W piknej krainie cornyk góroli
Przeglądołek niedowno sterte gazet, ftóre od łońskiego roku zalegajom w kącie nasej bacówki. Była wśród nik pikno „Gazeta Górska”, a w niej – artykuł poni Małgorzaty Kotarby o cornyk górolak. Kany ci corni górole zyjom? Ano nad rzekom Poprad w Beskidzie Sądeckim. Fto fciołby cegosi więcej sie o nik dowiedzieć, ten moze hipnąć do biblioteki, ftóro mo w swoik zbiorak owom „Gazete Górskom”, popytać o numer trzeci z 2013 rocku – i tamok ten tekst poni Kotarby piknie se nojdzie. Artykuł długi nie jest, jak to artykuł, ale mozno dowiedzieć sie zeń róznyk ciekawyk rzecy o zyciu tego ludu w starodownyk casak. Jest więc tamok mowa i o praktykowanym w tamtyk stronak pasterstwie, i o flisactwie, i o tkactwie, i o kowalstwie tyz. Kie idzie o te ostatniom profesje, to poni Kotarba piknie dowodzi, ze cornogóralskie wsie miały z niej barzo wiele pozytku. Jako napisała, kuźnia niejednokrotnie stawała się miejscem spotkań towarzyskich: tu podkuwano konie, naprawiano narzędzia rolnicze i gospodarcze, ale i… udzielano pomocy dentystycznej (wyrywanie zębów).* Ano… tak to faktycnie było. Drzewiej niejeden rzemieślnik – nie ino kowal – mógł sie pokwolić nie tylko dyplomem mistrzowskim, ale tyz tym, ze jest piknie uzdolnionym wyrwizębem. Nie ino nad Popradem zreśtom i nie ino w Polsce. Fto cytoł Moby Dicka pona Melville’a, ten być moze bocy, ze był tamok taki cieśla okrętowy, do ftórego zgłasali sie marynorze cięrpiący na ból zęba. Cieśla ten broł kufe niescynśnika w imadło (coby pacjent nie wiercił sie podcas zabiegu) i zaroz ryktowoł piknom, choć niekoniecnie bezbolesnom ekstrakcje. Tak, tak, ostomili, kiesik to byli prowdziwi ludzie renesansu! Syćko umieli! A w kozdym rozie barzo wiele. Kielo zaś dzisiok jest takik dentystów, co to umiom nie ino ząb wylecyć, ale tyz na przikład podkuć konia? No kielo? He? Ftosi mógłby pedzieć: Ba zwróć, owcarku, uwage, ze ci downi rzemieślnicy to ino zęby rwali. Natomiast dzisiejsy stomatolog w środku ludzkiej gymby umie zrobić wiele inksyk pozytecnyk rzecy.
– Ha! – jo na to odpowiem. – Downy rzemieślnik rwoł ino zęby, bo cało medycyna stała wte na nizsym poziomie. Ba kieby ten downy rzemieślnik przeniesł sie w dzisiejse casy i zapoznoł z obecnymi metodami lecenia zębisków, to fto mi udowodni, ze nie naucyłby sie piknego ryktowania plomb, koronek i inksyk implantów? Fto mi udowodni, ze nie zgłębiłby tajników stomatologii estetycnej? Jo tam nie widze powodu, dlo ftórego nie miołby se dać z tym syćkim rady. Nie widze i ślus.
No ale rozgodołek sie o tyk rzemieślnikak-dentystak, tymcasem jo fciołek zbocyć o nik ino tak przy okazji. Główny zaś powód, dlo ftórego postanowiłek poświęcić ten wpis artykułowi poni Kotarby, jest inksy. Otóz, moi ostomili, ciekaw jestem, cy wiecie, cemu tyk góroli znad Popradu nazywano cornymi? Cy dlotego, ze latem barzo lubili sie opalać i przez to mieli ciemny kolor skóry? Nie, wcale nie dlotego. To moze sie nie myli? E, tam. Moze nie chybali pod pryśnic pięć rozy dziennie, ale z pewnościom myli sie nie rzadziej niz górole podhalańscy abo spiscy. No to skąd w końcu tako nazwa? Ano – z powodu ubrań. Oni furt chodzili po polu w cornyk strojak. Tak ze kieby pojawił sie wśród nik pon Zorro, to pokiela nie otworzyłby gymby i nie zacął godać w inksym języku, oni w ogóle nie zorientowaliby sie, ze to niepilok. A syćko przez to, ze wierzchnie ubrania na ogół ryktowano tamok z owieckowej wełny. Na cornogóralskik dziedzinak zaś na przełomie XIX i XX w. w stadach dominowały owce czarne (o czarnym runie).** Więc wełna od tyk owiecek nie mogła być inksego koloru. I telo.
Heeej! Corne owiecki, corne owiecki… Jak wiadomo, wsędy sie takie zdarzajom. Jak nie dosłownie – to przynajmniej w przenośni. Cy dobrze jest być jednom z nik? Cóz, moze to mieć pewne zalety. Ale mo tyz co najmniej jednom sakramenckom wade – jest sie wytykanym palcami przez syćkik dookoła. I casem mozno mieć tego wytykania serdecnie dosyć. Fciałoby sie choć kapecke odeń odpocąć, choć na krótki cas kasi sie schować. Ino kany? Ano… najlepiej wśród swoik, cyli w tej piknej krainie cornyk owieciek. Nawet jeśli nimo juz tamok telo owiec co downiej – to ik duchy z pewnościom nadal som w tamtyk stronak piknie obecne. Bajako.
Tak więc dlo kozdego, fto uchodzi w swoim otoceniu za cornom owce, jo mom piknom propozycje – jeśli jesce nie wiecie, kany wybrać sie na tegorocne wakacje, wybiercie sie do nadpopradzkiej cynści Beskidu Sądeckiego. Nie ino dlotego, ze uwidzicie tamok pikne zielone wiersycki, z piknymi górskimi miejscowościami, jak Piwniczna cy Rytro. I nie ino dlatego, ze stamtela barzo blisko do iście bajkowego zamku w Starej Lubowli na Słowacji. W tamte strony worce wom sie wybrać takze dlotego, ze tamok – jako te corne owce – bedziecie piknie u siebie. Hau!
P.S. A na najblizsy wtorek Smadnego Mnicha trza piknie wyryktować, bo Babeckowe imieniny bedom. Zdrowie Babecki! 😀
* M. Kotarba, Czarni górale z niekoniecznie czarnym charakterem, „Gazeta Górska” 2013, R. XX, nr 3 (83), s. 41.
** Ibidem, s. 40.
Komentarze
Szkoda, że nigdy nie widziałam czarnej owieczki, ale nad Poprad nie mogę się wybrać, bo co by moje biedne Kiciusie beze mnie zrobiły? 😉 😀
Ciekawam czy Łotr mnie przepuści, pochyły kapeć w ogóle nie do odczytania jest!
No i proszę, nie przepuścił
próbuję po raz trzeci.
Szkoda, że nigdy nie widziałam czarnej owieczki, ale nad Poprad nie mogę się wybrać, bo co by moje Kiciusie beze mnie zrobiły? 😉 😀
Owczareczku, kapeć jest nie do odczytania, pożarł mi już dwa razy komentarz. 🙁
Owczarku,
Łotr nie chce mnie wpuścić! Już trzy moje teksty poszły w kosmos!!! Podejrzewam, że inni Bywalcy Budy też mają problem z odczytaniem capcia. 😥
Jako żywo przypomnieli mi się Amiszowie z Ontario. Pomieszkują na lekko pn. zachód od Toronto, zawsze widywaliśmy ich, jadąc do przyjaciół w Kincardine. Wszyscy mężczyźni ubrani na czarno, kapelusze, kobiety na szaro-niebieskawo, obowiązkowe nakrycie głowy, taki kapelutek sprzed stu lat, dzieci podobnie. Nie korzystają ze zdobyczy cywilizacji, koń i typowy powóz, bardzo zamknięta społeczność.
Polecam film z Harissonem Fordem (Indiana Jones!) „Świadek” – wiele mówi o tej społeczności. Dobry film swoją drogą.
Dużo więcej Amiszów jest w Pensylwanii, w Stanach.
Mam sposób na kapcia – klikam i klikam na „reload”, czyli to po prawej na samej górze, żeby wreszcie pojawił się kapeć cyfrowy 🙂
Hortensjo,
nie zniechęcaj się – rób jak ja robię – kapcia kapciem, czyli poklikaj i jak Ci sie trafi kapeć cywilizowany, cyfrowy , czytelny – to wpisuj 🙂
Nie będzie byle kapeć nas denerwował 👿
A czy czarni górale mają kłopot z czarnymi kapciami?
Do Hortensjecki
„Łotr nie chce mnie wpuścić! Już trzy moje teksty poszły w kosmos!!!”
Syćkie nolozłek, Hortensjecko… w spamak! Były tyz tamok komentorze Orecki. I moje własne tyz – zeby było ciekawiej! Mom nadzieje, ze to syćko som przejściowe problemy 😀
Do Alecki
„Jako żywo przypomnieli mi się Amiszowie z Ontario”
Nie pomyślołek o nik, chociaz akurat ten film z ponem Indianom Jonesem (znanym tyz w pewnyk kręgak jao Han Solo) widziołek. Ale faktycnie podobieństwa som. Choć dlo cornyk góroli te podobieństwa to juz racej przesłość, a dlo Amiszów – furt teraźniejsość.
„Mam sposób na kapcia”
Na mój dusiu! Od casu ostatniej blogowej przemiany Twoje komentorze, Alecko, som pierwsymi, ftóryk nie musiołek wyciągać ze spamów. Bo w tej kwili – jako juz pedziołek Hortensjecce – nawet moje tamok trafiajom i od strony admina muse je stamtela wyciągać 😀
Do TesTeqecka
„A czy czarni górale mają kłopot z czarnymi kapciami?”
W tej kwili – mogom mieć. Ale jako przed kwileckom pedziołek Hortensjecce – mom nadzieje, ze ino przejściowo 😀
Alicjo,
ależ ja klikałam do oporu i w końcu mi się znudziło. W każdym razie dobrze wiedzieć, że można to paskudztwo zmienić na cyfry. 😀
Mnie się jakoś udaje ( póki co!), ale ten nowy kapeć jest przepaskudny.
Po co robić takie wygibasy – pojęcia nie mam.
Wygląda na to, że ci od kapciów chcą blogowiczów zniechęcić do wpisywania czegokolwiek na blogi 🙄
Jak ja mam ODCYFROWYWAĆ te wygibiaste litery…owszem, jestem cierpliwa, ale do czasu.
Owczarku,
pieseczku nasz kochany, nahau-hau-haj na tych mędroli informatycznych, niech nie naprawiają, co nie zepsute 👿
Skąd oni to wygrzebali?
Ja wiem, że język angielski jest modny, ale bez przesady i bez gibania 👿
Opis wyrwania zeba na pokladzie Moby Dick przypomnial mi lekarstwo, ktore zabral na swoja ekspedycje Kapitan Lewis. Po naukach zdobytych przez lekarza o nazwisku Dr. Benjamin Rush, Kapitan Lewis zabral miedzy innymi lekarstwo o nazwie „Rush’s Pills”, czyli tabletki doktora Rush. Potocznie te tabletki nazywano „Thunder-clappers” (thunder to grzmot, clappers – grzechotki). Praktycznie byly to silne srodki na rozwolnienie i polecane przez lekarza na prawie wszystkie dolegliwosci.
Cos musialo w tym byc, poniewaz podczas trudnej i dlugiej ekspedycji zmarla tylko jedna osoba. Nie bylo to z powodu zeba, jadowitego weza, glodu, kuli lub rany nozem. Jedyna ofiara zmarla na zapalenie wyrostka robaczkowego.
Do Hortensjecki
„ależ ja klikałam do oporu i w końcu mi się znudziło.”
Akurat w tym przypadku – klikanie chyba by nie pomogło, bo to był problem nieco inksej natury. I zdoje sie, ze nie ino na tym blogu. Na scynście wyglądo na to, ze sytuacje udało sie opanować 😀
Do Alecki
„Owczarku,
pieseczku nasz kochany, nahau-hau-haj na tych mędroli informatycznych, niech nie naprawiają, co nie zepsute”
Przekaze, ze vox populi – delikatnie mówiąc – nie jest zakwycony tymi kapciami. Jo mom nawet propozycje, co mozno z nimi zrobić – oddać je syćkie jakiemusi sewcowi. W końcu skoro bidok bez butów chodzi, to niek mo chociaz kapcie 😀
Do Orecki
„Jedyna ofiara zmarla na zapalenie wyrostka robaczkowego.”
Bidok pomorł, zanim pon Jim Bowie wynalozł swego hyrnego Bowie-knife’a. Kieby nie to, na pewno nolozłby sie ftosi zdolny, co w pore by ten wyrostek tym Bowie-knifem wyciął i wte licba ofiar śmierztelnyk wynosiłaby ZERO 😀
Ja za – kapcie szewcowi 🙂
Przypominam o niedzwiedziach w Brooks Falls. Pokaz sie skonczy za kilka tygodni.
Ponizej glownego ekranu z niedzwiedziami w Brooks Falls miesci sie kilka miniatur obrazow innych miejsc, a jeszcze nizej jest informacja o dokladnym polozeniu Brooks Falls i troche innych ciekawostek. Ranger pisze, ze niedzwiedzie jest najlepiej obserwowac miedzy 9 rano i 5 po poludniu. Jest tam rowniez bardzo duzo komentarzy od gosci. W tej chwili widze 261615 komentarzy i podziekowan za umozliwienie obserwacji niedzwiedzi na polowach.
Miedzy 9 rano i 5 po poludniu Owczarek I wiekszosc Gosci Owczarkowki spi. Zaden problem. Pod duzym obrazem po lewej stronie sa napisy LIVE CAMS, FILMS, PHOTOS. LIVE CAMS to widok na zywo. FILMS to kilka filmow nagranych przez Park Ranger kiedy niedzwiedzie przychodzily z malymi i kilka innych wydarzen podczas polowu lososia. PHOTOS to oczywiscie zdjecia.
Na duzym ekranie, w prawym gornym rogu jest duzy rysunek aparatu fotograficznego. Kiedy niedzwiedz zlapie duza rybe mozna nadusic rysunek aparatu fotograficznego, zrobic zdjecie, i zatrzymac dla siebie. Zdjecie, nie lososia.
Mam nadzieje, ze podoba sie Wam obserwacja polowow na lososie.
Children – don’t try this at home. 🙂
http://explore.org/live-cams/player/brown-bear-salmon-cam-brooks-falls
@Orca: W Polsce też obserwuje się (a właściwie podsłuchuje) z ukrycia niedźwiedzie, gdy żerują w stołecznych restauracjach. Z łososia spożywają tylko kawior:
„Wprost” dotarł do menu, które serwowano podczas nagranego spotkania Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem. Politycy nie mogli przecież zadowolić się byle czym, zamówili więc jako przekąski carpaccio z mathiasa holenderskiego, piklowane rzodkiewki, kawior z anchois, kawior z łososia, tatara, carpaccio z mlecznej jagnięciny oraz grilowany kozi ser.
Główne dania były jeszcze bardziej luksusowe – szef NBP i minister spraw zewnętrznych zażyczyli sobie policzki, ogony wołowe i ośmiornicę. Co pili? Zdaniem „Wprost”, uznali, że wino nie będzie pasować do śledzia i ośmiornicy, poprosili więc o „sześć wódeczek”.
Orca – te niedźwiedzie oglądam już od roku ) Można zapomnieć o czasie )) woda wspaniała a i niedźwiedzie, choć ociężałe jakoś dają sobie radę.
W poprzednim roku był jeden strasznie leniwy niedźwiedź, który ustawił się w jednym miejscu, otwierał swoja paszczę i czekał, aż łosoś wpadnie mu do gąbki )) Zauważyłem, że kilka razy udało mu się złapać rybkę ) choć gdyby był bardziej energiczny miałby więcej żywności ))
TesTeq
Te dania, ktore wymieniasz na pewno sa wykwintne. Ale ta wykwintnosc jest chyba regionalna i uzalezniona czesciowo od dostepu wymienionych produktow. Mam nadzieje, ze szanowni politycy nie wypluja tego, co zjedli, kiedy przeczytaja ze u nas kawior z lososia, czyli po prostu salmon eggs (co za pospolita nazwa) jest uzywany jako przyneta na kraby. Salmon eggs maja srednice 3-5 milimetrow. Mozliwe, ze te wymienione w menu pochodza z malych lososi. Bigos, pierogi, flaki, jalowcowa i oscypek to nie laska? A gdzie smadny?
Jak to Melchior Wankowicz pisal w ksiazce „Krolik i Oceany”. Snobizm.
Wawrzek,
Ciesze sie, z lubisz obserwowac niedzwiedzie w Brooks Falls. Dla mnie to duza przyjemnosc . Czasami „ranger” zbliza kamere na rozne niedzwiedzie i wtedy jeszcze blizej mozna wszystko ogladac. Ciekawe jest jak mama bear wchodzi do wody, a baby bear obserwuje z brzegu i uczy sie, jak to sie robi.
Kiedy w sezonie jest duzo lososia wtedy niedzwiedzie jedza tylko skore, a reszte zostawiaja dla mew. W skorze jest najwiecej tluszczu.
Czy politycy jedza tylko tluste ochlapy?
Dzisiaj w stanie WA rozpoczela sie legalna sprzedaz marijuany. Posiadanie m. jest legalne od listopada 2012 roku. Legalna sprzedaz rozpoczela sie dzisiaj. Pierwszymi klientami byli przyjezdni z Kansas, ktorzy kupili m. jako urodzinowy prezent dla swojego 84 letniego dziadka. Cena za dwa gramy $26.50.
W calym stanie jest dzisiaj otwartych kilka sklepow sprzedajacych m. Sklep w Seattle nazywa sie Cannabis City.
To tyle nie na temat 🙂
No to teraz pioruny z nieba, wulkany z piekła i siedem do kwadratu plag! 😉
Żadnych pieronów!
Moze zamiast siedem do kwadratu jest siedem do jeden.
Do Alecki
„Ja za – kapcie szewcowi”
No to juz som dwa głosy za 😀
Do Orecki
„Mam nadzieje, ze podoba sie Wam obserwacja polowow na lososie.”
Piknie podobo! Ba myśle se, ze te niedźwiedzie mogłyby hipnąć od casu do casu do bloga Pona Pietra podzielić sie swoimi pomysłami na przyrządzanie łososi.
A Brooks Falls – to chyba na ceść tego rezysera Mela Brooksa? 😀
Do TesTeqecka
„W Polsce też obserwuje się (a właściwie podsłuchuje) z ukrycia niedźwiedzie, gdy żerują w stołecznych restauracjach.”
No właśnie! Ino podsłuchuje! A powinno sie filmować z ukrytej kamery i puscać na zywo w internecie. I wte Brooks Falls miałoby filmującego rangera, a my – filmującego kelnera 😀
Do Wawrzecka
„W poprzednim roku był jeden strasznie leniwy niedźwiedź, który ustawił się w jednym miejscu, otwierał swoja paszczę i czekał, aż łosoś wpadnie mu do gąbki”
No to niek zgadne, jak ten niedźwiedź mioł na imie. Yogi? 😀
Orca,
moje dziecko jest w Seattle na kilka dni…delegacja z pracy, właśnie dostałam e-mail, bardzo chwali sobie pogodę dzisiejszą tamże 🙂
Alicja,
Mam nadzieje, ze znajdzie troche czasu na spacer po Pike Place Market i zabierze ze soba do domu mile wspomnienia.
Wawrzek i wszyscy obserwatorzy niedzwiedzi w Katmai National Park & Preserve,
Za okolo trzy godziny slonce zajdzie w Brooks Falls. Jesli wtedy bedziecie obserwowali niedzwiedzie, czyli podczas Katmanskiej nocy 🙂 obraz na ekranie jest czarno bialy. Przyczyna tego jest kamera typu night vision, po polsku najt wyżn. Kiedy okolo 5 rano wzejdzie slonce, wtedy obraz jest w kolorze.
Przyjemnego ogladania.
Orca,
na pewno dziecko tam będzie i pewnie podeśle zdjęcia. Chwilowo przebywa w Seatlle, a trochę na dłużej w Portland, ale na stałe mieszka w Toronto.
Podesłał mi trochę zdjęć. Podsyłam jedno z wycieczek, sławna góra 😉
http://bartniki.noip.me/news/_MG_1471_mt_st_helens.jpg
Do Alecki
„moje dziecko jest w Seattle na kilka dni…delegacja z pracy, właśnie dostałam e-mail, bardzo chwali sobie pogodę dzisiejszą tamże”
Cyli to musi być pogoda nietypowo dlo Seattle, bo przecie Seattle słynie jako miasto dysców. Co pewnie Orecka bedzie mogła piknie potwierdzić 😀
Do Orecki
„obraz na ekranie jest czarno bialy. Przyczyna tego jest kamera typu night vision, po polsku najt wyżn.”
Tak jest po polsku? No to po staropolsku jest kapecke inacej: ciemno wszędzie, głucho wszędzie 😀
Orecka potwierdza, ze u nas pada deszcz od poniedzialku do piatku. W soboty i niedziele tez. Wulkan Swietego Helena jest zalany woda. Do krateru mozna podplynac kajakiem. Nie, to jest pomylka, to nie jest prawda. Plywanie do krateru Swietego Helena kajakiem tylko zwabi turystow. Wszystkie wulkany sa zalane, duje wiatr i na powierzchni wody szaleja wysokie fale. Lososie uciekly do Turbacza.
To tyle od przedstawicili grupy, ktora zajmuje sie zniechecaniem turystow do przyjazdu do WA. Taka organizacja naprawde istnieje.
Prawda jest taka, jak podaje syn Alicji. Jest sloneczna pogoda. Nie napisze „piekna pogoda”, bo dla mnie deszczowy dzien jest rownie pikny co sloneczny dzien.
Ja bardzo mile wspominam stan Waszyngton, podobnie trochę wyżej Vancouver kanadyjskie, podobno tam pada 365 dni w roku, ale myśmy dobrze trafili 😉
Ale nie tyle „byliśmy” tam, ile „przejechaliśmy”, i to dwa razy. Tym razem szykuję się na tydzień-10 dni pobytu w Oregonie i stamtąd zrobić sobie wycieczkę do Seattle i okolic.
@Alicja: Skoro tam pada przez 365 dni w roku, a gdy Ty byłaś, nie padało, to znaczy, że wizytowałaś stan Waszyngton w roku przestępnym. Zgadza się?
Orca,
żartujesz z tą organizacją zniechęcającą, przecież to taki piękny stan, ma wszystko – tu ocean i obok góry wysokie, wulkany, ośnieżone szczyty, coś pięknego!
*miło, nie mile! A swoją drogą USA obstaje przy milach, zamiast sie trzymać standardu światowego – kilometry!
TesTequ,
to było w roku 1986 i 1988. Czy one przestępne – pojęcia nie mam 🙂
Tylko 1988 był przestępny. Bo dzieli się przez 4, ale nie przez 100. Bo przestępne są lata dzielące się przez 4, ale nie przez 100, chyba że przez 400!
W 1986 musiało lać.
Pewności nie mam ( z matematyki jestem bardzo cieniutka!), TesTequ, przejechaliśmy to w nocy.
Wygrzebałam zdjęcie sprzed stu lat z tej piewrszej wycieczki (1986), z Vancouver – nie padało! Ale było zachmurzone niebo.
Za kierownicą siedzi nasz „przyszywany syn”, Jarek. Była to wspaniała wyprawa, nasza pierwsza naokoło (mniej więcej) Ameryki (17 000km z groszem!), ale wtedy nie było maszyn internetowych, jak teraz, zabierasz w kieszeń i notujesz.
Wtedy pisałam listy na piechotę, a i zdjęcia robiło się Zorki4 czy Practiką.
Zapomniałam dołączyć zdjęcie 😉
http://bartniki.noip.me/news/Vancouver-1.jpg
A, jak w nocy, to inna sprawa. Napisałaś przecież, że pada przez 365 dni w roku! 🙂
Zapytalam google, gdzie sa wieksze opady deszczu? W NY czy w Seattle? Obydwa miasta sa polozone na podobnej wysokosci geograficznej i nad oceanem.
Google twierdzi, pamietajcie, aby nie kwestionowac slow Googla, ze NY ma 47 cali opadow rocznie, Seattle 38 cali rocznie.
Zdradze Wam pewna tajemnice. Nie jestem pewna, czy te tajemnice powie Wam Google. Roznica miedzy NY i Seattle polega przede wszystkim na tym, ze w NY te 47 cali opadow to snieg. W Seattle – rain, rain, rain. Nie leje tylko kapie. Zwykle od pazdziernika do marca. Wtedy w NY sypie snieg.
Przypominam definicje dnia „poniedzialek”. Poniedzialek to sloneczny dzien przypadajacy po dwoch deszczowych dniach.
Polecam Warszawę i inne polskie miasta. Tu nigdy nie spadł nawet jeden cal deszczu! 😀
Uff! To ja po bardzo pracowitym tygodniu babciowania pozdrawiam wszystkich Budowiczów, łącznie z szacownym gospodarzem Budy! I Smadnego poprosze, bo teraz juz mogę! :-)))
Ana, z solidarnoći trzymam za Holindrów 🙂
Też sobie jakiegoś Smadnego (Leżajsk) naleję, bo zabieram się za gotowanie, a gotować o suchym pysku się nie godzi.
Do Orecki
„Lososie uciekly do Turbacza.”
To znacy… pewnie fciały uciec, ale niestety napotkały na niemozliwom do pokonania przeskode. W jednym wywiadzie z jegomościem Tischnerem wycytołek, ze downiej pod Turbaczem i łososia mozno było piknie złowić. Ale potem postawiono zapore w Rożnowie… i skońcyło sie, wędrówki tyk ryb pod Turbacz ustały. A skoda. Bo takiego łososia prosto z wody to jo byk se chętnie zjodł.
„Poniedzialek to sloneczny dzien przypadajacy po dwoch deszczowych dniach.”
No to na takiej Saharze to dopiero bidoki musom być – ani jednego poniedziałku! 😀
Do Alecki
„Tym razem szykuję się na tydzień-10 dni pobytu w Oregonie”
Alecko – obowiązkowo wozem osadnicym, jako pon Marcus Whitman w starodownyk casak.
„A swoją drogą USA obstaje przy milach, zamiast sie trzymać standardu światowego – kilometry!”
Prowdopodobnie rzec w tym, ze wte hyrnom piosnke 500 Miles musianoby przeinacyć na „500 Kilometres”.
„Ana, z solidarnoći trzymam za Holindrów”
Aaaa! Teroz mnie oświeciło, kany Anecka pojechała. Do Brazylii! A z jakim skutkiem? Od wcora – wiemy to piknie 😀
Do TesTeqecka
„@Alicja: Skoro tam pada przez 365 dni w roku, a gdy Ty byłaś, nie padało, to znaczy, że wizytowałaś stan Waszyngton w roku przestępnym. Zgadza się?”
Som i inkse mozliwości. Na przykład jednego dnia mogło byc oberwanie chmury i wte mozno uznać, ze były dwa dni dyscowe w jednym. Dzieki temu jeden dzień mógł być wolny od dyscu 😀
Do Fusillecki
„I Smadnego poprosze, bo teraz juz mogę!”
Ocywiście, Fusillecko. Becka Smadnego Mnicha dlo Fusillecki! 😀
Owczarku,
Moze kiedys zapora w Rożnowie bedzie zlikwidowana i lososie wroca w to miejsce.
Wczoraj pomyslalam o innym lososiu. O chyrnym wodzu indianskim imieniem Przeziebiony Losos. O ile pamietam ten wybitny lider wspolpracowal z przodkiem Twojego Bacy. Nie przypominam sobie nazwiska przodka.
Wczoraj przy drodze 101 w Jefferson County zobaczylam tablice, ktora mnie bardzo zaintrygowala. Czy kandydat na Szeryfa Jefferson County, Ken Przygocki, to kolejne pokolenie przodkow Bacy z Turbacza.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/SheriffPrzygocki?authkey=Gv1sRgCNrxwNeX9fv5aw#6035573565691889234
Na tablicy jest adres strony Pana Przygockiego, ken4sheriff2014.com
Na stronie jest odpowiedz na moje pytanie, jak Mr. Przygocki wymawia swoje nazwisko? Duzymi literami jest podana wymowa nazwiska „She-Gus-Ski”.
Jak mozna przeoczyc takie nazwisko podczas wyborow na nastepnego sheryfa Jefferson County?
„Słownicek góralsko-ceprowski” autorstwa Owczarka podaje, ze Wodz Przeziebiony Losos byl Hyrny, a nie chyrny.
Po kilku dniach udało mi się dojść do klawiatury. Była cały czas niedaleko ) jakieś 2 metry (( lecz ja nie byłem w stanie dojść do niej. Nie lubię laptopa, wiec skrzynka tylko na mnie patrzała (((
Jeszcze w poprzednim miesiącu dopadła mnie dna moczanowa. Zaatakowała lewą stopę i kolano. Tydzień temu „pofrunąłem” ze schodów (( i to co już prawie się zaleczyło rozpoczęło się ze zdwojoną siłą ((( Dzisiaj otworzyłem maszynę i wreszcie mogę skontaktować się z Wami )) A ze jestem optymistą i to podobno niepoprawnym, wiec liczę, że już za niedługo wszystko wróci do normy )) Muszę tylko kupić sobie na to kolano coś co nazywa się orteza ) by je usztywnić i móc z niego, czyli kolana korzystać )) Pozdrawiam i życzę Wam Wszystkim Zdrowia – w każdych ilościach )))
Do Orecki
„Czy kandydat na Szeryfa Jefferson County, Ken Przygocki, to kolejne pokolenie przodkow Bacy z Turbacza.”
Na mój dusiu! Muse te sprawe zbadać! A racej – wywąchać 😀
Do Wawrzecka
„A ze jestem optymistą i to podobno niepoprawnym”
Optymizm – to barzo wozne lekarstwo. Bez skutków ubocnyk! Więc z pewnościom piknie Ci sie ono, Wawrzecku, przydo 😀