W czym mogę pomóc?
Mojo gaździna stała akurat na podwórzu i karmiła kury, kie uwidziała przechodzącego pobliskom drogom cepra.
– Dzień dobry! – pedziała ku nieznajomemu, bo we wsiak pod Turbaczem jest taki zwycaj, ze napotkonym na drodze ludziom – nawet obcym – mowi sie „Dzień dobry”. Teroz juz ten zwycaj pomalućku zaniko, ale nieftórzy starsi górole jesce go podtrzymujom i póki zyjom – bedom podtrzymywali.
– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – odpowiedzioł ceper.
– Pomóc? – zastanowiła sie gaździna. – Barzo jesteście uprzejmi, panocku, ale…
Gaździna nie dokońcyła, bo właśnie wyseł z chałupy baca, coby sprawdzić cosi w aucie.
– O, jakisi nowy turysta w nasej wsi! – zawołoł baca. – Dzień dobry, panocku!
– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – usłysoł baca w odpowiedzi.
– Na mój dusiu! – pomyślołek se. – Co to znowu za cudok? Cy kie jo bede sie z nim witoł, to tyz spyto, w cym moze pomóc?
Podesłek ku turyście. Zamerdołek przyjaźnie ogonem.
– Dzień dobry, piesku, w czym mogę ci pomóc? – spytoł ceper gładząc mnie po głowie.
O, krucafuks!!!
– Ejze, panocku! – zaciekawiła sie gaździna. – Cy wy umiecie pedzieć choć jedno zdanie, do ftórego nie dodocie zaroz „W cym moge pomóc”?
– Jak się postaram, to umiem – zapewnił ceper. – Ale przyznaję, że mam z tym problem.
– Godojcie, panocku, cemu? – popytała gaździna. – Moze cosi na to poradzimy?
– Nie wiem, czy można na to coś poradzić. – Ceper uśmiechnął sie smutno. – Oglądała pani film Dzisiejsze czasy z Charlie Chaplinem?
– Ten, ka pon Chaplin musioł w pracy śruby dokryncać? – spytała gaździna. – Znom ten film! Znom! I boce, ze od tej pracy bidnemu ponu Chaplinowi tak sie w głowie pokiełbasiło, ze potem z rozpędu zacął dokryncać guziki na kiecce jednej poni!
– Hahaha! Śmiesne to było! – zaśmioł se baca, ftóry tyz przybocył se ten film.
– Śmieszne i… straszne – westchnął ceper. – Ja jestem trochę jak ten Chaplin.
– Tyz śrubki dokryncocie? – spytoł baca.
– Niezupełnie – odpowiedzioł ceper.
I zacął swojom opowieść:
– Od trzech lat pracuję jako konsultant w pewnej firmie. I gdy w pracy odbieram jakikolwiek telefon, to zgodnie z poleceniem moich przełożonych zawsze muszę się przedstawić i spytać: „W czym mogę pomóc?” Gdy przychodzi do mnie klient, to za każdym razem muszę go witać tymi samymi słowami: „W czym mogę pomóc?” I tak codziennie od trzech lat! I nic się nie zmienia! Cały czas tylko: W czym mogę pomóc? W czym mogę pomóc? W czym mogę pomóc?… W końcu coś pomieszało mi się we łbie! Teraz nawet gdy spotykam się ze znajomymi, to na powitanie pytam: „W czym mogę pomóc?” Robiąc zakupy w sklepie nie mówię, co chcę kupić, tylko pytam sprzedawczyni, w czym mogę jej pomóc. Zacząłem nawet obcych ludzi na ulicy zaczepiać i pytać: „W czym mogę pomóc?” Ale to jeszcze pół biedy. Ludzie co najwyżej śmiali się ze mnie albo pukali w głowę. Ale niedawno do mojego mieszkania włamali się dwaj złodzieje. A ja, zamiast ich przegnać albo szybko zadzwonić na policję, podszedłem do nich, przedstawiłem się i uprzejmie spytałem: „W czym mogę pomóc?” Złodzieje najpierw osłupieli, ale zaraz potem jeden z nich rzekł: „Skoro chce pan nam pomóc, to proszę powiedzieć, gdzie pan trzyma swoje karty kredytowe i jakie są do nich PIN-y?” O, rany! Nie uwierzycie państwo, ale powiedziałem im! Powiedziałem, bo przez tę swoją pracę wyrobił się u mnie taki odruch, żeby na zadawane pytania udzielać wyczerpującej odpowiedzi! Dopiero po chwili uzmysłowiłem sobie, jakie palnąłem głupstwo! Było już jednak za późno. Złodzieje ogłuszyli mnie jakimś tępym narzędziem. Kiedy się ocknąłem – już ich w moim mieszkaniu nie było. Kart kredytowych oczywiście też. I jeszcze paru innych drobiazgów. Na szczęście zdążyłem zadzwonić do banku i w porę zablokować wszystkie swoje karty. Ale boję się, że ten mój głupi nawyk kiedyś mnie w końcu zgubi!
Bidny niepilocek zamrugoł ocami, próbując sie nie spłakać. Heeej! Smutno była dola tego pona. Barzo smutno! Mom nadzieje, ostomili, ze kie teroz cytocie o jego losie, to mocie pod rękom packe chustecek? Bo inacej to cym wycierocie łzy wylewone z zolu nad jego cięzkim losem?
– No, nie turbujcie sie, panocku. – Gaździna próbowała jakosi niescynśliwca pociesyć. – Teroz jesteście w górak. Odpocniecie se, nawdychocie sie świezego powietrza, to wte moze odwykniecie od tej wasej słuzbowej gadki?
– Taką miałem nadzieję – pedzioł ceper. – Po to właśnie wziąłem urlop i przyjechałem tutaj. Ale jak na razie idzie mi nie najlepiej. Sami widzicie: ledwo tu przyszedłem, to od razu trzykrotnie zadałem pytanie: „W czym mogę pomóc?”
Gaździna zastanowiła sie.
– Panocku? – spytała po kwili. – A kielo dni tego urlopu mocie?
– Równo tydzień – odpowiedzioł ceper.
– Tydzień, godocie? No to mom nadzieje, ze telo wystorcy. Zamieskocie na ten tydzień u nos. Chyba mom pomysł, jak mozno wos wylecyć z tej wasej „choroby zawodowej”.
Gaździna zaprosiła cepra do chałupy. Pokazała mu jego pokój na piętrze i popytała, coby najpierw rozgościł sie, rozpakowoł, a potem zeseł na dół do kuchni. Kie nas gość nolozł sie w kuchni, gaździna juz tamok na niego cekała. W jednej ręce trzymała flaske tabasco, a w drugiej – stołowom łyzke.
– Dzień dobry – pedziała gaździna, choć dzisiok juz przecie sie z tym ceprem witała.
– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytoł ceper.
– A, fciałabyk, panocku, cobyście spróbowali tego – Gaździna nalała tabasco na łyzke i podała gościowi.
– Oczywiście – bez namysłu odpowiedzioł ceper.
Wziął od gaździny łyzke, wloł se to tabasco do gymby i…
– Aaa!!! Aaaaaa!!! – zacął wrzesceć.
Rzucił sie do kranu, przepłukoł gymbe wodom i wte cynściowo mu ulzyło.
– Dzień dobry – znów pedziała gaździna.
– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytoł znów ceper.
– A, fciałabyk, cobyście jesce roz to spróbowali.
Ceper znów bez namysłu wziął od gaździny łyzke z tabasco. No i zaroz znów musioł se gymbe płukać. To syćko powtórzyło sie jesce pare rozy, jaz gaździnie zabrakło tabasco. Ba następnego dnia pojechała wroz z bacom do Nowego Targu. Posła do sklepu samoobsługowego i tamok zgarnęła do wózka syćkie flaski tego sakramenckiego sosu.
– Matka – odezwoł sie baca na widok walającyk sie po wózku flasek tabasco. – Ty to fces tak syćko na swój kost? Wynajęłaś temu niepilokowi pokój za darmo, karmis go za darmo i teroz jesce za własne dutki kupujes dlo niego te syćkie tabasca?
– Aleś ty głupi, ojciec! – oburzyła sie gaździna. – Wies przecie, ze bidok cierpi! To co jo bede dutków załowała?
No i baca woloł juz więcej sie nie odzywać.
Tak więc zacęła sie pikno kuracja nasego gościa. Kie ino pytoł on: „W czym mogę pomóc?” – a pytoł tak ciągle – to gaździna podawała mu tabasco do spróbowania. On zaś – naucony w pracy uprzejmości wobec interlokutorów – nie umioł odmówić. Cierpioł bidok straśnie! Ale mioł nadzieje, ze kuracja okaze sie skutecno. Dni jednak mijały i niestety nie wyglądało na to, coby ta cało tabascoterapia cokolwiek pomogła. Choć kozde pytanie „W czym mogę pomóc?” skutkowało koniecnościom spróbowania tego sakramencko ostrego sosu, ceper nijak nie mógł sie swego nawyku wzybyć. Gaździna zacęła cuć wyrzuty sumienia, ze ino niepotrzebnie cłeka wymęcyła.
Rankiem w ostatni dzień swego urlopu… ceper wstoł z wyrka, ubroł sie i zeseł do kuchni. Tamok gaździna przy ryktowaniu śniadania sie krzątała.
– Dzień dobry – pedzioł ceper. – Dziś wyjeżdżam. Przyszedłem się pożegnać.
– Ooo! – zawołała gaździna. – I to syćko, panocku, co mocie do powiedzenia?
– No… chyba… wszystko – pedzioł ceper, nie barzo rozumiąc, o co gaździnie idzie.
– O, Jezusicku! – zawołała gaździna. – Nie spytoliście mnie, w cym mozecie mi pomóc! Nie spytoliście! Panocku! Jesteście wyleceni!
– O, kurczę! Rzeczywiście! – Dopiero teroz ceper se to uświadomił. Krucafuks! Ale sie cłek uradowoł! Nawet nie domyślocie sie, jak barzo! Skakoł ze scynścia i wołoł: „Jestem wyleczony! Jestem wyleczony!” Chycił gaździne i wybośkoł jom w oba policki, a potem tak długo jej dziękowoł, ze zrobiło sie późno i mógł bidok nie zdązyć na PKS do Nowego Targu. Baca fcioł go podwieźć, ale ten sie uporł, ze pódzie pieso, bo i tak juz wystarcająco duzo temu domowi zawdzięco. No i poseł. Ba jo na wselki wypadek popytołek najwięksego psa we wsi, coby groźnie ujadając pomógł nasemu ceprowi zdązyć na autobus. Ów pies od rozu sie zgodził. I dzięki temu ceper w ostatniej kwilecce zdązył. Mocno zdysony, ale zdązył.
Tak więc syćko skońcyło sie piknie! Ino… następnego dnia rano gaździna obudziła sie i zagodnęła do bacy:
– Dzień dobry, ojciec. W cym moge pomóc?
– A, dzień dobry, matka – odpowiedzioł baca budząc sie. – A w cym jo moge ci pomóc?
Hahaha! Na mój dusicku! Cosi mi sie widzi, ze ta tabascowo kuracja znowu bedzie potrzebno! Tym rozem dlo gaździny i dlo bacy!
A tak przy okazji, ostomili… w cym moge wom pomóc? Hau?
P.S.1. W najblizsom środe piknie tutok bedzie! Bo bedom Zbyseckowe imieniny i Jędrzejeckowe urodziny. Zdrowie Zbysecka i Jędrzejecka! 😀
P.S.2. I w piątek tyz bedzie piknie! Bo wte z kolei Józefickowe imieniny bedziemy świętować. Zdrowie Józeficka! 😀
Komentarze
Pod poprzednim wpisem som albumowe linki EMTeSiódemecki i Plumbumecki. Ino komentorz EMTeSiódemecki pojawił sie na krótko przed wklejeniem niniejsego wpisu, a w komentorzu Plumbumecki były jaz trzy linki, więc musioł pockać, jaz tutok zajrze i wypusce z pocekalni. Godom na wypadek kieby ftosi do komentorzy pod poprzednim wpisem nie zamierzoł juz zaglądać 😀
A teroz juz dobrej nocki 😀
Martwi mnie, czy ta kuracja nie wyleczyła przypadkiem cepra z jego dotychczasowej pracy, gdzie był ceniony za odruchowe „W czym mogę pomóc?”
😀 😀 😀
Tak, tak – lampa błyska, ślina z pyska
Ale
obawiam się, że Gaździna nie tylko „odwarunkowała” turystę z nawyku wcale-jeszcze-nie-aż-tak-częstego nad Wisłą, ale na dobitkę mogła zapoczątkować jego nowe uzależnienie – od drogiego cudzoziemskiego specjału (jak wiadomo – w górach wszystko smakuje znakomicie a z akompaniamentem wspomnień z gór smakuje nawet smoła piekielna…).
Widzę tu bardzo sprytną ‚odwleczoną’ promocję biznesu agroturystycznego (nawet jeśli Baca nie dostrzegł… 😉 ).
*********
– Dzień dobry! – pedziała ku nieznajomemu, bo we wsiak pod Turbaczem jest taki zwycaj, ze napotkonym na drodze ludziom – nawet obcym – mowi sie ?Dzień dobry?. Teroz juz ten zwycaj pomalućku zaniko, ale nieftórzy starsi górole jesce go podtrzymujom i póki zyjom – bedom podtrzymywali.
Nie tylko starsi… W Beskidach (np. Wyspowym) i na Pogórzu naprawdę wiele dzieci pozdrawia takim ‚dzień dobry’ turystów… A już samotną turystkę* – musowo ❗ 😀
P.S. I znów mam z pięć wpisów zaległości… Lecę czytać – Na skrzydłach!… 😉 😀
To faktycznie jest plaga z tym „w czym mogę pomóc?” .np. w sklepie nie chcę aby sprzedawca mi pomagał tylko obsłużył.
Prawidłową formą winno być „czym mogę służyć?” – oczywicie też z umiarem 😀 z tym ,że służba może się komuś źle kojarzyć
A to się porobiło pod Turbaczem! 😆
Koszmarne i wkurzające dla mnie (podkreślam – dla mnie!) jest to nadużywane „w czym mogę pomóc?”.
Oj, nie do końca wyjaśniłam, bo wynalazek pana Bella mi przeszkodził – nie wkurzają mnie ci nieszczęśni ludzie, którzy zadają to pytanie, bo tak im każą szefowie, tylko właśnie ci szefowie, którzy każą tym nieszczęsnym ludziom.
‚W czym moge pomoc’ to chyba kolejne zapozyczenie z jezyka angielskiego (how can I help), ktore, jak wiele doslownych tlumaczen, jest nieudolnie wprowadzone do jezyka polskiego. U mnie takie powitanie w sklepie jest ogolnie przyjeta norma. W publicznych miejscach obcy ludzie pozdrawiaja sie nawzajem. Brak reakcji na inna osobe jest niemile widziany.
Zyczac przyjemnego dnia zalaczam krotki film o orkach plywajacych w wodach Puget Sound. Chyba cos zjadly na sniadanie. Orkom najlepiej mozna pomoc zostawiajac je w spokoju.
http://www.komonews.com/home/video/87694612.html
Oczywiście, że zapożyczenie i bez sensu w sklepie.
W czasach komuny niczego w sklepach nie było, więc sprzedawcy na pewno nie służyli obsługą klinetom.
Klient wdzięczył się do personelu, żeby zechciał laskawym okiem spojrzeć i łask udzielić w postaci rolki papieru.
Pomóc można przy wyborze ofert, udzielając porad różnorakich, lub zanieść kartofle na piętro.
Zeznam tu bez przymusu, że bardzo mnie ten zwrot irytuje, chociaż w pewnych sytuacjach jest na miejscu. Wolałabym, żeby było bogatsze słownictwo, bo często potrzebna mi jest zwykła informacja, o której rzetelność tak trudno.
Zainspirował mnie Owczarek do zaprzyjaźnienia się z największym psem w moim domu. 🙂
Co prawda takiego wielkiego psa ma PlumBumeczka (patrz zdjęcia), ale zanim z tej Danii przybiegnie… 😉
Piękne te orki, Oreczko, ale raczej kogoś zjadły, nie coś.
Owczarku, kiedyś pisaliśmy trochę o polskich filmach przedwojennych.
Ja znalazłam na stronie chomików taką stronę, gdzie chyba są wszystkie polskie filmy i klasyka światowa.
Tu bardzo dużo przedwojennych filmów polskich, bo to jest prawdziwy maniak:
http://chomikuj.pl/Starykinomaniak
Jeżeli uważasz, że to jest niedozwolona reklama, lub ktoś może spowodować znikniecie tej strony, to ją skasuj.
Do TesTeqecka
Dzień dobry, TesTeqecku. W cym moge Ci pomóc? A ten ceper, jeśli bedzie mioł kłopoty w pracy, niek znów popyto mojom gaździne o pomoc. Gaździna na pewno cosi poradzi 😀
Do Basiecki
Dzień dobry, Basiecko. W cym moge ci pomóc? Jeśli to, co zapowiados, rzecywiście nastąpi, to pewnie juz wkrótce Felek znad młaki zacnie potajemnie wykupywać syćkie fabryki tabasco.
A co do „dzień dobry” w górak (wprowdzie w relacji ceper-ceper, a nie ceper-górol) to jo sie juz od downa zbierołek do wyryktowania wpisu na ten temat. Moze Twój komentorz, Basiecko, przydo sie tutok jako pikny
katalizator? 😀
Do Zbysecka
Dzień dobry, Zbysecku. W cym moge Ci pomóc? Co prowda, to prowda: nimo to jak umiar. Bo kie bedziemy jeden zwrot w kółko na okrągło powtarzać, to w końcu bedzie musioł noleźć sie jakisi pon Mikołaj Rey, ftóry zawoło: Polacy nie katarynki! 😀
Do Alsecki
Dzień dobry, Alsecko. W cym moge Ci pomóc? Swojom drogom dzisiejsi sefowie podobno stawiajom na kreatywność. A powtarzanie furt tej samej formuły to mo być niby kreatywne? Ciekawe krucafuks… 😀
Do Orecki
Dzień dobry, Orecko. W cym moge Ci pomóc? Ten film o orkak – uuu! – niestety otwiero mi sie, otwiero i jakosi nie mógze otworzyć. Ale to nic później spróbuje jesce roz. A skoro najlepsom pomocom dlo orek jest nieprzeskadzanie im, to ocywiście, ze właśnie tak trza im pomagać 😀
Do EMTeSiódemecki
Dzień dobry, EMTeSiódemecko. W cym moge Ci pomóc? Ciekawe, cy ten wielki pies, ze ftórym próbujes sie zaprzyjaźnić, mo jakisi adres e-mailowy? Ocywiście pies, nie jego właściciele.
A filmy przedwojenne som pikne i ślus! 😀
Na mój dusicku! Chyba sami widzicie, ostomili, ze muse lecnico tego tabasco skostować. Moze najlepiej od rozu całom flaske?
Świeża porcja zdjęć z rejsu Alicji:
http://picasaweb.google.pl/cichal05/RejsAJTaras02#
A co do ?dzień dobry? w górak (wprowdzie w relacji ceper-ceper, a nie ceper-górol) to jo sie juz od downa zbierołek do wyryktowania wpisu na ten temat. Moze Twój komentorz, Basiecko, przydo sie tutok jako pikny
katalizator?
Ach jakże się cieszę, Owczareczku kochany, że mogłam być Ci pomocną w tej kwestii… Ale aby Ci nie pomóc zanadto – nie dam linków do wpisów w moim blogu o górskim cześć-mówieniu (i jego pozdrowieniowych wariantach)… abyś mógł sobie pomóc sam… ewentualnie poprosić o pomoc Wielmożę Gugla… On na to czeka z wytęsknieniem, indeed – bo pomaganie to sens-i-cel jego życia… tudzież styl życia… 😐 😉 😀
…oczywiście… skromnie i dyplomatyznie nie dodam, iż zawsze może Szanowny Owczarek pomóc mojemu blogowi klikając weń…
/I tu powstaje pytanie – w czym to mogłoby pomóc owemu blogowi?!… … … 😆 /
Zbyszku – wszystkiego najlepszego z okazji Imienin 😀
Jędrzeju – sto lat! 😀
mt7 też się zastanawiałam ostatnio, czy podając pewien adres nie przysłużę się do zamknięcia konta lub usunięcia części zawartości. I w sumie zrezygnowałam.
A to obiecana gra w przeprowadzanie owieczek 🙂
http://izismile.com/2010/03/01/home_sheep_home.html
Ni mos prawa przybacywać se tego Owcarku, co w górak, jesce do wojny, witali sie bez „pokwolony…”i trza beło odpedzieć „na wieki..” kie drógom seł ksiondz, abo pon ze dworu to i stare baby bośkały go po rynce. Trza było z usanowaniem zejś z drógi. Swoi godali „witoj”, „witojcie”. „Dzińdobry” zaceno sie po wojnie. Do wojny w trafice, cy urzyndzie, abo i karcmie pytali „cym moge słuzyć”. Był piniondz mozna beło wybirać. Pytajency kcieli pokozać co som potrzebni.
We wojne a i po nij tego towaru za duzu nie beło, no ale nie ino som srojpapiur i ocet, sklepowo to beła wielgo pani, to jom trza beło pieknie pytać i cekać jaze muchy w nosie policy.
Dzisiok ino Hameryka!Kozdy kce ci pokozac coś głuptok i bez niego se nie poradzis. Nosa taki zadziro, niby bee ci pomogoł, ba jako, kie som mo pełne portki, bojency sie co by go z roboty nie wykurzyli.
Jakiesik dzisiok małpiate te ludziska i trzensiportki. Juz to widze-staje taki przed Świentym Pietrem i pado-„A w cym ze to Wom Świenty Pietrze moge pomóc?”
Co Ty powiesz, Józefie?! 😮 – „Pochwalony…” (z adekwatną odpowiedzią) tylko przed wojną?!!! 😯
— Mówi się, mówi dalej; młodzi i całkiem mali też kultywują, jeśli „właściwie chowani”… 😉 😐
A już „Szczęść Boże!” gdy się widzi pracujących (np. w polu, ogródku, ogrodzie… – w pewnych okolicach koniecznie!…
(Gdy byliśmy mali – wymyśliliśmy do tego odpowiedź „Wysłuchaj go (Go?) Panie!”*… Mama nie była pewna, czy to aby nie świętokradztwo…) 😉 😀
___
*Klasycznie: „daj Boże!” albo „daj Panie Boże” – z wariantami dialektalnej wymowy, rzecz jasna…
Ojej, dopiero teraz oprzytomniałam spod pracy, a muszę już uciekać i wrócę późno w nocy – mam comiesięczne zebranie mojej Rady.
A tu imieniny Zbyszka i urodziny Jędrzeja.
Kochane, najmilsze Chłopy, ja Was całuję serdecznie i życzę pięknego, udanego życia. Niech Wasze serducha biją mocno i radośnie, zdrowie dopisuje, bliscy kochają i dobrze się mają, a mamonka obfitą strugą zasila konto.
STO LAT!!! 🙂
basiu- jako Ty cytos? Jo pedził co dzińdobry zaceno sie po wojnie, nawet zek sie nie zajonknoł, ze pokwolony sie skońcyło.
Widzi mi sie co „nie tak chowani” tyz do tyk w polu pokrzykujo tak jako pises, a moze by dołozyli- w cym moge pomóc?
Tak sie zadumalem, czy gdyby jakims fatalnym zrzadzeniem losu musial obslugoiwac w sklepie (tfu, tfu , na ps… na szczura urok!…) czy wolalbym zwracac sie do klienta slowami ” w czym moge pomoc” czy „czym moge sluzyc”.
Otoz musieliby mnie dlugo trzymac o suchym pysku, bym wydusil z siebie te sluzbe. Co innego pomoc – zaprowadzic do wlasciwej polki z towarem, wskazac gdzie jest najblizsza kuweta w domu towarowym, sprawdzic kiedy bedzie swiezy transport bazantow.
„W czym moge pomoc?” bardzo mi odpowiada. Jest to nie tylko uprzejme, ale przyjazne, otwarte, jakies takie bardziej usmiechniete, niz slowo „sluzyc”. Mowie „pomoc” i zaraz czuje sie lepiej.
No ale mam nadzieje, ze nigdy nie bede musial tego jako sprzedawca sprawdzac. „Sluzenie” nie nalezy do ulubionych zajec Kota. Co innego byc obslugowanym. Oczywoscie z Psami, bless’em, jest dokladnie odwrotnie…
Mo być pedzioł.
Na koniec- Bo co pomogo nie wierze.
Dziękuję Wam Ostomili
żeście mnie nie zabaczyli.
trza nam wypić zacny trunek
co na każdy jest frasunek.
pociągając trunku łyk
aby wnet frasunek znikł
😀
Cny Jędrzeju ostomiły
Niechaj długo Twoje siły
Pozostaną niezmożone
Na wiek czasu obliczone
Pozostając w Budzie z nami
Kurdesz nam nad kurdeszami
😀
Zbyszku, Jędrzeju
z okazji Waszego Swięta wszystkiego najlepszego, zdrowia, pomyślności!
Zdrowie Solenizantów po raz pierwszy!!!!!!!! 😀
Nareszcie mogę znowu pokazać się w Budzie i dobrze, że trafilam na święto!
Z tym internetem to jednak mam piekielne klopoty!!!!!!!!!! 🙂
Zbyszku i Jędrzeju, Wasze zdrowie wnaszam! Niech Wam aura sprzyja – i ta zewnętrzna, i ta wewnętrzna! 🙂
Zbyszeczkowi i Jedrzejczykowi wszystkigo najlepszego w dniu Ich swieta!!
Wznosze toast za powodzenie i pomyslonosc naszych „budowniczych” 😀
A wracajac do opowiesci Owcarka-mysle,ze lepsze w nadmiarze „W czym moge pomoc”,niz wszedobylskie chamstwo i arogancja.
W Krainie Wiatrakow,tez istnieje zwyczaj pozdrawiania nieznajomych.Wiecej na prowincji,niz w duzych miastach.Wielka szkoda,bo jak wszem wiadomo:kultura lagodzi obyczaje!
Kocie Mordechaj- 😆
Salute amici.
Ide prostowac gnaty,bo pol dnia w ogrodzie pracowalam.U nas juz wiosna,huraaaaaaaaaaaaaaaa 😉
Zbyszku, Jędrzeju,
Wszystkiego najlepszego w dniu Waszego święta! Wszelkiej pomyślności i dużo uśmiechu na co dzień. 🙂
Najbardziej mnie rozbawiła pomoc w dotarciu na czas do autobusu. Choć zapewne mi na miejscu turysty nie byłoby wesoło. 😉
Swoją drogą ciekawe jak gardło szanownego młodzieńca…. 😎
Dostojny Mordechaju,
Śmiem wątpić, czy ktoś by się odważył żądać od ciebie posługiwania w sklepie. Co innego opieka. Szczególnie nad pierwszej klasy bażantami. 😀
Ano, jak ja Ci zazdroszczę tej wiosny! U mnie dziś znowu rzuciło śniegiem. 🙁
Zbyszku i Jędrzeju – zdrowia i radości z życia życzę! 😀
😆 Mordechaju, a co Bobik na to?
Serdecznie witam Kota Mordechaja – mam nadzieję, że będziesz częściej zaglądał po długiej nieobecności. 😀
Józefku, jak zwykle jest bezkonkurencyjny! 😆
Emi, zaraz sobie pogram, dzięki. 🙂
Ten gość z ‚chomika’, do którego podałam sznurek, ma niesamowitą kolekcję. Ściągam po trochu i pokazuję mojemu choremu bratu.
To są w większości przypadków rzeczy zupełnie niedostępne na rynku.
Ale jak zaczęliśmy wrzucać linki do Kabaretu Starszych Panów, które głównie umieszczała osoba o nicku „MądraBila” to efekt jest taki, że zniknęła razem z piosenkami.
Zbyszeczku, furda tam kurdesze,
Twoje zdrowie i tyle! 😀
Jędrzejowe także, osobno, a jakże. 😀
Dzisiejsza porcja Alicji na morzach południowych: 🙂
http://picasaweb.google.pl/cichal05/RejsAJTaras1#
Emi, fajne te owieczki. 🙂
Ej Kocie Mordechaju, zycie to polowacka. Cy „pomogos”, cy „słuzys” kces cudze dudki z pularesa wyciongnonć.
Recht som koty i som psy. No kieś poseł do „słuzby społecny” to hyr i sie do nij pchajo, a kie do „pomocy społecny” toś dziod i ze stydu to i nie syćkie dziady tamok ido.
Ponbócek moze pomogać, słysoł to kto co by słuzył? Kozdusiyńki by tak kcioł, kot potrefi.
To moze by „słuzyć pomocom”?
O tak, tak! Służyć pomocą – to jest właściwy zwrot.
A „służba społeczna” i „pomoc społeczna” – świetna! 😆
Podobno wiosna nadchodzi.
To wszystkiego wiosennego! 🙂
Przypomnialy mi sie rozne znaki pouczajace ludzi o przepisach, dobrych manierach lub ostrzegajace przed niebezpieczenstwem.
Zakaz parkowania:
‚Don’t even think of parking here’
Przypomnienie o zapieciu pasow w samochodzie:
‚Click it or ticket’
Minimum ubioru wymaganego w sklepach w okresie letnim i na poludniu kraju przez caly rok:
‚No shirts, no shoes, no service’
Tutaj sa zdjecia kilku innych znakow:
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/Signs#
Przypomnialy mi sie rozne znaki pouczajace ludzi o przepisach, dobrych manierach lub ostrzegajace przed niebezpieczenstwem.
Zakaz parkowania:
‚Don ‚t even think of parking here’
Przypomnienie o zapieciu pasow w samochodzie:
‚Click it or ticket’
Minimum ubioru wymaganego w sklepach w okresie letnim i na poludniu kraju przez caly rok:
‚No shirts, no shoes, no service’
Tutaj sa zdjecia kilku innych znakow:
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/Signs#
Przypomnialy mi sie rozne znaki pouczajace ludzi o przepisach, dobrych manierach lub ostrzegajace przed niebezpieczenstwem.
Zakaz parkowania:
‚Don’t even think of parking here’
Przypomnienie o zapieciu pasow w samochodzie:
‚Click it or ticket’
Zakaz wchodzenia na niektore dzikie tereny gdzie jest duze ryzyko ataku przez niektore zwierzeta:
‚Do not enter this area. Violators will be consumed’
Minimum ubioru wymaganego w sklepach w okresie letnim i na poludniu kraju przez caly rok:
‚No shirts, no shoes, no service’
Tutaj sa zdjecia kilku innych znakow:
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/Signs#
Bry!
Pozdrowienia od zalogi! Kolebiemy sie w gore, wiatr byl marny, ale sie wzmaga. Najlepsze zyczenia dla wszystkich obchodzacych – ja z doskoku i od czasu do czasu polaczenie mi siada, niestety – tak bywa na oceanach.
Mt7,
dzieki za podrzucanie sznureczkow 🙂
Na zdrowie, Alicjo. 🙂
Postanowiłam wziąć przykład z męża Alsy i pohodować pomidory na balkonie (wystawa południowa) w pojemnikach.
Kupiłam malinowe wysokopienne i wczesnne, b.plenne małe czerwone pomidorki oraz trochę większe zółte.
I nie wiem, czy już siać, czy jeszcze poczekać.
Kiedyś, kiedy miałam działkę, zalegalizowaną dziką, nie mogłam się doczekać i siałam najwcześniej, jak się dało.
Kiedy przychodziło do wysadzania w maju, ja miałam wielkie rośliny, które trudno aklimatyzowały się w gruncie, a sąsiada malutkie raz-dwa zaczynały rosnąć i w krótkim czasie doganiały moje.
Pomna tych doświadczeń, nie wiem, czy już siać.
Może Alsa powie, kiedy chłop ślubny zasiewać będzie. 😀
łomatko, ratunku, Owczarku, popraw pohodować, bo się zapadnę!
Potrzebna korekta! 🙁
Mt7,
mialam takie same doświadczenia – wysiewam w maju wprost do gruntu i nie bawie sie w sadzonki. Z drugiej strony ogrodnicy pod koniec maja oferuja w doniczce sadzonki juz z zielonymi pomidorami wielkosci okolo jaja. W donicach hodowalam małe pomidorki winogronowe, bez przesadzania do gleby.
Mrrrał!
Dobrrry wieczórrrr.
Intrrrygujący temat Owczarrrek zapodał.
Muszę sprrróbować.
W czym mogę słurrrr..
W czym mogę thrrrow…
W czym mogę srrrru…
Nie, no nic z tego 🙁
Coś takiego żadnemu kotu przez garrrdło nie przejdzie.
No way!
A rrraczej
No pasarrrán!
No to może werrrsja pierrrwotna?
Mrrrm. Sprrróbujmy.
Najpierrrw krrrótkie przygotowanie psychologiczne.
Wyobrrrażam sobie suto zastawiony świąteczny stół.
Na śrrrodku ledwie co napoczęta rrrybka.
Biesiadnicy wokół wyrrraźnie mają dość.
Ich oczy mówią same za siebie.
Tyle pyszności, a oni nie mogą.
Już nie dają rrrady.
I w tym momencie JA płynnym skokiem przemieszczam się na stół i…
Dzień dobrrry! W czym mogę pomóc?
Mrrrał! 😀
A jednak się da 8)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Imprrrezkę przegapiłem 🙁
Trrrudno.
Zbyszku i Jędrzeju 😀
Wasze zaległe.
Zdrrrówka!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Ja na miejscu takiej sklepowej to tez bym wolala pomoc niz sluzyc. I mi to jej pomaganie nie przeszkadza… Lepiej niech przyjdzie i zapyta, niz ma stac i patrzec jak ja sie mecze, szukajac czego mi potrzeba.
Z wizyty w pubie nic nie wyszlo, jak to zwykle u nas bywa. Niani zbraklo. Ale na urodzinki moje, jak co roku, przyjezdzaja Dublinersi, wiec pewnie, jak co roku, sobie odbijemy!
Dolaczam sie do Blejka i jubilatowi i solenizantowi spoznione zyczenia sle! Zbyszku i Jedrzeju, zyjcie, jak dlugo macie ochote!!!
A na jutro, dla rownowagi Jozefowi tego samego zycze! (Tzn. zycze na cale zycie, nie tylko na jutro :).)
O, zapomnialabym… Znaczy sie, nie mozna trzech sznurkow na jeden raz?
A kto to są Dublinersi?
Blejku,
mieszkacie już u siebie w domu?
Może byś nam pokazał swój piękny dom? 🙂
Coś nacisnęłam i zniknął mój niedokończony komentarz. 🙁
Nie mam sił powtarzać, bo padam na twarz, więc tylko dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
Reszta jutro, o pomidorach też.
Uuuu! Nie było mnie w Owcarkówce wcora. Ale zdrowie Zbyseckowe i Jędrzejeckowe piłek jak najbardziej! Wiele rozy. Ba za kozdym rozem po roz pierwsy! 😀
Do EMTeSiódemecki
„Podobno wiosna nadchodzi.”
Ano nadchodzi! Nadchodzi! Nawet jest na 99 procentów pewne, ze następny wpis bedzie poświęcony właśnie temu nadchodzeniu.
I juz poprawiłek, co było do poprawienia, więc juz sie nie musis, EMTeSiódemecko, zapadać 😀
Do Basiecki
„Ale aby Ci nie pomóc zanadto – nie dam linków do wpisów w moim blogu o górskim cześć-mówieniu (i jego pozdrowieniowych wariantach)”
Nolozłek te warianty, Basiecko! No i „Dzień dobry” i „Cześć” chyba se pozyce. „Hej” i „Hejka” chyba nie bede potrzebowoł. Chociaz wse istnieje mozliwość, ze jesce zmienie zdanie 😀
Do Emilecki
Heeej! Pikno ta owieckowo gra! Dobrze by było se na niej poćwicyć przed wiosennym wyjściem z owieckami na hole 😀
Do Józeficka
„Jakiesik dzisiok małpiate te ludziska i trzensiportki. Juz to widze-staje taki przed Świentym Pietrem i pado- ‚A w cym ze to Wom Świenty Pietrze moge pomóc?'”
Wte nie mozno wyklucyć, ze Święty Pieter sie zeźli i powie: „A idźze do diabła!”. No i taki bidok nie bedzie juz mioł wyjścia. Bedzie musioł póść do tego diabła 😀
Do Mordechajecka
„Tak sie zadumalem, czy gdyby jakims fatalnym zrzadzeniem losu musial obslugoiwac w sklepie (tfu, tfu , na ps? na szczura urok!?) czy wolalbym zwracac sie do klienta slowami ‚w czym moge pomoc’ czy ‚czym moge sluzyc’.”
Właściwie w sklepie to tako sklepowo najpryndzej powinna spytać: „Co mogę sprzedać?” Ale coby ftosi tak w sklepie spytoł – tego to jo jesce nie słysołek, Mordechajecku 😀
Do Zbysecka
„trza nam wypić zacny trunek
co na każdy jest frasunek.
pociągając trunku łyk
aby wnet frasunek znikł”
Jo łykołek przed dzień cały
Jaz frasunki poznikały! 😀
Do Hortensjecki
„Nareszcie mogę znowu pokazać się w Budzie i dobrze, że trafilam na święto!”
Ano dobrze, Hortensjecko. Bo wprowdzie wse jest tutok cosi do zjedzenia i wypicia, ale w budowe święta – jakby więcej! 😀
Do Gosicki
„Zbyszku i Jędrzeju, Wasze zdrowie wnaszam! Niech Wam aura sprzyja – i ta zewnętrzna, i ta wewnętrzna!”
Będąc psem, dodom ino, ze niek nie ino aura im sprzyjo, ale HAUra tyz! 😀
Do Anecki
„A wracajac do opowiesci Owcarka-mysle,ze lepsze w nadmiarze ‚W czym moge pomoc’,niz wszedobylskie chamstwo i arogancja.”
To prowda, Anecko. Na pewno som gorse rzecy niz nadmiar uprzejmości. Choć ocywiście trza bocyć, ze istniejom tyz uprzejmości fałsywe i uprzejmości wymusone. Ale to jesce inkso para kierpców 😀
Do Małgosiecki
„Swoją drogą ciekawe jak gardło szanownego młodzieńca”
Jako ze górskie powietrze jest barzo zdrowe dlo dróg oddechowyk, mom nadzieje, ze z jego gardłem syćko jest w jak najlepsym porządku, Małgosiecko 😀
Do Alsecki
„Serdecznie witam Kota Mordechaja – mam nadzieję, że będziesz częściej zaglądał po długiej nieobecności.”
Tym bardziej, ze kocie towarzystwo Mordechajecek jak najbardziej tutok nojdzie! Choćby BlejkKocicek. Abo kot mojej gaździny. No i mom nadzieje, ze Alfredzicek tyz sie nom w końcu odnojdzie! 😀
Do Alecki
„ja z doskoku i od czasu do czasu polaczenie mi siada, niestety – tak bywa na oceanach.”
Ano bywo. Mom w kozdym rozie, Alecko, nadzieje, ze na tym oceanie zostonies piratem, zdobędzies wiele cennyk łupów i potem tymi łupami piknie sie z nomi podzielis 😀
Do BlejkKocicka
„I w tym momencie JA płynnym skokiem przemieszczam się na stół i…
Dzień dobrrry! W czym mogę pomóc?
Mrrrał!
A jednak się da”
Ano – jak widać – do sie, BlejkKocicku. Ino potrzebno jest rrrrrybka 😀
Do Plumbumecki
„Znaczy sie, nie mozna trzech sznurkow na jeden raz?”
Mozno, Plumbumecko, ino taki komentorz idzie do pocekalni i pojawi sie dopiero wte, kie z tej pocekalni wypusce go abo jo, abo ftosi z politykowyk administratorów. Z dwoma komentorzami – tak samo. Jeśli więc ftosi woli, coby jego komentorze ukazywały sie od rozu, to lepiej dać ik więcej i w kozdym komentorzu ino po jednym śnurecku 😀
Właśnie zacął sie 19 marca. No to mozemy juz Józefickowe imieniny świętować. Zdrowie Józeficka po roz pierwsy! 😀
Dzięki! 🙂
Zdrowie Józefkowe godzi się wypić. 😀
Życzenia złożę trochę póżniej.
Józefie,
Wszystkiego najlepszego! 🙂
Zdrowie Jozefa! Kawka, bo u nas przedpoludnie.
MT7, The Dubliners to chyba najbardziej znany zespol grajacy irlandzki folk. Za dwa lata beda swietowac 50-lecie dzialalnosci! Niestety z oryginalnego skladu z 1962 r. pozostal tylko Barney McKenna, ktory podczas koncertow siedzi i musi byc wprowadzany na scene. Tysiac sznurkow moglabym podrzucic (kazdy w innym komentarzu 🙂 ), ale narazie tylko ten:
http://www.youtube.com/watch?v=ceWbaKTkX6c&feature=PlayList&p=4F564A539DD6C892&playnext=1&playnext_from=PL&index=32
Pewnie nawet cos z tego znasz i nie wiesz, ze to ich.
Wypijmy zdrowie Józeficka
Co tam kto woli ?kwarte milcka,
Koniaki, piwo czy gorzałkę
Niech każdy spełni swoją miarkę
Wypiwszy ?napój? przegryźć trzeba
Oscypka, marchew, pajdę chleba 😀
Józefku, serce moje, to dla Ciebie ta pieśń 😆
http://www.youtube.com/watch?v=vAK8mY8pXyU
Józefie,
Wszystkiego najlepszego, zdrowie!!! 🙂
Trochę to trwało, zanim sprokurowałam ten film.
Zwłaszcza, że pół dnia znowu użerałam się o zwrot kasy i anulowanie transakcji, tym razem z firmą w USA, która mi od czterech lat dostarcza program antywirusowy.
Na początku kosztował 30-40$, później porozwijał wypustki i kosztuje teraz 69,99 $, do tego bez pytania doliczyli mi 10 $ za wersję na 5 stanowisk, a z konta zdjęli 92 $.
Z ośmiu różnych opcji tego programu (np. kontrola rodzicielska) instaluję tylko 3.
Zdecydowałam się na niego kiedyś, bo nie obciąża sobą pracy komputera, tak jak poprzednie dwa super programy, super firm.
Nie dawało się pracować z tamtymi, a i tak każdy z nich ostatecznie coś tam zawsze przepuścił przez bramkę.
W europejskiej części firmy można nabyć ten program za połowę ceny.
Mój syn patrzy już na mnie dziwnie, tylko czekam, kiedy powie, żebym może nie kupowała niczego więcej samodzielnie przez internet. 😆
Jozefie…Joe
Gratuluje pomyslu na business na Hawajach. Tym sposobem mozesz sluzyc i i pomoc wielu spragnionym. Powodzenia!
http://www.youtube.com/watch?v=Ncd7KfDSvIw
Mrrrał!
Zdrrrowie Józefa 😀
Po rrraz pierrrwszy naturrralnie 😉
Z pozdrrrowieniami
Blejk Kot
Mrrrał!
Owczarku!
Ja się wcale przy rrrybce nie upierrram.
Prrretekstem do pomocy może być każdy DISZ
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. DISZ to oczywiście Dowolna Inna Szlachetna Zakąska :mlask:
Mrrrał!
➡ EmTeSiódemeczko!
W poniedziałek odbierrrałem kuchnię 8)
Idzie do poprawki. 🙁
No bo co to za kuchnia bez urrruchomionej lodówki.
Ten mój perrrsonel to za grrrosz wyobrrraźni nie ma
No.
Jutrrro mają się poprrrawić.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Zdjęcia zapodam.
Zdrowie Józeficka po roz pierwsy! 😀 Cy zdązy tutok zajrzeć przed pojawieniem sie nowego wpisu? Cóz, jeśli nie zdązy, to piknie mu powiemy, kany pikne zycenia dlo siebie moze noleźć. I znowu zdrowie Józeficka po roz pierwsy! 😀
Mrrrał!
Pusto w Owczarkówce.
No to ja chyba sobie pójdę… 🙄
Tylko na odchodne jeszcze 😉
Zdrrrowie Wędkarzy w dniu ich święta 😀
I zdrrrowie Józefów nieustająco 😀
Dobrrranoc
Blejk Kot
Ledwo zdążyłam!
Józefie – zdrowia i radości życzę! 😀
Blejku, to ja czekam na wieści, kiedy podnosicie kotwicę.
Prawie tak się niecierpliwię, jakbym to ja miała się przeprowadzić. 😀
To jest piękna rzecz, nie było, a jest.
Alsa już mi chyba o tych pomidorach nie opowie, bo telefony Jej przeszkadzają. 😆
Jo tako zgrzypionco zgrzynda cołkim jes zgłupiały. Dycieście mi cudności imininy wyryktowali. Kielo lepsijse od niejedny pijatyki!
Tela powinsowań z rymami, kinem, myzikom śpiwaniem i roz po roz zdrowie. Abo bede zdrowo umiroł, abo długo zył, a moze i jedno idrugie?
mt 7 bez coz to mi łzy wyciskos? Za jakie grzychy?
Roztomili, dzienkujency ino sie zapytom- cym moge słuzyć i w cym moge pomóc?
Józefie – 😆
Twoje nieustające po raz pierwszy, oczywiście. 🙂
mt7 – to nie telefony dzisiaj, tylko takie inne mnie gonią, że na zakrętach nie wyrabiam, a po prostej się nie da.
Co do pomidorów, to R. nie wysiewał, więc nie potrafię Ci pomóc żadną dobrą radą w tym względzie. Dostawał od znajomych sadzonki (wyjechali, więc nie mogę zapytać, kiedy siali), a do skrzynek wsadzał po „zimnej Zośce”.
Pora już spacęcy, to ja Was całujęcy i żegnajęcy do dzisiejszego południa. 😉
Józefku na ostatku zdrowie Twoje wznaszam, a co!
Alsie łagodniejszych łuków życzę, a wszystkim pięknych i miłych snów. 🙂
Bo chyba mogą być piękne, ale niekoniecznie miłe.
Hej!
Dobranoc. 🙂
Jo jesce wpis wkleje i dopiero wte dobranocne 😀
Bry!
Jozefie!
Wczoraj nie bylo jak doskoczyc do maszyny, ale mozesz mi wierzyc, ze toast na okolicznosc byl wznoszony – na Atlantyku 🙂
Teraz poprawiam piwem na Intercostal Waterways – Twoje zdrowie!
Dzisiaj zakanczamy zeglowanie, dobijamy do portu macierzystego, a na Miami zostaje nam jeszcze dwa dni. Pogoda cacy, no i zielono, jak wrocimy do siebie, to bedziemy sie musieli przyzwyczaic do braku zieleni 🙁
Owczarku,
lupow mam sporo, bede sie dzielic po powrocie do domu. Pirat ze mnie jak trza 😉
Ale po pierwsze primo bede musiala poczytac do tylu wszystkie wpisy – to juz w domu.
Zdaje sie, ze cumujemy w porcie macierzystym, wiec odmeldowuje sie.
Zycze wszystkim przyjemnego wieczoru i wspanialej niedzieli – no i WIOSNY nareszcie, WIOSNY!!!
Cyli od tej pory, Alecko, bardziej powinni juz my Ci zycyć syrokiej drogi niz pomyślnyk wiatrów? 😀