Odskodowanie dlo Felka

Na krótko przed dniem Świętego Wojciecha (cyli dniem, kie owcarki wroz z bacami i owieckami wyrusajom na hole) do nasego sołtysa przyseł Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi.

– Witojze, Feluś – pedzioł sołtys. – Co cie tutok sprowadzo?
– Ano, przysłek po nalezne mi odskodowanie – pedzioł Felek.
– Co takiego? – Sołtys nie był pewien, cy dobrze zrozumioł, co Felek pedzioł.
– No, po odskodowanie za potok przysłek – odrzekł Felek wzrusając ramionami.
– Za jaki potok? – zdziwił sie sołtys.
– Jak to za jaki? Za ten, co przez nasom wieś przepływo – pedzioł Felek. – I w tym cały kłopot. Bo ten potok straśnie głośno siumi! Telo decybeli ryktuje, ze kie jo mom w chałupie otwarte okna, to nie moge sie na nicym skupić. Dlotego właśnie musicie zapłacić mi odskodowanie.
Sołtys popukoł sie w głowe.
– Felek, przynapity jesteś, cy jak? – spytoł. – Od kiedy to sołtysi płacom odskodowania za siumiące potoki?
– Ha! – zawołoł triumfalnie Felek i wyciągnął z kieseni kurtki smartfona. Podoł go sołtysowi.
– Cytojcie, krzesny – popytoł.
Sołtys wziął smartfona do ręki. Na wyświetlacu widnioł taki jeden artykuł z Onetu, ka było napisane tak:

Włochy: miasto ukarane grzywną za… zbyt głośny wodospad.
[…] 1032 euro – taką karę otrzymały władze miejscowości Bellano po tym, gdy jeden z jej mieszkańców poskarżył się na głośny wodospad o nazwie Otchłań (Orrido), podziwiany przez tysiące turystów, zwłaszcza zagranicznych.
Mniejszy entuzjazm budzi wodospad na pobliskim osiedlu. Niektórzy z jego mieszkańców mówią, że przy otwartych oknach nie mogą słuchać radia ani oglądać telewizji, bo nic nie słyszą.
Skarga jednego z niezadowolonych została złożona w regionalnym urzędzie do spraw ochrony środowiska. Urzędnicy, jak się zauważa, zamiast chronić piękno natury, nakazali zmierzyć poziom hałasu i stwierdzili przekroczenie dopuszczalnych norm w skalistym kanionie, do którego z impetem wpada wzburzona woda.

Sołtys skońcył cytać, pokryncił głowom i pedzioł:
– Cóz… moze u tyk Włochów jest takie prawo, ze lokalny samorząd musi płacić za zbyt głośnom wode. Ale tutok przecie jest Polska, a nie we Włochy.
Felek mioł na to gotowom odpowiedź:
– Chyba zabocyliście, krzesny, ze Włochy i Polska nalezom do jednej i tej samej Unii Europejskiej. I tyk samyk dyrektyw z Brukseli musimy słuchać i my, i oni. Jeśli więc u nik samorząd lokalny odpowiado za zbyt głośnom nature – to nimo wątpliwości, ze u nos tyz.
– A moze ta wiadomość to ino jakisi primaaprilisowy śpas? – śpekulowoł sołtys.
– Jest nad tekstem data 1 kwietnia? – spytoł Felek. – Nimo! Jest inkso! Więc przestońcie wreście uchylać sie od płacenia. Lepiej dogodojmy sie jak powozni dorośli ludzie. Jeśli mocie w tej kwili za mało dutków – mozecie wypłacać mi odskodowanie w ratak. Choć wte ocywiście dojdom wom odsetki.
– Jo ci dom odsetki, beskurcyjo! – Sołtys nie wytrzymoł i chycił wisącom na ścianie strzelbe. Wnet wycelowoł jom ku Felkowi.
– Nie, to nie – pedzioł Felek, cofając sie ostroznie ku wyjściu. – Myślołek, ze załatwie z womi sprawe polubownie. Ale skoro polubownie nie fcecie – spotkomy sie w sądzie.

Sołtys odciągnął kurek strzelby, a wte Felek – w uciekaca. Sołtys zaśmioł sie i odłozył broń. Potem usiodł i napił sie Łąckiej Śliwowicy. Posiedzioł kapecke i… zacęły nachodzić go wątpliwości.

– Krucafuks! – zacął godać do siebie. – A co bedzie, kie on naprowde pódzie do tego sądu? Jego stać przecie na najlepsyk adwokatów! A kie sąd przyzno mu racje, to jak wysokie bedzie to odskodowanie? Cy strace cały dorobek swego zywobycia? O, Jezusicku! Jo chyba zwariuje od myślenia o tym syćkim! Lepiej chyba póde do najmądrzejsego cłowieka we wsi.

No i sołtys poseł do mojej gaździny. Bacy akurat nie było w chałupie, bo siedzioł w korcmie i godoł z juhasami o planak na piknie zblizający sie dzień Świętego Wojciecha. Gaździna wpuściła sołtysa do środka. Sołtyz zaś zaroz opowiedzioł o swoim frasunku. Gaździna wysłuchała gościa piknie, a potem pedziała:
– Tak se myśle, krzesny, ze chyba dom rade wom pomóc…
Nagle zacęła cosi nadsłuchiwać.
– Jakiesi auto zajechało tutok – pedziała. I wyjrzała przez okno.
– To auto Felka – rzekła sołtysowi. – Zaroz tutok wejdzie.
– O, Jezusicku! – zawołoł sołtys. – On nie moze wiedzieć, ze jo tutok jestem, bo od rozu sie domyśli, ze mojo wizyta u wos mo zwiazek z nim!
– No to schowojcie sie w safie – poradziła gaździna. – Abo nie. Bo jeśli mój chłop wróci, to nie wiadomo, co se pomyśli, kie wos w tej safie uwidzi. Lepiej ucieknijcie stela oknem z drugiej strony chałupy.

I sołtys zrobił, jako gaździna pedziała. Pohyboł ku oknu, ftóre wychodziło na strone pobliskiego potoka. Sapiąc jak pikno starodowno lokomotywa, wygramolił sie do pola. Jo tymcasem dobrze sie rozglądołek, cy przypadkiem koło nasej chałupy nie przechodzi Janiela. Kieby przechodziła i uwidziała, jak sołtys ukradkiem opusco nasom chałupe – to by dopiero bździn we wsi naopowiadała! Na scynście Janieli w poblizu nie było. Na scynście dlo niej, ocywiście. Bo kieby była, to jo musiołbyk hipnąć ku niej i tak groźnie nascekać i naujadać, coby ze strachu zabocyła syćko, co widziała w ciągu ostatniej godziny.

W tej samej kwilecce, kie sołtys traktowoł nase okno jako drzwi zastępce, z drugiej strony chałupy zapukoł Felek. Gaździna zaroz otworzyła mu i zaprosiła do środka.

– Witojcie, krzesno! – zawołoł Felek. – Wiecie co? Wpodłek na pikny pomysł jak mozno wyciągnąć od nasego sołtysa pikne dutki.
– Jo tyz muse ci, Feluś, o cymsi pedzieć – pedziała gaździna. – Przed kwileckom oglądałak w telewizji wiadomości. Właśnie godali o jednej straśnie śmiesnej rzecy. Otóz pewnemu sietniokowi we Włosek straśnie przeskadzoł pobliski wodpospad. Ze niby był zbyt głośny, hehe. O dziwo, jakiesi głupie urzędniki pocątkowo przyznały temu sietniokowi racje i ukarały mandatem miejscowego burmistrza. Ale wies, Felek, co sie potem okazało? Ze chłop mioł po prostu zabocył wyłącyć radia, we ftórym w dodatku fala uciekła! I to jego własne radio tak głośno sumiało, a nie wodospad! Hahahaha!
– Yyy… Radio, padocie? – wybąkoł Felek.
– Bajako – pedziała gaździna. – Ale to jesce nie syćko. Wyobroź se, ze w ślady tego sietnioka posli rózni „spryciorze” w róznyk krajak Unii. Zacęli oni swoje lokalne władze pozywać o rózne bzdurne odskodowania – a to za zbyt głośny potok, a to za zbyt głośne sroki w okolicy, a to za zbyt głośno dujący wiater… Ba teroz syćkie sądy od rozu odrzucajom takie pozwy, bo sie bojom podobnej kompromitacji, jako spotkała tyk włoskik urzędników. Mało tego! Nakładajom na tyk bejdoków grzywny za próbe wprowadzenia w błąd organów państwowej administracji! Sakramencko pikne grzywny na nik naładajom! Hahaha! Ale ubaw! Hahahahaha!

Na mój dusiu! Mojo gaździna tak piknie udawała, ze sie śmieje, ze za takom gre to prowdziwy Oskar jej sie nalezoł. Pikny Oskar z samiućkiego Losa Angelesa.

– Felek, a cemu ty sie nie śmiejes? – spytała gaździna. – Przecie to, co ci opowiedziałak, jest straśnie śmiesne!
– No… yyy… yyy… – jąkoł sie Felek. – No tak… barzo śmiesne. Hyhy! Hy-hy-hy-hy…

Felkowi z kolei marnie to udawanie śmiechu wychodziło. Za to mógł dostać ino Złote Maliny. Haj.

– No dobrze Feluś – rzekła gaździna. – Ba godołeś cosi, ze mos pomysł, jak wyciągnąć dutki od nasego sołtysa.
– Ja? Ah, tak… – Felek scyrwienił sie na kufie. – Ale to moze później? Właśnie przybocyłek se, ze mom spotkanie w Nowym Targu z pewnym japońskim biznesmenem. Muse wartko jechać do Nowego Targu.

Po tyk słowak Felek niemalze wybiegł z nasej chałupy i pohyboł do swego auta. Zanim usiodł za kierownicom, mruknął cosi pod nosem. Ale co? Krucafuks! Tego niestety nie dosłysołek. Nie dosłysołek, bo potok za nasom chałupom zbyt głośno sumioł i zagłusył Felkowe mrucenie. Więc jak myślicie? Powinienek zaządać od nasego sołtysa odskodowania za zbyt głośny potok? Przyznoje, ze barzo chętnie byk zaządoł. Choć wcale nie musi ono być wielkie. Nie musi, bo po co? Pikny kawałecek dobrej kiełbasy jałowcowej – w zupełności wystarcy. Hau!

P.S.1. A w najblizsy poniedziałek… to dopiero okazji do świętowania bedzie! Bo to dzień urodzin Helenecki, Misiecka i Poni BlejkKocickowej. No to zdrowie Ostomiłyk Jubilatów piknie w tym dniu wypijmy! 😀

P.S.2. We wtorek tyz poświętujemy se piknie. Bo w tym dniu urodziny i imieniny Pona Pietra bedom. Zdrowie Pona Pietra! 😀