Krucafuks! Ten wpis moze sie w ogóle nie ukazać!

Jeśli coś może pójść źle – to pójdzie. Tak głosi hyrne prawo pona Murphy’ego. Inkso wersja brzmi: Jeśli coś może się nie udać, to na pewno się nie uda.* Ale jo wole te pierwsom, bo ta drugo – moim owcarkowym zdaniem – jest jakosi tako za barzo rozwlekło.

W kozdym rozie – krucafuks – to nie jest dobrze, ze takie prawo w ogóle istnieje. Bo kie jo se o nim przybocyłek, to od rozu pomyślołek, ze mój następny wpis w Owcarkówce… moze sie w ogóle nie ukazać! Cemu? Na mój dusiu! Mozliwości jest wiele! Na przykład korniki mogom dobrać sie do krzesła, na ftórym jo teroz siedze. Wprowdzie korniki pod Turbaczem to nie som jaz takie beskurcyje jako ten sakramencki termit, ale jednak beskurcyje. Kie zniscone przez nie krzesło załamie sie pode mnom, jo moge odruchowo chycić komputer zębami. W końcu skoro tonący brzytwy sie chyto, to równie dobrze spadający z krzesła owcarek moze chycić sie komputra. A kie tak rozem spodniemy na podłoge, to mojo rzyć potłuce sie straśnie, zaś komputer – jesce straśniej. I wte nowego wpisu na pewno nie bedzie.

Moze tyz spaść nagle z nieba meteoryt. Wcale nie musi być tunguski. Moze być mniejsy. Ba wystarcy, coby prasnął w transformator, dzięki ftóremu naso wieś mo piknom elektrycność. No i kie nie bedzie transformatora – to nie bedzie prądu. A kie nie bedzie prądu – to wpisu tyz nie bedzie. Pozostonie mi ino siąść i płakać, ze nawet kosmos jest przeciwko mnie.

Co moze jesce na przeskodzie mojemu wpisowi stanąć? A choćby to, ze mój baca z mojom gaździnom, ftórzy właśnie teroz powinni wracać z weseliska w Klikuszowej, mogom zostać zaatakowani przez gang łowców organów. Organy bacy i gaździny som barzo pikne, bo przechowywone w zdrowym górskim powietrzu. Nie zdziwiłoby mnie więc, kieby jakisi bezdusny milioner sie na nie połasił. Kie baca z gaździnom zacnom uciekać w lewo – droge mogom zagrodzić im jadowite zmije, ftóre nie mogąc docekać sie wiosny, postanowiły obudzić sie z zimowego snu, bez względu na aktualnom sytuacje atmosferycnom. Kie baca z gaździnom zacnom uciekać w prawo – mogom sie natknąć na fudamentów z Al-Kaidy. A kie postanowiom wartko zawrócić, moze sie okazać, ze ściga ik Ku Klux Klan, ftóry – moze bocycie – mo z rodzinom mojego bacy pewne porachunki. No i kie jo sie tego dowiem, to ocywiście bede musioł porzucić ryktowanie wpisu i pohybać na ratunek.

Tak, tak, ostomili. Wiele złyk rzecy moze sie wydarzyć. I wiele z nik moze sprawić, ze jo tego wpisu na politykowe strony nie wkleje. A skoro moze sie tak stać – to sie stonie! Zgodnie z prawem pona Murphy’ego musi tak sie stać! Jeśli coś może pójść źle – to pójdzie i ślus. Jaze sam sobie sie dziwie, po co jo w ogóle próbuje wyryktować cosi, cego i tak nifto nie bedzie mioł mozliwości przecytać? 🙁

Ale… kieby jednak… na stronak Polityki niniejsy wpis sie pojawił? To wte co? 😐 No cóz – to bedzie po prostu znacyło, ze w Owcarkówce prawo pona Murphy’ego nie obowiązuje! 🙂 A w kozdym rozie nie wse! 😀 Hau!

* Kieby ftosi fcioł wiedzieć, jak to prawo brzmi w oryginale, ba nie fce mu sie po zodnyk Guglak sukać, to prose piknie: If anything can go wrong, it will. Abo: Anything that can go wrong will go wrong.