Bajuści, baca jest z Marsa…
Mój baca i mojo gaździna dostali w Wigilie pod choinke rózne pikne prezenty. W tym jeden wspólny, takom ksiązke z dziedziny astronomii, co to napisoł jom pon John Gray. A tytuł tej ksiązki to Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Na mój dusiu! Jeśli ten tytuł pado prowde, to wreście rozumiem, cemu wy ludzie zachowujecie sie casem barzo dziwnie! Bo wy po prostu kosmitami jesteście! Pochodzicie z dwók obcyk planet! Planet wprowdzie całkiem bliskik Ziemi, ale jednak obcyk! Haj.
Coby sie więcej o wos kosmitak dowiedzieć, wykrodłek bacy i gaździnie te ksiązke i wartko jom przecytołek. O kosmosie było tamok duzo mniej, niz sie spodziewołek. Ba i tak dowiedziołek sie róznyk ciekawyk rzecy. Na przykład tego, ze kie babe cosi zmartwi, to ona by fciała, coby zaroz jakosi przyjazno dusa ku niej przysła i piknie podniesła jom na duchu. Kie obok niej nojduje sie inkso baba, to ta inkso baba wie, ze trza zasmuconom bidocke wesprzeć, jakimsi dobrym słowem pokrzepić. No i wte ta smutno baba jest wdzięcno za wsparcie i syćko jest piknie.
Ba kie przy zasmuconej babie nojduje sie chłop – to wte nie jest dobrze. Bo chłop myśli, ze bidocce potrzebny jest przede syćkim święty spokój. Więc ostawio jom w spokoju. A potem nasłucho sie wyrzutów! Oj nasłucho!
– No i co, ty weredo jedno! – usłysy chłop. – Widzieliście, ze jestem smutno? Widzieliście! To cemuście nawet nie spróbowali mi pomóc? Egoista z wos sakramencki i telo!
Wte chłop cuduje:
– O co jej idzie? Przecie okazołek jej zrozumienie i zostawiłek jom w spokoju! A jeśli potrzebowała pomocy, to mogła o tym pedzieć, a nie cekać jaz jo sam sie domyśle! Co jo Duch Święty, coby słyseć cudze myśli, cy jak?
Z kolei kie chłop sie zmartwi, to wte jest zupełnie inacej. Zmartwiony chłop zamyko sie w sobie i próbuje rozwiązać swe sprawy sam. Kie obok jest jakisi inksy chłop, to ten insky chłop wie, ze bidokowi trza pozwolić na samodzielne uporanie sie z problemami. I jest piknie.
Ba kie przy zasmuconym chłopie nojdzie sie jakosi baba, to – krucafuks – bedzie źle! Bo baba zaroz ze współcuciem do chłopa podejdzie i powie:
– Oj, ty bidoku. Widze, ze cosi wos gryzie. Moze wom piknie pomóc cy jak?
Na takie słowa chłop zaroz warknie:
– A cego ty weredo ode mnie fces! Pytołek wos o pomoc? Nie pytołek! No to odcepcie sie – kruca – ode mnie!
Wte baba cuduje:
– Nie rozumiem! Jo mu przecie dobre serce okazałak! Fciałak pomóc! A ten od rozu na mnie z wrzaskiem!
Ocywiście moze być i tak, ze chłop bedzie dzentelmenem i nie wrzaśnie. Ale co se pomyśli o pomocy, o ftórom nie pytoł, to se pomyśli. Haj.
Tak więc krótko mówiąc: pon Gray radzi pomagać babie nawet wte, kie ona o to nie pyto, a chłopu – ino wte, kie pyto barzo wyraźnie. I wte baba bedzie wom wdzięcno za pomoc, a chłop bedzie wom wdzięcny za nie wtrącanie sie w jego sprawy.
No i zdarzyło sie, ostomili, tak, ze w łońskom niedziele śwagierka z Huby niespodziewanie zadzwoniła ku nom i zaprosiła mojom gaździne do swej chałupy. Baca chętnie by gaździne do tej Huby zawiezł, ale był po gorzołoce i boł sie, coby policja z alkomatem go nie chyciła. W końcu syn bacy i gaździny przyjechoł swoim autem i gaździne zabroł.
Po południu mieli wrócić. Ba popołudnie minęło, przyseł wiecór – a gaździny z synem nimo. Baca zadzwonił do Huby i dowiedzioł sie, ze oboje juz godzine temu rusyli. Wte baca zadzwonił do gaździny na komórke – ba usłysoł ino miły głos jakiejsi poni, ze abonent jest teroz nieosiągalny. Zadzwonił zaroz na komórke syna – dokładnie ta samo poni sie odezwała i pedziała to samo jesce roz. Bo ona chyba nic inksego nie umiała godać.
Krucafuks! Baca sie zaniepokoił! Wyseł przed chałupe. Pochodził w kółko po podwórku, a potem nazod wrócił do środka. Znów zadzwonił na oba telefony, ba znowu ino usłysoł te samom poniom, co poprzednio. I wte po roz drugi wyseł do pola. Stanął na drodze i zacął pozirać w dal. Niewiele mógł wypatrzeć, bo przecie dzień teroz sybko sie końcy i nawet ten noworocny barani skok na rozie niewiele tutok pomógł. Ale baca poziroł, poziroł i poziroł… Mioł nadzieje, ze wreście wypatrzy nadjezdzające auto z gaździnom i synem. Ale wypatrzył ino wynurzającom sie z ciemności Józke spod grapy.
– Witojcie, krzesny – pedziała Józka. – O, Jezusicku! Widze, ze jacysi zmartwieni jesteście! Moze wom trza w cym pomóc?
Na mój dusiu! W tej kwilecce przybocyła mi sie ta ksiązka pona Graya! Od rozu widać, ze Józka jej nie cytała. Kieby cytała, to by wiedziała, ze nie nalezy sie bacy z zodnom pomocom narzucać.
Zanim baca zdązył sie odezwać, odezwołek sie jo.
– Hauhauhau! Hau! – zawołołek ku Józce, a konkretnie to jo w psim języku streściłek jej to, co pon Gray w swojej ksiązce napisoł.
– A to co? – zdziwiła sie Józka. – Cemu ta wse łagodno zywina jest dzisiok tako wściekło?
– Hauhauhau!!! Hau!!! – powtórzyłek jesce roz to strescenie, ino głośniej. Choć i tak racej nie było sans, coby ona zrozumiała.
– No juz dobrze, dobrze. – Józka dała za wygranom. – Ide se, bo jo nie wiem, co tego psa dzisiok ugryzło.
I se posła. A mnie ocywiście nic nie ugryzło, ino dzięki ksiązce pona Graya wiedziołek, ze w tej kwili baca nie potrzebuje pomocy, ino tego, coby przez nikogo nie niepokojony mógł sie ze swymi zmartwieniami zmierzyć. Więc jo zapewnie mu tutok pikny spokój! Od tego jestem jego przyjacielem! Haj!
Baca furt poziroł zaniepokojony w dal. Co pewien cas jakosi dobrodziejka przechodząco koło nasej chałupy zauwazała, ze on stoi tutok zafrasowany, więc próbowała ku niemu podejść i dowiedzieć sie, cy nie trza w cym pomóc. Ba jo zaroz wyskakiwołek ku niej scekając zajadle. I tym sposobem skutecnie je syćkie poprzeganiołek. O bace zatroskoł sie tyz nas probosc, ftóry tyz akurat koło nos przechodził. Jego ocywiście tyz odpędziłek. A co? Nie wolno? W zodnym Ponobóckowym przykazaniu nie jest pedziane: nie bedzies scekoł na probosca swego.
Mijoł kwadrans za kwadransem. Baca martwił sie coroz bardziej. Jo tyz. W końcu pies to zywina stadno, więc barzo nie lubi, kie jakisi cłonek stada pódzie se kasi i długo nie wraco. Jaz wreście… na mój dusiu! Usłysołek warkot dobrze mi znanego auta! Baca w końcu tyz je rozpoznoł! Samochód z gaździnom i synem piknie zajechało przed nasom chałupe. Kie oboje wysiedli, to baca zaroz dowiedzioł sie, ze oni długo nie wracali, bo padający śnieg, straśnie utrudnioł im jazde. A do tego obojgu rozładowały sie telefony komórkowe. I dlotego to baca nie mógł sie do nik dodzwonić. No, ale teroz mógł wreście odetchnąć! Odetchnął i radowoł sie piknie. Jo tyz sie radowołek. Merdając ogonem podesłek ku bacy i nadstawiłek łeb do pogłaskania. A baca – na mój dusiu! – poźreł na mnie gniewnie i zawołoł:
– Do budy, weredo!
– Ejze, co ci sie, ojciec, stało, ześ tak sie zeźlił na tego bidoka? – spytała zdziwiono gaździna.
No właśnie! Co sie bacy stało? Przecie kie on sie martwił, to jo tak piknie go chroniłek przed niefcianom pomocom! Tak piknie mu pomogłek… 😕 … Aaaaa! 💡 No przecie! Krucafuks! Pomogłek mojemu bacy! Udzieliłek mu pomocy, o ftórom on – chłop z Marsa – w ogóle nie pytoł! I dlotego właśnie sie na mnie obraził! Na scynście nie na długo 😀 Hau!
Komentarze
Owczarku,
łajza minęli, jak zaczynałam swój komentarz, to nowego wpisu jeszcze nie było 🙄
To wklejam spod poprzedniego 😉
# Alicja pisze:
2011-01-06 o godz. 00:25
Bry!
Henning Mankell się zwie ten Szwed, Ana. Czytałam jego dwie książki, ?Biała lwica? i ?Morderca bez twarzy?, bardzo dobre, moim zdaniem.
Ja bardzo lubię Krajewskiegi, chociaż jest bardzo mroczny i jeśli ktoś ma bujną wyobraźnię, można się przestraszyć 😉
Ja mam bujną, ale jak zacznę, oderwać się nie mogę. Przeczytałam wszystkie o Breslau, a niedawno ?Erynie?. Niezłe są też kryminały teamu Krajewski-Czubaj.
Kwestia gustu, mnie się podoba. Kryminały dawno przestałam czytać, od czasu do czasu sięgałam po Chmielewską, trup lub dwa się pojawiał, ale wszystko było wiecie, jak napisane, i pośmiać się można było też.
A teraz znowu mnie naszło na kryminały, dzisiaj czytam ?Róże cmentarne? Krajewski-Czubaj.
Oj, późno Cię oświeciło, Owczarku, że Baca nie potrzebuje pomocy nie tylko od baby z Venus, ale także od psa 🙄
A propos…z jakiej planety pochodzisz, Owczarku? 😉
Dobranoc, śpiochy 🙂
…Tak to już jest, gdy perfidnie-finezyjny dorobek myśli ludzkiej błądzi (zbłądza) wreszcie pod strzechy… 🙄 😀
To jak to jest z tym proboszczem? Jest z Marsa, czy z Wenus? 🙂
– Hauhauhau!!! Hau!!! – powtórzyłek jesce roz to strescenie, ino głośniej. Choć i tak racej nie było sans, coby ona zrozumiała.
– No juz dobrze, dobrze. – Józka dała za wygranom. – Ide se, bo jo nie wiem, co tego psa dzisiok ugryzło.
Bo powinieneś był zacytować. In extenso! O! 😛
…W streszczenia się będzie bawił w tak ważnym momencie… na pewno niedokładne i pretensjonalne! Faceci!… 😈
Wszystko przez te podróże międzyplanetarne! 🙂 Znam paru takich, którzy jakby prosto z Wenus przylecieli! 🙂
Swieta prawda z tymi planetami.Powinno sie wszystkim mlodym nowozencom ksiazke Pana J.Gray’a dawac w prezencie 😉 Moze byloby mniej nieporozumien???
Mysle,ze Owcarek pochodzi z planety Pluto.Jestem prawie pewna 😀
Hej.
Ps.Alicjo,toz napisalam H.Mankell,ino jego nazwisko odmienilam „a la polacca”!
Bry!
Aaaa…nie dojrzałam, Ana 🙄
Proboszcz to chyba z Saturna 😉
U mnie dzisiaj zima i sypie śniegiem, okołozerowo.
Ja już pana Gray’a nie potrzebuję – po tylu latach stażu mogłabym niejedną obserwację dodać, i z niejedną się nie zgodzić.
Nawiasem mówiąc, Gray i jego żona rozwiedli się kilkanaście lat temu czy jakoś tak, ona też była specjalistką w sprawie relacji między mężczyznami a kobietami, miała nawet jakiś talk-show, dosyć popularny. Tak oboje wszystkim doradzali, jak utrzymać dobre małżeństwo, że aż się rozwiedli – śmiała się Ameryka.
No…tam, gdzie jest dwóch specjalistów w tej samej dziedzinie…:roll:
He he he…otóż z ciekawości wygooglałam tę de Angelis, specjalistka od stosunków między małżonkami zdążyła do 95 roku zaliczyć 5 mężów 😯
Prowadzi zakrojone na szeroką skalę prace badawcze, rozumiem 😎
A proboszcz z ksiezyca oczywiscie.
Godt Nyt?r, znaczy sie szczesliwego nowego roku!
Do Alecki
„A propos…z jakiej planety pochodzisz, Owczarku?”
Cóz, Anecka mo juz tutok pewnom piknom teorie…
„Proboszcz to chyba z Saturna”
Probosc nie wiem, ale biskupi pewnie juz tak. Bo biskupi majom pierścienie – i Saturn tyz.
„Tak oboje wszystkim doradzali, jak utrzymać dobre małżeństwo, że aż się rozwiedli – śmiała się Ameryka.’
Bo to moze było jak z ponem Schopenhauerem, ftóry nie ino filozofowoł, ba tyz ryktowoł wykłady z etyki. A kie studenci spytali go, cemu sam sie do swyk nauk nie stosuje, to on pedzioł: A widzieliście drogowskaz, ftóry sełby do miasta? 😀
Do Basiecki
„Tak to już jest, gdy perfidnie-finezyjny dorobek myśli ludzkiej błądzi (zbłądza) wreszcie pod strzechy”
Ciekaw ino jestem, Basiecko, cy w związku z tym zbłądzeniem pod strzechy pon Gray moze pedzieć, ze doznoł pociechy?
„W streszczenia się będzie bawił w tak ważnym momencie… na pewno niedokładne i pretensjonalne! Faceci!”
No to jeśli Józka wolała in extenso, to mogła przecie mnie o to popytać! Kobiety! 😉 😀
Do TesTeqecka
„To jak to jest z tym proboszczem? Jest z Marsa, czy z Wenus?”
Zeby on był abo z Marsa abo z Wenus, to moze dałoby sie to jakosi odgadnąć. Cało bida w tym, TesTeqecku, ze w gre wchodzi jesce całe mnóstwo inksyk ciał niebieskik 😀
Do Alsecki
„Wszystko przez te podróże międzyplanetarne! Znam paru takich, którzy jakby prosto z Wenus przylecieli!”
To jest, Alsecko, święto prowda. Znom niejednom babe, co z całom pewnościom pochodzi z Marsa i niejednego chłopa, co z całom pewnościom pochodzi z Wenus 😀
Do Anecki
„Swieta prawda z tymi planetami.Powinno sie wszystkim mlodym nowozencom ksiazke Pana J.Gray’a dawac w prezencie Moze byloby mniej nieporozumien???”
Tyz tak myśle, Anecko. Moze nie syćkie obserwacje pona Graya pokrywajom sie z moimi, ale mimo to myśle, ze niejedno małzeństwo uniknęłoby niejednej kłótni, kieby oboje te ksiązke przecytali i dzięki niej kapecke więcej wiedzieli o sposobie rozumowania tej drugiej strony. Barzo pikne som w tej ksiązce przykłady konkretnyk zdań, ftóre baba rozumie po swojemu, a chłop – po swojemu.
„Mysle,ze Owcarek pochodzi z planety Pluto.Jestem prawie pewna”
Tak sie zastanawiom… moze rzecywiście? 😀
Do Plumbumecki
„A proboszcz z ksiezyca oczywiscie.’
Barzo mozliwe, Plumbumecko. Ciekawe ino, cy z tego ziemskiego cy z jakiegosi inksego 😀
😀
Moze i lepiej, ze Jozka nic nie wyrozumiala z tej kosmologii… Patrzac na efekty osiagniete przez tworcow, mozna stwierdzic ze zrozumiemie teorii = rozwod. A za to Proboszcz moglby okadzic bude…
Mnie wcale nie dziwi fakt,ze panstwo Gray sie rozwiodlo.Wszak „szewc bez butow chodzi” 😉
Widocznie,zeby moc napisac ksiazke,najpierw experymentowali na sobie!!
Pogode mamy traszna.Pada jest ponuro,szaro-buro 🙁
Mnie juz teskno za wiosna!!
salute amici.
Bry…
zimowo u mnie, aczkolwiek łagodnie. Dzisiaj rozprawiamy się z łazienką, to znaczy Pan Maciuś się rozprawia. Zanim zaczął się rozprawiać (uszczelka w bardzo starej armaturze wannowego prysznica), wymieniliśmy poglądy na to i owo, a zwłaszcza na owo. Drobną godzinę nam to zajęło, bo świat skomplikowany jest.
Porozkręcał, wodę zakręcił, pojechał zakupić odpowiednie części. Zdążyłam podzwonić do dwóch kum, mniej więcej po godzinie do każdej. Maciek wrócił właśnie z odpowiednimi częściami, kwadrans spędziliśmy na rozmowie „w drzwiach”, kto z naszych wspólnych znajomych odszedł przez te ćwierć wieku. Zwyczajne Polaków rozmowy 🙄
Zjadło, bo zły kod. 🙁
Trudno.
Czytam.
Jutro się włączę.
Posdrufka! 😀
Do Basiecki
” 😀 ”
Dzięki, Basiecko! Otrzymano od Ciebie kufa przydo mi sie do jakiejsi „podróży za jeden uśmiech” 😀
Do Abnegatecka
„A za to Proboszcz moglby okadzic bude”
Barzo chętnie! Mom więkse gabaryty niz okadzany scur z bajki Krasickiego, więc to kadzenie nie powinno skońcyć sie dlo mnie tak tragicnie jako dlo tego scura 😀
Do Anecki
„Mnie wcale nie dziwi fakt,ze panstwo Gray sie rozwiodlo.Wszak ‚szewc bez butow chodzi’ 😉
Widocznie,zeby moc napisac ksiazke,najpierw experymentowali na sobie!!”
Ba w 1986 rocku pon Gray ozenił sie po roz drugi i… na rozie sie trzymo. Cyli w tym drugim podejściu juz od ćwierci wieku udoje mu sie nie rozwodzić 😀
Do Alecki
„Zanim zaczął się rozprawiać (uszczelka w bardzo starej armaturze wannowego prysznica), wymieniliśmy poglądy na to i owo, a zwłaszcza na owo.”
A bo w pracak hydraulicnyk to jest barzo powsekne zjawisko, ze wymianie uscelek towarzysy wymiana poglądów 😀
Do EMTeSiódemecki
„Zjadło, bo zły kod.”
Bo Łotrpress nie jest ani z Marsa, ani z Wenus, ani z zodnej inksej planety, ino z Gwiazdy Śmierzci lorda Vadera 😀
Owczarku, a co on ma za zielsko w kadzielnicy, ze Ty tak chetnie na to kadzenie sie godzisz? 😯 😀
Życie na Wenus jest niemożliwe (bo za gorąco), więc kobiety muszą być skąd indziej. Może z Obłoku Oorta przyleciały? 😀
Bry!
U mnie śnieży i jest przyzwoicie mroźno, -2C.
Uszczelka to był mały pikuś, bo trzeba było wymienić archaiczny kran, który trzymał się na jednym, ostatnim nieprzeżartym przez rdzę gwincie.
Gdyby to był hydraulik „z książki telefonicznej”, a nie nasz rodak, Maciuś-Złota Rączka, to pewnie rozkułby całą wykafelkowaną ścianę i skazał armaturę na wymianę. Maciuś obszedł się łagodnie, ale zapowiedział, że jak coś w tym systemie jeszcze raz pójdzie, to trzeba będzie całość wymienić. Bo nasza jest przedpotopowa, powiada 😯
Hoko,
To już raczej z Mgławicy Andromedy my są 😉
Do Abnegatecka
„Owczarku, a co on ma za zielsko w kadzielnicy, ze Ty tak chetnie na to kadzenie sie godzisz?”
Jo sie chętnie godze na treść kadzenia. A cy forma tyz mi pasuje – to juz inkso para kierpców 😀
Do Hokecka
„Życie na Wenus jest niemożliwe (bo za gorąco), więc kobiety muszą być skąd indziej.”
A przecie casem sie mówi: „gorąca dziewcyna”. To tako nie moze pochodzić z Wenus? 😀
Do Alecki
„Maciuś obszedł się łagodnie, ale zapowiedział, że jak coś w tym systemie jeszcze raz pójdzie, to trzeba będzie całość wymienić. Bo nasza jest przedpotopowa, powiada”
Ale sprzed ftórego potopu? Tego swedzkiego cy tego, ftóry Noe przezywoł? Tak cy siak – w obu wypadkak to musi być pikny zabytek! 😀
Zdaje się, że sprzed szwedzkiego potopu, Owczarku, ale i tak długo wytrzymała, i uszczelka, i kran 🙂
Owczarku, tam prawie 500 stopni jest. To ja bym z takim gorącem nie ryzykował 😆
ej, no fajnie, kielo cud, pises kulego felietony, ba jo myśloł, ze na te to uowcary, to siy niy godo owcarki podhalańskie, ba luptoki, widzis, krucafiks, telo stary ze mniy chłop, a jescyk siy mozno cosi hań ze tegu interneta wyucyć:))) Poza tym respect i gratki dla Tobiy za pomysły.Boze prowodź
Do Alecki
„Zdaje się, że sprzed szwedzkiego potopu”
A, cyli stosunkowo niedownego! To moze jesce cas gwarancji sie nie skońcył? 😀
Do Hokecka
„Owczarku, tam prawie 500 stopni jest”
Som tyz, Hokecku, gorrrące dziewcyny. I tako gorrrąco dziewcyna to jest pewnie dziewcyna pięćsetstopniowo 😀
Do Zelenecka
„jo myśloł, ze na te to uowcary, to siy niy godo owcarki podhalańskie, ba luptoki”
Jo słysołek ino o luptokak jako mieskańcak Liptowa. Ale moze być i tak, ze niekany i na owcarki tak godajom. Tego wyklucyć nie moge 😀
Albo przegapiłam, albo zeleny45 po raz pierwszy zawitał – pozdrawiam! 🙂
A gdzie reszta? Na WOŚP? 🙂 Toż ‚światełko do nieba’ już dawno poleciało! 🙂
Mam trochę mieszane uczucia na widok tych fajerwerków – bardziej przejęta byłam, gdy ludzie trzymali zapalniczki i ‚zimne ognie’ – jakieś to teraz zbyt ‚bizantyjskie’ dla mnie. No, ale ja chyba z całkiem innej planety jestem. 😉
Ja jestem, tylko nie mam czasu przeczytać.
Muszę to i owo, bo mam trochę do zrobienia, a ja za kryminały się złapałam. Dwie noce zarwane, później po pół dnia przespane.
Dobrze, to jeszcze tylko poślę Wam całusy i zniknę. 🙂
PS. Dzieci to lubią taką dużą i głośną imprezę. To przecież dla nich te fajerwerki. Może to miasto fundowało, nie wiem.
Nie oburzam się. Chciałabym, żeby Polacy umieli się bawić wspólnie i cieszyć.
To w sprawie „światełka”.
Do Alsecki
Syćko wskazuje na to, ze Zelenecek po roz pierwsy tutok zajrzoł, więc mozemy powitać go piknie 😀
Jo z tym „światełkiem” tyz mom miesane ucucia. Ale jeśli idzie o całokstałt WOŚP-u, to ucucia mom ocywiście nie miesane, ino piknie pozytywne 😀
Do EMTeSiódemecki
„Dwie noce zarwane, później po pół dnia przespane”
A! To ocywiście wozny argument za tym, coby wreście przespać caluśkom nocke. No to piknyk snów EMTeSiódemecko! 😀
Ja też się nie oburzam – uważam jednak, że to przerost formy. Bardziej mnie wzruszały i poruszały dawniejsze ‚światełka’ – a jacy wszyscy(wybaczcie uogólnienie) byliśmy radośni! Jurek Owsiak i WOŚP to absolutne cudo i chyba jedyne, co nas – jako naród – jednoczy. 😀
Dobrych snów! 🙂
Przybacem za „słownikiem gwary górali skalnego podhala…” pona Hodorowicza, wydanym w Mieście w 2004, liptok – owczarek, pies pasterski. Tako i u mnie w chałupiy siy godoło, ba niy bedzieme o to hebo do wójta chodzać:)))
I jo witom fscyćkich co i mnie witajom…
Zeleny45 🙂
Mt7, czyżby to coś z twórczości M.G. 😉
nie chcę Was straszyć, ale przeczytałam następną książkę do polecenia 😆
Bry!
Witam w Budzie, Zeneny45 🙂
Kurka siwa, u mnie zima i mróz trzyma 😯
-11C, ale słońce świeci, niekoniecznie na szczęście, bo mi świeci prosto w okna i widzę, że okna…no, trzeba wyprać, jak się zrobi cieplej.
W moich doniczkach dwóch tulipany i narcyze podrastają, chyba sobie przyniosę pare gałązek forsycji i wstawię do wazonu, żeby powoli nawoływać wiosnę.
Miłego dnia!
Alicjo, usiądź tyłem do okna! 😉
Strasz, Emi, strasz! 😀 Co to za książka?
Ja – zaniedbując różne takie – przeczytałam dwie pierwsze części M.G. Bardzo sympatyczne czytadła! Drugą część, moim zdaniem, czyta się lepiej – to chyba sprawa tłumaczenia.
Niestety, ja jak mt7, nie mam czasu. 🙁 Ale jutro może w końcu siądę w spokoju i przeczytam nowy wpis Owczarka o intrygującym tytule?… Chorujące od miesiąca dziecię podrzucę babci i dziadkowi. 😎 🙂 Dziecięciu wysoka gorączka już minęła jakiś tydzień temu i np. w chwili obecnej gania się po mieszkaniu z Amigiem . Nie ma biedaczka co z energią zrobić, a ja nie mam już siły powtarzać „siedź spokojnie, nie ganiaj bo zaraz znów będziesz kaszlać”. 🙁
Also,
słońce ma to do siebie, że się przesuwa (no przecież Ziemia stoi w miejscu!!!), przenisoło się z tej najbardziej bijącej w okna strony na boki, a tam to ja już nie zaglądam 😉
Małgosiu,
stosowałaś na kaszel/przeziębienia etc. miksturę imbirowo-miodowo-cytrynową? Bardzo polecam, a tu masz przepis:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Dobre_Rady/Imbirowa_kuracja_Heleny.html
A cóż to za zaraza od miesiąca męczy dziecko?!
Jasne, że to Słońce się przesuwa – przecież każdy widzi! 😆
Do Alsecki
„Jurek Owsiak i WOŚP to absolutne cudo i chyba jedyne, co nas – jako naród – jednoczy.”
Całego – chyba tyz nie. Ale jednak jego zdecydowanom więksość – a to tyz jak na nas kraj, to pikny fenomen 😀
Do Zelenecka
„Przybacem za ‚słownikiem gwary górali skalnego podhala…’ pona Hodorowicza, wydanym w Mieście w 2004, liptok – owczarek, pies pasterski. Tako i u mnie w chałupiy siy godoło”
No to skoro som jaz dwa dowody, ze owcarki niekany som luptokami – to znacy, ze tak właśnie jest i ślus 😀
Do Emilecki
„nie chcę Was straszyć, ale przeczytałam następną książkę do polecenia”
A to polecoj, Emilecko! Pewnie ze polecoj! Nastrasyć to by nos mozno było dopiero ksiązkom niegodnom polecenia 😀
Do Alecki
„słońce świeci, niekoniecznie na szczęście, bo mi świeci prosto w okna i widzę, że okna… no, trzeba wyprać, jak się zrobi cieplej.”
To Zabom! Koniecnie Zabom! I Alsecka godo, ze Zaba piere okna najlepiej, i jo tak godom, to znacy, ze Zaba myje najlepiej. Haj 😀
Do Małgosiecki
„jutro może w końcu siądę w spokoju i przeczytam nowy wpis Owczarka o intrygującym tytule?”
A to jutro, Małgosiecko, juz chyba bedzie inksy wpis. Ino… on bedzie niewidzialny 😉 Ocywiście pod warunkiem, ze syćko pódzie zgodnie z planem…
Syćkiego najzdrowsego dlo dziecięcia!!! 😀
😆
No tak, to wszystko jasne. No, może prawie wszystko. Jest jedno małe „ale” pierwiastek żeński w mężczyźnie i męski w kobiecie. Gdy mężczyzna choruje, praktycznie zamienia się w kobietę- bezustannie potrzebuje pocieszania i opieki. O swoim pierwiastku męskim sama się kiedyś dowiedziałam , gdy przy okazji pewnych kłopotów inna kobieta próbowała się nade mną użalać, a ja jej wciąż udowadniałam, że nie jest tak źle, inni mają gorzej itd na co w końcu zła krzyknęła” Ale jesteś! To ja chciałam cię pożałować, a ty taka!” 😆