Duszoszczipiatielnyje ewergriny
Niedawno w Tygodniku Powsechnym był felieton pona Klaty o Państwowym Akademickim Zespole Choreograficznym Pieśni i Tańca im. Nadieżdy Nadieżdinowej z Rosji. I wiecie, co pon Klata o piosnkak tego zespołu pedzioł? Pedzioł, ze to som duszoszczipiatielnyje evergreeny.* Na mój dusiu! Piknie mi sie to wyrazenie spodobało! Cemu? Zaroz wom wyjaśnie. A wyjaśnienie zacne od cofnięcia sie w casie o prawie trzydzieści moik wpisów.
Moze bocycie, jak ześmy gwarzyli kiesik o słowie „kultowy”? O tym, ze dawniej słowo to znacyło to, co znacyło, ale teroz to juz nie barzo wiadomo, co znacy? No i nie do sie ukryć, ze nie jest to jedyne słowo, ftóre w ostatnik rokak sakramencko sie pokiełbasiło. Weźmy słowo „gwiazda”. Co trza było kiesik zrobić, coby gwiazdom zostać? Przede syćkim trza było nieźle sie napracować. Ale sama praca, choćby najcięzso, nie wystarcała. Nalezało jesce pikny hyr zdobyć! A jak jest teroz z hyrem u gwiazd? Poźrejmy na taki choćby Taniec z gwiazdami. W pierwsyk edycjak owego Tańca znanyk postaci było nawet sporo. Ale teroz? Na mój dusiu! Przecie niejeden występujący tamok tancerz mo więksy hyr niz niejeden tytułowy bohater tego programu! Więc co dzisiok znacy słowo „gwiazda” opróc tego, na co pon Kopernik za swego zywobycia poziroł? Cosi mi sie widzi, ze juz nie to, co nom słownik języka polskiego podpowiado.
Abo inksy przykład: święty Mikołaj. Co to w dzisiejsyk casak znacy? Tyz nie to co kiesik. Kiesik wprowdzie nie było wiadomo, cy ten święty Mikołaj w ogóle istnieje, ale dwie rzecy wiadomo było o nim na pewno: ze jest jeden i ze rozdoje ludziom prezenty. Kielo tyk Mikołajów jest teroz? Trudno nawet policyć. Bo teroz to kozdy sietniok moze se biołom brode do kufy przykleić, cyrwonom copke na głowe załozyć i juz jest Świętym Mikołajem. I zeby chociaz prezenty taki rozdawoł! Ale gdzie tam! Robi dokładnie na odwyrtke: namawio ludzi coby wydawali dutki na kupowanie bździn od takiej cy inksej firmy!
No i jo, moi ostomili, kapecke sie boje, ze podobny los ceko ewergrina. Obecnie kozdy wie, ze ewergrin to taki utwór, co to długo, długo cekać musioł, zanim za ewergrina uznany zostoł. O zodnym trybie przyśpiesonym nawet nie było mowy. Kozdy utwór musioł cierpliwie cekać i ślus. I abo sie docekoł, abo nie. Nie zdziwie sie jednak, jeśli za pare roków bedzie inacej, jeśli piosnka istniejąco raptem kilka tyźni zostonie przez jakiego redaktora abo inksego szołmena okrzyknięto piknym ewergrinem. Ale wte właśnie z pomocom przyjdzie nom wpomniane na pocątku wyrazenie pona Klaty. Duszoszczipiatielnyj ewergrin! Właściwie to pleonazm. Masło maślane znacy sie. No bo przecie kozdy ewergrin jest duszoszczipiatielnyj, na tym właśnie jego ewergrinowatość polego. Ale pleonazm ten mo jednom piknom zalete – duszoszczipiatielnym ewergrinem nigdy nifto kilkutyźniowej piosnki nie nazwie. Duszoszczipiatielnyj ewergrin, duszoszczipiatielnyj ewergrin… spróbujcie pedzieć to wartko, tak coby język sie wom nie poplątoł. Poplątać sie moze. Prowda? I barzo dobrze! Bo ci, co ryktujom takie zamiesanie ze znaceniem słów i wyrazeń, zdecydowanie wolom iść na łatwizne niz na trudnizne. Słowa duszoszczipiatielnyj bedom unikać jakby od samego jego wymówienia mozno było sie ptosiej grypy nabawić. Abo inksej zarazy.
Heeej! Pod słowo „kultowy” popodcepiały sie rózne bździny. Pod słowo „ewergrin” być moze tyz kiesik zacnom sie podcepiać. Ale DUSZOSZCZIPIATIELNYJ EWEGRIN to juz co inksego – on dlo leniwego języka wse bedzie za trudny. I dlotego przed kozdom bździnom obroni sie piknie. Hau!
* J. Klata, Wiosenna bieriozka, „Tygodnik Powszechny” 2008, nr 11 (3062), s. 47 (w oryginale było napisane: duszoszcipiatielnyje, nie: duszoszczipiatielnyje, ale zakładom, ze to był błąd drukarski; jeśli jednak nie był, to ocywiście piknie Autora przeprasom).
Komentarze
Psiakrew, znowu jestem pierwszy…
I skomentuje ten wpis moze od razu jakby z innej strony. Ja jako Badzielec to zasob wiedzy slownikowej mam z letka ograniczony bo zamiast czytac ksiazki to raczej zajmowalel sie ich rozszarpywaniem wiec jak zobaczylem w tym wpisie slowo „pleonazm” to mnie zatkalo i az w duszy cosik uszczypnelo… To chyba tak jak tego pana Evergrina ? co nie ?
Ratuj mnie Owczareczku.
Z prowincji ja kobieta, po świecie nie bywała, do niedawna zupełnie nieźle po polsku rozumiałam. Teraz coraz częściej nie rozumiem. Nie rozumiem dziennikarzy, prowadzących programy telewizyjne, dysputy popularne. Proponuję, żeby do każdego tekstu z zasady dodawać słowniczek terminów modnych, anglojęzycznych. Zupełnie nie wiem jak sobie dawali ludzie radę przez wiele lat z tak pospolitymi określeniami, jak napastnik (na boisku), przywódca (np partii) konferencja prasowa, prowadzący (np program, linie melodyczną itp). Mój Boże, wstyd i hańba dla inteligencji – każdy jełop mógł zrozumieć.
Wow, no faktycznie nie do wymówienia.
Ładne słow ,,trudnizna”, Owczarek się w neologizmy bawi, tyż tak lubię, może nawet coś napiszę niedługo dormalnie ambitnego, choć pewnie nie wyjdzie.
Pozdrowienia dla wszystkich budowiczów.
Owczarku!
Całe szczęście, że permanentne aplikowanie nam kultowych duszyszczipatielnych evergreenów nie jest Twoim targetem! 🙂
Jak Badzielec – jestem pod wrażeniem pleonazmowej erudycji Owczarkowej…
😉
Co do gwiazd przereklamowanych, pojęć nadużywanych (i znaczeń przemieszczanych) – chyba najprościej mniej narzekać a więcej głosować pilotem (i nogami tudzież łapami).
Najłatwiej będzie samemu Gospodarzowi: tylko wzrok odwrócić (wciąż na tej samej stercie opałowego drwa pozostajęcy) od okna z hipnotyzującym tiwi Bacy ku wygwieżdżonemu niebu. Tam widać dobrze proporcje jasności. Ale też – konieczność obecności starletek, komet i meteorów (dla porównania, dla tła). I jaka przy tym cisza, jaka świetna okazja do pozbierania myśli!
***
Alicjo (a propos komentarza pod poprzednim wpisem, wczoraj 22:29): cyklamenów w Londynie ostatnio dostatek. Prosperują znakomicie, całymi dziesiątkami metrów. Zwłaszcza rzucają się w oczy zimą pod renomowanymi hotelami, jak choćby tu, w okolicy Hiltona, Park Lane. Ale czy prosperują ‚wieloletnio’? Dobre pytanie. Może mogłyby, ale hotele wyrzucają dekorację i sprawiają sobie nową, jeśli coś podeschnie lub wydaje się troszkę nieświeże 😕
Nb, zauważyłam ‚ostatniemi zimy’ w Krakowie spore rabaty bratków i prymulek. Całkiem dobrze wyglądały przez ostatnie dwa sezony. Także fiołki*, które kwitną wcześnie w stałym miejscu (chyba nad rurą ciepłowniczą) nic sobie nie robiły z conocnych, parutygodniowych przymrozków i wreszcie – opadów śniegu (podgrzewana murawa, to jest to! 😉 )
___
*Są w albumie ‚U Owczarka Podhalańskiego’; nie chcę dawać dwóch linków 😎
Ja też mam problemy ze zrozumieniem współczesnej polszczyzny. 🙁
Głosowanie pilotem nie zdaje egzaminu, bo wszędzie jest tak samo.
@TeżAlicja: Zakładając, że musisz koniecznie patrzyć na migające obrazki i słuchać towarzyszącego im szumu. Znam bardzo wielu młodych, nowoczesnych (przy tym – doskonale pionformowanych a także zorientowanych w tym, co w kulturze piszczy), którzy żyją bez telewizji 🙂
A co do współczesnej polszczyzny – prawem każdej generacji jest bunt przeciw formom zastanym, odróżnienie się, twórczość językowa (tak, jak ją rozumieją). I często mam wrażenie, że znacznie płodniejsze jest uważne wsłuchanie się w to, co (i jak) ma mi do powiedzenia dzisiejszy szesnastolatek, niż równie uważne i cierpliwe tłumaczenie dzisiejszym sześćdziesięciolatkom, że
‚bezsilne gniewy, próżny żal,
świat pójdzie swoją drogą
Pierwsi będą za jakiś czas uruchamiać swą energię by mój kapitał zapewnił mi emeryturę. To będzie ich świat i im wcześniej go zrozumiem, zaakceptuję i ‚zaafirmuję’, tym większe będę mieć szansę na w miarę szczęśliwe i komfortowe w nim życie.
Drudzy… hmmm zawsze zrzędzili i pewnie będą zrzędzić… Nie wszyscy… niektórzy rozumieją prawa dziejowego postępu 😉 😀
P.S. Już to mówiłam wiele razy ‚u siebie’ – powtórzę i tu: język polski ewoluuje baaardzo powoli w porównaniu z takim choćby angielskim. Treny, Fraszki, Pieśni Kochanowskiego czytamy jak coś niemal-współczesnego (językowo, emocjonalnie) – a spóbują Państwo wziąć dla porównania Szekspira czy Donne’a w postaci oryginalnej…
Więc może nie zaszkodzi troszkę dobrej woli ze strony starszych pokoleń. Mają (na ogół) czas, mają też życiową mądrość i dystans, pozwalające pogodnie przyjąć wszelkie zapalczywości, mody, ‚wydziwiania’. Słownik najnowszej polszczyzny jako lektura na wieczór (zamiast tiwi)?… Dzieci i wnuki z pewnością docenią.
Ciekawe, co Basia powie.
Zeznawała, że lubi nowinki językowe i bawi ją mowa przyszłości narodu.
Wiem, że nie o to chodziło, ale trochę Basię pozaczepiam. 🙂
Cieszę się, Jarutecko, że nie jestem osamotniona w zagubieniu w polszczyźnie. W kupie raźniej, a podobno cieplej. 🙂
Słowa się zdewaluowały wg. mojej opinii. Wiem, że tak myśli każde starsze pokolenie i to mnie ciekawi, jak dalece jest to mój subiektywny sąd, na ile ma odniesienie do rzeczywistości.
Tą głęboką myślą zaczepiam wszystkich.
Słonko poświeca trochę, u Alicji kwiatki kwitną, u Basi od stycznia już pewnie przekwitły, Ana z Babecką sezon otworzyły, a ja jeszcze żyję 🙂
Panom nie będę o kwiateckach opowiadać więc zaproponuję im, a jakże, Smadnego bez jałowcowej.
Dobrego dnia! 🙂
W między tak zwanym czasie Basia już powiedziała. 🙂
U mnie to trwa długo, bo muszę parę razy interweniować.
Minęli… 😀
To ja jeszcze postawię kropkę nad i:
Z pozycji osoby poinformowanej, rozumiejącej, afirmującej (bawiącej się okazjonalnie nowinkami) łatwiej jest nawiązać dialog z młodym konkretnym człowiekiem, pokoleniem – i spóbować ‚perswazji z punktu widzenia dziedzictwa’: że bezkrytyczne zapożyczanie się to niekoniecznie najlepsza droga (kompleksy), że bałagan językowy świadczy też o naszym ‚wewnętrznym rozmemłaniu’ (myślowym, może i ogólnoorganizacyjnym). I tak dalej.
Ale tego nie osiągnie się przez ciągłe ogłaszanie swego ‚nie rozumiem, nie akceptuję’
Innymi słowy, Basiu,
„trzeba z młodymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę”. 🙂
Pocieszam się, że rozumiem jeszcze mojego syna, chociaż on już nie młodzieniec, oj nie. 😉
Basiu – wcale nie siedzę na kanapie i mam za złe.
No nie, mam za złe, kiedy słowa polskie, funcjonujące i funkcjonalne w danym zdaniu zamienia się bezmyślnie na angielszczyznę. Bo to, że język przyswaja sobie słowa i określenia, których dotąd nie było, to normalne. Moje sprzeciwy budzi wyłącznie niechlujstwo językowe.
Basiu, telewizor włączam bardzo rzadko, raczej słucham radia TOK FM lub Trójki i miałam na myśli raczej język polityków i niektórych dziennikarzy, a nie młodzieży. Wiadomo, że młodzi posługują się własnym językiem i tak było zawsze – jeśli nie rozumiem, to po prostu pytam.
Resztę powiedziala za mnie Jaruta.
Kochani, a kto to w ogóle powiedział, że wszystko musimy rozumieć? Czasem nawet lepiej nie rozumieć. Zaszyć się w kącie w kupie liści i ewergrinów posłuchać. 🙂
„Czasem nawet lepiej nie rozumieć”
Zwłaszcza polityków. 🙂
Z przerażenia resztka włosów może głowę opuścić.
Pustka jest baaaardzo przerażająca. 🙂
Ucha do góry!
Hm! Basia postawiła kropkę nad i…
Stare zgredy, zamiast żmędzić (rzmędzić?), powinny się wziąć za Słownik najnowszej polszczyzny i będzie im łatwiej…
Wydaje mi się jednak, że Owczarkowi nie chodziło o żmędzenie (rzmędzenie?) na temat „nowomowy” obfitującej w różne -izmy. Ta „nowomowa” jest nawet czasami trafna, czasami zabawna. Chodziło o to, że niektóre wyrazy są, w obróbce dziennikarskiej, reporterskiej, recenzenckiej, w sposób nieuprawniony nadużywane, przez co zatracają swój pierwotny sens i znaczenie.
Dla mnie takim wyrazem jest „kultowy”. Tak się porobiło, że jeżeli w recenzji filmu widzę słowo „kultowy”, przeważnie omijam taki film szerokim łukiem. Wydaje się, że ta kultowość jest „polepszaczem”, który ma w cudowny sposób zachęcić widzów do oglądania chały i nudy ziejącej z ekranu tv.
Całe szczęście, że to czy jakiś twór artystyczny jest evergreenem, czy nie jest, nie zależy od recenzenta, krytyka, dziennikarza. Zależy tylko i wyłącznie od odbiorcy; widza, słuchacza, itd…
Dla mnie, jak wiadomo, evergreenami są niektóre westerny.
Basia ma inne kryteria i kiedyś zalecała mycie okien przed świętami, zamiast! 🙂
A żeby to, co napisałem, nie było, broń Boże, kropką nad i… kawałeczek innej kropki, Edwarda Stachury:
„…Słońca miłosny błysk złocisty liść płomienny list od panny sfinx lecz był to niż najniższy niż po prostu nic i mniej niż nic trzy razy nic o pomóż o wspomóż o dopomóż wyjątku czuły odeprzeć głuchoszumne nicości reguły i oto prostym sposobem gapowym transportem transsyderalnym promem wypłynął z zaświatów żeglowny nemen omen i stał się nowym dzionkiem i stał się obwieszczającym koniec zagłady dzwonkiem i stał się gwiżdżącym na to wszystko skowronkiem pod nieboskłonem pod szeroko otwartym niebooknem pod błękitnym bezgranicznym antyplafonem i tak oto stanęła kropka nad ypsylonem.”
Hej!
Acha, przeczytalem „zapodany” przez Owczarka artykuł Jana Klaty.
Przyznam się, że nie rozumiem czy on jest za, czy nawet przeciw, „duszyszczipatielnemu evergreenowi”, jakim jest Bieriozka?
Zgred ze mnie… 😉
Jędrzeju, Bieriozka w sensie botanicznym była rosyjską odmianą Pewexu i razem z tym ostatnim może być dowodem na wymieranie gatunków. 🙂
Dworujcie sobie, Smarkacze, a mnie się „Bieriozka” raz na zawsze skojarzyła z gronem dorodnych dziewczyn w „carskich” koronach, drobiących pod sarafanami i sunących korowodem. Nikt przytomny by inaczej tego nie nazwał – żadne tam „poruszanie”, żaden „krok”; one rzeczywiście sunęły…
No, dorodne dziewczyny na szczęście jeszcze w Rosji nie wymarły… 🙂
Pan Klata ma szczególny sposób prezentacji myśli, często przewrotny, ale nietuzinkowy. Wymaga chwili namysłu.
Idę obiad dogotować. 🙂
Bieriozka dla Jarutecki:
http://pl.youtube.com/watch?v=h1aHB8f0Zpo
Bieriozka zawsze podobala mi się i z przyjemnością patrzylam na występy tych dziewcząt.
A i ja się czasem czuję zagubiona w tej nowomowie, najgorsze dla mnie to, że jest tyle wtrętów angielskich. I co ja biedna mam zrobić, jeśli uczylam się francuskiego, a przyznam się, że uczyć angielskiego nie bardzo mi się chce. Mam calą masę innych, ciekawszych dla mnie zajęć. 😀
Do licha, no i powtarza się to samo, co na innch blogach. Ponieważ w firefoxie muszę podawać wszystkie dane za każdym razem gdy chcę wyslać komentarz, pomylilam się w adresie i czekam na akceptację. 😆
Hortensjo, w firefoxie można ustawić sobie taką opcję, żeby zachowywało dane w formularzach. Trudno mi podać szczegółową instrukcję, bo u mnie to wszystko leci po niemiecku i nie wiem jakie są polskie odpowiedniki, ale jest to do znalezienia. Tylko jak się robi np. online banking, to lepiej tę opcję wyłączać.
Bobiku,
najlepiej by chyba bylo, gdybym się wreszcie zdecydowala pójść na jakiś kurs obslugi komputera. Wprawdzie radzę sobie jako tako, ale bywają sytuacje, że trzeba by kogoś wezwać żeby mi pokazal jak sobie z tym radzić. Niestety, mój Vis Maior obchodzi komputer z daleka, w ogóle go to pudelko nie interesuje /co dla mnie jest o tyle dziwne, że jest po studiach technicznych/, natomiast co do mojego administratora, to czekam wreszcie kiedy będę mogla zerwać z nim umowę, a co za tym idzie niezbyt chętnie go widzę. 😉 🙂
hortensjo!
Ty się wogóle nie przejmuj! 🙂
Próbuj i pytaj, kto pyta nie błądzi.
Nigdy nie byłem tak zdołowany, jak wtedy, gdy moim przewodnikiem po komputerze był zawodowy informatyk; on bez przerwy udawadniał, że moje zdolności umysłowe i poziom intelektu są bliskie zera. 😉
A Bajka mówi, że w firefoxie jest mniej problemów niż w IE. A poza tym jest korektor pisowni, co dla osobników będących na bakier z ortografią nie jest bez znaczenia!
Jędrzeju,
dzięki Ci za podtrzymanie mnie na duchu. Boję się tylko, że gdybym zalala kochanych Bywalów pytaniami, to niedlugo będą mnie mieć serdecznie dość. 😀 A firefoxa ja też lubię i ubolewalam nad tym, że sobie go wylączylam. I do dziś zachodzę w glowę jak mi się udalo go z powrotem uruchomić. Pozdrowienia dla Bajki. 🙂
A tu Was mam!
Moj komputer ktos cenzuruje, dzisiaj do poludnia nie bylo na nim najnowszego tekstu Owczarka, pokazywal mi sie tylko poprzedni. Czy to moze miec cos wspolnego z Ziuta ? 😯 Nawet sie dziwilam, ze do poludnia jeszcze nikt tam sie nie pojawil. A Wy juz wszyscy tutaj jestescie i gadacie w najlepsze. No to wracam poczytac.
Dzień dobry.
@TeżAlicja 2008-04-11 o godz. 11:37
„… Wiadomo, że młodzi posługują się własnym językiem i tak było zawsze – jeśli nie rozumiem, to po prostu pytam.
Resztę powiedziala za mnie Jaruta…”
O właśnie młodzi, czy aby napewno tylko młodzi?
Autentyczny cytat (tutaj wkopiowany ) „Naszej-klasy”:
„daleki jestem od pietnowania dzieci za to co robili ich rodzice. powtorze sie, najpierw badz czlowiekiem, potem nauczycielem. nie ma wymowki ze system, ze uklad. tak sie zlozylo ze teraz jestem po drugiej strony barykady, czyli ja ucze, a nie mnie. fajnie jest poczytac na naszej klasie ze „XXXXXXX to debesciak”.nie ma takiego powodu dla ktorego mozna zgnoic idealy”
Zaintrygowało mnie określenie: „debesciak” (nie znałem, powiem nawet, że z niczym nie mogłem skojarzyć) i poprosiłem o deszyfrację oraz o wytłumaczenie dlaczego w tekście brakuje polskich liter, dużych liter i spacji tym bardziej, że autor jest NAUCZYCIELEM (ma 41 lat).
Oryginalna odpowiedź:
„jest pewien , nazwijmy to, slang netowy, ktory pozwala na takie skroty ortograficzne. moim stylem od 1995 r. jest brak wielkich liter i polskich czcionek. po za tym lepsze to niz pisanie „poprawnie” ale z bykami. pozdrawiam”
Spacje się pojawiły, styl pozostał.
Według mnie taki styl ma swoje miejsce i powinien być używany ale chyba w takich mediach jak „bruLion”, „Topos” itp.
debeściak to: „nowe polskie słowo, utworzone od angielskiego the best.”
(wytłumaczenie zawdzięczam nauczycielce, która kiedyś była uczennicą tego liceum).
Pozdrawiam
Hortensjo, no co Ty… Ja nie jestem zwykła noga komputerowa. Ja jestem cztery nogi komputerowe, ale jakoś sobie ustawiłem. To znaczy, że naprawdę nie było to trudne i każdy potrafi. Jak to mawiali w moich rodzinnych stronach, próba nie strzelba! 🙂
Debeściak – to już bardzo starożytne słowo. 🙂
Nic dziwnego, że używa go czterdziestolatek, żaden szanujący się młodzieniec nie powiedziałby tak.
@mt7
„… starożytne słowo.”
Dobiłaś mnie, „…kończ Waćpan, wstydu oszczędź…” ;-( 😯
Bobik,
ale Ty należysz do mlodzieży, do pokolenia komputerowego. A ja nie. I dobrze by bylo, żeby mi ktoś „te rzeczy” na przykladzie pokazal, a wtedy już nie mialabym takich problemów /mam nadzieję/. Doskonale sobie zdaję sprawę, że trzeba pytać, ale kogo? Na tej mojej wsi, gdzie prawie nikogo nie znam? 😥 😯
Widzę, że rozmowa o wspólczesnej polszczyźnie się toczy, więc podrzucę dwa ciekawe teksty na temat z dzisiaj (oczywiście nie moje, bo moje nie są ciekawe:) lecz smętnawe)
http://rasfufu.salon24.pl/69703,index.html
Drugi link będzie w komentarzu następnym, bo z tego co pamiętam, to jak jest więcej niż jeden link, to komentarz musi czekać aż jakaś niewiadoma siła wyższa go zaakceptuje.
Pewnie to Owczarkowy baca czy ktuś taki jest.
Więc teraz drugi jest, o.
lepszy dużo i będący odpowiedzą na pierwszy w pewien sposób.
http://jacek.jarecki.salon24.pl/69711,index.html
Kocie Moguncjuszu, ,,debeściak” to chyba już dawno obciachowe słowo dla młodych.
Choć czy nastolatki tera mówią obciachowy?
W sumie pewnie nie.
Napisałam do Hortensji tekst zagrzewający do boju, podając za przykład swoją świetlaną osobę i widocznie kadzidła było za dużo i WP mnie pokarał.
Zgasił mnie, że za dużo piszę i skasował wywody. 🙂
Tak więc czuj się zmotywowana, bo nie będę więcej się chwalić.
A głupiego halogenka nie umiałam wykręcić. 😀
@Kojak&Grześ: Ależ i u Owczarka rozmawialiśmy wielekroć o ewolucji polszczyzny… Na przykład tuż po Bożym Narodzeniu 2006 (dla ‚Starych Bywalców’: to ta dyskusja, która zaczęła się od Blejkowego ‚zaje***’ i (komentarz wcześniej) ‚jasnej d***’ Alicji).
Było to wszystko na wysokim poziomie merytorycznym i żywe (bo też i Dyskutanci… ho, ho! 🙂 )
Do Grzesia. 🙂
Wiesz, tu nawet chyba nie chodzi o odrzucenie zasad, tylko całkiem inny świat skojarzeń, w którym różne słowa, skróty, zestawy liter itp. są zrozumiałe i czytelne dla określonej grupy: wiekowej, zawodowej, korporacyjnej, czy innej.
Ciekawe, jak to będzie się rozwijało.
Wiecie co, ja tu sobie właśnie 2 dni temu przeczytałam dzięki naszej mt7 „Tabliczkę marzenia” Haliny Snopkiewicz z czasów mojej pierwszej ogólniaka, albo tuż przed. Infantylne, ale *slang* młodzieżowy zupełnie taki, jak pamietam, za jednym wyjątkiem. Otóż pamietam, że na język rosyjski mówiliśmy „ruski”, a nie żaden „iwan”. Nie wyrażaliśmy się, wyrażał się tak zwany margines i nie pamietam, żeby w naszym powiatowymmieście w ogólniaku był tak zwany margines. Niech TeżAlicja coś sprostuje, jeśli ja sie mylę, ale NIE UCHODZILO wyrażać się.
Mnie to zaje**fajnie trzewia wywraca, a we wpisach, które Basia przytacza, dałam wyraz, dlaczego, skąd etymologia, czy jak to się uczenie nazywa.
Jednak „jasna dupa” to chyba mały pryszcz przy takim kwiatku. Czy wszyscy muszą to powtarzać za gwiazdą polskiej pop-kultury, niejakim Wiśniewskim?
Ale mniejsza, kilka razy w GW czytałam wywiady z małolatami dzisiejszymi i ręce mi opadły, to już nie jest slang, to jakaś grypsera. Były to wywiady z młodzieżą z okazji trochę strasznych, na przykład samobójstwo Ani, bo chłopcy sobie zrobili zabawę i nagrali filmik, i podobne sprawy, żurnalisci zaraz lecą i przeprowadzają „mądre” wywiady.
Inna sprawa to wtrącanie słówek angielskich albo *przerabianie* ich na język polski. Tragedia.
Ja się trzymam rozdziału. Albo – albo. Jak mówię czy napiszę coś po angielsku, to przetłumaczę, bo nie każdy miał okazję, czas, zdrowie, żeby angielskiego się nauczyć.
Oczywiscie, że język się zmienia i zawsze tak było, ale ręce opadają – no dobrze, odpuśćmy już nastolatkom, ale wystarczy przeczytać gazetę…
Nasz język jest wystarczająco skomplikowany i bogaty. Gdy odrzucimy zasady pisowni to będzie zwyczajnie kłopot z komunikacją.
A tak przy okazji autentyczna historia, która mnie spotkała kilkanaście lat temu, gdy wiele dóbr dopiero pokazywało się na naszym rynku.
Poprosiłam ekspedientkę o chilli. Zapytała: Slucham ?..Mówię :chilli poproszę. Znów stoi, patrzy niepewnie po półkach, w końcu następne pytanie: Czyli co?
No i ” nóż ” a „nuż”to dwa różne wyrazy,” słońce” i” słonice”, itd
Najgorsze dla mnie jest słowo” dokładnie” zastępujące całą masę słów polskich.Nowomoda do niczego moim zdaniem dobrego nie prowadzi bo przestała być zwykłym slangiem np. młodzieżowym i staje się za bardzo powszechna.To kaleczenie języka a nie ewolucja.
O „dokładnie” to nawet mi Małgoś nie wspominaj. Mieszkam w kraju , w którym Polakom łtwo taka kalke językową, ale jak to słyszę w Polsce, to mnie te tam… trzewia. Inne słowo to „SUPER” ! SUPEROWO!
Zdaje się, że „świetne, świetnie, doskonale, doskonałe…” i tym podobne poszło do kosza. A komu to przeszkadzało?! Za mało „TRENDowate”?!
@Grzesiu
No dobrze, jestem kotem, ale dlaczego?
@basiu
Ale osoba o której pisałem, to NAUCZYCIEL!!!??? 😯
Dla mnie jest wstrząsające, że słowo „upierdliwy” we wszelkich odmianach stało się absolutną normalką, w dobrym towarzystwie można go użyć bez kropkowania albo ściszania głosu, a młodzież w ogóle nie rozumie, co miałoby w nim być niewłaściwego. Założę się, że nawet WordPress bez problemów mi przepuści. 🙂
A nie mówiłem? Przepuścił! 🙂
Bobiku,
za moich czasów w Polsce takie słowo nie istniało i ja tego nie uzywam. Co złego z „namolny”? Chyba to samo znaczenie?
Śmieszy mnie wporzo lub nara w ustach ludzi w moim wieku i starszych.Takie kwiatki to w wieku szkolnym.Jeśli rodzice próbują sie odmłodzić używając takiego słownictwa to właściwie czemu czepiać się małolatów? W telewizji Doda i jej flety oraz temu podobne, w szkole rezygnuje się z wypracowań, królują testy już od pierwszej klasy szk. podstawowej. Słowem : biedna nasza Polska cała…A powszechne ” proszę panią”? Albo końcówki om zamiast ą w czasownikach i w bierniku i narzędniku rzeczowników?Kończę bo ciśnienie mi sie podnosi na samą myśl.
… że się wtrącę, zajebisty (tu mi podchodzi do gardła, ale czego się nie robi dla nauki) też przepuści. 😯
To czego ten WordPress nie przepuszcza?! Aha, już pamiętam. Pen*sa, określenie anatomiczne.
Małgosiu,
*spoko* (zorientowałam się, że istnieje forma „spox”). Ja mówię, „nerka, wątróbki i inne podroby!” 🙂
Do Badzielecka
„jak zobaczylem w tym wpisie slowo ‚pleonazm’ to mnie zatkalo”
Badzielecku, słowo „pleonazm” narodziło sie pod Turbaczem! Chyba bede musioł poświęcić temu słowu osobny wpis 🙂
Do Jarutecki
„Proponuję, żeby do każdego tekstu z zasady dodawać słowniczek terminów modnych, anglojęzycznych”
To jo teroz, Jarutecko, tym bardziej pona Klate kwole ze ten jego termin ruskojęzycny. Bo dzięki terminom ruskojęzycynym moze jakoś równowage w przyrodzie do sie utrzymać. No.., ino coby jedne i drugie terminów polskojęzycnyk w końcu nie wyparły.
A jesce taki skecz z Opola mi sie przybocył:
– Przepraszam, czy to tu jest nabór do nowego filmu?
– Jaki nabór! Jaki nabór! Polskiego pan nie znasz? Casting!!! 🙂
Do Grzesicka
„Owczarek się w neologizmy bawi”
Ale teroz, Grzesicku, urocyście zobowiązuje sie, ze jaz do końca tyźnia nie wyryktuje ani jednego neologizmu. To znacy jo nic przeciwko neologizmom nimom, ale nie fce w drugom strone przesadzić 🙂
Do Jędrzejecka
„Całe szczęście, że permanentne aplikowanie nam kultowych duszyszczipatielnych evergreenów nie jest Twoim targetem!”
Nie godając juz o kreatywnie wypasionyk ewergrinak, Jędrzejecku.
A felieton pona Klaty to jo se myśle, ze był o kulturze i o relacjak polsko-rosyjskik. O swoim stosunku do Bieriozki pon Klata chyba tamok nie godoł. Choć z drugiej strony fto wie, c.a.m.n.m. 🙂
*c.a.m.n.m. – co autor mioł na myśli
Do Basiecki
No, casem na ten telewizor pozirom, ale jednak inspiracjom do tego wpisu był – co by nie godać – felieton z tygodnika o piknej tradycji, nie telewizja. Telewizja była co najwyzej subinspiracjom… O krucafuks! Dopiero co obiecołek Grzesickowi, ze w tym tyźniu nie bede ryktowoł więcej neologizmów. Obiecanki cacanki…
„To ja jeszcze postawię kropkę nad i”
No to teraz syćka juz wiedzom, jak sie naprowde Basiecko nazywos: Monika Olejnik 🙂
Do EMTeSiódemecki
Znowu, EMTeSiódemecko, wpis ci zjadło? W pocekalni był ino tekst Hortensjecki, ftóry juz przepuściłek. A tak to były ino same spamy o free-pornosak.
„trzeba z młodymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę”
Chociaz – jak pod poprzednim wpisem wroz z Bobickiem ustaliliśmy – kie uwiędłe laurów liście polezom kapecke na kompoście, to tyz som całkiem, całkiem 🙂
Do Bobicka
„No, dorodne dziewczyny na szczęście jeszcze w Rosji nie wymarły”
Jo mom takom nadzieje, Bobicku, ze nie tylko w Rosji!
„A nie mówiłem? Przepuścił!”
Ano przepuścił. A jo kiesik na Onecie, kilka roków temu, uzyłek słowa „suko” (w sensie „szuka” po góralsku) i – przyseł ku mnie mail, ze mój komentorz zostoł usunięty, bo zawieroł wulgaryzm 🙂
Do Hortensjecki
Hortensjecko,Twój komentorz cekoł, cekoł, ale juz go puściłek. Przynajmniej jeden nie-spam był w tej pocekalni 🙂
„Niestety, mój Vis Maior obchodzi komputer z daleka, w ogóle go to pudelko nie interesuje /co dla mnie jest o tyle dziwne, że jest po studiach technicznych/”
A to w takim rozie normalne, Hortensjecko! Hyrne przysłowie o sewcu sie kłanio 🙂
Do Babecki
„Moj komputer ktos cenzuruje”
To sprawa kryminalno, Babecko! Na scynście niedaleko jest blog Poni Dorotecki, ka komisorz Fomecek urzęduje. A on juz nie takie kryminalne sprawy rozwiązać umioł 🙂
Do Moguncjusecka
„Zaintrygowało mnie określenie: ‚debesciak'”
Swojom drogom, Moguncjusecku, skoro jest debeściak, to cy istnieje jego przeciwieństwo? Dełerściak? 🙂
Do Alecki
„To czego ten WordPress nie przepuszcza?!”
Nieftóryk komentorzy EMTeSiódemecki na przykład. Nie wiadomo cemu 🙁
„Ale mniejsza, kilka razy w GW czytałam wywiady z małolatami dzisiejszymi i ręce mi opadły, to już nie jest slang, to jakaś grypsera”
Ha! Ale dzisiejso młodziez tyz kiesik dorośnie. Ijakiego bedzie musiała języka przysło młodziez uzywać, coby zszokować dzisiejsom młodzież? Oto jest pytanie 🙂
Do Małgosicki
Teroz, Małgosicko, z takom ekspedientkom byłoby na odwyrtke: Ty byś popytała np. o dzisiejsy czyli świezy chleb, a ona by pomyślała, ze o jakimś chilli godos.
„Kończę bo ciśnienie mi sie podnosi na samą myśl”
Juz podoje Smadnego Mnicha, Małgosicko! Smadny Mnich obnizo ciśnienie! 🙂
… i piasek z nerek usuwa 🙂
Kreatywnie wypasiony!!!
😆
Owczarku, słuszne uwagi.A swoją drogą za moich szkolnych lat emocjonowaliśmy się powiedzonkami typu: Rzuć wapno na drut czy Nie bądź taki do przodu bo ci z tyłu zabraknie. Ale to teraz śmieszy, prawda?
Basiu,
mylny błąd. Full wypas to się nazywa, a nie jakieś kreatywnie wypasione. Full Wrocławski?! 😯
Taki Smadny z górnej półki za moich czasów…
Moja koleżanka podrzuciła mi ostatnio 12 odcinków serialu „Ekipa”.Oglądał ktoś z Was? Wystarczy tak/nie, wstrzymajcie się z opiniami, ja mam trochę jeszcze do oglądania i nie chciałabym się sugerować Waszymi opiniami – a potem porównamy 🙂
Witajcie,zdazylam wpasc na chwilke do budy i dorzuce rowniez pare swoich jekow a propos „angielszczyzny”zasmiecajacej jezyk 🙁 Jest to nie tylko plaga w Polsce,ale chyba na calym swiecie!!Taka nowomoda.Kroluje w mediach i doprowadza mnie do bialaej goraczki.Uwazam,ze ci co pisza teksty anglo-polskie,maja po prostu ubogi zasob slow!!Nalezy im wspolczuc,a i tepic tyz!!
Ach juz sobie pojde,bo „zacierpie”na bezzsennosc 😉
Milej soboty i niedzieli zycze!!
Hej.
A jo Ci, Alecko, dom swojom opinie: nimom pojęcia, jaki ten serial jest, bo nie obejrzołek ani jednego odcinka 🙂
A! A w dawnej gwarze młodziezowej piknym powodzeniem ciesyło sie słowo „morowy”. Nawet powstańcy warsiawscy śpiewali:
Za to dowództwo jest morowe
Bo w pierwszej linii nadstawia głowę
A najmorowszy z przełożonych…
Cy ftoś wie, we ftórym roku pomarło młodziezowe słowo „morowy”? Bo jo nie 🙂
@Alicjo,
kreatywnie wypasiony dostało Owczarkowe ‚imprimatur’ (21:56) – i tego się będę trzymać 😉 😀
Owczarku
to chyba nawet nie moje pokolenie, to od „morowego”.
Pamiętam ledwie co, że jakieś piosenki „morowa coś tam morowa coś tam” śpiewaliśmy jako ZUCHY (nie harcerze jeszcze). Oni chyba jeszcze nie całkiem pomarli, a w którym roku słowo – pojęcia nie mam.
…no dobra Basiu, a „imprimatur”? Po polsku się nie da napisać?
Full wypas to zupełnie z tej samej beczki co cytowany przez Owczarka duszoszczipatielnyj ewergrin. Przyjęło się jednak bo łatwe w wymowie.
Takie zbitki wyrazowe z dwóch różnych języków są szczególnie zabawne. A może mają świadczyć o wyjątkowej kreatywności ich twórców?
Co do kultowych filmów to w pełni zgadzam się z J. Ucherskim.Ja tez sobie odpuszczam bo boję się ,że będą to produkcje pełne wielkich gwiazd, których ja w ogóle nie znam 80
Miały być wielkie oczy a nie tajemnicze liczby 8-0
To łacina, Alicjo, nie wredny angielski 🙂
Szczerze mówiąc polski odpowiednik mi nie przyszedł do głowy… a raczej mi do głowy nie przyszło, by go szukać. Jeśli się człowiek posługuje przez 20 lat jakimś słowem i wszyscy znajomi wiedzą, o co hcodzi (bo są mniej-więcej z tej samej bajki) – wówczas łatwo się zapomnieć… 🙁
Kojaku, no tak, po prostu nie zauważyłem,a kotów w budzie zawsze od groma, znaczy dużo, więc przyjąłem za oczywiste, że kolejny kot się nam pojawił.
Basiu, no dyskusje pamiętam, nawet sam w niej uczestniczyłem 🙂
Pozdrówka.
…a mnie zastanawia jeszcze jedno słowo – KREATYWNOSC. To już „twórczość” jest be, nie przystaje? To nie to samo? Nie wystarczająco wyrafinowane?
(kto pyta, nie błądzi!)
Ooo! I jesce Anecka dosła! Powitać! Te anglicyzmy w kozdym języku pewnikiem wzięły sie z tego, ze światem dolar rządzi. Ale, ale… z jakiego języka wzięło sie słowo „dolar”? Z czeskiego! Cyli jednak Słowianie górom! 🙂
No a teroz juz:
Pooora na dobranoc
Bo już księżyc błyska
Psiska lubią dzieci
Dzieci lubią psiska 🙂
Basiu…
głupia jestem aż sina,
nie wiem, co łacina 😳
‚Kto pyta nie błądzi’
Może to będzie częścią odpowiedzi… (i postawieniem dalszych pytań) 🙂
Alicjo, są słowniki… Sama korzystam kilkadziesiąt razy dziennie 🙂
Zjadło mi wpis ale tu Basia trochę już o tym …
Dla mnie kreatywny nie zawsze oznacza twórczy, ale Alicja ma rację, idźmy za ciosem.Kreatywność językową można zastąpić pomysłowością, zbędną kwiecistością, zbyt udziwnionym słownictwem, przerostem formy nad treścią
Owcarku,
o walutę nie chodzi, aczkolwiek Słowianie górą:)
Swiat się … globalna wieś! I ja za językiem angielskim, suahili czy innym, ale tutaj w Budzie piszemy po polsku i nie popisujemy się, bo po co. A jak się popisujemy, to tłumaczenie bardzo proszę. Nawet z łaciny.
Przepraszam Jędrzeja.Teraz zobaczyłam błąd w nazwisku, napisałam „ch”.
Małgosiu, jak się uslyszy miłe słowo, to nawet przez „ch” można być pisanym… 🙂
Alicjo, słów i wyrażeń obcego pochodzenia lub całkiem obcych, ale używanych „na prawach obywatelstwa” jest we wszystkich językach tak dużo, że czasem nie jest oczywistą oczywistością, co trzeba tłumaczyć, a co jest dla wszystkich zrozumiałe. Na dodatek nie w każdym kraju, nie w każdej grupie granice przebiegają tak samo. Zauważyłem np., że różne łacińskie zwroty typu „pecunia non olet” które w Polsce należały do standardowego wyposażenia wyższowykształconego człowieka, w Niemczech nie mają tak szerokiego obiegu i rzeczywiście trzeba je tłumaczyć. Jak tu baba mi pisze „et tu Bobice contra me” to wychodzi z założenia, że wszyscy bywalcy budy wiedzą o co chodzi i się ubawią. I po pierwsze ma podstawy, żeby tak sądzić, po drugie jakby dała w tłumaczeniu, to byłoby mniej zabawne. Ale gdyby to samo wrzuciła w towarzystwie niemieckim, to dowcip mógłby się odbić od ściany, jak się to mnie nieraz zdarzało. A nie wiem jak jest, powiedzmy, z polskimi dwudziestolatkami – jest dla nich łacina wciąż jeszcze jakimś punktem odniesienia, czy to już i w Polsce minęło. A jak zejdziemy z łaciny – wśród „moich” Niemców za oczywistość uważa się nietłumaczenie zwrotów angielskich, co z kolei w Polsce może zostać uznane za popisywanie się, ale też już nie w każdej grupie. Tak że czasem po prostu trudno spamiętać, gdzie ten złoty środek. A jeszcze do tego fakt, że nie każde obce słowo ma dobry polski odpowiednik, a jeszcze i to, że mieszkając za granicą zaczyna się stosować pewne kalki nie zawsze świadomie – ufff, właściwie należałoby w ogóle zamilknąć, gdyby nie to, że organ mowy jednak ma te swoje potrzeby… 🙂
Temat ciekawy i mozna by bez konca. Pewne nowinki po prostu zwalaja z nog. Mnie na przyklad wspomniany „full wypas”. Po prostu sie jeze (jak ten zwierz z kolcami) gdy to slysze. Wiem, ze nic nowego nie mowie, ale muuusialam dac upust emocjom. O, tak mnie to rusza 👿 . A zwlaszcza gdy osoba mowiaca tak powyzej pewnego wieku.
Alicja: nie 🙁
Nie obrażajcie się na mnie, ale ja, bedąc 27 lat za granicą, piszę po polsku i tę Ojczyznę – polszczyznę…
A Smarkaty jak był w Polsce jesienią, zaskoczył wszystkich doskonałą polszczyzną, bez akcentu obcego, bez wtrętów angielskich. Nie było go tam 15 lat, a tak w ogóle wyjechał oseskiem, języka nauczył się w domu, czyli od nas.
Ja chyba mam szczególną wrażliwość na język polski.
Wrodzone?! 😯
Dawno temu ktos w czasie podobnej dyskusji, ktora wywolal nasz Owczarek poprosil o definicje co znaczy „wypasiona dziewczyna”. Tarzal sie ze smiechu przez pol godziny.
Ja osobiscie nie moge strawic formy „mi” na poczatku zdania. „Mi sie wydaje” itp. Szalag mnie trafia bo jest nagminnie uzywana.
Alicjo,
seriali nie oglądam, tak że gdybym nawet chciala, to nie mogę skomentować.
Wolę już lacinę w tekście niż angielski, prędzej zrozumiem, tym bardziej, że co nieco tego liznęlam. Muszę lecieć, bo koty wrócily i drą się o jedzenie, przepraszam
Owczarku,
kiedyś gdzieś czytalam, że „dolar” to przeksztalcenie z „talara”.
MT7,
dziękuję Ci bardzo, ja naprawdę nie ustaję, caly czas grzebię przy komputerze, czego efekty widać, szczególnie gdy coś sobie poprzestawiam . A to bierze się ze zwyklej chociażby ciekawości. Pozdrowienia 😀
Ale ladny mam kod:777a , szkoda, że nie wyslalam totka. 😉
Wrażliwość na język pewnie jest wrodzona. No i jeśli emigruje się będąc moco zakorzenionym w języku ojczystym…
Kiedy już ze dwadzieścia lat temu po raz pierwszy odwiedziłam Izrael, spotkałam się z wieloma starszymi ludźmi – to były fascynujące spotkania, ale nie tylko poprzez treść. Także poprzez formę – wielu z tych ludzi mówiło tak przepiękną polszczyzną, jakiej się już dziś w kraju nie uświadczy… Podobno tak było też z ruszczyzną białych emigrantów w Paryżu 😉
A mnie się wydaje, że wrażliwość na język zależy w znacznym stopniu od warunków i środowiska, w którym każdy z nas rozpoczynał naukę języka ojczystego, czyli od domu rodzinnego.
To, że teraz, kiedy jestem w określonym wieku, w taki a nie inny sposób reaguję na różne dziwolągi językowe, a szczególnie na powszechne teraz wulgaryzmy, jest zasługą rodziny; przede wszystkim Babci, która jednym krótkim „tak nie wolno” lub „tak nie wypada” korygowała skutecznie moje dziecinne błędy.
Z bardzo wczesnego dzieciństwa wyniosłem pamięć pewnych bajeczek, wierszyków i piosenek, te teksty słyszalem w domu; czytane, mówione, śpiewane.
Może się uśmiechniecie, ale takim tekstem z bardzo wczesnego dzieciństwa była piosenka o „fijołecku leśnym”, która u nas pelnila rolę kołysanki.
Niedawno udało mi się znaleźć w necie tekst; skrzętnie, na wszelki wypadek, go zapisałem…
No to poczytajcie, a może umiecie zaśpiewać? 🙂
„Hejze ino, fijołecku leśny,
Cemu ześ sie nie ozwinął wcesniej!
Inoś cekoł, jaze rosa zyńdzie,
Jaz dziewcyna za insego wyńdzie.
Hejze ino, Jasiu mój kochany,
Wodzili cie od bramy do bramy.
Targali cie za sukmanke ludzie,
A dziewcyna za insego pódzie.
Hejze ino, fijołecku leśny,
Cemu ześ sie nie ozwinął wcesniej?
Będziesz cekoł, jaze rosa spadnie,
Jaz listecek zwiędnie i opadnie.”
Trochę sentymentalnie wyszło,…ale niech tam… 😉
Hej!
Ja zaśpiewać umiem, ale znałam tylko pierwszą zwrotkę 🙂
A ja bardzo załuję, ze nie znałam i nie umiem zaśpiewać.
Mój ludzki brat, od urodzenia (czyli od lat 20) mieszkający w Niemczech, też mówi czystą polszczyzną bez akcentu, bo bardzo go pilnowano, żeby albo – albo, zgodnie ze staropolską zasadą „jedenaste przykazanie: nie mieszać” 🙂 Ale zdarza mu się, że niektórych wyrazów po polsku nie zna, choć w rozmowie potrafi to sprytnie ukryć i na ogół nikt nie zauważa. Dom jednak nie załatwi wszystkiego, choćby nie wiem jak się starał, na język wpływa również szkoła, lektury, kumple, telewizja, babcie śpiewające piosenki, słowem, całokształt. Truizm, ale warto go przypomnieć w sytuacji, kiedy coraz więcej Polaków mieszka za granicą i dla ich dzieci pielęgnowanie korzeni niekoniecznie będzie głównym zadaniem życiowym. A jak te dzieci – a nuż – zaczną wchodzić na polskie blogi, to chyba nie byłoby dobrze je wypłoszyć wytykaniem nieczystości językowych. Wystarczy dawać dobry przykład. 🙂
A debeściak wydawał mi się nawet dość zabawny, choć nie używałem. 🙂
A tu jest napisane, że kompzytorem „Hejze ino fijołecku leśny” jest Pan Witold Rowicki:
http://www.polmic.pl/osopis.php?lang=pl&id=428
A tu, w spisie, że Antoni Szałowski: 🙁
http://www.gigant.pl/html/index.asp?k=2&mod=prd&p=qehjsfrmavkjucdtraka&tab=1F27213B31&r_url=06C713B62606A286E7C71386361633C7F7D6224796862656320616874632&lng=pl
Na dodatek nie mogę posłuchać, bo się nie chce otworzyć. 🙁 🙁
A mi się otworzyło na chwilę.Piękny utwór. Dzięki mt7
Witam 🙂
Alicjo, oglądałam „Ekipę”, …dobra, nie będę opowiadać, serial – a jakże – ma swoją stronę internetową 🙂 jeśli ktoś chce może sobie poczytać 🙂
Chyba za bardzo rozmarzyliśmy się oglądając takiego premiera 🙂 w życiu nie bywa tak pięknie ( chyba powinnam powiedzieć -w realu 😉 )
Co do prowadzonej tu dyskusji, to chyba wszystko zależy od okoliczności 🙂
polszczyzna ma wiele odmian i możemy bawić się nimi, ale to nie zwalnia nikogo od znajomości form poprawnych i umiejętności posługiwania się nimi. To, że mogę nie słuchać jakiejś stacji tv lub radiowej, nie rozwiązuje problemu. Może tylko troszkę pomaga 😉 Dla wielu osób niechlujstwo językowe ( i nie tylko ) zaczęło się kojarzyć z wolnością, nowoczesnością, podkreśleniem swojej indywidualności , „fajnością” 🙁 , chociaż, czy jest coś bardziej żałosnego niż dorosły człowiek nieumiejętnie używający jakiegoś młodzieżowego slangu lub nauczyciel starający się w ten sposób przypodobać uczniom
A te ‚modne’ słówka tak szybko się zmieniają 🙂 czasem żal, że odchodzą, np. moje ulubione „wyczesany” 🙂
Bobiku, moje babiatko, w podobnym wieku (bawarska matura za dwa tygodnie!) tez doskonale mowi po polsku. Nie moge zrozumiec rodzicow mieszkajacych w obcym kraju, tak jak i rodzicow z malzenstw „mieszanych”, ktorzy nie dbaja o to, aby dzieci mowily w obu jezykach. A przy tym jest to cudownie latwe. Nie wymaga zadnego wysilku, tylko troche konsekwencji, jak piszesz: „nie mieszac”.
Bobik,
to moje stare dziecko też z łatwością „obchodzi” słówka, których nie zna, zauważyłam to zwłaszcza podczas naszej wspólnej podrózy po Polsce ostatniej jesieni 🙂 Dopiero „na boku” wypytywał, co jakie słowo znaczy, słowo, którego nie znał albo zapomniał. Powiada, ze bardzo mu te 12 dni w Polsce dały dużo, jeśli chodzi o odświeżenie języka. Ciągle z kimś rozmawiał, więc siłą rzeczy…
Nie jest lekko, bo od 8 lat jest poza domem i po polsku nie ma okazji rozmawiać. A jak przyjeżdżają oboje z Jennifer, to z kolei ja nie chcę po polsku, żeby Jennifer nie czuła sie głupio, znam ten ból. To nieważne, że ona nie ma nic przeciwko, ale jak jest w pobliżu, to po prostu nie wypada rozmawiać w języku, którego ona nie rozumie. No, w Polsce ją trochę nauczyli… 😉
O tem potem!
Moi Ostomili!
Błysnęło, Zagrzmiało, Popadało; a więc stało się to, co stać się miało!
Wiosna! Wiosna! Wiosna! 🙂
A z tym „moim fijiołeckiem” zwiazana jest jakaś tajemnica…
Kompozycja Witolda Rowickigo datowana jest „przed 1947 r.”
Moje wspomnienia rodzinne, związane z tą piosneczką, są o 2-3 lata wcześniejsze.
W necie jest także wzmianka o wykonaniu chóru a capella z 1932 r.
Ponadto wymieniane sa jeszcze trzy nazwiska; Antoniego Szałowskiego, Piotra Perkowskiego i Jana Kusiewicza.
Pani Dorotecko! Pomocy!
emi,
a nie jesteś Ty czasem z tego (mojego) kontynentu? Mnie „Ekipa” po 10 minutach skojarzyla się jak nic z „West Wing”, amerykańskim serialem, którego bym nie ogladała, a i tak tylko do czasu, gdyby nie pilne roboty druciane, a jak roboty, to ja włączam telewizję i niech tam coś leci. Amerykański serial dotyczył ludzi u władzy, a to Kongres, a to Biały Dom, pamietam, że rzecznikiem rządu była kobieta, no to Holland i Rodzina (bo to, jak spojrzeć po nazwiskach, to rodzinna produkcja) przerobiła rzecznika na Maćkowiaka. Pani sekretarz stanu czy kto tam gania z końskim ogonem, ja tam sie nie znam, ale głupota, będąc na stanowisku trzeba jednak dbać o wizerunek. W ogóle te wszystkie panie jakieś niedoczesane, nie mają na fryzjera?! Moze ten koński ogon i anielice z rozpuszczonymi włosami to taki żarcik z warkocza niejakiej Renaty B.? 😉 No ale czepiam się tutaj, panowie tez nie tacy świetni, za to wszyscy z uporem noszą szaliki, toż w moim ciężkim zimową porą kraju nie widziałam tyle szalików, ile w tych 8 odcinkach Ekipy, nie żartuję 😉
Obejrzałam 8 odcinków, pozostały mi 4, obejrzałam z zainteresowaniem, przyznam sie bez bicia, jedne lepsze, jedne gorsze, akcja jest, ale… pomysł ściagnięty, nic nowego (nihil novi, żeby nie było, ze łaciny nie kapuję).
Alicjo, no to dzieki za recenzje, teraz wiem, ze nie musze sie martwic, ze tego jeszcze nie widzialam. A tak chwalili, ze zastanawialam sie, czy moze warto kupic te „Ekipe”.
… babo, a skąd jesteś?
Skad w Polsce czy skad teraz?
Stąd teraz, babo
To puszczam, zanim do tyłu przejrzę komentarze.
http://alicja.homelinux.com/news/Rudy_lis/
Alicjo!
Ale Ci zazdroszczę Twojego „Alicelandu”! 🙂
Zadnych komentarzy nie było, no wiecie co?!
Ale, co do zwierza. Nie miałam przy sobie aparatu, a moze i dobrze, jak spojrzałam w okno – wyciagnął z ziemi myszkę czy coś podobnego i zeżarł, a pierwsze zdjęcie to jest juz wtedy, jak oprzytomniałam, poleciałam po aparat, a ten sobie oblizuje po uczcie…
Jędrzeju,
ta moja Bath Road (ulica), którą widzisz na pierwszym zdjęciu, jest ruchliwa jak licho, kilka samochodów przejechało, a liska chytruska ani nie obeszło. Kilka kilometrów na północ jest autostrada (forma szczatkowa, ale dumna 401) i na północ od 401 mozna strzelać do zwierzyny w określonych porach roku. Na południe od 401 – nigdy, bo zawsze niechcący można trafić do psa, kota, albo i człowieka. Kilka lat temu, pewnie juz o tym pisałam ze 3 razy, trafiły sie małe misie dwa, jakieś 300 metrów stąd, siedziały sobie na drzewie, ogromnie wystraszone. Rzadko kiedy spore zwierzęta typu niedzwiady przekraczaja te autostradę, ale tamtego roku byla wielka susza. Nie natrafiono na slad matki, spekulowano, ze gdzies padła, a maluchy zabłądziły. Uspiono je delikatnie (cały proces wszyscy ogladali na żywo w telewizji!) i wywieziono na północ.
No, niedzwiadów nie mam w swoich zbiorach foto, ale zwierza i ptactwa przeróżnego to juz troche sie zebrało 😉
Alicjo!
Wygląda na to, że te zwierzaki wyczuwają kogoś dobrego w okolicy, no i garną się! 🙂
🙄
… a Ty czego wywracasz gałami, Blejku Kocie?
W TV dzisiaj dwa westerny, ale to nie są moje evergreeny! 😉
Idę sobie!
Dobrej nocki! 🙂
http://fiinka.wrzuta.pl/audio/nVcH2ejjId/anna_maria_jopek_-_szeptem
Alicjo, teraz to jestem baba bawarska.
Szkoda, ze tych misiow nie sfotografowalas. Aby tu misie zobaczyc musimy do zoo. Jedynego od dziesiecioleci niedzwiadka, ktory sie odwazyl z Wloch przekrasc przez gory, Bawarczycy zastrzelili dwa lata temu, bo im ponoc owce rwal. Ale w teorii to Niemcy sa pierwsi jesli chodzi o ochrone przyrody…
No, no… To sie tako dyskusja na temat polskiego języka wyryktowała, ze następny wpis powinien być do urozmaicenia na inksy temat. A tymcasem nie bedzie na inksy. Tak jakoś wysło. Ale to wina Badzielecka. On mnie sprowokoł 🙂
Co do tyk dwók łesternów to moje ewergriny tyz to nie som. Ale za to jutro (a właście dzisiok, bo od ponad pół godziny momy niedziele) na TVP1 bedzie juz klasyka – „Człowiek z Zachodu” z Garym Kuperem w roli głównej. A w tym łesternie dzielny Gary Kuper bedzie sie musioł zmierzyć z paskudnym sędziom Rojem Binem (nota bene postać autentycno).
A teroz juz dobranoc, pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a łesterny do tawerny 🙂
Kochani, co do tego fijołecka, to myślę, że to po prostu pieśń ludowa, a wymieniane nazwiska to autorzy opracowań. Jan Kusiewicz – to wykonawca, śpiewak. Już nie żyje; teraz działa w tej branży jego syn Piotr.
No i wyszedlem na prowokatora… I dumny z tego jestem! Tak, tak! Sprowokowac takiego wielkiego i z natury spokojnego psa nie jest latwo… Prowokator zwykle utozsamiany jest z postawa negatywna ale wydaje sie ze tym razem prowokacja okaze sie konstruktywna. Hau.
Te, Badzielec…!
Wielki mi prowokator…
4488 <– takiego kodu nie mogę zmarnować!
Dobranoc? 😯
Pchły na noc?
A garnuszki pod poduszki.
Ha! Udało mi się w końcu zapisać wykonanie pierwszej zwrotki fijołecka, Antoni Szałowski! 🙂 (ze sznureczka podanego przez Marysieczkę!).
Witajcie moi mili!!
Przeczytalam Wasze komentarze i widze,ze mnie omiela ciekawa dyskusja.Pozwolcie,ze odniose sie do jednego z punktow.Mianowicie-baba sie dziwi,ze dzieci mieszkajace za granica nie zawsze mowia czysta polszczyzna???? 😮 A ja sie dziwie,ze baba sie dziwi!!
Otoz nie wszystkie dzieci chca uczyc sie rodzicow jezyka! Latwiej jest je uczyc,gdy oboje rodzice sa Polakami i w domu rozmawiaja tylko po polsku.
W mieszanych malazenstwach jest juz trudniej o te jednosc!! Moj syn urodzony w Holandii,mowi po polsku ale dosc koslawo!!I nawet nie wiem jak bylaby sie starala,on nie chce i juz.Jest to dosc zlozony problem,bo czesto dziecko chce przynalezec do jednej nacji,tak jak jego koledzy! Nie czuja tak silnej wiezi z krajem rodzicow,czy rodzica 🙁 Trzeba sie z tym pogodzic ,bo sila niczego nie wskurasz!!
Tymczasem…………
Ach zapomnialam dodac,ze lisek chytrusek u Alicji,bardzo milusi jest 😉
Widze Alicjo,ze u Ciebie cale Zoo!!
Ps. Wpadne wieczorem,bo weekend(szkoda,ze nie ma polskiego odpowiednika) stoi pod znakiem kultury.Wczoraj podziwialam obrazy braci Dawida i Pietera Oyens i L. Fruda.Dzisiaj biegna popoludniem do kina…..
No to na razie,hej!
Alicjo, wracając jeszcze do Ekipy, to w porównaniu z innymi serialami jakie są nam proponowane tutaj, ten prezentował się całkiem dobrze 🙂 To,że ciągle oglądamy jakieś kalki lub fatalnie zaadaptowane do naszych warunków amerykańskie formaty przestało mnie już dziwić ( że można tak lekceważyć odbiorcę i uważać go za ciężkiego idiotę – który rzuci się z entuzjazmem na wszystko ), jest mi po prostu smutno z powodu tej nędzy i bylejakości, promowania miernoty i tych ‚celebrytów’ od siedmiu boleści. Czasem trafia się coś interesującego lub po prostu znośnego. Tak, że Ekipę zaliczam do całkiem strawnych 🙂 i nie jest to dokument 😉 więc kongres czy sejm, gierki podobne 🙂 . Co do fryzur, to wierz mi Alicjo, że nie były najgorsze 🙂 ,a ta kita miała zapewne podkreślać profesjonalizm i silny charakter pani 🙂 Szaliki, zwłaszcza ten czerwony noszony pewnie również do piżamy 🙂 też mnie denerwowały, ale to drobiazg w porównaniu z innym serialem (kryminalnym ) gdzie obowiązkowym rekwizytem jest papieros 🙁 nie wiem czy sponsorował ich jakiś koncern tytoniowy, ale jeśli w odcinku jest 5 minut bez papierosa na ekranie, to góra 🙁
ps.
zwierzyniec się rozrasta 🙂
Jędrzeju, jak zapisałeś, to wrzuć na wrzutę. 🙂
Pojęcia nie mam o tej piosence, oże chociaż kawałek usłyszę.
I ja mam nadzieję posluchać, bo też mi nie chcialo otworzyc wykonania.
emi,
sprawnie zrobiony serial, ale jak ja po jakimś czasie pierwszego odcinka załapałam, że to polska wersja „West Wing”… Z drugiej strony, wszystko jest powtarzane 🙂
A jak sie człowiek nie ma czego czepić, to czepia się końskich ogonów, albo szalików. Na ten czerwony szalik to mi J. zwrócił uwage, ze trzeci odcinek, wiosna radosna, a ten dalej okutany szalikiem, czerwonym. Moze to miało coś znaczyć? 😯
A tej pani koński ogon wyjatkowo nie pasuje. Każdy „wizażysta” by jej to powiedział.
Też zwróciłam uwage na palenie papierosów… w amerykańskich i kanadyjskich serialach nie ma prawa, nikt nie pali! To jest tak BE, że hej!
Tak czy owak, obejrzę wszystkie do końca, zostały mi 4 odcinki (mam 12, chyba wyszło 16 czy jakos tak)
Może sie uda…
http://www.wrzuta.pl/film/rA3mKl1gbm/
Ano, chodzilo mi w zasadzie tylko o rodzicow, ktorzy z jakis powodow nie daza do tego, aby dziecko mowilo ich rodzinnym jezykiem. A znam takich, oboje Polacy i nie mowia z dzieckiem wcale po polsku. I tego nie potrafie zrozumiec! Natomiast, ze dzieci czesto ida na latwizne i wybieraja ten jezyk, ktory im latwiej przychodzi (bo otoczenie itd.) to inna sprawa. W ktoryms miejscu nasze, rodzicow, mozliwosci sie wyczerpuja…
O, rany! Nie było mnie tylko chwilkę, a już tyyyyle komentarzy namachaliście! Idę poczytać. 🙂
A tu stan wiosny z dzisiaj 🙂
http://picasaweb.google.pl/goha.koziol/Wiosna2008/photo#5188796678157623394
Przepieknie, Gosicku, 😀
🙂 Ach, ta zieleń…Później straci tę swoją żywość.
Halo,to znowu ja.Wrocilam z kina.Fajny fim dawali,znacie???
Tytul filmu,z angielskiego,powinno byc „Zadza i strach”prod.chin/amer.
U nas tez ladna pogoda! Zapowiadali,ze bedzie padac,a nie pada 😆
Jutro z rana w ramach zrzucania kg-ow, ide poodbijac pilke.
Czy ktos widzial owcarka? Czyzby obiadl sie Jalowcowa i naduzyl Smadnego?? 😉
Pozdr……..
Dzięki Ci, Gosicku. 🙂
Piękna jest ta okolica. Zupełnie jej nie znam.
Zapomniałam, zakręcona w tym domu, jaki piękny jest świat.
Chwila wytchnienia i zachwytu, warta każdej ceny.
… cholery dostane z tym łotrPressem…
Babo,
no właśnie! Rodzice!!! Znam przypadki, ze rodzice, oboje Polacy, w nowym miejscu zasiedlenia nagle do dzieci po angielsku, oczywiscie ledwie co znając ten język. Smarkate łapią język biegiem, nie potrzebują lekcji od rodziców!!!
Znajomość jakiegokolwiek języka to dodatkowy atut, nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać. Jak mozna zaprzepaścić cos takiego, pojęcia nie mam, toz to przychodzi naturalnie, rozmowy przy stole i tak dalej.
Na pewno inaczej jest, kiedy rodzice róznojęzyczni, miałam w planie zaczepic Don Alfreda o to kiedys, co tam podsłuchał u swojego Personelu 😉
A jak bardzo z rana i jak długo odbijasz Anecko? 🙂
Chyba często chodzisz do kina, ja już dawno nie byłam, po części dlatego, że za głośno, albo niewygodnie, albo popcorn jedzą, albo 100 innych powodów.
U nas teraz porobili małe salki, żeby zwiększyć wpływy i one mi niekoniecznie pasują.
Trzymaj się Anecko i wszelka przyjazna, budeckowa Drużyno. 🙂
Pora skorzystać z łożnicy.
A co się dzieje z Mieteckową?
Slepa komenda jesteś Gosicku, jak to Felka nie widzisz?! Toż za pniem drzewa się ukrył!!! Ja wczoraj oglądałam polski film pod tytułem „Sztuczki”, polecam, choć wesoły nie jest. Do kina chodziłam „religijnie”, jak to sie mówi. Ale to w dawnych czasach. Nie mogę znieść smrodu pop-corn, siorbania i ciamkania, cholera, to nie restauracja, tylko KINO!
Mrrrał!
Dobrrry Wieczórrr Państwu 🙂
Odczuwam wewnętrzną potrzebę wytłumaczenia się z tego wczorrrajszego wywrrracania gałami.
Otóż calutki wczorajszy dzionek spędziłem na polu (u nas to się mówi na dworze, nie wiem dlaczego 😕 ).
Pomimo tego, przybywszy do domu i dorrrwawszy się do komputerrra sprokurrrowałem* całkiem przyzwoity i obszerny komentarz, który mi ordynarnie wcięło 👿
Było tam między innymi o pleonazmie**, a także o słówku kultowy*** (co to nawet mnie nieco drażni)
Ponieważ nie miałem siły na odtworzenie wyżej wspomnianego wpisu, wydałem z siebie jeno żałosne westchnienie i padłem na mordkę****
No więc to wywracanie gałami to jest graficzne przedstawienie tego mojego westchnienia w owym momencie.
I nic ponadto.
I żeby mi się dzisiaj nie powtórzyło, to od rrrazu idę spać, bo mi na klawiaturze zaraz gwiazdek zabraknie 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. ➡ Ana!!!
Weekend to po polsku zapiątek!
* sprokurować (co, sobie a. komu) – wystarać się, zdobyć, wytrzasnąć skąd.
Etym. – łac. procurare, zob. prokura.
** PLEO-, PLIO- w złożeniach: bardziej, więcej; plioceński.
pleonazm wyrażenie składające się z dwu a. więcej wyrazów (prawie) to samo znaczących (np. w tym samym rodzaju i gatunku; nadal pozostaje; obaj bliźniacy); por. tautologia.
Etym. – gr. pleonasmós ‚nadmiar’ od plé?n, pleí?n ‚więcej’ por. plejstocen
*** to słówko dzisiejsza młodzież interpretuje jako cooltowy, bez żadnych innych skojarzeń
**** na szczęście na monitor, który był akurat na chodzie, przez błogosławione niedbalstwo mojego Kolegi
Mrrrał!
Czyżbym coś podtłuścił?
No to na wszelki wypadek kurrracja odchudzająca 😉
Dobrej pozapiątkowej nocy życzę i sił na nowy tydzień. 🙂
Lecę czytać zaległości.
Blejku – 😀
A jo muse piknie przeprosić, bo pedziołek, ze w dzisiejsym łesternie bedzie sędzia Roy Bean, a wcale nie było. No bo ten dzisiejscy łestern z Garym Cooperem do te pory seł pod tytułem „Człowiek z Dzikiego Zachodu” (w oryginale: „The Man of the West”), a tym rozem mioł tytuł „Człowiek Zachodu”. I przez to jo myślołek, ze idzie o storsy o 18 roków łestern „Człowiek z Zachodu” („The Westerner”), we ftórym… tyz Gary Cooper groł. I to właśnie w tym drugim filmie sędziego Roya Beana mioł za przeciwnika. Za swom (nie do końca zawinionom) pomyłke i pona Gary’ego Coopera, i sędziego Roya Beana, i cały Dziki Zachód piknie przeprasom 🙂
Wpis sprowokowany przez Badzielecka wchodzi w końcowom faze ryktowania. Choć tej nocy racej nie zdązy sie ukazać 🙂
Alicjo, u nas to wlasnie tak – babowy po niemiecku, ja po polsku, a maly funkcjonowal jak komputer, przelaczal sie bez pudla z jezyka na jezyk,w zaleznosci od tego, do kogo sie zwracal. No i tak ma do dzisiaj! 😀
Owczarku,
Oni w TV tak teraz mają. Niedawno zasiadłam przed ekranem obejrzeć nieznaną mi sztukę Moliera( Sknera czy coś?) a tu Skąpiec 😯
A, cyli kie następnym rozem zapowiedzom śtuke Moliera „Hipochondryk”, to bedziemy wiedzieli, ze idzie o „Chorego z urojenia” 🙂
A zamiast Szkoły żon na przykład- Pensja dla młódek 😀
W sumie to przyjemne z pożytecznym- taka gra z widzami na skojarzenia
A jak przerobić „Świętoszka”? Tutok chyba jaz sie roi od mozliwości 🙂
No, widze, ze nad wpisem sprowokowanym przez Badzielecka bede musioł jesce kapecke posiedzieć, ale mom nadzieje, ze za jakiesi 24 godziny bedzie gotowy. A teroz juz syćkim dobranoc, pchły na noc, prowokacje na kolacje 🙂
„Świętoszka” najlepiej przerobić na „Świntuszka”… 😉
„Dusheshchipatelnye evergeens”.
Tak jest poprawnie. Nikt nie poprawil, to musialem. Evergreens to nie takie, ktore dlugo czekaja, ale te ktore sa zielone przez caly rok. Czyli – szczypia dusze nawet w zimie, na okraglo. I tandetnie.
Okoniu,
to jest fonetycznie po polsku napisane, czy fonetycznie po angielsku? Bo jeśli ma być fonetycznie po polsku, to chyba
duszeszczipatelnyje ewergriny…
Bry, bry z rana, jak mówi Alicja o godzinie 14-tej. 🙂
Wypuszczam się dzisiaj na Bródno, do mieszkania mojej mamy i odebrać emeryturę na poczcie, trochę to czasu zajmie.
Miejmy nadzieję, że wyjdziemy bez szwanku.
Wszystkiego się boję na wszelki wypadek. 🙂
Dobrego dnia Wam życzę i cieszę się, że Blejkowy się odezwał. 🙂
Myshecki też dawno nie było. A Oli?
A Blumblumecki? A Jagusi? Oj, nie będę wspominajęcy, bo mi dusycka zajęcy!
Bry, bry…
Odebrałem właśnie z poczty Pani Wandy Czubernatowej Góralskie jadło! Strasznie fajnie się czyta! 🙂
A tu dla przypomnienia jej znany wierszyk:
Kto nimioł kaca
Nie wiy co to smutek
Kie kufa drewniano
Ocka ropom skute
Kie koty łupiom raciami o blachy
A wróble w bębny bijom
I dziurawom dachy
Suchość w cłowieku
Od krztonia do dusy
A bolom cie pazdury i kudły i usy
Nie pochodzis
Nie legnies
Jesce gorzy siedzieć
A co kwila ci sie beko
Przedwcorajsym śledziem.
Moze i som jest tacy co kaca nimieli
Ale coz oni w zyciu culi
Coz oni widzieli?
A do tego jeszcze przepis na Kacowniczkę wspaniałą! 🙂
Chciałem się książeczką pochwalić u Pana Piotra, ale tam jedna Pani, co nas jakoś ostatnio nie lubi. 🙁
Jeszcze by mnie skrzyczała… 😉
Hej!
Jędrzeju, ten wierszyk akurat w poniedziałek, po wytężonym zapiątku, może pewne struny w duszy poruszyć… 🙂
U Pana Piotra myślę że możesz pokazywać śmiało.To niby blog kulinarny, ale zjeść Cię tam raczej nikt nie zje, a zainteresować się mogą. 🙂
Jedrzeju, a jaka to ona, ta Kacowniczka wspaniala? Podziel sie przepisem, na pewno sie przyda, nastepny zapiatek blisko! 😀
Kacowniczka wspaniała
– szklanka surowej kwaśnicy z beczki,
– 1/2 szklanki przegotowanej letniej wody,
– 1/2 łyżeczki cukru,
– 2 łyżki kiszonego barszczu czerwonego.
Wszystko wymieszać (nie moze być lodowato zimne), pić małymi łyczkami i szeptać:
Kto ni mioł kaca, nie wiy, co to smutek…
Hej!
Skąd wziąć surową kwaśnicę z beczki?! 😯
Wizja udania się na kacu w drogę, w poszukiwaniu beczki z kwaśnicą, może najtęższego opoja skłonić do abstynencji. 🙂
Bry juz powiedziano, tymczasem ja też muszę gałami powywracać, bo łotrPress powiedział, żem niepoprawna , a przecież lelija niewinna ja i poprawna, będzie mi tu chorobę wmawiał… 🙄
Trochę jeszcze zimnawo, ale słonecznie, spodziewam się, że grabie będą w robocie, tylko niech sie ociepli.
Jędrzeju,
a któż to tam po sąsiedztwie się szarogęsi? Chyba się nie boisz, co?
U mnie, to w sklepiku za rogiem…
Ale ja na prowincji! 😉
Też się dziwię! 😉 Ale, jak co do czego, to się jakiś taki bojaźliwy robię… 😳
Uheeeeerskiiii!!! Czy Ty sobie zdajesz sprawę, ile kilometrów jest ode mnie do Twojego sklepiku za rogiem? 😀
Bobiku, mam pomysł! Przjedź kiedyś na prowincję. Coś wypijemy…
A jakby co, lekarstwo będzie za rogiem. 🙂
Jędrzeju, ja sam na prowincji, tyle że niemieckiej, gdzie prawdziwych sklepików już nie ma. No, czasem tureckie, ale nie wiem, czy płyn spod oliwek też działa antykacowo.
Ale pomysł z przyjechaniem zakonotowałem, bo to bardzo przyjemna perpektywa na przyszłość. Dziś, niestety, z zalecanych lekarstw pozostaje mi tylko szeptanie. 🙂
A kwasnicy u mnie niet 🙁 Nie draznic prosze!!!
Powrocilam z kortow.Mt7 -czce odpowiadam,ze najczesciej bywam ok.9 godz. na kortach.Natomiast do kina rzeczywiscie chadzam czesto,bo to jest klub filmowy.Ma sale na 70 osob,kawiarnie i badzo kulturalna publike,co to nie je popkornu,nie siorbie,szelesci itp zlosliwosci, nie maja miejsca.Pija sie kawe,badz cos mocniejszego w przerwach!!!
Inaczej bylabym nie chodzila,bo ludziska schamieli i to juz nie jest to kino,co dawniej 🙁
Teraz uciekam,bo naprawde musze obiad wstawiac!!
Pozdrawiam wszystkie duszyczki w budzie!!
Hej.
Dzięki, Anecko, za odpowiedź. 🙂
Bobiczku! Chwała Bogu, ze jesteś, bo wystraszyłam się, że może wziąłeś urlop, albo co gorszego. 🙂
mtsiódemeczko, chodzi Ci pewnie o to, czy nie poszedłem liczyć blizn po napaści dużych psów? No, przyjemne to nie było i dość zabolało, ale na szczęście takie ugryzienia goją się od pogłaskań, a trochę ich też było, więc przeżyłem. Wiesz sama skądinąd, że czasem od przeciwności i człek, i pies robi się jak ruska stal – gniotsa nie łamiotsa. 🙂
🙂
No tak, kwasnicy nie przeskoczymy. I co nam, biednym, pozostaje? Abstynencja? 😯
babo, dla nas dwóch byłoby jeszcze jedno wyjście – przeniesienie Jędrzeja wraz z jego zarożnym sklepikiem do Bundesrepubliki. Najlepiej w moje okolice, to Ana też miałaby niedaleko 🙂
Można sobie samemu kapusty ukwasić w kamiennym garnku, na przykład.
Pyszności większe niż kupione i kwaśnica pyszniejsza. 🙂
Abstynencja jest wbrew naturze.
Po co rosną winogrona?
A chmiel? 🙂
Nic z tych rzeczy…
Nie rzucim ziemi, skąd nasza… kwaśnica.! 🙂
Składacie zamówienie na kwaśnicę? Można by wysłać, choć nie wiem, jak poczta to zniesie… 😀
Alicjo !
Dobrze napisalas po polsku. Ja napisalem transkrypcje fonetyczna, jak to sie zawsze pisalo z „sh”, „ch” itd. Zauwaz, ze dopiero nasze wpisy byly poprawne. Nawet Owcarkowi sie omsklo w tytule; jeszcze dodal „i” po „p”. Przy transkrypcji piszemy rowniez „e” tam, gdzie czytamy „io”, bo w rosyjskim to „e – io” jest zawsze pod akcentem i oni automatycznie wymawiaja poprawnie. Kiedys nawet mieli literke „e” z dwoma kropkami na gorze, ale zaniechali, akcent wystarcza. Podobnie z”o-a”: przed akcentem „o” wymiawiaja „a”, ale w transkrypcji piszemy „o” nie „a”. Po akcencie „o” jest redukowane i brzmi, jak „o” s prizvukom „a”. Im dalej od akcentu, tym redukcja jest silniejsza. Milo bylo Cie spotkac.
No wlasnie, kwasnica w beczulkach na eksport?
Pani Dorotecki nowy wpis mi sie nie otwiera. Czy Wy tez tak macie? Poradzcie, co robic? Czy to ten wstretny, jak Alicja go ladnie nazywa, „lotrPress”?
Babecko, a wejdź przez napis z prawej strony (czerwone napisy na marginesie).
Powinno otworzyć się na dobrej stronie.
Babcię położyłam spać, będzie chwila.
Zresztą widzę, że Mama tym bardziej mnie lubi im mniej mnie widzi.
Diekuje, mtSiodemecko, teraz sie udalo! Ide wiec poczytac, co w sasiedztwie.
Na grzebieniu, naprawde? 😀
Chyba wszyscy potrafią grać na grzebieniu, Babecko. 😆
Ja nie potrafię! Na widok grzebienia zaczynam natomiast śpiewać: wrrrrrrrr! wrrr! wrrrr! wrrrrrr! Brzmi trochę jak Wagner. 🙂
Nigdy nie probowalam…
Bobiku, dlaczego nie lubisz grzebienia? Chyba Ciebie nikt nie usiluje czesac?
Mojemu synowi zamarzyl sie polski chleb!! Nie powiem, tyz bym zjadla!!
Ale tu takiego „chliba”nie ma 🙁 Nawt w polskich sklepach pieka to pieczywo na zachodnia modle.Chociaz chwala sie,ze polskie,eeee……….
Musze przyznac,ze za to Tubylcy maja dobre sery.Dzisiaj probowalam
Zaanlander extrabelegen,to znaczy taki starszawy.Bardzo mi posmakowal.Polecam tym,ktorzy lubia zolte sery o ostrzejszym smaku.
To byloby na tyle jesli chodzi o sprawy kulinarne.
O rety znowu zglodnialam,zaraz wracam…………… 😉
Niestety, babo, życie szczeniaka pełne jest potwornych zasadzek i momentów głębokiego upadku. Na początku wydawało się, że moje futro będzie dredowate jak u puli i zostawią mi je w spokoju. Ale potem wyszło na jaw, że pod dredami robi się okrutny filc i zaczęli ganiać za mną z grzebieniem, a nawet z maszynką do strzyżenia. Ponieważ ta maszynka przez już powstały filc się nie przebiła, to teraz szukają nożyczek ostrych, ale zaokrąglonych na końcu. Wcale nie jest łatwo takie znaleźć. W każdym razie do wszelkich przyrządów fryzjerskich zacząłem odczuwać niepohamowaną wrrrrrrogość!
Bobiku, chyba zawsze dredy się filcują i robi się jeden wielki…
W lecie gorąco pod takim kaskiem i chyba ruchy też ogranicza.
Lepiej niech Cię strzygą, będzie Ci przewiewnie i wygodnie. 🙂
A ja też idę wygodnie się ułożyć.
Śpijcie smacznie, dobranoc! 🙂
Znalazłam po drodze – http://wiadomosci.onet.pl/2681,1730004,katastrofa_na_podhalu_brakuje_juhasow,wydarzenie_lokalne.html .
Pozdrowienia
Teresko-teraz juz wiemy,dlaczego Owcarka jeszcze nie ma!!
Biedaczysko ma pelne lapy roboty,bo juhasy z gor pouciekaly 😮
Prawdziwie pieskie czasy nastaly 😆 Ale moze choc naszemu Owcarkowi jalowcowej nie zabraknie……………………
Zmykam juz naprawde!!
Hej
U prawdziwych pulich jakoś tak jest, że dredy im się nie filcują. Ale ja jestem fałszowany. 🙁
No nic, przynajmniej widzę, że bezrobocie mi nie grozi. Może nawet Owcarek na podkomendnego mnie weńmie? 🙂
Wiec nasz Bobik zmienia wizerunek?
Owczarek obiecywal wpis na dzisiejsza noc, ale w zwiazku z kryzysem na Podhalu pewnie ma pelne lapy roboty, w koncu wiosna to czas na redyk. Dobrze, ze Bobik chetny do pomocy.
Plebon mie ucył, co cy zyjes cyś umarty, dusa jes zawse zywo. To ze ona od scypanio robi sie zielono to pirse słyse. Widzioł to kto?
Witojcie! Właśnie skońcyłek ryktować nowy wpis. Ale poni Owcarkowa juz tak straśnie śpiąco, ze nimom sumienia jej męcyć, coby ten wpis przejrzała. A wole coby przejrzała, bo ona ciągle jakiesi głupie błędy wyłapuje. No to pewnie przecyto za dnia. A wte jo wiecorkiem ten wpis wreście wkleje. Mom nadzieje, ze nie pogniewocie sie za to opóźnienie?
Dobrej nocki syćkim! 🙂
Jozefie,
Widziol, widziol, zalezy gdzie ta dusycka siedzi. Jak tam gdzie scypio, to i zielono, i cerwono, i jako fces sie zrobi.
No a tu co?! Zaspali?! To już nawet mnie poderwało z godzinę temu!
Wstawać!
Tak jest! Juz stoje! I co,i co?
Alicjo, a ktora godzina u Ciebie? Pewnie jeszcze okropnie wczesnie.
Wszyscy chyba dzisiaj w nocy czekali na nowy wpis Owczarka i dlatego dzis tacy spiacy sa. Ja czekalam do wpol do drugiej i nie doczekalam sie, niestety 🙁
Mrrrauuuuaaaau!
Przeprrraszam 🙂
Ale jakoś mi tak sennie dzisiaj…
Był taki śpas, z kolorowymi duszyczkami…
Nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło, ale morrrał był taki:
Niebieskich nie zaczepiać!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Jestem babo 6 godzin za Wami. Jak mnie wyrwało z wyrka o waszym południu, to co Wy tam robicie przy sterach?! Owczarek zabiegany ostatnio, juhasów brakuje, pewnie Owczarek musi dwoic się i troić. Bobik poleciał na pomoc? Bo tez go cos nie widać dzisiaj…
Bobik pewnie u fryzjera…
Ja tu zaglądałam, ale nikogo nie ma, to do ściany będę mówić. 🙁
Zmęczona jestem, bo wstawałam parę razy w nocy z interwencją.
Coś mama błądziła i była mało przytomna.
Zmniejszyłam trochę dzienną dawkę leku i czekam z lękiem, czy
nie zaczną się jakieś nieprzyjemności.
Powiedziałabym, że lęk, napięcie, to jest mój obecnie stały stan.
Nasmęciłam, bom zmęczona, to może lepiej było nie odzywać się.
Moge byc sciana,MtSiodemecko, mow!Wiem, jak to ciezko, podobnie bylo z moim Tata. A teraz moja bratowa ma ten smutek z mama chora na Alzheimera. Tyle, ze jej mama juz raczej nie chodzi sama po mieszkaniu. Ale tez w nocy slabo spi. Czytalam, ze osoby w takim stanie bardzo chetnie sluchaja muzyki z czasow ich mlodosci, uspokajaja sie przy tym i wyciszaja. Czy probowalas juz?
Halo,
dzisiaj w ramach cwiczen manualnych przygotowalam brioche!
Wszystko zalezy od gniecenia.Najlepiej lubie gniesc jedna reka,na zmiane.Na poczatku myslalam,ze beda mnie od ciasta odrywac,ale wytrwale gniotlam i w koncu zrobilo sie calkiem ladne ciasto.Teraz pieke.Mam nadzieje,ze nie wyjme gniota?? Trzymajcie kciuki 😉
Mt7-czko zawsze tak jest,ze do lekow nalezy sie przyzwyczaic.Na poczatku moze byc dosc silna reakcja,potem juz jest lepiej.Moze juz niedlugo bedzie Ci lzej!! Pozdrawiam i do uslyszenia 🙂
babo, z tą muzyką to prawda, ja z moją ciocią w podobnej sytuacji śpiewałam piosenki, których nauczyła mnie w dzieciństwie, a które sama znała z lat swojej kresowej młodości. To coś takiego stałego w tym kruchym życiu.
Babecko, moja mama od wojny nie słyszy zupełnie na jedno ucho, a od kilkudziesięciu na drugie. Sto lat niczego nie słuchała i jak ją posadziłam ze słuchawkami przed telewizją Trwam na mszy świętej, to skutek był taki, że uciekła do sąsiada, żeby ją ratował.
Żyje od dawna w świecie ciszy, ale lubi ze mną śpiewać pieśni religijne, które dobrze zna. To jest dobre od czasu do czasu.
Anecko, mama bierze te lekarstwa od dawna, tylko ja zwiększyłam ich dawkę ze strachu ( w porozumieniu z lekarzem) i jeszcze bardziej zamąciłam jej świat. Będę próbowała zmniejszać stopniowo.
A poza tym dziewczynki, będzie jak będzie, ja mam na to wszystko ograniczony wpływ.
Podnoszę ucha do góry i wyskoczę do sklepu. 🙂
Oj, mtSiodemecko, ciezki los. To, ze Twoja Mama nie slyszy moze jeszcze potegowac jej niepokoj. Ale dobrze, ze uszy jeszcze Ci posluszne i glowe w pionie trzymaja! 😀
Ano, czy brioszka juz pachnie? Alez mi narobilas apetytu, za mna chodzi jakas baba, drozdzowa! Moze tez pojde do kuchni?
Owczarku,
mam prośbę do Ciebie. Czy móglbyś zatrzymać mój następny komentarz w poczekalni? Proszę Cię bardzo, tylko napisz mi, proszę, czy się zgadzasz. Muszę wyjechać na parę dni, nie będzie mnie chyba 2 tygodnie, może mniej.
🙂
Kiedyś uzgadnialiśmy tu tekst Puszkina „Buria”
Jest piosenka zespołu „Kremlowskie Kuranyu” do tego tekstu, tu można posłuchać:
http://www.nnnw.pl/plyty/kremlowskie_zanim.html
Trzeba kliknąć poz. 11 🙂
Owczarku Podhalanski,
Taki madrala jestes, ale tu Ci sie kompletnie pokielbasilo. Pleonazm ma sie do dusheshcipatelnogo evergreena, jak kwiatek do kozucha. To ruskie slowko znaczy ckliwy, naiwny i sentymentalny, nostalgiczny. Ma znaczenie peioratywne, mocno ironiczne. Evergreen tu oznacza ciagle popularny, cieszacy sie wzieciem utwor, taniec itd. Evergreenem byla kazda piosenka Presley’a, a czy one czekaly choc minute na popularnosc ? A Beatles ? Sa setki podobnych przykladow, gdzie hit byl rozpoznawany po pierwszej produkcji i trwal latami. Cos Ty wymyslil z tym czekaniem ?
Wymyślił,czy nie wymyślił-nie ma co czepiać się detali!!
Babę informuje,ze ciasto udało się,a jakze.Nawet połowy już nie ma,bo mąż zjadł!!!!!!!!!
Haha,powyzszy text napisalam via polonizator i wyszly wszystkie ogonki i kropki 😀 Ale co sie natrudzilam,to moje.A wszystko przez to,ze w materii komputerowej strasznie ciemna masa ze mnie.I tak juz chyba zostanie 😉
No!!!!! Znalazłam kawałek tego ‚Fijołecka’:
http://www.soho.pl/index2.html?strona=artysta&podstrona=albumy&a=49&d=378&m=4744&akcja=szczegoly
Do Jędrzeja mam pytanie, czy to ta melodia? Czy tak jest przetworzona, że mało co przypomina?
Tak Marysieczko, to ta melodia! 🙂 Nawet w lepszym brzmieniu, niż to co chciałem wrzucić do Wrzuty.
No, ale wykonanie „kołysankowe”, sprzed sześćdziesięciu paru lat, mojej Cioci Hali, to zupełnie inna bajka.
Dziękuję! 🙂
Jedrzeju, nie pozostaje Ci nic innego, tylko nam zaspiewac! 😀
To ja Ci dziękuję, Jędrzeju, bo mnie nurtowało, co to za melodia. 🙂
Anecko, nie męcz się. Wiadomo, że nie masz polskich znaków.
My rozumiemy Ciebie prawie bez słów. 😀
Na taką traumę, jak mój śpiew, nie śmiałbym nikogo narazić. 🙂
Jędrzeju, to zaśpiewaj głosem Cioci Hali. 🙂
Niestety nagrań z tamtych czasów nie ma, a miała piękny głos…
Zostały tylko setki fotografii, bo jej mąż ją stale fotografował, a robił to świetnie.
Dawne czasy… 😉
Poleciałem dziś na halę, żeby się dowiedzieć, czy mnie na juhasa przyjmą, to najpierw coś kręcili nosem, że za młody, a potem kazali na próbę popracować. Krucafuks, jak to trzeba zasuwać! Przestałem się dziwić, że Owcarek tak rzadko ma czas na blog wyskoczyć. Ja nawet teraz nie całkiem po robocie, bo na dobranoc trzeba jeszcze owieczkom kołysanki zaśpiewać. Powiedziały, że bez tego nie zgadzają się zasnąć. 🙂
Bobik owieczkom kolysanke spiewa, a Jedrzej nie chce… 🙁
Nie tylko, zarazy, kołysanek się domagają, ale jeszcze każda innej! Muszę je najpierw policzyć, żeby wiedzieć, ile tych kołysanek mam mieć w zapasie. 🙂
Bobiku, czy znasz „Shaun das Schaf”? Jesli Twoje owce sa choc troche takie jak on, to mozna Ci tylko zazdroscic 😀
Mrrrał!
„szczypatielnoje”
Wiedziałem, że już gdzieś to słyszałem
A terrraz przypomniałem sobie gdzie i kiedy.
Grajek
Ile pan dostaje, panie grajek
i całą noc, za taki szmal?
Mógłbym kupić pana razem z tą orkiestrą
Ale graj pan, panie grajek, graj.
A umiesz coś naszego, polskiego
takie wiesz, serce szczypatielnoje
Bo widzisz grajek, ty mnie zrozumiesz
po prostu czasami się boję.
I powiem Ci grajek jeszcze więcej
sam to na pewno nieraz czujesz
Są takie dni – słuchasz grajek? –
coś się w nas czasem załamuje.
Lecz graj grajek, czemu nie grasz.
Graj, bez przerwy, do końca.
Górala mi nie żal, niech żyje
Rzeczpospolita tańcząca.
Dobrrranoc
Blejk Kot
babo, dawniej oglądaliśmy „Die Sendung mit der Maus” całą rodziną, ale potem wszyscy jakoś wyrośli i porozłazili się po innych audycjach, więc z Shaunem, który jest tam dość nowy, nie zdążyłem się blisko zaprzyjaźnić. Ale w moim stadzie nie widzę nikogo do niego podobnego, jakieś te owce tylko roszczeniowe. Szkoda. 🙁
Na mój dusiu! To mi sie teroz głupio zrobiło straśnie, kie przecytołek, ze Babecka do późnej nocy cekała na nowy wpis, a nowy wpis sie nie pojawił. Babecko – w ramak przeprosin podwójno porcja Smadnego Mnicha! 🙂
A jo mom na przysłość naucke, coby nie zapowiadać, kie bedzie nowy wpis, bo to nigdy nic nie wiadomo, kielo casu na pisanie sie nojdzie.
Utwór pon Czubernatowej o kacu sakramencko pikny! Sam najsłynniejsy góralski filozof, jegomość Tischner z Łopusznej barzo go lubił!
Kwaśnica tyz pikno! Nie tylko na kaca! 🙂
Hortensjecko, niestety nie barzo zrozumiołek Twojom prośbe. W kozdym rozie jeśli o pocekalnie idzie, to nie ino jo tamok zaglądom, ale tyz pare osób z redakcji Polityki. I te osoby tyz decydujom o przepuscaniu lub nieprzepuscaniu komentorzy. W sumie zreśtom słusnie, bo jo nie codziennie moge do komputra zasiąść i komentorze moderować. Kiebyk więc ino jo zajmowol sie moderacjom, to niejeden komentorz nowego gościa budy (abo bywalca ftóry omyłkowo wpisoł inksego nika lub maila niz zwykle) musiołby cekać, i cekać, i cekać… Ale jakby co, to mozno pisać ku mnie na adres: owcarek_podhalanski(at)gazeta.pl 🙂
No! A teroz moge juz pedzieć, ze jeśli w ciągu najblizsyk 15 minut zoden piorun nie praśnie w komputer mojego bacy, to nowy wpis wreście bedzie 🙂
Owczarku,
dzień dobry,
wyslalam maila, ale mi piszą, że adres jest niepoprawny. Proszę cię, odpowiedz czy dostaleś, jeśli możesz, to możliwie szybko. 🙂