System pona Sokratesa
W łońskim tyźniu wkleiłek tutok wpis o antycnym blogu Pona Jakuba. A kie wkleiłek, to zacąłek o tym antyku rozmyślać i… rozmyślom do tej pory. Takie to jest wielkie oddziaływanie starodownej kultury śródziemnomorskiej na umysły! Nie ino na ludzkie, ale na psie tyz. Bajako. Mom ino nadzieje, ostomili, ze nie bedziecie mieli nic przeciwko temu, cobyk jesce kapecke o starozytności pogodoł? A dokładnie to jo fciołek o ponu Sokratesie. Nie muse wyjaśniać, kim on był, bo to wie kozdy. A kieby trafił sie taki, co nie wie, to wystarcy, ze poźre do Wikipedii. A jesce lepiej do Historii filozofii po góralsku, bo tamok jest wyraźnie napisane, kim ten Sokrates był naprowde.
Hyrnego filozofa zbocowuje tyz PWN-owsko encyklopedia. Ino cy zwróciliście uwage, co w niej napisali?
Sokrates nie stworzył zamkniętego systemu filozoficznego.
No ba! Zamkniętego moze nie stworzył. Ale w takim rozie musioł stworzyć jakisi niezamknięty. Musioł – bo inacej nie stołby sie jaz tak hyrny. Ino jak sie ten system nazywo? Tego juz encyklopedia nie wyjaśnio. Musiołek sie tego dowiedzieć z inksyk źródeł. No i zacąłek przeglądać rózne mądre ksiązki – ba nika odpowiedzi na moje pytanie noleźć nie mogłek. Krucafuks! W końcu przypadkowo zajrzołek do jednego ze staryk numerów Tygodnika Podhalańskiego. Zbocowołek juz kiesik, ze w tygodniku tym som pikne felietony najsłynniejsej góralskiej poetki, poni Wandy Czubernatowej z Raby Wyżnej. A w felietonie z 35 numeru tego pisma poni Czubernatowa ryktuje filozoficne rozwazania. No i ryktuje, ryktuje, ryktuje… Jaz nagle woło ona do samej siebie: dej spokój, „głupkozofko” jedna, ozmyślaniom.*
Na mój dusiu! Głupkozofka? Pikne słowo! Nawet barzo pikne! Ino co ono znacy? Pomyślmy. Nietrudno zgadnąć, ze musi sie wywodzić ze słowa „głupkozofia”. A „zofia”, jak wiadomo, pochodzi tutok od greckiego „sophia”, cyli „mądrość”. A zatem „głupkozofia” to po prostu „głupkomądrość”. I ślus. W takim rozie „głupkozofka” to inacej „głupkomędrolka”, a „głupkozof” to „głupkomędrol”, cyli mędrol, ftóry udoje głuptoka. No i z cym sie wom ftosi taki kojarzy? Bo mi z ponem Sokratesem właśnie. To on przecie, choć barzo był mądry, mioł zwycaj godać: „Wiem ino telo, ze nic nie wiem „. Haj.
Tak więc jo se myśle, ze poni Czubernatowej to sie wielkie brawa nalezom! Po blisko dwók i pół tysiącu roków wiadomo wreście, jak nalezy nazwać system filozoficny pona Sokratesa! Dziw ino biere, ze nolezienie poprawnej nazwy było tak proste, a nastąpiło dopiero teroz. No ale wiecie, jak to z jajkiem pona Kolumba było…
A redaktorom PWN-owskiej encyklopedii nie pozostoje nic inksego jak zdanie Sokrates nie stworzył zamkniętego systemu filozoficznego. zastąpić słowami: Sokrates stworzył system filozoficzny zwany głupkozofią. I wte syćko bedzie prowidłowo. Hau!
P.S.1. W odróznieniu od pona Sokratesa nie powiem, ze nic nie wiem, bo jo wiem na przykład to, ze dzisiok som Basieckowe imieniny. No to zdrowie Basiecki! 😀
P.S.2. I jesce cosi wiem – ze w niedziele bedom Zbyseckowe urodziny. Zdrowie Zbysecka! 😀
* W. Czuberant, Błądzenie w żywiole dobra, „Tygodnik Podhalański” 2010, R. XX, nr 35/1075, s. 4.
Komentarze
Oooo! Od dwóch godzin i 25 minut!
Toasty to już może nie bardzo, ale dobre życzenia…
100 lat, Basiu, w dobrej kondycji, ciekawych wypraw, ambitnych zadań, a przede wszystkim dużo, dużo radości z życia. 🙂
Najlepsze życzenia dla Basi, sto lat!!!!!!!!!!!!!! 🙂
😀 😀 😀
A wiesz, Owczarku, że z tą Rabą Wyżnią tom się zaznajomiła dopiero w AD 2010… i to wyłącznie przelotnie-pobieżnie-przejezdnie 😉 😀 – aleć każdy początek lepszy, niż żaden (siem filozofka ozwała… albo jaka inna… 🙄 )
Dzięki Ci za pamięć! 😀 Dzięki EMTeSiódemeczce i Hortensji za życzenia!! 😀 😀
Wszystkim Basiom, Baśkom, Barbarom, także PRed Barbarze Adamczewskiej z Sąsiedztwa – Naaaaajlepszego!!! 😀 😀 😀
…W tym światełko do nieba — z wdzięczną pamięcią! 😀
Toast – ‚ponoć’ zacnym grzańcem – będzie wieczorem po biegówkach — żeby naprawdę zdrowo to zdrowie Wszystkich Miłych Gości spełnić… 😉 🙄 😀
Basia konćzy tort morelowy pokrywać kwaskowatym lukrem, to jej się ręce lepią od słodyczy i ja muszę za nią dziękować za życzenia. Dziękuję więc i też zyczę owczarkowym Baśkom smacznych imienin i smakowitego życia.
A pan Sokrates miał czas na rozmyślania i nie rozumiem dlaczego nie zamknął tego systemu filozoficznego, bo przecież w domu nieczęsto przesiadywał z powodu Ksantypy. Ale może i dlatego, że wtedy mało kto cokolwiek zamykał?
„Glupkozofia” to bylam dzisiaj ja.Trzy razy biegalam z miotla,snieg odgarnialam.Wszystko na nic,bo zasypalo wsio na powrot 😮 😉
Ale do rzeczy-„nasamprzod”-Same serdecznosci dla Basi i p. Basi Adamczewskiej z sasiedztwa i wszystkim znanym i nieznanym Barbarom.Oby im sie Fortuna wielkim kolem do domu wtoczyla!!! 😀
Ciao amici.
Wiem, ze nic nie wiem – rzekł Sokrates
A wiedział wiele, jak wieść niesie.
To znaczy, że gdy wie się dużo,
to jeszcze więcej wiedzieć chce się.
Wiem, ze wiem wszystko, rzekł ktos inny
kto si e wyrocznia chciał ogłosić.
To znaczy, że gdy wie ktos mało,
to myśli się, że wie sie dosyć.
Nie wiem, że wiedzą, że nic nie wiem 🙂
Oświadczył szczerze pewien cynik.
I jeśli to przynajmniej wiedział,
osiągnął całkiem niezły wynik!
Najbardziej bowiem sie ośmiesza
ktoś, swojej wiedzy bardzo pewien.
Kto mógłby rzec o sobie śmiało –
nie wiem, że wiedzą, że nic nie wiem 😯
To stary wierszyk, wyczytany w „Świecie Młodych” gdzieś tam, w podstawówce… jakos mi tak się zapamiętało
Pisałam trzy razy do Any i mi zżerało pod pretekstem złego kodu, więc chwilowo nie będę komentować, tylko poproszę o odpowiedź na moje pytanie, skierowane do Any z poprzedniego wpisu:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=405#comment-93269
I jeszcze szkolne błędy robię.
Owczarku, popraw to ‚żarcie’, proszę. 🙁
Marysiu podczas Twej nieobecnosci pisalam o tym filmie,rzeczywiscie nadanym przez telewizje publiczna TV2.
Nie moge Ci odpowiedziec,co o tym mysla sami Holendrzy,bo nadawanych tam dokumentow nie komentuje sie.Pozostawia sie je ocenie samego widza.Program nosi nazwe „Przeciwienstwo”( moje tlumaczenie),a wiec pokazuje rozne punkty widzenia.
Od siebie dodam,ze w jednym z bardzo popularnych programow publicystycznych,tuz po katastrofie,wprawily wszystkich w zdumienie wiadomosci o „procesjach do kabiny roznych figur ” i udzielaniu rad kapitanowi samolotu!!! Obecny tam pilot powiedzial,ze gdyby nawet sam prezydent wszedl,kazalby mu siasc na dupie,bo w kabinie nie ma absolutnie Nic do powiedzenia!!!!!!
Dopiero teraz odpowiadam na Twoje pytanie,bo wczoraj nasza maszyna byla bardzo,bardzo ospala i ni jak nie moglam dostac sie do budy 🙁
To byloby tymczasem na tyle,hej.
Acha,zapomnialam dodac,ze polski dokument byl prezentowany pod innym tytulem-„Polska paranoja”
Mozna go, wiec uznac za wystarczajacy komentarz!!
Dzięki, Ano.
Trochę mnie to pocieszyło, bo w porywach zaczynam myśleć, że świat zwariował. Niebezpiecznie dużo złych emocji się w nim zbiera.
Spóźnione ale szczere życzenia wszystkiego najlepszego dla Barbar , Baś i Basiek . 🙂
Zbyszku, stu lat z zdrowiu i radości! 🙂
Bardzo podoba mi się określenie głupkozofia . 😀
Ja tu gadu,gadu i o powinszowanich dla Zbysecka zapomnialam 🙁
Zbyszku- Szczescia i spelnienia marzen.Kufelek za Twe zdrowie zostal juz wzniesiony. 😀 😀
Ciao amici.
Mam malutkie pytanie do budowniczych-czy Wy tez nie mozecie otworzyc ostatniego felietonu na blogu p.Szostkiewicza??? 😮
Ja mogę…
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/
Wczorajszy barbórkowy…
Ano, nie otwiera się pan Szostkiewicz.
Zbydecku, nie wiem, czemu o nas zapomniałeś, ale niech ze ta. 🙂
Żyj długo i w szczęśliwosci.
Twoje zdrówko też wzniosłam kufelkiem. Dobre było! 😀
Bry!
Dzisiaj już poniedziałek i Mikołaja, ale jeszcze składam zaległe życzenia Zbyszkowi – oby Ci się, zdrowie!
A to ciekawe, bo ja od piątku klikam na blog A.Szostkiewicza przynajmniej parę razy dziennie, dla sprawdzenia, czy się otwiera – i nie miałam żadnych problemów 😯
Dzisiaj sprobowalam i sie otworzyl 🙂
Czasami widocznie diabel na laczach ogon polozy i stad takie „problema”.
A wracajac do wymienionej PWN-Encyklopedii,to mam do tej pierwszj edycji duzy sentyment.Byla mi pomocna w czasie nauki w szkole podstawowej i sredniej.To byl taki nasz „internet”.Tata wykupil talony na nia i encyklopedie historyczna.Teraz to juz starocie,zabytki prawie.Stoja na polce u rodzicow, juz mocno sfatygowane.Siostra dostanie w spadku po rodzicach.Mnie przypadnie olejny obraz,wartosci nieznanej,za to darzony duzym sentymentem. 😉
No to ide pobuszowac po okolicach,hej!!
‚Mędrol, który udoje głuptoka’ – w porządku, nawet jeśli nie stworzy zamkniętego systemu. 🙂 Gorzej z głuptokami, którzy uważają się za mędroli. A już całkiem najgorzej, gdy inni też ich za takich uznają. 🙁
Ano, napisałam do „Polityki” i mi odpisali, że już poprawili.
Z faktu, że jest tam trochę wpisów, m.in. Alicji, wnoszę, że mogło się otwierać w niektórych przeglądarkach, a w innych nie.
Jak napisali, sprawdziłam, otwiera się. 😀
U nas znowu sypie to białe, jest szaro i ponuro, nic mi się nie chce, ale nie ma lekko – umówiłam się z koleżanką na lepienie uszek. Ona tego nigdy nie robiła, a chce zaimponować nowemu narzeczonemu. 😉
Nie wiem, co się dzieje, ale w domu zimno. Mam ogrzewanie gazowe, wszystko włączone, jak zwykle, a temperatura 18C – dla mnie za zimno. 🙁 Jakiś spisek tych od gazu czy co?
Miłego dnia! 🙂
Może coś jest przykręcone?
Samo z siebie raczej się nie dzieje. Nie znam się na tym, ale regulować przeż można.
Lepić uszka z koleżanką? Hmm! 😀
Biedna kobita, niech nie będzie taka ambitna, bo jej tak zostanie. To znaczy obowiązek lepienia uszek.
Miłego! 🙂
Bry!
Ja uszkami jutro się zajmę. Mojej synowej matka chciała, żebyśmy razem lepiły pierogi z kapustą i grzybami w Wigilię. Już to widzę… uczyłam kiedyś synową, cały dzień nam zajęło, żeby ulepić tyle, co ja robię przez 2-3 godziny sama, bo każdy pieróg musiałam po raz drugi po niej lepić.
Kurczak nie mógł pojąć, że trzeba szczelnie wszystko posklejać.
U mnie -2, pada białe i nawet ładnie wygkąda taki świeży snieg. Ale do czasu, bo soli już nasypali i sypią, jakby tego, co nasypali jeszcze mało było.
Naprzeciwko wre budowa (budowlańcom nie zazdroszczę), chyba przed świętami chcą położyć dach na tą chałup, co to będzie mi widok na jezioro zasłaniała. Już zasłania, słonica jedna 👿
„Holinder jasny” powiadasz Alicjo,ze Ci dachy przed nosem stawiaja,a fe!!
Pozostaje na dachu swojej chalupy,jakas wiezyczke obserwacyjna pobudowac? Mialabys oglad i poglad nie tylko na jezioro,ale i sasiadow 😉
Marysiu-na pewno Twoja interwencja pomogla,bo i u nas blog p.A SZ. funkcjonowal jak nalezy 🙂
Pogode mamy „belejaka”,jest szaro-buro i zimno.Paskuda,ta zima, bo stale mi krzyzuje plany. Zabralam sie za planowanie menu na swieta.
Co roku sobie obiecuje,ze musze zmienic jadlo i cos nowego zaproponowac.A jak przyjdzie co do czego………………..jemy,to co zawsze 😀
Hej.
A propos awarii, ktos sugerował, że to w zależności od przegladarki. Sea Monkey działa bardzo dobrze (IE nie tykam).
A dlaczego Sea Monkey? Używałaś Mozilly.
O, to było dawno. Teraz uzywam Sea Monkey od jakiegoś czasu. Spróbuj 🙂
Lecę na zakupy.
Byłoby przyjemnie, gdyby nie ta wilgoć w mroźnawym powietrzu.
Dlaczego SeaMonkey?
Bo tak rzekli znawcy, że szybsze, takie, śmakie i bezpieczniejsze. Ja tam nie wchodzę w to, czy rzeczywiście, tylko wierzę znawcom – zainstalowali, to i mam. Nawet już nie pamiętam, jak mozilla wygląda 😉
Posmiejmy sie,pare humorow z zeszytow: „Kupcy wegierscy rozkladali na straganach swoje interesy i ogladali,w jakim sa stanie”
-„W Mongolii przed wiekami wslawil sie jeden cham,nazywal sie Dzingis-cham”
-„Chlop panszczyzniany musial znosic panu jajka”
-„Moj stosunek do Dulskiej jest odrazajacy”
-„Ptaki bardzo roznia sie od gadow-lataniem i budowa geby” 😀
Hej.
Ano – 😆
Mój stosunek nie tylko do Dulskiej jest odrażający! 😈
Wyprodukowałyśmy 140 uszek – uznałyśmy, że pyszne. 🙂
W oczy się rzuca, że ręczna robota – każde innej wielkości!
Młoda się uczyła. 🙂
mt7 – nie taka biedna – narzeczony przywiezie wszystkie ryby, w tym takie rarytasy, jak faszerowany szczupak, sandacz, że o banalnych karpiach nie wspomnę! Co to przy tym trochę uszek! 😀
Niech uny se będą rarytasy: szczupaki, sandacze, rekiny, wieloryby i inne pływające.
Zjadam od czasu do czasu i raczej bez entuzjazmu.
Nie wiem, czy to wina Dziadka, który na okrągło gotował rybie rosoły i galaretki, czy kota, który przez ćwirć wieku niczego innego nie chciał jeść. Dość, że ten upojny zapach gotowanych śmierdzieli odebrał mi apetyt na całe życie.
Lubię i owszem śledziki, ale tych ątróbka mi nie pozwala za bardzo.
Mnie chodziło o to, że można kiepsko wyjść na początkowym entuzjazmie, człek się rzuca gorliwie do garów i kombinuje, co by tu jeszcze upichcić, a później wszyscy oczekują, że tak już będzie zawsze.
Ano 😆
Gdzie się podziały niegdysiejsze „Przekroje”, ach!
Owczarku, ojciec tej głupkozofii chyba nie przemyślał wszystkich tez do końca.
Za najważniejszą sprawę uważał dochodzenie do absolutnej prawdy za pomocą żywego dialogu, złożonego z krytycznego zbijania argumentów rozmówcy i konstruktywnego przedstawiania własnych racji.
Przeca każdy wie, że jego racja jest najprawdziwsza, jakże więc możliwe jest dojście do absolutnej prawdy.
Weź choćby przykład kwietniowej katastrofy, czy zastosowanie tej teorii jest możliwe? 🙁
Może ktoś zechce rzucić okiem, odbywa się festiwal Watch Docs, na TOKFMsą wyświetlane te filmy.
Ja oglądam właśnie ten film:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,110500,8776400,_Rajskie_ptaki__na_Tokfm_pl__ZOBACZ_FILM_.html
Wcześniej ogladałam „W całunie” i o manipulacjach w Internecie.
Jo fce! Jo fce! Ino… abo jutro, abo pojutrze, abo popojutrze. No, w kozdym rozie mom nadzieje, ze nie później niz w piątek. A teroz fce ino zbocyć, ze choć w łikend (i nie tylko w łikend) tutok mnie nie było, to zdrowie nasyk Solenizantów ocywiście piknie piłek – w sobote Basieckowe, a w niedziele Zbyseckowe. Piłek to zdrowie po wiele rozy, ba za kozdym rozem po roz pierwsy ocywiście 😀
Ano,
😆
Also,
Gratulacje dla całej kobiecej ekipy! 🙂 U mnie mistrzynią uszek jest moja siostra. Robi je super malutkie , zgrabniutkie i ….identyczne! 🙂
Mt7,
Dzięki za link! 🙂
Dziękuję, Małgosiu. 🙂
Filmy podrzucone przez mt7 obejrzę później, bo teraz muszę zrealizować ambitny plan posprzątania w kredensie – ręczne mycie zabytkowej porcelany i innych takich, to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Lata temu, aby podnieść sobie nastrój przy wielkich porządkach (teraz już takich nie robię, bo mam dużo czasu i po trochę ‚pykam’), obwieszałam się biżuterią, stroiłam jak choinka i w ogóle. Kiedyś, taka cała śliczna, otworzyłam drzwi sąsiadce, która chciała podrzucić mi swoją małą córeczkę, bo musiała wyjść. Obie zamarły na mój widok i w końcu Julcia wykrztusiła z nabożnym zachwytem: Alicjo, jak pięknie wyglądasz… Dasz mi tę bluzkę, jak już z niej wyrośniesz? Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak wyglądam! Nie dotrzymałam obietnicy – blużkę (bardzo piękną i błyszczącą, ale zupełnie niemodną) dałam Alicji kanadyjskiej, bo ona była w stanie jakoś ją sobie przerobić.
No, obwiesiłam się ametystami i ‚uciekam, jak motyl, śpiewając w podskokach’.
Miłego dnia! 😀
Och Also zazdroszcze Ci tego porzadkowo-swiatecznego entuzjazmu!!
Sama im starsza,tym leniwsza sie staje i bimbam na wszystko.
Nie dosc,ze z porzadkami na bakier,to kulinarnie zleniwilam sie jeszcze bardziej i na przyklad w drugi dzien swiat pojadac bedziemy zaprzyjaznionego „greka”.A co,jak swietowac,to ……………………..ja tez,a co???!!!
Marysiu-za niegdysiejszym „Przekrojem” wylalam ocean lez.
No i komu to przeszkadzalo,no komu 😮
Uklony dla budowniczych,ciao amici.
Also,
😆
Cudna historia! Swoja drogą odświętny wygląd (nawet jeśli przesadzony :rool: 🙂 ) do odświętnych porządków to bardzo ciekawy pomysł. Muszę przemyśleć sprawę…. 😎 😀
Also,
nie zapominaj o tej czarnej wytwornej bluzce z prześwitami, którą prawie zawsze wdziewam na jak nie Sylwestra, to doroczne przedświąteczne imprezy u przyjaciół albo inne uroczyste imprezy!
http://alicja.homelinux.com/news/Sylwester.jpg
A tę cud piękności jeszcze nie zdecydowałam, jak przerobić i czy w ogóle. Wyciągnęłam przed chwilą z szafy i stwierdziłam, że bez przeróbki ona się nadaje tak jak jest na Sylwestra w tym roku, w sam raz do mojej długiej, czarnej spódnicy, co to wyżej…. I tak wystąpię! Chyba nawet znajdę stosowną biżuterię – dostałam kiedyś od Helenki sznur czarnych, szklanych „korali”, będą w sam raz. Sama bluzka zresztą wystarczy za wszystkie świecidełka świata! Ona jest wcale-wcale niezła kolorystycznie! W przyszłym roku ewentualnie przerobię, wytnę głębszy dekolt czy cuś. No, to mam z głowy zmartwienia pod tytułem – w czym na Sylwestra 🙂
…a na fotkę tej drugiej bluzki musicie poczekać do Sylwestra, tylko niech mi kto przypomni.
Wzięłam się na sposób i nie robię porządków światecznych. Toć już sama nazwa przedsięwzięcia straszy! Po prostu sprzątam i już. Zresztą – wyjeżdżam na święta 😎
Jerzor mnie straszy, żebyśmy pojechali odpowiednio wcześnie, to posprzątam przed kolacją wigilijną u gospodarzy 🙄
Jeszcze czego! 👿
Zakisiłam barszcz czerwony, zaraz przystępuję do lepienia uszek – i to będzie mój wkład świateczny. No, może jeszcze namówię się na pierogi z kapustą i grzybami, bo nakisiłam jej w tym roku trochę.
Jaki entuzjazm porządkowy – żadnych takich, Ano! Nie lubię sprzątać, ale gotować od czasu do czasu – i owszem! Dzisiaj umyłam zdekompletowany serwis herbaciany, uznałam, że 12 wazonów to zdecydowana przesada (spakowałam do kartonu i wystawię pod śmietnikiem – może komuś się przydadzą – jeśli nie, to w poniedziałek wrzucę do śmietnika – we wtorek wywożą) i, na szczęście, zatelefonowała przyjaciółka, która kazała mi szybko skończyć czytać Cobena, bo ona w piątek będzie jechać pociągiem do Warszawy i chce na drogę. Czegóż nie robi się dla przyjaciół! 🙂 Skończyłam. Jutro do odbioru.
Małgosiu – odświętny wygląd w moim przypadku był zdecydowanie przesadzony! 🙂 Chodziło właśnie o ten jarmarczno – kiczowaty wystrój. 😆
Alicjo – nie mów mi, proszę, że ubierzesz bluzkę z TAKIMI rękawami! Odczekaj kolejne 15 lat – może znowu będą modne.
Also,
rękawy wzięłam pod uwagę – te w owej bluzce, bo one są troszke przesadzone, a jam w ramionach szeroka jak marynarz. Spojrzenie krytyczne do lustra się przydało, deczko te nadymane pufki zdejmę… a poza tym nic nie trzeba 🙂
„Holinder”,kto Was tego wszystkiego nauczyl??? „Tam podniose,tu przytne,jeszcze gdzies podepne”…………….a u nas guziki tata przyszywal 😉
Mam przez to dwie lewe rece.Ale na nauke nigdy za pozno.Jak dostane maszyne do szycia w spadku po tesciowej(juz obiecana),to lece na kursa 🙂
Uklony,biegne,bo gary krzycza!!!
Ana,
nikt mnie nie uczył – była potrzeba, pamietam lata 60-te (podstawówka jeszcze) Niemen się pojawił w spodniach w kwiatki 😯
Wyżebrałam w domu na kretonik „w łączkę” na sukienkę i uszyłam W RĘKACH, zeby mama nie widziała mnie przy maszynie, co szyję, bo miała to byc sukienka! Tymczasem powstały dzwony-biodrówki w kwiatki 😯
A potem poszło, potrzeba matka wynalazków, w sklepach było szaro i beżowo (nienawidzę beżu do dzisiejszego dnia), więc sie pruło 3 stare mamine sukienki i kombinowało coś dla siebie. Albo, co zaważyło na mojej późniejszej karierze życiowej – pruło sie 4 swetry albo i wiecej… i tak dalej 😉
Szycie jest bardzo proste. Należy się nie bać, szyć, każdy szew dokładnie rozprasować po przeszyciu… i poskładać, szyć dalej 😉
Teraz jest z czego kombinować, nie to, co za czasów mojej młodości. Przypomnialo mi się, jak dostałam od Alsy dżinsy. Żeby nie były takie zwyczajne, obszyłam je na dole dość grubym „mankietem” z czerwonej dermy czy inszego skaju. Oj, goniła mnie wychowawczyni za to…historyczka też, ale najpierw się pod nosem uśmiechnęła, co to za kolejną głupotę wymyśliłam. A łaty to były na porządku dziennym, potrzebne, czy nie, i koniecznie w różnych kształtach oraz kolorach.
Zdjęcie podłej jakości, no ale „historycne”, jakby nie było…i zaznaczam, że to nie papieros w moim ręku, tylko wskazuje na coś! Wtedy jeszcze nie paliłam, teraz już też nie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/aa.jpg
Och Alicjo, jestem straconym przypadkiem 🙂
Pamietam,ze kiedys zebralam sie na odwage i spodniczke uszylam,ino pasek jej wypadl pod moja broda 😀
I to wszystko „wypichcilam” z granatowego,drogocennego sztruksu.Oczywiscie spodniczka wyladowala w koszu,a ja juz nigdy nie zasiadlam przy maszynie do szycia.Bozia chyba juz za mnie zdecydowala,ze jak juz mam cos robic,to moze pedzlem,niz igla 😉
Uwazam,ze masz zlote rece.Zdjecie ino ten fakt potwierdza!!
Hej.
Ana,
nie ma straconych przypadków, liczy się tylko determinacja i jej skala 😉
Bo jak coś bardzo się chce, to…okazuje się, że można. I NIGDY nie należy się zniechęcać pierwszą nieudaną rzeczą uszytą, zrobioną na drutach, wyszydełkowaną, haftowaną.
Najważniejsza zasada – nic na siłę. Spróbuj i zobacz, czy do Ciebie to przemawia. Ze trzy razy nie przemówi…to za czwartym razem pewnie też nie 😉
A co do szycia, to te moje dawne próby przydały mi sie tutaj, bo przecież to była moja pierwsza praca tutaj, szwaczka u Helenki – robiłam przeróbki i jakieś takie skracanie, zwężanie, a Helenka się dziwiła, skąd ja wiem, jak to robić. Jejku, ja całe życie to robiłam 🙄
Potem szyłam. Helenka do dzisiejszego dnia wspomina – skroiła 5 sukienek, ja zabrałam do domu przed południem, następnego dnia przyniosłam 5 uszytych, gotowych do sprzedania. RUTYNA!
Witojcie! Pozdrawiom syćkik tekstylnie, bo widze, ze na tekstylne tematy zesło. No i widze tyz, ze w wirze świątecnyk przygotowań musimy nie zabocyć, coby tuz przed Sylwestrem Alecce przybocyć, coby syćkim pokazała te bluzke od Alsecki 😀
A zaroz wreście ujawnie, co licba zdjęć w komputrze Alecki mo wspólnego z najnowsom powieściom poni Flagg 😉 🙂
Jestem , tak jak i Ana, przypadkiem beznadziejnym jeśli chodzi o szycie na maszynie. Nie wychodzi. A jak się przy maszynie umorduję!!! 😥 Już prędzej, gdy coś trzeba przeszyć, zrobię to w ręku. 🙂
Muszę kończyć, bo komp naprawdę szwankuje, potrafi wylączyć się w najbardziej nieoczekiwanym momencie, zrobil to przed chwilką. A do miasta pojadę dopiero po świętach. 🙁 Ale mam nadzięję, że od czasu do czasu da mi coś wpisać. 🙂
Ano,
najlepiej użyć jako formy jakiąś dobrą a zniszczoną już odzież.
Można odrysować na papierze i zachować na przyszłość.
Ja spinam szpilkami, mierzę, poprawiam na sobie i szyję.
Nie mam cierpliwości do fastrygowania. Chyba, że jakąś ciężką lub drogocenną rzecz, to wtedy i owczem częściowo fastryguję.
Hortensja, jak rozumiem, szyje, tylko obsługa maszyny jej gorzej wychodzi. 😀