Leprekony

No to juz wiemy, ze krasnoludki na świecie som. A jak som krasnoludki, to som tyz pewnie i inkse skrzaty, karzełki, gnomy, koboldy, liliputy … i jesce trolle, ftóre tym sie rózniom od reśty, ze niekoniecnie som małe – mogom być i w rozmiarze S, i w XXL. W komentorzak pod wpisem o gamoniak i krasnoludkak scyrze, jako jegomościowi na spowiedzi, napisoliście, co wom o skrzatak wiadomo. No to mi wypado, cobyk i jo scyrze napisoł, co o nik wiem. A jo wiem cosik o takim jednym skrzacie, o ftórym usłysołek, kie bratanek mojego bacy po powrocie z robót w Irlandii nawiedził nasom chałupe i opowiedzioł, jak w tej Irladnii jest.

Podobno jest tamok piknie, ale pod jednym warunkiem: ze nie natrafi sie ani na poniom banszi, ani na leprekona. Poniom banszi na rozie zostowmy, moze opowiem wom o niej przy inksej okazji, ona skrzatem nie jest. Leprekon natomiast – jest nim jak najbardziej (właściwie to pise sie: „leprechaun”, a godo: „leprekon”, ale jo wole pisać tak, jak sie godo, zawse bede mioł o dwie literki do wypisywania mniej :-)). Zyje se ten cudok na zielonej wyspie Irlandii, ale z typowym Irlandcykiem niewiele mo wspólnego, bo typowy Irlandcyk jest sympatycny, a leprekon – krucafuks! – ciągle jakieś złośliwości cłekowi ryktuje: a to pare funtów irlandzkik ukrodnie, a to zepsuje płyte irlandzkiego zespołu Ju-Tu, a to wypije komuś ze śklanicy pikne irlandzkie piwo Gines abo Kilkenny.

Ale … pewien pozytek z takiego leprekona moze jednak być: ta beskurcyja wie, ka ukryty jest kociołek pełen złota! I moze taki kociołek piknie pokazać kozdemu, fto go złapie. Tak więc jakimś sposobem trza sprytnie leprekona chycić, a potem kazać mu, coby zaprowadził do tego kociołka. I wte zaprowadzi. Ino uwaga! Przez całom droge do kociołka leprekon bedzie uciekoł sie do róznyk śtucek, coby odwrócić od siebie uwage cłeka. Nie wolno dać sie nabrać! Choćby nie wiadomo co sie działo, trza ciągle mieć fundamenta na oku! Jeśli ftoś choćby na kwilecke odwróci wzrok kasi indziej – leprekon zniknie. I wte trza bedzie sukać go od nowa. A drugi roz mozno juz nie mieć telo scynścia, coby go dopaść.

Jak w ogóle leprekona sukać? Najlepiej na słuch. Syćkie leprekony z zawodu som sewcami. A moze z zamiłowania, nie z zawodu? Niewozne! Wozne, ze butów po cichu robić sie nie do – coby je wyryktować, trza sie nieźle nastukać sewskim młotkiem. No i podobno casem mozno ten stukot młotka w róznyk miejscak usłyseć. Jeśli więc traficie kiesik do Irlandii i usłysycie tamok jakieś stukanie, to koniecnie sprawdźcie, cy to nie leprekon.

A zreśtom … jo wiem, cy ino w Irlandii mozno leprekona spotkać? Przecie przodkowie Irlandcyków, Celtowie, byli kiesik i na polskik ziemiak. W cwortym wieku przed narodzeniem Poniezusa ku nom przybyli. Pomieskali se u nos jakieś 200 roków, a potem przenieśli sie na Zachód. Ale moze nie syćka sie przenieśli? Moze jednak paru ik w Polsce zostało? No a jeśli zostało, to pare leprekonów mogło zostać rozem z nimi. Krucafuks! To i jo sie muse za takim leprekonem rozejrzeć! I zmusić go, coby mi kociołek pełen złota pokazoł! W końcu złoto jak złoto, ale taki kociołek to mi sie przydo. Z kociołka łatwiej bedzie pić Smadnego Mnicha niz z flaski.

Aha. I jesce jedno. Jak kiesik w telewizji uwidzicie film „Darby O’Gill i krasnoludki”, nie dojcie sie nabrać! To nie o zodne krasnoludki w tym filmie idzie, ino o leprekony właśnie! Ftoś, fto przetłumacył oryginalny tytuł („Darby O’Gill and the Little People”) na polski, musioł nie mieć sacunku ani dlo polskik krasnoludków, ani dlo mistrza Disneja, ftóry był tego filmu producentem. Swojom drogom z filmu wyniko, ze nie takie leprekony straśne, jak je malujom. A jesce jako ciekawostke powiem wom, ze w filmie tym wystąpił sam pon Szon Konery. Zagroł tamok sympatycnego choć kapecke nieśmiałego młodzieńca. Dopiero trzy roki później stoł sie niezwycięzonym Dżejmsem Bondem. Ale Bond to juz inkso bajka…

Cy ftoś jesce wie cosi ciekawego o skrzatak nieznanyk lub mało znanyk? Moze som jakie lokalne skrzaty we ftórymś zakątku Polski? A moze som w Holandii i mieskajom w zakamarkak wiatraków? Abo w Australii i mieskajom w torbak kangurów? Abo w Kanadzie i mieskajom we flaskak po syropie klonowym? Piknie by było sie dowiedzieć. W ogóle piknie by było, kieby tym maluśkim ludzikom poświęcono kapecke więcej uwagi. Bo póki co interesujom sie nimi ino dzieci, etnolodzy i weterani hepeningów Pomarańcowej Alternatywy. A powinni sie nimi tyz biolodzy zainteresować, coby zbadać ik anatomie i fizjologie. Na Diskowery abo inksym Naszjonal Dżeografik powinni puscać o nik filmy dokumentalne. A poni Olejnik powinna jakiego krasnala do tej swojej „Kropki nad i” zaprosić. Bo wy, ludzie, wyryktowaliście scepionke na wścieklizne, wynaleźliście mikroprocesor, polecieliście w kosmos, a ciągle tak mało wiecie o skrzatak, krasnoludkak i inksyk panockak malusiego wzrostu. Hau!

P.S. Powitojmy nowyk gości: EMTeSiódemecke i Grzesicka! Niek siednom se i rozgrzejom w nasej budzie, bo na polu teroz pogoda brzyćko straśnie.