Fto to napisoł?
Jeśli mocie, ostomili, ochote pocytać cosi piknego o przyjaźni ludzko-kociej, to polecom wom ksiązke „Kot Bob i ja” pona Jamesa Bowena. Kim jest ten pon Bowen? Ano takim jednym Anglikiem, ftóry do urodzonyk w cepku racej nie nalezoł. Po serii róznyk zyciowyk niepowodzeń – sięgnął po jakisi narkotyk. Potem sięgnął po drugi, potem po trzeci… No i krucafuks! Bidok sie uzaleznił! Uzaleznił straśnie! W dodatku – coby mieć dutki na kolejne narkotykowe plugastwa – zacął kraść. Na scynście przyseł w końcu taki dzień, ze postanowił zerwać z nałogiem. Zgłosił sie na odwyk, dostoł mieskanie od opieki społecnej (marne bo marne, ale przynajmniej zapewniało jakisi dach nad głowom), no i zacął ucciwie zarabiać. W jaki sposób? Ano w taki, ze siadoł se na londyńskim chodniku i groł na gitarze, wyśpiewując a to cosi z Nirvany, a to cosi z Johnny’ego Casha, a to cosi jesce inksego. Dutki, jakie za swe granie dostawoł od przechodniów, nie były zbyt wielkie, ale jakosi pozwalały mu wiązać koniec z końcem. Cy jednak taki tryb zycia dawoł sanse na ostatecne wyswobodzenie sie ze śponów straśliwego nałogu? Istniało duze niebezpieceństwo… ze niestety nie.
Jaz pewnego wiecora, na pocątku 2007 rocku, pon Bowen wroz z przyjaciółkom wracoł do swego domu. W bloku winda jak zwykle nie działała – zbocowoł później w swojej ksiązce – ruszyliśmy więc z rezygnacją w stronę schodów, żeby zacząć wspinaczkę na piąte piętro. Jarzeniówka w korytarzu była rozbita i część parteru tonęła w mroku, ale po drodze nie mogłem nie zauważyć płonącej w ciemnościach pary oczu. Kiedy usłyszałem ciche miauczenie, w którym pobrzmiewała delikatna nuta skargi, od razu wiedziałem, co to takiego. Podszedłem bliżej i w półmroku zdołałem dostrzec rudego kota na wycieraczce jednego z mieszkań na parterze, przy samym wejściu na klatkę schodową.*
Ot, zwycajny bezdomny dachowiec, mozno by pomyśleć. Ale to spotkanie – jak niebawem miało sie okazać – wcale takie zwycajne nie było. To spotkanie oznacało pikny przełom w zywobyciu zarówno pona Bowena, jak i tego rudego przybłędy, ftóry wkrótce otrzymoł imie Bob. Niewiele casu minęło, jak tyk dwók londyńskik bidoków – cłowiek z marginesu i futrzasty rudzielec znikąd – zacęło wspólnie zarabiać na zycie występami na ulicak miasta. I piknie im było rozem. Barzo piknie! Z pewnościom nie mieli zycia usłanego rózami, ale dzięki temu, ze mieli siebie, całkiem nieźle dawali se rade bez tyk róz. A kie bedziecie cytać o ik przygodak, to mozliwe, ze przybocom sie wom pikne słowa z piknej ponobrzechwowej wersji „Kota w butach”:
Nie mam srebra ani złota,
Lecz nie pragnę w życiu zmian,
Bo kto ma własnego kota,
Ten jest całą gębą pan.**
Worce dodać, ze ksiązka wcale nie końcy sie na ostatniej stronie. Dalsy ciąg dzieje sie cały cas – mozno go śledzić na Twitterze, na profilu „streetcatbob”. Ocywiście pod warunkiem, ze zno sie angielski przynajmniej kapecke. Kogo zaś Twittery nie bawiom, ten moze pooglądać se Boba na tym oto filmiku. A moze… Mordechajecek, ftóry przecie tyz w Londynie zyje, bedzie mioł kiesik dlo nos jakiesi ciekawe wieści o Bobie? Okaze sie. Haj.
Jest w ksiązce jedno rzec, ftóro pocątkowo dziwiła mnie straśnie. Otóz nojduje sie tamok taki króciutki epizod, jak to pon Bowen odbywo podróz do swej matki zyjącej w Australii. No i cosi mi sie widzi, ze… ten australijski wątek jest opisany jakosi tak mało dokładnie. Zacąłek śpekulować cemu. Cyzby pon Bowen zabocył, co robił na południowej pólkuli? E, nie widzi mi sie, coby mógł zabocyć. No to moze uznoł, ze jego wyjazd do ojcyzny kangurów był mało wozny? Racej nie, wręc przeciwnie – przecie dzięki temu wyjazdowi jego stosunki z matkom zmieniły sie na lepse. Na duzo lepse! Więc cemu kruca tak niewiele o tym napisoł? Myślołek, myślołek… jaz wreście mnie olśniło. Na mój dusiu! To przecie jasne! Te ksiązke musioł napisać nie pon Bowen, ino… jego kot! Bajako! To kot Bob jest prowdziwym autorem! A ze nie polecioł ze swym opiekunem do Australii – to o jego pobycie w tym kraju mógł wiedzieć ino telo, kielo podsłuchoł z ludzkik rozmów. Jasne? Ocywiście, ze jasne.
Cemu nie podano, fto naprowde napisoł te ksiązke – nietrudno sie domyślić. Zbyt wielu ludzi by nie uwierzyło, ze kot umie pisać. Uznaliby, ze ta ksiązka to jedno wielko bździna i nie fcieliby jej kupować. Więc wyryktowano bojke, ze napisoł jom cłowiek. Bo z womi ludźmi tak to juz jest, ze casem łatwiej wom uwierzyć w bojke niz w prowde. Bajako.
Tak więc to Bobowi gratulujmy wyryktowania piknej ksiązki. Nikomu inksemu jako Bobowi właśnie. Ba ponu Bowenowi ocywiście tyz pikne gratulacje sie nalezom – za stworzenie kotu warunków do piknej pracy pisarskiej.
A ci z wos, co majom w domu kota, lepiej cobyście zacęli piknie obserwować, co ten was pupil ryktuje. Fto wie? Moze tyz właśnie pise ksiązke? Hau!
P.S. I bocujmy piknie, ze w te sobote imieniny swe obchodzom dwie siumne właścicielki siumnyk kotów – Alecka i Alsecka. Zdrowie Alecki i Alsecki! 😀
* J. Bowen, Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy, tł. A. Wajs. Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s.8.
** J. Brzechwa, Kot w butach, mozecie to noleźć w róznyk ksiązeckak i na róznyk nośnikak dźwięku, ale mozecie tyz tutok.
Komentarze
A czy ten kot lepiej pisze od chomika Edwarda? Bo chomicza książka nie przypadła mi do gustu, niestety. 🙁
Also i Alicjo,
wszystkiego najlepszego w dniu Imienin, zdrowia wszelakiego i czego tylko sobie wymarzycie! 😀
Moje Kiciusie cały czas mnie zaskakują, ale z moich obserwacji wynika, że raczej książki nie napiszą. Nie nudzą się, gdyż dużo czasu spędzają na walkach między sobą i chyba też dlatego ani nie mają czasu zaglądać do książek ani tym bardziej pisać. 😉 😀
No i zapomniałam dodać, że bardzo dużo czasu zabiera im drzemka, a to nie sprzyja pisaniu. 😀
Wszystko na tym naszym pięknym świecie jest możliwe ( o czym się nawet nie śniło filozofom), więc piszący kot też. I zupełnie nie ma to znaczenia, że ja raczej psiara jestem! Dlatego wszystkim właścicielkom oraz właścicielom kotów wszelakich, tych mruczących i tych piszących, życzę wszystkiego najlepszego Imieninowego!!! 🙂
Dziękuję serdecznie za życzenia!
Jestem pewna, że któregoś dnia Mrusia zacznie pisać, bo od czasu do czasu wskakuje mi na kolana, kiedy siedzę przy maszynie – i zabawia się klawiaturą.
Dzisiaj znowu ze śpiewem na ustach „jedziemy na wycieczkę, bierzemy Mrusię w teczkę”.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4513.JPG
Podoba jej się, ale muszą to być boczne dróżki, bez większego ruchu samochodowego. Na szczęście 100 metrów od nas jest taka cichutka dzielnica na górce, tam sobie jadą.
Zdrowie tutejszym Smadnym 😉
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4520.JPG
O, wrzuciło mi się dwa sznureczki 🙄
To ja rozbiję to na dwa różne wpisy 🙂
Alicja
21 czerwca o godz. 20:37
Dziękuję serdecznie za życzenia!
Jestem pewna, że któregoś dnia Mrusia zacznie pisać, bo od czasu do czasu wskakuje mi na kolana, kiedy siedzę przy maszynie ? i zabawia się klawiaturą.
Dzisiaj znowu ze śpiewem na ustach ?jedziemy na wycieczkę, bierzemy Mrusię w teczkę?.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4513.JPG
Podoba jej się, ale muszą to być boczne dróżki, bez większego ruchu samochodowego. Na szczęście 100 metrów od nas jest taka cichutka dzielnica na górce, tam sobie jadą.
Zdrowie tutejszym Smadnym 😉
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4520.JPG
Witojcie! No to zdrowie nasej Alecki i Alsecki po roz pierwsy! 😀
Do TesTeqecka
„A czy ten kot lepiej pisze od chomika Edwarda?”
Moim zdaniem lepiej. Ba ocywiście de gustibus non miauczandum 😀
Do Hortensjecki
„bardzo dużo czasu zabiera im drzemka, a to nie sprzyja pisaniu.”
A to jo se myśle, Hortensjecko, ze jest zupełnie inacej – one wcale nie drzemiom, ino zbierajom siły do wyryktowania prowdziwego kociego arcydzieła 😀
Do Fusillecki
„I zupełnie nie ma to znaczenia, że ja raczej psiara jestem!”
Jak najbardziej nimo to znacenia, Fusillecko, bo hyrne ludzkie powiedzenie „zyć jak pies z kotem” jest – delikatnie mówiąc – barzo duzym uprosceniem 😀
Do Alecki
„O, wrzuciło mi się dwa sznureczki”
Nie wiem, cy juz zbocowołek, ze od strony admina ustawiłek roz, coby Łoter przepuscoł więcej niz jeden śnurecek w jednym komentorzu, ale… poprzednie ustawienie od rozu sie wróciło nazod. Widocnie tak musi być.
„Jestem pewna, że któregoś dnia Mrusia zacznie pisać, bo od czasu do czasu wskakuje mi na kolana, kiedy siedzę przy maszynie – i zabawia się klawiaturą.”
No to na pewno zacnie pisać! Przecie nie traciłaby casu na zabawe klawiaturom ot tak bez powodu 😀
Alicji juz skladalam zyczenia na blogu Gotuj sie. Teraz pora na zyczenia dla Alsy. Wszystkiego dobrego. 🙂
Wszystkiego dobrego Alsie i Alicji z krainy czarów:-))
I kot i pies, są bogate w cnoty i talenty ale pies ma o jeden talent więcej pozwala się tresować. Za to koty maja w sobie więcej tajemnic więc kto wie jakie piękne opowieści mruczą wieczorami. 🙂
Bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim za piękne życzenia! 😀
Jestem absolutnie pewna, że moja Kicia, gdyby tylko chciała, napisałaby rewelacyjną powieść. No, ale jej się nie chce – już nawet nie depcze po klawiaturze.
Also,Alicjo-troszke spoznione,ale serdeczne zyczenia imieninowe.Wszystkiego najlepszego!!!
W naszym domu zawsze byly psy,wiec jakos malo uwagi poswiecalismy kotom.Nic nie wiedzielismy o ich naturze.Zawsze wydawaly sie takie niedostepne,do momentu kiedy nasz sp.Napoleon nie postanowil u nas zamieszkac.Poczulismy sie zreszta ogromnie wyroznieni,ale nie wiedzielismy „tyz”, co nas czeka?!
A czekalo bardzo wiele.Cuda i cudenka sie dzialy.Jestem pewna,ze w niebiosach Napoleon zabawia sw.Piotra swoimi opowiesciami………………a my zyjemy wspomnieniami o nim 🙂
Ano – dziękuję! 🙂
Skończyłam czytać „Stulatka, który ….” – polecam jeszcze bardziej, niż poprzednio. Na stronie 407 jest o kocie, który był b. inteligentny, a i wożony w rowerowym koszu (jak Mrusia). To tak nawiązując do tematu, albo nie nawiązując do niczego… 😉
Drugie zdanie mojego poprzedniego komentarza – 😳
Tymczasem ja napisałem i opublikowałem wpis o Cerecie – psie, który poświęcił życie, żebym wydoroślał… http://biz.blox.pl/2014/06/Ceret.html
TesTeq,
Twój tekst jest poruszający; jaka szkoda, że biedny Cerec tak skończył. 🙁
przepraszam, powinno być Ceret, 😳
Alicjo )) Also ))
Wszystkiego co najlepsze na każdy dzień i godzinę Waszego Życia ))
TesTeq-nasze psisko, imieniem Barii, bylby rowniez tak tragicznie zakonczyl swoj zywot.Na szczescie ciezarowy samochod zatrzymal sie dosc szybko,chociaz psisko zostalo potracone.Nigdy nie zapomne jego placzu,gdy ojciec niosl go na rekach do domu.Barii mial bardzo skomplikowane zlamanie kosci tylnej nogi i ona na zawsze pozostala sztywna.To byl jego ratunek,bo juz nie mogl tak latwo pokonywac plotow!
Dozyl sedziwego wieku,odszedl cicho ukladajac sie w cieniu wielkiej renety w naszym ogrodzie i tam zostal pochowany.
@Ana: Smutne sprawy. Ale pozostają wspomnienia i dlatego należy dbać o to, żeby były jak najlepsze. Tu i teraz. Ja na przykład nie zdążyłem spotkać na swojej drodze Małgorzaty Braunek mimo, że było bardzo blisko, ale leń ze mnie wyszedł, jakieś dziwne zaniechanie… 🙁
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za życzenia 🙂
Mrusia zaprotestowała pazurami i zębami przeciwko wożeniu jej rowerem. I ma rację – nie podoba się jej, to dała wyraz.
Problemem jest to, że podoba się, ale w ciszy osiedla na górce, tymczasem żeby się tam dostać, trzeba przejechać jakieś 100 metrów
ruchliwą ulicą, nie da się tego przeskoczyć.
A ona nie znosi samochodów, w końcu kot ma bardzo wrażliwy słuch!
Zabroniłam męczyć kota i już, żeby nie wiem jak ją cieszyła przejażdżka po cichym osiedlu. Lepiej niech sobie poszczypie trawę i poluje na chipmunki w ogródku.
Raczej mam pewność, że nie uda mi się przed front chałupy, bo tam samochody…
Wczoraj znowu chipmunk zagrał jej na nosie, a ona się tak szykowała do skoku 🙄
Chippie chybnął jak błyskawica, kiedy tylko wykonała stosowny ruch, a była od niego oddalona o jakieś 1.5 metra.
Chuligany szybkie są!
TesTeq-takie to niestety jest zycie.Odeszla Malgorzata Braunek,wg mnie byla swietna w roli Lalki,bardzo dobrze grala i taka pozostanie w mej pamieci!!
Orca,
coś dla Ciebie, a tak w ogóle to warto obejrzeć wszystkie fotki, pokazujące akwarele tej artystki.
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/51,107881,16124476.html?i=7
Wawrzku – dziękuję! 🙂
Alicja,
Z przyjemnoscia obejrzalam akwarele Maji Wronskiej. Przeczytalam komentarze pod artykulem. Z komentarzy wynika, ze Maja Wornska cieszy sie duzym uznaniem. Jej prace troche mi przypominaja akwarele naszej miejscowej malarki o nazwisku Sarah Clementson. Sarah publikuje swoje prace w roznych formatach. Jej akwarele sa u nas bardzo popularne i bardzo lubiane.
Zalaczony link przedstawia akwarele Sary Clementson. Na obrazie prom o nazwie Elwha przyplywa na wyspe Orcas Island, ktora nalezy to grupy wysp San Juan Islands.
http://www.seattlewatercolors.com/Note-Cards-Puget-Sound-Country/11-251-200.html
6 minutowa wycieczka z Anacortes do Orcas Island. Na Orcas Island w nocy widac miedzy innymi nietoperze lapiace komary 🙂 W ciagu dnia jest widok z czubka gory o nazwie Mount Constitution na wyspy San Juan i wulkan Mount Baker. Nastepnie podroz z Orcas Island promem po wyspach i z powrotem na Orcas Island. W nocy powrot promem do Anacortes.
W Anacortes i okolicznych wodach byl nakrecony film Free Willy.
http://www.youtube.com/watch?v=OzWDtGVlpo0
O kotach tez bedzie… 🙂
O kocie imieniem Giaco.
Giaco mieszka w Sequim razem z naszymi znajomymi. Kiedy znajomi wyjezdzaja na kilka dni, Giaco chcialby miec towarzystwo. Wtedy, jesli nasz czas pozwala, spedzamy weekend w towarzystwie Giaco.
Na zdjeciu, wieczorem, po zjedzeniu ryby, Giaco usiadl, aby obejrzec dalszy ciag (sequel) klasycznego filmu w rezyserii Alfreda Hitchcocka pod tytulem „The Birds”.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/MovieNight?authkey=Gv1sRgCMDZupa406iirwE#6028307440795792850
Trochę zdjęć z Rapa Nui – picasa ciagle nie może sie pogodzić ze mną, więc galerię zrobiłam w starym stylu. Można zerknąć na miniaturki i kliknąć na to, co się chce obejrzeć.
To nie wszystko – te zdjęcia robił Jerzor, ja mam jeszcze trochę swoich, ale muszę wybrać, żeby się nie powtarzało.
Pogoda czasami nie kooperowała, ale jeszcze nie ma tak, żeby napisać podanie (w trzech egzemplarzach plus życiorys!) do Wyższej Instancji i zaraz słońce zaświeci 😉
http://bartniki.noip.me/news/Rapa_nui-J/
Orca,
przejrzę Twoje sznureczki za chwilę, dziękuję. Mnie się bardzo Wrońska spodobała, jest tyle ciepła w tych akwarelach.
Są Jaśki i Janiny między nami?
Wszystkiego najlepszego 🙂
Byłam dzisiaj w mieście i kupiłam książkę, którą tak poleca Alsa czyli „Stulatka… /i jeszcze dwie na dokładkę/. No i faktycznie, dawno tak doskonałych zakupów nie zrobiłam. Wszystkie książki niezmiernie ciekawe – oczywiście stwierdzam to po przeglądnięciu dwóch z nich. Natomiast „Stulatka… już zaczęłam czytać i z trudem od niej się oderwałam. :grin”
Alsie komputer padł, elektryka i w ogóle wszystkie plagi egipskie, ale fachowcy odzyskują metr po metrze 😉
Obejrzałam sznureczki Orcy – wybieram się do Oregonu w sierpniu i chciałabym zawadzić o Washington State, na jakieś dwa dni. Wspominałam już, że byłam ze dwa razy, ale szybko i w podróży wte i we wte po Ameryce. Teraz będzie czas skupić się na konkrecie, że tak powiem 🙂
Do Orecki
„Na Orcas Island w nocy widac miedzy innymi nietoperze lapiace komary”
No i jak tu nie lubić nietoperzy? Nalezy je kwolić! Piknie kwolić za to, ze polujom na te beskurcyje!
„Giaco usiadl, aby obejrzec dalszy ciag (sequel) klasycznego filmu w rezyserii Alfreda Hitchcocka pod tytulem ‚The Birds'”
O! To jo tego sequela nie znom. Giaco jest tutok bardziej na bieząco ode mnie! 😀
Do Wiecnościecki
„pies ma o jeden talent więcej pozwala się tresować. Za to koty maja w sobie więcej tajemnic”
Cyli moze być tyz tak, ze koty tyz pozwalajom sie tresować, ino w jaki sposób – to juz jest jedno z tyk kocik tajemnic 😀
Do Alsecki
„Jestem absolutnie pewna, że moja Kicia, gdyby tylko chciała, napisałaby rewelacyjną powieść. No, ale jej się nie chce – już nawet nie depcze po klawiaturze.”
Ale jest tako mozliwość, Alsecko, ze w tej kwili układo se w głowie ogólnom fabułe, a kie juz se ułozy – to piknie do klawiatury wróci i piknom powieść wyryktuje.
„Drugie zdanie mojego poprzedniego komentarza – 😳 ”
Pozirom i… nie widze w owym zdaniu nic złego. Choć ocywiście wse moge przeinacyć, jeśli bedzie tako potrzeba 😀
Do Anecki
„do momentu kiedy nasz sp.Napoleon nie postanowil u nas zamieszkac.Poczulismy sie zreszta ogromnie wyroznieni”
A to podobnie jak Bob pona Bowena – tyz po prostu wybroł se, ze właśnie z ponem Bowenem zamiesko, choć do wyboru mioł przecie całom kupe inksyk mieskańców bloku. A moze… Bob jest jakimsi krewnym Napoleona? W końcu z Holandii do Anglii nie jest znowu tak straśnie daleko 😀
Do TesTeqecka
„Tymczasem ja napisałem i opublikowałem wpis o Cerecie – psie, który poświęcił życie, żebym wydoroślał”
Jako pedziołek pod owym wpisem – happy endu nie było, ale moim zdaniem to wcale nie znacy, ze wpis jest pesymistycny 😀
Do Hortensjecki
„Twój tekst jest poruszający; jaka szkoda, że biedny Cerec tak skończył.”
Ba jako TesTeqecek pedzioł, dobrze, ze choć wspomnienia pozostajom 😀
Do Wawrzecka
„Alicjo )) Also ))
Wszystkiego co najlepsze na każdy dzień i godzinę Waszego Życia ))”
I dzień, i godzine, i nawet sekunde tyz! 😀
Do Alecki
„Wczoraj znowu chipmunk zagrał jej na nosie”
Alecko, a moze trza Mrusi pokazać wiadomom kreskówke Disneya? Jako film skoleniowy?
„Alsie komputer padł, elektryka i w ogóle wszystkie plagi egipskie”
Oj! No to pijemy zdrowie Alseckowego komputra i elektryki. I precki z plagami! I egipskimi, i wselkiej inksej narodowości! 😀
Precki z plagami!
Owczarku,
ja za tym, żeby Mrusia dawała sobie grać na nosie i żeby nikomu nie stała się krzywda. Mrusia jedzenia ma od zarąbania (copyright Monika Szwaja), ale odwieczny instynkt każe jej łowić.
Chipmunka miała w łapach i co gorsza, w zębach, ale go wypuściła natychmiast, i podejrzewam, bez szkody dla chipmunka.
Moze ten chipmunek fcioł zaimponować swojej dziewcynie dzielnościom i odwagom? I moze popytoł Mrusie, coby mu w tym pomogła? Mrusia zaś ulitowała sie nad bidokiem i tak we dwoje zrobili to, co groźnie wyglądało, ba w rzecywistości było barzo starannie wyrezyserowane 😀
Alicja pisze: Precki z plagami!
Na obiad? Ja tam wolę pierogi z mięsem… 😀
Ja wolę ruskie, jakkolwiek by to brzmiało. Ewentualnie z kapustą i grzybami 😉
Niemcy gola, Niemcy gola,
Ameryka do przedszkola!
Już 1:0! Brawo!
Telo ino, ze w pierwsym swoim mecu Miemcy strzeliły śtyry gole. W drugim – dwa. W tym dzisiejsym – jednego. Cyli w następnym mecu zaledwie pół gola strzelom 😀
Bardzo sie cieszymy i jestesmy dumni z wystepu druzyny US na mistrzostwach w Brazylii. Historia footballu w US jest bardzo krotka wiec tym bardziej jestesmy dumni z kazdego wystepu naszych pilkarzy na swiatowej arenie. Pochwale sie,ze w druzynie US sa dwaj pilkarze z naszego klubu Seattle Sounders: Clint Dempsey (kapitan druzyny US) i DeAndre Yedlin. Football ma bardzo krotka historie w US. Wszystko jest przed nami.
TesTeq,
Polska druzyna ma bardzo dluga tradycje w footballu i wiele sukcesow. Jak sobie radzi polska druzyna na mistrzostwach w Brazylii? W ktorej sa grupie? Przepraszam, ze nie sledzilam ich meczow.
Jak to pedzioł ostatnio jeden z polskik satyryków – Polska juz wygrała te mistrzostwa, ocywiście moralnie 😀
@Orca: No właśnie! Polska wygrała ten turniej, zanim się zaczął! My po prostu nie musimy już nic udowadniać!
A a propos początków soccera w USA, to przy porodzie tej dyscypliny za oceanem asystował nie kto inny, jak Kazimierz Deyna, który walczył o nasze i wasze sukcesy!
Oczywiście gratuluję drużynie amerykańskiej zwycięskiej porażki z Niemcami!