Coby nie zostawić złego świadectwa
No! Wreście przecytołek ten Kapelusz na wodzie, co to go pon Bonowicz napisoł. O cym jest ta ksiązka? Ano jest to, ostomili, zbiór anegdotek z zycia najsłynniejsego góralskiego filozofa, jegomościa Tischnera z Łopusznej. Na mój dusiu! To juz drugi zbiór anegdot o tym hyrnym jegomościu! Pierwsym były Gawędziołki o profesorze Tischnerze pona Jana Fudali.* Ale cóz. Skoro jegomość telo śpasowoł, to jo sie nie dziwie, ze w jednej ksiązce te syćkie śpasy nie mogły sie zmieścić. Fto wie? Moze bedzie potrzebno jesce trzecio? Abo nawet cworto i piąto?
Tak w ogóle to nie wiem, cy wiecie, ze sam jegomość Tischner o swoim śpasowaniu gwarzył tak: Po mnie nic nie zostanie oprócz tych paru dowcipów.** Na mój dusiu! Nic? Przecie wiadomo, ze zostało! Barzo wiele zostało! Dlotego twierdzenie, ze poza dowcipami nic po nim nie zostonie, to był chyba jego najwięksy dowcip.
Skąd w ogóle ten tytuł Kapelusz na wodzie? Wielu z wos na pewno sie domyślo. Idzie ocywiście o te hyrnom Tischnerowom opowiastke o powodzi na Dunajcu. Nie bede jej tutok zbocowoł, bo zbocowołek juz we wpisie z 8 cerwca 2007 rocku. Opowiem za to inksom, tyz piknom, wycytonom w tej ksiązecce. Jest to podobno autentycno historia z casów PRL-u. Głównom bohaterkom jest tutok znajomo Tischnera, ftóro prowadziła na Głodówce kiosk spożywczy. Akurat był „kryzys kawowy” i w kiosku brakło kawy. Jakiś turysta z Warszawy zaczął się burzyć: „Jak to nie ma? Dlaczego nie ma?”. Przecież wiadomo było dlaczego… Więc właścicielka mówi: „Panie, widzieliście kiedy ziarenka kawy? Tam są takie rowki. No więc ten, co te rowki rzeźbił, umarł. No i nie ma kawy”.*** Barzo pikno historyjka! Humor góralski i barejowski w jednym! A cy prowdziwo? Cóz, godajom, ze w kozdej bojce kryje sie jakiesi ziarko prowdy. Dlotego w tej historii o kioskarce ziarek kawy mogło braknąć, ale ziarka prowdy – nie zabrakło na pewno.
Niemało pon Bonowicz zbocowoł o tym, co ksiądz profesor o inksyk księdzak gwarzył. A wiadomo, ze Tischner straśnie nie lubił łamać ósmego przykazonia (podobnie zreśtom jak pozostałyk dziewięciu). Dlotego kie w księdzowym środowisku działo sie cosi niedobrego, to godoł o tym wprost, a nie udawoł, ze syćko jest piknie. Ocywiście o tym, co złe, tyz umioł gwarzyć na wesoło. Kiesik na przykład pedzioł: Bywają księża, których nie należy pokazywać ludziom dłużej niż godzinę dziennie. A kie roz dziennikorz Gazety Wyborcej spytoł go: Co ksiądz powiedziałby ludziom, którzy przestają chodzić do kościoła, bo proboszcz kupił sobie mercedesa?, Tischner odpowiedzioł: Jestem tak tolerancyjnym, że jednocześnie podzielam dobry gust proboszcza i zdanie tych, którzy się mu sprzeciwiają. Ba zaroz potem pedzioł cosi jesce, chyba barzo woznom rzec: W kościele nie czcimy ani proboszcza z mercedesem, ani proboszcza bez mercedesa, tylko Pana Jezusa..****
Jest tyz w tym Kapeluszu na wodzie pikno opowieść księdza profesora ku przestrodze dlo tyk, ftórym barzo zalezy na dobrej opinii. Posłuchojcie.
Mój kolega, Jasiu Dukała, wiódł swojego czasu jako kapelan akademicki spory ze swoim proboszczem. Kiedy chodził po kolędzie, proboszcz kazał mu zapisywać uwagi dotyczące każdej odwiedzanej rodziny w kartotece. Jasiu kiedyś zapisał, że źle mówili o kazaniach księdza proboszcza. Biedny proboszcz przepisywał kilkadziesiąt stron tych kartotek, tak bardzo mu zależało, żeby nie zostawić o sobie złego świadectwa w historii.*****
Na mój dusiu! Ten probosc faktycnie był barzo bidny! I to wcale nie dlotego, ze musioł kilkadziesiąt stron poprzepisywać! W końcu nawet jeśli sie przy tej robocie strudził, to na pewno prędzej cy później mógł se odpocąć. Ale jego bida polegała na cym inksym. Bo tak mi sie widzi, ze mioł on trzy wyjścia. Najlepse było takie, coby postarać sie cosi w swyk kazaniak poprawić. Nawet pogodać z ludźmi, popytać ik, co im sie nie podobo. Moze wysłoby to tym kazaniom na dobre? A nawet kieby nie wysło, to jo se myśle, ze wierni i tak by docenili, ze probosc przynajmniej sie staro. Drugie wyjście było takie, coby nic nie robić. Nienajlepse, ale przynajmniej wiadomo, ze cas zrobiłby swoje. Kościelne kartoteki przykryłby w końcu kurz historii. Moze kiesi, w dalekiej przysłości, ftosi by je na kwilecke odkurzył. Ba nawet kieby poźreł na te notki o kiepskik kazaniak, to pewnie ino mruknąłby pod nosem „Aha” i zacąłby sukać jakik ciekawsyk informacji. Jednak ten probosc wybroł wyjście trzecie – najgorse. Bo cy jest mozliwe, coby w parafii nie dowiedziano sie, ze on tak pracowicie poprawioł kartoteki? Chyba nie. I dopiero musieli sie parafianie uśmiać! Wiadomo, jak to jest. Krucafuks! Domyślom sie, ze zacęli rozpowiadać o tym na lewo i prawo, syćkim blizsym i dalsym znajomym! I pewnie jesce przez wiele roków bedom rozpowiadali. W dodatku w kolejnyk opowieściak ilość przepisanyk przez probosca stron bedzie rosła – teroz jest ik kilkadziesiąt, ba niedługo bedzie kilkaset, a za jakisi cas – kilka tysięcy. Napytoł se ten ksiądz bidy. Oj, napytoł! Nie fcąc zostawić o sobie złego świadectwa, zostawi sakramencko złe. Heeej! Bo tak to jest, ze na pewno worce sie starać, coby sie nie skompromitować. Ba nie nalezy starać sie za barzo. Bo kie ftosi bedzie staroł sie za barzo, to nic w ten sposób nie osiągnie, ino bedzie mioł jesce gorzej. Hau!
* J. Fudala, Gawędziołki o profesorze Tischnerze, Warszawa 2002.
** W. Bonowicz, Kapelusz na wodzie. Gawędy o księdzu Tischnerze, Kraków 2010, s. 128.
*** Ibidem, s. 114.
**** Ibidem, s. 168-169.
***** Ibidem, s. 169-170.
Komentarze
Owczareczku, Owczareczku, jak Tys sie tak pieknie po ludzku gwarzyc nauczyl!?
Tak sobie mysle, ze rzeczywiscie pierwsze wyjscie byloby najlepsze, ale tylko w jakims lepszym swiecie, nie naszym. Gdy sie ludzi pytam, jak mam moje gadanie ulepszyc, albo dlaczego nie jest zbyt dobre, to wszyscy mysla, ze sie samym tym pytaniem kompromituje. A czasem, jak sie przyznam, ze moze i zle gadam, to sie ze mnie smieja, ze swa wade zlego gadania na cnote skromnosci przerabiam.
Czasem sie tym wszystkim bardzo smuce.
Wiara jest wspaniałą sprawą, jeśli ktoś rozumie jej istotę.
http://www.youtube.com/watch?v=vY19EoSWdUE
…istotę wiary w co?
Wiara jest jedna – wierzę, albo nie. A „w co” albo „czemu”, to inna sprawa. Prawdopodobnie ta „istota”.
Agnostyczka się odezwała 🙄
Jeszcze raz okazało się , że ksiądz Tischner był wielki w swej trafności i zarazem prostocie sądów . 🙂
Alicjo, chyba nie do końca. 🙁 Wiara jedna? Raczej nie bardzo. Zgadzam się z TesTeqiem. Czy tak samo istotę wiary rozumieją obie strony konfliktu pod pałacem prezydenckim? Przecież wierzą i to w to samo 😉
Owczarku, masz rację.
Iście z Barei dowcip kioskarki. 😀
Małgosiu,
ja biorę słowo „wiara” dosłownie, jak napisałam powyżej. Jestem agnostyczką i w zasadzie nie wierzę w nic… tylko w to, co dotknę. Wierzę w człowieka. Nie do końca, ale wierzę. Nie umiem wierzyć w coś, co mi powiedziano, że mam, że powinnam, a nawet wręcz muszę. Ksiądz Tischner by mnie nie skazał na potępienie wieczne, bo z tego, co wyczytałam w jego książkach, on te rozterki dobrze rozumiał.
Od tych spod pałacu trzymałabym sie z daleka… z bardzo daleka! 😉
To, co pod Pałacem Ksiądz Tischner nazwałby „religią schorowanej wyobraźni”.
Najoględniej, bo może „bardzo schorowanej wyobraźni”?…
„delirycznej wyobraźni…”? ❓ …
Swoją wiarę rozciągam na sprawy meteorologiczne. Właśnie rozmawiałam przez telefon ze zrozpaczoną turystką znad polskiego morza. Straszliwie leje i chłodno. Należy wierzyć, że się poprawi zanim trzeba będzie wrócić z urlopu. No bo co innego zostało? 🙂
Małgoś,
słuszne podejście 🙂
U mnie sauna pochmurna, czasami prześwituje słońce, chętnie oddam trochę…
cc11 <– o, taki kod 😯
Anonimowa C.
Zerknęłam w prasę online (16-ta czasu polskiego).
Schorowana delirka do n-tej, albo to mnie się zajączkuje. Dlaczego grupka ludzi ma dyktować, gdzie jest Polska?! Mnie wstyd za taką Polskę…
W radiowej jedynce podsumowali tę sprawę odpowiednim cytatem z „Dnia Świra”. Tym o prawdzie, tak „mojej „, że aż „mojszej”. 🙂
Znalazłam:
http://www.youtube.com/watch?v=Tb1XTIcqaa4
🙂 ….choć nie wiem, czy należy się śmiać. 🙄
Dzięki, Małgosiu, za przypomnienie… ależ pasuje!
Aż orzeł się … tego tam…
Alicjo,
mnie też jest wstyd, ale najbardziej powinni wstydzić się ci, którzy dopuścili do tej sytuacji. W glowie mi się nie mieści, że garstka fanatyków, podjudzana przez niektórych polityków, narzuca calej reszcie swoje racje. I że nikt z wladz nie potrafi tego ukrócić!
Słuchajcie, jeszcze niedawno nikogo pod tym krzyżem nie było.
Przechodzę często tamtędy.
Paliło się kilka świateł i tyle. Jak media zaczęły przeprowadzać wywiady, stawiać wozy transmisyjne całymi dniami, to zaczęłi się ludzie gromadzić i różni nawiedzeni też.
Gdyby nie było teraz histerii mediów, jak w czasie żałoby, to nie byłoby tego wszystkiego.
Więc ja nie zamierzam ani czytać na ten temat, ani się nim interesować.
Garstka (nie chcę obrażać bliźniego słowem publicznym) nadaje ton życiu publicznemu.
Trzeba się postukać w czoło.
Gazety gadają o tabloizacji, a same biorą w niej żywy udział.
Sorki, krzyżem! 🙁
Popraw, Owczarku, proszę.
Marysiu, za ta ?garstka? stoi potezna sila dysponujaca mediami, manipuluaca ?ludem bozym? z ambon, rozbudzajaca nenawisc a przy okazji kupujaca mercedesy, noszaca zlote pierscienie i wyprawiajaca cos tam jeszcze . Najlepiej by bylo, gdyby z Panem Bogiem mozna bylo pogadac on line, bez posrednikow, o ktorych na dobra sprawe nigdy nie wiadomo, czy sa prawdziwymi slugami Bozymi czy tez agentami piekla z ogonem i czarcimi kopatymi staranie ukrytymi pod sutanna. Wiem, ze wierzacym sprawi to bol, ale jestem przekonany, ze Pan Bog czesciej przebywal w swiatyniach w czasach komuny. Teraz mozna Go tam spotkac coraz rzadziej.
Nie możesz, Jerzyczku, sprawić większego bólu, niż same te osoby, czy raczej jakaś ich część, bo znam pięknych ludzi w sutannach i chociaż znam ich niewielu, to wystarczy, by trwać w kościele.
Bo ten z dużej litery (Kościół) jest wspólnotą ludu bożego zgromadzoną wokół swojego Mistrza, a nie jego sług.
A ze wspólnotami tak już jest, że gromadzi różnych ludzi, różnie rozumiejących swoją wiarę i swoje powinności.
A wszyscyśmy dziećmi jednego Boga i daleko nam do doskonałości.
Duchowni może dlatego budzą taki sprzeciw i niechęć, że głoszą potrzebę doskonałości, a są zwykłymi ludźmi ze wszystkimi ich problemami i wadami.
Temat jest złożony, Jerzyku i nie ukrywam, że dla mnie szczególnie trudny.
Uczestniczę w bardzo nieprzyjemnej, gorszącej sprawie, ale są w niej też fantastyczni zupełnie ludzie.
Fantastyczni ludzie – ale mam nadzieję, nie fanatycy, Maniu. Nie ci spod krzyża.
Ten obłęd w oczach niektórych straszny. 🙁 Cała ta sytuacja przypomniała mi „cud” w moim mieście , w 1985 roku. Było lato i na jednej z szyb pokazała się ponoć Matka Boża (potem widziano tam i Jezusa płaczącego i tp. 😉 ). Widok jak ten z Warszawy- tłum śpiewający, gromiący wzrokiem wszystkich, którym wyrwało się „Nic nie widzę”, leżenie krzyżem, kwiaty, znicze, pielgrzymki z całego kraju. Proboszcz przyszedł , popukał się w głowę i tyle. Gdy okazało się, że zaczyna to się rozrastać i nabierać na sile, szybę ze skazą (taka tęcza po płynie) zaniesiono do pobliskiego klasztoru. Szybko wszystko ucichło. Sama zapomniałam, dopiero dziś ta histeria z krzyżem mi odświeżyła pamieć.
Media by milczały, sprawy by nie było. O wypowiedziach posłów jednej z partii nie wspomnę. 👿
Do Teodorecki
„Gdy sie ludzi pytam, jak mam moje gadanie ulepszyc, albo dlaczego nie jest zbyt dobre, to wszyscy mysla, ze sie samym tym pytaniem kompromituje. A czasem, jak sie przyznam, ze moze i zle gadam, to sie ze mnie smieja, ze swa wade zlego gadania na cnote skromnosci przerabiam.”
Na mój dusiu! Teodorecko! Jeśli trafis kiesik z tymi ludźmi pod Turbacz, to przyprowodź ik ku mojej bacówce. Wte Ciebie pocęstuje lepsym oscypkiem, a ik gorsym – za kare, ze tak Cie traktujom 😀
Do TesTeqecka
„Wiara jest wspaniałą sprawą, jeśli ktoś rozumie jej istotę.”
I jeśli zoden jegomość tej istoty nie zasłanio samym sobom, na co zwrócił uwage inksy ksiądz, ftórego barzo sanuje, Jan Twardowski, zwony Janem od Biedronki 😀
Do Alecki
„Jestem agnostyczką”
A to niewiele nos rózni, Alecko. Ty jesteś agnostyk, a jo – agnustyk. No bo jak wiadomo, jo pilnuje owiecek. Ba tym owieckom casem rodzom sie jagnięta. Jagnie to po łacinie – „agnus”. No to jak po łacinie moze nazywać sie ten, co jagniąt pilnuje?
„Dlaczego grupka ludzi ma dyktować, gdzie jest Polska?!”
No własnie! Jo byk tam ik piknie przeegzaminowoł z geografii! 😀
Do Małgosiecki
„Czy tak samo istotę wiary rozumieją obie strony konfliktu pod pałacem prezydenckim? Przecież wierzą i to w to samo”
Tak tyz i pon Lincoln zwrócił kiesik uwage w casie wojny secesyjnej: oto obie strony wojny do tego samego Pona Bócka modlom sie o zwycięstwo. Krucafuks! Jo byk sie nie zdziwił, kiebyk sie dowiedzioł, ze przez ludzi to ten nas bidny Pon Bócek musi co kwila po proski od bólu głowy sięgać 😀
Do Anonimowej Celebrytecki
„To, co pod Pałacem Ksiądz Tischner nazwałby ‚religią schorowanej wyobraźni'”
Boce tyz, co kiesik jegomość napisoł przy okazji walki o krzyz w Oświęcimiu. A napisoł to, ze krzyz jest prowdziwy wte, kie wznosi sie ponad jakiekolwiek podziały. Jeśli sie nie wznosi – to nie jest krzyz, ino dwa skrzyzowone patyki. Ci bidni ludzie spod Pałaca Prezydenckiego nie zdajom se sprawy, ze nie som zodnymi obrońcami krzyza,
ino obrońcami dwók patyków. I ze sami ten krzyz do roli dwók patyków zdegradowali. Zastanawiołek sie nawet o rozwinięciu tyk myśli w osobny wpis, ale… to byłby chyba wpis zbyt powozny jak na ten blog. To juz lepiej niek w inksyk politykowyk blogak to syćko dokładnie opisom 😀
Do Hortensjecki
„W glowie mi się nie mieści, że garstka fanatyków, podjudzana przez niektórych polityków, narzuca calej reszcie swoje racje.”
Tyz mnie martwi, Hortensjecko, za dzisiok garstka fanatyków zawierchowała nad państwem prawa. Ftosi w internetowyk komentorzak przybocył niesławne liberum veto – kie pojedyńcy głos mógł zadecydować o sprawak syćkik. Jakosi nowo Konstytucja 3 Maja by sie na to nowe liberum veto przydała 😀
Do EMTeSiódemecki
„Gdyby nie było teraz histerii mediów, jak w czasie żałoby, to nie byłoby tego wszystkiego.”
Cyli pados, EMTeSiódemecko, ze spośród syćkik władz najbardziej nawaliła ta cworto? To mozliwe krucafuks! To mozliwe… Zodno władza nie powinna naduzywać swoik mozliwości. Takze (a moze zwłasca?) ta cworto.
Juz poprawiłek to, co nalezało poprawić 😀
Do Jerzecka
„Wiem, ze wierzacym sprawi to bol, ale jestem przekonany, ze Pan Bog czesciej przebywal w swiatyniach w czasach komuny. Teraz mozna Go tam spotkac coraz rzadziej.”
W sumie, Jerzecku, mom podobne wrazenie. To znacy moze Pon Bócek przebywo w świątyniak telo, co downiej, ale downiej chyba cuł sie w nik lepiej. Dobrze, ze mo wciąz jesce takik ludzi, o ftóryk zbocowuje EMTeSiódemecka 😀
Owczarku, piszesz ,że ks. Tischner ” napisoł to, ze krzyz jest prowdziwy wte, kie wznosi sie ponad jakiekolwiek podziały. Jeśli sie nie wznosi – to nie jest krzyz, ino dwa skrzyzowone patyki. ” Tak sobie pomyślałam- a może tym ludziom pod pałacem wręczyć jaką książkę księdza Tischnera? 😎 🙂
Małgosiu,
oni nie będą tego czytać. Oni WIEDZĄ LEPIEJ.
Do Alicji,
nie mam nic wspólnego z awanturą pod pałacem.
Myślałam kiedyś, że znasz mnie trochę lepiej.
Do Małgosiecki
„a może tym ludziom pod pałacem wręczyć jaką książkę księdza Tischnera?”
Kiesik – moze lektura Tischnera by wystarcyła. Teroz – chyba potrzebny byłby racej jakisi barzo, barzo zdolny psycholog. Abo nawet – barzo, barzo, barzo, barzo zdolny 😀
Do Alecki
„Oni WIEDZĄ LEPIEJ”
Bajuści! Pewnie uwazajom, ze to racej Tischner powinien ik cytać 😀
Do EMTeSiódemecki
Nieeee! Alecce chyba racej sło po pierwse o gre słów, po drugie nie o Ciebie, EMTeSiódemecko, ino o Twoik znajomyk, a po trzecie wyraziła nadzieje, ze ci Twoi znajomi som inksi niz ci po krzyzem stojący. A zreśtom… ona sama wytłumacy to lepiej niz jo, bo jo przecie moge cosi pokryncić 😀
O! Nolozłek! Krzyż musi być ponad konfliktami narodowymi, a jeśli nie jest, to mamy tylko dwa skrzyżowane patyki.* Myśle, ze jegomość sie nie obrazi, kie dzisiok w tym cytacie słowo narodowymi zastąpimy słowem wewnątrznarodowymi.
* J. Tischner, Idąc przez puste Błonia, Kraków 2005, s. 330.
Owczarku,
wyciągnęłam wniosek z pytania. 😉
Jeżeli moi znajomi, których cenię, mogą być fanatykami, mającymi coś wspólnego z tym widowiskiem na Krakowskim Przedmieściu, to znaczy, że ja też mogę mieć z tym coś wspólnego.
Odpowiedziałam wprost, na wprost postawione pytanie.
Nie dodałam jedynie, że mnie ono obraża, a ujęłam to w grzeczniejszą formę, że Alicja bierze mnie za inną osobę, niż jestem.
I tylko tyle.
Nota bene to właśnie Jegomość Tischner jest jednym z tych pięknych w sutannach.
Owczareczku,
widze, ze Tys jest przeciez ponad podzialy i smuce sie moja sytuacja jeszcze bardziej. Mam nadzieje, ze w mej dusycce czegos nieladnego nie wykryles, bo ja o tym nic nie wiem, ze sie do osmego przykazania nie dostosowuje.
A co ja mam teraz zrobic, jeslis Ty wykryl cos nieladnego i mi zasugerowal, zebym moje gadanie ulepszyla – a zasugerowal w taki sprytny a dobroduszny sposob, jaki tylko Owczarki Podhalanskie spod Turbacza do perfekcji obmyslily?
A jesli bede pod Turbaczem, to i tak sie za Toba rozejrze. Turbacz jest pierwsza gora, na ktora sie (z ciezkim plecakiem) wspielam. Gdy pomysle, ze tam sobie zyjesz, zazdroszcze Ci, Owczareczku. A to znow nie po chrzescijansku. Kurcze pieczone!
Do EMTeSiódemecki
Ano jest Jegomość jednym z piknyk! I barzo dobrze, ze jednym z piknyk, a nie jedynym 😀
Do Teodorecki
W Tobie, Teodorecko, nieładnego nie wykryłek nic a nic! Zreśtom co jo sie bede mądrzył, kie jo sam zbójnik jestem 😀
Teodoro,
jakie masz piękne, cesarskie imię, rzadko spotykane. 🙂
Owczarek żadnych podtekstów nie umieszcza, spakojno! 😀
O! Łajzominęło nom sie, EMTeSiódemecko 😀
mtSiodemeczko i Owczareczku,
moze te podteksty same tam wlazly, a moze jakas zbojniczka sie ich tam dopatrzyla, choc ich tam nie ma, bo jest podejrzliwa mimo szlachetnego, cesarskiego imienia?
Alicja pisze: „…istotę wiary w co?”
Można na przykład wierzyć w rachunek prawdopodobieństwa…
Mt7 – oj, chyba się źle wyraziłam i stąd nieporozumienie – nie mieszam Cię z tym tłumem spod, Boże broń! Na tyle dobrze to Cię znam 🙂
TesTeq
W rachunek prawdopodobieństwa nie wierzę, ani w te inne 2+2=5 i inne teorie względności czy bezwzględności.
ONI coś chachmęcą w tym temacie 😯
A Pana Boga online nie ma 🙁
Szkoda.
O, ładna piosenka…
http://www.youtube.com/watch?v=xZEO1Lug25s
If God had a name, what would it be
And would you call it to his face
If you were faced with him in all his glory
What would you ask if you had just one question
And yeah yeah God is great yeah yeah God is good
yeah yeah yeah yeah yeah….
What if God was one of us
Just a slob like one of us
Just a stranger on the bus
Trying to make his way home
If God had a face what would it look like
And would you want to see
If seeing meant that you would have to believe
In things like heaven and in jesus and the saints and all the prophets
And yeah yeah god is great yeah yeah god is good
yeah yeah yeah yeah yeah
What if God was one of us
Just a slob like one of us
Just a stranger on the bus
Trying to make his way home
He’s trying to make his way home
Back up to heaven all alone
Nobody calling on the phone
Except for the pope maybe in rome
And yeah yeah God is great yeah yeah God is good
yeah yeah yeah yeah yeah
What if god was one of us
Just a slob like one of us
Just a stranger on the bus
Trying to make his way home
Just trying to make his way home
Like a holy rolling stone
Back up to heaven all alone
Just trying to make his way home
Nobody calling on the phone
Except for the pope maybe in Rome….
(nieudolnie przetłumaczę, ale za jakiś czas – w tej chwili roztapiam się w środku upalnej nocy)
What if God was one of us
Just a slob like one of us
Just a stranger on the bus
Trying to make his way home
..a gdyby Pan Bóg był jednym z nas
takim samym nieudacznikiem, jak my
nieznanym pasażerem w autobusie,
po prostu jadącym do domu…
Back up to heaven all alone
Nobody calling on the phone
Except for the pope maybe in Rome?.
Wraca do niebios samotny,
nikt nie dzwoni…
no, może papież z Rzymu…
Kiesik – moze lektura Tischnera by wystarcyła. Teroz – chyba potrzebny byłby racej jakisi barzo, barzo zdolny psycholog. Abo nawet – barzo, barzo, barzo, barzo zdolny
…psychiatra, mediator, socjotechnik…
…lekarz schorowanej wyobraźni też…
Ale to wszystko za blisko polityki… I to nie w jej dobrym i koniecznym znaczeniu – uzgadniania konsensualnego dobra wspólnego — a w tym partyjniackim intryg, szczucia, podejrzliwości, podjazdów, instrumentalizacji czego się tylko da…
„masz tu kaduceus polski, mąć nim narodową kadź, serce truj, głowę jadź… mąć nim, mąć„…
i jeszcze jedno z tego samego, wiecznie-aktualnego dzieła:
„myśmy wszystko zapomnieli…”
(oba cytowane z pamięci, oba nie chcą się ‚odczepić’, pójść precz z mej pamięci od kwietnia… 🙁 )
Ale jest lato… i apolitykierski blog Owczarka…
…Najlepiej wsiąść na rower, pójść popływać wieczorem… albo na rolki… zmęczyć się… porządnie się zmęczyć fizycznie (=pozytywnie)!
I nie włączać newsów ani w środku dnia ani wieczorem – zwłaszcza, gdy gdy się ma humor średni albo zły…
…Gdy się ma za dobry – też nie włączać (szkoda byłoby go popsuć) 😈
Chyba, że ktoś ma pomysł(a), jak sprawnie „wyprawować” od szaleńców znaczące odszkodowanie za zrujnowanie nam zdrowia… ❓ 😀 😀 😀
P.S. I nie należy się przejmować, że tylko u nas… że wstyd przed światem i inne takie…
Różne montypajtoniaste performansy się tu i ówdzie zdarzają… Nie żeby wszędzie – wtakiejnatenprzykład nudnej, zorganizowanej, czyściutkiej Szwajcarii — niekoniecznie… Ale wyobrażą sobie państwo w praktyce to nudne, uporządkowane, perfekcyjnie zorganizowane życie… Skąd brać adrenalinę, by się w ogóle podnieść przed 12 z łóżka?! (gonić po grotach i pagórach chce się tylko niektórym)… 😈 😉 😀
😐
Jeszcze do merituma: Bonowicz się swego czasu zastrzegał, że już aforystyczne wypisy mogłyby być dla Profesora mało strawne… Teraz poszedł ‚nawet’ w anegdoty… (w dużej części odgrzane kotlety ze swych wcześniejszych ‚dzieł’) – Lecz skoro kurka złote jajka znosi, trzeba zmodyfikować dawniejszą pryncypialność?… 😕
Basiu…
chyba trafiłaś 😉
Pecunia non olet!
Do Teodorecki
„bo jest podejrzliwa mimo szlachetnego, cesarskiego imienia?”
A to syćo w porządku, Teodorecko. Cysorz musi byc kapecke podejrzliwy. Bo inacej co to byłby za cysorz! 😀
Do TesTeqecka
„Można na przykład wierzyć w rachunek prawdopodobieństwa…”
No ale zgodnie z rachunkiem prowdopodobieństwa kromka chleba powinna roz spadać na strone posmarowonom masłem, a raz na nieposmarowonom. Tymcasem wse spado na posmarowonom. Ocywiście zdarzajom sie wyjątki, ba ino wte, kie kromka posmarowono jest z niewłaściwej strony – tak przynajmniej twierdził bohater jednego ze śpasów pona Safrina 😀
Do Alecki
Jo se myśle, Alecko, ze mozno tyz wyryktować bardziej wolne tłumacenie, coby sie dało po polsku zaśpiewać refren:
Gdyby Bóg był jednym z nas
Kimś nijakim pośród nas
Co do autobusu wlazł
Chcąc do domu wrócić nim
Pragnie do domu wrócić nim
Żeby się zaszyć w niebie swym
Gdzie porozmawiać nie ma z kim
Tylko z papieżem z miasta Rzym
A dalej… to by trza pomyśleć, jak przetłumacyć „holy rolling stone”, coby jakosi i sens oryginału to oddawało, i do piosnki pasowało, i jesce sie piknie rymowało na mój dusiu! Ale gratulacje dlo poni Osborne za piknom piosnke! 😀
Do Basiecki
„Teraz poszedł ‚nawet’ w anegdoty… (w dużej części odgrzane kotlety ze swych wcześniejszych ‚dzieł’)”
Basiecko, powiem septem: jako ze nieftóryk anegdotek z tej ksiązki jo nie znołek, to jestem gotów darować ponu Bonowiczowi te odgrzone kotlety. A cemu pedziołek septem? Coby nifto poza bywalcami Owcarkówki mnie nie usłysoł. Bo to faktycnie niedobrze by było, kieby zrobiono jako z księdzem Twardowskim: wydawono ciągle te same wierse, telo ino, ze w róznej kolejności i pod róznymi tytułami 😀
Owczarku,
pasuje do muzyki jak nic 🙂
Se będę podśpiewywać teraz po Twojemu 🙂
Ino dalej myśle, jak przełozyć ten święty tocący sie głaz? W ostatecności moze być cosi inksego swiętego. Ale powinno być to jednosylabowe i końcyć sie na „-ym” abo „-im”, coby było do rymu 😀
Owczarku…
w taki ukrop, jak dzisiaj u nas, to mózg nie pracuje, nawet te jego nędzne resztki 🙄
Może Basia będzie miała pomysł na „holly rolling stone”… dosłowne to nie musi być… idę pod kolejny dzisiaj zimny prysznic, bo zaraz się roztopię.
Zima – źle, upały – jeszcze gorzej, nigdy nie dogodzi 🙄
owcarek podhalański pisze: „No ale zgodnie z rachunkiem prowdopodobieństwa kromka chleba powinna roz spadać na strone posmarowonom masłem, a raz na nieposmarowonom. Tymcasem wse spado na posmarowonom. Ocywiście zdarzajom sie wyjątki, ba ino wte, kie kromka posmarowono jest z niewłaściwej strony – tak przynajmniej twierdził bohater jednego ze śpasów pona Safrina”
Odpowiem Ci poważnie. To filtr naszego postrzegania powoduje, że zapamiętujemy wydarzenia, które sprawiają nam kłopot lub nas dziwią i z nich tworzymy nieistniejące reguły.
Posmarowana strona kromki wiecej wazy. Wiec o ile kromka rotuje i spada dostateczne dlugo to prawdopodobienstwo, ze spadnie posmarowanym na dol jest wieksze.
Przychyliłabym się do zdania Jerzego.
Oceniam, że na 5 upadków 1 raz wypada na nieposmarowaną, pomimo zdania TesTeqa.
Może przystąpię do eksperymentu i obuplikuję zapisy z 1-2 lat doąwiadczeń. 😆
Opublikuję 😆
Na starość zmyślam słowa i przekręcam litery.
Już wiem, po kim mój syn to ma. 😀
Byłam skłonna obciążać tatusia.
Mt7 😀
Dodałabym jeszcze jedną zasadę spadania masłem na dół- złośliwość rzeczy martwych. Więcej sprzątania, gdy masło ufajda podłogę. 😎 😀
Moze tak:
Chcąc do domu wrócić nim
Pragnie do dom wrócić nim
Jak Mick Jagger skubany
By się zaszyć w niebie swym
Gdzie pogadac nie ma z kim
Tylko z papa z miasta Rzym
…byloby o tocyaczm sie kamieniu, ale nie swietym.
No to niech jest swiete i sie rusza, ale nie bedzie znowu kamienia:
„Z swietym wiatrem w plaszczu swym
By się zaszyć w niebie z nim”
Byleby tylko wykonawca nie seplenil. A tak wogole…
„moze BlejKot pomoze
bo jak nie to bronboze”
„Wiatr w plaszczu” pomimo liczby pojedynczej zdecydowanie zbyt dwuznaczny. Moze lepiej „wichrem”?
Podobno wiara czyni cuda?!
Ale cudu nie ma,a zamiast tego ludziska ziona nienawiscia.Wyzywaja sie i co tam jeszcze………………….a wszystko to dzieje sie pod Krzyzem 😮
Co za ironia losu!!
Na wszelki wypadek ukrylam sie w „mysiej dziurze”,bo wstyd,ze hej.
A ze mysia dziura troszke ciasna i ciemno,to wpadlam do Owcarkowki,zeby kosci wyprostowac.
Mialam sporo czasu do refleksji i wyszlo mi,ze moze lepiej w czarnego luda wierzyc,boc zawsze to bezpieczniej,mniej jadu………………………
Salute amici.
Dla fanatyków nie ma znaczenia w co się wierzy, można otruć ludzi w metrze, lub je wysadzić, albo zabić siebie i swoją rodzinę wśród dziesiątków innych rodzin również przekonanych, że tak trzeba.
Dla fanatyka każde szaleństwo jest do przyjęcia i nie można się pocieszać, że to ciemny lud, bo bywa z tym różnie.
Przypomniałam sobie historię, jakiejś bogatej, francuskiej rodziny arystokratycznej, którzy dali się omotać jakiemuś guru.
Doprowadził ich do ruiny majątkowej i zdrowotnej. Jakiś zupełny horror.
Zauważcie, że ludzie mają jakieś potrzeby mistyczne i pewnie stąd taki wysyp różnych sekt, grup i licho wie czego.
Myślę, że to nie wiara jest groźna, lecz właśnie fanatyzm.
Owładnięci nim ludzie wydadzą rodziców, wezmą udział w mordowaniu sąsiadów, zrobią dosłownie wszystko.
Znalazłam. To taka ciekawostka i przyczynek, że może nikt nie powinien być zbyt pewny.
Bajuści, ku przestrodze…
A jo juz wiem, jak przetłumacyć „like a holy rolling stone” na polski: „rym-cym-cym-cym, rym-cym-cym”. I wte bedzie sie rymowało, a zarozem chyba nifto mi nie powie, ze to nie jest dosłowny przekład? 😀
Owczarku,
jak „bozię dudu”, chyba trafiłeś!
Trudno to przetłumaczyć tak czy siak, a chodzi o to, żeby pasowało do ogólności 😉