Komputry dlo zywiny!
W lecie 2008 roku znalazłem się na kolejnej wyprzedaży garażowej na bujnie zielonych, północnych przedmieściach Londynu. Wyglądało na to, że to wyprzedaż jak każda inna, dopóki nie zobaczyłem, jak słońce odbija się w prętach małej klatki wystającej spod biurka. […] Moje oczy natychmiast wyłowiły malusieńki notes, tak malutki, że ledwie mogłem odczytać tytuł wypisany na jego okładce.1
Tak doktór M.E. Gryzoński, naukowiec z Uniwersytetu Myszochusetts, zbocowoł swe niezwykłe odkrycie. A co odkrył? Ano pikny dziennik wyryktowany przez… chomika. Tak, tak, ostomili. Nawet tako maluśko zywina jak chomik moze dzienniki ryktować. Haj. Dzieło Edwarda Chomika – bo tak sie nazywoł autor owyk zapisków – przetłumacono z języka chomicego na angielski i piknie opublikowano pod tytułem The Diary of Edward the Hamster 1990-1990. A u nos – bo polski przekład tyz sie juz ukazoł – mo to tytuł Dziennik Edwarda Chomika.
Ksiązecka jest króciutko, przecytanie jej od deski do deski zajmie wom mniej niz pół godziny. A jeśli jesteście po kursie sybkiego cytania, to skońcycie cytać, zanim zacniecie (kiesik jeden satyryk, chyba pon Friedmann, godoł o zającu, ftóry śpi tak sybko, ze zanim zaśnie, to zdązy dwa rozy sie obudzić; skoro to jest mozliwe, to musi być tyz mozliwe skońcenie cytania przed rozpocęciem – haj).
Ino odradzom lekture tego dziennika w kwilak smutku, bo wte mozecie zasmucić sie jesce bardziej. Weźmy choćby takie dwa zdania: Po co pisać? Życie jest klatką z pustych słów.2 Cy tako myśl nastrajo opytmistycnie? No, racej nie. Bajako.
Nie fce przez to pedzieć, ze Edward był ino zgorzkniałym, zniechęconym do zycia gryzoniem. On po prostu miewoł lepse i gorse momenty. Bywało tak, ze odzywało sie w nim pikne pragnienie ślebody i pikno chęć wydostania sie z tej sakramenckiej klatki, do ftórej wpakowali go ludzie. Casem w tym maluśkim chomikowym łebku rodziły sie pikne idee i pikno wola działania. Tak było na przykład 1 cerwca, kie Edward zapisoł: Wiedzcie, że od teraz nie będę przyjmował jedzenia ani wody aż do odzyskania wolności… albo śmierci.3
Wkrótce potem dopisoł: Strajk głodowy trwa od dwóch minut. Jestem silny i zdeterminowany.4
A śtyrnoście minut później: Jak na jeden dzień wystarczy już tego poświęcenia. Cóż dla Sprawy wniósłby martwy chomik? Zjadłem pięćdziesiąt ziarenek i wypiłem całą wodę z poidełka.5
Jak łatwo policyć – bohaterski strajk głodowy Edwarda Chomika trwoł w sumie sesnoście minut. Sesnoście długik minut! A co? Cy ftosi fce pedzieć, ze kwadrans i jedno minuta to wcale nie jest duzo? Na mój dusiu! Znaj proporcją, mocium panie! – jak to wołajom wielbiciele pewnego hrabiego herbu Bończa. Chomik jest maluśki i wazy jakiesi 15 deko. Cłowiek… powiedzmy, ze wazy 60 kilogramów. A zatem cłowiek jest 400 rozy cięzsy od chomika. Cyli kie chomik głoduje sesnoście minutek, to tak jakby cłowiek głodowoł 6400 minut, cyli 107 godzin, cyli – prawie śtyry i pół dnia! Przybocowuje, ze Edward przez cały cas strajku stronił nie ino od jedzenia, ale od wody tyz. Natomiast cłowiek, kie ryktuje protest głodowy, to zazwycaj nic nie je, ale za to sporo pije. A spróbujcie wytrzymać ponad śtyry doby zarówno bez jedzenia, jak i bez picia. No, spróbujcie. Haj.
Tak więc jo godom, ze Edwarda Chomika trza piknie podziwiać. I całe scynście, ze ten maluśki ssak nie odeseł w zapomnienie, ba stoł sie hyrny za sprawom swyk zapisków. Tak przy okazji… worce zauwazyć, ze coroz więcej zywiny zapisuje swoje przemyślenia. Niekoniecnie w notesiku, jak Edward Chomik. Więksość zwierzoków robi to na komputrze, jak Bobicek, BlejkKocicek, Badzielecek abo jo. Tak więc, ostomili, kozdy z wos, fto posiado jakomsi zywine – a przecie wielu z wos posiado – musi licyć sie z tym, ze was ulubieniec moze kiesik pocuć potrzebe ryktowania osobistyk notatek. A moze juz pocuł? No to trza piknie wyjść takim potrzebom na przeciw. I myśle, ze tak jak niedowno Unia Europejsko ukwalowała, ze świnki nalezy zaopatrywać w zabawki, to teroz pora, coby ukwaliła, ze wselkiej zywinie nalezy piknie zapewnić dostęp do komputrów. Niek pomyślom o tym syćka obecni kandydaci do Europarlamentu. Ci, ftórzy wygrajom najblizse wybory, niek bocom, ze tamok w Brukseli bedom reprezentowali nie ino ludzi ze swoik krajów, ale zywine tyz. Więc dlo tej zywiny tyz niek cosi zrobiom. Komputry dlo zywiny! Hau!
P.S.1. Najblizsy piątek bedzie barzo pikny, bo w tym dniu Jędrzejecek mo imieniny. No to zdrowie Jędrzejecka! 😀
P.S.2. Sobota tyz bedzie pikno, bo wte urodziny mo Poni BlejkKocikowa, Helenecka i Misiecek. No to zdrowie Poni BlejkKocikowej, Helenecki i Misiecka! 😀
P.S.3. Piknie zacnie sie tyz następny tydzień. Bo w poniedziałek mo swe urodziny i imieniny Pon Pieter z sąsiedztwa. A zatem podwójne zdrowie Pona Pietra! 😀
1. Dziennik Edwarda Chomika 1990-1990, przekł. z jęz. chomiczego na angielski.: M. Elia i E. Elia, przekł. z jęz. angielskiego na polski: M. Zalasa. Wydawnictwo JK, Łódź 2014, s. 5-6.
2. Ibidem, s. 51.
3. Ibidem, s. 29.
4. Ibidem, s. 31.
5. Ibidem, s. 35.
Komentarze
Chytry chomik
Wydał tomik.
Trochę ściemy
I tantiemy
Lecą…
Pierwsza myśl która przyszła mi do głowy to – nie należy dzieciom nadawać imienia Edward ( Edward Chomik – strajkujący i smutny i Edward Nożycoręki, też smutny i z samymi ostrymi przedmiotami zamiast rąk ((
Chociaż był taki Edward Raczyński – wybitny Wielkopolanin – to ten od znanej w Poznaniu Biblioteki i od „Złotej Kaplicy” w katedrze poznańskiej.
@Wawrzek: A Edward Gierek, który zastał Polskę wyszarzoną, a zostawił zadłużoną? Ale chyba masz rację, bo kapitanem RMS Titanic był Edward Smith. 😀
Jak na razie Mrusia chodzi po klawiaturze i naciska wszystko jak leci, bez pojęcia 🙄
Czy uda mi się ją nauczyć pisać tak, żeby to były kocie myśli, ale zrozumiałe dla człowieka? Prawdą jest, że już całkiem nieźle ją rozumiem.
Kacper nawet jak dostanie swój komputer to i tak będzie się wylegiwał na moim bo uważa, że wszystko do niego należy włącznie ze mną. W pisaniu zresztą też muszę go wyręczać.
Muszę dokładniej się przyjrzeć chomikowi Najnajmłodszej Wnusi, i wywiedzieć się , czy jej pupil też ma ciągoty ku filozofii!
Co do komputerów dla żywiny, jestem za. Kot Kolegi z Australii uwielbia się grzać na kineskopie ( czy toto sie tak nazywa w odniesieniu do komputerów stacjonarnych?), a Snikers, czyli kot Córki, potrafi godzinami siedzieć koło klawiatury!
Dla Wszystkich weekendowych Solenizantów i Jubilatów – najlepsze życzenia, z furą Ciepłego i Puchatego! :-0
Za to moja kocica uwielbia leżeć na podajniku papieru w drukarce )) Odkryłem, że ta miłość to ciepełko które płynie z halogenu, a największa ilość ciepła kieruje się na drukarkę ) Nie ma to jak czysty papier i ciepło )) Na szczęście nie ma zamiaru zawładnięcia klawiaturą, więc ona się wyleguje a ja pracuję – za dwóch )))
Ha!
Mruśka wylegiwała się przed kominkiem gazowym, który włącza się automatycznie, kiedy temperatura w chałupie spada poniżej +20C
Niestety, zrobiło się ciepło, temperatura jest (w tej chwili na przykład +23C) powyżej i kominek się nie włącza, bo nie ma po co. Jak wytłumaczyć to kotu?!
Rozczarowana jest bardzo, bo lubiła się wpatrywać w ogień, a tu masz – ni ma watry, choćby śtucnej 😯
Przespała na mojej poduszcze w sypialni do 13:30 (ani razu nie wyszła od 9-tej rano, kiedy coś podjadała z michy), teraz wyniosła się na wycieraczkę do przedpokoju 😯
Nie bardzo rozumiem, co to ma znaczyć – pakuję walizki i wynoszę się?! Póki co, zasnęła na tej wycieraczce 🙄
A moje kociska mają komputer w głębokim poważaniu i omijają go z daleka 😀 😯
Alicja pisze: Jak na razie Mrusia chodzi po klawiaturze i naciska wszystko jak leci, bez pojęcia
Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że w takim razie może zamieścić tu parę komentarzy w Twoim zastępstwie. A może już tak się stało? 😀
Alicjo – jeżeli chcesz, by Twoja Mrusia nie spakowała do końca swoje walizki, musisz pootwierać okna i drzwi, by w domu panowała niższa temperatura niż 20 stopni ) Wtedy Mrusia szczęśliwa ułoży się przed rozgrzanym kominkiem na dywaniku i będzie szczęśliwa ) Gorzej z Tobą i Twoimi rachunkami ((
Wawrzku,
chodzi o to, że na zewnątrz zrobiło się tak ciepło, że ja sobie mogę okna otwierać ile chcę (a mam ich wiele) i to sytuacji w chałupie nie poprawi temperaturowo. Jedynie, gdzie jest chłodno, to piwnica, ale tam nie ma kominka 🙄
Mrusia nie leży na dywaniku przed kominkiem, bo przez lata unikałam dywanów i wykładzin w tym domu, nie lubię paskudzić ładnej podłogi (dechy przedpotopowe,jasna sosna), a poza tym moja praca z dywanami się kłóciła.
Ma przed kominkiem dość duży płaski kosz, w nim poduchę i tam się wyleguje.
Kosze z poduszkami koszami, na wycieraczkach to ja sobie mogę w ciągu dnia podsypiać, ale najbardziej lubię wskoczyć sobie na obszerne wyrko mojego Personelu, mniej więcej dobrze po północy.
Męski personel (Pan) chrapie i mnie to nie przeszkadza, zabawne nawet, więc przytulam się do niego i mruczę w duecie.
Jak już się nasłucham, to dreptam przez niego do żeńskiego personelu (Pani), ta nie chrapie przeważnie, a przynajmniej nie tak głośno i nie zabiera tyle miejsca w wyrku.
Prawdę mówiąc, to ja ją czasem z tego wyrka wypycham, anektuję poduchę i coś mi się wydaje, że chrapię, ale przyznać się nie przyznam za nic!
Około czwartej nad ranem zachciewa mi się jeść. No dobra, micha w kuchni jest na wypadek okoliczności, ale ja lubię jeść przy zapalonym świetle, a tego jeszcze nie opanowałam, jak włączyć światło.
Przyznam się, że bez specjalnych obiekcji budzę Personel, a konkretnie mrau-mrau i chodzę po osobniku – wstawaj i zaświeć swiatło w kuchni 👿
Działa, jak nie jedno, to drugie wstanie, bo ileż można wytrzymać 🙄
Właśnie – podjadłam i wołam Panią do wyrka, bo mi błogo w brzuszku. I lubię się do niej przytulić.
Mrusia.
Mrusia
16 maja o godz. 11:17
Kosze z poduszkami koszami, na wycieraczkach to ja sobie mogę w ciągu dnia podsypiać, ale najbardziej lubię wskoczyć sobie na obszerne wyrko mojego Personelu, mniej więcej dobrze po północy.
Męski personel (Pan) chrapie i mnie to nie przeszkadza, zabawne nawet, więc przytulam się do niego i mruczę w duecie.
Jak już się nasłucham, to dreptam przez niego do żeńskiego personelu (Pani), ta nie chrapie przeważnie, a przynajmniej nie tak głośno i nie zabiera tyle miejsca w wyrku.
Prawdę mówiąc, to ja ją czasem z tego wyrka wypycham, anektuję poduchę i coś mi się wydaje, że chrapię, ale przyznać się nie przyznam za nic!
Około czwartej nad ranem zachciewa mi się jeść. No dobra, micha w kuchni jest na wypadek okoliczności, ale ja lubię jeść przy zapalonym świetle, a tego jeszcze nie opanowałam, jak włączyć światło.
Przyznam się, że bez specjalnych obiekcji budzę Personel, a konkretnie mrau-mrau i chodzę po osobniku ? wstawaj i zaświeć swiatło w kuchni 👿
Działa, jak nie jedno, to drugie wstanie, bo ileż można wytrzymać 🙄
Właśnie ? podjadłam i wołam Panią do wyrka, bo mi błogo w brzuszku. I lubię się do niej przytulić.
Mrusia.
Twój komentarz czeka na moderację.
Piesku, chyba trzeba załozyć konto kotu 🙂
Byłam dzisiaj na zakupach, przejeżdżałam koło Wisły. Rzeka wystąpiła z brzegów, wygląda pięknie, zrobiłam więc parę zdjęć, szczególnie Most Dębnicki, ale jak to ja – za Chiny Ludowe nie wiem jak to wklepać do komputera. Szkoda, bo warto obejrzeć. 🙁
A wybrałam się dzisiaj, bo bałam się, że jutro już tego nie zobaczę. Całe szczęście, że wzięłam ze sobą komórkę. 😀
/\_/\
____/ o o \
/~____ =?= /
(______)__m_m)
Hortensjo,
możesz wklepać fotki przez piacse, a jak nie, to wyslij poczta do mnie (alicja.adwent@gmail.com), ja Ci wrzucę na sieć. Mostu Dębnickiego nie widziałam od stu lat!
U nas leje dysc, leje sikawica 🙄
TesTequ,
masz zdolności komputro-rysunkowe 🙂
To mi Mrusia przypomniała, co każdego dnia robi moja kocica (
Mianowicie o dowolnie wybranej porze podchodzi do okna i zaczyna dopominać się, bym ją wypuścił. gdy otworzę okno to stoi chwilę, kręci ogonem i albo wychodzi, gdy jest pogodnie, lub ma obiekcje, jak obecnie, gdy za oknem deszcz i wiatr (( Gdy wyjdzie to siedzi sobie na parapecie chwilkę a potem skacze na gałęzie tui rosnącej przy oknie i idzie zwiedzać okolicę, przy okazji załatwiając sprawy toalety )) Pół biedy, gdy to robi w ciągu dnia, gorzej w nocy, trzeba się obudzić i nici ze spania, gdyż po chwili, według jej czasu (( wraca i wali łapkami w okno by ją wpuścić do domu (( wiec znowuż wstaję i mus, trzeba kocicę wpuścić ((
No i aż wstyd się przyznać, ale to ja ją tego nauczyłem, bo do drzwi trzeba zrobić małą wyprawę ((
To miał być kot, ale rozsypał się pod wpływem lewostronnej grawitacji.
Alicjo,
Chętnie, ale gdybym wiedziała jak to wkleić do maila, to do komputera też bym toto wsadziła 🙁 .
A Twój adres mam zapisany, wszak kiedyś trzeba było się porozumieć. 😉 😀
Próbowałam wejść na picasę bo myślałam, że tam będzie instrukcja jak się to je i nici z tego. Wszystko po angielsku, a to jest dla mnie bariera nie do przeskoczenia. 😥 Nie rozumiem dlaczego nie ma po polsku. 😯
Ja mam picasę wpisaną w gmail pocztę, o ile się nie mylę, nie ma jeszcze wersji dla linuxa (a ja taką wredotę używam).
Musiałabym być przy Twojej skrzynce, żeby pokazać i wytłumaczyć, ale chwilowo jestem u siebie.
Nie masz w sąsiedztwie jakiejś młodzieży, która by Ci pokazała co i jak?
Pamiętam miłe złego początki – zapisywałam sobie wszystko na karteczkach, Młody miał do mnie świętą cierpliwość, w przeciwieństwie do Starego, który zakładał, że „jak to, kiedyś ci to pokazywałem, zapomniałaś?!” 🙄
Zrezygnowałam z pomocy Starego i polegałam na Młodym.
TesTeq,
pomóż Hortensji! Na po pierwsze powinnaś Hortensjo nacisnąć „download”, czyli „ściągnij” do swojego komputra, a na po drugie pierwsze to nie wiem, co tam dalej 🙄
Witojcie, ostomili! No to zdrowie Jędrzejecka! 😀
A jesce kwadransik i zdrowie Helenecki, Poni BlejkKocickowej i Misiecka bedzie mozno pić! 😀
Do TesTeqecka
„Chytry chomik
Wydał tomik.
Trochę ściemy
I tantiemy
Lecą…”
Ale juz nie do kieseni tego chomika, bo on juz pomorł. No chyba, ze mozno jakosi przekazywać tantiemy do chomicej krainy scynśliwyk łowów.
„To miał być kot, ale rozsypał się pod wpływem lewostronnej grawitacji.”
Widocnie opróc prawa ciązenia pona Newtona istnieje tyz prawo pona Leftona 😀
Do Wawrzecka
„Chociaż był taki Edward Raczyński – wybitny Wielkopolanin – to ten od znanej w Poznaniu Biblioteki i od ‚Złotej Kaplicy’ w katedrze poznańskiej.”
A i pluszowy miś pona Milne’a było pocątkowo Edwardem. Dopiero potem przeinacono go na Winnie the Pooh, co znacy – w tłumaceniu jak najbardziej dosłownym – Kubuś Puchatek.
„Mianowicie o dowolnie wybranej porze podchodzi do okna i zaczyna dopominać się, bym ją wypuścił”
A moze, Wawrzecku, zaproponuj kocicy, coby se nolazła jakiesi własne kocie tajne przejście z chałupy do pola? Kot mojej gaździny tak zrobił 😀
Do Alecki
„Jak na razie Mrusia chodzi po klawiaturze i naciska wszystko jak leci, bez pojęcia”
Z pojęciem, z pojęciem! Cego zreśtom dała pikny dowód, ryktując tutok pikny komentorz.
„Piesku, chyba trzeba załozyć konto kotu”
Juz piknie załozone 😀
Do Kiniecki
„Kacper nawet jak dostanie swój komputer to i tak będzie się wylegiwał na moim bo uważa, że wszystko do niego należy włącznie ze mną. W pisaniu zresztą też muszę go wyręczać.”
Nieftórzy pisorze do pisania majom osobistyk sekretorzy. Kacperecek jak widać – tyz mo! 😀
Do Fusillecki
„Muszę dokładniej się przyjrzeć chomikowi Najnajmłodszej Wnusi, i wywiedzieć się , czy jej pupil też ma ciągoty ku filozofii!”
Barzo mozliwe, ze mo, Fusillecko. Skoro juz wiemy, ze precedens istnieje… 😀
Do Hortensjecki
„A moje kociska mają komputer w głębokim poważaniu i omijają go z daleka”
Mozliwe, Hortensjecko, ze cierpliwie cekajom, jaz zostonie wynolezione jakiesi doskonalse ustrojstwo niz komputer.
„Rzeka wystąpiła z brzegów, wygląda pięknie”
Wiśle – piknie wyglądać wolno, byleby krziwdy piknemu Mostowi Dębickiemu nie zrobiła, bo tego to juz jej nie wolno 😀
Do Mrusiecki
„Przyznam się, że bez specjalnych obiekcji budzę Personel, a konkretnie mrau-mrau i chodzę po osobniku – wstawaj i zaświeć swiatło w kuchni”
Wiedziołek, Mrusiecko, ze umies pisać na komputrze! Wiedziołek!
A światło… hmm… som takie, ftóre zapalajom sie na klaśnięcie. To moze ftosi powinien wynoleźć takie, ftóre zapalo sie na miauknięcie? 😀
Wyobraźcie sobie, straśliwe ulewy tutaj przelewały się dwajścia śtyry godziny na dobę! I jeszcze trwają!
To już było za dużo, zwłaszcza te pierony i błyskawice 🙄
Nie znoszę huku i pokazów ognio-jakichś tam.
Wymyłam naczynia!
http://bartniki.noip.me/news/IMG_9743.JPG
Hortensjo!
Jaki komputer? Pewnie z Windows?
Jaki aparat foto? Czy ma kabelek do podłączenia do komputera?
TesTeq,
Komputer jak zwykle, nic nadzwyczajnego z Windowsem 7. Aparat mam w komórce, kabla nie dali, mam Bluetootha w telefonie. Nie wiem czy to wystarczy. W poprzednim komputerze znajomy, z który straciłam kontakt, zainstalował mi Bluetootha i ja ciemna masa, zamiast sobie wszystko zanotować – zdałam się na moją pamięć. No a ponieważ nie prędko miałam do wklepania zdjęcia, to gdy doszło co do czego, okazało się, że nic a nic nie pamiętam. To znaczy, coś mi tam plątało się po głowie, ale nic z tego nie wynikało. Może lepiej by było gdybyś mi te piekielne wyjaśnienia wysłał na maila, przynajmniej wsadziłabym do archiwum i w razie czego zerknęłabym tam gdzie potrzeba. Oczywiście jeśli masz ochotę. Za jakąś godzinę zerknę na bloga i gdybyś się zgodził, to poprosimy Owczarka, aby Ci podał mój adres. 🙂
Wczoraj był Dzień Przeglądu Tecznicznego – czy ktoś zrobił, co należało?
Jeszcze ja. Mrusia, znaczy się. Z rana wypuszczono mnie na ogródek. Lubię podgryzać trawę jak, nie przymierzając, krowa. Personelka wyczytała, że to mi dobrze robi na żołądek. Wielkie mi co 🙄
Mój żołądek sam o tym wie!
Ale z rana trawa po nocnej ulewie jest mokra, a ja mokrego, poza zlewozmywakiem i wanną nie lubię.
Podjadłam trochę trawy i znalazłam idealne miejsce, gdzie się można wyłożyć w ciepełku…mrrrraaaauuuu…..
Ale mogliby pozamiatać! Leniwy ten personel jakiś….
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3915.JPG
@hortensja: Nie wiem, czy Twój nowy komputer ma wbudowany Bluetooth. Jeśli tak, to jego włączenie może wymagać naciśnięcia jakiejś kombinacji klawiszy. Być może na „belce startowej” Windows jest znaczek Bluetooth (kanciaste B) – gdy go prawoklikniesz też będzie można włączyć łącze. W komórce też trzeba włączyć Bluetooth, jeśli nie jest włączony, ale w każdej inaczej. Zwykle zdjęcia można wysyłać w świat z przeglądarki zdjęć.
Bez eksperymentów ze sprzętem nikt nie jest w stanie napisać uniwersalnej procedury ze względu na różnice w obsłudze.
Szanowne Panie i Szanowni Panowie!
Grawitowanie na lewo bierze się z czasów gdy dla zapewnienia sprawności przetwarzania przez komputer i dla zapewnienia optymalnej przepustowości kanału komunikacji z komputerem ciągi znakowe komunikatów tekstowych przycinano na początku i na końcu ze zbędnych skrajnych znaków spacji.
Operacja ta ucieleśniła się w instrukcji przetwarzania trim o nazwie wziętej z języka angielskiego to trim off.
Typowym objawem wpływu trim jest trudność wcięcia pierwszej linii akapitu. Po ostatnim znaku komentarza często występują zbędne spacje i podprogram publikacji komentarza odrzuca skrajne spacje.
Istnieje sztuczka (w polskawym: trick) zapobiegająca obcinaniu skrajnych spacji.
Poniższy ciąg sześciu znaków został rozpisany na przeze mnie celowo na 6 linii: to kod znaku spacji odpornej na obcinanie:
&
#
1
6
0
;
Użyłem ośmiu wystąpień tego kodu w poszczególnych liniach, aby znaki nie były przytulone do lewej krawędzi.
Dla jasności użyję omownego wylicznia tego sześcioznakowego kodu:
ampersad, płotek, jeden, sześć, zero, średnik.
Ten ciąg przytulonych w linii do siebie sześciu znaków jest zastępowany przez program publikacji komentarza jako wyświetlany (hi! hi! hi!) odstęp.
Jeśli te sześć znaków wstawicie obok siebie, to będą one zastępione po opublikowaniu komentarza w wyświetlanej jego wersji przez jeden odstęp!!!
Oto efekt zastosowania tej sztuczki do pokazania kotka, który przesunął się na prawo, aby się ukryć i podgląda Was przez szparkę:
____/ o o \
Przywołanie Przeglądu Technicznego w odpowiedzi na rozważania o wstawianiu fotek jest średnio śmieszne.
Goście blogów e-Polityki najczęściej nie mają (mogliby mieć) prawa wstawiania plików graficzych do komentarza. Nie jest to trudność techniczna. Twórca bloga umożliwia to Gospodarzowi bloga niekiedy ze skutkiem smutno komicznym. Wspominam o tym skutku na blogu En passant wskazując fotkę dwóch kościotrupowych premierów, którzy się stają pucułowaci po klinięciu w fotkę.
Rzecz nie w technice, a w wielowarstwowości komunikacji językowej.
W Przeglądzie Technicznym nadzwyczaj rzadko spotkamy zalecenie rozróżniania znaku od znaczenia.
Na tym rozróżnieniu opiera się pomysł hypertekstu; a szerzej: programowania komputerów. Ciąg znaków instrukcji (mającej moc sprawczą) jest chytrze odróżniany od ciągu znaków danej mającej pozór martwo pasywnej, dopóki użytkownik tej danej nie spożytkuje tej danej w innym akcie oddziaływania na rzeczywistość.
Pies bardzo rzadko podnoszący ogon do góry nie musi być odbierany jako smutas. On poprostu bardzo rzadko spotyka się z partnerami wartym zachęty do zaprzyjaźnienia się.
Zwierzyna która pisala swą kronikę sytej niewoli używała języka programowania zbyt trudnego dla ukształtowanych zdala od pardygmatu kultywaru Canis familiaris ludens.
Przeoczyłem brak litery w słowie ampersand.
Przepraszam.
Cholera!
Jerzor się uparł, że ja mam ten rower polubić! Dałam się zapakować w koszyk, w końcu ponad 5 lat siedziałam w domu, a życia trzeba używać, jak twierdzi moja personelka Alicja. Ona nie wie, że ja rozumiem język polski 😉
Tym razem przejażdżka była znakomita, na migi dałam Jerzoru znać, że nie główną drogą, bo nie znoszę ryku samochodów. Pojechaliśmy bocznymi uliczkami.
No i to było naprawdę bardzo fajne 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3931.JPG
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3931.JPG
test
Mrusia
17 maja o godz. 22:39
Cholera!
Jerzor się uparł, że ja mam ten rower polubić! Dałam się zapakować w koszyk, w końcu ponad 5 lat siedziałam w domu, a życia trzeba używać, jak twierdzi moja personelka Alicja. Ona nie wie, że ja rozumiem język polski 😉
Tym razem przejażdżka była znakomita, na migi dałam Jerzoru znać, że nie główną drogą, bo nie znoszę ryku samochodów. Pojechaliśmy bocznymi uliczkami.
No i to było naprawdę bardzo fajne 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3931.JPG
TesTeq,
Przepraszam, wczoraj nie dałam rady zaglądnąć.
Niestety, nie mam Bluetootha w komputerze, mam za to takie małe niebieskie coś z napisem i symbolem Bluetootha. I o tym to stworze pisałam, że mówiono mi jak to wprowadzić do komputera. To znaczy wsadzić to ja wiem jak to zrobić, ale co dalej? Tak jak pisałam poprzednio, nic nie zanotowałam, no i mam teraz za swoje. A wydawało się, że to takie proste i że nie będzie problemu. Natomiast w komórce B jest i otwiera się bez problemu. 🙁 😉
Serdeczne zyczenia skladam wszystkim Jubilatom i Solenizantom-Duzo,duzo Szczescia i wszystkiego najnajlepszego 😀
Owcarku-juz od dluzszego czasu wspomagam jak moge zywine.Poniewaz u nas jest partia dla zwierzat przeto ma zawsze moj glos.I tym razem bede na nich glosowac.
Moze wreszcie nasz przyjaciel chomik bedzie mial swego przedstawiciela w europejskim parlamencie.Na czele naszej parti stoja bardzo madre i bojowe „dziolochy”,wiec jak tylko tam zasiada, beda walczyc ……………. pazurami tyz 😆
hej.
Na rowerze radzę sobie coraz lepiej, ale podusię jakąś mógłby kierowiec podłożyć….
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3945.JPG
@hortensja: A jak to coś niebieskie podłączysz do złącza USB, gdy komputer jest włączony, to nie dzieje się coś automagicznie? Komputer tego nie wykrywa i nie pyta, czy zainstalować? Powinien!
Do Mrusiecki
„Wyobraźcie sobie, straśliwe ulewy tutaj przelewały się dwajścia śtyry godziny na dobę! I jeszcze trwają!”
Na mój dusiu! Taki dyscyk od casu do casu wiadomo, ze jest potrzebny. Ale straśliwym ulewom mówimy nase stanowce – eeeee tam!
„Ona nie wie, że ja rozumiem język polski”
No właśnie,Mrusiecko, ci ludzie to w ogóle nie wiedzom, ze wiele języków to my, zywina, rozumiemy po prostu instynktownie 😀
Do TesTeqecka
„Jaki aparat foto? Czy ma kabelek do podłączenia do komputera?”
Ano… komputrowe kabelki majom wiele zalet, ale tyz cynsto majom jednom wade – takom, ze ik nimo 😀
Do Hortensjecki
„Aparat mam w komórce, kabla nie dali, mam Bluetootha w telefonie.”
Hortensjecko, a moze kiesik spróbowałabyś wysłać komusi te fotki MMS-em? Komusi, fto umie przerzucić je na komputer? W stosunku do bluetootha to mo jednom wade – bluetooth jest za darmo, a MMS-y kostujom. Ale moze chociaz tyk kilka najcenniejsyk? 😀
Do Starusecka
„Grawitowanie na lewo bierze się z czasów gdy dla zapewnienia sprawności przetwarzania przez komputer i dla zapewnienia optymalnej przepustowości kanału komunikacji z komputerem ciągi znakowe komunikatów tekstowych przycinano na początku i na końcu ze zbędnych skrajnych znaków spacji.”
No mój dusiu! A przecie nieftóre spacje som właśnie barzo, ale to barzo niezbędne!!!!
No to obacymy, cy wyjdzie mi odstęp w tym zdaniu…
O! Bajuści! Wysło! 😀
Do Anecki
„Owcarku-juz od dluzszego czasu wspomagam jak moge zywine.Poniewaz u nas jest partia dla zwierzat przeto ma zawsze moj glos.”
O! To moze ta partia kiesik piknie doprowadzi do tego, coby i zywina mogła w takim parlamencie zasiadać? To znacy jo byk nie fcioł, chyba zeby obrady Europarlamentu przeniesły sie pod Turbacz. Ale jest tako zywina, co by fciała 😀
Owcarku-byloby cudownie,gdyby zywina mogla zasiadac w parlamencie.
Nareszcie zywina mialaby prawo powiedziec -„Nic o nas bez Nas”!!!!!!! 😉
Bajuści, Anecko! A coby nie było, ze jo, nie fcąc zasiadać w Europarlamencie, jestem taki aspołecny, moge zarozem pikne zdeklarować, ze z przyjemnościom zasięde w Zywinowej Komisji Wyborcej 😀
TesTeq,
wsadziłam toto, a komputer nic na to! Wobec tego nacisnęłam prawy klawisz i w dalszym ciągu nic. A przecież to działało.
owcarek podhalański pisze: Do Hortensjecki
?Aparat mam w komórce, kabla nie dali, mam Bluetootha w telefonie.?
Hortensjecko, a moze kiesik spróbowałabyś wysłać komusi te fotki MMS-em? Komusi, fto umie przerzucić je na komputer? W stosunku do bluetootha to mo jednom wade ? bluetooth jest za darmo, a MMS-y kostujom.
MMS ma też drugą wadę – zmniejsza rozdzielczość przesyłanej fotografii do rozmiarów znaczka pocztowego, żeby przepchnąć przez sieć komórkową.
A jak to jest wsadzone w komputer, to telefon „widzi” przez Bluetooth komputer (albo jakieś nieznane urządzenie), gdy chcesz wysłać z telefonu zdjęcie?
Na po drugie primo (za chwilę będzie pierwsze), to Mrusia nie miała wyjścia – to akcja sprzed chwili, Mrusia siedziała na parapecie, a tam wiewióra capnęła piętkę od chleba i chyżo z nią umknęła, zorientowawszy się, że za szybą siedzi kotka niecnotka. Jakość zdjęcia parszywa, ale nie dało się niczego ustawić, akcja rozwijała się błyskawicznie.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3947.JPG
A na po pierwsze primo, to aż mi się nie chce pisać, bo będę musiała obgadywać Mrusię. Śpimy sobie spokojnie, środek nocy, Mrusia chrapie zgodnie z Jerzorem – i nagle jak się nie zerwie i nie skoczy przeze mnie, i galop po chałupie! MYSZ! Bynajmniej nie ta komputrowa, tylko najprawdziwsza! Dwa razy miała ją w łapkach, instynkt jest, głodu nie ma, ale dlaczego by się nie pobawić. No i tak pół nocy minęło, Mrusia co rusz pod jakąś szafką i domaga się, żebyśmy odsunęli, a my jak te durne…
W końcu odmówiłam współpracy i położyłam się do łóżka. Mysz na pewno gdzieś jest – zazwyczaj na jesień się zbierają w piwnicy, żeby nie wiem, jakie uszczelnienia robić, i gdyby tam w piwnicy pozostały, to ja gotowa bym je karmić. Ale one się pchają na stół kuchenny, a tego nie lubię 👿
W piwnicy stoją stosowne łapki, ale widocznie cwana myszka ją ominęła. No i grasuje po domu, Mrusi prawie na nos wlazła (mysz pogoniła kotu kota!), a ta nie wie, co ma robić 🙄
Zagroziliśmy Mrusi, że skoro nie wypełnia obowiązków, to niech pakuje walizki, i, mówiąc oględnie, niech sobie idzie w świat szeroki. Ale mów tu do kota – ani jej powieka nad zielonym okiem nie drgnęła, a był to wzrok pod tytułem – czego chcecie?!
Nie, telefon pisze, nie znaleziono urządzenia.
p.s.Jesienią się zbierają w piwnicy myszki, ale wiosną też, bo mają młode i po co hasać po lasach, jak tu restauracja gotowa, okruszki i – co lepsza, Mrusi micha w kuchni, zawsze cos tam jest do schrupania 🙄
Alicjo,
szukając sposobu wg TesTeq`a, chyba okazało się, że mogę wysłać te zdjęcia do Ciebie mailem. Zaraz spróbuję. Daj znać proszę czy je dostałaś. A więc wysiłki TesTeq`a chyba nie poszły na marne 😀
Alicjo,
Przepraszam Cię bardzo, ale przechwaliłam się, nie mam przecież internetu w telefonie; nie chciałam korzystać z tej usługi gdyż wydawało mi się, że nie będzie mi potrzebna, a tu okazało się … 🙁
Wydaje mi się, że można z komóry wysyłać zdjęcia na czyjś komputr?
Mogę być w mylnym błędzie, bo nie mam komóry – mam najzwyklejszy w świecie stacjonarny i staroświecki aparat telefoniczny, który ma chyba ze trzydzieści parę lat (tak długo, jak tu mieszkam) 🙄
Ale trzeba mieć w komórce internet. 🙁
Owcarku-jesli chodzi o mnie,to mozesz w takiej komisji zasiadac.Ino obawiam sie o sama komisje.Czy ona nie zje sie sama???? 😆
Alicjo-z naszym kotem przezywalismy podobne hece,az kota wyprowadzilam na parter i tam musial spac.Po wielu nieprzespanych nocach,trzeba bylo podjac te „niemila”decyzje.Po jakims czasie kocur nasz zaakceptowal sytuacje i juz nie mial pretensji……………….byleby miska na noc nie swiecila pustka!!
@hortensja: A co to za komórka? I czy „to niebieskie” ma jakaś nazwę? Napis?
Ana,
z Mrusią nie da rady 🙄
Raz przyzwyczajony do czegoś kot – nie oduczysz!
Ubiegłego lata nie było mnie w domu ponad 2 miesiące i w tym czasie pojawiła się Mrusia. Jerzor ją zaprosił do chałupki, bo mu się nudziło samemu (taka wymówka), co więcej, pozwolił jej spać na MOJEJ poduszce 👿
Jak wróciłam z wojaży, to już nic nie miałam do gadania, jej miejsce i koniec! Nie przeszkadza mi wcale, zwłaszcza, jak mi ogrzewa nogi albo przytuli się do pleców, wyro wielkie, jest miejsce dla każdego.
Ale akcja z myszą wybiła mnie ze snu i w pierwszej chwili nie wiedziałam, o co biega. A tu o mysz biegało! Dosłownie!
Com się nabiegała tej nocy, tom się, zabawa była przednia, ale ten mój Personel wcale mi nie pomógł 👿
Śpią, a tu taka akcja, mysz biega, ja – wiadomo, muszę za nią, przecież sama szafek i tych innych sprzętów nie przesunę, a ta mysz bawiła się ze mną jak…no, jak to mysz z kotem.
Raz mi prawie na plecy wskoczyła, a drugi raz na nos 😯
Rano J. posadził mnie, wreszcie umiejętnie i delikatnie, do rowerowego koszyczka. Przejażdżka była i owszem, chociaż troszkę chłodno jak na maj. Od paru godzin usiłuję się przespać, ale tę kobitę coś opętało, lata tam i z powrotem po chałupie. Pewności nie mam, ale myślę, że coś kombinują.
Dopiero dzisiaj zauważyłem, że jest wpis Staruszka )) Sam jestem jakimś tam staruszkiem, lecz czytając Jego wpis, niewiele zrozumiałem (( Za to przypomniał mi coś takiego jak „Przegląd Techniczny”, który przed wielu laty czytałem namiętnie )) i czasami żałowałem, że ukazuje się tylko raz w miesiącu ( Poczytam jeszcze ze dwa razy Jego wpis i może coś zapamiętam )) i się nauczę ))
Z wpisów Alicji i Mrusi zauważam jednoznacznie, że owinęła sobie Personel wokół łapki ) Rozkazuje wozić się w koszyku, choć widzę, że ten koszyk jest trochę dla Mrusi ciasnawy, więc tak coś czuję, że zażyczy sobie większy koszyk, naturalnie z jakimś delikatnym wyściełaniem )) Jeszcze taka myśl przebiegła mi przez zwoje mózgowe, że może zażyczyć sobie jeszcze ze dwie – trzy myszy w domu, by miała większą radość w zabawie ) W końcu nie będzie się zniżała do tego, by na zabawę udać się do piwnicy ( to nie w Jej stylu. Ciekaw jestem co jeszcze wymyśli ??
Staruszku,
„przegląd techniczny” (przywołany przeze mnie) dotyczy zupełnie czegoś innego.
Otóż „Dzień Przeglądu Technicznego” to dzień dorocznych badań lekarskich, naprawdę warto je robić, żeby nie było za późno i żeby nie żałować, że coś się przegapiło.
Pamiętam czasopismo pod tytułem „Przegląd techniczny” – przyznaję, że nigdy nie czytałam, ale myśląc o dorocznych badaniach jakoś mi się tak skojarzyło. Bądź co bądź, jest to swego rodzaju przegląd techniczny, tu postukać, tam przebadać, sprawdzić wszelkie płyny i tak dalej.
Wawrzku,
niestety, masz rację. Owinięciśmy 🙄
Ale mówiłam Jerzoru – chciałeś kota, masz kota! Ja się czuję za nią odpowiedzialna – ponad 5 lat kocisko nie znało, co to przyroda, dopiero u nas powoli się tego uczy, nie wypuściłabym jej samopas, bo obok droga dość szybkiego ruchu, a co w lesie – licho wie, a nuż jakiś lisek chytrusek by ja dopadł, albo jakiś inny zwierz 🙄
Zwierzaczek bezradny trochę, bo od urodzenia był trzymany w domu, nie miał się kiedy nauczyć, jak sobie radzić, jak taki dachowiec pospolity (którym jest, ale nie do końca).
Przegląd technicny, ten w wersji budowej, to mozno pedzieć, ze to jest przegląd autotechnicny 😀
A Mrusiecka, cóz… kozdy mo jakiesi hobby, więc Mrusiecka za swoje hobby obrała owijactwo 😀
Owczarku, dziękuję za wczorajszą wizytę w Sąsiedztwie i miłe szczekanie. Przesyłam pozdrowienia z Puszczy Białej.
O! Pusca Bioło pikno jest! To pozdrowienia z niej tyz musom być pikne! Piknie dziękuje! 😀