Pieśń wielkanocno
Jak culi sie apostołowie, kie po ukrzizowaniu Poniezusa siedzieli zamknięci w wiecerniku? Na mój dusiu! Płóno. Sakramencko płóno. Trzynśli sie ze strachu jak wielkanocno galaretka z kurcokiem. A od tego stracha mieli podwyzsonom temperature, więc byli gorący jak wielkanocny zurek z kiełbaskom. Choć jednoceśnie byli bladzi jak lukier na wielkanocnej babce. Zarozem culi w sobie pustke jakomsi, jak w wielkanocnej wydmusce. Więc… w sumie to trudno pedzieć, cemu nastrój panujący wte w tym wiecerniku był zupełnie niewielkanocny. Haj.
Ino Święty Juda Tadeus próbowoł choć kapecke podnieść pozostałyk na duchu.
– Sprawa wyglądo na trudnom, a nawet beznadziejnom – pedzioł. – Moze jednak ten nas Naucyciel rzecywiście zmartwykwstonie?
– Nimo takiej mozliwości – burknął Święty Tomas. – Jak ftosi nie zyje, to nie zyje. Nie mozno przestać nie zyć.
– A Łazarz? Abo córka pona Jaira? – nie ustępowoł Święty Juda.
– E, tam. – Święty Tomas machnął rękom. – Łazarz pewnie był w letargu, ze ftórego zwycajnie sie wybudził. A córka pona Jaira? Tak mi sie widzi, ze ona była ino w stanie śmierzci klinicnej, ze ftórej Poniezus piknie jom wyratowoł dzięki piknej znajomości zasad reanimacji.
– No ale – Święty Juda dalej sie nie poddawoł – ten nas Jezusicek wyraźnie godoł, ze zmartwykwstonie trzeciego dnia. A trzy dni jesce nie minęły.
– Zanim minom – odrzekł Święty Tomas – to nos tutok nojdom abo słudzy arcykapłana, abo żołnirze Piłata. I tyz zawiśniemy na krzizak. I w najblizsy poniedziałek syćka bedom mieli ucieche ze Śmigusa-Dyngusa – ino nom zupełnie nie bedzie do śmiechu.
– Święty Tomasu, dość! – popytoł Święty Andrzej. – Moze zajmijmy sie cymsi przyjemnym, cobyśmy nie powariowali? Na przykład… wyryktujmy jakomsi wielkanocnom pieśń, na wypadek, kieby Poniezus jakosi jednak wyseł z tego grobu. Co nom skodzi?
Pozostali apostołowie zgodzili sie z Andrzejem. I postanowili wyryktować pieśń na okolicność zmartwykwstania. Cało bida w tym, ze… mocno w to zmartwykwstanie powątpiewając, ryktowali bez przekonania. Święty Filip bez przekonania zacął pisać słowa na nolezionym kasi kawałecku papirusu. Święty Bartłomiej bez przekonania próbowoł skomponować cosi na wzór ormiańskiej muzyki ludowej. A cało jedenostka (no bo juz nie dwunostka, z braku Judasa)… bez przekonania ćwicyła chóralny śpiew.
I tak jakosi przetrwali do wielkanocnego poranka. A w ów poranek… zywy Poniezus piknie ukazoł sie w wiecerniku! I wkrótce nawet Święty Tomas sie przekonoł, ze to jego pesymizm był głupi, a nie optymizm Poniezusa. No i wte rozradowany Święty Symon Kananejcyk zawołoł:
– Jezusicku ostomiły! Nie myśl, ze my sie nie przygotowali na ten twój powrót. Przygotowali sie piknie! I nawet wyryktowali my piknom pieśń na te okazje. Zaroz ci jom zaśpiewomy. – I zwrócił sie do reśty apostołów: – Zacynomy! Uwaga! Trzy, śty-ry!
No i zacął sie śpiew…. Hmm… Śpiew?… Właściwie trudno pedzieć, co to było. Rymy cęstochowskie, muzyka gorso od najgorsej, jakom zeście w zyciu słyseli, a dźwięki dobywające sie z apostolskik gardeł to było takie fałsowanie, tako sakramencko kakofonia… ze bidny Poniezus mioł ochote wartko stela uciekać i nazod zamknąć sie w grobie. Ale cego inksego mozno sie było spodziewać, skoro – jako juz godołek – apostołowie zupełnie bez entuzjazmu ryktowali sie do tego swojego mini-występu artystycnego?
– Stop! Stooop!!! – wołoł Poniezus, zatykając usy. – Piknie pytom! Nie śpiewojcie juz!
No i apostołowie ucichli.
– Przepytuje wos piknie – pedzioł Poniezus – ale miołek ostatnio cięzki cas: bicowanie, wspinacka na wierch Golgoty, nie w celak turystycnyk bynajmniej, ukrzizowanie… Więc jesce to wase śpiewanie – to juz dlo mnie kapecke za wiele „atrakcji”.
– Gniewos sie na nos, Jezusicku? – zapytały oba Święte Jakuby jednoceśnie.
– Dojcie spokój – oześmioł sie Poniezus. – Jestem Synem Bozym, nie bicem bozym. Ale mom ku wom piknom prośbe – nie śpiewojcie mi juz więcej. I nie piscie o tym wasym dzisiejsym śpiewaniu w Ewangeliak.
– Dobrze – zgodził sie Święty Jan. – Jo w swojej Ewangelii nic o tym nie napise.
– Ani jo w swojej – zapewnił Święty Mateus.
– Jo tyz bede Świętemu Markowi radził, coby nie pisoł – pedzioł Święty Pieter.
No i po tym doświadceniu… apostołowie juz nigdy więcej nie próbowali ryktować wielkanocnyk pieśni. Cego skutki widać jaz do dzisiok. No bo poźrejcie. Kie momy Wigilie i Boze Narodzenie – to som takie domy, ka rodzinne odśpiewanie co najmniej tuzina kolęd to zoden problem. A w Wielkom Niedziele co? Cy w jakimkolwiek domu jest zwycaj regularnego rodzinnego śpiewania wielkanocnyk pieśni? Na pewno nie w mojej wsi. I w sąsiednik chyba tyz nie. W kościołak z kolei… niby śpiewo sie Otrzyjcie już łzy, płaczący… abo Zwycięzca śmierci, piekła i szatana…. Abo cosi z tego spisu.
Ba cóz to jest w porównaniu z bogactwem kolęd, ftóre wyśpiewuje sie tamok od pasterki jaze po dzień Matki Boskiej Gromnicnej!
A jak jest za granicom? Cóz. Jo boce poniom Judy Garland i pona Freda Astaire’a piknie śpiewającyk piosnke Easter Parade. Ba hyrniejsom piosnkom, w wykonaniu tejze poni Judy, jest jednak Merry Little Christmas. I ślus.
Jak fcecie, to mozecie wbić se w Gugle „Easter songs”, no i wte nawet nojdziecie pare całkiem długik list. Kie jednak idzie o hyr widniejącyk tamok utworów, to – na mój dusiu! – jakze daleko im do bozonarodzeniowyk piosnek, wyśpiewywanyk cy to przez pona Binga Crosby’ego, cy przez poniom Doris Day, cy przez ponów Whamów.*
Heeej! Moi ostomili, wy ludzie mocie tutok pikne pole do popisu. I duzo do nadrobiena. Musi być przecie równowaga w przyrodzie. Więc o równowage między piosnkami gwiozdkowymi a wielkanocnymi tyz najwyzsy cas piknie zadbać. Bajako.
Ale tak w ogóle… to jo syćkim fce złozyć pikne zycenia wielkanocne. Zyce wom, cobyście sie piknie radowali w te święta, piknie odpocęli i piknie se pojedli jajek i inksyk świątecnyk przysmaków. I cobyście tyz noleźli w te dni cas na cosi przyjemnego i pozytecnego. No, na przikład na takie wyryktowanie jakiejsi nowej, piknej wielkanocnej pieśni – jeśli mozecie i fcecie ocywiście. Wesołyk Świąt, ostomili! Hau!
*Za pominięcie – piknie przepytuje tutok pona Armstronga, poniom Fitzgerald, pona Martina, pona Sinatre, pona Cole’a, pona Elvisa, poniom Dolly Parton, pona Springsteena, pona Shakina Stevensa, poniom Enye, pona Stinga, poniom Lennox, pona Eltona Johna, poniom Houston, poniom Carey, poniom Minogue, poniom Stefani, pona Sheerana, poństwo Muppet-Showowstwo… eh, długo by wymieniać. Chyba łatwiej by było wylicyć tyk anglojęzycnyk piosenkorzy, ftórzy nigdy nika nie nagrali zodnego „krismasowego” utworu.
Komentarze
Gdy zapytasz się Owczarku, które święto jest ważniejsze – Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Ponad 90 procent pytanych odpowie, że to Boże Narodzenie )) Sam się zastanawiam, dlaczego ? Być może, że są to warunki zimowe, śnieg, choinka, prezenty, szaleństwo w sklepach, ładne piosenki (przede wszystkim angielskie) na każdym kroku, atmosfera szalonych i bezcelowych zakupów, dzieci piszące listy do św. Mikołaja i wiele, wiele innych uwarunkowań, którymi się podniecamy. Naturalnie rodzące się Dziecię jest ważne, bo kto z nas nie kocha dzieci! A Wielki Post i Wielkanoc, – to horror, niszczenie człowieka, sąd też byle jaki i można powiedzieć, że „po znajomości” i ze strachu przed utratą stanowiska (Piłat). Nie lubimy krwi i przemocy, a to, że Zmartwychwstał – ilu z nas w to wierzy ?? Może staruszki, które stoją nad przysłowiowym grobem. Do wiary trzeba dojrzeć a przede wszystkim potrzebna jest łaska. Również pieśni wielkopostne nie napawają optymizmem, więc Wielkanoc też nie jest optymistyczna dla ludzi.
Przed laty był program p. Wolskiego o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy )) a może odwrotnie ?? I też wygrywało Boże Narodzenie, bo lubimy być optymistyczni ))
Ale i tak wolimy i lubimy Boże Narodzenie )))
Szkoda, że gdzieś się nie zachowała ta pieśń Apostołów )) Mogło by być ciekawie, a wszystko przez ich nadepnięte przez słonia ucho ((
Życzę wszystkim Budowiczom Wesołych i zdrowych Świąt ! Alleluja !!!
A już myślałem, że będzie, że wyszło jak wyszło, ale i tak ta 11-tka apostołów w barażach pokonała inną 11-tkę w nutach karnych, bo ćwiczyć warto? 🙂
A tak serio, to jakoś Zmartwychwstanie jest trudne. Każdy zna Pasje Bacha, ale ilu zna Oratorium Wielkanocne? Albo oratorium o zmartwychwstaniu C.P.E.? (Dowcip: „Jestem specjalistą od muzyki XVIII wieku, co mam zrobić byś mi uwierzyła? — Wymień pięciu kompozytorów z tej epoki. — Bach. — OK, wierzę ci.”) Choć może być gorzej, że tak zastanowię się nad faktem, że znam tylko jedno oratorium poświęcone Trójcy Świętej, a jego libretto sprowadza się do sprzeczki, że ta druga strona nie rozumie głębi dogmatu…
*) Do przypisu brakuje mi tej wersji Whamów: https://www.youtube.com/watch?v=4nyzrdReJck
Wesołych Świąt!
Okropne to.
Proszę uprzejmie przestać.
Płacimy prenumeratę Polityki.
Wpadam na jakiś filmik, gdzie pewien Michael („jedyny anglojęzyczny Żyd w Polsce jakiego znacie”) zaczyna od śpiewu: „Happy Easter to you! Happy Easter to you!” –na ładną tradycję się zanosi.
Do Wawrzecka
„Również pieśni wielkopostne nie napawają optymizmem, więc Wielkanoc też nie jest optymistyczna dla ludzi.”
A powinna być. Bo przybocuje se słowa jegomościa Tischnera, ftóryk słowo w słowo nie powtórze, ale brzmiały one jakosi tak: „Od kwili kie Poniezus zmartwykwstoł, zoden optymizm w krześcijaństwie nie jest bezpodstawny”.
„Przed laty był program p. Wolskiego o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy )) a może odwrotnie ??”
Stanisławskiego 🙂 Ale co prowda to prowda – fajne to było 🙂
Do PAKecka
„Do przypisu brakuje mi tej wersji Whamów”
Ha! Tej wersji nie znołek. Ale teroz muse pedzieć, ze – nie fcąc robić ponomm Whamom przikrości – to mi sie widzi nawet lepsym od oryginału.
„Wpadam na jakiś filmik, gdzie pewien Michael („jedyny anglojęzyczny Żyd w Polsce jakiego znacie”) zaczyna od śpiewu: ‚Happy Easter to you! Happy Easter to you!'”
PAKecku, a mos jakiegosi linka ku temu filmikowi? Bo chętnie byk poźreł uwidzieć, co to takiego 🙂
Do Turpinecka
„Proszę uprzejmie przestać.”
Vox populi vox Dei, telo ino, ze… nie wse postulaty ludu brzmiom jednogłośnie. To znacy… jednovoxowo. Tak cy siak – pozdrawiom piknie 🙂
@Owczarku:
Często słucham Accantusów. Nie, że moja ulubiona muzyka, ale jakoś mi się podobają. No i poszerzają horyzonty, bo czy ja bez tego widziałbym coś o musicalu „Six”?
Co do „Happy Easter to you”, to ja mogę podpiąć linka, ale filmik wcale nie jest miłą pisanką, tylko takimi tam przemyśleniami.
PS.
Jeśli Owczarku, masz jakiś krewniaków w Chicago i chcesz lepiej poznać historię USA, to Accantusy nagrały piosenki z musicalu „Hamilton”. O:
https://www.youtube.com/watch?v=IJwHMvHICVs
Nie wiem, cy dlo pona Rubenfelda bedzie to jakiesi pociesenie, ale tutok mozno pedzieć rzec mało oryginalnom, ba prowdziwom: kieby dzisiok Poniezus znów przyseł na ziemie, to ci, co zarzucajom Zydom ukrzizowanie go, najpierw by go zacęli słuchać, ale wartko by przestali i zaroz z przijemnościom ukrzizowaliby nazod. I to bez cekania na zajęcie stanowiska przez jakiegokolwiek Piłata.
Co do pona Hamiltona… boce jak autorka jego biografii, poni profesor Rusinowa, pedziała o nim: „To był taki hamerykański Balcerowicz”. Więc jo pytom: cy jest w tym miuzikalu cosi o Balcerowiczu? Jak nie – to błąd!!! 🙂
@Owczarku:
Co do Piłata, to był prokuratorem od Bodnara, czy od Ziobry, bo jeszcze nie powziąłem informacji?
Co do Hamiltona i Balcereowicza — pewna panna E. Schuyler śpiewa tam, że przez niego czuje się „Helpless”, prawie jak Lepper przez Balcerowicza. Liczy się?
Skoro, PAKecku, ten Piłat UŁASKAWIŁ Barabasza – to jo sie zastanawiom, cy on był prokuratorem cy… moze jednak jakisi inksy urząd sprawowoł 🙂
No i tak mi sie widzi, ze z tom ponim Schuyle to sie licy. Chociaz kieby zaśpiewała ona „Hamilton musi odejść” – wte mieliby my pewność 🙂
@owcarek podhalański:
No wiesz, Owczarku, coś mi się z „Gliniarza i prokuratora” w głowie kołacze, że czasem taki team może pójść na układy z przestępcą dla większego dobra… Piłat poszedł…
owcarek podhalański
„Skoro Piłat UŁASKAWIŁ Barabasza – to jo sie zastanawiom, cy on był prokuratorem”.
Jak wynika ze Ewangelii, Poncjusz Piłat został wyznaczony przez cesarza Tyberiusza na stanowisko namiestnika Judei (Łukasza 3:1). Jego imię wraz z tytułem „prefekt” widnieje w inskrypcji odnalezionej w 1961 roku w Cezarei.
W odległych prowincjach, takich jak Judea, namiestnikowi (prefektowi) podlegało wojsko; rozporządzał też finansami i rozstrzygał sprawy sądownicze. Piłat miał dostateczną władzę, by uwolnić Chrystusa, ale ustąpił pod presją jego wrogów i chcąc zadowolić tłumy wydał go na ukrzyżowanie, a wypuścił mordercę, Barabasza.
@dezerterze83:
Ależ plus minus wiemy. Tak sobie tylko żartujemy, bo słówko „prokurator”, czy słówko „satan” (=oskarżycie, prokurator), pięknie wpisują się w dyskusję polityczną Polski trzeciej dekady XXI wieku (jak to brzmi: „Szatan Generalny”, albo „Szatan Krajowy”, tu wstawić nazwisko tego, co się nie lubi…).
Swoją drogą, bardzo żałuję, że nie doceniłeś mojego żartu, gdzie napisałem, że uwolnienie Barabsza wpisało się w ułaskawienie dla większego dobra — bo tylko dzięki skazaniu mogło się dokonać Zbawienie; Piłat stał się więc bezwolenie jego narzędziem.
PAK4
„słówko „satan” (=oskarżycie, prokurator), pięknie wpisują się w dyskusję polityczną”.
Hebrajskie słowo satán znaczy „przeciwnik”.
„Piłat stał się więc bezwolenie jego narzędziem”.
Wiele szczegółów związanych z egzekucją Mesjasza zostało zapowiedzianych w ST.
Dzięki ich analizie można się upewnić, że nasz niebiański Ojciec zawsze spełnia swoje obietnice. Nasuwa to wniosek, że zrealizuje również to, co zapowiedział w odniesieniu do naszych czasów (Izajasza 25:8) 🙂
@dezerter83:
> Hebrajskie słowo satán znaczy „przeciwnik”.
U mnie stoi, że owszem, przeciwnik, ale też oskarżyciel. Taka jest zresztą funkcja szatana w Ks. Hioba. A oskarżyciel brzmi ciekawiej, bo przeciwnik to kto? Legia Warszawa? Aryna Sabalenka? Zwłaszcza, że ten goel miał też znaczenie prawne.
PAK4
„U mnie też oskarżyciel”.
Nie wiem co oznacza określenie „u mnie”, ale w słowniku jest tylko „przeciwnik”.
Nazwanie tego anioła Szatanem było zgodne z celem jego działania. Kiedy nakłonił on pierwszych ludzi do buntu w Edenie, stał się przeciwnikiem Boga.
@dezerter83:
No… w Edenie nie ma żadnego odwołania do s/Szatana. Tam jest wąż. Jak sobie poszukasz, to „sz” pierwszy raz się pojawia dopiero przy okazji Baalama w Ks. Liczb, gdzie macha mieczem przed oślicą i złośliwie nie pokazuje się na czas Baalamowi, co stanowi wyraz Schadenfreude autora, że wieszczek niby, a szatana z paru metrów nie potrafi rozpoznać. Ale tam mamy szatana, przez małe ‚s’ (żadnych analogii do pisowni putler), czyli rzeczownik pospolity, określający funkcję. Podobnie jest w Księdze Hioba — anioł wysłany przez Boga działa przeciwko jednostce, realizując misję od Boga. To bardzo w duchu dyskusji o uprawnieniach służb do prowokacji. I cały ST nie wychodzimy poza takie rozumienie szatana, jako prokuratora-prowokatora, postaci mocno drugorzędnej*. Zresztą jak się zna „Mistrza i Małgorzatę”, to Bułhakow odczytał tę postać w bardzo podobnym duchu.
PS.
Tak, wiem, tradycja chrześcijańska (właściwie zapewne niektóre ruchy w judaizmie/mozizmie czasów hellenistycznych jeszcze) zlała potem węża z Ks.Rodzaju z szatanem i zmieniła mu sz na Sz. Ale papierów na tym w żadnym słowniku nie znajdziesz, no chyba że poszukać po apokryfach.
—-
*) Sprawdzam. W 1. Ks.Kronik szatan kusi Dawida do spisu ludności. Jeszcze w 1. Ks. Królewskiej szatan zwodzi proroków przed Achabem. I to chyba tyle w ST?
PAK4
„W Edenie nie ma żadnego odwołania do s/Szatana”.
W Objawieniu 12:9 i 20:2 Szatana nazwano „pradawnym wężem”, ponieważ posłużył się on literalnym wężem, aby wmówić Ewie, że uniezależnienie się od Boga przyniesie jej więcej szczęścia.
Kilka tysięcy lat później apostoł Paweł wyraził obawy, iż ofiarami jego sztuczek mogliby się stać chrześcijanie w Koryncie. Napisał: „Boję się jednak, że jak wąż swoją przebiegłością zwiódł Ewę, tak wasze umysły mogą w jakiś sposób zostać skażone i utracicie szczerość i czystość, na jaką zasługuje Chrystus” (2 Koryntian 11:3).
@dezerter83:
Widzisz, odwołujesz się do NT i to jeszcze do określenia. Gdy ja się zwrócę do Ciebie per „O kapitanie, mój kapitanie”, czy to oznacza, że masz taki stopień? No nie — to tylko nawiązanie literackie. W obu przypadkach mamy dokładnie takie nawiązanie — topos literacki, że wąż zwodzi i opisanie w ten sposób, czy to szatana, czy grzeszne pokusy.
Faktem jest, że się szeroko dyskutuje, że jeśli nie szatanem, to czym jest wąż. Ks. Rodzaju mówi wyraźnie o zwierzęciu i to takim istniejącym do dziś (żaden tam lewiatan, czy behemot). Ale jakieś skojarzenia idące w tą stronę mogą być nie od rzeczy.
PAK4
„Ks. Rodzaju mówi wyraźnie o zwierzęciu”.
Właściwie zrozumienie Biblii jest darem od Boga. Dlatego nie jestem zdziwiony faktem, że nie potrafi pan pojąć prostej prawdy, że to Szatan posłużył się wężem w Edenie.
Pomagam szczerym poszukiwaczom prawdy biblijnej od 35 lat, więc wiem, na czym polega problem tych osób, które jej do tej pory nie poznały. Wyjaśnia to Jakuba 1:5-7. Zachęcam do refleksji:
„Jeżeli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech modli się o nią do Boga, a na pewno będzie wysłuchany, gdyż Bóg wszystkim chętnie i bez wymówek udziela swych darów. Trzeba jednak zawsze modlić się z wiarą, bez cienia wątpliwości. Kto bowiem poddaje się zwątpieniu, podobny jest do morskiej fali, miotanej wiatrem i przerzucanej z miejsca na miejsce. Człowiekowi takiemu niech się nawet nie wydaje, że uzyska coś od Pana”.
@dezerter83:
Ależ nasz spór od jakiegoś czasu jest sporem niezrozumienia — ja wiem, jak w tradycji chrześcijańskiej interpretuje się węża z Edenu, nawet wiem, że w tradycji chrześcijańskiej czasem mówi się o „grzechu pierworodnym” (czego przecież też nie ma w Ks. Rodzaju). Dla Ciebie jest to odwieczna prawda zawarta w Biblii, którą jedni rozumieją lepiej (co też wiem); dla mnie jest to świadectwo ewolucji myśli religijnej i interpretacji, którą czasem sobie pozwalam uznać za pewien dryft w dziwnym kierunku (a przynajmniej cieszę się wersją sprzed nastania nowych interpretacji), zaś odkrycia że może być inaczej, że mamy wiele rozumień, które oświetlają sens z różnych stron (patrz też żarciki o „szatanie generalnym” — to żarcik, który ma oświetlać rozumienie słowa i powiązać szatana z mieczem z ABW pukającą o 6-tej rano) i pozwalają widzieć wszystko w większej liczbie wymiarów, barw i głębi.
Widzisz, ja to wiem, więc nie powinienem się wdawać dyskusję, tylko życzyć Tobie wszystkiego najlepszego (a życzę, życzę!), ale ta wielobarwność tak mnie pociąga, że nie mogę się powstrzymać.
Ha! Egzegezowywowując (cy jaki tam powinien być casownik od słowa „egzegeza”) Pismo Święte trza chyba przede syćkim piknie znać język oryginału i znać casy, w jakik ten oryginał pisano. Poni profesor Świderkówna w swoik piknyk „Rozmowak o Biblii” nie roz zwracała uwage na rózne nieporozumienia wynikłe z błędnego (abo przinajmniej nie do końca precyzyjnego) tłumacenia Biblii.
No zreśtom – weźmy choćby tego węza i satana. A kielo rozy momy tamok słowo „diasek”? W polskim przekładzie – ani rozu. A to przecie jest tak pikne słowo, ze jo zwycajnie nie wierze, coby ani rozu nie zostało ono w Piśmie Świętym uzyte. Na pewno zostało! Tylko – jak widać – ani jegomość Wujek, ani ojcowie pallotyni, ani zoden inksy tłumac potela nie zauwazył, ze tak właśnie trza to słowo przetłumacyć 🙂
owcarek podhalański
„Egzegezowywowując Pismo Święte trza chyba przede syćkim piknie znać język oryginału”.
Drogi Gospodarzu!
Sama znajomość starożytnej hebrajszczyzny czy greki nie sprawi w cudowny sposób, że komuś łatwiej będzie pojąć myśli zawarte w Biblii. Jezus powiedział współczesnym mu Żydom: „Badacie Pisma, bo myślicie, że dzięki nim będziecie żyć wiecznie, a właśnie one świadczą o mnie. A jednak nie chcecie do mnie przyjść, żeby uzyskać życie” (Jana 5:39, 40). Na czym polegał problem tych ludzi? Czy niedostatecznie rozumieli język hebrajski? Wprost przeciwnie — znali go wyśmienicie. Jednakże w dalszych słowach Jezus wyjaśnił: „Dobrze wiem, że nie macie w sobie miłości do Boga” (Jana 5:42). Tak więc posługiwanie się językiem hebrajskim bądź greckim samo w sobie nie było gwarancją, że ktoś przyjmie orędzie zawarte w Słowie Bożym.
Nawet pobieżna lektura Pisma prowadzi do wniosku, że nie ma nic niestosownego w korzystaniu obecnie z tłumaczeń Biblii. Sami pisarze NT, cytując fragmenty ST, często używali dostępnego wówczas przekładu na język grecki [Septuaginty]. Chociaż znali język hebrajski i mogliby się posługiwać oryginalnymi Pismami Hebrajskimi, woleli korzystać z tłumaczenia popularnego wśród tych, do których pisali.
Co istotne, nawet jeśli ktoś dzisiaj rozumie języki biblijne, to i tak wypowiedzi Jezusa może czytać tylko w tłumaczeniu. Wynika to stąd, że Chrystus posługiwał się odmianą hebrajszczyzny, a pisarze Ewangelii zapisali jego słowa po grecku. Skoro Jahwe zadbał o zachowanie słów swego największego Sługi jedynie w tłumaczeniu — na powszechnie używaną w tamtym okresie grekę — to najwyraźniej nie jest istotne, w jakim języku czytamy Biblię. Liczy się to, byśmy zapoznawali się z zawartym w niej natchnionym orędziem w takiej formie, która pozwoli nam je zrozumieć i pozytywnie na nie zareagować.
Poza tym, dobra nowina przedstawiona w Biblii miała dotrzeć do prostych, skromnych ludzi z „każdego narodu i plemienia, i języka, i ludu”. Zgodnie z tą zapowiedzią zdecydowana większość żyjących dziś ludzi może ją poznać, posługując się zrozumiałym dla siebie przekładem Biblii, i nie musi się uczyć języka obcego. Ponadto w wielu językach czytelnicy mają do wyboru różne przekłady.
Serdeczności… 🙂
@dezerter83:
Muszę powiedzieć, że mi się bardzo podoba ten wywód u Hioba (39), jak to Bóg mówi, że co wy ludzie chcecie rozmawiać o Bogu i Jego sprawach, jak nie rozumiecie rozrodu u kozic. Wziąłem sobie do serca i teraz oczekuję od każdego kto mnie chce pouczać z religii, by okazał co najmniej doktorat z biologii ssaków.
PS.
Też nie mam, więc się już zamykam.
PAK4
„oczekuję od każdego kto mnie chce pouczać z religii, by okazał co najmniej doktorat”.
Jak mówią Francuzi marne szanse 🙂
Boski Autor Biblii udziela zrozumienia tej Księgi szczerym poszukiwaczom prawdy, za pośrednictwem naśladowców Cieśli z Nazaretu. W Dziejach 4:13, napisano o jego najbliższych współpracownikach, że byli to „ludzie niewykształceni i prości”.
Apostoł Paweł, tak uzasadnił ten wybór: „Bóg wybrał to, co dla świata głupie, żeby zawstydzić mądrych, i to, co dla świata słabe, żeby zawstydzić silnych. Bóg wybrał to, co dla świata mało znaczące, i to, na co patrzy się z góry, co ma się za nic, żeby niczym okazało się to, co się liczy — takby nikt nie chełpił się przed Bogiem (1 Koryntian 1:27-29).
@dezerter83:
Przed Bogiem? Ależ spokojnie, Dezerterze przed Bogiem się chełpić nie będę. Ale dlaczego mam pozwalać się chełpić ludziom?
Przepraszam Dezerterze, że pomarudzę, ale od kilku godzin muszę ocenić, czy ktoś zasługuje na dofinansowanie. Albo, wróć, grzecznie napisać, ze szczegółami i klasą, że nie zasługuje, punktując punkt po punkcie co jest nie tak i nie nazywając jego zapewnień kłamstwami, choć nimi są. I robię to, bo w piśmie, które przesłał i w świecie, który mnie otacza, są elementy puzzli, które zebrane razem tworzą ułamki obrazu rzeczywistości za tymi zafałszowaniami się kryjące.
Chcę powiedzieć, że od dawna nie mam zaufania do ludzi, którzy mi mówią jak jest — zbyt wiele widziałem takich przykładów. Żeby mnie przekonać nie potrzeba zapewnień o szczerości — słowa się już dawno zdewaluowały. Żeby mnie przekonać, trzeba tych kawałków puzzli, bym je mógł łączyć i tworzyć całość.
A to nie mogłeś, PAKecku, popytać o pomoc Felka znad młaki z mojej wsi? On wse bez najmniejsego trudu umie wyryktować pikne uzasadnienie, dlocego nie moze dać dutków 🙂
@owcarek podhalański:
A Felek zna zasady 6R? Chociaż, co ja mówię: on odmawia (refuse) dawania dutków, po przemyśleniu, że tak lepiej (rethink) naprawi swoje finanse (recover), a swoją odmowę stosuje wielokrotnie (recycle), ograniczając czas proszącego (reduce).
Faktycznie, powinienem go zapytać 😀
My owcarki tyz znomy zasade 6R, ino kapecke inksom: WRRRRRRR… o, kruca! Rozpędziłek sie i przez to omyłkowo wysła mi zasada 7R 🙂
@owczarku:
Widzisz, tak szybko biegłeś do Unii, że przegoniłeś i teraz Unia musi za Tobą biec 😀
No… uciekom przed niom, bo sie wstydze, ze dołek sie roz ubrać w jeden antyunijny śpas 🙂
@owcarku:
Za pokutę, możesz odśpiewać Odę do radości 🙂
Ody do radości jak w filmie Pokuta (jakosi tak od 1. godziny i 31. minuty) – wolołbyk nie. Ale Oda do radości w ramak takiej zwycajnej pokuty, niefilmowej – moze być 🙂
A propos Unii.
Ja starsza jestem, przeżyłam czasy prl i tak dalej – i myślę, że jeśli Polska ma jakieś wąty , że nie do UE, to gdzie?
Nie ma czegoś takiego że jesteśmy Szwajcaria.
Pozdrawiam !
https://www.youtube.com/watch?v=KaOC9danxNo