Połówka gościnno
Proponuje wom, ostomili, pewien eksperyment naukowy. Mozliwe zreśtom, ze juz go kiesik robiliście. Kie bedziecie u kogoś w gościak, popytojcie gazdów na przykład o pół śklanki herbaty. Kie wom te herbate przyniesom, to poźrejcie i oceńcie, kielo jej jest – pół śklanki cy więcej? Bo i mojo gaździna, i mój baca wse nalewajom więcej. U inksyk gazdów w mojej wsi jest tak samo. U nasego probosca tyz. I u nasego doktora. I to nie ino z herbatom tak robiom. Równie dobrze mozecie popytać o pół filizanki kawy, pół kieliska gorzołki, pół talerza rosołu abo pół cegokolwiek inksego. Popytocie o pół – dostoniecie dwie-trzecie abo nawet trzy-cworte.
Z cego to wyniko? Z nasej storodownej polskiej gościnności? Z zasady „zastow sie, a postow sie”? Z nauki pona Tersteegena, ze bogatym jest ten, fto duzo mo, bogatsym ten, fto mało potrzebuje, a najbogatsym ten, fto duzo doje? Swojom drogom tako nauka jest barzo ciekawo, bo wynikałoby z niej, ze wbrew temu, co syćka godajom, Felek znad młaki wcale nie jest w mojej wsi najbogatsy. Bo akurat Felkowo gościnność, moi ostomili, to przypadek scególny. Kie przyjdziecie do niego i popytocie o pół śklanki herbaty – on do wom ćwierć śklanki wody i powie, ze herbata niestety mu sie skońcyła. Wy, ludzie, nie mocie tak dobrego węchu jako my, psy, więc mozecie nie pocuć piknego herbacianego zapachu dobywającego sie z safki w jego kuchni i docie sie na te bajeckie o braku herbaty nabrać. No ale Felek to Felek. Jemu by trza osobne badania naukowe poświęcić. Natomiast u syćkik pozostałyk ludzi ten połówkowy pocęstunek wyglądo tak, jako pedziołek.
A jak to jest poza mojom wsiom? Tego właśnie fciołbyk sie dowiedzieć i dlotego na samiućkim pocątku wpisu popytołek wos o zrobienie tego eksperymentu. Obacymy, cy to wsędy tak sie dzieje, ze kie poprosicie gazde abo gaździne o pół śklanki, pół filizanki abo pół talerza cegokolwiek, to tyz wse i wsędy dostoniecie więcej niz pół. Bo jeśli tak właśnie bedzie, to jo se mysle, ze najwyzso pora wyróznić co najmniej dwa rodzaje połówek: zwycajnom i gościnnom. Momy w końcu takom mile morskom, ftóro jest dłuzso od zwycajnej mili, momy ruski miesiąc, ftóry jest dłuzsy od zwycajnego miesiąca, to mozemy tyz mieć połówke gościnnom, ftóro bedzie więkso od połówki zwycajnej. Hau!
P.S.1. A w niedziele syćkie drogi bedom prowadziły do… Holandii. A to dlotego, ze, Aneckowe urodziny w tym dniu bedom! Zdrowie Anecki! 🙂
P.S.2. We wtorek zaś te syćkie drogi przekierujom sie na Miemcy, ka Babeckowy Marcinecek imieniny swe bedzie świętowoł. Zdrowie Marcinecka! 🙂
Komentarze
A ja znam krainę, co poniektórzy nazywają ją Pyrlandią, w której, jak poprosisz o pół szklanki herbaty, to … dostaniesz pół; ni mniej, ni więcej! 🙂
Bardzo akuratni są ludzie z Pyrlandii!
No to czemu ja się wpisałam tam?!
Ja tam trzema czwartymi nie pogardzę, ale wolę całość 😉
Owczarku,
tak przy okazji… no właśnie, może byś tak w ramach, dla dobra nauki i tak dalej, poświęcił trochę czasu na Felka? Nikt lepiej od Ciebie go nie rozpracuje 😉
Owcarku drogi, znam krainę, w której nie dość, że jak poprosisz o pół szklanki herbaty, to dostaniesz jej małe wiadro, ale jeszcze w Ciebie ją wmuszą, choćbyś nie chciał pić! Niestety, nie jest to właściwość miejsca, ale ludzi, którzy w nim mieszkają… Ja to nazywam terroryzmem kulinarnym… 😆
Owczarku,
Ja tam wole nie ryzykowac, zwlaszcza u gazdy na Antalowce. Jaka chce goralska ” z prądem” to mowie zawsze pelna szklanke.
Herbata góralska ” z prądem”
Składniki na 4 porcje:
litr wody,
6 łyżek spirytusu,
4 torebki herbaty,
4 łyżki cukru.
Zaparzyć herbatę, wlać spirytus, posłodzić. Góralska herbata z prądem polecana jest osobom przemarzniętym na rozgrzewkę. Zalecana jest tylko jedna porcja.
…pięknie, myślałam, że znam swoje korzenie, a tu się okazuje, że muszę się rozejrzeć za jakimiś Pyrlandzkimi wpływami po kądzieli 😉
Ale poważnie mówiąc to raczej wolę tu podejście „akuratne” 🙂 jeszcze pół biedy gdy dostaję z takim naddatkiem herbatę lub coś co lubię, ale te wszystkie uroczysto-obiadowe sytuacje z rosołem w roli głównej 🙁 gdzie nie ma możliwości ucieczki, a o próbie dyskretnej konsumpcji samego makaronu lepiej nawet nie marzyć 😉 Gdzie nie szanuje się moich grzecznych acz stanowczych próśb i nalewa cały-szczery-od-serca-talerz-rosołu, to nie gościnność, to zwykłe znęcanie się nad biednym człowiekiem 🙁 …może to powinno być karalne 😉
To jest właśnie terroryzm kulinarny, Emi! 😀
U mojej Babci z Bielawy tak było 😯
I trzeba było zjeść, bo po pierwsze, za chuda jestem, a po drugie, gdzie ona to wyrzuci?! Przecież nie hoduje świnek czy innych zwierzątek, więc co z tymi zlewkami?!
Dodam, że Babcia („przyszywana” zresztą, druga żona Dziadka), była słusznych rozmiarów. Raz byłam tam na wakacjach 2 tygodnie. O matko, jak ja cierpiałam, biedny sześciolatek! Babcia wbiła sobie w głowę, że musi mnie utuczyć… A ja przecież ruchliwa bestia, a poza tym na wsi „chowana”, przemiana materii błyskawiczna. W rzeczy samej do tych pór tak mi zostało.
Janie33 – tylko 6 łyżek?! Ale jak tak twierdzisz, to Ci wierzę 😉
Alicjo – zgadza się 🙂 chudzi nie mają lekko 😉
ps.
Gosicek – jeśli wynalazłaś jakiś sposób obrony, to miej litość w sercu i podziel się z innymi ofiarami dokładek 😉
Są różne szkoły przyrządzania herbaty z prądem …
Taki fajny Pan Piotr ze Skibówek, kiedy częstował mnie herbatą, podawał dwie szklanki gorącej i słodkiej herbaty, a koło nogi swojego krzesła stawiał butelkę półlitrową. Różne były zawartości; raz samogonik „na śliwkach”, innym razem „normalna czysta”.
Rytuał spożywania był zawsze taki sam; upijało się łyk herbaty a Gospodarz uzupełniał ubytek zawartością butelki, tak długo, aż w niej błysnęło dno.
Twierdził przy tym, że to już nie to, bo za jego młodych lat ubytek w szklance uzupełniało się zawsze do pełna, tak długo, aż się skończyła … herbata. 🙂
emi,
w tym wieku to juz nie moge powiedzieć, że należę do chudych, ale tak w miarę… 😉
Jędruś,
przypomniał mi sie serial Michaela Palina (tego od Monty Phytona) z jego podróży po Polsce, i między innymi sprawozdanie z wesela góralskiego. Biedny Michael! Wstyd mu było, bo tu babcie ciągna kusztyczkami i nawet rumieńców nie mają, a on pijany w cztery litery po dwóch 😯
Napoje wyskokowe (jako to prunelka, ginger, Monastique,jarzębiak, siwucha, cytrynówka, whisky, siarka, Baczewska, Kantorowicz, Bols i porter)popijać wolno, ale nie należy ich mieszać. Kto pije w kratkę, nabawia sie bólu głowy i może ulec chwilowemu zamroczeniu.W soboty , niedziele, dni świateczne i przedświateczne wyszynk trunków jest surowo wzbroniony i dlatego konsument powinien się wystrzegać, aby właściciel jadłodajni nie nalał mu do porcelanowej filiżanki kawy lub herbaty. O każdej takiej pomyłce należy zawiadomić natychmiast pogotowie ratunkowe.
……………….
W oparach absurdu
🙂 🙂 🙂
Małgosiu,
co Ty wypisujesz?! Właśnie w święta i weekendy wyszynk musi być musowo 😉
Mnie niestety po łąckiej śliwowicy od Mietecki smród nie został 🙁
To znaczy został, bo butelka została i nie wyrzucam, Boże broń! No ale tak mocnego trunku tutaj nie dostanę, będę musiała się zwyczajna śliwowicą, jeśli już. Butelka zostanie na pamiatkę pobytu w Warszawie – i włóczenia się po z Mietecką.
A gdzie mt7?!
Kuruje się w łożnicy? Niech pomacha chociaż czasami.
Okropnie rozbolała mnie dzisiaj głowa, a ponieważ rzadko to robi, więcem nie przyzwyczajony.
Teraz trochę mi przeszło i widzę na oczy, więc napiszę, co nie bądź.
Poruszyłeś, Owczarecku, trudny temat. 🙂
Każdy odbierze rzecz inaczej, w zależności od konkretnej sytuacji. Bywa, że się grzecznie prosi o trochę z nadzieją na więcej. Są ludzie, którzy uważają, że do dobrego tonu należy certowanie się, nie dziękuję, proszę nie robić sobie kłopotu, zakładając z góry, że poczęstunek będzie.
Tak chyba wypadało i nie wiem, czy dalej nie wypada.
Więc jakaś część osób ignoruje protesty, uważając je za pro formę.
6 łyżek na 4 szklanki? Musisz zmienić recepturę, Janicku TrzydziestoTrzeci i co to za prąd? 🙂
Widzę, że Alecki też ten ‚prąd’ nie zachwycił.
A to Ty, Emiecko, nie lubisz rosołeczku? 🙂
Ja tam na ogół wszystko lubię, co inni ugotują, ale rozumiem, że może to być problem.
Chyba trzeba poważną rozmowę na osobności przeprowadzić z gospodynią i szczerze powiedzieć o swoich odczuciach.
Chociaż może tak być, jak w przypadku mojej Mamy, gościnność polegała na tym, że nie bacząc na protesty stawiała, co uważała i usilnie namawiała.
Ja nie dawałam się terroryzować, po prostu nie jadłam i finito. Ale dla mojego syna to był jakiś problem.
Myślę, że niektóre osoby mają potrzebę, takiego właśnie okazywania gościnności.
Trudniej jest, jak się wpadnie na chwilę do kogoś i połowę chwili robisz za niewdzięcznika, który wszystkiego odmawia.
To może chociaż czekoladkę lub cukierka? Nie dziękuję, nie lubię słodyczy.
Ja stawiam sprawę jasno, ale byłam raz w takiej sytuacji wspólnotowej, gdzie uczestnicy grupy mieli sobie po kolei powiedzieć, co każdego najbardziej dotknęło, zirytowało, a co sprawiło radość.
I ja usłyszałam, że nie biorąc cukierka bardzo dotknęłam częstującą mnie osobę, bo powinnam wziąć i najwyżej komuś oddać. Osoba ta sama siebie zakwalifikowała do grupy ceniących radykalną prawdę i zawsze mówiących prawdę. Byłam zaskoczona, że taki drobiazg mógł być problemem i że moja prawda, że nie lubię słodyczy (może ktoś inny zje), nie mieściła się w prawie do ujawnienia.
Bardzo tę osobę lubię, a daję tu jako przykład, jakie błahe sprawy mogą być problemem.
Rozumiem, że cukierek mogę wziąć i schować do kieszeni, gorzej z innymi rzeczami. Myślę, że potrzebne tu będzie indywidualne podejście i duża elastyczność, ale rozmawiać trzeba koniecznie. Moja teściowa zrozumiała, że jak dziękuję, to nie ma, o czym dyskutować, a przecież starsza osoba. Wyjaśniłam kiedyś spokojnie i życzliwie, doceniając w pełni gościnność i dobre chęci.
A toż grubi, zdarzają się tacy na starość, tym bardziej nie mogą się obżerać. 🙁
Powiem jeszcze, jak już się madrzę, że czasami mogą być wyciągane złe wnioski.
Ja na ten przykład, kiedy zapraszam gości, staram się o pewną rozmaitość i szykuję 2-3 dania mięsne.
Załóżmy będzie 6 sób, liczę, że przynajmniej po dwa kawałki na głowę muszę przyszykować, nie dlatego, że wszyscy mają wszystko zjeść, tylko jedna potrawa może cieszyć się takim wzięciem, że głupio będzie powiedzieć nie ma więcej.
Oczywiście na stół podaje niewielkie półmiski i ewentualnie donoszę. A i tak zawsze słyszę, no, jak zwykle naszykowała dla pułku wojska. Trochę mnie to wkurza, bo nigdy na nikogo nie wywierałam presji w sprawie jedzenia.
Tak się zresztą składało, że męska część gości, samotnie prowadząca gospodarstwa, chętnie później brała część wiktuałów.
Teściowa ciasto i słodycze w każdych ilościach, bo na mięsa od lat nie może patrzeć.
No i teraz nie wiem, może oni też się czują przywaleni moją gościnnością. 🙁
Dodam, że na cotygodniowe obiady z synem robię zwykły obiad z zupą od czasu do czasu.
Proszę, jak się tłumaczy mamuśka. 🙂
Małgosia cytowała. 🙂
Opis książki: W oparach absurdu
?Istota rzeczy polegała na prostym fakcie, że nas pisanie absurdów bawiło i dawało radość nie mniejszą od pisania wierszy, artykułów czy sztuk teatralnych? ? tak tłumaczy Słonimski, dlaczego przez piętnaście lat wspólnie z Tuwimem z lubością udawali się do ?krainy bzdury?. Jak sam jednak przyznaje, ta działalność miała również pewien aspekt wychowawczy: ?Uczyliśmy czytelnika, że te same czcionki jego codziennej gazety, odbite na tym samym papierze, czernione tą samą farbą drukarską, mogą pewnego dnia oszaleć i głosić oczywiste brednie?.
W rezultacie W oparach absurdu jest jednym z najwspanialszych dzieł humorystycznych, jakie powstały w naszym kraju. Wykorzystując znane prasowe formy (ogłoszenia, zagadki, porady, przepisy kulinarne) i dodając do nich szczyptę smakowitego purnonsensu, autorzy wywoływali w czytelnikach niepohamowane ataki śmiechu, ale także uczyli dostrzegania absurdu w codziennym życiu.
Zwłaszcza fragment:
„konsument powinien się wystrzegać, aby właściciel jadłodajni nie nalał mu do porcelanowej filiżanki kawy lub herbaty” 😆
świetny.
I tu mi się przypomniała jeszcze inna forma gościnności …
Chyba ponad 30 lat temu byłem u znajomych mojej Pani Krysi w małej wiosce nad Bugiem.
Gospodarze nadgościnni, każdą odmowę próbowania i zjadania kolejnych potraw traktowali jako ciężki afront; zresztą podawali takie wiejskie pyszności, że nawet nie bardzo chciało się odmawiać.
Wreszcie przyszło do ruskich pierogów, z których Gospodyni słynęła na całą okolicę; były ogromne, pachnące i gorące.
Nakładając biesiadnikom słuszną porcję na talerz, Gospodyni zadawała pytanie; kraszone czy pryskane?
Kiedy ktoś prosił o kraszone nabierała z ryneczki podsmażonych słoninkowych skwareczków i krasiła.
Mnie zachciało się pryskanych; Gospodyni sięgneła po garnek ze śmietaną, … nabrała jej w usta i spryskała pierogi, tak, jak niektóre starsze panie spryskują bieliznę przed prasowaniem.
No i co? Ano … nic, przecież odmowa była by obrazą! 🙂
Teraz by to nazwano brakiem asertywności, ale wtedy …
Jędrzejku 😆 😯
Pierogi góralskie
…kilkuzębna babcia
mamrocząc z przejęciem patrzy i promienieje
parujące pierogi rozszerzają nam oczy
bryzgane cy nie
pytanie dotyczy śmietany
drżącej w brązowym dzbanuszku
bryzgane
międzyzębnie
ustami krzepkiej baby
Jędrzeju,
technika „bryzgania” musiała być w owej epoce bardzo popularna, bo i mój personel wspomina podobne opowiadania rodziców z lat 60-ych, tyle że z innego regionu 😉
Obok tzw. urban legend istnieją zapewne rural tales opowiadane oczywiście przez cywilizowanych mieszczuchów 😎
😀
A tak a propos gościnności, to mój personel wspomina czasy, gdy obawiał się odwiedzać dziennie więcej niż jeden dom krewnych w Polsce, bo wszędzie czekały góry jedzenia i musiał wszystkiego choćby spróbować, a wymówki, że jest samochodem i wódki nie będzie pić, zbywano pobłażliwym machnięciem ręki i nalewaniem kolejnego kieliszka 😯
Czasy jednak się zmieniły, hypergościnne ciotki i wujkowie bawią w krainie wiecznych biesiad, nikt już nie przymusza do jedzenia i nie terroryzuje „Ze mną się nie napijesz?!”…
W Helwecji dostajesz to o co poprosisz. Chcesz pół szklanki, to uszanują twoje życzenie i naleją pół, chcesz więcej, to doleją. Nie ma certolenia, nie ma nakłaniania, jest zwyczajna gościnność.
Chociaż… jak Vito prosi o pełną miskę, to dostaje tylko pół 🙁 I jeszcze mu mówią, żeby tyle nie żarł, bo pęknie 😯 A on przecież jest rozciągliwy 😎
Niby to racjonalne, ale … jakoś żal czasami tych rodzinnych hipergościnności. 😉
Też słyszałam o bryzganej metodzie, ale nie dostąpiłam niewątpliwego „zaszczytu” spożywania takich pierogów! 😆
Mój dziadek opowiadał , jak kiedyś trafił na wiejskie wesele na Ukrainie. Dawne lata .Otóż pani przygotowujaca tort z braku miejsca czy in. przyczyn? przekładała placki masa na podwórku. Dookoła chodziły kury i inne takie rozkładając kleksy wiadomo czego. W pewnym momencie porcja masy poleciała pani na ziemię. Pani sie schyliła, nabrała łyżką i dołożyła na tort! 😯 Chyba nie muszę wspominać, że dziadek tortu nie jadł… 🙂
No i jeszcze jedna historia mi się przypomniała. Moje dziecko , gdy chodziło jeszcze do przedszkola, przyniosło mi czekoladowego Mikołaja. Wsunęła go do kieszeni spódniczki i potem aż sie popłakała bo wszystko się rozplaskało w kieszonce. Okazało się, że pani zabroniła cokolwiek pakować i zabierać ze soba do domu, wolno im było tylko zjeść ile mogły 😯 Moja mała bardzo chciała podzielić się ze mną i przynieść mi choć malutrkiego Mikołaja więc ukradkiem schowała go do kieszeni. Opowiadała-Mamusiu, tak bardzo mi serce biło, ale chciałam byś też coś dostała na Mikołajki, a pani jakby zobaczyła to bardzo by krzyczała…
Miałam straszny dylemat bo bardzo mnie córka wzruszyła, panie nie powinny zabraniać, a wręcz podzielić pozostałe słodycze między dzieci bo były kupione za rodziców pieniądze. Z drugiej strony, można powiedzieć, ze dziecko ukradło tego Mikołaja, a tego też nie można…..
W tym samym przedszkolu była jeszcze jedna historia kulinarna. Przychodzi dziecię do domu i prosi bym ją przepisała do drugiej grupy. Na wszystkie pytania co sie stało, czy pani coś zrobiła, czy któres dziecko, czy co innego, adpowiedź – nie. W końcu sprawa sie wyjaśniła- „Mamusiu, dziś były pączki na podwieczorek. Nam dali po połowie, a w tamtej grupie- po całym. A wiesz, jak ja lubię pączki….” 🙂
Małgosiu!
Znowu wspomnienia, tym razem dosyć ponure …
Początek stanu wojennego, szaleństwo kartkowe.
W sklepie przed witryną z kartkowymi „wyrobami czekoladopodobnymi”, mały rozbeczany brzdąc, proszący: -Mamo, kup mi cukierka …
Obok zapłakana Mama, próbująca dziecku wytłumaczyć, że nie może kupić, bo się jej kartki skończyły … 🙁
Jak biesiady to i śledzik. Tak więc na dobranoc jeszcze ostrzezenie 🙂 :
Śledzie spożywać wolno w ilościach ograniczonych (jedno dzwonko na osobę pełnoletnią) jedynie w godzinach porannych, a mianowicie:natychmiast po wschodzie słońca i aż do chwili przejścia przez południk warszawski planety Merkury. Konsument zaskoczony z łebkiem albo ogonkiem Ulika (respective rolmopsa) w porze obiadowej płaci karę w wysokości dziesięciu tysięcy mk. i traci prawo wyborcze na przeciąg lat trzech .Takąż karę ponosi właściciel jadłodajni, hodowca sledzia i opiekun prawny rolmopsa.Spożycie śledzi nieletnich i ułomnych karane z całą surowościa prawa.
Cytat z poprzednio wspomnianej pozycji . 🙂 🙂 🙂
Jędrzeju, mam wrazenie, że wiele osób zapomniało o takich sytuacjach! 🙁
Moja mama w tym czasie jeszcze paliła papierosy. Fakt ten ograniczał nasze spożycie słodyczy. No bo i na kawę musiało wystarczyć kartek.Na szczęscie moja mama była mistrzem w wymyślaniu deserów z niczego…..
Kiedyś rozmawiałam ze znajomą właśnie o cukierkach i różnym podejściu nas i naszych dzieci . Obecnie dzieci nie sa w stanie zrozumieć po co kiedyś podkradano się do choinki i wydłubywało cukierka z pazłotka ….Przecież można sobie wziąć te, co nie wiszą!
Już dobranoc?
Wczoraj na dobranoc było turnauowanie, dzisiaj będzie cugowszczyzna.
Noc,
To jest taki dzień,
Który uczy nas spokoju,
Nim ogarnie sen.
Dobranoc! 🙂
Czy papierosy wymieniało się na co innego? ….Może źle pamiętam….
Chyba właśnie na słodycze, ale też już nie pamiętam … 😉
Jedrzeju,
Piękna kołysanka! Bardzo dziekuję, 🙂
Dobranoc.
ANA
STO LAT i wszystkiego najlepszego !!!
http://img36.imageshack.us/img36/7454/ratoncitos0kw.gif
Hej! mt7 i Jedrzeju
Mnie tez ten przepis na „prund” wydawal sie zbyt lagodny, dla niemowlaka prawie. Sciagnalem go ze Zwiercidla. Moze dla plci nadobnej?
Odnosnie cytatow Malgosi. Tu gdzie obecnie chwilowo przebywam (jak dlugo trwa ta chwila lepiej nie pisac), istnieja prawne regulacje zabraniajace kupna alkoholu od polnocy w piatek do poniedzialku. Nawet piwa. W knajpach natomiast mozna sie raczyc. Inna ciekawostka. Przy placeniu osoba obsulgujaca kase jesli nie skonczyla 21 lat nie moze dotknac butelki z alkoholem, wzywa „pelnolata” by butelke „zeskanowal”.
Anecko 🙂
Najlepsze życzenia:
http://pl.youtube.com/watch?v=C1AXlfglngo
i tysiąc buziaków 😀
A tu jeszcze karteczka:
http://picasaweb.google.com/lh/photo/6Vx-0gwV_XHn9F2_i5RELg
Oj, umęczonam/upitam deczko też. Jutro zdam sprawę, udaję się do łożnicy. Po północy, więc czuje sie letko usprawiedliwiona…
Ana,
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂
Na ogól męczy mnie namawianie, aby zjeść więcej niż dostalam, ale herbaty mogę wypić każdą ilość jaką mi Gospodyni zaproponuje. 😉 😀 😆
Aneckowe Urodziny! 🙂
Już nawet wróbelki ćwierkają, że dzisiaj są urodziny Any!
To się przyłączam: Sto lat! Sto lat! Sto lat! 🙂
Toasty też będą!
I jeszcze piosenka!
Też dla Any! 🙂
Ano,
Wszystkiego najlepszego, stu lat i niegasnącej Gwiazdki Pomyślności!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Janie, z tym niedotykaniem butelek 😆
Ja nigdy nie proszę o pół herbaty, tylko o trzy czwarte.
A rosołu nie lubię, jeśli ktoś chce wiedzieć.
Dobrze wiedzieć, TesTequ, w razie czego ugotuję jakąś inną zupę. A jaką? 🙂
Witam Brać budeczkową! 😀
Po wielodniowej absencji słonko przeziera przez siwe opary.
Może i zdrowie zechce się przebić.
Janicku TrzydziestoTrzeci bidoku, to gdzie Ty przebywasz, że takie restrykcje?
Musi jakiś bardzo ciekawy kraj. 🙂
Aneczce jeszcze raz pomyślności wszelakiej! 😀
Bry!
U mnie świt prawie prawie, ale jeszcze blady. Dziełę sie z wami impresjami wczorajszymi z wizyty u Zośki i Andrzeja. Przyjażn stara – przyjechalismy tu razem ponad ćwierć wieku temu, nasze smarkate razem sie wychowały i tak dalej.
Rzadziej sie teraz spotykamy (kiedyś było 5 km, teraz jest 50), ale sie spotykamy.
http://alicja.homelinux.com/news/Obiadek/
ANA!
STO LAT, w stosownej dla mnie porze wypiję, ale zyczenia już mogę przekazać! Wszystkiego dobrego!
Ano – moc najserdeczniejszych życzeń 🙂 🙂 🙂
…oni wszyscy dla Ciebie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=VgrpnVzCXZI&feature=related
Mt7, jeszcze wracając do spraw „okołorosołkowych” to oczywiście masz rację, że w gronie rodziny czy bliskich znajomych należy szczerze sobie wyjaśnić różne jedzeniowe urazy 😉 ( oczywiście w granicach rozsądku by nie terroryzować wszystkich długą listą tego co nas kłuje w ząbki 😉 ), a już na pewno przyznać sie do alergii pokarmowych. (zaliczyliśmy taką pamiętną wizytę cioci i jej nowego znajomego 🙂 i okazało sie, że biedak jest uczulony na jedną jedyną rzecz – selera, a tutaj w zupie seler, w surówce seler, w zapiekance ryżowej seler, w sałatce jarzynowej – s. , a wystarczyło żeby ciocia dała o tym znać wcześniej… )
Jest też jak piszesz ta grupa osób lubiących się krygować nie tylko zresztą przy stole – ależ nie, dziękuję, nie róbcie sobie kłopotu, skąd, gdzież tam, w ogóle nie zwracajcie na mnie uwagi, …ale ich dość łatwo odróżnić 🙂
Ciao tutti amici
Serdeczne dzieki za wszystkie wspaniale zyczenia,za wierszyki,piosenki,karty i za Wasza pamiec!!A przede wszystkim za to,ze
Jestescie!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀 😀 😀
Przesylam i Wam w podziece te oto piosenke http://www.youtube.com/watch?v=2ZCErETpP0o
Hej.
Wrocilam jeszcze na chwile do poprzednich postow i odpowiadam Marysience na pytanie a propos rowerow.Otoz szukac zaginionego roweru nie ma sensu,bo na pewno juz jest gdzies w innym miescie!! 🙁
Zlozylam skarge na policji i mozna tylko liczyc na cud,ze przy jakiejs kontroli zlodziej wpadnie!
Tymczasem znalazlam inny ,marki Gazelle,w okolicznej wsi.
Tam sa zwykle tansze,no i jest to troszke zaprzyjazniony sklep,ze sie tak wyraze 😉
Mysle,ze Smadnego i Jalowcowej w budzie nie zabraknie??
Tymczasem uciekam,ale wroce,bo musze jeszcze do tematu Owcarkowego felietonu dorzucic pare swoich uwag i spostrzezen!
A teraz mile obowiazki mnie wzywaja,wiec do uslyszenia,pa -Ana.
Obejrzałam sobie Gazelle, ale nie wiem jaki model wybrała Anecka 🙂
Dobrze jest powiększać zasób wiedzy, zawsze coś w głowie zostanie chyba.
Proponuję zdrowie Any po raz pierwszy, ma się rozumieć! 😀
Dzięki za Luisa, pomyślałam, że może poszukam w swoich zbiorach jakowyś ładnych widoków do tego standardu.
Ciao a tutti, belli e brutti 😉
Okołopołudniowo u mnie, o dziwo, jeszcze ciagle pięknie, to pewnie dlatego, ze Any urodziny!
Nie uważacie, ze w Budzie Ana jest takim radosnym promykiem, co to wpadnie, powie swoje i szybko zmyka, a to „swoje” jest zawsze na pozytywnej stronie?
ZDROWIE Any, nieustające!
Zdrowie Any! 🙂
O, to, to! Zdrowie Any! 🙂
mt7 pisze: „Dobrze wiedzieć, TesTequ, w razie czego ugotuję jakąś inną zupę. A jaką?”
Poproszę krupnik. Albo ogórkową. Albo pomidorową. Albo kartoflankę z grzankami. Albo żołnierską grochówkę po dniu spędzonym na poligonie.
Krupnik!!!
Macie załatwione! 😀
Wrzuciłam do filmiku piękne zdjęcia animalsów. Nie dość, że w małym okienku straciły całą urodę, to jeszcze głupek (You-Tubek) mówi, że za długi i nie chce wyświetlić. Przecież zwierząt jest dużo na świecie, a i tak nie wszystkie wstawiłam. 🙁
Wrzucam teraz na wrzutę, zobaczę, co będzie.
Ja chorowitek słuszne zdrowie Any wipiłam, więc proszę się nie ociągać.
Twoje zdrowie, Anecko! 😀
Hej,
to znowu ja 🙂 Wznosze kielicha,za gosci Owcarkowej budy!!!
Mam nadzieje,ze w antalku Smadnego,jeszcze dno nie przeswituje????
Obiecalam,ze rzuce ziarenko do dyskusji,o goscinnosci.Otoz moj luby,tez wspomina,jak to przychodzilo mu po trzy obiady zjadac!!!Raz nawet tak sie rozchorowal,ze padl i na gwalt trzeba bylo go wiesc na pogotowie.Potem cztery dni zywil sie kleikiem! 🙁
W mojej Krainie Wiatrakow,podoba mi sie zwyczaj informowania,przez gospodarzy na co zapraszaja.Jak mowia „koffie”,to wiadomo,ze bedzie kawa i ciasteczko i hajda…………do domu.Jak „eten”,to szykuje sie wyzerka. Co zasobniejsi,z okazji wiekszych uroczystosci, zapraszaja do restauracji.Ludziska nie lubia urabiac sie po lokcie!!!
Ino nie wyglupiac sie i nie przychodzic z wizyta niezapowiedziana!!!
Takie zjawisko tu nie istnieje,……………….no prawie!
Tak wiec nie ma to jak Buda Psia,tutaj zawsze mozna zajsc i Smadnego wypic,Jalowcowa przegrusc 😉
Zdrowie Budy!!!!!!!!!!!!!!!!
Ps.Marysienko,o ile sobie przypominam wybralismy model „Orange”.
Alicjo-naprawde taki ze mnie promyk????Mysle,ze czasami zdziebko przybladly 😆
Hej.
Ana,
naprawdę. Niech się inni wypowiedzą, sama zobaczysz!
I Twoje zdrowie, teraz po południu moim juz mogę 😉
Ano!
Jesteś promyczkiem, zgodnie z deklaracją Alicji! Klnę się na swoją siwą, częściowo, głowę! 🙂
Ojej! Wklejam ten adres wrzuty, ale beznajdziejnie wyszło. Takie ładne zdjęcia i u mnie na komputrze pięknie wyglądają w tym filmie:
http://www.wrzuta.pl/film/hN4GZ8TWGt/
🙁 🙁 uuuuuu! 🙁 bzy
Nie było Waszych wpisów, a teraz są. 🙂
Anecko, Słoneczko, czyż trzeba zaświadczać rzeczy oczywiste? 😀
Jedrzeju,mam kolege,ktory na pewno nie jest mlodszy ode mnie,a ma kruczo-czarne wlosy 😮 ciekawa jestem,jak on to robi????
A Marysia,niech nie jeczy,bo film i zdjecia sa calkiem,calkiem.Mnie sie podobaja,innym zapewne tez 🙂
Podziawiam Was, jak Wy to potraficie?? Ja potrafie tylko swiecic…………
oczami ma sie rozumiec.Wiedza komputerowa juz nie blysne!!!!!!!!!!!!!!
Mt7 – bardzo sympatyczny filmik, też chciałabym tak umieć 🙂
Ano, promieniowanie masz już komisyjnie potwierdzone 🙂
ps.
znalazłam dzisiaj blog pisany przez młodego lekarza, jeszcze nie przejrzałam całego, ale te kilka wpisów wydało mi się przyjaznych człowiekowi 🙂 podam tutaj link do „przeziębienia” – to mi w końcu najbliższe 😉 …o grypie też jest 🙂
nie ma to jak teoretyczne przygotowanie do praktycznego unikania 🙂
http://meduzo.pl/przeziebienie-grypa-kaszel-leczenie-domowe-sposoby/
Oj, oj! Kokietka z Ciebie! 🙂
No to; raz na ludowo! 🙂
Ja tam maluję moje czarne (prawie) włosy 😉
No dajcie spokój, miały prawo się zestarzeć trochę!
Zdrowie Anecki po raz pierwszy.
Wznoszę malinówką . Wyszła galaretka i myślałem ,że już będę musiał pić alkoholowy krem . Dolałem co-nie-co i powiem jedno, że to co powstało z rozwarstwienia i samoczynnej segregacji : Niebo , anielski smak i zapach.
Warto było poczekać …
Niczego takiego nie piłem wcześniej. Zdolny jestem 🙂
Sto lat, sto lat dlo Anecki! 🙂 A zodziejom zycymy, coby z dala sie od jej rowerów trzymali! Od syćkik inksyk jej rzecy zreśtom tyz! 🙂
A te wspomnienia o kartkak na słodyce w okolicak stanu wojennego przybocyły mi dwa śpasy z tamtyk casów. Nie o słodycak, ale tyz spozywce.
Śpas 1
– Jak jest po japońsku: „polski sklep mięsny”?
– Nagie-haki 🙂
Śpas 2
Przychodzi chłop do sklepu mięsnego i pyto:
– Czy te haki są umyte?
– Tak – odpowiadajom sklepowe.
Chłop machnął rękom i wyseł. Ale przyseł następnego dnia i znowu pyto:
– Czy te haki są umyte?
– Tak – znowu odpowiadajom sklepowe. I chłop znowu wyseł. A sklepowe nie barzo rozumiąc, o co chłopu idzie, ukwalowały, ze jeśli przyjdzie on znowu i zado to samo pytanie, to tym rozem powiedzom ze haki som umyte. No i następnego dnia… tyz przyseł!
– Czy ta haki są umyte?
– Nie.
– O! To poproszę trzy! Będę miał na rosół! 🙂
Ha! Ba pewnie te śpasy bedom zrozumiałe ino dlo tyk, co bocom, jak wyglądało zaopatrzenie polskik sklepów mięsnyk w stanie wojennym 🙂
Misiek,
chcesz po uszach?! Nalej malinówki, bo jak nie, to oberwiesz!
Owczarku!
Nagie haki!!! Jerz tu pęka ze śmiechu, doskonałe, powiada (znajac cokolwiek język, jak wiesz).
Zdrowie Any, nieustające!
Na tym lekarskim blogu napisano, że alkohol wykluczony, a ja już toast wznosiłam, to może rumianku 🙁 sobie teraz zaparzę.
Sympatyczny ten młody lekarz i uczynny – porad udziela.
W sprawie tego internetowego video powiem:
pic na wodę fotomontaż
To nie nadaje się do pokazywania czegokolwiek, a już zdjęć na pewno.
A ja nie mogę zrobić nalewki malinowej, bo nie ma spirytusu.
Bardzo śmieszne, nie?
Ach Jedrzeju,no ja juz pod ten stol wlazic nie bede,za stara jestem 😉
Pioseneczka bardzo pikna 😀
Misiu,dzieki serdeczne za zyczenia,tudziez Owczarkowi po raz kolejny!!
Uchichralam sie z dowcipow Owcarka i przypomniala mi sie taka historia z czasow kartkowych.Wystapilam w roli glownej 🙁
Wchodze razu pewnego do domu towarowego i widze na polce leza banany!!!Oniemialam,bo nawet zadnej kolejki nie bylo,co ja mowie pustka poprostu.Podchodze do stoiska i prosze pania o cztery sztuki.O wiecej nie smialam.Pani lico rozjasnialo wielkim usmiechem i spytala, „a ksiazeczka diabetykow jest????????????”
W tym momencie oblalam sie purpura.Ot ja glupia,myslalam, ze nad Dzierzecinka stal sie cud!!Pani na pocieche dodala,ze nie jestem pierwsza,ktora „zglupla”.Potem dlugo mnie w tym sklepie nie ogladali!!
A teraz niestety musze sie juz pozegnac,bo czeka mnie ciezki dzien.Wlasciwie „trzy w jednym”,wiec zycze wszystkim buda gosciom
Spokojnej i Dobrej Nocy-Pa moi mili.
Hej.
Buona Notte 😀
Do Alecki
No to dlo Jerzorecka jesce dwa japońskie słówka, odkryte ćwierć wieku temu przez polskik kabareciorzy:
– Jak jest po japońsku „Polski Fiat 125p”?
– Masa-huku.
– Jak jest po japońsku „Polski Fiat 126p”, cyli popularny „Maluch”?
– A-cio-to 🙂
Do EMTeSiódemecki
O piwie to jo telo dobrego sie nacytołek, z medycnego punktu widzenia tyz, ze alkoholu jo byk nie wyklucoł. Chyba ze idzie o nadmiar alkoholu, no ale nimo takiej rzecy, ftórej nadmiar by nie skodził. Co nie zmienio faktu, ze kwoła sie nalezy temu doktorowi za bezinteresowne ryktowanie porad 🙂
Do Anecki
Skoro o kartkak mowa, to jo jesce powiem, ftóro pozycja na tyk kartkak brzmiała dlo mnie najpikniej: WOŁCIEL Z KOŚCIOM. Bocycie, co to było? 🙂
Oj. boce, Owczarecku, boce i myślę, że trzeba to bocenie pielęgnować, bo wiela moich rodaków chyba zabocyła, jakie to były czasy. 🙁
Ja też już się pożegnam, bo znowu głowa mnie bardzo boli.
Dobrej nocki wszystkim życzę. 🙂
Głowa? No nie!!! A skoro kładzies sie juz, EMTeSiódemecko, spać, to jutro mos obowiązek wstać bez bólu głowy. I bez jakichkolwiek inksyk dolegliwości! 🙂
Owczarku,
Jerzor podpowiada, ze Maluch to było „Mam go sam go pcham go…”
Tak cy siak – było to cudowne auto: niby najmniejse, a przecie wse jakosi tak sie działo, ze zodne auto nie mogło pomieścić telo pasazerów (z wielkimi bagazami w dodatku), co Maluch właśnie! Właściwie ftokolwiek, fto teroz bloga ryktuje, a był kiesik właścicielem Malucha, mo moralny obowiązek wyryktować o tym aucie sentymentalno-nostalgicny wpis 🙂
Poki jeszcze niedziele sie nie skonczyla – najlepsze zyczenia dla Any , niechaj zyje sto lat! 🙂
Ooo! Babecko! Cy mozes oficjalnie potwierdzić, ze 11 listopada som imieniny Babeckowego? Odpowiedź pewnie dopiero jutro przecytom, bo juz ide se w budzie posłanie mościć, ale jutro jesce nie bedzie za późno 🙂
Dobrej nocki syćkim 🙂
Na wspominki Wam się zebrało, … mnie zresztą też! 😉
Łaziłem po tych samych czasach (126p) i potknęłem się o Włodzimierza Wysockiego; kiedyś go lubiłem obłędnie.
Ale i dzisiaj da się posłuchać, to i będzie na dobranoc: Mój sen!
Dobranoc! 🙂
O samego pona Wysockiego? W realu? Tyz byk tak fcioł sie potykać, Jędrzejecku 🙂
A teroz juz definitywnie dobrej nocki 🙂
Owczarku!!!
Pomieściło! Mogę Ci własną pamięcią zaświadczyć! W latach średnio-70 jechalismy do Dziadka Józefa na imieniny (19 marca). Właścicielem malucha był mój Tata, powoził Brat, obok Mama, z tyłu ja na kolanach J. i Tata przygarnął siostrę, bo nie było jak. W bagażniku nie wiem, co tam było, babcine sałatki, dziadkowe nalewki… dobrze, że nas policyja nie nakryła! 😯
Zaraz poczytam do tyłu…
Pobudka!!! Wstawac, slonce swieci! 🙂
Owczarku, imieniny babowego sa 11.11 🙂 Ale my swietujemy juz od soboty, jako ze przyjechali goscie, ktorzy dzisiaj musza odjezdzac. No i w weekend przyjemniej sie swietuje. Tak wiec swietowalismy. W sobote glownie przy stole, za to wczoraj baaardzo kulturalnie – najpierw wspanialy koncert, dwie godziny pieknej muzyki Mendelsohna; potem ogromna wystawa dziel Kandisnkiego. Organizatorzy sprowadzili do Monachium wiele jego pieknych obrazow z Paryza, Moskwy i Nowego Jorku i jest to najwieksza wystawa jego dziel jaka do tej pory widziano (tak twierdza!).
Najwybitniejszy piosenkarz francuski?
Drę Mordę.
😀
Oj było trochę tych kawałów. Mam jakąś wybiórczą pamięć bo pamiętam odpowiedzi, ale nie wiem, na jakie pytania one były 🙁
Historia z bananami przypomniała mi talony dla młodych małżeństw. Było to bardzo irytujące dla par z dłuższym stażem bo praktycznie wiekszość towaru miała doczepione odpowiednie karteczki…..Oj, te słusznie minione czasy……
Talona na banany dla mlodych malzenstw 😯 ? Oj, o czym Wy tu…. 😀
Musze poczytac „do tylu”, ale na razie jeszcze nie mam czasu, jeszcze goscie 🙂
Talony, oczywiscie 🙂
Melduję się o moim wielce bladym świcie – na południe ode mnie spadł śnieg 😯
A ja się muszę odmeldować, coś mi się rzuciło na oczy, razi mnie ekran komputera, nie mogę wyostrzyć wzroku, mam sklejone powieki i przemywanie oraz krople niewiele pomagają.
Poza tym ciągle boli mnie głowa.
Trzymajcie się! Na razie! 🙂
Bry w moje południe szare…
o, widzę, ze poniedziałki należy wykreślić z listy dni tygodnia! Mnie też w sumie jest zle, nie wiadomo czemu… Może by tak obejrzeć „Nie lubię poniedziałków” ?!
Jędruś, Ty zawsze cos dobrego wymyślisz, gdzieś polazł dzisiaj?!
Oj tak, co za dzien!!
Witajcie, dopiero teraz zasiadlam przed maszyna i poczytalam troszke.
Dziekuje Babie za zyczenia 🙂 A swoja droga,zazdroszcze wystawy Kandinskiego!!Moze ja i do nas przywieje????????????
W mojej Krainie wichura,jak diabli.A jutro ma byc prwadziwy huragan 🙁
Moze to,przez te zmiane cisnienia jakos budowniczowie nie badzo sie czuja?!Chociaz temperatury ok.13 st. nie wskazuja,ze zima idzie 😮
Przypomnialy mi sie jeszcze niektore dowcipy-
Jak nazywa sie minister gornictwa w Polsce?
-Sam mial!!
A minister budownictwa?
-Pekl tynk!
A o „Syrence”,polskiej krolowej szos,to co zapomnieliscie????
Krucafuks! Jestem dzisiaj wyprany z pomysłów, a tu Alicja wywołuje do tablicy …
Sam nic nie wymyślę, ale w końcu zainteresowała mnie nieustająca fascynacja Alicji, czyli Krzysztof Klenczon.
Zaczęłem słuchać i z kawałka na kawałek słucha mi się coraz lepiej! 🙂
To był naprawdę fajny piosenkarz. Dziwne jest to, że dochodzę do tego wniosku po, bez mała, 40tu latach. 😉
No to posłuchajcie, i wróćmy nad jeziora, … póki czas … 🙂
A „mikrusa” ktoś pamieta?! Na dachu… mój Tata.
http://alicja.homelinux.com/news/Mikrus1960.jpg
Jędruś,
bo Ty tu jesteś od tej nostalgii! I piosenek.
Jesień idzie ku mnie przez park…
Ufff! Zdązyłek postskriptuma o imieninak Babeckowego dopisać na cas! 🙂
A skoro zbocujemy PRL-owskom motoryzacje, to jesce jeden śpas.
Delegacja FSO pojechała zwiedzać japońskom fabryke samochodów. Ze zdziwieniem odkryła, ze na samym końcu taśmy produkcyjnej, kie auta były juz piknie zmontowane, jeden z robotników do kozdego z nik wrzucoł kota. Polacy pytajom przewodnika, po co ten robotnik to robi. A wte Japońcyk wyjaśnio:
– Sprawdzamy w ten sposób szczelność samochodów. Jeśli na drugi dzień kot żyje – to znaczy, że jest dostęp powietrza, czyli samochód jest nieszczelny.
Po pewnym casie Japońcyki wybrały sie z rewizytom do FSO. I okazało sie, ze tamok tyz do kozdego z ukońconyk samochodów wrzucajom kota. A polski przewodnik wyjaśnio:
– Sprawdzamy w ten sposób szczelność naszych samochodów. Jeśli na drugi dzień okaże się, że kota w środku nie ma, to znaczy, że samochód jest nieszczelny 🙂
Alfredzicka i BlejkKocicka piknie przeprasom, jeśli ten śpas był dlo nik zbyt makabrycny.
No to już niech będzie ten Klenczon!
Dobranoc! 🙂
Tako muzycka na kołysanke w sam roz. Mnie ukołysała 🙂
No to dobrej nocki 🙂
Babowy serdecznie Wam dziekuje za zycienia imieninowe. wiecej slubna mi pisac nie pozwolila!
Uherski!!!
Normalnie powalasz mnie tym repertuarem! Idę sobie popłakać do kącika … nostalgia, psiakość!
Alicjo, alez sie wpasowalas – w jedenastej minucie 11.11! 🙂 I juz nie becz! 😀
Babowy!
Ja tam ciągle moge jeszcze Twoje zdrowie! No to zdrowie! Nieustające zresztą!
Dopiero zaczynamy, 11 – to jest wlasnie tendzien ! I Twoje zdrowie!
Babo!
Faktycznie!!! 😯
No to… zdrowie:)
Ale teraz chwilowa przerwa w obrzedach, czas na spanko, dobranocka 🙂
… przestałam beczeć! A z tą nostalgia… to opowiem Wam potem, bo muszę przetrawić rozmowę dzisiejszą, trwało to pół dnia 😯
Jak to powiadają:
„Tłusta gęś i mądra żona dla Marcina jest stworzona” 🙂
Zdrowie babowego! 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Babowego 🙂 …a po tylu dniach obchodów to przede wszystkim zdrowia – wciąż i nieustająco 🙂
Zagladam jednym okiem, żeby Babowemu zażyczyć wszelkich najlepszych rzeczy, niech Go pomyślność i miłość Babeckowej nie opuszcza.
Zdrówko Babowego! 😀
Tak sobie żartujecie z dawnych krążowników szos, a nie wiem czy wiecie, że kiedyś jednemu z naftowych szejków bardzo spodobał sie widziany na zdjęciu trabant. Kazał sprowadzić sobie takie autko i po tygodniu nie mógł się nachwalić solidności firmy, która od razu odpowiedziała na jego zamówienie – umilając mu czas oczekiwania przysyłaniem tekturowej atrapy samochodu, która w dodatku jeździła 🙂
Babowy zajrzal na chwileczke i bardzo sie wzruszyl; dziekuje Wam wszystkim pieknie 🙂
Teraz biedaczek niestety jeszcze pracuje, poswietujemy znowu wieczorem.
W Niemczech bardzo sie fetuje sw. Marcina. Oprocz wszechobecnych gesi sa tez inne tradycje. Wieczorem wyjezdza na ulice na bialym koniu prawdziwy sw. Marcin okryty wspanialym, czerwonym plaszczem. Za nim ida pochodem dzieci z kolorowymi latarenkami spiewajac piosenki o sw. Marcinie. W naszym miasteczku orszak ten wedruje z glownego placu na wzgorze katedralne. Tam plonie wielkie ognisko, a przy nim grzeje sie nieszczesny zebrak, ktoremu sw. Marcin ofiarowuje polowe swojego pieknego plaszcza. Urocza tradycja, a dla dzieci wielkie wydarzenie!
Hej hej!
Trochę u mnie chłodno, ale… da się wytrzymać.
Emi,
ja bym nigdy nie śmiała wyśmiewać się z mikrusa! Nie powiem, na wakacje do Babci (jakieś 260km, pod Kraków) jeżdziło się tą karocą cały dzień, a potem mnie i siostrę okropnie siedzenia bolały, bo tam po prostu była taka zle obleczona w cokolwiek decha. Tego mikrusa raz Babcia przyswiązała łańcuchem do stojącej na środku podwórza gruchy, bo była powódz. Woda rwała potokiem, a była do połowy wysokości karocy. Karoca by popłynęła, gdyby nie przytomny umysł Babci.
Przed tym slicznym okazem mieliśmy poniemiecką DKW, taką z brezentowym dachem. Oj, to było zabytkowe cudo! Niestety, już „na ostatnich kołach” i szybko się rozpadło – Tata potrzebował samochodu do wyjazdów w teren i najzwyczajniej staruszka nie wytrzymała tempa i częstotliwości 🙁
Krucafuks! Zygfryd de Loewe się obwiesił własnoręcznie na przydrożnym drzewie. I dobrze mu tak! A co? 😉
Właśnie padł Ulrich von Jungingen, „sulicami skłuty”, … ale się działo! 😉
A coz to za horrory przy swiecie, Jedrzejku ? 🙂 (Swieto, nie swiat mam na mysli!)
Oglądam Krzyżaków, i przeżywam!
No tom spokojna, jakos sie to w koncu dobrze skonczy 🙂
🙂
Byle tylko Zbyszkowi z Bogdańca krzywda się nie stała! Danuśka już uratowana?
A serio, to jest ogromnie krwawa książka. Najbardziej było mi żal Juranda… 🙁
A propos… nas ciągali na projekcję, nie wiem, ile miałam wtedy lat, ale o dużo za mało, a film być zrobiony – no, Jędruś zaświadczy. Bardzo mi się podobał Karewicz w tym filmie.
Mnie Jurand. 🙂
Babecko, macie bardzo piękne zwyczaje w Waszym Miasteczku. 😀
O ile wolałabym Marcina na białym koniu na ulicach, od nadętych polityków, parad i walk na miny tzw prawdziwych Polaków.
Czemu to nie może być radosne święto dla wszystkich, nie pojmuję. Odzyskaliśmy niepodległość, a świętujemy, jakbyśmy ją stracili.
Za jasno świeci ten ekran.
Buziaki dla Wszystkich. 🙂
Blejku, gzie jesteś?
Mrrrał!
A siedzę sobie cichutko, starrre kości na zapiecku wygrzewając 😉
Pozdrrrawiam Wszystkich Wieczorrrnie 🙂
Blejk Kot
PS. Jak już się wygrzeję to zaległe toaściki za zdrrrowie Any i Babowego wzniosę. Ale to za chwilkę.
Blejku,
mógłbyś częściej zamrrrrrauuuuczać….
Listopad jednak zle na mnie wpływa, to chyba najsmutniejszy miesiąc roku. Jakoś tak byle jako jest, pomimo, ze słońce świeci… więc znowu…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
Witajcie!!
wlasnie przed moim oknem przedefilowaly dzieciaki z lampionami,a do marszu przygrywala kapela 🙂 Znak,ze czas imienin Marcina nastal!!!
Przeto skladam zyczenia wszelkiej pomyslnosci i zdrowka na dlugie szczesliwe lata BABECKOWEMU,Niech Zyje 😀 😀 😀
Mrrrał!
No.
Cieplej się zrrrobiło, to już złażę z zapiecka.
I zaległości rrrozliczam.
Zdrrrowie Anecki Prrromyczkowej
😀 😀 😀
I od rrrazu na drrrugą łapkę
(a co mi tam, mam przecież czterrry)
Zdrrrowie Babowego!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Na Świętego Marrrcina rrrogaliki się wcina.
Nie wiem właściwie o co dokładnie chodzi, ale tak twierrrdziła moja znajoma papuga z Poznania rrrodem.
A właściwie to papug, bo to był on.
Nie mam powodu, żeby nie wierzyć, ale szczegółów nie znam.
Może ktoś kompetentny temat przybliży?
Blejku!
W tematyce rogali, najlepiej zajrzeć do Pana Piotra i poczytać stosowne enuncjacje; dużo i smakowicie rozprawiali na ten temat, a poniektórzy do dzisiaj przechwalają się rogalowym obżarstwem.
Jako ten, który stoi rozkrokiem od Uherlandii do Pyrlandii, mogę zaświadczyć! 🙂
Z rogali,to ja najbardziej lubie,te „nasze” swojskie,drozdzowe!!
A jak jeszcze lekko cieple sa,to palce lizac 🙂
Blejkocie-mile dzieki za zyczenia 🙂
Pozdrawiam,hej.
Mrrrał!
Dzięki Jędrzeju!
Dyskrrretnie rrrozejrzałem się po kuchni
Faktycznie, marrrcińskie rrrogale są! 🙄
Tylko, że jakieś sakrrramenco drrrogie 😮
Papug nic o tym nie wspominał, ale nie dziwota, bo on akurrrat miał za darrrmochę.
Skubaniec jeden. 😛
Ano!
Chyba rrracjonalniej będzie pozostać przy tych naszych swojskich :mlask:
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. A gdyby tak, zgodnie z duchem wpisu Gospodarza zamówić sobie pół rogala? Albo ćwierrrć?
Ja bym się pisał na większą połowę! 😉
No to ja na mniejszą połowę 😉
Albo nawet zupełne kawalątko? Słodkiego to ja nie za bardzo….a te marcińskie są ho-ho, słodkie 😯
Mrrrał!
A dla mnie co?
Okrrruszki 🙁
Blejku,
to ja na okruszki, toz mówię, zem niesłodka, tylko dla tradycji 😉
Ojej! Blejk na 4 nogi – a ja mam tylko dwie 🙁
No ale, kto zjada ostatki … jest … stale głodny 😉 i wysmukły, czego nie mogę powiedzieć o sobie. 🙂
Mrrrał!
Tak sobie jeszcze pomyślałem…
Właściwie, to mamy dzisiaj jeszcze jedną Jubilatkę.
I to zacną barrrdzo.
Wiem, wiem.
Trrrąbią o tym w TV i innych mediach.
Co poniektórzy żarrrty z Szacownej Jubilatki sobie strrroją.
Ale popatrzcie Państwo!
Czy ktokolwiek zdrrrowie 90-latki wypił?
Parrrdąsik, ale ja nie zauważyłem.
Nie ma tłumaczenia.
Należy się, jak za przeprrroszeniem Gospodarza psu buda.
No więc zdrrrowie!
Po rrraz pierrrwszy!
Zwłaszcza, że starrruszka corrraz żwawsza się rrrobi 🙂
I mam grrraniczące z pewnością przekonanie,
że niejeden numerrr jeszcze nam wywinie 😉
Oby to tylko same dobrrre numerrry były!
Wszystkiego Najlepszego Polsko!
Z poważaniem
Blejk Kot
Dzieki, moi drodzy, jeszcze raz 🙂 i Wasze zdrowie!
Blejk Kotku, a co z tym papugiem sie stalo, bo jakos nie piszesz, czyzby… 😯 ?
Blejku!
Pięknie to powiedziałeś! Jeżeli pozwolisz, to się przyłączę!!! 🙂
Blejku…
ja nie rozgłaszając, po cichutku w moje południe juz wypiłam Sznownej Jubilatki… 😯
Mrrrał!
Babo!
Papuga niestety zdjęli z anteny :/
Później już się z nim nie słyszeliśmy.*
Jędrzeju!
Mam jeszcze wolną czwartą nóżkę 😉
No to zdrrrowie Jubilatki Naszej 😀 **
Niech jej się wiedzie.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
* To była audycja „Radio Urwis”, emitowana w PR1 w ramach okienka „Radio dzieciom”
** Tak mnie naszło, jak przypomniałem sobie „Moją Litanię” Leszka Wójtowicza.
I uznałem, że w dzisiejszych czasach jest już delikatnie mówiąc nie na miejscu.
BlejkKocie, przyznam się, że zaniemówiłam*
Ładnie to napisałeś…
Zza ramienia podpowiadają, by się koniecznie przyłączyć…
Zatem – najlepszego, Polsko!
Najlepszego, Szanowni Państwo!
___
*z RynkuG elegancko-patriotycznego (i jednocześnie – bardzo ludowo-XXIw) wracajęcy 😉
Blejku!
Zacytuję:
(…)
„Ile razy swoją twarz ukryjesz
Za zasłoną flag i transparentów
Ile lat będziesz mi przypominać
Rozpędzony burzą wrak okrętu
Tą litanią się do ciebie modlę
Bardzo bliska jesteś i daleka
Ale jest coś takiego w tobie
Że pomimo wszystko wierzę, czekam.”
A w moim mieście było pieknie i odświętnie! Uroczysta Msza Św. , koncert, odsłonięcie pomnika….Pogoda wspaniała, jak na zamówienie! Było podniośle, poetycko, wspominkowo. Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy związanych z wydarzeniami sprzed 90 lat , mającymi miejsce w moim mieście.
A! Wczoraj próbowałam swych sił w teście historycznym (przed telewizorem oczywiście) i nawet jestem zadowolona ze swojej wiedzy bo najgorzej z odpowiedziami nie było 🙂 .Bardzo fajna inicjatywa i powinni częściej coś takiego organizować.
Reasumując- sentymentalne ze mnie pruchno. Uroczystości oficjalne, składanie wiązanek, poczty sztandarowe, kompanie honorowe, śpiew chóralny etc to to co lubię w takie dni, jak dzisiejszy. Zdecydowanie bardziej niż koncerty rockowe i pikniki. 😉
Mrrrał!
Basiu 😀
Chłodno rrrobu się na dworze, ale w naszej budzie cieplutko 🙂
Co tam czterrry łapy!
Ja mam jeszcze wolny ogon 😉
Zdrrrowie Jubilatki po rrraz pierrrwszy ❗
Ach, jak ten zapiecek kusi…
No to cichutko w kierrrunku się przemieszczam…
Dobrrranoc Państwu!
I dobrrrych snów!
Z poważaniem
Blejk Kot
Rano w radio pan profesor jakiś tam wyśmiewał patriotyzm, który przyjmuje ckliwy charakter. Ze z tym to do lamusa bo dobre było w XIXw. Oj sporo „ckliwości” dziś widziałam, sporo ludzi łzy ukratkiem ocierało……
Zdrowie Babeckowego po roz pierwsy! A skoro Miemcy tak piknie jego imieniny obchodzom, to barzo ładnie z ik strony 🙂
Zdrowie Jubilatki po roz pierwsy! Ino… cy to aby na pewno rocnica urodzin? To chyba racej rocnica wyrwania sie ze stanu śmierzci klinicnej, ftóro trwała jaze 123 roki. Co nie zmienio faktu, ze to barzo pikno rocnica 🙂
A rogale marcińskie syn mojego bacy kiesik z Poznania przywiózł dlo bacy i dlo gaździny. Ale kotu i mnie udało sie kapecke wykraść. I choć jo jestem z tyk, dlo ftóryk ulubiono słodyc to śledź, to przyznać muse, ze te rogale barzo smacne były 🙂
Dla 90-latki 😀 😀
http://pl.youtube.com/watch?v=ZWu5VkFHd6M
skoro nie ma w naturze.
Niech żyje w zdrowiu i radości.
Niech Ją kochają z uśmiechem!
Dzięki Blejku! 😀
A dzisiaj na dobranoc to Wam okolicznościowo przyckliwię:
Rozkwtają pąki …! 🙂
Do EMTeSiódemecki
Heeej! Zasłuzyła Jubilatka na takie fajerwerki! Jak najbardziej zasluzyła! 🙂
Do Jędrzejecka
A mi ta piosnka nieodmiennie kojarzy sie z przedwojennom powieściom „Białe róże”, napisanom przez poniom Helene Zakrzewskom, ftóro jest tyz autorkom piknej powieści o tatrzańskim niedźwiedziu. Jo sie tak zbierom i zbierom, coby kiesik wpis o tej zaboconej dzisiok powieści wyryktować. Moze w końcu sie zbiere? 🙂