Owcarkowy plan dlo rządu hamerykańskiego i Indian
Huraaa!!! Indianie zwycięzyli! Ba tym rozem nie w bitwie z niebieskimi kurtkami. Ani w zodnej inksej sarpacce. Zwycięzyli w sądzie. Jako napisała hyrno agencja pona Reutera, rząd hamerykański bedzie musioł wypłacić Indianom odskodowanie za ziemie, co to im w downyk casak blade kufy pozabierały. Kielo tego odskodowania bedzie? Ano 3,4 miliarda dolarów. Słyseliście?! 3,4 MILIARDA! Jo wprowdzie nie jestem do końca pewien, ale w mojej wsi to chyba nawet Felek znad młaki takik dutków nimo! Heeeej! Skoda, ze hyrny wódz Geronimo tego nie dozył. I skoda, ze nie dozył inksy hyrny wódz – Siedzący Byk. Ani nas budowy ulubieniec – wódz Dysc Na Kufie.
Ba tak w ogóle to jo se myśle, ze nalezne Indianom dutki trza przekazać w jakisi pikny sposób, a nie zwycajny. Nie moze być tak, ze kasi w banku cy syćko jedno kany te 3,4 miliarda ot tak po prostu przejdzie z kieseni bladyk kuf do miesków cyrwonoskóryk. To by było nieciekawie i – co jesce gorse – nie westernowo! A westernowo musi być! Przecie to o sprawy indiańskie idzie! Jak zatem tej zapłaty nalezy dokonać? Jo chyba wiem jak. Posłuchojcie.
Na pocątek niek ftosi hyrny z gabinetu pona Obamy pojedzie dylizansem na Dziki Zachód. Im bedzie to hyrniejso osoba – tym lepiej. Najlepiej więc, coby to była poni Clinton. I niek bedzie jedynym pasazerem. Ino ona i pon woźnica – nikogo więcej tamok nie trza. No i na samiućkim środku prerii niek na ten dylizans napadnom Indianie. Niek zasypiom wóz gradem kul i strzał. Ocywiście niek te kule i strzały bedom ślepe. Tak na wselki wypadek, coby nie zrobić nikomu krzywdy. Ino jakie som ślepe strzały? Cy jo wiem? Moze takie z przyssawkami zamiast grotów?
W kozdym rozie Indianie musom dopaść ten dylizans i woźnice wroz z poniom Clinton wziąć do niewoli. Ba woźnica niek zaroz zacnie zachowywać sie jak kacor Donald abo inksy królik Bugs. Wte Indianie niek powiedzom:
– To jakisi głuptok! Puśćmy go wolno. Przecie z głuptoka nie bedziemy mieli zodnego pozytku.
I niek tego woźnice puscom. Natomiast poniom Clinton niek zabierom do swej wioski. Tamok – niek jom oskalpujom. Ba przybocowuje, ze nie u syćkik Indian skalpowanie polegało na pozbawianiu wroga syćkik włosów. Nieftórym wystarcało obcięcie ino małego kosmyka – i to tyz był pikny pełnowartościowy skalp. Poniom Clinton więc niek oskalpujom ino w wersji „soft” – niek tylko mały kosmyk włosów jej obetnom. I to jakisi mało widocny – bo przecie skoda byłoby zniwecyć robote jakiegosi nie taniego z pewnościom fryzjera.
A potem niek przywiązom jom do wbitego w ziem pala i zacnom torturować. Jakie to powinny być tortury? Ocywiście najstraśliwse – niek wymachując tomahawkami tańcujom wokół jeńca i śpiewajom tak:
Pow-wow! Pow-wow! Monica Lewinsky!
Pow-wow! Pow-wow! Monica Lewinsky!
Pow-wow!
Tymcasem wypuscony na ślebode woźnica dylizansa niek pohybo ku najblizsej stacji kolejowej. Tamok niek zaroz kaze telegrafować do samiućkiego prezydenta, coby powiadomić go o smutnym losie poni Clinton. Nimo juz połącenia telegraficnego między Dzikim Zachodem a Wasyngtonem? No to trza wartko wyryktować je na nowo. Kie straśliwo wiadomość dojdzie do pona Obamy, to niek wartko wyrusy on z odsiecom. I niek wojsko ze sobom zabiere. Ale ocywiście nie marines cy inkse Delta Force. Niek jedzie na cele ubranej w granatowe mundury kawalerii.
Kie dotrze do wioski, ka Indianie poniom Clinton bedom trzymali, niek zawoło najgroźniej jako umie:
– Krucafuks! Nimom nic przeciwko moim cyrwonym braciom! Ale teroz toście przesadzili! Porwaliście mi poniom sekretorz stanu! I co teroz bedzie z nasom politykom zagranicnom?
– Nie wiemy, co teroz bedzie z wasom politykom zagranicnom – niek odpowiedzom bezcelnie Indianie. – My tutok momy więkse zmartwienie. Nie mozemy docekać sie zapłaty za ziemie, co to blade kufy zabrały je nasym przodkom.
– Jesce wom nie zapłacili? – niek spyto zdziwionym głosem pon Obama. – Nawet jednej raty?
– Jak dotąd nie dostali my od bladyk kuf nawet centa! – niek odpowiedzom gniewnie Indianie.
Pon Obama niek podrapie sie po głowie, niek zrobi zamyślonom mine, a potem niek powie tak:
– Cóz… Jo sam jestem bladom kufom po kądzieli. Moge więc wom zapłacić. Cy wte wypuścicie poniom sekretorz?
– Ano kie zapłacicie, to wypuścimy – niek powiedzom Indianie.
– Niekze ta – niek powie pon Obama. – Kielo fcecie?
– 3,4 miliarda dolarów – niek odpowiedzom Indianie.
– Na mój dusicku! – niek zawoło pon Obama. – 3,4 miliarda? To przecie nawet ten nowy samolot Dreamliner telo nie kostuje!
– Abo płacicie, abo bioło squaw zostoje u nos – niek odpowiedzom Indianie.
– A jesteście pewni, ze właśnie telo wom sie nalezy? – niek spyto pon Obama.
– Całkowicie – niek powiedzom Indianie. – Najwięksy z nasyk carowników mioł wizje, we ftórej uwidzioł Wielkiego Ducha. No i ten Wielki Duch licył, licył, licył… jaz wylicył, ze właśnie 3,4 miliarda sie nalezy.
– Ale moze Wielki Duch popełnił jakisi błąd w obliceniak? – niek próbuje sie upewnić pon Obama.
Wte Indianie niek tak powiedzom:
– Wiecie co, krzesny? Nas carownik w swojej wizji widzioł, jak Wielki Duch policył roz – i wysły mu 1,2 miliarda. Policył drugi roz – wysło mu 2,3 miliarda. Policył po roz trzeci – wysło mu 3,4 miliarda. Nom sie nie śpiesy. Jeśli fcecie, krzesny, nas carownik moze w swej wizji jesce roz przywołać Wielkiego Ducha i popytać go, coby policył po roz cworty…
– Nie, nie! – niek przerwie pon Obama. – Nimo potrzeby nadmiernie zawracać głowe Wielkiemu Duchowi. Juz wom piknie płace.
No i niek pon Obama sięgnie po portfel i wypłaci Indianom nie mniej, nie więcej, ino dokładnie 3,4 miliarda dolarów. A wte Indianie bedom juz mogli poniom Clinton uwolnić. I w ten oto sposób cało sprawa zostonie załatwiono tak jak trza – piknie i po westernowemu zarozem. Bajako.
A na koniec bedzie juz mozno urocyście i radośnie uccić dobicie targu. Indianie, żołnirze, pon Obama i poni Clinton bedom mogli zebrać sie wokół wielkiej watry, rozem tańcować i rozem śpiewać roz indiańskie piosnki, a roz country. Nie zaskodzi tyz wspólnie fajecke pokoju zakurzyć. I niek nifto tutok nie godo, ze kurzenie tytoniu jest skodliwe! Bo kurzenie papierosów owsem jest. Kurzenie cygar – tyz jest. Ba kurzenie wroz z Indianami fajki pokoju – to ino syćkim na zdrowie wychodzi. Hau!
Komentarze
Historia potoczylaby sie inaczej, gdyby krzesny Obama nie odebral telefonu, bo telefon zadzwonil w nocy, a w nocy krzesny Obama spi.
Czy pon Clinton bylby wtedy powiadomiony i czy przewrocilby sie na drugi bok, czy nie?
Tymczasem Indianie spiewaliby kolejna zwrotke wokol slupa:
Pow-wow, pow-wow
I didn’t vote for Monica Lewinsky’s former boyfriend’s wife
Pow-wow, pow-wow
Sarah Palin can see Russia from her house
Pow-wow, pow-wow
Slyszac te slowa poni Clinton wyrwalaby slup z ziemi i wytlukla wszystkich Indian we wsi.
Na szczescie krzesny Obama odebral telefon i w koncu wszyscy razem spalili kilka fajek pokoju.
Wszystko ładnie-pięknie – Wielki Duch swoją drogą, ale ja chcę zobaczyć jak to zaksięgowali ludzie Krzesnego Obamy: ile waloryzacji, ile odsetek za zwłokę, ile za obrót bezprawnie zagarniętym kapitałem (czerpaniem zysków z gruntów)… itede, itepe. 🙂
U.S. 2009 Monthly Spending in Iraq – $7.3 billion as of Oct 2009
U.S. 2008 Monthly Spending in Iraq – $12 billion
U.S. Spending per Second – $5,000 in 2008 (per Senate Majority Leader Harry Reid on May 5, 2008)
Cost of deploying one U.S. soldier for one year in Iraq – $390,000 (Congressional Research Service)
Różne źródła zgodnie szacują średnie koszty wojny w Iraku na około 275 milionów dolarów dziennie. Indianie wywalczyli więc równowartość niecałych dwóch tygodni…
O ludu mój, tylko pomacham na przywitanie i znikam.
Wieczorkiem zagadam.
Pa!
TesTeq,
Sarah Palin can see Russia from her house.
Wszyscy uwielbiamy Sarę Palin, która wielką pisarką jest („Going Rogue” czyli „Weszłam w maliny, bo myślałam, że to róże” 🙂 ).
Przepraszam, zagadam wieczorkiem, żeby powiedzieć, że pogłębiły się moje problemy rodzinne.
Nie stać mnie aktualnie na żartobliwe komentarze.
TesTeq,
Nie rozumiemy sie. W odpowiedzi na Twoje dane odnosnie kosztow wojny w Iraku powinnam byla napisac:
W Meksyku mowia po hiszpansku.
@Orca: Po tym Twoim wyjaśnieniu muszę przyznać, że rzeczywiście nie rozumiemy się – nie ogarniam, co oznacza w tym kontekście stwierdzenie: „W Meksyku mowia po hiszpansku.”
Witojcie!
Pykom se fajecke, ale nie pokojowom i tak se myśle, ze krzesny
Obama za tom Pokojowom Nagrode Nobla bedzie polił fajecke
pokoju az nie skuńcy wojny w Afganistanie i Iraku i nawet scyt
klimatycny w Kopynhadze mu w tym nie przeszkodził, a tumanów
dymu ile przy tym bedzie.:)
TesTeq wprowadził brutalną rzeczywistość.
Z drugiej strony można powiedzieć, że lepszy rydz niż nic.
Obama płacący za blade twarze, to dobry żart historii.
Lecę po choinkę, ale nie na miotle. 🙂
Cóż za wspaniały scenariusz, Owczarku! 🙂 Wydaje mi się jednak, że te tortury są zbyt okrutne! 😆
Uciekam jak motyl – zaraz goście przyjadą!
Miłego dnia! 🙂
TesTeq,
Zrozumielismy, ze sie nie rozumiemy. Tyz dobrze. 🙂
Indianom to dobrze!! Wreszcie sprawiedliwosci stalo sie zadosc.Pozno,bo pozno,ale zawsze.
Tez sobie pomarze,ze moze kiedyyyyyyyyyyyyyys tam,dostaniemy „wszystkie” odszkodowanie,ze zycie w komunie.A co,prawa nasze podeptano,wiec niech placa!!
Nalezaloby jeszcze ustalic,komu wyslac czek?? 😉
Ciao amici.
Ps U nas ciagle mrozi!!!
A to by trza popytać Indian, coby pozycyli nom swojego Wielkiego Ducha, coby piknie wylicył, kielo nom sie dutków nalezy 😀
Wpodłek tutok ino na kwilecke, bo jestem teroz straśnie zapracowany. Fcecie wiedzieć cym? Ano tym, ze muse teroz bacnie obserwować gaździne, coby wiedzieć, kany ona chowo ryktowany przez siebie bigos, kany pastet, a kany schab. Dzięki temu kie w święta bede mioł ochote cosi dlo siebie wykraść, to nie bede tracił casu na sukanie tego syćkiego 😀
O, a ja gapa zagladam pod wczesniejszy wpis i dziwie się, że nic… 🙄
Wróciłam 3 godziny temu z części poranno-południowej rozrywkowej, teraz zabieram się za robotę , jutro goście na chwilę, trza powitać i przyjąć godnie. Sałatke jarzynową mam do pokrojenia i pożenienia.
Jakieś sprzatanie… a niech poczeka!
To lecę do roboty.
mt7, sie trzym, kobieto!
Mrrrał!
4255 złotych i 70 grrroszy na każdą czerrrwoną twarz…
Dużo to czy mało?
FPNPFPNP Powstańcom Warszawskim wypłacała po 1400 złotych.
Dużo to czy mało?
Kotem będąc komforrrt psychiczny taki mam, że na cyferrrkach rrrozeznawać się nie muszę. 8)
I barrrdzo dobrze, bo przecie nie o jakieś tam cyferrrki tu chodzi, ale o to, żeby honorrrowo, nawet jeśli poniewczasie, komu trzeba rrrację przyznać i o wybaczenie prrrosić.
No i żeby to wybaczenie godnie przyjąć.
Jeśli zaś chodzi o to kogo w takich przypadkach szanować należy, to w moim kocim mniemaniu obie strrrony.
Za odwagę.
Tych, którzy rrrękę z przeprosinami wyciągają, by do błędów swych przodków się przyznać.
I tych, co przeprosiny przyjmują i fajkę pokoju wypalić chcą, by urrrazów dawnych dłużej już nie pielęgnować.
A pieniądze?
Można je liczyć, ale po co?
Mrrrał!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Pewnie masz rację, Blejku, ale jakoś tak szokująco wygląda zestawienie TesTeqa z kwotą odszkodowania.
A za porozumieniem i przebaczeniem jestem zawsze. Hau!
Idę do garów! 🙁
Wyrobiłam się z robotą i słusznie nic więcej mi się nie chce. W Budzie cichutko, wszyscy chyba śpią? Słucham albumu Miry Kubasińskiej.
Dobranoc śpiochy, przewracające się na drugi bok po raz piąty 😉
Mrozi, mrozi – i za jaką karę mnie tak mrozi 🙁 strrrasznie nie lubię zimy.
ale nic to (samo się nie zrobi) 😉
trzeba zacząć się wprawiać w dobry nastrój bo krok po kroku, krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku, idą Święta, idą Święta…
A najlepszy do wprawiania jest , jak zawsze, Karp 🙂
KARP 2009
1.
Co ma sypać wreszcie sypie,
co ma szczypać w końcu szczypie,
co ma skrzypieć raźnie skrzypi,
co się zgrzało teraz chrypi.
Przyszedł grudzień! Czas, by rankiem
wzuć walonki i uszankę
i owinąć się szalikiem,
by do sklepu biec truchcikiem.
2.
Trzeba drogą kupna nabyć
to, co pod choinką ma być,
co ma wisieć na choince,
co ma mielić się w maszynce,
co ma skwierczeć już na gazie,
co ma potem pływać w wazie,
co należy miesić w dzieży –
więc do sklepu któż pobieży?
3.
Wymarznięty, oszroniały,
taszczy Polak wiktuały,
taszczy w siatkach i wiaderkach,
z których karp złocisty zerka.
Potem czule i starannie
karpia w swej umieszcza wannie,
wtedy w sercu czuje radość,
bo tradycji czyni zadość.
4.
Noc zapadła, mrozy trzeszczą,
karp uśmiechnął się złowieszczo,
i rozejrzał po łazience
i wziął sprawy w swoje… płetwy.
Po czym wylazł z wanny chyłkiem
i nadrybim wręcz wysiłkiem
poumieszczał mimo kwików
w wannie wszystkich domowników.
5.
I powiedział: „Moje słonka!
Najpierw was pokroję w dzwonka
i obsmażę was w panierce
albo podam w salaterce
po żydowsku lub po grecku,
lub po starokarpioświecku…”.
Tu padł taki strach na ludzi,
że aż każdy się… obudził.
6.
Jak karpiowi spojrzeć w oczy?
Może to był sen proroczy?
Albo rodzaj ostrzeżenia?
Zmienić czas przyzwyczajenia.
Tak myśleli i po chwili
karpia z wanny wypuścili.
A karp włożył ciepły sweter
i popłynął sobie w eter.
7.
Co ma sypać wreszcie sypie,
co ma szczypać w końcu szczypie,
co ma skrzypieć raźnie skrzypi,
co się zgrzało teraz chrypi.
Na sypanie, na skrzypienie,
na szczypanie, na chrypienie
polecamy Państwu szczerze
karpia w Trójkowym eterze.
Bry!
Emi, skąd masz ten wierszyk? Mogę podrzucić łasuchom z sąsiedniego blogu?
Też nie cierrrrrpię zimy 🙁
Miłego dnia wszystkim życzę!
Alicjo, radiowa Trójka od 10 lat przygotowuje dla swoich słuchaczy ‚Karpia’ – czyli świąteczną piosenkę wykonywaną przez dziennikarzy tego programu.
Na YouTube obok tej, którą podałam znajdziesz wszystkie poprzednie. Teksty zawsze są świetne 🙂
Karp 2008
Kto tam?
Karp 08.
Proszę!
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Czy śnieg pada, czy nie pada –
To dla karpia zawsze biada,
Zero Gwiazdki, żadna feta –
Tylko śliska galareta.
Gdy mróz zetnie wody lodem,
My musimy trwać pod spodem,
A do tego sieci armia
Chwyta nas i was dokarmia.
Nie ma też nad sobą sądu
Rybak, co użyje prądu,
Czyż nie byłoby etyczniej
Tak bez prądu, akustycznie?
Proszę pań i proszę panów,
Nasze życie jest do chrzanu.
Lecz panowie oraz panie,
Nie musimy kończyć w chrzanie.
Pisał wszak już Pliniusz Starszy:
By nie robić z karpi farszy,
I że jeśli chcesz już drąga
Użyć – użyj go na pstrąga.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Przykro żyć w obrębie granic,
W których rybę mają za nic.
No to, jak to mówią: chodu,
Trzeba spływać. Z samochodu
Nie skorzystam, hydroplanem
Nie pofrunę, zgodnie z planem,
Bo bezpieczniej tuż pod wodą,
Kontentując się przyrodą.
Bez walizki, butów, płaszcza
Zawsze łatwiej będzie, zwłaszcza,
Że nie trzeba żadnej wizy,
Aby wpłynąć do Tamizy.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Big Ben znudził mnie po prostu,
Tak jak widok Tower Mostu,
Ale może przez migrenę
Zaostrzyłem tak ocenę.
No a dzisiaj, że tak powiem,
Jestem w siódmym stawie, bowiem
Zwykłą rybą hodowlaną
Będąc, płynę w dal Sekwaną.
Nim noc z blasku dzień obedrze,
Zdążę przyjrzeć się Katedrze
Notre Dame i jeszcze z wody
Łypnąć okiem na Plac Zgody.
Cóż za widok, aż nie wierzę,
Mieć przed sobą Eiffela Wieżę,
Pozazdrości ten i ów, że
Byłem także tuż przy Luwrze.
Jeśli miałbym jakieś skargi,
To jedynie na ryb targi,
Czemu na tym dziwnym świecie
Nie my was, lecz wy nas jecie?
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Będą jeszcze inne rzeki,
Aż odnajdę kraj daleki,
Kraj mityczny, gdzie przodkowie,
Żyli sobie tam jak człowiek –
Szanowani, w blasku szczęścia,
I w całości, a nie w częściach.
Z opowieści mego taty,
Wiem, że kraj ów, to… Karpaty.
A ze wspomnień mojej matki
Wiem z kolei, że… Karpatki
Są przysmakiem tam, nektarem
Słodszym niźli karpic harem.
„Choć tu kończy się dziennika
Treść, to z wiedzy mej wynika,
Że na Karpat był nabrzeżu
Tato, nim legł na talerzu.
Lecz ten co mi Tatę spożył
Nie za dużo dłużej pożył,
Bo mu Tato stanął ością,
O czym donieść chcę z radością”.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Jak przystalo na obywatelke herbu „Miotla” 😉 ruszylam do odsniezania obejscia.Narobilam sie jak kon,wielblad,osiol i……………………jelen,bo raptem po pol godzinie nie ma znaku po moim odsniezaniu!!!
Nie pamietam,zeby kiedykolwiek tak duzo sniegu tu spadlo.Katastrofa,kleska …………………….i ciagle pada 😮
Chyba pora najwyzsza zaopatrzyc sie w sprzet ciezki!!
O karpiach ino tyle mojego,co sobie poczytam wierszyki,bo takiej ryby tutaj „niet”
Owcarku-oj zebym to ja mogla zakrasc sie do cudzej spizarni 😉
Salute amici.
PS Marysienko trzymaj sie,pozdrawiam 🙂
Pusto w budzie 😮 Czyzby bude tyz zasypalo?????
Mrrrał!
Widzę, że Buda fachowo odśnieżona, ale moją nową chałupę mało, że zasypało, to jeszcze zamrrroziło ❗
Ponoć komin zamarzł 😉 hi hi.
Pierrrwszy rrraz w życiu o czymś takim słyszę.
No, ale przez ten komin nasz nowoczesny, ekstrrra superrr hiperrr inteligentny gazowy piec kondensacyjny stwierrrdził, że w takich warrrunkach to on prrracować nie będzie.
(Widzieliście go, intelygent się znalazł 😛 )
Na szczęście mamy jeszcze kominek.
(Ja tam bym co prrrawda wolał porządną węglową kuchnię, z piecem chlebowym i zapieckiem, ale kominek od biedy też obleci)
No i dom przed całkowitym zamarrrznięciem urrratować się udało 8)
Ale com się wychłodził, tom się wychłodził.
(minus 20 jakby się kto pytał)
Idę się ogrzać.
Dobrrranoc
Blejk Kot
Witajcie! Witajcie! 🙂
Czy mnie jeszcze pamietacie?
Mrrrał!
Ooo! Jędrzej się objawił. 😀
Powitać, powitać i grzańcem, grzańcem z miodem poczęstować!
Aż z monitorrra zlazłem, coby się przywitać.
Ale już z powrrrotem włażę, i w kłębek się układam bo ziąb okrrrutny.
Pozdrrrawiam serrrdecznie
Blejk Kot
Witaj, Jędrzeju! Czekaliśmy na Ciebie z utęsknieniem! Jak dobrze znowu Cię zobaczyć! 😀
Zamarznięty komin to chyba ‚epoka lodowcowa 8’ albo jakiś inny horror, którego scenariusz jeszcze nie powstał, ale już się pisze, jak widać. 😯
Mrrrał!
Also,
Ja tam na horrorrrach, a tym barrrdziej tych tam lodowcowych wyznaję się słabo.
Ale jak mi ktoś po dzisiejszym dniu coś piśnie a propos Globalnego Ocieplenia, to lojalnie ostrzegam, że mogę:
-ophykać
-podrapać
-udusić
-zabić spojrzeniem.
No.
Pozdrrrawiam rrrozmarrrzając po drrrugim grzańcu.
Blejk Kot
Hej, Jędrusiu! 😀
Jak to miło znowu Cię zobaczyć.
Nie tylko pamiętamy, ale i wspominamy, chyba nawet trochę straciliśmy nadzieję, że nas odwiedzisz w tym roku.
A tu taka niespodzianka. 😉
Witaj, Kochany, witaj! Smadnego możesz łyczek, czy jeszcze nie?
Blejku, myślałam, że komin to dziura obmurowana.
Co tam może zamarznąć?
Mrrrał!
EmTeSiódemeczko!
W zasadzie masz rrrację.
Trrradycyjny komin, to po prrrostu słup powietrza obudowany cegłą.
Ale te nowoczesne wyglądają cokolwiek inaczej.
To jest rrrurrra w rrrurze w rrrurze z rrrury.
No i jak ta najbarrrdziej śrrrodkowa rrrura złapie trrrochę lodu to może pojawić się prrroblem.
Ale już spoko jest 8)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Pięknie napisane Owczarku. Zabrakło mi tylko jednego…
Na samiuśkim końcu, po śpiewach, tańcach i innych tam… hulankach oraz zdrowotnych fajkach, Obama, jako wybawca i bohater narodowy odjeżdża wraz ze swymi ludźmi ku zachodzącemu słońcu…
Obama, jako wybawca i bohater narodowy odjeżdża wraz ze swymi ludźmi ku zachodzącemu słońcu? I ukazuje się napis THE END. 😀
A ja idę spać.
Przyjemnych snów, hej!
Jędrzej chyba już się dzisiaj nie odezwie.
Pewnie nie, ale cieszę się, że sie odezwał. 😀
Też już idę, zwłaszcza że mała-chuda została u nas i pewnie świtem bladym przytupta, a jak się uda, to opowiem Wam jutro o ‚epoce lodowcowej’, która dotknęła moją rodzinę – horror!!!, którego nie będę opowiadać przed snem!
Dobrej nocy i pięknych snów (ciepłych), mili moi! 🙂
Jędruś!
Prosiem częściej!!!
Witaj Jędrzeju,
bardzo nam Cię brakowalo 🙂
Oooooooooooo Jedrzej wyzdrowial i wpadl do budy na Smadnego i Jalowcowa 😉 Swieta zapowiadaja sie,wiec bogato!! Byleby zima odpuscila,bo nas zasypalo.Ludziska tak zaczeli chomikowac,ze jajcow zabraklo w miom supersamie 🙁
Najstarsi dziadowie nie pamietaja takich sniegow?!
Teraz zegnam budowniczych i biegne dalej szufla wywijac,hej 🙂
Noooo! Oto jedno z moik bozonarodzeniowyk zyceń juz sie spełniło. Jędrzejecek ku nom wrócił! Powtórze za Aleckom: Cęsciej prosiem! 😀
Zycie takie juz jest, ze radości ciągle ze smutkami sie przeplatajom. W ten cas, co to sie racej z radościom kojarzy, mom niestety smutne wieści o Mysecce. Wahołek sie, cy ogłasać je tutok w budzie cy nie. Ale przecie w Owcarkówce przyjaciół Mysecki nie brakuje. Więc… chyba powinienek pedzieć. Z Myseckom jest niestety barzo źle. W wakacje zdawało sie, ze choroba dała za wygranom. Niestety – zaatakowała znowu. I to z duzo więksom siłom niz wceśniej. Tak więc ryktując sie do tyk niewątpliwie radosnyk świąt, skierujmy od casu do casu ku nasej Mysecce pare ciepłyk myśli. Niek mimo syćko magia Bozego Narodzenia udzieli jej sie na telo, na kielo ino jest to mozliwe.
Niech się udzieli i doda sił.
Jak się zbierzemy w sobie i będziemy wysyłać dobre myśli, to Mysha na pewno poczuje, że jesteśmy z Nią.
Owczarku,
wyjątkowo smutną wiadomość przyniosleś. Będę myśleć podczas Wigilijnego wieczoru o Myshce z nadzieją, że to odczuje.
Ojej, zapalilam juz swieczki za nasza Myszeczke.Taki mam zwyczaj,jak zle nadchodzi.
Bedziemy myslami caly czas z Myszeczka.Niech nam zdrowieje!!!!!!!!!!!!!!!
Idą Święta, z natury radosne, a tu taka smutna wiadomość o naszej Myshce.
Bądźmy z nią myślami w tych ciężkich chwilach. Niech nam zdrowieje, mimo wszystko!!!
Cholera!!! Mam wyjątkowo podłą końcówkę roku. Zewsząd dolatują jakieś złe wieści. Teraz jeszcze i Mysha. Niech jeszcze i to… 🙁
Jakieś odczynianie by się przydało czy co?!
Gosicek,
nawet nie dziwie sie Twojej cholerze na powitanie, bo ja miałam kilka wiadomosci niezbyt zacnych dzisiaj, i tez tak jakoś…
Gdyby potrza Horpyny, to moge robic za, pogooglam, jak to sie odczynia te tam, nieuroki. Niech sczezną!
Hej Jędruś!
Dobrze, że jesteś. Uściski mocne.
Alicjo, Horpyna źle skończyła… Dzięki za dobre chęci.
Może nie powinnam była tak od wejścia rzucać grubszym słowem, ale mnie dobiło to, co przeczytałam, bo to kolejna niedobra wiadomość. A nie witam się, bo ja tu ciągle jestem, czytam, tylko nie mam często siły już nawet, żeby cokolwiek napisać.
Dobrze, że Jędrzej wrócił. Może to jednak jaskółka, która zapowiada nadejście wiosny?
Oj, Gosicku, zima nastała kalendarzowa dopiero co! A gdzie jaskółka!
Wiem, jak skończyla Horpyna… znam na pamięć Trylogię, bo dziecięciem będąc, zimą chorowałam na jakieś tam podobno-grypowe co chwila, i to była jedyna rzecz, którą chciało mi sie czytać. „Do zerzyganio”, jak powiadaja Krakusy spod południowego Krakowa.
http://www.youtube.com/watch?v=QKjI5wb_JqQ
Zapracowanym, więc złożę już Wam życzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=6MBjt6YVDxk
Trzymajcie się ciepło! 😀
Basiu, nie daj się!!!
Myślę o Tobie i Bliskich. Będę pamiętać w czasie Świąt i później!!!
Basia
Dołączam swoje ciepłe myśli dla Myshy.
mt7 – piękne te życzenia, dzięki! 🙂
Ale to nie znaczy, że obowiązki tak Cię pochłoną, że nie będziesz zaglądać?
No nie.
Właśnie siedzę przeglądam korespondencję i rychtuję ostatnie życzenia. 🙂
Muszę jeszcze karpie kupić, nie wiem, czy nie skuszę się na gotowe filety.
Niby nie wiem, jakiej one świeżosci, ale obrabianie tych karpi trochę mnie już przerasta. Jeszcze sernik, ubrać choinkę i posprzątać. 🙁
Biedna, kochana Mysia! Może jednak się uda, tak bym chciała.
Życzę Jej i bliskim siły i wytrwałej nadziei.
Bry!
To na dzień dobry.
http://www.youtube.com/watch?v=qHqTTSjWBvg&feature=related
Witajcie,
rozpoczelam tradycyjnie dzien od wywijania miotla! 🙂
Nawet ulepilam balwana.Niestety krotko „pozyl”,bo mu nos odpadl,kapelusz spadl i oko wypadlo…………… 🙁
Swieta beda na pewno „po wodzie”?!
Chyba zabiore sie za jakies czarymary,zebysmy w budzie wszyscy w zdrowiu swietowali!!!!!!!
Salute amici.
Ps.Marysiu piekne zyczenia!!!
Witojcie ludziska kochane,
Pikno godka Owcarku 🙂
Trzymam kciuki za Myshke, niech sie to chorobsko wynosi jak najszybciej.
Jak juz bedziecie odczyniac te uroki, to tez bym chciala cos od siebie dorzucic. Nie pojawiam sie ostatnio prawie wcale, bo tak jakos niezbyt u mnie wesolo juz od dluzszego czasu , ale to wcale nie znaczy ze o Was zapomnialam. Niby sporo tych moich klopotow, ale moge w samym odczynianiu tez pomoc, w koncu praprababka znachorka w rodzinie byla.
Znalazłam w końcu dziś czas by przeczytać o Owczarkowej wizji negocjacji indiańsko-obamowskich (zgadzam się z Alsą – z torturami Owczarku przesadziłeś 😀 ), a tu w komentarzach widzę radosna niespodzianka- Jędrzej powrócił! Mam nadzieje, że na stałe. Bardzo Cię brakowało, Jędrzeju. 🙂
A dalej taka smutna wiadomość o Myshy… Również wysyłam pozytywne fluidy i życzenia by pokonała chorobę.
Mt7, trzymaj się! Mam nadzieję, że to, co się pokomplikowało, ułoży się niebawem… Taka szkoda, że wypadło na okres świąteczny….
A Twoje życzenia piękne!
Jaguś,
myślałam o Tobie całkiem niedawno, bo syn mojej znajomej studiuje te tam nauki winne itd. Syn pół Francuz po ojcu. Podrzuciłam stronkę kurdesza, Alina podziekowała, poczytała, bardzo jej sie podobało. Jeszcze nie wiem, co tam syn. Mieszkają w Burgundii 😉
Wpadaj częściej… nigdzie nie jest wesoło, ale… trzeba się wspierać i podpierać.
Nie takie my ze szwagrem… 🙂
Wiadomość od Myshy nie jest smutna – Mysha się nie poddaje, nie ma prawa. Tym bardziej, ze ją mocno wspieramy! Z takim wsparciem nie ma prawa sie poddawać!
I tak trzymać!
Wszystkim życzę świąt, jakich sami sobie życzycie – a ode mnie dodatkowo pogody ducha i pogody w ogóle, słońca w sercu i na niebie… i zdrowia przede wszystkim. Reszta przyjdzie sama
Jutro rano jadę do Toronto, na pewno nadam cos z pobytu u dziecek.
Serdeczne uściski dla wszystkich!
Załatwiłam karpie! Ufff!
Przedtem polowałam na nie do godz. 22:30, bo w domu handlowym, gdzie zwykle robię zakupy i ryb jest pod dostatkiem, nagle okazało się, że od poniedziałku nie pokazało się pół karpia.
Kontrahent nie wykonał dostaw, chociaż miał zrobić po 3 dziennie.
Obładowana siatkami wróciłam do domu, zostawiłam bagaże i ruszyłam na poszukiwanie ryb o godzinie 21.
Filety z trzech karpi obłożone cebulą czekają teraz na wigilię, a ja spoglądam tęsknie na łóżko.
Nagadałam się, a chciałam się ucieszyć, że Jaguś zajrzała, wyszczerzyć się szczerze do dawno nie widzianych Gosicka, Blejka i Jędrusia, pomachać Alicji i pożyczyć wszystkim miłych snów i dobrego odpoczynku.
Buźka od Maniuśka!
Śpij spokojnie, Mańka…
u mnie jeszcze względnie wcześnie. Ale jutro nacht Toronto, trza względnie rano wstac, koniom wody dać… i tak dalej.
Sobie nie myslcie, ze nie będę nadawać – jasne, ze będę w Budzie! Wszyscy komputerowcy, wszyscy po jedzeniu potrzebuja odetchnąć i udać sie do zajęć… JA TEŻ!
No to powoli ogarnę, co tam jutro trza…
Dobranoc wszystkim!
A jo właśnie przecytołek komentorze i pozirom na zegar – jest cworto. No to sam juz nie wiem, cy godać dobranoc, cy dzień dobry 😀
…co Ty Owczarku opowiadasz… u mnie jest 3:48 🙂
Bry!
Owczarku,
Tobie, Twym wszystkim Bliskim oraz Gościom Twojego Blogu* wszelkiego Bożonarodzeniowego Dobra: radości, nadziei, pogłębiania znaczeń, zapachów, tradycji, smakołyków i podarków, muzyki, rozgwieżdżonej pasterkowej nocy, …, … —
— Niech każdy z Państwa wybierze sobie z przebogatej świątecznej skarbnicy to, co ceni najbardziej i niech wokoło będą ciepli, życzliwi ludzie…
🙂 🙂 🙂
___
*Jak mogłam nie zerknąć i nie przypomnieć (mimo całego frudniowego zabiegania 😳 ), że niedawno zamknąłeś Trzecią Setkę cudownych, krzepiących, radośnie-łobuzerskich, mądrych, przenikliwych, wielopoziomowo-znaczących, …, … wpisów w Blogu „Hau!”???!!!…
Spóźnione ale tym szczersze gratulacje!!! —
Pisz nam dalej,
pisz wytrwale!!!
🙂 🙂 🙂
Uciekam do Toronto – pozdrowienia dla Budy! Zamelduje się stamtąd.
Jestem w środku przedświątecznego chaosu, więc teraz musi być już tylko lepiej, a w każdym razie – taką mam nadzieję! 😉 Mała-chuda pojechała do domu, więc trochę spokojniej.
Dziękuję, basiu, za piękne życzenia. 🙂
Zapracowanym – dużo sił i uśmiechu! 🙂
Tym co w podrozy-szerokiej drogi!!
Wpadlam do budy,zeby troche odsapnac.Chaosu w domu na szczescie nie ma.Wszystko pod kontrola.Robota rozdzielona,wiec czas na prase 😉
Chrusty tez upieczone,rybiszcza w lodowce czekaja na swoja kolej!!
Cisze sie,ze starzy budowniczowie zagladaja,powitac.W kupie zawsze razniej 🙂
Dziaiaj bede „biesiadowac” z Babette,bo TV nadaje ten cudowny film.Chetnie jeszcze raz go obejrze,bo na co dzien,tylko glupawe powtorki 🙁
Mysheczke ospbno pozdrawiam i trzymamy kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No to do uslyszenia,hej!
No, wychodzę ‚na prostą’ – jeszcze tylko gary do zmywarki i zapakować prezenty. Jutro rano smażenie karpia i gotowanie barszczu. Oj, żebym tylko nie zapomniała wyciągnąć z zamrażarki uszek i pierogów!
A ja dzisiaj wieczór z „Zielonymi smażonymi pomidorami” – jeszcze nie oglądałam, chociaż książkę znam i b. sobie cenię.
No, to lecę na dół ogarnąć kuchnię.
Miłego wieczoru! 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Wpadam tu z gwiazdką na ogonie
i z roześmianym czarnym pyskiem.
Kolędę słychać, świeczka płonie,
choinki już sprzedane z zyskiem
a teraz uszek barszcz nadstawił,
czy stół nakryty, czy się zacznie…
Więc życzę Wam, by los tak sprawił,
że będzie miło, zdrowo, smacznie
Gospodarzowi oraz Gościom
(a wspomnę również o zwierzętach).
I żadnych, proszę, dławień ością,
bo chcę zobaczyć Was po Świętach. 🙂
Jo tyz mom nadzieje, ze ości nie bedom sie nos imały. W końcu nie jesteśmy ponogombrowiczowskimi Iwonami, coby tymi sakramenckimi ośćmi sie dławić 😀