Ta paskudno tatrzańsko przyroda

Powiedzmy se to jasno: tatrzańsko przyroda jest paskudno. Paskudno jako światowy kryzys gospodarcy. Abo nawet jesce bardziej. Te jodły i te smreki… Na co komu one? Stercom ino nicym jakiesi obrośnięte zielonom pleśniom, wbite w ziemie wysłuzone scotki. W dodatku te ik sakramenckie wystające z ziemi korzenie! Potknąć sie o nie mozno! Abo na nik poślizgnąć, kie w lesie jest mokro! Jesce gorse od jodeł i smreków som kosówki. Krucafuks! Mało, ze równie brzyćkie, to jesce chodzić między nimi jest straśnie trudno, bo te ik gałęzie som tak rozłozyste, ze właściwie trza by mieć jakomsi macete, coby przebrnąć przez porośnięte nimi zboca. Dobrze, ze chociaz krokusy takik kłopotów nie rytkujom – mozno je piknie podeptać i ślus. Ale jak one straśnie hole śpecom! Kie zakwitnom na wiosne, to te hole wyglądajom jak jeden wielki fioletowy śmietnik! Cy komuś takie coś sie podobo? Jeśli tak, to niek se to w chałupie w donicce hoduje. W górak takik śmieci nie potrzeba! Jeśli juz majom lezeć w górak śmieci, to niek to bedom te bardziej cywilizowane, jak na przykład plastikowe flaski po napojak abo puski po piwie. Takie śmieci to mogom w górak być. Na swój sposób to one nawet krajobraz ozdabiajom.

Inksom plagom w Tatrak som kozice i świstaki. Fto wie, kielo to robali i inksyk zarazków kryje sie w ik futrak? I to całe plugastwo moze przecie na ludzi przejść! A niek jesce jakosi kozica cy świstak zachoruje na wścieklizne i cłeka ugryzie – niescynście gotowe! Dlotego zywine te nalezy z Tater usunąć! W ogóle wselkom zywine! I nie godom tutok ino o tej dzikiej. Owce tyz trza usunąć! Chodzom takie ino i bobki wsędy zostawiajom! I same tymi bobkami śmierdzom! W dodatku nic ciekawego nie mozno od nik usłyseć, ino wse to samo: „meee” i „meee”. A skoro o owcak mowa, to worce zbocyć o prowdziwej zakale tatrzańskik widocków – góralskik drewnianyk sałasak. Na mój dusiu! Kieby w ik miejscu stały betonowe bloki, abo prześklone biurowce, to jo byk rozumioł. Ale sałasy? Ik miejsce jest w historii, nie w teraźniejsości!

Heeej! Ta tatrzańsko przyroda to nic inksego jak jedno wielko zbieranina chwastów i skodników. Cy som jakiesi sanse na to, coby je zwalcyć? Ano som! Kilka dni temu było w Gazecie Wyborczej o tym, jak to podhalańscy biznesmeni fcom wreście zrobić w Tatrak porządek i piknie je zagospodarować. Jednym z tyk biznesmenów jest niegdysiejsy alpejcyk pon Andrzej Bachleda. No i ten pon Bachleda wpodł na znakomity pomysł, coby w Tatrak wyryktować wielkom stacje narciarskom o nazwie „Zakopane – Trzy Doliny”. Gazeta pado, ze biznesmen ma już gotowy projekt nowego ośrodka. Przewiduje wejście z inwestycjami na teren parku narodowego. Centrum ośrodka narciarskiego w granicach Tatrzańskiego Parku Narodowego stanowiłyby Rówienki Kondrackie. Stąd rozchodziłyby się kolejki krzesełkowe i gondolowe do tatrzańskich kotłów w rejonie Kasprowego Wierchu. Poszerzona i sztucznie naśnieżana nartostrada prowadziłaby z Kasprowego Wierchu do ronda Kuźnickiego. Na Rówienki ma docierać też kolej naziemna, którą można by dojechać na Słowację do Doliny Cichej. Jej trasa wiodłaby przez tunel pod górami o promieniu 5 m i o długości 3,2 km.*

Na mój dusiu! Tako inwestycja tak wielki kawał parku narodowego zajmie, ze nie sposób sie nie zakwycić! Cyz nie jest to pikny plan? No, przyznojcie, ze pikny! Wprowdzie Słowacy, ftórzy po swojej stronie podobne ośrodki juz ryktujom, dostali ostrzezenie od Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, ze przez takie działania stracom prawo do nazwy „park narodowy”, ale fto by tam zwracoł uwage na fochy jakiejsi skapcaniałej Unii! Rząd Słowacji tym się nie przejmuje – pado pon Bachleda – Wolą mieć nowoczesne ośrodki narciarskie niż park narodowy. Powinniśmy zacząć myśleć podobnie.** O! I to jest właściwe rozumowanie! Konstruktywne i postępowe! Bajako.

Dzięki wielkiej stacji narciarskiej Tatry od rozu zrobiom sie pikniejse. A potem… fto wie? Moze znowu zacniemy sie starać o zimowom olimpiade w Zakopanem? A moze nawet letniom? Cemu nie? Przecie tatrzańskie doliny mozno przerobić na wielkie stadiony. Gubałówke mozno zabudować holami sportowymi. Całom Kotline Nowotarskom mozno zalać wodom, coby ryktować tamok zawody zeglarskie. A z górskom przyrodom – precki!

Ocywiście trza bedzie jakosi pokonać opór zacofanyk przyrodników, ftórzy w swym zaślepieniu bedom walcyli o to, coby nase najwyzse góry dalej trwały w swej brzydocie i zarastały tym smrekowo-jodłowo-kosówkowym zielskiem. Jakie to scynście więc, ze opróc zacofanyk przyrodników momy tyz postępowyk, światłyk biznesmenów. W tyk postępowyk biznesmenak cało naso nadzieja. Dzięki nim jest pikno sansa, ze w tyk nasyk Tatrak nowocesne wyciągi zawierchujom kiesik nad ohydnymi lasami, melodyjny ryk quadów zawierchuje nad draźniącym usy siumem górskik potoków, a aromat spalin zawierchuje nad jakze wstrętnym zapachem oscypka! Hau!

* B. Kuraś, Stacja narciarska Tatry, „Gazeta Wyborcza” 2008, nr 261, s. 7.
** Ibidem.