Huraaa!!! Mom depresje!!!
Postanowiłek popaść w jesiennom depresje. Tej, co to udzieliła sie nieftórym gościom mojej budy, niejednemu mieskańcowi mojej wsi, no i w ogóle wielu ludziom zamieskałym pomiędzy obserwatorium astronomicnym na Kasprowym Wierchu a latarniom morskom na Przylądku Rozewie. Ludziom w inksyk krajak tyz zreśtom.
Kie naso cynść kuli ziemskiej ustawio sie tak, ze słonka momy coroz mniej, za to dyscu coroz więcej, wte wroz z tym dyscem spado na cłeka depresja. I trzymo. Trzymo i trzymo tak długo, dopóki święty Mikołaj w Boze Narodzenie jej nie przegoni i dni nie zacnom sie na nowo wydłuzać, a nocki skracać. Ale moze być i tak, ze nawet Mikołaj piknymi prezentami nie jest w stanie przegonić takiej depresji. Wte depresja jesienno przemienio sie w zimowom, po długik tyźniak z zimowej przechodzi we wcesnowiosennom, za to potem przyroda wreście rozkwito i… z brzyćkiej depresji wychodzi pikno wiosenno radość jako pikny motyl z brzyćkiego kokona.
No to skoro ta jesienno depresja tak piknie sie końcy, to jo tyz fce jom mieć! A co jo gorsy? Poza tym, kie jestem najlepsym przyjacielem cłowieka, to chyba nic dziwnego , ze jo fce casem pocuć to samo co on?
Ino jak – kruca – tej depresji dostać? Ano trza sie dowiedzieć. No to wpisołek jesiennom depresje do gugli i nolozłek artykuł poni Anny Król-Kuczkowskiej pt. Jesienna melancholia. A co tamok nolozłek? Posłuchojcie.
Jesienią dni stają się krótsze od nocy i dociera do nas coraz mniej światła. To poważnie wpływa na nasze samopoczucie. Do potocznego języka weszły takie określenia, jak „jesienne smutki” czy „jesienna depresja”.
Eee, tym sposobem to jo depresji nie dostone. Nie moge pedzieć, coby światło nie było mi potrzebne, ale łatwiej mi sie bez niego obejść niz wom, ludziom. Bo wy na syćko pozirocie ocami, a my, psy, ocami kapecke tyz, ale bardziej nosami. A dlo mojego nosa to bez róznicy, cy jest widno cy ciemno. Tak więc brak światła to nie jest coś, co w depresje wpędzić by mnie mogło.
No to sukom w tyk guglak dalej. O! Jest artykuł poni Agaty Domańskiej pt. Nie daj się chandrze! No i poni Domańska jako poni Król-Kuczkowska napisała, ze jesienno depresja jest wte, kie cłek przestoje być jaśnie oświecony przez słonko. Ale poza tym napisała jesce to:
Z punktu widzenia psychologii jesienna depresja jest także reakcją na uczucie straty – tracimy lato, a z nim ciepło, słońce, pewne rodzaje aktywności. Rzadziej udzielamy się towarzysko, znika charakterystyczne dla wakacji uczucie beztroski.
Hmmm… Jesieniom rzadziej udzielomy sie towarzysko? Zniko pocucie beztroski? To nie dotycy psów pasterskik. Dlo mnie beztroski najmniej jest właśnie latem. A roboty najwięcej. Owiec trza pilnować, uwazować, coby zodno nie oddaliła sie ode mnie i nie pobłądziła bidocka, no i być cały cas cujnym, bo inacej wilki zaroz sie do stada dobierom. A po świętym Michale, kie jesień przychodzi… Heeej! Mozno se piknie odpocąć! Owce wracajom ku gazdom i bezpiecnie w sopak siedzom, więc jo juz strzec ik nie muse, mom duzo więcej wolnego casu, moge sie spotykać z inksymi psami i bujne zycie towarzyskie prowadzić. A kie mi strzeli co do głowy – jako juz wiecie – to nawet wyciecki na Dziki Zachód moge se robić. Tak więc niestety artykuł poni Domańskiej nie dlo mnie jest.
Ka jesce cosi o jesiennej depresji noleźć moge? O! Mom! Pikny artykuł Depresja sezonowa w portalu „Zdrowie i Medycyna”. Nie wiem, fto ten artykuł wyryktowoł, ale na pewno jakisi wielki mędrol, bo kozde słowo barzo mądrze tamok brzmi. Zreśtom sami posłuchojcie:
Depresja występuje prawdopodobnie nie tylko z powodu niedoboru światła słonecznego, ale również wpływ na jej wystąpienie ma osobnicza wrażliwość człowieka. Wiąże się ona zapewne z odmiennością – u niektórych osób – okołorocznych biorytmów powiązanych także ze zmianami przekaźnictwa serotoninergicznego i noradrenergicznego.
I jak? Zrozumieliście coś z tego? Jo zrozumiołek tak mniej więcej do drugiego myślnika, potem to juz gorzej. Chociaz domyślom sie, ze przekaźnictwo SEROtoninergicne to jest takie coś, co musi mieć związek z SEREM. No to sera mi nie brakuje. Baca, kie siedzi na holi, cały cas ryktuje pikne oscypki i bundze, ftóre jo mu ciągle wykradom, coby mieć cym Smadnego Mnicha przegryźć. W chałupie gaździna ciągle robi bioły ser, ftóry dlo psiego rodu moze nie jest tak pikny jako kiełbasa jałowcowo, ale jednak – tyz pazury lizać! Tak więc choć na medycynie znom sie duzo gorzej niz autor artykułu Depresja sezonowa, to piknie dosłek do tego, ze u mnie z przekaźnictwem serotoninergicnym syćko jest w jak najlepsym porządku.
A przekaźnictwo NORAdrenergicne? Pewnie z NOROM cosi wspólnego mo. No to tutok sprawa jest dlo mnie gorso. Takie lisy, borsuki, nawet maluśkie mysy nie musom sie o swoje przekaźnictwo noradrenergicne martwić. A jo muse. Bo jo w budzie mieskom, nie w norze. I kozdy weterynorz, ftóry by mnie zbadoł, musiołby przyznać, ze z moim przekazem noradrenergicnym jest kiepsko. Tak kiepsko, ze w cas jesieni nie moze to sie skońcyć nicym inksym jak… jesiennom depresjom. O, krucafuks! A więc jednak sie udało! Udało sie! O te depresje przecie od pocątku mi chodziło! Brak światła nie pomógł, koniec lata tyz nie, ale dzięki stanowi mojego przekaźnictwa noradrenergicnego piknie osiągłek swój cel! Piknie! Na mój dusiu! Jaki jo jestem teroz scynśliwy! Jaki scynśliwy! Mom jesiennom depresje!!!!! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 Hau!
Komentarze
Hau! A ja już jakiś czas temu powiedziałam (na swoim blogu, ale i tu mogę powtórzyć), że:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=52#comment-4487
No prose, Poni Dorotecko! Kie jo byłek u Poni, to Poni w tym samym casie była u mnie 😀
A teroz juz ide spać radując sie mojom piknom depresjom. Dobrej nocki! 🙂
Niech Ci będzie na zdrowie, Owczareczku, ta szczęśliwa jesienna depresja, coś ją po długich staraniach nabył. 😀
Widocznie na piesy depresja działa rozweselająco, odpocząć można, towarzystwa i Smadnego zażyć. 🙂
Z ludziami to jest kapecke inaczej.
Dla niektórych to jest nie tylko zły nastrój, nie będę rozwijać smutnych watków, ale mam znajomych, którym trudno jest mi towarzyszyć w złym czasie.
Tak więc nie szukaj już dalej, zostań z tą noradepresją i pogawędź z nami.
A gdzie oglądałeś „Powrót Króla”, w kinie?
Wszyscy już śpią, to ja na paluszkach się wymknę. Ciiiiiiiiiii,
d o b r a n o c. 😉
Owczarku,
Jeden ze sposobow na chandre to Gin and Tonic. Sa to oczywiscie imiona kotow mojej znajomej.
Czy Ty koty gonisz, czy przyjaznisz sie z nimi?
Tak mnie zmartwiles, Piesku Drogi. Bo wcale nie mam pewnosci czy Ty tej depresji naprawde naprawde sie nie nabawiles – sezonowej czy jakiej tam innej. Mam nadzieje, ze tylko sie tak z nami zabawiasz.
Bo jakbys mial ja naprawde to jest to paskudna i niezrozumiala dla bliskich choroba. Musisz byC dla siebie dobrym psem, lagodnym i wybaczajacym. A jak Ci Baca albo Gazdzina powiedza: „Wez sie Owczarku w lapy, zrob cos pozytecznego, ksiazke przeczytaj, futro oczysc, miske wrzuc do zlewu”, to nie zagryzaj ich na smierc, bo oni po prostu nie rozumieja. Niczego pzytecznego robic nie musisz, dosyc sie narobiles. Ksiazka nie zajac, futro nie zgnije, a z brudnej miski mozna jesc tak samo jak z czystej.
Depresja to taki specjalny okres, kiedy dusza musi sie przyczaic i odpoczac. A jesli masz cos czytac, to tylko krotkie teksty : podpisy pod obrazkami, nalepki na sloiku, nasze wpisy na blogu ( obiecuje, ze na czas Twojej deoresji bede pisac tylko krotko).
Muzyki mozesz sluchac, ale nie za energicznej. Odradzam takze Stinga, bo on doprowadza deprsyjnego psa do potoku lez. Nie wiadomo wlasciwie dlaczego. Ale to taka tajemnicza choroba, ze nie idzie w parze z Panem Stingiem. Moze Pani Dorotecka wie dlaczego.
Dobranoc, Piesku. Wypoczywaj. Jestes na zwolnieniu lekarskim.
Też mam, ostatnio, Owczarku problemy… z wczuwaniem się w depresyjne ględzenia bliźnich. Bo, oczywiście to prawda, że jesienią problemy rzeczywiste jakoś mocniej nas dopadają. I choroby (jeśli nie własne, to cudze). Ale są ludzie, którzy ględzą stale: jesienią, że coraz mniej światła i szaro-buro; zimą, że zimno, wiosną, że wszędzie brud i piasek po zimie (i inni się zakochują a ja nie), latem, że za ciepło (i pieniędzy nie ma, by pojechać tam, gdzie jeszcze cieplej). Cały rok – o polityce, upadku obyczajów… i że ta dzisiejsza młodzież. Słowem – wieczne zmartwienie… 😉
A na rzeczywisty deficyt sezonowy jest bardzo prosta rada: 3xs/ś światło, sport, świeże powietrze
Światełka mogą być przedświąteczne albo od fajnie udekorowanej lampy w salonie czy łazience (kąpiel przy świecach może nie wystarczyć, ale pomaga – np. w oparach olejków aromatycznych)… lecz najlepsze jest, oczywiście, naturalne światło słoneczka słabowitego. Czyli ruch na świeżym (mniej czy bardziej) powietrzu. W pluchę, wiatr, mgłę, zadymkę też. Co ma dodatkowy walor uodpornienia się na nadchodzące zimowe miesiące.
I nie dajmy się tekstom wiecznych narzekaczy. Bakcyl dżumy nigdy nie umiera, niestety… Trzeba się bronić przed jękołami – nawet ucieczką, jeśli się nie da inaczej. 🙂
…o, do śmiechu maiło być tutaj! :
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/01.Podbijamy_Koree.html
Gościnnie występuje tam niejaki Podhalański. Nie byle kto!
No tak,Owczarek w Budzie opowiada o depresji,która go,chcąc nie chcąc,dopadla,a tak naprawdę dorabia na boku w jakichś serialach. 😉
A to jest hymn depresyjnych…
http://www.youtube.com/watch?v=a1tkwykWu0s&feature=related
Hej! ( 😉 -depresyjna kufa)
Gdy Ci Owczarku ta jesienna depresja już się sprzykrzy to może się okazać, że trudno jej się pozbyć. A ja mam na nią wspaniałe lekarstwo – to zupa pomarańczowa. Gdy będziesz gotów do kuracji to wpadnij do sąsiada. Poczęstujemy i uzdrowimy. A jest nas tam duża grupa (niektórzy to Twoi dobrzy znajomi) i wszyscy weseli już po zupie na jesienne smutki.
Witam.
Owczarku, na jesienną depresję najlepsze są pieczone jabłka do tego grzaniec, spożywane w towarzystwie kumpla Pluto równoczesnie słuchając:
http://youtube.com/watch?v=LIluve31zew
Pozdrowienia!
„…zwieść Cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca.”
http://youtube.com/watch?v=5G7TUvomFDo&feature=related
Szczególnie wódka pita w parku o zachodzie słońca może być zwodnicza…ale jaka fascynująca! 😉
Hej!
A żebyś wiedział, Jędrzeju. I to jeszcze jakiś asystent Komisarza Fomy, ten Podhalański. Wyobrażasz sobie?! A tu udaje, że owiec pilnuje, podczas gdy na sąsiednich blogach idzie tropem za bobkami. Tu bobki, tam listki bobkowe, myślę.
A u nas? No dobra… żeby tylko Smadnego i jałowcowej nie zabrakło 🙂
Alecko!Jak to Owczarek mówi,”na mój dusiu”,nie zabraknie! 🙂
basia pisze: „A na rzeczywisty deficyt sezonowy jest bardzo prosta rada: 3xs/ś światło, sport, świeże powietrze”
Tak jest, depresja czai się w dusznych pomieszczeniach, w których panuje bezruch.
Wyleźcie z nory skwaszone stwory!
TesTequ!
Ja tam Ci tak do końca nie wierzę! 😉 Może siedzisz przed komputerem owinięty w kocyk i tylko… taką rekreacyjną agitkę uprawiasz?
Ja już byłem na spacerku z Bajką,była zdegustowana;chlapa,błoto…Brrr!
Jędrzej Uherski pisze: „TesTequ! Ja tam Ci tak do końca nie wierzę! Może siedzisz przed komputerem owinięty w kocyk i tylko… taką rekreacyjną agitkę uprawiasz?”
Poprawię się. Wszak dzisiaj tylko poszedłem na ósmą na basen (10 minut piechotą) popływałem 30 minut (1100 metrów, ale część z deską, tylko nogami) i wróciłem. Rzeczywiście nie ma się czym chwalić. 🙁
Zdołowałeś mnie tą informacją! 🙁 Teraz dopiero mam deprechę…,ale Cię podziwiam! 😀
No to jeszcze rosyjska wersja depresyjnego sentymentalizmu…
http://pl.youtube.com/watch?v=lFuWcwIwMds&feature=related
Hej! 🙂
No widzisz, Piesku, wiekszosc ludzi zupelnie nie odroznia depresji od melancholii, i niektorzy sadza nawet, ze psy i inne stworzenia w depresji zajmuja sie gledzeniem i jeczeniem. A w depresji sie nie gledzi, a jesli juz to ze soba samym. W depresji sie milczy, w depresji zaden pies sie nie odslania, bo wie, ze zaczna mu doradzac „proste sposoby” – jak gimnastyka albo spacer.
Depresja jest samotna przypadloscia, bardzo samotna i jedyne co inni moga zrobic, to nie podsuwac „prostych sposobow”. Moga trzymac za lape i pomagac posprzatac w budzie, bo inaczej pies zarosnie brudem i zaniedbaniem. Moga przyniesc kwiatki do budy, np hiacynty. MTSiodemeczko, nie masz tam gdzie hiacyntow pod reka, zeby poslac naszemu Drogiemu Psu? Jesli nie, to moga byc frezje. Byle ladnie pachnialy o tej porze roku.
Heleno! Chcesz hiacynta,oto hiacynt 🙂
Podaruj komu chcesz…
Owczarku, masz od nas z Jedrkiem hiacynta. Powachaj!.
Moze Nasza ma racje, ze nie ma prostych sposobow na depresje, ale mnie osoboscie NA CHWILE moga z depresji jesiennej wytracic: pierzyna z wegoiersiego puchu oraz bazant, przyrzadzony najprosciej, bez zbednych ziolek i alkoholi. Zostaw mi miske i wyjdz z kuchni.
Niuch! Niuch! Pikny hiacynt! Dziękuje! A teroz muse uciekaca, bo zaroz wnuki bacy i gaździny przyjezdzajom, zostajom jaze do niedzieli, to i koputer pewnie okupować bedom.
Przyjemnej reśty łikendu dlo syćkik! 🙂
Kot Pickwick zaleca nastepujące sposoby na depresję:
„…pierzyna z wegierskiego puchu oraz bazant, przyrzadzony najprosciej, bez zbednych ziolek i alkoholi.”
Jego sławny imiennik,Samuel Pickwick,był zwolennikiem stosowania jednak napojów niekoniecznie bezalkoholowych dla poprawy nastroju,wśród których zimny poncz odgrywał niebagatelną rolę:
„…szereg szklanek ponczu wywarł widoczny wpływ na mędrca.Oblicze jego jaśniało najszczerszą radościa;uśmiech igrał na ustach,dobry humor skrzył się w oczach.”
Przyznam się,że metoda stosowana przez Pana Samuela budzi moje zainteresowanie i sympatię.:D
Kto nie musi koniecznie pławić się w deprechach, melancholiach i innych miazmatach – oto energetyczna Edyta Geppert (muza mojego pokolenia 😉 ):
http://youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ&feature=related
(Kocham cię, życie)
🙂
A to ta sama piosenka, ale z obrazem z 1984… niezła to była ta moda naszego szczenięctwa… 😉
http://youtube.com/watch?v=N_OxFhyprhs&feature=related
… i pani Edyta troszkę mniej umiała śpiewać… Ale ekspresja jest!
🙂
Ja depresji nie mialem do dzisiaj. Dostalem po przeczytaniu tekstu Owczarka. No bo nie wiem jak to jest z wyslannikami Niebios Sw. Mikolajem i Aniolami. Czy teraz razem dzialaja przez caly Grudzien? Pod koniec roku byly Mikolaje ale falszywe, czyzby stare wracalo?
I jeszcze pytanie o bundz, ktory Owczarek wspomina. Ktos mi wyjasni dlaczego on taki smaczny, skoro jest zupelnie bez smaku?
Sposób na depresję?
Czytać teksty Owczarka, wtedy życie staje się piekne.
A ktoś wspomniał coś o melancholii, więc taki melancholijny cytat z moich ukochanych ,,Zwierzeń clowna” Boella:
,,(…)Kopfschmerz und Melancholie blieben, aber sie sind mir so vertraut wie der Gedanke an den Tod. Ein Kuenstler hat den Tod immer bei sich, wie ein guter Priester sein Brevier(…)” czyli tłumacząc: ,,Ból głowy i melancholia pozostały, ale są one tak ze mną związane jak myśli o śmierci. Artysta ma zawsze śmierć blisko siebie tak jak dobry ksiądz brewiarz (…)”
A i fajne linki budowicze zamieszczaja, zaraz trza będzie posłuchać.
Pozdrówka niedepresyjne ale melancholijne, w Trójce cudownie melancholijnie i smętnie Mark Knopfler smęcić właśnie skończył.
A ja się biorę za lekturę zaległej ,,Polityki” (papierowej wersji oczywiście), no i mam zupełnie cudowną lekturę dzięki ,,Polityce”, Astrid Lindgren ,,Emil ze Smalandii” i ,,Lotta z ulicy awanturników”, zaraz do czytania trza się będzie wziąć.
A i jak każdy linki zamieszcza, to ja proponuję jedną z kilku piosenek, która daje radość życia.
Więc Raz Dwa Trzy, uwaga,
http://www.youtube.com/watch?v=OQmLgkzOOJI&feature=related
O kruca, a ja kupiłam Politykę i nie mam żadnej książki.
To jest wkurzające, jak się nie upomnę, to nic nie mam. Już któryś raz, nie tylko z Polityli.
Śmiesznie wygladają napisy z boku strony:
grześ o Huraaa!!! Mom depresje!!!
jan33 o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Ooops, dwa razy wkleił mi się ten sam komentarz.
Jak ktoś czuwa nad budą, to proszę o wykasowanie jednego ( i ewentualnie tego), wprawdzie mych słów nigdy dosyć, no, ale jednak nie chce budy zaśmiecać.
Do Janicka 33:
o bundzu”
Otrzymuje się ser o łagodnym smaku. Sprzedawany jest na Podhalu. Odciśnięta serwatka to żętyca.
Walory smakowe bundzu nie są stałe. Najsmaczniejszy jest bundz z wiosennego wypasu owiec, z maja, ma nawet swoją zwyczajową nazwę: bundz majowy. Jeszcze do nocy św. Jana tradycyjnie uważany jest za przysmak. Faktem jest, że atrakcyjność smakowa bundzu z późniejszych miesięcy znacznie się obniża.
Źródło: „http://pl.wikipedia.org/wiki/Bundz”
Widocznie cepry jedzą późniejszy, a tubylcy ten wcześniejszy. 🙂
Zapotrzebowanie na korepetycje kulinarne:
Jaka jest różnica między bundz(em?)ą a bryndzą?
Czy poza Polską i Słowacją są znane, gdzie można je kupić?
Wiem, ze my tu melodie łatwe, lekkie i przyjemne.
Ale powiem, że o chorobie zwaną depresją nikt nie ma pojecia, dopóki nie spotka chorej osoby lub (nie daj Boże) sam nie doświadczy.
Zalecenia: spacer, to, tamto – nie powiem, jak brzmią.
Oczywiście powinno się za wszelką cenę starać o dobry nastrój, jak jednak komuś zabije się dziecko, a żona z rozumu zejdzie trudno mu raczej zalecać spacery.
mt7
Ja uwielbiam bundz i zentyce. Moje pytanie bylo mala prowokacja, bo dla mnie jest bardzo smaczny, chociaz ze wzgledu na bardzo lagodny smak, moze dla wielu sprawiac wrazenie bezsmakowe.
Fajnie ze majowy jak moid spadziowy, wlasnie ostatnio degustowalem codziennie przez tydzien w Maju bedac w Czarnym Dunajcu, Witowie i Dolinie Koscieliskiej. Niestety na Chocholowskiej bacowki sa juz nieczynne. Dlaczego?
To juz wiele lat temu gdy jadlem pyszny bundz i pilem zentyce pod Babia Gora.
Sorki, trochę się uniosłam, bo mam w kręgu bliskich znajomych i w rodzinie dwa bardzo tragiczne przypadki depresji, a wczesniej też spotkałam młodą osobę, w okresie depresji bez intensywnej farmakologii i wsparcia psychologa mogła całymi dniami nie ruszać się z miejsca.
Zadziwiajacy jest fakt, ze spotkałam (ykam) bardzo dużo młodych osób z większą lub mniejszą depresją, która według mnie w wielu przypadkach powinna być jakoś leczona.
Dobrze, nie będę już więcej na ten temat mówić.
Kodżaku Moguncjuszu, ja się nie znam, może Owczarek Ci powie. Mnie się wydaje, że bryndza jest wtedy, jak się zje bundz. 🙂
Powiem krótko.
Nie ma czegoś takiego, jak *musi koniecznie pławić się w deprechach, melancholiach i innych miazmatach*.
Najgorszemu wrogowi nie życzę i nikt by nie chciał, gdyby wiedział, czym to pachnie.
Zabawa to bynajmniej nie jest pod tytułem: „bo ja jestem taki dekadent i egzystencjonalista”.
Tu powiem dłużej:
Nie wiem, dlaczego naukowcy wymyślają takie durne nazwy dla tej samej przypadłości – melancholia i deprecha jesienna to jest to samo, a depresja to jest depresja.
Kto ma, ten wie. I nie zależy od pory roku.
I tu dopiero mozna rozróżnić depresje. Kliniczna, dwubiegunowa i tak dalej. Na jesienną melancholię może wystarczyć kominek, książka, lampka wina, towarzystwo. Na depresję nie. A teraz jeszcze czytam, że podobno jest depresja letnia, tylko jeszcze badania w toku?! Ano tak, ktoś chyba potrzebuje napisać prace doktorską albo cuś, z tematu, który nie istnieje, ale co nam szkodzi wymyslić!
Pozdrawiam Marysię i Helenę. Też coś o tym wiem.
@mt7
… kiedyś słyszałem że bryndze robi się z bundzy ale jak, chyba nie w ten sposób jaki sugerujesz? 🙂
PS
Łysy nie jestem (mój nick, wymówiony po angielsku, do takiego wniosku może doprowadzić), pisownia odpowiada polskiej wymowie ( a więc nie „dż”)
🙂 .
KoJaku!
Masz tu troche bryndzy…
Bryndza – miękki, podpuszczkowy ser produkowany z owczego mleka, w Polsce, Rumunii, Rosji, Austrii, Czechach i na Słowacji.
Otrzymany z owczego mleka bundz kruszy się i pozostawia w cieple przez około 2 tygodni (do dojrzenia pod wpływem enzymów wydzielanych przez pleśń Oidium lactis). Tak otrzymywano tradycyjną bryndzę. Obecnie, w zakładach mleczarskich, produkowane są także odmiany bryndzy z mieszanek mleka krowiego i owczego, z dodatkami smakowymi itp.
Bryndza zawiera około 45% tłuszczu, 50% wody i 2-3% soli.
Jędrzej Uherski,
a białko?
Hej Jedrzeju
Bryndza jest bardzo tlusta, to wiedzialem (zreszta to sie czuje) i dlatego musze unikac. Bundz nie wyglad by byl az taki tlusty. Znasz dane o zawartosci tluszczu?
Kochani! Tyle wiem,co przeczytałem i zacytowałem,przepraszam,że bez cudzsłowu i podania żródła-Wikipedia! 😉
Wiem tylko,że niezaleznie od zawartości białka i tłuszczu, i bundz i bryndzę bardzo lubię;byleby krowy się do ich produkcji nie mieszały i żeby watrą pachniały,o! 😀
Hej!
Znalazłam. Bryndza:
– białko – 21,8 g
– tłuszcz – 20,8g.
Bundz ?
Brawo Pani Tereso! 🙂
Zdaję sobie sprawę,że w dzisiejszych półżartobliwych rozważaniach nadużywaliśmy terminu depresja!
Oczywiście to,o czym mówiliśmy,można nazwać co najwyżej melancholią. 😉
Owczarek wynalazł,wydaje się,nowy rodzaj;depresję na własne życzenie,którą możnaby nazwać depresją intencyjną,żeby to lepiej brzmiało! 😀
Ponieważ jest noc,a za oknem deszcz bębni po szybach,zostańmy w tym nieco melancholijnym nastroju.
Posłuchajcie Pana,który ma dla Was „garść czerwonych melancholii”…
http://www.youtube.com/watch?v=bX4aY78cc98&feature=related
Dobranoc! 🙂
A dla mnie piosenka, ktora potrafi mnie doprowadzic do fontanny lez (a sama od lat nie rozumiem dalczego) jest ta, Stinga, opowiadajaca o Wielkim Angielskim Ekscentryku Quentinie Crispie. To on wlasnie na wideo idzie do Parku Centralnego w Nowym Jorku:
http://www.youtube.com/watch?v=doYNBHE8Yes
Quentin Crisp, autor licznych dowcipnych i przewrotnych powiedzonek (jak to, ze kurz nie scierany przez siedem lat, sam znika) byl pierwszym bardzo ostentacyjnym gejem, ktory chodzil publicznie w pelnym makijazu, ufryzowanymi lokami i mial bardzo kobiecy sposob bycia, w latach, kiedy mozna bylo za to bardzo bolesnie dostac po glowie. Ale Quentin byl kompletnie nieprzekupny i niereformowalny jeslu chodzi o obrone wlasnego ja. Byl tez dzentelmenem w kazdym calu. W mlodosci byl meska prostytutka, bo zewszad go wywalano za ten makijaz i loczki. Potem najal sie jako model nagich aktow w akademii malarskiej finansowanej przez rzad. Stad tytul jego glosnej ksiazki „The Naked Civil Servant”. W latach siedendziesiatych przeprowadzil sie do Nowego Jorku i raz widzialam go w kawiarni w Greenwich Village. Poslalam mu promienny usmiech, a on odpowiedzial mi lekkim uchyleniem kapelusza, ktory zawsze nosil, podobnie jak parasol.
W przyszlym roku obchodzilby sto lat, a zmarl pare lat temu. Zrobilam o nim program, bo jest to moj absolutny bohater – niezawislosci ducha, wiernosci sobie, godnosci osobistej. Dlatego ta piosenka Stinga tak mnie zawsze wzrusza. Ake wzrusza mnie generalnie Sting.
Grechuta! Dzięki Jedrzejecku.
Ja nie cierpię akuratnie nawet na melancholię, co nie znaczy, że chciałabym się dosmucać.
Chciałam zapytać bywalców TV, oglądających wczoraj „Powrót Króla”, czy ilość reklam, którą zaserwowała stacja to normalna dawka, czy jakaś ekstra erupcja?
Będę wdzięczna za odpowiedź. 🙂
Dobry Sing i znana piosenka,ale znana „ze słyszenia”,bez rozumienia treści i przesłania.
Dzięki za opowieść! 🙂
TVN strasznie przesadza z reklamami i to była nrmalka 🙁
aaaaaa… Quentin Crisp. Mam jego autobiografię. Czytałam jakieś sto dwadzieścia lat temu (odjąć sto)
Podsuwałam znajomym, jakoś nie wciągnęło. A to taki piękny kawałek o zwyczajnym człowieczeństwie.
To know all is not to forgive all. It is to despise everybody.
(-) Quentin Crisp
Ano wlasnie. Zalowalam, ze nie poslalam mu do stolika koniaku (siedzial sam i pil herbate), a potem do jego stolika przyszli jacys znajoimi i juz bylo niezrecznie posylac mu ten koniak. Mimo to powinnam byla….
Helenko, ale przecież nie jest tak, że osoby homoseksulne chodzą prowokująco ubrane, czy umalowane.
Mnie się wydaje, że osoby, które w krzykliwy sposób zwracają uwagę na swoją orientację seksualną, wyrządzają szkodę sprawie, której niby chcą służyć.
Żebyś mnie lepiej zrozumiała, dam przykład:
Naprzeciwko budynku, w którym wykonywałam swoją pierwszą pracę, był stary, nieduży budynek. Na piętrze mieszkało dwóch mężczyzn i duży pies. Zwróciłam na nich uwagę, bo pies codziennie rano szedł z koszykiem w zębach do sklepu i wracał z zakupami. Sam! Tych panów dzieliła duża różnica wieku, mnie się wydawało, że są jak dziadek i wnuczek. To byli uprzejmi, eleganccy i sympatyczni ludzie. Byli tancerzami baletowymi, starszy oczywiscie byłym. Okazywali sobie i innym dużo życzliwości. Wszyscy dookoła traktowali ich z szacunkiem i życzliwie, nie słyszałam żadnego grubiańskiego żartu. Czasami wywieszaliśmy sobie kartki w oknach. My: co się dzieje z psem, bo go nie widzieliśmy?
Oni odpowiadali, często dowcipnie.
Zmierzam do tego, że gdyby którykolwiek z nich zaczął się malować, chodzić w kobiecych ubraniach, zachowywać się w sposób prowokujący, ta cała sytuacja byłaby zupełnie inna i odbiór otoczenia też. Z tego wysnuwam wniosek, że nie orientacja seksualna budzi sprzeciw, tylko sposób jej prezentacji, często – niestety – ośmieszający zbiorowość.
Takie jest moje zdanie i nie odnosi się bezpośrednio Pana Crispa, tylko do pewnego zjawiska, które występuje.
Idę spać, dobranoc. 🙂
Ja tylko przeczytałam tę autobiografię i obejrzałam o nim jakąś pózną nocą w tv program, bodaj czy nie zrealizowany przez BBC. Wydał mi się bardzo sympatycznym człowiekiem i stąd go zapamiętałam. I chyba pierwszy był program tv, a potem książka, bo ciekawa byłam.
A jeszcze powiedzial: „seks jest ostatnim schronieniem nieszczesliwych”. Jest to parafraza slynnego bon-motu XVII-wiecznego angielskiego leksykografa Samuela Johnsona :”Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawcow”, czesto cytowane ostatnimi laty w Polsce.
Marysiu!
Quentin chodził bardzo elegancko ubrany 🙂
Przecież mówię, że nie odnoszę się do osoby, tylko do pewnego zjawiska. Z opisu Heleny wywnioskowałam, że wygląd i sposób bycia był trudny do przyjecia przez innych. I nie dyskutuję o tym Panu, bo niewiele o nim wiem. Obejrzałam zdjęcia w guglu, wygląda sympatycznie i elegancko, ale ja nie o tym pisałam.
No, on nie taki, żeby ośmieszać zbiorowość czy zjawisko, Mario 🙂
Już na ten temat też przestanę, bo nie znam za wielu/wiele, a każdy inny jest, tak jak my, heteroseksualni. I co z tego wynika?
Wszyscy jesteśmy ludzmi, chciał – nie chciał.
* a nie każdy inny jest
… z tym seksem chyba przesadził, Heleno. Seks jest *schronieniem* dla wszystkich, bez względu na orientację seksualną. Przecież to tak, jak jeść, oddychać … i tak dalej. Instynkt. Seks dla seksu jednakowoż, to ubogie.
Miłości kapkę by się zdało, inaczej nie idzie.
😀 Już śpię.
Marysiu, jesliby zachowywali sie czy ubierali inaczej, a u innych wywolywaloby to jakies negatywne reakcje, to sa dwa wybory (dla tej pary): powiedziec sobie – lepiej dostosujmy sie do tego co wiekszosc uwaza za norme i nie zwracajmy na siebie uwagi. Nie odstawajmy od tapety, bo wiekszosc przestanie nas lubic. Badzmy „dyskretni”. A wlascoiwie dlaczego?
Albo powiedziec inaczej: jesli wiekszosc nie chce nas szanowac tylko dlatego, ze mamy blekitny cien na powiekach i maskare na rzesach, albo dlatego, ze idac ulica trzymamy sie za rece, to jest to problem wiekszosci, a nie nasz. My przezyjemy swoje zycie tak jak nam sie podoba, a nie jak wiekszosc chcialaby. Nawet za cene odrzucenia.
Quentin Crisp wybral to drugie rozwiazanie. I byl to w tamtych czasach i atmosferze spolecznej trudny wybor. Ale w koncu wygral, spoleczenstwo sie zmienilo, wyluzowalo i mlodzi ludzie dzis moga chodzic z dumnie podniesiona glowa, ubierajac sie jak sobie zycza i ubarwiajac zycie takich wapniakow jak ja. Ja go za to szanuje i dzieki niemu czasami zastanawiam sie czy trudne wybory nie sa czasem wlasciwsze niz latwe. I cieszy mnie niezmiernie, ze dzis ucza o tym w szkolach. A piosenka Stinga ma refren: Be yourself, no matter what you are… I nikt, przynajmniej w tym kraju, z tym sie nie kloci. Nikt nie mowi: No.no, be like me.
Natomiast nie rozumiem dlaczego indywidualne ludzkie wybory Twoim zdaniem osmieszaja zbiorowosc.
Alicjo, jak dojdziesz mojego sedziwego wieku, to nie wykluczam, ze dojdziesz do wniosku, ze zdarza sie w zyciu wybitny seks bez milosci i wielka milosc bez seksu. My, stare kobiety o tym wiemy 🙂 🙂 🙂 , ale trzymamy w tajemnicy przed mlodzieza, zeby nie odbierac jej nadziei.
Zgdazam sie, prawdziwa milosc moze obejsc sie bez seksu tyle tylko ze do tego trzeba dorosnac. „Wybitny” seks bez milosci to dzisiaj normalka chyba nie warta glebokich rozwazan.
Homoseksualism byl, jest i bedzie. Jako taki nie powinien wiec budzic sprzeciwu. Natomiast calkowita afirmacja spoleczna stanowi ciagle problem, ktory mnie wcale nie dziwi.
A poza tym to mialo byc o depresji.
Janie 33,
Zlotousty i przemadry ! Celnie zauwazasz, ze
„prawdziwa milosc moze obejsc sie bez seksu, tylko tyle ze do tego trzeba dorosnac” – zwlaszcza w pasie. I dalej: „Wybitny sex bez milosci to dzisiaj normalka chyba nie warta glabokich rozwazan” – swiete slowa Panie Janie, zadnych rozwazan, dywagacji, ni teorii – wylacznie praktyki warta. Skad depresja jesli „homoseksualizm byl, jest i bedzie” ? Eureka ! Bedzie ! Nigdy bym sie nie spodziewal…
O!Okoń się pojawił! Witaj! 🙂 Wygląda na to,że jest za, a nawet przeciw…?
Aleśmy w Budzie narozrabiali! Zaczęło się od depresji i melancholii jesiennej (nie mylić pojęć!) a zeszło meandrami na seks i orientacje seksualne.
Janie33, co to znaczy, że *prawdziwa* miłość może się obejść bez seksu? Zależy do kogo miłość 🙂
Kocham mamę, tatę, siostry… ale to niej jest *ta* miłość, o której pisałam w kontekście seksualnym. A z drugiej strony, gdyby nie daj Panie coś się stało, to w moim długim związku z J. (34 lata) nic by nie zmienił brak seksu.
Chyba znowu coś zameandrowałam 🙁
No. widzisz – „nic by sie nie zmienilo”. Zaczynamy dochodzic do tego samego. Ze seks i milosc nie musza isc w parze jak kon z karoca (jak w tej wodewilowej piosence sprzed obu wojen: Love and marriage, love and marriage, they go together like a horse and carriage…”). Nic nie zameandrowalas.
A czy miłość bez sexu to tylko przyjaźń,…czy aż przyjaźń?
Milosc bez seksu jest dokladnie tym samym czym jest milosc z seksem – z momentami niepewnosci, zazdrosci, strachu o utrate, troska o zdrowie, odpowiedzialnoscia, gotowoscia do poswiecen i wyrzeczen, radoscia z sukcesow, emocjonalna wylacznoscia, tkliwoscia, optymistyczna wiara, ze tak bedzie do konca zycia i jeszcze dluzej.
No, tyle, ze bez seksu. Ale nie jest to milosc lepsza, ani gorsza, bardziej czy mniej swiadoma, bardziej czy mniej bolesna. Milosc to milosC. A seks to seks. Mozna to oddzielic. My, stare kobiety etc….
http://www.matka-kurka.net/post/?p=1193
Daje linka do Matki Kurki gdyz pisze on dzis dokladnie o tym o czym tu m. in rozmawiamy. A przy okazji dziekuje Teresce Stachurskiej, ze mi w swoim czasie linka do Matki Kurki podsunela. Jest to umysl wedle mojego serca i czekam na kazdy jego nowy tekst z utesknieniem, choc nigdy jeszcze nie wpisalam sie (tam straszny tlok pod kazdym wpisem i nie chce byc stratowana)
Witaaaaaajcie,
poczytalam Wasze komentarze i tak zglodnialam,ze musze zjesc spoznione drugie sniadanie 😉
Na razie klaniam sie……… hej.
Helenko, jesteś mądrą osobą i myślę, że doskonale wiesz, o ci mi chodzi.
Akceptacja innego jest najtrudniejszym wyzwaniem, przed jakim stoi człowiek, ale nie jest też możliwa i zasadna akceptacja bez ograniczeń. Wolność ludzka nie może zagrażać innym. To jest najogólniejsza zasada.
Wiadomo, że w większości z nas istnieje dążenie do porządkowania świata, stąd się biorą stereotypy. Wiadomo, że trudno jest często akceptować członków najbliższej rodziny, a co dopiero innego, obcego, dziwacznego…
Tyle ogólności, a teraz wrócę do seksualności. Zaznaczam, że piszę wyłącznie o własnych odczuciach.
Przez całe moje życie, jak się chciało w niewybredny sposób, również w różnorakich mediach, dać do zrozumienia, że chodzi o osobę homoseksualną, to się pokazywało umalowanego wyzywająco mężczyznę,, albo poruszało w charakterystyczny sposób bujając biodrami, lub mówiło i zachowywało w sposób karykaturalnie afektowany.
Taka prezentacja spotykała się na ogół ze zdrowym rechotem zdrowej części społeczeństwa, budząc z kolei we mnie niechęć i odrazę do tak objawianego zdrowia.
Jeżeli teraz widzę, że jakaś część osób homoseksualnych zachowuje się dokładnie, a nawet bardziej, niż w ośmieszającym stereotypie, to budzi to moją niechęć podobną do tej pierwszej i twierdzę, że wyrządzają one krzywdę innym o podobnej orientacji.
Ciekawe, że pogarda dotyka raczej mężczyzn nie kobiet.
Być może, że konkretna osoba obnażająca się publicznie i w sposób hałaśliwy, wulgarny prezentująca swoją seksualność, chce prowokować mieszczucha, kołtuna, czy jak tam sobie wyobraża.
Tylko taka akcja spotka się z reakcją, a to podgrzewa emocje i ja przestaję wierzyć, że chodzi o godność ludzi.
A jeżeli ta wolność bez ograniczeń jest tak ważna, dlaczego odmawia się jej całym narodom, które chcą sobie zorganizować państwo wedle własnych wyobrażeń dobra i zła.
Bo moje zasady są lepsze od ich zasad?
Znam Helenko odpowiedzi i argumentację, chcę tylko powiedzieć, że nie znoszę żadnych fundamentalizmów, również afirmujących człowieka i jego wolność. Po doświadczeniach XX wieku ?człowiek? raczej nie brzmi dumnie i trzeba mu dobrze patrzeć na ręce.
Sorki, że wprowadzam zbyt poważne wątki. 🙁
Kiedyś napisałam, ze nie pasuję do tych blogów.
Miałam na myśli to, że chyba jestem zbyt poważna i nie potrafię lekko przechodzić nad różnymi sprawami.
A to są blogi rozrywkowe. Więc ja Was bardzo http://pl.youtube.com/watch?v=iuqrd_Hau4c&feature=related
Helenko, jesteś mądrą osobą i myślę, że doskonale wiesz, o ci mi chodzi.
Akceptacja innego jest najtrudniejszym wyzwaniem, przed jakim stoi człowiek, ale nie jest też możliwa i zasadna akceptacja bez ograniczeń. Wolność ludzka nie może zagrażać innym. To jest najogólniejsza zasada.
Wiadomo, że w większości z nas istnieje dążenie do porządkowania świata, stąd się biorą stereotypy. Wiadomo, że trudno jest często akceptować członków najbliższej rodziny, a co dopiero innego, obcego, dziwacznego…
Tyle ogólności, a teraz wrócę do seksualności. Zaznaczam, że piszę wyłącznie o własnych odczuciach.
Przez całe moje życie, jak się chciało w niewybredny sposób, również w różnorakich mediach, dać do zrozumienia, że chodzi o osobę homoseksualną, to się pokazywało umalowanego wyzywająco mężczyznę,, albo poruszało w charakterystyczny sposób bujając biodrami, lub mówiło i zachowywało w sposób karykaturalnie afektowany.
Taka prezentacja spotykała się na ogół ze zdrowym rechotem zdrowej części społeczeństwa, budząc z kolei we mnie niechęć i odrazę do tak objawianego zdrowia.
Jeżeli teraz widzę, że jakaś część osób homoseksualnych zachowuje się dokładnie, a nawet bardziej, niż w ośmieszającym stereotypie, to budzi to moją niechęć podobną do tej pierwszej i twierdzę, że wyrządzają one krzywdę innym o podobnej orientacji.
Ciekawe, że pogarda dotyka raczej mężczyzn nie kobiet.
Być może, że konkretna osoba obnażająca się publicznie i w sposób hałaśliwy, wulgarny prezentująca swoją seksualność, chce prowokować mieszczucha, kołtuna, czy jak tam sobie wyobraża.
Tylko taka akcja spotka się z reakcją, a to podgrzewa emocje i ja przestaję wierzyć, że chodzi o godność ludzi.
A jeżeli ta wolność bez ograniczeń jest tak ważna, dlaczego odmawia się jej całym narodom, które chcą sobie zorganizować państwo wedle własnych wyobrażeń dobra i zła.
Bo moje zasady są lepsze od ich zasad?
Znam Helenko odpowiedzi i argumentację, chcę tylko powiedzieć, że nie znoszę żadnych fundamentalizmów, również afirmujących człowieka i jego wolność. Po doświadczeniach XX wieku ?człowiek? raczej nie brzmi dumnie i trzeba mu dobrze patrzeć na ręce.
Sorki, że wprowadzam zbyt poważne wątki. 🙁
Kiedyś napisałam, ze nie pasuję do tych blogów.
Miałam na myśli to, że chyba jestem zbyt poważna i nie potrafię lekko przechodzić nad różnymi sprawami.
A to są blogi rozrywkowe. Więc ja Was bardzo http://pl.youtube.com/watch?v=iuqrd_Hau4c&feature=related
Weszło drugi raz, jak dałam polecenie odśwież stronę, bo pierwszy wpis się zaciął.
Idę pojeść, to poczytam Wasze wpisy.
Jędrzejecek Uherecek napisał:
Wygląda na to,że jest za, a nawet przeciw.
A co, myślisz, że tylko naszego byłego prezydenta stać na takie myślenie?
Poza tym czuję w wypowiedzi Okonia gryzącą ironię.
Janicek TrzydiestoTrzeci napisał:
„Miało być o depresji”
Proszę bardzo:
Pani Dorotecka o Huraaa!!! Mom depresje!!!
owcarek podhalański o Huraaa!!! Mom depresje!!!
KoJak Moguncjusz o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Jędrzej Uherski o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Alicja o Huraaa!!! Mom depresje!!!
TesTeq o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Helena o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Kot Pickwik o Huraaa!!! Mom depresje!!!
basia o Huraaa!!! Mom depresje!!!
jan33 o Huraaa!!! Mom depresje!!!
grześ o Huraaa!!! Mom depresje!!!
mt7 o Huraaa!!! Mom depresje!!!
G.OKON o Huraaa!!! Mom depresje!!!
Wszyscy się cieszą i radują, bo lubią noradepresję. 😀
Mowcie sobie, co chcecie. Ja kocham te scene:
http://youtube.com/watch?v=TN8Mp3FXiUg
Smutki i troski sa dla artystow i tworcow inspiracja dzwiekow, slow, ksztaltow i kolorow. W muzyce blues udokumentowal opady deszczu, brak deszczu, puste kieszenie, puste pola i poletka, puste serca, on(a) odeszla, odchodzi, odejdzie itd…
Muddy Waters opisal swojego bluesa w ‚Mannish Boy’
http://youtube.com/watch?v=qTKgK70nhJ4
Rzeczywiście,to jakaś depresja stadna,można powiedzieć…pandepresja! : D
Stan ciężki,nawet kufa nie wychodzi! 😀
Wieczór już, ale nie jest za późno:
http://adam.owczarz.wrzuta.pl/film/sipZ5Ou8rO/basie_trzetrzelewska_-_a_new_day_for_you
Jędrzej Uherski,
…depresja stadna…
albo depresja zbiorowa i leczenie grupowe 🙂
Ano wlasnie mt7-czko,temat bardzo,bardzo powazny,ze tak powiem bez dna!! O tolerancji i innosci mozna mowic bez konca !!
Dlatego nie zabieram glosu……….
Wracajac do depresji-mysle,ze ostatnimi czasy jakos modna sie stala 😮 Kto niebadz ma teraz depresje.Chyba myli sie ja ze zwykla chandra,czy melancholia????
Natomiat nasz kudlaty przyjaciel ma chyba :depresje” w misce????? 😉
Czyzby gazdzina jalowcowej pozalowala?Albi kosci??
No i zeby w depresje od razu wpadac?!
Ps.przed chwila wcielo moj post! Wirtualna depresja,czy co za licho??
Depresja,depresją,ale dla wszystkich Pań roztrząsających problemy fundamentalne,jeszcze jedna piosenka… 😀
http://www.youtube.com/watch?v=8lL7aBs6ucA&feature=related
A panowie nie mają zwyczaju roztrząsać problemów fundamentalnych, Jędrzeju? 😉
Owczarek rzucił ciężkim tematem i sobie poszedł, Basia się wyśmiała, że „jak ktoś się chce”, ja nakrzyczałam, że nikt się nie chce i od tego kogoś jest to niezależne, choroba jak każda inna, tylko aspiryną się wyleczyć nie da, potem nam zeszło na inne sprawy i tak to doszliśmy do niedzieli.
Pada śnieg, -6C i służby śpią, bo nie odśnieżają. Mnie tam wszystko jedno, bo i tak nosa dzisiaj z chałupy nie wystawiam.
Zyczę miłego wieczoru 🙂
Alicjo! Panowie też czasami roztrząsają…,ale robią to zazwyczaj w zamkniętym kregu…np. „kolegów z wojska”. 😉
Nikt im wtedy piosenki nie zaśpiewa… Smadnego też raczej sami sobie stawiają…
Tak,napewno! U panów to przebiega zupełnie inaczej… 🙂
Hej!
P.S
Trzymaj sie cieplo…! 😀
Pod jednym ze wskazanych przez Gospodarza artykułów są takie oto ogłoszenia:
Jesienna depresja – Stop
Lampy antydepresyjne, wysoka jakość Atrakcyjna cena.
http://www.medyk.biz
Hipnoza i psychoterapia.
Leczenie depresji, nerwic i fobii. Centrum Warszawy.Tel.022 622 48 38.
http://www.hipnoza.pl
Single partner
Mnóstwo singli z Twojej okolicy na nowej stronie internetowej.
http://www.be2.com.pl
Taki model reklamy: pseudomedyczne teksty nt dolegliwości i informacja o produkcie firmy opłacającej reklamę. Uważa się, że 40 % ludzi reaguje na placebo i wielu chce na tym poglądzie zarobić kokosy fabrykując owe placebo i je reklamując tym bardziej serio im mniej na to zasługują. Choremu biada. Temat rzeka. I zagadnienia nie wyczerpie, bo nie jet to jedna rzeka.
Jedrzeju, nasza podporo, dzieki za linki by nasz „duch” mial sie dobrze. Rzeczywiscie pozna jesien nie nastraja optymistycznie. Chociaz w Krakowie dzisiaj ladny dzionek, niestety tu gdzie jestem paskudnie i ciemno.
O seksie na lini homo-hetero lepiej nie pisac bo temat jak nitrogliceryna, wybucha juz przy wstrzasie nawet bez detonatora.
O milosci mozemy, warto by ja zdefiniowac. Niedawno wspominany ks. Jan w jednym z wierszy napisal „i zapomnij ze jestes, kiedy mowisz kocham”.
O depresji tez powinnismy bo owczarek dedykowal nam temat. Ja sie zastanawiam czy to przypadkowo nie jest „cool” miec depresje.
Janicek 33 napisał;
„O seksie na lini homo-hetero lepiej nie pisac bo temat jak nitrogliceryna, wybucha juz przy wstrzasie nawet bez detonatora.”
A coś wybuchło? 😆
Mnie chodziło w istocie rzeczy o coś kompletnie innego, nie o seks.
Ale to naprawdę nie jest dobre miejsce do takich wywodów.
Idę sobie teraz, wrócę późno.
Trzymajcie się. 😀
Witam Wszystkich 🙂
Ależ tu tematy…
Heleno, Englishman in New York to jedna z moich ulubionych piosenek, dziękuję za Twoją opowieść i proszę o następne – znałaś i spotykałaś wielu ciekawych ludzi,zawsze z przyjemnością czytam Twoje anegdotki i opowiastki 🙂
mt7, mam podobne zdanie, co do wszelkiej ostentacji w zachowaniu, myślę, że to nie poprawia wizerunku żadnej sprawy. ( jedynie wykazując dużo złej woli, ktoś może odczytać, to co napisałam jako apel o równanie do szeregu – dlatego od razu to sprostowanie.) Należy być sobą, mieć własne przekonania, umieć ich bronić, ale nie naruszać przy tym wolności innych. Dlaczego dziś jest tak modne wręcz wulgarne przekraczanie pewnych granic, przykro się na to patrzy, bo często jest to po prostu wyraz całkowitej niedojrzałości emocjonalnej takiej osoby a nie „wnoszenie twórczego fermentu w skostniałe i zachowawcze struktury…” – co jej się zapewne wydawało, że robi 😉 to tyle mojego wymądrzania się 🙂 byłam w odpowiednim nastroju, a trafiło akurat na was 😉
A z depresją nie ma co żartować ( z tą prawdziwą oczywiście), gdy ktoś kogo się znało odbiera sobie życie, to zaczynasz się uważniej przyglądać otaczającym cię ludziom i brać poważniej sygnały, na które odpowiadało się kiedyś żartem.Czasem nie wystarczy tylko wspierać i być obok, jeżeli dobrze znamy tę osobę, to może warto zasugerować wizytę u lekarza, umówić tę wizytę, posiedzieć razem w poczekalni… Kiedyś tak zrobiłam i cieszę się,że zdobyłam się na taką ‚ ingerencję w prywatne sprawy’ tej osoby
No dobrze, już kończę 🙂
… i jeszcze podpisuję się pod wypowiedzią emi.
No więc właśnie, nie mogę depresji traktować inaczej jak serio, bo miałam przyjaciela, który chorował na dwubiegunową. Kto czytał Jerzego Broszkiewicza „Doktora Twardowskiego”, ten znajdzie w głównym bohaterze dokładną charakterystykę mojego przyjaciela. Odebrał sobie życie 8 lat temu. Nic się nie dało zrobić, osoby z otoczenia zwalały na wszystko, tylko nie chorobę, która dla mnie była ewidentna. „A bo on pije”, mówiono. Owszem, sięgał po alkohol, to typowy pierwszy lek dla samolekującej się osoby będącej w depresji. Chodził też po lekarzach, ale leki wytrącały go ze stanu euforii, który miewał po stanach całkowitej rozpaczy. No to nie brał. Mieszkał ode mnie ostatnio 3500 km, często dzwonił o przedziwnych porach, w środku nocy na przykład. Jedyne, co mogłam dla niego zrobić, to wysłuchać i pogadać, akurat mnie nie przeszkadzały te dziwne godziny, ale innym, wstającym do pracy na 8-mą przeszkadzały, co zrozumiałe. To był szalenie inteligentny facet i kiedy nie był w swoim dole (jak był, to się nie udzielał), był przeuroczym kompanem i duszą towarzystwa. Znałam go od jakichś 35 lat.
Brak Romka…
Wlasnie wrocilam z drugiego kranca Londynu, bylam u tych romskich przyjaciol, ktorym sie urodzil wnuczek, kiedy bylam w Polsce, wiec poszlam zobaczyc , zaniesc rozne niemowlece rozkosznosci. Jestem przejedzona, przepalona, ale spiesze odpowiedziec Marysi.
Po pierwsze, dlaczego uwazasz, ze Ty wypowiadasz sie na powaznie, a ja – nie koniecznie? Cale swoje dorosle zycie robilam i glosilam rzeczy, ktrore mialy poszerezyc, a nie uszczuplic wolnosc jednostki, wiec dla mnie dyskusje jak ta w tym miejscu jest jak najbadziej serio.
Kiedy proponowalam idee, ze w imie wolnosci jednostki wolno zagrazac komukolwiek? Skad to pouczenie pod moim adresem, Marysiu?
Tak, tolerancja nie przychodzi sama z siebie, nalezy sie jej uczyc i czesto swiadomie pokonywac wlasne uprzedzenia. I mysle, ze w Polsce jest ogromny nie zaorany teren uprzedzen i nietolerancji. Sama zapewne kiedys taka bylam, ale doroslam i zmadrzalam, jak sadze.
Pare lat temu zdarzyla mi sie taka przygoda w Warszawie. Jechalam z HD, przyjaciolka od ponad 40 lat, tramwajem. HD jest powaznym naukowcem, doktorem socjologii, wiele piszaca, czesto zapraszana do radia i telewizji. Trzymalysmy sie drazka, a obok siedziala ladnie ubrana pani – mogla byc urzedniczka, bibliotekarka, moze nawet nauczycielka w szkole. W pewnym momencie Helenka powiedziala cos, co mi sie szczegolnie spodobalo lub poruszylo i ja spontanicznie pocalowalam i poglaskalam ja po policzku. Miedzy nami taki gesty czulosci sa na porzadku dziennym. I wtedy z ta pania obok siedzaca zaczelo sie cos dziac. Najpierw pomyslalam, ze sie czyms zakrztusila, ze sie dlawi i nawet przeszlo mi przez glowe, ze moze nalezy walnac ja piescia w plecy. Ale nie! Ona sie nie krztusila. Ona na nas plula! Plula, zbierajac w ustach sline i wykrzykujac jakies plugawe wyzwiska pod naszym adresem. Przyznam, ze chcialam walnac ja w twarz i pewnie bym to zrobila, ale zobaczylam tak straszne przerazenie w oczach Helenki, ktora w dodatku ciagnela mnie w strone wyjscia. Wyszlysmy z tramwaju kilka przestankow za wczesnie. Ucieklysmy.
Chce Ci powiedziec, Marysiu, ze zdarzylo mi sie publicznie calowac w wielu krajach, w tym takze w Polsce – w parkach, na dworach i na lotniskach. Zdarzylo mi sie takze chodzic trzymajac sie z kims za reke. Ale opluta i zelzona zopstalam tylko raz, kiedy cmoknelam moja przyjaciolke i polozylam jej dlon na policzku. Bo to, w oczach nieznajomej mi baby, byla „ostentacja”, to bylo „wyzywajace”, to bylo „niesmaczne”.
Ide nakarmic koty, bo wyja i odwiedzic E. Wroce niebawem.
„Jeżeli teraz widzę, że jakaś część osób homoseksualnych zachowuje się dokładnie, a nawet bardziej, niż w ośmieszającym stereotypie, to budzi to moją niechęć podobną do tej pierwszej i twierdzę, że wyrządzają one krzywdę innym o podobnej orientacji.”
Ile jeszcze wody uplynie w Wisle, zanim takie osoby (umalowane, w wyzywajacym stroju itp.) beda postrzegane, jak rajskie ptaki, barwne stwory o wrazliwym i latwym do zranienia wnetrzu. Kiedy przestana wzbudzac niechec, odraze i ostentacyjne odrzucenie, ktorego nie musi sie obawiac pijany i smierdzacy cham, katujacy rodzine czy terroryzujacy tramwaj pelen ludzi? Przeciez oni tylko wizualnie „naruszaja” nasza przestrzen zyciowa. Kiedy przestaniemy generalizowac i osadzac cale grupy na podstawie zachowania czy wygladu jednego osobnika?! Kiedy bedzie mozliwe cos takiego, jak londynska parada „Gay Pride”, kiedy tlumy heterykow bawia sie wesolo wraz z „demonstrujacymi” gejami i lesbijkami? Chyba nigdy nie zrozumiem osob zajmujacych sie zyciem intymnym innych i probujacych narzucac rygory ograniczajace prawa obywatelskie wspolobywateli ze wzgledu na ich orientacje seksualna. Co komu przeszkadza, ze dwoch facetow wezmie sobie slub, a potem chocby i rozwod?
Fredek, you’re my sort of cat.
Chodzmy sie calowac!
No, kotom to nie przeszkadza, Don Alfredo!
A wiesz, komu najbardziej przeszkadza? Panom. I to zwłaszcza politykom, bo mogą na tym zbić swój brudny interes. A co do panów, to sama słyszałam niby to żartem rzucane „lesbijki – tak, pedały -nie!”
Kanada pójdzie do piekła, bo tu się daje śluby homoseksualistom od paru lat, między innymi Elton John brał tutaj ślub – jego partner jest Kanadyjczykiem.
Tutaj nikt nie ukrywa swojej orientacji seksualnej (generalizuję, wiem!), bo dla nikogo nie jest to dziwne. Jak świat światem to zjawisko istniało, jak powiedział jan33. I będzie, bo to chyba sprawa tych chromosomów. A wolałabym, żeby przy genetyce i chromosomach nie kombinowano, bo się doczekamy „genetycznie inżynieryjnie” produkowanej ludzkości.
A poza tym – rozchmurzmy się 🙂
p.s. Pickwick, tylko bez rozpusty, dobra?!
Mrrrał!
Zapiecek 8)
Zapiecek
Mrrrał!
A niech to!
Jak zwykle wszystko przez te MYSZY 👿
Zeżarło mi prawie calutki wpis 😥
A miał być optymistyczny…
Ech, chyba wpadam w deprrresję 🙁
Dobrrranoc
Blejk Kot
Więcej ale i to samo: http://www.polskajestkobieta.org/phpbb/viewtopic.php?t=2388 . Warto rozmawiać? Cytować można?
Blejku, na zapiecku w nic się nie wpada 🙂
leży się i wygrzewa….
Mrrrał!
➡ Emicko!
No taż właśnie to miałem na myśli!
Dawnymi czasy żaden kot w depresję nie wpadał.
A nawet jeśli mu się zdarzyło, to przecie zawsze był ZAPIECEK.
Ta dzisiejsza kocia młodzież to nawet nie wie co to jest 😕
Mrrrał 🙁
Na szczęście są komputery 8)
Też nieźle grzeją 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Och, Teresko. Stan swiadomosci budzi groze.
To teraz ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego na mnie napadłaś, Heleno. 😯
W jakim miejscu podałam w wątpliwość Twoją powagę?
W wątpliwość podałam swoją nie pasującą do blogów rozrywkowych.
Założenia wstępne zrobiłam, żeby zaakcentować oczywistość pewnych spraw, nie były one kierowane do kogokolwiek.
Ja chyba nie potrafię wyartykułować swoich poglądów, bo rozumiana jestem najwyraźniej opacznie.
Serdecznie Ci współczuję incydentu w tramwaju, ale ja nie widziałam takich reakcji, pomimo, że przy udziale licznej widowni widziałam całujące się namiętnie dwie młode kobiety szereg razy. Ludzie są róźni i różnie reagują.
Mnie się nie podoba ?Gay Pride? i ciekawa jestem, czy z równą uciechą mówiłybyście, gdyby to Wasi synowie paradowali tam na golasa, wolni, kolorowi, szczęśliwi i wrażliwi. Akurat ja mam syna.
Myślę, że za daleko to idzie i bez sensu.
Każdy wypowiedział (lub nie) własny sąd i pozostańmy przy tym.
Komputery grzeją. Oj, tak…
Prawie rok temu, w styczniu, też miałam – choć zwykle mi się takie stany nie zdarzają – coś w rodzaju deprechy, i to potwornej. Ryczałam i wyłam, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, wszyscy są głupi i wszyscy są grubi, nawet nie można było się ruszyć z chałupy, bo wiał ohydny Cyryl i mogło głowę urwać (to zapewne był jeden z czynników sprzyjających takim stanom). Uratowała mnie po pierwsze ważna i pilna robota do zrobienia (dokładnie rzecz biorąc książeczka), a po drugie – blogi. Ten wtedy tylko czytałam, jeszcze odkryłam w tym czasie trochę sympatycznych blogów prywatnych, zaczęłam się odzywać, wchodzić w kontakt… i przeszło 🙂
A co do sztucznego dla mnie problemu „homoseksualiści i geje”: u licha, nigdy nie rozumiałam, dlaczego nie cieszyć się tym, że ludzie są różni? Nawiasem mówiąc, nie wszyscy geje są transwestytami i nie wszyscy transwestyci są gejami, żeby było śmieszniej… A jeden mój znajomy, od lat zdeklarowany, nienawidzi zarówno słowa „homoseksualista”, jak – jeszcze bardziej – „gej” i lubi mówić o sobie, że jest po prostu zwykłym pedałem…
Mrrrał!
Cóś mnie chyba na bezsenność bierze…
➡ Marrrysiu!
Myślę, że masz rację, ale też ➡ Helena wcale na Ciebie nie napadła.
A tak w ogóle, to właśnie siedząc na zapiecku, przysłuchiwałem się kiedyś mocno burzliwej i mocno zakrapianej dyskusji mocno mieszanego towarzystwa (mieszanego pod względem religijnym, ale też i językowym) na temat Starego Testamentu.
Chodziło o te tabliczki, co to je Mojżesz z jakiejś góry na polanę, do bazy namiotowej targał.
Zdaje się, że za pierwszym razem, jak zobaczył co wiara w obozie pod jego nieobecność wyczynia, to tak się zapienił, że ciepnął o ziemię i rozwalił w drabiazgi.
Nie było rady.
Ustawił łobuzów do pionu i wrócił po duplikaty.
Ale… ❗
I tu właśnie księgi milczą.
Otóż, o dziwo, towarzystwo zgodziło się jednomyślnie, że tych tabliczek musiało być więcej.
Przynajmniej trzy.
Widać najwyraźniej, że ta trzecia musiała się Mojżeszowi wymsknąć po drodze…
Cóż. Nie dziwi, że trzeci raz pod górę iść mu się nie chciało.
Ale teraz mamy tylko dwie 😕
Wszelkie hipotezy co do zawartości tej trzeciej zaginionej, zaszczytu jednomyślności w towarzystwie nie dostąpiły.
No, może poza samym początkiem.
Wszyscy mianowicie zgodzili się co do tego, że…
No, nie wiem jak to by było po Aramejsku, ale w wolnym tłumaczeniu na nowoczesny język Polski byłoby to mniej więcej tak:
XI. Nie przeginaj
…
Czyli mrucząc bardziej po kociemu
Nie wnerrrwiaj innych, jeśli nie musisz.
Wydaje mi się, że właśnie tego przykazania barrrdzo nam w dzisiejszym świecie brrrakuje.
Z poważaniem
Blejk Kot
Dobranoc, pchły na noc. 😆
Idziemy grzecznie spać i niech każdemu się śni, co mu się podoba. Ja poproszę wymoczonego Jeremy Ironsa. 🙂
Nie, Marysiu, nie chcialabym zebys myslala, ze na Ciebie napadlam i staralam sie dobierac tak slowa, abys nie odebrala ich jako napasci.
Najwazniejsze jest chyba jednak to, ze Twoje negatywne odczucia dot, parad gejowakich nie powinny miec najmniejszego znaczenia w oczach demokratycznych wladz nmiejskich czy panstwowych wydajacych zezwolenia na organizacje takiej parady. Widzialam w swoim zyciu wiele parad gejowskich – w Paryzu, Nowym Jorku, Londynie. Ludzie, ktorym one nie odpowiadaly, szli i nie zwracaly na nie uwagi. Inni zatrzymywali sie na chodnikach i pozdrawiali paradujacych, jeszcze inni przylaczali sie do nich.
MNiejszosc hopmoseksualna, tak samo jak wiekszosc hetero, placi podatki, wdziewa mudur iu umiera za swoj kraj albo za jakis inny, jak dzis, wnosi swoj wklad do kultury i dobrobytu ojczyzny. Przysluguja jej te same prawa obywatelskie, co wiekszosci. Prawa do paradowania, zakladania wspolnego domu, chodzenia pod reke bez obawy bycia oplutym czy dostania w glowe cegla.
Powiem Ci co przytrafilo sie mojej Mamie. Mieszkala jeszcze w Nowym Jorku, przyjechalam ja odwiedzic i mieli przyjsc goscie. POszlysmy na zakupy i wstapiulysmy do zaprzyjaznionego od lat sklepu z alkoholami po wino do kolacji. Kiedy moja matka naradzala sie z uroczym bardzo dobrze znajacym sie na rzeczy wlascicielem sklepu jakie wina najlepsze do kaczki, przez otwarte drzwi sklepu uslyszalysmy glosna muzyke i halasy.
Przez ulice Queensu przechodzila gejowska parada. I wtedy moja Matka , bezmyslnie i niezbyt madrze, powiedziala do starszego pana wreczajacego jej wybrane wina, ze mogliby „nie afiszowac sie” ze swoimi klopotami. I uslyszala od sklepikarza – alez Majo, jestem gejem i jest mi bardzoi przykro jak slysze co mowisz. Obie myslalysmy, ze zapadniemy sie pod ziemie. Ona juz nigdy do tego sklepu ponoc nie weszla – ze wstydu – i stracilysmy dobra zaprzyjazniona dusze. Ale moja Mama nauczyla sie, ze mozna zranic kogos nie tylko slowami takimi jak „czarnuch”. A po powrpocie do domu nie mogla sie sobie nadziwic, ze cos takiego palnela.
Co do Twojego syna. Mysle, ze gdyby okazalo sie, ze jest gejem i chce o tym glosno swiatu powiedziec, znalazlabys w swoim sercu zrozumienie, i wsparcie i dume, ze jest odwaznym czlowiekiem i ze chce przezyc swoje zycie po swojemu. Nie mow, ze nie moglabys albo ze wstydzilabys sie za niego przed sasiadkami. Skoczylabys im do gardel, gdyby chcialy wyrazic sie o nim lekcewazaco. Wiem o tym na 100%.
Pani Dorotecka „rowerzysta” brzmi milo. Pod rozawge znajomemu.
Pani Dorotecko, a ja w czasie depresji mowie sobie: nikt mnie nie kocha, bo jestem kompletna zyciowa porazka.
Praca (jak nie masz wyboru) pzowala opanowac sie na x godzin, w moim wypadku bylo to zawsze od 14 do 22-iej, ale jak tylko zamykaly sie za mna obrotowe drzwi budynku w ktorym pracowalam, tonelam we lzach az do samego domu. Dawalam kotom jesc i znowu tonelam. Kladlam sie do lozka i tonelam do rana. Wstawalam, umawialam sie przez telefon na wywiad, i znowu tonelam az do 14, kiedy zaczynala sie odprawa redakcyjna i moj dzien pracy.
Raz przed praca podeszlam do kiosku po papierosy. Mlody Arab (moze 16- letni) wreczyl mi papierosy i batonik Marsa. – Nie chcialam batonika – burknelam nieuprzejmie. A on na to: Batonik jest ode mnie, bo wygladasz na taka, ktora potrzebuje!
Odeszlam od kiosku zalewajac sie takim potokiem lez, ze o malo nie wpadlam pod samochod przechodzac na druga strone jezdni.
Odkad przestalam pracowac nie mialam ani jednej fali depresji.
Heleno. mój syn jest wolnym człowiekiem, tak ja ja. To, że go kocham i nie ingeruję w jego życie, nie oznacza, że akceptuję wszystko, co robi.
Nikomu nie skakałabym do gardła, bo nie widziałabym powodu, dla którego miałabym z kimkolwiem omawiać życie mojego syna.
Do innych rzeczy nie umiem się odnieść, mam za sobą traumatyczne doświadczenia i nie umiem powiedzieć, co bym zrobiła i jak się czuła, dopóki nie znalazłabym się w konkretnej sytuacji.
Jako człowiek dojrzały mogę powiedzieć, że nigdy nie jest się przygotowanym na to, co przychodzi i zawsze się myśli wcześniej, że zachowałoby się inaczej.
Tak mi wyszło w szyciu.
Dobranoc. 🙂
Heleno,
Juz, przestancie. Ja kocham wszystkich naszych synow!Urodzili sie tak, albo owak, do tego z naszych genow, wiec prosze o milosc, bo tego im w Polsce brakuje. Przyznam sie wam sie szczerze, ze potrzebowalam wielu lat do tej wyrozumialosci i pokory.
Lena
Pchly na noc???!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak moglas, mt7, jak moglas? Co Ci zrobilem? Ze frywolnie zazartowalem z Don Akfredo?
I dobrze, że rozmawiamy – pozwala nam to uzmysłowić sobie, że nikt nie ma życia usłanego różami, chociaż z pozoru mogłoby tak wyglądać. I nieważne, że to akurat w Budzie – nie taaaakie tematy tu omawialiśmy!
No to teraz człeki, pchły, koty, psy… w objęcia Morfeusza marsz! Jutro jest nowy dzień!
Dzień dobry.
Heleno!!!
Czy mam rozumieć, że to PRACA wywołuje depresję?
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Ja nie wyobrażam sobie emerytury w ogóle. Robię to, co kocham i zamierzam robić to tyle czasu, ile się da! Ostatnio jeździłam sobie po różnych imprezach krajowych i zagranicznych niemal bez przerwy przez półtora miesiąca i dawno nic mi nie dało takiego zastrzyku energii!
Straszliwie sie powaznie w budzie pod moja nieobecnosc zrobilo.
Jakies awantury okolokopirajtowe, z Ksiedzem Twardowskim w roli prawie ze glownej, „sarpacka” na okolicznosc tolerancji i ostentacji, a na dodatek Owcarek wpadl w depresje i sie z tego cieszy…
Hm… Depresja moze byc i ladna – takie na ten przyklad Zulawy Wislane, czy wiekszosc Holandii. Rzeczywiscie z wpadniecia w taka depresje, mozna sie cieszyc (Ana przykladem). Co do tych innych, to juz niestety nie bardzo. Nie chce powtarzac tego co juz inni na ten temat napisali, wiem az za dobrze jak to wyglada, najgorszemu wrogowi nie zycze. Jedynym przypadkiem depresji, ktory moznaby uznac za zabawny był Marvin – komputer zrzeda. (Chociaz nie moge oprzec sie wrazeniu, ze pan Adams wymyslajac go jeszcze nie wiedzial co to depresja)
Wiatr zdecydowanie cos wspolnego z funkcjonowaniem naszego mozgu ma. Nawet pamietam, ze swego czasu broniono na UJ prace doktorska o wplywie wiatru halnego na ilosc samobojstw na podhalu. (Wiekszosc myslala, ze to zart)
Zeby nie bylo, ze sie bezpodstawnie wymadrzam, moge pomachac odpowiednim dyplomem wydanym przez Collegium Medicum UJ i chetnych uswiadomic co to ta noradrenalina, serotoniina, a przy okazji i dopamina albo receptory GABA-ergiczne. Oszczedze tego niewatpliwie nudnego wywodu ogolowi.
Co do praw autorskich… Moze to i niesmaczne co wyprawiaja ludzie, ktorych ktos przed smiercia obdarzyl zaufaniem, ale wole zmarlego nalezaloby uszanowac. Nie znam sprawy dokladnie, ale niestety wiem, ze prawa autorskie sa w naszym kochanym kraju lekcewazone nagminnie. Niedlugo stuknie piec lat od kiedy jedno z najbogatszych polskich wydawnictw zalega mi z zaplata za wydrukowane teksty. I jeszcze obrazili sie na mnie, ze nie zgodzilam sie wyslac wiecej.
Oj chyba zaczelam zrzedzic.
Helena pisze: „Chce Ci powiedziec, Marysiu, ze zdarzylo mi sie publicznie calowac w wielu krajach, w tym takze w Polsce – w parkach, na dworach i na lotniskach. Zdarzylo mi sie takze chodzic trzymajac sie z kims za reke. Ale opluta i zelzona zopstalam tylko raz, kiedy cmoknelam moja przyjaciolke i polozylam jej dlon na policzku.”
No i co z tego. Po prostu zdarzyło się. Mnie w 1978 roku pewien sprzedawca we Francji oszukał wydając resztę, gdy kupowałem bagietkę. Ale czy jest to powód do jakichkolwiek uogólnień? Na przykład takiego, że kupując bagietkę jest się bardziej narażonym na oszustwo niż kupując gazetę?
🙂
Przeczytałam kiedyś taki krótki tekścik i zadedykuję go nam wszystkim, sumitującym się, że zostaliśmy źle zrozumiani
Wiem, że Ci się wydaje,
że rozumiesz to
co jak myślisz powiedziałem,
ale
nie jestem pewny, czy zdajesz sobie sprawę,
że nie to co właśnie usłyszałeś, miałem na myśli
🙂
Pani Dorotecko, lece do lekarza, ale jeszcze zdolam odpowiedziec. Nie! Praca nie wywoluje depresji, tylko trzyma ja w ryzach.
Natomiast MOGA ja wywolac rozni durnie, z ktorytmi na sie w pracy do czynienia!
No, moze nie „wywolac”, ale byc tak zw, „triggerem”, czynnikiem pomagajacym wywolanie.
Ciao. TRzymajcie kciuki. Ide do mojego chgirurga. Bedzie sie awanturowal o papierosy. Zapre sie wszystkiego.
Sorry, wlazlam na dzialke Pikusia. Miala byc moja.
Helena pisze: „Przez ulice Queensu przechodzila gejowska parada. I wtedy moja Matka , bezmyslnie i niezbyt madrze, powiedziala do starszego pana wreczajacego jej wybrane wina, ze mogliby ‚nie afiszowac sie’ ze swoimi klopotami. I uslyszala od sklepikarza – alez Majo, jestem gejem i jest mi bardzoi przykro jak slysze co mowisz. Obie myslalysmy, ze zapadniemy sie pod ziemie. Ona juz nigdy do tego sklepu ponoc nie weszla – ze wstydu – i stracilysmy dobra zaprzyjazniona dusze.”
Nie rozumiem. Przecież Twoja Mama miała prawo tak myśleć i w dodatku nie było to wcale nic obraźliwego. Nie widzę zatem powodu do zrywania znajomości. To była okazja do wytłumaczenia Panu Sklepikarzowi, że prowokacyjne zachowanie jest właśnie prowokacyjnym zachowaniem – niczym innym i stanowi swoistą odmianę nietolerancji. Czym innym jest chodzenie trzymając się za ręce lub całowanie się w miejscach publicznych, a czym innym organizowanie przedsięwzięć, których celem jest testowanie granic społecznie dopuszczalnego zachowania.
Każde zachowanie, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć, może nam się wydać prowokacyjne.
Czyj problem? Nasz.
Pani Dorotecka pisze: „Każde zachowanie, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć, może nam się wydać prowokacyjne. Czyj problem? Nasz.”
Stosując tę logikę można stwierdzić, że wszystko, co nas w życiu spotyka jest naszym problemem. Nawet, jeśli ktoś bez powodu pluje nam w twarz, to tej prowokacji nie rozumiemy i jest to nasz problem, nieprawdaż? A potem ten ktoś rozzuchwalony powodzeniem swojego występku i naszą biernością idzie opluwać innych. A my nadal tego nie rozumiemy.
Zanegowała Pani w ten sposób istnienie jakichkolwiek norm współżycia społecznego.
(UWAGA: Powyższy przykład nie ma żadnego związku z kwestią orientacji seksualnych i sposobów ich manifestowania)
emi!Ten tekścik,który cytujesz,jest świetny!Powinien być stałym elementem każdego okna dialogowego,jako ostrzeżenie dla wszystkich piszących „z gorącości ducha”. 🙂
Pani Doroto, myślę,że to co Pani napisała sprawdza się, ale na szerszej płaszczyźnie – zetknięcia różnych kultur i cywilizacji ( zabrzmiało to dość pompatycznie, ale trudno ). Wtedy faktycznie możemy nie rozumieć całego kontekstu i kodu kulturowego, którym ci ludzie się posługują i niesłusznie czuć się czymś prowokowani
Ale w przypadku nawet najogólniej pojmowanej kultury europejskiej, chyba potrafimy te kody dobrze odczytywać i wyczuć jakie dane działanie ma podłoże i że jest taka granica poza którą coś jest już prowokacją, czy wręcz agresją. Inna sprawą jest to,że różnie te granice ustawiamy. Aby dało się w miarę bezkolizyjnie żyć obok siebie jest coś takiego jak normy współżycia społecznego, o których wspomniał TesTeq i chyba wszyscy jesteśmy za ich przestrzeganiem.
końcowa uwaga TesTeqa ma zastosowanie również i tutaj 🙂
Jędrzeju, gdy o tym pamiętamy łatwiej nam się żyje 🙂 , że już nie wspomnę o ‚luziku’, ładniej zwanym dystansem, we wszelkiej maści dyskusjach 😉
Ruszyl sie temat niezwykle wazny i fascynujacy, proszacy wprost o ekspertyze bieglych i doswiadczonych (emeryci mile widziani) calowaczy. Casus – pocalunek w transporcie wymaga doprecyzowania szczegolow, bo to moglo miec wplyw na reakcje otoczenia. Mogl to byc pocalunek w reke, niby banalny, ale – w ramie, w lokiec, w nadgarstek czy w dlon ? I po wewnetrznej czy po zewnetrznej stronie ? Czy paluszek po paluszku ? Bardzo wazne dla diagnozy. A moze to byl poprostu cmok w czolko ? Co innego w karczek lub szyjke. Rozpietosc diagnozy i interpretacja reakcji gawiedzi wymagalyby rozwazyc takze: w oczka, po kolei, w nosek, w policzek, w lipstick, w uszko itd itp, a co rzetelniejsi dyskutanci mogliby dojsc do piet. Nie bez znaczenia bylby rodzaj i szybkosc transportu: autobus, tramwaj, trolejbus jako ze kolysania i wibracje podwozia przenosza sie na kabine co z kolei wiedzie ku bogatej dewersyfikacji finalnego czynu bedacego przedmiotem tych rozwazan. Czas trwania owego pocalunku moglby miec odniesienie do tego ile czasu miala na obserwacje osoba, ktora ozywila swa reakcja cale zdarzenie, na obserwacje i na akcje. Fascynujacy temat na dlugie jesienne i zimowe wieczory. A bez pelnej specyfikacji okolicznosci i ugruntowanej konkluzji niesposob przejsc do zagadnien akceptacji, zachwytu, nasladownictwa, czasem tylko aprobaty, ale bez watpienia opisania wydarzenia na lamach, kto wie moze ksiazka…Czekam w napieciu na dalsze
szczegoly i dywagacje.
prowokacja = wyzwanie, umyślna zaczepka; podstępne judzenie, podpuszczanie kogoś do szkodliwych dla niego (lub dla osób trzecich) działań a. decyzji.
Na moj koci rozum nie pojmuje, dlaczego obecnosc w przestrzeni publicznej (wspolnej dla wszystkich) osobnika wyrozniajacego sie strojem lub niekonwencjonalnym zachowaniem nie dotyczacym innych osob, mialoby byc przeze mnie odbierane jako agresja. „Przylalem mu, bo sie tak krzywo patrzyl”. Jesli czuje sie sprowokowany, to sie najpierw pytam; dlaczego? Jaka obsesja zmusza mnie do przypisywania innym zlych intencji? Dlaczego czuje sie zagrozony przez widok calujacych sie facetow? Jakie tlumione emocje kaza moim myslom uparcie krazyc wokol tego, co mogliby „robic” dwaj ojcowie wychowujacy wspolnie dziecko? Dlaczego mniej interesuje mnie lekliwe dziecko „heterycznych” sasiadow, kulace sie przy kazdym glosniejszym dzwieku? Dlaczego?
Jakoś nie zauważyłem protestów z powodu corocznych relacji z karnawału w Rio, gdzie sex wylewa się wiadrami w ekranu, tyle, że hetero…
A sex czai się wszędzie: w reklamie, rozrywce, nawet otwierając lodówkę narażam się na widok leżącego pora na rzodkiewce. No, ale ona chociaż się rumieni….
@Don Alfredo: A wszystko to, to kwestia dobrego smaku. Nie każdy wyróżniający się strój to prowokacja. Jakże często jest nią brak stroju w przestrzeni publicznej.
Delikatna granica między uśmiechniętą niesfornością a złośliwą wulgarnością. Może problem leży w intencjach, a nie w samym akcie.
A kto ustala granice? I probuje narzucac innym?
Uwazam, ze warto rozmawiac. Zawsze kot (czlowiek) dowie sie czegos nowego o wspolbratymcach 😉
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/WartoRozmawiac
zeen pisze: „nawet otwierając lodówkę narażam się na widok leżącego pora na rzodkiewce. No, ale ona chociaż się rumieni”
Sam jesteś sobie winien. Dopuszczasz do takich ekscesów zostawiając rośliny bez ślubu w jednym pomieszczeniu na noc.
A ja jeszcze nie pogratulowałem Owcarkowi przedniego przeprowadzenia mnie na strone paradoksu.
Ale zaczął od zdania: „Postanowiłek popaść w jesiennom depresje” – które nie wzbudziło kontrowersji, a moim zdaniem powinno (kto u diabła lubi wpadać w depresję?!). Jakoś tak naturalnie przechodzimy obok takich decyzji i myślę, że wiąże się to z tematem prowokacji. Otóż wciąż obserwuję jak prowokacyjnie działa na otoczenie czyjeś dobre samopoczucie. Pomijam powód jego, nie mniej widok zadowolonego człowieka prowokuje ludzi do zaczepek: i z czego się tak cieszysz… tu padają czasem epitety. Ale kiedy ktoś przemyka bokiem zdołowany – mijamy go obojętnie.
Jako że sporo gości Owcarka mieszka daleko, dodam, że zjawisko jest miejscowe…
Zeen, nie badz taki pewien, ze „tyle, ze hetero”. W Sao Paulo piasek na plazy az skrzypi…
No tak Okoniu, ale nie widziałem transmisji ze skrzypiącego piasku….
Don Alfredo, a jak wytlumaczysz zeszloroczny zakaz uzywania slowa MAMA w szkockich przedszkolach, zeby nie urazic homoseksualnych par posylajacych tam adoptowane dzieci? (Wolno uzywac slowa „rodzic”) Poprawnosc polityczna? Ja uwazam, ze to przegiecie. Niby dlaczego mam sie wstydzic tego, ze jestem mama? Rowni i rowniejsi, czy co?
To ja się z Wami dzień dobry! Alfedo, przystojniaku, ale masz sprzęt! 🙂
A jak się Wito czuje?
Pickwick pety pali, już wiadomo od kogo biedna Helena nałóg pałuczyła. Trzymaj się Helenko i idź w zaparte, jakby co.
A o Mordechajecku też nic nie słychać.
Wszystkich sorry za wywołanie tematu.
Myślę, że wypowiedzieliśmy swoje opinie, znamy stanowiska, ogólnie jesteśmy zgromadzeniem ludzi życzliwych, otwartych na innych i niech tak zostanie.
Biorę się za szycie, bo z gołym siedzeniem zostałam na zimę.
Trzymajcie się. 😀
No wlasnie, zeen. Smieje sie do mnie czy ze mnie? Na wszelki wypadek mu przygadam (Cos taki zadowolony, jakby ci kto w kieszen narobil?), albo i przylutuje, jesli slabszy ode mnie…
TesTeq,
🙂
Jagus, czy ja tu jestem od tego, zeby wszystko tlumaczyc? 😯 Moze jaki SzKOT bedzie wiedzial i odpowie czy mu to przeszkadza. Mojej okolicy ten przepis nie dotyczy 🙄 Proponuje na jesienna melancholie i lekkie stany depresyjne:
http://youtube.com/watch?v=KBSOeUCzefQ
Let’s kiss everybody 🙂
mt7 pisze: „Biorę się za szycie, bo z gołym siedzeniem zostałam na zimę.”
Tak jest! Czas skończyć z prowokacjami! 🙂 🙂 🙂
TesTequ, mysle, ze problem z Twoja argumentacja, jest taki, ze dla Ciebie istnienie homoseksualistow w spoleczenstwie, a w dodatku jawnych homoseksualistow, jest prowokacja. Cele parad gejowskich sa rozne: od zaprotestowania przeciwko dyskryminacji i brutalnej akcji policji w Greenwich Village (tak bylo z pierwsza i druga parada w NYCity, ja je pamietam) do zaprezentoiwania sie swiatu: Jestesmy wsrod was, jestesmy waszymi synami, waszymi sklepikarzami, projektantami mody,, fryzjerami, lekarzami. Nie mamy zamiaru chowac sie po katach.
Od lat ulicami nowego Jorku chodza rozne porady: parada sw. Patryka (irlandzka), parada Pulaskiego (polska), Parada Dnia Kolumba (ladynoska) i wiele innych. Najwazniejsza roznica miedzy parada gejowska a np parada Pulaskiego jest taka, na paradzie gejopwskiej nikt nie chleje wodki spiewajac piesni patriotyczne i walac w bebny.Parada gejowska jest znacznie przyjemniejsza dla oka, niz parada Pulaskiego, trust me. Jest weselsza, radosniejsza, barwniejsza i ma lepsza muzyke.
A dlaczego te parady wychodza na ulice? Bo wszystkie te grupy chca sie pokazac metropolii i jej mieszkancom, zademonstrowac swa obecnosc w tymn cudownym wieloetnicznym, wielokukturowym, wielowyznaniowym miescie.
„Krytyczna” uwaga mojej Mamy byla nieproszona i niedelikatna, bo niepotrzebnie zranila uroczego czlowieka, zyczliwego i zawsze skorego do uslug. A nawet gdyby byl zupelnie nieznajomy, to tez warto pomyslec zanim sie cos chlapnie, cos co moze komus sprawic nieklamana przykrosc.
mt7, Vito uprzejmie dziekuje za zainteresowanie i donosi, ze miewa sie swietnie. Zazywa codziennie fototerapii, co to ma byc dobra na zmniejszenie produkcji melatoniny pogarszajacej nastroj. Wlasnie blokuje najlepsze miejsce pod lampa 🙁 Ja preferuje przebiezki po kilku ogrodach i trawnikach, a potem drzemke w swietle i cieple monitora, a blogowe towarzystwo podnosi mi poziom serotoniny a czasem tez adrenaliny 🙂 Don Maurizio zas powiada, ze najlepsza terapia jest sen i budzi sie tylko na posilki i szczotkowanie futra. Spacery na zewnatrz ogranicza do absolutnego minimum.
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Rozne/photo#5139796010604205762
Alfredo!
Piękny ten Vito,ale przyznaj,że Bajka też jest przystojna i też lubi się wylegiwać. 🙂
Hej!
W drugą stronę. Żeby każdy mógł mieć jak Gospodarz baca mógłby blogowiczom wysmażyć instrukcję. Wzór już jest, jutro wydrukują więcej, ale i to co dotąd jest faaascynujące. Albo się nie znam. Proszę ocenić: http://wiadomosci.onet.pl/1651972,11,item.html .
Heleno
Czekam na twoje zdjęcia . Sporo czasu upłynęło i czas najwyższy na publikację. Koty swoje mogłabyś pokazać.
Ja sie wstydze…
Do Pikusia,
sciskam Cie i caluje tam, gdzie lubisz, bosmy obaj nie wstydliwi, ale na Wasza moglbys wplynac motywujaco, niech wreszcie te obiecane obrazki na widok publiczny wystawi. Sczegolnie jestem ciekaw tego golego Mr Turkey w Gdyni 🙂
Do Jedrzeja,
przyznaje, bez wspomagania brzozowa rozeczka, ze Twoja Bajka wyglada na lubiaca sie wylegiwac dame o sympatycznym wejrzeniu i przyjaznym usposobieniu (czy rowniez do kotow?) 🙂
Piękne te Wasze źwirze. A Ukrainiec musiał mieć kondycję – podnieść trzy takie kocoury razem… Też bym je popieściła 😀
Heleno, twojemu wstydowi mówimy stanowcze … eeeeee tam! 😀
Witam po niebytności. 😀 Ależ rozmowy! Nie wiadomo, co komentować, więc przyłączę się do próśb o foto od Heleny. Ja prosiłabym jeszcze o tę komódkę czy też sekretarzyk, o którym dawno temu tak pięknie pisałaś. 🙂 Oczywiście zdjęcie, a nie mebel.
Alfredo!
Hm! Bajka uwielbia grę pt.”Pogonić kotu kota”.Czyni to całkowicie sportowo,na zasadzie „dobrze jest gonić króliczka…”.
Poza tym jest chodzącą łagodnością,nigdy nawet własnej pchły nie ugryzła! 😀
Hej!
Bajka, to jest cały porządny kawał Bajki.
Dzięki za kocie wiadomości ze Szwajcarii, nie podano londyńskich.
Uwielbiam patrzeć na koty, a kocie anegdoty jak tych dwóch gadających są przezabawne.
Przyłączam się do Gosickowego: eeeeee tam! 🙂
Idę dalej szyć kalhoty.
Nie napisałam Owczareczkowi, że ja postanowiłam nie popaść w jesiennom depresje, siłą wszystkich pazurów. 🙂
Gratuluję Ci, Heleno, niezmąconej żadną wątpliwością wiary w to, co jest słuszne oraz pełnej wiedzy o moich poglądach oraz o tym, co robią wszyscy homoseksualiści.
Helena pisze: „TesTequ, mysle, ze problem z Twoja argumentacja, jest taki, ze dla Ciebie istnienie homoseksualistow w spoleczenstwie, a w dodatku jawnych homoseksualistow, jest prowokacja.”
Nie masz racji, co do oceny moich poglądów, ale nie ma sensu, żebyśmy oboje tracili czas na te przekomarzania.
Helena pisze: „Najwazniejsza roznica miedzy parada gejowska a np parada Pulaskiego jest taka, na paradzie gejopwskiej nikt nie chleje wodki spiewajac piesni patriotyczne i walac w bebny.”
Nie sądzę, żeby jakiekolwiek generalizacje miały sens. Równie dobrze można powiedzieć, że na paradzie gejowskiej nie śpiewa się Międzynarodówki, więc nie ma tam nikogo o poglądach socjalistycznych lub komunistycznych.
Widziałem pijanych homoseksualistów i nie zauważyłem w ich zachowaniu istotnej różnicy w stosunku do zachowania pijanych heteroseksualistów. Ale i te generalizacje nie mają sensu, bo jeden człowiek upija się na wesoło, a drugi na smutno.
Podsumowując – dla mnie nieważne jest skąd ktoś przychodzi, jaki ma kolor skóry, jakiej jest płci i która płeć go pociąga – ważne, czy jego oczy mówią „jestem dobrym człowiekiem” i czy tak postępuje. To jest jedyny podział, jaki uznaję.
Ludzie!
Nie popadajcie w JESIENNĄ DEPRESJĘ!
Przygotujcie JESIENNĄ IMPRESJĘ!
Niech granatowe niebo przetykane wątłymi nićmi słabnącego słonka lub wysadzane diamentami gwiazd zainspiruje Was do napisania wiersza, namalowania obrazu, zanucenia melodii lub chociaż przygotowania smacznej kolacji dla ukochanej osoby!
Trzymajcie się ciepło – podobno mróz dopiero za dwa tygodnie!
OK, zdjecia beda jak znajde ten bialy kabelek, co sie go wsuwa do komputra. TYmczasem diabel ogonem przykryl.
Indyka nie zdazylam sfotografowac, bo wyciagalam go wlasnie z pieca kiedy goscie zaczeli przychodzic, potem w pospiechu napelnialam kieliszki (zwlaszcza swoj) i wstawialam przyniesione kwiatki do wody i generalnie „caly Lwow na moj glow”. POtem trzeba byla indyczke kroic i podawac do stolu i 10 osob przy stole, to ja trace glowe. Wiec gdzie tam bylo lapac sie za aparat.
Jestem teraz obolala po rozmowie z Renata, ktora dopadla jesien i zostalam ochrzaniona na trzech frontach za niewinnosc.
Po pierwsze za to, ze powiedzialam, ze nie jestem obecnie w stanie czytac ksiazek, bo jestem rozkojarzona. Sama to powiedzialam i dostalam po glowie od Pani Profesor, ktora wlasnie skonczyla Traktat o luskaniu.
Po drugie za to, ze mnie Pan Lekarz nie ochrzanil za papierosy. Ja wypalam 20 dziennie, ona sama 40 i wiecej.
Po trzecie za to, ze 19-letni syn przyjaciol ozenil sie z 16-latka i teraz ona ma juz 17 lat i urodzilo sie im wlasnie dziecko. I ze mnie to nie gorszy, bo powiedzialam, ze „my sie zenimy od 18-lat w gore dopiero od stu lat” i ze „dzieci rodzace sie u bardzo mlodych kobiet maja znacznie nizsza zapadalnosc na cukrzyce i rozne rodzaje rakow niz reszta populacji, co zostalo stwierdzone epidemiologicznie”. Za to dostalam najwiekszy ochrzan. Tlumczylam, ze dziecko jest zdrowe, matka jest zdrowa i otoczona czula opieka kilkunastu osob w rodzinie. Nic nie pomoglo. Bylam dalej ochrzaniana jak bura suka, choc to ode mnie nie zalezy. Pewnie jakby sie nie pobrali, a ona urodzila dziecko, to bylby to „nieszczesliwy wypadek” i wszystko byloby w porzadku. Ale sie popbrali!
Jesli ktos na tym blogu smie pisnac chocby jedno slowo w obronie Renaty, to obrazam sie i ide czytac ksiazke. Koniec gadania.
TesTequ, jednak parade gejowska uznales za „prowokacje”. Cytuje:
„To była okazja do wytłumaczenia Panu Sklepikarzowi, że prowokacyjne zachowanie jest właśnie prowokacyjnym zachowaniem – niczym innym i stanowi swoistą odmianę nietolerancji. Czym innym jest chodzenie trzymając się za ręce lub całowanie się w miejscach publicznych, a czym innym organizowanie przedsięwzięć, których celem jest testowanie granic społecznie dopuszczalnego zachowania.”
Prawie caly ten ustep w Twojej wypwowiedzi zostal wytluszczony. Probowalam Ci tlumaczyc w bardzo prostych slowach, ze parady gejowskie nie wszedzie na swiecie uznawane sa za „prowokacje” i „testowanie granic spolecznie dopuszczalnego zachowania” . My je (parady) w Nowym Jorku, w Londynie, w Paryzu nie uznajemy za prowokacje. Zapewne sa ludzie i u nas, ktorzy tych parad nie lubia, ale to nie oni na szcescie decyduja komu prawa obywatelskie (organizowanie masowych zgromadzen) przysluguja, a komu nie. Od tego mamy konstutucje, a nie zakutego homofoba na stanowisku prezydenta miasta, a teraz i calego kraju. W Londynie, podobnie jak w Nowym Jorku Kaczynski nie utrzymalby sie na stanowisku jednego dnia, gdyby chcial komus zabraniac manifestacji.
W jaki sposob udzial w paradzie gejow stanowi „swoista odmniane nietolerancji”, jak piszesz – nie jestem w stanie zgadnac. Za skomplikowane dla mnie.
Ani w obronie, ani przeciwko Renacie. 🙂 Heleno, szukaj tego białego kabelka, napij się wina albo czego tam chcesz, prześlij nam zdjęcia i… miłego wieczoru. 😀 Wszystkim. 😀
Ja coś przeoczyłam, czy Owczarek do tej pory się nie odezwał ?
To ze szczęścia, że załapał tą depresję, czy co.
Puść ją Piesku na Żuławy (póki jeszcze się da) i po sprawie 🙂
Helena pisze: „W jaki sposob udzial w paradzie gejow stanowi ‚swoista odmniane nietolerancji’, jak piszesz – nie jestem w stanie zgadnac. Za skomplikowane dla mnie.”
Po prostu parada paradzie nie równa. Z pewnością widziałem mniej parad gejowskich niż Ty i zapewne moje wyobrażenie o tych imprezach ukształtowały media starające się we wszystkim szukać sensacji. I te sensacyjne wątki są prowokacją (w dodatku zamierzoną) zapewne nie organizatorów takich imprez, lecz tych, którzy właśnie chcą przetestować wytrzymałość mieszczańskiego społeczeństwa. Dla mnie to nie jest naturalne intymnie obściskiwać się przed obiektywem żądnej sensacji kamery (nieważne czy w układzie mono- czy stereopłciowym). To właśnie jest maska, sztuczność, która mnie drażni. Uważam, że zarówno aktor, jak i publiczność umie doskonale odróżnić, co jest udawaniem, a co radością i emanacją prawdziwego uczucia.
Ale znowu za dużo tych uogólnień. Myślę, że różne są powody, dla których ludzie uczestniczą w paradach. Większość kieruje się szlachetnymi pobudkami, ale media – niczym jeden biegun magnesu – przyciągają ludzi o nieszczerych intencjach. I właśnie obecność tych ludzi – często na pierwszym planie – jest prowokacją i przejawem nietolerancji wobec reszty społeczeństwa.
Misiu, przemawiasz jak Johny Carlson do Jane Fonda ….
No, teraz mowisz o mediach (polskicj jak sie domyslam) i co one z tych parad pokazuja. To jest ZUPELNIE INNA rozmowa.
I tu mozenmy sie spotkac, TesTequ!
TesTeq,
u mnie pózna jesień kalendarzowa, ale zima całą gębą od ubiegłego czwartku. Chcesz trochę? 🙂
Szukaj tego kabelka, Helena. Może koty schowały? To, że było 10 osób na indorze, a Ty byłaś gospodynią kucharzącą, serwującą, polewającą, nie zwalnia Cię z odpowiedzialności za brak foto. Wszak reporter przy tym był!
*Traktatu o łuskaniu fasoli* nie rekomenduję na rozkojarzenie, bo jest to napisane w konwencji monologu. Książka bardzo dobra, ale do skupionego czytania. Może coś letkiego, jeśli już.
Co do „po drugie”, może lekuchno ogranicz – musisz tak dymić?! A co koty na to?!
Po trzecie, to faktycznie nie tak aż znowu dawno śluby zawierano w wieku nieprzystojnie smarkatym.
Ja nie wróżę takim związkom dobrze, bo rzadko przetrzymują próbę czasu, ale są takie, które przetrzymują. Rozumiem obawy rodziców młodych, ale też nie ma co dramatyzować i dobrze radzących *troskliwych* ciotek przydałoby się mniej w otoczeniu.
Sezonowym i zwykłym depresyjniakom zyczę miłego wieczoru i nocy, a sama udaję się do kuchni.
Zeby żyć, trzeba jeść.
Helena pisze: „I tu mozenmy sie spotkac, TesTequ!”
W takim razie Twoje zdrowie, Heleno, czerwonym winem Jarvis Cabernet Franc ze składu Marka Kondrata!
Okoniu mógłbyś wytłumaczyć ja nie oglądam amerykańskiej telewizji i nie wiem o co chodzi z tym kotem Jane Fonda
Twoje zdrowie, TesTeq. 🙂 🙂 🙂
Alu, Rodzice i Pana Mlodego i Panny Mlodej byli akurat zachwyceni, ze mlodzi sie sobie spodobali. Malzenstwo bylo zaaranzowane, ale ostateczna decyzja nalezala do mlodych. Romska dziewczyna od momentu poczatku miesiaczkowania jest nieustannie pilnowana – przez ojca, braci, kuzynow. Stad ten pospiech z zawieraniem malzenstwa. Co do trwalosci tych malzenstw. Tutejsze badania pokazaly, ze malzenstwa aranzowane przez rodzicow sa znacznie trwalsze niz te zawierane z milosci. Czytalam jakies statystyki, ale nie pamietam danych (makes sense: co tam mlodzi wiedza!) .
Kiedy wczoraj wieczorem Maciek odwozil mnie do stacji, opowiadal jak to bylo. Rodzice sie dogadali i nazajutrz mlodzi spotkali sie pierwszy raz. Rozmawiali bez swiadkow kilka godzin. Wyszli zachwyceni soba. Ona, Zanetka jest piekna, dojrzala na swoje lata, z takim zcichapek poczuciem humoru i apparently – bardzo pracowita. Tesciowie ja uwielbiaja. Robert, ktorego znam od dziecka, jest cudownym chlopakiem – bardzo wrazliwym, powaznym, szanowanym w swoim srodowisku. Nie widzialam go od poltora roku i kiedy zobaczylam wczoraj – nie poznalam. Byl ladnym dzieckiem, ale obecnie wyglada jak mlody bog – wysoki, przystojny, pieknie zbudowany. Moglby byc w Hollywoodzie.
A niemowle nazywa sie… Santiago. Santiago Wisniewski.
Heleno, nomen est omen 🙂 Santiago – piekne imie dla dzidziusia. Swietym zostawac nie musi i tak wolac go beda Santo (ja bym go tak nazywal 🙂 )
Santiago to święty Jakub 🙂
Okoń załapałem 🙂
Jane Fonda : Would you like to pet my pussy ?
Carlson: Sure, just take that cat away !
Rzeczywiscie, ze to sw, Jakub! Nawet o tym nie pomyslalam, rozbawiona brzmieniem imienia z nazwiskiem. Bede musiala to obgadac z Mackiem. Moze beda do niego mowic Santo. A moze Kubus.
Witojcie, ostomili! No to komputer wreście wolny, mogłek skońcyćk lekture komentorzy. Fciołbyk scegółowo poodpowiadać, ale trudne by to było. Mom nadzieje, ze darujecie storemu owcarkowi.
Odpowiem więc ino tak skrótowo.
1. Pon Sting działo na mnie zadumogennie. Melanchologennie racej nie, depresjogennie – tym bardziej nie. A najbardziej przy ponu Stingu w zadume lubie popadać, kie śpiewo on „Fields of gold” 🙂
2. Bundz nieposolony jest rzecywiście bez smaku. Ale kie go solom posypać… mniammmmm!!!! 🙂
3. Zazwycaj zdublowanyk komentorzy jo nie kasuje, bo boje sie, ze cosi pomyle i skasuje nie to co trza. Ale skoro Grzesicek pytoł, cobyk skasowoł jego dublet – to skasowołek 🙂
4. Kot najblizej mnie to kot mojej gaździny. Cubimy sie i… lubimy w związku z tym 🙂
5. O bryndzy pisołek tutok http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=103 , a
krótka informacja o niej jest tutok
http://www.tatry.z-ne.pl/t,haslo,pol,tatry,1276,0,468.html . A kielo to mo tłuscu? Bo jo wiem? Pewnie telo, kielo trza 🙂
6. Tolerancja… to rzecywiście temat-rzeka. Mozno jednak dwa opytmistycne wnioski wysunąć: 1) syćka ludzie i syckie zwierzęta w nasej buedzie som tolerancyjne; 2) choc syćka w nasej budzie som tolerancyjni, to wcale nie znacy, ze som ino nudnym kółkiem wzajemnej adoracji 🙂
7. Śpiochy pojawienia sie nowego wpisu pewnie nie docekajom. Natomiast nocne marki i/lub mieskańcy Nowego Świata majom piknom sanse docekać 🙂
Nie, Misienku Kochany, to ja Cie zlapalem, ze lzesz jak pies mowiac, ze nie znasz angielskiego ! Znasz i jeszcze – show Carlsona ogladales wiele lat temu. Moze nawet tu byles tylko sie nie przyznajesz… Fonda to moja ulubiona aktorka. Ale – jak juz skonczyla 30 – 35. Przedtem byla glupia lafirynda. Az sie tatus wstydzil. Zrobila potem super prosty film z de Niro – „Iris and Stanley” – meisterstuck. Czechowska metoda – niby glupie pudelko od zapalek, a w srodku dramat jak diabli. I – bez krwi z rozplatanych brzuchow, bez baletow samochodowych i panienkowych, bez machine guns, praktycznie – no action. I jeszcze kilka innych. Co „wychlodlo to wychlodlo” ale sprawnosci aktorskiej przyroslo. Do tej pory dziala aktywnie spolecznie (n.p. z Doris Day na rzecz piesow), daje wywiady i zapowiada kolejny obraz.
To i ja może doczekam, bo chciałabym spodzienki chociaż jedne skończyć, o kapoteczce i futerku nie wspominając.
To bier się piesu do roboty i ja też. 😀
‚Zadumogennie’ działają na Owczarka piosenki Stinga…Piękne….
mt7, to Ty na dokładkę do swych licznych talentów, jeszcze szyć potrafisz takie skomplikowane rzeczy?!
Nie przypominam sobie, żeby Owczarek opowiadał, że nie zna angielskiego. Toż przecież hipał na Wild West!
nawet jakieś *ucone* książki w tym języku przytaczał 🙂
…eeee tego… odszczekuje o tym angielskim…
pomyliłam Misia, Okonia i tak dalej , ale jestem usprawiedliwiona – opijam zdrowie wszystkich Barbarek, siedzę na telefonach i skajpach, i jakoś tak roztroić sie nie mogę.