Harnaś w samolocie
Jeśli bedziecie fcieli polecieć kasi samolotem… Na mój dusiu! Znowu rozśmiesyłek Słowaków! 🙂 No ale tym rozem pytom syćkik, Słowaków tyz, coby sie nie śmiali. Bo jo tutok fce godać o powaznyk rzecak – mianowicie o bezpieceństwie lotów pasazerskik. No więc jeśli bedziecie fcieli polecieć samolotem, to jo wom radze przejrzeć liste rzecy, ftóryk nie pozwolom wom zabrać do bagazu podręcnego. Długo ta lista krucafuks! A cy przeglądając jom zwróciliście uwage na to co jo? Ocywiście nie bede pytoł, cy wiecie, na co jo zwróciłek uwage, bo wiem, ze wiecie. No to skoro wiecie, ze jo zwróciłek uwage na ciupage, to od rozu przejdźmy do pytania: cemu wsiadający do samolotu pasazer nie moze mieć przy sobie ciupazecki? Przecie na pewno nie idzie tutok o ancykrystów z al Kaidy, bo oni tego typu broni nie uzywajom. Wyobrazocie se pona bin Ladena z ciupagom góralskom? Jo se nie wyobrazom.
Ale ciupaga to ciupaga. Fto jom do ręki chyci, ten zaroz moze pocuć sie jako siumny harnaś. I co taki harnaś w samolocie moze zrobić? Wiadomo co – napaść na pasazerów z klasy biznesowej, a potem syćkie zabrane im dutki oddać pasazerom z klasy turystycnej. To jednak wbrew pozorom wcale nie byłoby jaz tak straśne. Przecie w dzisiejsyk casak bogaci ludzie podrózujom z kartami kredytowymi, a nie z papierowymi dutkami. Tak więc nas harnaś przeciętnemu pasazerowi biznesowej klasy zrabować mógłby kilka, najwyzej kilkanaście euro abo inksyk dolarów. I to syćko. Bogaty pasazer prawie nie pocuje, ze kapecke gotówki stracił. A na najblizsym lotnisku pódzie se do bankomata i weźmie nowom.
Ino harnaś – jak kozdy wie – rabuje nie tylko dutki, ba tyz dziewcynśkie serca. Co z tego wyniko? Ano to, ze śwarny harnaś w samolocie – swój urok zbójnicki wykorzystując – zaroz przyciągnąłby ku sobie syćkie stiułardesy! I tylko jemu by one usługiwały! Nikomu inksemu, ino jemu! Reśte podróznyk miałyby w rzyci! Cy to źle? No… moze to być dlo nieftóryk kapecke uciązliwe, ale ino kapecke. W końcu na pokładzie mogom być nie ino stiułardesy-baby, ale tyz stiułardy-chłopy. A nawet kieby był to samolot bez stiułardów-chłopów, to przecie w samolotowej załodze jest jesce dwók pilotów. No to obaj naroz samolotu prowadzić chyba nie musom? Niek jeden prowadzi, a w tym casie drugi – w zastępstwie uwiedzionyk przez harnasia stiułardes – moze kanapki i socki pomarańcowe roznosić. Kie kolega bedzie go potrzebowoł, to zawoło. A kie nie zawoło, to w połowie drogi mogom zamienić sie rolami, coby zoden pokrziwdzony sie nie cuł, ze za sterami piknej latającej masyny nie mógł se posiedzieć.
Ale co jesce harnaś barzo lubi robić? Tańcować zbójnickiego! Obowiązkowo przy watrze! Tak więc kieby harnaś z ciupazeckom w samolocie sie nolozł, zaroz by watre na pokładzie rozpalił, coby przy niej bawić sie piknie i skakać przez niom. A i inksyk pasazerów na pewno do zabawy by zaprosił. Mogłoby sie dzięki temu barzo wesoło w samolocie zrobić. Przynajmniej przy dłuzsyk trasak nifto na monotonie lotu by nie narzekoł. Ale jo – przy całej swojej sympatii ku harnasiom – takiej rzecy pokwolić nie moge. Nie moge i ślus! Watra w samolocie?! To moze sie barzo źle skońcyć! Duzo gorzej niz zakurzenie tamok papieroska, co przecie tyz jest zabronione. I dlotego dlo bezpieceństwa lotów wskazane jest, coby uniemozliwić harnasiom wzniecanie w samolotak ognisk. Jak to zrobić? Barzo łatwo – nie pozwolić nikomu wnieść na pokład choćby najmniejsej ciupazecki. Jeśli ciupaga mo samolotem lecieć, niek leci w luku bagazowym. Nic jej sie tamok nie stonie. Prowdziwo ciupaga to twardo górolka – nie takie niewygody jest w stanie znieść. A lot bedzie bezpiecniejsy, bo zbójnicki taniec bez ciupagi to zoden taniec, kie zaś tańca zbójnickiego nie bedzie, to nie bedzie tyz powodu do ryktowania watry. I właśnie z tego powodu, moi ostomili, zakazano zabierania ciupagi do samolotowego bagazu podręcnego. Z zodnego inksego powodu, ino z tego właśnie. Hau!
P.S.1 Przybocuje, ze w piątek Profesorecek mo imieniny. No to pewnie piknom zabawe wroz z Wawelokiem w Krakowie wyryktujom. Zdrowie Profesorecka! 🙂
P.S.2 A w ciągu ostatnik kilku dni w nasej budzie pojawiło sie dwók nowyk gości: Romecek i Kurpicek. Powitać piknie! 🙂
Komentarze
Co za horrory o poranku!!! 😯
Twoja fantazja, Owczarku, przechodzi samą siebie…
I widzę, że Syn Twojego Bacy miał ostatnio sporo wrażeń i obserwacji 😉
Owczarek pisze: „Ino harnaś – jak kozdy wie – rabuje nie tylko dutki, ba tyz dziewcynśkie serca.”
Nowoczesny harnaś nie dyskryminuje żadnej płci – stewardzi i piloci są także zagrożeni.
Zaczarował harnaś serce,
Dziewce spadły ze stóp kierpce.
On zaś wziął się na odwagę
I pokazał jej ciupagę.
Jak ciupagą jął wywijać,
wpadli razem w turbulencje.
Nie zapomni tego dziewczę!
(Chyba że już ma demencję).*
*Czy ktoś pamięta taki stary dowcip z refrenem „babcia też?” i puentą „cicho smarkaczu, babcia też!” ?
Zmarł Gustaw Holoubek 🙁
A jeszcze tak niedawno…
http://www.youtube.com/watch?v=xCGALda_CkE
Owcarku. jak się tak głębiej zastanowiłem nad tym wpisem, to widzę, że nie wszystko mi się zgadza (pomijając nawet sprawę poruszoną przez TesTeqa – stewardzi na wdzięki harnasi też bywają łasi). Bin Laden od lat ukrywa się gdzieś w afgańskich górach i chcąc nie chcąc musiał już trochę zgóraleć. Afgańscy harnasie jakiś rodzaj ciupag muszą mieć, bo inaczej nie byliby harnasiami. I teraz wyobraźmy sobie, że Bin Laden goli brodę, zmienia ciuchy i razem z grupą harnasiów udaje się na lotnisko. A ciupazki dzierżą w dłoniach! Przy wejściu do samolotu pani stewardessa, widząc co i jak i obawiając się, że zechcą rozpalić watrę, uprzejmie zwraca im uwagę, że na pokładzie palić nie wolno. A na to Bin Laden odpowiada z demonicznym uśmieszkiem: „ooo, to my zapalimy poza pokładem, ma`am”. No i stewardessa ich przepuszcza, bo myśli, że to grzecni są harnasie. A jak samolot już jest w powietrzu, to ci harnasie, zamiast tańczyć zbójnickiego tudzież damskie albo męskie serca po równo kraść, to łapią za ciupagi i…
Dalej nie chcę sobie wyobrażać, bo to dopiero mógłby być horror. 🙁 Ale może tych powodów, dla których z ciupagą do samolotu nie wolno, to jednak jest więcej? 🙂
Ciupażka swój walor ma
w górach i aeroplanie
złamie harnaś dziewce serce
w górach jest jego kochanie
Jędrzeju, to bardzo smutna wiadomość. Holoubek należał do takich osób, które wydają się wieczne. Był od zawsze. Ale też, dzięki sztuce aktorskiej i osobowości, z paroma pokoleniami będzie już na zawsze.
Mam jedno skromniutkie, ale za to „osobiste”, wspomnienie zwiazane z Gustawem Holoubkiem.
W czasach kiedy w kinach oglądało się „Prawo i pięść”, jechałem autobusem z Zakopanego do Bukowiny.
Nagle nad sobą usłyszałem ten głos… i konwencjonalne:
-Czy to miejsce jest wolne?
I usiadł koło mnie On…
Zaczęłem gorączkowo w myślach układać sobie zagajenie z prośbą o autograf. Myślałem, myślałem…
Nagle autobus się zatrzymał. Usłyszałem; -Do widzenia…
No i nie mam autografu! 😉
Hej!
Oj, jak smutno! Owczarek nam taki zabawny tekst dzisiaj przygotowal, a tymczasem od rana taka wiadomosc o Holoubku…
„Wlasnie wyszedl przed chwila –
jeszcze jego papieros
pokoj dymem wypelnia
jeszcze cienie od gestow
jeszcze ten dym nad swieca (…)”
Z ciupaskami mam doświadczenie, bo targałam 2 razy. Do walizki się nie mieściły, więc podróżowały w kabinie pilotów, były kiedyś takie czasy, że jak coś, to stwardowi oddawało się „trefny” bagaż (byle nieduży) i odbierało się przy wyjściu po locie.
Teraz już od dawna nawet drutów nie można zabrać do dziergania skarpetki, a przez 8 godzin to nawet dwie by się udziergało!
Ale strzeżonego, powiadają….
Bobiku,
znam ten kawal, ale rozumiesz, teraz, po tej smutnej wiadomosci, juz mi sie on taki zabawny nie wydaje i opowiadac tez by mi sie nie chcialo. A kedys zasmiewalam sie z niego do rozpuku. I chyba nawet pod Owcarkowym Forum go opowiedzialam. Dawno to bylo, ale prawda 🙂
Jedrzeju,
ja tez spotykalam sie z Gustawem Holoubkiem oko-w-oko, a bylo to w kawiarni osrodka sportowego w Zakopanem. Byla to ulubiona kawiarnia Mistrza, siedzial otoczony wianuszkiem rozgadanych i rozesmianych mlodych ludzi, artystow roznej masci, sam milczacy, jakis zadumany, otulony klebami dymu z fajki. Takim go zapamietalam. Tak prywatnie.
Ktos moze powiedziec, ze byl dusza towarzystwa, ze uwielbial opowiadac anegdotki, ze to raczej inni byli wsluchani w to co mowil. Moze i tak. Ja widywalam go innym…
No dobrze; a tego harnasia z ciupazeckom wpuszczą do samolotu, czy nie? 🙂
Alicjo,
tez mi wyskoczylo, ze wysylam komentarze za szybko. A to byl moj pierwszy komentarz od kilku dni 😀
mysho,
musisz przyspieszyć, żeby wszystko się zgadzało w rachunkach 😉
Ze wspomnień Gustawa Holoubka…
„Opowiem, jak było na premierze. Pierwszy akt kończyła „Wielka Improwizacja”. Podczas przerwy byłem w garderobie sam. Pochyliłem się nad lustrem, szukałem czegoś na stoliku. Nagle dostałem kopa, tak mocnego, że na chwilę mnie sparaliżowało. Najwyraźniej było to uderzenie kolanem, a nie stopą. Odwróciłem się… i zobaczyłem Dejmka. Powiedział: „Tak dalej trzymać!”. I poszedł sobie.”
Jędrzeju, tego harnasia z ciupazecką cosik nie wpuszcza nawet do mojego komputra. Powiada, że niby to serwera znaleźć nie może. A juści! Jakby chciało, to by znalazło, ino ciupazecki się boi 🙂
Obejrzalam sobie liste przedmiotow, ktorych nie wolno zabierac do samolotu, no i dobrze, rozumiem z ta ciupaga, ale powiedzcie mi, dlaczegonie wolno zabrac WEDKI 😯 ?
Owczareczku Drogi, pamietasz jak namawiales mnie zebym sie zabrala za solidne spisywanie wszystkich anegdot z mojego bogatego zycia? 🙂 A ja sie bronilam? 🙂
Dzisiaj, za kolejna namowa, tym razem mojej kumy z Gdyni, napisalam krotka migawke z marca/kwietnia 68 r. Dedykuje Ci ja. Powiedz co myslisz.
Oto ona. Bez tytulu tymczasem.
————————————————————————————-
Pani Buzganowa miala depresje. W teatrze mowiono, ze po powrocie z wizyty u krewnych w Paryzu, spojrzala na Polske, porownala witryny miesne i jarzynowe z paryskimi wystawami i normalnie dostala rozstroju, hahaha.
Nigdy przedten nie zetknelam sie z depresja, ale generalnie uwazalam, ze to slabosc ducha i fanaberie. Jak sie ma dwadziescia lat, to czlowiek takie rzeczy po prostu wie. Ale kiedy zadzwonil pan Buzgan, moj mentor i cichy wielbiciel, zgodzilam sie z miejsca zamieszkac z jego zona na czas jego wyjazdu na zdjecia filmowe do NRD. . Trzy, cztery dni gora, aby ktos przy niej byl.
Wielu aktorow w naszym teatrze balo sie starej Buzganowej i obchodzilo ja duzym lukiem. Byla to surowa i kaprysna dama, domagala sie dla siebie holdow i oddzielnej garderoby, uwazala sie za niedoceniana, a co najmniej tak utalentowana jak Ida Kaminska. „Niedouczonej mlodziezy” nigdy nie popuszczala.
Trzy dni, ktore mialam spedzic w jej domu przeciagnely sie do prawie dwoch tygodni, bo filmowanie w Niemczech opoznialo sie sie z powodu niewlasciwej pogody.
Pani Buzganowa malo sie do mnie odzywala, nie podnosila sie z tapczanu, spedzajac cale dnie w w stuporze przed telewizorem lub godzinami patrzac w ksiazke, ale nie przewracajac stronic. Czasami ogladalysmy cos razem. Dzienniki, spontaniczne wiece protestacyjne w w zakladach przemyslowych, na ktorych nawolywano syjonistow aby wyniesli sie sie do Syjamu czy gdzie tam, smierc Gagarina, zabojstwo Martina Luther Kinga. . Pani Buzganowa nie byla sklonna komentowac tych wydarzen, czasami kazala tylko wylaczyc telewizor. Nocna pora ozywiala sie i dreptala po calym mieszkaniu wydajac glosne westchnienia.
Dziewietnastego marca razem wysluchalysmy przemowienia Gomulki.
Zydowscy nacjonalisci rozpetali… Studenci dali sie zmanipulowac wrogom… Kazdy moze sie wyniesc do Izraela jak mu sie Polska nie podoba. Piata kolumna. Piata kolumna. Sala Kongresowa rozbrzmiewala niekonczacymi sie oklaskami.
Kiedy wylaczylam wreszcie telewizor, pani Buzganowa chwile milczala, a potem z trudem podniosla sie ze swego loza bolesci i podeszla do regalu z ksiazkami. Uklekla przed nim. Na najnizszej polce lezaly ciezkie, grube albumy fotograficzne przywiezione z podrozy do Izraela. Zaczela je wyciagac na podloge. Kazala mi je przeniesc do ubikacji. Podniosla deske klozetowa i zaczela starannie, strona po stronie, wyrywac ilustracje z albmow. Gruby, blyszczacy papier ze zdjeciami zlotej Jerozolimy, Sciany Placzu, kwiatnacych pomaranczy. Darlysmy go na drobne strzepki i malymi garsciami wrzucaly do klozetu, spuszczajac za kazdym razem wode. Kawalki papieru nie zawsze za pierwszym razem pochlanial potok, czasami trzeba bylo pociagnac za lancuszek dwa, trzy, cztery razy.Nie wiem ile godzin siedzialysmy tak na podlodze wpatrzone w muszle klozetowa, w calkowitym milczeniu drac te albumy i nasluchujac czy ledwo ciurkajacy strumyk wody znow napelnil bak pod sufitem. Puste okladki starannie zapakowalam w gazety aby moc je wyniesc na smietnik pod oslona noc, ktora juz dawno zreszta zapadla. Wtedy stara kobieta wstala z kleczek. –Teraz moga przychodzic, powiedziala zadowolona.
Przyszli trzy tygodnie pozniej, juz po pwrocie pana Buzgana, ale nie do tej pary starych aktorow, tylko do studentki matematyki, ktora zajmowala pokoj w ich mieszkaniu Poprzednio mieszkal tam nasz inny kolega z teatru, Henryk Grynberg. Chcieli wiedziec czy zostawil jakies papiery, notatki, niedokonczone manuskrypty, zanim bez pozwolenoia pozostal w Stanach. Ja w tym czasie lezalam juz w szpitalu z ostrym atakiem blednika. Na tle depresyjnym – orzekl profesor Alapin, ktory mnie zbadal. Spotkalam go potem w Rzymie, gdzie wszyscy czekalismy na zezwolenie emigracji do Ameryki.
Buzganowie dozyli swych dni w Szwecji. Studentka matematyki, ktora zajmowala pokoj po Henku, kilka lat pozniej zostala profesorem uniwersytetu w Nowym Jorku. Mieszkalysmy blisko siebie na Hillside.
6 marca 2008
————————————————————————————-
A ja się nie przejmuję tym czego nie wolno do samolotów zabierać. Samolot przecież jest taki ciężki, że to nie ma prawa wzbić się w powietrze. Nawet bez ciupagi. A z ciupaga to już całkiem nie!
Ludzie, a zwłaszcza psy – podróżować powinni po ziemi a nie w powietrzu. Chyba, że są już w stanie nieważkości. Tej prawdy mnie nauczył pewien profesor Sorbony o imieniu Ludwik.
… a nazwisku Stomma? 😉 🙂
W ciupadze to można bombę schować… A wędki nie wolno, coby ludzie w czasie lotu nie wychylali się przez okna, by łowić ryby w oceanie albo innym morzu 🙂
Jedrzeju,
mnie też nie chcą wpuścić Harnasia na poklad. 🙂
Niesamowite to wszystko, co piszesz, Heleno!…
A czytałaś może, czytali może Państwo: Adam Michnik pominięty przy obchodach marca ’68 ?
Czy są jakieś granice małostkowości (a w zasadzie śmieszności), poza które KaKa się nie posuną?
Podróże samolotem; przepisy, nakazy, zakazy…
Ach, żeby tak można było swobodnie polatać z takim Falcorem, owczarkopodobnym smokiem, to by była frajda…
http://www.youtube.com/watch?v=ZWnW-OuggoE&feature=related 🙂
Dokladnie. Tez uzylam slowa malostkowosc i msciwosc we wpisie do Adama Szostkiewicza (czeka na akc.)
Ucieszylo mnie, ze przyznano wreszcie 0rder Irenie Lasocie, ktora za swe zaslugi dla wspierania demokracji w panstwach posowieckich ma rozne odznaczenia miedzynarodowe (nawet najwyzszy order Mongolii), ale w swoim kraju byla zawsze pomijana. Szkoda, ze nie dostal posmietrnie jej Maz – Jakub Karpinski.
Kiedys to byly czasy!!! Na przyklad taki „Batory”do Ameryki plywal.
Czlowiek nie tylko mogl ciupage ze soba zabrac,ale nawt krowe 😉 Nawet moznaby watre rozpalic i na pokladzie statku tance urzadzac! 😆
I komu to przeszkadzalo???
eeeeeeeee,teraz to nie tylko ciupagi nie mozna wnosic,ale zbierja juz odciski palcow pasazerow samolotow!! Co za czasy 😮
A Pana G.Goloulbka wielce zal,szkoda,ze juz odszedl 🙁 🙁 🙁
Pozdr.
Hoko: 😆
o rety mialo byc Holoubka!!!!!!!!!!!!!!!
To chyba z tego zalu po nim reka mi zadrzala 🙁
Owczarku, skoro wywołałeś temat ciupagi, to muszę się pochwalić, że w dzieciństwie posiadałam ich całkiem niezły zbiór. Spora część spłynęła do mnie jako „upominek z pobytu w górach”, bo co można przywieźć małej dziewczynce, przecież nie koraliki czy rzeźbioną z drewna broszkę i bransoletkę, kierpce albo jakieś błyskotki – tylko ciupagę 🙂
Mam nawet ciupagę-upominek z Krakowa 😉 🙂
Miałam wtedy jakieś 6-7 lat i byłam z Babcią u cioci, chodzenia i zwiedzania po uszy.
Tak że pewnego pięknego dnia, po całej wieczności łażenia odmówiłam ruszenia się dalej, a byłyśmy u podnóża Wawelu i w planie oczywiście zamek. Gdzieś tam stało kilka straganów z upominkami i Babcia wpadła na pomysł, że kupi mi ciupagę do podpierania się przy chodzeniu 🙂 Trochę dodało mi to sił i ruszyłyśmy na zamek. I dalej prawie jak w samolocie – z ciupagą nie ma wejścia. To oczywiste, że nie zgodziłam się tak świeżego nabytku oddać na przechowanie, powiedziałam, że usiądę przy wejściu i poczekam, no na to z kolei nie zgodziła się Babcia… W końcu zapadł salomonowy wyrok, że ciupaga może wstąpić na komnaty, ale niesiona przez Babcię 🙂
Najpierw Owcarek wraz z Indianami w Hameryce napadał, potem wraz z mt7 mieli napadać pociągi jadące z Warsiawy do Zakopanego, teraz znowu o napadzie w samolocie…No, ja nie wiem… 😆
Link do strony , która wiele wyjaśnia , aż za bardzo. Warto dokładnie przeczytać.
http://www.polki.pl/zycie_gwiazd_znaniilubiani_artykul,10002384.html?print=1
Smutny dzień, smutna rocznica… Nawet owczarkowy harnaś z ciupazecką nie pomógł…
Ale Owczarek napisał:
„…zbójnicki taniec bez ciupagi to zoden taniec, kie zaś tańca zbójnickiego nie bedzie, to nie bedzie tyz powodu do ryktowania watry.”
I miał rację!
No to popatrzcie na ten zbójnicki taniec i płonącą watrę.
Hej! 🙂
Takie koszmary, Helenko, przypominasz.
Z drugiej strony przypominać trzeba.
Ja wtedy w marcu 68 dochodziłam do równowagi po stracie dziecka, byłam zupełnie oszołomiona tym, co się dzieje, myślałam, że skończy się na awanturach, do głowy mi nie przyszedł taki scenariusz wydarzeń. Gomuła różne rzeczy bredził wcześniej, nie brałam go na serio. Ale władza i siła – to były realne rzeczy.
Jakie to szczęście, że te czasy już się skończyły.
Znalazłam stronę z info o spektaklu z Panią Buzganową:
http://www.e-teatr.pl/en/realizacje/7707,szczegoly.html
Pan Szymon Szurmiej dzielnie sobie radzi w teatrze.
Do Basiecki
A skąd wiedziałaś, Basiecko, ze na pomysł wyryktowania tego wpisu wpodłek juz miesiąc temu, kie syn mojego bacy sprawdzoł, cego nie wolno w samolotowym bagazu podręcnym zabierać?
„czytali może Państwo: Adam Michnik pominięty przy obchodach marca ’68 ?”
Od dwó dni wiem, o cym bedzie mój następny wpis. A od dzisiok wiem tyz, komu powinienek go dedykować – ponu prezydentowi i jego bratu. A tego niek juz oni sami sie domyślom, cemu właśnie im 🙂
Do TesTeqecka
„Nowoczesny harnaś nie dyskryminuje żadnej płci – stewardzi i piloci są także zagrożeni.”
No to jest jesce w samolocie takie coś jak automatycny pilot. Chyba ze i on nie umiołby sie harnasiowemu urokowi oprzeć… 🙂
Do Bobicka
„Czy ktoś pamięta taki stary dowcip z refrenem ‚babcia też’ i puentą ‚cicho smarkaczu, babcia też!’?
Jo boce! Bo Mysecka mi go kiesik opowiedziała. A musiała opowiedzieć dlotego, ze syćka ten śpas znali, a jo jakosi nie.
Co do podsuwania sie tyk beskurcyjej z al Kaidy pod nasyk podhalańskik zbójników, to jo se myśle, Bobicku, ze lotniska powinny zatrudnić dodatkowe psy. Zatrudniajom juz i tak psy do wykrywania narkotyków, to mogom zatrudnić tyz do wykrywania tyk, co ciupagi do samolota wnosom, a som nie z nasyk gór, ino z alkaidowyk 🙂
Do Jędrzejecka
„Zmarł Gustaw Holoubek”
Wielki aktor. Z dwók powodów wielki: pierwsy powód jest ocywisty, a drugi to jest taki, ze on nigdy nie wystąpił w reklamie zodnej pasty do zębów ani iksego płynu do zmywania nacyń.
Skoda ze pod Turbaczem nigdy (chyba) nie bywoł. Ale bywoł pod Giewontem. Tyz piknie!
A! I w jednym prawie-łesternie wystąpił! Bo „Prawo i pięść” to był taki polski niby-łestern!
„No dobrze; a tego harnasia z ciupazeckom wpuszczą do samolotu, czy nie?”
Nie wpuscom, bo to jest harnaś w płynie. A płynów do bagazu podręcnego tyz nie wpuscajom 🙂
Do Zbysecka
„Ciupażka swój walor ma
w górach i aeroplanie
złamie harnaś dziewce serce
w górach jest jego kochanie”
A w samolocie to tyz jakby w górak. No bo tyz barzo wysoko. Nie zdziwiłbyk sie więc, Zbysecku, kieby harnasiów do samolotów ciągło 🙂
Do Babecki
„powiedzcie mi, dlaczegonie wolno zabrac WEDKI”
Babecko! Wędka wyklucono! Tak jak pedzioł Hokecek! I to nie dlotego, ze łowienie ryb z samolotu jest złe. Ale co by sie stało, kieby podcas zarzucania wędki zyłka wplątała sie w silnik odrzutowy 🙂
Do Alecki
„Z ciupaskami mam doświadczenie, bo targałam 2 razy. Do walizki się nie mieściły, więc odróżowały w kabinie pilotów”
Alecko! To dopiero niebezpieceństwo ryktowałaś! Kieby tak zbójnicki duch w samyk pilotów wstąpił… 🙂
Do Mysecki
„znam ten kawal, ale rozumiesz, teraz, po tej smutnej wiadomosci”
Wiadomość smutno. Ale związano z barzo wesołom postaciom. Tutok, Mysecko, jest dowód:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article134714/Chce_byc_pochowany_na_stadionie_Cracovii.html
I kwoła mu za to, ze naryktowoł on nom telo radości! Pon Gustaw odeseł, ale radości, jakiej nom naryktowoł, juz nifto nom nie zabiere 🙂
Do Helenecki
Helenecko, powiem telo: oby juz nigdy nifto nie musioł drzeć na kawałecki zodnej piknej ksiązki ino dlotego, ze komuś ta ksiązka moze sie nie spodobać. A dzięki informacjom od pona Dantego domyślom sie, jakom teroz pokute towarzys Wiesław w cyśćcu odprawio: musi cały cas piknie sklejać barzo, barzo drobno podarte albumy 🙂
Do Pona Pietra
Jo tyz cosik podejrzewołek, ze te samoloty wcale nie latajom. Jak kilkadziesiąt ton moze wzbić sie w powietrze! Pewnie samolot cały cas jedzie po ziemi, a te „okienka” to som tak naprowde telewizorki, coby pasazerowie pozirając w nie, myśleli, ze oni tak piknie wierchujom 🙂
Do Hokecka
„W ciupadze to można bombę schować…”
A som takie podłuzne bomby, Hokecku? 🙂
Do Hortensjecki
„Jedrzeju, mnie też nie chcą wpuścić Harnasia na poklad.”
Powyzej juz wytlumacyłek Jędrzejeckowi, cemu nie fcom 🙂
Do Anecki
Ha! Anecko! Ponad sto roków temu kie Polacy z jednej wsi do Teksasu emigrowali, to dzwon kościelny zabrali ze sobom! A teroz? Dałoby sie? Chociaz… na tej liście nic nie było, ze dzwonu kościelnego nie wolno do bagazu podręcnego w samolocie brać 🙂
Do Emilecki
No widzis, Emilecko, jaki respekt na Wawelu wobec Ciebie culi? Miałaś ino 6-7 roków, a oni juz Cie mieli za siumnego harnasia, skoro tak obawiali sie tej Twojej ciupazecki 🙂
Do Gosicki
„Najpierw Owcarek wraz z Indianami w Hameryce napadał, potem wraz z mt7 mieli napadać pociągi jadące z Warsiawy do Zakopanego, teraz znowu o napadzie w samolocie?No, ja nie wiem?”
W następnej kolejności, Gosicko, na jakisi statek napadniemy! Jak saleć, to saleć! 🙂
Do Misiecka
Długi ten wywiad, Misiecku. Dzisiok go chyba nie przecytom, ale jutro, a najpóźniej do końca tyźnia – obowiązkowo! 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Jakie to szczęście, że te czasy już się skończyły.”
Oby na wse! No ale to od nos syćkik zalezy, cy na wse 🙂
Odszedł Pan Gustaw. Postać niezwykła. Bardzo lubiłam słuchać, jak mówi, jak formułuje myśli, wypowiada słowa.
Co czuję?
Smutek.
Ale i radość, że był, że można było się Nim cieszyć.
Owczarku! To było niechcący; więcej takich płynów do samolotu… i nie tylko, nie będę przemycał! 🙂
Samolot, to jest cud nad cudy. Ja też, jak Pan Stomma uważam, że takie tony żelaza nie mogą latać, a tu proszę.
Uwielbiam latać samolotem! Te widoki dech zapierające!
Ciągle spoziram z zazdrością na przelatujące nad głową, mogłabym, Owczareczku, nawet i kilka ciupażecek oddać, coby se ino polatać kapeckę.
A jeżeli chodzi o rabunek bogatym, to nie wiem, czy byłaby mała szkoda. Czytałam, że różne takie bogate biznesmeny, to miliony w walizkach przewożą. Może nikt się po nich tego nie spodziewa i dlatego tak robią. 🙂
Watra to pikna rzecz. Posiedziałbym sobie przy ogniu, oj posiedziała, ino na ziemi.
Faktu nie zaproszenia Adama Michnika na obchody marca 68 komentować nie będę, bo szkoda gęby otwierać.
Ja jestem chyba strasznie głupia, ale trudno mi jest uwierzyć w realność takich ludzi.
Jędrzejecku, czemu więcej nie będziesz piwecka przemycał?
Dobre piwko nie jest złe.
Przemycaj! 🙂
Póżno się zrobiło, to chyba trzeba się pożegnać.
Wcześniej dobranocka:
http://pl.youtube.com/watch?v=0HAxWnJWcG4
Ahoj! 🙂
Hm, to jeszcze pomyślę… 😉
A w 1968 r. Roman Polański pokazał Rosemary’s Baby.
Bardzo lubię tę melodię-kołysankę:
http://www.youtube.com/watch?v=eFB8TYG8Vx8&feature=related
Dobranoc! 🙂
‚A skąd wiedziałaś, Basiecko, ze na pomysł wyryktowania tego wpisu wpodłek juz miesiąc temu, kie syn mojego bacy sprawdzoł, cego nie wolno w samolotowym bagazu podręcnym zabierać?’ – podstępnie pyta Owczarek
A skąd wiedziałeś, Owczarku, że Syn Twojego bacy się gdzieś wybiera samolotem? 😉
Jeszcze a propos:
Wielka Improwizacja
Nie udało się! 🙁 Przepraszam.
Jędrzeju, improwizacje zawsze obarczone są ryzykiem, że coś może nie wyjść. W tym ich urok! 🙂
Holoubek: Wielka Improwizacja, rok 1967: 🙂
http://wideo.gazeta.pl/wideo/0,0,4995229.html
Tam się obraz ze zdjęć trochę zacina, ale głos jest dobry i później zdjęcia się pokażą.
Dziękuję! 🙂 Znalazłem i zapisalem!
Wysluchalam (choc nie do samego konca) Wielkiej Improzwizacji, po raz kolejny zdumiewajac sie jak bardzo starzeje sie nawet znakomite aktorstwo. Dzis chyba nikt juz nie wyglaszal Wielkiej Improwizacji na takim emocjonalnym „nadrywie”, jak to sie nazywa u Dostojewskiego. Pewnie i sam Holoubek wyglaszalby to dzis z pomoca znacznie skromniejszych srodkow ekspresji glosowej
Jedyny chyba aktor w historii performing arts, ktory sie nie zestarzal po stu latach to Buster Keaton. No, ale on nie musial wyglaszac z ekranu tekstow romantykow. 🙂
Oczywiscie jak reagowalismy wtedy na Dziady mialo wiecej do czynienia z kontekstem politycznym i samym tekstem dramatu niz z takim czy innym aktorstwem. Wiekszosc z nas nawet tych Dejmkowskich Dziadow nie zdazyla obejrzec.
Dzisiaj zostalo nam ogladanie juz tylko Spieprzaj Dziadow w wykonaniu Blazna i rezyserii Paranoika .
No wiesz, Helenko, gdyby nie te emocje i nie ten patos, to przedstawienie by trwało.
Sam Pan Holoubek mówił, że publiczność Go niosła.
Był raczej aktorem panującym nad słowem i emocjami, więc ta porywczość jest świadectwem czegoś autentycznego, co się wtedy zadziało.
Teatr był misyjny, nie był kuglarską sztuczką, przynajmniej na poważnych scenach.
Pan Seweryn Blumsztajn powiedział, że nigdy później nie mógł oglądać Dziadów, bo wszystkie wydawały mu się nijakie.
Cieszył się też, że 30 stycznia tego roku w 40 rocznicę ostatniego spektaklu był Pan Gustaw obecny na uroczystości i wszyscy mieli okazję wyrazić mu swój podziw i uznanie, że było to takie dobre pożegnanie.
I ja też się cieszę.
Helenko, przeminą i błazen, i paranoik. 🙂
Ten komentarz u mnie dużo mówi:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=117#comment-12643
To znaczy, że bynajmniej się nie zestarzał…
Tu jest komentarz samego Pana Holoubka do ulotnej sztuki teatralnej. Warto obejrzeć:
http://pl.youtube.com/watch?v=zSV7xA9SBJQ
Na koniec życzenia:
http://pl.youtube.com/watch?v=nLtEQrIWt3U&feature=related
Niech się spełnią. 🙂
Oczywiscie Holoubek ma absolutna racje, mowiac w tym komentarzu, ze zadne medium rejestrujace zywy spektakl, nie oddaje sprawiedliwosci temu, co sie naprawde dzialo na scenie i to co zostaje w pamieci. Dlatego nagrana Wielka Improwizacja wydarta z kontekstu teatralnego i psychologicznego tamtej widowni jest dla MNIE DZIS dosc nieznosna i przestarzala w srodkach ekspresji. Nie jest to ocena talentu Zmarlego, tylko wyraz mojej wlasnej wrazlowosci na mowione slowo poetyckie. Moja dzisiejsza wrazliwosc dzis tego nie przyjmuje. Z pewnoscia czym innym byl spetakl Dziadow, niz ten glos plynacy z ekranu na tle zdjecia. Holoubek to rozumial.
Trochę bezsensowne jest rozważanie, czy Holoubek zagrałby Wielką współcześnie w innej konwencj. On ją zagrał wtedy i właśnie tak!
I wszyscy, którzy ją oglądali wtedy(my?), zapamiętali to właśnie tak!
„Czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko” !
Heleno, ja cały czas rozumiem, , o czym mówisz, bo sama się zastanawiałam, co pomyśli współczesny młody człowiek usłyszwszy ten emocjonalny, pateczny krzyk.
Ale to jest historia, tak wyglądała, dlatego wzrusza.
Jędrzeju, Helena doskonale rozumie wszystko. 🙂
Zajrzyj do poczty.
Helenko,
pisz, pisz koniecznie. Nie ma w kraju wiele takich lektur, będą poczytne, są potrzebne.
Pozdrowienia, Teresa
Bless you, wise woman 🙂 🙂 🙂
Witajcie,
najpierw chce bywalcom budy podziekowac,za te wspominkowe kawalki o Gustawie Holoubku!! Bardzo mnie wzruszyly.A zyczenia jakie wypowiedzial,pasuja jak ulal,zeby je pod nos „panujacego”prezydenta podetkac!!! Z opowiesci mamusi wynika,ze Kaczynscy to anioly,ino jak zamkna za soba drzwi domu,przeinaczaja sie w malych,msciwych ludzi 🙁
Smutny to dzien dla mnie,a wlasciwie dla mego ojca.Starszy to mocno pan.Cala jego radoscia byla dotad dzialka ogrodowa.No i w nocy jakies dranie,spalily mu domek na dzialce.Zostaly tylko fundamenty!! 🙁 🙁
Nie chce smucic,bo i tak kazdy ma swoje zmartwienia………….teraz,wiec
cos milego,przeciez sa urodziny Profesorka!!!
Profesorku,gdziekolwiek jestes,zasylam Ci zyczenia SUKCESU w zaliczaniu wszelakich egzaminow!! Szczescia,powodzenia i ZDROOOOOOWIA na dlugie,dlugie lata!! 🙂 🙂 🙂
A Wawelokowi sciskam kosmata lape! Mam nadzieje,ze juz obudzil sie z zimowego snu????
Pozdrawiam serdecznie.
Ojoj! 😯 Zupełnie zapomniałam, że to dzisiaj. 🙁
Profesoreczku Kochany,
wszystkiego, czego sobie życzysz, żyj długo w zdrowiu i dobrobycie 🙂 , niech Ci Pani Profesoreczkowa i mały Profesoreczek będą pociechą i radością.
Ekscytujących przygód, kufereczek walorów wymienialnych, życzliwości otoczenia, częstych spotkań z Wawelokiem i oniemiałych z zachwytu egzaminatorów. 🙂
Gdzie żeś, ach gdzie Profesorku. Całkiem my ścienkli z tęsknoty za Tobą. 🙁
Całuję Cię serdecznie i pójdę poszukać jakiegosik kwiatecka, alibo co. 🙂
To się nazywa przytomność umysłu, Anecko 🙂
IMIENINY, drogie Panie 😉
Wszystkiego dobrego, Profesorku, mam nadzieję, że wpadniesz!
Zdrowie wypije trochę pózniej.
Errata do życzeń mt7 😀 I laptopa osobistego z łączem internetowym (w wiadomych celach) na IMIENINY Ci, Profesorecku, życzymy! Zdrowie po raz pierwszy! 🙂
Owczarku,
Wymieniasz ciupage i zalaczasz dluga liste przedmiotow, ktorych nie wolno zabierac na poklad samolotu.
Istnieje rowniez dluga lista artykulow, ktore do samolotu mozna zabierac, ale niekoniecznie wynosic z samolotu. Do tej listy zaliczaja sie nasiona smakowitej pietruszki, nasiona pachnacej maciejki, kromka razowego chleba, plasterek szynki i kawalek sera na litere O.
Nic tylko zjesc w czasie podrozy, a przy dlugim locie moze maciejka i pietruszka wyrosna przed ladowaniem. 🙂
7 marca jest 66. (w latach przestępnych 67.) dniem w kalendarzu gregoriańskim.
Imieniny obchodzą: Tomasz, Eubul, Felicyta, Morzysław, Nadmir, Paweł, Perpetua, Polikarp, Teofilakt i Teresa.
Profesorku! Nie wiem, jak Ci na Imię, nigdzie tego nie wyczytałem. Tym nie mniej, składam Ci serdeczne Życzenia Imieninowe, a i kufelek za zdrowie Szanownej Osoby proponuję wychylić! 🙂
Oj, tak, tak, Gosicku, a nawet dwóch laptotegotam, każdy po trzy super łacza satelitarne. 🙂
Tu kwiateczek dla Profesoreczka; ja ciągle mam nadzieję, że odwzajemnia nasze gorące uczucia:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5175093601092576210
Witojcie syćka!
Na mój miły Owcarku, cytom Cie tu w dalekik wysokik górak jednego takiego kraju… 😉 a pisem do Ciebie, boś spod Turbaca. To tak jako i jo. Bo jo w Mieście mieskom.
Pozdrawiom barz pieknie s tyk gór syćkik co sie u Owcarka na blogu udzielajom!
I jeszcze jedno – zmarł Gustaw Holoubek. A różne beztalencia żyją. Wielka szkoda.
Do EMTeSiódemecki
„trudno mi jest uwierzyć w realność takich ludzi.”
A wies, EMTeSiódemecko, ze Ty mos całkowitom racje! Jeśli ftoś odmawio przyznania ponu Michnikowi odznacenia za 1968 rok, to znacy, ze taki ftoś po prostu NIE ISTNIEJE! W jakiejsi grze komputrowej moze istnieje, ale w realnym świecie na pewno nie 🙂
Do Jędrzejecka
„więcej takich płynów do samolotu… i nie tylko, nie będę przemycał!”
Ale w brzuchu, Jędrzejecku, mozes, kielo fces. Kupione na lotnisku tyz mozes, ino Ci taki płyn w siatke foliowom zapakujom i piknie jom zaklejom. I nie mozes tej siatki rozklejać, ani rozrywać przed wejściem do samolotu, bo inacej Cie nie wpuscom. Abo wpuscom pod warunkiem, ze syćko od rozu wypijes, a flaske zostawis 🙂
Do Basiecki
„A skąd wiedziałeś, Owczarku, że Syn Twojego bacy się gdzieś wybiera samolotem?”
No… sam nie wiem, Basiecko, skąd jo to wiem. Przecie kie on do tej północnej Anglii lecioł, to jo dokładnie w tym samym casie byłek na Słowacji 🙂
Do Bobicka
„improwizacje zawsze obarczone są ryzykiem, że coś może nie wyjść”
I sansom, ze cosi moze wyjść pikniej niz kieby było to planowane 🙂
Do Helenecki
A to mi, Helenecko, przybocyła sie anegotka (cy prowdziwo? – nie wiem), jak pon Holoubek groł w teatrze w „Odprawie posłów greckik” i roz na przedstawienie sam pon Gierek z ponem Jaroszewiczem przybyli. Kie chór zacął hyrne „Wy, którzy psopolitą rzeczą władacie…” pon Holoubek wymownie wskazoł palcem na obu wyzej wymienionyk ponów.
A pon Baster Kiton ze swojom kamiennom kufom… arcymistrz wsekcasów! 🙂
Do Teresecki
„Helenko, pisz, pisz koniecznie. Nie ma w kraju wiele takich lektur, będą poczytne, są potrzebne. ”
Święto prowda, Teresecko 🙂
Do Anecki
„Z opowiesci mamusi wynika,ze Kaczynscy to anioly”
Najwazniejse coby zoden z nik nie był nasym janiołem-strózem krucafuks!
Nie wiem na kielo, Anecko, to wykonalne, ale piknie zyce Twojemu Tacie, coby na zgliscak spalonego działkowego domku powstoł nowy, jesce pikniejsy! 🙂
Do Alecki
„Wszystkiego dobrego, Profesorku, mam nadzieję, że wpadniesz!”
No jo tyz mom nadzieje, Anecko, ze wpodnie. Najlepiej wroz z Wawelokiem! 🙂
Do Gosicki
„I laptopa osobistego z łączem internetowym (w wiadomych celach) na IMIENINY Ci, Profesorecku, życzymy!”
Zdoje sie, Gosicko, ze laptop juz u Profesorecka jest. Nie wiem, jako z łącami. Ale chyba jesce duzo wolnego casu musimy mu zycyć 🙂
Do Orecki
„Do tej listy zaliczaja sie nasiona smakowitej pietruszki, nasiona pachnacej maciejki, kromka razowego chleba, plasterek szynki i kawalek sera na litere O.”
Ale nie nolozłek na liście rzecy zakazanyk owiecek. No to mozno owiecke do samolotu brać i potem dzięki niej mieć cały cas oscypka… No… ino najpierw trza sie naucyć go rykotwać 🙂
I ja, i ja ściskam serdecznie Szanownego Psorka 😀
Dzierżąc w dłoni kwiecie, sto lat głośno śpiewam i do życzeń się dołączam :)http://picasaweb.google.com/mieciowa/WBudzie/photo#5175102050572787202
a gdzie kwiatek??
http://picasaweb.google.com/mieciowa/WBudzie/photo#5175102050572787202
Owcarku-oby slowa Twoje cialem sie staly!!!!!!!!!!!!
No to jeszcze raz za Zdrowie Profesorka i jego szanownej rodziny!! 🙂 🙂
PS…..szkoda,zem taka niekumata i nijak nie potrafie kwiatuszka do budy przeslac 🙁
Hej.
Owczarku,
‚Zakazane Owiecki’ – czy to jest tytul filmu?
Co tam, Alecko, urodziny, imieniny, wszystko w marcu, ważne żeby życzenia były. 🙂
Profesorka nie znam, nie wiem, czy wypada sie tak na imieniny wpraszac? Ale co tam: sto lat Profesorku!
A ja w droge jutro znowu wyruszam, dobrze, ze samochodem, to moge rozne rzeczy ze soba zabrac… 😀
Do widzenia, Budo, za tydzien!
Anecko, jaka nie kumata, jaka nie kumata.
zakładasz sobie konto fotograficzne w googlu od ręki, przesyłasz z komputra, jakie chcesz zdjęcie bez konieczności instalowania jakiegokolwiek programu, tylko format active i masz zdjęcia w swoim albumie.
Kopiujesz adres na konkretnym otwartym zdjęciu i wklejasz tutaj.
Wszystko.
Spróbuj, to nic nie kosztuje, a zabawa przednia i zdjęcia, które takie piękne robisz swojej pięknej krainie, też możesz wszystkim pokazać. 🙂
Oooo, Babecko, to koniecznie musisz poznać!
Tu są opowieści Profesorka o Wawelocku (tzn. Smoku Wawelskim), jego wesołym kumplu:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Opowiesci_ze_Smoczej_Jamy/
Zebrała je pilnie niezawodna Alicja. 🙂
A tu Jego cenna persona występuje na Dyplomie dla Owczarka, jest w składzie komisji:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ordery_dyplomy_odznaczenia/Dyplom%20dla%20Owcarka.jpg 😉
A tu na budeckowym obrazecku stoi obok Waweloka z małym Profesoreczkiem:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5067418617654707618
To teraz już Go znasz. 😀
Poza tym trzymaj się, Babecko, szerokiej drogi i bon voyage! 🙂
Ciekawe, czy istnieje taka lista zakazanych przedmiotów, których nie wolno wnosić do miejskich autobusów…
W Warsiawie znów zamknięto jedną z głównych ulic, kierując objazdy koło mojego osiedla… Wczoraj w mocno przepełnionym autobusie balansowałam na jednej nodze, wciśnięta pomiędzy pana jedzącego kebab a bardzo nieświeżego kloszarda z torbą puszek…
Autobus posuwał się ze ślimaczą prędkością, a ja modliłam się gorąco o spokój, lub ciupagę 😈
Ech…
A dziś wracając z pracy, ostatnie metry pokonywałam pieszo 😉
Byle do wiosny i za zdrrrowie Prrrofesorrrka 🙂
<b<mtSiodemeczko teraz juz tak, juz znam ich obu calkiem dobrze, dziekuje 😀
Dobranocka wszystkim!
Ale gapa ze mnie! Przegapiłek, ze jesce Poni Dorotecce odpowiedzieć trza! A syćko przez to, ze kie sie cłowiek śpiesy, to sie diabeł ciesy. A kie sie pies śpiesy, to… tak samo 🙂
A tamten komentorz rzecywiście sie nie storzeje 🙂
I jesce Mietecka z Babeckom tymcasem ku nom dobiły 🙂
A jutro mom baaaaarzo zajęty dzień. Chyba nie dom rady do budy zajrzeć. Więc i dobrej nocki, i dobrej sobotki syćkim zyce 🙂
Niestety, Mieteckowo moja ukochana, w mediach bardzo głośno było o znieczulicy społecznej i przypadkach usuwania z autobusów nieprzyjemnie (hm,hm) pachnących ludzi, ale mnie słabo się robi dość często.
W jednym skrajnym przypadku (mdlący smród padliny) wszyscy skupili się na końcu przegubowca, zatykając nosy.
Zresztą te nigdy nie prane siedzenia z materiału, do których się można przylepić, też ohydnie śmierdzą.
Sprzątanie i mycie, to są czynności niedostępne w zakładach komunalnych.
Dalej nie będę rozwjać wątku, bo okoliczność świąteczna, a i usnąć nie będę mogła.
Zdrówko Profesoreczka po raz pierwszy. 🙂
Owczarku, ale przedtem trzeba toaścik wznieść! 🙂
Zdrowie Profesorka po raz pierwszy!
I niech mu się!
Jak ten czas leci… To już 8-my Marca 🙂
No to Panowie; Za zdrowie Pań!
Ja obchodzę i za życzenia dziękuję, Jedrzeju 🙂
U mnie jeszcze zdrowie Profesorka i już Dzień Kobiet 🙂
Jędrzej Uherski
Dziekuje bardzo 🙂
Tyle lat minelo od czasu kiedy obchodzilam to swieto.
U nas w autobusach teoretycznie nie wolno spożywać zywności, ale nigdy nie słyszałem o problemach. Może podróżni zachowują się przepisowo i nikt z kapiącymi lodami nie wsiada z obawy przed reakcją innych pasażerów.
W pociągach PKP był kiedyś napis „Zabrania się przewożenia substancji żrących i cuchnących”. Czy osobnik żrący oscypka to substancja?
Już po północy, więc odpowiem Maryś Ci tak:
Dla mnie „śmierdziel” to też człowieki i nie osądzam tych, co żyją w inny sposób niż reszta „normalnego społeczeństwa”. Ale innaczej reaguję na bodźce zapachowe wtedy, gdy można się od nich odsunąć na bezpieczną odległość, a zupełnie innaczej wtedy, gdy za każdym hamowaniem autobusu wpadam wprost w tak urocze objęcia…
A przeraziło mnie, że w takiej sytuacji, wykształcona kobita z dobrego domu, humanista i pedagog, przyjaciel psów etcetera, etcetera, etcetera (tak tak to ja 😉 może mieć tak mordercze myśli…
Don Alfredo,
🙂
…Czy osobnik żrący oscypka to substancja?…Wybuchowa?
Helenko,
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=163#comment-52099 – nikt się nie zgłosił, więc może ja podziękuję. Czemu miałabym nie chcieć takiej noty?
No i oczywiście…kwiatki dla Ewy! 🙂
I jeszcze parę słów od Juliana Tuwima…
Ewa</b< (fragment)
„Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,
Początek i koniec – kobieta! acha…” (-) J.Tuwim
No i chyba z wrażenia narozrabiałem. 🙁
Jędrzej Uherski
Bardzo to piekne. Wdziecznie nadrabiasz zaleglosci za wszystkie Swieta Kobiet na Dzikim Zachodzie 🙂
…chyba już tu kiedyś opisywałam, że jechałam autobusem i zaistniała taka sytuacja, wsiadł okropnie brudny i odpowiednio pachnący człowiek. Kierowca wyprosił go. Było mi bardzo przykro, choć te perfumy były nie do zniesienia i pewnie też po chwili obudziły by się we mnie mordercze instynkty. Widać było, że człowiek był trochę umysłowo nie bardzo, pewnie sobie nie zdawał sprawy, że tak wygląda i tak pachnie.
W autobusach u nas jedzą i piją, byle tylko nie lody.
Oj narozrabiałeś Jędrzejku, narozrabiałeś…
Ale, że w słusznej sprawie- zostanie Ci odpuszczone i zapomniane 😉
A laurka pięęęęęękna!
Ciekawe, czy jeszcze gdzieś można kupić goździki??
Ano właśnie, Mieteckowo, na tym polega problem.
Ja miałam taką dosyć koszmarną przygodę w kościele Matki Bożej Łaskawej (obok katedry) i na dodatek w święta Bożego Narodzenia.
Na Starym Mieście częściej niż gdzie indziej spotyka się takie zaniedbane osoby, nie wiem, czy wszyscy są bezdomni, nie o to chodzi.
W ławce w Kościele obok mnie siedział człowiek, nawet nie był bardzo brudny i dało się wytrzymać zapach. Cały czas się okropnie drapał i głośno wyłamywał palce, dlatego mu się przyjrzałam. Miał koszmarne paznokcie i bardzo brudne.
Przez całą mszę nie mogłam myśleć o niczym innym tylko, o tym, że będę musiała mu podać rękę na znak pokoju i błagałam Boga, żeby stał się cud i żebym nie musiała tego robić.
Nie dość, że praktycznie nie uczestniczyłam w uroczystości, to jeszcze nie mogłam się zdobyć na zwykły gest wobec bliźniego, bo ostatecznie nie podałam mu ręki.
Minęło już dwa lata, a ja ciągle to pamiętam.
Z drugiej strony wiem, posługując przy mamie, że człowiek się przyzwyczaja do różnych rzeczy, o które by się nie podejrzewał.
Takie konfrontacje to jest dobra szkoła.
Idę już spać, trzymajcie się ciepło. 🙂
Pa!
Jedrku Drogi, „kwiatki dla Ewy” i „zdrowie Pan” to sie pilo w poprzedniej epoce. Na szczescie te paternalistyczne praktyki wymyslone przez wladze PRL (bo nawet nie Zwiazku Radzieckiego) wychodza z uzycia.
Bo nie jest to „swieto” klepania kobiet po plecach, tylko (od stu lat!) jest to dzien w ktorym kobiety na calym swiecie przypominaja, ze musze miec rowne prawa i rowne szanse w zyciu spolecznym, zawodowym, politycznym, a nawet i rodzinnym.
A kwiatki i czekoladki same sobie moga kupic jak cos im zostanie z nierownych zarobkow.
Wiec jak chcesz nam zlozyc zyczenia z okazji Dnia (nie Swieta!) Kobiet to mozesz zyczyc np aby jesli ciaza zagraza zdrowiu lub zyciu kobiety, mogla ona bez trudu i zbednego upokorzenia dokonac aborcji. Zycz nam abysmy mogly awansowac w pracy na rowni z mezczyznami. Zycz nam abysmy nie byly bite w rodzinie, a jesli jestesmy bite, aby organizacje religijne, spoleczne i polityczne byly po naszej stronie. Mozesz nam zyczyc abysmy nie musialy sie godzic na nizsze od mezczyzn emerytury. Mozesz nam zyczyc aby nas czesciej niz mezczyzn nie wyrzucano z pracy, kiedy zaklad musi poczynic osczednosci.
Goździki bywają, ale rzadko, chociaż częściej niż kiedyś.
Dzięki Andrzejku, czyję się usatysfakcjonowaną Ewą. 🙂
Znikam.
Mieciowo!
Można, można!…Oto one! 🙂
Helenko, przecież nie odpowiadasz komuś, kto życzy ci smacznego- powiedz to umierającym z głodu.
To ja ostrożnie stąpając po kwietnych kobiercach udam się do łożnicy.
Miłej nocki 😀
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich pań z Budy Owczarkowej z okazji Dnia Kobniet, w prezencie kilka świetnych rzeczy do posłuchania u mnie:
http://www.tekstowisko.com/tecumseh/53465/najpiekniejsze-glosy-kobiece-na-dzien-kobiet-nie-tylko-dla-kobiet-czi-polska
P.S. Owczarku, jak nadrobię zaległości w czytaniu, to skomentuję niedługo więcej…
pzdr
Heleno,
o czym Ty mówisz, już wreszcie najwyższy czas, żeby KOBIETY w Polsce traktowały to święto jak swoje – jak w Kanadzie na przykład. Odbywaja się sympozja, spotkanie w Parlamencie, omawia się sprawy kobiet i tak dalej – jak kobietom życie ułatwić, jak walczyć o pełne równouprawnienie w pracy, płacy na tych samych stanowiskach i tak dalej. Odbywaja się obiady dla zasłużonych w walce o sprawy kobiet i tak dalej, i u nas nie tylko jutro, ale przez cały weekend, słuchałam dzisiaj w południe dziennika i podawali, co, gdzie i z kim. A Polski przeżywają traumę komuny i uparły się, że nie.
Wiele z Was się uczepia „poprzedniej epoki” – a przyszło Wam do głowy, że poprzednia epoka dawno minęła i to nie jest już TO SAMO?! I że tu nie chodzi o gozdzik i pończochy? A co Polki zrobią z tym świętem, to w ich rękach, na świecie obchodzi się to normalnie.
Bądz co bądz, jest to dzień wymyślony nie przez komuchów, a przez Amerykanki, i wprowadzony do kalendarza przez ONZ. Przyda się taki dzień, by przypomnieć po raz SETNY, jeśli trzeba, o sprawach kobiet, wszędzie na świecie, a w Polsce jak najbardziej.
A jak jakiś mężczyzna złoży mi życzenia, to się nie obrażam, bo nie poklepuje mnie po plecach. Ja też mogę, po koleżeńsku 🙂
Spóznione życzenia wszystkiego najlepszego dla Profesorka, stu lat w zdrowiu,szczęściu spelniam Smadnym i to szybko raz po raz. 🙂
ps. będę musiala zaglądać do Budy chyba po 20-tej, bo niestety tylko wtedy nie będę się spazniala z życzeniami, ale jak to zrobić, skoro zawsze wieczorem na ogól kleją mi się oczy? 🙁
No wlasnie, Alicjo. No, wlasnie. Ale jak trudno jest sie rozstac z infantylizacja tego dnia i sprowadzenia go do kwiatkow i czekoladek i „zdtrowia milych pan”. Byle znaly swoje miejsce w spoleczenstwie. Choc czasy niby sie zmienily.
Alicjo! Kroplę miodu wlałaś mi w serce, a już byłem na skraju dołka… 😉
No, to jeszcze jedna piosenka, w której jest coś na rzeczy…
http://carmen2255.wrzuta.pl/audio/l8AVTlOnFh/rynkowski_ryszard_zaucha_andrzej_-_ach_te_baby
Hej! 🙂
Znam bardzo piękny poemat o stworzeniu kobiety,ale jako kobiecie nie wypada mi go chyba w tym dniu przesylać, więc dopiero za parę dni go podeślę. 😳 🙂
A za życzenia w Dniu kobiet piękne dzięki 🙂
A dla Heleny znalazłem pewien obrazek, który jest jakby preilustracją do postulatów wygłoszonego przez nią Manifestu; „w temacie” równouprawniwnia. 🙂
Czyli…Dzień Kobiet w stylu retro! 🙂
Gratuluje Ci, Jedrku, dobrego gustu z ta piosenka, gdzie „baby” liczone sa na „sztuki” i nawet nazywane „sztukami” z braku lepszego okreslenia, zato „czlekl” to tyle co „mezczyzna”, podmiot liryczny tej uroczej piosenki, ktora wyjasnia do czego w zyciu potrzebne sa „czlekowi” owe wspomniane „sztuki”.
Z dwojga zlego wole plakaty z lat piecdziesiatych, na ktorych przedstawiane kobietry sa przytnajmniej upodmiotowione.
Heleno, ja do Ciebie w dwóch sprawach, ale właściwie jako tuba mamy. Po pierwsze, nie jest prawdą, że Dzień Kobiet jest wymysłem tylko PRL-owym, a nie ZSRR-owskim. Do mamy w ten dzień dzwonią regularnie wszyscy znajomi z bywszego Sojuza z życzeniami, czasem nawet prezenciki przynoszą. Robią to również kobiety (!), a jak mama się dziwi, to wyjaśniają, że u nich to był balszoj prazdnik i po prostu nie wypada o tym święcie zapomnieć.
Mama też uważa, że nie należy zapomnieć, ale oczywiście w takim sensie, o jakim pisze Alicja (i jaki ty uważasz za słuszny) – upomnieć się o prawa, popatrzeć, co jest jeszcze do zrobienia, ale i uznać, że kobieta brzmi dumnie i wcale nie ma powodów do kompleksów i poczucia gorszości/niższości (co w dużej części świata niestety jest jeszcze smutną codziennością). Dać sobie odebrać święto tylko dlatego, że paru zdziecinniałych palantów zaczęło przy nim majstrować i coś popsuło? O,nie! Naprawić! I przypomnieć wszystkim, którzy piją za zdrowie pań, że mają paniom życzyć przede wszystkim tego, żeby im niczego nie obcinano, ani genitaliów, ani pensji i emerytur, ani prawa do własnego brzucha. Tako rzecze mama!
A druga sprawa to Twoje wspomnienia. Czy powinnaś je spisywać, to dla mamy jest rzecz w ogóle poza dyskusją. Trzy razy tak i kropka. Mama chciała tylko dorzucić swoje koszmarne wspomnienie, które jest w pewnym sensie drugą stroną albo podszewką Twojej opowieści. W 68 mama miała lat 11, więc nie bardzo jeszcze wiedziała, o co w tym wszystkim chodziło. Od dorosłych niewiele można się było dowiedzieć, bo zamykali się w pokoju i szeptali, a na pytania odpowiadali wymijająco. Koleżanki ze starszym rodzeństwem opowiadały coś o biciu studentów, w szkole wisiały jakieś rządowe obwieszczenia, które się zrywało, ale tak z czystej przekory, a nie z jakąś głębszą świadomością. A piętro pod mamą mieszkała rodzina B., tacy typowi ludzie z awansu, miastowi w pierwszym pokoleniu, prymitywni, aroganccy i uniżeni zarazem, ale na ogół nieszkodliwi. I właśnie w czasie tych „krajowych zamieszków” mama zobaczyła pana B., jak odsztafirowany, w białej koszuli noniron i w krawacie, z czerwoną opaską na ramieniu, wychodzi gdzieś z bardzo ważną miną. Mamy tata też to widział i nawet zapytał „o, co to, panie Staszku, do ORMO się pan zapisał?”, a pan Staszek odpowiedział na to: „bo to, panie, trzeba wreszcie porządek z tym żydostwem zrobić!”. I poszedł. Kilka godzin później pan B. wrócił z kilkoma kolegami. Stali na podwórku, pili piwo, śmiali się strasznie głośno, coś sobie opowiadali, atmosfera była jak na ludowym festynie, albo na wiejskim weselu. Ale równocześnie było w tym ich podnieceniu, ekstatycznym wręcz samozadowoleniu coś butnego, groźnego, wyzywającego. Mama jeszcze nie rozumiała, że właśnie zetknęła się z Chamem w czystej postaci, z Chamem bez hamulców, ale to, co płynęło od tych ludzi było tak przeraźliwe, że uciekła czym prędzej z podwórka do swojego bezpiecznego świata, czyli do książek.
I teraz, kiedy przeczytała o pani Bazganowej drącej książkę i przypomniała sobie tego wypuszczonego z klatki Chama, to jej się te dwa obrazy zlały w jeden i w ogóle spać nie mogła. Ale właśnie dlatego trzeba pisać. Z takich bezsennych nocy wykluwa się święty gniew, dzięki któremu łatwiej nie zgadzać się na świat taki, jaki jest.
Mama prosi, żebym tym razem przekazał coś Jędrzejowi. Ona uważa, że zawsze należy zwracać uwagę na ludzkie intencje. A ponieważ intencją Jędrzeja jest najwyraźniej rozbawienie towarzystwa, a to jest w rozumieniu mamy działalność zbożna, to jako kobieta dziękuje za życzenia oraz kwiaty i odśmiechuje się damską kufą 🙂
A w piosence, śpiewanej także niegdyś przez Eugeniusza Bodo, nie ma ani słowa o liczeniu „bab” na „sztuki”, a o sztuce życia bez… 😉
Jest pewna różnica…
Oh, Bobicku, podziekuj swojej Mamie pieknie za te opowiesc. Ja tez chyba wtedy pierwszy raz zetknelam sie z Chamem, ktory nawet nie musial zapisywac sie do ORMO. Jest to wciaz, po 40 latach za bolesna sprawa aby o niej opowiadac ze szczegolami, bo jak mozna opowiedziec o tym jak cie powalono na podloge i kopano w glowe na oczach tlumu przyjaciol i znajomych, ktorzy przygladalo sie temu w milczeniu? Wsrod ludzi z ktorymi wypilas morze wodki i do poznych godzin rannych rozmawialas o sztuce, o teatrze, o ksiazkach? Moze po 50 latach bede mogla o tym opowiedziec.
A teraz cos smieszniejszego na marginesie.
Poszlam do E. i mowie: – Sluchaj, beda oddawac polskie obywatelstwo!
Oooo, jak ona sie przestraszyla! I pyta:
– A mozna bedzie odmowic?
– Nie, bedzie pod przymusem – mowie bardzo powaznie. – Ale mozemy sie zaryglowac w mieszkaniu i udawac, zesmy juz dawno pomarly! Podziekuj – mowie – Goldzie p..nej Tancer, ze nas w to wrobila.
Dopiero wtedy E. domyslila sie, ze zartuje i ze nie bedzie musiala na sila przyjmowac obywatelstwa. Trzeba bylo widziec ulge na jej twarzy.
.
Witam 🙂
Dla wszystkich Pań z życzeniami 🙂
i dla Panów jako podziękowanie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TD_k5IBUGe0&feature=related 🙂
Zjadło mi poprzedni wpis.
Dziękuję z dołu Jędrzejowi i Grzesiowi (witaj dawno nie widziana duszo) za sympatyczne uczczenie mojej kobiecości.
Jestem wzruszona, może dzięki Wam polubię to święto. 🙂
Dziękuję też z góry, wszystkim, którzy odważą się wystąpić z życzeniami po wpisie Heleny.
Tak się złożyło, że jest to też rocznica koszmarnych wydarzeń, które skrzywdziły wielu ludzi.
Trzeba o tym mówić i przypominać, żeby cham nie czuł się bezpieczny i bezkarny.
Ja swoją nadzieję pokładam w młodych ludziach, bez naiwnej egzaltacji oczywiście.
Wszystkim życzę dobrego dnia i jadę do mamy. 🙂
Jeszcze słówko do Grzesia
Grzesicku, opowiedz słówko, co się z Tobą działo, kiedy nie zaglądałeś tu do nas. 🙂
Marysiecku, takie zyczenia nie sa uczczeniem Twojej kobiecosci, tylko Twojej przedmiotowosci w spoleczenstwie. Inaczej mielibysmy takze Dzien Mezczyzn, zas Twoja chora Mama nie musialaby byc zdana wylacznie na Twoja pomoc.Twoje Panstwo rozumialoby, ze stare chore kobiety potrzebuja czegos wiecej niz tylko poswiecenia corek. Tymczasem jednak Panstwo nie zawraca sobie glowy Twoja Mama, gdzyz ma na niej (na glowie) wazniejsze sprawy, jak wiosenne rekolekcje, na ktore sie wlasnie udalo za Twoje pieniadze, jak sie domyslam.
Sorry, ale bede o tym przypominac, „swieto” czy nie „swieto”, a juz szczegolnie Osmego Marca, kiedy dobrze jest o tym porozmawiac
.I wlasnie tym problemom poswiecona jest dzisiejsza Manifa w Warszawie. Szkoda, ze nie moge na niej byc aby sie o Twoja Mame upomniec.
Tu masz wiecej na ten temat nie cierpiacuch zwloki zajec Panstwa:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75478,5002027.html
Trochę zabawna ta Pani Poseł, która czeka, aż ktoś ją na Manifę zaprosi 😀
Ale ja też nie idę dziś na Manifę, tylko na panel do Teatru Żydowskiego. Nie ukrywam, że m.in. dlatego, że weźmie w nim udział moja siostra 😉
Nieobecnosc usprawiedliwiona,Pani Dorotecko.
Calusy dla Belli.
Mt7, nic się ze mną nie działo ciekawego, tak jakoś wyszło, że choć w necie bywam, to tu zaglądałem wprawdzie ale jakoś nie pisałem.
Wiem, błąd, ale nadrabiam dziś wieczorem czytanie komentarzy i wpisów Owczarka kilku ostatnich, co nie znam i będę czasem komentował, choć raczej nie za często, bo ten internet strasznie mi zabiera czas.
Pozdrówka
Heleno, jak czytam o Twoich doświadczeniach, to mam reakcje po prostu fizjologiczne. Zolądek mi się skręca i łapy się trzęsą tak, że trudno trafiać w klawisze. Ale to, co bym Ci chciał odpowiedzieć, akurat napisałem przed chwilą u Pani Dorotki, może będziesz miała ochotę przeczytać.
A mama przypomniała sobie jeszcze jedną historię. W jej klasie w podstawówce był pewien chłopiec, Jakub H. Jakub rzucał się w oczy wyglądem, był strasznie chudy, miał czarne włosy i bardzo ciemną skórę. Dzieci śmiały się z niego, że jest niedomyty i nie chciały się z nim bawić. Mama była wprawdzie blondynką, ale też bardzo chudą 🙂 i na dodatek odkryła, że Jakub tak samo jak ona ma fizia na punkcie przyrody. Więc łazili razem zbierać ciekawe kamienie i łapać na wałach jaszczurki, które potem można było hodować jako własne zwierzątka, wymyślali sobie rożne tajne gry, no, różne takie rzeczy, które należą do dziecięcej przyjaźni. Kiedyś mama poszła do Kuby do domu. W łóżku leżała mama, która zaraz zerwała się i zaczęła usprawiedliwiać, że ona po nocnej zmianie, ale już wstaje, już się ogarnie, już herbatki poda, albo może kompociku… Sprawiała wrażenie schorowanej i starej, chociaż rysy twarzy miała właściwie młode, ale w jej oczach był jakiś bezdenny smutek i zmęczenie. Mama, jako dobrze wychowana dziewczynka, zaczęła protestować, że skądże, po co, proszę sobie nie robić kłopotu, a na to pani H. powiedziała z takim jakimś smutnym ożywieniem: ależ koniecznie herbatki, ja się tak strasznie cieszę, bo do Kubusia nigdy nikt nie przychodzi. Więc mama siadła i piła tę herbatkę, ale czuła się absurdalnie i głupio, bo pani H. traktowała ją, smarkulę, nie tylko jak dorosłą, ale wręcz jak królową angielską. Mama nie umiała wtedy tego sformułować, ale było jej strasznie wstyd za to, że pani H. była jej wdzięczna i traktowała ją z taką nadmierną uprzejmością, bo jakoś wyczuwała, że przyjście do Kuby było czymś całkowicie normalnym, a nienormalne było to, że nikt nie przychodził. I, prawdę mówiąc, chociaż potem nadal przyjaźniła się z Kubą, to niezbyt chętnie chodziła do niego do domu, bo było w tej sytuacji coś upokarzającego, dla wszystkich stron.
A potem, po którychś wakacjach, Kuby nie było w klasie, dzieciom powiedziano, że będzie chodził do innej szkoły i tyle. Mama nawet miała mu za złe, że się nie pożegnał i nie zostawił nowego adresu, a dopiero po latach dotarło do niej, że to wszystko mogło być całkiem inaczej. I zaczęła mieć podejrzenia, że może dzieci nie chciały się z Kubą bawić, bo rodzice coś im mówili. I że ten smutek w oczach pani H. brał się nie tylko z tego, że do Kuby nikt nie przychodził.
Teraz już nikt nie dojdzie, jak było naprawdę. Ale mama czasem się zastanawia, gdzie też może być teraz Jakub H.?
Bobiku bardzo slodki. Historia z Kuba jest bardzoi poruszajaca i tchnie autentyzmem. Ja tez bym pewnie przestala przychodzic i czula sie upokorzona.
To Ci opowiem jeszcze jedna winietke, ktora tragiczna nie jest. Jest gdzies na pograniczu – jak wiekszosc tego co mnie, nas, wtedy spotykalo.
Nad nami mieszkala Hrabina Chrzanowska. Ilekroc Ania, corka mojej gospodyni, u ktorej wynajmowalam kat w pokoju, zaczynala zanadto sobie pozwalac przy pianinie jazzowymi przerobkami Bacha, Hrabina wsciekle walila laska w podloge – nasz sufit. To znaczy nie. Kiedy Ania zaczynala zmieniac tempo granego utworu, Hrabina wystukiwowala laska tempo „wlasciwe”, kiedy jednak zachecona ta uwaga sasiadki Ania zaczynala szalec na klawiaturze, rytmiczne poczatkowo walenie w sufit przeradzalo sie we wsciekla acz bezsilna kanonade. Hrabina byla Ani pierwsza nauczycielka muzyki i pytala czesto moja gospodynie „co sie z ta dziewczyna stalo” i dlaczego ona tak maltretuje nieszczesnego Jana Sebastiana.
Moja gospodyni, do ktorej na jej wlasne zyczenie od pierwszego dnia mowilam „Ciociu”, byla niemloda, niewyksztalcona, pobozna i dobra kobieta, za wczesnie owdowiala. Niesluchanym wysilkiem i imajac sie wszelkich dodatkowych prac, nocnych duzyrow w mleczarni naprzeciwko, oplacala swej jedynej, poznej corce i lekcje muzyki i angielski u metodystow. Byla dumna ze Ania chodzi do jednego z najlepszych warszawskich liceow – Hoffmanowej. A na bal maturalny Ania miala najladniejsza w klasie, szyta przez krawcowa suknie z koronek.
Kiedy sie wprowadzalam na Hoza, pierwsze co zrobila Ciocia, to poimformowala wszystkich sasiadow, ze mieszkac u niej bedzie „Zydoweczka, ale bardzo przyjemna , jest aktorka u pani Kaminskiej”( sama to slyszalam), uprzedzajac w ten sposob wszelkie strzepienie jezykow na podworku. No, moze nie wszelkie, ale jednak. Zaproponowala mi tez, ze kiedy wracam pozno z teatru, a wracalam czesto po polnocy, by dozorcy dawac szesc zlotych za otwarcie bramy, choc stawka dla reszty mieszkancow kamienicy wynosila piec.”Zeby nie bylo na Zydow”, powiedziala. Odmowilam placenia frajerskiego podatku za pochodzenie, a nawet przez jakis czas bezskutecznie domagalam sie wlasnego klucza do bramy. Stanelo na pieciu zlotych.
Nie wiem czy Hrabina tez zostala o mnie uprzedzona, kiedy spotykalam ja jednak na klatce, ledwo odnotowywala skinieniem glowy moje „dzien dobry”.
Zima 68 roku znalazlam na klatce schodowej portmonetke. Zajrzalam do srodka. Byl tam plik banknotow oraz odcinek z emerytury na nazwisko Chrzanowska. Pewnie upuscila ja na podloge szukajac w torebce kluczy do mieszkania. Zanioslam portmonetke pietro wyzej, a jej wlascicielka, ktora jeszcze nie zauwazyla zguby, byla tak zaskoczona, ze nawet mi chyba nie podziekowala. Ale odtad ilekroc mijalysmy sie w przejsciu, usmiechala sie do mnie i odpowiadala na powitanie. Ponadto nie zamienilysmy ze soba ani slowa, bo i o czym..
To byly pierwsze dni marcowej kampanii, kiedy spotkalam Hrabine na klatce. Zatrzymala sie i powiedzuala: „Pani Heleno”. Ucieszylam sie, ze zna moje imie.
– Tak?
Hrabina wyraznie czula sie nie swojo. Starannie dobierala slowa.
– Moja rodzina… tu w tym domu.. on nie byl zbombardowany… w czasie wojny przez jakis czas przechowywala Zydow….
– Uhu, powiedzialam na wszelki wypadek lodowatym tonem, bo nie wiedzialam do czego zmierza.
– Otoz,,, ta szafa w mieszkaniu.., jest… jest do pani dyspozycji, jakby co…
Od tego momentu zaczelam sie bac.
Mt7 ja lubię ten dzień i nie przeszkadza mi nazywanie go świętem. Wyrastałam i byłam wychowywana w poczuciu całkowitej równości kobiet i mężczyzn, domowe obowiązki rodzice dzielili równo i było dla mnie czymś absolutnie naturalnym, że mężczyzna i kobieta potrafią robić to samo. Może takie nastawienie do życia powoduje, że nie daję się traktować ‚z góry’ ani pozwalać na lekceważenie mojego zdania bo jestem kobietą.
To tyle w sprawie mojej postawy życiowej 🙂
Heleno, masz rację, że jest jeszcze sporo do zrobienia, wyrównanie szans, praw i obowiązków w dziedzinach, o których piszesz. Nie zawsze zgadzam się ze wszystkim co głoszą feministki, ale szanuję to, że walczą o to abym te prawa miała i ogranicznikiem moich życiowych szans nie była płeć.
Dzień Kobiet nie jest dla mnie sprzeczny z ideą równości. Życzenia traktuję jako wyraz męskiej kurtuazji, a nie protekcjonalnego poklepania po plecach – a niech ci tam raz będzie.
Może patrzę na ten dzień dość lekko, a i marzec to raczej wiosna i krokusy (wiadomego marca nie było mnie jeszcze na świecie).
Napisałam o moich rodzicach, dlatego że doceniam pracę od podstaw.
To rodzice wychowują swoje córki i synów. I bardzo często to właśnie mamusie rozpieszczają swojego skarbeńka i rozpaczają gdy żona mówi by skarbeniek sam sobie zrobił herbatę
to może ja w takim razie przypomnę fraszkę J. Sztaudyngera:
Obchodzimy
ku chwale Ojczyzny,
jeden Dzień Kobiet,
caly rok mężczyzny. 😀
A ja przypomne jak ONZ zaleca nauczac mlodziez szkolna o Miedzynarodowym Dniu Kobiet. Nagrode w postaci kilograma belgijskiej czekolady dostanie ten/ta, ktory/a znajdzie w tych zaleceniach cokolwiek na temat wreczania kobietom kwiatkow.
http://www.un.org/cyberschoolbus/womensday/index.asp
Helenko,
ile czasu, Twoim zdaniem, trzeba byśmy w Polsce nauczyli się bezbłędnie odróżniać podmiotowość od przedmiotowości i przytomnie nie uprzedmiotawiali ni innych, ni siebie? Czy jesteśmy chociaż na drodze do zmiany?
Przy okazji powiadamiam, że Manuela Gretkowska została Polką 2007 w knkursie „Wysokich Obcasów”. Dołączam Jej najnowszy tekst:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76498,5001706.html .
Heleno, ta historia zasługiwałaby na wspaniałe określenie „i smieszno i straszno”, gdyby w międzyczasie nie przywłaszczyły go sobie bezczelnie jakieś wrrredne typy.
Mnie to się tak wydaje, że ten, kto nawet w dramatycznej sytuacji umie dostrzec stronę komiczną, zawsze się potrafi, jak baron Münchhausen (żeby pozostać w arystokratycznych sferach), za własne włosy wyciągnąć z bagna.
A poza tym, słowo honoru, właśnie wylazło zza chmur słońce, zupełnie jakby chciało nam coś zasymbolizować. Więc lecę przerobić mamie ogródek, bo jak na mój gust trochę za mało w nim dziur. Ucałowania dla P. i M. 🙂
Miało być: wyciągnąć SIE z bagna.
Bobiku!
Podziękuj swojej Pani(godz.10:14).
Co prawda, rola rozbawiacza nie całkiem mi odpowiada; jeżeli jednak tym, co dzisiaj napisałem, wywolałem uśmiech na twarzy którejkolwiek z Pań, jestem usatysfakcjonowany! 🙂
Taki dzien juz swita na horyzoncie, Teresko. Nie mozemy ustawac w wysilkach. Na pierwszy ogien nalezy sterroryzowac Jedrka Uherskiego.
🙂 🙂 🙂
Jędrzeju, zauważyłem w ostatniej chwili przed wyjściem do ogrodu, więc jeszcze odpisuję. Rola rozbawiacza jest niezwykle chwalebna i my ją tu chyba wszyscy od czasu do czasu spełniamy. Rozbawić kogoś, to sprawić, żeby na chwilę zapomniał, jak niedoskonały jest świat, na którym żyjemy. Czy naprawdę Ci to nie odpowiada? 🙂
Mama (która, jak wiadomo, stale mi czyta przez ramię) w ogóle często się do Ciebie uśmiecha. Tylko ma jedną prośbę: żebyś nie nazywał jej Panią Bobika, bo to zaciemnia obraz stosunków między nią a mną. Mama to nie to samo, co Pani, a nasze układy są jednoznacznie rodzinne, nie feudalne. I, jak to w rodzinie, nie ma wątpliwości, kto w domu ma najwięcej praw (ja), a kto obowiązków (reszta). 🙂
Odżegnuję się od terroryzowania Uherskiego! Mama by mi nie wybaczyła! 🙂
I ja też jestem przeciwna terroryzowaniu Jędrzeja Ucherskiego. 🙂
Dla jego wlasnego dobra, Bobiku i Hortensjo. To sie nazywa szorstka milosc. Bedzie odnowionym mezczyzna. W sam raz na XXI wiek.
Jakiż smutny dzień dzisiaj, aż strach wejść na polityczną stronę 😥
No, trochę dziur narobiłem, rodzina powinna być szczęśliwa. 🙂
Ja w kwestii męskiej zdaję się na gust mamy, bo sam się nie znam 🙂 Ale jej wyobrażenia w ogóle nie trzymają się kupy. Bo lubi z jednej strony staroświecką galanterię w stylu p.p. Wasowskiego i Przybory, z drugiej strony chciałaby mieć w domu allround mechanika, który z wszystkim sobie poradzi, z trzeciej ciepłego misia, co to i gary pozmywa i zwierzeń wysłucha, a jeszcze z czwartej kogoś takiego na XXI wiek, żeby był feministą, ale też koniecznie znał się na komputrze i wszystko umiał wyjaśnić. A najdziwniejsze, że nawet kogoś takiego znalazła. Tak mi się przynajmniej widzi, że mój tata te wszystkie kryteria spełnia. Tylko tych wszystkich stron nie da się zobaczyć jednocześnie – raz się ujawnia ta, raz ta, w zależności od sytuacji.
Uherski też na pewno ma różne strony, więc zamiast go terroryzować, może lepiej dać mu szansę, żeby się pokazał jeszcze z tyłu, z boku i do góry nogami.
Błagam o litość dla Uherskiego! 🙂
Hm! Ja nawet lubię być, od czasu do czasu, terroryzowanym; pod warunkiem jednak, że to się odbywa, mniej więcej, na moich zasadach!
Nie lubię jednak prób odnawiania mnie na siłę, nawet dla mojego dobra, a także ewentualnym kosztem dopasowania się, lub nie, do XXI wieku; nie te lata, nie ten wzrok!
A przechodząc do szczegółów; w dalszym ciągu, 8-go Marca, będę skladał życzenia Paniom, licząc na ich uśmiech.
Także, jeżeli to nawet zostanie potraktowane przez kogoś jako chęć lub objaw „uprzedmiotowienia” kobiety, a nie jako przejaw sympatii lub nawet uwielbienia.! 🙂
„I to by było na tyle”! 🙂
Uherskiego nie bede teroryzowac i za zyczenia serdeczne dzieki!!!
Chociaz do swieta Kobiet,tych w komunie podchodzilam zawsze z przymruzeniem oka.A szkoda,ze to swieto zostalo wtedy sprowadzone do buzi+ kwiatek 🙁 A propos tekstu Pani Gretkowskiej, ktory podrzucila
Tereska -mysle,ze Polki dlugo jeszcze nie zawalcza o swoje prawa,bo stale triumfy swieci tzw.polski „spsobik”!!!
Co z tego,ze zakaz aborcji,przeciz mozna wyjechac np.do sasiedniego panstwa,tam pelno polskich lekarzy,da sie niejedno zalatwic!!
Tak samo ze srodkami antykonc. mozna zawsze znalezc kogos,kto pomoze na recepte bezpl. itp.Tak bylo za komuny i takie zachowania przejmuje mlode pokolenie,zamiast walczyc o cos, co im nalezne,tak jak ich zagraniczne kolezanki!!I dopoki „sposobikiem”bedzie mozna obejsc kazda durna ustawe,doputy nic sie nie zmieni i za rok bedziemy rozmawiac o tym samym 🙁
Uklony sle.
Ale nasmedzilam,niczym Kasandra,wiec teraz cos smiesznego 🙂
Chce Wam opowiedziec o slynnem holenderskim „smierdzielu”,o ktorym rozpisywala sie prasa.Otoz pan ten teroryzowal biblioteke w Deventer.
Przychodzil tam prawie co dnia,bral ksiazke do czytania,siedal za stolem i ………..zdejmowal buty.Za chwile w calej czytelni roznosil sie smrod nie do opisania.Panie bibliotekarki wlaczaly extra wentylacje,okna wszystkie otwierano,a i tak wszyscy goscie uciekali w poplochu nie mogac dluzej zniesc fetoru.Probowano rozmow,naciskow.Wszystko na nic.Facet przychodzil i dalej smierdzial!! W koncu sprawa dotarla do sadu.Proszono o wydanie zakazu wstepu dla smierdziela.Sad po probie organo-leptycznej zgodzil sie w calej rozciaglosci ze stanowiskiem bibloteki publicznej i raz na zawsze zatrzasnieto smierdzielowi dzrzwi do przybytku wiedzy 😆
PS. mt7-czce dziekuje za praktyczne rady.Postaram sie je zglebic i wprowadzic w zycie,o ile sie uda???
Hej.
Ano!
Ale czasem, nawet paskudnemu śmierdzielowi należy się odrobina zrozumienia…
Bo to może być spowodowane sytuacją, jak w tej opowiastce:
Opowiada kolega koledze…
– Wiesz, idę ciemną ulicą, aż tu nagle podbiega do mnie bandyta z rewolwerem i krzyczy: „Pieniądze, albo smierć!”
– Straszne, i co zrobiłeś?
– Śmierdziałem…
Znaczy to tylko tyle, że nie jestem zwolennikiem nauczania zasad higieny przy pomocy trybunału, ani leczenia bólu głowy za pomocą gilotyny.
Hej! 😉
Jędrzeju, leczenia bólu głowy gilotyną zaprzestano podobno tylko dlatego, że badanie skuteczności napotkało na pewne przeszkody. Pacjenci z niewyjaśnionych powodów nie wypełniali ankiet. 🙂
I nie daj się przekabacić w sprawie życzeń. Widzisz, że zdania są co najmniej podzielone, a nawet opcja prożyczeniowa jakby przeważała… 🙂
Dołączam się do opcji prożyczeniowej i dziękuję Jędrzejowi oraz Grzesiowi za życzenia i prezenty… Czy w tym względzie można przedawkować? 🙂
Jedrek, a co to znaczy, ze „uwielbiasz kobiety”? Czy mowisz o jakichs konkretnych kobietach (mama, zona, corka, kolezanka z naprzecowka) czy tez „uwelbiasz kobiety” jako gatunek ( jak w zdaniu: Uwielbiam koty, psy rasy labrador, a takze ostrygi i belgijska czekolade)?
Bo jesli chodzi Ci o uwielbianie konkretnych kobiet, to oczywiscie nie musisz czekac na specjalna okazje, zeby im dobrze zyczyc – powinienes robic to codziennie, bez okazji.
Ale jesli chodzi Ci o to drugie, to moze warto pomyslec o zalozeniu hodowli kobiet? Tyle razy sama marzylam o zalozeniu hodowli kotow birmanskich.
Wy mi tu Bobik od ciepłych misiów nie ubliżajcie. Garki co prawda pozmywałem i w zlewie pustki. Rozmów przez telefon przeprowadziłem kilka . Zwierzeń się nasłuchałem i pocieszyć zdołałem w dniu świąteczno-depresyjnym. Kolegę, który w drodze ze szpitala do kościoła na rekolekcje zajechał nakarmiłem własnoręcznie zrobionymi pierogami i domowym makaronem z sosem bolognese.
Na komputerach znam się tak sobie ale patelnię satelitarną potrafię ustawić w 30 sekund. O konwersji sygnału mpg2 na audio nie wspomnę…
A jak mi ruła pękła to zawór potrafiłem wymienić i mufkę z muterką połączyć na konopie z pokostem.
Jak mi ktoś powie kolejny raz ,że jestem babski sołtys to słowo honoru ugryzę w łydkę aż zęby zostaną w ugryzionym.
Misiu, ja co prawda jestem już po kolacji, ale tymi pierogami i makaronem to mi narobiłeś smaka… Idę pogrzebać w lodówce… 🙂
A poradziłbyś sobie z tandetnie zablindowaną droselklapą, która ryksztosuje?
😆
Również i ja dziękuję tym wszystkim Panom, którzy zlożyli nam życzenia. Ten dzień mi nie przeszkadza, a jeśli jest okazja do poświętowania, to czemu nie skorzystać.
Jędrzeju, dowcip o śmierdzielu przedni, nareszcie się uśmiechnęlam. 😆
Heleno!
Chyba przeginasz! 😉
Lubię, a nawet uwielbiam kobiety, jako piękniejszą część rodzaju ludzkiego!
Ty lubisz swoje koty, Pickwicka i Mordkę! Czy chciałabyś jednak założyć hodowlę Mordek i Pickwicków? I czy taka hodowla zmultiplikowałaby Twoje uczucia?
Bry.
Na po pierwsze mam pytanie, które mi od dawna po głowie chodziło – otóż wywiad z Pierwszą Matką, który nasz kochany Miś wrzucił wyżej, czytałam już jakiś czas temu. Zapłakałam nad fragmentem, kiedy to Leszek tak uciekał przed milicją (’68 rok), że aż skarpetkę zgubił, a potem katarku dostał…
Wiele razy czytałam w prasie, a i na blogach, przytyki do powstańczej przeszłości Kaczyńskiej. Ze to spreparowana legenda i tak dalej. Wie ktoś coś pewnego na ten temat?
„…W 1941 r. Jadwiga Kaczyńska wstąpiła do tzw. wojennego harcerstwa. Przygotowaniem młodych harcerek do działalności konspiracyjnej zajmowała się zastępowa dr Irena Konieczna. Pani Jadwiga otrzymała pseudonim „Bratek”. Zastęp nazywał się „Zioła”. Przez jakiś czas harcerki przygotowywane były do roli łączniczek, które wówczas były niezbędne do przekazywania informacji partyzantom. Okazało się jednak, że nie mogą się tym zajmować, bo nie mają skończonych 16 lat. Zajęły się więc pracą w szpitalu.
– Rozdano nam skrypty zawierające skrótową wiedzę pielęgniarską i uczono bandażowania, opatrywania ran, robienia zastrzyków. Te ćwiczenia odbywały się na Orłowie w domu Państwa Wysokińskich – wspomina.
Ta wiedza przydała się jej później w szpitalu, gdzie została przydzielona, aby zajmować się chorymi i rannymi, a nawet asystowała podczas operacji chirurgicznych, czy też wynoszenia zwłok.
Na tajne komplety prowadzone przez profesorów wysiedlonych z Poznania, powróciła w 1944 r. W harcerstwie jednak pozostała do samej matury, którą zdała w I Liceum Ogólnokształcącym w Starachowicach.”
Misiu, jak Ty masz gryźć, to ja uciekam! Niedźwiedzie są dużo większe od psów i ja tu bohatera udawał nie będę. Tylko nie wiem, co Cię właściwie ugryzło – ciepły to takie ładne slowo. Wiesz jak ja się lubię wygrzewać na fotelu przed piecem? Mógłby ktoś pomyśleć, że jestem kotem. A niech pomyśli, niech nawet powie – co mi szkodzi. Wystarczy, że ja sam wiem, kim jestem 🙂
Dobry wieczór.
Jeden przez płot skakał, drugi buty i skarpetki gubił … i wspominają, i wspominają jakby czegoś ważniejszego w Ich życiu nie było (a było!).
Znam jednego, który motocyklem marki WSK płot taranował gubiąc przy tym obydwa buty … i się nie chwali!
Wszystkim Paniom serdeczne życzenia z okazji Dnia Kobiet!
A to tutaj tak a propos Jożin z bazin (właściwie mam na myśli „utworek”, którego początek znajduje się w 6min 30sec)
http://youtube.com/watch?v=KCHQZlBKNTg&feature=related
😉
Dobrze wróciłam już do domu, więc powiem, co myślę o tzw. prawach kobiet.
Jeżeli ktokolwiek narusza moją wolność, lub w jakikolwiek sposób wywiera na mnie niechcianą presję (!), to narusza prawa człowieka, nie kobiety.
To ciągłe mówienie o mojej płci, stygmatyzuje mnie i upokarza, a jeżeli robią to jeszcze kobiety, to zupełnie jakby Leszek popierał Jarka.
Nigdy nie miałam poczucia bycia gorszą z tego powodu, że byłam kobietą, np. zarabiałam znacząco więcej niż mój mąż i to dla niego był problem, nie dla mnie.
Tyle miałam wolności, ile jej sobie wywalczyłam, ale nie miało to nic wspólnego z płcią.
Owszem, spotykałam się z różnymi postawami mężczyzn i co z tego? A wśród pań same mądre i stonowane istoty się spotyka?
Dlatego nie lubię święta kobiet, bo to mi zawsze przypomina, że jestem kobietą, istotą specjalnej troski dla moich sióstr w biologii, która bez pochylenia się nad nią i szczególnej ochrony nie poradzi sobie w życiu.
Oczywiste, że jest, o co upominać się i walczyć, ale nachalność i wrogość, wywołują skutek przeciwny od zamierzonego.
Ja moją mamą, Helenko, zajmuję się, bo widziałam jak są traktowani starzy ludzie, nawet w bardzo dobrych domach opieki. Respektuję również jej punkt widzenia (przytułki dla wariatów) i staram się, dopóki starczy mi sił, zabezpieczyć jej – przede wszystkim – intymność i poczucie godności.
Nie ma to nic wspólnego z płcią.
To tyle i aż tyle.
A w autobusach dzisiaj Panie nieustannie odbierały SMS lub telefony z życzeniami, a młode istoty licytowały się, która więcej życzeń dostała.
Pomyślałam, że to takie nieprzystające okoliczności, noszące tę samą datę.
Alicjo
Pani Kaczyńska przebywała w tym czasie na Kielecczyżnie, udział w powstaniu brał ojciec Kaczyńskich, ale ponieważ wokół tatusia krąży wiele niewygodnych pytań, więc go nie wyciągają na wierzch.
Oni są mistrzami robienia wody z mózgu ludziom. Wystarczy mamusię zaprosić na uroczystości, okazywać niezwykły szacunek, całować w stosownym momencie w rekę i już wszyscy myślą pierwsza sanitariuszka powstańcza, chociaż nikt słowa nie powiedział.
Tu masz info:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jadwiga_Kaczy%C5%84ska
Bobiczku, Miś to nie jest miś, tylko pies o imieniu Miś, który był odszedł do psiego raju od Marka Kulikowskiego.
Na początku bywał tylko Miś, a teraz naprzemiennie.
Zainteresowanym: http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,4995491.html?as=3&ias=3&startsz=x .
Psy też bywają większe ode mnie. Nawet ich większość. 🙂
A gryzienie jest bardzo przyjemne, ale jak to ja gryzę i to coś nie ma być żywe (bo mogłoby uciec), tylko nieruchome i najlepiej chrupiące. 🙂
Bobiczku mój Miś .
Strasznie duży…
http://alicja.dyns.cx/news/Galeria_Budy/Mis2/MIS.jpg
Duży to za mało powiedziane. Rozsadził mi monitor! 🙂
Ale wyraz twarzy ma taki, że od razu przestałem się bać 🙂
mt7 pisze: „Dlatego nie lubię święta kobiet, bo to mi zawsze przypomina, że jestem kobietą, istotą specjalnej troski dla moich sióstr w biologii, która bez pochylenia się nad nią i szczególnej ochrony nie poradzi sobie w życiu.”
Jakoś nie dostrzegam związku pomiędzy słowem „kobieta” a określeniem „istota specjalnej troski dla moich sióstr w biologii, która bez pochylenia się nad nią i szczególnej ochrony nie poradzi sobie w życiu”. A jeśli nie dostrzegam, to dla mnie go nie ma. I dlatego mogę z sympatią obchodzić Dzień Kobiet (podobnie, jak Dzień Górnika i Hutnika, Krawca, Tkacza i Spawacza). Wystarczy natchnąć taką okazję swoją pozytywną energią i robi się wiosennie. Wszystkiego najlepszego!
Dzięki za sznureczek, mt7, ciekawe rzeczy, zwłaszcza ten artykuł z Polityki.
TesTeqowi i Moguncjuszowi dziękuję za życzenia, podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisała emi.
U mnie szaleje okropna zawierucha, śnieg pada od wczoraj z drobnymi przerwami, do rana ma być ponad 50cm. Mocarny odwalił, co napadało, ja ugotowałam obiad. Oraz dostałam kwiatki, które bez okazji także dostaję. I teraz popijam wino za zdrowie wszystkich: ludzi, piesów, kotów, misiów, myszek, motylków i kto tu jeszcze nie zawita 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/08.03.2008/
Alicjo, niezwykle egzotycznie wygląda ten bukiet na tle obfitości śniegu.
A ja nie dostałam. 🙁
Widocznie nie zasłużyłam. 🙂
Ale wirtualnych parę i owszem, więc nie jest źle.
Dzięki TesTequ, właśnie zaczynam polubiać! 🙂
Ciesze sie ogromnie,Marysiecko, ze nigdy sie nie czulas gorsza z powodu swojej plci, ale stalo sie tak zapewne dzieki Twoim siostrom w biologii, ktore nachalnie jeszcze przed Twoim urodzeniem wywalyczyly dla Ciebie prawa wyborcze, prawa do uczeszczania na uniwersytet, prawo do rozwodu, jesli zycie sie zle ulozy, prawo do alimentow, i wiele innych praw z ktorych nawet nie musisz korzystac, ale wiesz ze sa i ze Ciebie chronia i bez ktorych nie bylabys dzis tym kim jestes. Warto wiec tego dnia o tych nachalnych i irytujacych siostrach w biologii pomyslec cieplo i powiedziec im w myslach : „dzekuje dziewczyny , zescie sprawily, ze dzieki waszym wieloletnin i wielopokoleniowym wysilkom czuje sie czlowiekiem, a nie tylko kobieta.Czy jest jeszcze cos do zrobienia?”
I jeszcze Marysiu. Moze nie uwierzysz, ale domy starcow to nie jedyna pomoc jakie dobre rozumne rzady moglyby zapewnic Twojej Mamie i Tobie. Sa znacznie tansze , skuteczniejsze i bardziej humanitarne metody opieki nad starymi ludzmi oraz pomocy dla ich udreczonych c o r e k. Bo to glownie na corki spada opieka nad starymi i chorymi.
Jestem wdzięczna wszystkim, którzy się przyczynili do rozwoju równości i poszanowania praw człowieka bez względu na płeć. 🙂
Helenko, u nas najwięcej jest ogłoszeń dla osób, które zechcą zaopiekować się seniorem niemieckim, duńskim i tu długa lista państw oraz pensje i warunki, jakie się oferuje + specjalne przeszkolenie. Kto mógł wyjechał i nie tylko z Polski. Brakuje personelu medycznego, bo wybrał korzystniejsze warunki.
Nie jesteśmy bogatym krajem.
Grześ przygotował piękny zestaw piosenek, jeszcze wszystkich nie wysłuchałam, zaraz się wezmę.
To ja wszystkim, którzy zechcą wysłuchać, dedykuję moją „piosenkę wszechczasów”. 🙂
To jest tylko sam głos bez obrazu, wybrałam go, bo jest dobra jakość nagrania. Mam taki starożytny singel.
Grzesio napisał: kiedy słucham przechodzą mnie dreszcze, mnie w tym przypadku też:
http://pl.youtube.com/watch?v=eJb4kqe03p8
No to na dobrą noc:
Czyś mężczyzną, czy kobietą,
czyś owczarek, czy też szpic,
nie mów nigdy, że to nie to,
bo lepszego nie masz nic! 🙂
Uwielbiam Dzien Kobiet, tak jak uwielbiam kazdy inny dzien kiedy to zostaje obdarowana: dobrym slowem, kwiatami, slodyczami, usmiechem, zyczeniami. Takze brylanty sa mile widziane 🙂 I nie traktuje tych darow jako rekompensate za doznawane(?) krzywdy.
Jesli chodzi o zyczenia Heleny (2008-03-08 o godz. 00:50 ), wiele z nich potrafilam wyegzekwowac, wiec nie czuje sie poszkodowana, ani przez los, ani tym bardziej przez mezczyzn. Uwazam, ze kobiety w duzej mierze same sa sobie winne tego, jak sa traktowane.
Za zyczenia, wszystkim Paniom i Panom, serdecznie dziekuje. Szczegolnie Jedrzejowi – bez uzasadnienia 🙂
Myshko!
🙂
Zostalo jeszcze 15 minut 8 Marca. Dziekuje wszystkim za zyczenia.
Tak jak Mysha, szczegolnie dziekuje Jedrzejowi, za mily gest. 🙂
Żeby „dać odpór” pewnej, cytowanej wczoraj fraszce Jana Izydora, dla Wszystkich Pań, w dzień po…
http://czydziecha.wrzuta.pl/audio/7WGgjXgwsW/andrzej_zaucha_-_badz_moim_natchnieniem 🙂
Coprawda zakończenie piosenki może wywołać pewne kontrowersje, ale…niech tam! 🙂
Jędrzej Uherski,
🙂
Patrze na kalendarz najblizszych swiat i roznych okolicznosci i oto co widze: St. Patrick’s Day, Good Friday, Easter Sunday, April Fool’s Day, Earth Day (ten jest codziennie!), Cinco de Mayo, Mother’s Day (ten tez jest codziennie !) itd.
Przyjemnej niedzieli. 🙂
Orco!
W związku z tymi zbliżającymi się świętami, zacytuję wierszyk Andrzeja Waligórskiego, zawierający jakby pewną przestrogę…
Święcone materialisty
„Żył sobie materialista, co miał wierzącą żonę,
A przez to moc kłopotów, ponieważ ta żona
Koniecznie chciała mieć w domu święcone
A że nie miała, więc była wkurzona.
Tłukła szklanki, raz zupę wylała mu na głowę,
Więc ten nieszczęśnik, czując że w łeb sobie strzeli,
Krzyknął: – Możemy mieć święcone, ale wyłącznie ludowe!!!
No i mieli… Przede wszystkim zmienili nazwę zgodnie z tym planem,
Ze „święconego” na „akceptowane”,
Następnie przygotowali potraw zestaw wielki,
Upiekli więc nie baby, lecz obywatelki,
Miast palmy zrobionej z bazi, postawili w przepięknej wazie
bardzo ciekawą książeczkę o nadbudowie i bazie…
Skończywszy te prekursorskie praktyki
Udali się w celu odbycia przedświątecznej samokrytyki,
Poczem wrócili weseli w piękny, wiosenny poranek,
I nagle spostrzegli, że przecież wcale nie mają pisanek,
Ani jajka, by się nim dzielić. Na myśl o tym, wierzącej żonie
Zaczęły się oczy pocić i latać nerwowo dłonie,
Lecz mąż zawołał przytomnie: – Ach, na to także poradzę!
I podzielił się z nią wspomnieniami z okresu walki o władzę.” 🙂
Myshko_b, skoro same sobie sa winne, moze na przyszly rok haslo na Dzien Kobiet powinno brzmiec np: Alicje Tysiac niech sobie same wykonuja aborcje!
Bo chyba nie sadzisz, ze chodzilo mi o to na ile Ty zezwalasz swemu mezowi sie dyskrymoinowac? I ze moga byc oprocz Ciebie inne kobiety, mniej wyksztalcone, mniej sophisticated, takie jak np Aneta Krawczyk, ktorre uwazaja, ze musza dawac d. wieprzowi za dwa tysiace zlotych na reke aby zapewnic swojemu dziecku przyzwoite warunki zycia? I ze takich kobiet jest prawdopodobnie bardzo wiele?
Przepraszam Cie, Myshko_b, ale wypowiedzialas mysl tak, sorry!, niemadra, ze az mi dech zaparlo z wrazenia – poniewaz znam Cie jako czlowieka rozumnego i wrazliwego na krzywde innych.
Same sa sobie winne?!!!!!!!!! Odmawiania skrobanek? zwolnien z pracy? nizszych zarobkow? wczesniejszych emerytur?
Gratuluje Ci samopoczucia, jesli tak. Faktycznie nie musisz nic robic, tylko odbierac kwiatki i zyczenia, ktore naleza Ci sie tylko i wylacznie za to ze jestes bardzo z siebie zadowolona kobieta.
Helenko,
chylę czoła wobec Twoich umiejętności intelektualnych. Oby Ci się nieustająco chciało robić z nich użytek.
Pozdrawiam, Teresa
Jędrzeju,
ja wcale nie chcialam dogryzć panom, chcialam tylko rozladować sytuację. Chodzilo mi o to, że bylo już w budzie bardzo smutno. Natomiast ja sama nie mam nic przeciwko Dniu Kobiet, wręcz przeciwnie. Jestem bardzo zadowolona, gdy ktoś zloży mi życzenia w tym dniu i bardzo naszym odważnym Panom za nie dziękowalam i dziękuję. 🙂
Jestem przerażony! Tak się jakoś od wczoraj składa, że, jak tylko któraś z Pań się do mnie uśmiechnie, natychmiast dostaje klapsa od Heleny!
Dostało się Alicji, mt7, myshce…
Hortensjo i Orco, uważajcie! 🙂
Czyżby to …? Nie, niemożliwe…
A secjalnie dla Heleny:
http://klaudia06.wrzuta.pl/audio/86Fw6w03RI/02_jalousie_tango
A wszystkich Panów, którzy odebrali fraszkę jako przytyk bardzo przepraszam. Naprawdę nie to bylo moją intencją – myślalam, że odwrócę uwagę Bywalców Budy od rzeczy smutnych. 😳
Muszę Wam się do czegoś przyznać. Wczorajsze blogowanie bardzo mnie dużo kosztowało, w sensie emocjonalnym (i chyba nie tylko mnie). Późnym wieczorem byłem już tak wyczerpany, że przez nieuwagę powąchałem Smadnego z bardzo bliska, no i skutki odczuwam do teraz (kocie, nie tup!). W związku z tym będę dziś niewymownie wdzięczny każdemu, kto poruszy temat lekki, łatwy i przyjemny. 🙂
Hortensja już jest u mnie na liście, za samą intencję 🙂
Za oknem w donicy mam kwitnące fioletowo krokusy, słońce świeci, przed chwilą doleciał mnie straszny raban gęgęgęgęgę!!! rzuciłam się do okna i załapałam na widok lecącego klucza gęsi
…wiosna na całego Panie i Panowie 🙂
Bobiczku!
Nie chcę być starą zrzędą, ale to…wąchanie Smadnego zdarza Ci się ostatnio jakby częściej…
Co Twoja Mama na to? 🙂
Czy mogę na dobry dzień coś wrzucić:
http://pl.youtube.com/watch?v=9doq94wIJtM&feature=related
Zaraz sobie poczytam, bo coś widzę…
9ty marca – imieniny obchodzą: Dominik, Franciszka, Grzegorz, Kandyd, Katarzyna, Mścisława, Przemyślibor i Samanta.
A od Świętego Grzegorza zima idzie do morza! 🙂
Bajko, każdy szczeniak ma taką fazę w życiu, kiedy mu się wydaje, że jest wystarczająco dorosły, żeby wszystkiego spróbować. Moja mama jest wyrozumiała, bo dobrze pamięta, jak to było samej być szczeniarą. Nooo… zachwycona nie jest, ale wie, że krzykiem i zakazami nic nie zwojuje. Więc po prostu pozwala, żebym poniósł konsekwencje swoich czynów (kocie, prosiłem, nie tup!).
Ale dwa razy powąchać, to w końcu nie jest AZ tak często. Chyba? 🙂
Emi, a może w aparato złapałaś widok lecących gęsi, hę?
Mnie też Bobiku wczorajszy dzień trochę kosztował i też chyba próbowałam się pokrzepić… no może nie smadnym.
Też prosiłabym o pozwolenie cieszenia się zwykłym życiem i drobnymi gestami życzliwości. 🙂
Mój ogon jest od nasady do koniuszka za cieszeniem się. A w tej chwili chyba najbardziej go ucieszy krótka drzemka. 🙂
Mt7 – aparato, to ja muszę dopiero kupić 🙂 śledzę wszystkie porady jakich tutaj sobie udzielano i nic. Alicja podesłała kiedyś fajny artykuł, aby nie iść w zbyt duże gadżeciarstwo i osiągi, bo w praktyce to sie nie sprawdza, ale i tak wybór został zbyt szeroki 🙂
A gęsi i tak leciały za szybko, spieszyło im się, czy co 😉 🙂
Wiosna, jeszcze nie taka, jak w piosence, ale zawsze…
http://www.wrzuta.pl/audio/7v4HvUrJkz/skaldowie_-_wiosna 🙂
Brak aparato, to dużo strato.
Ja Tobie powiem, Ty kup sobie dobry i niezbyt drogi, żebyś mogła za jakić czas znowu kupić.
Tu jest taki szybki pęd, że cuda tej epoki, za tydzień są w lamusie.
Zobacz na albumy Basi, robi zdjęcia aparatem fotograficznym. Liczy się chwila, nastrój, chęć utrwalenia, aparato dalsze miejsce zajmuje.
Trzeba zacząć, świat tak szybko się zmienia i trudno sobie przypomnieć, jak wygladały przed chwilą jakieś miejsca i ludzie.
Buźka od jóźka! 🙂
A to; wiosenne gąski w locie. 🙂
WIOSNA ?!
10:00 u mnie, dzisiaj:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3909.jpg
Dzizaz, Alicjo. U mnie roze pokryte sa juz czarnymi mszycami, ktore dzis trulam, przekiwtaja zonkile, a hiacynty sa w pelnej bekitnej, bialej i rozowej krasie. Pierwszy raz pokazaly sie zasadzone ubieglej wiosny konwalie.
Po jakim czasie Twoj kompost jest gotowy do uzycia? Bo ja zapoczatkowalam w kwietniu ub.r. ale nie wydaje mi sie, zeby byl juz gotowy. Ostatnio ( od dwoch miesiecy) dorzucam po garstce „przyspieszacza” do kompostu, ale nie wiem czy to cos daje. A takze od czasu do czasu dziabie go takim szpikulkcem w kompostownicy, zeby doszlo powietrze.
Ja mam taką plastikową sporą „beczkę” z otworami na dojście powietrza, wrzucamy odpadki od góry, a u dołu są takie drzwiczki, i tam wyciąga się kompost „przerobiony”. Ten przerobiony ma zwykle 2 lata i jest czarny, dosyć to zbite, bo dziabanie szpikulcem aż tak daleko nie sięga. Zbite czy nie, jest dobrze przerobione i wkopujemy go w ziemię pod maliny i co tam trzeba. Na oko powinnaś widzieć, czy już resztki są dobrze rozłożone. Nie wrzucamy przyspieszaczy, tylko od czasu do czasu trochę ziemi , żeby przemieszać, a poza tym regularnie popiół drzewny z kominka. Najlepiej byłoby postarać się o dżdżownice, które wspaniale przerabiają kompost, niby w naszym kompoście są, ale stanowczo za mało na „produkcję”. Podobno można kupić odpowiednia ilość i wrzucić do kompostu, myślałam o tym, ale na myśleniu się skończyło, bo nie mam dżdżownicowej hurtowni w okolicy. Oj, jak mi się już chce do ogródka! A tu drzwi od kuchni na ogródek nie da się otworzyć, tak zasypane 😯
Mamy identyczne beczki, bo widzialam Twoja na zdjeciu – moja tez plastikowa bez dna, z drzwiczkami u dolu, a wrzuca sie od gory, zdejmujac przykrywke.. Jest prawie pelna, a szpikulec kupiony byl specjalnie wyzszy od beczki.
Na instrukcjach do kompostownicy (dostalam ja za darmo od wladz dzielnicowych, teraz E. poprosila dla siebie tez), to napisane bylo, ze kompost potrzebuje pol roku do roku (moze w naszym cieplejszym klimacie tak jest), ale z pewnoscia moj nie jest jeszcze gotowy.
Widzialam takie robale w katalogu do kupienia. Wiesz ile kosztuje hodowla? Wraz z „ulem”? Ok 60 funtow szterlingow. Az mnie krew zalala ze zlosci. Moge wykopac z ziemi i troche wrzucic do beczki.
Przyspieszacz byl aktem rozpaczy. Bo strasznie mi sie spieszy do mojego organicznego kompostu. E tez pyta mnie za kazdym razem jak wracam z ogrodka czy jest juz gotowy.
O cholera. U nas pewnie też nie tańsze. Może te nasze się rozmnożą?!
Czy bociany juz wrocily?
http://www.bociany.edu.pl/
Jedrzej,
Waligorski 🙂
Orca,
o tym samym myślałam parę dni temu, ze trzeba zajrzeć na tę stronę. Nie pamietam , kiedy sie pojawiły w ub. roku – nie w kwietniu? Zaraz zerknę. W każdym razie kamera juz chodzi 🙂
Alicja,
Mam nadzieje, ze je wpuszcza do samolotu z dlugim dziobem. 🙂
Troszkę wiosny z dzisiaj. Rachityczna jeszcze bardzo, ale idzie ku lepszemu… 🙂
http://picasaweb.google.com/goha.koziol/Wiosna2008
Bardzo nieśmiałe kwiteczki, ale znaczy się, wiosna tuż, tuż, Gosiczku. 🙂
Jadę niezadługo, na ostatnią …. wiadomo.
Wrócę, kiedy część już będzie spała, to na wszelki wypadunek przesyłam ciepłe myśli na dobranoc. 🙂
Jak ktoś lubi głaskać koty, to może zajrzeć do Hoko:
http://hokopoko.net/sheilo-ma-jedyna/
i wpisać w komentarzu – :mru:
nie zapominając o spacjach. 🙂
Przyjemnego głaskania!
Przeszliśmy się po sąsiedztwie, niektórzy jeszcze odśnieżają. Owszem, słońce, ale z wiatrem -15C i nie chce się spacerować, jak wieje w nos.
Bocianów u nas nie ma, za to takie ptaszysko czarne nakrakało na nas.
http://alicja.homelinux.com/news/09.03.2008/
Droga Heleno,
Ty i takie demagogiczne argumenty? – „Alicje Tysiac niech sobie same wykonuja aborcje!” No to ja zadam proste pytanie: czy pani Alicja Tysiac urodzila sie wczoraj?, czy jej ciaza byla wynikiem niepokalanego poczecia?, czy nie wie o tym, ze zyje w koltunskim kraju, w ktorym kobieta nie ma prawa o sobie decydowac? Jesli tak, a wszystko na to wskazuja, to jest to wlasnie dowod na kobieca glupote.
Jeszcze raz powtorze z cala moca: kobiety sa bardzo czesto same sobie winne, bo nie mysla przed, ale po fakcie. To nieprawda, ze kobieta, swietny pracownik i fachowiec zostanie usunieta z pracy, a nie mezczyzna, glab i niedojda. To nieprawda, ze kobieta nie ma mozliwosci awansu i objecia kierowniczego stanowiska. Nieprawda, ze jest sila wyrzucana na wczesniejsza emeryture. Owszem, bywa tak czesto, pewnie za czesto, ale w wyniku likwidacji lub reorganizacji zakladu pracy i dotyczy to zarowno kobiet jak i mezczyzn.
Czy ktos przeszkadzal kobiecie w zdobywaniu wyksztalcenia? Czy ktos zmuszal kobiete do wyjscia za maz za chama, ktory okazal sie damskim bokserem dlugo przed slubem ? Czy wiedzac, ze ma w domu buhaja nie powinna sie byla zabezpieczyc przed niechciana ciaza? Powtorze jeszcze raz: nalezy myslec przed faktem, a nie po i szukac winnych i miec pretensje do calego swiata, tylko nie do siebie.
Mowisz, ze jestem zadawolona z siebie osoba. Nie zapytam skad taki wniosek. Zastanawiam sie tylko, czy jest to zarzut, czy wrecz odwrotnie?
Jedni mowia, ze w samozadowolenie wpadaja idioci i starcy (plci obojga) z daleko posunieta demencja. Mlodka nie jestem, wiec kto wie?
Inni twierdza, ze ludzie permanentnie zadowoleni nigdy do niczego nie dojda, bo tylko krytyczny stosunek do siebie jest motorem i gwarancja rozwoju.
Ale sa i tacy, ktorzy uwazaja, ze to wlasnie niezadowoleni z wszystkich i wszystkiego sa jak trucizna i czynia nie do zniesienia zycie swoje i wszystkich wokol.
Tak wiec z jednej strony zadowoleni idioci i matolki, z drugiej niezadowoleni truciciele pospolici. Tak zle i tak niedobrze 🙁
Byc albo nie byc (zadowolonym) oto jest pytanie! 😀
Pozdrawiam Heleno serdecznie 🙂
Orca,
dobrze wyczułaś, popatrz, co piszą 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5004291.html
Bociany juz sa????????????
Musze poleciec i sprawdzic,czy w pobliskim gniezdzie „cos”klekocze??
Dzisiaj bylo szaro=buro caly dzien 🙁 Na dodatek ma lac jeszcze okragle 5 dni!!W moim ogrodku krokusy przemokniete, leza pokotem.Teraz kwitna narcyze.Ale one tyz takie biiiiidniutke,woda ociekaja………….
Zaraz biegne ogladac program dokumentalny pt. Europa.Beda mowic o Polsce.Film ten zrobiomo wg ksiazki,ktora wczesniej czytalam,autorstwa G.Maak.Ciesze sie z tego dokumentu,bo jest popularny,wiec duza szansa,ze rozjasni troche mozgownice tubylcow 😉
Pozdrawiam.
Mrrrał!
Witam wieczorrrnie!
Przejrzałem listę zabronionych przedmiotów i nie mogę wyjść z podziwu, że do bagażu podręcznego można zabrać procę 8)
a nie wolno katapulty 😯
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Odnośnie bocianów i linka Alicji…
Niech mi teraz ktoś wyjedzie z tekstem, że Lubelszczyzna jest zacofana 😈
Blejk Kot
No, ja nigdy nie twierdziłam, że Lubelszczyzna jest zacofana 🙂 Nigdy w tamtych stronach nie byłam, to inna sprawa.
Poniższe, żeby nie zgubić sie w kierunku do celu. Drogowskazy są 🙂
http://www2.picturepush.com/photo/a/395650/img/Anonymous/6c4f1ff51838839e.jpg
Mrrrał!
😀
A u nas jeszcze czasami mówi się:
Nielisz Cyców Urszulin ❗
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Niechybnie idzie ku wiośnie! Blejk widział bociany i ma jakieś takie „wiosenne” skojarzenia! 🙂 Młody!
Mnie jeszcze nie dopadło; pewnie nie te lata, nie ten wzrok! 😉
Póki co, wiosenna piosenka:
http://www.wrzuta.pl/audio/b6WhE3VjT9/wolna_grupa_bukowina_-_piosenka_wiosenna
Hej!
Alicjo, dokładnie tego dzisiaj potrzebowałem. Drogowskazów! Poszedłem we wskazanym kierunku i humorek już całkiem inny! 🙂
Mrrrał!
No to jeszcze na dobrrranoc…
➡ Wiosenna pieśń radości
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Sorry. Myshko_b, ale dopiero w tej chwili oderwalam sie od telewizora (doroczny Krafts!) i znalazlam Twoj wpis sprzed paru godzin.
Czy dobrze Cie zrozumialam?
Skoro, jak piszesz „kobiety (polskie) zyja w koltunskim kraju, w ktorym nie maja prawa o sobie decydowac”, to po pierwsze Alicja Tysiac nie powinna byla dopuszczac do siebie meza i nie zachodzic w ciaze. Aneta Krawczyk zamiast sie zatrudniac u bujaha Lyzwinskiego powinna byla zostac… bo ja wiem, moze , np profesorem w Instytucie Badan Jadrowych przy PAN. W pracy kobiety powinny byc znaczaco lepsze, zdolniejsze i robotniejsze od mezczyzn aby pracodawcy nie oplacalo sie zwalniac je z pracy.
Zato w tym wspanialym Dniu Kobiet, sorry w dniu Swieta Kobiet powinny byc przedmiotem szczegolnego kultu, obdarzane, jak powiadasz „dobrym slowem, kwiatami, slodyczami i usmiechem”? Ten usmiech mnie szczegolnie rozczulil. Tez bym sie usmiechala gdybym byla mezczyzna w kraju, gdzie kobiety sa same sobie winne niesprawiedliwosci spolecznej, ktora je spotyka i tyle kobiet nie widzi w tym nic nieobyczajnego.
Czegos tu jednalk nie rozumiem. Dlaczego Wy – to znaczy kobietry, ktore mysla tak jak Ty, Myshko – na to pozwalacie? Dlaczego nie trafia Was jasny szlag na to ze „zyjecie w koltunskim kraju, w ktorym kobiety nie maja prawa o sobie decydowac” (Twoje slowa, nie moje)? Dlaczego poprzestajecie na „dobrym slowie” raz do roku i „usmiechu”? Bo mnieby szlag dawno trafil. Trafial o znacznie mniejsze przewionienia niz odbietranie mi praw i godnosci.
I zeby nie bylo zadnych watpliwosci. Bedac kobieta ja tez lubie odbierac holdy, dostawac kwiatki i usmiechy. Lubie trzepotac rzesami i byc obiektem uwielbienia. Ale jak sie ma 60 lat ( a nawet 45) to liczba adrotaorow i wielbicieli gwaltownie sie zaweza z roku na rok, i jedyne na co moge liczyc to poczucie wlasnej godnosci i niesbywalne prawa czlowieka. Dlatego uwazam, ze Osmy Marca nie jest dniem na trzepotanie rzesami, ale na rozmowe o naszych prawach i naszej ludzkiej, nie kobiecej godnosci, o naszych „kobiecych” problemach. A kwiatki niech sobie wsadza w… albo przyniosa innego dnia.
Nie rozumiem dlaczego polskie kobiety trzymaja sie tego skrajnie infantylnego, wymyslonego przez powojennych komunistow obyczaju zamiast poswiecic jeden dzien w roku na odrobine solidarnosci i przyjrzeniu sie jakie miejsce zajmuja w spoelczenstwie.
Moze jestem, jak uwazasz, „trucizna”, ktora psuje atmosfere wznioslych obchodow kobiecosci. Taka juz moja wredna natura, zeby zatruwac zdrowa studnie ogolnego zadowolenia, inaczej nie potrafie.
Przegladam weekendowa prase brytyjska i natykam sie na nieslychana ilosc artykulow i materialow o roznych nierozwiazanych problemach kobiet, tekstow madrych, zmuszajacych do myslenia i do dzialania, sugerujacych rozwiazanie lub zmniejszenie tych probkemow. I jestem szczesliwa, ze rozmawoaja ze mna autorzy tych artylukow jak z doroslym czlowiekiem, a nie idiotka trzepoczaca rzesami.
Na mój dusicku! To jo ledwo nadrobiłek zaległości z cytaniem komentorzy pod wpisem o ponu Lincolnie – a tutok sie nowe narobiły! 🙂 No ale teroz te zaległości som mniejse – łatwiej bedzie nadrobić 🙂
Skoda ze 8 marca mnie tutok nie było. Ale zaległe zycenia juz składom. Syćkim Dziewcynom z nasej budy śyćkiego najpikniejsego! I coby cały cas piknie sie cuły i pomiędzy chłopami, i pomiędzy inksymi dziewcynami, i pomiędzy zwierzętami syćkimi! 🙂
Mama stoi mi nad głową i coś mamrocze o młocie i kowadle. Czyżby zamierzała założyć izbę tortur?
A, nie, chodzi jej tylko o to, że wprawdzie uważa się za feministkę i nieraz podburza inne kobiety (zwłaszcza muzułmańskie, ale nie tylko), żeby używały pazurów nie tylko do lakierowania i też nie jest przekonana, że w Polsce już wszystko jest cacy, wszelkie prawa wywalczone i można spocząć na laurach, ale… Jak wczoraj uśmiechnął się do niej Uherski i paru innych facetów, jak potem jeszcze tata przyniósł kwiatki, zrobił jej wreszcie layout, o który prosiła od 3 tygodni i w ogóle nie zauważył, że przekroczyła już 45 lat, to w ogóle nie chciało jej się mieć pretensji, Chyba nawet zatrzepotała ukradkiem jakąś rzęsą. ale nie przysięgnę. 🙂 A teraz się zastanawia, czy przypadkiem nie zrobiła z siebie idiotki 🙁
Ale moja mama jest istotą raczej pokojową (dopóki się nie wpieni na poważnie, coś o tym wiem!) i zawsze patrzy, czy nie dałoby się znaleźć jakiegoś kompromisu, który by nie był zgniły. I tak właśnie myśli, czy nie byłoby pewnym wyjściem rozmawiać na serio o kobietach i ich prawach 364 dni w roku, a w jeden dzień sobie trochę odpuścić, przyjmować łaskawie życzenia i pozwolić się wielbić? Bo w końcu walka o prawa i niesienie świętego ognia to ciężka harówa i dlaczego kobiety, które i tak dostatecznie dużo zasuwają, mają pracować jeszcze i w swoje święto? 🙂
Generalnie milbys racje Bobiczku z tymi 364 dniami w roku, ale w zyciu nie ma tak pieknie. Wiec niechze bedzie chocoiaz ten jeden dzien.
Droga Helenko,
niestety, zrozumialas mnie zle i zastanawiam sie, czy to ja tak metnie pizse, czego nie wykluczam, czy moze Twoje emocje siegnely zenitu i widzisz to czego w moim wpisie nie ma.
Cos mi sie zdaje, ze wmawiasz mi dziecko w brzuch – ze zacytuje ulubione powiedzonko Adama Michnika 🙂
To, ze uwazam kobiety za – w duzej mierze – winne tego jak sa traktowane nie znaczy, ze akceptuje ten patologiczny stan rzeczy.
Nie akceptuje i n i e p o z w a l a m! Ale plomiennymi mowami, dyskusjami, apelami i marszami nic nie zwojujemy.
Jedyna szansa to z m i a n a postawy, wszystkich kobiet razem i kazdej z osobna, a szczegolnie tych wykorzystywanych, bitych i ponizanych. Poruszylabym tu jeszcze kwestie wychowania synow przez matki, co ma kolosalne znaczenie , ale sadze, ze tego, Heleno, juz nie zdzierzysz. No i ta godzina 🙂
A juz tak calkiem na marginesie powiem, ze bardzo mi sie podoba sposob myslenia Mamy Bobika 🙂
Wczorajsze pąki zawilców (i nie tylko) w miejscu znacznie chłodniejszym, niż Kraków.
Dobrego tygodnia Wszystkim!
🙂 🙂 🙂
Jesli Cie zle, Myshko, zrozumialam, albo zle swoj wywod poprowadzilas, to bardzo mnie to cieszy, bo sie martwilam. Owszem zmiana postawy jest bardzo potrzebna, ale zmiana postaw sie nie dokona, dopoki nie zostana zmienione PRAWA albo te juz istniejace nie beda przez wladze przestrzegane. W Szwecji byly duze opory kiedy parlament postanowil zakazac bicia dzieci, nawet w postaci klapsow. Dzis nikt w tym kraju nie wyobraza sobie, ze mozna dziecku wymierzyc klapsa, a nawet najmlodsze dzieci wiedza, ze moga zlozyc skarge na rodzicow za naruszanie prawa.
Podobnie bylo z kara smierci a Wlk.Brytanii. Podnad 60% spoleczenstwa bylo przeciwko zakazowi kary smierci, kiedy glosowanie w Parlamencie sie odbywalo. Dzis nikt serio nie domaga sie przywrocenia tej kary.
Moim ulubionym cxtaten jest to co powiedzial kiedys Martin Luther King: ze dobre ustawodawstwo nie zmieni od razu ludzkich serc, ale jest w stanie z miejsca zmienic ludzkie postepowanie. A zmiany serca dokona czas.
Zas prawo wyborcze dla kobiet zwojowaly panny Penhurst z dobrego domu oraz ich kolezanki (bylo ich ledwie kilkaset) marszami, plomiennymi apelami, przykuwaniem sie do ogrodzenia Parlamentu i wybijaniem szyb w sklepach. A panstwo bylo demokratyczne i praworzadne. Wsadzalo te panie do aresztu, wypuszczao, zawstydzalo, kazalo sie poprawic, ale w koncu dalo za wygrana i przeglosowalo ustawe w Parlamemcie.Dopiero w roku 1929 weszlo ono w zycie. Niecale 80 lat temu.
Jedna z najcenniejszych pamiatek w moim domu jest oblazly emaliowany kubek z napisem Vote for Women – z 1919 r. Nie udalo mi sie kupic na aukcji srebrnej broszki z kamieniami polszlachetnymi, ktorych pierwsze litery nazw ukladaly sie w V(ote) F(or) W(omen). Sprzedano ja za 800 funtow. Wiec stanelo na oblazlym kubku.
PS
A, ze wielu chlopcow jest wychowywanych w Polsce do ustroju feudalnego, to sie zgadzam. 🙂 🙂 🙂
Miałem kiedyś owczarki ale kaukaskie. Jak to pisano w literaturze wyostrzone ponad wszelką miarę.
Kiedyś jedna Pai 🙂 była oglądać piaskowiec z kopalni ze swymi pupilami i zostało po nich zdjęcie.
https://www.piaskowce.com/images/djmediatools/3-kopalnia/kopalnia_piaskowca_4.jpg
No bo my owcarki, jak trza, to i koparke obsłuzymy 🙂
dobre dobre 🙂 ,
niema sprawy
jest kilka wajch w koparce to akurat dla „czworonoga” jak znalazł 🙂
Cóz, były psy pasterskie, psy policyjne, psy myśliwskie, psy ratownice… to niby cemu nie miałoby być psów koparkowyk? 🙂