Pon Kopaliński
Na mój dusiu! Jo sie tak przymierzołek, coby wyryktować jakisi wpis o ponu Kopalińskim, a teroz… Teroz to jo moge o nim pisać ino w casie przesłym. Ocywiście tak tyz mozno, ale wpis o kimś, fto JEST to cosi zupełnie inksego niz o kimś, fto BYŁ. Mogom sie nawet te dwa wpisy nie róznić ani jednom literkom, ani jednom kropeckom cy inksym przecinkiem, a i tak bedom rózne. Bo to jest podobnie jak z filmem „Karol” – to był zupełnie inksy film wte, kie Jan Paweł II zył, a zupełnie inksy od kwili śmierzci nasego papieza.
Trudno. Nie napisołek, jaki pon Kopaliński JEST i juz nie napise. Niekze więc choć napise, jaki BYŁ, bo tak mi sie widzi, ze wpis o tym hyrnym ponu od słowników powinien sie w moim blogu noleźć.
Kie dowiedziołek sie, ze pon Kopaliński pomorł, zacąłek przeglądać internetowe wiadomości na jego temat. Napisano o nim, ze był to mędrol, ftóry budził wielki podziw wśród inksyk mędroli. Słusnie tak napisano, bo to prowda. Napisano, ze był to sakramencko pracowity cłek. To tyz prowda. I prowdom jest tyz, ze więksość Polaków sięgała do jego słowników z duzo więksom przyjemnościom niz do słowników inksyk autorów, bo jego pióro było tak lekkie, ze chyba zodno z gęsi w mojej wsi takiego nimo. Skąd on tak niezwykłe pióra broł? Nimom pojęcia, ale skądsi broł. Mioł na to jakiesi sposoby.
Nika jednak nie mogłek noleźć informacji, ze pon Kopaliński to był cłek o wielkim pocuciu humoru. Moze kasi była, ale mi nie udało sie na niom natrafić. A trza wom wiedzieć, ze umioł on rozbawić towarzystwo. Piknie umioł! I robił to na swój ponokopalińskowy sposób. Roz siedzioł se w salce ZAiKS-owskiego pensjonatu „Halama” w Zakopanem. Jeśli fcecie wiedzieć, ka ta „Halama” jest, to idąc ulicom Piłsudskiego ku Krokwi pozirojcie uwaznie w prawo, wte uwidzicie. No więc pon Kopaliński siedzioł se w tej salce w „Halamie” i wroz z paroma inksymi osobami oglądoł telewizje. Akurat sła transmisja zawodów w skokak narciarskik. Nagle do salki wlozł taki jeden pon, co to mioł w zwycaju godać, co ślina na język przyniesie. A wiadomo ze to, co ślina na język przyniesie, niekoniecnie musi mieć sens. No i ten pon zacyno rozkosnie scebiotać:
– Ach! Dzień dobry! Dzień dobry! Ach! Ach! Co ja widzę! Skoki narciarskie państwo oglądacie! I co? Jaki wynik?
Syćka zacęli sie dziwić, o co chłopu idzie? Cemu pyto jaki wynik? Przecie to skoki narciarskie, nie mec piłki noznej! Ino pon Kopaliński sie nie dziwił, a jeśli nawet, to najwyzej przez ułamek sekundy. A na to pytanie „Jaki wynik?” odpowiedzioł sakramencko powaznie:
– Jeden-jeden.
Syćka w świetlicy takim śmiechem wybuchli, ze mało pobliskiego Giewonta nie obudzili! A moze obudzili? I moze nawet Giewont uśmiechnął sie po swym skalistym wąsem, ino zaroz potem znowu usnął? Kieby pon Kopaliński odpowiedzioł na to dziwne pytanie śmiejąc sie, pewnie nie rozśmiesyłby inskyk jaz tak barzo. Ale ze – jako pedziołek – odpowiedzioł sakramencko powaznie, jego odpowiedź rozbawiła towarzystwo do łez. Bo pon Kopaliński mioł ten dar, ze umioł rozśmiesać samemu zachowując absolutnom powage. Ryktowoł śpasy mając prowdziwie kamiennom twarz, zupełnie jako pon Baster Kiton. Ta basterkitonowatość piknie mu sie przydawała nie ino wte, kie godoł cosi śmiesnego, ale tyz wte, kie knuł zabawne intrygi. Choćby podcas wyciecki do Kazimierza Dolnego i Puław, ka wybroł sie wroz z cwórkom przyjaciół (jak by ftoś fcioł wiedzieć, to dodom, ze jednym z nik był hyrny pon Szymon Kobyliński). Kie wycieckowice uwidzieli w Puławak restauracje, postanowili zatrzymać sie tamok na kawe. Wesli, siedli przy stoliku, zaroz przysła ku nim poni kelnerka i spytała co podać.
– Ja poproszę kawę – pedziała pierwso osoba.
– Ja też – pedziała drugo osoba.
– Ja też – pedziała trzecio osoba.
– Ja też – pedziała cworto osoba.
Wreście odzewoł sie pon Kopaliński:
– I ja też kawę wypiję.
Zaroz jednak powaznym tonem dodoł:
– Ale ja poproszę w czystej szklance.
Bidno poni kelnerka! Bidno bo zanurzono jaz po wierch głowy w swej kelnerskiej rutynie! Podesła ku okienku do kuchni i zaroz donośnym głosem poinstruowała poniom kucharke:
– Pięć kaw, z czego jedna w czystej szklance!
Tak w ogóle to cosik mi sie widzi, ze pon Kopaliński lubił śpasy, a śpasy lubiły jego, i ryktowały sie nawet wte, kie on ik ryktować nie zamierzoł. Kiesik zdarzyła mu sie mało katastrofa – śtyry tysiące fiszek, ftóre mioł poukładane w porządku alfabetycnym, posypało mu sie i pomiesało. Nie było rady, trza je było poukładać na nowo. Ocywiście hyrny autor słowników mógł to zrobić, ale kapecke skoda mu było casu. Pomyśloł, ze moze ftoś za godziwom opłatom mógłby mu pomóc? Moze ftoś z biblioteki? Przecie tamok ciągle karty katalogowe w porządecku alfabetycnym układajom (to były casy, kie bibliotecne katalogi ryktowało sie na papierowyk kartak, nie w komputrak). No i zadzwonił do pewnej duzej biblioteki. Z jednom poniom bibliotekarkom godać zacął. Wyjaśnił, o co mu idzie.
– A ile będę miała czasu na ułożenie tych fiszek? – spytała poni bibliotekarka.
– Ile pani będzie potrzeba, tyle będzie pani miała – odpowiedzioł pon Kopaliński.
– Aha – pedziała poni bibliotekarka, a to krótkie „Aha” zabrzmiało jakby jakosi wielko rozterka wkradła sie do jej dusy.
– A ile za to dostanę? – spytała po kwili niepewnym głosem.
– Ile pani będzie chciała, tyle pani zapłacę – odpowiedzioł pon Kopaliński.
Teroz juz zakłopotanie bibliotekarki zrobiło sie wielkie jako Rówień Krupowo. Jaz przez słuchawke telefonicnom było to zakłopotanie cuć. Po dłuzsej pauzie bibliotekarka wreście wydusiła z siebie:
– To ja się nad tym zastanowię i oddzwonię.
– Dobrze – zgodził sie pon Kopaliński i odłozył słuchawke. No i zacął cekać na odpowiedź. Cekoł i cekoł. Cekoł i cekoł… Wreście zadzwonił telefon. Pon Kopaliński podniósł słuchawke, w słuchawce odezwoł sie… głos jakiegoś chłopa.
– Dzień dobry – pedzioł głos chłopa. – Ja dzwonię z biblioteki, w imieniu koleżanki, której chciał pan zlecić pracę. Prosiła mnie, żebym przekazał panu, że niestety na takie warunki ona nie może się zgodzić.
Więcej juz pon Kopaliński nie sukoł pomocy do swoik fiszek. Sam se je poukładoł.
Cy ino wśród ludzi on śpasowoł? Nie, chyba nie. Zdoje sie, ze wśród śpaków tyz. Bo wiem, ze chodził se do warsiawskiego Parku Łazienkowskiego – barzo lubił tamok chodzić – i spotykoł sie ze śpakami. Gwizdoł cosi ku nim, a one mu odgwizdywały, znowu cosi ku nim gwizdoł, a one znowu mu odgwizdywały. Tak było! O cym on z tymi ptokami-poliglotami godoł? Tego nie wiem. Ale tak mi sie widzi, ze i tematy powazne, i śmiesne w tyk rozmowak porusoł. Zreśtom skoro EMTeSiódemecka i Mietecka bywajom w parku króla Stasia, to moze kiesik jakisi śpak ujawni ftórejś z nik, o cym te rozmowy były? Jo w kozdym rozie nie wątpie, ze były barzo ciekawe.
I telo. Jako widzicie, zodnyk woznyk faktów z zycia pona Kopalińskiego tutok nie podołek. Ale tak se myśle, ze nawet te mniej wozne mogom sie przydać komuś, fto fciołby kapecke wiedzieć, jaki ten pon był, kie nie zajmowoł sie ryktowaniem kolejnego piknego słownika abo inksego „Kota w worku”.
A skąd jo znom te historyjki, ftóre wom dzisiok opowiedziołek? Nie pytojcie, bo i tak nie powiem :). Niek to pozostonie mojom owcarkowom tajemnicom. Hau!
P.S.1. Jesce roz wroz z poniom Owcarkowom piknie, barzo piknie dziękujemy za syćkie zycenia! Telo ik było! Na mój dusiu! Telo ik było! I z telu krajów! Mało ftóry cłowiek telo zyceń dostoje, a co dopiero pies! 🙂
P.S.2. A w nasej budzie jest nowy gość – Janicek Leworęcny. Ino trza go ostrzec, ze u nos, nie ino lewej ręki bedzie musioł uzywać, ale prawej tyz. Bo przecie do jednej ręki Smadnego Mnicha bedzie dostawoł, a do drugiej jałowcowom 🙂
Komentarze
O jak pieknie, Owczareczku, opisales Pana Kopalinskiego. Az strasznie mi sie zal zrobilo, ze umarl, choc przedtem tylko odnotowalam te wiadomosc.
Z takich Dostojnych Starcow to bylo mi bartdzo zal jeszcze Pana Profesora Juliusza Gomulickiego , ktory mi tak pieknie Norwida przystosowal do czytania. A podono wcale nie bul „prawdziwym” profesorem, tylko z laski Bozej i talentu i pracowitosci. Zupelnie jak ten inny nasz Dostojny Starzec, ktorym byle Bender i Macierewicz geby sobie wycieraja.
Dzieki Ci za Pana Kopalinskiego.
‚wpis o kimś, fto JEST to cosi zupełnie inksego niz o kimś, fto BYŁ’ – pisze Owczarek.
…To wszystko przez tę drugą datę wyrytą niemiłosiernie w kamieniu…
Ale czasem Ci, co odeszli (i bliscy i ‚tylko’ znani) bardziej SĄ, gdy odeszli…
Może – przez to, że odeszli i trzeba podjąć refleksję nad darem ich osobowości. Także – podjąć i kontynuować ich dzieło. Czasem – przetworzyć je. Czasem – trochę zmienić… uwspółcześnić, rozpropagować. Ale kontynuować. Sztafeta pokoleń musi trwać. Byśmy mogli mieć nadzieję, że wyrażenie ‚ostatni z wielkich’ to tylko błąd naszego patrzenia, naszej perspektywy… bo obok wyrastają nowi wielcy.
Owcarecku ostomiły
Piękny tekst wyryktowałeś o panu Kopalińskim.
Na mojej półce stoją słowniki i zaglądam do nich regularnie ale nie po to żeby znaleźć jakieś słowo którego nie znam , ale żeby poczytać jak najlepszy kryminał co tak wciąga ,że oczu nie można oderwać zanim dowiemy się kto zabił.
W dobie komputerów i internetu coraz rzadziej sięga się po słownik czy encyklopedię wydrukowaną na papierze . Myk , myk ,stuk, stuk i wiemy wszystko nawet nad ortografią nie musimy się zastanawiać bo maszyna zrobi to za nas.
Ale większość z nas Budowiczów kocha stare książki co zawalają mieszkania i zmniejszają „przestrzeń życiową”
Ale co to za życie w „przestrzeni” bez książek…
Ten dowcip o bibliotekarce wcale nie jest dowcipem, niestety.
Wiele osób wolność wyboru paraliżuje do tego stopnia, że wolą odrzucić korzystną propozycję niż zdecydować, jak wielka ma być ta korzyść.
Dlatego tylko wybrani mogą zostać przedsiębiorcami, bo zajęcie to wymaga określenia oczekiwanych korzyści i ich „wyegzekwowania” od świata.
Mało oryginalna będę stwierdzając, że pięknie napisałeś o panu Kopalińskim, Owczarku. Ja lubię „podczytywać” sobie do poduszki Jego „Słownik wydarzeń, pojęć i legend XX wieku”. Życia w „przestrzeni bez książek” też sogie nie wyobrażam.
Owczarku
Nic tu nowego nie powiem o Twoim pisaniu o Panu Od Słowników. Powiem Ci jednak, że tu trafiłam dopiero dziś, choć czasem widziałam Twoje Owczarkowe Gwarzenie u TesTeqa. To Twoje Gwarzenie Owczarku to… ech pewnie nic nowego nie wymyślę i pewnie wielu już tu pisało o tym do Ciebie i Ci dziękowało… a ja dziś zakupie duży słoik kawy i będę sobie wieczory spędzać tam gdzie pachną smreki i do herbaty podają serce (nie z piernika),
jak to dobrze że są blogi i że są jeszcze Podhalańskie Owczarki
kłaniam się nisko spod sukiennic
Paluszek
Śpaki…
Mam u siebie na osiedlu istną szpaczą filharmonię. Na placyku porosłym gęsto brzozami gromadzą się dziesiątkami ptaszydła i tak śpiewają, że w głowie się kręci. Nie miałabym śmiałości dołączyć do tej orkiestry, ciekawe, czy Pan Kopaliński by próbował 😀
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/CiekawostkiPrzyrodnicze/photo#5116393853382396258
Przychodzimy, odchodzimy… W przypadku Pana Profesora niewątpliwie non omnis…
Jak sobie przypominam prof.Kopalinski byl od zawsze!!!
Wielka szkoda,ze nie mogl z nami jeszcze kapeczke pobyc?!!
Ale na wyroki boskie nie mamy wplywu……………
Owcarku pozdrawiam i uciekam,bo pora obiad szykowac 🙂
Pani Dorotecko, a Twoje zdjecie ze szpakami przypomina mi znany rosyjski obraz „Szpaki przylecialy! „, nazwisko autora wylecialo mi na chwile z glowy (skleroze im kop). Bladoblekitny zagajnik, liscie ledwo zaczynaja sie pojawiac i w konarach brzoz pelno szpakow.
Jako mala dziewczynka bylam zafascynowana tym obrazem. Mama oprawila mi pocztowke i powiesila na scianie nad lozkiem. Szpaki przylecialy!
Owczarku!
Uzmysłowiłeś mi dobitnie,że Kopaliński,to nie tylko książka na półce ale także(i przede wszystkim) człowiek!
W „Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalinskiego znalazłem termin:
erudycja;gruntowna i rozległa wiedza;wszechstronna znajomość przedmiotu;uczoność,wykształcenie,oczytanie;wiedza książkowa. // erudyta
-łac.eruditio ‚nauczania;wyksztalcenie’ od eruditus ‚wypolerowany;….
Przyklad: Władyslaw Kopalinski!
Heleno,
Vesna. Grachi prileteli>Wrubel ?
Do Helenecki
Ha! I jo nimom, Helenecko, wątpliwości, ze takiego pona Macierewicza abo pona Bendera pon Kopaliński tyz piknie umiołby zapędzić w kozi róg i śpas im wyryktować. No chyba ze … by uznoł, ze z takimi to nawet śpasować nie warto 🙂
Do Basiecki
„Ale czasem Ci, co odeszli (i bliscy i ‚tylko’ znani) bardziej SĄ, gdy odeszli”
O, kruca! Jo miołek, Basiecko, w planie takie zdanie, abo dwa, abo trzy nawet, ze w pewnym sensie jednak pon Kopaliński cały cas JEST. Ino kany jo to zdanie zgubiłek? Kasi pod Turbaczem? Pod Lubaniem? A moze przy Jeziorkak Zawadowskik? 🙂
Do Misiecka
Jo se tak nawet myśle, Misiecku, ze pon Kopaliński właśnie mioł barzo prawidłowy stosunek do komputeryzacji. Piknie interesowoł sie nowinkami informatycnymi (co dlo osoby w jego wieku było racej nietypowe), ale jednoceśnie było dlo niego jasne, ze co papierowo ksiązka to papierowo ksiązka! 🙂
Do TesTeqecka
„Ten dowcip o bibliotekarce wcale nie jest dowcipem, niestety. Wiele osób wolność wyboru paraliżuje do tego stopnia, że wolą odrzucić korzystną propozycję niż zdecydować, jak wielka ma być ta korzyść.”
Hmmm… właściwie to jo se myśle, ze ta historia z bibliotekarkom (ta z kelnerkom zreśtom tyz) mogłaby trafić do niejednego podręcnika psychologicnego. A i do niejendego poradnika biznesmena 🙂
Do TyzAlecki
„Jego ‚Słownik wydarzeń, pojęć i legend XX wieku'”
Oooo! Ten Słownik słownik to jo w ogóle nie wiem, ka w takiej księgarni powinien stać: w dziale słowników cy literatury piknej? I tam, i tam by pasowoł 🙂
Do Palusecki
„kłaniam się nisko spod sukiennic”
Piknie! No bo tak… Spod Sukiennic momy Basiecke, ale Basiecka na jakiś cas przeniosła sie spod Sukiennic pod Big Bena. Spod Sukiennic momy tyz Profesorecka, ale on teroz do jakiegoś sakramencko trudnego egzaminu sie ryktuje. I jesce jest przyjaciel Profesorecka – Wawelok, Smok Wawelski znacy sie, ale on bez Profesorecka jakoś nimo śmiałości zaglądać ku nom. Dobrze więc, ze znowu momy sanse na biezące wiadomości spod Sukiennic 🙂
Do Poni Dorotecki
A z tego, co mi wiadomo, kie pon Kopaliński w tyk Łazienkak gwizdoł ku śpakom, to one casem te jego gwizdanki powtarzały. Nie wiem, cy śpaki kabackie majom jaki kontakt z łazienkowskimi. Jeśli majom, to niewyklucone, ze ta orkiestra, co dlo Poni, Poni Dorotecko, koncertuje, mo w repertuarze kompozycje pona Kopalińskiego 🙂
Do Dydyjecki
„Przychodzimy, odchodzimy? W przypadku Pana Profesora niewątpliwie non omnis? ”
A to przybocyła mi sie, Dydyjecko, historia, jak profesory na wydziale polonistycnym jednej ucelni zastanawiały sie, cy to mozliwe, coby jeden cłek sam wyryktowoł telo słowników i inksyk ksiązek, co pon Kopaliński. No i profesory dosły do wniosku, ze to niemozliwe, a zatem … pon Kopaliński nie istnieje, to ino fikcyjno postać, wymyślono na potrzeby mediów, a w rzecywistości te syćkie słowniki ryktuje wieloosobowy zespół uconyk z róznyk dziedzin. Profesory ocywiście śpasowały, ale nawet ten śpas świadcy o tym, jakim to tytanem pracy z renesansu rodem był pon Kopaliński. Tak więc to rzecywiście niemozliwe, coby tak WIELKI cłowiek ot tak, za jednym zamachem mógł przenieść sie na tamten świat. To jest ani fizycnie, ani metafizycnie niewykonalne! Więc na pewno non omnis! 🙂
Do Anecki
„Wielka szkoda,ze nie mogl z nami jeszcze kapeczke pobyc”
To prowda. Niejeden z nos fciołby dozyć tego wieku co on (jak wiadomo za miesiąc miołby setne urodziny), a i tak wydoje sie, ze zył za krótko.
„Ale na wyroki boskie nie mamy wplywu?????”
Ale jo w takim rozie, Ponie Bócku, piknie pytom, cobyś jakiego godnego następce pona Kopalińskiego tutok przysłoł 🙂
Do Jędrzejecka
„W ?Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalinskiego (…)”
A z tymi słownikami wyrazów obcyk śp. pon Szymon Kobyliński wroz ze znajomymi ryktowoł takom rozrywke: brali słownik pona Kopalińskiego, brali słownik PWN-owski i porównywali objaśnienia tyk samyk haseł w obu słownikak. I oceniali, ftóre objaśnienie pikniejse. Zawse pon Kopaliński wygrywoł telo do zera, kielo haseł porównywano 🙂
Do Okonicka
A moze trza kasi noleźć jakiego linka, Okonicku i syćko bedzie jasne? Jest tutok teroz jaki internetowy Szerlok Holms? 🙂
U Pani Doroty szpaki na brzózkach a umnie codziennie objadają winogrona. Czasu nie mam żeby przerobić na sok. Wina nie będzie do wolę włoskie. Moja wina.
Nie, chyba nie Wrubel. Wrubel to glownie takie rozne portrety rychtowal. Dreczy mnie, a nie moge przypomniec. Moze kto pomoze?
Sawrasow!
Tu:
http://www.allartclassic.com/pictures_zoom.php?p_number=120&p=&number=SAV001
Pamietalam to jako zagajnik…..
Ja też właśnie znalazłam:
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:RooksBackOfSavrasov.jpg
No i okazuje się, że „Graczi priletieli” to takie hasło – i piosenki są, i film, i dowcipasy na ten temat (nie całkiem smaczne), np.:
http://forum.aves-peugeot.ru/gallery/displayimage.php?album=topn&cat=10787&pos=13
Do Misiecka
Przydołby sie jaki słownik śpakowo-ludzki. Wte mógłbyś, Misiecku, z tymi ptokami ponegocjować 🙂
Do Helenecko
Obraz pikny!!! A właśnie uwidziołek, ze pona Sawrasowa w Wikipedii nimo. Powinien zacąć być! 🙂
Zapomniałam, że nie jestem u siebie i muszę wpisywać po jednym linku!
A więc pierwszy: też właśnie znalazłam:
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:RooksBackOfSavrasov.jpg
Owcarecku, jak widać jest w Wikipedii, ale nie polskiej.
A tytuł „Graczi priletieli” stał się już hasłem: są piosenki (także na YouTube) i jakiś film (dokładniej się nie wgłębiałam). I dowcipaski, nie zawsze smaczne:
http://forum.aves-peugeot.ru/gallery/displayimage.php?album=topn&cat=10787&pos=13
Przyszłam niedawno, zjadłam i spać mi się zachciało.
Pomacham więc tylko do Was i zniknę.
Ja też jakoś nie widziałam człowieka, tylko autora słowników na półce. Cieszę się, że nabrał ludzkich kształtów. 🙂
Śpijcie dobrze. 🙂
Do Poni Dorotecki
„Zapomniałam, że nie jestem u siebie i muszę wpisywać po jednym linku!”
Juz załatwione, Poni Dorotecko 😀 Przy okazji uśmierzciłek kolejnyk 11 spamów (na mój dusiu! nic tak barzo nie zniechęco do seksu jak uzeranie sie ze spamami o tematyce wiadomo jakiej!).
A auto, to jo se myśle, ze zostało przez ptoki z hyrnego filmu pona Hiczkoka zaatakowane … yyyyps! Niek nie zdradzom tematu następnego wpisu 🙂
Do EMTeSiódemecki
To i jo ku Tobie machom, EMTeSiódemecko. Ocywiście ogonem, bo u psa machanie ogonem jest wozniejse niz łapom 🙂
Z tego linku, Pani Dorotecko, to mi wychodza tylko jakies reklamy. A ja chce te dowcipy w zlym guscie, umieram wrecz z ciekawosci……… Prosze mnie nakierowac na niesmaczne dowcipy. Pliiiiiz.
Heleno droga, na dole strony jest metryczka tego zdjęcia (os.anego samochodu) – „informacja o foto”. Ma ono tytuł („fajl”, jak oni mówią na „file”): grachi priletieli 😆
Widzę, Owcarecku, że też już adminujesz… U mnie po pierwszym miesiącu były spamy o samochodach, potem dołączyły się o fortepianach, a teraz są głównie o k…ach. Nie wiem, jak rozumieć tę przemianę 😆
Heleno,
A Vesna.Vysokaya voda. Tez berezki, snieg i voda – Levitan ? Jak ja to ogladalem to byla velikaya oktiabrskaya…
Ha! wygląda na to, że wywalili zdjęcie „szpaki przyleciały” z serwisu… Widocznie forma Peugeot doszła do wniosku, że to dla nich żadna reklama… czemu się nie dziwię 😆
Ale ja i tak dotarlam. Niestety zawod: wszystkie dowcipy byly w zabojczo dobrym guscie, Troche rozeslalam nawet po znajomych, a to najlpeiej swiadczy o tym, ze byly w dobrym guscie.
Kogo obstawiamy na literackiego Nobla?
Osobiscie uwazam, ze POWINNI : Amos Oz lub Roth. Ale tez mialabym wielka przyjemnosc gdyby byl to Adam Zagajewski, najwielszy dzis zyjacy poeta polski.
Moim zdaniem największym żyjącym polskim poetą jest Tadeusz Różewicz, choć do Nobla nie bardzo pasuje (co nie znaczy, że nie ma sensu mu tej nagrody przyznawać – to byłoby coś, gdyby szanowna komisja wzniosła się na takie wyżyny…)
Sorry, ze ja tu nieustannie grasuje, ale wysluchalam dziennika i jestem wstzrasnieta wiadomoscia, ze jednej z tych kobiet z klasztoru betanek odebrano 8-miesieczne dziecko. Niby dlaczego tak zrobiono? Jakim prawem? Czy dziecku dziala sie krzywda? W dzienniku podano, ze na terenie klasztoru rozwieszone byly pieluchy, co wskazywaloby na to, ze dziecko ma wlasciwa opieke. Czy policja i sluzby socjalne zajmuja sie tym dzieckiem lepiej?
Inna wstrzasajaca rzecz to sposob w jaki donosi o eksmisji TOK FM: wywiady z gapiami, ktorzy przyszli popatrzec – chyba tylko w nadziei, ze baby beda ciagniete za wlosy?
Co za dzikosc w spoleczenstwie pelnym frazesow o wartosciach rodzinnych i chrzescijanskich.
Sorry, musialam sobie ulozyc.
Dydyja, tak, robie korekte. Rozewicz tez. Oczywiscie. Ale chyba wczesny bardziej niz z ostatnich lat. Tak mi sie wydaje. Pewnie, ze Rozewicz. Zapomnialam o nim.
Heleno!
A to są dzisiejsze spekulacje na ten temat:
http://ksiazki.wp.pl/wiadomosci/id,34786,wiadomosc.html
Zniknął mój komentarz, bo o męskim narządzie rozrodczym napisałam. Nie wiem, czy ten nie zniknie. Nie będę się powtarzać. Trudno. 🙁
Heleno, chyba nieuważnie przeczytałaś relację.
Do szpitala na badania zabrano matkę z dzieckiem, bo podejrzewano, że dziecka nie oglądał żaden lekarz.
I nie rozumiem, czemu uważasz, że pracownicy mediów w innych krajach są bardziej dyskretni i współczujący.
Jakoś nie zauważam róźnicy.
Nie, tak jak podano w TOK FM – dziecko zostalo odebrane i odwiezione samochodem policyjnym. Nawet gdyby dziecko nigdy nie bylo badane przez lekarzy, to nie jest to powod do odbierania dziecka, tylko do ZAPROPONOWANIE matce by je przebadala. Dziecko nie jest wlasnoscia Panstwa.
Nigdy w „innych krajach” nie slyszzalam aby media robily wywiady z gapiami. Gdybym pracujac w mediach „w innych krajach” puscila w eter wywiad z gapiem, ktory przyszedl, jak powiezial „z ciekawosci”, mialabym dyscyplinarke, jak w banku. Uznano by to za wyjatkowy „lack of good judgment”. Co innego donosic o obecnosci gapiow. Co innego rozmawiac ze swiadkami katastrofy, np samolotowej.. To sa te roznice miedzy mediami w Polsce i „innych krajach”.
@Helena: Ta kobieta z dzieckiem przebywała tam nielegalnie – tak, jak wszystkie inne osoby stamtąd usunięte. Szanuję Twoje współczucie, ale jakie inne wyjście miała policja? Co miała zrobić z bezdomnym już w tym momencie dzieckiem?
Poza tym – czyżbyś była zwolenniczką cenzury w mediach? Co jest nieprzyzwoitego w pokazaniu, że ludzie są tacy, jacy są? Że przyszli się pogapić. Czy zgniły kartofel przysypany liśćmi staje się mniej zgniły?
Teraz podano, ze dziecko wywieziono wraz z matka.
Heleno, co do Różewicza – powiedziałabym, że za całokształt, a za wiersze z ostatnich lat wcale nie mniej (może nawet zwłaszcza). Nie potrafiłabym wskazać słabszego tomiku w jego dorobku. Zawsze wywracają do spodu.
Nie mowilam o legalnosci przebywania, tylko o dziecku i matce, ktore, jak poczatkowo podano, zostaly rozdzielone. Dziecko bylo bezdomne? Hejze!
Jestem zwolenniczka „cenzuruy” w mediach, kiedy wypwoiedzi cytowane w radiu nie sluza niczemu, nie sluza szeroko pojetemu dobru publicznemu, „right to know”, procz sensacjoinalizmu. Stosujemy w mediach nieustannie „cenzure”, nie wpuszczakjac w eter brzydkich slow, rasistowskich czy obrazliwych pogladow, glupich wypowiedzi.
Mam na biurku ponad 300-stronicowa publikacje pt „BBC Producers’Guidelines”, zwana w brancy „Biblia”, ktora niemal na kazdej stronie wylicza, czego nie wolno puszczac w eter badz na ekrany telewizorow. Kazdy dziennikarz, ktory te zasady narusza, moze utracic prace lub stanac przed komisja norm i standardow medialnych.
Media nie sa smietnikiem gdzie wolno wszystko wrzucac. Tego sie uczy studentow pierwszego roku dziennikarstwa, takze w Polsce, gdyz sama prowadzilam takie zajecia.
Czy ja naprawde musze rzeczy tak podstawowe tlumaczyc? Czy tez sie zgrywasz?
Moze, dydyja, moze. Wcofuje sie z tego, co powiedzialam. W mlodosci Rozewicz byl dla mnie duza sprawa. Znalam ( i dalej znam) wiele wierszy i poematow na pamiec.
Helena pisze: „Dziecko bylo bezdomne?”
W chwili znalezienia dziecka policja mogła przypuszczać, że wraz z matką są mieszkańcami domu. Wysłanie do szpitala miało na celu sprawdzenie, czy wszystko jest OK, a nie wymierzenie komukolwiek kary.
Helena pisze: „Jestem zwolenniczka ‚cenzuruy’ w mediach, kiedy wypwoiedzi cytowane w radiu nie sluza niczemu, nie sluza szeroko pojetemu dobru publicznemu, ‚right to know’, procz sensacjoinalizmu.’
O, to widzę jesteś bardzo blisko Pana Premiera Kaczyńskiego, który uważa, że krytyka jego rządu nie służy niczemu, więc należy ograniczać niezależność mediów, żeby tej krytyki nie było. Wiem, że to złośliwy przykład, ale chcę zwrócić uwagę na fakt, że każdy zakaz może zostać wykorzystany dla dobra lub na szkodę społeczeństwa i każdego człowieka. Zatem, żeby zrealizować Twój postulat należałoby powołać radę etyki złożoną z aniołów, a to, póki co, wydaje mi się niewykonalne.
Helena pisze: „Czy ja naprawde musze rzeczy tak podstawowe tlumaczyc?”
Jeśłi możesz, wytłumacz mi, jak w realnym świecie, wśród niedoskonałych, podatnych na różnorakie pokusy ludzi można zrealizować postulat kontroli moralności mediów. Popatrz, co się stało w Polsce po „odzyskaniu” Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez PiS.
TesTeq. opadly mi rece i mysle, ze jednak sie zgrywasz.
Trudno. Widać nigdy nie spotkałaś ludzi, którzy nawet 300 stron Biblii BBC potrafiliby cynicznie wykorzystać do zakneblowania Ci ust. Tam, gdzie jest uznaniowość pozwalająca komuś oceniać, jaka informacja służy czemuś, a jaka nie, tam otwiera się pole do nadużyć. Szkoda, że nie ma Cię w Polsce, bo mogłabyś zaobserwować takie zjawiska z bliska. Czy fakt, że Tomasz Lis musiał za poglądy pożegnać się z pracą w Polsacie nic Ci nie mówi? On właśnie wygłaszał „niczemu nie służące” opinie.
Na przykład, czy informacja, że dziadek Tuska służył w wojsku niemieckim to niedopuszczalna gafa towarzyska, czy ujawnienie spisku antypolskiego?
Czy pokazywanie „niedyspozycji” Aleksandra Kwaśniewskiego to niedopuszczalne, brutalne wkraczanie w jego życie osobiste, czy ujawnienie prawdy o „układzie oligarchów”?
Kto ma bezstronnie decydować o interpretacji i dopuszczeniu tych informacji do publikacji? Helena, bo jest ekspertem w tych sprawach? A może TesTeq – dla zgrywy? Ojciec Rydzyk?
W Wielkiej Brytanii, póki jeszcze trzyma się monarchia, ludzie wierzą, że są jakieś autorytety. W Polsce ludzie przestali już komukolwiek wierzyć.
Wiele lat temu ( w czasie stanu wojennego) pozwolilam sobie na drobna, bardzo drobna zlosliwosc pod adresem owczesnego minsitra spraw zagranicznych PRL Mariana Orzechowskiego. Przewinienie bylo w moich oczach drobne, ale naruszalo reguly obowiazujace w BBC – jako prowadzaca audycje nie mialam prawa wysmiewac sie z osoby publicznej gdyz nie sluzylo to w zadnym wypadku „dobru publicznemu” tylko bylo wyrazem moich pogladow frustracji. A wystepowalam jako BBC, a nie jako jakas pani XY.
POslkie MSZ skierowalo skarge na mnie do ambasady Wilekiej Bryatanii, ktora sie tym ie zajmuje – BBC jest niezalezne od rzadu. Skarga zostala przeslana na rece dyrektora generalnego korporacji. Dyrektor wezwal mojego szefa na dywanik. Ja zostalam wyzwana przed komisje dyscyplinarna i grozila mi utrata pracy.
Dyrektor generalny musial sie z tego incydentu tlumaczyc przed Rada gubernatorow BBC. I nie wiem jak sprawy potoczylyby sie dalej, ale wzial mnie w obrone londynski Times i zamiescil dosc humorystyczny opis calego zdarzenia, przytaczajac dokladnie co powiedzialam i bagatelizujac cale zdarzenie.
Rada gubernatorow uznala, ze byl ti wypadek przy pracy. Dostalam surowe upomnienie. Nie dostalam podwyzki przez trzy nastepne lata. Mialam znakomita nauczke.
Helenko, zajrzałam na chwilę. Przepraszam Cię, mówisz o rzeczach, które może były aktualne 25 lat temu, ale nie teraz.
W końcu poważne gazety zostały przejęte i robią za tabloidy.
Etyka mediów. zmiłuj się! O czym Ty mówisz?
Teraz nastała demokracja medialna, kogo nie pokazuja, o kim nie mówią, tego nie ma.
Heleno, nie mów o prehistorii, dzisiaj świat wygląda inaczej, zwłaszcza w mediach.
Wystarczy obejrzeć wiadomości telewizyjne, dorośli ludzie, udając podniecenie, zapodają publice jakieś nieistotne pierdoły, jakby właśnie odkryli, że ziemia jest okrągła.
Dlatego nie oglądam telewizji i ograniczyłam zakres czytanych informacji.
Ja jako Badzielec w te dyskusje sie nie bede wplatywal bo to dla mnie troche za skomplikowane… Daje Ci tylko Szanowny Owczarku znac ze kilka moich duplikatow jednak pozostalo w kraju i na dodatek wkrotce bedzie mozliwosc ich obejrzenia w „publicznym” miejscu: Wystawa
Pozdrawiam.
Witajcie,
poczytalam rowniez Wasza dyskusje i chyba wiem o co Helenie chodzi i wlasciwie zgadzam sie z Nia!!!
Mysle,ze dzienniki i informacyjne programy musza byc rzetelne i obiektywne.Nie powinny wydawac wlasnej opinii,a juz na pewno nie gapiow!!Bo jakiez prawo maja „Kowalski”,czy „Ziutka z 4-go pietra „,wypowiadac sie na temat,ktorego dobrze nie znaja.Pomijajac,ze sa to prywatne sprawy osoby poszkodowanej.
Wyobrazacie sobie taka sytuacje-„w Waszym domu np. doszlo do nieszczescia „i redaktor wypytuje gapiow,co o tym mysla??? A coz oni maja o Was do powiedzenia,nieprawdaz!!!!!!!!!
Demokracja i wolnosc wypowiedzi,to nie znaczy,ze dobre dziennikarstwo ma siegnac…………..bruku 🙁
Pozdrawiam i uciekam ze swoim nosem,bo w kuchni kipiiiiiii
Badzielcu drogi,
Piekna ta strona – Wystawa, ale co to jest wzdluz dolnej fasady budynku
Prowincjonalna ? Czy to Twoj i kolezkow pisuarek ? Czy Lima Slums ? Czy „specjalne efekty” ? To jedyne z Twoich zdjec, ktorego nie rozumiem.
Bardzo interesujace, prosze pociagnijcie jeszcze troche ten temat o wolnosci media w Polsce. Helena ma, przez analogie, dowody w garsci, a oponenci ? Pozwolcie sie nauczyc.
‚Ino kany jo to zdanie zgubiłek? Kasi pod Turbaczem? Pod Lubaniem? A moze przy Jeziorkak Zawadowskik?’ – udaje, że nie wie Owczarek
Cóż, ja też nie wiem, Owczarku drogi 🙁
Może…
-na szlaku niebieskim z Łopusznej na Turbacz
-pod Studzionkami
-koło Pucułowskiego Stawku
-przy Źródełku Miłości
-na Polanie Jaworzyna Kamienicka
-szukając ostatnich turystów w (chyba już zwiniętej w tym roku) bazie namiotowej na Gorcu
…
-nie w Gorcach 😉 (i nie w Małych Pieninach, gdzie Cię ostatnio spotkała Gosicek)
A w okolicach Big Bena (ciut na zachód, bądźmy precyzyjni) parę kwadransów temu wyjrzało – po buro-dżdżystym dniu – słońce…
Liście nabierają kolorów…
Czekam na złotą angielską jesień (bez niższościowo-wyższościowych podtekstów i kompleksów 😉 🙂 😀 )
G.OKON pisze: „Helena ma, przez analogie, dowody w garsci, a oponenci ?”
A pozbycie się Tomasza Lisa z Polsatu, to nie jest dowód? Następnego dnia Polsat otrzymał zgodę na pociągnięcie bezpośredniego łącza światłowodowego do Sejmu, o które starał się od 6 miesięcy? Śmieszne, nieprawdaż?
A organizowanie przez telewizję publiczną debat liderów wybranych komitetów wyborczych to nie dowód? Dlaczego tylko PiS, PO i LiD?
A dwie kolejne okładki polskiego Newsweeka „Dlaczego wygra PiS” i „Ostatnia szansa Tuska” to nie dowód? Niby obiektywna analiza układu sił, ale tak naprawdę konsekwentna kampania wyborcza prowadzona przez ten tygodnik.
Helena pisze: „Media nie sa smietnikiem gdzie wolno wszystko wrzucac. Tego sie uczy studentow pierwszego roku dziennikarstwa, takze w Polsce, gdyz sama prowadzilam takie zajecia.”
I masz rację, Heleno, ale albo nauka poszła w las, albo ci studenci wcale nie chodzili na te zajęcia.
A co do medialnego śmietnika, to znaczącą część społeczeństwa polskiego bardziej rozgrzewa publiczna pyskówka między Edzią (Edyta Górniak) i Dodą (Dorota Rabczewska) niż pseudodebaty polityczne. I z estetycznego punktu widzenia wcale się nie dziwię.
Cóż, media stają się tandetą 😕
Taka mnie nagle myśl napadła 💡
Chcesz trafić sztuką do targetu? 😉
Idź do kawiarni, nie do magla. 😀
Przepraszam, że jeszcze pociągnę ten temat śmietnika medialnego, ale witryna gazeta.pl podała właśnie, że „Kot kupił kupon Lotto i wygrał!” I nie był to kot z dwiema głowami, więc wiadomość jest jak najbardziej prawdopodobna.
Owczarku, masz szansę, leć czym prędzej do kolektury i zagraj. Skoro kot wygrał, to i Tobie uda się niechybnie. 🙂
To był Kot Gaździny – czyli Owczarek… maczał w tym swą Owczarkową łapę… (do klawiatury już zresztą wprawioną, to i numery skreślić łatwiej…) 😉
A tak w ogóle – osochoci?
– toż to wiadomość pierwszorzędnej doniosłości! Prawda Blejku?!
😐
Mrrrał, mrrrrauuu!
Nie przeszkadzać!
Szukam linka na gazeta.pl…
Mrrrał!
No nie ma 🙁
➡ TesTeq-u!
Gdzieś Ty to widział?
Tu jest ten kot: http://deser.gazeta.pl/deser/1,83453,4564027.html
Heeeej! O wolności słowa ukwalowujecie. Ogranicać jom cy nie? A jeśli ogranicać to jak? A moze wolności słowa nie ogranicać, za to ogranicać samowole słowa? Ale jeśli tak, to kany dokładnie granica między wolnościom a samowlom biegnie? Heeeej! I choćby przysło tysiąc mędroli i kozdy zjodłby po tysiąc soli (idzie mi o rybe sole, nie o sól) i kozdy nie wiem jak sie wytęzoł, to nie udźwignie – taki to cięzor udzielenie odpowiedzi na te pytania. Ale jednoceśnie jo se myśle, ze ciągłe posukiwanie tej odpowiedzi dobrze ślebodzie słuzy. I dlotego kozdo opinia jest na wage złota.
A teroz juz kozdemu z osobna.
Do Helenecki
„Niestety zawod: wszystkie dowcipy byly w zabojczo dobrym guscie”
A moze, Helenecko, te w złym tyz usunęli? Jako tego peżota z ornitologicnymi ozdobami? 🙂
Do Poni Dorotecki
„Widzę, Owcarecku, że też już adminujesz”
Poni Agnieszka chyciła mnie za moje białe kudły i naucyła. A kie jesce do poni Agieszki dołącyła poni Anita, to juz nie było sensu stawiać jakiegokolwiek oporu – musiołek sie naucyć 🙂
Do Okonicka
„Jak ja to ogladalem to byla velikaya oktiabrskaya”
Na mój dusiu! A w tym roku cosi tak okrągło rocnica Welikiej Oktobrskiej bedzie! No to… trzy, śty-ry: Sajuz nieruszimyj riespublik swabodnyyyyyyyych… 🙂
Do Dydyjecki
A co prowda to prowda, Dydyjecko. Tyz mi sie widzi, ze mozno byc wielkim pisorzem i nie pasować do Nobla. Ponu Różewiczowi pewnie zrobiłoby sie przyjemnie, keiby to przecytoł 🙂
Do Jędrzejecka
Syćko jest tamok mozliwe, Jędrzejecku, bo jako napisali w podanym przez Ciebie linku, „Szwedzka Akademia lubi zaskakiwać publiczność” 🙂
Do EMTeSiódemecki
EMTeSiódemecku, ten Twój komentorz o strybulicku to pojawił sie i zniknął, cy w ogóle sie nie pojawił? Jo w kozdym rozie zajrzołek od strony admina do komentorzowej pocekalni i zodnego Twojego komentorza nie nolozłek. Twoje komentorze – jako stałego bywalca budy – powinny bezboleśnie przechodzić, nawet jeśli som one o strybulicku 🙂
Do TesTeqecka
„Czy zgniły kartofel przysypany liśćmi staje się mniej zgniły?”
Jo nie wiem, TesTeqecku, bo kie grul jest przysypany liśćmi, to jo go nie widze. A kie rozgarne te liście, coby go udziwiedzieć – to wte nie jest grulem przysypanym liśćmi.
A z tym totolotkiem to juz juz przecie kiesik próbowolek 🙂
Do Badzielecka
Ooo! A kasi w realu, Badzielecku, ta wystawa bedzie? Piknie by było! 🙂
Do Anecki
O wolności wypowiedzi wypowiedziołek sie powyzej.
A co kipi, Anecko? Na pewno coś dobrego 🙂
Do Basiecki
No w kozdym rozie, Basiecko, zgubiłek to kasi w cworokącie: Rabka – Nowy Targ – Krościenko – Babio Góra (ta Babio Góra koło Zabrzeża, nie koło Orawy).
„A w okolicach Big Bena (ciut na zachód, bądźmy precyzyjni) parę kwadransów temu wyjrzało – po buro-dżdżystym dniu – słońce?”
Jak rozumiem, te pare kwadransów zostało odmierzonyk na bigbenowym zegarze 🙂
Do Blejkocicka
„Chcesz trafić sztuką do targetu?”
Do targetu mozno tez dostać sie dowolnym pociągiem relacji Chabówka-Zakopane. Nie nalezy ino dojezdać do stacji końcowej, ino trza wysiąść na stacji Nowy Target 🙂
Piękne mrrrau za sznurrreczek 😀
Sprrryciarz!
Chociaż z drugiej strony tak się dać przyłapać na gorącym uczynku…
I jeszcze na żywą reklamę przerobić…
To jakoś nie po kociemu. 😕
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Bo chiński… nic dziwnego, że się dał w plastik zapędzić 😉
Mrrrał!
Coś się dzisiaj strrrasznie łajza-mijam.
Najpierw z TesTeq-iem (wierszyk miał być dla Badzielca)
Teraz z Owczarkiem.
A w tym Nowym Targecie na rynku to są ponoć najlepsze lody na…
No właśnie nie pamiętam o jaką część Półkuli Północnej chodziło.
W każdym razie było to wyrrraźnie większe niż województwo.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Hej, witam Wszystkich 🙂
Zmienię temat,ale jeszcze cały czas się śmieję, właśnie byli u mnie znajomi po urlopie w górach i dostałam podarki spod samiuśkich Tater – oczywiście oscypek i herbatę grzaniec z prądem, autentycznie tak się nazywa ( może ktoś już ją spotkał)
Muszę podać Wam skład, bo mnie to rozbawiło:
Herbatka ekspresowa owocowa o smaku grzańca z alkoholem : jabłko, skórka pomarańczy, czarna porzeczka, aronia,…,goździki, cynamon, aromat wina, alkohol instant,…
włożyć torebkę herbaty do filiżanki, zalać wrzącą wodą, zawartość alkoholu w gotowym napoju wynosi nie więcej niż 0,5% obj. 🙂
ten alkohol instant- to jest po prostu piękne 🙂
Ciekawe czy górale serwują już też herbatkę z prądem z saszetek 😉
Alkohol w prrroszku 😯
Koniec świata!
Owczarku, nie wiem czy cie dobrze rozumiem i czy ty mnie dobrze zrozumiales. Wystawa jest jak najbardziej realna i fizycznie namacalna – nie tylko wirtualna. Wlasciwie w ogole nie wirtualna.
Pozdrawiam.
Gdy przestanie mnie rozśmieszać sam widok tej herbatki, spróbuję ją zrobić i dam znać co ona warta,
ale już widzę, że działanie rozweselające- jak prawdziwy prąd- ma 😉
i to jeszcze przed spożyciem 🙂
Owczarku Drogi,
nie martw się, że nie zdążyłeś napisać o Panu Kopalińskim za Jego życia. On to teraz przeczytał i napewno się ucieszył. Mnie też się zdarzyło ( i to aż trzy razy) najpiękniej napisać o bliskich Przyjaciołach gdy już ich zabrakło. Ale pocieszam się, że Oni to przeczytali i ucieszyli się, że tak szczerze ich podziwiałem i kochałem. A ja mam nadzieję, że któryś z pozostałych moich przyjaciół napisze równie szczerze (choć nie wiem czy az tak pochlebnie) i o mnie gdy znajdę się po tamtej stronie.
Nawiasem mowiąc zawsze mnie kusiło by samemu napisać o sobie wspomnienie i schować je w zalakowanej kopercie. Ale nie chcę kusić losu. Jeszcze tyle przede mną do spróbowania (mam na myśli potrawy i wina oczywiście).
A czy zauważyłeś Owczarku, że tu rozwinął się klub miłośników sąsiedzkich blogów. Pisujemy do siebie nawzajem albo wysyłamy żony.
I niech tak pozostanie!
Było już wino w tabletkach, Blejku… Przeżyjemy i to…
A lody w paru innych miejscach tak samo dobre, a nawet lepsze… 🙂
Mrrrał!
Jakoś tak fajnie się dzisiaj skacze po różnych tematach…
Jakby się słownik jakiś czytało 😉
No to ja znowu przeskoczę.
Czy ktoś pamięta takie hasło reklamowe:
➡ Ludwiku! Do rondla! 8)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Na wypadek, gdyby ktoś tego hasła nie pamiętał, to…
Ludwik
Nic świętego!
O wstydzie!
Imię nic nie znaczy!
Ludwik,
Co to jest Ludwik?
Płyn do mycia naczyń.
Z tego potem wynika ta funkcja niemądra,
Że jak Ludwik,
To znaczy: „Ludwiku, do rondla!”.
Ja, gdy słyszę ten apel,
Proszę miłych panów,
Natychmiast ruszam biegiem
W stronę
Barbakanu.
(Ludwik Jerzy Kern)
Oj,
nie mam czasu na nic, poczytanie biegiem wpisów i tyle.
Nieustające pozdrowienia dla wszystkich bywalców Budy z Pomorza nadsyła
Alicja.
P.S. Wrócę do się, to będę nadawała jak zwykle. Póki co, w gościach!
Badzielinko, bo Owczarek nie zauważył wcześniej na Twojej stronie, że jest link do Kawiarni Prowincjonalnej.
Podaję ten adres ze strony badzieleckowej:
http://www.prowincjonalna.com/jaknas.htm
Lecę, bo mam jeszcze sporo pracy. 🙂
Badzielec w lozeczku pod kolderka prezentuje sie wyjatkowo dostojnie!!
Jesli moge spytac,skad to imie???
Jakos mi brzmi malo godnie,jak na TEJ KLASY PSA 😉 ????
Pozdrawiam,a do Alicjii macham raczka,bo w moich rodzinnych stronach gdzies hasa 😆
do Ana.
Skad Badzielec ? No coz, „Badzielec” to wyjatkowo misternie spolszczone amerykanskie psie imie „Buddy” – kiedy zostal zaadoptowany ze schroniska takie wlasnie posiadal… Jednak w drodze naturalnej ewolucji „Buddy” przeksztalcil sie w „Badzielca” – dla nas, polskokorzennych brzmi wyjatkowo dobrze. A i jemu sie chyba podoba…
Pozdrawiam.
Blejk Kot napisał:
Alkohol w prrroszku
Koniec świata!
Mój dawny chórowy kolega, zresztą z zawodu pastor ewangelicki, ale znający się z kieliszkiem jak najbardziej 😉 (a zresztą to było jeszcze w czasach studenckich), miał powiedzonko: O raju! Wódka w szpraju! 😆
Owcarku,zapomnialam Ci powiedziec,ze u mnie to albo kipi,bo wody za duzo,albo sie przypala,bo plynow za malo!!!!!!!!
A,czy to jest smaczne, co gotuje,hm………tego nie wiem,ale moi mezczyzni jeszcze zyja 😉
Ana
Ps Badzielec-dzieki za wyjasnienie 🙂
Teraz uciekam,bo wczoraj wrocilam z kina po polnocy.Ogladalismy film USA pt „ZODIAC”.”Rence i nogi” mnie bola,bom sie oslaniala,zeby mnie jaka kula nie dosiegla 😉 Na szczescie przezylismy,rezyser tez!!
A tak na powaznie, to calkiem dobry film.Kto nie widzial dodam,ze w stylu
„Seven”.
Dobrej nocy zycze.
Panie Piotrze, ale u Owczarka to Pan chyba po raz pierwszy? 😀
Niech tak pozostanie, powiem więcej: niech się rozwija!
‚Jak rozumiem, te pare kwadransów zostało odmierzonyk na bigbenowym zegarze’ – pisze Owczarek
A widzisz, Owczarku – znów zostało odmierzonych. Bo staruszek był tego lata w remoncie całe 7 tygodni (jeśli dobrze pamiętam, majstrowano w nim też w 2005).
http://www.parliament.uk/about/history/big_ben/maintenancelog.cfm
(detaliczny wykaz, co i kiedy robiono)
Ale od 1 października znów gra… Do kolejnego wyciszenia 🙂
Ja mam kominkowy kwadransiak , który bije jak Big Ben i co piętnaście minut czuję się jak bym stał obok wieży
Czytając o alkoholu instant i o winie w pigułce przypomniałem sobie,że blisko pół wieku temu w Murowańcu została wynaleziona woda w proszku(instanty wtedy nie byly znane).
Przepis stosowania był prosty;żeby otrzymać kubek wody z proszku,należalo do kubka wrzucić saszetkę z wodą w proszku i…zalać ją kubkiem wody.
Na wieczorne „posiady” w Murowańcu dziewczyny przygotowały zgrabne saszetki z serwetek stołowych i zaczęło się szumne zaparzanie wody w proszku.
Całej ceremonii przyglądał się pewien,jak sie potem okazalo,Anglik.
W pewnym momencie poszedł do naszego stołu i z kamienną miną,bardzo poważnie,przeprosił i zadał pytanie – czy saszetkę wody w proszku można także rozpuścic w zimnej wodzie!
Do dzisiaj nie wiem,czy mówil to na serio,czy „robił jaja”. 😀
Hej!
Jędrzej Uherski pisze: „W pewnym momencie poszedł do naszego stołu i z kamienną miną,bardzo poważnie,przeprosił i zadał pytanie – czy saszetkę wody w proszku można także rozpuścic w zimnej wodzie!”
Dla mnie to pytanie jest jak najbardziej zasadne. 🙂 W zimnej wodzie wszystko się wolniej rozpuszcza (albo nawet wcale), więc i z wodą w proszku może tak być. W bardzo niskich temperaturach zachodzi nawet proces odwrotny. Kiedyś w nadgorliwej lodówce zamarzła mi Coca-Cola i woda wypchnęła z siebie cały brunatny nektar kokakolowy.
Woda w proszku bardzo była słynnym wynalazkiem wśród włóczących się po górach w czasach … hm… dość już odległych niestety.
Koniak w proszku już widziałam, wino też. W Japonii.
Z wyglądu przypominało mi nasz rodzimy barszcz czerwony w proszku: http://kurdesz.com/main.php?artId=22
A w Austrii ostatnio wódkę w żelu, w tubce jak pasta do zębów. ponoć bardzo popularna wśród „młodzi” w klubach. Jak się chce zatańczyć, to sie chowa „drinka” (?) do kieszeni, i po kłopocie – nic się nie wylewa. Chociaż nie jestem przekonana, czy miałabym ochotę spróbować. ( nie podaje linka, bo by mi komentarz zablokowało.
Znów mam zaległości w czytaniu. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i idę nadrabiać.
Uch, gorąco było w Owczarkowej Budzie przez chwilę – taka dyskusja o wolności mediów w czasie kampanii nad wyraz podgrzewa atmosferę :). Nigdy chyba nie jest tak, by mozna było napisać i powiedzieć na wizji/fonii to, co by sie chciało… Ponieważ mam dostęp tylko do TVPublicznej, od TVNiepublicznej jestem odcięta (anteny w domu na balkonie wciąż nie mamy… :), więc siłą rzeczy Wiadomości miast Faktów muszę oglądać. I to, co tam widzę i słyszę, z przyzwyczajenia dzielę już przez 2 lub nawet 4, bo na wiarę tego przyjmować się nie da… I jakoś żyję w tej indoktrynacji… ;).
A że z racji wykonywanego zawodu też mam do czynienia z prasą, przepływem informacji (a raczej ich blokowaniem…) i pismakami, to na co dzień mam okazję podziwiać, w jaki sposób dobiera sie informacje na pierwsze strony. Seks, krew i przemoc zawsze sprzedawały się najlepiej i nic na to nie poradzimy. Społeczeństwo nasze nie składa się niestety z samych czytelników „Polityki”, a szkoda…
Pozostając w temacie nagród literackich przez chwilę, przypadkiem trafiłam (bo oczywiście w programie telewizyjnym podać nie raczyli, bo by jeszcze ktoś obejrzał nie daj Boże w TVPaństwowej imprezę prywatnej gazety… 😉 na wręczanie nagród Nike i spodobało mi się to, co powiedział p. Michnik: to, że na antenie TVPaństwowej, w prime timie, pokazuje się imprezę firmowana przez Wyborczą, świadczy o tym, że w Polsce, mimo wszystko, są jeszcze wolne media :D.
Nie ukrywam, że ucieszyła mnie ta „deklaracja” :).
A tu dokładna relacja z imprezy http://www.gazetawyborcza.pl/1,81826,4555755.html
PS. żeby było ciekawiej, akurat w trakcie wręczania nagród miałam w rękach nagrodzony „Traktat o łuskani fasoli” Myśliwskiego i, pogrążona w lekturze, słuchałam jednym uchem wspaniałej laudacji na cześć autora. Mimo że to ponad 400 stron świetnej prozy, czyta się w okamgnieniu zapominając o całym świecie – i przewracając ostatnia kartkę żałuje się, że już się skończyło… Polecam gorąco nie tylko do poduszki!
Dowcip z czasów wody w proszku:
Przychodzi turysta do Gazdy i pyta:
Gazdo macie wrzątek?
Mom ale zimny…
Tak moja ciocia w dziecinstwie zreagowal ponoc na pierwszy raz jedzone lody: dobre, ale wole cieple.
O, matko! Poczytałam kilka komentarzy na Onecie pod informacją o literackim Noblu… 🙁 Poraziła mnie ta głupota…Chociaż w sumie to nihil novi… 🙁 🙁
Ale ciepłe lody przecież istnieją 🙂
Moja mama zawsze pytała jakiego chcę loda -ciepłego, czy zimnego.
pytanie było nieco pro forma, gdyż i tak zawsze kończyło się, że dostawałam ciepłego. 😉
Ciepłe lody to była taka pianka w waflowym kubku, teraz też to widzę w sklepach,ale nie wiem jak się naprawdę nazywają, dla mnie to zawsze będą „ciepłe lody”
Ja jako Badzielec na temat lodow to moge powiedziec tyle ze moje Panstwo czasem jak sie wybiora do jakiej japonskiej restauracji to na deser zamawiaja deep fried ice cream – co w skrocie oznacza smazone lody – normalne lody obtaczaja w jakiejs ich tam panierce i wrzucaja na chwile na gleboki rozgrzany tluszcz… Ja, badzielec, jeszcze tego nie probowalem bo mnie do restauracji wpuszczac nie wolno, ale Panstwo sie tym objadaja… Zguglujcie sobie „deep fried ice cream” to na pewno jakis przepis na to znajdziecie.
Pozdrowienia
Badzielina
Drogi Badzielcu
Jesteś świetnym fotografem i na aparatach znasz się jak mało kto. Nasza Helena z połódniowego Londyny zastanawia się nad zakupem cyfrowego kompakta. Z tąd prośba o pomoc w wyborze modelu. Ma być ładny , niewielki i robić fantastyczne zdjęcia 🙂
Południowego , Południowego 🙁
Zachodniego, Misiu, zachodniego 😉
Badzielcu drogi, podpowiedz swoim państwu, zeby następnym razem spróbowali zamówić „wasabi ice cream”, chociaż szczerze mówiąc nie wiem czy eksportują toto gdziekolwiek. Brzmi przerażająco, ale nawet całkiem dobre.
Miś 2 pisze: „Ma być ładny , niewielki i robić fantastyczne zdjęcia”
Ładność – to kwestia gustu, ale niewielkość – moim zdaniem – nie da się pogodzić ze znakomitą jakością zdjęć. Praw fizyki Pan nie zmienisz…
No, wlasnie.
Kierunki mi się pomyliły wszak jestem z Bardzo Bliskiego Wschodu.
W jednej z powieści Terleckiego? jest taka scena : dwaj rosyjscy oficerowie na murach warszawskiej cytadeli spoglądają za Wisłę i komentują : Tam zaczyna się Azja…
Owszem, da sie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4568559.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4568559.html
Glupi Dorn! Wzial nowego psa na wychowanie. Bardzo dobrze, punkty.
Nazwal go Pipem. Tez bardzo dobrze, punkty.
No i teraz kazdy wyksztaciuchowy kot sadzilby, ze imie Pip zaczerpnal Dorn z pieknej powiesci Pana Dickensa – Wielkie nadzieje. Tak sie nazywa bohater powiesci, jej narrator.
Ale skadze!
Pretensjonalny osiol. No, sam powiedz, Owczareczku? Lapy opadaja.
Heleno
Aparat dla ciebie , bierz w ciemno
http://www.dpreview.com/news/0708/07082005canong9.asp#specs
Szanowny Misiu 2
Ja, jako Badzielec, co jestem psem z urodzenia i wyksztalcenia to na fotografowaniu digitalnym to sie w ogole nie znam. I nawet nie chce. Na jakosci kosci – owszem. Na ten temat to moglbym co nieco powiedziec. Zapytalem wiec Tomka a on rzecze co nastepuje: „Ej, Badzielec, ty sie za fotografowanie lepiej nie zabieraj. Wystarczy ze ja na to czas trace… uzywajac m.in. dwoch „ładnych, niewielkich i robiacych fantastyczne zdjęcia” kompaktow: Casio Exilim EX-Z750 i Canon PowerShot SD800 IS. Casio jest troche starszy Badzielcu ale to juz drugi z kolei moj casio bo bardzo sobie chwale ten aparacik (a drugi bo pierwszy to wlosi ukradli z pod sciany Twojej Pani jak do slonecznej Itali pojechala sie wspinac…) Casio jest „gniotsa nie lamiotsa” – sporo przezyl – ma kilka blizn na korpusie i porzadne wgniecenie ale wciaz dziala bez zarzutu. Ladowal w piasku na pustyni w Utah ale po przedmuchaniu dzialal dalej. Canon to nowy nabytek – moze ma mniej mozliwosci ustawien manualnych ale za to szerszy kat obiektywu, lepsza baterie i stabilizator obrazu. Co prawda obiektyw ma i swoje wady (na krawedziach troche rozjezdzaja sie kolory) ale cos za cos… Wielkoscia i waga prawie sie nie roznia i swobodnie kazdy z nich miesci sie w kieszeni. Tyle Badzielinko o moich doswiadczeniach z „kompaktami”. Wracam do roboty jakiejs bo trzeba cos porobic…” I poszedl. Tyle mi powiedzial na ten temat… Staralem sie niczego nie pominac…
Pozdrawiam
Badzielec
Ludwik Dorn ma nowego psa
Ale kota jak miał, tak ma.
Great! Dzieki, chlopaki. W amazonie. co uk moge Powershot G9 kupic za ?179 – jakas „specjalna oferta”. POnoc sklepowa cena ?299.
12.1 megapixeli i ten zoom wspanialy i wyswietlacz na 3 cale, i wszyscy o nim dobrze pisza.
Ide wiecej poczytac.
Jeszcze nie sprawdzalam SD800
rochę fotek z Phila Askeya
http://www.dpreview.com/gallery/canong9_samples/
http://www.dpreview.com/gallery/sd800is_samples/
Misiu, dane techniczne tego aparatu rzeczywiście robią wrażenie. Myślę, że to świetna propozycja.
A 12 megapikseli, to już potęga. Kilka lat temu gdzieś przeczytałem, że standardowy film do aparatów analogowych ma „rozdzielczość” odpowiadającą 16 megapikselom.
http://dpreview-img.fotki.com/gallery/canong9_samples/originals/img_0053.jpg
powalająca jakość
Do Blejkocicka
Przy całym sacunku dlo lodów w Nowego Targ(et)u mi najbardziej smakowały lody z rodzinnego miasta pona Billy’ego Wildera (tego od nieśmierztelnej komedii „Pół żartem pół serio”) Kie sie sło od dworca kolejowego, to te lody były tuz przed rynkiem tego miasta, po lewej
stronie ulicy. Nie wiem, cy ta budka z lodami jesce tamok istnieje, ale kieby istniała – byłoby piknie! 🙂
Do Basiecki
„Bo chiński”
Chiński, Basiecko, to bedzie mój następny wpis. A, nie! Jesce następny! No chyba ze coś sie porobi, ze znowu plany zmienie.
„Bo staruszek był tego lata w remoncie całe 7 tygodni”
No tak, nie mozemy przecie zabocować, ze Big Ben jest jednoceśnie Old Benem. Co nie jest ocywiście zodnym przytykiem, kozdy cytelnik Winetuła wie, ze na Dzikim Zachodzie przydomek „Old” jest barzo zascytny 🙂
Do Emilecki
Na mój dusiu! Kieby mój baca zacął ryktować oscypka w prosku, to jo byk mu złozył wymówienie i pedzioł mu, coby se owcarka w prosku zatrudnił. Na scynście dobrze wiem, ze nie zacnie 🙂
Do Badzielecek
E, to mi sie pokrynciło, Badzielecku. Nie wiem, cy jakiesi wiatry rzucom mnie w najblizsym casie ku Nowemu sączowi, ale jeśli rzucom – na pewno wystawy nie omine! 🙂
Do Pona Pietrecka
Pomyślołek se, Ponie Pietrecku (o ile wolno tak sie ku Ponu zwracać na mój owcarkowy sposób :)), ze z tym wspomnieniem o samym sobie to dobry pomysł. I jo juz wspomnienie o sobie od rozu napisołek, w języku psim ocywiście. Oto jego treść: Hau-hau! 🙂
Do Gosicki
„A lody w paru innych miejscach tak samo dobre, a nawet lepsze”
Jo wiem tyz, Gosicko, ka som prawdopodobnie najgorse: w londyńskim Makdonaldzie 🙂
Do Alecki
„Oj, nie mam czasu na nic, poczytanie biegiem wpisów i tyle.”
No to przynajmniej w biegu chyć, Alecko, oscypka od mojego bacy, cobyś miała więcej energii do tego biegania. I piknie cekomy na Twój kam bek – juz nie w biegu 🙂
Do EMTeSiódemecki
Dzięki za namiary na mapke, EMTeSiódemecko! Jak by co, ta widocno u wierchu Badzieleckowej mapki „…ta Kowalska” to nie jest zodno Renata Kowalska, ani Agata Kowalska, ino Baszta Kowalska. Barzo pikno, tylko skoda, ze ino telo z nowosądeckiego zamku zostało 🙂
Do Anecki
„Badzielec w lozeczku pod kolderka prezentuje sie wyjatkowo dostojnie!!”
To samo pedziała poni Owcarkowa, Anecko! Jeśli nie słowo w słowo, to w identycnym sensie.
„A,czy to jest smaczne, co gotuje,hm…;tego nie wiem,ale moi mezczyzni jeszcze zyja”
Cyli JEST TO SMACNE i ślus, Anecko! 🙂
Do Poni Dorotecki
„O raju! Wódka w szpraju!”
Na nasej planecie to rzecywiście brzmi straśnie, ale w kosmosie… Cy dlo kosmonautów nie nalezałoby wyryktować jakiego alkoholu w prosku abo w spraju, coby i oni coś z zycia mieli? No i coby w rozie cego było cym
jakiego niespodziewanego gościa-ufoluda na pokładzie przyjąć 🙂
Do Misiecka
„Ja mam kominkowy kwadransiak , który bije jak Big Ben i co piętnaście minut czuję się jak bym stał obok wieży”
Ino teroz, Misiecku, od Basiecki juz wiemy, ze teroz przez siedem tyźni nalezy ten kominkowy kwadransik poremontować, coby było juz zupełnie londyńsko 🙂
Do Jędrzejecka
Tak właściwie, Jędrzejecku, kieby wode zmrozić na lód, a potem ten lód drobno pokrusyć, to co bedziemy mieli? Wode w prosku właśnie! 🙂
Do TesTeqecka
„Kiedyś w nadgorliwej lodówce zamarzła mi Coca-Cola i woda wypchnęła z siebie cały brunatny nektar kokakolowy.”
To co cyniom hamerykańscy polarnicy w tej swojej stacji na Biegunie Południowym, coby z kokakoli nektar kokakolowy im sie nie robił? 🙂
Do Jagusicki
Na mój dusiu! Mało, ze wódka w prosku, to jesce w zelu w tubce! Jeśli ftoś jest abstynentem, to takom wódke w tubce musi nie wylewać, ino wyciskać za kołnierz. A prosek – wysypywać 🙂
Do Olecki
Uuuu! A jo, Olecko, jakiś rok temu dostołek mailem od Wydawnictwa Znak zaprosenie na promocje tego „Traktatu…” pona Myśliwskiego. Promocja miała być w siedzibie radiowej Trójki. I tutok był kłopot. Bo spod Turbacza
do Trójki casem bywo baaaarzo daleko 🙂
Do Misiecka
„Dowcip z czasów wody w proszku:
Przychodzi turysta do Gazdy i pyta:
Gazdo macie wrzątek?
Mom ale zimny”
Moze być i tak, Misiecku. Jak wiadomo, im wyzej, tym nizse ciśnienie, a im nizse ciśnienie, w tym nizsej temperaturze woda wre. Widocnie ten gazda mieskoł sakramencko wysoko, ka ciśnienie było sakramencko niskie i dlotego mioł zimny wrzątek 🙂
Do Helenecki
Som takie dni, Helenecko, kie w stu procentak zgadzom sie z Twojom Ciociom. Kie na polu jest mróz minus 30 stopni, to jo tyz wole CIEPŁE lody 🙂
Do Pikwicka
No fakt, imie Pipa mogło być lepse, a właściwie nie telo imie, co geneza imienia. Ino pewnie pon marsałek sejmu cułby sie barzo źle, kieby ta geneza była zbyt wykstałciuchowo. Choć tu ciekawostka: niedawno pon marsałek do tykze wykstałciuchów zaapelowoł, coby zacisnęli zęby i zagłosowali na PiS. Ale jo – pomijając to, ze nimom praw wyborcyk – jaz tak mocno zacisnąć zębów nie umiem, coby na PiS zagłosować. Oj, nie umiem! A przecie moc zacisku moik owcarkowyk zębów jest nicego sobie.
No ale tak poza tym oddojmy ponu marsałkowi sprawiedliwość: jaki on jest, taki jest, ale kwoła mu za przygarnięcie psiaka 🙂
‚lody z rodzinnego miasta pona Billy?ego Wildera (tego od nieśmierztelnej komedii ?Pół żartem pół serio?) szyfruje Owczarek
Sucha Bez Kicka?
(takie etymologie przytaczano na szkoleniu przewodników nie-tatrzańskich)
🙂
P.S. Lodów mi i tak nie wolno w okresach, w których śpiewam… 😥 😉
Dokładnie tak! Ta bez kicka! A tak w ogóle, to dopiero dzisiok z Wikipedii sie dowiedziołek, ze pon Andrzej Szczepkowski tyz z Suchej pochodzi. I nie tylko on. To prowdziwo wylęgarnia hyrnyk ludzi! 🙂
Owczareczku, Ty to chyba nie jestes prawdziwym owczarkiem tylko jakim bloodhoundem, ze tak to swietnie wywachales. . Bo moja Ciocia faktycznie mieszka tak gdzie temperatury spadaja do -30 stopni, a nawet i -40! Bo mieszka w Nowosybirsku! Nic dziwnego, ze wolala cieple lody, co jej do dzis starsza siostra, moja Mama wypomina.
Moze powinienes w Turbaczu za przykladem pewnej pani z Botswany, imieniem mma Precious Ramotswe, zalozyc Pierwsza Detektywistaczna Agencje Psow?
Chglopaki! Tak mi sie strasznie chce tego G9, choc ta cena jest jednak nie ?179, ale ?300. No, ale jak ktos zaledwie 7 tygodni temu przelezal 18 godzin pod narkoza i byl tak dzielny, jak jakas rodowita Angielka, chyba sobie zasluzyl na taki cudny aparat? Nie wiem. Bede musiala rozpisac referendum w tej sprawie.
A Pan Dorn niech sam na siebie glosuje, albo jeszcze lepiej – ksiedza Rydzyka poprosi, zeby na niego zaglosowal. Wtedy sie okaze czy chrzest sie przyjal…
Heleno jesteś boska 🙂
Nie wiem tylko czy z dużej czy małej litery. Chyba z Dużej 🙂
Heleno,
‚Maleństwo, jakeś się dzielnie trzymało!’ – kup sobie ten aparat 🙂 🙂 🙂
Retail therapy wzmacnia wszak wszelkie inne terapie (jeśli umiejętnie stosowana… a taki gadżet to będzie właśnie TO!!!
😉 😎
Pozdrawiam serdecznie, nieustająco życzę zdrowia!
B
Koniecznie kup i załóż galerię picasaweb .
No, wlasnie. Nie slysze zadnych glosow sprzeciwu.
Jeśli to już jest referendum, to jestem zdecydowanie ZA – kup, Heleno, koniecznie i zrób to, co sugeruje Miś 2. Zdrowia i dobrego samopoczucia życzę. 😀
No to jak i Basiecka, i Misiecek kibicujom Helenecce, coby kupiła, to jo tyz. I mose dokładnie posukać, co zrobiła ta poni z Botswany 🙂
O! I TyzAlecka jest za! I Pikwicek wychodzi na to, ze tyz 🙂
Uwaga, uwaga! Za jakieś 15 minut nowy wpis bedzie. No chyba ze Neostrada znowu komputrem mojego bacy praśnie…