Z Nowego Targu na Turbacz
Pohybołek se niedowno do Nowego Targu, coby dowiedzieć sie, co tamok słychać. Kie sie juz tamok nolozłek, to zajrzołek do jednej kawiarenki internetowej. Siedziało w niej dwók ceprów i przeglądało strony gorcańskiego oddziału PTTK. Piknie kliknęli na napisie Szlaki turystyczne i noleźli sie tutok. A potem poźreli tutok i wycytali, ze zielonym ślakiem z Nowego Targu na Turbacz to sie idzie dwie i jednom-cwortom godziny.
– Phi! – parsknął jeden z nik. – Ja dałbym radę wejść tam w niecałą godzinę!
Cy rzecywiście wesełby on na ten Turbacz dwa abo nawet trzy rozy sybciej niz to podajom w przewodnikak po Gorcak? Mozliwe. Wyglądoł na silnego, więc jest to mozliwe. Ino co on by z takiego wejścia mioł? Cy naciesyłby sie widokiem Tater, ftóre w dobrom pogode widać z tego ślaku jako na dłoni? Nie! Cy skostowołby smakowityk borówek z porastającyk gorcańskie polany krzacków? Tyz nie! A cy dostrzegłby przemykającom między smrekami sarne abo inksom salamandre? Nie i ślus! Bo taki turysta nie miołby na to syćko casu! Kieby poświęcił takim „bździnom” choć kilka kwil, to juz nie dołby rady wejść na Turbacz sybciej niz w godzine. I wte wstyd by mu było. Nie wiem przed kim, ale byłoby mu wstyd.
Bo wspinać sie po górak mozno w dwók celak: dlo zdrowego ciała i dlo zdrowego ducha. No, som jesce tacy, ftórym za turystycne obuwie słuzom wysokie obcasy abo klapki, a reśta ik turystycnego ekwipunku jest równie osobliwo. Oni to akurat nie wiem w jakim celu w góry idom. Ale ten przypadek piknie pomińmy, przynajmniej w dzisiejsym wpisie.
Fto sie wspino ino po to, coby mieć zdrowe i silne ciało, ten jest – mozno pedzieć – takim turystom-sportowcem. Dlo niego góry to właściwie nic inksego jak tako jedno wielko siłownia. A ślak turystycny zastępuje mu śtangi, hantle i inkse atlasy. Co sie wokół ślaku dzieje – to dlo turysty-sportowca jest zupełnie niewozne. Wozne jest ino to, coby bić kolejne rekordy.
Z kolei turyste chodzącego po górak nie dlo tęzyzny fizycnej, ino dlo duchowej jo byk nazwoł turystom-marzycielem. On – w odróznieniu od turysty-sportowca – górskie ślaki pokonuje w zółwim tempie. Nie dlotego, ze mo słabom kondycje, ino dlotego, ze ciągle go cosi na tyk ślakak zatrzymuje: a to widocki, a to pikne borówki, a to napotkano po drodze zywina kozdego gatunku i rozmiaru – od okazałego jelenia do maluśkiej mrówki, w pocie coła dźwigającej cosi na drugie śniadanie abo do budowy mrowiska (ino ten pot na maluśkim mrówkowym łebku jest tyz maluśki i dlotego ludzkie oko nie moze go dojrzeć).
Turysta-marzyciel to zodnego ostu górskiego nie minie obojętnie. Na kozdy okaz bedzie reagowoł takim podnieceniem, jakby to był co najmniej kwiat paproci. Ze przez to inksi turyści z łatwościom takiego marzyciela wyprzedzajom? Niekze ta! Marzycielowi skoda gór i skoda piknej przyrody, coby cokolwiek z ik krasy przegapić!
Jakik turystów jest w nasyk górak więcej? To trudno mi, ostomili, pedzieć, bo i jeden, i drugi zbocowany przeze mnie rodzaj barzo rzadko występuje w cystej postaci. Więksość ludzi chodzi w góry cynściowo po to, coby nabrać kondycji, a cynściowo po to, coby piknem tyk gór sie naciesyć. Cyli więksość jest miesankom sportowca i marzyciela. Ino w barzo róznyk proporcjak.
A jaki rodzaj wole jo? Na mój dusiu! Marzyciela! Ocywiście ze marzyciela! Z mojego owcarkowego punktu widzenia taki jest najlepsy! No bo cy wyobrazocie sie, coby turysta-sportowiec pocęstowoł mnie kanapkom? Nimo takiej mozliwości! To mu sie zupełnie nie kalkuluje! Samo zdjęcie plecaka, coby po te kanapke sięgnąć, to strata 5 sekund. Potem rozsupłanie tego plecaka moze nawet 10 sekund potrwać. Wygrzebanie kanapki spośród inksyk zabranyk na wyciecke maneli zajmie jaz 40 sekund! Wyciągnięcie nolezionej kanapki na wierch i podanie mi jej – to bedzie 10 sekund. Zaśnurowanie plecaka z powrotem – 15 sekund. Zarzucenie go na plecy – 5 sekund. Rozpędzenie sie, coby wrócić do wceśniejsego tempa marsu – 10 sekund. Rozem wychodzi minuta i 35 sekund. Na mój dusiu! Jedno minuta i 35 sekund! Na takie marnotrawstwo casowe zoden turysta-sportowiec se nie pozwoli! To przecie mogłoby go kostować utrate rekordu!
A turysta-marzyciel? Ooo! Taki to z pocęstowania mnie kanapkom uciesy sie bardziej niz jo! Nie ino mnie nakarmi, ale jesce pogłasce, zdjęcie mi zrobi, powie, jaki to jo jestem pikny pies, a casem powie cosi jesce, cosi takiego, ze od rozu mom temat do nowego wpisu w Polityce!
Ostomili turyści! Im więcej w wos marzyciela, tym bardziej jo wos lubie! Tak więc jo nikomu nie zalecom, coby wchodził na Turbacz w ciągu godziny abo dwók. Dlo mnie mozecie tamok nawet śtyry abo pięć godzin wchodzić. A jeśli bedziecie wchodzić jaz dziesięć – to tyz piknie.
Hau!
P.S. Momy w Owcarkówce nowek gości: Inecke, ZeteSeCka i jesce Tubylecka, ftóry – heeej! – w downyk casak niejeden politykowy ślak przewędrowoł, potem chodził po inksyk ślakak, ale teroz znów na tutejse wrócił. No to powitać piknie syćkik ostomiłyk przybysów! 😀
Komentarze
Owczarku, święte słowa! Spieszyć należy się powoli by nie przegapić najważniejszego ! 🙂
Też mi bliższe marzycielstwo; i to wszystko jedno, czy na szlaku z Rycerki na Wielką Raczę, czy nad rozlewiskami Buga…
Wspominając jednak, jak to bywało dawnymi czasy, doszedlem do wniosku, że poziom marzycielstwa podnosił mi się z wiekiem.
Na przykład, w tych wspomnianych dawnych czasach, szlak znad Czarnego Stawu Gąsienicowego na Karb „robiłem” w 45 mnut.
A teraz?
Ech… Nie byłem w Tatrach już ładne parę lat … 😉
Owczarku, chyba najlepiej być turystycznym gatunkiem mieszanym, takim kundelturystą 😉
To o czym piszesz oglądam w czystej postaci na przykładzie moich wujostwa, uwielbiam ich opowieści powakacyjne. Ciocia jest czystej postaci turystką marzycielką, a wujek – hartem (nazewnictwo cioci 😉 ) Jak wytrzymują razem wakacyjne eskapady jest dla wszystkich cudem nieodgadnionym 😉
http://www.youtube.com/watch?v=jqxENMKaeCU&feature=related
Kilka dni temu zapowiadałam ten film. Bardzo zachęcam do obejrzenia 🙂
Nosi tytuł ‚Home’ i opowiada o naszym miejscu do życia, czyli Ziemi. Można go pewnie podciągnąć pod coś o nazwie kino-proekologiczne, przyrodnicze – jeżeli komuś byłaby niezbędna taka klasyfikacja 😉
Jest niesamowicie piękny zdjęciowo, już choćby dlatego warto poświęcić te 80 min., …komentarz też jest w porządku 😉 Może nam się wydawać, że to wszystko wiemy, ale jakoś łatwo zapominamy, że jesteśmy częścią całości, ekosystem nie kończy się linią graniczną przed człowiekiem. Trochę refleksji przy wspaniałych zdjęciach i muzyce.
Z tego co doczytałam jest to ciekawy eksperyment równoczesnego wprowadzenia filmu do kin i internetu 🙂 Niestety nie ma (jeszcze?) wersji polskiej, daje tu angielską, ale są jeszcze niemiecka, rosyjska, francuska, hiszpańska, gdyby ktoś wolał inną.
ps.
jeszcze jedna uwaga, pewnie wszyscy o tym wiedzą, ale i tak to powiem 😉 na dole na pasku ‚YouTubowego ekranu’ klikamy na drugi znaczek od prawej (taki prostokąt) powiększa to ekran do pełnego rozmiaru, szkoda by nie obejrzeć tego filmu najlepiej jak się da 😉
Bo teraz, Jędrusiu, warto nad Czarnym Stawem posiedzieć, w wodę popatrzeć, urodą i kolorami kamieni zachwycić, widokiem gór oko ucieszyć, a Karb…
tu możesz sobie zajrzeć: 😀
http://www.panoramy.wyprawy.org/karb.php
Trochę się w głowie kręci.
Emi, pewnie idą na ustępstwa. 😀
Ja lubię niespiesznie delektować się widokami, lubię przysiąść, napawać się miejscem, jak jadę rowerem lubię zsiąść, przejść się, zatrzymać.
Chyba zawsze raczej tak miałam.
Teraz zaskakuje mnie w górach widok pędzących, co nogi wytrzymają, młodych ludzi. Wydaje mi się, że mają klapki na oczach.
Ale może mi się tylko tak wydaje, każdy ma własny sposób przeżywania świata.
W sprawie filmu.
Oprócz dużego ekranu, pojawiła się ostatnio ikona HD, kliknięcie pozwala uzyskać film dużo lepszej jakości, choć spowalnia pobieranie, co przy wolniejszych łączach może być problemem i nie wszystkie filmy mają odpowiednio wysoką rozdzielczość.
Dzięki za ścieżkę. 🙂
Owczareczku, a gdzie widziałeś Inecke, ZeteSeCka?
Ja też, jak Ty, wolę niepospiesznych turystów.
W komunikacji odwrotnie. 😉
I jescze do Ewaldzika.
Aaaa, to widzę jakaś dama zawładnęła sercem.
No dobrze, niech Ci będzie na szczęście.
Hiszpanie to podobno przyjazny naród, a kraj zaiste piękny.
Świetnie, że teraz tak świat się otworzył. 🙂
Znalazłam Inkę! 🙂
Dzięki za ciekawą stronę o mniejszych braciach.
Emi,
u mnie minuta filmu ładuje się 10 minut.
Nagrywam go teraz w laptopie przez RealPlayer i później obejrzę w całości.
Sporo szybciej się tam nagrywa, bo podłaczony jest bezpośrednio kablem do liverboxa, duży komputer mam na WiFi. 🙁
Nagrało się z 30 min. 😆
Ale zorientowałam się, że to są filmy Yanny (Yann Arthus) znanego fotografa, robiacego słynne zdjecia z powietrza. Była kiedyś wystawa w Warszawie.
Tu jest jego strona ze zdjęciami, można się zachwycić:
http://www.yannarthusbertrand2.org/index.php?option=com_datsogallery&Itemid=27&func=detail&catid=3&id=984&lang=en&l=1280
Do Małgosiecki
„Spieszyć należy się powoli by nie przegapić najważniejszego !”
Tak jest, Małgosiecko! Śpiesyć sie mozno, byle… bez pośpiechu 😀
Do Jędrzejecka
„Wspominając jednak, jak to bywało dawnymi czasy, doszedlem do wniosku, że poziom marzycielstwa podnosił mi się z wiekiem.”
A to chyba u wielu osób, Jędrzejecku, jest podobnie. Widocnie do marzycielstwa, tak jak do wielu inksyk rzecy, trza dojrzewać. Casem nawet całe zycie 😀
Do Emilecki
„chyba najlepiej być turystycznym gatunkiem mieszanym, takim kundelturystą”
Kundelturysta! Piknie pedziane!
Co do filmiku – to faktycnie zasługujes na tytuł Wielkiego Youtubowego Odkrywcy, Emilecko! 😀
Do EMTeSiódemecki
„Trochę się w głowie kręci.”
Kryncić sie krynci. Ale barzo piknie sie krynci, EMTeSiódemecko!
A ZeTeseCek wpisoł sie tutok
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=135#comment-75024
😀
A Pan Zbigniew Kurtycz skończył dzisiaj 90 lat. Ładny wiek! 🙂
Chyba trzeba być marzycielem, żeby tak długo być …
Cicha woda! 🙂
Witajcie połykendowo! Nareszcie koniec, wszyscy bliscy szczęśliwie wrócili do domu. 🙂 Od jutra normalnie.
Ja też turysta – marzyciel, chociaż tego potu na czole mrówki nie zauważyłam nigdy, ale, jak sam Owczarek mówi, ludzie nie są w stanie tego zauważyć. 🙂 Turysta – sportowiec to mój synek w dawnych czasach – czysta zgroza dla mnie! Leciał do celu, gdy dochodziliśmy, to kończył jeść kanapki i jajka na twardo i już chciał lecieć nazad, żeby nareszcie położyć się z książką i mieć z głowy całą tę wycieczkę w góry. 🙁 No, taki jest…
Jędrzej też był kiedyś Speedy Gonzales, a teraz jest marzyciel.
Nie upadaj na duchu, Also. 😆
Film Yanna, do którego podała ścieżkę Emi, nagrywał mi się kilka godzin i nie dograł 20 minut, musiałam wyjść, a on widocznie doszedł do wniosku, że już nie ma co się wysilać.
Prawdę powiedziała Emi, widoki fotografowane przez Yanna są niezwykłe, naprawdę warto obejrzeć, tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Właśnie dogrywam ten brakujący kawałek.
A jeszcze o ‚spiesz się powoli, żeby nie przegapić najważniejszego’ Małgosi – to o kursach szybkiego czytania chciałabym – czy też nie przegapia się najważniejszego? Dla mnie to zupełnie niezrozumiałe, ale może ja nie nadążam…
Jutro muszę wstać o nieprzytomnej godzinie, więc – dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Coś tam jeszcze powoli poczytam do poduchy…
Czy to ten Yann od „Ziemi z nieba”?
Oczywiście, że tak – trąba ze mnie, bo nie otworzyłam linka od Marysi. Mam ten album – piękny!
Film to ruchome zdjęcia i jest ich więcej. 😉
Dobranoc! Ja też się udaję. 🙂
Ta Emi jest niesamowita!
Tytuł nadany przez Owczarka należy Ci się bez dwóch zdań. 😀
Jeszcze raz wielkie dzięki.
8811 – taki kod.
Te ruchome zdjęcia – niesamowite! Reszta kiedy indziej, bo nie da się za jednym zamachem! 🙂
Pa!
Witajcie! Trochę chyba Owcarek przesadził z moim powrotem, bo ja tylko zajrzałem po kilku latach nieobecnosci, żeby pozdrowić tych, którzy pozostali. Smutno mi się zrobiło z powodu choroby Mysecki. Nawet nie mam do Niej adresu żeby napisać, ale moze to i lepiej? Nie mam humoru do pisania wesołych kawalków i po co Ją dołować smutnymi? Bo wesoły Tubyklec chyba oszalał, czego przykładem jest refleksja po przeczytaniu ostatniego owcarkowego bajania. Pierwszą myślą było schować się za jakimś głazem wraz z wyposazoną w tłumik gwintówką, żeby likwidować turystów psujących swym widokiem panoramę gór. Zrobiło mi sie jeszcze smutniej z powodu swego szaleństwa, ale potem poweselałem, bo zrozumiałem, ze tak myślą wszystkie dzikie górskie stworzenia. Dla nich najlepiej byłoby, gdyby nigdy w życiu nie widziały ludzi, ani śladów po nich. I wtedy poczułem się jak starszy brat samego siebie!
A kiedy będą turystyczne loty luksusowym śmigłowcem z Nowego Targu na Turbacz? Co prawda turysta nie „dostrzegłby przemykającom między smrekami sarne abo inksom salamandre”, ale też miałby piękne wrażenia widokowe.
Alsa,
Od kiedy usłyszałam o takich kursach, mam ten sam dylemat. Jak tu celebrować dobra literaturę, utonąć w akcji ciekawej pozycji, jak sie czyta tak rekordowo szybko? Ja tam czytam bardzo dokładnie i już sprawdziłam, że lepiej dociera do mnie pełen tekst niż do osób pochłaniajacych ksiażkę. Rozmawiajac o wspólnie przeczytanej w tym samym czasie lekturze, okazywało się, że ja np. pamiętałam jakieś sformułowania czy szczeguliki, które umknęły pozeraczowi jak ta sarenka czy salamandra 😉
Tradycyjny śmieć-
Miłego dnia! 🙂
Do Małgosi. Zapewniam Cię, że szybkie czytanie nie przeszkadza w wyłapywaniu niuansów lektury. Ja sam nauczyłem się szybkiego czytania gdzieś pod koniec podstawówki (do biblioteki byłem zapisany już w przedszkolu). Przez wiele lat byłem przekonany, że wszyscy czytają podobnie jak ja – po dwie, trzy linijki tekstu jednocześnie i dopiero w Przekroju przeczytałem o kursach szybkiego czytania. Takie czytanie przypomina rodzaj transu, gdzie czytelnik znajduje się jakby pośrodku opisywanej akcji. Dlatego żaden film nie dorówna dobrej książce, bo jednocześnie czytelnik wie, co się dzieje w umysłach bohaterów literackich. Tego się niczym nie zastąpi i wielu ludzi przeżywa życie nie wiedząc co tracą.
Tubylcu,
ja posunęłam ochronę ważnych dla mnie książek i spraw do tego, że nie oglądam ekranizacji.
W przypadku książki koniec z tajemniczym niedookreśleniem osób i miejsc, wszystko jest konkretne aż do bółu, już nigdy ten, czy ów nie będzie wyglądał inaczej niż narzucający się świadomości wizerunek.
Prawdą jest, że rozmach i wyobraźnia twórców filmowych przewyższają często wyobraźnię czytelnika, ale pozbawiają czegoś ważnego, intymnego przez swój skończony realizm.
Są świetne filmy, ale bywa, że nie chcę ich obejrzeć.
Teraz ‚trynd’ jest odwrotny.
Najpierw film, później książka. 😉
Pozdrówka!
Nie martw się Tubylecku, że nie jesteś wesołkiem, my też niekoniecznie.
Mamy swoje zmartwienia, czasem przytłaczające, uważamy jednak, że w gromadce raźniej i wsparcie innych, nawet nieznanych może mieć ogromną wartość.
Zaglądaj, kiedy chcesz i bacz, że życzliwi z nas towarzysze. ;D
Dziękuję za miłe słowa, że zaglądacie do podawanych przeze mnie linków 🙂
Nigdy nie byłam zawołanym gawędziarzem i wygląda niestety na to, że już się nie stanę 😉 🙁 Jest to odwieczny temat rodzinnych żartów, że każde słowo trzeba ode mnie kupić. Również w Budzie pewnie dało się zauważyć, że nie rozpisuję się zbyt obszernie 😉 . Lubię posiedzieć u Owczarka i zamiast opowiadać co mnie zaciekawiło, czy rozbawiło odsyłam Was do źródła (wierzcie, że to tylko ułamek tego co jestem zdolna przytaszczyć, gdyby nie – parokrotnie odświeżana świadomość – że to blog literacki 😉 ). Myślałam, że zapracowuję sobie tym na miano naczelnego zaśmiecacza blogu i chyba byłam o włos od dostania po łapach 😉
Rozumiem, że mogę nadal prowadzić swą niecną działalność i obiecuję nie nadużywać okazanej tu sympatii 😉 😆
Film faktycznie wolno się wgrywał, ale doszłam do wniosku, że obejrzę go sobie ‚na bieżąco’ z tymi stop-klatkami 😉 te zatrzymywane zdjęcia były tak piękne, że potraktowałam to jako dodatkową atrakcję
ps.
wracając jeszcze do filmiku z bocianami, to chyba jedna z takich animacji, które ogląda się z przyjemnością niezależnie od wieku. Przyznam się, że obstawiałam inne zakończenie niż semper fidelis 😉
Chyba trzeba sie samej nauczyć i przetestować. Jakoś to dla mnie nie do ogarnięcia- pojąć jednocześnie 1500 słów w 5 sekund. Bo ja oczywiscie o rekordowo szybkim czytaniu…. 🙂
No nie. Taką szybkość czytania można porównać do łykania na wyścigi hamburgerów zamiast powolnego delektowania się wyszukanymi potrawami. Albo do picia alkoholu szklanką, zamiast sączyć kroplami.
No właśnie! 😀
Witajcie,
nareszcie zasiadlam w budzie,choc jestem jeszcze nie do zycia 🙁
Przeczytalam poprzedni wpis Owcarka o szpitalu, pomyslec,ze to miejsce bylo ostatnimi dniami prawie ‚moim” domem!!
Teraz klaniam sie wszystkim budwniczym,tym nowym rowniez i do uslyszenia 🙂
Hej.
Hm! Mam bardzo ostrożny stosunek do umiejętności czytania z szybkością iluś tam znaków na sekundę. Natomiast bardzo upojne jest wpadanie w trans podczas czytania; niestety nie zdaża się zbyt często.
Ostatnie takie przeżycie, to było czytanie Władcy Pierścieni, około 20tu lat temu. Pierwszy tom czytałem ciurkiem od godz. 17tej do 5tej nad ranem, w stanie ogromnej fascynacji. Oczywiście, tego typu odczucia są sprawą bardzo indywidualną i nikomu nie zamierzam wmawiać takiej fascynacji.
A w ogóle, cenne są dla mnie te książki, do których z ochotą wracam po pewnym czasie; wszystko jedno, czy to jest Trylogia, Klub Pickwicka, czy Winnetou. O! 🙂
Nie jesteś odosobniona, Anecko.
Więcej osób zgłaszało podobne problemy, również Alsa.
Takie życie, że dobre i złe chwile przeplatają się.
Odpocznij, odpocznij i opowiedz nam trochę, życzliwych i wspólczujących serc jest dużo na świecie. 🙂
Masz rację, Jędrusiu.
Zresztą chodzi chyba o samo czytanie, o przyjemnoścć z tego płynacą, a nie o to, jak kto czyta.
Umiejętność szybkiego czytania, o której pisze Małogosia, może dotyczyć osób, które chcą w krótkim czasie dużo przeczytać, np. studenci przed sesją.
Czy to nie odbywa się na zasadzie: zakuć, zdać, zapomnieć, to już inna sprawa.
Muszę powiedzieć, że ja też, jak Tubylec dosyć szybko czytałam, mój małżonek twierdził, że to nie jest możliwe, żebym już przeczytała i coś jeszcze zapamiętała.
Teraz to się na mnie trochę mści, bo zmyślam słowa.
Oko już nie te i percepcja też, więc co i raz łapię się na zdziwieniu, co tu napisano i dopiero powtórna, wolniejsza lektura uzmysławia mi, że zmyślam słowa na potęgę. 😆
Aaaa, Władcę Pierścieni też przeczytałam jednym tchem, jako dorosła osoba.
Podebrałam synowi. 😀
🙂
No to witajcie w klubie! 😀
Do Emi – właśnie oglądam film. Ja sobie życzę więcej takiej urody „śmieci”! 😀
Hej to znowu ja 😉
Marysiu dzieki za mile slowa.Wiem,ze w budzie zawsze znajdzie sie zyczliwa dusza,a nawet wiecej dusz!!
Przeczytalam Owcarkowa opowiesc.Na pewno zaliczam sie do marzycieli.Ja tam moge w kolko po tej samej ziemi chodzic i stale cos nowego odkrywac.I nie musze po swiecie sie uganiac,bo tuz za brama swiat jest tez pikny.
Nawet moj ogrodek przecie taki tyciu tyciu,a co dnia odkrywam na nowo jego urode.Taki maly a cieszy……………………………………..
Salute amici.Zycze spokojnej nocy 🙂
Widzę, że problem szybkiego czytania już obgadany. 🙂
Bardzo mnie cieszy, że również inni emeryci czytali „Władcę pierścieni” jednym tchem! 🙂 Też dziecku podebrałam.
Oj, przepraszam – miało być „emeryci”. 😳
A czemu się czerwienisz, Also?
Ja widzę ’emeryci’.
Też za szybko czytasz. 😆
mt7 – 😆
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi 🙂
Do Jędrzejecka
„A Pan Zbigniew Kurtycz skończył dzisiaj 90 lat. Ładny wiek!
Chyba trzeba być marzycielem, żeby tak długo być”
Fto nie smutas, ba marzyciel,
Tan mo dłuzse zywobycie!
Cytanie całom nocke, kie ksiązka wciągnie straśnie? Skądsi to znom, Jędrzejecku!!! 😀
Do Alsecko
„tego potu na czole mrówki nie zauważyłam nigdy, ale, jak sam Owczarek mówi, ludzie nie są w stanie tego zauważyć.”
Najmniejso, Alsecko, zywina, u ftórej ludzie mogom dostrzec pot, to jest mys. I dlotego ludzie godajom, ze ftosi spocił sie jako mys. Natomiast coby ftosi spocił sie jako mrówka – tak juz nie godajom 😀
Do EMTeSiódemecki
„Jędrzej też był kiedyś Speedy Gonzales, a teraz jest marzyciel.”
A moze, EMTeSiódemecko, SpeedY Gonzalesa tyz juz nimo, ino jest Dreamy Gonzales?
Jo tyz u Alsecki widze „emerytów”. I przysięgom na syćkie wypite przeze mnie Smadne Mnichy, ze nic a nic w tym słowie nie poprawiołek! 😀
Do Tubylecka
Tubylecku, to jo Ci w mailu napise, jak sie z Myseckom skontaktować.
Co do cytania – wyglądo na to, ze nimo przeciwskazań cobyś sybko cytoł. Cy som przeciwskazania, cobyś cytoł jesce sybciej? To moze być jesce sprawom do przedyskutowania 😀
Do TesTeqecka
„A kiedy będą turystyczne loty luksusowym śmigłowcem z Nowego Targu na Turbacz? Co prawda turysta nie ‚dostrzegłby przemykającom między smrekami sarne abo inksom salamandre'”
Kieby mioł barzo piknom lunete, to by nawet plamki na skórze salamandry mógł policyć! 😀
Do Małgosiecki
Moda na kursy sybkiego cytania pewnie prędzej cy później przeminie. Ino ciekawe, Małgosiecko, co wte wymyślom nowego? Kurs cytanie lewym okiem jednej ksiązki, a prawym okim drugiej? 😀
Do Emilecki
„Jest to odwieczny temat rodzinnych żartów, że każde słowo trzeba ode mnie kupić.”
Skoro śpasujom z Ciebie, Emilecko, to znacy, ze Cie lubiom! A od casu do casu mozes ogłosić promocje i wte słowa od Ciebie bedom mogli kupować kapecke taniej 😀
Do Anecki
„Ja tam moge w kolko po tej samej ziemi chodzic i stale cos nowego odkrywac”
Kieby, Anecko, pon Kolumb przecytoł Twój komentorz, to pewnie bidok popodłby w kompleksy, ze on, coby cosi odkryć, to musioł jaze na drugom strone kuli ziemskiej popłynąć, kie Ty dokonujes odkryć nie oddalając sie zbytnio od chałupy 😀
Do Gosicki
„No to witajcie w klubie!”
A moze racej w druzynie, Gosicko, skoro mowa o bohaterak pona Tolkiena? Bo kieby była mowa o ponu Pickwicku, to ocywiście – w klubie! 😀
Owczarku 😆 😆 😆
Kto wie? Może jaki racjonalizator czytania przeczytał twoje słowa i wdroży w życie? A jakby tak miks- super szybko i każdym okiem co innego? Aż para by z uszu szła? A jaka przy tym efektywność i oszczędnosć czasu? 😎 😀
Pada, ale cóż……oby się nas trzymała pogoda ducha.
Miłego dnia! 🙂
Owczarku
Ja sobie myślę ,że warto być czasem turystą wyczynowym by w nagrodę zostać turystą marzycielem.
W połowie lat 90 a było to w czasie gdy sprzedawałem ikony namalowane przez Małgosię wybrałem się z moim kuzynem do Zakopanego Przyjechaliśmy po 18.
Był 24 czerwca piękna pogoda i postanowiliśmy wybrać się na krótką wycieczkę. Wyszliśmyz Kuźnic parę minut przed dziewiętnastą . Naszym celem było schronisko na Kondratowej . Jak się jest tak blisko Giewontu … Dotarliśmy na szczyt równo o 21. Widok zachodzącego słońca był taki że zaparło nam dech w piersiach. Był to najpiękniejszy widok jaki widziałem w swoim życiu. Warto było biec przez całą drogę by zobaczyć coś takiego. Może kiedyś uda mi sie powtórzyć wyprawę . Tym razem na pewno wezmę latarkę bo wracaliśmy do domu w zupełnych ciemnościach.
W ciemnosciach z góry? Po dawce marzycielstwa- sport ekstremalny. To się nazywa dwa w jednym. 🙂
„Włądcę pierścieni” wspominam jako wielotygodniową męczarnię – lekturę szkolną. Nawet filmów mi się nie chce oglądać. Co innego – Winnetou ❗
TesTeq- a propos „Wladcy piercieni”,to my „som” z jednej paczki 😆
„Władcy pierścieni ” są o.k. nie męczyły zupełnie, wręcz przeciwnie, ale gdzie im do „Winnetou”.
Pewnie nawet lody, gdyby trzeba je było jeść, byłyby udręką.
Ważne jest to, co się robi w całkowitej wolności, z własnej woli.
Może ‚Władca Pierścieni’ to jest baśn dla dorosłych?
Biorę się do pracy, bo ostatni dzwonek dzwoni.
Pada. A niech tam sobie pada.
Słońca w kapeluszu! 🙂
„Władca pierścieni” lekturą szkolną?! Coś podobnego…
A czy wiecie, że ofiarowanie komuś z klasy książki np na gwiazdkę jest dużym nietaktem?
Trudno mi w to uwierzyć, Tubylecku.
Jak to tłumaczysz?
Że daje się do zrozumienia, że obdarowany za mało czyta?
To jak perfumy, że śmierdzi, a mydło i inne kosmetyki, że się nie myje? 😯
Po prostu czytanie jest dziś obciachem i czytelnictwo jest czymś wstydliwym dla dzisiejszej młodzieży.
Eee…. nie wierzę – znana mi młodzież czyta i to sporo.
Also to ta mniejszość, żeby nie powiedzieć tajne kółka klasowe 😉
http://www.polityka.pl/_gAllery/15/08/52/150852/mleczko_24_600.jpg
To z pewnością tajne jaczejki czytelnicze. A próbowałaś Also dowiedzieć się, czy jakiegoś ucznia przyłapał nauczyciel na tajnym czytaniu książki na lekcji? W dawnych czasach było to powszechne.
Może teraz lekcje są bardziej interesujące? 😉
Albo nauczycielki ładniejsze?
teraz się przyłapuje na czytaniu SMS-ów 😎 przy pojemności obecnych komórek, kto wie jakie dzieła tam sobie przesyłają 😉 …jeszcze możemy być mile zaskoczeni 😉
No, rzeczywiście, zapomniałam o SMS-ach.
No i można pochwalić się urodą nauczycielek!
A czy ktoś słyszał o młodzieży piszącej książki pod ławką na lekcji?
Tubylcu, Ty się chyba za daleko posuwasz. 😉
Oj, fakt. Kiedyś nagminnie czytało się książki pod ławką. Nie zawsze zgodne z duchem nauczania. Pamiętam, jak w podstawówce nauczyciel zarekwirował „Zmory” chłopakom, a pani od łaciny w liceum- podręcznik zdecydowanie dla dorosłych. I nie chodziło o panią Wisłocką. 😉 Oj, wtedy była afera! Łącznie z pogadanką umoralniającą na godzinie wychowawczej. Wcześniej było wyczekiwanie bo to wyglądało na skrypt, zostało zabrane z rąk dziewczyny, a pani łacinniczka była jeszcze przedwojenna i zabierając była pewna , że to ściąga. 🙂
Ale rzeczywiście wielu z nas nosiło książki do czytania na lekcjach i na przerwach. 🙂
Moja córka w sobotę dostała aż dwie książki na urodziny od kolegi i sama też często daje i zawsze obdarowani się cieszą. Pewnie jeszcze za młodzi i nie wiedzą, że to głupi prezent. 😎
Ja ZAWSZE daję Natalce książkę w prezencie – jeszcze mnie nie wyśmiała, no ale to rówieśnica Wery, więc też pewnie jeszcze nie wie, że to obciachowy prezent. 😉
A tak w ogóle, to Tubylec jaja se z nas robi na pewno. 🙂
Tolken i tutaj był lektur..a w szkole średniej, dziecko ma wszystko, polecał, próbowałam szczerze – stanowczo nie moja filiżanka herbaty.
A myśmy z Alsą pisały książkę symultanicznie – i owszem, czasami pod ławką, chociaż głównie w domowym zaciszu, bo można się było lepiej skupić 😉
Był to romans stulecia, książka po każdym nowym rozdziale krążyła z rąk do rąk w klasie, wreszcie gdzieś ją wcięło 🙁
I świat literatury nigdy się nie dowie, co stracił 😯
Witojcie! Na pocątek komunikat od Mysecki. 24 cerwca Mysecka bedzie miała całościowe badania kontrolne. I wte powinno sie wiele wyjaśnić, co dało jej dotykcasowe lecenie. A zatem przez najblizsy tydzień momy pikny powód, coby mocno ściskać za Mysecke kciuki!!! 😀
Do Małgosiecki
„Pada, ale cóż……oby się nas trzymała pogoda ducha.”
Wprowdzie, Małgosiecko, kozdy to chyba zno, linki w Owcarkówce tyz juz chyba były, ale na pewno nie zaskodzi jesce roz przybocyć instrukcji postępowania w casie dyscu
http://www.youtube.com/watch?v=rmCpOKtN8ME
„Pewnie jeszcze za młodzi i nie wiedzą, że to głupi prezent”
A moze to rośnie kolejne pokolenie juz? Skoro dlo jednego pokolenia cytanie ksiązki jest obciachem, to pokolenie następne wiadomo, ze musi sie zbuntować i zrobić na odwyrtke 😀
Do Misiecka
Misiecku, jo se myśle, ze to po prostu było tak, zeście wroz z kuzynem nie przewidzieli drogi hamowania i dlotego zatrzymaliście sie na Giewoncie, nie na Kondratowej. Swojom drogom skoro juz na tym Giewoncie byliście, to trza było właśnie tamok sprzedać syćkie Małgosieckowe ikony, bo przecie wiadomo, ze kozdy towar w głębi Tater sprzedoje sie drozej niz taki sam w centrum Zakopanego 😀
Do TesTeqecka
Cyli Ty byś , TesTeqecku, pedzioł racej „Sorry, Frodo” niz „Sorry, Winnetou? 😀
Do Anecki
„TesTeq- a propos ‚Wladcy piercieni’,to my ‚som’ z jednej paczki”
I Ty, Anecko, tyz pedziała „Sorry, Frodo”? Ino pewnie po holendersku? Niestety nie wiem, jak jest po holendersku „sorry” 😀
Do EMTeSiódemecki
„Pewnie nawet lody, gdyby trzeba je było jeść, byłyby udręką.”
Cyli juz wiemy, EMTeSiódemecko, cego powinni my Ci zabronić – jedzenia lodów! Od tej pory – dzięki temu zakazowi – lody bedom Ci smakowały jesce pikniej! 😀
Do Tubylecka
„A czy wiecie, że ofiarowanie komuś z klasy książki np na gwiazdkę jest dużym nietaktem?”
Jak na gwiazdke, to jesce pół bidy, Tubylecku – wte całom wine mozno zwalić na Świętego Mikołaja 😀
Do Alsecki
„A tak w ogóle, to Tubylec jaja se z nas robi na pewno”
A robi, Alsecko, robi! Wiem to z doświadcenia. Drzewiej na Onetowym forum Polityki Tubylecek robił se jaja ze mnie, jo z Tubylecka i tak ześmy to ryktowanie jaj ciągl ze trzy abo śtyry roki, dopóki Polityka rozwodu z Onetem nie wzięła 😀
Do Emilecki
No to jo, Emilecko, z cystym sumieniem moge pedzieć, ze mój baca i mojo gaździna nalezom do pozostałyk 38 procentów, o ftóryk w telewizji NIE godali. W kozdym rozie nie w tym momencie, ftóry pon Mleczko ukwycił 😀
Do Alecki
„Był to romans stulecia, książka po każdym nowym rozdziale krążyła z rąk do rąk w klasie, wreszcie gdzieś ją wcięło. I świat literatury nigdy się nie dowie, co stracił”
W taki rozie, Alecko, jo uprzejmie informuje, ze jedno z nowo przybyłyk do Owcarkówki osób mo dyplom stolorza. Moze zatem wyryktować takom piknom ławke, ze bez trudu bedziecie mogły we dwie te piknom powieść scegółowo odtworzyć 😀
No to kciuki za Myszkę z całych sił! 🙂
Ale z tym św. Mikołajem, to się nie zgadzam, Owczarku – u nas prezenty pod choinkę przynosi Aniołek! 🙂
Co do odtworzenia naszej wybitnej pod każdym względem powieści – nic z tego – ja już nawet nie pamiętam tytułu tego niezwykłego dzieła! 🙂
Pamiętam tylko ostatni człon tytułu – ‚czyli, jak podrywać Greków na brystol’.
Alicja kochała się wtedy w takim jednym Stawrosie albo innym Stanisie i poderwała go właśnie na rulon brystolu, który upuściła mu u stóp (zamiast koronkowej chusteczki) – a może to już ta fikcja literacka? Mam sklerozę 🙁
A to bez pierwsego cłonu mozemy sie obyć. Wystarcy samo „Cyli, jak podrywać Greków na brystol”. Moim zdaniem taki tytuł brzmi wystarcająco piknie! 😀
Stelianos ci mu było, Also!
I rulon, a owszem. Niestety, on ?ył zakochany w Pięknej Helenie takiej jednej… Za to w książce można sobie było trochę prozę życiową przerobić 😎 I wszystko szło w dobrym kierunku, aczkolwiek z przeszkodami (ta zołza Helena ciągle się tam pętała 👿 )
Ni cholery nie pamiętam treści tego niewątpliwego arcydzieła! 🙂
A co do Pięknej Heleny – przypomniało mi się, jak mój ś.p. Ojciec wrócił do domu nagrzmocony, jak pasikonik i Mama dawała wyraz niezadowoleniu, a On recytował: ” Piękna Heleno, dla ciebie spłonęły mury Troi” itd. No i jak tu się gniewać na takiego? 🙂 Mama ma na imię Helena, oczywiście.
Oj, znowu namieszałam – ma być: nabrzdąkany, jak pasikonik; jak stodoła, to nawalony albo nagrzmocony. I nie pytajcie, dlaczego.
Była tamok zołza? Cyli był tamok tyz wątek kryminalno-sensacyjny! 😀
A jutro przejde sie po holi i sprawdze jakie te pasikoniki som: nabrzdąkane, nawalone, cy jesce jakie 😀
Dobrej nocki! 😀
Dobrej nocy i pięknych snów! 😀
Specjalnie odgrzebałam stare zdjęcie, troche ze skanerem miałam problemy. Tu autentyczny Stelianos ze swoją siostrą Elą, zdjęcie z 1969 roku. Równe 40 lat, już sam się chyba na tym zdjęciu nie pozna 😯
Poznałam go na obozie harcerskim (tzn. Grecy podczepili się pod nasz obóz – mieszkali tuz obok obozowiska, ale nie na terenie). Podrywanie było z marnym skutkiem, oni spogladali na nieco starsze dziewczyny, obciach było zadawać się z podstawówką. Ale po wakacjach już nie byłam w podstawówce. Co z tego, jak w międzyczasie pojawiła się Helena (autentyczne imię). Bylismy dobrymi znajomymi w okresie ogólniaka, jezdziliśmy na jakieś rajdy i przy Grekach nauczyłam się sporo greckich piosenek, które pamietam do dziś. Z romansu jednak wyszły nici, chociaż usiłowania były, rolka brystolu autentycznie z rozmysłem upuszczona u stóp, dobrze, że nie było błota, bo towar deficytowy 🙄
Owszem, podniósł i podał, pogadaliśmy (już wtedy znaliśmy się) i nawet odprowadził mnie na dworzec kolejowy. Niestety, ślepy jakiś był czy co… nie zaiskrzyło 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Stelianos_i_Ela.jpg
Jeszcze dodam o Helenie, która zołzą była jedynie w książce, chociaż swego czasu życzyłam jej połamania nóg – i nie były to życzliwe życzenia z okazji nadchodzącej klasówki czy egzaminu 👿
Oczywiście potem mi przeszło – znałyśmy się, jak to wszyscy z jednego pociagu na trasie 😉
Romans ognisty ze Stlianosem zakończył się, nie wiem, z jakich powodów, ale pamiętam, że rodzina S. była bardzo niezadowolona. Grecy nie chcieli takich związków, bo zawsze planowali powrót do Hellady, jak tylko zmienią się warunki polityczne. Nie wiem, co się stało ze Stelianosem, Helena wyszła za mąż za Polaka i o ile wiem, jest już na zasłużonej emeryturze nauczycielskiej.
Nagrzmocony pasikonik też pięknie! 😀
Miłego dnia! 🙂
Owczarku,
Pewnie, ze wszyscy to znaja, ale chyba jeszcze nikomu się nie znudziło! Dzis po wielkich ulewach nocnych, piosenka (na razie) nieaktualna. Piękne słoneczko. Za to pogoda ducha nie ustajaca. 🙂
….przynajmniej tak sobie wmawiam…..
owcarek podhalański pisze: „Niestety nie wiem, jak jest po holendersku ‚sorry'”
Sprawdziłem za pomocą translate.google.com
angielski – „sorry, Frodo”
polski – „Przepraszamy, Fordo”
holenderski – „sorry, Frodo”
szwedzki – „ledsen, Frodo”
włoski – „spiacenti, Frodo”
ale
angielski – „Sorry, Frodo”
polski – „Niestety, Fordo”
holenderski – „Sorry, Frodo”
szwedzki – „Tyvärr, Frodo”
włoski – „Siamo spiacenti, Frodo”
Ciekawe, jak wiele znaczy w niektórych językach wielka litera. Holenderski zaś wydaje mi się bardzo podobny do angielskiego. 🙂
😯 😆
Rzeczywiście, bardzo podobny! 😆
No to miłego! 🙂
No to teraz Alicjo wszystko składa się w logiczną całość: tyn Grek podrywany na brystol, to był kumpel mój i Kolki. Razem żeśmy popijali i nazywalimy go Bry, bo lubiał wszysko na bry: Brylanty, brystol, bryzol, brytany i brygantyny. I jak kiedyś Ci go odbiła jedna dziewuszka na bryzol, bo już mu sie Twój brystol znudził, to kiedyś z pośpiechu popił bryzol śpirytusem metylowym i ociemniał. Ja mniejwięcej w tym czasie pisałem pod ławką przepiękny epos o królu meneli tzw. Menelaju. Bo jak mnie na trzecim roku szóstej klasy wywaliły z podstawówki, to w niepogodę pisałem pod ławką na dworcu. Ten epos szedł mniejwięcej tak:
Żył król Menelaj straśnie bogaty
Mniał żone piękną Helene.
Un jej kupował precjoza i szaty
A una mniała migrene.
Mniała Parysa, co pasł baranki
Z niem na dancingi chadzała,
Z niem przepędzała wieczory i ranki,
Z niem sie bawiła, szalała.
I porwał Parys piękne Helene
Zrobiła się awantura.
I się pobiły, bo to już taka
Jaśnieksiążęca natura.
I ów Menelaj zebrał kamratów
I zaiwania pod Troje
W powietrzu lata pełno granatów,
A Parys wciąż robi swoje!
Przez lat trzydzieści więził Helenę
I Menelaja obrażał
A król Menelaj stał pod muramy
I tylko pięścią wygrażał!
Podpisałem tu Hómoreska, żeby ktoś tego na poważnie nie wziół, ale któś udarł różek i zostało Hómor. I wszyskie pomyślały, że to pisał ten ociemniały Grek – Homer. Ale wracając do tematu: Być może ten Twój romans również wszedl już do klasyki, bo pamiętam,, że czytałem taki wzruszajacy, że nie mogłem skończyć, bo zalewałem się łzami. Trzy razy zaczynałem i zalewałem się! Bo znowuż jeśli chodzi o Ulissesa, to tyż nie mogłem skończyć, bo po paru stronach morda zwieszała mi się na piersi i usypiałem! A tamten wzruszjący romans to się nazywał „Pręgowata” czy jakoś tak podobnie. To czasem nie Twoje dzieło?
Bry!
Nagrzmocony jak messerschmidt – sprzedaliśmy to znajomemu Niemcowi, bardzo mu się spodobało.
Teraz kiedy idzie do pubu (dość regularnie, jak na młodego naukowca przystało), to powiada, że udaje się na spotkanie z Mr.Messerschmidtem 😉
Tubylcu,
wpis powyżej pisałam, nie widziawszy jeszcze Twojego, więc od razu wyjaśniam, że zazwyczaj witam się tutaj krótkim „bry” 😉
No i wyszło z tym brystolem niezle (bryzol – dobry pomysł, dawno w kuchni nie było).
Ulisessa pociagnęłam aż do 27 strony. Najpierw było do 17, ale potem mi usiłowano wmówić, że kulturalny człowiek… itd. Nic na siłę. Ulisses od kilku lat stoi w biblioteczce przyłóżkowej i czeka na następne 10 stron, a w porywach może i więcej, kto wie.
Pręgowata to stanowczo nie moje i Alsy dzieło (niedokończone). W naszym dziele ślozów nie było, raczej sporo intryg wzgledem tej Pięknej Heleny, no i podchody, jak by tu tego Greka…
Miłego dnia wszystkim 🙂
p.s.Ciekawe, czy p.Szostkiewicz połapał się, że mu tu sobie lekuchno dworujemy z jego opinii o zaśmiecaniu języka w taki sposób 😉
Tubylcu – 😆
ładne 🙂
http://www.gustawbiurowy.pl/komiksy/126.gif
😆
Owcarku-po holendersku „sorry”to: „het spijt me”,
albo „neem me niet kwalijk”,albo pardon!
Hej 🙂
Ależ, Ano – jakie pardony, skoro jak byk stoi sorry. 😆
A swoją drogą, jak brzmi to, co to napisałaś, że sorry? 😀
Ale tak w ogóle „het” to po góralsku „hen, daleko”. „Me” to godajom nase owiecki na holi. A zatem… język holenderski pochodzi od nasego góralskiego! Przynajmniej cynściowo 😀
No, mam nareszcie swojego wybranego Olympusa Sp-560 UZ. Teraz potrzebny mi tylko samochód, żeby ruszyć na podbój świata z aparatem w ręku. 😉
Jędruś,
do ogródka najpierw, jak mówi Ana – tam znajdziesz to i owo 😉
Alsa,
pardony w Belgii po sąsiedzku (też zależy, gdzie), więc może się im mięsza?
Pan Lulek wraca do zdrowia . Już po operacji. Wszystko dobrze.
A może by tak przywieść jakąś kurpiankę?
Zaśpiewalibyśmy mu piosenkę „Żyj kolorowo”
🙂
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-06-17.html
No złapałam chwilę, zjadłam obiad z kolacją i widzę, że Jędruś aparato połucził. No to teraz drżyjcie narody! 🙂
Jędrzejeczek ruszy na łów.
Bardzo się cieszę, poćwicz sobie i pokaż nam trochę uroków życia i okolicy.
Ja od ćwierć wieku ogladam niebo i ptaki z mojego 12-tego piętra i ciągle jestem nimi zachwycona, jakbym je pierwszy raz zobaczyła. Narobiłam im setki zdjęć i ciągle muszę się mitygować, bo wydaje mi się, że takiego pięknego widoku, to jeszcze nie było. 😀
Zresztą znajomi, którzy przychodzą w jakiejś sprawie, zapominają po co przyszli, zapatrzeni w okno.
Ostatnio mój syn złożył mi propozycję przeprowadzki do jego mieszkania, metraż podwójny, bajery, super wykończenie (korek pod tynkiem), ogromny taras – tylko wszystko na parterze.
Popatrzyłam złym okiem i mówię, a na co ja tam będę patrzeć?
Później- co prawda – trochę się zmitygowałam, bo taras jest spory i za ogródek mógły robić i kubatura nieporównywalna, o standarcie nie wspominając, ale się nie palę. Gdzie ja zobaczę takie niebo o trzeciej w nocy?
TesTequ
to lepszy w tym względzie wydaje się translator Windows Live, przetłumaczył:
Nee, dat klopt Frodo.
Czy dobrze, to Ana może skazat. 🙂
Tubylecek za wieszcza robi. 🙂
A Miś zapodaje, że Pan Lulek po operacji i ma się nieźle.
To kłaniaj Mu się od nas Misiu i przekaż, że pozdrawiamy i też ślemy dobre myśli. 😉
To i PonLulecek chorowoł? Na mój dusiu! No to skoda, ze jednak w tej Chłopskiej Zemście nie wziął tego obiezyświatowego kapelusa od mojego wysłannika. Miołby cym choróbska przeganiać. No, ale skoro cuje sie dobrze, to jest najwozniejse! 😀
Udało mi sie spotkać tego pasikonika, o ftórym Alsecka zbocowała. Ale co z tego spotkania wynikło – to juz jest temat na osobny wpis 😀
Hej tam na Tratwie,
Chcialbym dodac ze slowo ‚zolza’ w jezykach arabskich oznacza regularna zone (bez zadnych negatywnych konotacji) 🙂 – Wasz Paffeu
Duzo zdrowia Panu Lulkowi!
Messerschmidtami moja śp. Babcia nazywała wielkie, grube muchy. 🙂
Okreslenie isć na spotkanie z panem Messerschmidtem super! 😀