Cemu jaz dwie zwrotki?
Wiecie, jakom monete lubie jo teroz najbardziej? Dwa złote – bo wartość tej monety piknie mi sie kojarzy z dwoma złotymi medalami, jakie nasi w ostatni piątek w Londynie zdobyli.
Jak rozumiem – teroz i w ciągu paru najblizsyk dni syćka jesteśmy kulomiotami i syćka jesteśmy śtangistami w wadze do 85 kilogramów. No i piknie. Haj.
Niestety u mnie na holi telewizora nimo, więc nie mogłek uwidzieć, jak pon Adrian Zieliński, a zaroz potem pon Tomasz Majewski zostajom olimpijskimi mistrzami. Jak dekorujom ik medalami – tyz nie widziołek. Ba kie pierwsy z nik stawoł na najwyzsym stopniu podiuma, to mojo gaździna zadzwoniła na komórke do mojego bacy i godała, co widzi w telewizorze.
– Na mój dusiu! Ojciec! – słysołek, jak woło do telefonu. – Skoda, ze tego nie widzis! Właśnie pon Zieliński odbiero złoty medal. Grajom mu nas hymn. O, Jezusicku! Jak piknie grajom! Ale co to? Grajom drugom zwrotke…
Drugom zwrotke? – zdziwiłek sie straśnie, kie to usłysołek. Jak później uwidziołek w internecie – nie ino mnie to zdziwiło, ze tamok w Londynie nas mistrz i syćka kibice jaz dwie zwrotki hymnu usłyseli. W końcu pare rozy zdarzyło mi sie uwidzieć w telewizji, jak róznym zwycięzcom w róznyk zawodak grajom piknie hymn. I z tego co boce – wse grano ino jednom zwrotke. Jednom i ślus. Więc jak to sie stało, ze nasemu śtangiście zagrali więcej? Pomyłka jakosi cy jak?
Zacąłek sie nad tym zastanawić. Myślołek, myślołek i… O, krucafuks! Olśniło mnie! Przecie w tym samym casie, kie pon Zieliński stawoł na podiumie, to zawody w pchnięciu kulom ciągle jesce trwały. I wcale nie było pewne, cy nasemu ponu Majewskiemu udo sie zająć pierwse miejsce, tak jak to mu sie na poprzedniej olimpiadzie udało. Więc jo se myśle, ze ta pierwso zwrotka hymnu została puscono ponu Zielińskiemu, a ta drugo… ponu Majewskiemu – awansem. I pewnie zaroz o tym ponu Majewskiemu doniesiono. A on wte pomyśloł tak:
– Na mój dusiu! Juz na moje zwycięstwo zagrano! Ale jo przecie jesce nie wygrołek! Inksi mogom tom sakramenckom kulom rzucić dalej niz jo! Co robić? Co jo bidny polski kulomiotecek mom teroz zrobić? Cóz, jest ino jedno wyjście – wygrać. Muse wygrać, bo jeśli sie okaze, ze grali mi z okazji zwycięstwa, ftórego nie było, to przecie bedzie straśliwy obciach! Straśliwy wstyd! Straśliwo kompromitacja!
No i pon Majewski zaroz piknie sie spręzył. Choć wiadomo, ze od pocątku zawodów barzo dobrze se radził. Ale teroz – wiedzioł, ze po prostu musi wygrać! Ze jest to bardziej koniecne, niz było kwile wceśniej. No i wygroł piknie! I tyz stanął na najwyzsym stopniu podiuma! Choć ten swój złoty medal odebroł dopiero następnego dnia, w sobote – pewnie uznano, ze skoro w piątek juz zagrano zwrotke hymnu na okolicność jego zwycięstwa, to jak na jeden dzień telo wystarcy.
Fto to w ogóle wymyślił, coby metodom faktów dokonanyk zmobilizować pona Majewskiego do zdobycia olimpijskiego złota? Nimom pojęcia. Nie wiem, fto to był i nie wiem, jak on to wyryktowoł, ze podcas medalowej dekoracji pona Zielińskiego zabrzmiały jaz dwie zwrotki. Ba ten ftosi pomysł mioł pikny! Sakramencko pikny! Pogratulować! Hau!
P.S. Ciesymy sie ze syćkik nasyk olimpijskik medali – nie tylko z tyk dwók złotyk – ba tutok w Owcarkówce wkrótce jesce jeden powód do radości bedziemy mieli – urodziny Basiecki. Juz w najblizsy poniedziałek. Zdrowie Basiecki! 😀
Komentarze
Ogólnie w środku lata pięknie jest!!!
A już z dwiema podkóweczkami ze szczerego ze złota na tak prestiżowej i wyśrubowanej-konkurencyjnie imprezie! — jakaż inspiracja do działania, polepszenia swego losu (bodaj poprzez regularny ruch…)! 😀
Podglądam (gdy czas pozwala) tekstowe sprawozdania internetowe zarówno polskie (autorstwa amatorów z pewnej wiodącej gazety :P), jak i brytyjskie (autorstwa semi-profesjonalistów z ich wrednego wiodącego mediuma :P) — zatem satysfakcji jest więcej, niż człowiek może umysłem ogarnąć! 😉 😎
Owczarku, wielkie Ci dzięki za pamięć o moim dniu! 😀
Wstrzymaj konie, Owczareczku! Juz mialem sie ucieszyc, ze tak ladnie zagrali druga zwrotke, juz nawet sobie zaczalem mojito ucierac z okazji tych dwu zlotych medali dla Polski, az tu czytam u Rybitzkyego na Salonie 24 taka oto konstruktywna krytyke:
„Hymn Polski to Bogurodzica.
Polski Hymn, Bogurodzicę, wyrzucili gnoje na śmietnik, a masońską przyśpiewkę okrzknięli hymnem – oto prawdziewe oblicze Ziuka Piłsudskiego, pogromcy kolejowych pocztowców i złodzieja pańswowej kasy pod Bezdanami.
Laudetur Iesus Christus et Maria semper Virgo”
Zawstydzony swoja ignorancja wczolgalem sie pod lozko i nie wyjde stamtad az do koncxa Igrzysk, na wypadek gdyby jaeszcze jakies zlote medale Polacy zdobyli. 👿
Wiesz, Mordechaju, z takiego na przykład basiowego punktu widzenia każdy Mazurek Dąbrowskiego niedograny do czwartej zwrotki* jest niekompletny i uzurpatorski… — punktów widzenia jest w przestrzeni nieskończona liczba a nawet ilość… 🙄
_____
*ew. bez uroczystego zapowiedzenia „gramy teraz zwrotkę czwartą i tylko czwartą!” ;/
Czwarta zwrotka jest akurat moja ulubiona z calego tego farbowanego hymnu. Jestem jak najbardziej za czwarta!
A niech se pisza,co chca.Mnie sie nasz hymn podoba i juz.Mysle,ze inni sie ze mna zgodza!!!
Co maja powiedziec Holindry,ktorzy mecza sie ze swoim hymnem,ze lomatkobosko 😉 Znaja przecietnie dwa kuplety,bo dalej nie idzie niczego spamietac,a muzyka, jak na capstrzyku!?
Hej.
Do Basiecki
„Podglądam (gdy czas pozwala) tekstowe sprawozdania internetowe zarówno polskie (autorstwa amatorów z pewnej wiodącej gazety ), jak i brytyjskie (autorstwa semi-profesjonalistów z ich wrednego wiodącego mediuma )”
A to te polskie som chyba bardziej na miejscu? Bo przecie olimpiada – podobno 😉 – jest imprezom dlo amatorów, a nie dlo profesjonalistów. Nawet jeśli ci profesjonaliści som ino „semi-” 😀
Do Mordechajecka
„Juz mialem sie ucieszyc, ze tak ladnie zagrali druga zwrotke, juz nawet sobie zaczalem mojito ucierac z okazji tych dwu zlotych medali dla Polski, az tu czytam u Rybitzkyego na Salonie 24 taka oto konstruktywna krytyke:
‚Hymn Polski to Bogurodzica.
Polski Hymn, Bogurodzicę, wyrzucili gnoje na śmietnik, a masońską przyśpiewkę okrzknięli hymnem”
Jo mom nadzieje, Mordechajecku, ze Pon Bócek skrzętnie ukrywo przed owom Bogurodzicom pewne rzecy, jakie tutok na ziemi o niej wypisujom. No bo inacje to naso bidno Matka Bosko załamałaby sie chyba 😀
Do Anecki
„A niech se pisza,co chca.Mnie sie nasz hymn podoba i juz.Mysle,ze inni sie ze mna zgodza!!!”
Jo sie zgadzom piknie! Nawet jeśli sam pon Dąbrowski lepiej gwarzył po miemiecku niz po polsku, o cym juz kiesik w jednym spisie zbocowołek 😀
Sam nie wiem, co myśleć o zwycięstwie Tomasza Majewskiego – sam powiedział:
„To wspaniałe uczucie, znów ich oszukałem, mimo że są lepsi.”
Dziwne wyznanie…
Cieszyć się trzeba z medali na Olimpiadzie, ale też z tych wszystkich, którzy tam pojechali i reprezentują nasz Kraj. W każdej konkurencji są tylko trzy medale, wiec nie zawsze uda się „przepchnąć” do podium, ale powinniśmy szanować wysiłek sportowców, którzy przez cztery lata przygotowywali się do tego występu )
Co do hymnu i tych dwóch zwrotek, to może puścili to z płyty, która, jak to płyta, zacięła się i poszło w świat podwójnie ))) Ale bardzo miłe to było )) Zresztą sam pan Adrian był zaskoczony przez moment tą drugą zwrotką, ale błyskawicznie się dostosował, śpiewając głośno drugą zwrotkę )) Ciekawe ilu ludzi zna drugą zwrotkę naszego hymnu ?
A propos zwrotek, to mam pytanie do Basi i Kota Mordechaja – jak według Was brzmi ta czwarta zwrotka, bo jest wersja Wybickiego (oryginalna) – ” Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę …” i jest wersja obecnie nam panująca – ” Jak Czarnecki do Poznania …”
Poza tym jako chyba nieliczni na świecie możemy pochwalić się tak starymi melodiami hymnu, jak „Bogurodzica”, czy równolegle z nią śpiewaną XIII wieczną pieśnią „Gaude Mater Polonia” i „Gaudeamus igitur”, które to pieśni są naszymi hymnami uniwersyteckimi po dzień dzisiejszy ))
Nie ma to jak 700 letnia tradycja ))
Do TesTeq’a
Sam nie wiem, co myśleć o zwycięstwie Tomasza Majewskiego ? sam powiedział:
?To wspaniałe uczucie, znów ich oszukałem, mimo że są lepsi.?
Najważniejsze, że sędziowie się nie zorientowali w tym „oszustwie” ))))
TesTequ,
kompletniejsza (choć swobodna) wypowiedź wyglądała nieco inaczej, niż hedlajnowy sensacjonizm! —
— ‚W pewnym sensie oszukałem’ (czyli kwalifikator) i z humorem – to raz.
Dwa – chodziło o spokój, strategię zawodów — przechytrzenie, taktyczne podejście rywala. Co stosuje się w absolutnie każdym sporcie… w niektórych na nieporównanie większą skalę!
Ale oczywiście, wyjęte z kontekstu, słowo wygląda prawie 😈 tak samo źle, jak lapsus Radwańskiej o repasażach i „łatwo przyszło, łatwo poszło”…
Gorzej, nie widzę owej „szerszej” wersji wypowiedzi Majewskiego w zasobach archiwalnych gazeta.pl (gdzie ją czytałam i zapamiętałam gdyż oczywiście dobór słownictwa natychmiast przykuwa uwagę!) – jakoś zostały tylko okrojone, wyedytowane soundbite’y…
…tak się dorabia gęby ludziom w pogoni za przyciągającą oko sensacją i ‚kto pierwszy ten lepszy’… 🙁
Na takich lapsusach trzeba się uczyć ważenia słów – po co utrudniać sobie życie, dostarczając pismakom i gawiedzi zbyt łatwych „setek” i „żeru”? 😮
Wawrzku,
czwarta zwrotka (dawniej piąta) zaczyna się od „Już tam ojciec do swej Basi…” (Tu porównanie z oryginałem Wybickiego).
A historia pieśni które pretendowały do miana polskiego hymnu?… ooo… 😀
E dy „gaudeamus” bo kie sie Pon Bócek, a i, nie dej Boze, semper Virgo wnerwio to nie pomoze nijakie osustwo i wiency, w tym Londynie, mogo nie zagrać ty masoński śpiwki.
Do TesTeqecka
„Sam nie wiem, co myśleć o zwycięstwie Tomasza Majewskiego ? sam powiedział:
‚To wspaniałe uczucie, znów ich oszukałem, mimo że są lepsi.'”
No bo to „osustwo” właśnie na tym polegało, ze ponu Majewskiemu zagrali hymn na ceść jego zwycięstwa, kie jesce nie było wiadomo, fto zwycięzy 😀
Do Wawrzecka
„Cieszyć się trzeba z medali na Olimpiadzie, ale też z tych wszystkich, którzy tam pojechali i reprezentują nasz Kraj.”
Bajuści, Wawrzecku. Zreśtom podcas ostatniej zimowej olimpiady, tej w Vancouverze, sam poświęciłek jeden wpis temu, ze kie idzie o tyk nasyk sportowców, ftórym sie nie powiodło, to jak najbardziej „gloria victis”, a nie „vae victis” 😀
Do Basiecki
„Na takich lapsusach trzeba się uczyć ważenia słów”
A cy do sie – świadomie – wyryktować taki blogowy wpis, ka jaz roiłoby sie od lapsusów? Bo jo – nawet chętnie byk kiesik taki wpis wyryktowoł 😀
Do Józeficka
„i wiency, w tym Londynie, mogo nie zagrać ty masoński śpiwki”
Ba tak w ogóle – to cy „Bogurodzica” tyz nie jest przypadkiem masońskom pieśniom? Przecie – jak wiadomom – śpiewano jom pod Grunwaldem. Pod tym Grunwaldem – jak wiadomo – król Jagiełło przyjął od wroga dwa nagie miece. A miec jest płaski jak… kielnia. A kielnia jest symbolem masonerii przecie! 😀
Toś mie Owcarku pociesył.Musi i jes kaskik jakosik sprawiedliwoś, kie i z masońskom śpiwkom do sie wierchować . Moze ta i jesce jakiesik złoto kapnie.Ni ma co buceć.
Ino – jak widać – trza bocyć o odpowiedniej kolejności: najpierw masońsko śpiewka, potem wierchowanie. I w 1410 pod Grunwaldem to sie udało, i juz roz w 2012 w Londynie sie udało. Haj 😀
Juz od prawie dwók godzin som Basieckowe urodziny. Zdrowie Basiecki po roz pierwsy! 😀
basia pisze: Gorzej, nie widzę owej „szerszej” wersji wypowiedzi Majewskiego w zasobach archiwalnych gazeta.pl (gdzie ją czytałam i zapamiętałam gdyż oczywiście dobór słownictwa natychmiast przykuwa uwagę!) ? jakoś zostały tylko okrojone, wyedytowane soundbite’y…
Też to mam. Wydaje mi się, że coś było, a to się tylko śniło…
No to pora najwyzsza wyciagac Smadnego i wzniesc toast za zdrowie Basi!!
Niech nam zyje i kwitnie ta dziewczyna,co po gorach sie wspina 😉 😀
Hej.
Niech nam żyje i się wspina
Ta dziewczyna, co je szpinak!
Po góreckach łazi ona,
ta dziewczyna się nie wspina,
ale z tego jej łażenia
fajne fotki mamy
do obejrzenia 🙂
I relacje!
Wspinaczka to taternicy, alpiniści, himalaiści, a Basia lubi włóczenie się po górach i pagórach spokojne, tu przystanie, tam poduma, zdjęcie cyknie… i nam zapoda 🙂
Sto lat! (na razie).
Do TesTeqecka
„Też to mam. Wydaje mi się, że coś było, a to się tylko śniło…”
Pozostoje zaśpiewać: „Czy to jawa, czy seeeeen…” 😀
Do Anecki
„Niech nam zyje i kwitnie ta dziewczyna, co po gorach sie wspina”
Niek nom zyje! Niek nom kwitnie – nadzwycajnie i wybitnie! 😀
Do Alecki
„Wspinaczka to taternicy, alpiniści, himalaiści”
A beskidziści? Ci, co wspinajom sie po Beskidak, to chyba beskidziści? 😀
„Ogromne górskie słońce wpisane w nasz poranek
Codziennych rozmów koncert, conocny balet planet
Wigilię pod Giewontem, pisanki na Wielkanoc
Bajeczne horyzonty, sto baśni na dobranoc
Dopóki stoją góry
podziwiaj świat bez końca
A myśli nie cenzuruj, dopóki są gorące
Pogodnie sobie powróż
i barwnie w dzień się prowadź
Bo szczęście to jest podróż,
nie stacja docelowa
Gdziekolwiek się obudzisz z uśmiechem dnia na twarzy
Poniesiesz między ludzi urodę krajobrazów
Do ostatniego zmierzchu w pamięci będziesz czytać
Wysokogórskie ścieżki, doliny, wierchy, szczyty
W obłokach masz wszystko
Do nieba jest blisko
Nie grozi Ci labirynt szos
W obłokach nad ziemią
nieważny jest pieniądz
Z wysoka patrz na własny los”
(piosenka Skaldów, ale nie ma jej na youtube – widocznie ważny pieniądz 🙁 )
Jest inna piosenka Skaldów…;)
Ale nie patrzcie na wideło, tylko posłuchajcie!
http://www.youtube.com/watch?v=5EFp6v_5wJ0
Ano, TesTequ, Alicjo, Owczarku – wielkie Wam dzięki za wszystkie miłe i życzliwe słowa, dedykacje, emocje!!!!
😀 😀 😀 😀
Nb, niektórzy ‚wspinaczką’ nazywają nawet spacer z Kasprowego na Beskid 🙄
…A znów każda wędrówka tatrzańska ‚powyżej’ trudnościowej jedynki (czyli z koniecznością użycia rąk) ma w sobie coś ze wspinaczki… nie mówiąc o pokonywaniu Lodowego Konia czy podobnych przeszkód tatrzańskich lub alpejskich (na ten typ wyzwań popularne jest zapożyczenie ‚scrambling’ http://en.wikipedia.org/wiki/Scrambling )
To samo z naszą poczciwą orlą Percią — jakkolwiek byśmy jej nie bagatelizowali jako ‚ślicznej i miłej ścieżyny’ (sama to często robię) – trasa, po której przejściu ręce (ramiona) bolą zdecydowanie bardziej, niż nogi, czymś-tam się jednak różni od wędrówki na Luboń i Turbacz… 😀
Cuuuudowny i nieeezapomniany dzień był wczoraj… włącznie z nocnym spacerem do nagrzanego Rynku i chłodnym frontem wieńczącym ów spacer z doskonałą czasową precyzją – niby w jakimś spektaklu (olimpijskim! ;))… frontem ochładzającym powietrze* i umożliwiającym… aaaacccchhh-jakże-smaczny sen… 😎
______
*około 2-3 pm, gdy się termometr zaokienny dostatecznie zacienił i ostudził, by można było nań ‚wiarygodnie’ zerknąć – ujrzałam 38C (było chyba ok. 36)… – szokowo wysoko jak dla startujących na pierwszy etap Pielgrzymki Krakowskiej!…
Serdeczene zyczenia dla naszej solenizantki i pasjonatki gor.
Zalaczam wschod slonca (teraz jest 6:20 rano) nad St. Helens. Tu wiele osob tez wchodzi na korone krateru. Brak leku przestrzeni jest bardzo wskazany. 🙂
Wszystkiego dobrego.
http://www.fs.fed.us/gpnf/volcanocams/msh/views/static-highdef.php
Basiu,
wiesz, o jaką „wspinaczkę” mi chodziło 😉
Orca,
zdjęcie imponujące, ale wierzę, że kiedy stoisz w tym miejscu…
Ja mam lęk przestrzeni, jeśli chodzi o inne osoby wokół mnie – wydaje mi się, że zaraz coś stanie, ktoś spadnie, noga się komuś podwinie 🙄
Alicja,
Ten widok jest na zywo. Wiele osob chodzi pod gore do korony wulkanu. Moj lek przestrzeni kontroluje, gdzie moge i nie moge wchodzic. Na przykklad drabina nie jest dla mnie. 🙂
Znam jednego, ktory helikopterem polecial do wnetrza widocznego przez kamere. Na szczescie nie planowal ladowac. Gdzie jest policja, kiedy ich potrzeba?
Jak widze te kratery,czy gejzery z gotujaca woda,to od razu widze rowniez siebie, smazaca sie w wulkanicznej lawie,albo tonaca we wrzatku 😮 A co najsmieszniejsze jeszcze nigdy tam nie bylam 😉 😀
Do Alecki
„Ja mam lęk przestrzeni”
Pedziała Alecka, ftóro w łońskim roku wspięła sie na samiućki wiersycek mastu Daru Młodzieży 😀
Do Basiecki
„To samo z naszą poczciwą orlą Percią – jakkolwiek byśmy jej nie bagatelizowali jako ‚ślicznej i miłej ścieżyny’ (sama to często robię) – trasa, po której przejściu ręce (ramiona) bolą zdecydowanie bardziej, niż nogi, czymś-tam się jednak różni od wędrówki na Luboń i Turbacz…”
Rózni sie tym, ze z nazwy Lubonia i Turbacza Maryna Krywaniec sie nie śmieje. Natomiast – jako juz chyba kiesik zbocowołek – Maryna jaz pęko ze śmiechu na samom myśl, ze wy ludzie nazwaliście te tatrzańskom perć… Orlom 😀
Do Orecki
„Zalaczam wschod slonca (teraz jest 6:20 rano) nad St. Helens.”
I ocywiście bocymy, ze po polsku ten wulkanicny wierch nie powinien sie nazywać Górom Świętej Heleny, ino Górom Świętego Helena 😀
Do Anecki
„Jak widze te kratery,czy gejzery z gotujaca woda,to od razu widze rowniez siebie, smazaca sie w wulkanicznej lawie,albo tonaca we wrzatku”
W takik wypadkak polecom wulkan Wdżar stosunkowo niedaleko Turbacza. Wulkan wygosł downo temu, więc juz nic sie tamok nie gotuje ani nie wybucho 😀
Owczarku,
” nie powinien sie nazywać Górom Świętej Heleny, ino Górom Świętego Helena”
tyz prowda.
Ana,
Takich wygaslych wulkanow, o ktorych pisze Owczarek jest dla Ciebie wiecej. Niektore mieszcza sie czesciwo pod woda. Nie powiem, jak sie nazywa ta woda, ani jak sie nazywa ten wulkan. 🙂 Powiem tylko, ze w kraterze tego wulkanu plywaja tropikalne ryby i nie-tropikalni turysci z rurkami do nurkowania (snorkel). Ryby plywaja bez rurek.
Ja też mam lęk przestrzeni. Kosmicznej! Strasznie tam pusto…
Do TesTeq’a
Ale wszyscy w ten Kosmos spoglądamy i zastanawiamy się, jak tam jest ))
Fizycy twierdzą, że tam nie jest pusto tylko chcąc odwiedzić najbliższego sąsiada trzeba zabrać dużo paliwa, bo po drodze nie uświadczysz żadnej stacji benzynowej )))
I podobnie jak ze wszystkim – czy to góry, woda czy Wszechświat – najgorszy jest pierwszy raz )))
Orca, wielkie Ci dzięki! 😀
Owczarku, powiedz Ty tej Marynie niech ona nie będzie taka hop-do-przodu!… Nazwę „Orla Perć” nadali ścieżynie jej twórcy-budowniczowie a zbudować takie przejścia, jak w Kozim i okolicach albo w Buczynowych, albo tam i ówdzie było ponad sto lat temu nieco trudniej, niż teraz przez toto przefrunąć gdy natura (i kurtura) = TzM takie możliwości dali!
Myślę zresztą, że ją, tę Marynę, być może nieco mitologizujesz 😉 ale gdyby rzeczywiście była taka ‚dobra’ – wówczas jak jej miejscowe wyzwania nie wystarczają, niech się kiedy z kondorami zmierzy… 🙄 😀
Basia,
Prosze bardzo 🙂
Zajrzalam do Świętego Helena, a on plywa ponad oblokami.
W dniu urodzin Basi u nas urodzila sie kolejna orka imieniem J49
http://seattletimes.nwsource.com/ABPub/zoom/html/2018870210.html
Do Orecki
„Ryby plywaja bez rurek”
Takie one cwane? No to niek spróbujom wyjść na ląd i tamok dać se rade bez zodnego wsparcia technicnego.
„W dniu urodzin Basi u nas urodzila sie kolejna orka imieniem J49”
No to ci, co nadali to imie, popełnili błąd. Skoro orka urodziła sie w takim właśnie dniu, to powinna nazywać sie Basiecka. Nie inacej 😀
Do TesTeqecka
„Ja też mam lęk przestrzeni. Kosmicznej! Strasznie tam pusto…”
Jak to? A lord Vader? Abo inkse E.T.? 😀
Do Wawrzecka
„Fizycy twierdzą, że tam nie jest pusto tylko chcąc odwiedzić najbliższego sąsiada trzeba zabrać dużo paliwa, bo po drodze nie uświadczysz żadnej stacji benzynowej )))”
To moze lepiej wybrać sie tamok zaglowcem? Bo w jednym filmie na Discovery gwarzyli, ze jest w kosmosie cosi takiego jak słonecny wiater. No to dlo kosmicnego zaglowca – w sam roz! 😀
Do Basiecki
„Myślę zresztą, że ją, tę Marynę, być może nieco mitologizujesz ale gdyby rzeczywiście była taka ?dobra? ? wówczas jak jej miejscowe wyzwania nie wystarczają, niech się kiedy z kondorami zmierzy…”
Z kondorami – nimo sans. Bo one z kolei som zajęte wyśmiewaniem sie z El Condor Pasa 😀
Zgadzam sie z propozycja imienia Basiecka dla J49.
U nas byl (niestety „byl”) wieloryb imieniem Ruffles. Naukowo nazywal sie J1. To byl patriarcha rodziny (pod) J. U nas sa jeszcze rodziny K i L.
Nazwalismy go Ruffles poniewaz jego pletwa byla pofaldowana. Widac to na zalaczonym zdjeciu.
http://www.orcawatcher.com/2011/06/tribute-to-j1-ruffles.html
Ruffles, po dlugim zyciu, ponad 65 lat, przeniosl sie do krainy wiecznych oceanow.
No to postanowione. Ta orka bedzie sie nazywała Basiecka i w przysłości doceko sie ona równie piknej biografii jako ten siumny Rufles 😀