Mhmhmhmy dzień tyźnia to niedziela
Krucafuks! Niedziela! Co za paskudny dzień! Najgorsy ze syćkik! Gorsego nimo i nigdy nie było! Kozdy dzień tyźnia jest pikny z wyjątkiem niedzieli właśnie! Najlepiej byłoby wte, kieby w ogóle wykreślono ten dzień z kalendorza! Niek tydzień mo ino seść dni. Od piątku do soboty. Telo wystarcy. A z niedzielom precki! Haj!
Ocywiście to nie jest mój pogląd na niedziele, ino poni Koko Szanel, o ftórej idzie teroz w kinak film z poniom Audrey Tautou w roli głównej. No i na końcu tego filmu pojawio sie napis, ze ta poni Koko pomarła w niedziele – dniu, ftórego najbardziej nie lubiła. A nie lubiła go, bo nie mozno było se wte popracować.
Jako ze od poni Koko dzisiok zacąłek, to nie wiedziołek, cy tytuł wpisu dać po mojemu, cyli: „Najpikniejsy dzień tyźnia to niedziela”, cy po kokoszanelowemu, cyli: „Najstraśniejsy dzień tyźnia to niedziela”. Dlotego pierwse słowo w tytule specjalnie wyryktowolek niewyraźnie.
Cemu poni Koko nie lubiła niedziel? Cy jo wiem? Moze w tym swoim zapracowaniu nie zauwazyła, ze w takom niedziele niekoniecnie trza nic nie robić? Mozno przecie – jako w poprzednim wpisie była mowa – robić Nic! Mi w kozdym rozie tak sie widzi, ze właśnie dzięki tej mozliwości robienia Nic niedziela jest dniem najpikniejsym. Wiem, wiem, wcora godołek, ze sobota. Ale przemyślołek syćko jesce roz i zadołek se pytanie: cy naprowde sobota jest dniem, kie mozno całkowicie oddać sie robieniu Nic? No, chyba nie do końca. Niedowno Małgosiecka pedziała nom, ze dlo niej sobota wcale nie jest dniem wolnym. U mnie na wsi tyz nie jest. Kie trza pracować w polu, to w sobote pracuje sie tak samo jak w poniedziałek, wtorek, środe, cwortek i piątek. A w miastak? Kielo to sklepów i zakładów usługowyk jest w soboty otwartyk! A skoro som one otwarte, to znacy, ze ftosi w nik musi pracować. Ocywiście som i tacy, co musom pracować tyz w niedziele. Ale tyk, co w sobote do roboty idom, jest duzo więcej.
A nawet kie ftosi mo wolnom sobote, to cy mo wte cas na same ino przyjemności? Tyz niekoniecnie. Bo moze sie okazać, ze w ciągu ostatnik dni zrobił sie w chałupie bałagan i wte sobotni dzień trza zacąć od ryktowania domowyk porządków, co racej trudno uznać za beztroskie robienie Nic. A poza tym w jednym artykule popularnonaukowym cytołek, ze kie sobotni poranek przychodzi, to wielu ludzi migrena straśno chyto. W ten sposób podobno organizm odreagowuje nieustanne napięcie, jakie cłekowi od poniedziałku do piątku towarzysy. No to jo dziękuje za takom sobote, we ftórom zamiast jeść to, co zakwolo Pon Pieter, trza łykać to, co poleco poni Goździkowa!*
Tak, tak, ostomili. Nie dlo syćkik sobota to dzień, kie mozno robić Nic. Ale za to niedziela…
Ale za to niedzieeela,
Ale za to niedzieeela,
Niedzieeela będzie dla nas.
No pewnie ze bedzie dlo nos! Niby cemu miałaby nie być! Piknej niedzieli wom zyce, ostomili! Hau!
* Tutok jest link dlo tyk ostomiłyk gości Owcarkówki, co zyjom poza Polskom i w związku z tym mogom nie wiedzieć, co poleco poni Goździkowa.
Komentarze
Mój Gazda mawiał tak:
Niedzielne zarobki
Diabłu do szopki.
Sprawdza się na 150% . Tyle czasu marnujemy w ciągu tygodnia , że praca w niedzielę to grzech ciężki. Nawet śmiertelny. Bo co to za życie kiedy trzeba pracować w niedzielę.
No chyba ,że trza.
Jak mus to mus.
Idę zaraz ciężko grzeszyć. Będę zrywał wiśnie ma wiśnówkę. Cały tydzień nie pracowałem , migreny nie mam . Do roboty.
Wiśniówkę jak zwykle rozdam , co do butelki.
Diabeł się cieszy?
Dziś, po burzy, która przeszła noca, można przyjemnie i odpoczywac i z lekka popracować. Od razu zrobiło się przyjemnie na dworze. Już tylko z tego powodu niedziela zapowiada się wspaniale.
Tak wiec- miłej niedzieli! 😀
Takie to, moiście Wy, jako ucone prawio, zalicyli my Niedziele Owcarkowego Festiwalu Nojpiekniejsyk Dni Tyżnia.Zaś sie obyrtło na niedziele.Nie wadżmy sie cy ona ostatni, cy pirsy dziń tyżnia.Licy sie, ze dzisiok jes nojpiekniejso. Słowem „Jes dobrze, ale nie nojgorzy jes”-jako to A. Graboski śpiwo. http://kokotkaaa.wrzuta.pl/audio/4Jce7MQU7rU/andrzej_grabowski_jestem_jak_motyl_jest_dobrze.mp3
Som my syćka w budzie.To Smadnego łyk! Co by my tyk Niedziel mieli, a mieli! I do obrzondku, a pote rozmaite k, kto ta jakie kce.
Dzisiaj jest dobrze, bo jest chłodno a nawet zimno:) i po deszczu, tylko 19 stopni, więc do niedzieli dzisiejszej nie mam nic naprzeciwko.
ogólnie kjilka powdów by lubić niedzielę mam, ale zacytuję (by się nie powtarzać) z mojego bloga dlaczego ichj jakoś zbytnio nie lubię:
„Dawniej lubiłem, w dzieciństwie w sumie i nawet później, w liceum tyż, bo cąły dzień czytałem ksiązki miast się uczyć i w ogóle jakoś klimatycznie było, na studiach to z kolei pół niedzieli zawsze przesypiałem, a jak nie spałem to miałem fazę na sprzątanie a reszta dnia jakoś bezproduktywnie zlatywała.
Ale teraz odkąd pracuję, to nie trawię (no chyba że mam dużo roboty, ale w wakacje to już porażka totalna), nie ma co człowiek ze sobą zrobić, wszystko pozamykane, do knajpy pójść z kimś nie ma, w kinie prawie nigdy nic nie ma, bo prowincja itd
Takie piątkowe popołudnie po pracy jest wyzwalające, ale te niedziele okropne i się ciągną.
Jedyny plus jaki widzę, to sjesta Kydryńskiego, (jak oglądałem TV dawno temu, to jeszcze fajne programy czy filmy się zdarzały)
No i tak myląc o tym olśniło mnie:)
Niedziela, przecież to dzień inny niż zwykły i dobry pomysł na kompilację youtubową (oczywiście są piosenki o dniach innych np. o poniedziałku czy piątku, wiec jak niedzielnych utworków będzie za mało to dorzucimy i tamte)”
A w ogóle zacytuję komentarz spod mojego bloga autorstwa Gretchen, mam nadzieję, że się nie obrazi.
Subiektywny przegląd dni tygodnia w jej wykonaniu:)
„poniedziałek ? jedynie zasłona miłosierdzia jest potrzebna, żeby przykryć wstydliwą obecność poniedziałku w życiu człowieka
wtorek ? zasadniczo najmniej wyrazisty pośród wszelkich pozostałych. Umieszczony pomiędzy poniedziałkiem i środą, niczego nie zwiastuje. Mało widoczny, a jako taki, nieprzeszkadzający. Jego zaletą może być to, że nie jest poniedziałekiem, a to już coś
środa ? siedzi w środku środa, jak pierwsza daleka obietnica piątku. O poniedziałku, już i jeszcze, nikt nie myśli. Ot, środa
czwartek ? zgrabny. Ewidentna zapowiedź piątku z jego czarem magnetycznym, który niczym dar spływa na czwartek i czwartek odbija się w nim zadowolony
piątek ? faworyt wielu. Dzień ? obietnica, otwierający nowe możliwości, dający możliwość poznania, niepoznanych dotąd lądów. Czarodziej dodający energii, popychającej świat do przodu. Pozornie niepozorny, jednak obdarzany prawdziwymi, gorącymi uczuciami. Przypomina ostatni dzień w szkole, albo pierwszy dzień urlopu. Niezastąpiony, nieoceniony, wytęskniony i upragniony. (To dzisiaj!)
sobota ? dzień możliwości, których nie dają pozostałe. Trochę jak każdy inny, ale z tym sznytem święta, wolności, nicniemuszenia, niewielerobienia. W Polsce, sobota kojarzona jest ze sprzątaniem. Ludność rzuca się do mopów i odkurzaczy, a także ściereczek i rozmaitych płynów czyszczących o zapachach, a to kwiatowych (konwalia), a to przypominających ostatni urlop (morska bryza).
niedziela ? dzień odświętny i szczególny. Posiada też, drugą twarz ? coś w niedzieli przyprawia ludzi o depresję. Zazwyczaj w niedzielę nic się nie chce, niewiele się da, perspektywy są marne, gdyż zbliża się poniedziałek. Szukając pocieszenia ludzie często w tym dniu spożywają rodzinne posiłki, z różnym efektem pocieszające, tak nawiasem mówiąc. Nawias jest tu: ().
Niedzielny wieczór, to najgorszy ze wszystkich czas, mroczny, smutny, smętny. Wieje nudą. Można film obejrzeć, ale komu by się chciało. Można wcześniej położyć się spać (jak kto lubi), ale to tylko nieuchronnie oznacza nadejście poniedziałku.
Jednym słowiem kiepsko, aż strach.”
http://tekstowisko.com/comment/626178/Przegl-d-tygodnia
Bardzo celny komentarz do tygodnia, Grzesiu, pod warunkiem zwykłego nurtu życia, którym nie wstrząsają wydarzenia nadające inny sens przeżywanym chwilom. 🙂
A na razie cieszmy się niedzielą, jak proponuje Józef.
Chłodniej, da się odetchnąć.
Czy u Was też jest taka plaga komarów?
Śmiałam się trochę z Jędrzeja, a teraz w te upały spałam przy zamkniętych oknach 🙁 bo dywanowe naloty wieczorne, zapewniały mi mordercze zajęcia na pół nocy.
Nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek tak było, że zamykałam okna na noc.
Zgadzam się z Tobą w pełni, Owczareczku, że niedziela to mhmhmhmy dzień tyźnia. 😀
Ta Nonsensopedia bardzo zabawna jest, chociaż w porywach tu i ówdzie nazbyt wulgarna, przynajmniej dla mojej wrażliwości.
Nawet jeżeli jest to efekt zamierzony.
Wiele spotrzeżeń i określeń autentycznie odkrywczych i humorystycznych.
Nawet mnie korciło, że wkleić ze dwa cytaty.
Niedziela jest nijaka.Ani taka ani siaka,troszke nudna,ale czasmi moze byc cudna.Gdy np.slonce swieci,nie jest goraco i komary nie gryza.W domu nie mamy gosci,w garnku cos sie „mosci”,ale w budzie pelno gosci 😉
Poniewaz niebiosa polewaja nas woda,strasza troszke burza,to ja sobie siedze i szare komorki cwicze.Zabralam sie za rozwiazywanie zagadek,a ze wszystko po holenersku,(cholinder),trudnosc podwojna 😀
Salute,groetjes!!!
Hej, Anecko, nas też polewa. 🙂
Przyjemnego ćwiczenia tych szarych!
Patrzę na moje „spotrzeżeń” i nic nie rozumiem, dlaczego ten wyraz jest taki dziwny, skoro wszysto się zgadza.
No i odkryłam, że ‚spostrzeżeń’ winno być.
To robię niniejszym erratę. 😀
Do Misiecka
„Mój Gazda mawiał tak:
Niedzielne zarobki
Diabłu do szopki.”
Cyli jeśli juz pracować w niedziele – to najlepiej społecnie. To wte diask niewiele na te swom sopke zarobi.
Udanego wiśnobrania, Misiecku! 😀
Do Małgosiecki
„Dziś, po burzy, która przeszła noca, można przyjemnie i odpoczywac i z lekka popracować.”
Ocywiście, Małgosiecki, ba właśnie z naciskiem na słowo z lekka. Bo cięzko pracować w taki dzień to nimo sensu 😀
Do Józeficka
„jako to A. Graboski śpiwo.”
Wychodziłoby na to, Józeficku, ze pon Grabowski powinien świetnie sie rozumieć z poniom Jarockom. On jest jako motyl, a ona – jest motylem 😀
Do Grzesicka
„zacytuję komentarz spod mojego bloga autorstwa Gretchen, mam nadzieję, że się nie obrazi”
Jo tyz myśle, Grzesicku, ze sie nie obrazi. A moze nawet sie uciesy, ze hyr o nim po inksyk blogak sie niesie? 😀
Do EMTeSiódemecki
„Czy u Was też jest taka plaga komarów?”
W dolinak kapecke tyk bezskurcyjej jest, choć z tego, co jo wiem, to i tak nie telo, co na przykład na Mazurak. A na holi komarów nimo. Moze nie lubiom dymów z bacówki? 😀
Do Anecki
„Zabralam sie za rozwiazywanie zagadek,a ze wszystko po holenersku,(cholinder),trudnosc podwojna”
To prowda. Ale w sporcie bramki zdobyte na wyjeździe licom sie podwójnie. Więc kozdom rozwiązanom zagadke powinnaś, Anecko, traktować jako rozwiązanie dwók zagadek naroz 😀
Rozumiem, że najskuteczniejszą bronią na komarstwo jest ognisko na balkonie. 😆
Nie wiem tylko, czy sąsiedzi ze stażą pożarną wespół podzielą ten słuszny pogląd. 😉
W Zakopanem komarów prawie nie ma, przez dziesieć lat widziałem kilka i były zupełnie niegryzące. Pewnie brakowało im tlenu na tak dużej wysokości. A może dymy z centralnego skutecznie je odstraszają. Sezon grzewczy od września do końca czerwca. Latem jak jest, to górale też palą . Ogniska dla turystów.
I griliją.
Owczarku, nie obraziła się a nawet komplementa ci sprzedała:)
A propos wątku głównego chyba: komary są wszędzie:)
jest ich stanowczo za dużo, na szczęscie oknami nie wlatują, ale nie da się pobyc chwilę na zewnątrz po południu/wieczorem, szczególnie jak człek usiądzie to go dopadają gremialnie.
A na działce to już masakra, obecnie jestem cały upstrzony śladami po ugryzieniach komarzyc, co gorsza oprócz śladów odczuwam swędzenie i podobne sensacje:)
A jedyny ratunek to być w pełnym słońcu, wtedy jakoś nie atakują, acz nie wiem co gorsze, wystawiać się na atak promieni słonecznych jak jest 35 stopni czy atak komarów w cieniu.
Dzisiaj na szczęscie już ochłodzenie, ale komary dalej są.
grześ pisze: „Dzisiaj jest dobrze, bo jest chłodno a nawet zimno:) i po deszczu, tylko 19 stopni, więc do niedzieli dzisiejszej nie mam nic naprzeciwko.”
W lecie Ci za ciepło, w zimie Ci pewnie za zimno. A ja lubię upały i nie podoba mi się taka paskudna, mroźna nieomal niedziela w lecie.
A widzieliście ten sympatyczny filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=S0kMOuMmQ44
A ja myślałam, że różne takie zwierzątka to z natury rzeczy potrafią pływać. 🙂
Witajcie! 🙂 Wróciłam i zaraz poczytam, który to dzień tygodnia najpiękniejszy. 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Rozumiem, że najskuteczniejszą bronią na komarstwo jest ognisko na balkonie.
Nie wiem tylko, czy sąsiedzi ze stażą pożarną wespół podzielą ten słuszny pogląd.”
Strumieniem wody ze strazackik sikawek komary pewnie tyz nie bedom zakwycone. Cyli tak cy siak – cel zostonie osiągnięty 😀
Do Misiecka
„W Zakopanem komarów prawie nie ma, przez dziesieć lat widziałem kilka i były zupełnie niegryzące.”
No… to jo pod Turbaczem moze ze dwajścia. Nieftóre moze i były gryzące, ale na scynście jo tyz jestem 😀
Do Grzesicka
„Owczarku, nie obraziła się a nawet komplementa ci sprzedała”
A to muse noleźć kany!
A jeśli idzie o mnie i przechodzącyk przez nasom hole turystów, to cynściej syćka narzekajom na muchy niz na komary 😀
Do TesTeqecka
„A ja lubię upały i nie podoba mi się taka paskudna, mroźna nieomal niedziela w lecie.”
Cierpliwości, TesTeqecku! Tego lata jesce pare niedziel przed nomi! Moze sie trafi tako, ka bedzie 80 stopniów w cieniu? Pona Farenhajta ocywiście 😀
Do Alsecki
„Wróciłam i zaraz poczytam, który to dzień tygodnia najpiękniejszy.”
Niedziela! Ocywiście, ze niedziela, Alsecko! W końcu co jo? Poni Koko, coby godac inacej? 😀
A teroz, ostomili, jo se przejrzołek te swoje syćkie „tyźniowe” wpisy i dosłek do wniosku, ze jednak racje to jo miołek wte, kie napisołek, ze najpikniejsym dniem jest poniedziałek. A ze ów poniedziałek zacął sie nom kilka minut temu, to fce zycyć syćkim syćkiego najpikniejsego w tym najpikniejsym dniu tyźnia! 😀
Owcarku- kozdego dnia te niedzieli/tyżnia/, co minena, miołeś i mos, dziń w dziń, recht! Ba co wiency umis rzeknoć, ze sie mylis, kie tako jes prowda. Telu teroz radzi do światu, ino coby umieli sie prziznać to ni.
Bardzo mi się ten recht podoba.
To z tym podobaniem, słowem od Józefka i życzeniami od Owczarka idę spać.
Nie śmiem otworzyć okien, dopóki nie kupię jakiejsi siatki na okna, ale to najwcześniej we wtorek, jak dobrze pójdzie.
Hej!
A mówiłam, że „niedziela będzie dla nas” 😉
Ja lubię każdy dzień tygodnia, z tym, że sobota i niedziela – to chłop się pęta pod nogami i przeszkadza, ale po latach mniej więcej to uładziłam.
Zdrowie wszystkich smadnym Lechem, a zdrowie Czesławów zwłaszcza, bo to już 20 lipca po Waszej stronie Kałuży.
Małgosia, skowroneczek, nie życzyła miłego dnia, to ja pomacham z rana w najpiękniejszy szewski dzień tyźnia.
Aby do najpiękniejszego piątku! 😀
Trzymajcie się, pędzę!
Mt7,
Bo moje maleństwo wcześnie dziś wstało i zajęło sprzęt. 😀 Teraz też już nade mną stoi bo gdzieś tam z kimś w sieci w jakiejś grze on-line buduje coś tam i sami rozumiecie.
To może trochę bluesa w ten upalny dzień?
http://www.youtube.com/watch?v=6jCNXASjzMY
Witajcie,
nasz sprzet staje sie coraz bardziej niemrawy i tylko patrzec,jak ducha wyda.Ale poki co, pare slow o komarach.Rzecz dziwna,bo w Krainie Wiatrakow zawsze bylo mnogo tego paskustwa.Ale w tym roku o dziwo,gdzies sie paskudy wyniosly?! No kto zgadnie gdzie?????????????
Ano, na grzesowa dzialke i do Marysienki,bo slodka krew maja 😉 😉
Ps.Filmik o fokach uroczy 🙂
Hej.
Trochę tych komarów przefrunęło za Wielką Wodę, ale dajemy odpór. S serio… po prostu musielismy się przyzwyczaić! Woda pod nosem, las za ogródkiem… toż to raj dla komarów. Jak tylko cień pada, zaraz armia dopada człowieka i chce żywcem pożreć 🙄
I to mo być sprawiedliwe? Cłek, coby sie dostać do raju, musi umreć. A komarowi wystarcy, ze ku wodzie pod lasem se hipnie 😀
A jo właśnie dosłek do wniosku, ze racje miołek wte, kie dowodziłek, ze najpikniejsym dniem tyźnia jest wtorek. No to piknego wtorku! 😀
No tak, woda i las albo inne zarośla, ale komarzyce lubią jeszcze powampirzyć trochę 🙄
U mnie dopiero słońce zachodzi, i nadal poniedziałek, ale dogonię was za parę godzin…
Moje dziecko też jest nieźle nadgryzione przez komary i temu podobne. Efekt ciągłego przebywania na dworze. Druhna na obozie mówiła dziewczynkom , że środki od kleszczy przyciągają komary. Moja Weronika w to uwierzyła, gdy jej ciało pokryły swedzace bąble. Kleszcza nie zaliczyła, ale od komarów nie mogła się odgonić. Mimo, że napisane jak wół- środek przeciwko komarom i kleszczom. 😯
Miłego wtorku! 😀
Mała chuda dziewczynka od wczoraj u nas – trudno ją do domu zagonić, tak się dobrze bawi z koleżankami. 🙂 A komary tną, paskudy wredne! 👿
Mam w oknach siatki, a i tak kilka zawsze w domu lata! Oj, jak nie lubię tego draństwa! Oprócz środka przeciwko komarom, dobrze jest mieć środek na po ukąszeniach tych wampirzyc – pomaga, wiem z własnego doświadczenia.
Miłego wtorku! 🙂
Hej, muszę zaraz jechać.
Dla mnie z tymi komarami o tyle dziwne, że nie zauważałam ich od bardzo długiego czasu (12.piętro), tak bardzo, że zapomniałam o ich istnieniu w mieszkaniu. Raczej muchy doprowadzały mnie do pasji.
A tu nagle – szkoda, że nie zrobiłam zdjęć – cały amfiteatr zapełniony i wszystkie oczy wlepione we mnie pożądliwie.
Dlatego jestem zaskoczona.
Pół nocy po łbach waliłam, a teraz wieczorem zamykam wszystkie okna.
Może jutro uda mi się wybrać po siatkę. 🙁
Buźki od Maniuśki i już mnie nie ma. 🙂
A jak dziewczynki czuły się na koloniach? Opowiedzcie trochę, proszę!
Bry.
Ma być 35C sauny wkrótce, wyszłam na ogródek zrobic inspekcję, ogórki ładnie już z drabiny schodzą, zeżarłam 3 pierwsze natychmiast. Ponieważ niebo jest typu zamglone słońce, komary urzędują na całości hektarów, nie tylko w okolicy lasu. Podlałam pomidory i tomatillos – i zwiałam.
O, Maniuśka ma mrodercze instynkty, wali komarce po łbach 😯
Przyjemnego wtorku – u mnie pranie.
Kiedys jezdzilam do Wroclawia na wakacje.A ze rodzina blisko Odry mieszka,pelno tam komarow!!! Kazda noc zaczynalam najpierw od lapania paskud odkurzaczem,dopiero po tej operacji, mogl czlek glowe na poduchy zlozyc 🙂
Teraz mamy duchote.Zanosi sie na wielki deszcz,albo burze 😮
Ciekawa jestem,jaki bedzie koniec tygodnia?
Ciao amici.
Mt7,
Moja córunia wróciła z obozu przeszczęsliwa. Wciąż mi wyśpiewuje nowe piosenki , okrzyki obozowe, wyliczanki i zabawy. Była chwila grozy, gdy nad samym obozem rozszalała sie burza. Lało i grzmiało od 4-ej do ok. 8-ej rano, a pioruny waliły w samo obozowisko. Powaliły drzewa, jedno tuż przy namiocie Weroniki, a dwa przy kuchni. Piorun walnał też w metalowy zbiornik na wodę, przeznaczona do mycia rąk po wyjściu z toytoyek. W tym czasie w toytoykach , czyli tuż obok zbiornika były dwie dziewczynki. Opowiadały, że az przybytki samotności podskoczyły w czasie walnięcia piorunu. Wypaliło z lekka trawę pod zbiornikiem….Wera mówi, że dzieci płakały ze strachu, a po burzy połowa obozowiczów uciekła do domu. Tak wiec obóz kończyło z poczatkowych 99 osób czterdzieści parę.Jestem bardzo dumna z Weroniki bo o wszystkim dowiedziałam sie po jej powrocie do domu( o samej burzy oczywiscie cos tam wspominała, ale z ekscytacją w głosie , nie z lękiem). Nawet raz nie usłyszałam, mamo zabierz, mamo, przyjedź, chce wracac. Była najmłodsza na obozie….
Malgosiu to fajnie,ze tak sie szczesliwie ta burza dla obozowiczek skonczyla!
Mysle jednak,ze dzieci narazono na ogromne niebezpieczenstwo.Tutaj, pare dni temu zginelo malzenstwo,(jechali rowerami) razeni piorunem.Zaskoczyla ich burza na drodze, na otwartym terenie.
No ale nie chce krakac.Zreszta szukam kotwicy,bo godzine temu spadly na nas „niebiosa” i ulica znalazla sie pod woda w pare minut.W nocy przyjdzie kolejna nawalnica.Jak kotwicy nie „zarzucim”, to splyniemy do morza 😉
Hej.
Ana,
To takie niebezpieczeństwo, którego nie można uniknąć. Obozy harcerskie były i będa , tak jak i burze. Natomiast po fakcie zabieranie dzieci bez sensu. Przecież jakież jest prawdopodobieństwo, że w miejscu, gdzie były wyładowania , nastąpią one ponownie, w niedługim czasie?
Jestem. 🙂
To rzeczywiście dzielną masz córeczkę. Ja przeżyłam kiedyś straszną burzę w stodole u wujka leśniczego w środku ogromnych lasów z dwiema moimi siostrami, a c órkami wujka. Będę pamiętać do końca życia.
A przecież była już dużą panienką.
Zuch Weroniczka, też jestem dumna. 😀
Dzięki, Małgoniu, za relację.
Byłam dużą panienką. 🙂
Ojej, pójdę już do łożnicy, bo czekałam wczoraj na film o 1:10 i poszłam spać ciut, ciut przed trzecią.
Oka mi się zamykają, to co im będę żałować.
Pa!
Ja tam się bojam burzy, nie cierpię piorunów i błysków, a w nocy dla mnie to już horror.
Nie pamiętam, zebym w dzieciństwie się bała, nauczono mnie, że jak burza się zbliża, to zagnać Minke krówkę do obórki i uciekać do domu, broń Boże nie pod drzewo, i broń Boże nie prowadzić wtedy Minki, trzymając łańcuch, ona sama trafi, gdzie trzeba.
Parę razy mnie burza zastała na hektarach, ale dom był blisko, dało się uciec.
Dzieci nie mają takiego poczucia lęku jak dorosły (przynajmniej ja!) i dla wielu dzieci burza to frajda i czują się w miarę bezpiecznie.
Z zachowania Weronika ma u mnie piatkę z plusem (znam tylko starą skalę ocen), zwłaszcza za trzymanie języka za zębami – bo po co straszyć matkę po fakcie. Pewnie się obawiała, Małgosiu, że ją zabierzesz z obozu, a jej się podobało 😉
Myłam wielkie okno w salonie – tam kwiatów i minerałów na parapecie i półeczkach od groma, robota na pół dnia. Postanowiłam zrobić porządek z niektórymi kaktusami, poza tym trzeba wymyć z kurzu minerały, bo potrzebne odkurzenie kapitalne, a nie byle piórkami.
Śpiochom mówię dobranoc, a sama mykam kończyć dzieło, kwiaty z powrotem na parapet, no i porządek z tymi minerałami…
Weronika – zuch!!! 🙂 Natalka nie miała aż tak dramatycznych przeżyć, na szczęście – po pierwszym wieczorze, kiedy to szlochała do telefonu, że nie wytrzyma, nie zostanie i żeby natychmiast po nią przyjechać – było wspaniale i ani jej się śniło wracać! 🙂
Zmęczona jestem, bo to różne takie,ale najważniejsze, że zgłosiła się Józia(tak kazała na siebie mówić) i pomoże w opiece nad Mamą. Polecona, sprawdzona, więc może jakoś będzie to działać.
Jutro od rana pewnie znowu koleżanki Natalki będą się dobijać do drzwi, więc spróbuję wcześniej udać się w wiadome objęcia, zwłaszcza że padam.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
DO siebie, nie na siebie!
Alicjo,
Dobrze rozszyfrowałas intencje mojej córy. Byle nikt nie wpadł na pomysł i nie zabrał z tak fajnego miejsca. 😀
Sama jestem w szoku, bo moja pociecha od zawsze panicznie boi sie burzy. Po tej obozowej powiedziała, że mniej. Pewnie, skoro przeżyje sie taki kataklizm (bo i lało straszliwie, jeden z namiotów leżący niżej był do kolan zalany wodą), to potem łatwiej znieść burzę zwyczajną czyli 3 pioruny na krzyż i to gdzieś na drugim krańcu miasta. A u nas nie trudno o takie bo jednostka wojskowa i jej maszty. No i do rzeki kawałek. 🙂
Miłego dnia! :))
Weronika wczoraj zebrała chłopaków, w wiekszości starszych od siebie i urządziła im obóz. Sama mianowała się oboźnym i zarządzała zgrają. Nawet zieloną noc zrobili. Zamiast nacierać się pasta do zebów, nacierali się brudnymi skarpetkami 🙂 .Ku wspólnej uciesze, oczywiście. Weronikę ominęło bo wiadomo, oboźnego sie nie naciera.
Swoją drogą, dla nas zielona noc to była noc psikusów, robienia kocówy , a do smarowania pastą była biała. Może to tylko na moim obozie?……
Bry!
No to mamy komendankę obozu 😉
No i prosze dostalo mnie sie,a za co pytam??? 😉
Nie jestem przeciw obozom harcerskim.Jestem absolutnie „za”!
Ino mam watpliwosci,czy w poblizu spiacych dzieci, powinien sie znajdowac stalowy zbiornik na wode?! O nieszczescie jest tak latwo.
Zastanwiam sie,jaki to krzyk bylby sie podniosl,gdyby do takiego Nie daj Boze doszlo!!!
Polska bylaby za mala.A organizatorow wyzwanoby od oslow i ludzi bez wyobrazni.Dlatego lepiej zapobiegac,niz potem plakac 💡
A teraz sobie ide………………………
Ano,
To taki zbiornik ja wiem? wielkości duzego wiadra? dwu wiader? Uzupełniany pewnie codziennie. Żadna wielka metalowa konstrukcja. Zwykły wypadek, szczęsciem bez strasznych konsekwencji. Tez się przeraziłam, gdy usłyszałam. Obozy są organizowane przez hufiec od prawie 20 lat (to na pewno) w tym samym miejscu. Mysle, że to pierwszy raz coś takiego miało miejsce. Lasy ciągną się bardzo długo, do jeziora jest ok. 300 m. Nie jest to wzgórze. Po prostu zbieg okoliczności. U nas też jak nigdy dotąd ostrzegaja przed burzami i piorunami. Też sa ofiary śmiertelne. Zywioł, przed którym należy czuć respekt. Sama w głowę zachodzę, jak można zabezpieczyć sie od takiego zdarzenia?
Dodam, że najpierw Weronika mi powiedziała, że piorun walnał w toytoykę. Ale ona jest plastikowa. Czy to możliwe? Przypomniałam sobie o tych zbiornikach na wode i zapytałam, czy przypadkiem nie w zbiornik? Przytaknęła po namyśle, ze chyba tak , bo zbiornik sciemniał i znikła bujna trawa pod nim. Dziewczynki będace w toytoykach bardzo sie przeraziły, czuły, jak ziemia zadrgała. Chyba nikt nie widział dokładnie tego pioruna tylko efekt, jaki po sobie zostawił. A nawet jeśli ktoś widział dokładnie błysk, a nie miał dobrej widoczności na zbiornik, mógł pomyśleć, że walnęło w toalete. Skoro pojemnik zmienił wygląd i trawa pod nim , a toytoyki takie same, to chyba w pojemnik. Aż strach pomyśleć, gdyby walnął w chwili korzystania z niego!!!!
Te wiaderka to chyba szczęście w nieszczęściu, bo przycięgnęły pierona, przecież nie będzie praskał w plastik 🙄
Nie bałam się burzy, tylko podziwiałam piękno żywiołu, dopóki nie przeżyłam burzy na Mazurach. To było coś niesamowitego! My przycumowani do wielkiego drzewa na małym cyplu, a nad jeziorem przerażający swą potęgą spektakl! Od tej pory czuję wielki respekt do burzy, a jej piękno podziwiam najchętniej z domu.
U nas potworna duchota – zbierało się na burzę, ale chyba się rozeszło. Jakaś wredna komarzyca użądliła w nocy Natalkę pod okiem – widok straszny! Podkurzony nocną wojną z komarami, dziadek kupił jakieś takie ustrojstwo do prądu, które ma je odstraszać. Ma ktoś doświadczenie z tym? Ja tam trochę nieufna jestem…
Małgosiu, powiedziałam dzisiaj Natalce o blogu Weroniki – poczytała trochę, spodobało jej się i chyba nawet coś napisała.
Ustrojstwo prądne smaży komarce żywcem, zwabia je tym swiatełkiem, w sumie lepsze to niż citronella (taki kwiatek, liscie pachną cytrynowo) i wszelkie inne świece o silnycm zapachu cytrynowym (może wspomogą to ustrojstwo?). Ja nie mam tego elektrycznego, bo po prostu bojkotujemy ogródek, kiedy jest cień, albo smarujemy się takim czymś, co wcale nie jest pzreciw koamrom, a ludziska (w tym ja) odkryli, że komarce trzymają si eod tego z daleka. Jest to seria kosmetyków firmy AVON „Skin-so-soft”.
Tam sa rózne rzeczy, jakies balsamy do ciała i tak dalej, cała linia kosmetyków, mozliwe, że cos dla dzieci tez się znajdzie, nuta zapachowa jest ta sama. Dostałam kiedyś od Bonnie butelkę (350ml) olejku do kąpieli i postanowiłam wypróbować, bo i tak nie zażywam kąpieli, tylko prysznic. Wystarczy cieniuteńka warstewka na odkryte części ciała. Latają, bzyczą, ale nie żrą. W ubiegłym roku Bonnie podrzuciłam mi krem do rąk. Też działa.
Może jest to do dostania w polskich drogeriach? Warto spróbować.
No dobrze, mogę pokazać komarom gest Kozakiewicza.
Siatka w oknie.
Alsa znalazła Józię. (Niech żyje Józia, ku chwale własnej i na pociechę Alseckowej rodziny) 🙂
Tomografia rozumu nie wykazała zauważalnych ubytków (u mnie).
To może pożyjemy chwilę w mniejszym stresie.
Taki blog to jest świetna sprawa, poprzez zabawę rozwija różnorakie umiejętności i inwencję, oswająjąc z komputrem i netem.
Pozdrówka dla wszystkich generacji! 😉
… jak się człowiek spieszy, to błędów narobi
Mt7 – zdrowia w mniejszym stresie! 🙂 Józię znalazła nasza kuzynka- pielęgniarka, więc mam nadzieję, że jakoś to będzie działać.
Co do komarów – też mam siatki w oknach, ale i tak wiadomy gest to komary mnie pokazują.
To elektryczne, to jakieś chemiczne – przeczytałam ulotkę i NA PEWNO nie pozwolę włączyć!!! Toż to grozi śmiercią lub kalectwem nie tylko komarom!!!
‚Na przyzbie’ u mnie kilka małych panienek – straszny rejwach!
Niby środa – a tu wciąż niedziela… 😮 😀 😀
Owczarek jako maszyna zatrzymująca czas… hm…hm… 😉
Alsa,
Dzięki. Powiem Weronice, by zajrzała. Ona teraz odkąd ciepło, w ogóle w domu nie siedzi. Jak wyszła dzis o 10-ej tak dopiero udało mi się ją zagnać do domu. Wpadała tylko coś chwycić i już znów na podwórko. Jesienia pewnie znów zajmie sie blogiem. 🙂
Miałam kiedys taki słoiczek wtykany do kontaktu. Owady padały w locie po wydaniu z siebie przeraźliwych śpiewów iserii niekontrolowanych esów floresów w powietrzu . 😯 Teraz mam siatki!
Uciekojcie do Owcarkówki, ostomili! Uciekojcie do Owcarkówki! Pod Turbaczem naprowde komarów jest barzo mało! 😀
Dość późno tutok wpodłek, coby pedzieć, ze teroz to mi sie wydoje, ze to środa jest najpikniejsym dniem tyźnia. Ale ze jesce kapecke tej środy nom zostało, to zyce syćkim, coby ta kapecka upłynęła syćkim jak najpikniej 😀