601 100 300
Kie momy pierwsy cyrwca, to wiadomo, ze w Owcarkówce musi być wpis dlo dzieci. Więc ocywiście bedzie.
Idzie niedźwiedź na wycieczkę,
Bo już w domu nie usiedział.
Szlak zdradliwy jest troszeczkę –
Ale co to dla niedźwiedzia!
Chociaż ślisko jest na szlaku,
Miś jest zuchem, jak wiadomo!
„Ja komórkę mam w plecaku!
„W razie czego – wezwę pomoc.”
Duch zdobywcy wstąpił w misia,
„Piechur ze mnie znakomity!
„Więc zdobędę sobie dzisiaj
„Ze dwadzieścia cztery szczyty!”
Idzie naprzód nasz wędrowiec,
Mija hale, skały, drzewa,
Spłoszył tylko stado owiec,
Gdy spróbował coś zaśpiewać.
„Ten szlak jednak jest łatwizną” –
Stwierdził w końcu nasz niedźwiadek.
Nagle… biedak się poślizgnął
I bolesny miał upadek!
Nieszczęśliwiec zwichnął nogę!
Wydał z bólu serię ryków.
„Jak ja pójdę w dalszą drogę?
„Muszę wezwać ratowników!”
Już komórkę trzyma w łapie
(Zgrabny model, w barwie khaki),
Lecz się zaraz w głowę drapie…
„Oj! A numer tam jest jaki?”
Ach, ty misiu-gapiszonie!
Gdy numeru nie masz w głowie
Ani w swoim telefonie,
To jak wezwiesz pogotowie?
Ból tymczasem ci doskwiera,
Jesteś sam na pustym szlaku…
Masz ogromny kłopot teraz,
Ty kudłaty nieboraku!
Ale oto górskim zboczem
Jakiś schodzi w dół turysta.
Niedźwiedź wybałuszył oczy.
Kto to taki? Ach! To świstak!
„Hej! Świstaku! Możesz pomóc?
„Moja noga jest zwichnięta,
„A ja – psia kość – telefonu
„Ratowników nie pamiętam!”
„Nie ma, misiu, problemiku”
Odpowiada grzecznie świstak
„Numer górskich ratowników –
„Sześćset jeden, sto i trzysta.”
Uff! A zatem problem z głowy!
Znów po chwili ma miś w dłoni
Swój telefon komórkowy
I po ratowników dzwoni.
Zaraz pośród górskiej dziczy
Daje słyszeć się buczenie…
To śmigłowiec ratowniczy!
Miś ucieszył się szalenie!
Gdy śmigłowiec wylądował
I gdy przycichł ryk silników,
Już wysiada doborowa
Grupa dzielnych ratowników.
„Tuś jest, misiu! Nasz pechowcu!”
Zawołali ratownicy
„Zaraz znajdziesz się w śmigłowcu
„I lecimy do lecznicy!”
Miał więc szczęście nasz niedźwiadek!
Noga wkrótce będzie zdrowa!
A ty, jeśli jest wypadek,
Wiesz, jak w górach się zachować?
Przede wszystkim nie panikuj,
Lecz pamiętaj, co rzekł świstak:
„Numer górskich ratowników –
„Sześćset jeden, sto i trzysta.”
I powiem jesce telo, ze pod ten numer 601 100 300 to mozno piknie dzwonić i do GOPR-u, i do TOPR-u. Ba jo ocywiście syćkim piknie zyce, coby nigdy tego numeru nie potrzebowali. Hau!
P.S. Pod wpisem „Co mo piernik do wiatraka” pojawił sie w Owcarkówce nowy internetowy wędrowiec – Włócka Ewecka. Powitojmy piknie nowego gościa! 😀
Komentarze
Jeszcze jedno zapamiętaj,
By w komórce prepejdowej,
Nim na szlaku się pojawisz,
Konto było niezerowe!
A nie wiesz nic Owczarku o ŻOPR, takim, które pospieszy na ratunek w każdej życiowej potrzebie?
Dobrze by było znać taki telefon.
Pewnie chętnych jest zbyt dużo i dlatego jest utajniony. 😀
PS. Wiedziałam, że świataki są w porzo!
Wszystkim Dzieciom, w każdym wieku i postaci, słodkiego miłego życia, jest tyle gór do zdobycia!
A telefon ratunkowy podał Owczarek. 😀
Ha! Znać numer- oczywista!
Sześćset jeden, sto i trzysta.
Prócz stanu konta sprawdź Kochany
Czy twój telefon jest naładowany. 😀
P.S.
A gdy na prepejdzie zero
– co się przecież zdarzyć może! –
sto-dwanaście przekieruje
pechem dotknięte niebożę.
(rzecz jasna – przekieruje do GOPRu-TOPRu… do punktu odławiania zwierząt takoż… może nawet niedźwiadków-odławiania… 🙄 😈 )
😀 😀 😀
Sto-dwanaście ma nawet zapas energii na okoliczność nie-naładowania/rozładowania*… ponoć… 🙄 😀
___
*w górach komórki rozładowują się znacznie szybciej – i 3x, co szacuję ja, tak pedantycznie dbająca o akumulatory kolejnych aparatów tel., że np. obecny, po 4 latach i trzech miesiącach użytkowania, wciąz potrafi trzymać i 8-9 dni… ❗
😆 😆 😆
Ja też życzę nam wszystkim i naszym bliskim, żeby nigdy tego numeru nie potrzebowali! 🙂
Witam serdecznie nowego gościa. 😀
A kiedy byl ten wpis o piernikach i wiatrakach, bo nie moge znaleźć?
grudzień 2007 😀
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=148#comment-87541
Dziękuję, mt7! 🙂 A to się nawzruszałam! 🙂
Ana pisze:
2007-12-31 o godz. 17:51
Hej ho,hej ho
do budy by sie szlo,
hej ho,hej ho,hej ho,hej ho.
Gdzies pod Turbaczem
stoi psia buda.Dziwni w
niej ludzie siedza:Smadnego
pija i jalowcowa jedza?..
Hej ho,hej ho,
do budy by sie szlo,
hej ho ,hej ho?.
Zapalmy ognisko,
siadzmy razem blisko,
jest z nami Cudowne Psisko 😉
Hej ho,hej ho????
———
tyle cytat…
Łezka się kręci…
aacc – taki kod
U nas leje, jest zimno i szaro. Powinnam wybrać się na zakupy, bo lodówka pusta, ale mi się nie chce. Czytam sobie Szwaję na polepszenie nastroju.
Miłego – mimo parszywej pogody – dnia! 😀
U mnie przestało padać i dobrze bo pozalewało miasto i okolice tu i ówdzie. Park miejski pod wodą http://www.eprzasnysz.pl/galeria.php?id_zdj=4153&sort=D_ASC&t#gal_zdj
Oooo, faktycznie, zalało Przasnysz. 🙁
Also, no i jak? Polepsza się? Osoba jest pełna humoru, język ma giętki, może być ciekawie. 😀
Odpusciło mi trochę (przeziębienie), lecę do brata.
Do wieczora!
Hej! 🙂
O, rany… ten park wyglądał zdecydowanie lepiej na zdjęciach mt7 z soboty. Mam nadzieję, że nie będzie gorzej.
Wciąż pamiętam koszmar Wielkiej Powodzi z 97 – nas nie dotknęła bezpośrednio, ale naszych znajomych owszem i to było niewyobrażalne.
Włączyłam tv – mówią o strasznej nawałnicy nad Warszawą – czy mt7 zdążyła wrócić do domu?
Nawałnica właśnie dotarła do Przasnysza. 🙁 Tłucze deszczem, mało co szyb nie wybije i błyska…
Ja spoko! Akurat robiłam zakupy, kiedy zaczęło grzmocić.
Gorzej z moimi kaktusami. Całe tony wody na biedaków spadły – stoją na balkonie.
Also, pozazdrościwszy Twojemu R. 😀 posadziłam pomidory na balkonie.
Niektóre zaczynają kwitnąć.
Mam pytanie, na ile pędów Pan Mąż prowadzi swoje pomidory?
W razie co, mogę na zimę zabrać donice do pokoju i mogą roznąć na oknie południowym dalej, lub przynajmniej dojrzewać.
To może na trzy pędy?
I które najkorzystniej wybrać, te pędy, znaczy się? 🙂
Małgoni to przynajmniej powódź nie grozi, bo wysoko mieszka w bardzo pięknym mieszkaniu.
A ma tak miłych domowników, że mi się gębula sama uśmiecha na wspomnienie. 😀
Świstak górą, tralala, świstak górą! Hura! 😀
http://razemdlatatr.pl/index.html?utm_source=onet.pl&utm_medium=halfpage_300x600&utm_campaign=milka
Mnie wyszło, że świstak łeb w łeb z niedźwiedziem! 🙂
Niedźwiedź też może być.
Ja wolę swistaki.
Ale jak zaczną ich podglądać, zeby chronić, to może lepiej niech nie wygrają.
Co do pomidorów, to R. w tym roku nie uprawia, ale wydaje mi się, że to była jedna gruba łodyga oplątana jakąś nicią przymocowaną do haczyka w suficie. Ogrodniczka ze mnie, jak z koziej d… trąba, a R. nie bardzo mogę zapytać, bo jakąś godzinę temu wylądował za Wielką Wodą i wróci dopiero za trzy tygodnie. A, pamiętam, że jak takie jakieś wyrastały z boku, to miałam je usuwać.
Ubawiłaś mnie tym Panem Mężem! 😆
Dobrej nocy i pięknych snów. 🙂
Udaję się już w wiadome objęcia, bo jutro intensywne zajęcia od świtu bladego. Ale miłe (te zajęcia).
Mnie też wyszło, że świstak i niedźwiedź łeb w łeb , że tak się wyrażę. 🙂
Na szczęście głośno było krótko, a to, że wysoko woda nie grozi, za to jakoś Wera bardziej boi się piorunów.
Do TesTeqecka
„Jeszcze jedno zapamiętaj,
By w komórce prepejdowej,
Nim na szlaku się pojawisz,
Konto było niezerowe!”
A to moze trza w rozie cego do GOPR-u dzwonić tyz po inksom pomoc? Coby konto piknie doładowali? 😀
Do EMTeSiódemecki
„A nie wiesz nic Owczarku o ŻOPR, takim, które pospieszy na ratunek w każdej życiowej potrzebie?”
Niby som, EMTeSiódemecko, jakiesi telefony zaufania. I to som chyba takie ŻOPRy. Ba jo sam ik jak na rozie nigdy nie wypróbowołek. Bo kie siedze se na piknej holi, mając pikne widocki dookoła, to na co mi taki telefon! 😀
Do Małgosiecki
„Ha! Znać numer- oczywista!
Sześćset jeden, sto i trzysta.
Prócz stanu konta sprawdź Kochany
Czy twój telefon jest naładowany.”
Tyz prowda, Małgosiecko. Bo kie takiemu turyście cosi by sie na ślaku przytrafiło, a miołby nienaładowony telefon, to wte musiołby krzyceć nie ino „Ratunku!”, ale tyz „Ładunku!” 😀
Do Basiecki
„Sto-dwanaście ma nawet zapas energii na okoliczność nie-naładowania/rozładowania”
O! To znacy, Basiecko, ze kieby komuś wycerpywała sie bateria w telefonie, a ftosi akurat fciołby zadzwonić do cioci, coby złozyć jej zycenia z okazji imienin, to moze zadzwonić pod 112 i popytać o przekierowanie do cioci 😀
Do Alsecki
„Powinnam wybrać się na zakupy, bo lodówka pusta”
A to worce jom zapełnić, Alsecko. Bo podobno to jest jakosi tak, ze zapchano lodówka zre mniej prądu niz pusto. Jeśli zatem nie z przycyn spozywcyk worce jom zapełnić, to przynajmniej z przycyn energetycnyk 😀
Do Alecki
„tyle cytat…
Łezka się kręci”
Fto wie, Alecko, moze za dwa roki zakrynci sie łezka przy cytaniu komentorzy pod niniejsym wpisem? Za te dwa roki muse to sprawdzić 😀
Owczarku 😆 😆 😆
Witajcie,
dopiero dzisiaj znalazlam czas,zeby do budy zagladnac!
Wczoraj bylismy w Amsterdamie.Kiedys nie lubilam tego miasta,a teraz chetnie do niego wracam.Jak tam jestem, czuje sie jak na wakacjach!?
Poplywalismy po kanalach,odwiedzilam dom Rembrandta,nawet zastanawialam sie,czy nie skusic sie na zakup nasion „marychy”.Ostatecznie kupilam……….ciastko 😉 Pgoda u nas piekna,wiec od razu nosi czlowieka po swiecie.Widac nie tylko nas,bo po Tatrach misie sie szwedaja 😉
Poniewaz moj post jest pod opowiescia dla dzieci.Ostrzegam,ze dalsza czesc dozwolona jest od 18 lat!!
Wyobrazcie sobie,ze nasza wizyta w Amsterdamie zakonczyla sie dosc nietypowym(?) polskim akcentem.Otoz wieczorem poszlismy cos zjesc.Za nami usiadla spora grupa mlodych z Hiszpanii.W pewnej chwili,jeden z mlodych zaczal wykrzykiwac „kur…a mac,kur…a mac” „spie….j”!?
Tak mnie to zaskoczylo,ze nadstawilam ucha-z dalszej rozmowy wynikalo,ze mlodzi maja kontakt z polskimi robotnikami,a ci nic tylko te trzy przerywniki maja w swoim repertuarze.Sprawiedliwie musze dodac,ze Hiszpan opanowal polska mowe bezblednie,bez zadnego akcentu!
Tak to „nasza” poczciwa „ku..a” trafia pod swiatowe strzechy!!
No i mam dylemat,czy powinnam sie cieszyc,czy moze plakac???? 😉
Salute amici.
No nie! Chociaż wokół mnie bez przerwy słyszę takie teksty, nigdy się na nie zgodzę i nie zaakceptuję.
Koniec! Kropka!
Wracałam właśnie tramwajem z ryczącymi trzema młodymi ludźmi, jeszcze we mnie gotują się złe emocje.
Cały czas myślałam, że za chwilę przesiądę do innego wagonu.
A nie masz jakiś zdjęć, Ano?
Ta Twoja Holandia, to bardzo malownicze miejsce. Mogłabyś nie skąpić widoków. 🙂
mt7 pisze: „No nie! Chociaż wokół mnie bez przerwy słyszę takie teksty, nigdy się na nie zgodzę i nie zaakceptuję.”
Czyż nie pozostaje nam akceptacja tego, czego nie możemy lub nie chcemy zmieniać?
Czyli jest równowaga w naturze: w Holandii piękna pogoda, w Małopolsce nadal leje i właśnie przechodzi trzecia fala powodzi. 🙁
Wczoraj byłam poza domem, nie oglądałam żadnych wiadomości, dopiero dzisiaj – KOSZMAR! Nawet radość ze słonecznego dnia mi przeszła.
@Gosicek: W Małopolsce mamy obecnie do czynienia z drugą falą powodzi, nie trzecią.
…to oczywiście o dwie za dużo…
Kochani, dzisiaj jest Dzień Wolności!
Maluteńką cząstkę też dołożyłam.
Przekreślony Kubasiewicz, to symbol wygranej w mojej komisji.
W osiedlu, gdzie wiekszość stanowili emeryci milicyjni.
Wygraliśmy!!! 😀
Niech żyje Wolność!
Trudne wyzwanie, ale piękne.
Basiu, może GW tego nie odnotowała, ale my tu mamy trzecią falę…
Druga, o wiele niższa, przeszła w środę…
A obecna fala wygląda tak:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/rk1YgOoGDR4XYjNMWabFwg?feat=directlink
i następne.
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/XFAvHvVEFksvEa5c6kS-Yg?feat=directlink
Oj jej zle moce nasylaja kolejne fale powodziowe 🙁
Zal mi wszystkich powodzian.Zamiast cieszyc sie ze zblizajacych wakacji,przyjdzie naprawiac zniszczenia!!
U nas piekna pogoda.Jutro ma byc zupelnie bezchmurnie i cale 25 st! 🙂
Mysle,ze ludziska rusza nad wode.to dopiero pierwszy taki bardzo cieply weekend.Na dodatek turystow tez sporo,bo po sasiedzku bylo swieto.
Marysiu-ostatnio nie robilam zdjec.Jak rusze gdzies na nieznana mi dotad trase, na pewno podrzuce foto.Twoje zdjecia z Przasnycza podziwialam.Bardzo lubie stara drewniana zabudowe.
Tymczasem zycze udanego odpoczynku wszystkim budowniczym.
Hej.
Matko jedyna, Gosiczku, straszna rzecz.
Biedni ludzie. Czy tak zalewa ludzi systematycznie, czy to wyjątkowo w tym roku.
Bo mnie się wydawało, że nie była to jakaś szczególnie deszczowa wiosna, a tu takie wody.
Może faktycznie regulacja rzek przynosi szkodę. Piszą, że rzeki powinny mieć rozległe brzegi i rozlewiska.
Bardzo współczuję ludziom, których dotykają takie nieszczęścia.
Chyba społeczności lokalne powinny dopilnować, żeby podjęto sensowne działania. Umacnianie wałów nie wydaje się skutecznym rozwiązaniem.
Bez presji, ale i zaangażowania niewiele da się osiągnąć.
Piszę, poruszona Twoimi zdjęciami, ale nie znam się na tym, a eksperci ostatnio głoszą sprzeczne nauki.
Gosicku,
Przerażające… 🙁
Zgroza…
A czytał ktoś sugestie rzecznika prasowego Jasnej Góry? Podobno to jakieś dziwne samoloty, latające po naszym niebie, powodują powódź! Ja jestem niezwykłej spokojności człowiek, ale od czasu do czasu mam ochotę kogoś w rzyć kopnąć!
Nieee, daj spokój, Also! To się w głowie nie mieści, zeby takie brednie pisać.
Ale okazuje się, że bredzących jest dużo więcej.
W internecie roi się od stron o zjawisku Chemtrails (smugi chemiczne).
W telewizjach robią programy o smugach:
http://www.youtube.com/watch?v=_T-GyTMggF8
To teraz im bardziej nawiedzone głupoty, tym większe będą miały wzięcie.
Moja Mama ciągle dostawa z USA od jakiś swoich znajomych publikacje, że włos dęba stawał i niestety we wszystko wierzyła, rozpowszechniając w swojej parafii informacje o światowych spiskach.
W tych historiach rzeczywiste fakty mieszają się z insynuacjami i najbardziej fantastycznymi, idiotycznymi teoriami.
Światowy spisek będzie polegał na tym, że wszystkim wszczepią chipy, żeby przejąć kontrolę nad ludźmi.
Że mówię szczerą prawdę, tu jest przykład:
http://www.chrzescijanskierozmowy.fora.pl/chrzescijanskie-forum-dyskusyjne,1/chipy-czytaj-czipy-znamie-antychrysta,30.html
Nawet sobie nie wyobrażasz, Also, co ci ludzie wygadują, piszą i publikują.
Część duchownych bierze to za dobrą monetę i sprawdzone fakty.
To jest jakiś rozumem nieobjęty koszmar.
Bry wieczór.
Oglądałam zdjęcia z dzisiejszej Warszawy. Ja byłam wtedy, kiedy była fala na Wiśle, no i wyglądało to groźnie, ale nie tak, że zaraz wyleje, i zdaje się, że to była już tendencja opadowa. Teraz już gorzej 🙁
Od niedzieli nie mam żadnego połączenia z siostrą z Woili Radziszowskiej. Znam teren, wiem, że ona trochę pod górkę mieszka, ale wcale mnie to nie uspokaja. A siostrzenica mieszka o wiele niżej i tam woda była już dawno 🙁
Ja już przestałam się dziwić, co ludzie na ten temat wymyślają… jasne, znowu na nas padło! Tak, jakby na ościenne narody tylko słoneczko…
Chyba popełnię bluźnierstwo, ale „niekze ta” – otóż za komuny w przypadkach powodzi i podobnych nieszczęść podawano fakty i żaden nawiedzony nie miał prawa wypisywać bzdur w gazecie czy opowiadać w telewizji. Teraz im się kufy nie zamykają, tym lepiej wiedzącym i nawiedzonym, a naród jest najzwyczajniej skołowany.
Dodam, że te samoloty to chyba z Marsa, za chwilę wyskoczą z nich zielone ludziki i wezmą Polskę w jasyr. A co!
Strach się bać, mt7!
Za komuny podawano fakty, hmmm…
Chyba masz prawo do niepokoju, Alicjo – gdy dzisiaj włączyłam tv, to ‚na pasku’ przeczytałam wiadomość, że Wola Radziszowska jest zagrożona. A Danka nic nie wie?
Dobranoc. 🙂
Mt7, do tej pory wały wystarczały… W okolicznych wsiach najbardziej szalały właśnie niewyregulowane potoki i rzeczki – potrafiły kioski, samochody przenosić ze wsi do wsi itp. Gorzej, że tam niektóre domy zaczynają jechać z górek… 🙁
Aż dziw , że tylu ludzi wierzy w różne bzdury. 🙁
Tak, ziemia tak nasiąknięta, że się rozjeżdża. Wodę przynajmniej widać, a to można tylko próbować przewidywać. Straszne. 🙁
Also,
napisałam – w takich sprawach jak powodzie czy inne tam… podobnych bzdur jak te o samolotach, sprowadzających powodzie przecież nie drukowano, prawda? Dlatego napisałam – fakty, a nie bzdury, wprowadzające zamieszanie, woda na młyn głupoty ludzkiej.
A swoją drogą, dlaczego w ogóle podaje się w prasie takie rzeczy – w ten sposób robi się Paulinowi reklamę, a on zaciera ręce z uciechy, bo na pewno niejeden głupi się na to złapie.
Prasa niby poważna się tablodaizuje powoli…
Alsa,
Danka wie tyle, co ja – nie ma łączności.
E tam… Danka trafiła na to, co ja, chwilowe przerwy w łączności, a godzinę temu (przed chwilą dzwoniłam do Danki) zajechał do nich Antek i stwierdził, że owszem, na poczatku maja to zalało Ewę i tych w dole, ale to zeszło i przeszło, i na razie zagrożenia nie ma.
Nauczona doświadczeniem, zweryfikowałam Antkowe opowieści u źródła, dodzwoniłam się wreszcie. A juści! „żagrożenia ni ma”. Było (wczoraj przeszła fala) i będzie, dziś słonecznie, jutro ma lać…
W prasie były zdjęcia domów, co to w jakiejś miejscowości podkrakowskiej zsunęły się ze zbocza. Prasa podała jakąś nazwę, Baśka też mi powiedziała, ale ja zapomniałam, tyle że wiem, gdzie te domy były, bo to na pagórze za Baśką. Ziemia jest nasiąknięta wodą jak gąbka.
Alicjo, takiej powodzi za komuny nie było. Były za to inne tragedie, o których informowano tak, jak jeszcze niektórzy z nas pamiętają.
W prasie podają różne bzdury, bo – na szczęście- nie ma już cenzury. Mnie wkurza, że takie głupoty ogłasza przedstawiciel cieszącej się w narodzie wielkim autorytetem grupy społecznej, dla wielu opiniotwórczej. Nie mów, że w Kanadzie takie zjawisko nie występuje.
Przerażające, co się dzieje – wczoraj miałam mały zjazd rodzinny, więc dopiero dzisiaj poczytałam. W Sandomierzu mieszka rodzina ojca mojej wnuczki – na szczęście, nie grozi im zalanie, ale to tylko taka egoistyczna pociecha. Tak samo egoistycznie mam nadzieję, że siostrę i siostrzenicę Alicji oraz Gosicka i jej bliskich nie dotknie bezpośrednio nieszczęście powodziowe.
Tak np. o desancie stonki. 🙂
http://www.prltube.com/polska-kronika-filmowa/propaganda-prl/stonka-ziemniaczana-zrzucona-przez-usa-pkf
Przecież te brednie inteligentny człowiek czytał.
Jest jakaś procent ludzi, który nie może żyć bez wiary, że światem rządzą spiski.
Skład spiskowców jest zmienny, ale istota taka sama.
Pani z tytułem profesorskim odkad pamiętam różne teorie spiskowe wygłasza, wyobraźnię ma bujną, a media powtarzają głupoty.
Pewnie taki sam odsetek przypadłości różnych zdarza się wśród duchownych.
Nagłośnienie jakiejś części przypadków powoduje uogólnienie, ąe księża idioci, a wierni jeszcze więksi.
Przecież z powodu durniów z profesorskimi i doktorskimi tyrtułami, nikt nie mówi, że wszyscy tacyż, a słuchający ich studenci jeszcze więksi.
Stwiewrdzam, że jest – być może spory – jakiś procent ludzi, którzy są wyznawcami teorii spiskowych i tych nic nie jest w stanie przekonać, że jest inaczej.
i albo Pan JK należy do tej grupy, albo manipuluje tymi ludźmi, również przez to, że pozwala innym na wygłaszanie nieodpowiedzialnych insynuacji.
To, że kosciół wspiera PiS jest oczywiste, bo PiS przygarnął działaczy przykościelnych, dał im miejsca w samorządach, w mediach, część w sejmie i senacie.
Nigdy wcześniej nie mieli szansy na tyle, dlatego popierają ich
proboszczowie i znakomita większość księży.
Wiadomo, że o to chodzi oby stronom.
PiS pisze listy do proboszczówi, ma swoich ludzi w każdej parafii, co i raz
organizuje spotkania z kimś o głośniejszym nazwisku.
I zawsze na wszystko można znależć rozsądne religijno-patriotyczne
argumenty.
A poważni dziennikarze w mediach przecież chcieli silnej prawicy, nie rozdrobnionej na ZChN, Leppera i Ligę i inne pomniejsze ekstremy, więc mają, o co chodzi?
Dam jeden dosadny przykład.
Przecież w spiski żydowskie wierzą ludzie bez względu na orientację, płeć, wyznanie, kolor czegokolwiek.
Mrrrał!
Niedźwiedź i Świstak…
😈
Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę,
A pragnąc na nim świstać, chciał mu dmuchać w dziurkę.
Świstak chodu, lecz zanim schował się do chaty,
Pisnął: – Mógłbyś przynajmniej chamie przynieść kwiaty!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Od rrrazu zaznaczam, że to nie moje tylko imć Andrzeja Waligórrrskiego.
Ewentualne prrretensje prrroszę kierrrować pod właściwy adrrres.
Blejku,
aleś się rozdokazywał.
Miałeś zaprezentować kolezeństwu swoją piękną chałupkę. 🙂
Mrrrał!
➡ MT7
I zaprrrezentuję!
Jak mi tylko interrrnecik do chałupki podłączą.
To już za momencik…
A tak z drrrugiej strrrony patrząc, to te ludzie to jakieś durrrne są!
No przecie wiadomo, że jak się rrrewirrr łowiecki zmiania, to trzeba go obejść, obwąchać, pozaznaczać, z sąsiadami zapoznać itd. itp.
Ale to tylko taka zmiana jest.
Nie pierrwsza przecie i rrraczej nie ostatnia.
A nowy sąsiad nie od rrrazu wrrrogiem musi zostać.
(Nawet jeśli na pierrrwsze phyknięcie tak wygląda, to przecie wcale nie znaczy, że tak już będzie zawsze i inaczej być nie może)
Ludziom natomiast, jak się im grrranice rrrewiru zmianiaja, to zarrraz włączają się jakieś dziwadłości w myśleniu.
A to, że jakieś prrromienie śmierrrci wrrróg na nich skierrrował i dlatego pecha mają, albo czarrrownica jakaś zły urrrok na nich rzuciła, albo obce mocarrrstwo wulkan wybuchnęło, czy tam, że kosmici im do mleka naszczali.
A wszystko to tyle samo warrrte.
I żademu nie przyjdzie do łebka, o parrrdą, do głowy, że to najnorrrmalniejsza rzecz pod słońcem.
Bo świat się zmienia.
I tylko rrrozpatrzeć się trzeba w nowej sytuacji…
Ale co mi tam do ludzi.
Ja narrreszcie mam swój dom, swój rrrewir, swoje osobiste norrrnice i szczurrry.
I nawet na te szczurrry z sąsiadem polujemy sobie czasami.
A co 8)
Dobrrranoc
Blejk Kot
Also,
była jedna taka tragedia – nie tak rozległa, ale jednak, powódź w okolicach Bolesławca, a najbardziej ucierpiała wieś Iwiny. To było w latach 60-tych mniej więcej środkowych, mieszkańcy tej wsi potracili wszystko, zresztą okolica też znacznie ucierpiała. Pamiętam, w szkole zbieraliśmy odzież i różne przydatne rzeczy, z odzieży co lepsze odkładaliśmy na noszenie przez potrzebujacych, a resztę sprzedaliśmy „na szmaty”. Zbieraliśmy też butelki i makulaturę, sprzedaliśmy hurtem. Wszystkie pieniądze ze sprzedaży poszły dla powodzian, nie pamietam, ile tego było, ale szkoła za jakiś czas dostała list z podziękowaniami. Dumni byliśmy z „dobrego uczynku”, a jak! Jak to dzieci.
A ja z Baśką oczyściłam strych Lecznicy ze starych, poniemieckich ksiąg rachunkowych, które były w pięknych oprawach, na kredowym papierze, z rubryczkami i takimi innymi bajerami. Te sztywne oprawy, takie niby-skórą obleczone, musiałam usunąć, i tak było tego do czorta. Mieszkańcy Lecznicy byli ucieszeni, bo jakoś nikomu nie chciało się robić z tym porządku, a wreszcie zyskali miejsce.
Teraz u mnie leje, jest zimno (16C!) i się w ogóle takie lato niech wypcha – jestem tu 28 lat i takiego czerwca nie było. Protestujkę urządzam 🙁
p.s.Baśka już jest na sieci, jakoś ją minęło, Ewa podmokła, ale inaczej się nie dało. Te domy „spływające” ze wzgórza to surrealistyczny widok. Tragedia. Ale czytam, że w Warszawie też obsunęła się skarpa 🙁
A swoją drogą trzeba mieć niesłychany tupet, żeby w takim czasie zostawić kobitę w domu z żywiną i pojechać w odwiedziny do teściowej 😯
iBlejku – 😀
mt7 – to samo mnie wkurza!
Alicjo – Twoja opowieść o akcji szmatowo- makulaturowej oraz własne wspomnienia o przymusowym zbieraniu do słoików i butelek imperialistycznej stonki ( Małgosiu – 🙂 ), skłania mnie do zastanowienia – jak to się ma do Twojego twierdzenia, że za komuny w gazetach podawano fakty, a nie bzdury.
A teraz do poduchy John Irving.
Dobrej nocy 😀
Jeszcze raz przeczytaj, Also. Piszę o konkretnej katastrofie (i o tym, ze pisano na ten temat), a nie o tym, że wszystko w komuszej prasie było faktem i prawdą objawioną i bynajmniej komuny nie gloryfikuję.
Wspomnienia o Iwinach przy okazji, bo mi się skojarzyło – nie powinnam wspominać, bo czasy były nawet jeszcze bardziej „be”, bo Gomułkowskie?
Nie moja wina, ze żyłam w takich czasach – Ty zresztą też – i lubię wspominać, i będę.
Jak będą protesty, to się zamknę.
p.s.A w owych parszywych czasach (lata 60-te) najmniej interesowała nas polityka – i nawet nie istniało dla nas takie słowo, więc o czym tu gadać. Chodziło się do szkoły, uganiało za chłopakami, czytało się książki (przy pasaniu krówki) i ze smakiem zajadało pajdę chleba ze śmietaną i z cukrem, lub ze smalcem ze skwarkami. Kazali zbierać stonkę – to się zbierało, bo przecież na wsi wszyscy mieli zagon lub hektar ziemniaków i zwyczajnie szkoda było. No, miastowi raczej nie mieli zagonów, ale liczyli, ze ci ze wsi będą mieli ziemniaki na zagonach i można będzie od nich zakupić.
Kto posiał tę teorię spiskową, że imperialiści amerykańscy itd. – pojęcia nie mam, guzik mnie to obchodziło, stonka zeżerała liście ziemniaczane i należało ją wytępić, czytaj – wyzbierać tę już wyklutą (fuj, jakie cudne zajęcie!). W następnych latach profilaktycznie się pryskało i już tego nie było, pamiętam taki rok, kiedy było multum. Nie mam kogo zapytać, dlaczego, ale na pewno jest jakieś racjonalne wytłumaczenie.
Pewnie, że wspominać należy. Były i miłe rzeczy, jak za Gierka chałwa wedlowska w blokach mniam mniam. Na podwieczorek do kubka mleka. 🙂 Potem takie czasy nadeszły, że człowiek się cieszył, jak udało mu się upolować pół kostki masła czy smalcu, a jak chwycił buteleczkę śmietany- był super- szczęściarzem. Niedaleko mieszka kobieta, pracująca za PRL w naszym samie. Gdy ja mijam, zawsze widzę ją (wspomnienie z dzieciństwa wyjątkowo wryte w pamieć) jak własnie wystawiła chleb w sklepie, stoi podparta pod boki i z pogardą wykrzywiającą usta mówi do swej koleżanki patrząc na ludzi rzucających się na pieczywo „Jak bydło!” . Zaraz sobie próbuję przywołać obraz chałwy i jest lepiej….
O, a ja niesłodyczowa 🙁
Wyjątkowo kulturalna ta sklepowa – ona nie musiała, bo miała, ale pewnie tak samo się rzucała „jak bydło” za butami czy czym tam innym.
Alicjo, z tego co wiem, szedł handel wymienny miedzy branżami i nie tylko. Co rezolutniejsze osoby proponowały za darmo np. jajka ze wsi w zamian za cynk- będą buty czy spodnie. Tak było w sklepie obok mojego bloku….
A paniusia wyjątkowo bez empatii i kultury. Strasznie mi się wryła w pamięć ta scena. 🙁
O tej porze roku swistak z rodziny Olympic Marmot budzi sie z zimowego snu, je sniadanie i sprzata swoj dom. U mnie swistaki upodobaly sobie poludniowe zbocza Olympic Mountains w miejscu o nazwie Hurricane Hill. Miesci sie to na wysokosci okolo 2000 metrow nad poziomem morza.
Sasiedzi swistaka na filmie pogwizdywali – chyba na jego widok. Niestety kamera byla wtedy wylaczona.
Niedzwiedzie tez juz sie obydzily o czym najlepiej wie wlasciciel pszczelarni w okolicznym miasteczku.
http://www.youtube.com/watch?v=_0X83BADTwA
A propos powodziowych wieści, to w sumie nie wiem, jak gdzie indziej, le na pograniczu Podkarpackiego i świętokrzyskiego znowu wszystko zalane, woda jeszcze nie zdążyła zejść, a przyszła następna fala.
Dla mnie jako mieszczucha z TBG konsekwencja jest na razie tylko taka, że do sandomierza mam 3 razy dalej, bo najkrótsza droga zalana, więc do pracy 45 km, nie 16 jak normalnie.
No i trochę znajomych pozalewane.
Ale ogólnie w mediach ogólnopolskich wszyscy skupiają się na Sandomierzu, którego zalało tylko mniejszą część (prawobrzeżną), a mniej się wspomina, że ta woda z Wisły w rejonie Sandomierza (Koćmierzów) poszła i za pierwszym razem i za drugim na osiedla wiejskie Tarnobrzega.
Plus jeszcze woda z lokalnej Trześniówki.
Ogólnie znowu między Sandomierzem, Tarnobrzegiem a Gorzycami utworzyło się wielkie jezioro.
W gminie Gorzyce zalane za 5 razem było z 5 wsi, teraz chyba już powódź osiągnęła ten sam obszar (acz mniej wody jest).
3 miejscowości z gminy Gorzyce były zalane też w 2001 roku (wtedy naocznie widziałem skutki powodzi), bo w Zalesiu Gorzyckim rodzicie mieli działkę i domek.
Zagrożenie za pierwszym razem i drugim jest też dla Gorzyc, o czym się nie mówi tak dużo, i Wrzaw, tam sytuacja jest w ogóle skomplikowana, bo łączą się wody Wisły, Sanu i Łęgu.
Właściwie od jutra czy od środy znowu ma padać, więc nie wiadomo co będzie dalej.
Dzisiaj się okazało, że w nocy pekły wały też na Wiśle i Opatówce w gminie Dwikozy, gdzie woda się rozlewa. (też niedaleko Sandomierza)
Ogólnie masakra w sumie…
Mt7,
„Bo mnie się wydawało, że nie była to jakaś szczególnie deszczowa wiosna, a tu takie wody.”
Hm, nie wiem, jak było w W-wie, ale u mnie w pólnocnym podkarpackim, to właściwie do pierwszej fali i powodzi (19 maja) to padało przez cąły maj, może był z jeden, dwa dni bez deszczcu, po 19 trochę mniej, ale w ubiegłym tygodniu np. w czwartek była masakryczna burza i deszcz.
Plus opady na południu, w górach, no i w Czechach (to dla Odry) i na Słowacji też miały wpływ na poziom wody.
Bo poza Wisłą mnóstwo wody niosą jej dopływy mniejsze, teraz niby woda opadła czy opada wszędzie, ale powoli.
Also, powódź mnie bezpośrednio nie dotknęła – mieszkam dość wysoko, ale takiego koszmaru ludzie tutaj nie przeżywali od dawna – co prawda wiadomo, że w 1934 r. woda podeszła wyżej, ale od lat 70. chroniły nas wały – do tego czasu wystarczały, a teraz się okazało, że może przyjść większa woda.
Jestem typowym miejskim dzieckiem, nigdy mnie żywioły nie dotknęły i nie zagrażały mi.
Kiedy miałam kilkanaście lat Wisła wystąpiła z brzegów i zalała ulicę koło ZOO. Dla mnie była to frajda, bo mogłam na bosaka po ulicy-wiśle brodzić.
Trudno też wyobrazić mi sobie, dlaczego nie można znależć skutecznych rozwiązań i dlaczego ludzie dotykani wielokroć powodzią, nie są dostatecznie zdeterminowani by zapewnić sobie bezpieczeństwo – również poprzez wytrwałe naciski i awantury, jak nie można inaczej.
Pewnie to jest trochę tak, jak z moim synem, kupił sobie piękne mieszkanie na parterze przy lasku i przy samym wale oddzielającym go od Wisły. Przyjemnie, cicho, ptaszki śpiewają, rezerwat ptaków blisko.
Wały pogrubiono, wyremontowano, można jeździć na rowerze po koronie, albo udać się na długie spacery.
Ale okazuje się, że po jednej, drugiej fali są bardzo nasiąknięte wodą i kolejnych mogą nie wytrzymać.
W ostatniej „Polityce” był ciekawy artykuł dlaczego gminy nie kwapią się do sporządzonie planów zagospodarowania przestrzennego, dlaczego brak warunków zabudowy dla poszczególnych terenów.
Ludziska się budują bez rozeznania, dosyć beztrosko, a władza im tego nie zabrania. może sama nie wie, czym jej ta beztroska grozi.
Nie wiem, co napisać, bo mądrzyć się jest zawsze łatwo, zwłaszcza po szkodzie.
Może teraz powstaną wreszcie obowiązkowe plany biorące pod uwagę wszystkie aspekty danego terenu.
Oby.
PS. Doznałam w piątek gwałtownego zapalenia jamy gębowej, tfu, ustnej – znaczy się – od soboty rana miotam się w poszukiwaniu pomocy.
Już mi lepiej. 🙂
Mam pytanie do Alsy. 😀
Czy nie uważasz, że zbyt optymistycznie oprzyrządowałam moje pomidory?
At7, na takie dolegliwości najlepsza szałwia lub woda z solą (oczywiscie do płukania), w zależności od tego, co dokładnie dolega….
Broń Boże, Małgosiu.
Nic z tych rzeczy, dostałam uczulenia od lekarstwa do płukania.
Teraz będę dochodzić do siebie.
Pewnie, że wszystkie małe sprawy codziennego życia są błahe wobec żywiołu przyrody.
Ale dobre życzenia wszystkim się przydadzą, więc miłego dnia. 🙂
Nie było mnie, dlatego dopiero teraz poczytałam wczorajsze.
Piękna plantacja, mt7! 🙂 Nasze pomidory były wyższe ode mnie – wprawdzie to nie sztuka, bo ja mam 160 cm., ale i tak Twoje oprzyrządowanie nie wydaje się przesadne. A jakie pomidory posadziłaś?
Prognozy pogody budzą strach.
Mimo wszystko – miłego! 🙂
Alicjo – „czepiłam się” (może przesadnie) Twojego stwierdzenia, że za komuny w czasie nieszczęść podawano fakty i nikt nie wypisywał głupot (5. 06. o godz. 1.50). Jeśli wysnułaś z tego wniosek, że – wg. mnie – nie powinnaś wspominać, to chyba świadczy o tym, że utraciłam zdolność nie tylko czytania, ale i pisania ze zrozumieniem. 🙁
Postaram się poprawić.
Mrrrał!
Na pomidorrrach się nie znam, ale ta kuweta ze żwirrrkiem barrrdzo gustowna 😉
Blejku 😆
Alsa,
nie staraj się poprawiać, bo nie będzie się czego czepiać 😉
Urząd podatkowy mnie trochę postraszył, ale okazało się, że to oni są „w winie”, i to bynajmniej nie czerwonym. Wyjaśniło się szybko. Jak oni zawinią, to ciach-ciach i po sprawie, ale jakbym ja, to sprawa ciagnęłaby się do sądnego dnia 🙄
W tym roku machnęłam ręką na pomidory po raz pierwszy, od kiedy mam ogródek. W krytycznym czasie nie było mnie w domu, a jak wróciłam, sadzonki ze sklepów wyparowały. A nie przygotowałam swoich – i mam za swoje 🙁
Może jeszcze wrzucę jakieś nasiona do donicy, tutaj wegetacja jest bardzo szybka, ale coś to lato zapowiada mi się nie bardzo – jest właściwie zimno, bo co to za temperatura 18-20C. A wegetacja szybka dlatego, że u nas latem zazwyczaj tropiki pod trzydziestkę i ponad, no i wilgoć. W tym roku coś nie wychodzą te tropiki, może i lepiej, jest rześko.
Witajcie,
zastanawiam sie, co za licho z tymi deszczami nekajacymi Polske.U nas bylo raczej sucho, inz mokro.Dzisiaj np.przeszla mala burza i spadl deszcz.Taki akuratny,zeby roslinki dobrze zrosilo.Ucieszylam sie,bo od dzwigania konewek rece mam mamucie 😀
W ogrodzie kwitnie juz roza,margarety,maki,ale najbardziej ciesze sie z piwoni.Ta ostatnia zakwitla kwiatem tak duzym,jak glowa kapusty.Stale chodze wokol niej i „obwachuje”,bo pachnie cudownie.Dodam,ze jest koloru bialego z niewielkimi plamkami koloru lila!
Z sadzonkami tyz sie spoznilam,ale mam zamiar w nastepnym roku kartofle posadzic.Sa takie duze worki brezentowe,ktore „robia” za tymczasowe donice.Nabralam ochoty na eksperyment ogrodniczy.Ino nie wiem,kiedy te kartofle trzeba by sadzic????Chyba dosc wczesie,bo jak bedzie zimno,to sie kartoszki nie doczekam 😮
Teraz ide zglebiac tajniki wielkiej polityki,bo jutro wybieramy nowy rzad.
Salute amici.
Ana,
na grule to trza mieć jakieś hektary… ile Ty masz swoich?
Ana,
kartoszki sadzi sie wczesnie, wczesną wiosną – jak masz kartoszka, to mu się przyjrzyj, ile ma ewentualnych „oczek” – stamtad wyjda kiełki. Jak ma ze 2-3 – to mozesz podzielić kartoszka na tyle części, ile ma oczek, byle w każdej części oczko zachować, i wsadzać.
Powodzenia w przyszłym roku!
Ja w tym roku będę miała kabaczki 🙂
Tutaj zupełnie nie są znane, albo ja nie trafiłam.
Ana, żadne licho, tylko samoloty ruskich nasłane przez Tuska i woda spuszczana perfidnie przez Czechów.
Tak trudno to pojąć? 🙁
Mam na balkonie – tytułem eksperymentu – 3 krzaki malinowych, 2 żółtych i 3 małych, koktailowych.
Muszę nabyć sproszkowany obornik i podsypywać, żeby rosły krzepko.
Najbardziej boję się wiatru, równa z ziemią wszystko, co posadzę oprócz kaktusów.
Jak dobrze pójdzie, to rozwinę hodowlę.
Mogę na zimę zabrać pojemniki na okno i zbierać dojrzałe pomidory. 🙂
O, miałam Ci napisać o tym oborniku, ale zapomniałam. 🙁 Jakim cudem masz zamiar przenieść te wielkie pojemniki z wielkimi krzaczorami na parapet?! Szklarnia na dziesiątym piętrze – chyba muszę się napić!
Pamiętam, jak przed laty Ana skarżyła się, że gdy chce położyć się na leżaku, to stopy wystają jej do ogródka sąsiadów – tak mało ma miejsca. Owczarek wymyślił przyłączenie Kanady do Holandii, żeby Anie było wygodnie. Chyba przegapiłam zasadnicze zmiany na mapie świata, ale skoro masz już,Ano, miejsce na uprawę ziemniaków, to chyba się udało? 😆
Się udaję w wiadome z powieścią Irvinga.
Dobrej nocy mimo wszystko. 🙂
NW- kot coś dawno nie zaglądała. 🙁
Jak to kot, chadza własnymi drogami. 🙂
A tu już jest 9 czerwca i urodziny Blejk Kocicka naszego.
Zaraz mu złożę życzenia, tylko patrzę, że jest czerwony tej Blejk, chyba jest ścieżka do nowego domu.
Eeee tam, jak było, tak jest.
Starożytności jakieś. 🙁
Trudno.
Blejku!
Samych wspaniałych przygód na nowych terenach łowieckich, przyjemnego, ciepłego legowiska, w misce samych frykasów w obfitości i fajnych, przyjaznych kumpli.
Głaszczę Cię po łebku i całuję w nos. 😀
Blejku, wszystkiego , co koty lubią najbardziej. 🙂 🙂 🙂
Blejkocikowi z okazji Urodzin* wspaniałości w miseczce i fajowej kuwety ze żwirrrrrkiem 😉
Wszystkiego dobrego!
p.s.*Mowią (kto?), że koty mają 9 życiów 😯
Znaczy, urodzin tyleż? Ja za! Stanowczo! 🙂
Blejku,
Zdrowia, szczęścia, przyjaznych stosunków sąsiedzkich, spelnienia marzeń. 😀
Hortensjo,
no co Ty z tymi dobrosąsiedzkimi stosunkami… przecież Blejk od czasu do czasu musi drzeć koty 🙄
Blejku – radości z nowego domu i wszelkiej pomyślności! 😀
Zdrowie Blejka po raz pierwszy!
Halo,
dzieki serdeczne za „kartoflane” rady 😉 Hektarow nie mam,ale zywie nadzieje,ze uda mi sie tu i owdzie worek z ziemia upchnac,a w nim sadzonki.Nie omieszkam powiadomic o wielkosci plonow 🙂
Blejkotowi-przekazuje zyczenia dlugiegggggggggggggo kociego zywota.
Tudziez bazantow w sosie wlasnym,wygodnego legowiska i swietego spokoju 😀 😀 😀
Hej.
Bo dużą nową kuwetę już ma. I żeby się mu tam myszy nie rozpanoszyły. Zdrrrrowie Blejka! 😀
Blejku serrrrdeczne urrrrodzinowe mrrrr… życzenia 😀
widziałam w tv program o uprawie ziemniaków w oponach samochodowych. W miarę rośnięcia krzaka dokładano kolejną oponę dosypując ziemi, aż powstawały 3-4 oponowe kolumny z ziemniakami owocującymi piętrowo na obsypywanym ziemią krzaku. Ciekawe czy to była jakaś specjalna odmiana, czy z każdym można zrobić to samo. Wtedy nawet mały ogródek nie zawadzi w rozwijaniu tego pięknego i pożytecznego hobby 😉
O! O grulak mowa! Kie Anecka juz je zbiere, to jo chętnie słoninke podrzuce, coby je ze skwareckami i zsiodłym mleckiem móc je zjeść. Mniam! Mniam! 😀
Znowu kruca długo w Owcarkówce mnie nie było. No bo a to duzo roboty przy owieckak miołek, a to juhasi okupowali jedynego na holi laptopa i nie miołek jak sie do niego dorwać. A tutok tymcasem pikne zeście zauwazyli, ze BlejkKocickowe urodziny momy. No to zdrowie BlejkKocicka po roz pierwsy! 😀
A ja już się martwiłam, że znaku życia nie dajesz.
Dobrze, że jesteś, Owczarku. 😀
Słodkiego, kociego życia, Blejku, jeszcze raz! 😀
Mrrrał!
Kochani!
Barrrdzo się wzrrruszyłem 😥 🙂 😉
Dziękuję.
No to zdrrrowie!
Ten czerrrwony nick to faktycznie miał prrrowadzić gdzie indziej.
Konkrrretnie to: -> tu
Skądś mi wstawiło starrry adrrres 😕
Znaczy, lepiej się nie czerrrwienić, bo nieporrrozumienia z tego wynikają.
No i image cierrrpi.
(Czarrrny kot na czerrrwono? Kto to widział?!)
A tak w ogóle to ja właśnie zdjęcia obrrrabiam.
Tak, że coś tam się zarrraz pozmienia.
Dam znać.
Z poważaniem
Blekj Kot
Nareszcie! 😀
U mnie jeszcze 9 czerwca, ale po drugiej stronie Wody juz 10-ty.
Zdrowie EMI!
Blejku 😯
Ale jesteś zdolny!!! Piękna chatka!
Jo uwazom tak samo – BlejkKotówka pikno! No to piknom gazdówke BlejkKocicek sam sobie na swoje własne urodziny wyryktowoł. Haj 😀
A zdrowie nasyk ostomiłyk cyrwcowyk Małgorzatek zaroz oficjalne zakomunikuje w nowym wpisie. Ocywiście pod warunkiem, ze znowu ftórysi z juhasów do laptopa sie nie dobiere. Ale o pierwsej w nocy to moze sie juz zodnemu nie bedzie fciało? 😀
Blejku,
Jaki piękny dom!!!!!!!! Gratulacje! 🙂
Alicjo,
Wiem, że Blejk od czasu do czasu musi drzeć koty. Ale dobrzy sąsiedzi, oby byli jak najbliżej! 😀
Nie wychodzi mi dzisiaj pisanie, wczoraj mylam okna i okazalo się, że trochę za wcześnie za to się wzięlam . 🙁
Spóxnione zyczenia wszystkiego dobrego dla Blejk Kota, obejrzałem zdjęcia domu, świetne:), i te komentarze.
pzdr