Jak to sie robi w Chochołowie
Nie wiem, cy kozdy z wos był choć roz w Chochołowie.* Fto był, ten pewnie zwrócił uwage na tamtejse chałupy. Pikne, drewniane, góralskie chałupy. A jakie jaśniutkie! Tak jasnyk chałup w takiej ilości to w zodnej inksej wsi na Podholu nie nojdziecie! Dlotego niejeden turysta, kie do Chochołowa przybywo, zaroz woło głośno: Na mój dusiu! Te syćkie chałupy musiały być zupełnie niedawno wyryktowane! Bo jak inacej wytłumacyć to, ze ik drewno mo tak jasny kolor?
A tymcasem, moi ostomili, mozno to inacej wytłumacyć. Wytłumacenie nojdziecie choćby w Ceperskim Przewodniku po Tatrak. A i jo zbocyłek na ten temat rok temu, w jednym komentorzu, ale na wselki wypadek przyboce: kie chochołowianie bierom sie za domowe porządki, to copki i peruki z głów zdejmijcie, ponowie! Ponie ocywiście nie musom. Bo chochołowscy górole nie ino w izbak sprzątajom, ale regularnie chałupe z zewnątrz piknie pucujom, sorujom, myjom… I dlotego właśnie chochołowskie chałupy wyglądajom tak, jak wyglądajom. Drewniane domecki w inksyk góralskik wsiak, smagane wiatrem, mocone dyscem, zasypywane śniegiem, zarastające grzibem, pomaluśku ciemniejom. I kie som juz barzo store, to majom barzo ciemny brązowy kolor, prawie ze corny. A domecki chochołowskie, dzięki staraniom ik gazdów, mimo upływu roków jaśniejom cały cas!
Kie chochołowiane myjom swoje chałupy? Róznie. Nieftórzy robiom to na Wielkanoc. Słysołek, ze roz w Wielkim Tyźniu jedno chochołowsko gaździna tak sakramencko spracowała sie takim myciem, ze kie po nabozeństwie w Wielkom Sobote wróciła do domu, to padła na wyrko i od rozu usnęła. Spała tak twardo, ze łatwiej trupa obudzić by było! No i bidno, styrano gaździna śpi se smacnie, śni se najpierw jeden pikny sen, potem drugi, trzeci, kolejny… Jaz nagle – bimmm! bammm! bimmm! bammm! bimmm! bammm! – budzi jom barzo głośnie i barzo wyraźne bicie kościelnyk dzwonów. Gaździna ocy otwiero, rozglądo sie… O, krucafuks! A kany sie ona podziała? Powinna być w wyrku – i jest w wyrku, ale… kany to wyrko sie nolazło! Nie w chałupie, ino… przed kościołem! A z kościoła właśnie wychodzi procesja rezurekcyjno i idzie prosto ku lezącej pod pierzynom gaździnie! Co sie okazało? Ano to, ze jej synowie, beskurcyje jedne, postanowili zrobić jej śpas. Kie uwidzieli, jak twardo ona usnęła, wynieśli jom wroz z wyrkiem do pola i przed kościołem ostawili! A umęcono bidocka, dopóki dzwony nie zadudniły, nie była w stanie sie obudzić.
Cy to prowdziwo historia? Tego wom przysiąc nie moge. Ale z całkiem wiarygodnyk źrodeł jom znom. W kozdym rozie nie wątpie, ze po takik porządkak, jakie w Chochołowie sie ryktuje, w objęcia pona Morfeusa cłek musi być wtulony wyjątkowo mocno.
Moze bocycie, jak przed Bozym Narodzeniem współcułek syćkim, co musieli zmagać sie z przedświątecnymi porządkami? Nawet list gońcy za tym, co takie porządki wymyślił, wyryktowołek. Domyślom sie, ze teroz tyz porządkami na święta strudzeni jesteście. Moze nie jaz tak jako przed Bozym Narodzeniem, ale pewnie jesteście strudzeni. I właśnie dlotego opowiedziołek wom dzisiok o tyk chochołowskik chałupak. Coby wos pociesyć uświadamiając wom, ze mogliście mieć gorzej. No bo wyobroźcie se, ze musicie nie ino w środku chałupe wysprzątać, ale jesce wycyścić jom od zewnątrz. A jeśli zyjecie w bloku – wyobroźcie se, ze musicie jakoś wyleźć za okno, przymocować sie jakimi linami i starannie wymyć blok na wysokości swojego mieskania. To byście dopiero na porządki przedświątecne klęli! Przyznojcie więc – jesce nie mieliście tak źle.
Hmmm… Ino wse jest tako mozliwość, ze jakosi gaździna abo jakisi gazda z Chochołowa mój wpis cyto. Ludzie, ftórzy nie takimi zwycajnymi porządkami som sterani, ale właśnie porządkami chochołowskimi. I jakie jo słowa pokrzepienia dlo nik nojde? Co im na pociesenie moge pedzieć? Chyba ino jedno. Powiem im tak: Hej! Ostomili krzesni! Mocie scynście, ze nifto nie podarowoł wom Wersalu. I pewnie nigdy nie podaruje. Naprowde mocie tutok scynście! Bo kieby ftoś podarowoł wom ten sakramencki Wersal, to dopiero roboty z myciem chałupy byście mieli! Hau!
P.S. Co by o tyk przedwielkanocnyk porządkak nie godać, mom nadzieje, ze juz syćka mocie je za sobom. Przed sobom zaś – mocie piknom Wielkanoc! No to jo na te wielkanocne święta zyce wom cukrowego baranka zawierającego tysiąc procent cukru w cukrze. Zyce wom pisanek tak piknyk, ze bedziecie mieli ochote zjeść je wroz ze skorupkami. A jeśli naryktowaliście na święta za duzo jedzenia, to zyce wom wielu wygłodzonyk gości. W Lany Poniedziałek tym, co lubiom być mokrzy, zyce, coby byli mokrzy. Tym, co lubiom być mokrzy ino kapecke, zyce, coby byli mokrzy ino kapecke. A tym, co w ogóle nie lubiom być mokrzy, zyce, coby byli suchuteńcy jako pranie mojej gaździny po kilkugodzinnym wiseniu na słonku 🙂
* Domyślom sie, ze mógł nie być w Chochołowie Alfredzicek, Bajecka, BlejkKocicek, Bobicek, Mordechajecek, Pikwicek i Wawelok. Ale Alfredzickowi o Chochołowie mógł opowiedzieć Personel, Bajecce – Jędrzejecek, BlejkKocickowi – Kolega, Bobickowi – Mama, Mordechajeckowi i Pikwickowi – Helenecka, a Wawelokowi Profesorecek.
Komentarze
No pewnie, że Mama o Chochołowie mi opowiadała. Chociaż jej rewirem była raczej Białka, ale o Chochołów też czasem zahaczała. Ale sprzątanie i czyszczenie jako takie, to u nas w domu raczej ziemia niczyja – każdy widzi potrzebę, ale nikt nie wyraża ochoty 🙁 No, jakoś na szczęście sprząta się samo 🙂
A z tym Wersalem to ja już nie wiem, jak jest naprawdę. Bo słyszałem, że większość gazdów to już teraz Wersale i Buckinghamy myje, a nie chałupy chochołowskie i nawet sobie chwalą. W przeciwieństwie do pracodawców polskich, którzy sobie ganią. A czy to dobrze, czy źle, to pewnie przyszłość dopiero pokaże. 🙂
Smigusa w każdym razie życzę sobie suchego, bo moje dredy schną po zmoczeniu ze dwa dni albo i więcej. A jajka życzę sobie wytoczonego z tatara. Jak szaleć to szaleć! 🙂
Za zyczenia, Owcarecku, serdecznie dziekuje.
Ja rowniez Owcarkowi, Pani Owcarkowej i wszystkim Budowiczom zycze
zdrowych, radosnych i pogodnych Swiat Wielkiej Nocy. A zyczenia sa ekumeniczne, wiec krteczki dwie 🙂
http://www.samre.info/kartki/11w/wielkanoc11.html
„Zdrowia, szczęścia, humoru dobrego
a przy tym wszystkim stołu bogatego.
Mokrego dyngusa, smacznego jajka
i niech te święta będą jak bajka.”
http://www.samre.info/kartki/27w/wielkanoc27.html
Swięta jak Bajka? Zadumał się pies,
po czym radośnie krzyknął: yes, yes, yes!
Niech i u ludzi zdarzy się tak piknie,
że nawet mastyf z jamnikiem się spiknie! 🙂
Bajko, nie weźmiesz mi za złe, że się jakby pod Ciebie podszyłem? 🙂
Owczarku,
chalupy chocholowskie znam z obrazkow i opowiadan Personelu, ktory nawet niektorych wlascicieli tych chalup znal i u nich nocowal, dopoki ci wlasciciele do Chicago na zawsze nie wyjechali 🙁 Moja rola w sprzataniu ogranicza sie do przejechania ogonem po parkiecie i jak zostaje blyszczaca sciezka, to Personel zgrzytajac zebami wyciaga odkurzacz i mamroczac cos o kudlach na dywanie wyrownuje kontrasty. Jak bylem maly, to nawet na tym smiesznym warczacym pojezdzie lubilem sobie pojezdzic, teraz go tylko ignoruje, Vito schodzi mu z drogi z wielkim wyprzedzeniem, a Maurizio reaguje dopiero, jak go rura zaczyna od tylu wsysac, bo warkotu juz nie slyszy 😉 Na swieta zyczymy sobie i wszystkim przyjaznego slowa, extra poglaskania i zeby ta pascha, co na mrozie stoi, nie byla przygnieciona tak ciezkim kamieniem, ze nawet we dwoch sie nie da odturlac 🙁
Głaskam Alfreda przyjaznym słowem,
leję martini mu extra dry,
Personelowi zaś krótko powiem:
niechże ta pascha już będzie frei!
O wyższości Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy i odwrotnie?
E, widać, że nijakiej wyższości nie ma… Bo tak samo w nocy zwierzątka gadają: Owcarek wrzucił wpis, a podpisała się myszka, piesek i kotek 😉
Wszystkim zwierzaczkom, a ludzikom takoż – takiego słoneczka, jakie w tej chwili świeci w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie 😀 😀 😀
Owcarecku Ostomiły
Większość górali to porządni i pracowici ludzie . Cłek jak łazi po płaskim to sam z siebie robi się leniwy i gnuśny. Wszedzie ma równo. Jak by góral był leniwy to z chałupy na górce pewnie by zlazł ale do chałupy i gaździnki by nie wrócił bo by mu się nie chciało leżć pod górkę . Zadzwoniłek telefonicnie do mojej gaździnki i u niej też wszystko wypucowane i wyszorowane. Zebrane syćkie kurze w suterenie i na górze. Pewnie teraz siedzą z gazdą przy zastawionym stole i doczekać się nie mogą kiedy Miś kurpiowsko-góralski zawita w ich strony. Bardzo tęsknię za górami.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam i składam życzenia Wesołych Świąt.
A gdzie moje wczorajsze życzenia dla Owczarka i Budy?
No to ponawiam: Smacznych Świąt
Owcarku,
mam nadzieje,ze udalo Ci sie tu i tam jalowcowej skubnac 😉
U nas juz po sniadaniu.Kawke tez wypilam i w trymiga wszystkie Tatrzanskie Doliny przebieglam 😉 Niech zyje internet!!!
Buda-gosci serdecznie pozdrawiam i zycze pogodnych i wiosennych dni 🙂
Do uslyszenia wieczorem.
Hej Ana.
Radosnych Świąt! 🙂
Ana – piękna historia z tą akcją ratunkową 🙂
Mam prośbę, zauważyłam, że część towarzystwa aktywnie udziela się na sąsiednich blogach, a potem wspomina tutaj niektóre wątki lub zamieszczone gdzieś zdjęcia – czy możecie dodawać linki do tych miejsc lub szerzej wyjaśniać, o co chodzi 🙂 Bo co z tymi, którzy jak ja chodzą tylko prostą drogą do Budy, nie zahaczając o sąsiadów. Chyba jest tu jeszcze ktoś taki ? A może zostałam ostatnia… ale nawet dla mnie jednej może warto…
Liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby 🙂
emi,
my z Budy zahaczamy jeszcze o Piotra z sąsiedztwa (kulinarny blog) oraz o Dorotę muzykalną. Linki do zdjęć, które ja zamieszczam, są … wystarczy klinkąć na moje imię. To jest Galeria_Budy, a kulinaria (i nie tylko) są w Gotuj_sie
Dzięki Alicjo za odzew, ale akurat z Twoimi zdjęciami nie ma problemu 🙂 wszystko ładnie i przejrzyście poukładane w szufladach 🙂
Chodziło mi o to, że gdy wspominacie, że coś ciekawego działo się w sąsiedztwie lub coś tam już napisaliście i nie będziecie się tu powtarzać, to muszę (gdy mnie to zainteresuje, a czasem interesuje 😉 ) przekopywać się przez nieznaną a bardzo obfitą zawartość owego sąsiedztwa 🙂
…nie, żeby to nie było interesujące, ale na co dzień nie znam tamtych okolic i zdarza mi się zabłądzić i lekko zniecierpliwić 😉
Cudownych świąt Wielkiej Nocy, upływających w atmosferze miłości i radości, pełnych ciepła fantastycznych chwil. Przepysznych smakołyków, spokoju, zdrowia i pogodnego optymistycznego nastroju dla całej Budowej Rodzinki od mieciowej 🙂
http://picasaweb.google.com/mieciowa/WBudzie/photo#5181022914169995794
Ta baba wielkanocno na zdjęciu od Mietecki pocątkowo była w całości, ino jo… odgryzłek kapecke 😳
A teroz lece mojej gaździnie kolejne wielkanocne przysmaki powykradać.
Wesołej drugiej połowy świąt! 🙂
Ta strona głodowała chyba i pożera wpisy.
Zmęczona jestem, więc już nie będę odtwarzać.
Złożę tylko życzenia dyngusowe, żeby taki oto deszczyk na nas może spadł, albo co:
http://smileys.sur-la-toile.com/repository/Grands_Smileys/leperchaun-or-55.gif
Pozdrówka dla całego budeczkowego stworzenia! 🙂
Dzień dobry.
Oj, to, to, to. Taki deszczyk by się przydal. 🙂
….po cichutku
…na paluszkach
…wiadro pełne… no to chluuust ! NA SZCZĘŚCIE!!!
śmigus dyngus! 🙂 🙂 🙂
Jak ja kiedyś nie chciałem wstać, to mnie moja jeszcze-wtedy-nie-żona z namiotu razem ze śpiworem na środek pola namiotowego wyciągnęła.
TesTequ
Zajrzałem po dłuższej przerwie na twojego bloga , bardzo mi pomogłeś…
Dziękuję
Ja dziś będę wchodził tylko ostrożnie i opłotkami, bo się boję, żeby ktoś mnie nie zmoczył. Nie dość, że długo schnę, to jeszcze do tego w stanie wilgotnym ubywa mnie większa połowa. 🙁
Alicjo, jak Ci się to udało? To znaczy, podesłać mi to białe? U nas dzisiaj normalnie White Christmas, jakby się komuś na górze święta pokręciły. Te żonkile, co Cię tak zdenerwowały, za karę leżą sztywne i kruche z nosami w gruncie. A moje łapki chyba się z tym białym nie będą przyjaźnić… 🙁
Uprzejmie proszę o jak najszybsze udzierganie szaliczka i skarpetek! 🙂
Bobiku,
toż ja ledwo zyję po świętach, muszę odpocząć krzynkę, a do tego czasu może białe przestanie sypać? Donoszę, że u mnie niestety, sypie oraz jest mróz -10C. Mimo wszystko optymistycznie się nastawiamy, bo nie ma wyjścia. Chyba, że chcemy mieć smutne kufy – a nie chcemy 🙂
U nas dzisiaj sypie bialym od samiusieńkiego rana, nawet nie chcę patrzyć ile tego napadalo. 😥 Ale temperatura jest dodatnia: +4 st. 🙂
Rześko i poświątecznie pozdrawiam Owczarka i Towarzystwo!!! 😉 🙂 😀
I się oddalam… zaraz jacy-tacy przychodzą mnie zapraszać na weselicho. Już sobie zastrzegli, że nie chcą nawet widzieć jadła na stole (i liczą w tym względzie na moją ‚nowoczesność’ 🙄 )
To co ja zrobię z tą poświąteczną wałówką… pyszną, ale… 😕 😉
Oooowczarku, pomożecie?… 😉
Cisto prowde, Owcarku, o Chochołowie napisołeś. Bocem, kie jako dziwecka tamok pomieskiwałak u gaździny i bez łokno widziałak, jak na progu swoji chałupy siadywoł pon Frącysty (tyn, co to Rydza Śmigłego bez granice przewiód). Bocem jesce łowiecki, ftore prali w Przikopie, stada gynsi, ftore sycency ścigały to, co się rusało na ich drodze – i mie tyz (bołak sie ik sakramencko). Bocem tyz krowy, od ftorych jesce ciepłe i parujące mlyko kozali mi pić i ftore sakramencko paskudziły na asfalcie. Bocem tyz te fmary muchów, z ftorych 5 na pewno sie utopieło na śmiyrzć w mojej pomidorowej w karcymie u Mardułów…
Ej, beły casy, beły, ale sie minyły… 🙂
No, udało się zajrzeć do Budy! 🙂 Skutki śmigusowo-dyngusowych figlów skończyły się dla monitora dosyć fatalnie! Jędrzej narzekał na potęgę! 😉
A z ostatniej chwili; Bobiku uciekaj!
Gosicku, jaką pikną gwarą gadasz. 🙂
Może dobrze, ze sie minyły 🙂 5 w pomidorowej! Ratunku! 😯
Przypomniało mi się – wspomnienie okrutne – chałupy z ubitą ziemią zamiast podłogi i muchami w każdym możliwym produkcie wyrabianym w tym domu, łącznie z chlebem. Do tej chwili słabo mi się robi na wspomnienie, dlatego nie wspominam, ale Twój wpis mi przybocył.
Jeszcze raz:
Ratunku! 🙁
Basiu, nie pomożemy, bo sami potrzebujemy pomocy.
Obdzieliłam drużynę mięsiwami na zaś, ale ciągle jeszcze mieczy ci u nas dostatek. 🙂
Witajcie Kochani!
Z prawie_poświątecznym pozdrowieniem chluuuust!!!! – na szczęście 🙂 (rózgi sobie odpuszczę 😉 )
Co do porządków, no cóż. Jako że tegoroczne święta były „wyjazdowe”, nie bardzo się kapiszony napracowały. Za to, zważywszy na ilość jedzenia spożytego w czasie świąt, cała rodzina powinna solidarnie przebiec całą drogę powrotną na piechotkę (czego oczywiście nie zrobiła, stękając za to w trójgłosie).
Co do pogody… cóż. Kapiszoniąto wstało dziś radośnie śpiewając „Wśród nocnej ciszy”. Serio. Niestety nie było jednak w pokojowym, bożo-narodzeniowym nastroju i szalało od 7. rano z pistoletem na wodę. Jak gdzieś dopadnę tego Zająca-dywersanta… no to nie wiem… 😉
Pozdrowienia!
Kapishonek na pacholęcie narzeka, a sama znienacka, wieczorową porą…. 🙂
Alecko, dobrze, że się odezwałaś, bo ju podejrzewałam, że może komputr Ci padł. 😆
Pozdrówka dla wszystkich. 😀
TesTeq napisał:
„Jak ja kiedyś nie chciałem wstać, to mnie moja jeszcze-wtedy-nie-żona z namiotu razem ze śpiworem na środek pola namiotowego wyciągnęła.”
I pewnie dlatego została Panią TesTeqową.
Nie wiem, co Misiowi pomogło, niech Mu będzie na zdrowie. 🙂
A Jędrzejecek, tfu! Bajka! Molestuje Bobiczka. 🙂
kapishonku,
„… moctruch leje …” bardziej dzisiaj by pasowało 😉
Komunikat meteoroligiczny:
W Warszawie śniegu nie ma, ale jest baaardzo zimno i nieprzyjemnie.
Mimo to zauważyłam, że pąki na różnych drzewach i krzewach się puściły. Może one lepiej wiedzą, że jednak WIOSNA!!!! 🙂
Za dużo wypiwszy! M e t e o r o l o g i c z n y, chyba się udało. 🙂
mt7
Mądrzy ludzie pomagają tym co mają do powiedzenia… Na swoim blogu .
Bajko, ja sobie przy tym śmigusowaniu wybrałem pozycję strategiczną. Po bokach się oblewają, a Bobik gdzie? Oczywiście tam, gdzie pieczeń, nawet jeśli jeszcze nieszczególnie upieczona. 🙂
Misiu, siemanko! Zaczepiam Cię przyjażnie. Niech Ci się darzy!
Trudno jest korzystać z doświadczeń bliźniego, bo człek często myśli, że JEGO przypadek jest niekompatybilny. 🙂
Mt7.. no wiesz, w końcu jaka matka taki syn 🙂 Na absolutnie przegranej pozycji był dzisiaj niestety Pan_Kapiszon, który ostatecznie stwierdził, że „z tak podstępnym spiskiem dwupokoleniowym to On walczyć nawet nie będzie próbował” i … dalej heroicznie pomagał pozbyć się nadmiaru świątecznego jedzenia 😉
KoJaKu drogi, zważywszy na nieprzyzwoitą wręcz porę wypowiedzenia mokrej wojny podjazdowej: i o ciszy, i laniu może być. 😉
A tak serio, naprawdę coś się nam złego z pogodą dzieje. Jak to stwierdził kiedyś filozoficznie Pan_Kapiszon zapatrzony w bliżej_nieokreślony_punkt_w_oddali: „Taaak, przyleciały bociany, zakwitły kwiatki i spadł śnieg. Normalnie jak u nas w domu…”
Pozdrowienia!
😆
Ponieważ Misiowi pomogło, a może nie wszystkim po drodze, żeby do mnie wpaść (http://biz.blox.pl), więc cytuję tu wczorajszy wpis, który uważam za jeden z najważniejszych w historii mojego bloga.
„Wybaczanie to porzucanie nadziei na lepszą przeszłość.” – Anonim
Mt7, wpis Owczarka mi to wszystko przypomniał. 🙂
A te historie o gaździnie wyniesionej wroz z wyrkiem to Ci, Gosicko, opowiedzieli? Gaździna – jeśli nic mi sie nie pomiesało – miała nazwisko na drugom litere alfabetu. To znacy na pewno tako gaździna w Chochołowie była, ino teroz juz nie boce, cy to jom ta przygoda spotkała, cy jakomsi inksom 🙂
A ten stworek, do ftórego EMTeSiódemecka dała linka, to nifto inksy jak sam leprekon, o ftórym wyryktowołek wpis 21 listopada 2006 rocku. Zielono copka, kotlik złotyk monet i będąco symbolem Irlandii konicynks nie pozostawiajom zodnyk wątpliwości 🙂
Bobicku – podpisołeś sie jako „Boik”, nie „Bobik” i dlotego ten Wordpres zamiast Cie przepuścić, to wrzucił Cie do pocekalni. Ale juz przepchłek i Twój komentorz widać 🙂
A co ten Anonim o wybacaniu pedzioł? Mom rozumieć, ze Poniezus, kie po ziemi chodził, to bez przerwy porzucoł nadzieje na lepsom przysłość? Eeeeeee! 🙂
To co? Jesce jakiesi świątecne jedzonka wom zostały i nie dojecie se z nimi rady? Wselkie nadwyzki jedzenia mozecie ku mojej budzie przynosić. My wroz z kotem mojej gaździny domy se rade ze syćkim! 🙂
Noo, jak mnie tak Bajka tym śmigusem nastraszyła, to przez chwilę byłem Boik, zanim zobaczyłem, że nie ma się czego bać. 🙂
To ja proszę uprzejmie, tu są zraziki z polędwiczek wieprzowych zawijane z boczkiem i ogóreczkami, duszony karczek nadziewany czosnkiem i pieczony schab, peklowany w zalewie z sokiem cytrynowym. Dodam udziec indyczy gotowany (z zupy pomidorowej) i parę sztuk białej kiełbasy z żurku.
Nie wiem czy łazanki z pastą z pieczarkowo-kapuścianą znajdą uznanie, zostało jeszcze sporo.
O jakiejś ogonówce już nie wspomnę.
Smacznego! 🙂
Owczarku, Anonim mówił o porzuceniu nadziei na lepszą przeszłość, nie przyszłość. 🙂
Ja dodam, że nieprzebaczenie jest jak głaz ciągniony z mozołem, do którego przyczepia się coraz więcej śmieci i z każdą godziną jest coraz trudniejszy do udźwigniecia.
Sprawa jest bardzo poważna.
Eh,
u moich żadnych resztek poświątecznych nie ma 🙁 Ledwieśmy się załapali na troszkę łososia, skórkę z kaczej piersi i ciut bitej śmietany od mazurka. Fakt, były jeszcze szparagi, ale te jada tylko Rambo, młodszy brat Maurizia, a on z nami nie mieszka. O, troszkę paschy pozwolili zlizać ze ściereczki, zanim ją wyprali…
Mnie zostało wiecej, bo umówiłam się z moją teściową i jej synem na niedzielę, a w niedzielę okazało się, że właśnie jest gdzie indziej w gościach, bo niedziela jest jutro.
Ostatecznie spotkaliśmy się wszyscy później, ale o jedzeniu nie było już raczej mowy, więc dwie gębusie ubyły do jedzenia.
Czasami i tak musi być. 🙂
Żegnam wszystkich do jutra, kolorowych snów i lekkości na brzuszkach, pomimo przeciwności losu.
Pa! 🙂
A Blejk nic nie mruknął 🙁
Owcarku, ja tak dzielnie walczyłem z przeważającymi siłami kulinariów, że zbyt wiele już tego tałatajstwa nie zostało. A to, co zostało, to raczej nieciekawe dla naszego gatunku. No, dobrze, dostałem jedną wspaniałą kosteczkę, której jeszcze nie dałem rady. Ale nie mogę jej pożyczyć takiemu dużemu psu jak Ty, bo jutro nie miałbym nawet wspomnień o świętach. 🙂
Wszystkiego najlepszego z okazji Swiat.
http://picasaweb.google.com/janusz515/Wielkanoc
EMTeSiódemecka pedziała: Anonim mówił o porzuceniu nadziei na lepszą przeszłość, nie przyszłość
No, faktycnie! Mom nadzieje, ze TesTeqecek wybacy mi te pomyłke, choć zdoje se sprawe, ze to wybacenie bedzie go kostowało porzucenie nadziei na lepsom przesłość 🙂
Witojcie syćka moi ostomili
Chociaz od kraju daleko, nasego polskiego zarcia nie momy, tośmy się jednak sakramencko wodom dolali, ze hej!
A co do Chochołowa to kto zna, to wie, że większość starych chałup stoi szczytem ku drodze. A dlaczego? Ano dlatego, że za Kaisera za nieboszczki Austrii wymyśliły psie krwie podatek od ilości okien wychodzących na drogę. I gazdowie co? Ano stawiali chałupy szczytem do drogi i to z reguły bez okien.
A dlaczego w Chochołowie stoi figura świętego Jana i jest odwrócona rzyciom ku Biołemu Dunajcowi? A to już dłuższa historia, też z czasów Kaisera.
Pieknie pozdrawiom Owcarka i syćkich gości
Janie, pięknie to wszystko wygląda 🙂 zwłaszcza mazurki, które są dla mnie tworem baśniowo-mitycznym 🙂 zawsze się o nich mówi z okazji Wielkanocy, ale u mnie w domu ich nie robiono, dlatego muszę sie przyznać, że tylko raz w życiu jadłam mazurka, którego tata przyniósł ze sklepu – jako świąteczny prezent dla stałego klienta 🙂 …niestety w następnych latach sklep przerzucił się na cukrowe baranki, a ostatnio już nic 🙁
A dlaczego w Chochołowie stoi figura świętego Jana i jest odwrócona rzyciom ku Biołemu Dunajcowi? A to już dłuższa historia, też z czasów Kaisera.
…to ja poproszę o nią 🙂 baaardzo proszę 🙂
Pięknie wygląda, pięknie, ale ja, świeżo doświadczona, jęknęłam sobie w duchu:
– Kto to wszystko zje?
Teraz trzeba do równowagi wracać, po tym rozpasaniu.
Zbieram się niedługo w drogę, więc pożegnam Was do wieczora. 🙂
A Alicji dalej nie widać. 🙁
„Przy wjeździe do Chochołowa od strony Czarnego Dunajca, po prawej stronie drogi stoi figura św. Jana Nepomucena, odwrócona tyłem do Czarnego Dunajca (podobno w ramach retorsji za uczestniczenie przez mieszkańców tej wsi w tłumieniu Powstania Chochołowskiego).”
(…)
Miało być ono(Powstanie Chocholowskie) częścią zrywu niepodległościowego, przygotowywanego przez Edwarda Dembowskiego w Galicji. Akcja na szerszą skalę została odwołana, ale chochołowianie o tym nie wiedzieli. 21 lutego 1846 r. organista Jan Kanty Andrusikiewicz i wikary Leopold Kmietowicz poprowadzili około 500 górali z Chochołowa i kilku okolicznych wsi do powstania. Zakończyło się ono na kilku antyaustriackich gestach (rozbrojenie posterunku granicznego i celnego, obalenie słupów granicznych) i zostało stłumione przez wojsko oraz oszukanych przez władze górali z Czarnego Dunajca i okolicy.
(-) wg. Podhale z-n.pl
Hi, hi, Alicjo, co to u nas sypie tej pięknej wiosny? I jakiego jest koloru? Masz może jakieś podejrzenie? 🙂
Bobiku to drzewa pylą 🙂 moja kuzynka opowiedziała mi, że niedawno wracając z pracy zobaczyła, że pada na nią coś maleńkiego i białego, dookoła pełna wiosna, zielona trawa, więc odzwyczajona od myśli o zimie, zaczęła ze zdziwieniem się rozglądać – co to za drzewo tak pyli 🙂 i dlaczego tak wcześnie 🙂 Dopiero po chwili do niej dotarło, że to drobniutki śnieg 🙂
Nie widać mnie, bo jedyne, co się ze mnie wydobywa od wczoraj, to narzekanie. Ani się nie przejadłam, ani nic, gości podjęłam i w gościach byłam – umiarkowane zajęcia typowo świateczne. Narzekania dotyczą kości i tzw. łamania, bo nic mi nie pomaga i spać przez to cholerstwo nie mogę. Spać, stać, leżeć, siedzieć, a tym bardziej chodzić. I co za tym idzie, udzielać mi się nie chce, bo co to za udzielanie – narzekanie.
Bobik,
to białe to chyba śnieg. U mnie idzie na ocieplenie ze sporego zimna i to może być powodem tańców w moich starych kościach, zmiany frontów. Trzeba przeczekać czy co.
emi,
widzis, syćko pieknie Jendruś Uherski pedzioł jako beło. A tak beło.
Pieknie pozdrawiom
Alicjo, najlepiej przeSZczekać. Ja praktykuję z dużym powodzeniem! 🙂
Moja mama, jak ją łamie, to prawie w ogóle z ciepłej wanny nie wychodzi. Mówi, że od tego wprawdzie się robi krokodyla skóra, ale łamie trochę mniej. A jak już wylezie, to się okłada jakąś taką glinką specjalną, u nas to się nazywa Fangoterm. Może według zasady, że ziemia wszystko wyciągnie? 🙂
Zainteresowanym – http://www.tybet2008.pl/index-500.html#podpisy .
Oj, Bobiczku, młodyś, to stroisz żarty z poważnych spraw.
Ziemia wyciągnie? Pewnie tak, ale czy to jest dla wszystkich pocieszenie.
Nakupiłam piżam (dla mamy, bo wyczytałam w poradniku, że to dobre rozwiązanie) i teraz muszę nie tylko skracać mnogawki i rękawki, ale rozpruwać gumki w talii, bo wszystkie są przyszyte na stałe i przewidują talię osy.
Taki ci to u nas kapitalizm. Rozmiary wzdłuź nie przewidują różnych objętości.
Nie będę rozwijać tego wątku, ale dopiero wtedy uwierzę, że firmy wytwarzające towary poddały się rynkowi, kiedy zobaczę buty, ubrania, meble i wszelkie inne dobra uwzględniające różne parametry.
Na razie biorę się za prucie. I taki mam los od zawsze. 🙁
Tak, jeśli chodzi o szybkie dostarczanie poszukiwanych informacji, Jędrzej jest niezawodny 🙂 , ale skąd On tak dobrze wie, kiedy się pojawić 🙂
Tu jest aktualna strona z Katmandu, gdzie można dowiedzieć się o bieżącej sytuacji i złożyć protest:
http://www.phayul.com/
Witajcie,
wczoraj nie dotarlam juz do budy,bo z wizyta bylam,a w niedziele wyskoczylismy do kina.Ogladalam taki mongolski fim pt Tuya`s sluby!!
Film nagrodzony w Berlinie Zlotym Niedzwiedziem.Bardzo ciekawy i dobry film.
Swoja droga,to przez te pogode musialam cwiczyc bardzo ,bardzo mocno silna wole,zeby nie „zrec”!! A tutaj Jan 33 znowu kusi,litosci wacpan nie masz 😉
Wszystkich serdecznie pozdrawiam 🙂
Ooo! O poruseństwie chochołowskim mowa! A wiecie, ze sam hyrny Sabała broł w nim udział?
Jegomość Tischner zaś, kie o tym poruseństwie pod Turbaczem opowiadoł, to przybocył te piosnke:
Zatonie, zatonie
Piórecko na wodzie,
Ale nie zaginie
Nuta o ślebodzie.
I tako nuta doje sie we znaki syćkim, co ślebode zwalcajom. Nie ino u nos, ale na kozdej długości i syrokości geograficnej. Tym, co teroz Tybetowi ślebody odmawiajom, tyz prędzej cy później do sie we znaki 🙂
Owczarek jakieś czary-mary odprawił. 🙂
Tekst się rozrósł niespodziewanie.
Do tego czary-mary wystarcy znać dwa zaklęcia: login i hasło administratora 🙂
Ba! Zawsze trzeba wiedzieć gdzie stuknąc, Owczareczku. 🙂
Dobrej nocy Ci życzę i sobie też, bo okropnie się denerwuję tą akcją przeniesienia mojej mamy do mnie.
Chciałabym, żeby ją zaakceptowała.
Nie mogę spać i chodzę nieprzytomna, a właśnie potrzeba mi dużo sił wszelakich.
Trzymaj się budeczkowa drużyno. 🙂
I Ty sie, EMTeSiódemecko, trzymoj! I nie zaboc, ze casem budowe fluidy działajom. Dobrej nocki! 🙂
O góralach z Chochołowa i Czarnego Dunajca bocem takom piosnecke:
(niestety nie całom)
…I zawrzała strasno bitka
fyrcy krew i ciało
Dunajcanów mało pozostało
lezom trupy popod ławy
karcma krwiom zalana
Cichowianie tońcyli do rana
ale rano raniusicko
przyśli hań ziandary
Cichowianów pokuli w kajdany
a Dunajcan pokładli na mary…
mt7 -zycze duzo,duzo sil i powodzenia!!!!
Daj znac,jak poszlo?! Kto wie,kiedy i my staniemy przed takim problemem 🙁
Czy ktos wie,jak tam ma sie Alicja? Czy juz wyszla z tych piernat??
Tak ,czy siak moze nie warto nosa wytykac,bo ponuro i zimno……… 🙁
Pozdrawiam wszystkich z Owcarkiem na czele 🙂
Wyszła już wczoraj, ale właśnie spojrzała za okno i się zastanawia, po co wylazła z piernat o 7-mej rano.
Pada białe z mokrym, wieje jak pieron, zimno. Wracam pod kordełke, zdecydowanie!
O góralach z Chochołowa i Czarnego Dunajca bocem takom piosnecke:
(niestety nie całom)
… i zawrzała strasno bitka
fyrcy krew i ciało
Dunajcanów mało pozostało
lezom trupy popod ławy
karcma krwiom zalana
Cichowianie tońcyli do rana
ale rano raniusicko
przyśli hań ziandary
Cichowianów pokuli w kajdany
a Dunajcan pokładli na mary…
Dzięki Anecko, zobaczymy jak się ułoży. W piątek ewakuacja. 🙂
Alicja wczoraj wieczorem trochę grasowała w kuchni, to chyba ma się lepiej. 🙂
A czemu wszyscy tak priumołkli u akna?
Buria mgłoju niebo krojet,
wichry snieżnyje krutja,
to kak zwier ana zawojet,
to zapłacziet kak dietia,
to po …….obwietrzałoj
wdrug sałomoj ……..,
to kak putnik zapzdalnyj
nam w akoszko zastuczit.
Nasza (wietchaja łaczuszka?)
i pieczalna i tiopła,
cztoże ty maja staruszka
priumołkła u akna?
Ili buri zawiwaniem
ty moj drug utomliena,
ili dremiesz nad żużanijem
swojewo wierietiena.
Pewnie poprzękręcałam, ale chodzi o klimat.
Nie chce mi się nic robić i co z tym zrobić?
Tu potrzebny jest TesTeq, albo jaki inny mędrzec. 🙂
mt7 pisze: „Tu potrzebny jest TesTeq, albo jaki inny mędrzec.”
No, no.Tylko bez epitetów. 🙂
A akcja przeniesienia Mamy musi być sukcesem, bo innego wyjścia nie ma. A skoro innego wyjścia nie ma, to to jedyne wyjście jest najlepszym wyjściem. Ktoś mógłby powiedzieć, że jako jedyne jest także najgorsze, ale nie powie, bo by go Owczarek obszczekał i ugryzł w nie-powiem-co.
Nie martw się. Najtrudniejsze było podjęcie decyzji – teraz już tylko trzeba bez wahania wszystko doprowadzić do końca.
mt7,
poruszylaś to, o co ja już dawno chcialam prosić, a mianowicie żeby ktoś podal pelny tekst tego wiersza . Pamiętam go, ale uciekla mi pierwsza linijka tej zwrotki, gdzie Puszkin zwraca się do swojej niani.
No wlaśnie, co jest przed slowami:
… ty moj drug utomlena ?
Kto pamięta caly tekst, ratujcie Budowicze. 🙂
zdies’ etot stich:
http://www.stihi-rus.ru/Pushkin/stihi/85.htm
Alfredo!
Ja też pięknie dziękuję! Nie mogłem znaleźć! W sklerotycznej naiwności myślałem, że znam cały wiersz na pamięć 🙂
A to mój ulubiony wiersz Puszkina.
No, to…
„…Wypiom s gorja: gdie że krużka?
Sierdcu budiet wesielej!
Ha! – jakimś cudem pamiętałam cały wiersz (toczka w toczku) – niech żyje Aleksandr Siergiejewicz… 😉
Dodam jeszcze, że w tej chwili, w Uherlandii…
„Buria mgłoju niebo krojet,
Wichry snieżnyje krutia…”
No właśnie. 🙁
A wiersz ma tytuł „?????? ?????” nie „????”
i patamu nie mogli wyiskat.
Wydaje mi się, że w wesji, której ja się uczyłam, tekst o śpiewaniu pieśni był zaraz po uśpieniu przez wrzeciono, a tu dwa razy powtarza się fragment kończący wiersz.
Może w szkole uczyli okrojonej wersji, albo w internecie jest błąd.
Zauważyłam, że internauci często kopiują teksty z błędami i nawet najbardziej niedorzeczne można znależć takie same na setkach stron.
Yyyyy! 🙁 Cyrylicy nie trawi, yyyyyy.
Było:
A wiersz ma tytuł ?Zimnyj wieczer? nie ?Buria?
Głupek z tego WordPressa, własne cudzysłowy na znaki zapytania przerabia.
Znikam.
I też dziękuję Fredeczkowi. 🙂
Alfredo,
piękne dzięki. 😀
Nareszcie mogę rozczytywać się w moim ulubionym wierszu, a jest to jedyny wiersz po rosyjsku, którego nauczylam się w liceum na pamięć bez szemrania. Mialam kiedyś „Dziela ” Puszkina w kilku tomach, ale wariatka, dalam w prezencie mojemu bratu, a potem już nigdy nie moglam dostać. Ale przeklad polski, zresztą znakomity, nigdy mnie tak nie porywal jak wlaśnie oryginal.
Mysle,ze poezje powinno sie czytac w orginale!! Oczywiscie jesli zna sie dosc dobrze jezyk.Poezja przelozona,to jakby inny,nowy wiersz 🙁
Przekonalam sie,gdy czytalam przelozone na flamandzki,wiersze Szymborskiej.Ni jak nie moglam w nich odnalezc tego nastroju,ciepla.Wiersze po holendersku brzmialy,jakos tak chlodno,bez uczucia 😮 Na pewno sa rozne przeklady,ale i tak ,to nie to samo.
A z rosyjskiego pamietam,tylko pierwszy wierszyk ze szkoly podstawowej,bylo jakos tak;
„Miszka kasalapy po liesu idziot,
szyszki sabirajut i w karman kladziot………..
dalej nie pamietam 🙁 A moze ktos z Was???????????
Hej.
Dla Any:
http://ten2x5.narod.ru/biblio/st_kosolap.htm#9
Don Alfredo-jak zwykle niezawodny(a) !!! 😀
Szymborską na angielski doskonale przełożył Stanisław Barańczak i Clare Cavanagh, znam też przekłady Magnusa Krynskiego i Roberta Maguire’a, moim zdaniem to drugie to już jest w dużym stopniu *inna poezja*. Ale co się dziwić, Barańczak to mistrz…
Nie znając innych języków chciał nie chciał, polegam na tłumaczach.
Bardzo ponuro było rano – i hokus pokus, wiatr przegonił wszystko szarobure, wyszło słońce i mimo sporego wiatru jest całkiem przyjemnie! Lecę na pocztę!
Alfredo!
Świetne te wierszyki o misiach! 🙂 Jeden możnaby, w te ciężkie czasy, zadedykować Alicji…
„- Miszka, Miszka szto s taboj?
Poczemu ty spisz zimoj?
– Potamy, szto snieg i liod,
Nie malina i nie miod.” 🙂
Z wierszykami ze szkoły to tak jest, że tylko odpowiedni guziczek wystarczy nacisnąć i nawet takiej malienkoj sabaczonkie jak ja coś się przypomina. Zwłaszcza kiedy w komnatie majej piszu, czitaju biez łampady. 🙂
No, w Pitrze to sobie mogli biez łampady i po nocach, a tu już ostatni moment, bo zaraz się ściemni. 🙁
Strzał kulą w płot…Alicja, jak zwykle, błyskawica! 🙂 Poleciała na pocztę!
Wiecie co, zimno nadal jest, chociaż słońce.
Uherski,
to jest doskonały wierszyk dla naszego Misia, chociaż jemu śniegu się nie dostało, a mnie… skolko ugodno!
Śniegu się nie dostało Misiowi ! Akurat.
Wróciłem znad Narwi gdzie fotografowałem zaśnieżone dęby i piękny zachód słońca . Buty całkowicie przemoczone , spodnie do kolan także śniegim uwalane. Tylko zdjęcia wyszły za niebieskie. Trzeba będzie użyć photoshopa.
Tylko proszę nie zdradzić mnie na sąsiednim blogu , Mam bardzo dobry humor i po depresji ani śladu. Tylko ani mru mru 🙂
Misiu,
bo Ty kiedyś baaaaardzo chciałeś śnieg i zazdrościłeś mi, no to się postarałam 🙂
Tylko nie wiem, co na to inni… 🙄
Miś 2 pisze: „Wróciłem znad Narwi gdzie fotografowałem zaśnieżone dęby i piękny zachód słońca . Buty całkowicie przemoczone , spodnie do kolan także śniegim uwalane.”
Właśnie w telewizji mówili, że nad Narwią zauważono jakiegoś Yeti. A to był Miś 2 w całkowicie przemoczonych butach i spodniach do kolan. A swoją drogą, że też nie zmarzły Ci gołe łydki. No chyba, że miałeś grube podkolanówki. 🙂
Oprócz śniegu i zachodu słońca widziałem dwa żurawie. Tym to dopiero zimno w łydki. Nikt im skaretek nie pożyczy 🙁
Alicjo, ja też chciałem śniegu, więc solidarnie połowę winy biorę na siebie. 🙂
Misiu, jak dobrze, że Ci przeszło. Ja już się bałem, że i w wypadku sąsiedniego blogu to moja wina – że wiedząc, jak ja się boję niedźwiedzi, z dobrego serca postanowiłeś się nie pokazywać. Z radości, że Ci lepiej, też Ci zdradzę tajemnicę – ja trochę rzeczywiście się boję, a trochę tylko udaję, żeby było śmieszniej. 🙂
Listy od Prałata dostaję regularnie ale umarwiać się dłużej niż jeden dzień nie bardzo potrafię…
Alicjo, aż mi głupio pytać, czy myślisz, że są jakieś szanse, że moja skromna przesyłka do Ciebie dotrze?
Jest to pierwsze takie doświadczenie w moim niekrótkim życiu i nie wiem, co robić.
A kto to jest Prałat i dlaczego pisze regularnie?
Widac nasz Misiu ma koneksje.Same pralaty do diego pisza 😉
mt7,
dotrze. Ale ma wiatry przeciwne, zachodnie. Dam Ci znać. Ona sobie powolutku żabką, kraulem, w porywach motylkiem, a i na piechotę trochę!
A jo jestem na 99 procentów pewien, ze te ptoki, ftóre Misiecek uwidzioł, to były caple, a nie zurawie. No, ale pozostoje 1%, ze to jednak były zurawie 🙂
Owczarku, wobec zimy za oknem i padającego ciągle śniegu, chyba jest mi wszystko jedno, czy czaple, czy żurawie. 🙁
Odwołali wiosnę w tym roku?
Coby odróznić: capla jest kapecke mniejso od bociana, a zuraw kapecke więksy.
W locie zaś: capla leci z syjom wygiętom w litere S, a zuraw z wyprostowanom.
A reśte to juz musi Misiecek dopowiedzieć, cy widzioł ptoki mniejse od boćków, cy więkse i z jakimi syjami one latały.
Wiosna bedzie! Ino wy, ludzie, musicie wreście przestać w zimowyk ciuchak chodzić, bo ino te bidnom Wiosne strasycie 🙂
Żurawie były na 100 % . Słyszę je codziennie gdy wyjdę na pole. Słychać nawet przez uchylone okno.
Zdjęcia do przebrania muszę jeszcze obejrzeć na LCD u sąsiada:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder15
Żurawie
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder15/photo#5182152021999060434
Żurawie. 🙂
A w którą stronę one lecą; jak w lewo, to żurawie. 🙂
Mrrrał!
Witam wieczorrrnie.
Uwaga!
Wyłącznie do użytku wewnętrznego bywalców Owczarkowego Bloga.
(ściszam głos do prrrawie niesłyszalnego mrrruczenia, dalej będzie kursywą)
z Biuletynu wewnętrznego KAI* nr…
…jak donoszą nasi informatorzy, w dniu dzisiejszym w podlubelskich wsiach pojawiły się bociany.
Przyleciała cała banda, około 20 osobników.
Trzyma się kupy i lata od wioski do wioski z obłędem w ślepiach.
KAI wysuwa hipotezę, że nietypowe zachowanie w/w osobników spowodowane może być Wielkanocnym Śniegiem, który z niewyjaśnionych do końca przyczyn wcale nie ma zamiaru zniknąć…
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
*KAI to oczywiście Kocia Agencja Informacyjna
Mówię cichutko, szeptem niewielkim:
Dzięki Ci agencie KAI za podnoszące na duchu info 🙂
Może coś można zrobić, żeby biedaki zbytnio się zszokowały.
Myślałam, Blejku, że o nas zapomniałeś.
Idę już spać, lekko pocieszona.
Bywajcie! 🙂
Syje proste. No to zurawie 🙂
Rozumiem, ze BlejkKocicek jest w nasej budzie specjalnym korespondentem KAI? 🙂
Ale przecież jest KAI – Katolicka Agencja Informacyjna, więc koty muszą chyba coś zmienić 😕
Koty muszą cos zmienić?! Zara zara…
KI – Koty Informują.
Agencji nie potrzeba w tytule. I nie radzę rozgłaszać, niech to będzie dla nas, wtajemniczonych!
Dobranoc wszystkim!
Hej, tu gaździna z Chochołowa sie odzywo. Nie wiem, cy to tyn som Owcarek prowadzi tyn blog, co miol strone o Gorcak?
Bo takiego jednego to juz znom.
Pozdrowiom z Chochołowa i Krakowa 🙂
Oooo! Fajnie ześ zajrzała tutok, Hanecko! Witom piknie! Witom i potwierdzom: jestem TYM SAMYM owcarkiem 🙂
Ja bylam w Chochołowie… pięknie tam jest, a widzialam jak tamtejsze kobiety myją chaty szczotami przed odpustem, a na odpust wszyscy młodzi przystojni chłopcy poubierali sie w stroje ludowe … nie ma już chyba takich wsi..
ps dalej macie takiego księdza co na wszystkich krzyczy, bo jak ja byłam to narzekał że sklep naprzeciwko kościoła jest otwarty w niedzielę 🙂