Być jak Tomek Sawyer
– Cóż to, stary, pracuje się, co?
Tomek odwrócił się na pięcie i zawołał:
– Ach!, to ty, Ben! Wcale cię nie zauważyłem!
– Słuchaj, idę się kąpać, wiesz. Może byś poszedł ze mną? Ale, prawda, ty wolisz pracować, no nie?
Tomek obejrzał kolegę od stóp do głowy i zapytał:
– Co nazywasz pracą?
– Jak to, czyż to nie jest praca?
Tomek znów zabrał się do malowania i powiedział z niedbałą miną:
– Może to jest praca, a może nie. Wiem tylko, że tak się podoba Tomkowi Sawyerowi.
– Nie bujaj, że lubisz malować parkany.
Pędzel nie ustawał w pracy.
– Że lubię? Dobryś sobie. Czemu miałbym nie lubić? Nie co dzień zdarza się człowiekowi sposobność malowania parkanu.
To zupełnie zmieniało postać rzeczy. Ben przestał jeść jabłko. Tomek delikatnie głaskał parkan pędzlem, raz po raz cofał się, by zobaczyć, jak to wypadło, tu lub ówdzie poprawił i znów sprawdzał, czy wynik go zadowoli. Ben śledził każdy jego ruch. Coraz bardziej go to interesowało. Nagle powiedział:
– Słuchaj, Tomek, daj mi trochę pomalować!*
Bocycie ten pikny kawałek z Przygód Tomka Sawyera? To było wte, kie ten cały Tomek zostoł srogo ukarany, a kara polegała na tym, ze musioł pomalować caluśki parkan. I co wte zrobił? Ano to, ze zacął wmawiać syćkim przechodzącym kumplom, ze takie malowanie to nie jest zodno praca, ino pikno przyjemność. Pierwsom ofiarom Tomkowego podstępu stoł sie wyzej wymieniony Ben. A potem przychodziły kolejne chłopaki. I syćkie dały sie nabrać! Syćkie uwierzyły, ze Tomek maluje dlo przyjemności, a nie z musu! No i zaroz zacęły go pytać, coby im tyz pozwolił malować. Wte Tomek „łaskawie” zgadzoł sie odstąpić kolegom pędzel. W dodatku nie za darmo! Musieli mu jakosi za te „przyjemność” zapłacić! I tym oto sposobem siumny Tomek Sawyer nie tylko wykpił sie od kary, ale jesce całom kupe piknyk fantów nazbieroł.
Tak to sie działo ponad sto roków temu. Za to niedowno, jakosi przed trzema abo śtyrema tyźniami, Felek znad młaki, co to jest najbogasty w mojej wsi, postanowił odnowić płot wokół swojej chałupy. Ino samemu to mu sie malować nie fciało. Na wynajęcie robotnika z kolei zol mu było dutków. Ba przybocył se ten hyrny socjotechnicny zabieg Tomka Sawyera. No i postanowił zrobić podobnie. Postanowił, ze bedzie tak samo sprytny. Wziął wiaderko zielonej farby, wziął pędzel, wyseł przed chałupe i beztrosko pogwizdując zacął malowanie. Niedługo potem przechodziła tamok mojo gaździna.
– Witojcie! – pedziała. – A co to? Widze, Feluś, ze pracujecie piknie?
– A! To wy krzesno! – zawołoł Felek uśmiechając sie chytrze do siebie. – Jakosi wcale wos nie zauwazyłek.
– Bo cały cas ino na płot poziros, to nic dziwnego, ze nie zauwazyłeś – odrzekła gaździna, a jej słowa kapecke zbiły Felka z tropu, bo bocując ksiązke pona Twaina, spodziewoł sie on usłyseć inksom odpowiedź.
– A… a nie powinniście, krzesno – zacął niepewnie Felek – pedzieć mi, ze idziecie sie teroz kąpać?
– Kąpać? O cym ty godos, Felek? – zdziwiła sie gaździna.
– No bo tak Ben pedzioł Tomkowo Saw… E, niewozne! – Felek w ostatniej kwili ugryzł sie w język. Pomyśloł, ze najlepiej bedzie, kie od rozu przejdzie do rzecy, bo inacej rozmowa pódzie nie wiadomo w jakim kierunku. – Jo tam lubie malować płoty! Barzo lubie! Heeej! Nie co dzień zdarzo sie cłekowi sposobność malowania płota!
– Ano nie co dzień – przyznała gaździna. – To wies, co Felek? Kie juz skońcys malować ten płot, to potem mój pomaluj.
– C-c-cooo? – Ku zaskoceniu Felka bieg wydarzeń stawoł sie coroz bardziej niepodobny do historyjki opisanej przez pona Twaina.
– No przecie pedziołeś, ze lubis płoty malować. – Gaździna przybocyła Felkowi jego własne słowa. – A mój płot tyz odnowić by sie przydało. Tymcasem chłop mój siedzi jesce na holi, więc nie moge teroz na niego licyć.
– N-n-no d-d-dobrze – zgodził sie Felek, bo po tym, co przed kwileckom nagodoł, głupio mu było sie nie zgodzić.
Gaździna uciesyła sie piknie. I posła ku swej chałupie. A Felek wrócił do malowania. Ale juz nie pogwizdywoł. Jaz tu nagle przysła Janiela.
– Witojcie! – zawołała.
– A, witojcie – burknął Felek.
– Nie pomalowalibyście mojego płota? – spytała Janiela.
– Eee… a cemu jo? – Felka chyciło jakiesi takie dziwne przecucie, ze to chyba nie bedzie najpikniejsy dzień w jego zywobyciu.
– No bo właśnie dowiedziałak sie, ze wy barzo lubicie płoty malować – wyjaśniła Janiela. – A skoro tak lubicie, to pomalujcie tyz mój.
– I mój! – doł sie znienacka słyseć głos Wincentego.
Felek obyrtnął sie do zadka. Za nim stoł Wincenty we własnej osobie. Jakosi zblizył sie do Felka tak, ze Felek w ogóle tego nie zauwazył.
– Noo… nooo… wiecie… -zacął sie plątać. – Jo byk barzo chętnie wom te syćkie pikne płoty pomalowoł, ale… ale… nie bede mioł casu. Mom spotkanie z pewnym miemieckim biznesmenem.
– A to nic nie skodzi! – pedziała Janiela. – Jo moge pockać. Wincenty na pewno tyz. Spotkocie sie z tym Miemcem. Pogodocie se. A kie to wase spotkanie sie skońcy, to pódziecie pomalować nase płoty. Zgoda?
– Zgo… zgo.. zgo-da – pedzioł Felek, bo co inksego mógł pedzieć? Mioł sie przyznać, ze to co godoł o swoim zamiłowaniu do malowania, to były ino bździny?
No i zadowoleni Janiela i Wincenty posli do swyk chałup. Kie sie oddalili, Felek z wściekłościom prasnął pędzel na ziem i kopnął stojące na ziemi wiaderko z farbom. Farba sie wylała, a Felek nie zauwazył, ze wdepnął w niom, kie rusył do chałupy. Weseł do domu i dopiero kie przeseł całom sień, to zauwazył, ze zostawio za sobom zielone ślady. Zanim zdązył brzyćko zakląć, zadzwonił telefon.
– Halo? – spytoł Felek.
– A, witojcie! – w słuchawce odezwoł sie głos sołtysa. – Cało wieś godo o tym, zeście straśnie polubilił malowanie płotów. Cy to prowda?
– Yyy… – odpowiedzioł Felek.
– Głupie pytanie! – zaśmioł sie sołtys. – Niby cemu miałaby nie być to prowda! No to posłuchojcie, Felek, kie ino bedziecie mieli wolnom kwilecke, to wpadnijcie do mnie. Mój płot downo nie był odnawiany i juz nawet sam fciołek go pomalować, ale skoro wy tak barzo lubicie to robić…
– Ale moze wy tyz lubicie, krzesny? – Felek próbowoł jakosi wymigać sie od kolejnego malowania. – Nie bede wom odbieroł tej przyjemności.
– O to właśnie idzie, ze dlo mnie to nie jest zodno przyjemność – odrzekł sołtys. – Całe scynście, ze dlo wos jest. I wy bedziecie zadowoleni, i jo.
Felek był załamany. Niestety na telefonie od sołtysa sie nie skońcyło. Kie hyr o rzekomym nowym zamiłowaniu Felka rozeseł sie po wsi, to kozdy, fto mioł choćby ino najmarniejsy połamany płotek, seł ku nasemu wiejskiemu bogacowi i pytoł o to samo, o co wceśniej popytali mojo gaździna, Janiela, Wincenty i sołtys. Kie Felkowi zdało sie, ze nimo juz we wsi nawet jednej śtachety, o ftórej pomalowanie nie zostołby poprosony – znów mojo gaździna ku niemu przysła.
– Witoj, Feluś! – pedziała. – Wies co? Storo Jaśkowo, co to jest najbidniejso we wsi, nimo śmiałości, coby kogokolwiek o cokolwiek popytać. Ale jo se tak pomyślałak, ze moze i jej byś płot pomalowoł?
– Storej Jaśkowej? – zdziwił sie Felek. – Przecie ona nimo płota!
– Ano nimo – zgodziła sie gaździna. – Ale mógłbyś jakisi płot jej kupić, ogrodzić nim jej chałupe, a potem bedzies mógł go piknie pomalować.
To powiedziawsy, gaździna obyrtła sie i posła do domu. Zanim jednak odesła, przez uchylone Felkowe okno dosły do jej usu straśliwe krzyki: Nienawidze Tomka Sawyera! Nienawidze Tomka Sawyera! Krucafuks! Jak jo nienawidze Tomka Sawyera!!!
Gaździna przystanęła i zacęła sie głośno zastanawiać:
– Cemu on tak nienawidzi sympatycnego Tomka Sawyera?
Nagle jom oślniło. Zrozumiała syćko!
– O, Jezusicku! – zawołała.
I całom droge do nasej chałupy nie telo przesła, co przeturlała sie ze śmiechu. Ale postanowiła oscędzić bidokowi wstydu. Nikomu o swym odkryciu nie pedziała. Ba jo piknie o nim wiem, bo dowiedziołek sie o syćkim od mysy, co to w Felkowej chałupie se miesko.
A Felek? No cóz. Nie mioł wyjścia. Musioł zrobić to, do cego sie przed syćkimi zobowiązoł. Ale piknie skońcył całom robote, zanim jo z moim bacom z holi wróciłek. Tak więc teroz, ostomili, juz bez trudu traficie w moje strony. Kie przyjedziecie pod Turbacz, to pytojcie o wieś, we ftórej syćkie płoty som piknie świezo pomalowane. Kie takom wieś nojdziecie, to bedzie właśnie ta, we ftórej jo mieskom. Hau!
* M. Twain, Przygody Tomka Sawyera, przeł. K. Piotrowski, Warszawa 1973, s. 22.
Komentarze
Oj, wpadł Felek we własne sidła, dobrze mu tak, weredzie 🙂
No, nie taki on wereda, skoro jednak od zobowiązań się nie wykręcał i płoty pomalował.
Chyba sobie odświeżę Tomka Sawyera, wczoraj odkurzałam książki i natknęłam się na, odłożyłam do biblioteczki przy łóżku pod tytułem: „książki do czytania”, słowo daję, że przecież się z Owczarkiem nie umawiałam i pojęcia nie miałam, o czym dzisiejszy wpis będzie 😯
Ale zbieg okoliczności 😯
Jakże żaluję, że nie mam już Tomka Sawyera w bibliotece. Chętnie bym sobie poczytala.
A Felka wcale nie żaluję, chociaż, jak slusznie zauważyla Alicja , nie taki on zly, jeśli dotrzymal zobowiązań. A jeżeli jeszcze przy okazji postawil plot Jaśkowej i go nadodatek pomalowal, to należy mu się uznanie! 🙂
Swietne, swietne!!!
Ja tez sie z Owczarkiem nie umawialam, a ostatnio podobna historia zdarzyla mi sie z synkiem. Starajac sie wychowywac przez wlasny przyklad, naopowiadalam synkowi jak to lubie sie uczc do egzaminow. Myslalam, ze sklonie go taka gadka do ochoczego wykonywania zadan domowych. Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy mi oswiadczyl, ze dla niego zadania domowe to udreka i czy ja bym nie mogla mu tego zrobic, skoro tak lubie:)))).
Czasy sie zmienily? Jesli tak, to jakie fortele sa na czasie?
Witojcie!
Owcarecku tak se myśle co gazdów podturbacowy wsi trza chwolić jak
i Felka za konserwacje śtachetkowych płotów i perspektywistycne
myślynie. Cłek nie zawse mo ze sobom ciupazke, a malówana
śtachetka moze jom zastąpić w potrzebie. W taki Hameryce śtachetkowych
płotów nie ustawiajom, ciupazek nie majom i musom se ryktować
jakoweś bejsbolowe kijecki, co to tak, jak i nase śtachetki mogom być
inacy uzyte.:)
No tak, jo se tu godom, a niedzielno kacka sie sama nie upiece.:):)
Chciał być Felek Tomkiem,
Stanął więc przed domkiem.
Sprzedać chciał robotę,
Jął malować płotek.
Nikt się nie dał nabrać,
Sam się musiał babrać.
Teraz radość wielka:
Piękne dzieła Felka!
Do Alecki
„słowo daję, że przecież się z Owczarkiem nie umawiałam i pojęcia nie miałam, o czym dzisiejszy wpis będzie”
Wse, Alecko, jest tako mozliwość, ze jo sie od Zorro dowiedziołek, co u siebie ryktujes. No ale faktycnie to zbiego okolicności. W końcu jo tyz wceśniej nie mogłek wiedzieć, jakie som Felkowe plany 😀
Do Hortensjecki
„Jakże żaluję, że nie mam już Tomka Sawyera w bibliotece. Chętnie bym sobie poczytala.”
Podejrzewom, Hortensjecko, ze w księgarniak to powinno być do kupienia, choć pewności nimom. Trza by sprawdzić. Tak w ogóle to jakosi bardziej mi sie podobały „Przygody Hucka”. Ale Tomek Sawyer tyz pikny! 😀
Do Tsubakecki
„Czasy sie zmienily? Jesli tak, to jakie fortele sa na czasie?”
W sprawie forteli, Tsubakecko, to jo se myśle, ze najlepiej do pona Zagłoby sie zwrócić. Nie wiadomo ino, cy on jesce zyje. Ale jo se myśle ze tak. Myśle, ze swymi hyrnymi fortelami, to on nawet Śmierztecke w pole wywiódł 😀
Do Jasiecka
„W taki Hameryce śtachetkowych płotów nie ustawiajom”
Za to na Dzikim Zachodzie stawiali płoty z drutem kolcastym, ale to juz inkso historia…
„No tak, jo se tu godom, a niedzielno kacka sie sama nie upiece.”
Ani sie sama nie zje! Kieby, Jasiecku, było potrzebno jakosi pomoc w jedzeniu tej kacki, to doj znać 😀
Do TesTeqecka
„Teraz radość wielka:
Piękne dzieła Felka!”
Do nieftóryk z tyk dzieł som nawet przycepione ik tytuły: UWAGA! SWIEŻO MALOWANE! 😀
Bry!
Chłodny, ale słoneczny dzionek.
Na moim wydaniu Tomka S. (Iskry, ’88) jest napisane – *Klasyka młodych* . To się trochę odmłodzę 😉
Pamietam,ze najpierw widzialam film o Tomku,a potem dopiero ksiazke przeczytalam i bardzo ja polubilam.Potem namawialam syna do tej lektury,ale on „durak” wolal Harypotery,czy jakos tak 😮 Nie wie biedak ile stracil,coz takie czasy!
A Felkowi przez przypadek udalo sie kupe dobrych uczynkow wyrychtowac 🙂
Salute amici.
Ps.zla jestem,bo fortune na los wydalam,a fortuna kolem (do mnie) sie nie potoczyla 🙁
Ano,
nic się nie martw, Fortuna na pewno się uśmiechnie do Ciebie! 🙂
Z tego, co jo wiem, fortuna w dalsym ciągu sie krynci. No to pewnie jesce sie kapecke pokrynci i wreście obyrtnie sie na korzyść nasej Anecki 😀
Wolalabym jednak,zeby mi tu fortuna usmiechow nie wysylala,i lepiej,zeby juz przestala sie tak krecic,bo wywierci mi dziure w kieszeni!!!! 😉
Mrrrał!
Tak to jest, gdy człowiek prrróbuje udawać, że lubi rrrobić coś, czego faktycznie rrrobić nie lubi 😉
W prrraktyce, żeby taki numerrr przeszedł, to człowiek musiałby być…
czymś więcej niż człowiekiem.
Pozdrrrawiam wieczorrrnie
Blejk Kot
PS. „Jeżeli człowiek mógłby być skrzyżowany z kotem, udoskonaliłoby to człowieka, kota wręcz przeciwnie”- Mark Twain
Tej myśli pona Twaina nie znołek. Mom nadzieje, ze Felek tyz jej nie zno, bo inacej to zaroz wynajmie jakiego salonego naukowca, coby skrzyzowoł go z kotem mojej gaździny 😀
Biedny Felek! Nikt mu nie powiedział, że ‚kalkowanie’ literatury to kiepski pomysł na życie. 🙂
Czy ktoś wie, gdzie się podziewa złota jesień? U nas szaro, buro i ponuro,a na dokładkę pada. 🙁
Mimo wszystko – miłego dnia! 🙂
Mrrrał!
W sobotę byłem na działce i pogadałem sobie chwilkę z moim przyszłym sąsiadem (od strrrony południowej).
On twierrrdził, że Pani Z. J. przeziębiła się i wzięła sobie elśtyrrry na tydzień.
Tylko ja nie wiem, czy temu sąsiadowi można tak do końca wierzyć.
(Rudy jest i ma fatalną opinię w okolicy. Zwłaszcza w kurrrnikach)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Jeśli tylko na tydzień, to da się wytrzymać. 🙂
Uważaj z tymi znajomościami, Blejku, bo jeszcze ta fatalna opinia przylgnie i do Ciebie. 🙂
Gdyby nie wczesna pora, to chyba bym sobie coś wypiła (nie herbatę mam na myśli, ale coś, co dawniej można było od 13.00), a to wszystko przez synka. Zawiadomił mnie telefonicznie, że jeśli mam ochotę, to mogę sobie zarezerwować czas 31 października i przyjść do USC na ślub w bardzo ścisłym gronie – oprócz Młodej Pary przewidziana jest obecność sióstr MP (po jednej sztuce), Natalki, mamy PM, mnie i R. Z tego grona też świadkowie będą. Termin może się zmienić, bo to podobno trzeba mieć jakieś obrączki, a oni nie wiedzą, czy w tym czasie uda się kupić
😯 😯 😯
Poczekam do 11.00 i jednak strzelę sobie szklankę piwa.
Na zdrrrowie Also! 😀
Wiesz, paździerrrnik to jest trrrudny miesiąc dla kociąt.
Warrriują, drrrażnią się i ogólnie dostają jakiejś głupawki.
Trzeba przeczekać 😉
Z drrrugiej strrrony przyznać muszę, że gdyby mnie którrreś taki numer wycięło to trrrochę bym się wściekł.
Ale z trzeciej strrrony (po cichutku) byłbym odrrrobinę dumny.
Bo dorrrosły kot tym się rrróżni od malucha, że chodzi swoimi własnymi drrrogami.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Dziękuję, Blejku! Moje kocię już od dawna chodzi własnymi drogami, więc była pora przywyknąć, chociaż wciąż jeszcze potrafi zaskoczyć, jak widać. 😉
O mamo, Also!
Jak ja bym chciała, żeby mnie tak moje zawiadomiło, obojętnie w jakiej formie. 🙂
A Tsubaki, co znaczy?
Witaj w Owczarkówce! 🙂
W sprawie Złotej Jesieni chyba trzeba zażalenie złożyć. Od wtorku – środy temperatury w dzień 1-3 stopni.
Jadę do Kielc i paletko trzeba zawdziać. Brrrr! 🙁
Z Felkiem wiążę pewne nadzieje.
Poczekam do przyszłego roku. Może Felek tak się rozsmakuje w malowaniu, że zechce mi chałupę pomalować. (rozmarzona kufa)
Mało! Czapkę ciepłą trzeba będzie zabrać. Żarty jakieś niesmaczne. 🙁 🙁
Wpadam na chwilke do budy,zeby wszystkich powitac 🙂
Uciekam,bo ide sie edukowac!
U nas pol na pol troche lata,troche jesieni………………no to tymczasem,hej.
Bry!
U mnie jesień, słoneczna, ale zimna, w nocy już był przymrozek.
Also,
toż szczęście Cię spotkało, a Ty narzekasz! A co byś powiedziała, gdyby Eli zamarzyło się wielkie weselicho, bała sukienka i pięknie jednako przydzianych (na koszt organizujących wesele) 5 drużek i tyluż drużbantów?!
A potem jubel w wystawnej restauracji na, powiedzmy, 70 gości, a co, jak szaleć, to szaleć!
Moi poszli do urzędu z dwoma świadkami, załatwili sprawę i cześć. Za jakiś czas chińska część rodziny nie strzymała i zrobiła spotkanie dla najbliższej rodziny, czyli ok 50 osób plus Młode i my dwa. Wyszło jak całkiem spore wesele 😯
Ale to oni chcieli nam się przedstawić 😎
Teraz zaproszeni jesteśmy do Młodych na święta – ponieważ wszyscy mieszkają w sąsiednich blokach, będziemy, jak ostatnio, włóczyć się po kolejnych mieszkaniach. Też fajnie 🙂
A, to jednak Tsubaki nowa? A już myślałam, że przegapiłam i wstydziłam się przyznać. 🙄 Też witam serdecznie! 🙂 Co do forteli na potomstwo, to z doświadczeń budowiczów wynika, że nie ma takich, które działają na wszystkich. Z doświadczeń Twoich i Felka wynika, że sposób na Tomka S. rzadko się sprawdza. 🙂
mt7 – nie zapomnij o rękawiczkach, a najlepiej przełóż podróż na przyszły tydzień, jak już pani Z. J. wróci z elcztery.
O, Alicja się przecknęła po wczorajszym świętowaniu! 😉
Toż jestem szczęśliwa, ale ta forma! U nas ostatnio taki ‚trynd’, że to Młodzi płacą za swoje wesele, więc co mnie by to obchodziło, zwłaszcza, że te jednakowe drużki i drużbowie to chyba niezbyt popularne. Swoją drogą, ciekawa jestem reakcji Mamy mojej prawieżesynowej – ja już od dawna nauczona, że nie należy się wtrącać, ale Ona wciąż ma z tym problem.
No, ale wystarczy tego dobrego.
Also,
święto Dziękczynienia jest dzisiaj i dzisiaj właściwe świętowanie. Wczoraj byłam bardzo pracowita, zebrałam plony ogródkowe (słusznie, był właśnie pierwszy przymrozek!), usmażyłam konfitury z żurawiny, zamarynowałam świństwo na dzisiaj, jakieś porządki robiłam i diabli jeszcze wiedzą, co – przy okazji wypiłam prawie wszystko wino, przeznaczone na dzisiejszy dzień, dokupić nie ma gdzie, bo dzisiaj wszystko nieczynne 😯
Jerzor wygłosił wczoraj herezję, że on od wina to właściwie woli soki owocowe (zakupił był jakiś ananasowo-mango-cośtam). No więc teraz, kiedy on sobie na rowerek, to ja nalałam tę resztkę, co się chłopina ma męczyć, niech popija soczek 😉
Tez tak bym chciala,zeby moj syn w przyszlosci ino powiadomil,gdzie,kiedy i o ktorej nalezy sie stawic,co by ceremonii zaslubin nie przegapic!! Nie znosze tej calej pompy wokol slubow,chrzcin,bierzmowan itp.
Poza tym wrocilam z edukacji.Ledewo trzy tyznie temu zaczelismy nasze italianskie kursowanie,a tu wakacje zarzadzili. 😮 Do kitu z tym.Ja chce do szkoly!!
My,stare konie na wakacje juz nie mamy czasu!!!Jak tak dalej pojdzie,nie zdaze swojej wiedzy wykorzystac 😉
Salute amici.
Wszystko mi się już zajączkuje! 🙁
Miłego świętowania! 🙂 Swoją drogą, to mógł wczoraj się zwierzyć z tych preferencji, nie musiałabyś dzisiaj o suchym pysku obchodzić.
Padł serwer pocztowy, może niedługo naprawią.
Gdzieś nam Małgosia przepadła…
Ano – Tobie trzeba by przyszyć tarczę „Wzorowy uczeń” – były takie za moich wczesnych szkolnych lat. 😀
A długie te wakacje będą?
Nic Ci się Also, nie zajączkuje.
Alicja wcześniej ogłaszała świetowanie 27-lecia pobytu w Kanadzie.
Tak od 7 października do weekendu, a teraz nagle przerobiło się w Dzień Indyka. 😉
Nie mogę jechać do Kielc później, bo jadę na wyjazdową sesję mojego stowarzyszenia. Gorzej będą mieli izraelscy goście, mam nadzieję, że wezmą coś ciepłego ze sobą. 🙂
Oj, lepiej niech wezmą – oglądałam prognozę pogody. 👿
Chyba jestem masochistką – znowu TV. 🙁 Głupich nie sieją – sami rosną. Jeśli przyśni mi się posłanka Kempa, to będę mogła mieć pretensje tylko do siebie.
Miłego Święta Dziękczynienia, jak zimno, to świętowaniem rozgrzać się można 😉
A co do forteli, ja w dzieciństwie byłam ofiarą takiego w drugą stroną. Moja kochana ciocia mawiała, cieplutko i spokojnie: „Jak chcesz… to możesz pozmywać”. No i nie było rady, zmywało się, a nawet sam proces zmywania był jakby sympatyczniejszy 😆
Ciekawa jestem, czy ten ‚fortel na odwyrtkę’ podziałałby na współczesne dzieciaki? 😆 Wypróbuję na małej chudej, ale ‚czarno widzę’.
Coś tam jeszcze do poduchy sobie poczytam i się udaję w wiadome objęcia.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Przepraszam za określenie ‚Dzień Indyka’, którym mogłam dotknąć osoby świętujące.
Nie miałam takich intencji i serdecznie życzę wszystkim zainteresowanym miłych obchodów. 🙂
Znikam do poniedziałku.
A mi jest trochę szkoda Felka. Ale tylko trochę. 🙂 Za to pożytek z nieudanego fortelu bardzo wymierny. Wyrazy uznania dla mieszkańców wsi za refleks . 😀
Also,
Jestem straszliwie zajęta. Ledwo się wyrabiam. 🙁 Do tego komp jest wieczorami zajęty bo te nasze konferują na gg. 🙂
Fortel opisany przez Panią Doroteckę na moją córkę nie działa. Dzisiejsze dzieci zdecydowanie potrafią otwarcie powiedziec, że im się nie chce. 🙁 🙁 🙁 Trzeba nalegać, tłumaczyc, kazać. Ostatnio , gdy poprosiłam , by posprzątała w pokoju, z entuzjazmem wykrzyknęła „Dobrze mamusiu”, a po chwili zaczęła intensywnie ziewać i stwierdziła, że bardzo przeprasza, ale sprzątanie musi poczekać, bo ona ledno stoi na nogach i musi iść spać. 😯
Przypomniał mi się fortel zastosowany przez moją Weronikę, gdy miała jakieś 3 lata. Zachciało jej się czekoladki. Powiedziałam, że dostanie, jak pozbiera wszystkie zabawki poroznoszone po korytarzu i kuchni. Pomyślała, poszła do swego taty. Tata pyta się mnie , czy może dać, potem tłumaczy, że nie da bo mama kazała jej posprzatac najpierw, a ona tego nie zrobiła. Pomyślała, pozbierała zabawki z korytarza. Przyszła do mnie, sprawdziłam korytarz- pusto. Wszystko powrzucała do kuchni na podłogę, zamiast do skrzyni. Kazałam posprzątac w kuchni. Pomyślała, poszła do swego taty. Nie dał sie nabrać. Poszła posprzątała w kuchni, dostała w końcu batonika i jedząc go roznosiła z powrotem wszystkie zabawki po korytarzu i kuchni. 😐 Ciekawe, kto tu postawił na swoim?…..
Witam wszystkih i szanownego Owczarka ulubionego:)
„Tomek Sawyer” to jest cuś, choć z tego, co pamietam wolałem „Przygody Hucka”, ale dawno obie rzeczy czytałem strasznie.
Wypadałoby odświeżyć, ale w domowej bibliotece też nie mam niestety.
W ogóle zresztą Mark Twain jest ciekawy.
A w sprawie forteli, nie wiem, czy to forte, ale moja mama ma zawsze zwyczaj zadawać pytanie „Robisz sobie herbatę/kawę” (acz właściwie to ją nie interesuje, bo chce, bym ja jej zrobił)
Klucz jest w tym, że cokolwiek odpowiem, to jej coś do picia zrobic muszę:), bo jak powiem nie, to ona proszącym głosem: a szkoda, bo bys i przy okazji mi zrobił, ale jak nie, to nie.
No i wtedy musże zrobic, bo mi głupio:)
A jak powiem, że se robię, a no to zrób i mi:)
Więc tyż wtedy się nie da odmówić.
Jak widać nie tylko dzieci fortele stosują:)
Pozdrawiam.
mt7 – wracaj zdrowa! 🙂
Małgosiu, mam nadzieję, że ten brak czasu przekłada się na finansową satysfakcję. 😉
Myślałam, że to gg to tylko w czasie weekendu – ja wtedy nawet nie próbuję dopchać się do swojego komputera. Ale cieszę się, że panienki utrzymują kontakt – mam nadzieję, że Natalka skorzysta, bo mówię jej np., że Wera lubi czytać książki, więc może to ją zachęci do samodzielnej lektury, bo jak na razie, to ‚poczytaj mi, babciu/ dziadziusiu’.
U mnie gradobicie. 🙁
Bry!
U mnie raz leje, raz słońce, ale jest dość zimno, 8C.
Trochę zaglądam na blogi, trochę sprzątam – nie mogę tak cięgiem sprzatać, trzeba przysiąść i odpocząć!
A sprzątam gruntownie, coś mnie naszło.
Co rusz muszę wynosić jakieś pająki i pajączki – wściekły się, czy co?! Cóż to, hotel?! Rozumiem, że pada, ale niech se idą do garażu albo pod daszek drewutni, o!
A miłego dnia nikt dzisiaj nie życzył 🙁
Rozumiem, że 13-go, no ale tym bardziej, tym bardziej przydałyby się życzenia miłego!
Ale zimno, ale mróz 😆
Hm, pytanie do budowiczów wszystkich:)
Ukazął się mój komentarz?
Bo ja widzę info, ż eczeka na ackeptację, a żadnych linków w nim nie wrzucałem.
Zawsze komenty u owczarka natychmiast się ukazywały, a ten jest z 14.15, więc jakby go nie było, to ja się tak nie bawię:)
Pozdrówka.
Wkurza mnie ten Łotr! 👿
Ale zimno, brrr…. mt7 – Ty jeszcze w domu czy już w Kelcach? Ubieraj się ciepło i pilnuj torebki! 🙂
Kicia po kolejnej wizycie u lekarza – po polepszeniu nastąpiło gwałtowne pogorszenie – ręce opadają!
A mnie gardło zaczęło okropnie boleć. 🙁 Do rzyci, a nie do życia jestem.
Also,
Co lekarz mówi? Moze badań wszystkich nie zrobili i źle leczą? 🙁
Tez się cieszę, że Weronika znalazła koleżankę, z którą się świetnie dogaduje. A z tymi ksiażkami ostatnio to jest tak, że ja ją gonię cześciej niż ona sama siada. Już ponad rok temu zmieniłam zasady- ona mi czyta. Dodam, że potrafi sprawdzać , czy słucham uważnie. 😀
Ten nawrót to podobno dlatego, że przestaliśmy podawać antybiotyk (skończył się ) – dzisiaj Kicia dostała jakiś nowy w zastrzyku – ma działać przez dwa tygodnie. Za tydzień czwarta autoszczepionka.
Z czytaniem próbowałam różnie – N. jedną stronę, ja dwie, ale kiepsko idzie, a dziadek to już w ogóle beznadziejny przypadek – czyta wnusi z zaangażowaniem i pasją, więc co się mała chuda będzie wysilać, skoro nie musi.
Czekam na film w TVP2, ale nie jestem pewna, czy dam radę, bo kiepsko się czuję. Na wszelki wypadek
dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Witojcie!
No to zima sie zacyna. Mój baca rynce zaciyro i sanie juz kozoł ryktować,
Godo, ze ta zima bedzie długo i ceprów z dudkami nie braknie.
Owcarecku, a swojom bude na zime mos juz łogaconom?
Śnieg!!!!! I to jaki?! 😯
Mimo to – miłego dnia! 🙂
Ano pikny! Ale – odpowiadom na Jasieckowe pytanie – u mnie jest cieplutko. Tak ze jeśli teroz komusi zimno – to piknie zaprasom 😀
Jaz sie nie moge, ostomili, powstrzymać od opowiedzenia wom prowdziwej historii, ftóro wydarzyła sie wcora w pewnym śpitalu w pewnym mieście. Otóz w śpitalu tym w jednym pokoju lezom se trzy ponie. Syćkie trzy som świezo po operacji i na rozie zodnej z nik nie wolno sie rusyć z wyrka. Przez najblizse dni majom lezeć i ślus. No i jednom z tyk poń odwiedziła wcora jej córka. Przy okazji postanowiła ona dopomóc pozostałym dwóm pacjentkom. Podała im lekarstwa, po ftóre samodzielnie nie mogły sięgnąć, nakarmiła je, a jednej z nik wmasowała jesce jakomsi maść przeciwbólowom. Po pewnym casie przysła pielęgniarka. No to owa córka poinformowała jom, co juz zrobiła dlo tyk dwók pacjentek. I co? Myślicie, ostomili, ze poni pielęgniarka podziękowała za wyręcenie jej w obowiązkak? O nie! Pielęgniarka zawołała z wyrzutem tak: „Ale przecież tym paniom należało jeszcze podać basen! Dlaczego pani tego nie zrobiła?!” Przysięgom, ze jest to autentycno historia! I świezo. Jesce doba nie upłynęła.
A teroz juz uciekaca, ale mom nadzieje, ze z wiecora na dłuzej tutok wpodne. A moze jakisi nowy wpis sie pojawi? Ano… obacymy 😀
Alicjo, jak mogłaś tak potraktować pająki – i to tak chętne do współpracy 🙂
http://pokazywarka.pl/szal/
Witajcie!
Nauczycielom z blogu – dużo zdrowia i odporności z okazji Dnia
nauczyciela! 😀
Owczarku, a ja, naiwna, myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, jeśli chodzi o służbę zdrowia! Jakżeż się myliłam…
emi – niesamowite z tym szalem. 😯
Owczarku, szok!!!!! Jak Alsa byłam pewna, ze nic mnie nie zadziwi ani nie zbulwersuje bardziej od tego, co sama widziałam w polskich szpitalach. 🙁
Bry!
Rześko z rana, ale słonecznie i ładnie jesiennie, niebo błekitne i kolorowe liscie, już mi się nie chce rok w rok fotografować tego *kiczu Natury*.
A propos fotografii z podróży, znajdują się one tutaj, kto ciekawy, niech zerknie, wszystkie umieściłam w osobnych albumikach z nadtytułem Polska-2009:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/
Selekcję zrobiłam *drastycną*, było tego dużo więcej, zostało w archiwach.
No tak, ta córka odwiedzająca matkę w szpitalu to niedomyślna gropa jakaś, poza podaniem kaczki nie mogła to jeszcze pacjentki umyć, prześcielić łóżka i tak dalej?! Doprawdy, ci odwiedzający 🙄
Od siebie dodam, że byłam u mojej sparaliżowanej szwagierki w szpitalu w Szczecinie (neurologia), codziennie ktoś u niej bywał kilka godzin (myśmy byli pół dnia) i ciągle się przy niej coś robiło, zabiegi kosmetyczne, masaże etc., a przy okazji przy dwóch innych pacjentkach, też niezle unieruchomionych. Pielęgniarki jednakowoż były bardzo wdzięczne, nie tylko za tę pomoc, ale i za samo bycie i dotrzymywanie towarzystwa pacjentkom, z którymi rodzina szwagierki szybko się zaprzyjazniła. Inna sprawa, że to wydział bardzo trudny i przypadki ciężkie, sporo osób unieruchomionych i właściwie 2 pacjentów na jedną pielęgniarkę to byłoby dużo pracy, a przypada ich znacznie więcej, każda pomoc się liczy.
Dodam, że Teresa jest już w Choszcznie na rehabilitacji i są znaczne postępy, paraliż prawie ustąpił, ale trzeba się jeszcze sporo napracować, żeby odzyskać względną swobodę ruchu.
emi,
moje pająki tak nie przędą, zresztą, musiałabym mieć hodowlę i mieszkanie zasnute pajęczynami, a nawet jakis dodatkowy skup prowadzić! To są pospolite maciupkie pajączki na bardzo wysokich nogach i raczej do niczego się nie nadają, tylko to łażenia po kątach. A pajęczyny ichnie też jakieś mikre takie…
A cóż to – drogi do Budy zawiało?!
Nie zawialo,nie zawialo ino zeba polamalo!! 🙁
Wczoraj byl przecie 13-y!! Pol trzynastki minelo,kiedy zasiedlismy do stolu.Pomyslalam,ze fajnie jest,bo ta pechowa 13-ka jakas szczesliwa sie okazala? No i stalo sie,nagryzlam ciabate i zeba licho wzielo.Musielismy w te pedy, gnac do spoldzielni dentystycznej.Pol dnia strawilam w poczekalni…………………ale tradycji stalo sie zadosc.Ma ktos jeszcze watpliwosci,ze 13 jest rzeczywiscie pechowa,bo ja nie!!
Hej.
Ps Also ,wakacje trwaja caaaaaaaaaaaaaaale dwa tygodnie!
A co sie tyczy Owcarkowej wypowiedzi, a propos szpitala,to ja postanowilam glosu nie zabierac.Kiedys chcialam cos napisac,jak tutaj jest,ale zrezygnowalam,bo bylabym najwiekszych optymistow w kraju do zapasci doprowadzila i biedacy sraciliby wszelka nadzieje na lepsza sluzbe zdrowia w Polsce na kloejne,no powiedzmy 100 lat 🙁
Przyjmij wyrazy, Ano, też kiedyś mi się zdarzyło, znam ten ból 😉
Mnie 13-ty minął bez specjalnych zdarzeń (odpukać następny nadchodzący za miesiąc!).
Strasznie mnie wzięło na drzemkę, o dziwo, w srodku słonecznego dnia?! Wezmę pod rozwagę, może by…
Mrrrał!
Witajcie!
Ja tylko na momencik, wpadnę później, ale mam sprrrawę.
➡ Owczarku!
Grześ (ten Grześ, co do nas czasem zagląda, a tak na co dzień po Interrrnecie się włóczy) poskarrrży się, że go Wotrrrprrres do Owczarrrkówki wpuścić nie chce
Mógłbyś go tam lekko szturrrchnąć?
(Wotrrrprrresa, znaczy, nie Grzesia broń Boże)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
A mnie ten pieruński Łotr wciął wpis pod kłamliwym pretekstem! 👿
Nie będę się powtarzać, zgłębiam instrukcję obsługi nowego telefonu domowego.
Raz dwa trzy
Znaczy próba.
test, test, test.
Komentarz testowy.
Pozdrawiam wszystkich budowiczów mimo przeciwności i knowań Łotrapressa:), którego tak czy tak lubię zresztą.
Hm, teraz już widze swoje komentarze.
Wy też?
Przepraszam, że pierdólkami zajmuje uwagę szanownych, ale wiecie, życie bez budy Owczarkowej, znaczy możliwość komentowania tu to nie jest t, co Grzesie lubią najbardziej.
Pozdrówka i spadam do pracy, bo jutro rano trza edukować młodych a po południu mniej młodych:)
Witojcie! Grzesicka zablokowało, bo podpisoł sie „grzes”, a wse podpisywoł sie „grześ”. No i z powodu tego „s” zamiast „ś” ten Łoter go nie rozpoznoł i przyblokowoł. Skoda, ze wcora nie było mnie w Owcarkówce, a dzisiok rano byłek ino przez kwilecke – wte przepuściłbyk Grzesicka duzo wceśniej. No ale co sie odwlekło, to nie uciekło. Juz przepuściłek 😀
Tak myślałem, że o to chodzić może, ale kapnąłem się po czasie w sumie, znaczy po błędnym (skąd mnie się to wzieło?) podpisaniu.
Ale ja to ja, żeby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Grzesiu,
Bardzo sprytna jest Twoja Mama. Masz rację, stawia w sytuacji bez wyjścia. Za to jak uprzejmie! 🙂
Pewnie, że ‚fortelna’, ale najpierw to trzeba sobie odpowiednio dziecko wychować! 😀 Całkiem, jak Ciocia Pani Dorotecki! 😀
Jakoś się połapałam w tej instrukcji – oczywiście, tylko podstawowe funkcje, no bo właściwie po co mi ta reszta? Czy już nie ma ‚normalnych’ telefonów, wszystkie muszą mieć wmontowany wodotrysk?!
Obejrzałam sobie, co to się z pogodą wyprawia w naszym kraju i jestem przerażona. Widziałam migawkę z Kielc – mam nadzieję, że mt7 wróci cała i zdrowa, ale aż się bolę myśleć, co przeżywają goście z Izraela.
Mam nadzieję, że nikt z budowiczów nie ucierpiał z powodu pogody.
Są takie dni, że bardzo się cieszę, że mam kicię, a nie pieskę – dzisiaj jest taki właśnie dzień 😉 Małgosiu, jak tam spacer z Amigo? Wspominam o tym po rozmowie z młodszą siostrą, która po spacerze ze swoją ukochaną Astrą tak dzwoniła zębami, że strach!
No to jeszcze toast za naszych ulubionych blogowych belfrów i pa! 😀
Ano niek zyjom! Znacy sie wiem, ze nasym blogowym belfrem jest Gosicka. Ale jeśli jesce ftosi, to ocywiście za jego zdrowie tyz wznose toast! 😀
No i Grześ, oczywiście! Mam jeszcze jeden ‚domysł’, ale to tylko ‚domysł’. 🙂
Aaa! Rzecywiście! Grzesicek! No to i jego zdrowie! 😀
A dziękuję:), własnie idę spać, bo jutro koło 8 do pracy trzeba iść.
Pozdrówka nocne.
Also,
Amigo szybko się uwijał wczoraj i sam zasuwał z powrotem do domu. Tak więc moje zęby nie zdążyły się rozdzwonić. 🙂
I ja też dziękuję za życzenia dla belfrów 🙂