Historia pewnego powiedzonka
Co powinno być w Owcarkówce, kie jest pierwsy czerwca? Ano… wpis dlo dzieci. No to jest wpis dlo dzieci. Haj.
W pewnym schronisku, nad pewnym stawem,
Gdzie szlak na pewien szczyt się zaczyna,
Jadłem akurat pewną potrawę,
Gdy się dosiadła pewna gaździna.
Nie wiem, czy to jest fakt czy bajeczka,
Lecz ta gaździna opowiadała,
Że była sobie kiedyś owieczka,
Ciut zwariowana i jak śnieg biała.
Żyła na hali, wśród innych owiec,
Ale to była istotka, która
Wszystkim mówiła: „Jestem wędrowiec”
I uwielbiała chodzić po górach.
Raz się na Rysy wspięła wysokie,
Raz z kozicami biegła po skałach,
A raz dotarła pod Wielką Krokiew
I tam narciarzom kibicowała.
Raz oddaliła się od juhasów,
Którzy wraz z bacą jej pilnowali
I do ciemnego polazła lasu
Na stromym zboczu, w pobliżu hali.
Kogo spotkała w tym ciemnym lesie?
Myszkę, wiewiórkę, mrówkę, motylka,
Turystkę w dżinsach, turystę w dresie,
Znowu wiewiórkę i wreszcie… wilka.
A wilk dla owcy – daję wam słowo –
To bestia groźna jest niesłychanie!
Więc jeśli ktoś jest słaby nerwowo –
Niech mnie natychmiast słuchać przestanie.
Bo wilk tak rzecze: „Mawiał mój dziadek,
„Że dobrze zjeść coś, nim słonko zaśnie.
„Więc zjem, owieczko, pyszny obiadek.
„A tym obiadkiem – ty będzie właśnie.”
Owieczka na to: „Ty obżartuchu!
„Ja twym obiadem? A z jakiej racji?
„Jeśli, żarłoku, masz pusto w brzuchu,
„Idź na Krupówki do restauracji.”
Wilk warknął groźnie: „Milcz, kłębku wełny!”
Echo poniosło warkot złowrogi.
Czy zjadł owieczkę i brzuch miał pełny?
Nie zjadł, nie zdążył, bo owca – w nogi!
Wilk zaczął krzyczeć: „Mój obiad czmycha!
„I to z prędkością równą rajdowcom!
„Stój, mój obiedzie! Stójże, do licha!”
I zaraz ruszył w pogoń za owcą.
Ze trzy kwadranse tak się ganiali.
Biegli i biegli… wybiegli z lasu
I do zielonej dobiegli hali,
Gdzie właśnie baca wyszedł z szałasu.
Owieczka błaga: „Ratuj mnie, baco!
„Aż strach pomyśleć, co wnet mnie spotka,
„Bo mnie drapieżne ściga ladaco!”
Baca więc woła: „Wskakuj do środka!”
No i wskoczyła. Już jest w szałasie.
„Uff!” – odetchnęła. Zmrużyła oczy…
Ale spostrzegła po krótkim czasie,
Że do szałasu… wilk także wskoczył!
Oj, oj, niedobrze! Owieczka w biedzie!
Wilczur już zbliża się do owieczki…
„Stąd nie uciekniesz już, mój obiedzie,
„Bo z tego miejsca nie ma ucieczki!”
Lecz do szałasu… wkroczył też baca.
Drzwi zaryglował, chwycił ciupagę
I tak do wilka zaraz się zwraca:
„Kto ma ciupagę – ten ma przewagę!
„A ty jej nie masz, drogi kolego,
„Więc się skończyły z owiec obiadki.
„Zaraz sprowadzę tu leśniczego
„I do zoo trafisz, do ciasnej klatki.”
I wtedy nagle, niespodziewanie –
Ten wilk-rozbójnik… zalał się łzami.
„Co z moją żoną teraz się stanie?
„Co z mymi dziećmi, jeszcze brzdącami?”
Baca się na to zaśmiał szyderczo:
„Ty chcesz wywołać litość w mej duszy?
„Ha-ha! Nie wzruszysz mnie, owcożerco!”
W rzeczywistości… jednak się wzruszył.
Poczuł dwie łezki w kącikach powiek,
Przestał mieć srogą, surową minę
I tak pomyślał: „Cóż, wilk jak człowiek –
„Też może troszczyć się o rodzinę.”
Schował ciupagę, zdjął czapkę z głowy,
Wyjął ze skrzyni oscypków kilka,
I rzekł wesoło: „Obiad gotowy!
„Od szefa kuchni dla pana wilka.”
Wilk na oscypki łapczywie zerka,
Ogon mu merda, ślinka mu leci,
Baca zaś mówi: „Dam ci też serka,
„Byś poczęstował żonę i dzieci.”
I wilk z wałówką wyszedł z szałasu.
A wielkoduszność bacy docenił,
Bo gdy już w końcu wrócił do lasu –
Wykreślił owce ze swego menu.
A w tym schronisku owa gaździna
Tak mi przed laty opowiadała,
Że odtąd właśnie w wielu krainach
Mówią: „Wilk syty i owca cała”.
Hau!
Komentarze
Ło matko bosko! I wilk vege się stał? Przez bacę
Że co? Że jako hasło w wyborach do PE: „Zapiszemy prawo wilków do oscypków w Zielonym Ładzie”?
Piękny wierszyk Owczarku.
Owieczkę Wędrowca spotkałam na trasie od Wodogrzmotów do Doliny Pięciu Stawów.
Miło nam się rozmawiało 🙂
Do Jacecka
„Ło matko bosko! I wilk vege się stał? Przez bacę”
Niekoniecnie. Owsem, prowdopodobieństwo spotkania w korcmie na Krupówkak wilka zamawiającego baranine – racej zmalało. Natomiast wilka zamawiającego schabowego – chyba nadal mozno spotkać 🙂
Do PAKecka
„Że co? Że jako hasło w wyborach do PE: ‚Zapiszemy prawo wilków do oscypków w Zielonym Ładzie’?”
Cemu nie? Nie słysołek, coby konusi akurat ten punkt Zielonego Ładu sie nie podobał. Cyli tutok – syćka som za! 🙂
Do Jagodecki
„Owieczkę Wędrowca spotkałam na trasie od Wodogrzmotów do Doliny Pięciu Stawów.
Miło nam się rozmawiało”
To moze, Jagodecko… właśnie Ty byłaś tom turystkom w dżinsak, o ftórej w powyzsej opowieści jest mowa?! Syćko mozliwe 🙂
Jakem owiecka ( horroskopowa) wilków się nie boję, ani mięsojadów ani serożerców. A za pikny wiersyk piknie dziękuję. Heeeeeeeeeeeeeej!!
A to znacy, Ognistecko, ze nadajes sie na przewodnika stada. I wte całe stado – wzorując sie na swym przywódcy – nie bedzie sie bało tyk beskurcyjej 🙂
@Owczarku:
Marketing!
Jak będziesz wilka nazywał beskurcyją, to się obrazi i przestanie kupować oscypki. I co będzie z gospodarką Podhala?
Ależ tam!
Wilk nie zna gwary góralskiej! A jest ich ponoć od licha i ciut, tak wilków jak i gwar!
„Prowadź swój plug przez kości umarłych”. – Tokarczuk
Polecam film (nedługi) Skolimowskiego o osiołku, bo to mi się kojarzy z powieścią Olgi.
„Io”
Malutki taki film, ale daje po oczach…
https://www.youtube.com/watch?v=rrBeSQbdXmw
*niedługi
U mnie lato, upalne nie aż tak bardzo jak zwykle, ale czasami daje po garach jak dzisiaj – 30c i para w powietrzu, czyli sauna. Wybrałam się na spacer Za Róg, bo zapowiedziano strajk w naszej monopolce:
(„W prowincji Ontario trwoga, bo od jutra strajkuje nasz monopol spirytusowy – jak wiecie pewnie, bo już o tym wspominałam, jest to taki przedziwny kraj, a raczej prowincja, bo inne prowincje mają inaczej, że alkohol sprzedawany jest tylko w sklepach z alkoholem. Rząd prowincjonalny pod naciskiem obywateli oraz innych sklepów, spożywczych na przykład, chciał wprowadzić, żeby alkohol był dostępny w normalnych sklepach.
Na to tłuste koty z LCBO (to ten monopol) nie chcą się zgodzić, bo to oni dyktują ceny i są one takie same we wszystkich ichnich sklepach. A gdyby nie daj boże jakiś prywatny sklep, albo co gorsza sieć (np. spożywcza) mogła sprzedawać alkohol, i nie daj boże miałaby konkurencyjne ceny?! I tak jest odkąd pamiętam – zjeździłam ćwierć świata i nigdy nie spotkałam się z czymś takim, żeby w osiedlowym czy przydrożnym sklepie nie można było kupić butelki wina czy piwa, zawsze też jest wybór jakichś mocniejszych alkoholi. No więc bronią tych swoich wyłącznych sklepów jak niepodległości, a przecież sami mogliby na tym skorzystać, bo wybór mają spory, większy niż byłby w przeciętnym sklepie, i też mogliby żonglować cenami, być uczciwą konkurencją. Są co prawda sklepy z piwem (Beer Store) oraz lokalne „kioski” z winem ontaryjskim, one nie są zrzeszone w LCBO i nie strajkują, ale ontaryjskie wino… nie wypowiem się, poza tym droższe niż to sprowadzane z Australii na przykład.
Więc tutejsi rzucili się „do monopolu”, żeby zrobić zapasy whiskey i innych „twardych” alkoholi, a ja zakupiłam 3 butle australijskiego wina. Strajk ma trwać podobno 2 tygodnie, a „potem się zobaczy”.
W sklepie był facet, który dyskutował z personelem – „zmuszacie mnie do picia! Bym sobie kupił jedną butelkę, a tak to robię zapas i na pewno się skuszę, żeby ten zapas wypić przed czasem!”), a po drodze wyszły mi z krzaków takie zwierzątka:
https://photos.app.goo.gl/zUizoakjJDGEuVEh8
To są tutejsze dzikie króliki, nie zajączki. Niech ta… dla mnie to zajączki!
Dziękuję Owczarku za tę opowieść o owieczce i wilku.
Ostatnio leże złożony DNĄ. Zaatakowała mnie w obie stopy i lewe kolano. Boli jak nie wiem co ((( Twoja opowieść złagodziła ból i mam nadzieję, ze po przeczytaniu 1 czerwcowego opowiadania będzie już mijała. Muszę postraszyć tę dnę wilkiem, gdyż ciężko jest z nią wytrzymać ))
Życzę wszystkim zdrowia i pięknych wakacji )))
Do PAKecka
„Jak będziesz wilka nazywał beskurcyją, to się obrazi i przestanie kupować oscypki. I co będzie z gospodarką Podhala?”
Moze powiem mu, ze tak go nazwoł „Ujek” Krzeptowski? Podobno bycie obrazonym przez „Ujka” Krzeptowskiego to był zascyt 🙂
Do Alecki
„W prowincji Ontario trwoga, bo od jutra strajkuje nasz monopol spirytusowy – jak wiecie pewnie, bo już o tym wspominałam, jest to taki przedziwny kraj, a raczej prowincja, bo inne prowincje mają inaczej, że alkohol sprzedawany jest tylko w sklepach z alkoholem.”
To jo sprawdze, Alecko, cy w tym Ontario Felek znad młaki nimo jakiegosi swojego sklepu z gorzołkom. Jeśli mo – postarom sie pomóc 🙂
Do Wawrzecka
„Ostatnio leże złożony DNĄ.”
Na mój dusiu! To zdrowia, Wawrzecku! A jeśli wilki rzecywiście by pomogły – moge wysłać ik spod swojego Turbacza telo, kielo trza! 🙂
😀 😀 😀
Cudna bajeczka nie tylko na dzień dziecka!!!
😎 😎 😎
O, jakże dawno mnie tu nie było,
nie, że gdzieś indziej nie było miło
ale u progu nowego roku*
do Owczarkówki zrobić pięć kroków
nie grzech
a nawet postanowienie
(i w Nowym Roku tego nie zmienię… 🙄 )
Postanowienie mocne jak Turbacz Owczarkowy – przedwczoraj skoro świt z Obidowej nawiedzony… nowy odcinek zakopianki zaliczony przy okazji, dzień po udostępnieniu, bo jeszcze nie uroczystym otwarciu… A Gorce pachną tak, jak zawsze – oscypkami też… a głównie zimnym piwem w schronisku (piwo z rana jak śmietana… 😆 – nie, nie próbowaliśmy )
https://basiaacappella.wordpress.com/2024/09/01/ten-turbacz-z-obidowej/
___
*szkolnego 🙄
Wawrzku, zdrowia! 🙂
@owczarku:
To powinno być w formie dyplomu. Z podpisem prezydenta-beskurcyi.
Basiu !
Dziękuję za życzenia zdrowia ))
Niestety DNA dobrze się poczuła w moim organizmie i trzymała mnie przez dwa miesiące ((( Wędrowała po całym organizmie, lecz chyba się jej znudziło, gdyż następuje poprawa )) Jeszcze trochę mnie męczy, lecz cieszę się, ze mogę chodzić przy wspomaganiu laski ) a nie leżeć i być na „łasce” domowników ()
Tobie i wszystkim z Owczarkowej Budy życzę zdrowia i pogody ducha )))
Do Basiecki
„A Gorce pachną tak, jak zawsze – oscypkami też”
No to chyba moge uznać, ze mój baca mo w tym zapachu swój udział 🙂
Do PAKecka
„To powinno być w formie dyplomu. Z podpisem prezydenta-beskurcyi.”
Ino co pon prezydent z tym dyplomem zrobi? Podpise cy odeśle do Trybunału Kucharskiego? 🙂
Do Wawrzecka
„Niestety DNA dobrze się poczuła w moim organizmie i trzymała mnie przez dwa miesiące”
Wawrzecku, to jo Ci zyce, coby jedyne DNA w Twoim organizmie to były wiadome łańcuchy. A wselkie DNA chorobowe – precki! 🙂
W zasadzie to ja już zaczynam mieć hiszpańską słabą wątpliwość, który to prezydent. W każdym razie zjeżdżają się na jutrzejszą kolację do Krakowa, więc będzie można wybierać. Ciekawe, co podadzą na kolacji? Kto obstawia oscypki?
Szlaki (pa)górskie,
piękno natury i kultury,
(burzliwa) historia, a czasem burza na dzikiej ścieżce i dookolnym morzu
zioła i harmonijna kakofonia zapachów, serowych też,
owieczki,
psy wożone w wózkach po nadmorskich promenadach, ale i pasterskie też (czasem…),
sępy płowe zawsze… … …
…Znów tam byliśmy, relaksowo zgłębialiśmy i spłycaliśmy (w końcu na wakacjach! 😆 ) — …czym z Owczarkiem i Owczarkówką się teraz dzielimy.
https://basiaacappella.wordpress.com/2024/10/15/po-sladach-porzadcow/