Niebezpiecno Orlo Perć

W poniedziałek 9 października o godz. 13.30 do TOPR zadzwonili turyści informując, że z Orlej Perci, w rejonie Orlich Turniczek spadła w kierunku Doliny Pańszczycy młoda turystka. Ratownicy polecieli  śmigłowcem. Po desancie w pobliżu miejsca wypadku udzielili rannej turystce I pomocy. […] została włożona na pokład śmigłowca i przewieziona do szpitala.

To, coście przed kwileckom przecytali, to notka z „Tygodnika Podhalańskiego” nr 41/2006. Ot, mozno pedzieć, normalno rzec, nie pierwso i na pewno nie ostatnio tako historia na tatrzańskik ślakak. Całe scynście, ze syćko sie dobrze skońcyło. Ale z tom historiom wiąze sie inkse wydarzenie, opisane ino na stronak internetowyk Tygodnika Podhalańskiego, a w wersji papierowej juz nie (no chyba, ze przegapiłek, ale wydoje mi sie, ze sukołek dosyć dokładnie). I jesce w jakimś radiu o tym godali.

A idzie o to, ze w tym samym dniu na Orlom Perć wdrapoł sie inksy turysta. Jak pewnie bocycie, pierwso połowa października była wyjątkowo ciepło, nawet w górak. No i ten turysta pomyśloł se, ze to dobro okazja, coby nabrać piknej opalenizny. Rozebroł sie do gacicków, ubranie i buty połozył na ziemi, a sam legł na skale i zacął sie opalać. Zupełnie, jakby był nad morzem, a nie dwa tysiące metrów nad jego poziomem! Syćko by było piknie, kieby nie to, ze nagle nadlecioł ten śmigłowiec śpiesący na pomoc rannej turystce.
Na mój dusiu! Byliście kiesik w poblizu helikoptera z uruchomionymi śmigłami? Jo pare rozy byłek koło helikopterów ratownicyk. I moge wom pedzieć, ze śmigła takiego helikoptera robiom sakramencko silny wiater!  Jak ftoś stoi nieopodal i mo na głowie capke abo peruke, to zaroz przestonie mieć, chyba ze bedzie mocno trzymoł rękom.

No i ten toprowski helikopter ocywiście tyz robił wokół siebie straśny wiater. I kie przelatywoł obok tego opalającego sie turysty, to .. WIUUUUUU … jak nie dmuchło! Krucafuks! Zaduło tak straśnie, ze ubranie i buty owego turysty het pofrunęły! Kieby to sie stało na takiej Równi Krupowej, nie byłoby więksego kłopotu, ale na Orlej Perci, ka same przepaście, nimo tak dobrze. Ubranie wroz z butami ku przepaści pofrunęło. Do jednego buta jakoś udało sie turyście dotrzeć, ale drugi – przepodł. Przepodł i telo! Moze za kilkaset roków ftoś go znajdzie na dnie doliny i wte jakiś potomek poni Antoniny Domańskiej napise ksiązke pt. „Historia turystycnego buta”?

I tak całe scynście, ze pechowy turysta nie musioł schodzić na dół bosom nogom, bo spotkoł na ślaku kogoś, fto ulitowoł sie nad nim i oddoł mu swego klapka. No i bidocek kapecke wzorując sie na ponu Twardowskim – w jednym klapku, jednym bucie – zlozł jakoś na dół.

Cemu opowiadom wom te historie? Ano, coby wos ostrzec, bo jeśli idzie o bezpieceństwo w górak – przestróg nigdy za wiele. Moi ostomili, bądźcie w górak ostrozni, a scególnie bądźcie ostrozni na Orlej Perci, bo to barzo niebezpiecny ślak! Nie tylko zycie mozno na nim stracić. Hau!

P.S. Mysecka piknie zauwazyła, ze niedawno Skorusicki imieniny były. A więc musimy wypić … ZDROWIE SKORUSICKI!!!