Cy w niebie jest kiełbasa jałowcowo?

Bocycie, jak kiesik udowodniliśmy se, ze w niebie som góry, owiecki, oscypki i duzo, barzo duzo piwa? Ale kie to syćko piknie se poudowadnialiśmy, Maacek spytoł, cy jest tam tyz kiełbasa jałowcowo. Długo nie odpowiadołek, ale nie dlotego, cobyk zabocył, ino dlotego, ze nie mogłek na to pytanie znaleźć odpowiedzi. No, nijak nie mogłek i od rozu godom, ze nadal nie mom niezbitego dowodu na obecność kiełbasy jałowcowej w Królestwie Niebieskim. Ale próbowołek go znaleźć. Najpierw pomyślołek se, ze kiebyk odkrył jakiegoś słynnego świętego masarza, to byłaby duzo sansa, ze w niebie robi on to, co robił na ziemi – ryktuje synecki (mniam!), schabicki (mniam-mniam!), baleronicki (mniam-mniam-mniam!), no i kiełbaski, a wśród nik te, ftórom lubie najbardziej (mniam do setnej potęgi!).

Włącyłek na komputrze mojego bacy internet, otworzyłek Gugle i wpisołek dwa słowa: „święty” i „masarz”. Od rozu ponad 50 tysięcy dokumentów mi te Gugle znalazły! Piknie! – pomyślołek – w takiej licbie jakiś święty masarz musi sie znaleźć! Zaroz uwidziołek jednak, ze Gugle wyryktowały mi słowo masarz i przez „rz”, i przez „ż”, tak jakby z góry zakładały, ze jo sie na ortografii nie znom, więc trza mi obie wersje pokazać. W dodatku tego słowa przez „ż” było zdecydowanie więcej. Krucafuks! Ta polsko wersja Gugli jest za mądro! A jednoceśnie nie na telo mądro, coby wiedzieć, ze świętego masażu przez „ż” być nie moze. Tak jak nie moze być świętego pasienia owiec, bo to cynność przecie, nie cłek. Świętym moze być co najwyzej ftoś, fto masaż wykonuje, abo ftoś, fto owce pasie.

No nic. Przejrzołek w Guglak nieftóre dokumenty z „masarzem” przez „rz” (bo syćkik nie dołbyk rady przejrzeć), ale niestety – w zodnym z nik o zodnym świętym masarzu nie napisano. Odniosłek nawet wrazenie, ze słowa „masarz” i „święty” robiom, co mogom, coby trzymać sie jak najdalej od siebie.

Ocywiście nie mozno wyklucyć, ze w niebie jest całe mnóstwo masarzy. Skoro jednak zoden z nik nie był na telo sławny, coby w internecie o nim napisali, to nie wiadomo, cy w niebie kontynuujom oni swoje rzemiosło, cy woleli sie przerzucić na inkse, takie, co więcej im kwoły przyniesie.

Tak więc próba znalezienia świętego masarza nic nie dała. A moze trza spróbować znaleźć świętego patrona masarzy? Spróbowołek. Jest taki adres www.imiona.net.pl i tamok mozno sukać róznyk świętyk na rózne sposoby. Mozno na przykład do tamtejsej wysukiwarki wpisać choryk, abo pasterzy, abo zakochanyk i sprawdzić ftóry święty jest ik patronem. No i patronów choryk znalozlek sesnostu, patronów pasterzy – ośmiu, patronów zakochanyk – jednego. A wiecie, kielo patronów masarzy znalozlek? Zodnego! No, krucafuks! To jaz tak źle jest w niebie z wyrobem wędlin? A moze po prostu w niebie syćka som wegetarianami? Prorok Izajas zapowiedzioł zreśtom, ze nawet lew bedzie jodł tamok słome, a nie antylope abo inksego angielskiego podróznika. Hmmm… Izajas to był ocywiście barzo zacny prorok, ale skoda, ze nie napisoł, co w niebie bedom jadły owcarki.

Muse jednak pedzieć, ze nie wiem jak lwy, ale owcarki tak barzo lubiom mięso, ze chyba nawet w niebie z niego nie zrezygnujom. Więc mięsne jedznie musi być w niebie i telo. Róznica między mięsem ziemskim a niebiańskim moze być natomiast tako, ze na ziemi nie do sie zrobić kotleta bez zabicia świnki, befstyku bez zabicia krowy, a piersi z kurcaka bez zabicia właściciela tejze piersi. W niebie zaś – na pewno sie do! A jak ftoś nie umie, to popyto Pona Bócka, ftóry umie syćko i zaroz Pon Bócek pikny posiłek mięsny mu wyryktuje.

Ano właśnie! Popyto! Co w Ewangelii Pon Bócek godoł w sprawie pytania? Pytojcie, a bedzie wom dane! Tak dokładnie pedzioł! No to juz wiem, co zrobie, kie do nieba trafie: najpierw rozejrze sie za kiełbasom jałowcowom, a jak jej nie znojde, to od rozu popytom o niom Pona Bócka. Haj!

I bede se jodł te kiełbase roz na surowo, a roz upieconom. W ogniu piekielnym bede se jom piekł. Przy okazji w ten sposób zafunduje piekłu odrobine nieba, bo przywloke tamok zapach niebiańskiej kiełbasy. No a z kolei jak se jom upieke i do nieba z niom wróce, to niebu zafunduje kapecke piekła, bo mojo kiełbaska bedzie roznosić zapach dymu z piekielnego ognia. To powinno zreśtom zadowolić tyk malkontentów, co narzekajom, ze jak w niebie syćko bedzie takie odświętne i doskonałe, bez jednego choćby piekielnego pierwiastka, to bedzie tamok straśne nudno. No to jo im ten piekielny pierwiastek załatwie (chociaz… malkontenci to malkontenci: pewnie i tak bedom narzekać, na przykład powiedzom, ze za mocno te swojom kiełbase przypiekłek i zasmrodziłek całe niebo swądem spalenizny).

Inkso rzec, ze rózni róznie godajom, jak to właściwie z tym piekłem jest. Nieftórzy wydedukowali se jakoś, ze piekła nimo. Inksi, na przykład pon Artur Sporniak, licom na to, ze piekło jest, ale puste.* No to jo wole te drugom wersje. Bo ka jo se upieke kiełbase pikniej niz w piekielnym ogniu? Ocywiście barzo byk sie uciesył, kieby sie okazało, ze piekło jest puste, wololbyk jednak, coby istniało. Dyć piekło i zbawionym moze sie przydać, na przykład jako piekarnik dlo moik kiełbas.

No, ale co jo na tamtym świecie bede z kiełbaskami robił, to juz jest rzec drugorzędno. Pierwsorzędnom rzecom jest w tej kwili to, ze jak teroz ftoś mnie spyto, cy jest w niebie kiełbasa jałowcowo, to wiem wreście, co odpowiedzieć. Odpowiem, ze nie wiem, cy JEST, ale wiem, ze BEDZIE. Bo nawet jeśli jesce jej tamok nimo, to juz jo sie o niom postarom. Hau!

* A. Sporniak, Gerda, Kay i sprawy ostateczne – czy piekło będzie puste?, „Tygodnik Powszechny” nr 26/2004.