Łikendzisko
Dłuuuuugi łikend! Pikny długi łikend! Łikendzisko, mozno pedzieć. Ale Polacy sie ciesom! Ostatni roz byli tak radośni pod koniec marca, kie puchar świata w skokak narciarskik po roz cworty do chałupy Adasia Małysza powędrowoł. No, potem jesce świętami wielkanocnymi Polacy sie ciesyli, ale cy bardziej niz długim łikendem? Róznie to moze być. Wielkanoc jest pikno, ale kielo to sie trza przed niom narobić: chałupe wysprzątać, jadła nakupować, mazurków i bab drozdzowyk napiec, krucafuks! A w same święta? Jest wreście cas na odpocynek? No, nimo. Jak zauwazyła kiesik TyzAlecka, zycenia spokojnyk, rodzinnyk świąt to zycenia pobozne. Bo święta i rodzinne, i spokojne być nie mogom. Abo jedno, abo drugie. No i najcynściej som rodzinne. Odwiedzo sie jednom rodzine, drugom rodzine, trzeciom rodzine abo przyjmuje sie jednyk gości, drugik gości, trzecik gości … Abo na przemian, roz sie kogoś gości, a roz samemu gościem sie jest. I kie wreście syćkie gościny zostanom zalicone – jest juz lany poniedziałek wiecorem. Koniec świąt. Ot i cały wielkanocny odpocynek. Krucafuks!
Ale długi łikend to juz co inksego. Na długi łikend chałupy porządkować nie trza, w kozdym rozie nie tak dokładnie jak na święta. W odróznieniu od świąt długi łikend rodzinny być nie musi. Pełno śleboda jest. Mozno jechać w góry, nad jezioro, nad morze, do lasu, na działke, na wieś, na zielonom trawke, pod gruse abo do pełnego piknyk zabytków miasta. Mozno tyz po prostu nika nie jechać, ino beztrosko sie wylegiwać i nucić pod nosem piosnke dwók braci-bliźniaków, ale nie tyk, o ftóryk od rozu zeście pomyśleli, ino tyk, co som krajanami wyzej wymienionego Adasia Małysza. Ocywiście idzie mi o piosnke o tym, ze fto sie ceni, ten sie leni.*
Radując sie z długiego łikendu pomyślmy tyz jednak i o tyk, dlo ftóryk ten łikend jest przycynom zmartwień, a nie radości – o pracoholikak. Jo tutok fce im złozyć najscyrse kondolecje. Ten tydzień musi być dlo nik po prostu straśny! Nawet jeśli udo im sie póść do pracy w poniedziałek, środe i piątek, to i tak rzecywistość w ik ocak jawi sie sakramencko ponuro: wtorek (1 maja) – wolny, cwortek (3 maja) – wolny, no i jak dołozyć do tego wolnom sobote i niedziele, to obraz całego tyźnia moze prowdziwego pracoholika zwycajnie powieść ku myślom samobójcym. Ino trzy dni roboce i jaz śtyry wolne! Jesce roz dlo syćkik pracoholików – scyre kondolencje.
A syćkim niepracoholikom piknie zyce, coby ten długi łikend trwoł i trwoł. I coby nie było im za barzo smutno, kie o północy z 6 na 7 maja zacnie sie nowy tydzień, tydzień, we ftórym znów poza sobotom i niedzielom zoden wolny dzień sie nie nojdzie.
Jo – podobnie jak więksość narodu – długie łikendy barzo lubie Ale z inksego powodu niz ludzie. Jo lubie łikendziska, bo wte w góry przyjezdzo cały kierdel turystów. A ci turyści przywozom ze sobom duzo jedzenia. Zaś jo błagalnym spojrzeniem piknie to jedzenie od nik wyłudzom. Nawet teroz, kie ten wpis ryktuje, pozirom przez okno na droge, coby widzieć, co za turyści idom. Widze, ze idzie chłopak z dziewcynom, typowi przedstawiciele gatunku Delirus montanus, na ik grzbietak wielkie plecaki, ze śpiworami, namiotami, od rozu widać, ze pódom takimi ślakami, ftórymi inksi nie chodzom. Od nik za duzo wyłudzać nie bede, bo wiem, ze jedzenia wzięli jak najmniej, coby jak najmniej mieć dźwigania. No to przecie nie bede narazoł mojego ulubionego gatunku turystów na głodowom śmierzć O! Ale grupa turystów niemieckik idzie! Skąd oni teroz tutok? Oni przecie nie majom długiego łikendu. Niewozne. Wozne ze som. A niemieccy turyści zawse duzo do jedzenia ze sobom majom. Bedzie co od nik wyłudzać. Za Niemcami jakosi dziewcyna idzie. Ale jako chudo! Anorektycka! Eee, no to ku niej podchodził nie bede, bo po co? Ona moze mi dać do jedzenia ino to, co je sama, cyli nic. Ooo! Autokar nadjechoł! Jakosi wyciecka dzieci! Na mój dusiu! To dopiero wyzerka bedzie! Z takimi dziećmi zawse mom najlepiej! Zawse nojduje sie dziecko, ftóre fce mi oddać swojom kanapke. Drugie dziecko, kie to uwidzi, nie fce być gorse i tyz mi oddoje to, co mo do jedzenia. A wte trzecie dziecko nie fce być gorse od pierwsego i drugiego, cworte nie fce być gorse od pierwsego, drugiego i trzeciego – i tak od całej wyciecki dostoje taki pocęstunek, ze jestem piknie najedzony na cały dzień, a baca właściwie nie musi ryktować mi kolacji (choć jeśli wyryktuje, jo sie nie obraze).
No to skoda casu na siedzenie w chałupie. Lece do tyk dzieci, zanim kasi pódom i same te swoje kanapki zjedzom. Potem pojawiom sie we wsi kolejni przyjezdni i od nik tyz trza bedzie cosi dobrego powyłudzać I tak przez najblizsyk pare dni.
A kie juz sie porządnie najem, to wróce do komputra i wte opowiem wom o pewnym hyrnym mnichu, ftóry niefcący wyryktowoł dunajeckie tsunami, o ftórym niedawno pon redaktor Penszko na swoim blogu godoł. Hau!
* Jak nie znocie tej piosnki, nojdziecie jom tutok: http://www.teksty.org/g/golecuorkiestra/ktosieceni.php
Komentarze
No. Wreszcie wszystko wróciło do porządku. Znowu wół był ministrem, że tak powiem 🙂
p.s. nie „był”, ale jest, i rzeczy idą porządnie 🙂
Cieszymy się jak dzieci , bo jak za dużo komentarzy to się wlecze otwieranie. Alicjo ale z Ciebie ranny ptaszek . pewnie wstałas by podziwiać bocianową z drugim jajkiem. U mnie po świątecznym obiadku.
Dzięki Owczarku za przypomnienie:
„CHOROWALI NA ROBOTĘ
JEDEN SIERPEM DRUGI MŁOTEM
MAJSTROWALI PRZEZ PÓŁ WIEKU NO I CO
WCIĄŻ DOBROBYT BUDOWALI
CIĄGLE NORMY PRZEKRACZALI
ALE ŁAJBA SZŁA NA DNO
OWSZEM WAŻNA JEST SAŁATA
ALE MARNA TO ZAPŁATA
ZA TE WSZYSTKIE BÓLE W KRZYŻU ORAZ GARB
SZANUJ SPOKÓJ SZANUJ ZDROWIE
JEDNO Z DRUGIM PO POŁOWIE
TO NAJWIĘKSZY ŻYCIA SKARB
NIE MYŚL CHŁOPIE ŻE Z ROBOTY
W BANKU BIORĄ SIĘ BANKNOTY
BO NIE DŁUGO ZAMIAST FORSY UJRZYSZ PIACH
DZIŚ ROBOTA NIE JEST W CENIE
DZISIAJ LICZY SIĘ MYŚLENIE
TO NAJLEPSZY W ŻYCIU FACH
ODKRYJ W SOBIE NOWĄ CNOTĘ
UCZULENIE NA ROBOTĘ
BO NIE DOBRZE GDY NAD GRZBIETEM WISI BAT
ŻYCIE TO NIE WSCIEKŁA POLKA
ANI MŁÓCKA ANI ORKA
SŁUCHAJ PILNIE DOBRYCH RAD
KTO SIĘ CENI TEN SIĘ LENI
CO DZIEŃ BYCZY SIĘ ZA TRZECH
TO NIE PRAWDA ŻE W CZŁOWIEKU
ROBOTNICZA PŁYNIE KREW”
Chciałem przypomnieć piosenke śpiewaną przez męza Hanki co jom zostawił z dwójkom dzieci sakramencki babiarz (Hanke znom od małości)
W STYLU TELE-VIDEO-ZYJNYM/BELOVED TVIDEO
(muz. N.Grant, W.Trebunia/sł. A.Gąsienica-Czubernat)
Ref.: Ni ma to jak babie w mieście,
Nic nie robi ino se śpi.
Ni ma to jak babie w mieście,
Nic nie robi ino se śpi.
Chłop pokupi automaty,
Co wypierom syćkie smaty.
Pościerajom syćkie kurze,
W siuterynie i na górze,
I wytrzepiom tyz dywany,
Te włosiaste i baranie.
Na jarmak baba nie chodzi,
Ino jom chłop autem wozi.
Drzyć obcasy modne?
– Suzuki jest wygodne.
Po jarmaku moda koze
Spędzić krapke casu w barze;
Wypić fulla, zjeść hot-doga,
Du domu kręto droga.
Zabocyli se przy piwku,
O dziecyskak w doma małych,
Co bez calućki dzień cekały,
Ojca, matki wyzierały
Pozdrowienia. Ja to bym się nadał na turystę do oskubania. Plecaków dużych nie noszę, no i na anorektyka NA PEWNO nie wyglądam, no chyba, żeby ktoś pomylił to co noszę z przodu z ponadwymiarowym plecakiem (chociaż nazwa wskazywałaby na inne miejsce umieszczenia owego atrybutu prawdziwego turysty).
A co do łykendu to są też tacy, którzy chcieli by pohasać i nie tęsknią za bardzo za pracą, ale władza zwierzchnia nie pozwala i wmawiając na siłę, że się robotę lubi do pracy goni. Dobrze, że chociaż w święto nie każą pracować.
Pozdrawiam wszystkich szczęśliwych weekendowiczów.
Misiu2,
ja i tak za pózno wstalam dzisiaj, bo zazwyczaj budzę się o 4-tej, jak w zegarku.
Do tego czasu napracowałam sie w ogródku, to znaczy zmusiłam pana J. żeby świtem bladym pojechać w takie miejsce, gdzie jest… hm, trociny to nie są, bo trochę większe, brak mi w tej chwili słowa, ścieżki w parkach się tym wysypuje, taka sieczka drzewna. Tak czy owak, przywiezliśmy trochę tego, bo jak mt7 wczoraj mi tu o pracowitości, to doszłam do wniosku, ze to mało, a w ogóle powinnam się wstydzić. Toż mam komposter pełen kompostu! Trza to wywalić na hektary 6×4 metry, przekopać tam i siam, szczególnie dużo dać w okolice porzeczek i malin, a jak już przekopię, wyrównam itd., to ładnie tymi ścinkami przykryję, bo grządki to nie są. Pan J. jak usłyszał o kopaniu, bardzo prędko się zmył do swojej pracusi, chociaż mógł odpuścić ze dwie godziny na kopanie. To nie jego bajka, on woli parę w gwizdek, tzn. do pracy na rowerku te 15km w jedną stronę, bo gimnastyka ważna (byle nie przy szpadlu!)
Przy okazji, Misiu2 i borsuku, oraz inni interesujący się ekologią. To jest coś, co w Polsce miałoby jak najbardziej prawo bytu – takie miejsce, gdzie jeden wywozi to, na czym mu zbywa albo nie ma gdzie składować, a drugi przyjeżdża, bo mu brak. U mnie jest takie miejsce w mieście, gdzie ludzie wywożą liście (ja wyrzucam liście do lasu, bo aż się prosi i akurat mogę, ale w malych ogródkach osiedlowych z drzewami to kłopot, liście), ścięte drzewa, choinki świąteczne, ziemię, żwir, piasek, wszystko, czego ktoś chce się pozbyć – przy okazji, wywozi się tam też resztki farb, stare baterie i takie tam niezdrowe rzeczy, których do smieci sie nie powinno – to już przyjmuje personel, który zna się na rzeczy. Byliśmy tam wczesnym rankiem, a ruch jak w ulu.
Wracam do robót ogródkowych. Na to czekałam całą zimę!
Do Alicji i mt7,
w mojej galerii dolozylem obrazkow z bugenwiliami dla ilustracji Waszej dyskusji na temat kolorow. Pierwsze 3 sa malediwskie, dwie pozostale- liparyjskie. Sa jeszcze biale,pomaranczowe, bordowe i fioletowe, ale nie mam ich wsrod 15 587 zdjec w moim IPhoto, a jak nie mam, to nie istnieja.
Co do opowiesci wakacyjnych, to powiem Wam tylko tyle: jakby bozia chciala, zeby koty nurkowaly, to by dala im skrzela. Ja jestem kot wygodny i dosc leniwy, ale nie na tyle, aby kiedykolwiek jeszcze raz spedzic 2 tygodnie na ledwo wystajacych z wody (fakt, pieknej kolorystycznie i cieplej) kupkach piasku (fakt, bialego i miekkiego) w towarzystwie swiezo poslubionych par, staruszkow przy kasie i nawiedzonych poszukiwaczy rekinow i ani jednego kota, ani myszy, ani nawet psa. Ale czego sie nie robi, aby sprawic przyjemnosc nurkujacej Panience i Babci, ktora wszystko finansuje (dlatego nie bedzie kosztorysu). Starsza Pani, podrozujaca po Kontynentach i Oceanach rzadko ma czas dla nas, Kotow, ale czasem pod nieobecnosc naszych Panstwa doglada nas i roslinek domowych. I wtedy wszystko zakwita, a nam zaokraglaja sie boki i sasiedzi mowia: bedzie ostra zima, koty bardzo przytyly.
A na tych Malediwach, to co noc myslisz: co bedzie, jak przyjdzie jaka tsuna, bo slyszales, jak Panienka mowila, ze kiedys wszystko zostalo zalane tsunami.
Bugenwilia moja jest taka (masz rację, mt7):
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Parapet.28.04.07/
Faktycznie. Wyraznie czerwona!
Alfredo, ja idę kopać dalej, a Ty sie nie wywijaj ogonem od opowieści. Proszę coś dodać na piśmie i wtrącić do foto- albumu. My jesteśmy głodni opowieści!
Trudno, wlazłeś w takie towarzycho 🙂
No dobra. Skopana dokładnie, zasiadam z kromuchą i chyba naleję sobie szklaneczkę Cono sur chilijskiego. Oto foto z dnia dzisiejszego:
http://alicja.homelinux.com/news/Hektary_03.05.2007/
A u mnie susza!!!
Jutro ide wycinac,to co uschlo 🙁
Deszczu jak nie ma, tak nie ma!!!!!!
Podobno ma byc,ale dopiero w poniedzialek,oby 😀
Poki co pozdrawiam.
Mrrrał!
Z okazji Dnia Konstytucji 3-go Maja!
Patetycznie i Patriotycznie
(Grześ mnie natchnął)
Autor: Mariusz Zadura
„Do Pana”
W tym kraju, gdzie kruszynę chleba z ziemi się podnosi,
Gdzie tysiąc lat historii uczy prawdy i mądrości.
Gdzie oczy dziewcząt są jak niebo nad gwiazdami modre
Tu przyszło nam żyć i umierać na złe i na dobre.
W tym kraju, gdzie bywają dni i noce niespokojne
Przeklęci niech na zawsze będą ci co wielbią wojnę.
Gdzie proza życia co dzień i najwięksi są poeci
Tu przyszło nam zbudować dom i wychować dzieci.
O Panie, daj nam przetrwać z twarzą, ten czas bez twarzy,
Od wojny i od choroby uchroń dom bez gospodarzy,
Daj pokój, daj marzenia, daj też ciężkiej pracy owoc.
I jeszcze raz nam pozwól nadzieje nasze odbudować.
O jeszcze jedno proszę Panie
W swej ziemskiej lichości
Uchroń nasz dom przed wizytami
Nieproszonych gości.
Nie mam pewności, z którego roku pochodzi ta piosenka.
Nauczyłem się ją mruczeć na pamięć w 1987.
Nieco przerobioną wersję mp3 można ściągnąć z tej strony:
http://www.bernardyni.ofm.pl/mlodziez/rzeszow/html/piosenki/w_tym_kraju.htm
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
… i jeszcze raz nam pozwól nadzieje nasze odbudować,
i jeszcze raz nam pozwól nadzieje nasze odbudować
Przyjaciele, nie o to nam szło…
Musimy siać, choć grunta nasze marne…
O Wolności po drogach szukana
o Ciebie waśnie, spory, wojny
Tyś w modlitwie, w codziennej pieśni –
Bo w Tobie nadzieja na lepszy chleb i dom
Bo Ty jestes we mnie bom na świat z Tobą przyszedł
Odnalazłem Cię w sobie ziarnkiem
A dziś tańczysz we mnie barwą dojrzałości
Boś kwiatem – i zostań taką…
A jeżeli głos do głosu w jedną pustkę się otworzy
a jeżeli los do losu niezbyt dobrze się przyłoży…
Gdzie krzywdy nie będą pomszczone
lecz – wynagrodzone do cna…
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach
jest to piękny świat, jest to piękny świat!
Oj, Blejku, za mną już od miesięcy chodzą te klimaty 2 połowy lat 80tych. Może znak starzenia się… 😉
Va pensiero, sull’ali dorate – Lec mysli, na zlotych skrzydlach
Coz za zbieg okolicznosci! U mnie na dworze wlasnie wielki pokaz fajerwerkow do tej slynnej melodii Verdiego, tego hymnu-protest songu przeciwko tyranii i politycznej samowoli. Nie wiem z jakiej okazji, moze na zakonczenie jakiegos kongresu, ale jakze pasujace do swieta w Polsce…
Grunta moje marne, ale zasiane.
Pomszczone krzywdy? A kto ich nie ma. Wynagrodzone do cna!
Baśka – Ty się starzejesz?! 🙂
Anecko, to czemu nie weżmiesz gumowego węża i nie podlejesz kwiateczków? 🙁
Alicjo, jeszcze o bugenwillii. Tych kolorów i wzorów, odmian jest bardzo dużo. Tu są moje dwa zdjęcia z Rzymu z ubiegłego roku i z Jerozolimy. Inne z internetu. Mnie najbardziej podoba się jerozolimska i już!!!
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/KwiatkiIInneOkolicznoCiPrzyrody 🙂
P. S. Zajrzałam do Grzesia i uśmiechnęłam się – bo też collage. A że ‚jego’ teksty u mnie zupełnie nie rezonują – nic dziwnego… 😉
P.S.’ Alicjo, no w zasadzie to się nie starzeję 😉 – ale ‚jakby’ mam coraz więcej wspomnień. I coraz cześciej jakieś dejavu się trafi. Albo nowe znaczenie ‚zinterioryzowanego fizjologicznie tekstu’ 😉 (taki głos do głosu, co w jedną pustkę się otwiera). Małolaty tego nie mają – one co najwyżej ciemność widzą 😉
Mrrrał!
Ja nie przypuszczam, aby to był znak starzenia się.
To jest raczej „Deja Vu” 😐 .
(chyba tak to się pisze)
A Mariusz Zadura z Lublina pochodzi 😉
Pozdrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Kruca fuks!
Łajza mineli!
Baśka! Przestań z tą telepatią!
Pozdrawiam
Blejk Kot
… to niech będzie po Owczarkowemu – deżawi 😉 )
😀 😆 😀
Mrrrał!
Jeśli ktoś się nie zorientował o co chodziło, to wyjaśniam.
Efekt „łajza minęli” występuje wyłącznie na blogach niemoderowanych.
Polega na tym, że jeden blogowicz jest „łajza” i guzdrze się z nowym wpisem, a w tym czasie inny jest szybszy (czyli „minęli”) i tworzy wpis zmieniający kontekst bloga.
W tym konkretnym przypadku:
Blejk Kot to „łajza”
Basia „minęli”
Pozdrawiam
Blejk Kot
OK, Don Alfredo – czyli na Malediwach wykonywałeś średnio 3 (słownie: trzy) publikowalne fotki dziennie? No troszkę mało – nawet jak na kocie rozleniwienie 😉 (ktorego ucieleśnieniem miał być wszak Don Vito… 😮 )
Efektowny efekt, Blejku 😀
… a może być jeszcze efekt wzmocniony koniecznością odejścia do kuchni, odebrania telefonu, itp. Potem kończysz wpis, wysyłasz nie sprawdzając w drugim okienku, jak biegnie dyskusja… i lądujesz w zagajniku (ale w maju zagajniki pikne som) 🙂
Basiu! Ja to wybralem z ponad 500 sztuk! Bede nieskromny, ale czy wyobrazasz sobie haiku czy inny wierszyk zlozony z kilkuset slow? Ja tu samom esencjem…jak i w innych albumach zresztom. Z bolem serca, ale ilez mozna ludzi do ogladania przymuszac? Poza tym mam slabe lacze i 5 zdjec laduje sie chyba z 10 minut, chyba bym tu usnal, zwlaszcza ze w nocy i tak najszybciej idzie…
No tak, Don Alfredo – skoro to haiku… 😉 A o przymuszanie się nie martw. Jak jest czas to się ustawi slajdy a jak nie ma to powiększa się te miniaturki, które zainteresują frapującym podpisem albo inaczej. Ja lubię kondensację ale epicką narrację też 🙂
Mam nadzieję, że z tym starzeniem się to każdy przyjmuje z przymrugiem letkim?
A łajza, i minęli… no to było, minęlo chyba?
Don Alfredo, Ty się nie opieprzaj, dodaj więcej zdjeć z tych Małych Dziw
Hm, hm, hmm. Przemilczę wzniosłe, patriotyczne nastroje, bo patosu mam nadto. Nie będę tematu rozwijać.
Uciekłam przed tłumami i tandetnymi inscenizacjami do Ogrodu Botanicznego. Kwitną magnolie, różaneczniki, bzy i takie tam różności. Najpiękniejsze są drzewa. 🙂
MT7, ale my sobie tu takie pokątne patosiki prokurujemy 🙂 I – jak przypuszczam – ani one po linii, ani na bazie (przypuszczam, bo dawniej z okazji świąt narodowych starałam się bodaj przez Jedynkę PR posłuchać jakiejś transmisji… ale ostatnio i do tego publikatora serce straciłam).
Teraz ja jestem „lajza”.
Zauważyłam, że w tych picasach zdjęcia też cosik długo się otwierają i stroją. 🙁
Cóż poradzisz Don Alfredo, jak kto piękny to wszyscy na niego. 😀
Wiesz, Basiu, ja po 1989 roku przeżyłam wstrząs. Jak słyszę naród, to ciarki mi zaczynają chodzić po grzbiecie. Ja nie żartuję. W Warszawie bardzo widać nacjonalistyczne, rasistowskie, antysemickie nastroje.
mt7-wezykiem,to ja kwiatki podlewalam,a i tak niektore uschly,ot co 🙁
Bo nie dosc,ze goraco jest,to i spory wiatr wieje!!!!
Ja patosu tez mam dosc.Teraz slucham Brendy Lee „Im sory”,spiewa w radiu..
Zrobilo sie tak jakos nastrojowo……………;)
Wiem, wiem EMTeSiódemeczko – ja też staram się nie nadużywać a nawet unikać tego pojęcia – zwłaszcza ostatnio. Ale przecież nie możemy dać się zwariować. Tylko spokojne, wyważone nazywanie rzeczy… 🙂
Mrrrał!
Ani po linii, ani na bazie – potwierdzam.
A jak mi jedynka skasuje „Lato z radiem” to w ogóle przestanę słuchać.
(Basiu, prosiłem – telepatia off 😀 )
I się pięknie pożegnam.
Chyba do niedzieli, bo wszyscy wyjeżdżamy na łono.
Natury oczywiście.
I żeby już patosu w to nie mieszać…
Macieja Kota znam osobiście.
Faktycznie. Ciekawy gość.
W dziurawym bucie mieszka mysz.
Nieźle go nawet urządziła.
Nigdy nie mówię jej „a kysz!”
I ona też jest dla mnie miła.
Bywa, że wpadnie po sąsiedzku
pożyczyć chleba albo sera,
albo pogadać o czymkolwiek,
kiedy samotność nam doskwiera.
W moim magicznym domu
wszystko się zdarzyć może.
Same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
W moim magicznym domu
ciepło jest i bezpiecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Przedstawię ci Macieja kota,
fascynujący z niego facet.
Całymi dniami tkwi w fotelu
i lekceważy każdą pracę.
Lecz niewątpliwą ma zaletę:
gdy spływa wieczór granatowy,
on słodko mruczy wprost do ucha
najbardziej senne bossa novy.
W moim magicznym domu
wszystko się zdarzyć może.
Same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
Licho śpi w kącie cicho
i zegar tyka serdecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Tutaj nikt z nikim się nie liczy,
gazet nie czyta, plotek nie słucha.
Tutaj jest miło i przytulnie,
chociaż na świecie zawierucha
Chociaż w powietrzu wciąż coś fruwa
głupieje z wiekiem stara Ziemia,
lecz w moim domu, chwała Bogu
nic mimo zmian tych się nie zmienia.
W moim magicznym domu
dzięki Ci, mądry Boże,
same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
W moim magicznym domu
ciepło jest i bezpiecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli ci kiedyś będzie po drodze,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Pozdrrrrawiam.
Blejk Kot
Mrrrrał…
Przepraszam! Nie chciałam psuć nastroju! Zobaczyłam dzisiaj młodych ludzi pod kościołem sióstr Wizytek, przy UW z ogromnym transparentem z obelgami pod adresem Żydów. Nikt im nie przeszkadzał. Tłumy – sporo cudzoziemców – przechodziły i patrzyły. Sielanka. Parę kroków dalej pałac prezydenta RP, który się nie ulęknie i będzie walczył o patriotyczne wychowanie narodu.
Naród, narodem, o narodzie. Nie mogę tego słuchać.
Dzięki, BlekKociku. 🙂
Miłego wypoczynku z rodzinką Włóczykijków! 🙂
Taaak, eskapizmy jakieś się marzą Blejkowi 😉 😉 😉
Ja też mówię dobranoc (i gdyby mnie nie było do poniedziałku to nie rozsyłajcie jeszcze listów gończych 🙂 )
Ta piosenka powinna być hymnem naszej budy. 😀
Dobranoc Basiu, poczekamy jakby co. 🙂
EMTeSiódemeczko – ale ten rząd minie, jak minęli inni (mocna fraza z Quo Vadis mi się tu – niesprawiedliwie – nasunęła). A pamietaj też, że czymś trzeba tę społeczność, to przyszłe społeczeństwo obywatelskie scementować. Nie takimi ekscesami, o nie!!! Ale nie wolno też nabrać do pewnych pojęć odrazy bo zawłaszczają je (a w każdym razie – bezczelnie nadużywają) mali manipulatorzy…
Dobrze, zmęczona jestem, a rano trzeba będzie cosik ugotować i zawieżć babci. To ja też już pożyczę wszystkim dobrej nocy, a udającym się gdziekolwiek spokojnego, owocnego czasu w życzliwej atmosferze.
Trzymajcie się ciepło. 🙂
No wiecie! Ja tu w pocie czola pazury sobie na klawiaturze zdzieram i obrazkow dorzucam, a towarzystwo w poscieli zlega! No to dobranoc, ale troche dorzucilem i sobie kiedys obejrzycie. A podpisy to nie wiem, kiedy…
Ja jeszcze nie śpię, to zaraz obejrzę. Pazurki namocz i posmaruj oliwką 😀 Hej!
Don Alfredo!
Kto idzie spać, to idzie, u mnie wczesny wieczór! No! Nie obijać sie, tylko pazurkami klikać i pisać!
Ten, co na tym słupie stoi, to co za jeden?
A jedzenie z bogatego bufetu można spożywać bez obaw?
Onego czasu w Kairze, wbrew przestrogom, żeby tylko gotowane i gorące, skusiłam się na jakieś sałatki i ciasto. Myślałam, że ducha wyzionę, dostałam gorączki i potwornej biegunki. Uratował mnie koniak nabyty na lotnisku przy wylocie z Polski pod wpływem stanowczego nalegania przewodnika. Schorowałam się okrutnie i raczej już nie dam się skusić na miejscowe, egzotyczne przysmaki.
Ciekawa jestem Twoich doświadczeń. 🙂
Na slupie to czapla sobie przycupnela dla odsapki, a potem odleciala. Z bufetu mozna bylo jesc wszystko bez obawy, bo codziennie swiezo przyrzadzane, personel tamilski wrecz sterylny, goscie tez wymoczeni w morzu i nie siegajacy golymi lapami do salaterek. Na miejscu nic jadalnego nie rosnie, poza kokosami, no i rybami. Nie ma nawet komarow!
PS. Byl tam tez akcent slowianski, mianowicie polska studentka AWS jako animatorka od gimnastyki i slowenski instruktor nurkowania!
Dobrego weekendu zycze:)
Wypoczywajcie, nie protestujcie, miejcie sie dobrze
Don Alfredo pisze: „Byl tam tez akcent slowianski, mianowicie polska studentka AWS jako animatorka od gimnastyki i slowenski instruktor nurkowania!”
Twoje przejęzyczenie skłania mnie do refleksji, że prof. Buzek nawet pasował na rektora AWS 🙂
A bo to byla Akademia Wychowania Sportowego 🙂
Drogi TesTequ, co tu wymagac od sennego kota w srodku nocy. On nawet wyspany nie zauwazyl…
Dzień dobry.
I całkiem pogodny. Wyrzuciłam z domu rozmaryny, niech się rozwijają na ogródku. Na zimę muszę zabierać do domu, nie przeżyłyby mrozów.
mt7 wspomina o kwitnących różanecznikach i różnych dziwach, a u mnie jeszcze liści na drzewach nie ma. Tak a propos przypomniało mi się, że w Polsce w maju, w okolicach matury, kwitły kasztany. Tutaj kasztany kwitną na początku czerwca, taki poślizg miesięczny. A na bzy też muszę poczekać. Idę pooglądać, co tam Don Alfredo dorzucił do swojej galerii.
E… to juz widziałam! Najlepsze jest to ostatnie zdjęcie, ogon samolotu 🙂
To ja, Blejk Kocie, cieszę się, że inspiracji dostarczyłem:), ja twój blog zamierzam tyż poczytać, ale już mam tyle zaległości w czytaniu różniastych rzeczy, że nie wyrabiam, a weekendzisko końca dobiega niestety.Wcale nie odczułem, że tyle wolnego było, nie mówiąc już o tym, że z zaplanowanych rzeczy różnych, które miałem wykonać, nic nie wyszło. Za to kilka imprez, wypadów do knajpy i podobnych breweryji się udało zaliczyć, no, ale tak to jest jak się nie ma silnej woli, i jak się spotka po dwutygodniowym niewidzeniu z best friendem.
A co do pracoholizmu, to mi tu Alicja na taką wygląda, prawie nie śpi, zawsze jakieś zajęcia, jeszcze o zdjęcia i teksty budowiczów się troszczy. No, ja na szczęście to odwrotność, szczególnie z tym wstawaniem rannym.
Lepiej się nie będę przyznawał, o której dziś wstałem.
Pozdrawiam wszystkich.
PS Tekst Owczarka oczywiście jak zwykle świetny, ale to już aksjomat, więc nie powinienem przypominać tegoż.
Ja sie tylko zastanawiam, czy Owczarek po tym łikendzie dowlecze się do naszej Budy , bo jak tak cały dluuuuugi tydzień z dwoma zapiątkami (zapiątek dzisiaj!) będzie wyłudzał, to przytyje nam psina niewąsko! O, ale mam jedno „ale” – rozumiem, że od anorektyczek nie ma co wyłudzać, ale od dzieci?!
Oj, nieładnie, nieładnie…. 🙂
Grzesiu, a śpij, ile wlezie – ja też tak miałam, będąc w Twoim wieku. Nie do uwierzenia, ale tak było. Teraz ratuję się melatoniną, ale to też nie działa, albo może należy te ubytki uzupełniać przez dłuższy czas, żeby się „nabudowało”.
Po ogródkowej pracy jednakowoż – spało mi się dobrze, i po tym spacerze w niedzielę 🙂
Halo,
Don Alfredo,dopiero teraz poogladalam piekne zdjecia z Twojej podrozy.
Cudownie tam jest,taki raj na ziemi.Szkoda,ze tak daleko i tak drogo 🙁
Ostatnio tez nie nadazam z czytaniem wszystkiego.Czeka mnie gora prasy i ksiazek,zaleglej korespondencji………….
No,ale nie bedze tutaj smedzic,pora wstac i ogrod podlewac!!!!!!!!!
Ps.
Ja tez sie boje o Owczarka.Jak sie za duzo obje,to przyjdzie mu brzuch po ziemi ciagnac 😥
Pozdrowienia.
O 13 nagle i niespodziewanie wyruszyłem na przejażdżkę nowym pięknym autkiem mojego kolegi do naszej stolicy . Po drodze podziwiałem jaką piękną mamy wiosnę . W moim mieście kasztany mają rozwinięte pojedyncze kwiatki a w Warszawie kwitną w całej okazałości.
Sto kilometrów dalej na wschód od Warszawy i dwa tygodnie różnicy w wegetacji. U Alicji kasztany zakwitną za trzy tygodnie , ale w Kanadzie nie ma problemów z maleńkim motylkiem który zjada nasze kasztanowce i za lat kilkanaście mogą całkowicie zniknąć z polskiego pejzażu.
Łapki swędzą Misia Włóczykija i będzie trzeba wkrótce wybrać się na następną długą wyprawę w celu poszukiwania skarbów. Następny krótki wyjazd do Stolicy w poniedziałek w celu przeglądu ślipków bo problemy ze wzrokiem poważne i pracować coraz trudniej nie mówiąc o czytaniu które sprawia coraz większe problemy .
Misiu Włóczykiju! Wiem, o czym piszesz, bywając w Europie dosyć często, napatrzyłam się na to – to jest sprawa ostatnich paru lat. U nas jest inna zaraza, giną wiązy, coś to ma wspólnego z jakimś żarłocznym zuczkiem. Wygląda to tak, jak kasztany w Europie, najpierw suche brązowe liście, a potem kuniec, schnie. Mam wiąz u wjazdu, i niestety, już po nim 🙁
Odpoczęłam krzynę, to teraz sobie pogadam:
?Anecka pisze?
Czemu Anecko Australijska nie podałaś adresu jednej ze swoich stron przy logowaniu? Pooglądałam je ze strony starego Owczarkowego bloga nie żałuj innym, zaproś do siebie. I odwiedzaj nas częściej i odzywaj się, może nie na każdy wpis reagujemy, ale czytamy uważnie i cieszymy się z naszej powiększającej się gromadki.
A za życzenia równie serdecznie dziękujemy. 🙂
Do Grzesia:
?że z zaplanowanych rzeczy różnych, które miałem wykonać, nic nie wyszło.?
Grzesicku, ja też myślałam sobie, czego ja na tej emeryturce nie zrobię, zaległości całego życia odrobię, a plany…? Ho, ho, ho!!! Nie rób sobie wyrzutów, bo plany, to taki inny rodzaj marzeń. Dobrze je mieć.
?Lepiej się nie będę przyznawał, o której dziś wstałem.? Ja tam wstaję teraz o 9-10, wcześniej otwierałam oko koło 10-11, a do pracy ostatnimi laty też przychodziłam na 12-tą,. Sowy tak mają, dzień jest dobry do spania. 😀
Do Don Alfedecka:
?polska studentka AWS? ja też nie zauważyłabym, mimo że kręciłam się przy AWF w Warszawie.
Rozumiem, że wynudziłeś się cokolwiek. To jest istnie raj dla tych, co lubią leżeć na piasku i moczyć się w wodzie, lub raczej, jak Twoja córka nurkować.
I tu mam do Ciebie trochę żalu, nie powiesz mi, że nie skorzystaliście z okazji, żeby trochę podwodnego świata sfotografować. Wszak to jest główna atrakcja tych wysp. Nie bądź taki sobiekot, daj trochę popatrzyć. Bo Anecka Holenderska napisała, że drogo i faktycznie tanio nie jest, więc nie bądź Alfredecku sknerą. 🙁 😀
Do Alicji
U nas kwitną i przekwitają rach-ciach, a u Ciebie dopiero się zacznie żywioł i my Ci będziem zazdrościć.
?rozumiem, że od anorektyczek nie ma co wyłudzać, ale od dzieci?!? Alicjo, teraz dzieci są za grube, więc Owczarek dobry uczynek robi. 😀
Do Anecki Holenderskiej:
Powiem szczerze, że to nie jest raj dla mnie! Nie znoszę leżeć, a na słońcu wykluczone, za morzem nie przepadam, jeżeli woda, to czynnie: jakieś łódki, coś robić, gdzieś dążyć. Tak więc niech on sobie będzie drogi! Owszem widoki piękne, na parę dni i wystarczy.
?to przyjdzie mu brzuch po ziemi ciagnac? Ja mój już prawie ciągam i mam z tym humorum-horrorum. Przez całe życie miałam chłopięcą sylwetkę, kiedy 12 lat temu przestałam palić papierosy zamieniłam sylwetkę na brzuchatego chłopa. Normalnie kobietki, które w pewnym wieku przytyją, nabierają przedsięwzięć proporcjonalnych. Ja wyglądam, jak w zaawansowanej ciąży. A to zrywają się w popłochu ustępując mi miejsca w autobusach, a to starsze osoby zaczepiają i pytają kiedy rozwiązanie. Jedna z pań, przygłucha mocno, deklarowała ostatnio, że się modli za mnie. Zdziwiłam się trochę, ale myślę widocznie mnie lubi, a ona modli się o szczęśliwy połóg. Jakoś nie bierze pod uwagę, że to wieloletnia ciąża musiała by być, a i starożytność moja niestosowna do takich ekscesów. Kłopotliwe jest to, że ciągle muszę się tłumaczyć obcym ludziom, że nie jestem w ciąży. 🙁
To tyle na teraz. 🙂
Oczywiście, nie respektuje znaków z Worda. Zapomniałam!
Alicjo, u nas ratują kasztany oklejając korę drzew szerokimi taśmami wysmarowanymi jakąś substancją przyklejącą owady. To co zjada liście zimuje w liściach pod drzewami, dlatego trzeba je zbierać i palić. Larwy wędrują po pniu, więc trzeba zmieniać te klejące plastry. Widziałam w Łazienkach – tam są wspaniałe drzewa – te plastry oblepione tym badziewiem gryzącym. Dosyć to jest skuteczne.
Ach, już dawno miałam Misia zapytać. Czy w Twojej okolicy zajmuje się ktoś rzeźbą sakralną. Zbiłam rok temu w ośrodku rekolekcyjnym gipsową figurkę Zmartwychwstałego Chrystusa. Chciałam im odkupić, ale nie takie paskudne. Szukam bezskutecznie drewnianej figurki wielkości do 30 cm. O tym , żeby była ciekawa już nie wspominam. Nie mogę nigdzie znależć. Może u Ciebie ktoś, coś… 🙂
U bocianów piszą, że mają już 3 jajka. 🙂
Może już wystarczy? 😀
Ciekawe!
mt7- z tym brzuchem to chyba ciuteczke przesadzilas,he???
Powiem Ci,ze z tymi ksztaltami,to wlasnie tak na stare lata bywa,ze robia sie ciut „rozmyte” ,no i jak cos bylo w skali 1:2,to teraz jest 2:1 😉 Ale co tam,przeciez to prawie to samo,nieprawdaz?????????
A co do tego Raju na Ziemi,to oczywiscie,ze nie bylabym sklonna ino lezec pod palma,a czynnie kraine zwiedzac.Ja tez lubie ruch.
Wczoraj i dzisiaj mamy za soba kolejna rowerowa wyprawe.Tym razem zapomnialam niestety zabrac aparatu,takam d…….a(przepraszam za slowo)Ale,co chce powiedziec,otoz razem z miom szanownym doszlismy do wniosku,ze i tutaj u nas, swiat jest piekny i nie trzeba ruszac na koniec swiata.Powyzsze postaram sie udokumentowac,przy najblizszej sposobnosci.No,ale jak tylko Bozia bedzie chciala,to na pewno posle mnie na te Malediwy,celem porownania 😉
To byloby na tyle.Dobrej Nocy zycze-Ana
Moge wkleić tekst? Bo co się będe powtarzać….
—————————-
No dobra. Knajpa jest nowa i położona w takim miejscu, że nikt by do niej nie zajrzał,barak paskudny, odkąd pamiętam, była tam tania jadłodajnia z wyszynkiem, a jest to spacerkiem ode mnie jakieś 1.5 km, nawet nie zwróciłam uwagi, że coś się zmieniło.
Jak to fajnie mieć starych przyjaciół! Siedziałyśmy dzisiaj z Hilarą i wspominałyśmy naszą ćwierćwieczną przyjazń. Właściciele knajpy biegali wokół nas, bo tak jakoś wyszło, że znamy się z pierwszych lat Chez Piggy, kelnerka usługująca to dziecię, któremu Hilara 20 lat temu pieluchy zmieniała. Miałam zamiar zrobić dużo zdjęć i miałam pozwolenie, ale tak się zagadałyśmy, że zrobiłam, co zrobiłam.
A gospodarze chcieli nas uraczyć na własny koszt a to deserem, a to winem, a to koniakiem.
P.S. do Gospodarza, Hilarę znajdzie na zdjęciu z Kuchni Chez Piggy, czarnobiałym, miała koński ogonek wtedy.
http://alicja.homelinux.com/news/Lunch_time/
Anecko Holenderska, ja nic nie przesadziłam. Naprawdę tak wyglądam i naprawdę mam co chwila takie humorystyczne przypadki.
Dodam tylko, że starsze osoby, to są mieszkańcy domu kombatanta, niedowidzą i nie słyszą. Część z nich mówi do mnie proszę pana lub młodzieńcze (hi, hi, hi).
To jest szczera prawda. Niestety. 😉
A o co chodzi z tym zdjęciem z Kuchni Chez Piggy i gdzie ono jest?
Anecko, tu jest moje zdjęcie z ubiegłego roku. Umieszczam go na chwilę na świadectwo prawdzie. I niebawem usunę, bo nie ma czym się chwalić:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5060828727728326162
Droga mt7, Marysiu, jak ja bym sie chetnie do Ciebie przytulil. Wygladasz bardzo sympatycznie i cieplo na tym zdjeciu i widac, ze tryskasz zyczliwoscia dla wszelkiego stworzenia. Co do zdjec podwodnych, to wstyd pokazac, bo to co piekne i kolorowe w bezposrednim ogladzie, na zdjeciach wyszlo metne i zamazane. Podobno z powodu planktonu, na ktorym fokusowal sie aparat. Trzeba jednak bylo zabrac starego podwodnego nikonosa, a nie to cyfrowe badziewie. No ale kto bedzie czekal z wywolaniem filmu i stwierdzal dopiero w domu, ze zdjecia do chrzanu. A tak, to juz na miejscu frust sie pojawil i mogl byl zostac zneutralizowany drinkami ? discretion, czyli bez liczenia.
Ot, taki smutek tropikow.
Ten znak zapytania pojawil sie na miejscu a z przecinkiem u gory, bo moj mac zna francuski, a redakcyjny nie. A discretion – mialo byc.
Mario,
teraz mnie trzeba w d… kopnąć, bo nie dopowiedziałam i nie zeskanowałam, co powinnam, przed napisaniem tego postu. Otóż nasza restauracja kingstońska pod nazwą Chez Piggy wydała książkę parę lat temu, a ponieważ pan Adamczewski wysłał mi w prezencie książkę Władyki o Polityce, to ja się odwdzięczyłam kapeczkę i wysłałam mu tę książkę niby kucharską, ale historia pewnej knajpy tutaj, Chez Piggy (nie zeskanowałam zdjęć, kretynka ale nie szkodzi, wznowienie książki niebawem :).
Hilara to pierwsza osoba, którą poznałam na kanadyjskiej ziemi prawie 25 lat temu, moja równolatka, pracowała w Chez Piggy jako kelnerka – i tak jej zostało, pomimo skończonych jakichś tam fakultetów (języki studiowała, kończy niemiecki teraz). Bardzo sympatyczna osoba, swego czasu spotykałyśmy się bardzo często, uczyłam ją gotować polskie zupy i takie tam, co do dziś pamięta, a ona uczyła mnie języka angielskiego. Z czasem (czas ucieka) spotykałyśmy się rzadziej, ale zawsze raz na rok przynajmniej.
A dzisiaj nam się wierzyć nie chciało, że to juz ćwierć wieku minęło!
A, i nie wygłupiaj się z tymi kształtami.. Myśmy właśnie z Hilarą przypominały sobie ostatnie 25 lat – oj, zmieniłyśmy się, no ale co z tego?! A w sercu ciągle maj! I o to biega.
Serdeczne uściski!
http://alicja.homelinux.com/news/Ksiezyc_ze_tylko_w_morde_mu_dac/
Drastycne sceny tam som, uprzedzam! Pająki na ścianie.
Tu do Grzesia – jak jest pełnia, to ja prawie nie śpię. Wilkołakiem jestem czy co?
Przed chwilą bocianowa z bocianem zrobili przegląd gniazda , trzy jajka widać było jak na dłoni (pewnie by się nie zmieściły bo ciut duże) . Zadowoleni są bardzo , widać to po uśmiechniętych dziobach 🙂 Idę parzyć kawę . Pobudka blogowicze słońca szkoda i pięknej wiosny. Ja już w pracy…
Do Alecki:
Ja u siebie też wczoraj księżyc fotografowałam, ogromna pełnia, pól nieba w księżycu. Setny raz, w płonnej nadziei, że da się zatrzymać i pokazać wielkość i pełnię. Pierwsze primo potrzebne są punkty odniesienia, czyli krajobraz. Drugie, że oko inaczej odbiera niż aparat 🙁
Do Doniego Alfredecka:
Dzięki Koteczku za dobre słowo. Po główce Cię głaszczę i przytulam.
W sprawie zdjęć. Ja to rozumiem, bo miałam podobny przypadek w Eljacie w Izraelu. Jest tam podwodne akwarium (pewnie inaczej się nazywa) gdzie kolorowy żywioł i bogactwo form wszelakich. Wymarzone warunki do fotografowania, nie to co u Ciebie. I nic z tego. To są te sytuacje, gdzie trzeba zrezygnować z automatyki i ręcznie posterować. Czy coś z tego by wyszło też nie wiem. Obiekty się ruszają i nie chcą pozować.
Ja często nie mogę się dogadać ze swoim aparatem, co chcę sfotografować, zwłaszcza jak sytuacja jest dynamiczna i wykonuję serię zdjęć.
Współczuję Ci koteczku. 🙁 Ale inne wychodzą zachwycająco! 🙂 Naprawdę!!! 😀
Misiu, napisałam do Ciebie w nocy zapytanie. 🙂
Zajrzyj wyżej.
Mam znajomego który wykonuje rzeżby z kopiarki potem wystarczy położyć polichromię Są dużo tańsze niż od rzeżbiarza . Czy ma figurę o której piszesz nie wim. Sprawdzę wkrótce
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Mis2/Weekend_w_Tatrach/DSC_0091.JPG
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Ksiezyc
Hej! Ja tam sie nie chce przechwalac, ale popatrzcie na ten ksiezyc widziany z okna mojej sypialni (bez teleobiektywu). To swiatelko obok, to obserwatorium na Przeleczy Dziewiczej 3454 mnpm.
Jest z czym porównać wielkość, są punkty odniesienia.
Poza tym nigdy nie wątpiłam, że nie musisz się przechwalać, fakty mówią same za siebie. 😀
Dzięki Misiu. Będę czekać na wiadomość. Może ta figurka mogłaby być z surowego drewna bez tapet? 🙂
Dawno temu w domu w którym wynajmowałem pokój . Wakacje spędzała miła warszawianka z dziećmi . Był wschód księżyca i widok taki że dech mi zaparł. Zbiegłem na dół do kuchnii mówię podnieconym głosem Pani Kasiu czy mogłbym porwać Panią na chwilę do sypialni ,chciałbym coś ładnego pokazać, A ona do mnie że się wstydzi… To Coś to był wschodżacy księżyc w pełni, dokładnie z zagłębienia na Giewoncie. Raz w roku w domu, w sypialni był taki widok…
Oj, Misiu, zbereźniku! 🙂
Dodam jeszcze, że mam różne dłuta do drewna, to jakoweś detale mogę poprawić przy surowym drewnie.
Stępiały trochę, niektóre nawet całkiem i nie wiem, gdzie to się ostrzy. Jak wyczaiłam punkt ostrzenia, to przestraszyłam jegomościa dłutami. Co tu mówić, chyba się uczył, bo nożyczek nie potrafił naostrzyć. 🙁
Sto lat temu kupiliśmy (!) dłuta w szkole Kenara. Sprzedawali. Fantastyczne narzędzia. Ciekawe czy jeszcze można kupić. Bywałam czasami w Zakopanym, ale nie widziałam takich możliwości.
Trzymaj się Misiu i rzuć może dzisiaj tą robotę 🙂 Chyba, że ją lubisz, to nie rzucaj. 😀 😀
Mt7 proszę o telefon 022 3825002
Misiu, a co tam jest pod tym telefonem?
Jestem Ja
Dzięki Misiu za pomoc. Bardzo uczynny i sympatyczny z Ciebie człowiek. 🙂
Idę poszwendać się trochę. 🙂
Ty sie, cholera, Don Alfredo, przechwalasz! Taaaaaaaaakie widoki! U mnie z ganku to, co widać. Nie umiem robić zdjęć nocą, ale z czasem się naumiem. Daję słowo!
Mam jakieś stare, innym aparatem i lepiej mi to wyszło, ale wczoraj (dzisiaj) to tak jakoś na gorąco. Wyszło, co wyszło, przecież nie będę poprawiać!
Hm. Tutaj są starym aparatem:
http://alicja.homelinux.com/news/Moon/
Muszę sie przyłożyć do tego nowego, widzę…
Witajcie,
dopiero teraz zasiadlam do maszyny i poczytalam wasze posty.
mt7-czko czart z tym wszystkim,przeciez nie bedziemy brac udzialu w wyborach „Misek” ?? 😀 Najwazniejsza jest dusza,a Twoja jest cudowna!
Pozdrawiam serdecznie.
A swoja droga,to sporo mamy tu artystow! Nieskromnie sie przyznam,ze lubie malowac.Popelnilam nawet pare obrazkow.Alicja tez gobeliny tka,a Misu maluje o ile sobie dobrze przypominam 😀 ?
Jeszcze troche,a zorganizujemy wystawe w Owczarkowej budzie!!!!
Teraz pozwolcie,ze sie oddale,bo mi maz podsunal pod nos kawal ciasta i kawusie,wiec tymczasem……….
Nasz Szanowny Owczarek,2.05. o godz.22,30 zażyczył sobie-
„Jutro spodziewajmy sie ,ze Motylecek jakomsi Konstytucje wyryktuje”
PREAMBUŁA
My,Budowicze Owczarkowi,w trosce o byt i przyszłość naszej
Budyniepospolitej Owczarkowej,uznający za jedynie słuszne
prawdy zawarte w objawionych nam felietonach niepowtarzalnego
Owczarka Podhalańskiego,tę Ustawę Zasadniczą do życia
USTANAWIAMY
BUDA NIEPOSPOLITA OWCZARKOWA
Buda Niepospolita Owczarkowa jest naszą Ojczyzną,której istnienia,
trwania i niepodległości bronić będziemy do ostatniego słowa
komentarza i najostatniejszej Emotikufy.
PRAWA I OBOWIĄZKI
Podstawowym prawem budowicza jest zamieszczanie komentarzy
na temat,mądrych,dowcipnych i nieprzegadanych.
Podstawowym obowiązkiem budowicza jest poszanowanie przekonań
innych,rozwaga i używanie języka polskiego.
ŻRÓDŁA PRAWA
Żródłem jedynym naszych praw , jest prawo objawione
Owczarka oraz wrodzony nam zdrowy rozsądek i tolerancja.
SEJM i SENAT
Jedynym ciałem ustawodawczym jest jednoizbowy Sejmik
wszystkich stałych budowiczów.
PREZYDENT
Jaki jest ,każdy widzi .
RADA MINISTRÓW I ADMINISTRACJA
Zawsze mogło być gorzej
SAMORZĄD
Każdy sam rządzi w treści własnych komentarzy
SĄDY i TRYBUNAŁY
Obowiązuje Krótki Kodeks Karny,zawierający w sobie wyłącznie
samo Prawo i Sprawiedliwość.
Obowiązują dwa wymiary kary:
Kara fizyczna-powieszenie za poślednie ziobro
Kara duchowa-powieszenie za zerowe ziobro
Wyroki wydaje jednoosobowo Owczarek.
Odwołanie od wyroku do BACY Owczarka , przysługuje za zgodą
Sejmiku,za pośrednictwm Owczarka.
KONTROLA
Autocenzura jest wystarczająco skutecznym sposobem kontroli
wykształciuchów z Budyniepospolitej Owczarkowej.
FINANSE
Monetą obiegową jest „Uśmiech czytelnika”
Wartość na Giełdzie: 1 UŚ = 5 Bufonów /stały kurs zwyżkowy/
STANY NADZWYCZAJNE
Nie przewiduje się Apokalipsy
ZMIANY
Zawsze zachodzą jakieś zmiany-niedekretowane-na szczęście.
PRZEPISY KOŃCOWE
Ustawa Zasadnicza wchodzi w życie natychmiast po przyjęciu przez
Sejmik oraz podpisaniu przez Owczarka, a obowiązywać zaczyna
od dnia opublikowania w Galerii Alicji.
Proszę Wszystkich o dyskusję i poprawki,/jak najkrócej, sam mam trynd do gadulstwa/,jeśli uznacie ,że to jest to,możnaby przedstawić tekst
ostateczny Owczarkowi 😀 😀 😀 😀 😀
mt7, może nie popisałam się księżycem, ale przyznaj, że pająk mi się udał 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/05.05.2007/
Właśnie wróciłam z lasu za moją górką, oj, wiosna, wiosna! Wiosna achże ty!
Oj. Się obśmiałam.
Konstytucja jest:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Konstytucja_Budy.html
Lepszej chyba nie mogłeś wyrychtować, Motylku 🙂
Motylku,
Konstytucja jest doskonala!
Jesli pozwolisz- proponuje przyjac do budy Waweloka na prawach Czlonka Specjalnego 😉
Co Ty na to? 😀
Alicjo,no nareszcie doczekalas sie wiosny!!!!!
A ja czekam na deszcz.Ma przyjsc w poniedzialek 😀
Czy mieciowa wywialo,czy ja przeoczylam? Mam nadzieje ,ze nie zachorowala? 😥
Mieciowa wyjechała nad morze, z tego co pamiętam. Doczekałam sie wiosny – za chwilę będą zdjęcia z lasu za moją górką. Inaczej to wygląda niż polska wiosna, ale jest urocza. Szkoda, że nie miesiąc wcześniej 🙂
Zwróćcie uwagę, że drzewa są jeszcze „gołe”, bez liści. Słoneczko dzisiaj i owszem, ale 14C. O, i forsycja kwitnie! DOPIERO, że tak powiem! Widział to kto, forsycja w maju?!
http://alicja.homelinux.com/news/Las.05.05.20007/
I jeszcze udało mi się przyłapać czarną wiewiórę. Nie dała się podejść bliżej, jak tylko otworzyłam drzwi od kuchni na ogródek, smyrgnęła na drzewo. A niech jej….
Alicjo, czy ja gdziekolwiek powiedziałam coś złego na temat Twojego księżyca? To jest piękny księżyc!
Mówiłam o swoim, że też go „zdjęłam” bo zajmował pół nieba, a na zdjęciu ino święcące kółko w poświacie.
Zazdroszczę Ci, że masz takie różne zwierzątka obok. Całkiem dobrze się u Ciebie czują poniektóre. 🙂
Mama pytanie do Motylka:
„Wartość na Giełdzie: 1 UŚ = 5 Bufonów /stały kurs zwyżkowy/”
Dlaczego przeliczasz nasz uśmiech na bufony i co zwyżkuje, uśmiech, czy bufony?
E… z tym księżycem o północy to się nie popisałam, mt7 🙂
Ale jeszcze tyle pełni przed nami, za którymś razem się uda. Najgorsze jest to, że mi sie nie chce czytać instrukcji obsługi aparatu, tam podobno wszystko jest, powiada pan J. To może niech on czyta instrukcję, a ja będę klikać i co wyjdzie, to wyjdzie? 🙂
A księżyc, taki na pół nieba, to powinnam zdejmować wcześnie, jak wschodzi, a nie po północy. No ale jak Don Alfredo nam zaserwował księżyc, to zaserwował. Poezja!
Anecko, wiadomo, że nie będę brała udziału w konkursie piękności. Trochę się poskarżyłam, bo ta otyłość, która mnie dopadła w ciągu trzech miesięcy i nie chce opuścić, jest pod każdym względem, nie tylko estetycznym, uciążliwa.
Trochę sobie też z siebie pożartowałam, żeby nabrać dystansu do szacownej mojej osoby. 😀
Tak mnie ten brzuch ciągnięty po ziemi sprowokował! 😀
Życzę Ci deszczu, sukcesów w tenisie i samych radosnych dni.
Na marginesie zauważę, że jakiegoś dobrego chopa masz! Ciasto, kawusia serwowane pod nosek. No, no! 🙂 Ucałuj Go, bo zasługuje.
Powiedziała ciocia-klocia. Idę kolacyjkę zrobić. 😉
To czy widać coś na zdjęciu, czy wszystko jest czarne, to jest sprawa ustawienia pomiaru bieli (cytat z mojego syna).
Nie będę tego rozwijać on (syn) i Twój J mają rację. Tylko od samego czytania nic nie wychodzi. Trzeba poćwiczyć z różnymi ustawieniami w różnych warunkach. Ciągle się zbieram, bo w kluczowych momentach doznaję bolesnych nauczek, ale słabo mi to zbieranie wychodzi. 🙂
mt7,
ciągle powtarzam – jak sie nie potłucze, to sie nie nauczy, czyli wychodzi na nasze, a oni niech sobie instrukcje czytają do upojenia 🙂
„Pomiar bieli”? A kto by o tym myślał o północy! Strasznie techniczne te chłopy, żadnego romantyzmu.
Motylku
Konstytucja super, popieram (gdyby ktoś się pytał)
Ana ma rację. Mieteckowa pożegnała nas 27 kwietnia na 3,5 dnia. Pojechała do swoich w Gorce. I chyba została, skoro się nie odzywa.
Motylek pisał o Kapishonku naszym. Ja nie wiem czemu się nie odzywa. A ktoś wie? 🙁 🙁 🙁
No wlasnie,ja tam tyz nie mam cierpliwosci do instrukcji.Potrafie tylko otworzyc aparat,pstryknac zdjecie i wylaczyc,ot i wszystko 😀
Mt7- meza ucalowalam,ale chwalic go nie bede ,bo sie jeszcze rozzuchwali
lepiej nie ryzykowac 😉
Alicjo rzeczywiscie drzewa jeszcze lyse i pomyslec,ze u nas juz kasztany przekwitaja!!
A zwierzakow tez Ci zazdroszcze,tego lasu tez!!!!
Tylko nie pomysl sobie,ze ze mnie taka wredna zazdrosnica,uwielbiam zwierzaki i nature,to dlatego………
pozdowienia.
Mrrrał!
Przyjechalim przedterminowo.
Ze względów organizacyjno-higienicznych.
(O ty potem)
Psychicznie kwitnący, fizycznie padnięci.
Przeleciałem komentarze na szybkim przewijaniu.
(sorki, nie mam siły)
Ale zobaczyłem Konstytucję i jak ta papuga ze znanego (ale nie do zacytowania) kawału.
„Kruca fuks! Łeb se ukręce, ale ten numer musze zobaczyć”
Przeczytałem, zobaczyłem, w zachwycenie wpadłem.
Dobrrranoc.
Blejk Kot
No i na tym to polega:
Ana się wiatrakami dzieli, ja ontaryjskimi klimatami, mt7 Warszawą, Don Alfredo, gdzie go tam los rzuci, i wszyscy wrzucający do galerii – i o to biega!
Kochani na mnie juz czas.
Jutro zagladne,skoro tylko czas na to pozwoli.
Tymczasem zegnam i do uslyszenia.
Ana.
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Carcassonne
Kochany Motylku!
Konstytucja jest absolutnie do akceptacji, zwlaszcza ze napawa optymizmem w kwestii Apokalipsy – tak jest, nie przewiduje sie!
Dzieki za uznanie w kwestii nocnego (wieczornego) fotografowania. Nie do wiary, ile mozliwosci kryje taki maly aparacik, ale fakt, bez instrukcji to on do niczego. No i statyw sie przydaje, i dobre nerwy, i ksiezyc w pore we wlasciwym miejscu, i…itd. Dorzucilem jeszcze pare obrazkow by night, prawie o polnocy.
Alicjo, Twoje jezioro przy ksiezycu, te niebieskosci, sa przepiekne.
Potwierdzam ważną funkcję statywu przy zdjęciach w złych waunkach oświetlenia. Ino kłopotliwe jest to wszystko. Aparat bez dodatkowego obiektywu ponad kilogram, do tego statyw (musi być masywny przy ciężkim aparacie) i wielbłąd do noszenia. 🙂
No dobrze, idę spać. Cosik jeszcze poczytam.
Trzymajcie się ciepło. Pięknych snów Wam życzę. 😀
PS. Przekręciłam, jak zwykle nazwę, chodziło o Ejlat. Zawsze przekręcam i pewnie tak już zostanie. 🙂
Pa!
Dzięki za piękne zdjęcia!
Drogi Owczarku zPodhalanskich,
Zobacz jak mama karmi swoje orlatka lososiem.
http://wdfw.wa.gov/wildwatch/eaglecam/index.html
Oscypka nie widzialam.
Wyjaśnienie dla mt7
Jeden uśmiechnięty obywatel wart jest minimum pięciu nadętych
bufonów,wartość 1 UŚ rośnie nieustannie ze względu na narastającą
w postępie geometrycznym ilość BUFONÓW 😀
Do Any
Jego WYSOKOŚĆ Wawelok jest autentycznym i niepodważalnym
przez kogokolwiek członkiem rzeczywistym naszej społeczności 😀
Don Alfredo!
Ty mnie Carcassone nie denerwuj!!! Daruję Ci pod warunkiem, że wiesz, co jest polskim odpowiednikiem Carcasonne 🙂
No dobra… stare zjęcie podsyłam z carcassonnne polskiego:
http://alicja.homelinux.com/news/3.jpg
-n
Niedzielno poranne pozdrowienia. Słonko dawno wstało i nie świeci prosto w oczy . Kawa za chwilę. . Kostytucja Motylka świetna ale trzeba jeszcze popracować, wszak to pierwsze czytanie 🙂 Zdjęć nocnych jeszcze nie robiłem , kiedyś należy zacząć
No dobra może zdejmowałem ale aparat leżał w walizce.
Mnie by się raczej Malbork kojarzył z Carcassonne.
Pozdrawiam wszystkich z chmurnej i chłodnej – brrrr – Warszawy. 🙂
//picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/DlaAlicji
Alicjo, jak sie obudzisz, to zajrzyj do mojej galerii. Po obrazkach z „francuskiego P” sa tam zdjecia nie tylko z polskiego C. ale nawet z N. O. i Z. Zdejmowane w dzien, niestety. Dla wszystkich Niedolnoslazakow zagadka – gdzie to bylo. Od Alicji oczekuje lez wzruszenia 🙂
mt7, zwazylem wlasnie moj statyw – 1570 g, aparat – 175g.
Aparat moglbym nosic sam, statyw dzwiga Pan, od czego sie ma personel 🙂
Na dworze leje, wreszcie, po wielu tygodniach suszy. Czeresnie na drzewach maja juz prawie centymetr srednicy, morelki – ponad dwa. Zaczyna kwitnac dziki bez, bede znowu upudrowany na zolto i panstwo beda wiedzieli, co i gdzie penetruje. Dobrze, ze nasze orly maja gniazdo 800 m wyzej i mnie nie zauwaza, jak tak kraza nad okolica w poszukiwaniu czegos na zab (dziob). Tam nie ma kamery w gniezdzie i nikt by nawet nie zauwazyl mojego konca.
Don Alfredo
Moje szaleństwo waży z osiem kilo Torba dwa aparaty trzy obiektywy lampa błyskowa statyw. Niestety po całym dniu łażenia po mieście ręce o 10 cm dłuższe. i garb na plecach . Statywu nie ważyłem ale tak na oko to ze cztery kilo . Miałem lekki aluminiowy ale się ruszał co przy robieniu na długich czasach jest poważną wadą. Ktoś na forum foto polecał wózek na kółkach. Jak się robi ze statywu to widać różnice . Czasem słaby obiektyw może zadziwić jakością…
o….
bry bry… Alfredo, kojarzę Paczków i Ząbkowice, ale 4-7 nie za bardzo – czyżby Nysa, Otmuchów (a i to możliwe, że mogę się mylić o świcie)? Widzę, że na wszelki wypadek dorzuciłeś Szermierza spod U.Wr. 🙂
Hm…. Powinnam wyciągnąć stare zdjęcia i zeskanować. Mam zrobione w tych samych miejscach. No, płakać nie będę, ale pięknie Ci dziękuję Alfredo.
Jaka szkoda, że te miejscowości troszkę mają się gorzej ostatnimi laty, albo ja mam takie wrażenie. Otworzyłam drugie oko i przeczytałam wpis Don Alfreda raz jeszcze – no jasne, że N. O. Z. 🙂
A przy okazji, mój sąsiad prawie 80-letni pochodzi z Paczkowa. Tylko że on urodził się przed 2-gą wojną, a ja ileś tam lat po. To niesamowite – i już o tym wspominałam na tym blogu – że wywiewa człowieka na koniec świata, wydawałoby się, i nagle obok jest sąsiad, który zna wszystkie klimaty paczkowskie. I nawet do szkoły meblarskiej w Paczkowie chodził, przed wojną. Swiat jest mały. A to Paczków nazwano polskim Carcasonne, mt7. Malutkie, ale piękne miasteczko.
http://www.paczkow.pl/
No dobra, idę ronić łzy wzruszenia 🙂
Wyście chyba pogłupieli… mój sprzęt mieści mi się w dłoni! Statywy i jakieś tam… jeszcze czego, dzwigać?!
Ale mam starą Zorki6, Zenith oraz nieco nowszą, ale równie ciężką Minoltę, a Praktikę ukradziono mi w tym wspaniałym mieście New York, w samym centrum. Zeby ukraść, trzeba było wybić szybę w samochodzie i poszperać, bo na wierzchu aparat nie leżał, wręcz przeciwnie, pod siedzeniem. Zaden problem dla fachowców.
Nie ma to, jak malutki canon jednak 🙂 Szczególnie na tzw. stare lata.
Z Nysy jest studnia, wstyd się przyznać, odnalazłam po numerach rejestracyjnych. 🙂
Ja mam lustrzankę cyfrową wczesnego Olimpusa, odziedziczyłam po synu, wcześniejszą analogową Minoltę też. To bardzo wygodne poczekać trochę. On kupuje sobie bardzo drogi sprzęt, który co prawda szybko się starzeje, ale mnie to nie przeszkadza. 🙂
No kociczku Alfredicku, Ty uważaj na te orły. 🙂
Jeszcze prośba, wrzuć czasami jakiś podpis dla ludzi nie bywałych w świecie.
Czy np. Provence to prowinja czy miasto. Schodki wykute w skale do czego prowadzą. Coś tam leży w piasku, co? Daj czasami słowo niewielkie. Dzięki. 🙂
Kocurki w Asyżu:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5061417348701275682
tak w temacie kocim.
Hej, mt7, zauwazylas juz album z Prowansji, a on jeszcze niedokonczony. Podpisy beda jak najbardziej.
Co do aparatow, to moj Pan od dawna przymierza sie do lustrzanki nikona, ale ciagle wychodza nowe i on sie nie moze zdecydowac. Poza tym od paru lat jest w zalobie po kompletnym sprzecie nikona analogowego (to bylo ciezkie, Misiu!), ktory zniknal wraz z opakowaniem (Jeep Cherokee) z parkingu w Poznaniu. W Polsce nikt sie nie bawi rozbijaniem szyb i grzebaniem w zawartosci samochodu w poszukiwaniu czegos przydatnego. Na razie do wszystkiego sluzy nikon coolpix 5200, taka zabaweczka i nikomu juz sie nie chce czekac na wywolanie filmu ze starej koniki czy nikonosa. Ale jak bedzie wreszcie ten nikon (moze D 200), to ja Wam pokaze!
Rzeczywiście uroczy ten Paczków, Alicjo! 😀
Prawdę powiedziawszy świat jest po prostu piękny.
Co stwierdziwszy odkrywczo, odmeldowuję się. 🙂
„to ja Wam pokaze!”
My Ci wierzymy i czekamy.
Póki co, te nas absolutnie satysfakcjonują. 😉
Don Alfredo
Polecam d 80 naprawdę świetna zabawka Mniejszy i lżejszy a zdjęcia potrafi robić takie jakie dawniej zarezerwowane dla fachowców. Zero szumów nawet w dużych czułościach. Parę razy w fotolabie zdziwiono się jakością zdjęć . Obiektywy duuuużo tańsze od Canonowskich. Ciągle się uczę i ciągle mnie zaskakuje.
mt7. Ty sie odmeldowujesz, a ja wlasnie podpisalem Prowansje, ekstra dla Ciebie! Misiu, o d 80 tez sie tu dyskutuje, ale w tej Rodzinie to nawet rower wybiera sie przez 2 lata!
Dzięki, już obejrzałam. Trochę sobie na boku poczytałam w internecie.
Nie będę wiecej mówić, bo nie lubię się powtarzać.
Tam gdzieś jest jakiś kawałek winniczki dla mnie. I niech czeka. 😀
Ja mam prawie tak, jak mt7, aparaty kupuje dziecko, drogie, oj drogie (jakiś EOS coś tam ostatnio, canon) , a zdjęć prawie że nie robi. Toż ja mój mam od zeszłego lata, już ponad 2000 na liczniku, z czego sporo wywalone, bo te szumy cyfrowe i tak dalej.
Ale skoro przy aparatach, to mieliśmy od Dziadka takie coś:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Leica-I-1.jpg
Przyznajcie, że bajka – co się z tym stało, nie pamiętam, bardzo być może, że jest gdzieś na strychu w jakimś kufrze, poszukam przy okazji, jak wpadnę do Domu.
I mieliśmy jeszcze jeden aparat od Dziadka, nie przypominam sobie nazwy, ale niestety, pamiętam, co się z nim stało. To był taki płaski aparat, wcale nie ciężki, otwierało się pokrywę i wyskakiwała harmonijka. Zgadnijcie, kogo zaswędziały łapy, żeby zajrzeć, co się ukrywa w tej harmonijce. Gdybym mogła, to bym sprała swoje własne d…sko na kwaśne jabłko za pchanie łap, gdzie nie należy. Ten aparat był również przedwojenny, a bardzo długo robiliśmy nim zdjęcia. Dopóki mnie te łapska nie zaswędziały oczywiście…
Mój pierwszy osobisty aparat to był DRUH, pamiętacie takie coś??? – tu się pochwalę, że dostałam w nagrodę, wygrywając ogólnopolski wakacyjny konkurs reporterów, chodziłam wtedy do podstawówki i czytywałam „Płomyk”. Ten aparat był nie do zdarcia, przekazałam go mojemu bratu, bo za parę lat starający się pan J. dał mi swoją Zorki6. No, to już była wyższą szkoła jazdy i trzeba się było przyłożyć do tych jakichś tam głębi ostrości i kombinowania z obiektywem, i tak dalej. Oraz ciemnia po sąsiedzku! Tylko szkoda, że wtedy naprawdę nie można się było wyżyć z braku chemikalii i tak dalej. A teraz? Jest malutki aparacik i można cykać do upojenia. Czasem tak patrzę na te zdjęcia i myślę – może jednak trochę tych szumów cyfrowych brak, sterylna ta fotografia, aż za bardzo. A może i nie. Swiat się kręci podobno do przodu 🙂
mt7,
kawałek winniczki dla Ciebie jest w Gaskonii (zajrzyj do Galerii Budy, Jagusiowa skrzynka), o czym wspominała Jaguś,i właśnie zwracam uwagę, że dawno jej tu nie było.
Don Alfredo – no właśnie, jak już kraść, to całościowo, a nie jakieś szyby wybijać 🙂
taki DRUCH leży u mnie w szufladzie. Na pewno jeszcze sprawny, bo tam nie miało się co zepsuć. Tylko filmu do niego teraz się już raczej nie dostanie, bo to nietypowy format.
Właśnie leżą u mnie na stole zdjęcia wykonywane tym aparatem. Staruteńkie zdjęcia, w kolorze sepii. I jeszcze starsze, najstarsze z 1923. Różne, z naszych okolic głównie. Ale jest też sporo zdjęć mojego dziadka ze strony mamy, z Ostroga nad Horyniem, gdzie służył w 19 pułku ułanów wołyńskich, w wołyńskiej brygadzie kawalerii. Na jednym z nich dziadek jest w czarnym berecie i goglach. Brygady kawalerii były stopniowo motoryzowane.
Fantastyczne tak się zanurzyć w obrazach historii.
Ciekawe ile takich obrazów pozostanie po naszej epoce. Ciekawe czy obrazy utrwalone elektroniczne będą równie trwałe jak te na papierze fotograficznym?
http://alicja.homelinux.com/news/Chippie/
No właśnie – wyszłam na ogródek. Nie trzeba było prosić o pozowanie.
Negatywy zwojowe można kupić cały czas we wszystkich fotolabach . pasują do drucha tzw format 6×9
Ja na wszelki wypadek zabrałam stare albumy i zeskanowałam zdjęcia. I tu powinnam się nauczyć, jak co odratować, bo niektóre zdjęcia wymagają ratunku, ale i tak będę trzymać te oryginalne zeskanowane. http://alicja.homelinux.com/news/Babcia.1930.jpg
To był najpierwszy skan, nieostry, potem trochę nad tym pracowałam. Ale mam też starsze zdjęcia w sepii, mojego Dziadka z początku ubiegłego wieku, bardzo zniszczone, ale jest. No właśnie… w pół roku robimy 2000 zdjęć – i co z tego zostanie? Szum cyfrowy 🙂
Dużo ładnych zdjęć . Polecam 🙂
http://search.pbase.com/search?q=kingston+ontario+&b=Search+Photos&c=sp
O! Właśnie – Miś pamiętał, 6×9. Wychodziło z tego 12, 24 lub 36 zdjęć, zależy, co się kupiło.
http://alicja.homelinux.com/news/Dziadek%20Stanislaw3.jpg
To jest zdjęcie z 1912 roku. Ze zniszczone, to widać. Można kombinować z komputerem i poprawić skan, ale to co mam w ręku, ma prawie 100 lat i nadal się trzyma kupy, mimo 2 wojen, które w międzyczasie przeszły. Obok Dziadka stoi hoya carnosa, mój ulubiony kwiat. Dziadek uwielbiał psy i konie. Chyba kazali mu do zdjęcia trzymać Cukrusia na jakimś sznurku (żeby siedział w miejscu na czas pozowania?), bo Dziadek nigdy nie trzymał swoich psów na smyczy.
Zaletą formatu 6×9 było to, że mając taki negatyw można było robić stykówki prosto na papier . Jakość przy dobrym papierze rewelacyjna
Peter Roeder, jeden z autorów zdjęć, do jakich podałeś sznureczek Misiu2, to emerytowany profesor geolog. Nawet mu kiedyś sweter robiłam i musiałam poprawiać rękawy, bo wyszły za długie. No, same się nie zrobiły, to był mój błąd!
Jest to ładne miasto, nie za duże, spokojne, nawiasem mówiąc pierwsza stolica Kanady przez całe 3 lata, jak tylko Kanada się ustabilizowała jako państwo.
Przyjechałam tutaj ćwierć wieku temu – i nie chce mi się ruszać stąd, chociaż brakuje mi widoku na Góry Złote. Może nie tak piękne, jak te ze zdjęcia Don Alfredo, ale… bliskie sercu.
Swiat jest mały i jak się potrafi to można dużo znależć . Przed chwilą czytałem sporo tekstów o H Sz z Londynu 🙂
Szpieg szoguna jestem 🙂
Podaj sznurek.
Alicjo mieszkasz w pięknym miejscu i wielka przyroda za oknem na wyciągnięcie ręki . Z tęsknoty za skalnym Podhalem zbieram kamienie z pół . Nawet popełniłem przestępstwo i przywiozłem kawałek Mnicha oraz inne kamienie z górskich potoków . Ale przestrzeni za oknem nic nie zastąpi . Może kiedyś . Wszyscy jesteśmy włóczykije które tęsknią…
oj tak… 🙁
… wielkich wypraw pod Kraków
nocnych rozmów Polaków,
wysokopiennych lasów,
i bardzo dużo czasu!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Muzyka/Wielka Woda.mp3
Jagusia pokazała się na noc. Co tam słychać, słoneczko nasze? Jak dziecina się czuje i czy znowu o jakiegoś księcia potknęłaś się w jakimś tam Monaco, czy innym Luksemburgu? 😀
Witaj, Jaguciecko, witaj!
Misiu, jesteś szpieg szoguna. 😀
Mnie by się nie chciało, ale skoro już, to podpowiedz coś po starej znajomości. 🙂
Tu muszę cosik napisać do kociego Dona A.
Dopiero dzisiaj zauważyłam, przy porządkowaniu poczty, że Google wysyłają zawiadomienia o komentarzach.
Umieściłam kilka, hm, luźnych uwag, pewna, że nikt tego nie zauważy. Pewnie Ci wysłało info. Przepraszam, nie chciałam robić zamętu. 🙂
Wszystkich pozdrawiam czule i kieruję się do łóżeczka, bo muszę jutro rano stawić się u Mamy.
Hej, trzymajcie się. 😀
Droga mt7, nic mi nie wyslalo, dopiero przy ogladaniu zdjec widac komentarze. Bardzo to pochlebne, jezeli ktos sobie zadaje trud skomentowania moich obrazkow czy wyrazenia uwag i skojarzen 🙂 Dobrej nocy zycze i mrucze kolysanke. Sobie, bo i tak juz wszyscy spia.
To on, to on
Ten slynny szpion.
Chodzi po wsi, wznieca swary
I zaglada ludziom w gary.
Szpiegu szoguna, nie pobudzaj niezdrowej ciekawosci, tylko sie podziel z innymi, jezeli to cos milego. A jezeli nie, to gentleman milczy i sie nie przechwala.
Jacy wszyscy, jacy wszyscy! Ja nie śpię, toż dopiero wczesny wieczór u mnie, właśnie wróciwszy z ogródka i lasu!
Piękne zdjęcia, Don Alfredo.
Drogi Don AlfredoJa prawdziwy Don Pedro nie jestem no może taki na ćwierć etetu. Zajżę tu i tam, zobaczę co gotują i dlaczego, a co przeczytam to dla mnie i nikomu nie powiem. Próbuję czasem zrozumiec ludzi dlaczego się zachowują tak a nie inaczej. Poza tym jak się czyta uważnie wypowiedzi to można się sporo dowiedzieć o ludziach którzy piszą … Wspaniałe jest to że dobrzy szlachetni ludzie nie muszą niczego ukrywać .
Poza tym, lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać 🙂
Dzień dobry!
Melduję się na stanowisku pracy i w Budzie :). Widzę, że Konstytucję mamy – mam nadzieję, że nie będziemy przy niej zbytnio majstrowali jak nasza jaśnieoświecona władza ;).
Niedługo zdjęcia podeślę ze Zlatej Prahy czeskiej, trzeba je tylko przebrać i zmniejszyć – jeśli już mowa o aparatach, to mój ślubny też szaleje z cyfrową lustrzanką Nikona – w sześć dni napstrykał jakieś 400 fotek, horror, mówię wam, bo teraz to przejrzeć trzeba i uporządkować… No i troszkę wywołać, żeby pokazać rodzinie – nie będę się włóczyła przecież z laptopem ;).
Prócz Konstytucji zauważyłam wymianę numerów telefonów między Misiem a mt7 – hmmmm…. wkraczamy w real coraz bardziej z naszą wirtualną Budą :). Aha, i przyznać się muszę, iż o mało co nie wyrzuciłam mejla od Blejka z „Barem w Beskidach” – znalazłam na skrzynce od jakiegoś „Radka” przesyłkę z załącznikiem i czerwona lampka zapaliła się w głowie ostrzegawczo ;). Dopiero jak doczytałam budowe komentarze, to załapałam, w czym rzecz – dzięki, Blejku, za turystyczny song, przypomniały mi się młodzieńcze górskie wędrówki i wieczory przy ognisku z gitarą. A kto to śpiewa, bo nie kojarzę…
Na razie tyle, trzeba trochę popracować po tak długiej nieobecności i słodkim lenistwie :).
Olu
Pragę mam wciąż wysoko na liście priorytetów do zwiedzenia. Mam nadzieję, że Twoje zdjęcia będzie można obejrzeć gdzieś w sieci?
Tymczasem a propos Czech przypomniało mi się coś – kto z Was ma dzieci albo wnuki, które lubią bajki – polecam serdecznie Bajki czeskie Jana Drdy :-). Coś fantastycznego. Przypomniała mi się wczoraj jedna z tych historyjek, bo występował tam bardzo sympatyczny zbój imieniem Sarka-Farka. Sam nie wiem czemu mi się przypomniało 😉
W każdym razie – bajki są fantastyczne, i same historie i język którym je napisano. Nie zdradzę więcej szczegółów, żeby nie psuć niespodzianki.
borsuku,
„gdzieś w sieci” – czyli na serwerze Alicji, jak tylko je prześlę, a Alicja umieści w mojej teczuszce :). Postaram się uporać z tym w najbliższym czasie. A Jan Drda napisał też chyba „Igraszki z diabłem”, prawda? Pamiętam telewizyjną wersję z panem Gajosem w roli diabła 🙂 mniam mniam !
Wysoka Izbo! A raczej chyba Przytulna Budo!!
Miało być 3 i pół dnia z dala od Twych progów, ale niestety dłuuuugaśny weekend rządzi się swymi prawami.
Wróciłam rankiem w środę prosto do pracy i po ośmiu godzinach SAP-ania, już prawie na śpiąco udałam się na miasto za chlebem…
Zlazłam pół swej dzielnicy zaglądając w każdy spożywczak z mocno mizernym skutkiem. Większość sklepów pozamykana, a w tych otwartych: alkoholu, grilowacizny i biało-czerwonych akcesoriów dostatek, ale chleba naszego powszedniego brak 🙁
Mocno zniesmaczona doczłapałam się do domu, okopałam w piernaty i przespałam święto konstytucji.
W piątek natomiast korzystając z nadarzającej się okazji wybrałam się….
(znów) na moją stronę Turbacza 🙂
Mam troszkę zaległych spraw, więc rzucam się w wir pracy, ale późnym wieczorem zajrzę do Budy ze zdjęciami i jak się uda to malutką niespodzinką 😀
Miłego dnia Wszystkim
Witajcie w ten „lany poniedzialek”!!
U nas cala noc padalo,teraz tez zreszta.To dlugo oczekiwany deszcz,no ale ta Bozia nie musi zaraz przesadzac,mozna cos na potem zostawic 😉
Obejrzalam mecz finalowy miedzy J.Henin i A.Bonbarenko.Teraz juz wiem,ze musze ostro trenowac.Moze nawet tak dlugo,az mi ostatnie zeby wypadna 😉 wtedy jest szansa na zdobycie chociaz mistrzostwa ulicy!!!!!!Grunt to nie zalamywac sie i do przodu…….
Zycze milego dnia.
Wyzerowałam ogrzewanie na tę noc – mylny błąd, było około zera i zmarzł mi nos. Ale dzionek zapowiada się piękny, słoneczko od rana.
Jedni SAP-ią, drudzy grają w tenisa albo go oglądają, jeszcze inni włóczą sie po Zlatej Pradze. Czekamy na zdjęcia, w 6 dni 400 fotek to przyzwoita ilość 🙂
Jak zrobisz z tym porządek Olu, to możesz podsyłać, pooglądamy sobie.
A co do czeskich bajek, to przypomina mi się filmowa kreskówka o uroczym krteku. No nic, poniedziałek. Robota czeka.
Ojejjjjjjjjjjj,
a ja tone!!!!!!!!! Czy w tych niebiosach zapomnieli,gdzie jest kurek????
Anecko, tyle dni suszy! Należy się porządna kąpiołka. Myślę, że na górze wiedzą, co robią. 🙂
A jak buchnie soczystością, to będziemy Ci zazdrościć. ;D
„Droga mt7, nic mi nie wyslalo”.
To co, tylko mnie tak gugle potraktowały, że zawiadomiły o komentarzu? A może dlatego, że to ja pod swoim zdjęciem umieściłam komentarz, to gugle pomyślały, że się pomyliłam.
Tak czy siak, cieszę się, że nie narozrabiałam. 🙂
TyżAlecki, coś nie widać. Mam nadzieję, ze korzysta czasami z woreczka świętego spokoju. 🙂
Witam Mieteckową i Oleńkę. Cieszę się, że już wróciłyście. W gromadce zawsze weselej. 😀
Alicjo, u nas też po słonecznym dniu była lodowata noc. Wieje północny wiatr i kie słonka brak, to mrozi. 🙁 Paskuda! Trzeba go pogonić. 🙂
Miś to okazuje się ciekawski włóczykij. Nie ukrywam, że też się lubię rozglądać, lubię wiedzieć i sprawdzać, bez złośliwych podtekstów.
Znalazłam na Allegro jegomościa sprzedajacego figurki z surowego drewna. Nawet jedną, Józefa, można by przerobić na moje potrzeby. Wysłałam do sprzedawcy zapytanie, ale nic mi nie odpowiedział. 🙁
Takie surowe, wysuszone, obrobione drewno daje sporo możliwości doprawienia pod własny gust. Trzymaj się Misiaczku.
Kiedy jedziesz do Londynu i co z oczami? Ciekawska.
Krtek! Kochany przez mojego syna i jego mamę!
Zastanawiałam się, czy byłby tak uroczy, gdyby nie wydawał dźwięków?
Ojooj. 😀
NARESZCIE! Komputer mi padł i miałam już ostre objawy abstynenckie z tego powodu, ale na szczęście synek wrócił z majówki i uratował mamunię. 🙂
Łykend minął mi rodzinnie i ogródkowo. Do woreczka Świętego Spokoju mogłam przytulić się dopiero dzisiaj. Uściski dla wszystkich, lecę nadrabiać zaległości w czytaniu i oglądaniu.
Cieszę się, ze jesteś. a czemu Ci padł? Może zarobaczony jest? Mam chyba jakąś manię w tym temacie, ale nauczki były zbyt bolesne. Więc dmucham na zimne i skanuję komputra co tydzień. 🙂
Mrrrał!
Krtek? Jaaa! 😀
Szkoda, że ostatnio rzadko widoczny.
Ach juuu… 🙁
Alicjo, zauważyłam, że Miś podał Ci u Pana Adamczewskiego namiary do siebie z prośbą o dopisanie do adresów kontaktów w Budzie.
A tam nie ma Misiecka! 🙁
Mrrrał!
Ooo! Coś mi komentarz użarło… 👿 Czyżby jakieś nieautoryzowane myszy w Budzie?
Mam taką ciekawostkę. Kilka bajeczek Krtka w formie płyty AUDIO.
Takie ‚usypianki’ dla dzieci.
Zrobione na podstawie konkretnych filmików.
Świetne 😀
Niestety, rodziców też usypiają 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Ja się zmobilizuję, mt7
– już od jakiegoś czasu obijam sie w komputerze, mam do pozbierania różne poezyje, zdjęcia, skany i inne rzeczy, i jak nie ogródek, to coś. Ale się zmobilizuję!
Teraz mi się znowu nic nie chce, bo tu ogródek, tam piwnica, a i jeszcze musiałam się na pocztę przelecieć. Będę oficjalną teściową od 25 maja – pożyczam przyszłej oficjalnej synowej naszyjnik z korali lub bursztynu, do wyboru, na malutką ceremonię cywilną, musiałam jej to w miarę wcześnie wysłać pocztą. Tutejsza panna młoda powinna mieć coś pożyczonego – no to dlaczego nie. Czy w związku z oficjalnym tytułem teściowej będę miała jakieś nowe obowiązki? Nieoficjalną byłam 5 lat i dobrze było, wypowiedzcie się, teściowe, może powinnam się podszkolić!
Wróciłem z Warszawy . Już po przeglądzie . Pani zaleciła noszenie 3 okularów na zmianę .
1. Do spacerowania picia kawy i robienia rzeczy sympatycznych
2. Do pracy przy maszynie i stole roboczym
3. Do czytania ksiązek, gazet i korespondecji z Urzędem Skarbowym i ZUSem., pisania ksiąg podatkowych
Ulg dla jednoocznych w płaceniu składek ZUS nie przewiduje się no chyba że interesant przyjdzie z białą laską lub zostanie doprowadzony przez przewodnika lub psa
Mrrrał!
➡ Alicjo!
Na teściowych to ja… powiedzmy, że się jako kot nie znam 😉
Ale… „Tutejsza panna młoda powinna mieć coś pożyczonego”
Tutejsza panna młoda (lubelszczyzna wiejska) też.
A dodatkowo:
-coś starego
-coś niebieskiego
i jeszcze chyba jakieś ze dwa cosie, których nie pamiętam.
Aha! I koniecznie DOKŁADNIE jedna flaszka z wesela musi zostać zachowana na chrzciny.
JEDNA! Ani mniej, ani więcej.
(No fakt, mniej by było trudno 😉 ale dlaczego nie więcej? Nie wiem)
➡ Miś 2
Nie będę się wygłupiał z ‚dobrymi radami’.
Zdrowia życzę!
Powodzenia.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
U Kretika było raczej ahjoo 😉 chociaż pewnie interpretacja jego odgłosów zależy od widza.
Witam Witam serdecznie i dziękuję za pamięć o mieciowej i uroczyste powitanie 😀
Wróciłam z basenu, robię sobie szybką sałatkę grecką na kolację i zaraz do Was powrócę 🙂
Też się melduję posłusznie na stanowisku! 🙂 Ale mam zaległości do czytania!
„Między nami po ulicy,
pojedynczo i grupkami,
snują się okularnicy ze skryptami….”
Misiu witaj w klubie 😯 🙂
A do kontaktów z US proponuję Ci tylko i wyłącznie różowe okulary 😉
Sluchaj Alicjo,tesciowa to ja w najblizszym czasie jeszcze nie bede.Tak mniemam 😉 Poki co mam tesciowa i napoczatku nie bylo wesolo.Nawet sie iskrzylo,wiec Ciebie przestrzegam,cobys sie w tesciowa-jedze nie przeistocztla 😉 Chociaz chyba Tobie to nie grozi,bo 5 lat trenowalas!!!!!
A Modej Parze,zycze co najpiekniejsze 😀
Ps. Przybylych buda-gosci serdecznie witam,bedzie znowu razniej.
Sama ide pletw szukac………….
Polska telewizja nakręciła dwa przedstawienia na podstawie pisania Pana Drdy. „Igraszki z diabłem” i „Zapomnianego diabła”.
W wolnej chwili postaram się wklepać kawałek jednej z tych bajek, żeby przybliżyć klimat. Coś fantastycznego, powiadam wam.
Alicjo, jako teściowa nie będziesz miała nowych obowiązków, ale za to nowe przywileje – 5 marca jest Dzień Teściowej, więc…ho, hooo. (pamiętam, bo to dzień urodzin mojej wnuczki, więc i zięć pamięta i kwiaty wręcza).
To Blejkocie, u nas też tak jest. Coś pożyczonego, starego, niebieskiego (trzy rzeczy). Moje korale i są stare i czerwone, a niebieskie to niech juz ona się zakręci, ja jej załatwiam dwa w jednym 🙂
Nie będzie wesela, tylko świadkowie i państwo młodzi, tak młode państwo chce.
Impreza rodzinna w lipcu i nie sądzę, żebyśmy pili wódkę i mogli zaoszczędzić butelkę na chrzciny, bo Chińczycy wódki nie za bardzo. Lubimy wino. A moja synowa o dzieciach myśli coraz mniej, o czym już z mt7 kiedyś rozmawiałam 🙂
Ich życie, nie będę im dyktować, a i też się nie znam na tych teściowych w zasięgu ręki, bo nigdy nie miałam z racji odległości, a teraz to też kawałek drogi do tych moich młodych (jako ja te ściowa niedługo).
A propos…Wczoraj czytałam zbiór opowiadań Hłaski (56 rok wydania) p.t. „Namiętności” (dodające skrzydeł to nie jest, wręcz przeciwnie, dołujące, jak to Hłasko). W którymś momencie Hłasko zasuwa takim tekstem : „…62-letni staruszek”, i się roześmiałam. 62-letni „staruszek”?! Zarty jakieś….
W dzisiejszych latach „staruszek” ma 80 lat minimum! A i to żwawy!
O cholera!
To ja się piszę na teściową, skoro jest Dzień Teściowej, tylko nie jestem pewna TeżAlicjo, czy to jest u nas w Kanadzie. Ale jak powiem mojej Jeszcze-Nieoficjalnej-Synowej, to ona nie będzie miała nic przeciwko, jestem pewna!
mt7, to nie był wirus – synek tłumaczył, ale rozumiałam tylko przysłówki i spójniki. Ja jestem wyjątkowy matoł komputerowy! Na wszelki wypadek nie będę wyłączała maszyny, bo syn nie zawsze może przybyć z odsieczą, a jego ojciec zna się tak jakby poniekąd…
Jak się cieszę, że znowu mogę z Wami być. 🙂
Co Ci powiem, to Ci powiem, Misiu.
Z okularami należy ostrożnie. Z lekarzami też.
Rozsądny i dobry okulista powie Ci, że zmiana okularów przyzwyczaja i rozleniwia oko. Mnie bardzo niechętnie przepisała receptę i tylko o ? (słownie: pół) dioptrii więcej. Zastanawiam się, czy realizować. Okulary nie są tanie. Zobaczę. Muszę trochę grosza na badania Mamy wydać.
„Jak się cieszę, że znowu mogę z Wami być.”
Ja też się Alicjo cieszę, bo niekoniecznie lubię gadać sama ze sobą. 😀
Zrezygnowałam z greckiej sałatki, zjadłam serka smierdzielka, popiłam włoskim winkiem i spieszę, by donieść…
Wczora z wieczora, tuż przed wyjazdem do Warsiawy, obejrzałam sobie Kronikę Krakowską (taki nasz informator o regionie)
Jedna z podanych wiadomości dotyczy Naszej Budy, więc Państwo pozwolą, że przytoczę streszczenie.
Telewizyjna kamera podpatrzyła obrzędy związane z rozpoczęciem na Podhalu wiosennego redyka. Poświęcone przez księży owiecki w towarzystwie bacy, juhasów i owczarków rozpoczęły wędrówkę na hale.
Tak się zastanawiam, co z naszym Gospodarzem?? Czy zostaniemy sami w Budzie do Jego powrotu we wrześniu, czy też może załatwił sobie jakowyś blukonekt i będzie się z nami bezprzewodowo kontaktował z jakiegoś sałasa(u) 😉
Witajcie kochani,
Znów wpadam tylko na sekundę bo pracy mam okrutnie dużo i padnięta trochę jestem. Ominęła mnie dyskusja o fotograficznej przeszłości… (Dlaczego mama się tak złościła widząc suszące się na szybach w kuchni świeżo wywołane zdjęcia? hi hi hi…)
Dzięki Emtesiódemeczko za powitanie wczorajsze. Córeczka ma się dobrze, chociaz chyba pierwszy ząb jej rośnie i marudna się z tego powodu robi chwilami. Na żadnego księcia ostatnio nie wpadłam, jak tylko znów jakąs gafę popełnię na najwyższym szczeblu, nie omieszkam donieść.
Alicjo gratulacje z okazji awansu na teściową. Wszystkiego dobrego dla całej rodziny 😀
Misiu ja też strasznie tęsknię za Tatrami. Za Beskidami też. Konspiracyjnie donooszę, ze mam kawałek Babiej Góry na biurku. Malutki, ale zawsze…
Strasznie mam dużo nadrabiania zaległości w czytaniu 🙂
To pozdrawiam wszystkich jeszcze raz i biore się za nadrabianie tych zaległości
Gospodarz zostawił nam uśmięchnięte kufy ino do wtorku.
To musi wrócić, Mietecko! 😀
To jest przecież całkiem magiczny Owczarek, to co dla niego przestrzeń i czas. 😉
Owczarek pisał, że nie będzie go najmarniej do wtorku. No, chyba że wybrał szałas zamiast Budy, ale nie wierzę.
mt7, Ty mi nie mów o lekarzach!!!!
Nadrabiaj, Jagusieńko, nadrabiaj, ino powoli. Bo już mądrzy ludzie gadali, że należy się spieszyć niespiesznie, a w naszej budzie szczególnie! 🙂
No to wyszło,że jestem łajza mineli z mt7! 🙂
Nie wiem, czy wiesz, TeżAlecko, że bociany mają już 4 jajka. Pewnie muszą znieść więcej, bo nie wszystkie owocują bociankami. Tak sobie myślę.
A do lekarzy czasami trzeba się udać. 🙁
Zazdroszczę Alicji, że będzie teściową.
Może i ja się kiedyś doczekam. 🙂
Myślałam sobie o Tobie i powiem Ci. co i tak dobrze wiesz. Tyle ma się wolności ile się WYSZARPIE ukochanym najbliższym. 😀
Witojcie! No to se pojodłek i … biere sie za nadrabianie zaległości w cytaniu komentorzy. A kapeckie widze, ze sie tyk zaległości porobiło. Ale pomalućku bede nadrabioł 🙂
Święte słowa, mt7, ale to czasami trudne nad wyraz! (Chodzi mi o to szarpanie wolności).
Doczytałam komentarze – jestem ZA Konstytucją!!!
Lecę do boćków na chwilę.
A jednak wybrał budę, a nie szałas!
Korzystając z obecności Jagusi w Budzie pospieszę z niespodzianką 🙂
Wczorajszy rodzinny spacer został przerwany przez ulewę ( tak tak Ano, my też pływamy), która zagoniła nas do kawiarni, szumnie zwaną „Zdrojowa”. Tam czterech młodych góraliczków podśpiewywało do kotleta pieśni nie tylko góralskie.
Starałam się uchwycić chociaż fragmencik występu, przypadkowo trafiając na piosenkę o… owieczkach, bacy i juhasach 😀
Niestety nie dysponowałam właściwym sprzętem nagrywającym, więc nagranie kiepskie 🙁 , ale i tak zaraz wysyłam do Alicji, może się je uda umieścić w naszej galerii
No i proszę jaki dzień powrotów nam się dziś ułożył 😀
Ja powoli odpadam, muszę odespać wczorajszą trasę…
Słodkich snów, niech się Wam aniołki podjadające jałowcową przyśnią 😉
Ja też się żegnam – przed ósmą muszę być zwarta i gotowa, bo przyjdzie komisja od usterek. Jakim cudem to mi się uda, nie mam pojęcia, no, ale jak trzeba, to trza.
Nie chcę do przyśnięcia aniołków podjadających jałowcową, bo ze śmiechu się obudzę! 🙂
Do jutra.
A ja poproszę o jakieś przyjemne sny, bo całą ubiegłą noc mordowałam się z armią dzikich lokatorów w moim (?) mieszkaniu. Obudziłam się z bezsilnej rozpaczy i nie mogłam uspokoić się przez dłuższą chwilkę. 🙁
Ale teraz wszysztko wraca do normy, to i sny pewnie tyż.
Pozdrówko dla wszystkich, łącznie z Gosickiem! 😀
62-letni ‚staruszek’?! Żarty jakieś? – pisze Alicja
Ech, chyba Wam wreszcie podrzucę stronkę, na którą zaglądam równie często, jak do Owczarkowej Budy (i ‚też’ nie mogę jej bezczelnie podgiąć do ‚rozwoju zawodowego’ – choć nigdy nie wiadomo, jakimi ścieżkami i perciami on – paskudnik – chadza 😉 )
Zatem:
http://www.madaboutmountains.com
Fotki z The Lake District przypominają mi Keswick, Derwent Water, Cat Bells, Helvellyn*, Langdale Pikes, okolice Buttermere… – trochę tego zdeptałam.
W tejże Krainie Jezior, w 2006 pictures znajdą Państwo dzień Barrow (Irene’s 90th birthday walk). Gdy te fotki zobaczyłam po raz pierwszy, dodałam do dotamtoczasowych marzeń na starość (‚nie daj mi Boże, broń Boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości – póki życie trwa’) życzenie pozytywne: ‚daj mi Boże tak kolekcjonować wrażenia i wspomnienia, jak Ann… albo najlepiej – jak Irene!’
—
*via Striding Edge, of course 😉
kurczaki, pogoda dziś typowo barowa. Pada, zimno, nic tylko siedzieć w ciepłym barze, w gwarze głosów popijać..właśnie – piwo nie, bo zimne, chyba że grzańca.
Czy ze Smadnego Mnicha można zrobić grzańca? I jak – jakie macie receptury na grzańca?
Grzańca można borsuczku ze wszystkiego 😀
Zależy co się ma pod ręką. Smadnego Mnicha to by mi trochę szkoda było. A poza tym, to wczesnawo jeszcze. Chociaż…onegdaj na polskich dworach podawano wykwintną zupę winną z korzeniami, śmietanką i ciastem na śniadanie , pospólstwo zadowalało się śniadaniową zupą piwną z białym serem 😛
A przepisów znalazłam kiedyś całe mnóstwo i to najdziwniejszych. Jak ktoś ma ochotę to podaję linkę: http://kurdesz.com/main.php?artId=131
aa prawda – kurdesz.com, moje podstawowe źródło wiedzy o winach 🙂 mam znajomego konesera, przynajmniej tak całkiem nie zagania mnie w róg, kiedy opowiada mi o swoich winnych wędrówkach 🙂
Jaguciecko, piszesz na swojej stronie o ewentualnym zakazie używania cukru przy produkcji wina.
Ja na emeryturce przez kilka lat nastawiałam winogrona na wino. Problem miałam taki, ze w Polsce nie ma w sprzedaży winogron winnych, więc jeździałam na giełdę owocową i kupowałam piękne, świeże czarne winogrona, ino że do jedzenia. Ale wina wychodzły mi znakomite (mniam) tylko z ilością cukru miałam problem. Raz próbowałam je dosłodzić wywarem z rodzynek, to wino nie chciało mi się sklarować. Pomimo różnych sposobów ratunkowych został spory osad. Nie wiem czym innym można dosładzać moszcz, żeby nie fałszować smaku.
Teraz nie mam do tego głowy, ale to przyrządzanie i praca to sama przyjemność. Żałowałam moim gościom mojego winka, bo gamonie nic się nie znają (ja zresztą też). Było im wszystko jedno, co piją. A to moje winko wypieszczone, bez chemii konserwujacej, pycha! 😀
Dlatego potrzebna mi winniczka. No, nie tylko dlatego. 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie i rodzinkę Twoją.
Wschodzące zęby (i wychodzące też) to dla ludzia poważny problem. Ucałuj ludzia w rąsię od cioci Marysi. 🙂
Nie mam własnych wnusiów, to się do innych przypinam 😀
Kiedyś we Włoszech, Pani stojąca obok miała urocze bambino na ręcach. Z zachwytu i sympatii dotknęłam malutkiej piętki. Mama zareagowała wzburzeniem i oburzeniem. 🙁
Z drugiej strony ją rozumiem, nie moze każdy wycierać rąk o dziecko. 🙂
Tu jest link do ciekawej strony o ciekawej technice fotograficznej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/High_dynamic_range_imaging
Dzień dobry.
mt7, teraz tak się porobiło, że na cudze dzieci to nawet lepiej nie patrzeć, bo zaraz rodzice stają się podejrzliwi co do naszych zamiarów. Kiedyś widziałam takie przewesołe dziecko, sięgnęłam po aparat, bo aż się prosiło o zrobienie fotki i… tu sie powstrzymałam. Lepiej nie, nawet nie pytać, czy można, bo nie wiadomo, jak nas rodzic potraktuje.
A wino…Moja koleżanka kupiła po Portugalczykach dom, a tam jak przystało na prawdziwych Portugalczyków – winogrona w ogrodzie. Eli nie chciało się tego tykać (tyle, co zjeść, ile się da), więc zaproponowała, czy nie chciałabym. Wina z tego wychodziło średnio 100 l , ale jakość nie bardzo, bo był to gatunek concorde, Jaguś by coś mogła powiedzieć na ten temat. Według opinii winiarzy, nadaje się na dżemy i soki, na wino dużo mniej.
Nastawiałam to-to na pierwszą fermentację w wielkim plastikowym pojemniku bez niczego, pogniotłam, ile się dało i już – bardzo mnie kusiło, żeby wskoczyć do tej beczki i ugniatać własnymi nogami, ale się powstrzymałam 🙂
I jak tylko puscił się sok, samo sobie fermentowało bez żadnych dodatków. Jednak było zbyt cierpkie i aromatyczne niekoniecznie w pożądanym sensie tego słowa, toteż dodawałam trochę cukru do drugiej fermentacji. Zaprzestałam tego procederu, bo się zawsze sama urobiłam po pachy, a ledwie było gotowe do picia, zbiegali się wszyscy znajomi i nigdy mi nie poleżakowało. Ja bym chyba też nie dała poleżakować za długo, ale jakieś pozory niechby 🙂
Zdecydowanie nie była warta skórka za wyprawkę, jeśli chodzi o wino z tych winogron. A robiłaś kiedy, mt7, wino z kwiatów mleczu? Bardzo dużo roboty ze zbiorem kwiatów i ich przygotowaniem (zrobiłam raz 20 l), ale bardzo pyszne wino, raz w życiu warto zrobić, a potem innym kazać, że w tym roku to ich kolej, niech robią.
Już mi się nie chce za bardzo, ale co roku robię wino z rabarbaru, bo mi rośnie nadprogramowo za dużo. No i z porzeczek czerwonych, w zeszłym roku miałam pierwszy „spory” zbiór, spory na tyle, żeby zrobić 8 l. wina. W tym roku zbiór zapowiada się większy. Niedaleko mnie jest parę winnic, i paru gospodarzy, którzy zajmują się hodowlą winorośli, pdorukcję upłynniają winnicom. Mogłabym od nich zakupić odpowiednia ilość winogron, ale już mi się nie chce z tym bawić, bo nikt mi w pracy nie pomaga. W piciu – i owszem!
Alicjo taka pracowita mrówka to prawdziwy skarb. Czy wszyscy mówią do ciebie Skarbie. Do mnie wiele klientek mówi Mój Drogi … może dlatego, że mam najdroższe ramy w mieście 🙂
Oj Misiu2, nikt do mnie nie mówi „skarbie”, czasem J. się zapędzi i powtarza po moim Tacie „moje skarbki”, ale dla Taty to była moja młodsza siostra, te „skarbki”. O co wcale nie mam żalu, bo to było małe rozkoszne dziecię, w czasie, kiedy ja już miałam pretensje do bycia nastolatką, i durna, nie mogłam się doczekać.
Wcale nie jestem pracowita mrówka, chociaż jak spojrzę do tyłu, to były czasy, kiedy byłam tytanem pracy wręcz. Coraz więcej rzeczy mi się nie chce robić i nie robię. Pojąć nie mogę, jak kiedyś w tygodniu potrafiłam zmieścić pracę zawodową, pracę-hobby-pasję wiadomą, wychowywanie dziecka, zajmowanie się domem, a w łykend jeszcze człowiek albo organizował, albo bywał na jakiejś towarzyskiej imprezie. O, i pisanie listów do rodziny i przyjaciół na piechotę, papier-długopis, a były to listy długodystansowe, na długie czytanie.
A teraz? Teraz się wysyła na maszynie, czasem posprawdza, czy jakieś błędy – a najczęściej to się po prostu skajpuje 🙂 No i dobrze.
Przerwałam na jakiś czas pisanie, wyszłam na ogródek po szczypiorek – a tam świstak biegał. Aparat został przy komputrze, a potem już za pózno było na zdjęcie, bo uciekł 🙁
O, jak taki drogi jesteś, to co się dziwisz, że mówią do Ciebie „mój drogi” ? 🙂
Witam z wieczora….
Jak to milo,ze owczarek sie objawil.Juz myslalam,ze my sieroty takie 😉
Wczoraj pol wieczoru stalam w kuchni ,zeby salatke przyrzadzic.No i wiecie co moi mili-wychodzi na to,ze sama ja bede jadla przez kolejne dwa dni.Bo moim chlopom przeszlo,teraz maja ochote na cos innego.A nich to piorun trzasnie!!!!!!
Ide nalac sobie szklanke,solidna piwska!
No to tymczasem.
Ana.
No, skończyłam odrabianie zaległości. Trochę tych wpisów namachaliście przez ten tydzień… 🙂
Dzięki, mt7, za pozdrowienia. Uśmiecham się do Ciebie serdecznie, o tak 🙂
No i biorę się za zdjęcia, żebyście mogli coś pooglądać.
Ha, Bozia uznala moje zale za sluszne i wlasnie poslala z niebios pare grzmotow- nie ma to jak babska solidarnosc 😉
Ps. Dawno juz chcialam Was poprosic o tlumaczenia tych angielskich wstawek w Waszych komentarzach,bo ja angielskiego ani,ani……….
A chcialabym tyz wszystko zrozumiec!!!!!
No to byloby na tyle,teraz znikam.
Ana
Anecko, tu masz linka do strony PWN z tłumaczem polsko-angielskim. Czasami zabawne są te tłumaczenia, ale rzecz jest bardzo przydatna. Na górze tej strony jest też okienko, gdzie można sprawdzać polską ortografię i parę jeszcze rzeczy:
http://translatica.pwn.pl/
może zapisz sobie w ulubionych 🙂
Właśnie dzisiaj śmiałam się opowiadając synowi podczas tradycyjnego wtorkowego obiadu o tłumaczeniu Hamleta przez translatora PWN. Wielce zabawny tekst to był. Ale na bezrybiu… 🙂
Późno już się robi, a tu pustki wokół. 🙁
To ja też znikam.
mt7-ko Bog zaplac za cenna informacje.Na pewno skorzystam 😀
Ale moje wolanie o tlumaczenia,to byl taki maly protest przeciw tym angielskim ,czy z innych jezykow,wtraceniom.To juz jest jakas palga swiatowa.Czasami zastanawiam sie w jakim kraju jestem?????
W mojej Krainie Wiatrakow niestety nie jest lepiej.Przyznam,ze strasznie mnie to irytuje.Nie mam nic przeciwko,gdy w nawiasie jest tlumaczenie.No i gdy sa to powszechnie znane zwroty,ale dluzsze wypowiedzi odbieraja innym moznosc uczestniczenia w dyskusji……ot co
Pozdrowka.
Ano zrobilo sie pusto,wiec i ja uciekam.
Dobrej Nocy.
Masz rację Aneczko, w pełni się z tobą zgadzam i popieram.
Śpij dobrze i niech Ci się śni bezchmurne niebo 🙂
Mrrrał!
To ja jeszcze zaległości 🙂
➡ Ola
„Bar w Beskidach” śpiewa „EKT Gdynia”. Występowali m. in. na Giełdach (OTGPS).
A tak w ogóle, to mój Kolega 😉 przeprowadził szczegółową analizę, z której wynikało,
że przesyłanie plików mp3 własnołapnie wykonanych z legalnie kupionej kasety/płyty jako załącznika w mailu do znajomych jest… jak najbardziej legalne.
Nawet jakiś wpis szykował.
Chyba mu go gwizdnę, bo strasznie się guzdrze 😉
➡ Alicja
‚Moje korale i są stare i czerwone (…) dwa w jednym’ chyba ok., ale ekspertem nie jestem 🙁
‚nie sądzę, żebyśmy pili wódkę’ a kto mruczał coś o wódce? 😯 O flaszkę chodziło.
Butelka wina to też flaszka, jak najbardziej 😀
A o co chodzi z tymi Chińczykami? Coś mi umkło?
Barrrdzo podoba mi się podejście „Ich życie, nie będę im dyktować…”
Też tak mam. Chociaż kocięta jeszcze barrrdzo młode są.
I na koniec propozycja (bo rad to ja nie udzielam).
Alicjo, odstaw Hłaskę 🙄
Mirosław Żuławski – „Opowieści mojej żony”:
„jeśli już dzieci odchodzą z domu, to tylko chciałoby się,
aby mieszkały gdzieś niedaleko i żeby można było na nie od czasu do czasu popatrzeć.
I żadna rozsądna matka nie może wymagać nic więcej…”
W 1975 roku „niedaleko” znaczyło po prostu odległość.
Dzisiaj to znaczy zupełnie co innego.
Ale sens się zachował.
A jeśli chodzi o kocięta, to barrrrdzo różnie bywa.
Znam takie „żaby co się zarzekały…” a teraz świata za swoimi młodymi nie widzą.
I jakoś wcale mnie to nie dziwi.
I pozdrrrrawiam Wszystkich serrrdecznie.
Blejk Kot
Witojcie! Nadal mom zaległości w cytaniu komentorzy, ale juz coroz mniejse 🙂
A póki co syćkim zyce – w zalezności od strefy casowej – piknej nocy abo piknego popołudnia 🙂
„A o co chodzi z tymi Chińczykami? ”
Odpowiem za Alicję. Synowa jest Chinką, ma chińską rodzinę i Alicja ma widać takie obserwacje, że nie piją wódki. 🙂
Trzymaj się koteczku.
Oto moj adres do strony z gadankami moimi.
Obiecuje poprawe. Pozdrawiam serdecznie
Anecka Schroniskowa 🙂