Cy Dzikiemu Zachodowi groziła zagłada?
Cy wiedzieliście, ostomili, ze krowa moze być barzo niebezpiecno? I wcale nie idzie mi tutok o to, ze kie ukąsi jom giez abo inksy bąk, to wte z pocciwej krasuli moze przeinacyć sie w bestie, ftóro kozdego, fto jej na drodze stonie, wykopie het w piknom podróz międzyplanetarnom. Nie takie zagrozenie mom na myśli, ba zupełnie inkse. Otóz opróc bąka, ftóry ządli krowe w rzyć, niebezpieceństwo moze spowodować tyz bąk… ftórego krowa ze swej rzyci wypusco. Tak, tak, ostomili. Cy wiecie, jaki jest skład chemicny takiego krówskiego bąka? W 25 procentak jest to… metan. Sakramencko łatwopalny metan. Dziennie jedno krowa ryktuje go… jaz 300 litrów! Cym to grozi? Ano tym, ze kie zbiere sie barzo wiele krów, w dodatku w zamkniętym pomiesceniu, to moze nastąpić straśliwy wybuch. Mieli okazje przekonać sie o tym mieskańcy piknej miemieckiej miejscowości Rasdorf. Tamok właśnie – jak podało TVN 24 – metan wytwarzany przez 90 krów wybuchł na farmie. […] Eksplozja była tak silna, że uszkodziła dach obory. Całe scynście, ze nifto nie zginął. Jedno ino krowa została ranna, ale miejmy nadzieje, ze wróci do zdrowia. Cego zreśtom zycymy jej piknie. Haj.
Nie mozno jednak godać, ze krówski metan to ino utrapienie. Jest bowiem sansa, ze w niedalekiej przysłości z tego ryktowanego przez krowy gazu bedzie pikny pozytek. Fto fce, ten moze se tutok abo tutok pocytać, jak to argentyńscy mędrole pracujom nad uzyskiwaniem gazu ziemnego z krówskiego bąka. Na rozie prace tyk mędroli som w pocątkowej fazie. Ale dotykcasowe wyniki ik eksperymentów som podobno piknie obiecujące. Więc fto wie? Moze za pare roków wy ludzie bedziecie mogli gotować se obiady na gazie wołowym? Bo jak inacej mozno nazwać taki gaz? Chyba wołowym właśnie?
Podobno gaz ten bedzie tyz mozno wykorzystywać jako paliwo do samochodów. Ciekawe ino, cym wte bedom pachniały substancje uchodzące z rury wydechowej: spalinami cy oborom? A moze ani tym, ani tym, ino bedzie to pikny zapach świezutkiego mlecka? Abo śmietanki? Cóz, odpowiedź na to pytanie bede znoł, kie pierwse napędzane takim paliwem auto zajedzie pod Turbacz. Haj.
Ale tak w ogóle, to dopiero po przecytaniu zalinkowanyk wyzej tekstów uświadomiłek se, jakie to wielkie niebezpieceństwo wisiało nad downym Dzikim Zachodem. No bo przecie właśnie na tamtyk terenak piknie rozwinęła sie hodowla krów. Nieftórzy bogaci ranczerzy gromadzili stada licące wiele tysięcy śtuk. To wyobrazocie se, kielo metanu ryktowało takie wielotysięcne stado? I jaz strach pomyśleć, co by sie mogło stać, kieby jakiemusi kowbojowi strzeliło do głowy wjechać w samiućki środek takiego stada, a potem – tak dlo odpręzenia – zakurzyć cygaro. O, Jezusicku! Byłby najpierw huk i wielko dziura w ziemi, a potem… taki pozar prerii, ze jego płomień dotorłby do kolejnego wielkiego stada krów, to stado tyz by wybuchło i wyryktowałoby kolejny pozar, ftóry dosełby do kolejnego stada… I tak dalej, i tak dalej… Na mój dusiu! Prowdziwo zagłada by była! Jedno wielko westernowo zagłada!
Zacąłek sie nawet dziwić, jak to mozliwe, ze choć na Dzikim Zachodzie było telo krów, telo kowbojów i telo cygar, to jednak udało sie tego wielkiego niescynścia uniknąć? Ba przybocył mi sie artykuł hamerykańskiego dziennikorza Johna O’Sullivana, napisany w 1845 rocku dlo casopisma „United States Magazine and Democratic Review”. W artykule tym pon O’Sullivan dowodził, ze sam Pon Bócek cuwo nad zasiedlaniem i zagospodarowywaniem północnohamerykańskiego kontynentu przez obywateli Stanów Zjednoconyk.* Cy faktycnie cuwoł? No… chyba nie do końca. Nad tym, co blade kufy robiły z Indianami, bardziej chyba cuwoł diasek niz Pon Bócek. Ale jednak… w jakimsi stopniu Stwórca musioł mieć ten Dziki Zachód w opiece. Musioł i ślus. Tylko w ten sposób umiem wytłumacyć, jakim cudem nie dosło tamok do istnej krówskiej apokalipsy. Hau!
* J. O’Sullivan, Annexation, „United States Magazine and Democratic Review” 1845, vol. 17, iss. 85, s. 5-10.
Komentarze
Jak by co… pod poprzednim wpisem worce jesce poźreć na barzo fajny komentorz Alecki o dolak i niedolak mody damskiej 😀
Owczarku,
parę, a może parenaście lat temu krowy obarczono odpowiedzialnością za tak zwany efekt cieplarniany, że to niby te ich bączki ulatują wyżej i tam tworzą taką barierę, co to…etc. Się tych krów przyczepili, ale z mleka, sera i wołowiny to niewielu zrezygnuje, co? 🙄
http://www.rp.pl/artykul/992370.html
Już widzę, jak zamiast farm wiatrowych zaczynają stawiać farmy krowio-metanowe do wytwarzania prądu!
A szeregowy Czereśniak w Pancernych to miał nosa (za przeproszeniem) przywiązując krowę do ciężarówki – tyle, że nie wiedział, że to dodatkowy kanister z paliwem dla pojazdu!
No to niech te mędrole się pospieszą, bo jak będziemy mieć gaz ziemny z krówskiego bąka, to Putin będzie mógł nam nagwizdać. 🙂
Spokojnie, spokojnie, jak dojdzie tak daleko, ze będziemy mogli i gotować i lać ten gaz (bo musi być w stanie płynnym) do baków, to dołożą nam taką akcyzę i inne podatki, że ze złością będziemy patrzeć na każdą krowę nawet w internecie ((
A tak na poważnie, już są w Ameryce Południowej specjalne stacje zbierające i sprężające metan ) Wiele gospodarstw hodowlanych gotuje i ogrzewa swoje hacjendy takim wołowym metanem ) Może i zaczną go używać i w pojazdach. Wszak do dzisiaj w Szwecji i Norwegi bardzo popularne są pojazdy na tzw. Holzgas, czyli gaz wytwarzany z drewna ))
W mojej krainie to juz nie nowosc ten gaz-metan.Otoz mamy farmy,ktore z gnojowicy wydzielany metan, przetwarzaja na elektryke i nie tylko zasilaja w nia wlasne gospodarstwo,ale sprzedaja ja sasiadom,ooo……………….
Jaki dzisiaj mamy wdzieczny temat. Wykorzystanie naturalnych surowcow. Doslownie surowcow organicznych. Calkowicie popieram I z niecierpliwoscia czekam na postepy w wykorzystaniu naturalnych I „environmentally friendly” surowcow energetycznych.
Dawno, dawno temu osadnicy na terenach prerii wykorzystywali odchody buffalo do ogrzewania domow I do gotowania posilkow. Tradycja wziela sie od Indian, ktorzy skutecznie wykorzystywali wszystko co dala natura. Polegalo to na tym, ze wykorzystywano odchody buffalo. Na preriach zylo bardzo duzo buffalo. Kazdy buffalo, jak kazda zywina, lubi jesc I jak kazda zywina trawi to, co zjadl. Ususzone odchody buffalo nazywaja sie buffalo chips. Podobno rowniez nazywano je „meadow muffins”. Kiedy, razem z osadnikami, rowniez krowy zamieszkaly na preriach, wtedy powstaly cow chips.
Slonce na prerii grzalo sakramencko I suszylo wszystkie chips. Co kilka dni cale rodziny zabieraly woz lub taczke, szli przez prerie I rzucali na woz wysuszone chips. Suche „meadow muffins” sluzyly do opalania domu I do gotowania posilkow. Wysuszone chips nie mialy oryginalnego zapachu. Nie wiem, czy ogien przypalano bąkiem krowy, ale to bylby ciekawy widok.
Na szczescie tradycja zbierania cow chips pozostala do dzisiaj. Co roku w srodkowych stanach odbywaja sie konkursy rzucania cow chips do kosza lub do wozu. Wygrywa ten, kto z duzej odleglosci wrzuci najwiecej cow chips do wozu. Latem odbywaja sie festyny gdzie glowna atrakcja sa wlasnie cow chips I rozne zwiazane z tym konkursy.
Na deser sa oczywiscie cow chip cookies. W Seattle jest kawiarenka, gdzie pieka I serwuja wysmienite cow chip cookies. Chips w tych ciasteczkach, to kawalki czekolady. Do popicia czekolada, ktora oczywiscie pochodzi od chocolate cow.
To historyczne zdjecie przedstawia dwie panie, ktore ukonczyly zbieranie buffalo/cow chips.
http://talktulia.com/wp-content/uploads/2013/05/cow-chips.jpg
Orca przypomniała mi, że i u nas był krótki okres powojenny (koniec lat 40-tych i początek 50-tych – tak na wszelki wypadek, by było wiadomo o którą wojnę chodzi ), gdzie gospodarze zbierali krowie placki, tak się to u mnie nazywało, które już zdążyły się wysuszyć na pastwiskach i palili nimi w piecach !!!
Dzisiaj w mojej wsi i okolicy nie uświadczy się krowy, choć jeszcze 20 lat wcześniej było ich setki (( tak, że gdy przepędzano je z pastwiska do gospodarstw trzeba było samochodem poruszać się wolniej niż pieszo. a trwało to czasami i 20 minut. Wszystko było drogie a każda możliwość ulżenia w kosztach była cenna ) Krowy i jej „placki” to już historia ((
W Indiach do tej pory uzywa się wyschnietych krowich placków do palenia, a sproszkowanych do robienia posadzek!
A wiecie, że pospolity w naszych lasach grzyb sarniak jest zwany „krową munią”, czyli z kaszubska krowią gębą?
Do Alecki
„Się tych krów przyczepili, ale z mleka, sera i wołowiny to niewielu zrezygnuje, co?”
Bajuści! Kot mojej gaździny nie zrezygnuje z mleka, jo nie zrezygnuje z wołowiny, a my obaj – nie zrezygnujemy z piknego serka, ftóry mojo gaździna z mlecka od swoik krów ryktuje 😀
Do TesTeqecka
„A szeregowy Czereśniak w Pancernych to miał nosa (za przeproszeniem) przywiązując krowę do ciężarówki – tyle, że nie wiedział, że to dodatkowy kanister z paliwem dla pojazdu!”
Na mój dusicku! A więc zgodnie z obowiązującym prawem autorskim… ta cało idea wykorzystania krówskiego paliwa do aut to jest własność intelektualno Czereśniaka! 😀
Do Alsecki
„No to niech te mędrole się pospieszą, bo jak będziemy mieć gaz ziemny z krówskiego bąka, to Putin będzie mógł nam nagwizdać.”
To prowda! Ale zarozem… niek wywiady syćkik wolnyk krajów wzmogom cujność. Bo jak nic pon Putin bedzie próbowoł sabotować prace argentyńskik mędroli 😀
Do Wawrzecka
„Spokojnie, spokojnie, jak dojdzie tak daleko, ze będziemy mogli i gotować i lać ten gaz (bo musi być w stanie płynnym) do baków, to dołożą nam taką akcyzę i inne podatki, że ze złością będziemy patrzeć na każdą krowę nawet w internecie”
To moze kozdy kierowca powinien zaopatrzyć sie we własnom krowe i ryktować taki gaz we własnym zakresie? Chociaz… rządy mogom uznać to za równie nielegalne jak produkcje bimbru na własnom ręke.
„gospodarze zbierali krowie placki, tak się to u mnie nazywało”
Bajuści, było takie określenie. A była tyz tako zagadka: „Co to za zwierzę, co chodzi po polu i robi talerze?” 😀
Do Anecki
„W mojej krainie to juz nie nowosc ten gaz-metan.Otoz mamy farmy,ktore z gnojowicy wydzielany metan, przetwarzaja na elektryke i nie tylko zasilaja w nia wlasne gospodarstwo,ale sprzedaja ja sasiadom,ooo…….”
A jo, Anecko, słysołek o starodownej zabawie pasterzy krów… w Krainie Wiatraków właśnie. Podobno ci pasterze podchodzili z zapalonymi pochodniami do rzyci pasącyk sie na łąkak krów i wte… casami ryktowały sie z tego ogniste esy-floresy. Gasły one w ciągu sekundy, ale w monotonnym pasterskim zyciu to i tak była nienajgorso rozrywka. Nie jestem ino pewien, cy naprowde tak było cy wcale nie 😀
Do Orecki
„Dawno, dawno temu osadnicy na terenach prerii wykorzystywali odchody buffalo”
Ooo! No to w takim rozie świństwo im zrobił inksy buffalo – Buffalo Bill, ftóry sie przycynił do zdziesiątkowania tej zywiny. Chociaz potem – coby uspokoić wzburzonom opinie publicnom – wziął sie piknie za ochrone bizonów.
A ze opróc basket ball jest tyz basket cow-chip – tego nie wiedziołek 😀
Do Fusillecki
„A wiecie, że pospolity w naszych lasach grzyb sarniak jest zwany ‚krową munią’, czyli z kaszubska krowią gębą?”
To powinna być dobro wiadomość dlo syćkik, ftórzy nie fcom abo nie mogom jeść mięsa. Bo skoro taki grzib jest krowiom gymbom, to znacy, ze mozno z niego zrobić… wołowine wegetariańskom 😀
Mozliwe Owcarku,ze tak bylo,choc ja o tej zabawie nie slyszalam 😮
Za to kazdego roku nasza telewizja raczy nas „piknym” reportazem z wypuszczania wiosna krowek na pastwiska.Otoz panie krowki tak sie z tego raduja,ze niemal fikaja koziolki 😉
Ano – muszę przyjechać do Holandii, by zobaczyć te szczęśliwe od fikania koziołków krowy )) Muszą być szczęśliwe, bo wreszcie, po długim poście, mogą najeść się do syta świeżej, pachnącej trawy ))
Wszyscy majują? U mnie dopiero co przestało padać (od 3 dni padało).
Nawet kot zajął się lekturą:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3934.JPG
Wawrzek-zapewne krowkom znudzily sie suche pasze.One tyz wiedza co dobre.Nie ma jak swieza pachnaca trawka.No i ta przestrzen…………………
🙂
http://www.ajctv.pl/
Wrocław ma pomysły 🙂
Wszyscy majówkują, u mnie deszczowo i chłodnawo.
Obejrzeliśmy po raz ftóryśtam taki film:
http://www.youtube.com/watch?v=PUcbuqRveE4
Jak kto nie chce, to niech nie ogląda, ale dla mnie to są moje młode lata i rzeczywistość pełna absurdów, które uważało się za normalność.
Ciekawi mnie jedno – że w tamtych latach mógł powstać taki film, i wiele innych – i mogliśmy to oglądać w kinach i, na przykład, w telewizorni takie coś, jak serial „Czterdziestolatek”.
Ale co konkretnie jest niezwykłego w tym, że te filmy powstały? One wpisywały sie raczej w nurt „socjalizm – tak, wypaczenia – nie”, a nie w totalną negację systemu.
„Nie lubię poniedziałku” to film mi bliski, ponieważ samochody kradł w nim mój znajomy – Wojtek Szymański. No i uwiebiam Adama Mularczyka jako taksówkarza, a potem malarza w „Poszukiwany, poszukiwana”.
produkowano takie filmy z jednego powodu, by widz uświadamiał sobie, ze władza wie o wszystkim. Władza tylko nie mówiła, ze to wszystko ma gdzieś, a i tak będzie robiła dalej to co uważa za słuszne.
Filmy takie były odskocznią od „szaleństwa” dnia codziennego i pozwalały widzom odreagować stres związany z codziennym życiem, który po wyjściu z kina, czy odejściu od telewizora był dalej taki sam, choć przez moment wydawał nam się bardziej kolorowy i normalny.
U mnie zimno i deszczowo (( przydałoby się zacząć palić w piecu, tylko jak na razie „lenistwo przeszkadza w rozpaleniu oraz nadzieja, że do jutra się pogoda poprawi ))
Nie przyszłoby mi do głowy odbierać te filmy jako „socjalizm tak – wypaczenia nie”. Komediowe przesłanie do narodu, że wystarczy nie pić, nie kraść, nie oszukiwać, nie pożądać tego i owego, a wszystko będzie cacy.
Krytyce poddany został Stachu i Kryśka, czasem jakiś dyżurny towarzysz, a nie założenia ustrojowe, no, to już by było za dużo!
W tej chwili mówię ogólnie o ówczesnych komediach, przede wszystkim filmach Stanisława Barei.
Dla mnie to było pokazanie absurdów tego systemu, aczkolwiek wtedy nie wyobrażałam sobie, by można było COŚ z tym zrobić, taki był mój świat naokoło, co niekoniecznie oznacza, że łykałam propagandę jak kaczka chrząszcze.
Ponad 2 lata pracowałam w dużym zakładzie produkcyjnym (na prowincji, zaznaczam) i dopiero tam można się było napatrzeć absurdów 🙄
I to nie z winy pracownika. Jakim cudem produkowaliśmy i wysyłaliśmy na eksport nasz towar (elektrotechnika), pojęcia nie mam, koniec miesiąca prawie, taśma produkcyjna stoi, wydział mechaniczny naprodukował, co powinien, komponentów nie podesłano. Jakimś cudem udawało się z eksportem przynajmniej. Jakim? A bo nauczyliśmy sie zamawiać więcej od kontrahentów i chomikować, żeby w razie draki mieć zapas.
Straszliwie długi śnurecek teraz puszczę, ale dokładnie w tej branży pracowałam, znam każdy komponent tego urządzenia – niektóre z nich sama produkowałam na wydziale mechanicznym, zaczynając karierę w tym zakładzie 😉
https://www.google.ca/search?q=styczniki+elektryczne&client=firefox-a&hs=ewy&rls=org.mozilla:en-US:official&channel=fflb&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=oxVlU-XzC4SgyATri4KICw&ved=0CDoQsAQ&biw=1086&bih=552#facrc=_&imgdii=_&imgrc=L5xTFYAvxqw7CM%253A%3BtwUMDvWeTrQBIM%3Bhttp%253A%252F%252Fimages.okazje.info.pl%252Fp%252Fdom-i-ogrod%252F6698%252Flegrand-stycznik-tsm-1-24-v-50hz-3211-010002-3211-010002.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.okazje.info.pl%252Fokazja%252Fdom-i-ogrod%252Flegrand-stycznik-tsm-1-24-v-50hz-3211-010002-3211-010002.html%3B500%3B500
Czytam ostatnio, po raz drugi zresztą, „Dzienniki” Kisiela, on miał ogląd i pogląd, i zresztą był w środku piaskownicy, że tak powiem. Znał wszystkich, wiedział wszystko, no ale po ’68 roku skutecznie go zakneblowała „władza”, skończyło się pisanie felietonów i denerwowanie władzy.
Władza istniała sama dla siebie, a nie po to, żeby zająć się ekonomią na ten przykład, podstawa funkcjonowania państwa. Kisiel opisuje ten absurd, a filmowcy, teatr i satyrycy przemycali, ile mogli. Naród nie był głupi i wiedział, o co chodzi.
Pracowałam też w Czechosłowacji, to było w bodaj ’74 roku. Czesi pamiętali o „bratniej pomocy” i mimo litrów wypijanego piwa nie palili się do zaprzyjaźniania, trzymali nas na spory dystans.
Wszyscy byliśmy młodzi wtedy, wiedza o praskiej wiośnie prawie żadna, tyle, ile oficjalne gazety/tv podały.
Wyobrażacie sobie teraz takie rzeczy? Jeżeli dwie osoby coś wie, jedna z nich natychmiast publikuje to w mediach albo na internecie.
Nawet z Pn. Koreą nie jest tak prosto – niby zaciemnienie prawie kompletne, ale satelita wypatrzył jakieś ogromne pozary ostatnio.
*wiedzą
@Alicja: Z fascynacją obserwuję, że kapitalizm cechuje się zbliżonymi, choć innymi wypaczeniami. Myślę, że interes prywatny i chciwość są w stanie wypaczyć każdy ustrój, który próbuje je skrępować.
A myślisz, że jakikolwiek system jest dobry? O idealnym nie mówmy, bo to jest utopia 🙂
TesTeq,
ja też z fascynacją obserwuje świat i to, co się dzieje. Nie bardzo mogę to ogarnąć, bo parę dni tu, parę dni tam. Za krótko 🙁
Ale mimo wszystko – życie jest cudne 😉
Jak przekonać do tego, że życie jest cudne ludzi, których wciąga wir zniechęcenia?
Tego nie wiem. Wir zniechęcenia wciąga każdego od czasu do czasu. A życie też nie jest cudne cały czas. Ale jest jedno. To lepiej nie kombinować, tylko przeżyć je, jak się da, mimo tych wirów 😉
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,138063,15876534,Boskie_swiatlo__Hugo_Bader_rok_po_tragedii_na_Broad.html#TRNajCzytSST
Tak mi się skojarzyło…
http://alicja.homelinux.com/news/Los_Andinistas/
Owcarku
Z krowami eksperymenty są robione – a propos metanu – nie od dziś i nie tylko w ARGENTYNIE. na razie skutek jest średni, tzn. na małą skalę ten i ów zbiera metan, na drobne potrzeby. Ale może krowia żyć ma przyszłość, kto wie, co nauka wymyśli. W sprawie zapachów, to myślę tak, że to zależy głównie od diety. Jak krowa zje koniczynę, to będzie jedna „nuta zapachowa”, jak mlecze, to druga, jak sieczkę z chabrami to trzecia itd. Można będzie sobie dobierać zapachy na…stacjach tankowania kro-gazu. Jest bałtyk-gaz, może być i kro-gaz. Z tą przewagą, że w różnych zapachach. Może będzie zapach lawendy? Albo Hugo Bossa? Chociaż ja bym chętnie zatankował też jakieś nowe, oryginalne. Np zapach apteki. Albo piwnicy klasztornej. Albo parowozowni w Wolsztynie. No jasne, na pewno bezie miał wzięcie zapach świeżo skoszonej łąki tuż po deszczu…
A ten Dziki Zachód w sumie był bezpieczny, pod względem krowim. Bo w innych sprawach, nie bardzo. Krowa pod gołym niebem nie grozi wybuchem. Metan musi mieć odpowiednie stężenie. Jak się w oborze zgromadzi – to bum! Jak w Niemczech. A tak samo wybucha pył, np ze zbóż. Więc jak się zboże zbiera w silosach, też trzeba uważać.
Jak wiemy z filmów, na Dzikim Zachodzie, co rusz czarne charaktery coś dynamitem wysadzały. A to się do banku włamywali, a to kumpli z aresztu dynamitem uwalniali. Dobrze, że nie wiedzieli, że można jeszcze lepiej pyłem, albo gazem wysadzać. Dopiero by było. Żadna przyzba ani chałupa by się nie ostała!
Tanaka,
zapomniałeś o świeżym sianie 😉
Zapach schnącego siana na łące, ot, co!
Nie ma jak przejazdzka rowerem w bliskosci lak,na ktorych lezy suche juz sianko…………i ten wspanialy zapach,to je to 😉
Hej.
PS. ostatnia proba wdarcia sie do budy.Wpisuje nie wiem ktory raz kod i ciagle NIC???? 😮
Ufffffffffff,udalo sie 😆
Do Anecki
„kazdego roku nasza telewizja raczy nas ‚piknym’ reportazem z wypuszczania wiosna krowek na pastwiska.Otoz panie krowki tak sie z tego raduja,ze niemal fikaja koziolki”
W takim rozie koziołki powinny w rewanzu… fikać krówki. Jeśli tego nie robiom – to som po prostu niekulturalne. I telo 😀
Do Wawrzecka
„Filmy takie były odskocznią od ‚szaleństwa’ dnia codziennego i pozwalały widzom odreagować stres związany z codziennym życiem, który po wyjściu z kina, czy odejściu od telewizora był dalej taki sam, choć przez moment wydawał nam się bardziej kolorowy i normalny.”
No, tak to jakosi było. Natykoł sie cłek na rózne absurdy – złościł sie straśnie. Oglądoł te same absurdy w telewizji – nie złościł sie, ino śmioł 😀
Do Alecki
„W tej chwili mówię ogólnie o ówczesnych komediach, przede wszystkim filmach Stanisława Barei.”
A mi przybocył sie artykuł sprzed paru roków – coby nie sukać daleko – w „Polityce” o tym, jak dzisiejso młodziez odbiero „Rejs”, filmy Barei i tym podbne PRL-owskie produkcje. No i ciekawe jest to, ze straśnie sie im te filmy podobajom. Choć zarozem od rozu zacynajom wyobrazać se, ze PRL to było takie miejsce, ka absurd gonił absurd, ale w sumie było wesoło i przy odrobinie sprytu – dało sie wytrzymać. Cy to dobrze cy źle, ze tak teroz młodzi fani Barei wyobrazajom se PRL – to juz sprawa na osobne ukwalowanie 😀
Do TesTeqecka
„‚Nie lubię poniedziałku’ to film mi bliski, ponieważ samochody kradł w nim mój znajomy – Wojtek Szymański.”
No to mo on scynście, ze robił to tak downo temu, ze sprawa uległa juz przedownieniu. Inacej musieliby my zgłosić ka trza 😀
Do Tanakecka
„Można będzie sobie dobierać zapachy na?stacjach tankowania kro-gazu. Jest bałtyk-gaz, może być i kro-gaz. Z tą przewagą, że w różnych zapachach. Może będzie zapach lawendy? Albo Hugo Bossa?”
No, no… skoro tak, to jo sie nie zdziwie, jeśli w ciągu najblizsyk paru roków jakosi krowa piknie trafi na okładke Vogue’a. Haj 😀
A moze by tak przeprogramowac krowki i w miejsce mleczka bylyby produkowaly gotowe czekoladki „Milka”???? 😉
Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widziałam krowę na łące.
@Ana: A może Smadnego Mnicha?
@Alsa: Krowę na łące? Widziałem pięć dni temu (2014-05-02) – brykała, bo ją gzy gryzły.
A gdzie była ta łąka? Na wsi u mojej siostry nie ma ani jednej krowy.
Mam włączony telewizor i właśnie usłyszałam, że Polki rodzą na Wyspach po dwa i pół dziecka (europoseł Kurski to powiedział) – jestem nieco wstrząśnięta. Boję się myśleć, co się dzieje z tymi połówkami.
Kilka lat temu, będąc w Polsce (a zwykle sporo jeżdżę, jakieś 2000km. średnio) zrobiłam zdjęcie gdzieś w okolicach Krakowa – i była tam krowa 😯
Nie zwróciłabym na to specjalnej uwagi gdyby nie to, że moja mieszkająca pod Krakowem siostra po obejrzeniu zdjęć powiedziała – o masz! Krowę udało ci się sfotografować, rzadki widok!
Jak znajdę w archiwach zdjęcie, to pokażę.
Przy okazji, zdeaktywował się internetowy adres mojej strony dzisiaj, chwilę będzie nieczynny, zanim co. Cierpliwości….
Ło, już się uaktywnił 🙂
Nieslychane,krow na lakach nie ma???? Swiat sie do gory nogami wywraca 😮
W naszej krainie” holinderki „pasa sie,az milo 😉
Nie ma u Was krów? Go west, my friends, go west.
U mnie są krowy, ale akurat nie w pobliżu. Ja wspominałam o Polsce. Dla Polski jedyne „go west” to…Holandia? Gdzie są krowy holenderki, czarno-białe, mleczne 🙂
Żartuję, troche tych krów w Polsce jeszcze jest, ale to już raczej nie krówka czy dwie przy zagrodzie, ale spore farmy.
Mam nadzieje, ze krowy holenderki nie rodza dwie I pol krowy rocznie. 🙂
Kiedys przy drodze, gdzie jest kilka krow i innej zywiny zobaczylam takie ogloszenie:
Need someone experienced to shear my 2 Jacob Sheep
One ewe and one ram
please call or text
Thank you
Betty
Betty szuka doswiadczonej osoby, ktora ostrzyze jedna łowieckę i jednego barana odmiany Jacob.
Baca? Gdzie jest nasz baca?
Orca,
to krowa holenderka sprzed wielu, wielu lat, Minka się zwała (jak widać, pasałam 🙂 ) – rodzić nie rodziła co rusz, to była krowa super-mleczna, nie można jej było ciągle zapładniać 🙄
Albo mleko, albo cielątka co rusz.
http://alicja.dyns.net/news/A-i%20krowa.jpg
Ja to mam szczęście ornitologiczne – kiedyś trafiłam na bardzo intymną sytuację w gnieździe bocianów, a przed chwilą zajrzałam do gniazda orłów i akurat orlątko ilustrowało, że „zły to ptak, co własne gniazdo kala”. Czuję się nieco zażenowana swoim podglądactwem, chyba zrezygnuję z obserwacji, bo to jednak krępujące. Swoją drogą – imponujące, jak te ptaszki sobie radzą z tym niekalaniem gniazda. Myślałam,że one to w locie robią, ze szczególnym uwzględnieniem moich okien i tarasu.
Co oczywiście ma się nijak do krówek.
Orca (0. 39) – 😆
Alsa,
Ten orzel strzelil fugasa!
Nie tak dawno temu gosc blogu Hau o pseudonimie Okon (pozniej Kleofas) prowadzil na swoim blogu dziennik obserwacji gniazda orlow. W gniezdzie byl tylko jeden maly orzel i jedno jajo, ktore pozostalo jajem. Maly orzel z niego sie nie wyklul.
Z dziennikow Okonia o orlim gniezdzie. Dzienniki zaczynaja sie gdzies w polowie.
(Uwaga: tu sa brzyckie wyrazy)
Gniazdo orłów ? sobota, 22 maja 2010, 7:26
Bedzie jeszcze ciekawiej, jak gnój bedzie żebral o pieniadze na samochod!
Poranna wachta ? poniedzialek, 24 maja 2010, 4:06
O 4 rano jeszcze śpiochują. Ciekawe, ktory pierwszy wstanie na kupe!
Poniedzialek, 24 maja 2010 5:07
Jeden sie podniosl, przeszedl po jaju,
Du#ę wystawil na gniazda skraju.
Juz pojasnialo, ptaszek swiergoli
Jak nie poleci, to sie sp#erdoli….
Poniedzialek, 24 maja 2010, 5:13
Maly patrzy – odlecialy.
I walizki tez zabraly.
Slychac tylko jego piski:
Po co, k#rwa, im walizki !?
Uwaga! Poniedzialek, 24 maja 2010, 5:30
5.30 !!!!! Maly gowniarz wlazl na jajo!
Poniedzialek, 24 maja 2010, 7:06
Ani nie zbił, ani nie zrobił jajecznicy. Siedzi spokojnie, bo o 7.03 stary przyleciał z duzym upolowanym zwierzakiem. Teraz stary wpieprza a mały przyglada sie jak sie to robi.
Poniedzialek, 24 maja 2010, 7:08
Teraz 7.08 duży karmi tego gnoja. Ale sie nażrą !!!
Poniedzialek, 24 maja 2010, 7:25
Stary odlecial (moze do klopa) wrocil i znowu siedzi z malym. Sprawdzaja jajo. Oba nażarte po uszy.
Poniedzialek, 24 maja 2010, 7:30
Stary ulamal dwie galezie i oblożyl upolowane mięcho. Zeby ruskie turysty nie podpierdzielily.
Poniedzialek, 24 maja 2010, 7:34
Teraz stary siedzi na malym a maly siedzi na jaju. Spokoj.
7:40
Duzy wygrzebal jajo z kompostu i sam na nim zasiadl. Siedza.Maly spi.
Na stolowce? 14:45
Zasraniec Po raz Pierwszy sam poszedl do stolowki. A korą z galezi zakąszal dla filtrowania przewodu.
16:10
czy zrobil kupe?
Tak. Zapukal i poprosil o papier. Bezczelniacha taki !
Sroda, 26 maja, 2010, 7:49
No fun?
Ten skurwiel zabradziazył, do domu na noc nie wrocił i teraz mamuska siedzi, łbem kreci, bo mały głodny, a tatusiek pierdzielony fruwa po swiecie. Bedzie musiała sama mu cos złowic. Smutny obrazek.
10:35
Stara poleciała po zarcie. Maluch stoi juz na lapach i czeka.
14:34
Skurwiel!
Skurwiel przylecial o 2.34. Stara nawet sie na niego nie obejrzała.
Stał nad małym, ktory juz probował zrec patyki. Wreszcie zabrał sie do
łap tego włoczykija. Jak go troche podskubał, lachmadojda wypuscił z
dzioba duzego catfish, moze 2-3 kg. I zostawil małego sam na sam z tem
łupem. Mały nie wiedział co z tym robic. Wreszcie mamuska popatrzyla
na meza-łachudre „nawet porzadnego zwierzaka nie przyniesiesz”, jak ja
nie zalatwie, to z głodu pozdychacie, i poleciała na łowy. Stary
piernik zapadl w domysły. Gdzie ta baba mu sie zmyła i nie zwracal
uwagi na głodnego malucha. Ryba leży w gniezdzie i juz ledwo sie
rusza. Zara sie do niej zabiora.
12:22
Podział rol.
Maly wlazł duzemu pod brzuch i uwiazal go do galezi. Wiecej nie
polecisz ! Mama bedzie karmic a ty – szmata w łape i sprzataj te
brudy !
15:26
Zrą te rybe co lezała.
Czwartek, 27 maja 2010, 15:30
Strzelanina
O 3.30 duzy wystawil kuper za gniazdo i huknal ! takiego fugasa, ze galezie drzew sie wygieły. Teraz oboje z Malym wygladaja nastepnego zarcia.
21:05
Wieczor.
Jeden duzy wrocił z pustym dziobem i drugi poleciał. Ten wyciaga spod
ściołki stare miecho i mały wpieprza az sie dymi. Ten co poleciał
wroci za poł godziny.
21:12
O 9.12 przyleciał ten drugi i przyniosł malego gryzonia.Zrą.
21:18
Znowu duzy odleciał a maly ryje z drugim pod sciołka i wyciagaja jakies ochłapy.
Piatek, 28 maja 2010, 8:40
w gniezdzie był problem. Atak innego orla na małego. Wszystko skonczyło sie dobrze
11:20
Maly dostal rybke i siedzi nad nia jak anglikanski pastor nad miską
klozetową. Nie wie jak zabic i zeżrec. Matka siedzi obok, patrzy i
nawet sie nie ruszy. Bardzo ciekawe…
Sobota, 29 maja, 2010, 13:30
Siesta
Posrodku gniazda miecho, dwie sztuki sie wala, a jeden duzy razem z
maluchem udaja niepalacego od urodzenia. Nawet nie tkna. Stara
rozdarla morde pare razy, bo jej sie chce na ląfry, po sklepach
polatac
15:45
Mu rośnie?
Maly uwalil sie brzuchem do gory i wystawil brzuszydlo na swiat bozy.
Ten gowniarski puch juz mu wylazi. Pojawily sie pierwsze odrostki
piórów. I mu rosna.
Niedziela, 30 maja, 2010 7:10
Ma wstawac.
O siodmej rano duze juz wylecialy stac w kolejce, a Maly ma wstawac.
Na razie obrócil sie na bok i czysci piora. Slychac bylo jak ktorys
duzy darl morde, ale nie wylądowal. Jak sie wydzieral, to byl z pustym
dziobem Z czym mial wrocic ? Maly znowu sie uwalil i czeka kiedy mu
poranne kawe przyniosa.
10:00
Zasraniec pozuje do kamery. Filuje, zeby wysledzic co to jest.
Poniedzialek 31 maja 2010, 7:50
Parasol
Poki co, mamuska robi za parasol. Maly nawet piorka nie wystawi. Ciagle leje.
9:25
Sie wychylil!
Deszcz ustal to Zasranstwo wygrzebalo sie spod matczynych piorek i
zaczelo czyszczenie wlasnych. Obfugasowanych. A ziewa calą mordą !
Zasiadl na tych kaczych lapach i wodzi czujnym oczkiem: wyroslo cos po
tym deszczu ? Moze pieczarki ? Tez bym zezarl !
Wtorek, 1 czerwca, 2010, 17:00
Maly sie walkoni?
O 5.00 Maly walkoni sie pod zebrem mamusi. Nazarl sie jak wieprz,
fugaska strzelil i czeka kiedy tatus-fidrygal znowu przyniesie. Od
czasu do czasu filuje na kamere – czy to tez bedzie do zezarcia ?
Zeby sie zanadto nie rozbestwil, mamuska suszy sobie pod nim lapy. Na
dwie godziny mamy z nimi spokoj.
@Alsa pyta: A gdzie była ta łąka? Na wsi u mojej siostry nie ma ani jednej krowy.
Łąka z krową znajduje się na północny-wschód od Warszawy, za Wyszkowem. Twojej siostry tam rzeczywiście nie spotkałem.
@Orca pisze: Nie ma u Was krów? Go west, my friends, go west.
Chyba „go north-east”. Wyszków jest na północny-wschód od Warszawy, a nie na zachód! 😀
Orca,
Wspaniałe to co opisywał Okoń. 😆
Na wsi gdzie mieszkałam jakiś czas temu, na łąkę wychodziły tylko „biedne” krówki i krówki bogatszego gospodarza , natomiast te „bogate” cały czas stały w oborze. Bogatszy miał tych krów około 20, bogaty chyba ze 100, a może i więcej i pewnie skąpił na pastuchów. Bardziej opłacało mu się nająć kogoś do roboty w oborze. Szkoda, że nie zapytałam. 😀
Krowa to już powoli historyczne zwierzę, bo przecież mleko powstaje w mleczarni )
W mojej wsi kiedyś były co najmniej po dwie krowy w każdym gospodarstwie, a że tych gospodarstw było co najmniej 200 wiec i krów było 500 lub więcej ) Dzisiaj w całej wsi są DWIE krowy (( i to jeszcze trzymane w oborze, więc poza sąsiadem nikt nawet jej nie usłyszy ((
Alicja to szczęściara )) zrobiono jej fotkę z krową )) nie znam nikogo, kto miałby takie zdjęcie z żywą )) krową )) No i ta historia do opowiedzenia za ileś lat, gdy widząc takie rogate zwierzę wszystkim będzie wydawało się, że to jakaś skamielina z parku jurajskiego ))
Język Okonia rzeczywiście soczysty!
Trzymanie krów w oborze przez cały rok uważam za barbarzyństwo. Jest nadzieja, że to duże stado wyprodukuje tyle gazu ziemnego, że rozwali oborę! Tak, wiem, że to wredne z mojej strony, ale czasami charakter mi wrednieje. 👿
Nie wyobrażam sobie trzymania zwierząt w oborze, chlewiku czy kurniku 24 godziny na dobę.
U nas nawet świnia miała swój wybieg w ogrodzie.
Co prawda skończyła na talerzu, ale życie miała szczęśliwe. Moja młodsza siostra zaprzyjaźniła się swego czasu z Pimpkiem (takie imię nadała śwince) i „dokarmiała” go, co jej z talerza spadło, między innymi spagetti – bardzo długi, solidny makaron „kupny”. Pimpek potem biegał po wybiegu, a spod zakręconego ogonka zwisał mu…no właśnie 🙄
A ogród, dzielony z sąsiadami z góry, mieliśmy taki, zaznaczam, że to tylko początek ogrodu! Dalej były drzewa owocowe i różne takie mirabelki, po prostu cud. Nie był naszą własnością – ogród należał do tzw. mieszkania służbowego, czyli tej willi w tle, gdzie mieściła się tak zwana lecznica weterynaryjna.
http://alicja.dyns.net/news/Bartniki1965-ogrod.jpg
Krowa na lace w Wyszkowie, zakladam, ze to nie jest dekoracja, miesci sie chyba rowniez na polnocny wschod od Turbacza.
Widze, ze krowa zaczyna byc w mniejszosci na piknych polskich lakach.
Nie wiem, czy Betty znalazla fryzjera dla swoich owiec. Nasz Baca jest zawsze do dyspozycji lub sluzy porada.
Raport Okonia to specjalny projekt wykonany dla Towarzystwa Ochrony Orlow Przed Turystami. Jest to studium gniazda na wyspie Hornby Island polozonej na polnocny wschod od Vancouver Island. Czyli nadal zmierzamy w kierunku polnocno wschodnim. Z duza przyjemnoscia czytam ten raport i zawsze ucze sie czegos nowego.
Ciekawy pomysl na zniszczenie obory. Jestem przekonana, ze skuteczny.
Jaka piękna wysoka trawa na Twoim zdjęciu )) Kosiarek w tych czasach nie było )) „Kosiły” za to barany, kozy, krowy, konie kaczki, gęsi ))))
No nie koniec swiata sie zbliza-krowy trzymane stale w oborze,to barbarzynstwo!!!
Na szczescie w naszej krainie nie tylko nie brakuje krowek na pastwiskach,ale i smrodku rowniez.Zwlaszcza na poczatku wiosny,gdy gospodarze wylewaja gnojowice,swojskie perfumy docieraja nawet do „miastowych” 😀
Wawrzku,
za moich czasów (jeżeli nawiązujesz do mojego zdjęcia, względem tej trawy) trawę kosiło się chyba ze dwa-trzy razy w sezonie – kosiło się kosą, którą potrafię się posługiwać. Ale od tego zdjęcia musiałam podrosnąć, żeby Tata pozwolił mi dotknąć kosy 🙂
Dla mnie Bartniki to takie Bullerbyn, o czym niejeden raz wspominałam na tym blogu.
http://alicja.dyns.net/news/Bartniki/
Na którymś zdjęciu Sławek ma na głowie czapkę żołnierza… nasz Tata był wtedy w wojsku, był czas, że brali od palca na jakieś szkolenia, nieważne, że weterynarz, jak myśmy tęsknili za Tatą! 3 miesiące wcięło, a my wypatrywaliśmy przepustki, bo była obiecana.
Wypatrywaliśmy dosłownie, wysiadując na kamiennym murze na Bartnikach, skąd widać było stację kolejową.
Alicjo – Dzieciństwo jest piękne, a zapamiętane przez nas wszelakie sytuacje z dzieciństwa są jeszcze piękniejsze, tym bardziej, gdy mamy zdjęcia z młodości ), które „mówią” najwięcej i najpiękniej )
Mimo iż jestem urodzonym mieszczuchem i żyłem wiele lat w mieście, umiem też posługiwać się kosą ) Tylko że kosa to też taki „dziwoląg” obecnie jak krowa ((
To tak przy okazji, przypomniał mi się mój pierwszy rejs po Atlantyku skorupą taką jedenastometrową (to był szał!), a potem najpierwszy rejs Darem Młodzieży. To był koncert w Myśliborzu, poznałam TYCH DWOJE 😉
https://www.youtube.com/watch?v=oR5G7cy1qmg
Dzieciństwo wspaniałe, tylko szkoda, że takie krótkie 🙁
Krótkie dzieciństwo? A u mnie to trwa i trwa i trwa… Zwariować można!
Te panienki znam, a z tą z lewej (żeglara, opłynęła Horn!) to nawet spałam w jednej kajucie przez nocy dwie, bo na pokład był przybył prezydent wielkiego miasta Szczecina do Lizbony i zażyczył sobie MOJĄ kajutę Armatora 👿
Opłaconą przeze mnie słono 👿
Ponieważ kocham miłościom wielkom kierownictwo Daru, zrobiłam im na rękę 😉
https://www.youtube.com/watch?v=WC5bRdQ3mVo
TesTequ,
nie wariuj, tylko korzystaj 😉
Podpisy do powyższego wideło:
Od lewej kaphorniaczka, czyli Mira Urbaniak (z nią spałam!),
ta od uśmiechu „Delonga” to Monika Szwaja (u niej spałam niejeden raz), obok partnerka Andrzeja Mendygrała (żeglarz ci on jest wielki), Ania (z nią piłam piwo!). Krycha, żona Krzycha, z nią nie spałam, ale piłam rum!
My odbijamy od kei, a tu przybył z Anglii sprowadzony przez Andrzeja Mendygrała Fryderyk, który siedział na Wyspach w areszcie wiele miesięcy.
http://alicja.dyns.net/news/IMG_2749.JPG
I to za niewinność siedzioł w tym hereście! Za niewinność! 😀
Padocie, ostomili, ze krów juz nimo? Hmm… a przecie w sklepak spozywcyk mleka furt pełno. No to skąd ono sie biere? Cyzby w całości od krów spod Turbacza? No to przyznom, ze nawet nie przypuscołek, ze te nase krowy som tak piknie wydajne 😀
Owczarku,
żebyś wiedział – za niewinność!
A mleko, no właśnie – biere się ze sklepu 🙄
Przeżyliśmy dzisiaj Wielką Przygodę. Ja raczej nie, tylko machnęłam jedną niezbyt udana fotkę na początku Wielkiej Przygody Mrusi. Otóż Jerzor postanowił wziąć Mrusię na wycieczkę rowerową. W tym celu wypożyczył ode mnie mój rower z koszyczkiem na zakupy (ja i tak wolę chodzić, niż jeździć). Oto fotka, Mrusia właśnie się sadowi w koszyczku:
http://alicja.dyns.net/news/IMG_3855.JPG
Jerzor opowiada, że jak się usadowiła, mordka szczęśliwa, rozglądała się na prawo i lewo, achy i ochy z kocich piersi.
No i w pewnym momencie coś usłyszała, w biegu wyskoczyła z koszyczka i w krzaki 😯
Jerzor porzucił rower i za nią, bo przecież kot nie zna drogi do domu, domowy kot. Znalazł ją na „kupie cegieł” (jest taka, po sąsiedzku niedaleczko), a jak się do niego przytuliła, to się przytuliła. Wbiła się w niego pazurami jak najbardziej dosłownie, przypomnijcie sobie wszystkie kreskówki filmowe, co to wystraszony kot…Trzymała się jego pazurami, wyraźnie czymsik przestraszona. Ale nic na ten temat nie wypowiada się.
Jerzor podrapany jest okrutnie. Nie pozwolił mi zrobić fotki po powrocie z wycieczki. Szkoda 🙂
Pewnie Jerzorecek nie fcioł, coby Mrusiecka miała wyrzuty sumienia, kieby w przysłości pozirając na fotke, widziała te rany, ftóre sama wyryktowała 😀