Volkskeczup
Wiecie, co ryktuje miemiecki koncern Volkswagen? Ocywiście zaroz powiecie, ze samochody. I to bedzie prowda. Ale nie cało, ino cynść. Bo ten Volskwagen jesce cosi ryktuje. Nie wiem, cy zgadniecie co. Moi ostomili, oni robiom tyz… kecup! Prowdziwy kecup! Taki do piccy abo inksyk parówek! O, tutok jest o tym napisone:
Niemiecki producent samochodów przedstawił na targach Techno Classica Essen swój nowy produkt, ketchup pod marką Volkswagen.
Ketchup to nie pierwszy spożywczy produkt Volkswagena. W latach 70. ubiegłego stulecia Volkswagen wspólnie z firmą Kraft wprowadził na rynek kiełbaskę curry, odmianę znanego niemieckiego curry wurst. Nazwano ją Volkswagen Curry Wurst.
Na targach Techno Classica Essen niemiecki koncern motoryzacyjny opatrzył swoją marką dodatek do kiełbasek, czyli ketchup. Przygotowano 1 000 butelek takiego sosu. Na etykiecie limitowanej serii widnieje wizerunek garbusa, który ma nawiązywać do nazwy produktu, „Volkswagen Classic Ketchup”. Etykieta nawiązuje również do lat 70., kiedy powstała receptura sosu.
Koncern samochodowy także w 1997 r. miał w sprzedaży swój pikantny ketchup. Rekordowy był rok 2009, w którym Volkswagen sprzedał 425 tys. butelek ketchupu.
No, krucafuks! Kecup marki Volskwagen! Cy ftosi juz to próbowoł? Moze ftosi na blogu Pona Pietra? Jo jesce nie skostowołek. A zanim to zrobie, fciołbyk najpierw poznać odpowiedzi na pare pytań. Fce wiedzieć, co sie stonie, kie jo tego kecupu skostuje?
Cy zamiast „Hau! Hau!” zacne godać: „Brum! Brum!”?
Cy przestone wykradać Smadnego Mnicha mojemu bacy, a zacne wykradać benzyne ze stacji benzynowej Felka znad młaki?
Cy przycepiom mi do rzyci tablice rejestracyjnom?
Cy bede musioł zamienić bude na garaz?
Cy zabroniom mi chodzić tamok, ka stoi znak drogowy „zakaz ruchu”?
Cy zamiast dwutlenku węgla zacne wydychać spaliny?
Cy kie źle sie pocuje, to zamiast do weterynorza, bede musioł iść do warśtatu samochodowego?
Cy zacne odruchowo mrugać lewym okiem przed kozdym skrynceniem w lewo i prawym przed skrynceniem w prawo?
Cy mój baca bedzie musioł płacić za mnie OC?
Cy kie najmłodsy wnuk mojego bacy bedzie fcioł wspiąć sie na mój grzbiet, to bede musioł mieć na tym grzbiecie fotelik dziecięcy?
Cy bede mioł więkse sanse wystąpić w telewizji TVN Turbo niz w Animal Planet?
Muse poznać odpowiedzi na te syćkie pytonia. A pokiela nie poznom, to jo na wselki wypadek nie bede tego kecupu próbowoł. Hau!
Komentarze
Volkskeczup?! – 💡 o, muszę to zrównoważyć (i to jak najszybciej! 😉 ) przez Aristokeczup!!! 😀
Przepis uzyskałam tuż po połowie lat 80-tych od koleżanki uniwersyteckiej, z którą mieszkałam w akademiku na 1-szym roku (był rodzinnym jej domu przez kilka pokoleń, tak twierdziła). Przez całe studia pracowicie robiłam zapasy tego specjału – tak się przydawał, taką popularnością cieszył (również jako prezencik ‚wyjściowy’).
Składniki:
3 kg pomidorów
2 duze cebule
2 łyżki soli
pół łyżki pieprzu
pół łyżki papryki ostrej
pół łyżki ziela angielskiego
pół łyżki startej gałki muszkatołowej
pół łyżki imbiru (w proszku)
pół szklanki octu
szklanka cukru
2 łyżki oliwy z oliwek
Wykonanie:
Pomidory i cebulę pokroić i gotować by odparować jak najwięcej wody.
Przetrzeć i dodać przyprawy.
Dalej pogotować do dowolnej (pożądanej przez siebie) gęstości.
Pod koniec dodać oliwę z oliwek.
Mama mojej koleżanki robiła ów keczup jako gęstą pastę (posmarować zwykły chleb z masłem – mniammm!… albo to tylko nasze studenckie apetyty – miejskie czy wędrówkowe), moja mama czy ja – nie aż tak ambitnie. Teraz upraszczam sobie sprawę jeszcze bardziej – rozgotowuję cebule, dodaję koncentrat ze słoiczka, miksuję (nożem, tym do zup-kremów) + przyprawy, pogotować, oliwa i już! Bez przecierania, bo mało, do lodówki – nie ma obaw o fermentację skórek. A szkoda przecież pysznych pomidorków (Mamy 😉 ) na zniszczenie termiczne – niech już lepiej ta papka, co to ją przemysłowo pakują do słoiczków na Węgrzech (gdziekolwiek) — i tak taki keczup jest o niebo (trzy nieba!!!) lepszy od jakiegokolwiek „sklepowego”…
Smacznego!!!
😀 😀 😀
(Nie sądzę, bym dziś pobiła rekord wczesności komentarza 🙄 )
Gdy volkskeczup zjesz z kiełbachą,
Zaczniesz gadać w mig szwabachą…
Basiu,
wrzuć ten przepis do Łasuchów po sasiedzku… 🙂
Nie wierzę w ten keczup Volkswagena, ale jeśli to prawda, to nie jedz go, Owczarku! Wizja Ciebie z tablicą rejestracyjną na rzyci, fotelikiem na grzbiecie, mrugającego naprzemiennie oczami, to czysta groza! 😉 A jeszcze gdybyś zaczął ‚gadać szwabachą’… 😆
Alicjo, melduję, że zalinkowałam! 😀
Basiu, a jaka ilość przecieru za te 3kg pomidorów?
Also, to dobre pytanie… to jest doprawdy bardzo dobrze postawione pytanie… 🙄 😀
Robię na oko troszkę, Mama też często troszkę modyfikuje, np. doprawia łagodniej, niż w oryginalnym przepisie, jaki tu przytoczyłam (w nim było tylko ‚ostrzeżenie’, by nie przeszarżować z imbirem, bo się wybija… ja natomiast imbir lubię… ‚żywy’ – uwielbiam)
Ostatnio użyłam dwóch słoiczków… bodaj to jest 180 albo 190 ml – takich, które można dostać nawet za złotówkę w wersji hipermarketowej ‚own brand’ – + baaardzo dużą cebulę (zatem proporcje troszkę zaburzone) – i do tego objętość przypraw podaną w przepisie podzieliłam przez połowę…
…Poeksperymentować trzeba – np. dzieci mogą „lubić” inaczej, niż obyci w ostrzejszych kuchniach dorośli…
😀 😀 😀
Do Basiecki
„Volkskeczup?! – 💡 o, muszę to zrównoważyć (i to jak najszybciej! 😉 ) przez Aristokeczup!!!”
Przed aristokecupem na pewno nie bede sie wzdragoł. Motoryzacyjnym owcarkiem nie fciołek być, ale aristo-owcarkiem cemu nie? 😀
Do TesTeqecka
„Gdy volkskeczup zjesz z kiełbachą,
Zaczniesz gadać w mig szwabachą…”
No to ciekawe, cy Fiat zacnie kiesi ryktować makaron i cy po zjedzeniu tego makaronu kozdy zacnie biegle gwarzyć ojcystym językiem pona Garibaldiego?! 😀
Do Alecki
„Basiu,
wrzuć ten przepis do Łasuchów po sasiedzku…”
Jo se myśle, Alecko, ze takim Łasuchem Basiecka tyz by nie pogardziła 😀
Do Alsecki
„Wizja Ciebie z tablicą rejestracyjną na rzyci, fotelikiem na grzbiecie, mrugającego naprzemiennie oczami, to czysta groza! 😉 A jeszcze gdybyś zaczął ‚gadać szwabachą'”
Najbardziej, Alsecko, to by mi sie ta tablica nie podobała. Kiebyk obrabioł hurtownie Felka znad młaki, za ftórymsi rozem mogłoby sie zdarzyć, ze Felek spisołby se mój numer 😀
No to będę eksperymentować. 🙂 Dzięki, basiu. 🙂 Ale to nie dzisiaj, bo od wczoraj jakaś taka połamana jestem, łykendowe plany się wściekły, a to może ostatnie takie słoneczne dni…..
Wszyscy pewnie będą wędrować i zażywać (świeżego powietrza, oczywiście), a ja – szkoda słów. Na pocieszenie poczytam sobie czwarty tom sagi kryminalnej Camilli Lackberg. Mroczne to bardzo, więc ‚pociecha’ brzmi chyba dziwnie. A niech tam…
Aristo-Owczarku – gratuluję oczywiście. Aby zaś w pełni przypieczętować arystokratyczność Twą, nie pogardzę, co więcej – pozwalam się zaprosić do owego Łasuchowego miejsca (nobles obliż 😎 )…
– Będzie się działo! 😀
Also, zdrowiej! 😀
p.s. pełny obieg łasuchostwa międzyblogowego… błogiego… aristo… 😉
Do Alsecki
„Wszyscy pewnie będą wędrować i zażywać (świeżego powietrza, oczywiście)”
Jo w mojej wsi mom akurat tak dobrze, ze nawet kie nie wędruje – to tyz zazywom 😀
Do Basiecki
Ocywiście, Basiecko, jo tego powyzsego Łasucha zalinkowołek przede syćkim ze względu na połozenie geograficne, ale tego pewnie i tak sie domyśliłaś 😀
Uhmmm… 😀