Stalin wrócił!
W ostatni cwortek przybiegła ku nom storo Jaśkowo. Nawet nie wiedziołek, ze ona umie tak wartko biec! Zapukała do drzwi i zaroz mojo gaździna jej otworzyła.
– Witojcie! – pedziała gaździna. – A co to? Coś sie stało? Wyglądocie na sakramencko wystrasonom!
– Krzesno! – wykrzyknęła przęjeto Jaśkowo. – On wrócił!
– Fto? – spytała gaździna.
– Stalin! Stalin wrócił! Spotkałak go koło swojej chałupy!
– Eee… – Gaździna nie dowierzała. – Musiało sie wom cosi przyśnić.
– W ogóle nie spałak, to jak mi sie mogło przyśnić? – odparła Jaśkowo. – Całom noc przewracałak sie w wyrku z boku na bok i oka nie mogłak zmruzyć. A kie rankiem wygrzebałak sie z pościeli i wyjrzałak przez okno, to uwidziałak tego ancykrysta!
– Spokojnie, Jaśkowo, spokojnie – Gaździna delikatnie chyciła Jaśkowom za nadgarstek. – Chodźze do środka. Kawy sie napijes, odpocnies, ochłonies…
– Nimo casu na odpocynek! – zawołała Jaśkowo. – Muse ostrzec syćkik we wsi!
Wyrwała ręke z gaździninego uścisku i pobiegła dalej.
Minęła moze godzina, jak odezwoł sie telefon. To dzwonił śwagier mojego bacy. Mioł wiadomość, ze w związku z pojawieniem sie Stalina w nasej wsi sołtys zwołuje syćkik jej dorosłyk mieskańców na zebranie w remizie.
– Idziemy, matka? – spytoł baca.
– A dojze, ojciec, spokój – burknęła gaździna. – Nie fce mi sie iść na jakiesi zebranie ino dlotego, ze Jaśkowej coś sie przywidziało.
– A moze sie nie przywidziało? – zastanawioł sie baca drapiąc po głowie. – Moze to jakiś zbrodnicy naukowiec przywrócił Stalina do zycia, coby za jego pomocom zdobyć władze nad światem?
– Chyba sie, ojciec, za duzo filmów o Bondzie naoglądołeś – stwierdziła gaździna. Ale po namyśle dodała:
– Niekza ta. Moge póść z ciekawości… Ejze! Ojciec! A cemu ty wyciągos ze skrzyni ciupage swego przodka zbójnika?
– Jeśli rzecywiście ta beskurcyja krynci sie po nasej wsi, to lepiej być uzbrojonym – pedzioł baca.
Gaździna nic na to nie pedziała, ino głośno westchnęła.
Zaroz oboje wsiedli do auta i pojechali do remizy. Kie tamok dotarli, w środku było juz całkiem sporo ludzi: i Jaśkowo, i Józka spod grapy, i Janiela, i Wincenty, i wielu inksyk. Sołtys tyz tamok był. Mioł na sobie swój najnowsy garnitur.
Po kilkunastu minutak sołtys uznoł, ze pora zacynać. Wdrapoł sie na stojącom pod ścianom becke i doł rękom znać, coby syćka ucichli. Kie zapadła cisa, sołtys przemówił:
– Obywatelki i obywatele! Cy to skutek globalnego ocieplenia, cy jakiegoś inksego zjawiska – nie wiadomo. Fakty w kozdym rozie som takie, ze wielki wódz i naucyciel, towarzys Józef Stalin odzył i zawitoł ku nom! To dlo nos wielki zascyt! Dlotego zwołołek to zebranie, cobyśmy ukwalowali, jakie wyryktować powitanie tak niezwykłemu gościowi. Zanim zacniemy narade, proponuje, cobyśmy syćka stanęli na bacność i zaśpiewali Międzynarodówke.
Po tyk słowak sołtys wyprostowoł sie i zacął zawodzić:
Wyklęęęty powstań ludu zieeemi
Powstaaańcie których dręczy gł…
– Co sie dzieje? Cemu nie śpiewocie – spytoł sołtys, kie zorientowoł sie, ze hyrny przebój proletariusy syćkik krajów wykonuje solo zamiast w chórze.
– Jeśli idzie o mnie – odezwoł sie Wincenty – to ostatni roz śpiewołek Międzynarodówke downo temu, na skolnej akademii. Teroz juz nawet słów nie boce.
– To lepiej przyboccie se jak najprędzej – poradził sołtys Wincentemu – bo wstyd całej wsi przynosicie.
– Wstyd całej wsi to przynosi sołtys podlizujący sie komuś, fto od ponad pół wieku jest trupem! – zauwazyła mojo gaździna.
– Ty zapluty karle reakcji! – ryknął sołtys. – Jak śmiecie nazywać wielkiego Stalina trupem! Lepiej od rozu przyznojcie, ze jesteście hamerykańskim spiegiem, ftóry mo za zadanie stonke po nasyk polak porozrzucać! Ale nie myślcie, ze z tyk wasyk imperialistycnyk knowań cosi wyjdzie! Władza ludowo na to nie pozwoli! Niek zyje socjalizm! Niek zyje klasa robotnico! Niek zyje sojus ze Związkiem Radzieckim!
– No, no, ciekawe. – Na twarzy gaździny pojawił sie złośliwy uśmiech. – A dopiero co godoliście, krzesny, ze trza zwalcać postkomune. I radziliście gazdom, coby nie udzielali noclegu turystom, ftórzy nie podpisom oświadcenia, ze nigdy nie byli tajnymi współpracownikami SB. Nie mówiąc juz o tym, ze na grapie nad Józkom fcieliście postawić pomnik partyzantom od Ognia.
– Nieprowda! – zaprzecył sołtys. – Pomnik fciołek postawić nie bandytom od Ognia, ino bohaterskim bojownikom AL!
– Bojowników AL toście niedowno nazwali słuzalcymi pachołkami Moskwy – pedziała gaździna.
– Fto wom takik bździn naopowiadoł? – obrusył sie sołtys. – Pewnie w Radiu Wolno Europa nasłuchaliście sie tyk kłamstw!
– W zodnym radiu nicego sie nie nasłuchałak, ino w jednej gazecie przecytałak wywiad z womi – sprostowała gaździna. – Mom hipnąć do chałupy i te gazete przynieść?
Sołtys scyrwienił sie na kufie.
– Jooo… jooo… – zacął dukać. – No, przyznoje, w przesłości popełniłek pewne błędy. Cynściowo uległek tej podstępnej burzuazyjnej propagandzie. Ale zapewniom syćkik, ze teroz juz osiągłek pełnom dojrzałość rewolucyjnom. Jeśli jednak bedzie tako potrzeba, ocywiście złoze samokrytyke.
– Cosi tu pachnie wazelinom – stwierdziła gaździna głośno pociągając nosem.
– Oj, cisej bądźcie! – syknął sołtys i ostroznie sie rozejrzoł. – Myślołek, ze mocie w głowie więcej rozumu, ale widze, ze muse wytłumacyć wom syćko jako krowie na miedzy. Cy wy naprowde nie rozumiecie, krzesno, ze skoro Stalin wrócił, to znacy, ze komuna tyz wróciła? Znowu jest jako przed 1989 rokiem! Co jo godom! Jest jako przed 1953! I abo sie odrodzonej komunie podporządkujemy, abo syćka pojedziemy na Sybir, ka biołe niedźwiedzie zjedzom nos jeśli nie na pierwse, to najpóźniej na drugie śniadanie!
Ledwo sołtys skońcył, do remizy wpodł Felek znad młaki, co to jest najbogatsy we wsi. Mioł rozbiegany wzrok, nieucesane włosy i swetr załozony na lewom strone. Wyglądało na to, ze kasi straśnie sie śpiesy.
– Witojcie – pedzioł Felek takim głosem, jakby na stype przybył. – A właściwie to: zegnojcie. Bo wpodłek tutok ino na kwile, coby pozegnać sie z womi syćkimi. Uciekom do Miemiec.
– Do Miemiec? A to cemu? – spytała Janiela.
– Przecie Stalin wrócił! – Chyba nawet zapowiedzi końca świata Felek nie umiołby wymówić bardziej dramatycnym tonem. – Zaroz znacjonalizujom syćkie moje firmy, a mnie wsadzom do hereśtu i skazom na śmierzć za to, ze jestem podwójnym wrogiem klasowym: jako kułak i jako kapitalistycny wyzyskiwac. Zapakowołek więc do swego najwięksego auta, co ino mogłek i uciekom!
– Właściwie to dobrze robis – poporł Felka Wincenty. – My tu marnujemy cas na bzdurne zebranie, a tymcasem powinniśmy uciekać do Miemiec jako ty!
Wincenty rusył ku wyjściu. Wielu rusyło za nim.
– Stójcie! – zawołoł sołtys. – Kany fcecie uciekać?
– Słyseliście, kany – odporł Wincenty zatrzymując sie w pół kroku. – Do Miemiec.
– Miemiec na pewno juz nimo! – stwierdził sołtys z pełnym przekonaniem. – To znacy som, ale inkse. Znowu jest NRF i NRD. Coby uciec przed Stalinem, musielibyście dostać sie do NRF-u. Ale droga tamok wiedzie, przez NRD, ka agenci Sztazi cały cas bedom deptali wom po piętak. Mocie ochote ryzykować?
W tym momencie baca uniesł do wierchu ciupage swego przodka zbójnika i oświadcył:
– Nika nie bedziemy uciekać! Chycimy za broń i rozprawimy sie z tyranem!
– Na mój dusiu! Baco! – przeraził sie sołtys. – Przecie Stalin na pewno nie przyseł tutok sam! Niedaleko stąd musi być cało Armia Cyrwono! Pewnie otocyła juz nasom wieś! Fcecie iść z tom ciupagom na sowieckie cołgi?
– Kie bedzie trza, póde z ciupagom na cołgi! – zapewnił baca. – Nie po to 19 roków temu odzyskaliśmy ślebode, coby teroz oddawać jom bez walki!
No i rozgorzała dyskusja. Jedni fcieli wroz z Felkiem spróbować uciecki do NRF-u. Drudzy zamierzali pod dowództwem mojego bacy rusyć do walki z Sowietami. Inksi tak jak sołtys uwazali, ze najlepiej bedzie od rozu podporządkować sie odrodzonej władzy ludowej. Jesce inksi godali o zejściu do podziemia. Ino mojo gaździna nie stanęła po zodnej ze stron, tylko zacęła głośno wołać:
– Uspokójcie sie! Syćka sie uspokójcie! Nimo zodnego Stalina! On od ponad 50 roków jest nieboscykiem i bedzie nim jaz do Dnia Sądnego! A Jaśkowo po prostu miała jakiesi zwidy i telo!
– Zodnyk zwidów Jaśkowo nie miała – zaprotestowała Józka spod grapy. – Jo tyz tego Stalina widziałak!
– Ty go widziałaś? Ciekawe ka? – spytała gaździna.
– W komórce Jaśkowej – pedziała Józka. – Kie usłysałak od Jaśkowej o Stalinie, zaroz posłak ku jej obejściu. Przez śpare w ścianie zajrzałak do środka komórki. I wte go uwidziałak. To był on! Stalin!
– A ciekawa jestem, co Stalin miołby robić w komórce Jaśkowej? – dociekała gaździna.
– A bo jo jesce nikomu opróc Józki nie zdązyłak o tym pedzieć – odezwała sie Jaśkowo. – Kie uwidziałak, ze ten ancykryst krynci sie po moim obejściu, wybiegłak z wałkiem i zacęłak tłuc fudamenta, ka popadło. Stalin był tak zaskocony, ze nawet nie próbowoł sie bronić. No i w końcu zagoniłak go do komórki i zamkłak na kluc.
Gaździna fciała coś pedzieć, ale nagle drzwi do remizy zgrzytnęły. Zacęły sie powoli, powoli otwierać. Jaz ukazoł sie w nik – Stalin we własnej osobie! Postoł kwilecke przed wejściem, a potem weseł do środka. Nastała cisa jak makiem zasioł. Minęła jedno sekunda, drugo, trzecio… Kozdy mioł wrazenie, ze te sekundy trwajom całe wieki. Wreście spod gęstyk wąsów niepiloka wydobyło sie nieśmiałe: Dzień dobry.
Jako pierwsy zareagowoł na te słowa sołtys:
– Witojcie, towarzysu! Witojcie! To dlo nos wielki zascyt, ze tak znamienity gość odwiedził nasom skromnom wieś, ftórom zreśtom właśnie zamierzaliśmy skolektywizować. Powitojmy gościa brawami!
Nieftórzy posłuchali wezwania sołtysa i zacęli klaskać. Ino jedni klaskali z całej siły, drudzy zaś tak, ze jedno dłoń ledwie muskała drugom.
– Oh, nie spodziewałem się takiego powitania. – Stalin był wyraźnie spesony. A potem spytoł uprzejmie:
– Czy ktoś z państwa nie mógłby mi odstąpić czterech baterii R-20?
– Ba… ba… ba… baterii? – wykrztusił z siebie sołtys, zupełnie zaskocony celem, w jakim sowiecki dyktator przybył do nasej wsi.
Wte zabroł głos Felek.
– Towarzysu – pedzioł trzęsąc sie przy tym jako galareta. – Niedaleko stąd stoi mój sklepik, we ftórym mom całe mnóstwo baterii. Weźcie se, kielo fcecie. Choćby całom setke!
– Aż tylu nie potrzebuję – odrzekł Stalin śmiejąc sie. – Wystarczy, że kupię cztery.
– Godocie, towarzysu, ze kupicie? – spytoł Felek dalej sie trzęsąc. – Nie musicie kupować! Niek to bedzie mój osobisty dar dlo bratniego narodu radzieckiego!
– Zdrajca! – wrzasnął baca, kie usłysoł, co Felek godo. A potem ku Stalinowi sie zwrócił:
– Ty weredo! Wara ci od nasyk polskik baterii!
– Baco, one nie som polskie – zauwazył Felek. – Na nik jest napis: Made in China.
– Nic nie skodzi – odrzekł baca. – Te baterie zamieskały na polskiej ziemi i przyjęły polskie obywatelstwo jako ten brazylijski piłkorz.
To powiedziawsy baca – groźnie potrząsając ciupagom – rusył ku Stalinowi. Zaroz jednak zastąpiła mu droge mojo gaździna.
– Co ty robis, matka? – zdziwił sie baca. – Stalina fces bronić?
– Po pierwse gość we wsi, Bóg we wsi – odpowiedziała gaździna kapecke zmieniając brzmienie znanego porzekadła. – A po drugie cy ftoś słysoł, coby Stalin tak cysto po polsku godoł? A te jego wąsy to pewnie nie som prowdziwe, ino przyklejone.
– Zgadza się, przyklejone – potwierdził Stalin. A na dowód, ze to prowda… odkleił je od swej kufy.
– O, Jezusicku! On nimo prowdziwyk wąsów! To wcale nie jest Stalin! – wśród zebranyk rozesło sie westchnienie ulgi. Sołtys zaś zeseł z becki i sprawioł wrazenie, jakby mioł wielkom ochote schować sie teroz w jej wnętrzu.
– Na mój dusicku! – przeraziła sie Jaśkowo. – To jo niewinnego bidoka w swej komórce zamkłak!
– Nic nie szkodzi – pedzioł nieznajomy. Jego mina świadcyła o tym, ze rzecywiście nie mo zolu. – Przynajmniej wiem, że znakomicie ucharakteryzowałem się na tego Stalina. A przygodę z zamknięciem w komórce przed długie lata będę ze śmiechem wspominał.
– Panocku – odezwała sie mojo gaździna. – Z jesce więksym śmiechem bedziecie wspominać, kie dowiecie sie, co tu sie we wsi przez wos narobiło. Ale powiedzcie: cemuście Stalina z siebie zrobili?
– Zaraz wszystko wyjaśnię – pedzioł stalinopodobny cłek. – Jestem ze Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. Niedawno wraz z kolegami z Koła wpadliśmy na pomysł, żeby z okazji Święta Pracy zorganizować taki happening – wycieczkę na Turbacz w formie pochodu pierwszomajowego. Porobiliśmy transparenty z hasłami typowymi dla czasów PRL-u, a niektórzy z nas ucharakteryzowali się na dawnych komunistycznych przywódców. Na jakiego ja się ucharakteryzowałem – to już wszyscy państwo wiecie.
– Piknie wom ta charakteryzacja wysła! – przyznała mojo gaździna. – Moglibyście grać tego ancykrysta w filmie!
– Na to wygląda – zaśmioł sie student, a potem dalej ciągnął swom opowieść. – Na happening zabraliśmy stary magnetofon, z którego mieliśmy puszczać socrealistyczne pieśni: Piosenkę o Nowej Hucie, Do roboty i takie tam. Ale gapy byliśmy! Zapomnieliśmy zabrać baterii do magnetofonu! Ponieważ ja chodzę po górach szybciej niż moi koledzy, postanowiłem, że zejdę do wsi, spróbuję te baterie zdobyć, a potem dogonię nasz pochód. Jednego nie przewidziałem – że zostanę wzięty za prawdziwego Stalina.
Student znowu sie zaśmioł.
– Przeprasom wos piknie, panocku! – pedziała straśnie zmiesano Jaśkowo. – Barzo piknie wos przeprasom!
– To ja przepraszam – odporł student. – Bo żeby w końcu wydostać się z komórki, musiałem wyważyć drzwi, no i przez to trochę je uszkodziłem…
– Niekze ta! – zawołoł mój baca. – Jesce dzisiok póde do Jaśkowej i piknie jej te drzwi naprawie.
– A jo zaprasom do swojego sklepu – pedzioł Felek. – Dzisiok baterie R-20 w promocyjnej cenie – po pięć złotyk za śtuke.
– Po jakie pięć złotyk?! – oburzyła sie mojo gaździna. – Pedzieliście przecie ponu, ze docie te baterie za darmo – jako dar dlo bratniego narodu radzieckiego!
– Ale… – zacął Felek.
– Zodne „ale” – od rozu przerwała mu gaździna. – Nie bedziecie przed gościem cholewy z gymby robić!
– A kie juz dostoniecie, panocku, te baterie, to jo zaprasom wos do siebie na Smadnego Mnicha – pedzioł mój baca klepiąc studenta po ramieniu. – Po takik przezyciak nalezy sie wom cosi przyjemnego.
No i student najpierw poseł do Felka po baterie, a potem do nos na Smadnego Mnicha. Kapecke posiedzioł u nos, pogodoł, po cym wrócił na ślak. Cy zdązył dogonić kolegów, zanim ci zakońcyli pochód na Turbacz – tego nie wiem. Moze ftoś z wos był pierwsego maja na Turbaczu i wie?
Jo w kozdym rozie muse pedzieć, ze jestem studentowi wdzięcny za zamiesanie, jakiego niefcący naryktowoł. Bo jo nieroz zastanawiołek sie, co to by było, kieby Stalin nagle odzył? Teroz wiem juz przynajmniej, co by sie działo w mojej wsi. Nadal ino nie wiem, jak zachowaliby sie ludzie w inksyk cynściak kraju. Hau!
Komentarze
Postraszyłeś, Owczarku 😉
‚Odrodzona komuna’ – nia ma co, udał Ci się ten horrorystyczny dowcip, Owczarku… 😀
Zaczęłam się tylko zastanawiać nad prawdopodobieństwem zaistnienia na Podhalu (czy gdziekolwiek indziej w Małopolsce) sołtysa o takiej konstrukcji psychologicznej, jaką zarysowałeś. Bo odkąd mamy samorządy a zwłaszcza pieniądze unijne – ludzie w małych społecznościach zaczęli bardzo zwracać uwagę na to, kogo wybierają na radnego/ radnych i na sołtysa. Po prostu – zbyt wiele od tego zależy: dalsze 500 m chodnika, kanalizacja, dwa nowe kilometry ‚dywanika asfaltowego’, poszerzenie szosy przelotowej, większy parking pod kościołem, itd., itp.
Więc wybiera się ludzi młodych, aktywnych, obytych – takich, którzy za ‚starsze’ uważają osoby w wieku mojej Mamy (a ona minut ciszy po śmierci Stalina doświadczyła mając dziewięć lat…)
Ale z drugiej strony… teoretycznie… tchórzostwo, konformizm słowny (i paranoidalną koncentrację na obserwacjach, z której też strony mogą zawiać przyszłe wiatry) dziedziczy się z pokolenia na pokolenie… więc może taki człowiek jednak był możliwy. Dalej jednak nie wiem, jakim cudem został wybrany na sołtysa…
Owczarek pisze:
….”Nadal ino nie wiem, jak zachowali by sie ludzie w innyk cyńsciak kraju.Hau.”
Owczareczku, dokladnie tak jak w Twojej wsi.
„Widmo krąży po Europie-widmo komunizmu…”
Przeczytałem opowiastkę owczarkową w nocy; potem do rana koszmary mnie dręczyły, całkiem, jak Jaśkową…
Śniło mi się, że znowu mieszkam w mieście PKWN, na murach wiszą plakaty z Manifestem, ulicą jadą Czterej Pancerni w czołgu, a w powietrzu rozbrzmiewa Katiusza…
Przypomniałem sobie nawet wierszyk, który mi wbito do głowy ponad pół wieku temu:
Józef Stalin; wszak to Imię znacie…
Ludowej Polski Wielki to Przyjaciel.
Jego siła, Jego wola wzniosła,
Krwi ofiarą Wolność nam przyniosła.
W owe lata, gdy nie było zboża,
Stalin spichrze radzieckie otworzył.
Słał transporty surowca i maszyn
Aby przemysł rozkwitł w kraju naszym.
Tfu! Na psa urok! Zgiń przepadnij siło…
Hej! 🙂
Oj, Owczarku, budzisz demony….
Za Jędrzejem potrójne tfu przez lewe ramię.
Już lepiej żyjmy sobie spokojnie w naszym kapitalizmie, pijmy colę i oglądajmy amerykańskie filmy, a Katiuszy słuchajmy dla rozrywki i wspominków, a nie z przymusu. 😀
Z opowiastki morał taki ,że zmądrzeli nam rodacy i już tak biernie w swej masie jarzma nie założą.Wiwat Gaździna, wiwat Gazda, wiwat zbójnicka ciupaga przodków!!!! Wielkie wiwat rezolutna i zapobiegliwa Jaśkowa!!! A słabsze elementy znajdą się wszędzie….
Straszna opowieść! 🙂 Całe szczęście, że w Owczarkowej wsi mieszka Jaśkowa! 🙂
A to w SKBP (eskapebole) nie wiedzą,że w górach się nie chałasuje?
Oczywiście nie tylko w górach.
Stalin jak Stalin, dobrze ,że nie Lenin się pokazał. Przbywał w tych okolicach.
Teraz dowcip o Leninie:
– dobno gazdo uratowaliście życie Leninowi – mówi uczestnik wycieczki przyjażni „Szlakiem Lenina” – opowiedzcie jak to było.
– Eeee , co ja będę opowiadał
– No powiedzcie, nie dajcie sie prosić
– Wicie , ide se perćką, ide a tu – patrzę – idzie Lenin,
– No i co, no i co?
– z prawej strony stromizna, z lewej strony też kiełzko. Wystrczyło tylko palcem pchnąć. Nie pchnąłem 🙂
A tak niewiele brakowało, a gazda z dowcipu ludzkość by uratował 😀 .
Ja też tak sobie pomyślałam ,że chyba Owczarka nadchnęła wizyta w Poroninie. Ponoć duch towarzysza Włodzimierza wciąż tam się unosi 😎
Bry.
Nie wiem, czy sie unosi duch L., ale 20 lat temu, kiedy chciałam dziecku pokazać muzeum w Poroninie okazało się, że muzeum już nie istnieje – było tam jakieś przedszkole czy coś w tym rodzaju. Wreszcie jakiś pożytek!
P.S.Przypomniał mi się film „Goodbye, Lenin”.
Nie pij już Owczarku wina,
Bo wywołasz znów Stalina,
Lepiej wypij Mnicha trochę,
To wnet ujrzysz dziewczę płoche.
Nie wiem, czemu Basia się dziwi.
W nomenklaturze medycznej wiek podeszły zaczyna się od 65 roku życia.
To jeszcze a`propos wieku opowiem taką anegdotę.
W jednym z oddziałów mojej firmy nabyła nasz produkt pani, która później była naszą dłużniczką. Jej dane spisane w umowie ratalnej okazały się niewystarczające.
Osoba sporzadzająca umowę (młoda, ale już matka dzieciom) tak tłumaczyła sprawę:
Przyszła taka starsza pani, nie chciałam jej fatygować ponownie, nie miała przy sobie dowodu osobistego….
Słucham i oczami duszy widzę starowinkę ledwo zipiącą.
Patrzę na rok urodzenia, a ta pani jest dokładnie w moim wieku, miałam wtedy 50 lat.
Popłakałam się wtedy ze śmiechu, ale może to nie było śmieszne.
Niech żyje nam towarzysz Stalin,
co usta słodsze miał od malin.
Kiedy byłam małą dziewczynką na pytanie o tatusia odpowiadałam:
– Zabrał go batiuszka Stalin.
A moja mama dwóm smutnym panom, którzy przyszli do naszego domu nie wiadomo po co, powiedziała, że jestem córką jej siostry. Bała się, że mnie zabiorą.
A przecież do dziś zbierają się wielbiciele na Krasnojpłaszadi opłakiwać ojca ojczyzny.
Prawdziwie, tfu się należy.
Podobno Stalin był bardzo podobny do Przewalskiego. Niektórzy powiadają,że był jego ojcem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Niko%C5%82aj_Przewalski
Całe szczęście, że nie uważał się za Polaka.
Ponury żart: Kto jest najsłynniejszym polskim antykomunistą (nawet antybolszewikiem) ?
Dzieżyński – nikt tylu komunistów nie wymordował.
Podobnie jak Basia zastanawialam sie nad Waszym soltysem, Owczarku, jak madrzy gorale mogli wybrac kogos takiego? Ja glosowalabym na Twoja Gazdzine! 😀
Jak widac na fotografii, faktycznie Stalin do Przewalskiego bardzo podobny, ale i tak nie wierze, ze byl jego ojcem! 😯 Moze na odwrot? 😀
Faktycznie mogło tak być – Stalin Ojciec Narodu.
W trakcie Operacji Fryzjer w naszym ogrodzie pojawiło się Bardzo Dziwne Zwierzę. Okoliczna ludność twierdziła, że to Lew Nadreński, którego ostatni egzemplarz padł rzekomo ofiarą rozbuhanych apetytów człowieka Cro-Magnon, ale ja się teraz zacząłem zastanawiać, czy to przypadkiem nie był Stalin, jeśli on tak po świecie sobie chodzi. Bujna czupryna, zamaszysty wąs… No, może, może…
http://www.wowil.coldlight.pl/rudera/img_dom/lew.jpg
Bobiczku, tyżeś to? 😯
Czemu aż tak, do gołego?
Nie jest Ci zimno?
Zimno mi nie jest, bo akurat upały się zaczęły. 🙂
Do gołego, bo nie dało się inaczej. Pod futrem zewnętrznym ujawnił się gęsty, zbity filcowy dywan, który można było wyciąć albo do skóry, albo wcale. 🙁
Ale na szczęście nie zostawili mnie w tym lwio-stalinowym stanie, tylko doprowadzili łepek do jakiegoś normalnego psiego kształtu. Teraz wyglądam tak:
http://www.wowil.coldlight.pl/rudera/img_dom/469.jpg
O rety dzien mnie nie bylo,a tu „tyrany po wsi chadzaja???”
Na szczescie tylko przebierancy 😆 Ale sama jestem ciekawa,jakby ludziska sie zachowali??Czlowiecza dusza jest niezbadana i nie wiadomo co w niej gra? Na wszelki wypadek splune przez lewe ramie,licho nie spi-tfu,tfu,tfu!!!!
mt7-jak dziewczeciem bylas,mialas juz poczucie humoru!! 🙄
bobiku-lansujesz nowa mode??? 😀
Ps u nas piekna pogoda,moj bez kwitnie,trawy obciete,lezaki wystawione-pora lato zaczac 😉
Hej.
Alicjo, Goodbye Lenin wywołał ze śmiechu zakwasy w moich policzkach 😀 Film super!
Tylko zerknijcie na tego szczęśliwca… Ma minę pod tytułem: jak bym dorwał, to bym nogi z… powyrywał temu, co mnie tak urządził!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/Chcieli%20zrobic%20ze%20mnie%20lwa,idioci!.jpg
O, sznurek sie nie mieści… zaraz.
http://alicja.homelinux.com/news/Chcieli_lwa_idioci.jpg
A jaka biedna kocienka 🙁
Popatrzyłam jeszcze raz na Jędrzeja córki kwiatki.
Naprawdę piękne i niespotykane.
Czy mogłabym sobie skopiować kilka?
Wyszłam dzisiaj do sklepu, po powrocie zastałam mamę leżącą na podłodze w łazience, roztrzęsioną i płaczącą.
Nie wiem, co robić, przecież muszę czasami z domu wyjść.
Oczywiście! 🙂
Siódemeczko, a co byś zrobiła, gdybyś miała małe dziecko i musiała wyjść? Pewnie byś wyszła i załatwiła co trzeba, mimo że cały czas z duszą na ramieniu. A jeśli po powrocie dziecko by leżało na podłodze i płakało? To zapewne pomogłabyś wstać, pocieszyła i utuliła, prawda? I tak to dokładnie wygląda – masz w domu małe dziecko, które nie rozumie pewnych konieczności, zostawione samo może się bać albo coś zepsuć, ale to Ty jesteś dorosła i wiesz, że mus to mus.
Pocieszyć, utulić i tyle. Nic więcej zrobić nie możesz. I jak musisz, to wychodzić – z duszą na ramieniu, ale bez wyrzutów sumienia.
Bobiku,
malego dziecka nikt nie zostawia samego w domu 😯 A w kazdym razie nie powinien. Byly juz takie przypadki, ze mamusia tylko do sklepu na chwilke, a dzieciaki wypadaja z okna na 7 pietrze 🙁 A jak wyjdziesz na moment i samochod cie potraci i nieprzytomny trafisz do szpitala i nikt nie wie, ze dziecko samo w domu?! Od czego sa sasiedzi, znajomi, przyjaciele, wolontariusze?
Wszystko to racja,…ale co zrobić, jak się nie ma nikogo do pomocy?
Marysieczko! Musisz się trzymać! 🙂
A co dzisiaj na dobranoc? Przy takim tytule owczarkowej opowieści, to może być tylko Suliko!
Dobranoc! 🙂
Noo, ja nie myślałem o trzylatkach, bo to jeszcze zbyt niebezpieczne. Ale siedmiolatki już, bywa, na krótko zostają same i nic koszmarnego się nie dzieje. Można wychodząc zgadać się z kimś zaufanym telefonicznie, że jak nie zadzwonię wtedy a wtedy, to znaczy że coś się stało i pędź szybko do mojego dziecka. Sąsiedzi, znajomi, wolontariusze – oczywiście, że jak tylko są takie możliwości, to trzeba z nich korzystać, ale bywają i takie chwile, że akurat nikt nie może, a wyjść się musi.
I tak nie da się wszystkiego przewidzieć i wszystkiemu zapobiec. Przypominacie sobie Profesora Bączyńskiego, który podejmuje przed wyjściem z domu wszelkie środki ostrożności, zakręca gaz, odbiera żonie i dzieciom ostre przedmioty, itp., po czym wychodzi i wpada pod rozpędzoną ciężarówkę? Ale jakby został w domu, to też mógłby trafić go w głowę strącony przez kota 13 tom encyklopedii. 🙁
Male dziecko mozna na ogol zabrac ze soba, starej i chorej osoby raczej nie – wiec nie miej wyrzutow sumienia MtSiodemeczo, po prostu musisz niekiedy mame zostawic sama. Niekiedy nie ma dobrego wyjscia z sytuacji, a cos zrobic trzeba…
Może kombinować wyjście wtedy, kiedy mama śpi „ze wspomaganiem” farmakologicznym?
Dzięki za rady. 🙂
Jutro przyjedzie pani z urzędu gminnego, to może uda się przemeldować mamę do mnie, wtedy nie będę musiała jeździć na Bródno po emeryturę mamy i będę mogła skorzystać z miejscowej opieki medycznej oraz zwrócić się o pomoc opiekuńczą do ośrodka pomocy.
Minął dopiero miesiąc, moja mama jest wystraszona, zdezorientowana i bardzo nieufna, nawet własnego syna, a jej wnuczka, przyjmuję w nocy po kryjomu.
Wprowadzanie obcych osób jest ryzykowne, a już w większych ilościach niż jedna, góra dwie, wykluczone.
Wszystko wymaga czasu, a stan mamy dość dramatycznie się pogarsza w sensie podstawowych umiejętności, czy utrzymania równowagi.
Z farmakologią w takim kruchym organizmie trzeba bardzo uważać, gwałtownie reaguje nawet na ćwierć tabletki.
Poza tym mama cały dzień śpi, wstaje z trudem tylko do łazienki i jedzenia, a ponieważ trudno ją namówić na dodatkowy krok, więc będzie każdego dnia wstawała z większą trudnością.
Będę musiała rozpuścić wici, że potrzebuję kogoś, żeby posiedział z mamą 2-3 godziny ze dwa razy w tygodniu.
To straszne, Jędrzejku, to zestawienie rzewnej pieśni z krwawym zbrodniarzem, odpowiedzialnym za śmierć dziesiątków lub nawet setek milionów ludzi.
Mój ojciec siłą wcielony do krasnoj armii, służył jako kierowca jednemu z szefów NKWD, mówił mamie, że wywozili rzesze bezprizornych dzieci w zapieczętowanych towarowych wagonach i zostawiali je na bocznicach w trzaskajacym mrozie, pozbywając się kłopotu.
A tu na zdjeciach w filmie Jędrzeja słodki wujcio z dzieckiem za rękę.
Wprost rozumem trudne do ogarnięcia, co może człowiek zrobić innemu.
Przepraszam, że ja tak z rana trudne tematy ćwiczę, a tu wiosna wkoło.
Dobrego dzionka wszystkim życzę i sobie też. 🙂
Mt7 , bo to trzeba przetrawić z ironią i śmiechem by człowiek nie oszalał. Myślę, ze ten filmik był bardziej dla zgrywy niż budowania chwały. 😉
Trzymaj się mt-siódemeczko!
Czy ja wszystkich wypłoszyłam z wyjątkiem Małgosi?
Sorki! Nie chciałam!
Życie składa się z różnych elementów, co nie znaczy, że nawet tej trudnej sytuacji sobie nie cenię.
Zmiany następują szybciej niż jestem w stanie przyswoić, ale jest dla mnie prawdziwą pociechą, że mogę czasami o tym tu powiedzieć.
Nie przejmujcie się więc zbytnio, bo nie chodzi o to, żeby znaleźć jakieś świetne rozwiązanie, ale o bycie razem. 🙂
O faktycznie, pusto tu. Wiosna? Wszyscy w plenerach? A moze zaleglosci po dlugim weekendzie nadganiaja? Chcialam napisac „dlugim zapiatku”, ale sie zawachalam, bo to i zapiatek i przedpiatek tez byl, wiec jak to? 😉
Chorują. Czasami się zdarza. 🙁
Mnie nikt nie wypłoszył, tylko zajęty jestem jak diabli. Ale rozmyślając o problemach mt7 w tzw. międzyczasie, wpadłem na pewien pomysł – może wariacki, ale właśnie dlatego mogłoby się udać. Myślałem konkretnie o tym, że siódemkowa mama boi się obcych i nikt nie może przychodzić, w związku z tym jakoś mi się przypomniała dawno temu czytana biografia pewnego oszusta, który bardzo skutecznie udawał lekarza, posługując się głównie zewnętrznymi oznakami, na które ludzie reagują jak pies Pawłowa i dalej mi poszło w tym kierunku – a jakby mtsiódemka miała na składzie dyżurny kitel i stetoskop? Pani/pan doktor właśnie przyszedł na kosultację/badanie, a potem muszę z nim porozmawiać. Ewentualne osłuchanie i zapewnienie, że się poprawia, działa jak placebo, więc nie zaszkodzi, a nawet pomóc może. W sumie chodzi o to, że kitel, stetoskop, czepek pielęgniarski odruchowo wzbudzają zaufanie i może to być silniejsze, niż lęk przed obcymi. Pożyczyć stetoskop i spróbować chyba nie zaszkodzi? 🙂
Bobik,
Ty masz ten kudłaty łebek na odpowiednim miejscu! Jak się nie da inaczej, to może fortelem?
Co do mnie, zażyłam przepisane przez lekarza antybiotyki (infekcja, inaczej nie przejdzie), chciałam się przespać, bo noc byla nieciekawa, ale zanim cokolwiek zacznie działać, jeszcze pocierpię. No to się wzięłam do roboty, chociaż ani siedzieć, ani leżeć, ani stać. Fruwać?
Alicjo, a co to za paskud jakis infekt, ktory Ci ani siedziec, ani lezec, ani stac daje? Na pohybel z nim!
Alicjo, jeszcze popływać by można 🙂
Precz infekcie, precz z Alicji!
Chcę infekta ekstradycji!
Jak ja go tu w łapy złapię,
to się nawet nie połapie
kiedy straci groźne szczęki,
zrobi się jak masło miękki
i do reszty straci wątek.
A ja wtedy go – we wrzątek! 😀
Bobiku,
rzecz w tym, że z tą infekcją lepiej nie pływać! 5 dni i ma być po. A lepiej powinno być już jutro. Daję odpór.
A ja myślałam, że w lesie to samo zdrowie grasuje i infekcje się nie imają. 🙂
Kuruj się Alecko, kuruj, bo bez Ciebie świat jest smutniejszy.
Jędrzejku, mam nadzieję, że nie wziąłeś moich żalów do Stalina do siebie. 🙂
Wstrząsnął mną ten film, bo mam bardzo osobiste porachunki z tym człowiekiem.
Bobiczku, wiem, że jesteś pełen dobrych chęci i pomysłów, może Twój pomysł da się wykorzystać.
Na razie jestem cała w nerwach, co się wydarzy jutro, kiedy przyjedzie pani z urzędu gminy w sprawie przemeldowania mamy.
Osoba, z którą rozmawiałam telefonicznie, powiedziała, że jeżeli mama nie podpisze wniosków, to będę musiała wystąpić o ubezwłasnowolnienie mamy i wtedy mogę działać w jej imieniu.
W międzyczasie można będzie umrzeć.
Mama nawet gdyby chciała niczego nie podpisze, bo trzęsą i podskakują jej ręce.
Rozpuściłam już wici, że poszukuję kogoś do pomocy, może się ktoś zgłosi.
To ja podsuwam jeszcze jeden pomysł na ewentualne podpisy, też wprawdzie pracochłonny, ale wiele łatwiejszy i szybszy niż przeprowadzenie ubezwłasnowolnienia, tylko najlepiej mieć do tego zaprzyjaźnionego albo pełnego dobrej woli notariusza, który zgodzi się przyjść do domu. Zaświadczenie od lekarza, że mama nie jest w stanie podpisać z przyczyn fizycznych (drżenie rąk) plus notarialne poświadczenie, że wyraziła wolę podpisania. Albo po prostu podpis drżący poświadczony notarialnie i wyjaśnienie urzędniczce, że drżący z powodu choroby. Jak mamę nakłonić, żeby zechciała, to jest inne pytanie, ale od czego pomysłowość? 🙂
Infekt, wrzątek – i gotowa
Smaczna zupa infektowa
Z makaronem i pietruszką.
Czemu Bobik wlazł pod łóżko?
Marysieczko!
No, skąd…
W mojej Wiośnie jest parę nowych kwiatków; właśnie to moje ulubione Wronie oczko. 🙂
Dzięki! 🙂
Kamień spadł mi z serca, bo sprawa przemeldowania mamy załatwiona.
Mama próbowała coś podpisać, pani z urzędu (bardzo miła) powiedziała, że nie będziemy mamy męczyć.
I chwała Bogu za Jego małe-wielkie cuda. 🙂
Zamówiłam sobie skaner do zdjęć Epson PERFECTION V200 PHOTO, ma bardzo pochlebne opinie i jest niedrogi.
Zaczęłam skanować zdjęcia dotychczasowym też Epsona, ale jakość jest dalece niezadowalająca.
Jak mam wykonać taką wielką pracę, to z możliwie najlepszym wynikiem.
Zrobiłam sobie prezent i już.
Bo jestem grzeczną dziewczynką i zasłużyłam. 🙂
Jędrzej Uherski,
szukałam informacji nt wroniego oczka i nic nie znalazłam. Czy te kwiateczki mają jeszcze inne nazwy?
Cieszę się, mt7, że sprawa załatwiona! Na prezent zasłużyłaś, jak mało kto! 🙂
A jakie są te niewielkie pieniądze; też chciałbym sobie zafundować. Starych zdjęć rodzinnych mam co niemiara. Dzisiaj siostra przysłała mi zdjęcia Pradziadka i Prababci; bardzo dostojni! 🙂
Teresko!
Wronie oczko, to moja „prywatna nazwa”! 🙂 Oficjalnie, to Przetacznik perski (veronica persica).
MT7,
milego dnia Ci życzę. 🙂
Jędrzejku,
zamówiłam ten skaner w pierwszym sklepie, już zapłaciłam i czekam na dostawę:
http://www.ceneo.pl/771261
Ten sklep z drugiej pozycji jest w Warszawie i pewnie z dostawą byłby mniejszy problem, ale – sądząc z ilosci opinii klientów i ich treści – ma spore obroty i niekoniecznie panuje nad wszystkim. Podobnie, jak np.Merlin, którego chyba obroty przerosły. Nauczona złym doświadczeniem wybrałam mniejszgo, skromniejszego dostawcę.
Skaner opinie klientów i ekspertów (patrz zakładki) ma bardzo dobre.
Jędrzeju,twoje kwiaty są piękne!Te wronie oczko to bylina? Muszę sprawdzić.Też bym takie chciała 🙂
Mt7, zasłużyłaś na prezent, bez dwóch zdań.Podziwiam twoją siłę ducha i pogodność na przekór problemom.
Krucafuks!
Ten Łotr od Pressa skasował mi wszystkie nicki i URLe, ale wzięłem na przeczekanie i wszystko wróciło. 😉
Małgosiu! Te kwiatuszki niezupełnie moje; zdjęcia malutkich kwiatków są dziełem mojego dziecka. Ma zacięcie i odpowiedni aparat! 🙂
Jędrzeju, rewelacyjne jest też to ujęcie z koziołeczkiem i ptakiem.To trzeba mieć farta i refleks przede wszystkim. Super!
Bardzo fajnie się ustawiły stworzonka, jakby podążały ku sobie na spotkanie. To też dzieło córki, czy ty byłeś tym szczęśliwcem?
To z okolic Poznania, a więc nie ja… 😉
Zobacz, mt7, jak to nie warto się martwić na zapas. Czasem życie ma dla nas w zanadrzu i słodkie rodzynki, nie tylko gorzkie migdały.
A czy opłaca się być dobrą dziewczynką, to nie wiem. Przypomniał mi się niemiecki bestseller Ute Erhardt „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą” 😀
A czytales to, Bobiku? Czy nie jest za bardzo niemiecko-feministyczne? troche sie tego balam, ze mnie zrazi takim „was sein muss, muss sein” i nie przeczytalam, chociaz tytul mi sie podoba!
No prosze, MtSiodemeczko, jaka „ludzka” pani Ci sie trafila 😆
A serio: niekiedy strasznie sie czegos obawiamy i spotyka nas taka mila niespodzianka; to optymistyczne! I dodaje sil na przyszlosc.
Pani była miła, bo się pewnie wiele napatrzyła, skoro jeździ po domach zbierając podpisy.
To moja mama mnie zaskoczyła, wstała i zabrała się do podpisywania.
Że nie będzie mogła podpisać z przyczyn fizycznych, to było wiadome. Obawiałam się, że powie tej pani, że ona tu nie chce być, że chce wrócić do domu.
Ciągle przecież o tym mówi, że jak tylko będzie miała więcej sił, to zaraz wraca do siebie.
Nie mogłam w nocy spać ze zdenerwowania.
Za to teraz się zdrzemęłam trochę. 🙂
A ja jestem grzeczna dziewczynka i chcę iść do nieba. 🙂
Marysieczko!
Mówisz, masz…! Niebo! 🙂
Na chmurce przysiąść, czemu nie? 🙂
A oglądałeś ten skaner? I co o nim myślisz?
Chyba niezły! Opinie pozytywne! A jak działa, chyba nam pokażesz…
A bardziej serio, to niebo dla mnie nie jest miejscem, jest stanem.
Nie można do niego iść, można osiągnąć i niekoniecznie trzeba wcześniej opuścić ciało. 🙂
Tak sądziłem… I starałem się „rąbka uchylić”. 🙂
Trochę mojego lasu dzisiaj. Wracam do ogródka – zdaje się, że będzie padało.
http://alicja.homelinux.com/news/Maj-07-2008/
Alicjo, czemu Ty po lesie biegasz? Przeca chorość Cię chwyciła?
Rozsądnie to jest? 🙂
Już kiedyś mówiłem, że Ci zazdroszczę! Pięknie! 🙂
Erytronium to Psi ząb.
Mój ząb? 😀
P.S. Mom teroz na holi roboty duzo straśnie. Cóz, kie przychodzi święty Wojciech, to jest co na tej holi robić. I tak jaz do świętego Michała bedzie. Ale nawet z tyk hol pikne fluidy śle ku Mamie EMTeSiódemecki (niek małe-wielkie cuda piknie sie mnozom! 🙂 ) i ku syćkim Gościom budy! 🙂
Miołek jesce cosi o tym Stalinie pedzieć, ale skoro po tyk syćkik tfu-tfu udało sie go odegnać, to moze juz lepiej nie wyciągać go znowu? 🙂
Fciołbyk w tym tyźniu jesce choć jeden wpis wyryktować. Moze sie udo? Ale póki co znowu lece na hole, ba ocywiście zapas Smadnego i jałowcowej podrzucom, bo tego zabraknąć w budzie nie moze! 🙂
No dobrze, trochę Wam (Alicji i Jędrzejkowi) podkradłam kwiatków i syta tymczasem łupów, czekam na ciąg dalszy. 🙂
Przeglądam oferty i katalogi z materacami zmiennociśnieniowymi.
To nara! 🙂
Piekny ten las Alicji, trudno sie dziwic, ze po nim biega zamiast infekta w lozku rozpieszczac. A wiosna trudno niekiedy o rozsadek 😀
babo, Ute Erhardt dość już dawno temu miałem w łapach i z tego, co pamiętam, to nie polecam. Najlepszy z całej książki jest tytuł. Dużo oczywistości, trochę niekoniecznie słusznych albo bardzo płytkich diagnoz i dobre rady, że trzeba się stawiać. Stawiać to ja się umiem i bez Ute Erhardt, wystarczy że położą kiełbasę na brzegu stołu. 😀
Dzieki za zwiezla i wyrazista recenzje, Bobiku. Wiec nie bede marnowac czasu, postawie sie i nie przeczytam! 😀
No tak! Wpadł, pomachał i już go nie ma! 🙂 Ciągnie wilka do lasu i Owczarka na hale!
Bo to jest zapracowane psisko. 🙂
To ja też: wpadam > macham > i już mnie nie ma! 🙂
Aaa! Przypomniało mi się.
Dlaczego nie wszyscy podali Alicji do kalendarza swoje ważne dni do obchodzenia?
Przymusu nie ma, ale wydawało mi się, że od września ubiegłego roku parę osób coś zeznawało.
Przypominam:
Kalendarz się zniknął, a zachowana kopia była z września 2007.
To już teraz znikam. 🙂
Wpadam na moment i wypadam, ale, niestety, w zupełnie inną stronę niż Owczarek… Chciałoby się na hale, chciało… 🙂
Mt7, duuużo sił Ci życzę! 🙂
@baba 2008-05-07 o godz. 21:37
„(…) Dzieki za zwiezla i wyrazista recenzje, Bobiku. (…)”
Mimo recenzji Bobika radziłbym tę książkę przeczytać, bez uprzedzeń powstałych przez „usłyszane, przeczytane i niedopowiedziane”.
Nie wszystkie „diagnozy” (Bobiku!) są płytkie. Może będą tak odbierane, jeżeli z pewnym oczekiwaniem potwierdzenia zasłyszanych opini o tej książce, zaczniemy ją czytać.
Ale wtedy nawet i „Trylogia” Sienkiewicza krytycznie przedstawiona przez Prusa, okaże się nie warta czytania, co nie było intencją Prusa.
Nie wszystkie infekcje należy wygrzewać w łóżku. Tej z pewnością nie, tym bardziej w ciepły dzień. Niestety, teraz się rozpadało. A czas był najwyższy, żeby do lasu skoczyć, bo „tygrysy” (trout lily) zaraz znikną, a „bloodroot”, który kwitnie pięknymi grupami w lesie, ostał mi się tylko w cieniu domu, w lesie wszystko przekwitło. Na górce jest cieplej i więcej słońca, póki drzewa nie rozwinęły liści.
Teraz czekam na następną fazę wiosny, lada dzień będą kwitły „parasole”, czyli Mayapple, czyli Podophyllum Peltatum. Rzadko który z nich kwitnie, ale za to pięknie – i potem zostaje owoc, trochę z wyglądu jak zielony, mały orzech włoski. Podobno Indianie robia z tego dżemy, a w ogóle to ma to-to rozliczne zastosowania w medycynie ludowej.
U nas erytronium to „pstrągowa lilia”. Dla mnie tygrys, bo cętkowane liście 😉
Są też takie same, tylko białe, dzisiaj gdzieś mi się pochowały. W Polsce nigdy nie widziałam, tutaj całe łany.
Trillium białe są na pograniczu przechodzenia w lekki lila-róż, co znaczy, że już przekwitają.
Słyszałam Pilateusa (jego „rąbanie drzewa” słychać daleko-daleko!), chciałam podejść, ale suche liście i gałęzie, nie dało się 🙁
Pewnie masz racje Kojaku, aby wyrobic sobie o czyms zdanie, nalezy sie z tym zapoznac samemu. Poniewaz jednak nie wszystko, co sie ukazuje jestem w stanie przeczytac, siegam na ogol po te ksiazki, o ktorych slyszalam (czytalam) czajes opinie, przyznaje, lepiej, jesli sa pozytywne 😀 .Choc niekiedy i w negatywnej opinii kryje sie cos, co zaciekawia przedmiotem. Co do wspomnianej ksiazki – przyznaje sie do tego, ze moja niechec do przeczytania jej ma zrodlo w pewnych uprzedzeniach wobec niemieckich feministek.
O! Jesteś Alicjo!
Moje urodziny: 17.03 ( siedemnasty marca) 🙂
No to ja tez sie przyznam – 8 lipca imieninuje 😀
Alicjo, mam nadzieje, ze sfotografujesz inne pieknosci z Twojego lasu w miare kwitnienia. A kto to jest Pilateus?
To jest wielkie jak kura, przepiękne, a dziury w drzewach robi niesamowite. Taki dzięcioł, największy w Pn.Ameryce. Kiedyś poszłam na spacer,
wyjatkowo bez aparatu – i skubany siedział z 5 metrów ode mnie i „pracował” nad drzewem! Zaraz uzupełnię kalendarz.
http://en.wikipedia.org/wiki/Pileated_Woodpecker
Lepsze zdjęcie. Ptak mierzy 40-50 cm „na wysokość”.
http://alicja.homelinux.com/news/PiliatedWoodpecker.jpg
Piekny jest. Przypomina naszego dzieciola czarnego.
A tu jest tygrysia lilia:
http://ogrody.agrosan.pl/byliny/lilia/
Moguncjuszu, każda recenzja jest osobistą opinią recenzenta i niczym więcej, choćby ją podeprzeć nie wiem iloma stronami wywodów i cytatów, bo te się dobiera też według swoich osobistych preferencji. 🙂
baba pytała o moją opinię na temat książki, więc ją wyraziłem, a że ktoś może mieć opinię dokładnie odwrotną, to oczywista oczywistość. Poza tym – „der Leser macht das Buch”, być może dla grzecznych dziewczynek albo dla mężczyzn 🙂 Ute Erhardt była odkryciem, ale dla szczeniaków korzyści z niegrzeczności żadnym odkryciem nie są. 😀 Ale nie mogę, rzecz jasna, wykluczyć, że baba jest bardzo grzeczną dziewczynką, której Frau Erhardt otworzy oczy i zmieni życie.
A trochę poważniej – ja też mam pewne zastrzeżenia do pewnych odmian niemieckiego feminizmu (choć nie do feminizmu jako takiego!) i mam niejasne, niepoparte żadnymi dowodami wrażenie, że przez skórę wyczuwam, o co babie chodzi. Moja intuicja może mnie mylić, ale nie musi. Jak myli, to – babo, bierz się za „Grzeczne dziewczynki…”. A jak nie myli, to baba rzeczywiście może przeznaczyć czas na lekturę, z której trochę więcej będzie miała szpasu. 😀
Ten czarny dzięcioł całkiem podobny, wymiarami też odpowiadałby. Nasz jest Dryocopus Pileatus, a europejski – D.Maritus. Oba ładne! U nas podobno są rzadkie – a gdzie tam, tylko się dobrze w gęstwinie ukrywają! Teraz je najlepiej podejrzeć, kiedy liście ledwo – ledwo. Można się napatrzeć śladów działalności, bo ten nasz las to starodrzew i sporo spróchniałych drzew, więc maja tu sporo do roboty. Mój stary pień na górce już tak załatwiły, że jeszcze rok-dwa i padnie.
Ta rygrysia lelija to ogrodowa chyba, a nasze to dzicz i małe. W naszej okolicy białe (albidum) są rzadsze, najwięcej jest żółtych.
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Erythronium_albidum.jpg
Alicjo,
zachwycam się zawsze Twoimi zdjęciami.
Zdjęcia innych Bywalców również podobają mi się, mogę tylko wyrazić żal, że nie mam podobnej pasji jak Wy.
Moje imieniny – 13 marca.
Alicjo!
Uważaj na tego Pileatusa, bo Ci krasnoludki wydziobie! 🙂
Kod 1944 – jak na taki piękny dzionek trochę zbyt martyrologicznie.
Dzięcioła nie mam, lasu nie mam, krasnoludki jeszcze nie przyleciały z ciepłych krajów 🙁 ale przynajmniej glicynia mi kwitnie 🙂
http://www.wowil.coldlight.pl/rudera/img_dom/0869glicynia2.jpg
Ani się spostrzeżesz; niedługo przylecą! 🙂
O, u nas to nazywają wisteria , Bobiku . Niestety, nie mam miejsca, bo bym zarazę już dawno rzuciła na płot. Tam jednakże nieśmiało (może w tym roku przyspieszy?) wspina się Trumpet Vine , zasadzony 2 lata temu ze względu na okoliczność koliberków, których mamy w naszej okolicy sporo. One to lubią, to niech mają. U moich dalszych sąsiadów taki trumpet wspina się po powozowni, zbudowanej z kamienia wapiennego, a przerobionej na piękny dom. Widać, że jest tam od wielu lat. Bardzo atrakcyjnie wyglada i długo kwitnie.
Hortensjo,
zdaje się, że to wyszło samo, a już zwłaszcza, jak pojawiły się aparaty cyfrowe – wyszło samo, bo jak tu wszystko trafnie opisać, najlepiej cyknąć fotkę i komentarz. Tyle, że w przedpotopowych czasach trzeba było najpierw fotkę, potem odbitki, potem słać do ludzi – kosztowne i biegania sporo. Od zawsze to robiliśmy i niedawno te papierowe zaczęłam skanować, żeby zachować na dyskach. Doszłam do ponad 3 tysięcy i stanęłam, resztę zachowam na zimowe wieczory, a jest tego przynajmniej drugie tyle.
Teraz wychodzę na ogródek, cykam fotkę, za 3 minuty możecie ja oglądać. I jak tu nie podziwiać postępu technicznego 🙂
Za uznanie dziękuję.
Uherski chyba coś knuje, bo wspomniał o krasnoludkach… 😉
Glicynia piękna! Zbieram się do wnuczki, wpadnę wieczorem. Miłego dnia życzę. 🙂
Ciekawym bardzo, co baba i Bobik maja do zarzucenia niemieckim feministkom? Bo jesli maja uprzedzenia, to chyba nie bez powodu 😎
Alicjo,
w przedpotopowych czasach to dopiero mi zdjęcia nie wychodzily. Tata ustawial mi aparat, stawial mnie w danym miejscu, a i tak gdy pstryknęlam, to można bylo poplakać się ze śmiechu patrząc na rezultat. 😀 Zawsze zazdrościlam mojemu bratu, który mial do tego dryg. A i teraz patrząc na czyjeś udane zdjęcia, tylko jęczę z zazdrości. 😉
Alicjo, ja już nawet wysłałem podanie do władz miejskich, żeby w związku z moją glicynią naszą ulicę przemianować na Wisteria Lane, ale najwyraźniej tam nie czytają podań od psów. 😀
Alfredo, nie chcę sprawiać wrażenia, że uchylam się od odpowiedzi na temat niemieckich feministek, ale tak naprawdę to się uchylam 😆 bo to jest temat obszerny i jak zacznę, to się może wywiązać długa rozmowa, a ja i tak już mam wyrzuty sumienia, że po blogach łażę, zamiast się zabrać do roboty. Może być innym razem?
Don Alfredo, byla mowa o niektorych feministkach. Ja mam na mysli moze pewnien ton, ktory w niemieckim feminizmie sie niekiedy ujawnia:”kto nie z nami, ten przeciwko nam” , taki swoisty przymus, ktory wyklucza wszelkie watpliwosci wobec „jedynie slusznych ” przekonan.
Bobiku, nie ma sprawy. Powiem tylko, że dokładnie takich odpowiedzi się spodziewałem 😉
Don Alfredo, nie wiem, co na to Bobik, ale ja sie nie obrazam, ze moje skromne zdanie wziales za jego wypowiedz! 😆
Sorry, nie zauwazylam, ze Bobik mnie wyprzedzil. Ale gafa 😳
Hortensjo, przestan jeczec z zazdrosci. Sprobuj! Cwiczenie czyn i mistrza, czyz nie? :D: Ja wlasnie zamierzam sobie kupic maly aparacik, taki, co to w kieszeni zawsze bedzie. Tylko nie umiem zdecydowac, jaki? Moze mi cos doradzicie?
„czyni mistrza” oczywiscie!
Wybrano najlepsze strony internetowe – internauci najwyżej ocenili stronę NASA. Zespół mojego dziecka ją prowadzi 🙂
Wspaniale, Alicjo, gratulacje 🙂
babo,
polecam z tej serii (mój jest juz „przestarzały, SD630),
jest malutki, mieści się w dłoni, o kieszeni nie mówiąc, ma dobre notowania i jest niedrogi. Ja za swój zapłaciłam niecałe 2 lata temu 370$, teraz można kupić za połowę tego.
http://www.pricegrabber.ca/search_getprod.php/masterid=61269239/
Coś się do tej roboty nie mogę zabrać (nie zając? nie ucieknie?), więc jeszcze na szybkiego wrzucam, a potem błagam, wykopcie mnie stąd. 😀
W niektórych, też podkreślam, niemieckich feministkach denerwuje mnie straszliwe doktrynerstwo, czarno-białość, owczy pęd i inne zachowania stadne, rozziew między mówionym a robionym (siostrzana miłość i solidarność na forum, a w pracy podgryzanie koleżanek, którym udało się wejść o szczebelek wyżej), przejmowanie dokładnie tych samych zachowań, które krytykują u facetów i pogarda dla wszystkich kobiet, którym nie udało się wznieść na wyżyny feministycznej świadomości. Plus kompletne niezrozumienie, że można mieć inny punkt wyjścia, dojścia i inną między tymi punktami drogę.
Moja mama przyjechała do Niemiec z niemowlęciem na ręku, więc przez jakiś czas nie pracowała – tak się z tatą umówili i wszyscy byli z tego rozwiązania zadowoleni. Jak w końcu poszła do pracy, to prawie wszystkie niemieckie znajome zaczęły pytać, jak zmieniło się jej życie teraz, kiedy ma własne pieniądze 😯 Wszelkie tłumaczenia, że nic się nie zmieniło, bo wcześniej tata oddawał forsę mamie i to ona decydowała, na co ją wydać, a teraz tej forsy jest tylko więcej, a poza tym ona nie jest moja czy twoja, tylko wspólna, domowa, wywoływały pogardliwe miny i wzruszania ramionami, albo próby feministycznego uświadomienia, że SWOJA forsę powinna wydać wyłącznie na SWOJE potrzeby. Ponieważ mama niezupełnie się z tym punktem widzenia zgadzała, została uznana za wschodnioeuropejskiego, uciśnionego tłumoka, który nie dość, że ma za mało świadomości i siły, żeby zrzucić swoje kajdany, to jeszcze swoją krwawicą przyczynia się do polepszenia bytu gnębiących ją tyranów, czyli męża i dziecka. Nic nie przesadzam, tak było. To, że mój tata bardzo jest daleki od wizerunku typowego niemieckiego macho, znajomych feministek nie obchodziło. Mama miała mu mieć za złe, a jak nie miała, to głupia była. To jeden z wielu przykładów, ale chyba dobrze pokazuje, o co chodzi.
No, a teraz sam się wykopuję i proszę, żeby mnie w ramach solidarności, feministycznej albo jakiejkolwiek innej, nie wpuszczać tu co najmniej do wieczora 😀
Ja tez znikam i nie zobacze sie z Wami az do wtorku, buuuu…. 😥 Milego zapiatku!
Dzieki za rade, Alicjo, canona wezme tez pod uwage.
Teraz juz musze leciec!
Bobiczku, pięknie Ci kwitnie.
A nie kwitnie Ci w większym formacie? 🙂
Dziękuję, Bobiku 🙂 Może te panie jeszcze nie dopuszczają innych możliwości z lęku, że zostaną zaliczone do obozu Ewy Herman, ale może też po części mają rację, bo nie we wszystkich domach, nawet najbardziej światłych i postępowych jest oczywistym, że żona dysponuje całym dochodem rodziny, zarówno w Niemczech jak i w Polsce czy innych krajach. Znam domy, gdzie żona otrzymuje dostęp tylko do części kasy, która ma wystarczyć na prowadzenie domu i utrzymanie dzieci, a mąż dziwi się, że zabrakło na fryzjera 🙁 I bardzo często dyskusje na jakikolwiek temat wekslują w stonę finansów ocierając się o pogróżki rozwodowe 🙁 Bywa też skrajnie inaczej. Męska część mojego personelu na przykład próbuje scedować całą odpowiedzialność za finanse rodziny na żeńską część pod hasłem: Ty wiesz najlepiej, ty decyduj! Na szczęście nie ceduje karmienia nas i codziennego czesania, bo byśmy chyba kiepsko na tym wyszli 🙁 Na pewno nie byłoby śniadania o 6:30 i smakowitych kąsków przy stole (bułeczka z masełkiem), a także mojego dialogu z Szefem Rodziny, któremu przy sniadaniu referuję moją nocną działalność. Nazywam go Szefem i daję mu to do zrozumienia moim zachowaniem, bo widzę, jak to go mobilizuje i poprawia mu humor i jak on się cieszy, gdy biegnę z daleka na jego widok 🙂
Przyznam, że w pełni podzielam poglądy i argumentację Bobika.
Ja mam swoje przekonania i opinie i respektuję cudze, pod warunkiem, że nie są nachalne, pogardliwe dla innych i z góry nie zakładają jedynie słusznego oglądu świata.
Wiadomo, że trudno czasami zdobyć się na tolerancję, ale wolność jest dla wszystkich.
Jak się mieszka razem, obojętnie, czy w formalnie zarejestrowanym związku, czy nie, jak się ma wspólne cele i do tego jeszcze jakieś młode, to trzeba iść na kompromisy. Inaczej można w ogóle sobie nie zawracać głowy, zarabiać swoją kasę, wynajmować swoje mieszkanie, robić swoje rzeczy…
Alfredo, ja wiem (a przynajmniej tak mi się wydaje), skąd się w Niemczech pewne postawy i poglądy biorą i oczywiście nie odmawiam żadnej kobiecie prawa do rozprawy z jej domowym czy firmowym tyranem, nawet sam gotów jestem walczyć z nią ramię w ramię. Tylko niech ona mi nie wmawia, że moja mama jest dokładnie tak samo uciśniona, dokładnie tak samo musi się czuć i po te same środki sięgnąć. U nas w domu jeśli komuś już koniecznie trzeby by przydzielić rolę tyrana, to raczej mamie 😀 więc za co biednego tatę tępić?
Znam wiele zadowolonych z życia muzułmańskich kobiet, które wcale się uciśnione nie czują i nie uważam za stosowne ich „naprawiać”. Jak dojdą do wniosku, że jednak im źle i spytają mnie co robić, to chętnie im powiem, co myślę. Ale póki nie pytają, to je zagaduję o ich życie, opowiadam o swoim i jak chcą, to niech wyciągają wnioski. Nie uważam ich za idiotki tylko dlatego, że nie pędzą na feministyczne barykady. Jak zechcą popędzić, to im transparent dostarczę. Ale niektóre Niemki najchętniej by te głupiątka batem na te barykady pogoniły i to mnie wnerwia i odrzuca.
A poza tym, niech się już wyżyję do końca, historycznie rzecz biorąc Niemki się zaczęły emancypować wiele później od Polek i może przez to ich bojowość bywa w jakiś taki neoficki sposób zaślepiona. Mama w każdym razie uważa zarozumiale, że ona w swoim rozumieniu feminizmu jest już o krok dalej i dlatego krew ją zalewa, jak ją niemiecka „awangarda” zaczyna pouczać.
Witajcie,
wsadzam nosa na chwilke do budy i wszystkim macham na przywitanie 😉
Bardzo jestem zaganiana.Teraz troszke nadrabiam zaleglosci w czytaniu!
We wtorek konczylismy uroczyscie nasz kurs wloskiego.Najpierw kolezanka pozwolila kursantkom zrobic naszyjnik z perel.Perly slodkowodne,ale tyz pikne! Potem wspolna kolacje we wloskiej restauracji!
Bylo naprawde slicznie i wesolo.Umowilismy sie na kursowanie na drugi rok.Mam nadzieje,ze jeszcze przezyjemy wspolnie pare ladnych chwil!!Bylo prawie tak milo,jak w budzie z naciskiem na Prawie’ 😉
Poza tym biegam po korcie i uwijam sie z rakieta. Na koniec co dnia musze ogrod podlewac,bo u nas Sahara!! Mamy tej wiosny prawdziwe lato.Oby sie szybko nie skonczylo,jak poprzednim rokiem!!
Pozdrawiam wszystkich i uciekam,bo znowu czas gonie!!
Czy Ty Ana nie możesz raz przysiąść na chwilę, tylko zadyszana wpadasz – i równie zadyszana wypadasz?!
Bobik,
pełna zgoda z twoją mamą. Nikogo nie należy uszczęśliwiać na siłę, i na naszą modłę. To są bardzo złożone sprawy. Na krzywdę bym zareagowała, ale pouczać, co jest dobre, bo dla mnie dobre – to nie.
Alicjo mam nadzieje,ze jutro wpadne na dluzej!! Moze tymczasem Owczarek podrzuci jakis zapasik Smadnego,Jalowcowa tyz moze byc 😉
Hej.
… no co Ty, Ana – czyżby zabrakło?!
A Blejk Kocicek to już nas całkiem porzucił?
Jak to, jeden Alfredo, sierotecka ostał?
Idę płakać do poduchy. 🙁
Też się zastanawiałam, co z Blejkiem… chyba sie nie marcuje, toż to maj!!!
Blejk z Radeckim są osiągalni w ich blogu – łatwo więc sprawdzić więc łatwo, jeśli ktoś czuje się zaniepokojon… 🙂
Jakieś symetrie osiowe czy co… 🙄
mt7, w tym formacie kwitnie mi bez problemów, bo się cyka, wstawia do naszej rudery i cześć. Zeby kwitło w większym formacie musiałbym pewnie zakładać jakieś pikasy albo co, a prawdę mówiąc nie mam ochoty mnożyć bytów, bo obsługa już istniejących i tak zabiera trochę czasu i atłasu. 🙂
Bobiku! Aczemu Twoje fotki są robione „po przekątnej”. Jakby trudniej się oglada. 🙂
W kodzie mam rok urodzenia mojej mamy! Nie zdradzę oczywiście który, ale będę miał myślówę, czy to coś oznacza. 🙂
Jędrzeju, co to znaczy po przekątnej? 😯 Nie bardzo wiem o co chodzi, ale bardzo chcę się dowiedzieć, bo często się tak zdarza, że w mojej przeglądarce wszystko ślicznie funkcjonuje, a w innych kaplica. Jak mam informacje zwrotne, to mogę poprawiać.
No, np. kwieciste pędy glicynii, na Twoim zdjęciu, nie zwisają w pionie, a i ściana domu jest „przechylona”. 🙂
Dotarło! I ulżyło, że to nie problemy przeglądarkowe. 🙂
Zdjęcia glicynii są po przekątnej, bo jej najbardziej fotogeniczna część tam sięga, gdzie wzrok nie sięga, a co dopiero aparat. Trzeba się wspiąć na górkę belek przygotowanych do zbudowania pergoli i stamtąd, balansując ostrożnie, cyknąć fotkę i to tak, żeby nie była za bardzo pod światło. Gdyby mi kto dał skrzydła, to bym fotografował nie po przekątnej. 😀
Eee tam! Coś ściemniasz Bobiku! 🙂
Bobiku!
A tak może być?
Uherski! Popsułeś mi okna! Ramy okienne całe w ząbki! Ty wiesz, ile takie okna kosztują? A tak niedawno zakładane! 🙄
No, nie da się ukryć! Jak mam to odpracować?
Jędrzeju, możesz dokończyć wierszyk 😀
Raz Uherski jęty szałem
zniszczył okna biednej psinie.
Osobiście to widziałem
i rozpowiedziałem w gminie.
Wójt aż złapał się za głowę
i zawołał w świętym gniewie:
okna były prawie nowe!
Czy Uherski tego nie wie?!
Telewizja przyjechała,
żeby kręcić reportaże,
psinę gmina pocieszała:
Uherskiego się ukarze!
Co było dalej? 😀
Z tego robi się afera
W międzynarodowej skali!
Już Trybunał w Hadze uznał,
Że Jędrzeja w stosie spali!
Lecz z Jędrzeja sztuka twarda,
Nuci sobie coś pod nosem:
Takie strachy, to na Lachy,
A Uherski na zagrodzie,równy nawet wojewodzie…
I Trybunał mu nie straszny!
Niech tam Bobik wnosi skargi.
Ale sam jest sobie winien,
Że mu z okien sterczą drzazgi.
A glicynie na balkonie,
Mają sobie zwisać w pionie…
Bobiku, Jędrzeju – cudne! Popłakałam się ze śmiechu! 😀
A glicynie zwisające w pionie urokliwe nad podziw. 🙂
No, zadanie wykonane,
skargę w biurku Bobik schował,
bo z rozpędu mu Uherski
nawet balkon dobudował! 😀
😀
… dobra dobra… ja obiad serwuję! Wpadnę potem.
Mrrrał!
No to smacznego 🙂
I uprrraszam o nierrrozsyłanie za mną listów gończych.
Tak mi się ostatnio wokół ogona wszystko zakrrręciło, że na komentowanie czasu nie starrrcza 🙁
Tak właściwie, to nawet nie tyle o czas chodzi, lecz o myśli innymi tematami zajęte.
Pozdrrrawiam serrrdecznie Szanowne Towarzystwo
I dobrrranoc
Blejk Kot
Masz jak w banku BlejkKocie, że nie będę rozsyłała takich tam.
Nachalna nie jestem.
😀
…i czego szczerzy zęby BlejkKot?! 😉
Znowu wpadom ino na kwilecke i znowu lece do owiec. Straśnie duzo przy nik roboty krucafuks! A zwłasca przy jednej. We ftórymś z najblizsyk wpisów o tym opowiem.
Nawet nie wiem, cy dom rade wpaść tutok znowu przed następnym piątkiem. Kieby mi sie to nie udało – bede bocył, coby tam na holi wypić zdrowie Jędrzejecka, bo przecie w najblizsy piątek Jędrzejecek imieniny bedzie mioł. Zostawiom więc w budzie telo Smadnego Mnicha, coby syćka goście mieli cym te imieniny uccić 🙂
Owczarku,
najblizszy piątek to jest ten dzisiejszy 😉
A Jędrusiowy nastepny:)
My tu pilnujemy kalendarza i jakby co, te owce i w ogóle, to my za Ciebie i tak wrzaśniemy, że pora Smadnego się napić za zdrowie Jędrzeja Uherskiego.
Czy Ty Owczarku nie poganiasz te owieczki za chybko? A jak wpadną w stres, to czy to nie odbije się na wełnie?! Miej to na uwadze, proszę 🙂
Mam wolną chwilę, to zapodam – tylko najpierw dzieńdoberek Wszystkim powiem 🙂 – że mam od wczoraj nowy skaner i sprawdzam, jak sobie radzi ze zdjęciami, kliszami i slajdami.
Jednego nie rozumiem. Każą błyszczącym do dołu (mówię o filmach) i wszystkie zdjęcia wychodzą odwrócone.
Muszę to jeszcze przećwiczyć.
Miłego dnia wszystkim życzę, a pracusiom super wydajności.
Owczareczka głaszczę po łebku. 😀
. 🙂
Znowu wpadom ino na kwilecke i znowu lece do owiec. Straśnie duzo przy nik roboty krucafuks! A zwłasca przy jednej.
Czy to o nią Owczarku chodzi ? 🙂 Jeśli tak, to widać, że znalazła towarzysza i ma się dobrze 🙂 …nie martw się Piesku – zwiedzi trochę świata, zatęskni i wróci 🙂
Nasz Owczarek owce gania,
Od poranku do zmierzchania,
Jałowcowa nam się kończy,
Mnicha nie ma już skąd sączyć.
…żeś to ładnie podsumował, TesTeq-u 😉
…gdyby miało Smadnego zbraknąć?
Nie,… nie zabraknie! 🙂
Uratowałeś nas, Uherski!
Nie, żeby Owczarek zostawił nas o suchym pysku, o nie!
Ale w razie draki wiadomo, gdzie jest pełna beczka 😉
Haaaaalo,to ja!!
Wtykam nosa do budy,musze odsapnac,Smadnego popic 😉
Co za miesiac,ten maj-swieto goni swieto.Na dodatek tesciowa dzisiaj ma urodziny i w te niedziele w Holandii,Swieto Mamy!! Nic tylko biegam najpierw za zarciem,zeby na pare dni lodowke napelnic,potem prezanta,wizyty…………………….O moj dusiu nie mam juz sil!!!!!!!!
Nie wspomne jakie mam zaleglosci w prasie,ksiazkach…………o a propos ksiazek musze przysiasc faldow i przeczytac jedna pozycje,bo ksiazka pozyczona,wiec nie wypada przetrzymywac!
A pogoda,oj pikna,zar z nieba sie leje.U was tez?? 😎
Wyskakuje,majac nadzieje,ze wroce……….
Pa.
A mówiłam?! Nie usiedzi…
Alicjo, co proponujesz?
– posmarować budę klejem?
– zainstalować urządzenie wpuszczające, ale nie wypuszczające?
– wysłać całą Holandię z wyjątkiem Any na Szpicbergen, żeby jej nikt nie zawracał kalarepy?
– zakuć w dyby? 😯
– przekonać, że nie ma na świecie większej przyjemności, niż przebywanie z nami?
Może ktoś ma jeszcze jakiś pomysł? 😀
… na tym polega urok Any, Bobiku, ja tylko lekutko się podśmiewam 😉
Alicjo, to tak samo jak ja. No, może ja się uśmiechnąłem odrobinę szerzej. 🙂
Ano, nie jestes sama!
U nas tez dzisiaj Dzien Matki, wczoraj dwa wieczory kawalerskie byly, za dwa tygodnie slub, w miedzyczasie urodziny jedne, imieniny, egzamin, wypad do ‚parku wodnego’, podlewanie ogorkow, bo lato szaleje……
na szczescie tez duzo ‚dni wolnych od pracy’ w tym miesiacu przypada 🙂
No to wszystkim spokojnej i jak niepracowitej niedzieli, a Anie i jej Mamie milego Dnia Matki! (No i sto lat! na urodziny, oczywiscie 😉 )
Pa
Witajcie!!!
Na samprzod pikne dzieki za zyczenia,jak swieto Matki, to oczywiscie SWIETUJEMY!!!!!!!! 😀
Plumbum,widze,ze w panstwie dunskim tyz swietuja a swietuja 😉
Sto lat i pociechy z maluczkich!!!
Alicjo,bobiku-nie ma co sie podsmiewac ;),bojam ostatnio „latajaca holenderka”,ale bije sie w obie piersi,ze stale o budzie mysle i zagladam ino nie zawsze starcza czasu na wpisy 🙁
Wczoraj poznym wieczorem wyrywalam zielsko w ogrodzie.W dzien nie da sie pracowac,bo tak goraco.No i na dodatek trzeba bylo wszystko podlac.Rece siegaja mi ziemi!!
A teraz pora na kawke,wiec sciskam w szczegolnosci wszystkie mamuski i pozwolicie ze sie oddale…….majac jak zwykle nadzieje na rychly powrot 😉
Hej 😎
A mówiłam?! Ana jak typowa latająca Holenderka!
Wpadła zadyszana, powiedziała i wypadła! To znaczy, wyleciała. U mnie też Dzień Matki dzisiaj.
Temperatury średnie, a w ogrodzie nie da się pracować, bo te cholerne czarne muszki- meszki.
Miłej niedzieli wszystkim życzę!
A dlaczego u Was jest dzisiaj Dzień Matki, a u nas 26 i nie jest ruchome.
Przyznam, że mam niechęć do wszystkich dni ku czci.
Dzień Hutnika, Górnika, Strażaka, Traktorzysty, Dzielnej Kobiety, Przadki i tak dalej, i tak dalej.
Wiem, powtarzam sie, ale tak mam. Trwaly uraz do wszelkiej sztucznej fety.
Ale wszystkim dumnym Mamom przesylam serdeczne pozdrowienia.
Ja jestem starożytna, więc mnie nie słuchajcie kobietki. 🙂
(Mam już w porządku klawiaturę).
Zazdroszczę tym, co mogą pogrzebać w ziemi kole domostwa.
U mnie słonko mocno świeci, ale powietrze wydaje się chłodnawe. Nie wiem, bo siedzę ciągle w domu. 🙁
..no a tyś nie dumna Mama?! 😉
Popatrzyłam w ten nasz Budowy Kalendarz i jakbyśmy się uparli, to każdego dnia moglibyśmy coś obchodzić!
Jutro mam bardzo dużo okazji, między innymi urodziny mojej synowej, no i jak tu nie obchodzić?!
Zaraz tu zawracaj mt7 i miej chęć, bo dlaczego nie?
Pozytywnie się nastawic proszę, mimo przeciwności losu. Zycie mamy jedno. Przeżyjmy je na przekór. Mówi Ci to stary depresyjniak.
Dzień Mamy?… Dlaczego nie? 🙂
http://szasad.wrzuta.pl/audio/jA5FOLTBma/czerwone_gitary_-_matka
oj… trafiłeś kulą w płot, Jędruś.
„…straciłem ciebie, matko…”
Nigdy nie lubiłam tej piosenki.
Bo ja nie znoszę zakładania koturnów, Alicjo i nie znoszę, jak mój syn czuje się przymuszony składać mi życzenia, bo kupa posłów tak ustanowiła za PRL-u.
Ważne jest, zeby się wzajemnie lubić i akceptować.
Moja obecna sytuacja nie ma tu nic do rzeczy.
Nie chcę rozwijać poważnie tego wątku, bo wiosna, słonko świeci, kwiaty kwitną.
Niech każdy ma tak jak mu pasuje. Również w sentymentach do matek. 🙂
Jędrzej pewnie wyraził to, co ma w sercu.
W Niemczech też dzisiaj Dzień Matki. Właśnie się zastanawiam nad odpowiednim prezentem dla mamy. Wiem, że ona bardzo lubi piwonie, a właśnie w ogrodzie jedna zabiera się do kwitnienia. Jak myślicie, jak ją wykopię i przyniosę mamie w zębach, to bardzo się ucieszy? Dotąd jeszcze nigdy tego nie robiłem, ale widziałem, że jak mama dostaje kwiaty od taty, to bardzo jest zadowolona, więc może warto spróbować? 😀
Hm! Może masz troche racji… Ale ja lubię tę piosenkę…
Dla odmiany: 🙂
http://www.wrzuta.pl/audio/5RKUZ977Jy/wojciech_mlynarski_-_nie_ma_jak_u_mamy
Bobiczku, chyba lepiej poliż po rencach i pomerdaj ogonkiem. 😀
A skoro się zgadało o odczuciach…
Tak się złożyło, że rano przeglądałem stare, rodzinne zdjęcia, wybierając te, które wyślę dziecku do skanowania.
I w tym momencie refleksja; już nie mam kogo spytać; kto jest na niektórych zdjęciach, gdzie były robione…
Potem zobaczyłem Wasze wpisy… i zrobiło się sentymentalnie. 😉
Hej!
No widzisz, różnie w życiu się układa.
Ja mojej mamie mówię, kto jest na zdjęciu, a ona się śmieje, co ja za głupstwa opowiadam.
Sentymentalnie mi nie jest.
Wszystko zależy od wcześniejszych relacji i tego, kiedy odeszli.
Jędrzeju, ten skaner, który nabyłam, robi przyzwoite skany i powiem, że najlepsze w wersji automatycznego skanowania.
Myślę, że warto wydać 300 zł. Przydaje się również, jako kopiarka dokumentów.
Zeskanować archiwum rodzinne, to jest długotrwałe zadanie.
Ja czekam do 26-ego 🙂
no właśnie – ten kawałek ziemi do pogrzebania. Korzystając z ciepełka wystawiłam dziś na słońce swoje kości i co – tylko się zdenerwowałam 🙁 bo zamiast świergotu ptasząt usłyszałam chrup, chrup – całkiem głośne, więc z namierzeniem, że wydobywa się spod mojej kępy irysów, nie miałam problemu. Normalnie jakaś bestia chrupała kłącza 🙁 i nic sobie nie robiła, że tam stałam i coś głośno mówiłam. Na razie nie widać żadnego kopca ani tunelu, ale jak się tam zadomowi to koniec. Jeden (oby) mały zwierz, a zepsuł mi humor dokładnie 🙁 … niestety ziemia kloe domostwa nie zawsze dostarcza pozytywnych emocji 😉
Mt7, z tymi zdjęciami różnie bywa. Niedawno odwiedziła mnie moja ok. 85-letnia ciocia i wyciąga z torby kopertę ze starymi, rodzinnymi zdjęciami – bo może chciałabym je mieć, a jej wnuki nie są tym zainteresowane. Ostatecznie zdjęcie babci i dziadka niech zostanie, ale po co im jakieś stare, dawno zmarłe wujostwo 🙁 I tak, ciocia obchodziła rodzinę i rozdawała zdjęcia. Ja się z tego podarunku bardzo ucieszyłam, niektóre z tych zdjęć widziałam pierwszy raz, ale uświadomiło mi to, że te stare zdjęcia które mam, mają wartość tylko dla mnie i nikogo więcej nie interesują. Też nie wiem kto na niektórych z nich jest, ale lubię sobie od czasu do czasu na nie popatrzeć 🙂 … to chyba takie przyzwyczajenie z dzieciństwa, gdy moja Babcia wyciągała takie ozdobne, drewniane pudełeczko i odbywał się uroczysty przegląd z opowieściami, wszystko było takie wiadome i oczywiste ( a ja za mała, żeby wpaść na podpisywanie zdjęć) i teraz są skutki…
… a ja szukałam na youtube mojej ulubionej piosenki – „Do Ciebie, mamo”. I wyobrazcie sobie, ze nie ma, jest natomiast jakaś szansa na sukces, głupie pogaduchyManna i nawet Violetta w tym uczestniczy. I spiewa. I nie tak, jak te …50 lat temu.
Jędrzeju, ja mam 2 albumy rodzinne, juz zeskanowane. I też nie mam kogo zapytać, kto jest kto. Mama dopytuje się o albumy, a o ludziach na zdjęciach najwięcej wiedział tata. Taki trochę rodzinny archiwista, i ja to chyba po nim mam.
Wszystkie skany nagrałam na dyski i rodzinie przekazałam. Wydaje mi się, ze to ttylko dla mnie takie ważne, dla nikogo więcej.
Znalazłam:
http://www.youtube.com/watch?v=rjX7KHQVICk&NR=1
Dzień dobry.
@Alicja
Proszę bardzo…
http://youtube.com/watch?v=bE9uwik8Fn4
a tę interpretację też warto posłuchać (jeżeli lubisz…)
http://youtube.com/watch?v=6BKS_bZJ9lQ&feature=related
No i tak się mineli 😉
A to jest najstarsze zdjęcie, jakie mam. Z początku ubiegłego wieku. Nie poprawiałam, bo nie umiem, jak komus będzie zależało, niech sie tym zajmie.
http://alicja.homelinux.com/news/Dziadek%20Stanislaw3.jpg
A najbardziej lubię to zdjęcie. Dokładnie z 35 roku, moja mama (z torebeczką) miała wtedy 3 lata.
http://alicja.homelinux.com/news/Przystajn.lata30.W%20srodku%20Pradziadkowie.Z%20lewej%20Dziadek%20Jozef%20i%20Mama.jpg
@Alicja
Nie poprawiaj, …. bo w tym jak jest, jest cały urok 🙂
… tego mi nie musisz mówić, Moguncjuszu…Moje dziecko biegłe w sprawach poprawek było i owszem, za, ale stare należy trzymać. Jak dotąd, nie zabrał się za „za”. 🙂
… no to nie mówię.
R. Kapuściński napisał bardzo ciekawie o fotografowaniu
http://www.kapuscinski.info/page/ksiazki/20/txt/135
zwłaszcza ten fragment o poszanowaniu prywatności drugiego człowieka
To znowu ja 😆 Wlasnie podlalam ogrod,no moje 40m2,male to,ale mnie cieszy i tyz bym chciala miec wiecej,zeby sobie drzew nasadzic.Taki maly lasek,ino moge pomarzyc,bo na pewno sie nie ziszczy!!?
Uwielbiam stare zdjecia.Jak babcia moja zmarla,to zabralam jej zbior do mojej krainy.A portret babci i dziadka,chociaz mocno obskubany,oprawilam i teraz zdobi nasza chate.Niestety nie mam scanera,wiec pokazac nie moge 🙁 Te stare fotografie,sa takie naturalne,pachna historia,i sa czesto bardzo tajemnicze!!
mt7-czko nie powinnas sie gniewac na Swieto Matki,bo to na pamiatke bardzo pieknej postaci.Niestety tu nie moge podac nazwiska,bo pamiec do nich mam bardzo krotka 🙁 To swieto zostalo powolane na czesc pewnej Amerykanki.Otoz podczas wojny domowej,wlasnie kobiety znalazly sie w trudnej i czesto niebezpiecznej sytuacji.Musialy walczyc o przetrwanie i jedna z takich kobiet byla ta pani,a jej corka zadbala,zeby swiat o niej nie zapomnial!!
Mysle,ze niczego a propos swieta nie pokrecilam ???
No to pijemy zdrowie wszystkich Mam,pod kazda szerokoscia geograficzna ma sie rozumiec! Niech Zyja!!!
Hej.
Ps.A Viletta Villas,pieknie spiewala- 🙂
Ana, a aparat cyfrowy masz? 🙂 Bo zeby portretem sie z nami podzielic, wystarczy mu fotke zrobic.
Dzien Matki juz sie skonczyl, mamy za to drugi dzien Zielonych Swiatek (wolny od pracy… ach ten maj!). Zielonoswiatkowy toast wiec? 😀
To dobrej nocki zycze!
Ale puchy! 😉
Owczarek lata po halach, to tutaj nikt nie zajrzy.
Chociaż, kto go tam wie… Pani Dorotecka i Basia były na Turbaczu i „ani słychu, ani dychu”, nie spotkały go! 🙂
Witajcie!!
Rzeczywiscie pustawo 🙁 Moze buda goscie korzystaja z pieknej pogody, u nas stale goraco, a i Zielone Swiatki sa 😉
Owcarkowi zapewne tyz goraco,wiec lezy do gory lapami i marzy o niebieskich migdalach,o budzie zapomnial,tak mu dobrze!! 😉
Macham do wszystkich i wypadam.Zajrze pozniej,tymczasem…………..
Ps.plumbum ma sie cyfrowa kamere,i zrobi sie zdjecie z babcinowego portretu,ino przy okazji!!!
Ana
ueeee…. to Kapusciński startował z wyższej półki !
Zorki to była wysoka technika wtedy!
Moim pierwszym aparatem fotograficznym był „DRUH” i otrzymałam go w nagrodę za zajęcie 1-go miejsca w ogólnopolskim konkursie reporterów, rozpisywanym przez chyba już nieistniejące czasopismo „Płomyk”. Nie szarpnęli się na „Zorki”, o nie! Dopiero panienką będąc, dostałam ‚Zorki’ od starającego się J. Potem powymieniałam sie z moim Tatą na Zenitha, którego zreszta mam do tej pory. Toż to waży kilogram! Mam też starą minoltę (swoje waży) oraz teleobiektyw do Practicy. Samą Practicę ukradziono nam na Times Square w Nowym Jorku, ze zdjęciami 🙁
Ciekawa jestem, co by teraz powiedział Alfred Stieglitz – teraz każdy ma aparat w ręku i strzela, co pod obiektyw sie napatoczy. Nieprawda, że trzeba mistrza, żeby zrobic dobre zdjęcie. Zawodowi foptografowie wybierają do publikacji jedno zdjęcie na kilkaset zrobionych, żadna filozofia. Na mnie największe wrażenie zrobiła fotografia dziewczynki z czasów wojny w Wietnamie, juz kiedys o tym chyba wspominałam, a fotografia jest wsztrząsająca. Czy myślicie, że to zasługa fotografa, czy aparatu? Optowałabym za tym drugim.
A swoja drogą… niedawno obchodziliśmy święto, kolejny rok od zakończenia 2-giej światowej.
Ponizej zdjęcie żołnierza radzieckiego, a jakże, flagę na Reichstagu zatyka. Przyjrzyjcie się 😉
ftp://thinpc.geol.queensu.ca/pub/rodzynki/berlin1.jp
zaraz poprawie sznureczek…
ftp://thinpc.geol.queensu.ca/pub/rodzynki/berlin1.jpg
To jest ten sołdat, a to wyżej zdjęcie to zbliżenie.
ftp://thinpc.geol.queensu.ca/pub/rodzynki/berlin.jpg
Smutna wiadomość:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,5202609.html
Sałdat, jak saładat, ale ten Berlin zruinowany zupełnie, jak Warszawa.
Takie pamiętam domy i gruzy. 🙂
Teraz tak jest, jak mówisz. Ja też robię serie zdjęć z jednego ujęcia i wybieram jedno z kilunastu, tylko wymaga to później czasu, żeby dobrze wybrać, a często szkoda, jak atrakcyjne widoki.
Najtrudniej jest robić zdjęcia w dużych obiektach np. bazylikach, kościołach, gdzie jest słabe światło i przemieszczają się ludzie. Wtedy tłum widm porusza się na tle jakiegoś atrakcyjnego detalu.
Próbuję trochę skanować, ale dzisiaj mama uparła się chyba, zeby mnie zamęczyć, więc nie mam kiedy nawet zajrzeć tutaj.
Berlin był zrujnowany. 🙁
Tak, wiem, ze umarła Pani Irena. Piękna postać, ale bardzo wiekowa osoba.
Szkoda, że nie dostała tej pokojowej nagrody.
Dobrze, ze była taka osoba w tych strasznych czasach.
Marysiu, popatrz na ręce sołdata. O te zegarki chodzi, a nie o zrujnowany Berlin. Nigdy sie temu zdjęciu nie przyglądałam, dopóki ktos nie zrobił powiększenia…
A jeśli chodzi o Panią Sendlerową, oby każdy dożył takiego pięknego wieku.
komentarz nr. 200 🙂
Napisałam jakieś pół godziny temu:
„A mnie chodzi o zrujnowany Berlin.”
I zgasł komputer. I wygladało na to, że na zawsze.
Odkąd kupiłam przewód ze stabilizatorem napięcia, zdarza się to już trzeci raz. Możliwe, ze to zbieg okoliczności. Może mój komputer uważa, że pięć lat czynnej służby daje prawo do emerytury.
Coś tam jeszcze pisawszy, ale zapomniawszy z emocji. 🙂
„Kto wiatr sieje, burzę zbiera”.
Tyle o zburzonym Berlinie z mojej strony. Berlin jest dziwnym miastem. Byłam tam ostatniej jesieni i dobrze, ze nas ktos pooprowadzał po tym mieście. Nie byłam zachwycona i brak mi, jak to w europejskich miastach bywa, odnośnika, czegoś w rodzaju rynku. Monumentalizm tez mi nie pasuje… pewnie sie czepiam 😉
Zebralo mi sie na wspomminki…. Na kasecie to mielismy 😀
http://www.youtube.com/watch?v=zrejMi97P7w&feature=related
A cisza, jak makiem….
U mnie piękna pogoda, a od rana musiałam warować przy telefonie, czekając na znak, kiedy Roger przyjedzie i będzie miał czas przywiezć kanapy (przypłynęły z Chin nareszcie!).
… a teraz waruyję, bo czekam, kiedy mi to przywiozą. I niech się pospieszą, bo im piwo wypiję! Wiewióra mości sobie dziuplę, ukradła mi dzisiaj duży 10 dkg. motek wściekle różowej wełny – trzymałam to na wszelki wypadek pod daszkiem, bo kolor wściekły, a poza tym mocna, sztuczna wełna, dobrz do podwiązywania pomidorów i tak dalej. No to ta Frania sobie zachachmęciła. Cyrk, jak ona to targała przez trawnik, potem był telefon i nie miałam okazji obserwować, jak sobie poradziła dalej.
Mrrrał!
A u nas epoka postkomunistyczna…
A aparatu pod ręką nie miałaś, Alicjo?
Blejku!
Co z tą epoką? Co to znaczy;…u nas? 😉
…ano właśnie, Gosicku. Z tego wszystkiego zapomniałam skoczyc po aparat 🙁
Wlażł Blejkotek na płotek 😉
Ja też nie wiem, co to znaczy „u nas epoka postkomunistyczna”.
Czyżby? 🙂
Ja dzisiaj (13) zostawiłam znajomą na posterunku i pojechałam na Bródno po recepty i wózek inwalidzki oraz emeryturę rodzicielki.
Kobita wysiedziała się i wynudziła, a ja nie wzięłam dowodu osobistego i nie mogłam odebrać pieniędzy.
Nawet nie sprawdzałam, czy go (dowód) mam, bo zawsze go mam. Ostanio jednak była u nas osoba z urzędu gminy i sprawdzała nasze dowody i ja, wytrącona z równowagi, tym co się działo, nie schowałam dokumentów z powrotem. 🙁
A dlaczego Plumbumkowi tak źle kojarzą się kolonie? Czy chodziło może o sentyment do zespołu?
To te Twoje kanapy, Alicjo, jakieś wielce oryginalne, skoro musiały z Chin płynąć.
Dasz popatrzeć? 🙂
Alez mi sie jak najmilej kojarzy! Mlode lata sie przypomnialy 😉
Ostatnio czesto tak mam… Wlasnie stare kasety (ktore na naszym stereo z jedna kolumna 😀 sluchalismy) odzywaja gdzies nagle. A to Dirty Dancing szwagierka przyniosla, a to Alicja Majewska gdzies sie pokazala, a to Adam Nowak z Raz Dwa Trzy Mlynarskiego zaspiewal, to sie i do tego wrocilo… Nawet Boys Boys Sabriny ostatnio gdzies slyszalam 😀
Dla zainteresowanych 😉 dzieciatka moje
http://picasaweb.google.dk/PaulinaChristensen/Dzieciatka/photo#5199939732267939682
Ale śliczne mikroskopy, jak to mówi moje dziecko. 🙂
mt7,
myślałam, ze z Chin, bo musiałam czekać ponad miesiąc, okazało się, że made in Canada, o dziwo, myślałam, ze w tym kraju już sie właściwie niczego nie produkuje 😯 Nic ciekawego – najprostsze, jakie były, a popatrz sobie:
http://alicja.homelinux.com/news/img_4428.jpg
Idę pogonić wiewiórze kota. Czy mówiłam wam, ze ona zajada orzeszki i co tam – i robi pod siebie w tym samym miejscu?! I to jeszcze na stół wlazła! Odsunęłam krzesła od stołu, może się nie wdrapie. Manier nie ma, zaraza!
Plumbum, 🙂 🙂 🙂
Ale piękne garnitury zdrowych ząbków. 🙂
Czy mnie się wydaje, na zdjęciu braciszek jest wyższy od siostry.
Oj, fajne bachoreczki! Czy ja się kiedyś doczekam. Chłop (syn) robi się w latach podeszły i jak się kiedy zdecyduje, to nauczycielka dziecku powie:
– powiedz, żeby przyszedł do szkoły ojciec, nie dziadek. 🙂
Alicja słyszę ma szanse.
Widocznie każdy ma to, na co załużył.
Może ona wiewióra wielce sobie ceni, to co zostawia po poczęstunku. I może ma rację, może to przynosi szczęście. 🙂
Fajny kącik z tymi kanapami. Ja kiedyś w poprzednim, dużym mieszkaniu miałam podobny w założeniu.
Teraz nie mam miejsca. 🙁
Emtesiodemeczko, ty sobie na cala druzyne pilkarska zasluzylas! i to z rezerwowymi!! 🙂
A chlopisko jeszcze ciut nizsze, za to tezsze duzo, wiec sie wydaje…
Alicjo, trafnie to ujelas 😀
A tu moje dzieciątko: 😆
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/MojeZdjCia/photo#5199948328454227250
Daj Boże, Plumbumeczko, daj Boże.
Mrrrał!
„Epoka postkomunistyczna” to inaczej „biały tydzień”.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
No dobra, a co to takiego „biały tydzień”?
http://www.krakow.sercanie.pl/index.php?menul=galerie/start&szybkid=bialytydz
Alicjo,
w bialym tygodniu musowa jest pielgrzymka do jakiegos sanktuarium, najlepiej mozliwie odleglego lecz bardzo znanego np. na Krzeptowkach kolo Zakopanego. Jada wowczas setki autokarow z Koszalina i Szczecina, Elku i Suwalk i parkuja kilometrami blokujac szose Zakopane-Chocholow, a wymeczeni 8-letni komunisci w bialych strojach stoja na deszczu i slocie w kolejce jak do mauzoleum Lenina, by wejsc i zobaczyc lawke, w ktorej modlil sie papiez 😯 Sam to widzialem, wiec nie zmyslam
U mnie sanktuaria nie występują. No chyba, ze ten mój stary pień na Górce, który czasami nazywam kaplicą, a w którym Uherski znalazł krasnoludki 😉
Ja pierwsze słyszę o zwyczaju, o jakim pisze Alfredo.
W tygodniu po pierwszej komunii dzieci ubrane na biało przychodzą codziennie na mszę.
Rodzice mogą chcieć podkreślić jakoś niezwykłość wydarzenia i sprawić dzieciom przyjemność, fundując im wyjazd do Zakopanego i zwiedzenie między innymi kościoła na Krzeptówkach. Wiele osób go zwiedza i chyba nie tylko wierzących.
Nie spojrzałam wczoraj na wiadomości. Nie wiedziałam o tragedii w Chinach. Wcześniej Birma.
Straszne to są wydarzenia. Zawsze wtedy myślę, jakie to szczęście, że mieszkam w spokojnym regionie.
Do Jędrzeja,
jeszcze w sprawie skanera. To jest rzeczywiście świetne urządzenie. Ma w opcji ‚skanowanie profesjonalne’ wszystkie narzędzia, jakie mają rozbudowane programy graficzne: linię tonalną, regulację jasności, kontrastu, i poszczególnych kolorów, itp. Można przed skanem ostatecznym znakomicie popracować nad obrazem.
Udało mi się odzyskać kolorowe zdjęcia z mojego ślubu, które się nie udały i nawet przyzwoitych czarnobiałych zdjęć nie miałam.
Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Nie napisałam Blejk Kocikowi, że zdziwiłam się, bo nie wiedziałam, że Jego Personel ma już takie starożytne dziecko. 😀
Trzymam kciuki za ‚zdrowie na budowie’ (zdrowii na budowii). 🙂
Myśle o skanerze intensywnie, chciałbym ale innych spraw zebrało się trochę. Narazie w „prezencie” sprawiłem sobie klawiaturę i niezłe głośniki. 😉
Mrrrał!
A wiesz EmTeSiódemeczko, że Perrrsonel też nie może uwierzyć 😯
Albowiem, jak głosi starrra kocia mądrrrość:
Cudze kocięta to widać jak rosną, ale własne to rosną niewiadomokiedy
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Za życzenia dziękuję, barrrdzo się przydadzą, bo nas coś ostatnio jakieś wiruchy podgryzają.
Ale się nie damy 🙂
A wogóle; skanowanie starych zdjęć coraz bardziej mnie interesuje. Ostatnio siostra przysłała mi mailem, „od ręki” zrobione zdjęcie portretu Pradziadka. Trochę popracowałem w Picasach i wyszło, jak widać… Chyba całkiem nieźle?
Mrrrał!
Jędrzeju!
Ten Prrradziadek wyłazi z rrram!
Ja wycięłam z większego zdjęcia portret pradziadków.
Pradziadek Uherskiego ma imponującą brodę 😉
Mój za to wąsaty.
http://alicja.homelinux.com/news/Pradziadkowie.jpg
Alicjo, mam nadzieję, że Ci się mój żart spodoba:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5200183615352636754
No, no! W wieku dojrzałym zrobić sobie dziecięcą fotkę z własnymi Pradziadkami… 🙂
Czego to ludzie nie wymyślą!
Coraz bardziej ten skaner mi się podoba! 🙂
Jeszcze jakby Dziadek gdzieś tam z tyłu się zmieścił…Jędrzeju, to małe z torebeczką – to moja Mama 🙂
Jejku, juz po 10-tej , a ja w proszku! Idę się ogarnąć i zabrać za siewy. Chramolę, nie czekam do 20-go, tylko z pomidorami i ogórkami. Reszta w glebę i już.
Czy mnie Ktos jeszcze pamieta??????? 😉
Witajcie,czytam,ze Alicja za sadzenie sie bierze,a u mnie wszystko usycha!
Wczoraj znowu tony wody wylalam w ogrodzie,niestety niektore roslinki,delikatnie mowiac szlag trafil :@
Podobno ma padac,ale czy w mojej krainie???
„Babciow” i dziadkow Waszych poogladalam.Sama bym cos poslala,ale nie mam na nic czasu,moze w przyszlym tygodniu.Moj dziadek,ojciec mamy byl bardzo przystojny,zginal tragicznie,zamordowany w Katyniu.To tak w nawiazaniu do „ruskich”z zegarkami na reku.Ciekawa do kogo nalezaly?!
Pa 🙂
Ps.Czy aby nie byloby wskazane, wyslanie jakiegos listu „gonczego”za naszym Owcarkiem???? 😉
Alicjo, gdzie upchnęłaś dziadka Stanisława?
Udało mi się pojechać taksówką na Bródno i odebrać emeryturę, a i tak zajęło mi 3 godziny.
Szczęśliwie nic się nie wydarzyło.
Przywiozłam wczoraj wózek, ciekawe, czy uda się nam jutro wyjść na dwór.
Podjazd na stromych schodach jest taki, że kółkami żadną miarą nie da się wjechać. Jest za szeroki i za wąski, bo w szerokim podjeździe ktoś zrobił w środku trzeci. Tak, że nawet nie ma gdzie nóg postawić, gdyby można było wjechać.
Muszę napisać poważne pismo do zarzadu spółdzielni, bo to są kpiny. Moja koleżanka dostała elektryczny wózek z PEFRONU i nie może z niego korzystać, bo nie ma szans zjadu po schodach.
Brzydkie wyrazy, to mało, co mi się ciśnie na usta.
Witajcie!
milo sie czyta Wasze rozmowy, nazbieralo sie sporo po mojej kilkudniowej nieobecnosci. Fajnie, ze jestescie! Ale co zrobiliscie z Owczarkiem 😯 ???
Musze Wam cos smiesznego opowiedziec. Zaczne od tego, ze mieszkamy w domu, w ktorym sa tylko dwa mieszkania i gabnet lekarski. Drzwi wejsciowe sa otwarte w czasie dyzurow lekarza, poza tym zamkniete. Przed jakas godzina wracalam do domu i z wielkim zdziwieniem zauwazylam, ze na schodach leza sobie damskie dessusy, tak, jakby je ktos wlasnie zdjal… Przyszlo mi do glowy, ze to moze jakas pacjentka rozebrala sie troche za wczesnie, ale potem przypomnialam sobie, ze lekarz w srody po poludniu nie przyjmuje. Zreszta to laryngolog. Obawiam sie, ze nie rozwiaze tej zagadki 🙁
mt7,
na to zdjęcie „idzie” dziadek Józef (po lewej od mojej mamy na tym zbiorowym zdjęciu, gdzie są pradziadkowie i mama), dziadek Stanisław jest ze strony mojego Ojca. To cała rodzina, pradziadkowie, ich dzieci i mała wnuczka, moja mama. Wszyscy podobni do prababci – i ja też 😯
Wracam do ogródka, zaraz lunie, a ja chcę dokończyć siewy 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Przystajn.lata30.jpg
Aż muszę sobie mapę obejrzeć, gdzie ta Ana żyje.
No tak między Warszawą a Krakówkiem. To czemu u Ciebie upały?
A duża kałuża nie chłodzi klimatu? 🙂
Może jaki kanałek powinnaś Anecko wykopać w ogródku i samo będzie się nawadniało.
Cenna porada nic nie kosztuje. 🙂
Alicjo!!!!!
Przeca znam to zdjęcie, bom je wycinała.
Wcześniej mówilaś o dziadku Stanisławie, ale pod podanym likniem dziadka Stanisława nie ma.
Pytam się więc grzecznie, co zrobiłaś z dziadkiem Stanisławem?
Babecko, może komu gumka pękła i nie zauważył zguby, albo udał, że nie widzi i nie czuje. Troche to głupio łapać majtki publicznie.
A jakie fajne kamasze mają, prawie tak piękne, jak moje (z prawej):
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/MojeZdjCia/photo#5169895447010845266
Ana żyje w Holandii, stamtąd jest świetny ser Gouda – a miejscowość o tej samej nazwie!!! Tak odwadniali i pracowali nad ta depresją, ze… skutecznie odwodnili 😯
Co do Owczarka, przecież zapodał, że troche będzie ciężko, bo te owce trza porozstawiać, przecież nie będzie ganiał z hal do bacówki, zeby nam tu wpis co rusz – pewnie wpadnie, jak juz owce przyzwyczają się, że hale i trzeba zajadać trawkę.
Schowałam dziadka Stanisława do szafy 🙄
Zaraz poszukam i gdzieś Go tam znajdziesz, mt7.
Teraz to juz naprawdę lunie za moment, główne rzeczy zrobione, ale jeszcze pościel muszę wnieść, bo na wywietrzenie wystawiłam, lepiej, zeby mi nie zamokło.
No wlasnie Alicjo,niby mamy pod nosem kanaly,a sucho jak …………….!!!
Na dodatek nie moge sobie niczego podprowadzic,bo na drodze stoja inne domy,ulice itp „budy” 😉
Teraz wypatruje oczeta za deszczem.Jak na razie ni widu ni slychu 🙁
Ps a propos majtek,przypomniala mi sie taka opowiastka jednego z dyplomatow.Otoz na przyjeciu u J.Kenedy w dlugim sznureczku ustawili sie dyplomaci,zeby przywitac sie z prezydentem.Jeden z kelnerow roznoszacy szampana,zauwazyl damskie niewymowne,lezace na podlodze!? Bardzo dyskretnie podniosl je i przerzucil przez ramie niczym kelnerski reczniczek i wyszedl,ratujac jakas pania z nielichej opresji!! 😆
Hej.
O mamo, przeca wiem, gdzie mieszka Ana.
Chodziło mi o orientację (szerokość geogr.) w stosunku do Polski, wyszło, że między Warszawą a Krakowem.
Ja jestem może już cokolwiek wiekowa, ale to i owo jeszcze pamiętam. 🙂
Idę pospać. Dobranoc. 🙂
Ale to nie byly tylko majtki , to rowniez byla gorna czesc spodniej garderoby damskiej! Teraz juz zniknela (przed chwila sprawdzalam) doprawdy dziwna historia 😕
Bylismy z Babowym wlasnie w ogrodku piwnym (Bawarczycy naprawde robia pyszne piwo) i przy sasiednim stiliku siedzial przepiekny Owczarek podhalanski! A ludzie, ktorzy z nimsiedzieli, twierdzili, ze to wloski pies pasterski cane d`Abruzzo. A wygladal tak, jak nasz Owczarek. Wypisz, wymaluj. Szkoda, ze nie mialam aparatu.
Zapomniałam podzielić się z Aną cennym doświadczeniem, że najlepszy sposób na deszcz to solidne podlanie działki.
Skutek 100%. 🙂
MT7, albo umycie okien czy (skuteczniejsze!)samochodu 😀
Albo prysznic! 🙂
Owcarek nic nie buja z tym pracowitym czasem dla psów pasterskich. Sam po sobie widzę, jak trudno mi się teraz urwać z roboty, choć nie pełnię takich odpowiedzialnych funkcji, jak duże psy. Miejmy nadzieję, że to przejściowe 🙂
Jęrdku,
„wziął prysznic, i tyz nic!”
Tymczasem u mnie się rozpadało, i bardzo dobrze, posiane jest.
Pilnujcie kalendarza. Idę do wyrka poczytać, rozprostować kości.
Smieszny kod: 1baf
Dobry (i piekny) dzien!
A ludzie rozni: corka znajomej uzyczyla samochodu koledze z roku. On doprowadza do stluczki i wykreca sie od odpowiedzialnosci finansowej. Rozpacz, utrata wiary w ludzi i w przyjazn. Oczywiscie, nie powinna byla pozyczac, ale to droga nauka dla mlodej dziewczyny. Teraz pozostaje tylko droga prawna i rozczarowanie.
A ja wybieram sie na poszukiwanie prezentu komunijnego, zyczcie mi szczescia!
Milego dnia!
Dzisiaj sa imieniny Zofii.
Chciałabym tu złożyć życzenia Pani Zofii z Łodzi, dobremu duchowi, który odezwał się do mnie na mój apel o pomoc.
Wiele mi pomogła, zdejmując z serca kamień poczucia winy.
Chcę Jej tu teraz serdecznie podziękować, bo wiem, że czyta blogi i życzyć wieli, wielu lat dobrego życia, w otoczeniu przyjaciół i życzliwych ludzi.
Serca pełnego pogody i radości życia, Pani Zosiu.
Te wirtualne kwiatki są dla Pani:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5200570132344505698
Babeczko,
udanych zakupów 🙂
Ten wiersz na stałe siedzi sobie w mojej głowie i gdy przeczytałam to co napisała mt7, jakoś tak znowu wypłynął 🙂 Może tą drogą jeszcze u kogoś się zadomowi 🙂
Siódmy anioł
Zbigniew Herbert
Siódmy anioł
jest zupełnie inny
nazywa się nawet inaczej
Szemkel
to nie co Gabriel
złocisty
podpora tronu
i baldachim
ani to co Rafael
stroiciel chórów
ani także
Azrael
kierowca planet
geometra nieskończoności
doskonały znawca fizyki teoretycznej
Szemkel
jest czarny i nerwowy
i był wielokrotnie karany
za przemyt grzeszników
między otchłanią
a niebem
jego tupot nieustanny
nic nie ceni swojej godności
i utrzymują go w zastępie tylko ze względu na liczbę siedem
ale nie jest taki jak inni
nie to co hetman zastępów
Michał
cały w łuskach i pióropuszach
ani to co Azrafael
dekorator świata
opiekun bujnej wegetacji
ze skrzydłami jak dwa dęby szumiące
ani nawet to co
Dedrael
apologeta i kabalista
Szemkel Szemkel
– sarkają aniołowie
dlaczego nie jesteś doskonały
malarze bizantyjscy
kiedy malują siedmiu
odtwarzają Szemkela
podobnego do tamtych
sądzą bowiem
że popadliby w herezję
gdyby wymalowali go
takim jak jest
czarny nerwowy
w starej wyleniałej aureoli
emi zaczęła od „ten wiersz…”
to ja moge skończyć, bo tak mi sie zawsze kojarzy:
ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie
jak fotografia wszystkich wiosen
kantyczki deszczu wam przyniosę,
wyblakłe nutki w nieba dzwon…. i tak dalej
Znikł mi wpis. 🙁
Napisałam, że nazwałam Panią Zosię Dobrym Aniołem przysłanym z pomocą, więc skojarzenie Emi ze wszech miar słuszne.
Jutro imieniny Jędrzejka 🙂
i Dzień Przeglądu, którego nie uczciliśmy czynem i nie wykonaliśmy stosownych badań sprawdzających stan zdrowia.
Tańczą liściaste suknie panien na moście w Avignon.
http://pl.youtube.com/watch?v=ADyMMgewRY8
Witajcie,
mt7-czce dziekuuuuuuje za cennnnnnnne rady,a propos podlewania dzialki!
Bozia widac wysluchala moich jekow i spuscila maly deszczyk 🙂 Nie wiem,czemu tak oszczednie? No,ale dobre i to 🙂
A teraz czeka mnie niestety prasowanie 🙁 ,wiec sie oddalam…………
Ja nie zaniedbałam Dnia Przeglądu, mam wyznaczony na 28 sierpnia, wcześniej się nie dało. A „szybki” miałam niedawno, przy okazji mojej ostatniej infekcji.
Pani Zosi z Lodzi wszystkiego dobrego!
Dobre duchy są potrzebne zawsze i wszędzie. Pozdrawiam serdecznie.
O jaki to przeglad chodzi?
Rozpisuję list gończy za ptaszkiem, który bezczelnie wyśpiewuje mi w ogrodzie hymn Związku Radzieckiego. Czy ktoś zna dane osobowe tego typa? W IPN-ie pytałem, ale nic o nim nie wiedzą. Opisać nie mogę, bo ukrywa się w liściach czereśni. Pozostaje tylko zidentyfikować go po głosie. Pomocy!
http://www.zygma.de/muwiklipy/ptactwo1.html
A Pani Zofii Anielskiej też wszystkiego najlepszego życzę!
Ach, Bobiku! Kim jest „Gończa”,
Której rozpisujesz listy?
Czy na głowie jej opończa,
Bo podobna jest do glisty?
Czemu robisz to za ptaszkiem?
Wszak nie jesteś taki mały,
Żebyś mój, Bobiku drogi,
Zmieścił się za ptaszkiem cały!
Bobiku!
Posłuchaj i porównaj z Twoim tajemniczym gościem…
http://lesnictwo.republika.pl/ptaki/ptaszki.htm
Jędrzeju, na tej stronie już wczoraj byłem i na kilku innych też, ale ptaszka-komuszka na nich nie było. Ale to nic dziwnego, przecież pisałem, że się ukrywa. 🙂
Dzień Przeglądu Technicznego ,
plumbum, ustalilismy ponad rok temu z powodu pewnych powodów. Znaczy to – iść do lekarza na doroczne badania, na wszelki wypadek, ot tak sprawdzić.
Testequ,
Gończa jest tak tajemnicza,
że jak dotąd jej nie widział
ni sylwetki, ni oblicza,
ni odtyla żaden wydział.
Może gdzieś w gałęziach drzewa
wraz z komuszkiem żre robaczki?
Może nigdy nic nie śpiewa,
bo dostaje po tym sraczki?
Niezbadane Gończej drogi,
niewiadome Gończej losy…
Ptaszki trzęsą się więc z trwogi,
albo drą się wniebogłosy. 😯
Jędruś,
drozd musi być spokrewniony z naszym robinem, bo podobnie spiewają.
Ale to nie są te same ptaki.
Fajna strona, dzięki.
Ciekawam, czy Bobik znalazł swojego 😉
KOS !!!!!
Posłuchaj Bobik, na stronie Jędrka!
Ja się właśnie zacząłem skłaniać w stronę drozda, bo znam dłuższe wypowiedzi komuszka niż ta tutaj zacytowana i raczej mi drozdowo brzmi, niż kosowo, ale pewności nie mam. W każdym razie w ogrodzie u mnie są jedne i drugie, tylko jak się pokazują, to nie śpiewają, a jak śpiewają, to się kryją.
Zostałam wywołana w tak piękny sposób,że pragnę /muszę i chcę/ podziękować za życzenia.
Wiem, że jako nowicjuszka będę długo czekała na ukazanie się
mojego wpisu.To z tego, między innymi, powodu nie odważyłam się wcześniej odezwać.Te inne to nieśmiałość oraz ignorancja
w sprawach komputerowo-internetowych.
Uważnie i systematycznie czytam blog Owczarka i sąsiednie blogi
zaprzyjaźnione.Czytam, słucham i oglądam pełna podziwu.I cie-szę się, że są takie miejsca i tacy ludzie oraz oczywiście wszyst-
kie czworonogi w tych blogach uczestniczące.
Ale się rozpisałam.
Dziękuję mt7,życzę cierpliwości i wytrwałości.
Dziękuję pozostałym Budowiczom .Proszę nie przesadzać, bo się wzruszyłam i kapie mi na klawiaturę.
Bobiku,
ja się tylko sugeruję tym, co tam na sieci Jedrek podał i teraz, przesłuchawszy całość, zupełnie zgłupłam. Kos, drozd, podobnie, i mój robin też.
No ale muzyka 🙂
Kos bardzo czesto udaje kogos innego, w naszym ogrodzie czesto bywa taki, ktory udaje wilge. Niekiedy mozna sobie z kosem porozmawiac, on bardzo udatnie powtarza zagwizdana melodyjke. Ale kos sie nie chowa, wrecz przeciwnie.
Fajna zabawa! Prawda? 🙂
http://picasaweb.google.com/kuliki/20080405NVCA/photo?authkey=eU33TunSK-o#5200683636359176850
komentarz taki, ze mozecie zjrzeć do zdjęć kolegi, ale z tego to sie uśmiałam po pachy
Dobranoc! 🙂
http://paliinka.wrzuta.pl/audio/ipsFLgK1Vq/elton_john_-_sacrifice
Ponieważ jest już 16 maja, to składam życzenia Jędrzejkowi:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5200751710676878706
😀 😀 😀 😀 😀
Dołączam do życzeń mt7 również swoje – wielu radosnych chwil, wspaniałych przyjaciół, zdrowia! 🙂
Jędrzeju,
wszystkiego najlepszego z okazji Imienin, zdrowia, radości i wszelakiej pomyślności. Twoje zdrowie po raz pierwszy. 😀
Jedrzejowi najmilsze „sto lat” !
Dzieki za strone z ptaszkami, fajnie sobie rankiem posluchac. Od razu dzien weselszy.
Na granicznych przejściach w Polsce
tłok dziś całkiem rzadki,
do ostatnich miejsc zapchane
samoloty, statki,
i przez wszystkie polne dróżki,
omijając wnyki,
ciągną dziś w kierunku wschodnim
malutkie ludziki.
Się za głowę łapią w PAP-ie,
pytają: dlaczego?
A ludziki: jak to? Przecież
dzisiaj Uherskiego! 😀
Krasnoludki wszystkich krajów
łączą się w intencji,
by mu życzyć najlepszego –
w znajomej konwencji,
znaczy: śledzik, pod to smadny,
sto lat i buziaczek!
Beczka piwa nam wystarczy
i do spania krzaczek,
by wyprawić takie party,
że jeszcze po latach
szeptać będą o nim skrzaty
gdzieś na krańcach świata.
A kto z nami nie wypije,
niech pilnuje mleka,
bo nie może być litości
dla takiego człeka!
No, po TAAAKIM wierszu to już tylko prozą można:
Jędrzejeckowi wszystkiego najmilszego! 😀
Ja wypiję, wypiję tylko trochę później. 🙂
Do zacnej krasnoludzkiej kompanii dołączę.
Sto lat dla Jędrusia! 😀
Podhaczam się pod Bobikowe życzenia (moim zdaniem najsympatyczniejsze), a toast wypijemy o 20.00, jak nakazuje sąsiedzka tradycja. Jędrzeju – Andrzeju – Jędrusiu – najlepszego
A to nie jest konkurs życzeń, Jarutecko. 🙂
Swietujcie pieknie,milego zapiatku wszystkim zycze. My za chwile wskakujemy w samochod i jedziemy jakies drobne 1000 km na polnoc. Do zobaczenia we wtorek. 🙂
Przepraszam! Zapomniałam napisać, że Pani Zofia podziękowała za życzenia, ino czeka w poczekalni, aż ją Owczarek do budy wpuści. 🙁
Adminie, hop, hop! 🙂
1000 km to niemały kawałek do przejechania. Dobrej drogi i przyjemnej podróży wszystkim Babowym. 🙂
W niedzielę mamy też parę osób do uczczenia, chociaż niektóre się obraziły, ale my nie. 🙂
To i ja życzę 100 lat Jędrzejowi. Wszystkiego najlepszego z okazji imienin!
Nie będę Wam żałować w tym dniu, popatrzcie, jak Badzielinka po górach się wspina: 🙂
http://pl.youtube.com/watch?v=SkuGyKG3q1E
Wspaniały film, wspaniały Badzielec! 🙂
Uherskiemu wszystkiego dobrego, chociaż na sąsiednim blogu juz składałam, ale dobrego nigdy nie za wiele!
Sto lat!
U mnie dopiero … no, te 6 godzin do tyłu, ale zdziebko wina z rana (wino z rana jak śmietana!) nie zaszkodzi, co? I to jeszcze pite w zboznym celu, za Uherskiego zdrowie!
P.S. A to wreszcie bedziemy mieć Zofię w naszej kompanii 🙂
Jędrzeju – najserdeczniejsze życzenia z okazji Imienin 🙂 🙂 🙂
ps.
to najbardziej ‚westernowy’ widoczek jaki miałam, mam nadzieję, że spodoba Ci się – tak zamiast kwiatów 🙂 😉
Swiat sie raduje,bo JEDRZEJ dzisiaj swietuje,
Buda wiwatuje,raz po raz wyspiewuje:
Sto Lat,Sto Lat niech Zyje,Zyje nam!!!!
Niech Zyyyyyyyyyje nam…..in de Gloria,
In de Gloria!!!!!! 😀 😀 😀
Milego dnia Uherskiemu zycze i caaaaalej famili tyz 😉
Pozdrawiam-Ana.
O rany! Nie było mnie od rana; tak się złożyło… 😉
A tu takie miłe słowa pod moim adresem! A więc…
Za życzenia,
Za uśmiechy,
Za słów ciepłych pełne zdania,
Ze wzruszenia głosem drżącym,
Składam Wam podziękowania.
Paniom się do nóżek ścielę,
Panom ściskam zaś prawice.
I za zdrowie miłych Gości
Wychyliłem tę szklanicę! 🙂
Pić samemu nie wypada,
Już Smadnego toczę beczkę,
I za Nasze Zdrowie wspólnie,
Wypijemy dziś troszeczkę! 🙂
Ojjjjjjjjjjjjjj wypijemy Jedrzeju,wypijemy 😀
Ano!
A co podać? 🙂
Jędrzeju,
przylączam się do toastu, Twoje nieustające zdrowie po raz pierwszy, sto lat.
🙂
Dzięki! 🙂 Czym chata bogata! 🙂
No to ja też podłączam się do tej beczki – Zdrowie Jędrzeja po raz pierwszy!
🙂
Jedrzeju-zlociste Piwko jest jaknajbardziej wskazane,wielkie dzieki!!!
Ja też. 😀
Wróciłam z eksperymentalnego spaceru z mamą. Trochę tu jest zieleni, więc pospacerowałam z wózkiem inwalidzkim.
Babcia się zmęczyła siedzeniem i śpi, a ja wypoczęta 🙂 wznoszę toaścik za zdrowie Jędrzeja.
Naprawdę wznoszę, nic nie oszukuję. 🙂
Ja też – było do TyżAlecki.
Dodam, że nie tylko wznoszę, ale i zakąszam. 🙂
… ten wózek inwalidzki to badzo dobra rzecz na lato, mt7. Trochę zmiany.
U mnie ledwo minęło południe, też idę sie czegoś napić, ale chyba gorącej herbaty, bo zimno jest i na dworze, i tutaj, w domu.
Alicjo! Ale zaraz wrócisz? Coś wypijemy… 🙂
Wypilam nawet rozowe piwko 😆 Ostatnio moj luby znosi jakies piwa z malinami! Smakuje prawie jak oranzadka,co tez ludziska jeszcze wymysla?
Ale nie ma jak to Smadny 😀
Jędruś,
a co Ty myślisz?! Wracam, herbata zaparzona, wina zaraz naleję, no jakże to!
Zdrowie Uherskiego!
Wino? Czemu nie? Sil vous plais! 🙂
Alicjo, może ten wózek to dobre urzadzenie, ale sam nie jeździ.
Uszarpałam się, że ledwo żyję. 🙂
Babcia po powrocie nie poznała pokoju w którym spędziła ostatnie półtora miesiąca. Dlatego mówię o eksperymencie, bo może zacznie się od nowa Polska ludowa.
Zajrzę tu jeszcze, teraz muszę kolację szykować i położyć spać, zejdzie do 20-tej, jak dobrze pójdzie.
Zmęczona jestem bardzo i krótko spałam. Może dzisiaj odeśpię, bo znalazłam sposób na babci obolałe pięty, podkładam płaski wałek pod nogi i pięty wiszą w powietrzu. Babcia nie jęczy, będzie można pospać. 🙂
Proszę, jakie to mogą być problemy w życiu.
Z sukcesów dodam jeszcze, że zapisałam mamę do tutejszego lekarza i w poniedziałek, mam nadzieję, ktoś doświadczony spojrzy na moją mamę.
Teraz znikam, ale zdrówko jeszcze łyknę. 🙂
Marysieczko! Trzymaj się! Tak naprawdę, nie sądziłem, że z tym wózkiem się uda. To jest dobry pierwszy krok! 🙂
No to jeszcze raz po raz pierwszy – zdrowie naszego wspaniałego Jędrzeja! 🙂
A niech tam… 🙂
Odczekałam w pokorze dobę, bez mała, znalazłam się w Budzie więc postanowiłam iść za ciosem.Bardzo, bardzo mi się tutaj podoba.Przytulnie, towarzystwo przednie, jadła i napitku pod dostatkiem.Wspaniały Gospodarz dba o potrzeby ducha i ciała.
Czy mogę zostać gdzieś w kąciku?
U mnie na Wyżynie Łódzkiej, jak chyba wszędzie, jest teraz pięknie.Kwitną tawuły, tamaryszki i azalie oraz inne krzewy i byliny wiosenne.Ale pod Turbaczem też chciałabym pobyć od czasu do czasu.Zwłaszcza, że uwielbiam wszystkie Owczarki:Górskie,Nizinne a także te Zagraniczne.
Pozdrawiam Wszystkich.
Zofia czai się w kąciku
Świadkiem naszych jest wybryków,
Wyjdź Zosieńko już z kącika,
Razem zacznij z nami brykać!
Aż mam ochotę zaśpiewaś ulubioną pieśń mojego trzyletniego (onegdaj) syna:
Witaj Zosieńko, otwórz okienko… 🙂
Cieszę się, że dołączyłaś do nas. W kupie zawsze raźniej.
Siędnij sobie wygodnie i pokrzep się Smadnym.
Owczarek pewnie nazwie Cię Zofijecką, a może inaczej, bywa nieprzewidywalny w nazwach. 🙂
Zmęczona jestem dziś bardzo, ale szczęśliwa z powiększenia gromadki.
To tym razem zaraz wzniosę szklaneczkę, tylko ją napełnię, za zdrowie Zofii i Jędrzejka. 🙂
I położę się, bo ledwo zipię.
Hau, hau!
Zofio, ja zawsze jestem chętny na podrapanie po brzuszku. 🙂
Jak również wzniesienie zdrowia Uherskiego…
…zwłaszcza że wzrostem jestem zbliżony do krasnoludka! 😀
Zofio,
w Budzie nie ma kącika! Witaj!
Zdrowie Jedrka Uherskiego !
P.S. mt7,
pewnie z czasem jakoś się to uleży i ułoży. Nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie, tyle, co z Frankiem z naprzeciwka ostatnio i staramy się na ile można pomagać.
Słuchajcie, to jednak był kos! Dziś udało mi się go podejrzeć przy pracy.
Alicji zwracam honor! 😀
Alicja pisze: „w Budzie nie ma kącika!”
Buda z drewna w kształcie walca –
Tłok – nie wciśniesz nawet palca!
Buda z drewna w kształcie stożka –
Smadna ciecz nie taka gorzka!
Buda z drewna w kształcie kuli –
Jałowcowa na cebuli!
Buda z drewna w kształcie miski –
Plączą się już nogi wszystkim
I poezji koniec bliski!
Jędrzeju – stooooo laaaaat! Dołączam się i ja do życzeń. 🙂
Witam także panią Zofię – coś tam smadnego i jałowcowej jeszcze się ostało, choć zapasy na wyczerpaniu… No i gdzie ten Owczarek?!
Jędrzeju Jędrzeju
Dam Ci ten pierwiosnek
Byś był panie dzieju
Zdrowiutki jak czosnek 😉
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Zyczenia/photo#5201054469757401506
Zofię pięknie witam
Ale się zapytam
Czy lubiąc Owczarka
Na koty nie sarka? : cool:
O, jak miło! Pierwiosnki od Alfreda! A kiedyś wcześniej mialem urdziki z kolekcj Alfreda, ale nadał je ktoś inny… 😉
111a
taki kod się lubić da!
Wykorzystam go do tego,
by wznieść zdrowie Uherskiego! 🙂
Gosicku!
Owczarek zniknął, ciężko pracuje na hali; ale zapasy zostawił nieprzebrane! Zdrowie, zdrowie, zdrowie! 🙂
Jędrzeju,
w moich urdzikach buszują tacy różni, ale pozwalam, bo dobry personel dziś na wagę złota 😎
Alfredo!
Dziękuję i za pierwiosnki i za urdziki! 🙂
Jędrzejeczek
Niech nam sto lat żyje!
Niech sześć beczek
Smadnego wypije
Czy też ile
Będzie mógł i chciał,
By co chwilę
Lepszy humor miał! 😀
Dorotecko!
Kłaniam się do stóp!
Choćbym tyle wypić mógł,
Nic humoru mi nie doda,
Jak Przyjaciół miłe słowa! 🙂
Nooo! Zdązyłek na Jędrzejeckowe imieniny! Choć w ostatniej kwili, mozno pedzieć. Sto lat dlo Jędrzejecka! 🙂
Ocywiście w nowym wpisie tyz o Jędrzejeckowym święcie zboce. A ten nowy wpis – za kwilecke 🙂
Alfredo,koty kocham.Moją pierwszą miłością był Mikuś.Imię może
dość banalne, ale był Kotem o Wielkiej Osobowości.Bobika drapię za uszkiem.Smyranie po brzuszku było zastrzeżone dla Doreni czyli PONKI – to taki skrót od owczarka nizinnego.
Gosickowi, TesTeq’owi /nie wiem jak utworzyć celownik, proszę o wybaczenie/ i Alicji Utalentowanej pięknie dziękuję za ciepłe przyjęcie.
U mnie kotem była KICA i tak zostało, nieważne, jaka płeć. I Kica, nie pamietam już która, piła mleko prosto od krowy Minki, o czym juz kiedys pisałam. No, taki wybryk natury była, ta Kica.
A mówiłam, ze jak Owczarek te owieczki na hali poustawia, to wróci do nas?! Sami widzicie!
Widzimy! 🙂
No i serdecznie witamy Zosię! 🙂
A na powitanie…
http://www.youtube.com/watch?v=Z4TpjCV-YwI
Witamy, witamy!
Bobik smyranie po brzuszku ma zapewnione ode mnie 😀
Alicjo, jak to prosto od krowy? Kica ssała cyca? 😯 Szkoda, że nie zostało to fotograficznie uwiecznione…
No i nowy wpis gotowy! A teroz wartko wracom ku bacy na hole. Dobrej nocki syćkim zyce i mom nadzieje, ze w niedziele znów tutok wpodne 🙂
Kica siedziała u drzwi obory i czekała, zeby jej nalać do miseczki świeżo wydojone mleko, Pani Dorotecko. Tako to i było, a aparatu w latach 60-tych… pod ręką nie było 🙁
Wszelkiej pomyślności, Jędrzeju! Sto lat!!!
🙂 🙂 🙂
Jeszcze dzisiaj sto lat lat dla Jędrzeja i Zofii. 🙂