Witacka z gaździnom

No i wcora wróciłek z wysokik hol, wroz z bacom, juhasami i owieckami. Wróciłek do mojej wsi, do mojej chałupy, do budy… i do gaździny ocywiście! Cy wieś uciesyła sie z mojego powrotu – tego nie wiem. Cy chałupa i buda sie uciesyły – tyz nie wiem. Ba gaździna uciesyła sie straśnie! Takom witacke mi wyryktowała, ze krucafuks!
– Ty fudamencie! – zawołała na mój widok. – Ty ancykryście! Ty zbóju! Ty łotrze! Ty hultaju! Ty beskurcyjo!

Sami widzicie – skoro tak wołała, to musiała straśnie za mnom tęsknić! Mnie ocywiście tyz koniec nasego rozstania uciesył. Tyz wyryktowołek piknom witacke: zacąłek radośnie scekać, stanąłek na tylnyk łapak i wylizołek kufe gaździny tak piknie, ze tego wiecora chyba juz nie musiała jej myć. Ba uciesyło mnie jesce cosi – zza gaździny dochodził pikny, barzo pikny zapach! Zaroz gaździna wyciągła ręke, ftórom wceśniej za plecami trzymała. A co tam miała? Na mój dusicku! Piknom kiełbase z piknym przymiotnikiem na litere „j”! Zjodłek te kiełbaske wartko. A potem merdając ogonem poźrełek gaździnie prosto w ocy.
– Fces jesce? – spytała.
Widzicie? Ona mnie świetnie rozumie, choć nie zno psiego języka! Zaroz pohybała do chałupy, posła do kuchni i po kwilecce wysła z nowym kawałkiem kiełbasy. Więksym od tego poprzedniego! Zjodłek wartko ten drugi kawałek i popytołek o kolejny.
– Ty bidoku! – zawołała gaździna. – Ten chłop to cie chyba cały cas na tej holi głodził, ze teroz mos taki apetyt!

No, coby baca mnie głodził, tego nie moge pedzieć. Nie godając juz o tym, ze przecie cały cas dokarmiali mnie turyści. Ale co jo sie tam bede pchoł w stosunki małzeńskie między moim bacom a mojom gaździnom.

Dostołek trzeci kawałek i popytołek o cworty. Dostołek cworty i popytołek o piąty. Ale okazało sie, ze piątego juz w chałupie nimo. Zjodłek syćkom kiełbase, jako miała być wcora na kolacje i dzisiok na śniadanie. Ba dzisiok z samiućkiego ranka gaździna kazała bacy, coby zawiózł jom autem do Nowego Targu. A tamok telo kiełbasy nakupowała, ze kieby jom ułozyć w stos, to ten stos wierchowołby nad Turbaczem. I to syćko było dlo mnie!

Pewnie zastanawiocie sie, ostomili, cy zaroz nie powiem: I nagle sie obudziłek? Nie powiem! Bo to syćko wydarzyło sie naprowde! Było pikne jako najpikniejsy sen, ale naprowde sie wydarzyło! Powiem wom za to, ze tak normalnie to nimo sans, cobyk telo kiełbasy od gaździny wyłudził. Prędzej prasłaby mnie ścierom juz przy prośbie o trzeci, a najpóźniej o cworty kawałek. Ale teroz to było inacej. Po półrocnym pobycie na holi, kie gaździna widywała mnie ino z rzadka, to tako tęsknica jom chyciła, ze teroz, kieby dowiedziała sie, ze na całym świecie nimo jałowcowej kiełbasy, ino jeden, jedyny plasterek na środku pustyni Gobi, to nie wahałaby sie ani kwilecki, ino w najblizsy samolot do Ułana Batora by wsiadła, na te Gobi pohybała i nolazłaby ten plasterek specjalnie dlo mnie. Takie to casem bywo działanie ludzkiej tęsknicy: ze kie cłek na kogosi ceko, ceko i ceko, to kie sie wreście doceko, wte z radości cały świat rozniesie – i jesce pare inksyk planet przy okazji – byle tylko piknie dogodzić temu, za kim tęsknił.

No i, ostomili, tak jo sie tom kiełbasom objodłek, ze teroz mój brzuch ciągnie kapecke ku ziemi. To miłość mojej gaździny ku mnie tak mi w tym brzuchu ciązy! Ale jo tam nie narzekom! Wręc przeciwnie! Co se pojodłek – to moje! I oby gaździna jak najsybciej znów takom piknom kiełbaskowom witacke mi wyryktowała! Cy ftosi wie, jak to zrobić, coby codziennie był pierwsy dzień po moim powrocie z holi? No, moze codziennie tak być nie musi. Ale zeby to sie tak jesce ze dwajścia abo trzydzieści rozy powtórzyło… Widziołek film Dzień Świstaka z ponem Billem Murrayem i śwarnom poniom Andie MacDowell, więc wiem, ze jest to mozliwe. Ino jak to sie robi? Hau?

P.S.1. Najblizy cwortek bedzie temu słuzył, cobyśmy sie piknie weselili. Bo w tym dniu urodziny Waweloka bedom. Zdrowie Jubilata! 😀

P.S.2. A najblizsy piatek tyz bedzie słuzył temu, cobyśmy sie piknie weselili. Bo w tym dniu bedzie rocnica ślubu Alecki i Jerzorecka. No to zdrowie Młodej Pary! 😀

P.S.3. I niedziela tyz bedzie słuzyła nicemu inksemu jako temu, cobyśmy weselili sie piknie. A to dlotego, ze wte bedom imieniny Bobicka. No to zdrowie solenizanta! 😀