Honor wilka

W poprzednim wpisie opowiedziołek wom o nasym piknym zwycięstwie nad tysiącem wilków. Heeej! Radość z tego zwycięstwa była wielko. I baca z juhasami sie radowali, i owiecki, no i my owcarki, wroz z Marynom Krywaniec, ftóro nos w pore przed tym wilcym atakiem ostrzegła.

Ba wkrótce zacęła turbować mnie jedno myśl: co bedzie, kie wilki sie dowiedzom, ze udaremniliśmy ik atak tylko dzięki podstępowi? Przecie kieby sie tego dowiedziały, to mogłyby nos zaatakować jesce roz! A wte racej trudno licyć, ze po roz drugi bedzie mozno je nabrać na te samom bojke o dwudziestu tysiącak psów. Bajako.

Dlotego, kie syćka na holi ciągle jesce rozpamiętywali ten pikny triumf, jo postanowiłek pohybać tropem wilków i spróbować dowiedzieć sie, cy one cegosi nowego nie knujom. Wilcyk śladów było wokoło straśnie duzo. Rozchodziły sie we syćkie mozliwe strony. Zdecydowołek sie póść za tymi, ftóre pachniały mi najbardziej znajomo. Ostawiła je po sobie wataha zyjąco niedaleko Turbacza. Odnalozłek te watahe w lesie nad Furcówkom. Cicho podesłek ku tym beskurcyjom pod wiater, coby nie zorientowały sie, ze je śledze. Usłysołek jakomsi ozywionom rozmowe. Nie wiem, jaki był jej pocątek, ale kie juz byłek na telo blisko, ze mogłek zrozumieć, co godajom, to usłysołek, jak jeden stary wilk pado tak:
– Wy tutok, krzesny, jesteście przywódcom stada, więc wy tu decydujecie. Ale godom wom to samo, co godołek od pocątku: to niehonorowo w tysiąc wilków atakować śtyry owcarki! Niehonorowo! Nawet kieby my zwycięzyli, to nie byłby zoden powód do kwoły.
– I co z tego! – pedzioł na to jakisi młody wilk. – Telo ludzi mo honor w rzyci, to dlocego my wilki nie miałybyśmy go mieć w tym samym miejscu?
– Nie wiem jak u wos, krzesny, ale u mnie – mój honor jest zbyt duzy, a rzyć zbyt mało, coby to pierwse mogło sie zmieścić w tym drugim.
– Ino co wom ten honor doł? Przez te syćkie roki, kie to wy byliście przywódcom stada, nie zdołaliście upolować ani jednej owcy pilnowanej przez te śtyry sakramenckie owcarki! Ani jednej!
– Wom, krzesny, choć zebraliście tysiąc wilków, tyz to sie nie udało.
– Ale niewiele brakowało! Zreśtom zacynom sie zastanawiać, cy ten dziwny wilk, co ostrzegł nos przed dwudziestoma tysiącami psów, to aby na pewno był prowdziwy? Wte byłek tak podniecony nadziejom na wielkie zwycięstwo nad owcarkami, ze jakosi nie zwróciłek na to uwagi. Ale teroz… tak mi sie cosi widzi, ze ten niby-wilk to chyba nie mioł ani wilcego zapachu, ani wilcego głosu…
– Ha! Jeśli to był podstęp, na ftóry daliście sie nabrać, to by znacyło, ze wbrew temu, co godoliście, wcale nie jesteście sprytniejsi od tyk owcarków.
– Ale w takim rozie trza te tysiąc wilków skrzyknąć jesce roz. I tym rozem zwycięzymy!
– Beze mnie, krzesny, beze mnie.
– A to cemu?
– Co jo wom bede godoł. Skoro potela nie zrozumieliście tego, co godołek o honorze, to juz nie zrozumiecie.
– No to precki z mojej watahy, obleśnioku! Doje ci wilcy bilet – dosłownie i w przenośni!

Stary wilk juz nic więcej nie pedzioł, ino westchnął i rusył przed siebie. Seł powoli, z opusconym łbem i opusconym ogonem. Kie juz oddalił sie kapecke od stada, dogoniłek bidoka i pedziołek:
– Witojcie, krzesny. Słysołek ino końcówke tego, coście o honorze gwarzyli, ale to, co usłysołek – było pikne.

Stary wilk zdziwił sie straśnie, ze mnie tutok spotkoł.
– Jeśli to wos pociesy – pedzioł w końcu – to tego samego zdania jest więksość wilków w Karpatak. Tyz uwazajom, ze atakowanie wos tak przewazającymi siłami było niehonorowe.
– Naprowde? – zdziwiłek sie. – W takim rozie co tysiąc wilków robiło niedowno na mojej holi? Po oscypka do mojego bacy przysły?
– A wiecie, krzesny, kielo wilków jest w całyk Karpatak? – usłysołek w odpowiedzi. – Koło 5 tysięcy. No to nie godojcie, ze ten tysiąc, co fcioł wos zatakować, to była więksość. Pewnie nawet nie wiecie, ze z powodu tej całej wyprawy na wasom hole honorne wilki o mało co nie pobiły sie z tymi niehonornymi. Ba w końcu zrezygnowały z sarpacki, coby potem nifto nie godoł, ze wilk wilkowi cłowiekiem.
– Przyznoje, nie wiedziołek o tym – pedziołek. – Ba tak w ogóle z tego, co usłysołek, rozumiem, ze to wy do niedowna byliście przywódcom watahy? Cy to znacy, ze to obecny przywódca wymyślił, coby skrzyknąć przeciwko mnie i moim owcarkowym kompanom wilki z całyk Karpat?
– Bajuści – pedzioł stary wilk. – Mi taki diabelski plan nigdy nawet we łbie nie zaświtoł. Ale cóz. Jo sie juz teroz nie lice. Roków mi przybyło, sił ubyło, więc naturalnom kolejom rzecy do władzy doseł młody i silny wilk.
– Pockojcie, krzesny… – Cosi nagle przysło mi do głowy. – A zatem kiebyście nazod wy zostali przywódcom stada, to wte juz nie bedzie groziło, ze wilki z caluśkik Karpat znów zapolujom na owiecki mojego bacy?
– Do cego zmierzocie, krzesny? – spytoł wilk.
– No, po prostu pytom, cy nie fcielibyście nazod stać sie najwozniejsym wilkiem w stadzie?
– Pomarzyć mozno – odrzekł wilk.
– Pomóc marzeniom tyz mozno – pedziołek. – Idziemy, krzesny.
– Idziemy? Kany?
– Do wasej watahy.
– Ale przecie dopiero co mnie z niej wyrzucili!
– Wyrzucenie nie jest prawomocne. Mozno sie odwołać.
– Ale jo nie fce!
– Fcecie, Ocywiście, ze fcecie.

Chyciłek wilka za kark i zaciągłek do jego stada. On opieroł sie straśnie, ale jo sie tym ani kapecke nie przejmowołek. No i wleźli my zaroz pomiędzy wilcom gromade.

– A to co? – zdziwił sie młody przywódca stada. – Rozumiem! Ten fudament jest teroz w zmowie z psami! Zdradził nos! I jesce taki bedzie o wilcym honorze godoł!
– To wcale nie był mój pomysł – zacął sie bronić stary wilk.
– Potwierdzom, ze nie jego – pedziołek. – Ba pomyślołek, ze chyba lepiej, coby to stado miało mądrego przywódce, a nie głupiego.
– A niby fto jest tym głupim przywódcom? – zdenerwowoł sie młody wilk. – I fto w ogóle pozwolił wom miesać sie w nase wilce sprawy?
– A fto wom pozwalo furt miesać sie w sprawy owiecek mojego bacy? – spytołek. – Jeśli uwazocie, krzesny, ze naprowde jesteście w stadzie najlepsi, to nie bedziecie sie bali jesce roz stanąć z tym oto starym wilkiem do walki o przywództwo.
– Znowu? Przecie mojo kadencja dopiero sie zacęła! – zawołoł młody wilk, ale po kwilecce dodoł. – Niekze ta. Bez trudu jesce roz pokonom tego bejdoka.

I pohyboł wartko na starego wilka. Zaroz chycił go zębami za kudły i bez więksego trudu obalił na ziem.

– Faul! – zawołołek. – Za sfaulowanie przeciwnika – punkt karny. 1:0 dlo starego wilka.
– Jaki faul? Jakie 1:0? – cudowoł młody wilk.
– Walke o przywódzwto wygro nie ten, fto okaze sie mocniejsy w mięśniak, ale ten, fto okaze sie mocniejsy intelektualnie – wyjaśniłek.
Młody wilk zrobił wielkie ocy.
– Co wy za bździny godocie?
– To nie som zodne bździny, krzesny – odpowiedziołek. – Jak myślicie? Cemu to ludzie na tym świecie wierchujom, choć jest przecie telo zywimy silniejsej od nik? Dzięki sile rozumu! Haj. Kieby światem rządził ten, fto jest najsilniejsy fizycnie, to rządziłby nim nie cłowiek, ino słoń.
– E, głupi jesteście i telo – stwierdził młody wilk.
– 2:0 dlo starego wilka! – zawołołek.
– Co?
– Pedziołek wyraźnie – 2:0. Obraziliście sędziego, więc znowu dostoliście punkt karny.
– A fto niby jest tym sędziom? Wy? – spytoł młody wilk.
– Ftosi musi nim być – pedziołek.
– Ale mi sędzia! – zaśmioł sie młody wilk. – Chyba sędzia-kalos!
– Znowu obraziliście sędziego – zauwazyłek. – Mocie kolejny punkt karny i teroz juz jest 3:0 dlo starego wilka!

Młody wilk fcioł chyba warknąć, ale w końcu sie opanowoł, bo zrozumioł, ze jeśli nie zmieni zachowania, to bedzie tracił wobec rywala coroz więcej punktów.
– To jak mo wyglądać ta waso intelektualno walka? – spytoł.
– Bede zadawoł wom obu pytonia – pedziołek. – I wygro ten, co bedzie lepiej odpowiadoł.

Na kwile zamilkłek, ba zaroz zacąłek godać dalej:
– Posłuchojcie uwaznie pierwsego pytonia. Kielo to jest dwa dodać dwa?
– Chyba wom sie zgłupło, krzesny! – zawołoł młody wilk. – Myślicie, ze jo mom nagrode Nobla z matematyki, zeby umieć rozwiązywać tak skomplikowane działania?
– Nobla z matematyki?… – zacął śpekulować stary wilk – Nie znom sie za dobrze na świecie ludzi, ale z tego, co wiem, u nik som Noble z róznyk dziedzin, ale z matematyki to akurat nimo.
– 4:0 dlo starego wilka! – pedziołek.
– A to cemu? – prociwił sie młody wilk. – Przecie on jesce nie rozwiązoł wasego zadania.
– Ale za to wiedzioł, ze u ludzi Nobla z matematyki sie nie przyznoje – pedziołek. – A wy nie wiedzieliście.
– Krucafuks!!! – Młody przywódca stracił reśtki cierpliwości. – Dosyć juz mom tego wasego sędziowania!

I hipnął w mojom strone, najwyraźniej mając zamiar mnie ugryźć. Ba jo juz nie z takimi wilkami sarpacki wygrywołek! Chyciłek fudamenta za kark i podrzuciłek do wierchu. Wilk przez ułamek sekundy frunął w powietrzu… a potem zderzył sie z grubym pniem wielkiego buka. Kie zaś sie zderzył, to jaz gwiazdy uwidzioł – ino nie wiedzioł jakie, bo z astronomii on był taki sam sietniok jak z matmy.

– Doje wom zółtom kartke – oświadcyłek. – A kie jesce roz spróbujecie mnie ugryźć, to dom wom cyrwonom i bedziecie zdyskwalifikowani. Natomiast wracając do tego, kielo to jest dwa dodać dwa, to przecie wystarcyło kapecke pomyśleć: z przodu mocie dwie łapy, z tyłu tyz dwie, a rozem mocie ik – jak wiadomo – śtyry. Proste?

– Bajuści! – zgodził sie ze mnom młody wilk tonem, ftóry ku mojemu zaskoceniu był piknie entuzjastycny. – Na mój dusiu! To jest nawet ciekawe. Dwa plus dwa to śtyry… Heeej! Barzo ciekawe! Muse sie chyba blizej z tom całom matematykom zapoznać… A więc… podoje sie do dymisji. Nie fce juz więcej być przywódcom watahy. Odkryłek swoje prowdziwe powołanie. Bede matematykiem!

Krucafuks! Chyba za mocno prasłek tym bidokiem. Bo najwyraźniej cosi mu sie w głowie poprzestawiało. Chociaz… wiele wskazywało na to, ze te zmiany w jego głowie były na lepse, a nie na gorse. Haj.

No i tak przywódcom nazod zostoł stary wilk. A kie nim zostoł, to od rozu pedzioł, ze przeprowadzi sie ze swym stadem w jakiesi inkse miejsce.

– Bo widzicie, krzesny – wyjaśnił – głupio mi teroz atakować wase owce, kie tak piknie mi pomogliście. Ale głupio tyz ik nie atakować, kie jestem dzikim drapieznym wilkiem. Dlotego najlepiej bedzie, kie wyprowadze sie daleko stela.

Jo mu wte zaproponowołek, coby przeniesł sie do Holandii, bo przybocyłek se, ze Anecka zbocowała, ze w Holandii brakuje wilków. On mi na to pedzioł, ze rozwazy takom mozliwość. A potem pozegnoł sie piknie ze mnom i zaroz rusył ze swym stadem kasi na północ.

Cy faktycnie te wilki zamieskajom w Holandii? Tego nie wiem. Ba jeśli zamieskajom – to ka nalezy ik wypatrywać? Jo se myśle, ze w okolicak holenderskik uniwersytetów. A dokładniej – na uniwersyteckik wydziałak matematyki. W końcu jeden z tyk wilków jest teroz wielkim miłośnikiem tej właśnie dziedziny nauki. Hau!

P.S.1. A dzisiok to jest taki pikny dzień, kie pikne urodziny Margecki wypadajom. No to zdrowie Margecki! 😀

P.S.2. A w sobote – podwójne święto Plumbumecki. Po pierwse dlotego – ze jest mamom, a ta sobota to przecie 26 maja. Po drugie zaś dlotego, ze to dzień jej imienin. No to zdrowie Plumbumecki! 😀