Stosunki poctowo-psie
A w ostatniom środe w jednyk wiadomościak telewizyjnyk godali o psak, co listonosy gryzom. Właściwie to zoden nius. Psy gryzom listonosy od downa. Po roz pierwsy zdarzyło sie to w Egipcie około 2400 roków przed narodzeniem Poniezusa. Skąd jo to wiem? Ano stąd, ze właśnie wte starozytni Egipcjanie wyryktowali coś, co moznoby uznać za pierwsom pocte na świecie. A wiadomo, ze historia gryzienia listonosy przez psy jest równie długo jak historia pocty. No chyba ze te pare tysięcy roków temu pod piramidami doręcycieli listów gryzły nie psy, ino święte krokodyle.
Długo, naprowde barzo długo listonose cierpliwie znosili psie ataki, ale wreście – przynajmniej u nos w Polsce – nie wytrzymali i poprzez swoje związki zawodowe zacęli na ten temat głośno gwarzyć. Tak głośno, ze nawet media nie mogły tego przemilceć i musiały zmienić swój pogląd, ze kie pies pogryzie cłowieka, to nimo informacji, bo coby była informacja, to musi być na odwyrtke. A jo, choć psem jestem, muse pedzieć, ze jak najbardziej zole listonosy rozumiem. I nawet za inkse psy jest mi kapecke wstyd. Ino tak se myśle, ze te związki zawodowe listonosy popełniajom jeden błąd. Bo wiecie, ku komu zwracajom sie one ze swoimi protestami? Ku rządowi. Nie ku psom, ino ku rządowi. A przecie to nie rząd poctowców gryzie, w kozdym rozie nie w sensie dosłownym. No ale niekze ta. Postanowiłek, ze na kielo moge, na telo pomoge bidnym pracownikom Pocty Polskiej.
U mnie pod Turbaczem nas wiejski listonos zodnyk kłopotów z psami nimo. Syćkie psy go tutok znajom i nawet kie widzom go w słuzbowym uniformie, to wiedzom, ze kie on ten uniform zdejmie, to jest takim samym chłopem jako syćkie inkse w mojej wsi. Tak sie jednak w tym tyźniu złozyło, ze nasego listonosa grypa chyciła. I przysłali w zastępstwie jakiegoś ze wsi za Nowym Targiem. Cy tego zastępcy tyz nifto nie ugryzie? Pewności nie miołek. Zwołołek więc zebranie syćkik psów ze wsi. Na grapie nad Józkom sie spotkaliśmy. Pedziołek, ze dopóki nas listonos nie wyzdrowieje, listy bedzie dostarcoł jego zastępca, ale nie wolno go gryźć, choć pachnie on poctom, ftórego to zapachu psy nie wiadomo cemu straśnie nie lubiom. Bo co ten bidok winien, ze musi z cegoś zyć i tak mu wysło, ze zyje z roznosenia korespondencji?
– Nawet jednym kiełkiem dziury na rzyci zrobić mu nie moge? – spytoł pies Wincentego.
– Wybijcie se to z głowy – pedziołek.
– A tak ino lekko skubnąć go w łydke moge? – spytoł pies Janieli.
– Mowy nimo! – zawołołek. – Zodnego gryzienia! Najwyzsy cas, coby w stosunkak poctowo-psik nastąpił pikny przełom! I my, psy z nasej wsi, ten przełom zapocątkujemy! Hyr o nasej przyjaźni ku listonosom po całym świecie sie rozejdzie. Inkse psy przykład z nos wezmom. Jaz pokój i braterstwo pomiędzy poctowcami a psami nastonie…
Na mój dusiu! Ale górnolotnie to brzmiało! Wozne jednak, ze porwało syćkie obecne na grapie psie serca. Postanowiliśmy pokazać, ze jesteśmy najlepsymi przyjaciółmi kozdego cłowieka, z cłowiekiem poctowym włącnie.
Następnego dnia rano listonos zastępujący tego nasego wsiodł na rower, coby objechać wieś i ludziom listy wręcyć. Kapecke tyk listów było, bo to przecie święta wielkanocne sie zblizajom. Syćkie psy ze wsi zbiegły sie pod pocte, a potem rusyły za ponem listonosem. Niek uwidzi, ze momy jak najbardziej pokojowe zamiary. Pon listonos nie od rozu nos zauwazył. Jechoł se na słuzbowym rowerku zupełnie sie nie śpiesąc. W pewnej kwili obyrtnął sie za siebie i uwidzioł nase psie stado. Sporo nos było. I to go chyba kapecke zaskocyło.
– Krucafuks! – zawołoł. – Uciekojcie do budy! Beskurcyje jedne! Do budy!
– Idziemy do budy? – spytoł pies Staska Kowanieckiego. – Ten pon piknie nos pyto, cobyśmy posli do budy.
– Zostojemy – pedziołek. – Kie pona listonosa ostawimy, to nie bedzie mioł jak sie przekonać, ze jesteśmy pokojowo nastawionymi psami.
– A jo byk go chętnie ugryzł – przyznoł pies Józki. – On zacyno pachnieć strachem. A kie ftoś pachnie strachem, to mnie sakramencko korci, coby ugryźć.
– No to ćwiccie siłe woli, krzesny – pedziołek. – Nie bedzie zodnego gryzienia!
Pon listonos jesce kapecke pokrzycoł na nos, cobyśmy sie od niego odcepili, ale w końcu zrozumioł, ze nie momy zamiaru go słuchać. Wte rusył rowerem w dalsom droge, ino teroz kapecke sybciej niz przed kwileckom. Odwrócił głowe – uwidzioł, ze my nadal go nie odstępujemy. No to zacął jechać jesce sybciej. Znów głowe odwrócił – uwidzioł, ze stado psów cały cas biegnie tuz za nim. I wte – na mój dusiu! Chyba sam pon Szurkowski w niego wstąpił! Tak zacął gnać, ze do Nowego Targu mógłby dotrzeć ze trzy rozy sybciej niz PKS-em! Ale bidok najechoł na coś, na co nie powinien. Dętka mu hukła i na jakieś dwie sekundy listonos z rowerzysty zamienił sie w sybowiec. Całe scynście ze tamok, ka wylądowoł, była miękko ziemia. Tak więc pobrudził sie ino i kapecke potłukł, ale poza tym nic mu sie nie stało. Ino jego wielko poctowo torba z ramienia mu spadła i listy sie z niej powysypywały. On jednak ani myśloł je pozbierać, ino podniósł sie wartko i uciekaca. Tak jak przed kwileckom na rowerze śmigoł jako pon Szurkowski, to teroz chyboł jako poni Irena Szewińska. A my, psy, wytrwale chybołyśmy za nim. I ocywiście trwałyśmy w postanowieniu, coby go nasymi zębami nie rusać. Choć strachem pachniało od niego coroz bardziej, przez co ćwicenie siły woli dlo psa Józki było coroz trudniejse. Jakoś jednak wytrzymoł.
– Ratunku! Ratunku! Na pomoc! – krzycoł uciekający przed nomi listonos, przez co zacąłek sie zastanawiać, cy słusnie porównołek go przed kwileckom do poni Szewińskiej. Bo nie wiem jak wy, ale jo se nie przybocuje, coby poni Szewińska biegła i jednoceśnie darła sie: „Ratunku!”
Listonos dolecioł do budynku pocty. Hipnął do środka, a drzwi za sobom zamknął z takim hukiem, jakby pieron w te pocte prasnął.
– I co teroz robimy? – spytoł pies probosca.
– Teroz to juz chyba mozemy rozejść sie do chałup – pedziołek. – Pon listonos musi teroz na spokojnie przeanalizować to, co go dzisiok spotkało. A kie przeanalizuje, to na pewno uświadomi se, ze nifto z nos nawet nie próbowoł go ugryźć.
No i rozesliśmy sie do chałup. Ino jo nie od rozu wróciłek do siebie, ba najpiew posłek do tyk rozsypanyk listów, coby podrzucić je adresatom pod samiućkie drzwi. Potem ludzie we wsi myśleli, ze zanim listonos zacął uciekać przed psami, to zdązył poroznosić syćkie listy. Ale wy, ludzie, to cęsto takie rózne dziwne rzecy se myślicie.
A co z bidnym listonosem? Wyobroźcie se, ze… wyjechoł, a wyjezdzając przysiągł, ze juz przenigdy w nasej wsi sie nie pojawi! Cemu? Nie wiem. Widocnie mioł jakiś powód. Ale to racej nie my, psy, tym powodem byłyśmy? Przecie chyba wystarcająco piknie dałyśmy mu do zrozumienia, ze dlo listonosy jesteśmy zupełnie niegroźne? Hau!
P.S. Trza nowy zapas Smadnego Mnicha wyrytkować, bo dzisiok imieniny Zbysecka momy. Zdrowie Zbysecka! 🙂
Komentarze
Owcarku, gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że w kształtowaniu stosunków psio-pocztowych listonosze też nie są bez winy. Ja jestem (i byłem od zawsze) najserdeczniejszym przyjacielem panów poczciarzy i jak któryś z nich się pojawi, to choćbym nie wiem jak był zajęty przekopywaniem kompostu, albo tarzaniem się w błocie, to zawsze lecę co sił w łapach go powitać, wspiąć się na niego lub skoczyć, polizać, formułę powitalną wygłosić, no, robię co mogę. A panowie listonoszowie, zamiast odwzajemnić moje uczucia, zaczynają podniesionym głosem rozmawiać z mamą, zadając jej jakieś nonsensowne pytania, np. czy będzie prała ich spodnie. Przecież nawet taki mały szczeniak jak ja dobrze wie, że od prania spodni jest pralka, a nie moja mama!
No więc niestety, moje doświadczenie jest podobne do Twojego – wcale nie tak łatwo Psowości zaprzyjaźnić się z Pocztowością. 🙁
A zdrowie Zbysecka jak najbardziej! Bo chyba ma pralkę? 🙂
Owczareczku, a wysluchasz co Pan listonosz o nas mowil ? „Ten, nad woda, kupil sobie cos takiego male, czarne i kudlate, a ze samo rosnie i zebiska mu straszne rosna mysle, jak ja bede te poczte oddawal.” Pomyslal i zaopatrzyl sie w bisquity, dla piesow. Rzucil Piesowi bisquita i pojechal dalej. Od nastepnego dnia nie mozna bylo Piesa upilnowac, kiedy uslyszal truck listonosza. Rwal do drogi. Wyrosl na swoje 142 funty i dalej podzeral bisquity od listonosza. Przyszedl dzien, ze bisquitow nie bylo. Jako, ze truck nie mial drzwi z zadnej strony, Piech wlazl do srodka, zeby podezrec. Pchal sie na listonosza, ryl po jego manelach, lizal, podgryzal – gdzie te bisquity ? Przy okazji
zezlil sie, zaczal bulgotac. Nie wiem kto by wytrzymal te kly i 140 funtow w malej kabinie. Listonosz pobiegl po mnie i kiedy podeszlismy do jego trucka, Parowa konczyl listonoszowski luncz akuratnie zapakowany w papierek. Musialem zaniesc do powiatu swiadectwo szczepien i podpisac zobowiazanie, ze Pies sam poza posesje nie wychodzi. Listy mi zostawiali w skrzynce przy drodze, a po male paczki musialem jezdzic na poczte. Listonosz zarzekal sie, ze z samochodu nawet nie wyjdzie. Tak nas Pies uziemil.
Owczarku,
Z Twojego wpisu wynika miedzy innymi, ze psy powinny dostarczac poczte, a nie listonosze. Wiemy juz, ze psy lepiej od nas glosuja i lepiej znaja angielski. 🙂
Wydaje mi sie, ze psy bardzo by polubily dostarczac poczte droga morska. Na zalaczonych zdjeciach pierwszy pies dostarcza pilke droga morska, a drugi dluga ciupage.
Poczte lotnicza mozemy zostawic dla duzych ptakow rozstawionych w strategicznych punktach.
Listonosze nie beda mieli wiecej powodow do obawy. 🙂
Jakiej rasy jest piesek ?
lunch
Śmichy, śmichami, ale wałęsające się psy to koszmar polskich miast i wsi. Nigdy nie wiadomo, czy taki pies to pokojowo nastawiony Owczarek, czy sfrustrowany pitbull, gotowy przegryźć ci gardło i wyrwać serce.
TesTequ
Tego co napisałeś owczarki ci nigdy nie wybaczą 🙂 Właścicieli pitbuli należy bać się o wiele bardziej niż ich samych.
Mnie żaden owczarek nigdy nie zaatakował a małe kundelki ze strachu parę razy pogryzły.
Zdrowie Zbysecka po raz pierwszy!!!
Misiu,
niestety, muszę się zgodzić z TesTeqiem. Nigdzie na świecie (no, może w Meksyku!) nie ma tylu wałęsających się psów, ile w Polsce – bywam na wioskach, to mam okazję zaobserwować! Te wałęsające się są niegrożne, za to niemal za każdym ogrodzeniem szczerzy zęby tak zwany „ostry pies”, i dostukaj się tu do znajomych! Gdziekolwiek nie pojdziesz, otwierają się drzwi, a zza nich szczerzy zęby nie przyjaciel domu, tylko obrońca, a najlepiej dwóch. I to w jakich mieszkaniach! Dwa rotweilery spore w malutkim m-4, w którym trudno sie obrócić! Ze też „państwa” jeszcze nie pogryzły… Jest to zjawisko tutaj niespotykane. Współczuję listonoszom i nie dziwię się, że chcą, aby pogryzienia przez psy wpisać do rejestru „chorób zawodowych” listonoszy.
Zdrowie naszego Zbyszka po raz pierwszy! I wszystkich Zbyszków przyczajonych też zdrowie!
Miś 2 pisze: „TesTequ Tego co napisałeś owczarki ci nigdy nie wybaczą”
Nie za bardzo rozumiem. Napisałem:
„czy taki pies to pokojowo nastawiony Owczarek”
Czyżbyś sugerował, że owczarki mogą się obrazić za to, że uważam je za pokojowo nastawione? Czyżbyś sugerował, że są „wściekłymi psami” w owczarkowej skórze?
Może Miś uważa, że owczarki są nadzwyczaj empatyczne i będą cierpieć w imieniu pitbulli? To by się nawet mogło zgadzać. 🙂
Anoo niełatwe zycie listonosza w sumie.
Aczkolwiek, co pies to inne spojrzenie ma na tych w sumie intruzów.
Jak mieszkałem na stacji na studiach, to pies Iwan (rottweilor-owczrakowaty) listonosza bardzo ni elbił.
Obecny zaś pies tych samych znajomych Sułtan (labradoropodobny) jest psem nazdwyczaj spokojny, nawet listonosza nie zachwyci spojrzeniem za bardzo, tylko się swoimi sprawami zajmuje.
P.S. Owczarku, czy ten wpis reprezentuje wystarczający poziom optymizmu, bym mógł spokojnie wieczorem Altmana ,,Maccabe i pani Miller” mógł oglądać?
Biedny pitbul – sfrustrowany,
Jego pan – zakompleksiany.
Mój owczarek był wyjątkowo pokojowy ale przez cały dzień biegał po polu co niestety przepłacił życiem. ( Po ogrodzie)
Popieram to co napisała Alicja, zgadzam się też z Testeqiem. Im bardziej zakompleksiały właściciel tym bardziej sfrustrowany pies.
Ludzie często zapominają ,że pies wielkości owczarka niemieckiego z łatwością potrafi zabić dorosłego człowieka.
Nawet mój wyjątkowej łagodności i rozumu pies. parę razy mnie zaskoczył. W końcu to tylko zwierzę ze swoim myśliwskim instynktem.
TesTeq napisał:
„…wałęsające się psy to koszmar polskich miast i wsi.”
TesTequ! Prawdziwy koszmar, to być bezpańskim, „wałęsającym się” psem! 🙁
Bardzo trzeba uważać, żeby nie oberwać kijem albo kamieniem, nie wpaść pod samochód. Trzeba znaleźć coś do jedzenia, schować się przed mrozem lub deszczem.
Kto by miał w takiej sytuacji głowę, żeby straszyć listonoszy.
Listonoszy nie lubią „pańskie” psy, chowane w zamknięciu, odcięte od wszystkich zapachów i widoków wolności. Dla nich taki listonosz to bardzo dziwaczny stwór; biega jak fryga z jakąś wielką torbą, pachnie jak pochód 1-wszo majowy a często także strachem, jak nas zobaczy.
Każdy by się zdenerwował!
Hau!
Bajka pisze: „listonosz […] pachnie jak pochód 1-wszo majowy”
A jaki to zapach? Listonoszy nie wącham, a na pochodzie pierwszomajowym już dawno nie byłem i zapomniałem, czym to pachnie. 🙂
Chodzi mi o denerwującą wielozapachowość, jaka ciągnie się za listonoszem! 😉
Zbyszku – najserdeczniejsze życzenia Imieninowe 🙂
nie wiem jakiej muzyki lubisz słuchać , ale te słowa zawsze dobrze działają 🙂
Simply the best
http://www.youtube.com/watch?v=_ZJfe1Z7t-8
Z Imoinnika…
Zbigniew
„To imię jest pochodzenia słowiańskiego, a w dowolnym tłumaczeniu znaczy pozbyć się gniewu. Każdy Zbigniew jest mężczyzną prawym, pracowitym, sprawiedliwym. Jest stały w swych przekonaniach. Wcześnie zakłada rodzinę, troszczy się o żonę i dzieci, którym daje wysokie wykształcenie. Dom prowadzi na wysokim poziomie, stara się by przewyższać pod tym względem rodzinę i sąsiadów. Wszystko, co posiada, to jest z pracy własnych rąk. Zbigniew jest tradycyjny, jeżeli chodzi o wychowanie dzieci, bowiem pragnie wszczepić im zmiłowanie do pracy
i szacunek dla ludzi.”
Zbigniewie, ach, Zbigniewie!
Nie pogrążaj Ty się w gniewie!
Niech Cię spotka dobroć wszelka,
…
Nie odmawiaj dziś kufelka! 🙂
Hej!
Owczarku, piękna akcja, szkoda, że tak źle zrozumiana 🙂 może gdyby całe towarzystwo wyraźniej i przyjaźniej machało ogonami…
…a zamiast biegu grupowego – psia sztafeta,
Niestety kilka razy zdarzyło mi się, że mijało mnie jakieś psie stadko, biegnące gdzieś na akcję 😉 i mimo, że nie zwracały na mnie uwagi, to coś za wesoło mi nie było
Dziękuję Wam ostomili
żeście byli tacy mili
życząc , pijąc moje zdrowie
miłe Panie i Panowie
Zbyć się gniewu obiecuję
a obietnic dotrzymuję
🙂 🙂
😯
Patrzcie, co z mojej Górki spozierało z rana… i pies sąsiada się odezwał!
http://alicja.homelinux.com/news/Zwierz/
… I nieustające zdrowie Zbyszka!!!
Alicjo!
Pięknie jest u Ciebie! Ale nie przypuszczałem, że krasnoludka też można u Ciebie spotkać! 🙂
Ciiiiii…. bo się wypłoszy! Tak jest, on mieszka w tym starym pniu, widocznie go słońce obudziło dzisiaj, każdy czeka na wiosnę, krasnoludki też 🙂
Nie ma sprawiedliwości na świecie! Ja w całym moim ośmiomiesięcznym życiu śniegu jeszcze w ogóle nie widziałem (a gdybym nawet żył już osiem lat, to i tak najwyżej trzy razy by mi się udało), a niektórzy mają go tyle, że i dla sarenki wystarczy, i dla krasnoludka i dla wiewiórek. I jeszcze narzekają! 🙂
Alicjo, ale gdybym miał tak bez przerwy, to chyba też bym narzekał, bo pewnikiem przez te śniegi kopne nikt by nie przychodził, nawet mój przyjaciel listonosz. 🙂
Zbysku,
wszystkiego najlepszego w dniu Imienin, zdrowia i wszelkiej pomyślności. Twoje zdrowie wznoszę po raz pierwszy w tym dniu 😀
Jaki piękny krasnoludek i ta zwierzyna obok niego 😀
Owczarku, te nieporozumienia pocztowo-psie, a zwłaszcza pogoń Waszej wspaniałej watahy za listonoszem, przypominają do złudzenia niektóre rozminięcia intencji ludzko-ludzkich:
jedni rozumieją przekomarzanki – inni obrazę majestatu
jedni tylko wyścig – inni aż wyścig szczurów
jedni gonitwy i zabawę w chowanego, służące kształtowaniu ambicji i sportowego ducha – inni zaszczucie i obławę…
Szkoda, że nie mogliście wytłumaczyć się przed listonoszem z Waszych krystalicznych intencji… Ale z drugiej strony – ludziom mowa – ba, nawet nieraz ten sam język – niekoniecznie pomaga… 🙁 😉
Sto lat, sto lat dla Zbyszka!!!
I niech mu gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!
🙂 🙂 🙂
Nieustające zdrowie Zbyska
Kto ciekaw wczorajszego widoku Kapliczki Bulandowej, o której niedawno tak pięknie pisał Owczarek – zapraszam do zerknięcia – także na inne zdjęcia z zimowej wycieczki w Gorce (RdzawkaII – Stare Wierchy – Turbacz – Pol. Jaworzyna Kamienicka – Gorc – Lubomierz).
Można też kliknąć na mój nick i przeczytać o tym, a fotki obwąchać poprzez link ‚Było cuuudownie’.
Mimo intensywnego rozglądania się (i wąchania, na ile tylko istota ludzka może) – Owczarka z budą pełną książek, dyskietek i pendrajwów znów nie stwierdzono… Ale o tej porze roku ma pełne możliwości kamuflażu – białe na białym… 🙁 😉 😀
Wielce szanowny, a miły Solenizancie,
racz przyjąć i moje skromne życzenia
pomyślności wszelakiej, udanego żywota,
oddanych, serdecznych przyjaciół,
a nade wszystko miłości bliskich Ci osób.
Żyj w zdrowiu i dostatkach, syty dni swoich. 🙂
Zdrowie Waszeci, w gardło naszeci!
Tyle jeszcze śniegu leży, że się zdziwię mieszczuchowsko.
Piękną miałaś wycieczkę, Basiu. 🙂
Ja też się zdziwiłam, EMTeSiódemeczko, bo zima niby lekka – a tu, godzina dwadzieścia (autobusem) z żółcącego się forsycjami Krakowa, trzy kwadranse w górę – i środek zimy…
A w zeszłym roku, sześć tygodni do przodu od ‚punktu, w którym jesteśmy’, były już na Turbaczu dorodne pelargonie… co nieco śniegu także… 🙂
Taki zabawny i sugestywny obrazek opisałeś, Owczareczku, że walczyłam przez dłuższą chwilę z pokusą zilustrowania psiej czeredy. 😆
Zwyciężył obowiązek, ale może jeszcze kiedyś…
Tu na pocieszenie:
http://pl.youtube.com/watch?v=22NzL2S5dMI 🙂
Pod Turbaczem śnieg, a pod Poznaniem śnieżyce! 🙂
Uherski,
ja Cie bardzo proszę, tylko bez szaleństw! Miej wzgląd na bliznich ze snieżnej krainy!!!
A wyobraź sobie Alicjo, że w Śnieżycowym Jarze, pod Poznaniem, także wylęgły się krasnoludki! 🙂
One się nie lęgną, one są! Poczekaj na moją wiosnę… będziesz miał sporo roboty!
Alicjo,
nic się nie martw. Ponoć zapowiadali u nas zimę jeszcze przez dwa tygodnie. Sniegu takiego jak u Ciebie, to my nie będziemy mieli, ale roślinki opóznią swoje harce. 🙂
G. Okon,
…Jakiej rasy jest piesek?…
Nie znam ich rasy (nie sa moje), ale w tym miejscu przez caly rok pieski skacza do wody ku radosci wlasnej i wlascicieli. 🙂
Alicjo, gdzie są to są 🙂
u mnie nie ma, a mogłyby się wylęgnąć i pomyć okna 🙂
Ooo, inwazja krasnoludków na budę! 😀
Owcarku, a podobno swego czasu listonosze byli wyposażani w specjalne ustrojstwo odstraszające piesy! Ten z opowieści nawet gdyby miał, to i tak dalibyście mu radę… 😆
Na dobranoc…
http://miglanc82.wrzuta.pl/audio/upXNas6jJ8/skaldowie_-_listonosz 🙂
Witojcie! Sakramencko pracowity dzień dzisiok miołek. Juto zreśtom tyz bede mioł. Nawet nie udało mi sie tutok przed północom zdązyć, ale na scynście jesce nie we syćkik strefak casowyk imieniny Zbysecka sie skońcyły. Zdrowie Zbysecka po roz pierwsy! 🙂
Orca
Piechy wygladaja slusznie (taka klode uniesc…) i przypominaja mojego, tez taszczyl wszystko do brzegu. Szkoda, ze nie widac ich „na sucho”. Jeden jasny, drugi ciemny, a oba kudlate, Bouvier ? New Funland ? Ciekawe czy trzeba je plukac po morskiej wodzie ? Plywanie to dla nich lepsze cwiczenie niz spacer, ale trzeba uwazac, zeby nie rzucac klod do wody zbyt czesto. On jest tak oddany swojej pracy, ze nie przestanie wylawiac, poki serce nie siadzie. Bardzo dziekuje za zdjecia.
Codziennie z utesknieniem oczekiwani: 17 000 szwajcarskich listonoszy 😎
http://pl.youtube.com/watch?v=ScdnXxRuTjE
G.Okon,
…Jeden jasny, drugi ciemny, a oba kudlate,… 🙂
Nie da sie ukryc, ze bardzo lubisz psy. Znalazlam dodatkowe zdjecie, kiedy ‚Ciemny’ wychodzi z wody z przesylka morska.
Orco,
Ja je bardzo szanuje, a kocham jednego, ktory mnie na jakis czas zostawil samego. Ten na zdjeciu jest bardzo, bardzo ladny. Swietnie umiesniony, widac ze ma duzo ruchu. Podziekuj ode mnie jego rodzinie. U Piesow maja to zapisane. A dlaczego Ty jestes bezpiesowa ?
Wspaniała opowieść, Owczarku. 🙂 Problem jednak jest powazny. Chodzi o psy biegające bez smyczy np. po parkach. Oczywiste jest, że muszą się wybiegać, ale ich opiekunowie winni przejawiać większą odpowiedzialność. To, co można zaobserwować teraz, budzi niepokój. No, ale to temat – rzeka.
Są też „przegięcia” w drugą stronę – widziałam małego pieska z pyszczkiem ściśniętym elastyczną opaską. Uważam, że to barbarzyństwo!
Tak sobie swietowałem ,że do pracy później przyjechałem.
Jednak nie z powodu Smadnego tylko niewielkiej kurniawy – a jak – jak wiosna to wiosna 🙂
G. Okon,
…ktory mnie na jakis czas zostawil samego…
Za tymi slowami kryje sie historia.
Piesow nie mam dlatego, ze duzo czasu spedzam w gorach i terenach, gdzie nie wolno piesow zabierac. Jest kilka przyczyn zakazu, ale glowna to bezpieczenstwo piesow i ludzi. I nie chodzi tu o listonoszow…
Zbysecku,
ode mnie spoznione ale szczere zyczenia imieninowe.
Zycze zdrowia i wszelkiej pomyslnosci!!! 🙂
Swiat sie konczy! Wczoraj bylo swietego Patryka, a Owcarek ani o piwku, ani o Irlandii nie wspomnial.
Chyba faktycznie mocno zapracowany 😯
Orca,
o niedzwiedziów? 😯
Don Alfredo,
Dziekuje za poprawke. 🙂
Wczoraj było ZBIGNIEWA, cały czas zapytywam, od kiedy to w Polsce imię Patryk jest tak popularne, że o Zbyszku zapominacie?! No, prawie zapominacie, ciagle Irlandia i piwo. A Zbyszek?!
Witojcie! Tako temperatura mnie chyciła, ze sie ledwo na krzesło przy komputrze wdrapołek. No to uciekom, coby nikogo nie zarazić. I biere sie za sarpacke z wirusami 🙂
Owczarku,
na sąsiednim blogu już powiedziano – 50 gr wódki z łyżeczka pieprzu (Gazda chyba nawet *prąd* ma?!) i się czymś nakryć, kordełką na przykład.
Owczarku,
na sąsiednim blogu parę miesięcy temu radzili też, aby zetrzeć na tarce o grubych okach 1 cm imbiru, zalać wrzątkiem na 5 minut, dodać soku z cytryny i miodu, można również dodać kieliszeczek alkoholu. O ile sobie przypominam, jest to przepis Heleny. Wypróbowalam go na sobie i pomoglo.
Alicjo,
spoznione, to prawda, ale przeciez zyczenia imieninowe Zbyskowi zlozylam.
Jesli chodzi o Patryka, to od jakiegos czasu w Polsce od Patrykow sie zaroilo, nie jest to juz tak egzotyczne imie jak dawniej.
A dlaczego wlasnie do Owcarka zwrocilam sie z tym pytaniem? – dlugo by opowiadac, ale uwierz mi, nie bezzasadnie.
Najlepiej bedzie jak kiedys sam nam o tym opowie – teraz niech sie intesywnie kuruje zalecana przez Ciebie naleweczka 🙂
Na choróbska każdy ma własny patent – ja uważam, że pomaga cokolwiek smacznego, kosteczka, serdelek, jałowcowa, od biedy nawet Chappi, tylko posypane duuuuuużą ilością czosnku.
Ale tak się zastanawiam, czy przypadkiem Owcarek w odruchu altruizmu, nie widząc chwilowo na horyzoncie żadnych imienin, nie dał aby wirusom dostępu do się, żebyśmy mogli wypić za Jego zdrowie. Zaszkodzić Mu to w każdym razie nie zaszkodzi, a może pomoże, więc – zdrowie Owcarka!!! 🙂
Bobik!
Jutro jest Józefa! Mojego ś.p. Dziadka imieniny. Zakodowane w głowie od zawsze.
Z tymi Patrykami to nadal mam problem, mysho_b, bo to takie *śtucne* pompowanie, jak te walentynki, z przeproszeniem. Moje dziecko promuje imię Maciej w Kanadzie! 🙂
I jakos wychodzi, wszyscy pięknie wymawiają.
Owczarku schorowany, a Twoi ludzie przez ramie w komputer Ci nie zagladaja, nie widza ze piszesz zes chory ? Wyszczekaj ich za drzwi, niech wyciagna samochod i – do doktora ! On lepiej Ci pomoze, niz pieprzowka. A zanim pojedziecie, niech siedza blisko i skrobia za uszkiem. To tez pomaga.
Alicjo, koryguję się. Zadne imieniny nie mogą być powodem, żeby nie życzyć zdrowia Owcarkowi! 🙂
Owczarka krzypota dopadła, mnie też! 😉 A co? Nie wolno?
Gdyby był bliżej, to bym go wziął na ciężką wódkę,… jeżeli by się dał wziąć!
Coś takiego bardzo by mi się przydało; po pierwsze krzypota, a po drugie, wczoraj coś mi stuknęło, stuknęło i chandrę egzystencjalną sprowadziło! 🙁
Święty Józefie, patronie tych, co potrafią, poratuj w potrzebie…
Hej!
Owcarku, zdrowiej! Choróbska precz!
Bobiku, może jakiś wierszyk zdrowotny dla Owcarka? Coś w ten deseń:
Owcarek był chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor. – Jak się masz pieseczku?
– Niedobrze, niedobrze, doktorze kochany!
Od mnóstwa wirusów ja jestem szarpany!
No, Bobiku! A reszta bywalców kolejne zwrotki! 🙂
UFFFF dopiero dzisiaj dotarlam do budy!!
Na nic czasu nie starcza 🙁 Skladam spoznione,ale bardzo,bardzo serdeczne zyczenia imieninowe dla ZBYSECKA!!! Niech nam zyje dlugo i szczesliwie!! 😀
Owcarku-mysle,ze pieski tak ogolnie nie przepadaja za mundurowymi!
Nasz sp.Barii I, jakos dlugo tolerowal milicjanta,ktory przechodzil wracajac do domu,kolo naszej chaty.Razu pewnego nie udalo sie Baremu dluzej silnej woli cwiczyc,przeskoczyl wysoki parkan i potarmosil milicyjne portki.Final byl taki,ze pan wladza podsunal ojcu mandat do zaplacenia. I chociaz spora to byla suma,jeszcze nigdy nie widzialam tak szerokiego usmiechu na twarzy taty 😉
Niestety znowu musze uciekac,bo juz za chwile nadaja kolejny odcinek „DH”.Tymczasem-Ana
Owcarku wracaj szybko do zdrowia 🙂
Wierszyk zdrowotny? Z przyjemnością! Mam nadzieję, że na chandrę też pomaga… 🙂
…gorączka i kaszel i wszystko nie tego..
Wziął doktor za łapę poważnie chorego
i dziwy mu prawi: na Dzikim Zachodzie
gorączka i kaszel od dawna nie w modzie,
bo trup słał się gęsto od złota gorączki,
a kaszel też ludzi załatwił tysiączki,
więc zwyczaj się przyjął w tym świata zakątku
(gdzie wszyscy chcą zdrowie zachować w porządku),
że wiosną wyrusza kowbojów gromada,
by topić wirusa w nurtach Colorada.
Skuteczna kuracja jest taka niezmiernie –
któż widział chorego kowboja w westernie?
Czy Rio to Bravo, czy strzały w ciemności,
wibruje wprost ekran od zdrowej męskości!
A nie da się czasem, zapytał pieseczek,
by nad Colorado nie targać kosteczek,
w pieprzówce utopić przebrzydłej gadziny?
Pomyślał pan doktor ze cztery godziny,
pokiwał swą głową (a w niej swym olejem)
i rzecze: gdy zrobisz to razem z Jędrzejem
osiągniesz z pewnością efekty najlepsze.
Więc zmieszał Owcarek szybciutko prąd z pieprzem,
i wezwał Jędrzeja, by w imię Bachusa
we dwóch wirtualnie utopić wirusa.
I odtąd imiona nosi owa parka
Pata Uherskiego i Billy Owcarka
Bobik,
🙂
Owczarek juz na pewno jest zdrowy.
Jędrzeju, a cóż Ci tak wczoraj stukało? Czy nie byli to przypadkiem goście urodzinowi? 🙂 Bo chyba jeszcze nie kostucha? 🙁
Witajcie Kochani 🙂
Cudna ta Owczarkowa opowieść, no i – nie powiem – jakby dużo światła rzuca na zachowanie krwiożerczego ratlerka moich Rodziców. Otóż on to właśnie, na widok JEDYNIE listonosza dostawał furii. Na innych w ogóle nie reagował (no, może poza jękliwym warkotem, jaki to tylko ratlerki wydawać potrafią 😉 ). Ostatecznie, po długich bojach i jednej wygryzionej nogawce, doszło między nimi do tzw. „paktu o nie agresji”, czyli: listonosz przez uchylone drzwi wrzucał listy, piec stał czujnie przy drzwiach i patrzył za szybko, acz z godnością, oddalającym się panem w niebieskim uniformie. Znaczy… wszyscy czegoś się od siebie nauczyć mogą 🙂
Pozdrowienia dla Wszystkich! Zdrowia dla Owczarka i Sto lat dla Zbysecka 🙂
hmmm… pies miało być.. a nie piec, no i ta nieagresja też coś nie wyszła..
Jakby to kiedyś na tym blogu padło: „wolniej kapiszonie.. wolniej..” 😉
kapiszonie, niekoniecznie wolniej. „Piec stał czujnie przy drzwiach” miało poetycki wręcz urok. 🙂
Jędrzeju, ja nic nie słyszę, żadnego stukania!
Zeznania Alicji do kalendarza składałeś? Składałeś!
Nic o stukaniu nie ma. 🙂
Pozwól, że przypomnę:
„A gdy Cię czas pogania,
przodem puszczaj drania”
Ucha i wąsy do góry! 🙂
… to się „krzypota” nazywa?!
Ja też takie coś zaczynam mieć 🙁
Na dodatek mokry śnieg pada. Co robić, co robić?!
Pod kordełkę?! Wszystkie stare kości bolą, a młodych nie ma 🙁
Bobiku!
Ciepło, ciepło… 😉
Ale, ale! Ładnie to tak napastować samotnego listonosza na pustkowiu? 🙂
Kapishonecku, co słychać?
Jak tam Tata?
Zeznaj coś Cioci Marysi.
Ja nieczasowa, bo mieszkanie sposobę na przyjęcie mamy, więc jeżdżę, szukam różnych rzeczy. Jeszcze muszę się wyprowadzić z mojego pokoju i nie wiem gdzie mam wszystko poutykać.
Nie mam więc czasu i sił, żeby się udzielać.
Buziaki, szczególnie dla Ciebie. 🙂
Martwiłam się, że długo się nie odzywasz.
Wszystkich, oczywiście, też pozdrawiam. 😀
No, jeśli wiersz Bobika nie pomoże Owczarkowi i Jędrzejowi, to już nie wiem , co! 🙂 Zdrowia życzę z całego serca!
mt7, trzymaj się! 🙂
Jędrzeju, to tym bardziej – zdrowie! I połowę wierszyka zdrowotnego możesz potraktować jako spóźniony prezent urodzinowy. 🙂
A ten napad na listonosza, to ja sam nie wiem jak wykonałem. Czasem mi się wprawdzie wydaje, że cierpię na rozdwojenie jaźni (zwłaszcza jak mama za blisko stoi), ale że na takie rozilośkrotnienie, to się nie spodziewałem. Ale cóż, są dowody… 🙂
Bobiku, piec nie piec, listonosza wyuczył.., znaczy skuteczny był, chociaż mizernej postury 😉
Mt7, dziękuję! Wszystko zaczyna grać. Tato jest od – trochę ponad – miesiąca w domu (jakieś 80km ode mnie), więc mi czasu wciąż brakuje, bo wpadam do Niego co drugi dzień. A wychodzi z dołka powolutku, wychodzi.. no i nie mówi już do mnie: „ale się ładnie dzisiaj chłopczyku ubrałeś..” 😉 Myślę, że oboje z Mamą są baaardzo dzielni.
Uherski Jędrusiu,
takich Bobików miałby się listonosz przestraszyć?!
Toż to gęby przyjazne! A skądeś ten śnieg wziął, ha?
No, już mi trochę lepiej! Stuknęło,…to stuknęło! 😉
A zeznania rzeczywiście nie złożyłem; w końcu nie ma się czym chwalić…
Śnieg? A dyć z nieba! 🙂
Nooo, Jędrzeju, nie wiem, czy Ci to ujdzie tak na sucho. Zataiłeś przed Komisją Lust.., tfu, przed Panią Sekretarz swoją przeszłość, w szczególności zaś jej ilość. A jak już wyszło, że byłeś TS (Tajnym Solenizantem), to tylko tyle masz do powiedzenia, że nie ma się czym chwalić?
W zasadzie powinno być bez przebaczenia. Ale możesz nas skorumpować Smadnym.
I o kawałku jałowcowej nie zapomnij, bo ja też chcę mieć jakąś korzyść z tego całego moralnego oburzenia! 🙂
Bobiku! Zawstydziłeś mnie… 😳
A Smadnego, dla przyjaciół, choćby beczka! 🙂
A jałowcowej zaraz poszukam!
Oj, Jędrzeju, Jędrzeju… Jak mogłeś?!
Na szczęście korupcja Ci się udała. 🙂
Niech los Ci sprzyja. 🙂
Jędrzejku, chłopaki nie płaczą. 😀
Każdy czas ma swoje zalety i tyły.
Życie przed nami!!!! 🙂
Kapishonku, dzięki!
Powiem Ci, że, jak człowiek ochłonie, to dostrzega, że wszystko ma swoje dobre strony.
Wcześniej mama podejrzewała mnie o różne koszmarne rzeczy, a teraz traktuje mnie, jak dobrego, oddanego opiekuna (nie pamięta, że ma córkę). Darzy zaufaniem i słucha, dlatego mogę odważyć się na zabranie do swojego domu, gdzie będę mogła zapobiec wielu beznadziejnym sytuacjom.
Piszę to specjalnie, żeby Ci powiedzieć, że jest to dla mnie w pewnym sensie błogosławiony czas. Uczę się być mamą mojej mamy i uczę się ją lubić.
Chyba się nam udaje. 🙂
Krakowskiej też nie odmówię. Może ewentualnie być lisiecka, bo to niedaleko. 🙂
Tylko tę gałkę od tej beczki odgryźć trudno. Omal sobie zębów nie wyłamałem! A tak chciałem powąchać… 🙂
Jędrzejku, nie szukaj (sorki: nie hledaj), tu masz:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081063637567855026
Jest jałowcowa! 🙂
Marysiecko!
Dziękuję! 🙂 No, no! Robi się niezłe przyjątko 🙂 Może Owczarek zajrzy?
No to jak wszystko jest, to jeszcze raz – zdrowie! Tylko żeby TS o pieprzu z prądem nie zapomniał, bo inaczej Mu się jakiś wirus chandry może przedrzeć przez odmęty Smadnego i wypłynąć jutro w jakimś nowym miejscu! 🙂
Jedrzeju,
wszystkiego najlepszego i
******STO LAT*******
urodzinowo Ci zycze 🙂
Mrrrał!
Mrrrrrrrrrrrrrał! 😀
(a to drrrugie to było do Jędrzeja 😉 )
Zdrrrówko!
A arrow: Listonoszów wszystkich tudzież.
Pozdrrrawiam
I dobrrrranoc
Blejk Kot
Jędrzeju,
śpij dobrze, ale jutro zarobisz w siedzenie za niezłożenie zeznań (Marysiu, albo ja w cztery litery, jak nie przyuważyłam zeznań 🙁 ).
To nie wiesz, że każdy ma tutaj teczkę?!
W razie draki, gdyby to byla moja wina, to jutro napijemy sie Smadnego na przeprosiny, ja stawiam (Owczarkowi uszczupliwszy zapasy). W razie gdyby na odwyrtkę, to Jędrzej stawia 😉
Ale póki jestem przy maszynie, wciągam Jędrzeja do ewidencji. Teraz nam nie umknie.
P.S. Snieg!!!!!!! Bobik, ja Cię zapraszam – przyjedz i nabierz sobie, ile chcesz!
Jędrzeju,
sto lat Tobie życzę, zdrowia i czego sobie życzysz.
Zdrowie Jędrzeja po raz pierwszy. 🙂
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! 🙂
Wasze życzenia idą do głowy, jak stare wino! Chandra prysła! 🙂
Alicjo! Mea culpa, mea culpa! Ja nie złożyłem zeznania!
A ta data to: 17-ty marca.
Nie karaj mnie zbyt dotkliwie za tą kulpę! 😉 l
Alicjo, serdecznie dziękuję za zaproszenie, ale chwilowo nie ma mnie kto zastąpić przy owieczkach. No i nie mogę zostawić mamy samej z pieczeniem bab i mazurków. Ale mam dla Ciebie świetny pomysł. Mama mówi, że to białe znika, jak się toto poleje gorącą wodą. Może byś po prostu polała ten cały swój kraj gorącą wodą? 🙂
Bry.
Snieg nie pada!!!
Bobik, pomysł może i dobry, ale musiałabym zagotować wodę w Wielkich Jeziorach, no a przynajmniej w tym pod nosem – tylko nie mam takiej dużej grzałki!!!
Jędruś, winieneś, to stawiasz Smadnego! A w kalendarzu jesteś:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Kalendarz.html
Dzisiaj Józefa – Józefinom i Józefom wszystkiego dobrego!
Jędrzej bez chandry milszym jest widokiem,
niż tenże Jędrzej z zapłakanym okiem.
Więc estetycznych doznań niech nie psuje
nam i swą chandrę zawsze psami szczuje.
W razie potrzeby zobowiązuję się pierwszy wrazić zęby w łydkę pani Chandry Uherskiej. 🙂
Smadnego ci u nas dostatek… W każdej chwili perswaduję…
Wszak; „Piwko z rana, jak śmietana!
No a dla tych, co za morzem,
Nawet w nocy,
Z beczki pełnej się utoczy!”
Nieustające zdrowie Jędrzeja, po raz drugi.
Jędrzeju, minionymi latami się nie przejmuj. Każdy wiek ma swój urok. Twoje zdrowie po raz trzeci. 🙂
Bobiku, wierszyk prima sort! 🙂
Jędrzeju, zdrowie!
No, Chandra Uherska przegnana, ale co z biednym Owczarkiem? Pomógł Mu wierszyk Bobika?
Zdrowie Jędrzeja i Owczarka!
przylączam się do toastu Alicji – zdrowie Jędrzeja i Owczarka.
Za Twoje zdrówko i dobry humorek! Na pohybel chandrze! 🙂
Wznaszam pucharkiem dostatnim.
Trzymaj się Jedrusiu, ja pracy muszę. 🙁
Zdrowie Jędrzeja, Owczarka i Józefiny, mojej sarny! O ile sobie przypominam, od czasu do czasu zaglądał do nas Józef – rzadko, ale zaglądał. Jeśli zajrzy, Jego zdrowie, jeśli nie zajrzy, to i tak Jego zdrowie!
A ci zasmarkani niech szybko dobrzeją, bo święta za pasem!!! Nie wypada chorować.
http://alicja.homelinux.com/news/Jozefina.jpg
No co Wy,
wszyscy chorobą złożeni?! A kto ma chorym usługiwać w potrzebie, herbatkę podawać, przykryć kordełką, podać smarkatki do wysmarkania?!
Nawet Bobik przysiadł na ogonku 😯
Aaaaaaaa,to znowu swieto u Uherskich???
Przeto wznosze kielicha z ZDROWIE JEDRZEJA!!! 🙂 🙂 🙂
U nas niestety pogoda bardzo,bardzo „nieswiateczna” 🙁
Leje,grad bija i wiatry wieja.Nawet musialam wniesc dwa kwiatki do domu,bo nie zdazylam ich posadzic i boje sie,ze nie przetrzymaja!!
Cos mnie tyz szczescie opuscilo.Niedawno zagralam w Toto.Wygralam cale
2 ?!!!!Postanowilam postawic calosc jeszcze raz na te 6 cyfer.I wiecie co moi mili, ano wyszlo to, co sie zaczyna na litere „g”!!!!!!
Jednym slowem niebiosa mnie pokaraly za nieczysta chec wzbogacenia sie!
Teraz pozwolcie,ze oddale sie z nareczem firan do mojej pralni 😉
Robota zawsze czeka,oj czeka 🙁 🙁
Pozdrawiam.
Hej
. 🙂
Jędrzeju – najserdeczniejsze życzenia Urodzinowe 🙂
ps.
dobrze, że zdążyłam choć na trzeci dzień urodzinowych obchodów 🙂
Dobry wieczór! Okazuje się, że przyjmowanie życzeń jest niezmiennie miłe! 🙂
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
Zaraz naleję, w beczułce jeszcze dna nie widać! 🙂 Starczy dla Wszystkich.
Zajmowałem się właśnie bardzo odpowiedzialnym zajęciem, jakim jest pierwsze pyrkotanie bigosu!
A to liczenie ziarenek pieprzu, ziela i jagódek jałowcowych! Ato uważne dokminkowywanie! A to siekanie grzybków, itd,itp…
Chyba będzie pysznościowy! 🙂
Hej!
Uherski Jędrusiu,
z kminkiem to niespecjalnie uważnie, tylko spora garść na gar (u mnie na 5-litrowy). Smaku nie zmieni, żołądku polepszy, no ile mam o tym mówić?!
Cokolwiek z kapustą, kminek pożądany. Uwierzcie, sprawdziłam w moim długim życiu!!!
Alicjo!
Z tym kminkiem to „cysto prowda” i „oczywista oczywistość” ! 🙂
Kapusta bez kminku, to jak… kożuch bez kwiatka. No nie wiem, czy to najlepsze porownanie? 😉
Zresztą, sama wiesz!
Au, au. Dzisiaj sam musiałem gnać nad to Colorado topić wirusy. Nie jestem pewien, czy już wszystkie się utopiły, bo tak jakby tu i ówdzie jeszcze coś po mnie łaziło. Ale może to tylko pchy? 🙂
Alicja 15.00
Tak se myśle co syćka, psy tyz, kcemy sie pozdrówkować z Józefinom. Piekno do cudu.
Za pmiyńć zaś piekne dzienki.
„Żeby nie skakała kózka,
Toby nie spotkała Józka.
Wsiadła jednak kózka w wózek,
Którym właśnie jechał Józek.
Józek miał 30 lat,
A wózek był marki ?Fiat”.
Kózki nóżki, kózki buzia
Załatwiły z miejsca Józia.” (-) L.J.Kern
Józefie! Wszystkiego najlepszego! 🙂
Mrrrał!
Z najserrrdeczniejszymi życzeniami dla wszystkich Józefów
Ulubiony wiersz mojego Kolegi*
„Święty Józef”
Ze wszystkich świętych katolickich
najbardziej lubię świętego Józefa
bo to nie był żaden masochista
ani inny zboczeniec
tylko fachowiec
zawsze z tą siekierką
bez siekiery chyba się czuł
jakby miał ramię kalekie
i chociaż ciężko mu było
wychowywał Dzieciaka
o którym wiedział
że nie był jego synem
tylko Boga
albo kogoś innego
a jak uciekali przed policją
nocą
w sztafażu nieludzkiej architektury Ramzesów
(stąd chyba policjantów nazywają faraonami)
niósł Dziecko
i najcięższy koszyk
Wasze Zdrrrowie!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
* i mój też 😉
Zdrowie Józefów?
Jak najbardziej. Też bardzo lubię.
Wszystkiego najlepszego Józefie, pięknie się odzywasz, szkoda, że tak rzadko. 🙂
A Alicji przychówek tylko patrzyć, jak przyjdzie z własnym i będziemy mieć kronikę z życia Józi.
Piękne stworzonko.
Dobrej nocy Wam życzę, nie widać mnie spod śmieci. Ile tego człowiek może nazbierać. Ratunku!
Trzymajcie się. 🙂
Spóźnione życzenia dla jubilatów i solenizantów, no i Owczarek niech zdrowieje.
Apropos chorowania, to dziś z bolącym gardłem wstałem, eh, pecha mam, ale trza się będzie szybko wyleczyć, tak do jutra,mój sposób to pyszny grzaniec, nie wiem, czy pomaga, ale za to smakuje i wmawiam sobie, że pomaga.
No i odpowiednia ilość czosnku i róznych innych specyfików (ale ten czosnek to już nie do grzańca 🙂 )
Pozdrówka
Początek Triduum Paschalnego – zaczyna się świateczny czas. Na ten czas – a przecież czas świąteczno-odswietny może byc i w innych terminach – chcę Tobie Owczarku i Budowiczom złozyć życzenia światecznych Świąt. I taki mały wierszyk.
Powiesili Ciebie Jezu na krzyżu
Grób znaleźli kuty w skale w pobliżu
Lecz powstałeś Wielki Boże w trzecią noc
Bo nie ima się Ciebie grzechów śmierci moc.
Do zobaczebnia po Swietach 🙂
Owczarku,
Zdrowych, spokojnych i obfitych Świąt Tobie oraz wszyskim Bywalcom Budy 🙂
W ramach lektury refleksyjnej na święta polecam dwa świetne teksty, przed chwilą przeczytałem, mocna rzecz:
http://www.tekstowisko.com/jarecki/53782/czwartek-gdzie-jestes-panie
http://www.tekstowisko.com/jarecki/53783/piatek-walnalem-go-wlocznia-dwa-razy
Choć autor zacny i w wielu miejscach internetu ceniony, to może budowicze nie znają, a warto.
Naprawdę.
A oczywiście autor to nie ja, bo ja tak pisać nie umiem, ale to oczywiste w sumie.
A jakbym się nie pojawił przez najbliższe 3, 4 dni, to życzę wszystkim pozytywnych , dobrych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy.
Hauuu! Piknie dziękuje za pozdrowienia i wiersowane, i wypijane, no i w ogóle za syćkie! Sarpacka z wirusami jesce nie skońcono, ale więksość z nik udało sie juz ukatrupić, to znacy w Koloradzie potopić 🙂
A tutok widze, ze Jędrzejecek mioł święto! No to zdrowie Jędrzejecka po roz pierwsy, choć to 3 dni juz minęły! 🙂
I Józeficek tyz mioł święto! No to i zdrowie Józeficka! Tyz po roz pierwsy ocywiście! 🙂
A teroz ide topić reśte wirusów w tym Koloradzie. I moze na jutro, najpóźniej na pojutrze udo sie nowy wpisik wyryktować 🙂
Owcarku, część Twoich wirusów wcale się nie utopiła, tylko przeszła na mnie. Bo przy topieniu trzeba bardzo uważać, żeby każdemu wirusowi łeb nie krócej niż 30 sekund w płynie przytrzymać, a potem jeszcze na wszelki wypadek pieprzem w oczy sypnąć. Inaczej taki wirus martwego tylko udaje, a jak się odwrócisz, to on – myk, myk i już w innym futrze siedzi. Ale ja na szczęście skuteczne topienie już nieraz wypraktykowałem, więc i tym razem powinienem sobie poradzić. 🙂
No tak, Triduum Paschalne, pora złożyć życzenia.
To ja tu mam dla każdego dwa i deserek.
Ponieważ można wkleić tolko adin adres, to ja silwu ple:
pierwszy
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5179214729587270674
drugi
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5179214772536943650
I deserek, owieczki Mieteckowej. Trochę im zmieniłam otoczenie, ale baranki najp[rawdziwsze i świeżutkie, tegoroczne 🙂
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5179949321328646210
Całusy Wszystkim przesyłam i (niestetyż) oddalam się. Ł=
No to jak już sobie życzymy…
http://picasaweb.google.com/basia.acappella/UOwczarkaPodhalaSkiego/photo#5179851637941010258
😀
Mrrrał!
A niech tam…
Wszystkim Blogowiczom (piszącym i czytającym)
Szczęśliwego Nowego Jajka
Życzy
Blejk Kot
… hej Wy tam, nie rozpasaliście się z tymi jajami?!
Wesołych świąt wszystkim życzę serdecznie!
Zycze pogodnych Swiat mimo, ze w bocianim gniezdzie lezy snieg. 🙂
http://www.bociany.edu.pl/
Radosnych Świąt Wielkiej Nocy dla Owczarka, jego Bliskich oraz wszystkich Komentujących
🙂 🙂 🙂
Zdrowych Świąt i Radosnego Dyngusa w Budzie!
Wesołych Świąt Owcarkowi wraz z Bliskimi i wszystkim Budowiczom życzę.
Psom po psiemu – hau! hau! – a wszystkim innym po ludzku, świątecznym wierszykiem też życzę! 🙂
Jajeczko okrągłe zaczęło się toczyć
przez pola, przez mostek, przez dróżkę,
i tocząc się przed się przez pejzaż uroczy,
przemiłą spotkało obróżkę.
Już razem się toczą, obróżka z jajeczkiem,
nie wadzą im bruzdy ni grudy,
i wiedzie obróżka jajeczko przez steczkę,
przez błonia, przez lasek – do budy.
A w budzie jajeczko się kręci jak fryga
i patrzy gdzie są Blogowicze,
a gdy już ich zoczy, zakrzyknie w trymiga:
„Wesołych Swiąt ze mną Wam życzę!
Rasowce, kundelki, ratlerki, wilczury,
i koty, i myszy, i ludzie –
ponure niech w Swięta rozejdą się chmury
i ciepło niech będzie Wam w budzie.
I niech się radośnie uśmiecha do wszystkich
Owcarek z mazurkiem pospołu,
a ja gdzieś w rzeżuchy zaszyję się listki,
by nie spaść w rozpędzie ze stołu!”
A kiedy jajeczko na stole już leży,
to znaczy, że wkrótce się zacznie…
Więc Bobik świątecznie też ząbki dziś szczerzy:
niech będzie Wam miło i smacznie!
No i jak tam wirusy?! Przegnane? Najwyższy czas!
Wesołych świąt wszystkim!
Witajcie Kochani!
Znowu imprezę przegapiłam.. heh, życie…
Zdrówka i szczęścia Jubilatom! – szczerze, choć z opóźnieniem 🙂
Owczarkowi – zdrówka i skutecznie wygranej wojny z wirusami!
A wpisując się w tzw. szerokie wątki podróżnicze, podrzucam linkę do całkiem miłej strony… o krainach ciepłych, słonecznych i ciekawych (to chyba reklama 😉 , a może próba walki z tym, co za oknem..) Kapiszony błądzą tam, kiedy zima doskwiera. Zdjęcia w każdym razie – miłe.
http://pascalgallez.skynetblog.be/
Ponieważ święta tuż za pasem i do kuchni trzeba się oddalić… wszystkiego, wszystkiego i – jeszcze raz – wszystkiego, czego sobie zażyczycie, oby się Wam spełniło. Oby brzuchy były pełne, oby uśmiechy na buziach szerokie się pojawiły i oby szczęście nie Was opuszczało –
z głębi kapiszoniego serca wszystkim życzę 🙂
Pozdrowienia!
To jeszcze go raz – własną gębusią, Basiowym zdjęciem 😉
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/KrakW2008/photo#5180129844668210930
Własna gębusia Pani Dorotecki, to piękny świąteczny prezent. 🙂
Poczytałam sobie Wasze życzenia, ucieszyłam serce i oczy, a teraz w tył zwrot parachod.
Trzeba łapać tę, która podobno nie ucieka.
Pozdrówka dla Wszystkich. 🙂
Witajcie,
u nas jak w przyslowiowym garncu.Najpierw gradem bili,potem deszczem polewali,a teraz sniegiem sypia…………………niebiosa oczywiscie 😉 🙂
Mam nadzieje,ze humory buda gosci nie opuszczaja i zdrowka ma sie rozumiec tyz!!
A tutaj sa zyczenia dla przemilego Owcarka,Gazdziny i Was moi mili 🙂
http://picasaweb.google.com/Ana.aleksandra1/Ana?authkey=BvHwu-tJvbE
Pozdrawiam ,hej Ana
Jakie piękne jajeczne drzewko. 🙂
No znikam naprawdę.
mt7-dzieki wielkie,za mile slowo 😉 Swoja droga musze sie mocno napracowac,z tym picasaalbumem 🙁 jeszcze nie wychodzi wszystko ,tak jak bym chciala,a na dodatek komputer chyba na pedely??????
Tymczasem.
Na scynscie, na zdrowie
Na to Boze Zmartwychwstanie
Cobyscie byli zdrowi, weseli
Jako w niebie janieli
Cobyscie mieli pelne obory, pelne pudla
Coby Wom gospodyni przy piecu nie chudla
Coby sie Wam darzylo, kopilo
Dyslem do stodoly obrocilo
tak Wom Boze dej, hej!
Witajcie, mili Budowicze, ja tu krociutko tylko, pomiedzy jedna podroza i druga. Taki wierszyk ktos mi dzisiaj przyslal, to sie nim z Wami dziele, bo radosny! Wesolych Swiat!
Jak sobie chcecie! 🙂 Ja życzenia świąteczne składam po Święconem! Taki moj rodzinny zwyczaj.
A póki co;Wielkanocny zajączek! 🙂
… a ja skończyłam sprzątanie/gotowanie, teraz tylko nogi na stół i odpocząć, za chwilę pod prysznic i świętujemy! No bo goście przejezdni wpadną wieczorem, trzeba ich podjąć. A jutro J. będzie leciał ze święconką do Katedry, jak to robi co roku, smarkate przyjeżdżają i tak dalej.
Jednym słowem – święta!
Teraz tylko czekam, czy nasi zasmarkani i chorzy się odezwą…
Owcareczku – pęt kiełbasy jałowcowej, większych, niż buda Ci życzę i Smadnego Mmicha zapasu znacznego i słońca nad górami i ludzkich serc otwartych na psie, kocie i ptasie dole i niedole.
A z pocztą nie wygrasz. Nikt z nas nie wygrywa.
Chałupa posprzątana, szynka ugotowana, buraki tudzież, kiełbasa upieczona, chrzan starty (ale słaby coś)… Prawie święta.Ale trochę jeszcze do roboty zostało, więc z nóg na stół nici… 🙂
Alicjo Cala Swiateczna !
Samej radosci ze Swiat i przyjazdu dzieci ! Jedyna jestes, co choc wspomniala, ze „…J. ze swieconka do Katedry leci.” Takie my dwa katoliki samotne na tym Blogu sie zostali..
Wesolych Swiat !
Na mój dusicku! Telo piknyk zyceń! I tak piknie zilustrowanyk! Jo mom nadzieje, ze jesce jutro dom rade zycenia od siebie złozyć.
Sarpacka z wirusami zmierzo ku końcowi. Mom nadzieje, ze najpóźniej jutro te beskurcyje podpisom akt bezwarunkowej kapitulacji 🙂
Mrrrał!
Wirusom i innym bakcylom 👿 dedykuję…
BAKCYL
Raz w jednym instytucie uczeni na wszelkie sposoby
Robili doświadczenia, jak by tu osłabić mikroby,
Na przykład jeden uczony budził bakterię śpiączki,
Szczypiąc tę śpiączkę pęsetką w pośladki, nóżki i rączki.
Drugi uczony czerwonkę podłączał po pompek i dętek,
Aż się robiła blada jak jaki biały krętek,
Krętka natomiast skręcano i rozkręcano biedaczka,
Od czego był bardziej żółty niż najżółciejsza żółtaczka,
Odnośnie zaś do żółtaczki, wprowadzono ją w taką rozpacz,
Że poczerniała zupełnie i była jak czarna ospa,
Podczas gdy ospę – tę czarną – macerowano w wódkach,
Więc była ciągle na kacu, jak białaczka bialutka…
A działał wśród tych uczonych Piotr Dreptak, asystent młody,
Który stosował swe własne, zupełnie odmienne metody,
I zamiast zarazki dręczyć – on karmił swoje zarazki
I ciągle się ich pytał: – Nie zjecie, zalazki, kaski?
No więc zarazki wciąż rosły, wpierw były jak turkucie,
Potem ogromne jak myszy latały po instytucie,
Na próżno woźny je z miotłą jak oszalały ganiał –
Nie dość, że się z niego śmiały, to mu jeszcze wyżerały śniadania.
Aż kiedy profesorowi przegryzły w aucie resor,
To wtedy Piotra Dreptaka wezwał do siebie profesor
I obaj włożyli płaszcze, i poszli się przejść na deptak,
A pan profesor rzecze: – Drogi kolego Dreptak,
Rozumiem że doświadczenia, badani, cacy – cacy,
Ale jak dalej tak pójdzie, to ja was wyleję z pracy!
Rzecz jasna, że ma pan dość duże, ba, aż za duże wyniki,
Lecz rób pan to sobie gdzie indziej, Ot, idź pan hoduj tuczniki…
– Chwileczkę! – Piotr Dreptak na to, prędziutko teczkę odmyka
I z wnętrza wyjmuje bakcyla wielkiego jak królika:
– Zobacz pan, profesorze, gdy mamy taką gadzinę,
Możemy streptomycynę wyrzucić i penicylinę!
Lekarz przy mikroskopie oczu już niszczyć nie musi,
Bo bierze to bydlę za szyję i je po prostu dusi…
I rzeczywiście udusił Piotr Dreptak tego zarazka,
Więc pan profesor Dreptaka chwalił, całował i głaskał,
Załatwił mu order, mieszkanie, fiata, Nagrodę Nobla,
I wszyscy koledzy się zeszli, żeby ten Dreptak to oblał,
A Dreptak siedzi ponury nad uduszoną zwierzyną
I szloch mu wyrywa się z piersi, a z oczu łzy wielkie mu płyną…
– Dlaczego – pytają koledzy – nie chcesz zabawić się z nami?
– A bo jak dusiłem Kubusia, to on tak łypał oczkami…
Tu biedny Dreptak o ścianę uderzył głową trzy razy…
Oj, można się, można przywiązać i do najgorszej zarazy!
😉
Dobrrranoc
Blejk Kot
Słuchajcie, tym zasmarkanym i zakatarzonym należałoby się chrzanu pod nos, zaraz by im przeszło. Owczarku, wez to pod uwagę!
Niestety, w tym roku musiałam chrzan zakupić, bo śniegu od jasnej gwiazdki na ogródku i co gorsza, ta wierzchnia warstwa zlodowaciała i nie dało się odkopać nic a nic. Ale wszystko na jutro przygotowane.
Słucham Pink Floyd dla relaksu, Dark Side of the Moon.
Pozdrawiam wszystkich i wesołych świąt!!!
Pewnie jutro się odezwę, bo u mnie maszyna zawsze pod ręką.
Wesołych Świąt Gospodarzowi i Jego Gościom życzę – Teresa
No, już po Święconym; a więc, za wróblami i poetą, mogę zakrzyknąć Wielkanoc!
A ta Wielkanoc niech będzie, dla Budzianych Gospodarzy, Bywalców, Domowników i Wszystkich Gości; Zdrowa, Radosna i Wolna od Zmartwień! 🙂
Hej!
Ja mam pytanie w kwestii Swięconki, ale nie do Jędrzeja, tylko do G.Okonia – czy jak ja obchodzę Wielkanoc kulturowo, ale nie religijnie, tzn. sprzątam, piekę, życzenia składam, pisanki maluję, itp., itd., ale nie święcę, to coś ze mną jest nie w porządku? A może to, że właściwie nie jestem Polakiem, tylko skundlonym, niewierzącym Węgrem, wychowanym na ziemi niemieckiej, jest dla mnie dyskryminujące? Czegoś tu chyba nie rozumiem… 🙁 I mam szczerą nadzieję, że to tylko nieporozumienie, bo inaczej Swięta nie byłyby dla mnie takie wesołe, a na to mój ogon nie chce się zgodzić 🙂
Bobiku nie martw sie, jest nas juz dwoje!!! 😀
Na to to nie tylko mój ogon nie chce się zgodzić, Bobiku! 🙂
Zielonych świąt wszystkim życzę!
http://picasaweb.google.pl/goha.koziol/Wiosna2008/photo#5180513260851469266
I ja się dolączam do Bobika, Any i Gosicka, czyli już jest nas czworo. 😀
Od przedwczoraj nie mogę wejśc na żadnego linka, co sie dzieje? 😥
I ja się dołączam! 🙂 Jest nas pięcioro!
Jak na moim wczorajszym obrazku zajączek brnie przez góry z ogromną pisanką, to gdzie on idzie Okoniu? Na ryby?
Okoniu! Zdrowych i Pogodnych Świąt Wielkiej Nocy! 🙂
Widzę, że mamy już Silną Grupę Pod Wezwaniem. No to ogoniastych Swiąt! 🙂
… jakie dwoje, jakie dwoje, jakie czworo… a ja to co?! Ja obchodzę wszystkie święta kulturowo, co wielokrotnie podkreślałam.
Donoszę, że u mnie -14C i nie denerwuj mnie Bobiku zdjęciami z Twoich okolic (na sąsiednim blogu), bo jak Ci podeślę śniegu, to Ci nosek zmarznie i będziesz chciał, żebym Ci szaliczek udziergała. Oraz skarpetki na wszystkie cztery nogi.
Mimo wszystkich przeciwności pogodowych – WESOLYCH SWIAT wszystkim życzę!
Jak najbardziej ogoniastych Świąt, Bobiku.
I w ogóle, bardzo wesolych Świat Wszystkim Bywalcom 🙂
Och, Alicjo! Szaliczek! Skarpetki na wszystkie cztery! Zawsze o tym marzyłem! Możesz mi udziergać niezależnie od okoliczności. 🙂
Ale przy tym zdjęciu na sąsiednim, to ja Cię przecież lojalnie uprzedzałem, żebyś lepiej odeszła od komputra. 🙂
Najserdeczniejsze Życzenia Wielkanocne 🙂
aby skrzyły się pisanki
uśmiechały się baranki
mokry śmigus zraszał skronie
dużo szczęścia sypiąc w dłonie 🙂
To nos ino 6?
Alleluja!
Licenie se podarujmy,
Nicego nie wycytujmy.
Smadnego se nie załujmy, amyn.
Alicjo,pozwol ze Cie pociesze 😉 Jak podala tutejsza prasa mamy najzimniejsze swieta Wielkanocne od 40 lat!!!!
Siedze w domu i grzeje tylek,bo za oknem leje i zimnnnnnnnoooooooo 🙁
Za to wiecej czasu na lekture i spotkania z buda-goscmi 🙂
Pozdrawiam-Ana
Jutro będziemy się radować, ale dzisiaj chwilami bywa smutno. 🙁 Okoń na dwóch blogach napisał, to, co napisał, a i Helena gorzkich słów i epitetów nie oszczędziła…
Pewnie to zabrzmi patetycznie, ale ku ich pamięci zacytuję:
„…Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!”
(-) J.S
A skoro tu sobie w budzie przysiadlam,to opowiem Wam zaslyszana historie na niedawnym, rodzinnym spotkaniu.
Kuzynka meza,Diana jest wielka milosniczka zwierzat.Ktoregos dnia wybrala sie z mezem(swoiom) na przejazdzke rowerowa.Byl chlodny,dosc mglisty dzien.Przejezdzajac niedaleko pol i lak zauwazyla,ze jakis duzy ptak zaplatal sie w sznurek i nie moze sie uwolnic!! Przez dobra chwile przygladali sie ptakowi.Widac bylo,ze sil mu ubywa i ostatkami probuje sie wzbic w przestworza,stale na powrot spadajac na ziemie.
Diana zdziwiona,ze dotad nikt nie zareagowal na meki stworzenia,zawrocila z lubym do domu.Postanowila uwolnic ptaka,nawet jesli juz zupelnie opadl z sil.Ubrala sie w dlugi,stary ,gumowy plaszcz.Wlozyla narciarskie okulary,gumowe rekawice.Maz przyniosl sekator i wielki parasol.Ten mial sluzyc za ochrone,bo ptak wygladal na drapieznego.Jeszcze przed wyjsciem,Diana zadzwonila na policje,zeby uprzedzic,ze wejdzie na prywatny teren i uniknac ewentualnej klotni z wlascicielem.Agent pochwalil Diane i poinformowal,ze rowniez przyjada na wskazane miejsce.
Kiedy Diana z mezem tam dotarla, agenci policji tez tam byli.Jeden zaofiarowal nawet pomoc w uwalnianiu ptaka-ofiary.Ruszyli w trojke w pole.Trzeba bylo spory kawalek przejsc.Gdy zblizyli sie na odleglosc kilku metrow,agenta dopadl atak smiechu!!!Okazalo sie,ze uwiezionym ptakiem byl-Strach na Wroble,wersja nowoczesna 😆 co to przy lada podmuchu wiatru
wznosi ptaka w powietrze!!!Mozecie sobie wyobrazic,jak sie nasze kuzynostwo czulo!? Za to policjant przyznal,ze nawet posikal sie w majty i jeszcze nigdy nie byl wezwany do tak wesolej Akcjii!!!!
Hej
Ano!
Piękne! 🙂
A ja dzisiaj widziałem, po raz pierwszy w tym roku, bociana w locie!
I to nie był strach na wróble!
Mnie też smutno z innego powodu, Jędrzeju: najwyraźniej nie potrafimy się pięknie różnić (patrz oświadczenie Heleny z sąsiedniego blogu). 🙁
Ale że bociana już widziałeś, to Ci zazdroszczę!
Mila Gosicku,
najlepiej jest mowic w swoim wlasnym imieniu zamiast uzywac formy „my”, my wszyscy” czy „my wszyscy Polacy”, bo potem okazuje sie, ze cala mase ludzi sie z tego” my” wylacza i oni slusznie nie musza byc tym zachwyceni, albo wlacza sie do „my” tych co tam wcale nie chca byc.
Jesli mowisz nie potrafimy sie pieknie roznic, to jesli masz na mysli, ze to Helena sie nie potrafi pieknie roznic to tak to napisz. Helena potrafi sama swietnie sie wyjasnic.
Jesli ci jest smutno ze „nie potrafimy sie pieknie roznic”, to z mojego powodu juz ci nie musi byc smutno, bo ja do tego „my ” nie naleze.
Nie mam siły na te kody – 4 razy mi napisało, ze niepoprawny. Tyle chciałam napisać, co poniżej, jak teraz wetnie, to się BARDZO zdenerwuję.
http://alicja.homelinux.com/news/Kody5.jpg
Otoz to Alicjo!!
Nie unikniemy sporow,ale wazne jest aby sie nie boczyc!!
Kazdy ma prawo bronic swego stanowiska,argumentowac i przekonywac.
Nie ma potrzeby wyciagac ciezkich armat,bo buda nam opustoszeje i Owcarek zostanie sierota 🙂
Sympatyczne jest,ze spieramy sie i wymieniamy poglady,bo nie mozna tylko o pogodzie ,bo to nudne,jak f…………….. 😉
Hej
Jedrzeju!!
Bociany widziales 😮 Ooooooo to Ci zazdroszcze,bo ja jeszcze nie?
Ale jak tylko znajde czas, pojade do zaprzyjaznionego bociana,tzn. sprawdze,czy juz jest!! W zeszlym roku zajal wraz ze swa malzonka „gotowe”gniazdo i wychowal jednego bocianka 🙂
… a ja z satysfakcją, złośliwie lekutko, myślę sobie, tylko nie pomylcie tych świąt nad tamtymi i wyższością tych czy tamtych nad.
U mnie zima nadal 🙁
Ale co tam, przeżyjemy, nie takie żeśmy!
Wracam do kuchni i barszczu/żurku. Już dochodzi, a synowej nie obchodzi, czy dzisiaj Wielka Sobota, czy Wielka Niedziela, to jej ulubiona zupa i ma być!
Cieszy mnie to, że – jak napisała Ania Z. – są „my”, którzy potrafią się pięknie różnić (wybaczcie mi tę okropną składnię). Niestety, nie wszystkich to dotyczy – są tacy, którzy przecież na skutek takiej różnicy zdań przestali pisywać na tym blogu (patrz np. Borsuk). Rzeczywiście – należało użyć stwierdzenia wprost (Miś u sąsiadów nazwał to jeszcze dosadniej).
A ja czekam i czekam na obiecany wpis Owcarka i nie wiem co robic – zyczyc juz, jak chyba juz wszyscy, czy jeszcze sie wstrzymac, zeby pod nowym, swiatecznym wpisem Owcarka nie zionelo pustka? 🙁
Bedzie wpis! Bedzie! Mom nadzieje, ze jesce przed północom. Co prowda ftosi zauwazył, ze nadzieja jest matkom głupik, ale ftosi inksy zauwazył, ze głupi mo wse scynście 🙂
A co to tego ptoka, o ftórym Anecka opowiedziała, to jo se myśle, ze powinno mu sie zrobić wstyd, ze wceśniej nie uprzedził poni Diany, ze akca ratunkowo nie jest potrzebno. Cy śtucny ptok, cy nie śtucny -powinien sie zawstydzić 🙂
… no to ja wam tu takie wyślę, zaznaczam, że to Jerz wynalazł, ja tylko zapodaję, alem się uśmiała.
I jeszcze raz powtarzam, że gdybyśmy się nie różnili pięknie, nie spotykalibyśmy się tutaj od … ponad półtora roku. A to jest kawał czasu. Kto chciał, to odszedł, ja jestem wredna zaraza, ale jakoś tam, nawet jak mi ktoś za skórę, albo ja komuś… ideałów nie ma. Założę sie, że Owczarek też ma jakieś słabowate punkty 🙂
No jak to nie ma – północ za chwilę, a wpisu jak nie ma, tak nie ma!!!
http://alicja.homelinux.com/news/Malowane%20jaja.jpg
Mrrrał!
➡ Alicjo
😀 😀 😀
Przypomniał mi się stary dowcip
(jeśli już cytowałem, to przepraszam)
Maciejowa! A co wasz stary tam w kuchni tyle czasu robi?
Oj, kumo nie pytajcie, bo wstyd…
Ale powiedzcie!!!
Kiej nie mogę.
No jak, KUMIE nie powiecie?!!!
No dobrze. Niech już będzie. (scenicznym szeptem) Jajka maluje.
Co wy nie powicie? To un taki elegant???
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Na mój dusiu! Nowy wpis byłby z godzine temu, ale znienacka, mimo późnej pory, do mojej budy inkse psy ze wsi zacęły wpadać, bo fcom ode mnie a to tego, a to tamtego… Zamiast nie do końca jesce zdrowemu owcarkowi dać kapecke spokoju 🙂
A słabowatyk punktów to jom mom całom piknom hodowle, ale co jo sie bede kwolił 😀
Ja to się różnię z natury rzeczy i od wszystkich, bo dwóch takich samych kundli… op, pardon, to chyba niepoprawne…hm… mieszańców nie ma w ogóle. Więc się już przyzwyczaiłem. Wnerwia mnie czasem tylko, jak ktoś z góry zakłada, że jestem taki jak on, to znaczy rasowy. A to okropnie nudne być rasowym. Nie mówię już o tych czesaniach, kąpielach i jeżdżeniach na wystawy, ale stale spotykać kolejnego takiego, co to nie wiem, czy to ja, czy on? Brrrr i wrrrr. 🙁
A Owcarek na pewno ma jakąś domieszkę. Słowacką? Madziarską? Jakąś tam. Jak my wszyscy, na szczęście. 🙂
Mrrrał!
Wygląda na to, że u psów, jest tak samo jak u kotów 😉
Przyjaciele pomagają żyć, ale przeszkadzają pracować.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
„Czas zmartwychwstania”
W czas zmartwychwstania Boża moc
Trafi na opór nagłych zdarzeń
Nie wszystko stanie się w tę noc
Według niebieskich wyobrażeń
Są takie gardła których zew
Umilkł w mogile bezpowrotnie
Jest taka krew przelana krew
Której nie przelał nikt dwukrotnie
I cóż że surma w niebie gra
I nowym bytem świat odurzyć
Nie każdy śmiech się zbudzić da
Nie każda łza się da powtórzyć
Na pewno mom domieske austro-węgierskom, bo fto jej pod Turbaczem nimo 🙂
A teroz juz spać ide, bo jutro bedzie duzo roboty polegającej na wykradaniu ludziom wielkanocnyk przysmaków. Śpijcie syćka dobrze, a rano w piknym wielkanocnym nastroju sie obudźcie! 🙂