Komu jest smutno?

Cy komusi jest moze teroz smutno? Pytom, bo chyba nolozłek nowe pikne lekarstwo na smutek – ksiązke Daisy Fay i cudotwórca, co to jom poni Funny Flagg napisała. Pedziołek: chyba, bo przyznoje, ze jesce na nikim smutnym tej ksiązki nie wypróbowołek. Jo sam, kie zacąłek jom cytać, to byłek piknie wesoły. Ba kie cytołek – to robiłek sie jesce weselsy. No to jest sansa, ze kie ftosi smutny po te Daisy Fay sięgnie, to jego smutek obyrtnie sie w radość. Przynajmniej takom malutkom, ale lepso przecie malutko radość niz zodno…

Aaa! Krucafuks! Pomyliłek sie! Autorka mo na imie nie Funny, ino – Fannie. No ale kie ftosi tak śmiesne ksiązki ryktuje, to o takom pomyłke nietrudno.

Kim jest ta tytułowo Daisy Fay? To jest, ostomili, tako siumno nastolatka z południowyk hamerykańskik Stanów, co to na pierwsej stronie powieści mo jedenoście roków, a na ostatniej – osiemnoście. A pocątek tej dziewcyny był taki:

Mama nawet nie wiedziała, że będzie miała dziecko. Tato akurat leżał w łóżku z grypą, więc kiedy przyszedł do niego doktor, mama powiedziała, że nagle wyskoczył jej jakiś wielki guz na prawym boku. Powiedziała: „Niech pan to obejrzy, doktorze!” Doktor kazał tacie wstać z łóżka, żeby mama mogła się położyć. Stwierdził, że ten guz to dziecko, a może nawet bliźniaki. O rany! Ale mama się zdziwiła! Tymczasem to nie były bliźniaki, tylko ja. Mama bardzo długo rodziła, więc tato się wściekł i wyrzucił tego doktora. Kiedy się rodziłam, tak strasznie kopałam, że teraz mama nie może mieć więcej dzieci. W ogóle nie pamiętam, żebym ją kopała. To nie moja wina, że byłam taka gruba. A gdyby tato nie wyrzucił doktora i go nie denerwował, mamie łatwiej byłoby mnie urodzić. Kiedy mama opowiada o tym, jak mnie rodziła, za każdym razem poród trwa coraz dłużej. Tato mówi, że jakby słuchać tego, co mama wygaduje, musiałabym po urodzeniu mieć ze trzy lata, włosy, zęby i tak dalej.*

Heeej! Kie w taki sposób zywobycie tej nasej Daisy Fay sie zacęło, to nimo sie co dziwić, ze potem tyz było ono pokryncone sakramencko. A o tak pokrynconym zywobyciu mozno opowiadać na dwa sposoby: tak, ze włosy z przerazenia stajom dęba abo tak, ze cytelnikowi od cubka głowy jaz po pięty syćko trzęsie sie ze śmiechu. No i na scynście naso Daisy będąco zarozem narratorkom wybrała ten drugi sposób.

Ino jak na pewno zauwazyliście, ta Daisy nie jest tutok jedynym tytułowym bohaterem. Jest jesce jakisi „cudotwórca”. Fto to taki? Krucafuks! To akurat nie zostało wyraźnie pedziane. Cytając ksiązke, mogłek sie ino domyślać. Kie dosłek do ostatniej strony, to moje domysły przerodziły sie w niemal całkowitom pewność. Ale stuprocentowej nadal nimom. Kieby zatem ftosi wędrując po wielkim świecie natknął sie kasi na poniom Flagg, to piknie pytom, coby jom zacepił – ocywiście kulturalnie – i pedzioł jej, ze pewien bidny pies spod Turbacza barzo fciołby wiedzieć, kim jest „cudotwórca”. Kie poni Flagg usłysy, ze informacja mo być dlo bidnego psa, to mom nadzieje, ze zgodzi sie swom tajmnice dlo mnie ujawnić?

A tak w ogóle to z tej ksiązki mozno sie dowiedzieć wielu barzo ciekawyk rzecy. Na przykład kie dojdziecie do strony 93, to bedziecie piknie wiedzieli, jak mozno wygrać konkurs wędkarski. Kie dojdziecie do 201, zrozumiecie, cemu czirliderce moze zalezeć na porazce, a nie na wygranej jej druzyny. A na stronie 290 dowiecie sie, cemu za uzdrawianie ludzi przez radio mozno póść do hereśtu.

Nad jednym sie ino zastanawiom. Cy polecić te ksiązke tym, co cytali Smażone zielone pomidory? No bo to jest podobno najlepso ksiązka poni Flagg. Jo tego nie cytołek – widziołek ino pikny film – ale inksi tak właśnie o tej ksiązce godajom. Moze być więc tak, ze ten, fto jom przecytoł, powie: „No, niezło ta Daisy Fay, niezło. Ale kany jej do Smazonyk zielonyk pomidorów!” Tak więc tym, co najhyrniejsom ksiązke poni Flagg przecytali, to jo polecom Daisy Fay i cudotwórce abo i nie polecom. Syćkim pozostałym – polecom zdecydowanie! I zyce im, coby podcas lektury uśmiali sie co najmniej tak piknie jako jo sie uśmiołek. Hau!

P.S. Wiadomo, ze najblizsy wtorek bedzie pikny. Najblizso środa tyz bedzie pikno. No a cwortek to juz w ogóle pikny bedzie, bo w tym dniu Basieckowe imieniny obchodzimy. Zdrowie Basiecki! 😀

* F. Flagg, Daisy Fay i cudotwórca, tł. M. Tyszowiecka, Warszawa 2008, s. 9-10.