Badomy Felka
Ze jo i kot mojej gaździny lubimy tak od casu do casu rózne badania naukowe przeprowadzać – to juz wiecie. Ino ostatnio jakosi nie barzo mogli my sie zdecydować, co by tak jesce zbadać. Nieocekiwanie Alecka podsunęła nom pomysł – Felek znad młaki! Ten, co to jest najbogatsy w nasej wsi! Jego momy zbadać? Cemu nie! Zbadomy! Postanowili my, ze zmierzymy go, zwazymy, sprawdzimy temperature, zrobimy mu prześwietlenie klatki piersiowej, EKG, EEG, USG, piknom tomografie… Heeej! Cego my mu nie zrobimy! A w jaki sposób? Tego my jesce nie wiedzieli. Ale w końcu taki pon Edison, kie zacął ryktować zarówke, to wiedzioł, z cego zrobi żarnik? Ano nie wiedzioł. A i tak zarówke wyryktowoł! No to my sie weźmiemy za badanie Felka jako pon Edison za ryktowanie zarówki: zacniemy badać, a potem sie obacy, co dalej.
Kany najlepiej takie badania prowadzić? Najpierw pomyśleli my o śpitalu w Nowym Targu. Ale tamok za duzo ludzi sie krynci. Przeskadzali by nom ino. Na scynście naso wieś jest jednom z tyk, co to mo własny Samodzielny Publicny Wiejski Ośrodek Zdrowia. Moze nimo on telo sprzętu medycnego co nowotarski śpital, ale za to o ósmej z wiecora syćko juz jest tamok na głucho zamknięte, więc mozno spokojnie wselkie badania ryktować. A najlepiej zacąć je o dziesiątej, bo wte juz ludzie w chałupak siedzom i abo telewizje oglądajom, abo do spania sie ryktujom, ale na pewo nie zwracajom uwagi, co sie w Ośrodku Zdrowia dzieje. Ino jak ściągnąć tamok Felka dokładnie na te godzine? Noleźli my na to sposób. Na komputrowej drukarce mojego bacy wydrukowołek ogłosenie i w piątkowy poranek podrzuciłek je Felkowi pod drzwi. Ogłosenie było takie:
RADA POWIATU NOWOTARSKIEGO
W TROSCE O ZDROWIE NASZEJ SPOŁECZNOŚCI
OGŁASZA AKCJĘ POD HASŁEM
„DARMOWA NOC MEDYCZNA”
POD PATRONATEM PANI MINISTER ZDROWIA.
NIE ZMARNUJ OKAZJI! ZADBAJ O ZDROWIE!
DZIŚ O GODZ. 22.00 ZGŁOŚ SIĘ DO SWOJEJ PRZYCHODNI
NA DARMOWE BADANIA LEKARSKIE,
A OTRZYMASZ UFUNDOWANY PRZEZ STAROSTĘ NOWOTARSKIEGO
BON O WARTOŚCI 100 ZŁOTYCH NA ZAKUPY
W DOWOLNYM SKLEPIE SPOŻYWCZYM W NOWYM TARGU.
Kie Felek nolozł takie ogłosenie, to jaze nie mógł docekać sie wiecora! Tak mu było pilno do tego bona za sto złotyk! Heeej! Dlo stówki to on by pozwolił se obie ręce i nogi amputować! A co dopiero póść na zwycajne badania! Spytocie pewnie, cemu Felkowi tak na jednej stówce zalezy, skoro mo miliony? Na to pytanie nifto we wsi nie znoł odpowiedzi. Ale my z kotem mieli nadzieje, ze dzięki nasym naukowym badaniom ta zagadka zostonie wreście rozwikłano.
Kie dochodziła godzina dziesiąto z wiecora, Felek hipnął do auta i pognoł do Ośrodka Zdrowia.
– Jest tam ftosi? – spytoł pukając do drzwi. Nifto nie odpowiedzioł. Felek nacisnął klamke i uwidzioł, ze drzwi som otwarte. A były otwarte, bo dwie godziny wceśniej, kie juz syćka ludzie opuścili Ośrodek, kot dostoł sie do jego wnętrza przez jakomsi śpare i piknie poodsuwoł syćkie zasuwki.
– Jest tam ftosi? – znowu spytoł Felek wchodząc do pocekalni.
Cisa. Nagle Felek zauwazył stojącom na stoliku flaske wody mineralnej. Pod flaske wsunięto była kartecka, na ftórej wydrukowany był taki tekst:
Szanowny pacjencie. Wyszliśmy na moment, żeby porozklejać w okolicy parę plakatów propagujących akcję DARMOWA NOC MEDYCZNA. Prosimy, poczekaj chwilę, a w oczekiwaniu na nasz powrót napij się na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia stojącej tu wody, bogatej w cenne dla organizmu składniki mineralne. Z hipokratesowskim pozdrowieniem
PERSONEL OŚRODKA
Wiecie, fto ten tekst wydrukowoł? Domyśliliście sie na pewno 😉 No to nie muse godać. Felek napił sie wody – tak naprowde wcale nie na kost NFZ-u, ino na swój własny, bo jo te wode z jego hurtowni wykrodłek. Cy ona rzecywiście była bogato w składniki mineralne? Właściwie to niewozne. Wozne ze była bogato w prosek nasenny, ftórego rozem z kotem ześmy do środka nasypali. Podziałoł on na Felka sybciej niz my sie tego spodziewali – zacął usypiać na stojąco! Zaroz kot i jo wyskocyli zza kontuaru oddzielającego pocekalnie od recepcji, ka ześmy ukryli sie, jak ino Felek do Ośrodka weseł. Chyciłek Felka za portki i zaciągłek do gabinetu zabiegowego, ka stała tako waga lekarsko ze wzrostomierzem, co to musiała bocyć jesce casy cysorza Franciska Józefa, a przynajmniej towarzysa Wiesława. Nieprzytomny Felek posłusnie seł za mnom, powłócąc nogami i pozirając błędnym wzrokiem kasi w dal. Ze pies i kot sie przy nim kryncom – to zupełnie do niego nie docierało.
Wciągłek Felka na wage. Kot hipnął na wagowom miarke i barzo sprawnie, jakby robił to codziennie, sprawdził, kielo Felek wazy – 90 kilo. Ino trza bocyć, ze telo wazył nie on sam, ino wroz z ubraniem i dutkami, ftórymi wypachne mioł syćkie kiesenie. Potem, przebierając łapami, kot zacął ustawiać wzrostomierz, coby zmierzyć, kielo Felek mo wzrostu. Wysło, ze 160 centymetrów.
– Eee, to chyba za mało jak na Felka – pedziołek. – Zmierzcie go, krzesny, jesce roz.
Kot zmierzył Felka ponownie. I tym rozem wysło – metr pięćdziesiąt. Z trzecim rozem – metr śtyrdzieści pięć!
– Krzesny! Co wy tu za śpasy robicie?! – kapecke sie zeźliłek. – Jesce pare rozy go zmierzycie i wyjdzie wom, ze jest mniejsy od wos!
– Zodnyk śpasów nie robie! – obrusył sie kot. – Ino on coroz bardziej sie garbi i coroz bardziej kolana sie pod nim uginajom. Dlotego obiektywnie on jest cały cas tego samego wzrostu, ale subiektywnie – coroz mniejsy.
Kot mioł racje. Nie było sensu mierzyć Felka w takim stanie. Skoda, ze wceśniej my tego nie przewidzieli. Mozno było przecie wykraść z gaździninej suflady centymetr krawiecki i za jego pomocom zmierzyć Felka lezącego. No ale cy kozdy naukowiec moze syćko z góry przewiedzieć?
Ściągłek Felka z wagi i zaprowadziłek na pobliskom lezanke. Felek legnął na plecak, wyciągnął sie i zacął głośno chrapać.
Tymcasem kot sukoł termometra. Wreście nolozl go w safie. Ino był pewien kłopot: coby wepchnąć termometr Felkowi pod pache, trza było ściągnąć mu kurtke i kosule. Cy nie obudzimy go, kie zacniemy go rozbierać? Pewności my nie mieli. Na scynście przybocyli my se, ze w hamerykańskik filmak termometry wkładane som pacjentom nie pod pache, ino do gymby. To było łatwiejse niz rozbieranie! Wartko wepchli my termometr między Felkowe zęby. Ale Felek obyrtnął sie na bok i… trrrach! Termometr sie połamoł. Kulki rtęci potocyły sie po podłodze. A kot jak to kot – rzucił sie za tymi kulkami w pogoń.
– No wiecie co, krzesny? – skarciłek swojego współbadaca. – Coby naukowiec za kuleckami sie uganioł?
– A, racja – zgodził sie ze mnom kot i od rozu spowaznioł.
Uprzątli my to, co po tym termometrze zostało, zwłasca spod Felka piknie ześmy syćko wymietli, coby se kufy nie pokalecył. My przecie fcieli zbadać go dlo dobra nauki, a nie na ołtarzu tejze nauki go składać.
A potem zacęli my sie zastanawiać, cym teroz zmierzymy temperature?
– Poźrejcie ku oknu, krzesny! – zawołoł nagle kot. – Tamok tyz jest termometr!
– Racja! – zawołołek.
A co! Termometr to termometr. Co z tego, ze zaokienny, nie lekarski? Otworzyli my okno i z trudem bo z trudem, ale jakosi oderwali my od niego ten termometr. Ino cy jego tyz Felek nie połamie?
– Mom pomysł! – pedzioł kot. – Widziołek w safie mnóstwo bandazów. Mozemy tymi bandazami przywiązać Felka do wyrka i wte nie bedzie sie nom wiercił.
Pomysł był pikny! Choć obwiązanie całego Felka wroz z lezankom kapecke casu nom zajęło. W dodatku cały cas bali my sie, coby sie nom nagle nie zbudził. Ale na scynście cały cas społ jako ten suseł. Zaroz wepchli my Felkowi do gymby ten odcepiony od okna termometr. Nie doł sie on tak głęboko wepchnąć jako ten lekarski, ale niekze ta. No i wysło, ze Felek mo… 32 stopnie pona Celsjusa! Na mój dusiu! Cy to mozliwe, coby mioł jaze tak straśne osłabienie? Nie, chyba nie. Ale w takim rozie dzięki nasym badaniom juz dokonali my jednego naukowego odkrycia: termometr zaokienny nie nadoje sie do mierzenia ludziom temperatury. Mom nadzieje, ze juz od przysłego roku akademickiego syćkik studentów medycyny bedom o tym ucyć.
– Co robimy dalej? – spytołek.
– W safie opróc termometra i plastra nolozłek jesce pikny elektronicny ciśnieniomierz – pedzioł kot. – Zmierzmy Felkowi ciśnienie.
– Dobro myśl! – zgodziłek sie z kotem.
Kot wyciągnął z safy ciśnieniomierz. Dobrze ze była załącono doń instrukcja, bo nie barzo my wiedzieli, jak to ustrojstwo obsługiwać. Ino był nowy kłopot: zmierzyć Felkowi temperature bez ściągania kurtki jakosi sie dało, ale jak teroz zmierzymy mu ciśnienie? Przecie do tego gołe ramie jest potrzebne! Niestety rękawa kurtki nijak sie nie dało podwinąć. A coby te kurtke z Felka ściągnąć, musieliby my najpierw uwolnić go z bandazowyk więzów. A tego przed zakońceniem nasyk badań woleli my nie robić, coby Felek znowu cego nie popsuł. Trudno – zmierzymy mu ciśnienie przez kurtke. Podsunęli my ku lezance krzesło i na nim postawili ten cały ciśnieniomierz. Rękawem ciśnieniomierza owinąłek Felkowe ramie.
– Włącyć? – spytoł kot stojąc nad przyciskami elektronicnego urzadzenia.
– Włącojcie – pedziołek. – Ino bądźcie ostrozni! Nie strąćcie tego na ziem, bo to musiało kostować sporo dutków.
O, krucafuks!!! Ale sietniok ze mnie! Jak mogłek przy Felku cosi takiego pedzieć! Na sam dźwięk słowa „dutki” Felek od rozu sie obudził! On to słowo rozumie w kozdym języku! Nawet w psim!
– Co się dzieje? Co jo tutok robie? – spytoł Felek. – Skąd ten pies i kot sie tu wzięły? I cemu jo sie rusyć nie moge? Chyba mnie porwali! Ratunku!!! Ratunkuuu!!! Na pomoc!!!
– Niek to diasi! – zaklął kot. – Moze posukać w safie chloroformu?
– Nimo na to casu – pedziołek. – Słyse, ze ftosi tutok idzie. Pewnie juz te Felkowe wrzaski usłysoł.
– Tego tylko brakowało – westchnął kot. – Nie wiecie, fto to moze być?
– Po zapachu poznoje, ze to nas wiejski doktór – pedziołek. – Ino cego on tutok suko o tej godzinie?
Odpowiedź na to pytanie poznali my następnego dnia. Okazało sie, ze Józka spod grapy przed połozeniem sie spać, wyjrzała przez okno i uwidziała, ze w Ośrodku Zdrowia świeci sie światło. Zdziwiono straśnie zadzwoniła do doktora, no i doktór zaroz ku ośrodkowi popędził, coby sprawdzić, co sie tamok dzieje.
Wroz z kotem wartko ześmy wyskocyli do pocekalni. Ale tamok usłyseli my zblizające sie ku drzwiom wejściowym kroki! Droge uciecki mieli my odciętom! Kot rozejrzoł sie. Uwidzioł wisący na wiesaku lekarski fartuch. Hipnął i skrył sie w tym fartuchu, ucepiwsy sie materiału pazurami. Jo ukryłek sie za uchylonymi drzwiami do gabinetu zabiegowego.
– Krzesny! – zawołoł kot z głębi fartucha. – Nojdźcie se lepsom kryjowke! Co bedzie, kie doktór za te drzwi zajrzy?
– Bede stoł nieruchomo – odpowiedziołek. – Moze wte pomyśli, ze był tutok projektant wnętrz, ftóry postanowił postawić w pocekalni wypchanego owcarka?
Pon doktór weseł do środka. Od rozu pohyboł ku gabinetowi zabiegowemu, skąd dochodziły wołania Felka o pomoc.
– Pan Felek?! – zawołoł zdumiony doktór. – Co tu się stało? Domyślam się, że jakieś dzieciaki zrobiły panu głupi kawał?
– Zodnyk dzieciaków jo tu nie widziołek – odrzekł Felek. – Jo przysłek tutok na te „Darmowom noc medycnom”. A kie przysłek, to jakosi tak straśnie spać mi sie zafciało. No i usnąłek. Miołek nawet pikny sen: śniło mi sie, ze jestem hamerykańskim miliarderem i nazywom sie nie Felek, ino ROKEFELEK. A potem nagle sie obudziłek na tej lezance i uwidziołek, ze pies i kot mierzom mi ciśnienie…
– Pies i kot ciśnienie panu mierzyły?! – przerwoł Felkowi oniemiały doktór. – Co pan opowiada? I o jakiej „Darmowej nocy medycznej” pan mówi?
– Jak to o jakiej? – odrzekł Felek. – O tej akcji w całym Powiecie Nowotarskim. Przecie nawet na tej kartce, co w pocekalni pod flaskom lezy, wyraźnie jest napisane, ze personel tego ośrodka poseł rozwiesać we wsi plakaty propagujące te akcje.
Słysąc te słowa kot wyskocył spod fartucha, hipnął na stolik, zabroł te kartke, o ftórej Felek godoł i zaroz znowu w fartuchu sie ukrył. Ułamek sekundy później doktór wyseł z gabinetu i zatrzymoł sie, jak ino próg przekrocył. Rozejrzoł sie po pocekalni i po kwili wrócił ku Felkowi.
– Panie Felku – pedzioł – rzeczywiście stoi tam jakaś butelka po wodzie mineralnej. Widocznie ktoś ją zostawił, a sprzątaczka zapomniała wyrzucić. Ale zapewniam pana, że żadnej kartki tam nie ma.
– Musi być! – Felek upieroł sie przy swoim. – Prowde godom! Tak samo jak prowde godom, ze pies i kot mierzyły mi ciśnienie! Chyba nawet przybocuje se, cyjo to zywina!
– Hmmm… ciekawy przypadek – pedzioł doktór ni to do siebie, ni do Felka. – Przez całą swoją praktykę lekarską nie zetknąłem się jeszcze z urojeniem, że zwierzęta ciśnienie komuś mierzą. Muszę chyba podzwonić do paru kolegów, którzy są lepszymi specjalistami niż ja.
– A niek se pon dzwoni, do kogo fce – westchnął zrezygnowany Felek. – Ale cy mógłby pon uwolnić mnie z tyk sakramenckik więzów?
– Lepiej nie – stwierdził doktór. – Pojęcia nie mam, co to za dziwna choroba pana dopadła, że pan o tym psie i kocie dziwne rzeczy opowiada. Dlatego lepiej będzie, jeśli na razie pozostanie pan związany, żeby pan sobie jakiejś krzywdy nie zrobił, panie Felku.
– Jakom krzywde miołbyk se zrobić?! – zezłościł sie Felek, ale po kwili zrobił sie łagodniejsy. – Ponie doktorze, piknie pytom, niek mnie pon uwolni. Jo ponu moge nawet zapłacić…
– Mowy nie ma! – prociwił sie gwałtownie doktór. – Przecież ktoś tu może nas podsłuchiwać albo nagrywać! I chce pan, panie Felku, żebym stał się bohaterem historii pod tytułem „Doktor G. 2”?
Doktór wyseł z gabinetu i udoł sie do recepcji. Tamok nojdowoł sie jedyny w ośrodku aparat telefonicny. Doktór wyciągnął spod kontuaru jakisi notes. Chyba mioł w nim zapisane telefony do swoik kolegów po fachu. Kot wychylił sie zza poły fartucha i pozirając ku mnie zacął wskazywać łapom na gabinet zabiegowy. Pocątkowo nie wiedziołek, o co mu idzie. Ba nagle zrozumiołek! Okno w gabinecie nadal było otwarte! A doktór był właśnie barzo zajęty przeglądaniem notesa! Jeśli mieli my stąd uciec, to teroz była najlepso po temu okazja! Opuścili my swoje kryjówki i wpodli do gabinetu zabiegowego.
– Ponie doktorze! Ponie doktorze! – zawołoł Felek na nas widok. – Ten pies i kot znowu som tutok!
– Tak, tak, oczywiście – pedzioł doktór, a głos jego świadcył o tym, ze nadal skupiony jest na swym notesie. – Proszę, panie Felku, wziąć głęboki oddech i się odprężyć. Wszystko będzie dobrze.
Nie cekali my, coby sprawdzić, cy Felek posłucho fachowej rady doktora i weźmie głęboki oddech. Wyskocyli my przez okno, ftóre na nase scynście ciągle było otwarte. Przebiegli my na drugom strone jezdni i ukryli sie za krzakiem. Stamtąd pozirali my, co bedzie dalej. Słyseli my, jak doktór wraco do gabinetu i uspokajo Felka, zapewniając go, ze pomoc wkrótce nadejdzie. I rzecywiście nadesła. Od strony Nowego Targu przyjechała karetka. Zatrzymała sie przed Ośrodkiem Zdrowia. Z karetki wysiadło dwók rosłyk sanitariusy i wesło do Ośrodka. Wkrótce wysli wroz z lezankom i przywiązanym do niej Felkiem, ftóry cały cas krzycoł, ze jest zdrowy i zodnyk urojeń nie mioł. Za sanitariusami seł nas doktór i łagodnie tłumacył Felkowi, zeby nicym sie nie przejmowoł, bo na pewno nojdzie sie jakisi posób na wylecenie tej tajemnicej choroby. Sanitariuse zapakowali lezanke z Felkiem do karetki i karetka rusyła.
– Na pewno wszystko będzie dobrze, panie Felku!!! – wołoł doktór w strone odjezdającego wozu, choć wątpie, coby w tym momencie Felek go słysoł.
Co było dalej – o tym cało wieś dowiedziała sie juz w sobote rano. Felek trafił do Śpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, ka najwiękse mędrole medycne zbadajom, skąd sie wzięły te urojenia, o ftóre posądzano Felka… no… niezupełnie słusnie. Ale za to wiadomo przynajmniej, ze naukowe badania Felka bedom kontynuowane! I teroz nie byle fto bedzie go badoł! Profesory Collegium Medicum z samiućkiego Ujotu! Hau!
P.S. A we wtorek, moi ostomili, Borsuckowe urodziny bedziemy mieli. No to zdrowie Borsucka! 🙂
Komentarze
ROKEFELEK ?! 😆
😐
No wiesz, Owczarku…
– z pisania obwieszczeń urzędowych – celująco
– z wprawek w kierunku tworów mumio-podobnych – obiecująco
…ale
co to za sztuka w dzisiejszych czasach – udowodnić pacjentowi, że jest prochem i niczem (z pomocą dwóch sanitariuszy*, ujotowskich profesorów i proszku nasennego, dla większej ironii)
gdybyście…
mu udowodnili, że jest Szwarcenegerem… wbrew sobie…
Następne badania logiczną rzeczy koleją muszą dotyczyć sposobów wyciągania gawiedzi naszej (ucieleśnionej w osobie Felka rzeczonego) na świeże powietrze. Inwencję w temacie, czy to będą biegówki, czy regularne pływanie, czy staczanie bałwanów z Bukowiny Obidowskiej do Kowańca, czy… – pozostawiam Szanownym Badaczom.
Jedno jest pewne: taki BMI (90kg przy 160cm!!!) musi zostać zreformowany!!! I to szybko!!! 😐
A potem to go sobie już możecie badać ile zechcecie. Pikuś to będzie w porównaniu.
___
*a lekarz Pogotowia to tam jakiś był, w tym zespole?… Czy blog w tym czasie pisał?… 😉
Przesłanie tej przypowieści jest takie, że wśród kadr niedoinwestowanej służby zdrowia pojawią się sanitariusze – Janosicy, którzy będą porywali bogaczy dla okupu i rozdawali łup biednym lekarzom i profesorom. Niech żyje sprawiedliwość społeczna!
„Pan Felek?! – zawołoł zdumiony doktór. – Co tu się stało? Domyślam się, że jakieś dzieciaki zrobiły panu głupi kawał?”
No Owczareczku jak doktór myslał co zrobieły to dzieciska to NIEZŁE som tamuj dzieci 😉
Jeżeli Felek opowiadał bezładnie to może od zatrucia rtęcią tak mu osłabił sie organizm.
Owczareczku powiadasz,że to Alecka spowodowała pomysł badania Felka i spowodowało to , w następstwie, odwiezienia go do ……… (Krakowa 😉 )
A może to rodzina Felka chciała go „wyprostować” – bo czyż nie jest chorobą reagowanie tylko na słowo „dudki”.
Ponoć , kiedyś, „hospitalizacja” niesfornego członka rodziny była sposobem perswazji 😉 (Zofia Stryjeńska, Stefan Szolc-Rogoziński)
Oj, oj! Owczarku! 😉 Aleście tego biednego Felka wespół z kotem załatwili.
Kto teraz będzie chciał robić interesy ze świrem, który włamuje się nocą do ośrodka zdrowia, ćpa jakieś prochy, a potem ma przywidzenia?
Obawiam się, że kariera Biznesmena znad Młaki jest skończona! 😉
Chociaż, … Polacy lubią różnych czubków; niektórych nawet wybierają …
‚Obawiam się, że kariera Biznesmena znad Młaki jest skończona!’ – prawda, jak słodko pomyśleć… 😉
kod 125b,
b jak bicie, które się mi należy. Napisałem ,że zmieniły się zasady i długo czekam na akceptację . A tu widzę ,że to ja , przez pomyłkę ;-), napisałem zły adre „listelowy”.
Tak mi wstyd , bardzo wstyd – a wszak jestem bezwstydny 🙂
Przepisałem to co czeka od rana na akceptację. 🙂
?Pan Felek?! – zawołoł zdumiony doktór. – Co tu się stało? Domyślam się, że jakieś dzieciaki zrobiły panu głupi kawał??
No Owczareczku jak doktór myslał co zrobieły to dzieciska to NIEZŁE som tamuj dzieci
Jeżeli Felek opowiadał bezładnie to może od zatrucia rtęcią tak mu osłabił sie organizm.
Owczareczku powiadasz,że to Alecka spowodowała pomysł badania Felka i spowodowało to , w następstwie, odwiezienia go do ??? (Krakowa )
A może to rodzina Felka chciała go ?wyprostować? – bo czyż nie jest chorobą reagowanie tylko na słowo ?dudki?.
Ponoć , kiedyś, ?hospitalizacja? niesfornego członka rodziny była sposobem perswazji (Zofia Stryjeńska, Stefan Szolc-Rogoziński)
Wspaniała opowieść, Owczarku! 😀 A jaki wspaniały zespół badawczy tworzycie z kotem gaździny! 😀
Mam tylko nadzieję, że wasz lekarz nie bywa w Owczarkówce, bo mogłoby być niefajnie. 😉
Bry.
Rokefelka chyba wypuszczą… no bo jakże to bez niego we wsi? Obadają, zaaplikują coś i już.
A co do rtęci, to też pamiętam z dzieciństwa, jak się termometr rozbił (sam oczywiście) i wtedy była zabawa z kulka rtęci – rozbijanie jej na mnóstwo małych kuleczek i zgarnianie na nowo w jedną porządną kulkę… Aż rodzice wypatrzyli i dali po łapach. Toż nawet opary rtęci są szkodliwe! A mnie krociło, żeby spróbować, jak to smakuje 😯
No i widać te wichajstry z casów Francjozefa krzepkie były. Co prowda drzewij to wozyli i mierzyli jacy rekrutów, przi asynterunku, kie rukowali ku wojsku. A tak to se ta stoły bardzi do łozdoby.
Toście wycieni, ale wycieni Felkowi śpasa. Kie go ta medycyna i prefesory wzieni w rynce bedzie suł stówkami jak jancykryst. Moze nie nastarcyć.
Jak zaś stówka lo kogosik gówno znacy, to nie bedzie z takiego zoden Rokefelek, cy inksy młacny Felek. Nie uśperuje ani krapiny na godne zywobycie i, uchowoj boze, dochtorów.
Owcarku drogi, a czy nastąpi teraz wyprawa badawcza do Krakowa w celu ustalenia – oczywiście jak najbardziej naukowymi metodami – co ustaliły profesorskie sławy w sprawie Felka? 😆
Owcarku,mnie tam wcale nie dziwi,ze Felek na 100 sie skusil!!
Tyz robie „naukowe” obserwacje i z nich to wychodzi,ze im clek bogatrzy,tym wieksze skapiradlo!! Wiekszych odstepstw od tej reguly nie zaobserwowalam,wiec Felek jest, ze tak powiem „modelowy” 😉
Co do rteci,to kedys dzieckiem bedac,wpadlam na pomysl,zmierzenia temp.herbaty.Termometr prasnol na kawalki,herbatke rteciowa wylalam,a potem swiecilam oczami,gdy szukano termometru!!!
Hej.
Do Alecki
„Rokefelka chyba wypuszczą… no bo jakże to bez niego we wsi? Obadają, zaaplikują coś i już.”
No właśnie, Alecko! Jakze to tak bez Felka we wsi? Musom go wypuścić! Musom i ślus! A jeśli nie wypuscom, to my wroz z kotem pojedziemy do tego śpitala, coby go odbić 🙂
Do Basiecki
„Jedno jest pewne: taki BMI (90kg przy 160cm!!!) musi zostać zreformowany!!! I to szybko!!!”
Ino przybocuje, ze telo wzrostu Felek mioł na uginającyk sie nogak, a telo kilogramów wazył wroz dutkami, ftóryk mioł pełne kiesenie. A kielo te dutki wazyły? Teroz to Tobie, Basiecko, bedzie łatwiej sprawdzić, bo przecie obecnie Felek jest Krakowie 🙂
Do TesTeqecka
„Niech żyje sprawiedliwość społeczna!”
Jo byk pedzioł, TesTeqecku, ze to jest sprawiedliwość nie ino społecno, ale tyz medycno 🙂
Do Zbysecka
„Owczareczku powiadasz,że to Alecka spowodowała pomysł badania Felka”
Tutok, Zbysecku, jest dowód na to, ze pomysł był Alecki
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=220#comment-64784
Zbysecku, Twój pierwsy komentorz trafił do pocekalni, bo w Twoim adresie mailowym było o jednom literke za duzo. Widocnie ŁotrPress wyznoje zasade: „co za duzo, to niezdrowo” zamiast: „od przybytku glowa nie boli” 🙂
Do Jędrzejecka
„Obawiam się, że kariera Biznesmena znad Młaki jest skończona!”
Moze nie telo skońcono, Jędrzejecku, co przemieniono. Jako pon Gustaw w pona Konrada. Cas pokaze 🙂
Do TyzAlecki
„A jaki wspaniały zespół badawczy tworzycie z kotem gaździny!”
Nawet doktoraty, TyzAlecko, rozem ześmy pisali: kot był moim promotorem, a jo kota 🙂
Do Józeficka
„Kie go ta medycyna i prefesory wzieni w rynce bedzie suł stówkami jak jancykryst.”
Cóz, Józeficku, naso słuzba zdrowia ciągle suko róznyk źródeł dofinansowania. Kie więc dopodnie takiego Felka… 🙂
Do Gosicki
„Owcarku drogi, a czy nastąpi teraz wyprawa badawcza do Krakowa w celu ustalenia – oczywiście jak najbardziej naukowymi metodami – co ustaliły profesorskie sławy w sprawie Felka?”
Na rozie licymy, Gosicko, na to, ze ujotowsko placówka badawco bedzie piknie przekazywała nasej podturbaczowskiej placówce badawcej wyniki swoik badań. Natomiast, jako pedziołek juz Alecce, bieremy pod uwage wyprawe ratunkowom. Bo my z kotem, to nie ino naukowcy, ale tyz ratownicy, jeśli jest tako potrzeba 🙂
Do Anecki
„Co do rteci,to kedys dzieckiem bedac,wpadlam na pomysl,zmierzenia temp.herbaty.Termometr prasnol na kawalki,herbatke rteciowa wylalam,a potem swiecilam oczami,gdy szukano termometru!!!”
Cyli, Anecko, robiłaś pikne naukowe eksperymenty. Ale chyba miałaś racje, ze potem świeciłaś ocami, bo inksi mogli by Twojego działań dlo dobra nauki nie docenić. Naukowcy som barzo cęsto niedoceniani 🙂
Owczarku, 80kg na 165cm to też jest BMI do zreformowania… 😈 Bo my przecież bardzo lubimy reformawać naszych bliźnich… a już tych, którym się lepiej powodzi… mjut! 😀
OK, zrobię wywiad na temat stołeczno-królewskich whereabouts Felka znad M 😉
Macham do Was przyjaźnie, budeczkowa Braci.
Mam trochę pracy, wiec nie mam czasu tu posiedzieć.
Bo jak zacznę, to…. 🙁
Tymczasem! 🙂
Bry!
Podobno mają być sniegi! Nie wierzę, jest + 2C. Poza tym jeszcze ciemno, nic nie widać. Macham wszystkim porannie 🙂
Oj widzę, ze będę miała co czytać wieczorkiem! 🙂
Pozdrawiam wszystkich, a wcześniej tylko poinformuję, że patyczak Zielonek, który przestał być zielony 😉 dostał skrzydeł! 😯 Miały być podobno czerwonawe i malutkie, a jemu wyrosły takie jakieś….musze?….tylko że beżowe. Mutant czy co? 🙄
Wypić trza zdrowie Borsuczka
to nie będzie żadna sztuczka
Coby zgodnie, za swe grzychy
wypić jeden , dwa kielichy.
Dla kogo niedobra pora
niech poczeka do wieczora
Godnym trunkiem toast wznieść
na cnego Borsuczka cześć.
🙂 🙂 🙂
W istocie! Zdrowie Borsuczka wznieść należy. 🙂
Niech mu sprzyjają gwiazdy i spełnią wszystkie życzenia.
Mam nadzieję. że zamiary Borsuczkowe chociaż w części się zrealizowały.
100 lat Borsuczku!
Zdrowie Borsuczka!
Może Go tu przywieje?!
Hallloooooooo,
Zdrowie Borsuczka wznioslam juz przy obiedzie!! Mam nadzieje,ze Borsuczkowi sie wiedzie i niech Mu gwiazda szczesliwosci swieci 😀
Ostatnio naszlo mnie lenistwo.Juz od paru dni powinnam poszukac i pczytac to i owo o klinkach plastycznych.Patrzcie jak sie w temat „medyczny’ wstrzelilam,ale nie badzo mi sie chce 🙁
To wszystko przez te pogode.Jak ja nie cierpie listopada!!!
Przyjdzie sie gdzies zakopac i do wiosny poczekac 😉
Hej.
Zdrowie, zdrowie! A czy borsuki nie śpią już zdrowo o tej porze roku?
Ano, o klinikach plastycznych?
Borsukowi wszelkiej pomyślności życzę. 🙂
Coś mi „wlazło w krzyże” i cierpiąca jestem, chociaż dzisiaj jest już lepiej, aniżeli wczoraj- mogę trochę posiedzieć przed komputerem, chociaż z częstymi przerwami.
Wczoraj całe popołudnie nie było wody, a za to dzisiaj od rana prądu. Czuję się prawie jak w czasach słusznie minionych. 😉
Wszystkiego najlepszego Borsukowi życzę, zdrowia i wszelakiej pomyślności!
sto lat! 🙂
Brsuk niegdyś wlazł do jamy,
I tyle go mamy. 😉
Wypijmy Jego zdrowie,
Może choć słowem odpowie. 🙂
Zdrowie Borsuka! 🙂
Gosiczku musze wzbogacic sie o wiedze a propos klinik,bo niedlugo chce to i owo „uplastycznic”!! Trzeba bedzie popatrzec jakie sa ceny , no i przede wszystkim poziom uslug.
Kiedys kierowano czlowieka do jakiegos szpitala i tyle,a teraz mozna sobie wybierac.Tak zesmy sie „ubogacili’ 😆
Co do borsuczkow,to nie wiem,czy one juz spia,czy nie??
Ten ‚nasz” na pewno w zimie jest aktywny, ino jak wiesc glosi-wyszedl z budy i dotad nie powrocil 🙁
Ano!
Przepraszam za niezdrową ciekawość, ale … co chcesz sobie uplastycznić? 🙂
To ja też dołączam się do życzeń dla Borsuka! 🙂
Jedrzeju np. musze cos zrobic z powiekami,bo niedlugo upodobnie sie do krulika 🙁 Co do innych „upastycznien”,to nie bede sie rozwodzic,bo nie chce budagosci zanudzac.Zapewniam Cie,ze sa to bardzo przyziemne dolegliwosci,ale dajace w kosci 🙂
Hej!
Dopiero teraz znalazłam czas by przeczytać sprawozdanie z badań nad Felkiem. Aleście Owczarku urządzili Felka! 🙂 Badania piękne i metodyczne (zwłaszcza mierzenie i narkoza 😉 ), a samo zwabienie pacjenta do przychodni – prima sort! 😀
Wszyscy w koło o strzelaniu, wojnie, eskapadzie…..Tak jakoś mi się skojarzyło 🙄
http://pl.youtube.com/watch?v=lwVwRTWVSrU
Najbardziej optymistyczne dla mnie zdanie:
„Ale w końcu taki pon Edison, kie zacął ryktować zarówke, to wiedzioł, z cego zrobi żarnik?”
Znaczy, trzeba założyć sobie cel, a rozwiązanie się znajdzie.
Hmm!
Zbyszecku, mówisz, że Szolc-Rogozińskiego rodzina w szpitalu zamknęła? Aż muszę poszukać w necie.
To jeszcze raz zdrowie Borsuczka! 🙂
Ja kiedyś też tak myślałam, jak Ana. Jak przyjdzie pora to tu wytnę, tam przytnę, nie będę ludzi straszyć. Zdanie diametralnie zmieniłam po tym, jak mi wycięto z powiek tzw. żółte kępki starcze, które mi się zrobiły w wieku 40-tu lat.
Dziękuję, postoję. Nie będę tu horrorów opowiadać, ale postanowiłam sobie nigdy więcej.
Powiem tylko, że wreszcie niby wszystko się wygoiło, tyle, że szwy, które normalnie są mało widoczne nie chcą się opalać i w lecie są na powiekach widoczne białe paski. Bardzo śmieszne.
No dobrze, idę spać, bo muszę rano wstać.
Trzymajcie się ciepło, podobno zima do czwartku się skończy. 😀
No, to dobrej nocy. 🙂
A Jędrzej to już się całkiem rozleniwił z dobranockami! 😉
A co do końca zimy – wszędzie już było biało, tylko nie u mnie.
To może wam zagram? Nawiazując do zadań hirurgii plastycznej 😉 :
http://pl.youtube.com/watch?v=GnqWC9T-T1c
A moze operacje plastycne powinien rykotwać artysta-plastyk, a nie chirurg? No bo chirurg, jeśli nimo, dusy artysty, to nie wse mu wychodzi 🙂
Piknie nadrobiłek zaległości w lekturze komentorzy. Dowiedziołek sie, ze zdrowie Mamy Alecki nalezało wypić. No to ocywiście, ze wypijom, choć z kilkudniowym opóźnieniem. Zdrowie Mamy Alecki po roz pierwsy! 🙂
Natomiast na święto Borsuckowe piknie udało mi sie przed północom zdązyć. A zatem zdrowie Borsucka po roz pierwsy! 🙂
Ale – moi ostomili – w zyciu tak juz jest, ze radość ze smutkiem sie przeplato… Co mom smutnego do powiedzenia? Ano… dostołek dzisiok maila od Mysecki. Mysecka wkrótce na operacje drugiego oka sie wybiero. Ba zaroz potem ceko jom inkse lecenie. Barzo powazne. Jesce bardziej powazne niz to oko. Mysecka pytała mnie, cobyk pedzioł o tym w budzie bez podawania scegółów. Dlotego ik nie podoje. Ale myśle, ze mom prawo w imieniu syćkik bywalców Owcarkówki zawołać: MYSECKO! TRZYMOJ SIE! BĄDŹ DOBREJ MYŚLI I KONIECNIE WRÓĆ KU NOM! JAK NAJPRĘDZEJ! 🙂
Trzymamy kciuki za ciebie, Mushko! Wracaj do zdrowia! 🙂
Kolorowych snów!
MYSZKO, TRZYMAJ SIĘ!
Dużo zdrowia dla Myshki, powodzenia.
Emtesiódemeczko,
o Rogozińskim wyczytałem w książce Magdaleny Samozwaniec „Maria i Magdalena”.
Zdaje się, że coś o tym było w ostatnich WO Gazety Wyborczej. (Magdalena Samozwaniec we wspomnieniowej książce ‚Maria i Magdalena’ opowiada historię kuzyna swojej matki Stefana Rogozińskiego. Interesowały go dalekie kraje, więc wydawał na podróże sporo pieniędzy. Wsadzono go do szpitala ‚ze strachu, by nie roztrwonił całego mają).
http://wyborcza.pl/1,81388,5957408,Twarze___Zofia_Stryjenska.html
Zdrowiej Mysecko 🙂
miłego dnia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=3l94S1yDJEE
Kiedyś zaczytywałem się książkami o kameruńskich przygodach i odkryciach Stefana Rogozińskiego …
Dzisiaj w jednej z netowych biografii tego podróżnika znalazłem taki fragment:
„Po powrocie do kraju, dzięki Bolesławowi Prusowi poznaje początkującą pisarkę Helenę Boguską. W kilka miesięcy później, 25 sierpnia 1885 r. biorą ślub. Następnie udają się do Afryki, gdzie w 1886 r. kupują plantacje kakao na wyspie Fernando Po. Niestety, nie przynosi ona spodziewanych zysków, przewidzianych na dalsze ekspedycje badawcze.
Wprawdzie w 1892 r. udaje się jeszcze do Egiptu, ale niestety latem następnego roku z powodu choroby powraca do kraju. Jego małżeństwo przeżywa kryzys. W 1893 r. żona występuje o jego unieważnienie. Załamany musi się leczyć w zakładzie dla nerwowo chorych w Krakowie i Bonn. Po mimo tych trudności, w 1896 r. wyjeżdża do Paryża, aby planować dalsze wyprawy badawcze. 1 grudnia 1896 r., w wieku 35 lat ginie tragicznie pod kołami paryskiego omnibusa.”
Smutny koniec w wieku 35 lat; zła żona i omnibus. 🙁
Dzień dobry! Dawno nie zaglądałam, bom ciągle w biegu, i przeczytałam o Myszeczce…
I ja sie dołączam: MYSHKO, TRZYMAJ SIĘ! I my trzymamy kciuki, coby leczenie się powiodło…
Emi bardzo fajne! Spodobało się szczególnie memu dziecku ! 🙂
Bardzo ciekawe rzeczy opowiadacie. ….
Ja też trochę poczytałam w necie o Szolc-Rogozińskim. Na stronie Rogozińskich napisali, że „pewien czas leczył się w sanatorium dla nerwowo chorych w Krakowie, potem w Bonn”.
Pamiętam z młodości jakąś książkę o kameruńskim chłopcu, który miał oswojoną jaszczurkę i tam wspominano dobrego Polaka Szolc-Rogozińskiego. Nie pamiętam tytułu, ale pamiętam jaszczurkę i to, że chłopiec codziennie mył zęby jakimś korzeniem. 🙂
Zapewne, osoby, które wspomniał Zbysek, wyrastały ponad przeciętność i to mogło być przyczyną trudności w porozumieniu z otoczeniem.
Mysheczce też życzę duużo, dużo zdrowia. Mam nadzieję, że wszystkie remonty dobrze się udadzą i odnowiona Mysia spocznie na łonie wytęsknionej braci owczarkowej.
Trzymaj się Basiecko-Mysiecko. 🙂
Myshko, trzymam kciuki!
Już wiem, to była „Góra Bogów” Bolesława Mrówczyńskiego.
Chyba. 🙂
Mysho_B, wracaj do nas szybko!
Serdeczności!
🙂 🙂 🙂
To była napewno Góra Bogów, ale wydaje mi się, że Mrówczyński napisał jeszcze coś o Stefanie Rogozińskim; nie mogę zaleźć.
Myshko, duuuużo sił!
Oooooooooooooooo to nam Myshka zaniemogla 🙁
Trzymamy kciuki za powodzenie leczenia naszej Myshki!!!!!!!!!!!!!
A w zapasie schowamy specjalnie duzy kawalek sera!Tylko ciiiiiiicho sza,zeby kociska sie nie dowiedzialy 😀
Pozdrawiam wszystkich budowniczych,a presto!
Mt7
Chciałbym do ciebie zadzwonić. Jeśli to możliwe to proszę o kontakt
022 382 5002
lub wyślij maila z numerem .
ostart_kulikowski@op.pl
Dobry wieczór.
Myshy sił, wytrwałości i powrotu do zdrowia. Będzie dobrze, Buda śle odpowiednie fluidy i wsparcie.
U mnie mokrosnieżny, ponury listopad. Daję odpór, najlepiej się sprzata przy muzyce disco (ABBA, Bee Gees). Kto nie wierzy, niech wypróbuje.
Byłam u córki i wnuczki(ćwiczyłyśmy pisownię rz po spółgłoskach i tabliczkę mnożenia do 30. – z wnuczką, nie z córką), wyczesałam 1/6 Kici, odpracowałam telefony rodzinne i chciałabym zalec z książką, ale nie ma żadnej dobranocki 🙁 Jędrzeju, przestań sie obcyndalać!
Alicjo, wpadnij na łykend! 🙂
No to może Małgosia coś zagra na dobranockę?
Tylko bardzo proszę – żadnych melodii do sprzątania! Ja chcę zasnąć!
Pięknych snów życzę. 🙂
TeżAlicjo,
bym wpadła, ale ni ma jak 🙁
Szkoda… 🙁
Nie wiem, cy bede umioł wyręcyć Jędrzejecka, bo jo sie znom ino na łesternowyk kołysankak:
http://www.youtube.com/watch?v=yjb0TwdPlpo
a film, kieby sie fto pytoł, jest cymś w rodzaju inksej wersji „Rio Bravo”, tyz piknej, ale nie jaze tak jako pierwowzór. No ale kieby nocom Eldorado miało nom sie przyśnić, to cemu nie 🙂
A co na rzeczy?
O! A jako „related video” od rozu wyświetlił mi sie „Lonesome Cowboy”. Tyz całkiem kołysankowy:
http://www.youtube.com/watch?v=IqwWSPksmEg&feature=related
Przy okazji dowiedziołek sie, ze sympatycny Artoo tyz był kowbojem 🙂
Dzięki, Owczarku 🙂
No to niech nam sie wszystkim śni Eldorado :);
Owczarku! 😀 😀 😀
Nie było mnie wieczorem, coś paskudnego mnie dopadło, a teraz czuję się jakbym nie dopełnił obowiązków. 😳 Przepraszam! Obiecuję poprawę!
A swoja drogą, … to miło przekonać się, że nieobecność zostaje zauważona.
Kokietek ze mnie, co? 😉
Też zeszłam wczoraj z posterunku. To moze na dzień dobry zaraz coś znajdę? 🙂
Rano sprzątać można, no nie? To zgodnie z sugestią Alicji 🙂
http://pl.youtube.com/watch?v=OCAjmuA1HDk
Ale „rozruchowe” te Bee-Geesy; w sam raz na ponury, zachlapany poranek. 🙂
Ale żeby od razu do sprzątania? Eeee tam … 😉
Dzień dobry w środku nocy.
Obudziłam się zlana potem, bo przyśniło mi się, że już wiem, po co TeżAlicja zapraszała mnie na sobotę…
żeby jej posprzątać!!! No wiecie co…
Jędruś,
wypróbowane, ABBA i Bee Gees doskonałym podkładem muzycznym pod (zazwyczaj nielubiane) sprzatanie, tylko musi być na *full blast*.
A kokietek jesteś 😉
Idę dospać.
…miało być „żeby jej mieszkanie posprzatać”.
Małgosiu, widziałem Twój wczorajszy wpis u Pani Doroty Szwarcman. Zapytałem, czy Ty to TY, a Pani Dorota odpisała, że tak i że można Cię spotkać tutaj. Więc śpieszę wyrazić sowją radość, że gdzieś Cię można znaleźć.
Witam Was cieplo po dluugiej rozlace, ciesze sie, ze jestem znowu w Budzie 🙂 Bee Geesy dobre na poczatek dnia i na sprzatanie jak najbardziej – dla mnie jak znalazl, jest co sprzatac – mieszkanie pozostawione przez 10 dni na pastwe dziecka, mozecie sobie wyobrazic! Chociaz sie staral nawet 😉
Myshko – duzo wytrwalosci i badz dobrej mysli; zdrowiej predko i wracaj do nas!
Witaj babo! 🙂
Jędrzeju, nawet jeśli sie nie sprząta tylko odpoczywa, to i tak przy rytmach Bee Gees słońce raźniej świeci.
No dobrze, to teraz coś pod kawę :
http://pl.youtube.com/watch?v=GpRFeJEG6_o
Gdy kawa wypita, lekkie kołysanko przed powrotem do sprzątania/ leniuchowania/pracy jak to w moim przypadku. Ale już kto inny zagra 🙂
Co wy na to?
http://pl.youtube.com/watch?v=2zJdbpzfJMs
Fakt, że Bee Geesów dobrze się słucha, ale … wolę ich słuchać niż oglądać. Na youtubowych filmikach wyglądają zbyt …”dziewczęco”, jak na mój gust, a to zbyt mocno się komponuje z tym falsecikowym zaśpiewem. 😉
Smieszny kod: 1a1e – wyglada troche jak „jaje” 😀
Pogoda istnie cesarska dzisiaj, sloneczko, lekki mrozik, troche sniegu, chce sie powedrowac gdzies.
Musze Wam sie przyznac do czegos – zakochalam sie! W kocie – bylam na takiej kociej wystawie i wsiaklam maksymalnie 😯
Sprobuje Wam pokazac jaki to osobnik
http://www.kotbengalski.pl/
Jędrzeju,
Dziś, gdy wybierałam utwór Bee Geesów do pokoju weszło moje ośmioletnie dziecko i ze zdziwieniem zapytało:
Mamusiu, to PAN spiewa? Z takim dziewczęcym głosem? 😯
Mówię, że to cała trójka panów , bardzo znanych zresztą.
A ona na to, ze chyba nie tak bardzo bo ona ich nie zna! 😀
Babo, piękny mruczuś! 🙂
Jędrzeju, to dla ciebie prawdziwy męzczyzna z męskim głosem. Chyba twórca „podkładu zdjęciowego” musi być bardzo dumny z siebie 😀 Pierwszy raz widziałam coś tak……dosłownego? Nieźle sie uśmiałam, zwłaszcza pod koniec, przy słowach o losie złym. 😆
http://pl.youtube.com/watch?v=2Lvh5RZrPF8
Małgosiu!
Troszkę kulą w płot. 😉 Krawczyk nie jest moim idolem; ani głosowo, ani piosenkowo.
Chyba nie mam idoli w „tym temacie”.
No, może … ten.
Albo ten! 🙂
Oh, Jedrzeju…. (rozmarzona kufa)
Dla mnie moze jeszcze byc ten : http://pl.youtube.com/watch?v=ags24aXDfS8
Przyznaję wyższość twoich, Jędrzeju typów nad moim! 🙂
A tego brodacza lubicie?
http://pl.youtube.com/watch?v=nLLEBAQLZ3Q
Anthony Quinn. Oh, Yes! Pod każdym względem! 🙂
Krawczyk nie jest moim idolem, ale z dawnych czasów; z epoki Trubadurów dobrze mi brzmi.
Krajobrazy. 🙂
Coś mi się pokićkało! 😳
Krajobrazy! 🙂
Jędrzeju,
A jak ci się widzi polski substytut Cohena?
http://pl.youtube.com/watch?v=mrEcOSjHXws
Malgosiu, Tewje mnie powalil! Poszlabym do kacika poryczec troche z rozczulenia ale nie mam czasu dzisiaj 😉
Zembaty to byl moj pierwszy Cohen „Jest czwarta nad ranem, juz konczy sie grudzien…”
Lubię Zembatego, ale stanowczo wolę go w repertuarze nie cohenowskim.
Choćby w tym … 🙂
grrrr…
Sorki, brakuje mi czasu. 🙂
Powiem tylko do Misia, wusłałam Ci numery telefonów, czemu sie nie odzywasz?
I dla mieszkańców W-wy, których to intersuje. Nie mam czasu szukać:
„Róbert Kiss
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny
Republiki Węgierskiej
Tadeusz Marian Kotarski
Dyrektor Oficyny Wydawniczej RYTM
mają zaszczyt zaprosić
na uroczystą prezentację książki
Grzegorza Łubczyka
Henryk Sławik
Wielki zapomniany Bohater Trzech Narodów
Ambasada Republiki Węgierskiej
ul. Chopina 2, Warszawa
2 grudnia (wtorek) 2008 r.,
godzina 17.00
Powitanie Gości
Róbert Kiss
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny
Republiki Węgierskiej
Prezentacja książki
Grzegorz Łubczyk
Wiceprezes Stowarzyszenia
Henryk Sławik ? Pamięć i Dzieło
Wystapienia
Przedstawiciele miast,
w których żył i działał Henryk Sławik:
Jastrzębia Zdroju, Katowic, Vácu (Węgry)
Inscenizacja poświęcona Bohaterom książki,
przygotowana przez uczniów
Gimnazjum nr 3 im. Henryka Sławika
w Jastrzębiu Zdroju ? Szerokiej
Dyskusja
Spotkanie poprowadzi
Imre Molnar
Radca Ambasady Republiki Węgierskiej
Po prezentacji zapraszamy na lampkę węgierskiego wina”
Rzecz dotyczy niezwykłego człowieka.
Pozdrówka dla Wszystkich.
Jutro jadę do Łodzi.
Hej! 🙂
Witajcie. A to nasza Buda rozśpiewana dzisiaj! 😀 Łkałam ze śmiechu przy małgosinym Krawczyku!
Jędrzeju – nieobecność usprawiedliwiona. 😉 Rozumiem, że paskudztwo, które dopadło Cię wczoraj, już przeszło, czego mu życzę. 🙂
Alicjo, zasmuciłaś mnie. Toż uwinęłabyś się szybko, a później byłoby na pewno miło – Isia przyjedzie i kumy wpadną. No, ale jeśli nie chcesz, to trudno…
Do wszystkich, których interesuje falsecik…
Otóż Barry Gibb – ten najwyższy i najprzystojniejszy z braci odnalazł go w sobie zupełnie przypadkiem, w zamierzchłych czasach Bee Gees śpiewali inaczej. Okazało się, że falsecik pasuje niezle do ich repertuaru.
Może na starych zdjęciach Barry wyglada dziewczynkowato, dla mnie nigdy, zawsze cholernie przystojny facet. Zresztą, do „tych pór”.
Alicjo,
a jednak Cię rozgryzłam! Oj, sprzątać to ja nie lubię, tyle, że czasem muszę 🙁
Ale znam fanatyka sprzatania, trochę bliżej Wrocławia, bo w Jastrzębiu Zdroju… podać adres? On jak codziennie nie posprząta, to jest chory. Przytaknęłam, że faktycznie – musi chory…
Alicjo, znam dwóch fanatyków sprzątania, jeden po sąsiedzku, ale on tylko u siebie. 🙁
Marysieczko! Jedziesz do Łodzi? Pozdrów Panią Zosię! 🙂
Żeby tak opracować sposób na fanatyków sprzątania by sprzątali też po sąsiedzku……… 🙄 Z zajęć domowych nienawidzę tylko odkurzania.Gdyby tak namierzyć miłośnika jazdy na odkurzaczu i namówić do regularnych dobrych uczynków….. 😎 Chyba jednak będę musiała zadowolić się nowym modelem urządzenia 🙁
Małgosiu… no właśnie!
TeżAlicjo, ja również znam dwóch fanatyków, jeden z nich to Roger – niby mieszka w sąsiedztwie, bo tylko 30 km stąd. Owszem, zawsze elegancko sprząta i u mnie, ale tylko wtedy, jak jest robota do wykonania – i niestety, sprząta tylko po tej robocie, reszty nie tyka 🙁
A ten drugi za daleko 🙁
I jeszcze mówi, że to przyjemność i rozładowuje stresy – no wiecie co?! Ja na samą myśl o sprzataniu wpadam w stres, też tak macie?
Podsyłam wam mądrą opowiastkę, którą właśnie dostałam od naszej przyjaciółki Jadzi z RPA, TeżAlicjo.
Było to daleko stąd na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę krzyczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić. W końcu farmer zdecydował. Zwierzę było stare a studnię i tak
trzeba było zasypać. Nie warto było wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią. Z początku osioł zorientował się, co się dzieje i zaczął krzyczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, osioł uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni. Zdumiał się tym, co zobaczył. Za każdym razem, gdy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, ten robił coś niesamowitego. Otrząsał się i wspinał o krok ku górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono otrzepywało się i wspinało o kolejny krok. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przeskakuje krawędź studni i szczęśliwy, oddala się truchtem!
Życie będzie zasypywać cię śmieciami, każdym rodzajem brudów. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę.
U mnie moglby sobie porozladowywac za wszystkie czasy, chetnie udostepnie mieszkanie a i pomoce naukowe przygotuje, sciereczki moge podawac 🙂
Piekna przypowiastka, Alicjo! Iiii-a, iiii-a 😀
Bajka stara i, jak się okazuje, ogólnoświatowa. Ja ją znam z dzieciństwa w wersji żaby w maślance. Fabuła inna, ale morał ten sam;
Ruchy, ruchy! 🙂
Jakie ruchy, Jędrzeju, jak muzy brak! 😀
„Muza ma sukienkę krótką,
Muza skrzydła ma u rąk.
Lecz wam ciągle smutno,
A mnie boli ząb …” 🙂
Muza ma sukienkę krótką … 🙂
Żaba ubiła masło ruszając nieustannie łapami. 🙂
Pozdrowię! 😀
O sprzątaniu już nic nie mówię. 🙁
Melduję, że ruchy już są! 😆
Gosicku!
Klepiesz masełko, czy udeptujesz ziemię? 🙂
Witajcie,
bardzo nostalgicznie w budzie sie zrobilo!!?? Bee Gees-byli kiedys moim ulubionym zespolem,a do starszych panow,zwlaszcza Anthosia wzdychalo sie,oj wzdychalo 😉 Pamietam,jak na DKF-ie byl przeglad filmow z Quinnem,nie opuscilam zadnego!! Teraz takich aktorow ze swiczka szukac 🙁
Panie jak widac w chacie zajete,mnie tez robota nie opuszcza.Postanowilam zmienic firanki.Powiesilam cale 6-szt,a teraz rece mi do ziemi siegaja!
Biegne pozierac TV,bo moj ulubiony program sie zaczyna………………….
Tymczasem,hej.
Hm, poddałam się sprzątalniczemu nastrojowi, który zapanował w budzie, i wykonywam ruchy zamaszyste, Jędrzeju, głównie rękoma! 😆
Gosicku,
ściera i mietła? 😉
Ja to wszystko robiłam wczoraj, ale widzę, że w kuchni już jakaś ściera by się zdała w ruch. Trzeba wymyślić tak, zeby raz zrobic i tak zostało.
Jędruś, nie masz pomysłu?
Nie używać kuchni! 😆
Ściera i odkurzacz, Alicjo, bo jutro się znowu oddalam…
Pogadaj z krasnoludkami; one teraz biedne, nie maja poziomek, to może za jakąś kromuchę z czymś dobrym, popracują.
Hej,ho! Hej,ho! Do pracy by się szło … 🙂
O, aleś kolega, Jędruś 🙁
Krasnoludki nie mają inwencji twórczej, a tu chodzi o pomysł dla nas wszystkich, którzy musimy od czasu do czasu pomachać i pojezdzić …
Ten młodzieniec tez powinien pomyśleć o porządkach! 🙂
http://pl.youtube.com/watch?v=kLVN3M8dFKQ
A to pamiętacie? 😆
http://fiedor.wrzuta.pl/audio/8qDnddtSNC/
Elektryczne Gitary ? Przewróciło się
Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać
zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
to mi się wreszcie należy więc się położę na tym
coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna
w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę
zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym
łatwiej tak i całkiem słusznie może czasem coś wybuchnie
będę się czasem potykał ale kiedyś się wezmę
Ciężka sprawa! Chyba pozostaje tylko metoda Adama Słodowego. 😉
A co Adam Słodowy robił w takich sytuacjach?
😆
Wiem, co robił! SAM robił 🙂
Chyba pora na sen bo szare komórki zwolniły obroty! 🙄
No tak właśnie robił. 🙂
Będzie dobranocka. Panie lubią Bee Gees, ja lubię Barbrę Streisand.
Na dobranoc: dwa w jednym!
Dobranoc! 🙂
Oh, ja też lubię Barbrę Streisand!!!! 🙂
Jest jeszcze jedna pani o pieknym głosie:
http://pl.youtube.com/watch?v=MWhSx-oLjxw
Dobranoc 🙂
Trza było mnie zapytać, Jędruś…
What kind of fool… 🙂
Ja jestem na bieżąco w Bee Gees, ostatnio ich przerabiałam 🙂
Od wczoraj przerabiam Alan Parsons Project… mam kilka albumów i lecę po kolei 🙂
Na poczatek:
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
Dobranoc śpiochom!
P.S.
No tak, trzeba Adama Słodowego przejrzeć, moze cos poradzi?
Jakie piękne dobranocki (rozmarzona kufa). Umęczona byłam okrutnie po rozmowach z Rodziną, a tu tak miło 🙂
Pięknych snów życzę. 🙂
A jo wcora postarołek sie, coby gościom Owcarkówki przyśniło sie El Dorado, to teroz postarom sie, coby sie syćkim przyśniły plusowe misie. Do tego posłuzy mi nowy wpis 🙂
Stanisławecka piknie przeprasom, ze jego post ponad pół doby w pocekalni cekać musioł, ale jo dopiero teroz do budy dotorłek, na strone admina poźrełek i wte Stanisławeckowy komentorz z tej dusnej pocekalni mógł wreście wyjść 🙂
Stanisławie!
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za miłe słowa! 🙂 Zostań w Owczarkówce! Jest tu bardzo ciepło i wygodnie. 🙂