OWCA +
Miołek napisać cosik o tej „Owcy plus”. No to pise. Niezorientowanyk informuje, ze „Owca plus” to program, ftóry mo słuzyć temu, coby owiecek w nasyk górak było coroz więcej i więcej. No i w ramak tego programu lokalne władze Małopolski rózne konkursy ogłasajom, skolenia dlo baców ryktujom, a nawet wymyślono, coby dawać właścicielom owiec dutki za kozde nowo narodzone jagniątko (we ftórymsi „Śkle kontaktowym” od rozu pedzieli, ze to bedzie becikowe dlo owiecek).
Przyznoje, ze nie barzo wiem, cemu ten cały progam właśnie tak sie nazywo. Moze to syćko sponsoruje jedno z sieci telefonii komórkowej? I kieby sponsorowała inkso, byłaby nie „Owca Plus”, ino „Owca Era”, „Owca Orange” abo „Owca Heyah”?
A moze idzie o okulary plusy dlo baców, coby lepiej widzieli, ze owiecek jest za mało? Abo moze ta akcja mo same zalety, cyli same plusy? No – krucafuks! – nie wiem. Podejrzewom, ze bezpośrednio zainteresowane, znacy sie owce, tyz nie wiedzom.
Nie wiem tyz, cemu dopiero teroz o tej akcji zrobiło sie głośno? Przecie w róznyk urzędak i na róznyk naradak godo sie o niej od miesięcy. Na przykład juz w lutym do Szczawnicy zjechali sie na konferencje rózni wozni małopolscy urzędnicy, coby o „Owcy plus” ukwalować. A jednak wte o tym progamie mało fto wiedzioł. Mojo teoria jest tako, ze dziennikorze postanowili pockać z tym niusem jaz do wakacji, bo uznali, ze bedzie to pikny temat na sezon ogórkowy. No ale w tym roku nawet w wakacje w świecie wielkiej polityki wiele sie działo, ze zmianom premiera włącnie, więc sezonu ogórkowego prawie nie było, a wobec natłoku wydarzeń o „Owcy plus” po prostu zabocono. Przybocono se, kie sezon ogórków w polu dawno sie skońcył, a zacął sie sezon ogórków w słoiku (barzo zreśtom smacnyk jako dodatek do jałowcowej kiełbasy).
Jo nie bede godoł, cy program „Owca plus” jest dobry, cy zły. Okaze sie za pare roków, jak rezultaty uwidzimy. Ba jedno trza wyraźnie pedzieć: śpasy śpasami, ale z owcami dobrze u nos nie jest. Wiecie, kielo owiecek było w Polsce 15 roków temu? Ponad śtyry miliony! A wiecie, kielo jest ik teroz? Ćwierć miliona! No to – krucafuks! – jak tak dalej pódzie, to niedługo bede mioł do pilnowania ze dwie-trzy owiecki! Abo ino jednom! I jak bede wte wyglądoł, owcarek strzegący jednoosobowego stada? Jak głuptok jaki! A poza tym kozdy z wos zgodzi sie chyba ze mnom, ze nase góry pikne som same w sobie, ale z owieckami som jesce pikniejse! Przyznojcie: zol by wom sie zrobiło, kieby owiecki całkiem z gór znikły, a ik dzwonecki ucichły na zawse.
Jo zatem idee rozmnazania owiec z całego swego owcarkowego serca popierom. I jak ino przydzie wiosna i owiecki na hole wrócom, zacne moim owieckom śpiewać specjalne piosnki. Bedom to store piosnki góralskie, ino dostosowane do aktualnej sytuacji w nasyk górak. Cy docie rade bez pomocy pona Roberta Janowskiego odgadnąć, jako to melodia?
Pierwso piosnka bedzie tako:
W podpienińskiej Szczawnicy
Radzili urzędnicy,
Kazali wytęzyć mózg
Nad programem „Owca plus”.Hej! Owiecki, godom wom,
Powięksojcie licbe swom,
By po holak niosło sie
Więcej „be” i więcej „me”.Na mój owcarkowy nos
Lepiej by przybyło wos,
Trza sie troscyć o was byt,
By nie było bacom wstyd.A kraj cały bedzie rad
Z powięksania owcyk stad,
Bo i świecki stan, i kler
Uwielbiajom owcy ser.Hej! Zajmiemy pierwse miejsce
W całej Unii Europejskiej
W zyskak z owcej koniunktury!
Hej! Pikne som nase góry!
A drugo piosnka bedzie tako:
Idzie niz, idzie niz – hej! – niz owieckowy.
Brakuje owiecek, brakuje owiecek,
Brakuje owiecek więcej niz połowy.Nie idź, nizu, nie idź, bo momy cie w rzyci.
Omiń sopy, hole, omiń sopy, hole,
Omiń sopy, hole i niek cie diask chyci.
No i jesce trzeciom piosnke bede im śpiewoł. O, takom:
Hej! Pusto hola, pusto holecka,
Ka jest baranek, ka owiecka?
Hej! Lesie ciemny, kosodrzewino,
Mało wilków – a owce ginom.Płace ceperka i ceper płace:
Więcej owiecek nie zobace.
Nimo oscypka, nimo zyntycy,
Zostało sukać siubienicy.Ba powiadali – hej! – powiadali,
Ze „Owce Plus” wyryktowali.
Śwarne owiecki i siumne tryki,
Mnózcie sie zatem jak króliki.
No i teroz tak: jak owieckom moje śpiewanie sie spodobo, bede im śpiewoł pod warunkiem, ze bedom sie rozmnazać. A jak im sie nie spodobo, to co? Wte nie bede im śpiewoł.. tyz pod warunkiem, ze bedom sie rozmnazać! Hau!
P.S. W sobote były urodziny Borsucka. A na te urodziny Borsucek fcioł dostać korkowca. Nie wiem ino, o jakiego korkowca mu sło: o pistolet korkowy, o drzewo korkowe, cy o trampko-korki? No to zycmy mu syćkik trzek korkowców i wypijmy za jego zdrowie:-)
Komentarze
Tak sobie pomyślałem, że jak nie będzie owiec w górach, to i pojedziesz nam, Owczarku, wzorem emigrantów pilnować owieczek w Anglii czy nawet Nowej Zelandii (tam owiec jest więcej niż ludzi, dacie wiarę?) Hy, ale by było. W dodatku w NZ owce, psy i ludzie chodzą do góry nogami czy też łapami.
Owcarecku!
Program „Owca Plus” piykny program i pewnikiem za niedługo miliony owiecek wylezom na redyk. Ale fto ik bedzie pilnówoł? Moze byście z poniom Owcarkowom poradzili nad jakim programym „Owcarek Plus”? Przeca ftos cie musi na starość zastompić…
miałem na myśli pistolet-korkowiec 🙂
Co do owiec, to szkoda że nie wypaliły te inne pomysły na nazwę. Era Owiec, Pomarańczowa Owca czy Hej Owieczko 🙂 Było by wesoło. A ten plus to się może z krzyżykiem na owcach postawionym kojarzyć.
Jeśli zaś idzie o owieczkowe śpiewanie, to przypomiała mi się taka piosenka:
Jak dobrze być barankiem
i wstawać sobie rankiem
i biegać na polanke
i spiewać sobie tak
bee, bee, bee, kopytka niosą mnie
bee, bee, bee, kopytka niosą mnie
How good to be baranek
and wake up sobie ranek
and running to polanek
and singing just like that
be, be, be kopytka taking me
be, be, be kopytka taking me
So gut zu sein baranek
aufsteigen sobie ranek
und gehen nach polanek
und singen so wie als
bich, bich, bich, kopytka tragen mich
bich, bich, bich, kopytka tragen mich
C?est bien d?etre un baranek
et se berer sobie ranek
et courir sur polanek
et chanter comme sa
boit, boit, boit, kopytka portent moi
boit, boit, boit, kopytka portent moi
Bene essere baranek
alzarsi sobie ranek
corere na polanek
e cantare me si
be, be, be, kopytka portano me
be, be, be, kopytka portano me
Nie ma to jak porcja pozytywnej enrgii 🙂
o masz, aż za dużo tej energii wyszło 😉
Borsucku opanuj sie 🙂
A co do owcy plus hmmmm Owcarku Ty to zes powinien uruchomic program owcarek + bo jak tych owiec tak bedzie przybywac to fto ich bedzie pilnowol .
Pogodoj albo racej (hmm jakby to nazwac … ) z Pania owcarkowa na temat programu Owcarek + 🙂 .
Pytanko trochę nie na temat, ale dla mnie ważne:do tecumseha, czy twój nick pochodzi od imienia wodza indiańskiego z plemienia Szawanezów, a jesli tak, to czy jakoś głębiej w indiańskich tematach siedzisz czy to tylko taki przypadek.
Pozdrowienia. Howgh! Grześ.
Witam Borsuku. Fajny tekst, ale nie aufsteigen tylko aufstehen w wersji niemieckiej.
Owczarku, a jak od tego propagandowego spiewania rozmnoza sie tez wilki i ceprowie? Pozdrowienia.
Fciołek syćkim przybocyć ze prawa autorskie do pomysłu i nazwy programu „Owcarek Plus” mom jo – a nie Sebastianicek, ftórego pozdrowiom! Hej!
Idzie dysc,idzie dysc,idzie sikawica
A W murowanej piwnicy
Pytało dziewce o Janicka
co wziął becikowe za owiecki i tańcuje ze zbójnikami,bo jest rad,że ma
za co tańcować i cieszyć się z życia,ftóre barzo pikne jest – Hej!!!!
No! Owczarku drogi..jak tak tym owcom będziesz śpiewał, to wyjścia nie mają 😉 Muszą zadbać o przyrost..chyba, że przeszkadzać im będzie brak tzw. intymności. Ale ja się tam na owcach nie znam. Może one tak lubią..
Co do propozycji Profesorka, to chyba ma trochę racji. Tylko że małe owczarzątka pilnujące małych jagniątek … to raczej nie. Wniosek jeden: najpierw brygada piesków, a owczy wyż to raczej później 🙂 O priorytety w życiu trzeba dbać… no nie?
grześ
szczerze mówiąc, znalazłem to w necie i nawet nie sprawdzałem pisowni. W trzecim poście nawisem mówiąc wersja poprawna 🙂
To jest piosenka antydepresyjna, może się komuś przyda. Skojarzyła mi się z tymi owcami.
Uf, Owcarku,byloby nie piknie,gdyby owieczki zniknely z hal!!
One sa takowa zywa dekoracja.!!Ja wiec ,popieram ten program i oby man namnozylo sie cale mulltum owieczek plus!
Korzystajac z okazji,musze wszyckich w budzie i milego gospodarza poinformowac,ze w Krainie Wiatrakow,stal sie Cud!
Oto po ostatnich wyborach,partia zwierzakow(Pvd) zdobyla dwa fotele w
parlamencie! Czyz to nie wspaniale zdarzenie.Nareszcie nasi mniejsi bracia beda mieli swoich obroncow!
W prawdzie jeden taki kabareciarz zartowal,ze jeden fotel jest dla psa,a jeden dla kota.Ale ja sie ciesze,moze choc ciutke los zwierzat bedzie lzejszy.!!A,wiec pora na toast ze Smadnego Mnicha!!
Co Ty na to Owczarku?
Pozdrawiam serdecznie.Ana
Ja mam (jak zwykle:) skojarzenia biblijne. Fragment ze Staregi Testamentu (Rdz 30, 37-42) mówi o, jak to zgrabnie ujął jeden z moich wykładowców na studiach, „eksperymentach genetycznych” Jakuba na owcach teścia swego Labana. Dzięki nim, jak mówi Pismo, w efekcie Jakubowe stado składało się z owiec silnych, a teścia jego – ze słabych. „Tak to mąż ów wzbogacił się ogromnie, miał liczne trzody (…)”. Nie sztuka bowiem namnożyć owieczek, ale sztuka, by owe owieczki silne były i wełnę (na swetry) oraz mleko (na oscypki) dawały. Liczy się jakość, nie zaś ilość! Pozdrawiam, Owczarku!
PS. Co do piosenki Motylka o barankach – gdzieć w necie znalazłam kolejne zwrotki (nawet po hebrajsku!), jak odnajdę, to się podzielę :).
PS.2 A o co prosił Mały Książę? „Narysuj mi baranka…”
Grześku,
Nick mój, jak słusznie domniemujesz, wziąłem sobie od indiańskiego wodza, aczkolwiek na codzień w klimatach indiańskich raczej nie siedzę.
Sprostowanie-roztargniona wielce OLA nie zauważyła mimo po trzykroć
powtórzonego wpisu i podpisu,że o barankach śpiewał Borsuk.
Natomiast ja jakby rozszyfrowałem melodie to tekstów Owcarka, ttrzecia melodia zaczynała się „Oj cysta woda,cysta wodicka”, mnie bardziej pasował drugi wiersz o tej co to pytała o Janicka.
Ta czysta woda przydałaby się Borsukowi , po sobotnich urodzinach,bo takiej siły dostał,że po trzykroć serwował piosnke antydepresyjną
o barankach.Bardzo mi się ta piosneczka podobała,taka bardziej dla europejskiego towarzystwa, co to posiada języki obce, ale z używaniem
to tak bardziej po naszemu.
Pozdrowienia!
Profesorku wyboccie ale cosi mi internat nie pokozol wasego wpisa wcesniej albo jo i tyz juz slepne .
Ale co mi trza oddac to ze jo jakby dosc wyraznie napisol jak ten program mo
wygladac Znacy jak zwieksyc populacyje owcarkow malych
Ciebie tyz Profesorku pozdrowiom Hej
Droga Olu, śmiem twierdzić, że po owczarkowych pieniach owce jego bacy będą dawały najlepsze pod Turbaczem mleko.. ba, oscypki od razu! Oby tylko sił i chęci, jednym i drugim, nie zabrakło.
A tak serio.. to owieczek rzeczywiście jakby w górach mniej i ja wiążę z tym kolejny problem. Otóż bacowie (nie mówię, że wszyscy, ale np. w Kościeliskiej, czy na Rusinowej) mocno niechętnie na turystów patrzą i na pytanie „Czy możemy pogłaskać owieczkę?” reagują dziwnym błyskiem w oku i wywodem, że „gdyby tak wszystkim pozwolili…… ” itd. Więc może jakby tych zwierzątek więcej było, nie reagowaliby tak nerwowo..? Jak by nie patrzeć, akcja dość ciekawa.. Zwłaszcza w części motywowania owiec do działania 😉
Olecko!
Piosnecka ftórom nom przybocos śpiywo sie
” Hej bystro woda, bystro wodzicka,
pytało dziywce ło Janicka!
Hej lesie ciemny listku zielony
ka mój Janicek umilony!”
Pewnikiem woda o ftórą sie rozchodzi jest cysta, bo wiadomo ze bystra woda jest cysta. Zwróciłek uwage ino dlo porzondku, a nie ze złośliwości!
No i mnie mocie! Ło piosence pisoł Motylek a nie Ola. Zainteresowanych serdecnie przepraszom. Tyn mój profesorski łeb cosi szwankuje…
Wychodzi na to,że owce nie bardzo mają wyjście w temacie(piękne słowo!)
rozmnażania.Tak czy inaczej będzie im towarzyszył śpiew Owczarka. „Tyz
piknie.”Zresztą,owo rozmnażanie niesie ze sobą trochę przyjemności(nie
wiem jak to jest u owiec). Owczarku,że kiełbasa jałowcowa-rozumiem,
Smadny Mnich-wszystko jasne! Ale Ty i ogórki???? No,chyba że w budzie
masz zapas słowackiego Lieha albo innej smakowitej okowitki.Wtedy to,
inna sprawa nie ma to jak ogóreczek, taki chrupiący lekko kiszony,no po prostu…. mniamciu!
no to…napijmy się :-)))
Profesorku-to nie wina „profesorskiego łba”, nie mylą się tylko Ci, którzy
nic nie robią, a i tak biegli w temacie twierdzą,że z tym nic nierobieniem
też można się pomylić.A wogóle, to dziś jakoś sporo osób się myli,wszystkiemu winna pogoda albo w/g najnowszych informacji
z rządu-wszystkiemu winne „Szkło kontaktowe”,tak więc spoko!
Do Tecumsecka
Now Zelandia jest pikno, ale jo chyba racej wolołbyk ściągnąć nowozelandzkie owiecki ku nom. Co nazwyzej Nowozelandcyki bedom im śpiewać: Owiecko, cy ci nie zol … 🙂
Do Profesorecka
Ano i taki „Owcarek plus” by sie przydoł. Ale od rozu trza pedzieć, ze równowaga w przyrodzie musi być zachowano, więc potrzebny tyz bedzie „Wilk plus” 🙂
Do Borsucka
Na to rzecywiście fajno temu barankowi, ze on tak sobie „singing”, ino trza bocyć, ze na holi cęsto to jest „singing in the rain”.
Aha, korkowca-pistoleta w swojej budzie niestety nie znalozłek. Znalozłek za to dwie strzelby: „Long Betsy” Davy’ego Crocketta i „Lucretie Borgie” Buffalo Billa. Mogom być? 🙂
Do Sebastianicka
Na mój dusiu! Sebastianicku! Chyba nimos na myśli „101 dalmatyńcyków” z zamianom tyk dalmatyńcyków na owcarki? 🙂
Do Grzesicka
Tecumseh był tak niepowtarzalny, ze to na pewno musi być TEN Tecumsecek! Wselko przypadkowo zbiezność imion wyklucono! Ciesmy sie więc, ze wbrew temu, co dotykcas o nim sądzono, Tecumsecek nie zginął w zodnej bitwie nad Thames River (ocywiście tom kanadyjskom, nie tom londyńskom) w 1813 rocku, ino jakosi przezył, zyje do tej pory, a teroz od casu do casu ku mojej budzie zaglądo! 🙂
Do KaeSicki
Jeśli to majom byc cepry miłujące góry, a nie niscące je – niek sie mnozom! 🙂
Do Motylecka
W imieniu pona Roberta Janowskiego gratuluje ci, Motylecku, odgadnięcia syćkik trzek melodii 🙂
Do Kapisonecki
I owcarki sie rozmnazać mogom. Ino fto im bedzie śpiewoł dlo zachęty? 🙂
Do Anecki
To jest rzecywiście wiadomość godno toastu Smadnym Mnichem! A poza tym skoro koń Incitatus mógł być rzymskim sentorem, to cemu kot i pies nie mieliby być holenderskimi parlamnetarzystami? 🙂
Do Olecki
Piknie! A więc juz Mały Ksiąze był prekursorem akcji „Owca plus”! A skoro juz o Małym Księciu mowa, nie wies, Olecko, co pił ten pijok, ftórego Mały Ksiąze spotkoł na jednej z asteroid? Bo na pewno nie Smadnego Mnicha. Kieby pił Smadnego Mnicha, to nie musiołby sie wstydzić, ze pije 🙂
Do Lachecka
Lieha nie znom. Ale skoro o słowackik specjałak mowa, to muse przyznać, ze ik „klobasa” z paprykom tyz jest całkiem, całkiem. Casem ze słowackimi „cuvacami” spotykom sie na granicy i jo je polskom kiełbasom, a one mnie „slovenskom klobasom” cęstujom 🙂
Owcarku, jakie piękne te strzelby 🙂 dziękuję 🙂
W akcji „Owca+” jest jednak jeden poważny minus-nie powiedziano
skąd brać dudki na becikowe dla owiecek.
Z punktu widzenia najprawdziwszego CEPRA , sprawa wygląda w sposób
następujący:
Wyjeżdżając „w góry” , płaci się za przejazd,noclegi,wyżywienie,dowóz do
szlaku,za wejście na szlak,za świeże powietrze/klimatyczne/,zimą za wyciąg,za świeży śnieg na Gubałówce zamrożony ze szpitalnych ścieków,
za gipsowanie,za fotkę z białym misiem i każde inne frycowe czyli
ceprowskie-to jest w porządku.Wobec powyższego trzeba będzie jeszcze
zapłacić staropolski podatek tzw.Kopytkowe i stąd będą dudki na becikowe
dla owiecek.Wniesienie opłaty uruchamia niejako wykonanie usługi
lub świadczenia, w tej sytuacji najbardziej „do przodu” będzie Kapiszon,
jako-że będzie mógł do woli głaskać owiecki na każdej dowolnie wybranej
hali/ usługa opłacona na wejściu/, chociaż,jak znam życie , za słuchanie
owieckowych dzwonków na zielonych halach,trzeba będzie uiścić
dodatkową opłatę.Wtedy będzie można z czystym sumieniem powiedzieć
nareszcie jesteśmy pełną gębą w Unii Europejskiej
Takie zaświtało mi pytanie: dlaczego tylko owca+ , po namyśle doszłam do wniosku, że baranów ci u nas dostatek, więc owieczki tylko są potrzebne. Nie pamiętam z jakichci powodów zaczęto drzewiej wywozić owieczki w bieszczady. Czy o pasze chodziło, czy o czystość turystycznych szlaków, czy insze jeszcze powody? Ty, Owczareczku, pewno będziesz wiedział. Znowu się rozmarzę. Pamiętam czasy, kiedy nie można było spokojnie przejść albo przysiąść w górskiej okolicy, żeby jakowyś baran natarczywie nie próbował zaprzyjaźnić się z zawartością plecaka. W sumie podobało mi się to bratanie i stwierdzam smutno, że rzeczywiście tylko tu i ówdzie parę owieczek można spotkać. Tylko, że dla urody żaden gorol nie bedzie owiecek cymoł, mam nadzieję, że plan się powiedzie. Przydałyby się owieczki z miękim, mało gryzącym runem, coby ktoś je kcioł nosić (to znaczy ubrania z wełny, nie owieczki), może te nowozelandzkie, o których pisze miły gospodarz przytulnego schronienia. Cieszę się, że tutaj zajrzałam. Pozdrawiam całą sympatyczną gromadkę.
Mam pytanie – dlaczego z 4 milionow owiec 15 lat temu zrobila sie cienka cwiartka na dzisiaj? Pytam sie, bo temat mnie interesuje od strony welnianej. Nie oplaca sie, czy tez sie nie chce? Toz nawet w goracej Australii popularny biznes, ze o Nowej Zelandii nie wspomne – dlaczego w Polsce tak marnie?
W Kanadzie tez sporo owiec i sporo producentow welny mniejszych i wiekszych, i im sie oplaca, chociaz nie slyszalam, zeby tu wyrabiali owcze sery i inne zetyce z owczego mleka, swoja droga, sprobuje sie zorientowac, co oni tutaj poza welna i miesiwem z tych owiec maja.
Jakby co, to ja rekami i nogami jestem za owcami! Borsukowi spoznione nieco, ale najlepsze zyczenia urodzinowe, w sobote mialam gosci, wiec toasty byly , ale dzis osobno wznosze czerwonym winem – na zdrowie i sto lat!
Na te owce i ich liczebny spadek to się wiele złożyło…Takie tam dziwne ustawy (onegdaj zabroniono wypasu w TPN, zdewastowała się flora; potem przywrócono i…też się owa flora zdewastowała:)) Zbuntowali się górale…Znacie jakiegoś bacę co redyk prowadzi??? Może jest ich kilkunastu?
Po co ma się chłop męczyć! Chałupę postawi z miejscami noclegowymi i ma święty spokój bo dudki same lecą.
No i dodatkowo tzw. prawa rynku. Wełna w skupie była tania, baranina też.
Nasz rynek (+ choroby owiec + powyższe + kilka innych rzeczy) zatłukły naszą rodzimą owieczkę…
A teraz trza słać petycje do baranów, żeby się nie migały od małżeńskich obowiązków i przestały naśladować ludzi…
Za zdrowie Borsuka i wszystkich na tym blogu! Toast wnoszę „Żubrem”…
Kto ma owce, ten ma co chce.
Ano, sie minelo! A w samej Kongresowce mielismy w polowie XIX wieku 4,5 mln owiec, nigdy potem to sie nie udalo!
Jako by Ci to rzec, droga Alicjo, co sie z owcami stalo? Sprawa jest szalenie prosta i prozaiczna: po wprowadzeniu wymienialnej zlotowki – na poczatku 1$ byl wart 8000zl =0,80PLN.
1 kilogram welny australijskiej lub nowozelandzkiej (na bazie pranej – to sie tak fachowo nazywa a oznacza cos takiego jak zawartosc welny w welnie, czyli ile zostanie czystej welny po wypraniu welny potnej, takiej zestrzyzonej z owcy, minus tluszczopot /lanolina/ i jakies tam zanieczyszczenia) w 1989 roku na gieldzie londynskiej – tradycyjnie zajmujaca sie obrotem welna – kosztowal okolo 2$.
Wydajnosc (czyli ta zawartosc welny w welnie) waha sie w zaleznosci od sortymentu, z grubsza biorac im wlos cienszy tym wydajnosc nizsza – welny typu merynosowego maja duzo tluszczopotu, welny krzyzowkowe mniej a welny mieszane (takie jak na gorskich owieczkach) zupelnie malo.
Dla uproszczenia mozna przyjac, ze z welny zestrzyzonej z owcy po wypraniu zostanie mniej wiecej polowa, a wiec cena
jej wynosila wtedy okolo 1$/kg.
Gdyby nawet pamiec mnie zawiodla i cena ta bylaby dwa razy wyzsza to tez niczego by to nie zmienilo, poniewaz w naszym klimacie owce pol roku sa na pastwisku a druga polowe musza byc zywione w owczarni. I tu sie zaczynaja schody.
Zimowe utrzymanie jednej owcy (i jej jagniat) wyrazane jest rownowartoscia 500 kg zboza (>=1000 kg siana itp.) Czyli owca, zeby zarobic na zycie, musi dac welny za cene tych 500 kg zboza. Z kolei wlasciciel powinien sie utrzymac ze sprzedazy jagniat.
Poniewaz srednia owca (na nizinach, ale to byla znakomita wiekszosc poglowia) daje rocznie okolo 5 kg welny potnej(pomijamy podzial welny na czesanke, zgrzebna i odpady), czyli przyzwoita oplacalnosc chowu owiec jest wtedy gdy cena 1 kg welny jest rowna cenie 100 kg zboza.
W czasie mojej bez mala dwudziestoletniej praktyce owczarskiej (polowa panstwowe owce, polowa wlasne) cena welny zblizala sie do wymarzonej ceny zboza, ale nigdy jej nie osiagnela; az do jesieni 1989 roku gdy sie z nia rzeczywiscie zrownala: 1 kg welny i 100 kg zboza paszowego kosztowaly rowno po 13500zl. Szczescie owczarzy trwalo krotko – dokladnie do ogloszenia wymienialnosci zlotowki. W styczniu 1990 roku cena welny spadla do 8000-9000 tysiecy/kg a cena zboza zaczela zawrotnie rosnac. Moda na kozuchy zaczela mijac a i tak zaczeto je szyc ze skorek sprowadzanych z Islandii.
Baranina nigdy nie byla miesem w Polsce popularnym a jagniecina byla zbyt droga i pozostala miesem dla smakoszy.
Przemysl, niezaleznie od ceny, woli welne z importu. Wiaze sie to z technologia przedzenia welny: duzo wygodniej i taniej jest przerabiac duze partie jednolitej sortymentowo welny (grubosc, dlugosc, zabarwienie). Taka partia powinna miec przynajmniej 5000 kg. Teoretycznie bylaby to ilosc welny zestrzyzona z 1000 owiec, pod warunkiem, ze bylaby to cala welna jednakowa, w praktyce jednak byloby przynajmniej kilka sortymentow. A takich owczarni po tysiac i wiecej matek nie bylo za wiele.
Ja sama po 10 latach pracy nad wlasnym stadem, gdy juz mi sie udalo uzyskac pozadany typ, musialam w ciagu roku cala hodowle zlikwidowac. Szlag mnie trafia na samo wspomnienie.
Przepraszam, krocej sie nie dalo tego wylozyc,
pozdrowienia
Stara Zaba
Ostatnia cena zboza paszowego 35 – 40 PLN za 100kg, czyli ca 10$. Siano 200-250 PLN za tone.
Cakle (gorskie owce) jedza troche mniej, bo sa mniejsze, ale welny tez daja mniej i to mieszanej, ale za to moga pasc sie na deszczu, ktory w Tatrach potrafi cale lato lac, a taki merynos, nie daj Boze, zeby zmokl! Co prawda sie doja (no, daja sie doic) i to by bylo jeszcze ze 100 litrow mleka, ale bundz sie sam nie zrobi a potem nie uwedzi, welna nie uprzedzie i skarpetki tez same sie nie udziergaja.
Czyli bez becikowego sie chyba nie obedzie!
Klaniam sie pieknie,
Stara Zaba
P.S.A czy cakiel nie jest objety programem dla ras zachowawczych?
Stara Zabo,
serdeczne dzieki za wyjasnienia, ja myslalam, ze Ty tylko od koni jestes, a tu ho ho!
Ano tak, gdyby to byl zloty interes, albo przynajmniej srebrny, to owiec byloby wiecej. Zdaje sie, ze tu u mnie po drugiej stronie Wielkiej Kaluzy jest to interes przynajmniej srebrny, bo nawet drobny hodowca owiec cos z tego ma i sie mu oplaca, a hektarow do spasania tu od groma. Mnie interesuje raczej tylko ta welniana sprawa i mam pare znajomych osob z branzy, tak hodowcow, jak i manufaktury produkujace welne, ale nigdy nie interesowalam sie blizej cenami, oplacalnoscia i tak dalej, jedynie cena, za jaka ja moge kupic u producenta (w handlu detalicznym narzut jest 100% mniej lub wiecej, sprzedawcy trzymaja sie „ceny sugerowanej”, zeby sobie wzajemnie nie robic konkurencji zbytniej, bo nie uchodzi zarzucac rynku zbyt tanim produktem od tego samego producenta).
W kazdym razie nie znam takich, co by narzekali na ciezki zywot bacy – mozna sie z tego utrzymac.
A co do cen od producenta, to ja majac odpowiednia licencje na taki zakup hurtowy jakby, tez nie moge narzekac, nie jest wygorowana. Tutaj oplaca sie nawet zbierac po polnocnych stepach, pagorach i lasach siersc z wolow pizmowych – welna z nich jest niezwykle ciepla i bardziej miekka niz jedwab, no ale to jest rarytas, ktory kosztuje bardzo duze pieniadze i ja to w rekach mialam tylko raz.
A wlasnie, dorozumiewam sie, ze dla ras zachowawczych moglyby byc uzyskane jakies doplaty z EU? To by juz bylo cos… Dobranoc, a niedlugo dzien dobry wszystkim po drugiej stronie Wielkiej Kaluzy!
P.S.Owcarku, jak zwykle wierszyki bardzo zgrabne!
Alicjo, ja jeszcze potrafie o krowach! Uwazaj, bo napisze!
Ale troche dzieki tej stojacej na glowie ekonomi mam wreszcie to, co od kolyski chcialam, czyli konie. Ciekawskim odpowiadam, ze jak mam nie zarabiac na krowach to wole nie zarabiac na koniach – duzo przyjemniejsze zajecie a pieniadze te same – jak nie bylo tak nie ma :)))
Oczywiscie jest unijny program obejmujacy rasy zachowawcze, czyli rdzenne krajowe, tylko zwierzeta musza miec udowodnione pochodzenie i obawiam sie, ze o to sie sprawa rozbija, chociaz na pewno dla cakli jest jakas furtka. na pewno czesc ich byla objeta ocena uzytkowosci. Kolo mnie sa dwa gospodarstwa, ktore maja owce objete tym programem zachowawczym: jedni maja wrzosowke a drudzy owce pomorska. FYI: w koniach sa cztery rasy: konik polski, hucul, kon slaski i kon malopolski, w krowach czerwona polska (moze jeszcze cos, ale to teraz nie moja branza) a w swiniach jakas pstrokata, chyba zlotnicka? a, kury zielononozki tez.
Welcome
Stara Zaba
Magdar podniósł ważny problem.. po co góral ma hodować owce, jak wystarczy, że będzie polował na samochody z obcymi tablicami na Krupówkach, czy w jakimś innym uczęszczanym miejscu Tatr. Tu pieniądze same się robią, a o owieczki trzeba przecież dbać.. W praktyce lepiej więc założyć ludowy strój i pogadać gwarą, bo jak to kiedyś mawiał Motylek: to robota lekka, przyjemna i się nie kurzy 🙂 Szkoda tylko, że coraz mniej w tych naszych górach autentyczności i życzliwości ludzkiej. Mam wrażenie, że niedługo i za słońce każą sobie zapłacić.
PS1. Motylku kochany..entuzjastą owieczek jest moje Dziecię i bacowie niewiele Mu tu przeszkadzają. ZAWSZE, nie zważając na ich spanikowane spojrzenia, wjeżdża z przyrodzonym sobie wdziękiem w sam środek owczego stada..
PS2. Mam pytanie do Starej Żaby.. Czy w Żabich Błotach przewidziano też miejsca dla ludzi?
pzdr
Owczarku drogi..jestem prawie pewna, że takie sprytne pieski są całkiem samowystarczalne 🙂
Przeczytałam, co napisałam i wyszło mi, że chyba za dużo kawy dzisiaj… 😉
strona Żabich Błot się nie otwiera, czyżby coś się tam poZajączkowało? 🙂
Ale są inne. I ja mam pytanie – czemu agroturystyka tylko dla młodzieży?
magdar pisze:
„(onegdaj zabroniono wypasu w TPN, zdewastowała się flora; potem przywrócono i?też się owa flora zdewastowała:))”
Coś w tym może jest. Na niewielkiej łące, przy Drodze do Daniela i Ścieżce pod reglami pasało (może robi to nadal) się całkiem spore stadko owiec. Mieszkałam obok od czasu do czasu i zawsze zastanawiałam się, co te stworzenia jedzą. Teoretycznie pół łąki zjadały, a druga połówka odrastała. Była to niestety tylko teoria, bo zielone było zgryzione równo z ziemią i nie wiadomo, czego więcej zielonego czy bobków owczych. Siłą rzeczy te bobki oblepiały również owce. Pasterze doili te owce w bramce wpuszczając do zagrody pojedyńczo, później wyrabiali na miejscu ser, który sprzedawali turystom w dużych ilościach przemieszczających się po popularnym szlaku. Bardzo lubię oscypki, ale nigdy w życiu nie odważyłabym się kupić od tych „moich” pasterzy. Z tego wynika, że owieczki potrzebują nawet w lecie sporej powierzchni łąki.
„Skórki z Islandii” jeżeli były lepsze, to trzeba wyjaśnić powody, to samo dotyczy wełny. Nie wiem czy trzeba za wszelką cenę utrzymywać rasę, która nie daje szansy utrzymania dla hodowców. Dostałam od mojej cioci węłnę z hodowanych przez nią onegdaj owiecze. Najpierw się ucieszyłam, bo uwielbiam naturalną wełnę, a później zmartwiłam, bo była tak gryząca, że nie można jej było zgremplować i zrobić np. kołdry. Teraz starsze osoby w domu opieki u sióstr ćwiczą palce na robótkach z tej wełny.
Myślę, że gdyby ludzie dobrej woli-fachowcy zajęli się na serio tym problemem, byłaby szansa.
Pozdrówko od cioci Marysi (to ja).
Jeszcze słówko:
Starom Zabo pise:
„Baranina nigdy nie byla miesem w Polsce popularnym a jagniecina byla zbyt droga i pozostala miesem dla smakoszy”
Próbowałam parę razy baraninę kupować, ale zawsze – prawda, co kucharka ze mnie kiepska – wychodziła mi twarda, trudna do przeżucia. Może sztuki za stare, może wiadomości i propozycji o przyrządzaniu brak.
Jak każdy biznes, ten też wymaga, wiedzy i reklamy (w dobrym znaczeniu tego słowa). Może się ziści.
Niestety, Owczarku, pan Antoine de Saint-Exupery nie napisał, co Pijak miał w butelkach. Narysował tylko baranki, które (jak i cały tekst książki) zobaczyć można na stronie
http://www.odaha.com/littleprince.php?f=MalyKsiaze
„Mały Książę” nie jest moją ulubioną pozycją książkową (szczerze mówiąc, to nawet nie bardzo trawię tę lekturę); wspomniałam ją tylko tak dla porządku. Przepraszam Motylka za przypisanie mu postu Borsuka i przymuję przeprosiny Prodesorka za przypisanie mi postu Motylka :).
Pozostając jeszcze w kontekście owieczkowym, czy ktoś z mieszkańców Owczarkowej Budy umiałby mi wyjaśnić, skąd się wzięło i co dokładnie oznacza powiedzenie „wracamy do naszych baranów”? Słyszałam je już wielokrotnie (nawet w telewizji państwowej!) i nijak nie mogę go skojarzyć z żadnym kontekstem (poza tym, że mówi się tak w sytuacji powracania do głównego nurtu wypowiedzi, kiedy zeszło się na dygresję). Pomożecie? 😉
Tak to jest, jak się nie zajrzy wpierw do Kopalińskiego! („Słownik mitów i tradycji kultury”). Zajrzałam już po napisaniu postu i, oczywiście, znalazłam wyjaśnienie dla „powrotu do baranów”. Niemniej pytanie o sens porzekadła pozostawiam otwarte – kto zna odpowiedź, niech się nią z nami podzieli (a nuż jest jeszcze jakieś inne wytłumaczenie prócz tego, którego udziela mistrz Kopaliński?). I nadal pozostajemy, jakby nie patrzeć, w kontekście owieczkowym 🙂
Apropos owiecek, to przybocyłek se jednego śpasa:
Spotyko sie Stasek Bachleda z Poronina ze swoim śwagrem, Antkiem na drodze z Nowego Targu. Widzi ze Antek prowadzi śtyry owce…
– Antek! Co to za owce prowadzis?
– A kupiłek na torgu…
– Ka bedzies je tsymoł, dyć nimos chlywa…
– a w izbie bede je tsymoł!
– Przeca to strasny smród!
– Bedom sie musiały, krucafuks, przyzwycaić!
🙂 🙂 Śliczne Profesorku.. ja to znam w wersji Spotyka się dwóch Żydów..a zamiast owieczek są kozy (też urocze stworzenia.. i dobre mleko dają).
Wiecie co? Właśnie przeczytałam tekst o NPR (bardziej trafnie LicznePR, albo Rodzina_z_Zaskoczenia) i ścierpła mi skóra.. Nie dość, że owcom każą na siłę (no chyba, że w każdym stadzie jest owczarek z repertuarem pieśni motywacyjno-indoktrynujących 🙂 ) się rozmnażać to już za ludzi się biorą.. I to z okazji Świąt BN chcą mnie uświadamiać. I co to za hasło: „Dbaj o płodność, bo możesz ją stracić”. Gdzie ja żyję!?!
PS. To tak a propos owieczek 😉
Kapisonecku!
O Zydach i kozach to znom taki:
Żył bardzo biedny Żyd – Icek. Razem ze swoją żoną Salcią i pięcioma dziatkami żyli w jednej maleńkiej izdebce. Pewnego razu Icek nie wytrzymał tej biedy i poszedł poskarżyc sie do Rabina
– Rebe, Rebe, ty mnie ratuj, ty mnie pomóż jak ja mam żyć z moją Salcie, z moimi dziatkami i z moją biedą!
Rabin pomyslał chwile i rzekł:
-Icek, ty idź na targ i ty kup sobie koze!
Biedny Icek poszedł na targ i kupił kozę. Przyprowadził do swojej maleńkiej izdebki, ale i bez kozy było tam ciasno. Tydzień wytrzymał i pobiegł na Rabina na skargę…
– Rebe, Rebe, ty mnie ratuj, ty mnie pomóz jak ja mam żyć z moja Salcie, z moimi dziatkami, moją kozą i moja biedą…
– Icek – rzekł Rabin po chwili – ty idź na targ i ty sprzedaj co prędzej kozę!
Na drugi dzień Rabin spotyka Icka.
-Icek! Sprzedałeś kozę?
– Sprzedałem Rebe!
– I co?
– Rebe! Teraz ja wiem że ja żyję!
Też piękny Profesorku 🙂
Ale ja najbardziej lubię ten, co się zaczyna: – Baco, czy wasz konik kurzy fajkę? (gwary się nie podejmuję, bo nie znam) W ogóle uwielbiam tę siłę spokoju górali (no, przynajmniej w „śpasach”) 🙂
Profesorku!
Znam trochę inną wersję zakończenia szmoncesu z kozą:
-Rebe,Rebe,ty mnie ratuj,ty mnie pomóż jak ja mam żyć z moja Salce,z moimi dzieciami ,moją kozą i moją biedą….
-Icek-rzekł Rabin po długiej chwili namysłu-wiesz ty co, ty idż do katolickiego księdza i ty się weż i przechrzcij na katolika..
Giewałt-woła Icek-mam się przechrzcić???? Dlaczego Rebe? Ty mnie wytłumacz dlaczego?
Ty się idż,ty się przechrzcji–to będziesz d..ę księdzu zawracał a nie mnie.
Ha ha ha! Motylecku! Tego nie znołek i ubawiłek sie po pachy!
Profesorku-jeszcze jeden szmonces-targowy.
Rzecz dzieje się w okresie międzywojennym. Na targ udaje się dwóch
lwowskich „batiarów” celem zakupu marynarki.Wicek uprzedza Wacka-
-nie kupuj tylko u Abrama,tyle razy nas oszwabił,u każdego,tylko nie
u niego.
Wacek-w porządku,tym razem to ja będę górą.
Znależli Abramka,wybrali marynarkę,zaczyna się rozmowa o cenie.
Ile za ten ciuch?
Jaki ciuch,to piękna marynarka,a jaki materiał,jaki krój..
Dobra,dobra–ile?
Uj,czy to ważne ile,za taką marynarkę nie żal….
Abram, ja się pytam -ile??
No niech ja stracę,na początek, na dobry handel,niech będzie 10zł
Masz tu Abram 10 zł. i marynarka moja.
Odchodzą z zakupem,Abram schował pieniądze..
Wicek wyskakuje z awanturą do Wacka-frajerze,dlaczego się nie targowałeś,Abram puścił by ją za 5zł,zostało by na flaszkę..
Widzisz Wicek,ja Abramkowi zrobiłem krzywdę , o której będzie pamiętał
do śmierci,odegrałem się za wszystkie czasy.
Jakim sposobem?
Widzisz,on już złorzeczy sobie,że nie powiedział 20zł.,ja się przecież nie
targowałem,zapłaciłem pierwszą cenę jaką SAM podał…
Mam nadzieję,że tego też nie znałeś,a nawet jeśli znasz , to się nie przyznawaj , bo mi będzie głupio.
A wypić i tak wypijemy,bo jest za co!
Coś się przestawiło
” A wypić „powinno być nad „Mam nadzieję”
Jeszcze nic nie wypiłem , a paluszek zadrżał nad klawiaturką,strasznie
szybko pierniczejesz motylku,trzeba ,albo walnąć „setę”,albo zmienić
aktualne wcielenie na młodsze.
Do Borsucka
Wydawało mi sie, ze miołek jesce skalp podpułkownika Custera (tak jest! podpułkownika! a nie zodnego generała!), ale potem przybocyło mi sie, ze Indianie zabocyli go oskalpować 🙂
Do Motylecka
Jeśli na holak mo być wprowadzone odpłatne głaskanie owiecek, to jo se myśle, ze powinny to być zarówno opłaty jednorozowe, jak i abonament. No i powinny być promocje: na przykład jak ftoś wykupi pogłaskanie trzek owiecek, to cwortom bedzie mógł pogłaskać za darmo 🙂
Do EMTesiódemecki
„jakichci powodów zaczęto drzewiej wywozić owieczki w bieszczady”
Sło o zagospodarowanie Bieszczadów (i Beskidu Niskiego) po tym, jak wyludniły sie wskutek akcji (nie)sławnej „Wisła”. Jeśli dobrze boce, pisoł o tym m.in. pon Antoni Kroh w ksiązce „Sklep potrzeb kulutralnych” – w tym akurat miejscu akurat ksiązka jest smutno, ale podcas lektury więksości stron potrzebno jest chustecka do ocierania łez ze śmiechu.
A! A barana podobno rzecywiście sakramencko trudno jest zrobić tak, coby nie wyseł za twardy. podbno trza znoć sposób. Ino jo niestety nie znom 🙂
Do Alecki
„nie slyszalam, zeby tu wyrabiali owcze sery i inne zetyce z owczego mleka”
Dlo nos, tutok w kraju, Alecko, to jest dobro wiadomość: przynajmniej pod jednym względem w Polsce jest lepiej niz w Kanadzie 🙂
Ale jeśli tęsknis, Alecko, za oscypkiem, to ocywiście zyce Ci ik jak najwięcej 🙂
Do Magdarecki
„onegdaj zabroniono wypasu w TPN, zdewastowała się flora; potem przywrócono – też się owa flora zdewastowała”
Ano było podobno tak jakoś. Jo jestem za tym, coby jednak owiecki do TPN-u puscać. Przez stulecia owiecki z tatrzańskom florom jakoś sie dogodywały, to moze i teroz sie dogodajom? 🙂
Do Zabecki
No to myśle, ze przed Janosikiem stoi nowe wyzwanie: do listy bidnyk, ftóryk musi wspierać, dopisać owiecki.
A tak poza tym, Zabecko, skoro zajmowałaś i końmi, i krowami, to Ty jesteś niezło kowbojka! W nicym nieustępująco ani poni Calamity Jane, ani poni Annie Oakley 🙂
Do Kapisonecka
„Mam wrażenie, że niedługo i za słońce każą sobie zapłacić.”
Ha! Pod warunkiem, ze to słonko bedzie. Dyć pon Makuszyński opisoł Zakopane mniej więcej tak (cytuje z pamięci): „Z jednej strony Tatry, z drugiej strony Gubałówka, a w środku deszcz.” 🙂
Do Olecki
Obawiom sie, Olecko, ze jak pon Kopaliński cegoś nie wie, to juz nifto nie wie. A tak w ogóle wiecie, ze w niezbyt odległej przysłości on ukońcy 100 roków? 🙂
Do syćkik
Na mój dusiu! – poźreliście na głównom strone internetowom Polityki? Pod blogiem pona Penszko widnieje KOZA, a obok pod moim blogiem – OWCA! Takiego zwierzyńca na stronie głównej Polityki to jo jesce nie widziołek 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
A skoro opowiadocie se śpasy, to jo tyz opowiem.
Ceper wchodzi do góralskiej korcmy. Widzi, ze syćkie miejsca som zajęte, ino przy stoliku w samiućkim rogu stoi puste krzesło. Ceper podchodzi do stolika i pyto siedzącego przy nim górola:
– Przepraszam, czy to miejsce jest wolne?
Górol schylo sie pod stół i pyto:
– Stasek, bedzies jesce siedzioł?
Owcarku, gdyby nie import polskiego piwa do Kanady, to tez by sie nie bylo czego porzadnego napic (poza importem z innych europejskich krajow), bo Kanadyjczycy cienkie piwo warza. Sery w ogole sa paskudne, moze tylko old cheddar im wychodzi, a jakbym tak przysiadla i pomyslala, to lista niedoskonalosci moglaby byc calkiem dluga. Idealow nie ma! Jakkolwiek prawie wszystko mozna sprowadzic, nie wydaje mi sie, zeby zezwolono na oscypki – sery maja byc z mleka homogenizowanego, rowniez te importowane, a nie sadze, zeby gorale sobie tym glowe zawracali (zawracaja sobie?). Akurat dzisiaj byla wiadomosc w dzienniku, ze jakiegos farmera scigaja tutaj za sprzedawanie mleka „prosto od krowy”. Otoz od 1938 roku obowiazuje przepis, ze takie mleko farmer moze sobie pic jak chce, ale jak juz sasiadowi da kanke albo komus sprzeda, to nalezy w calym majestacie prawa pociagnac go ‚za konsekwencje’. Ludziska rzucili sie chlopu w obrone, ze lepszego mleka nie ma, ale prawo prawem, nie bedziesz Kanadolu sam swoim zoladkiem rzadzil i orzekal, co ci smakuje i co dla ciebie lepsze. Dodam, ze rzeczona farma jest mala, krowy sobie wolno chodza po pastwisku, wszystko jest organiczne, ekologiczne i jak bywalo przez stulecia (plus obowiazkowe szczepienia wet. od ktorych nikt zdrowy na umysle sie nie uchyla).
Nie wiem, jak sie uchowalam zdrowo przez dzieciece i mlodziencze lata, pijac mleko niehomogenizowane i jedzac jego przetwory – moze mi zaszkodzilo, a ja o tym nie wiem!? 🙂
Owcarek napisał: Sło o zagospodarowanie Bieszczadów (i Beskidu Niskiego) po tym, jak wyludniły sie wskutek akcji (nie)sławnej ?Wisła?.
Nie chodziło mi o tak odległe czasy. Wydawało mi się, że w jakimś momencie wywożono owce w Bieszczady z powodu braku pastwisk w górach. Nie byłam pewna motywów i wielkości wyjazdowego spasania. Myślałam, że to był jeden z powodów likwidacji hodowli owiec, bo chyba to wożenie było dość kłopotliwe i drogie. 🙂
Owcarku
Thomas Berger w historii „Małego Wielkiego Człowieka” pisał, że Siuksowie i Czejenowie nie oskalpowali Custera, ponieważ on łysiał, uznali taki skalp za niepełnowartościowy ;-). Miał chłop szczęście w nieszczęściu… jeśli to prawda.
Owczarku kochany 🙂 Nawet deszcz mnie (niestety) nie wypłoszy/zniechęci do gór. A płacić będę, niezmiennie, z uśmiechem na ustach.
Przypomniałam sobie, że i u mnie (tzn. na Mazurach) rozprzestrzeniają się owieczki. I to jakie! W jednym z gospodarstw ekoturystycznych hodują owce ginącej rasy skudde (niegdyś bardzo tu popularnej, a teraz to podobno jedyne takie stado, niewielkie jeszcze). Zwierzaki kudłate są i wesołe. Trochę egzotycznie wyglądają..nawet groźnie, zupełnie inaczej niż podhalańskie.
Poza tym to królują kozy. Też ładne.
Z Krainy wiatrakow,donosze,ze u nas tez sa kozy.Nawet calkiem duzo.
Mozna tez kozi serek kupic prosto na farmie!
Kozuchy(klamczuchy-hi,hi) sa roznej masci,bardzo kolorowe i maja takie fikusne dlugie brody.
Przy okazji chce tez opowiedziec dowcip;
Halszka lezy na lozu smierci.Prosi meza Icka-Icek ty mi tylko przurzeknij,ze na moj pogrzeb zaprosisz moja mamusie.
Icek rozgniewany-nie nie zaprosze,w zadnym razie!!
Halszka nalega dlugo-Ty mi przyrzeknij,ze na pewno mamusie zaprosisz!!
Icek zmeczony,wreszcie godzi sie na prosbe zony i rzecze:
No dobrze juz,dobrze zaprosze ja.Ale mi cala przyjemnosc zepsuje!!!
Pozdrawiam.Ana
Do borsuka:Ja myślę,tak apropos okołoindiańskich rozważań, które się tu niespodziewanie pojawiły, że Custerowi oskalpowanie czy jego brak i tak już było obojętne, ponieważ mu sie zginęło, a raczej prawdopodobnie zabił się sam. Zaś bycie oskalpowanym przeszkadzac mogło tylko Indianom, bo to oni wierzyli, że po oskalpowaniu nie trafią do Krainy Wiecznych Łowów, gdzie pewnie i owczarków, ale bez owiec za to z bizonami dostatek. Nad Custerem bym się zaś nie litował,bo to człowiek był delikatnie mówiąc niezapozytywny, wsławił się okrucieństwem i zabijaniem wszystkich bez wyjątku, dzieci, kobiet. Rzezie Czejenów to jego zasługa. Zaś Dakotowie, Czejenowie i inne sprzymierzone plemiona w 1876 pod Little Big Horn dały mu odpór i pokazały, ze nie jest niewyciężony, było to jedno z ostatnich zwycięstw Indian( jeszcze Nezpersowie później i Apacze pod wodzą słynnego Geronimo się tylko bronili), a dowodził pod little big horn Sitting Bull. Pozdrawiam i przepraszam, że nie na temat, ale miałem wewnetrzną potrzebę napisania o tym.
W wielodzietnej rodzinie Icka umiera najmłodszy Abramek.Zebrała sie cała rodzina,krewni itd.Icek żegna się z Abramkiem.
Abramku,jak już staniesz przed obliczem Jahwe to Ty poproś Go….
-Żeby w końcu wszystkieTwoje siostry,jak ich jest pięć,co do sztuki
powychodziły za mąż i niech jako pierwszą to szczęście spotka
najstarszą,a nie najmłodszą.
-Zeby tego goja mojego konkurenta zaraza pokarała,za to,że przeszkadza
mi w handlu
-Zeby wszyscy moi dłużnicu oddali pienądze
-Zeby wszyscy moi wierzycieli zapomnieli o istnieniu Twojego biednego Tate,bo on musi zbierać na posagi dla Twoich sióstr
Nagle,gdzieś z góry zagrzmiał potężny bas…..
-Icek , Jahwe do Ciebie mówi, Ty posłuchaj uważnie..
-Icek,jak się ma tyle poważnych spraw do załatwienia z Panem Bogiem
-to trzeba się samemu do mnie pofatygować,a nie wysyłać biedne dziecko!!
Znaczy, Icek powinien był pójść do synagogi 🙂
grześ
kiedyś interesowałem się żywo Indianami północnej Ameryki. Zawsze chętnie poczytam na ten temat. Co zaś do bitwy pod Little Big Horn, oglądałem onegdaj na Discovery program z cyklu detektywi historii, o tej właśnie bitwie. Z analizy śladów po bitwie, dokonanej przy wykorzystaniu najnowszej wiedzy i technologii wynikło, że nie było żadnej ostatnie obrony Custera na wzgórzu, a raczej szybka rzeź uciekających żołnierzy. Ponieważ Discovery często powtarza programy, jeśli się dobrze zaczaisz namierzysz powtórkę tego właśnie programu.
Co do Custera i calej tej historii, to wszystkich odsylam do swietnego filmu „Wielki maly czlowiek”, jeden z poczatkow kariery Dustina Hoffmana. Co prawda Custer wystepuje jako kedzierzawy i ryzawy, ale to drobne szczegoly. Film jest doskonaly, straszno – smieszny, polecam.
Pozirojcies ino! Od owiec, bez Apaców i inksych Cejenów prześli my do żydoskich śpasów. Widzioł fto inksy blog na ftórym to jes mozliwe? A kieby my sie tak spotkali w realu, przy watrze, ze Smadnym Mnichem i kiełbasom jałowcowom? Piyknie by beło… Owcarek by nom łopowiadoł, nie musiołby klepać po klawiaturze, ino by se siedzioł miendzy nami syćkimi…
alicjo
polecam Ci książkę Thomasa Bergera „Mały Wielki Człowiek” na kanwie której film z Hoffmanem został nakręcony. Film jest, powinnaś to wiedzieć, marnym cieniem książki 🙂
Profesorek ma pełną trafność. Trzeba kiedyś spotkanie pod Turbaczem koniecznie zorganizować 🙂
Tym,co własnym samochodem będą jechać pod Turbacz dedykuję:
Poranek w Komendzie Policji , narada w wydziale ruchu drogowego.
Młody kapral…
-Panie poruczniku,niech mi pan wytłumaczy, co jest grane? Wczoraj,wieczorem kontrolowałem faceta w fiacie126,wypisałem mandat, wręczyłem,a facet dostał takiego ataku śmiechu,że musiałem czekać,aż mu minie,żeby zapłacił.
– A co było napisane w tym mandacie -pyta zwierzchnik.
-No,zwyczajnie „Za niemanieświateł -50zł
-I wy się dziwicie? Za niemanieświateł należy się conajmniej stówa.!!
Motylecku! A to znos? Rzec sie dzieje w ty samy komendzie…
Na odprawie komendant ruga podwładnych:
– Dochodzą mnie słuchy, że w czasie interwencji używacie słów których nie rozumiecie!
Na to wstaje jeden sierżant:
– Przepraszam Panie Komendancie! Do mnie to alibi?
– Nie ulega frekwencji!
–A bo ja Panie Komendancie,staram się zdegradować ze społecznością
–I bardzo dobrze,sierżancie !!
-Jes,siur panie Komendancie
-Pani Gieniu,kiedy mówiłem,żeby wyłożyć trutkę na ściury??
-Szczury,to z głodu popadali,ale jest rachunek za dysertację Komendy
-To jutro trzeba zaprosić tych od dysertacji,na wieczorek integracyjny,a Wy sierżancie załatwicie anihilację, na własny koszt-rozejść się!!!
A propos szczurów:
Dziś w mojej firmie na przedmieściach Warszawy przyszedł z rana do pracy pracownik, usiadł przy komputerze i zaczął surfować po Internecie. Nagle poczuł jakieś mrowienie w spodniach. Zdziwił się nieco, bo przecież na żadne strony mogące takie uczucie spowodować nie zaglądał. Potrząsnął więc nogą, a wtedy z nogawki wybiegła mu przerażona mysz (polna, ale można powiedzieć, że i trochę komputerowa).
Mysz została pojmana do pudełka po klawiaturze i wyniesiona na pobliskie pole.
Pardon,poprawka do tekstu z19.53 „wieczorek imigracyjny” a nie integracyjny-oczywiście!
No dobra 🙂 To i ja pozwolę sobie dodać dowcip. Wiecie czemu w Warszawie kopią tunel pod sejmem? Bo też chcą mieć Piwnicę Pod Baranami..
Tes Teq, a nie szkoda Wam było tej myszy? Przecież ona sczeźnie do wiosny, albo – najpewniej – wróci do Was wkrótce.
za przeproszeniem łaskawych Państwa, właśnie się dowiedziałem, czym obecnie zajmują się skrzaty i niebożęta. Już nie zaplatają grzyw koniom ani nie szczają do mleka (tym bardziej że UHT nie skwaśnieje), o nie, nie te czasy. Krasnoludki i gamonie teraz robią co innego. A to flagę na samochodzie prezydenckim odwrotnie zawieszą, a to buty prezydenckie pobrudzą, a to guzik rozepną u rozporka albo kamizeli. A to obciągną skarpety ministerialne. Takie to łobuzy się zrobiły 🙂
I do „szkła kontaktowego „łobuziaki donoszą!
To najpewniej norniczka była, nie sczeźnie, wykopie norkę głębsza. Kiedyś, kiej jeszcze pracowałam – bo teraz szczęśliwą emerytką jestem – w moim pokoju w biurze pojawiła się nornica, wydawała się bardzo sympatyczna więc ją trochę podkarmiałam. Niezadługo spomiędzy segregatorów zaczęły się wydobywać piski i całe stadko małych stworzonek wychylało się z otworków (niczym mysz, która ryknęła) i buszowało po wszystkich kątach. Marnie wyszłam na tym rozczulaniu, bo niewdzięcznice zgryzły sporo dokumentów na miał. Ciekawe po co, przecież go nie jadły?
Na mój dusiu! Nie wiedziołek, ze takie zainteresowanie ponem Custerem w narodzie! W takim rozie poświęce mu kiesik osobny wpis.
A spotkanie pod Turbaczem? Byłoby piknie! Cało bida w tym, ze my jesteśmy po całym świecie porozrzucani. Ale pomarzyć nifto nom nie zabranio. Zreśtom podobno nieftóre marzenia sie spełniajom … 🙂
mt7 pisze: „w moim pokoju w biurze pojawiła się nornica, wydawała się bardzo sympatyczna więc ją trochę podkarmiałam. Niezadługo spomiędzy segregatorów zaczęły się wydobywać piski i całe stadko małych stworzonek wychylało się z otworków (niczym mysz, która ryknęła) i buszowało po wszystkich kątach.”
Jak to? Bez samca? Toż to cud!!!
kapishon pisze: „Tes Teq, a nie szkoda Wam było tej myszy? Przecież ona sczeźnie do wiosny, albo – najpewniej – wróci do Was wkrótce.”
I tak jej się udało, bo ława przysięgłych wahała się między karą śmierci z rygorem natychmiastowego wykonania za pomocą pułapki na myszy a karą banicji.
TesTeq, no to rzeczywiście „szczęściara” z niej 😉 Ciekawe tylko jak byście ją namówili, żeby do tej pułapki wlazła.. (tak w razie czego)
Borsuku kochany.. Jakie czasy, takie krasnale.. Złośliwe są z natury, to musiały sobie jakąś alternatywę dla tego mleka UHT znaleźć 🙂 Ale, że na taką łatwiznę idą..? A może to ci od skarpetek i flagi na nich swoje gapiostwo zrzucają?
A spotkanie pod Turbaczem to duuuuuuże wyzwanie logistyczne 🙂 Ale kto wie.. kto wie?
Z entuzjazmem przyjechać,spotkać się i z niechęcią wracać do domu-
–ot i cała logistyka,Największy problem /jak zwykle/to termin.
Motylku! Znowu mnie gasisz 🙂 Chodziło mi o czas, miejsce i ilość (osób) – znaczy planowanie – znaczy logistyka.
A niechęć można zamienić na chęć ponownego zlotu.. 😉
pzdr
Jo mom jesce takiego pomysła, zeby jak sie juz kiej zjedziemy syckie pod Turbaczem, nifto sie nie przedstawioł nickiem ino by my zgadywali fto jes fto… Ta poni w cerwony bluzce to „Stara Żaba”, cy „Kapishon”? A tyn Pon w łokulorach, To „Motylek”, „Profesorek”, cy „Borsuk”? Zabawa by była przednio… hehe!
Moze ta mysz/nornica juz zagniezdzila sie kotna (cholera, chyba mysia, jak to z myszami? owce sa kotne, kotki tez kotne a myszy?)?
Borsuczku,strona chodzi, ten serwer -cba- jest jakis lewy, czasem go nie ma. Z ta agroturystyka mlodziezowa, to stad sie wzielo, ze sprowadzila sie do mnie (czyli wrocila ze swiata) moja corka z mezem i dwojka malych dzieci i troche tu pomieszkaja a na lato i ferie zjezdza cala chmara dzieci rodzinnych, tak ze ja sama zastanawiam sie gdzie uciec. Do tego studenci-praktykanci. Zostal nam do dyspozycji tylko strych nad stajnia, a strych to warunki schroniskowe! Mlodziez uwielbia tam mieszkac, ogiery pod nimi tupia i rżą, lazienke maja swoja, starzy sie nie czepiaja, zyc nie umierac.
Wyszla z tego kryptoreklama, ale moze moderator pusci.
Pozdrawiam,
Stara Zaba na Zabich Blotach
Kapishonku-nie dawaj się tak w maliny wpuszczać,ja żadnej nadziei nie gaszę,wbrew przeciwnie,zachęcam w dość przekorny sposób do zajazdu na Owcarkową budę!!
ciekawe co na to Owcarek 🙂
Znalazłam ciąg dalszy piosenki o baranku (żeby wrócić do tematu głównego, czyli do naszych baranów:). Znających poniższe języki proszę o ewentualne poprawki:
hiszpański
Es bueno ser baranek
Alcanzar sobie ranek
Corir na polanek
Y cantarme si :
be be be, kopytka portan me,
be be be, kopytka portan me.
holenderski
‚t Is tof zijn een baranek
en opstaan elk poranek
dan lopen naar polanek
en zingen als volgt:
be be be, kopytka dragen me
be be be, kopytka dragen me
po czesku (fonetycznie)
Jak dobrze byt beranek
a vstavat brzy ranek
a bie?et na polanek
a zaspivat si tak
be be be kopytka nesou mne
be be be kopytka nesou mne
po arabsku (fonetycznie)
Mnich entakun baranek
La ta3aa sobie ranek
Latarkud ila polanek
La tugranne
Me me me kopytka jaahuduni
Me me me kopytka jaahuduni
hebrajski
Jafe lihjot baranek
Lakum sobie poranek
Lalechet lepolanek
Laszir szira kazot
Bi, bi, bi, kopytka nos’im oti
Bi, bi, bi, kopytka nos’im oti
japoński (fonetycznie)
Baranek de aru no-wa ii ne.
ranek-ni okite,
polanka-e hashitte,
kou utattari suru:
be be be, kopytka-wa boku-wo hakonde iru
be be be, kopytka-wa boku-wo hakonde iru
jakiś z jęz. skandynawskich (dunski?)
Kiel bone esti baranek
kaj levigxi sobie ranek
kaj kuri al polanek
kaj kanti al si tie:
bi bi bi, kopytka portas min
bi bi bi, kopytka portas min
węgierski
Jaj de jó baranek lenni
És sobie ranek felkelni
És polanekre futni
És énekelni így:
bem bem bem kopytka hoznak engem
bem bem bem kopytka hoznak engem.
rosyjski
Kak choroszo byt’ baranek
I prosypat’sja ka?dyj ranek
I bie?at’ na polanek
piet’ siebie wot tak:
be be be kopytka niesut mnie
be be be kopytka niesut mnie
portugalski
Como e bom ser baranek
levantar co poranek
e correr na polanek
cantando assim:
be be be kopytka estao carregando me
be be be kopytka estao corregando me
Sindarin
(jak) mae na Baranek
a eria ned ranek
a nor nan polankę
a linna (sobie) sui
BENNI, BENNI, BENNI kopytka (niosą) enni
BENNI, BENNI, BENNI kopytka (niosą) enni
Quenya
Manen mára na Baranek
ar ortanë sobie ranek
ar nor an i polanek
ar lira faila ve tanya:
Baa baa baa, kopytka yulu mnie
Baa baa baa, kopytka yulu mnie
Oj 🙂 Owczarek mógłby nie przetrwać takiego najazdu… no jakby się wszyscy zebrali oczywiście… nie wspominając o ogołoceniu przygranicznych sklepów ze Smadnego Mnicha (ależ by to napędziło koniunkturę..zakładając, że każdy wyjeżdżałby ze skrzynkowym zapasem). Profesorek już się rozmarzył i quizy na początek wymyśla.. oj by się działo 🙂
Motylku, Ty coś z tymi malinami to często ostatnio 🙂 🙂
Oleńko, tej borsukowej (bo to On zaczął) pozytywnej energii wystarczy mi teraz aż do Bożego Narodzenia 🙂
A to dlatego,że mam takie malinowe odchylenie,zawsze lubiłem Tatę z
Mamą , czyli czysty spirytus fifty/fifty z sokiem malinowym – Hej!!
O rany, obawiam się, że takiego Taty z Mamą bym nie przetrwała 🙂 Ale dobre musi być…
W dobrym towarzystwie,w dobrym humorze,w optymistycznym nastroju—-
–przetrwać można wiele,a dobre jest pieruńsko,oj jakie dobre!
Hm, owczarek coć milczy, chyba się owej perspektywy zajazdu na swą spokojną budę przestraszył albo myśli nad kulturalna i delikatna odmową.:)
No tak Motylku, w razie czego można delikwenta spod stołu pozbierać 🙂 , albo do rowu zepchnąć.. Chyba spróbuję zatem, w końcu weekend niedługo..
Ha ha ha i nawet haha, a to Ci sie Stara Zabo udala ta kotna mysza 🙂
A tak naprawde, to czy ktos wie, jak sie odniesc do myszy ciezarnej?!
A Motylek znowu o malinach… juz ja Cie przyszpile kiedys!
Motylku, Tata z Mama to nic, ja w 1981 roku wyladowalam w Dolinie Roztoki, gdzie wlasnie cale schronisko bylo wynajete przez polskich himalaistow, celebrujacych wiosenne wyjscie nowa droga na Everest. Przez przypadek tam sie znalazlam, ostatni autobus z Morskiego odjechal (byly takie wtedy jeszcze), a i zawieja byla niewaska, cienkie warunki na dojscie do Zakopanego. I w ten oto sposob przy ognisku przed schroniskiem przepijalam zywym czystym Tata z Andrzejem Zawada, Jerzym Kukuczka, Alkiem Lwowem i innymi – wiekszosc z tej grupy zostala w gorach na zawsze. To byl poczatek listopada, 1981, po ognisku ogladalismy slajdy i zdjecia z wyprawy, wiele z nich mozna znalezc w albumie Himalaje, autorstwa Kowalewskiego i Paczkowskiego, wydanym w 1989 roku.
To bylo przezycie! I wspomne, ze tam mnie nauczono, jak Tate pic, zeby sobie krzywdy nie zrobic. I to byl jeden, jedyny raz, z nikim innym nie uchodzi powtorzyc takiego rytualu!
Na wszelkie zjazdy i zajazdy najlepszy wrzesien – ale nie wystraszajmy Owcarka, jeszcze tego brakowalo, zeby mu sie taka holota pod buda zjawila, wyobrazacie sobie, co na to gazdzina?! Bo bace to chyba mozna by szybko przekabacic jakims Smadnym, a poza tym to nie on podaje do stolu, tylko gazdzina 🙂
„Wiecie, kielo owiecek było w Polsce 15 roków temu? Ponad śtyry miliony! A wiecie, kielo jest ik teroz? Ćwierć miliona!”. A oscypków coraz więcej na rynku. Cuda, po prostu cuda. Nawet górale załatwili unijne certyfikaty na ten regionalny produkt. Ciekawe tylko czy w opisie cetryfikacyjnym wpisali, że oscypek musi być produkowany tylko z owczego mleka. Andrju wojował w UE, żeby wódką nazywać tylko produkty z ziemniaków i żyta. Wszystko, co produkuje się z innych surowców może być tylko berberuchą, albo innym denaturatem. Ciekawe, czy górale sprowadzaja owcze mleko z innych krajów, czy nie daj Boże oszkują Unię prtodukując słoną gumę do żucia z krowiego mleka. Może, jak za dawnych lat, do Unii eksportują prawdziwe oscypki (towar eksportowy) a na kraj gumę do żucia. Może sa jakieś odrzuty z eksportu? Chciałbym przypomnieć sobie smak prawdziwego oscypka robionego nie na „przedaj tylko dla domu”?
Alicjo,po takiej nobilitacji,jaką przeszłaś w Dolinie Roztoki,ja też pozostałbym dożywotnim abstynentem.Piękne wspomnienie.
A wracając do tematu I zajazdu na Owczarka,to chęć jak widzę jest,pojawiła się propozycja terminu,z logistyką nie będzie kłopotu,brak tylko/jak słusznie zauważył Borsuk/jednoznacznej deklaracji zainteresowanego czy chce być najechany.Pozyjemy-przeczytamy.
Dajmy Owcarkowi więcej czasu na odpowiedź. Kto wie, może wyruszył z jakąś wyprawą, na przykład po zagubione owieczki i akurat nie ma go w budzie? Coś mój borsuczy nos mówi mi, że warto się uzbroić w cierpliwość 🙂
Hmmm nie chce nic mowiec ale 100 komentarzy to jeszcze nie bylo a mozna by dobic ? Co o tym myslicie ?
Ale się porobiło.Dyskusja zaczęła się od owcy+,a teraz jest i o myszach
(nornicach?) kozach,spirytusie.Jakże miło.I tak mi się przypomniało,jak to kiedyś telewizor mówił o jakimś Szkocie czy Duńczyku,który zamieszkał
w Bieszczadach i zajmował się hodowlą kóz.I gada ów obcoziemiec radosną polszczyzną,że kozy są mądrzejsze od owiec (Owczarku-ty jesteś znawca!)
Bo kozy,powiada,jak podchodzą wilki-to potrafią się bronić.Albo chociaż
próbują.A owce-dają się pożerać.
Motylek wspominał coś oTacie z Mamą! Ooooo,to je prima!!! I może być
jeszcze przepalanka:spirytusik (słowacki Lieh ) karmel,goździki.
Winnie, gdybyś napisał rano, to powiedziałabym, że za dużo kofeiny. A z tym oscypkiem to prosta sprawa. Wystarczy udać się do bacówki (nietrudno je znaleźć), a nie na dworzec ‚Warszawa Wschodnia’ i go nabyć. Jeśli – zamiast pluć jadem – uśmiechniesz się do bacy promiennie, to nawet uformować ci go pozwoli..
Tak sobie myślę, że Owczarek już chyba powinien o jakimś nowym wpisie pomyśleć (nie, żebym była mocno niecierpliwa, a Twój wywód Motylku doskonale pamiętam 🙂 ), bo ostatnio tu coraz mniej o owcach, a coraz więcej o tłumnym najeździe na Owczarkową budę się pisze 😉
Jak mamy dobić, do stu, to ja jak to sie mówi tez się przyczynię troszku do tego. Mam takie luxne spostrzeżenie, nie wiem czy blogowicze się ze mną zgodzą, ale ten blog jest najbardziej magiczny i wszyscy są dla siebie bardzo pozytywnie nastawieni. Na innych ,,politycznych” i ,,Politykowych” blogach, nawet u Bralczyka czy emigracyjnym jest czasem toksycznie, nieprzyjemnie, wrogo, a tu zawsze tak ciepło. Magia. No bo kto widział, żeby w jednej dyskusji i o owieckach, i Custerze i Indianach, i o malinach i Tacie z Mamą, teraz o zajazdzie-najazdzie( zajezdzie- najezdzie?) na budę owczarkową. Dobranoc społeczności blogowej.Pozdrawiam.
Do TesTeqecka
Ława przysięgłyk, TesTeqecku, nie miała inksego wyjścia. Przecie kara śmierzci kilkanaście roków temu została zniesiono 🙂
Do Kapisonecki
Jak znojde Janosikowy skarb, to moge nawet dlo syćkik wyrka w jakim piknym schronisku zarezerwować. Ino najpierw muse ten Janosikowy skarb znaleźć 🙂
Jeśli zaś Smadnego Mnicha miałoby być wbród na miejscu, trza by spotkać sie na Słowacji. Ino na Słowacji to juz nie byłoby pod Turbaczem, ino pod Łomnicom, abo pod inksym Choczem.
A nowego wpisa posłołek tej nocy, ale widocnie nie doseł. Przed kwileckom wysłołek jesce roz. Moze do dwók rozy śtuka? 🙂
Do Profesorecka
No to mnie kozdy od rozu pozno! Jak uwidzicie biołego kudłatego psa, od rozu domyślicie sie, ze to jo 🙂
Do Zabecki
A z jakiego wydziału som ci studenci-prakytkanci? Najpierw pomyśołek, ze weterynarii. Ale potem pomyślołek se, ze jak zajmujom sie końmi, to mogom to być tyz studenci kowbojologii 🙂
Do Borsucka
Pomysł pikny! Ino boje sie, ze nimo takiej daty zjazdu, ftóro kozdemu by pasowała. Ale moze malkontentuje? W kozdy rozie rzec warta rozwazenia 🙂
Do Olecki
Piknie! No to chyba niewiele zostało na świecie języków, na ftóre Baranek nie zostoł jesce przetłumacony 🙂
Do Motylecka
Jeśli idzie o wpuscanie w maliny – som pod Turbaczem miejsca, ka tak pikne maliny rosnom, ze jo barzo chętnie dolbyk sie w nie wpuscać 🙂
Do Grzesicka
Jo sie nie przestrasyłek, ino byłek dzisiok na międzywiejskim zjeździe owcarków i dlotego cały dzień tutok mnie nie było 🙂
Do Alecki
Ale z kolei kilka roków temu (nie wiem jak teroz) na wejściu do Schroniska Roztoka był napis o oburzającej treści: „Zakaz spożywania alkoholu ze Słowacji”. Co za skandalicno dyskryminacja Smadnego Mnicha!!! 🙂
Do Winniecka
Ano som rózne cuda z tymi oscypkami. W marcu to i tak cęsto som z mleka krowiego, bo owiecki sie kocom (owieckujom?) i wte więksość owcego mleka wypijajom owieckowe dzidziusie 🙂
Do Sebastianicka
W tej kwili widze 97 komentorzy. Mój byłby 98., chyba ze w międzycasie ftosi sie dopisoł 🙂
Do Lachecka
„I gada ów obcoziemiec radosną polszczyzną,że kozy są mądrzejsze od owiec (Owczarku-ty jesteś znawca!)
Bo kozy,powiada,jak podchodzą wilki-to potrafią się bronić.Albo chociaż
próbują.A owce-dają się pożerać.”
I moze dlotego owiec owcarki pilnować musom, a kóz nie? 🙂
Przy tych opowiesciach, co kiedy sie pilo i jak, przypomnialam sobie moja praktyke semestralna (tak, tak, drzewiej to sie jechalo na praktyke na caly semestr i jeszcze troche a teraz mi przysylaja studenta na szesc tygodni a on jeszcze to podzieli na pol i pyta czy nie moglby wczesniej wyjechac! a niedoczekanie! po prawdzie sa i tacy, ktorzy jak sie zalegna to juz zostaja na dluzej i kolejne lata) w majatku pod Lodzia. Zadupie straszliwe, Ner smierdzial jak szalony, nas osiem bab na kupie, zimno, brrr.. Na rozgrzewke popijalysmy czysta z czerwona kartka, bo tylko to bylo w sklepie. I na takim popijaniu zdybala nas moja Mama.Wlasnych rodzicow sie nie zna, reakcja Mamy byla taka: „dziewczyny, nie pijcie czystej! Zrobcie sobie krupnik!” I tak do konca praktyki, przez cala zime stulecia 69/70, rozgrzewalysmy sie krupnikiem.
A, byla to praktyka glownie przy owcach, ale to zupelnie inna historia…
Pozdrawiam,
Stara Zaba
30.11. o godz.0.32 Owcarek zapowiedział , że jest Jego wielkim marzeniem
aby doszedł do skutku I zajazd na Jego Budę,wyraził tylko zaniepokojenie
i troskę,jak dojadą wszyscy blogowi Etranżerzy z Europy i zza Wielkiej
Wody-tak więc należy być dobrej myśli.Swoją drogą trzeba pamiętać
co się czyta,szczególnie jeśli raczy pisać sam Gospodarz.
On teraz myśli jak to zorganizować, tzn.ja myślę,że on myśli,że my myslimy jak On myśli.
No to ja wpisuje setke, a co!
I podam linke do zdjec z Himalajow, jest tego troche, ale koles narobil duzo dobrych, a ze u mnie serwer dziala, to co mi tam, ile tego…:
http://alicja.dyns.cx/~qlik/2006-10-11-Himalayas-Qlik/images.html
Polecam! aczkolwiek musu nie ma 🙂
O cholerka, spoznilam sie!
Alicjo-nic się nie martw,zaczęliśmy drugą setkę.Zdrowie!!!
O, jojoj! To chyba bedzie setny!!!!
O wpuszczaniu w maliny: na Blociskach byly takie maliniaki na srodku pola, gdzie byly zbierane kamienie. Zle!Na polach, tam gdzie lezaly kupki pozbieranych kamieni, wyrastaly maliny. Gaazdowie nie lubili, zeby tam chodzic, bo trzeba bylo przejsc przez owies, a zawsze sie troche zdeptalo. Mama nie bardzo nam pozwalala, bo gazdowie nie lubili i jeszcze w tych kamieniach mogly mieszkac zmije. Ubieralismy wysokie kalosze, ale ja sie tak tych zmij balam, ze jak tylko cos zaszelescilo to z wielkim placzem uciekalam. A maliny tam byly strasznie dobre, ej, to se na vrati!
Dobranoc
kum, kum
no, nie! wszyscy sie tak spieli, ze to juz 106!
O! Bijemy rekord? 😉
Co do zajazdu/najazdu, to do września (a wrzesień jest OK) to się jakoś zorganizuje..
A co do spirytusu..wiecie co? NAJLEPSZY jest rozrobiony z sokiem żurawinowym (ale nie ze sklepu). Pycha, ślicznie wygląda no i zdrowy!
A maliny to lubię prosto z krzaka jednak, ale podhalańskich nie próbowałam. Co innego jagódki 🙂 , tych to tony całe…
Alicjo, zdjęcia cudne. Najbardziej „nieziemskie” chyba to CIMG0686 i CIMG0716. Aż dziwne, że tam ludzie funkcjonują.
Alicjo-choć bardzo chciałbym pochwalić zdjęcia przecudnej urody przyrody-
-nic nie napiszę,albowiem jak pochwalę/a powinenem/powiesz,że wpuszczam w maliny,jeśli nie pochwalę-/nie powinienem/powiesz,że tego można się było po mnie spodziewać.Tak żle i tak niedobrze.Zaczynam się bać,więc lepiej będzie jak pochwalę/ piękne i oglądał je będę długo i nie
jeden raz-poważnie/
zurawiny to ja Wam przywioze , jakby co: http://alicja.homelinux.com/news/Food/Cranberry_zurawina_konfitury/images.html
Motylek, problemy jakies masz z ogladaniem przecudnej przyrody? Podkreslilam, ze to Himalaje, i jak kto nie chce, to nie musi, to nie sa moje zdjecia, jedynie tyle, ze na moim serwerze (tu alicja obija Motylka obijaczem)
Z calej naszej kompaniji ujawnila sie Stara Zaba, to ja tez sie ujawniam: http://alicja.homelinux.com/knitart/about.html
Wole sie ujawnic, niz zeby tam jakis IPN czy co innego mial mnie rozbierac na czynniki pierwsze…
o, a teraz chyba wiadomo, dlaczego mnie owieczki obchodza 🙂
ja jeszcze w kwestii napitków – odwiedzającym Słowację polecam serdecznie tatrzański czaj :-). Można dostać w sklepikach.
zapomniał bym – od tatrzańskiego smaczniejszy jest jeszcze karpacki czaj. Oba napitki są dość mocne, na ziołach i z dodatkiem esencji herbacianej. Pycha.
Cekom i cekom, a nowego wpisa owcarka jak nima tak nima… Bedzies musioł owcarku jesce roz wysłać – pewnikiem wirtualni listonose zastrajkuwali… Co do Taty, Mamy ik Dzieci i syćkik innyk napitków powiym wom tak: Syćko je dobre, ino z tymi napitkami kupuwanymi po słowacki stronie to trza uwazać – nie syćkie flaski widziały swojom fabryke. Cheba juz wicie co mom na myśli… Ale nie słysołek coby Smadnego Mnicha podrabiali.
Jesce apropos napitków i miejsc kaj sie je piło… Był ftosi z wos w schronisku „Hawiarska Koliba” przy drodze z Ochotnicy Górny na Turbacz? Sło sie cosi ze trzy kilometry. Nie przyboce se kiej tam byłek ostatni roz, cheba 94 abo 95 rok… Słysołek ze juz tam nima tego schroniska, pozarno straz je zamkła. Powiym wom ino, ze roz jak my juz byli mocno przynapici, to w cerwcu wyryktuwali my piykne świenta Bożego Narodzynio, z choinkom i kolendami… Bedziemy sie cheba za to z kamratami w piekle smazyc!
Do kapishon(a)ówny. Mam lepszy pomysł. Po co jeździć do bacówek, lepiej kupić sobie owieckę i samemu robić oscypki. Po co kupować podrabiane wędliny, samemu utuczyć wieprza i zrobić kiełbaski, szyneczki i co kto woli. Mogę jeszcze wiele wspaniałych pomysłów podać jak ustrzec się przed podróbkami, ale po co? Owcarek wytłumaczył zmyślnie kto wypija owcze mleko. Rynek zasie dyktuje warunki produkcji. Kto raz zakosztował gumy ten przestaje popierać „narodowa dumę”.
Alicja pisze”teraz chyba wiadomo,dlaczego mnie owieczki obchodzą”–proszę uprzejmie o wyjaśnienie jak należy to rozumieć?
1.Owieczki obchodzą Twoją szanowną osobę w sensie zawodowym?
2Owieczki obchodzą Twoją szanowną osobę z daleka?
Jakoś nie mogę tego zdania zrozumieć.
Winnie marudzisz 😉 Nie chcesz jeść, to nie jedz. Nie chcesz popierać, nie popieraj. Przymusu nie ma. A ja wiem, że oscypka dobrego kupić można i nie trzeba wcale narzeka na nieuczciwość górali, czy kogo-tam-kolwiek.
Profesorku.. no to niezła impreza musiała być 🙂 No i pozazdrościć pomysłowości. Mnie było tylko stać – dawno temu – na spóźnione pisankowe szaleństwo. (Trzeba było widzieć minę Babci jednej z nas, kiedy majowym rankiem zbierała z podwórka obsmarowane szminkami – bo tylko to miałyśmy pod ręką – jajeczka.. surowe dodam. Nie wiem jak to się stało, że ich nie potłukłyśmy 🙂 Ale śpiewów żadnych sobie nie przypominam)
do olenki
ta zwrotka po dunsku (skandynawsku) to jakas nie dunska (ani skandynawska, bo to wszystko podobne jezyki)… ale jaka ona jest, ta zwrotka, nie mam pojecia… moze ktos ma??
pozdrawiam serdecznie
plubmum
jakby romańska, nie? 🙂