Badomy naukowo przypadek Sandałowego Turysty
15 września o godzinie 6:08, cyli wte, kie wielu Polaków spało jesce piknie, Basiecka juz nie spała, ino zajrzała do Owcarkówki i pedziała tak:
Przedwczoraj czytam na jakimś forum górskim (albo może pod kolejną notką Gazety o wypadku śmiertelnym), że gdy autor komcia był młody, to poszedł z Kasprowego na Rysy i stamtąd zszedł do Chochołowskiej… wszystko w sandałach… Niby się przyznaje, że to głupota była, ale przy okazji potrafi palnąć tyle głupot!…
Domyślom sie, ze była to wyciecka jednodniowo. Co by nie godać, przejście takiej trasy w jeden dzień – syćko jedno cy w sandałak, cy w cym inksym – to trudno rzec. Cemu? Cóz. Samo przejście w jeden dzień z Kasprowego na Rysy wcale nie jest łatwe. Coby tego dokonać, trza być abo gibkom kozickom, abo turystom o całkiem niezłej kondycji. Ale to jesce nic. Bo następny etap takiej wyciecki jest jesce bardziej niezwykły. Jak mozno zejść z Rysów do Doliny Chochołowskiej? Krucafuks! Rzec w tym, ze… w ogóle nie mozno! Poźrejcie, ostomili, na mape: Rysy som po jednej stronie polskiej cynści Tater, a Dolina Chochołowsko – po drugiej. A zatem zejście z Rysów do Chochołowskiej jest tak samo mozliwe jak zejście z Wiezy Mariackiej w Krakowie do Hyde Parku w Londynie. Abo z zamku w Malborku na plac Świętego Marka w Wenecji. Cemu więc ten nas turysta napisoł w swym komentorzu to, co napisoł? Wroz z Marynom Krywaniec i kotem mojej gaździny postanowili my zbadać te sprawe naukowo. A naukowcy barzo lubiom nadawać przedmiotom swoik badań imiona, więc my swój przedmiot nazwali: Sandałowym Turystom. A ze była nos trójka, wyryktowali my jaz trzy naukowe hipotezy. Haj.
No i naso pierwso hipoteza jest tako, ze Sandałowy Turysta zacął swom wyciecke nie od Kasprowego, ino od Gubałówki. Wjechoł na te Gubałówke kolejkom, a ze wiedzioł, ze w Tatrak mozno kolejkom na Kasprowy wjechać, to pomyśloł, ze jest właśnie na Kasprowym. W końcu jak górskik kolejek w Tatrak jest więcej niz jedno, to chyba kozdemu moze sie pomylić? A ze jedno z nik jedzie w powietrzu, drugo zaś po ziemi – fto by tam zwracoł uwage na takie drobiazgi! Kolejka to kolejka. I ślus. No i kie nas Sandałowy Turysta juz na tej Gubałówce sie nolozł, to poseł zielonym ślakiem do Kir. Do samyk Kir jednak nie doseł, ino do Rysulówki. W tym miejscu jednak mioł dziure w mapie. I kie fcioł sprawdzić, kany doseł, to uwidzioł ino napis: „Rys…”, a potem juz była dziura. Zacął sie więc zastanawiać: co to moze być? Jako jest tatrzańsko nazwa geograficno zacynająco sie na „Rys”? Jaz przybocył se o Rysak. I dlotego właśnie uznoł, ze nolozł sie na najwyzsym polskim wierchu. Zakwycony poseł dalej, wzdłuz Antałowskiego Potoka, a potem doseł do wylotu Doliny Chochołowskiej. I dlotego właśnie tak, a nie inacej, opisoł trase swojej wyciecki.
Naso drugo hipoteza jest tako, ze Sandałowy Turysta, tak jak zbocowoł, poseł z Kasprowego na Rysy. Jako juz pedziołek, dokononie tego w jeden dzień jest trudne – ale jakosi tam mozliwe. Potem nas wędrowiec zeseł w dół, do schroniska nad Morskim Okiem. Udoł sie do schroniskowego bufetu, a tamok… Na mój dusiu! Uwidzioł samego pona Czesława Niemena, ftóry wte jesce zył i akurat spędzoł urlop w Tatrak, coby kapecke tamok odpocąć od świata, ftóry jest dziwny. Sandałowy Turysta piknie bocył, ze pon Niemen był Chochołem w hyrnym filmie Wesele. I wte pomyśloł tak: „Kie jest tutok Chochoł, to tutejso dolina musi sie nazywać Dolinom Chochołowskom.” No i właśnie dlotego napisoł, ze z Rysów zeseł do Chochołowskiej. Bajako.
A trzecio hipoteza jest tako, ze podcas schodzenia z Rysów sandały nasego turysty rozpadły sie do imyntu. Bo sandały som racej mało odporne na wysokogórskie wędrówki. Tak więc bidok musioł iść na bosaka. A kie seł na bosaka, to na ostry kamień nagle nadepnął. I wte zawołoł: „Auuu!” I do wierchu wysoko podskocył. Traf fcioł, ze akurat zaduł halny wiater. Ten halny poniesł niescynśliwca daleko, daleko, jaze w Chochołowskiej nim prasnął. Spytocie: jak to mozliwe, ze cłek sie nie zabił? Cóz… Być moze pod sałasem w Chochołowskiej juhasi właśnie strzygli owce? I być moze nas turysta scynśliwie spodł na grape świezo ściętej wełny? Dzięki temu mioł miękkie lądowanie i mógł wrócić z gór, coby później móc wyryktować ten swój wspomnieniowy komentorz. Tutok mozno nawet pedzieć, ze faktycnie zeseł z Rysów do Chochołowskiej. Telo ino, ze drogom powietrznom.
No i jesce, ostomili, wyryktowali my hipoteze dodatkowom. Jak zbocowała Basiecka, Sandałowy Turysta odbył te całom wyciecke wte, kie był młody. A kie on był młody? Fto wie? Moze wiele milionów roków temu? A wiele milionów roków temu to była pikno orogeneza alpejsko, podcas ftórej nase Tatry dopiero sie tworzyły. A kie sie tworzyły, to takom Chochołowskom mogło praskać w rózne strony: roz mogła być pod Rysami, roz pod Gerlachem, a roz przy pomniku pona Chałubińskiego w Zakopanem. No to moze Sandałowy Turysta zeseł do Chochołowskiej własnie wte, kie pod Rysami sie ona nojdowała? Tako hipoteza mo jeden słaby punkt: nie wiadomo, cy wiele milionów roków temu były juz sandały. Ale zdoje mi sie, za jak na rozie jesce nifto nie udowodnił, ze ik nie było. Więc fto wie? Haj…
I tak oto, ostomili, noleźli my te pare mozliwyk odpowiedzi na pytonie, skąd mogła sie wziąć tako niezwykło relacja nasego Sandałowego Turysty? Ftóro hipoteza jest najbardziej prodwopodobno – trudno pedzieć. Jeśli zaś ftosi mo ochote wyryktować jakomsi jesce inksom – jo nie bede sie temu prociwioł. Maryna i kot tyz nie bedom. Hau!
P.S. Jo wiem, ze nieftórzy nie lubiom poniedziałków, ale godom wom, ze najblizsy poniedziałek bedzie pikny. Bo imieniny Bobicka w tym dniu bedom! Zdrowie nasego Bobicka! 😀
Komentarze
Na gorąco:
Baaaaardzo mi się podoba hipoteza „1” – o zgubieniu Rysów pomiędzy Gubałówką a Kirami! 😀 😀 😀 …a jeśli na dodatek ona naukowa, ta hipoteza… 🙄
Dokładniej doczytam w (jakiejś) krótce… dzwoneczki owiec pozostaną więc milczeniem owiec przez jeszcze co najmniej jedną noc 😎 😀
Mrrrał!
Gdy byłem młody i piękny…
(Bo terrraz już tylko piękny jestem)
…to potrrrafiłem teleporrrtować się z werrrsalki na stół tak, że nikt zauważyć tego nie miał prrrawa.
Może ten Sandałowy też tak potrrrafił?
Wszak młody był 😉
Pozdrrrawiam wieczorrrnie
Blejk Kot
Widzę jakiś makowity kąsek do poczytania, ale obejdę się smakiem do jutra, bo już późna pora i oka same mi się zamykają.
Więc też pozdrawiam wieczorrrrrnie 🙂
Zosiu, mam nadzieję, że się zaczerwienię. 😉
Śnił się kiedyś naszej Basi
Turysta w sandałach.
I choć trasy pokiełbasił –
Ona się nie śmiała.
Jego obraz zatrzymała
Na powiek ekranie.
Zwinne ciało rysowała
Skryte pod ubraniem…
Maestro jak zwykle genialny… o poranku 😀 😀 😀
(dyskretnie… nie będę wchodzić w detale obrazów zatrzymanych na powiek ekranie… 🙄 😎 )
Nb, sandałowych turystów (lub prawie… – ‚adidasowych’) widziałam też minionego sierpnia w Staroleśnej, tuż przed ulewą… — żeby nie było, że tylko Polacy (i po polskich Tartrach) chodzą głupio… 🙄
Czy głupio gadać-bajać potrafią także turyści w Słowacji*? – próbowałam obserwować, lecz nie dość naukowo (ach ta metodologia!) 😀
Jedno jest pewne – Polacy po cudzym chodzą na pewno mądrzej, niż po swoich własnych Giewontach, Kasprowych i Rysach**. A jeżdżą ostrożniej, wolniej, bardziej w zgodzie z przepisami… 😈
___
*bardzo międzynarodowe to towarzystwo, zwłaszcza w sierpniu…
**inny typ Polaka tam się przedostaje? inny typ turysty? – może…
P.S. Dla jeszcze większej naukowości naukowych dociekań nad Turystą Sandałowym nie zaszkodzi przypomnieć o Deliriusie Montanusie L., opracowaniu pewnego O. P. 😉 😀
Deliriusa żal!
Ja mam całkiem przyziemną teorię, więc nie będę ogłaszać. 🙁
Jestem pełna uznania dla inwencji naukowego zespołu.
Nisko się kłaniam, ściągając czapkę z głowy. 😀
Dzisiaj Bobiczkowe święto i mojego ulubionego Franceska.
Obu Was kocham! 😀
A Tobie, Bobiczku, życzę ton pysznej pasztetówki (mniam), tylko przyjaznych, wesołych znajomych i chyba żebyś nie stał się dorosłym Bobisławem.
Całuję i przytulam się do kudłatego łebka. 🙂
To znikam na kilka dni.
Z góry dziękuję za pamięć i wszelkie wyrazy.
Kocham Was miłością nieustającą i uważam za szczęśliwy traf dzień, w którym tu zajrzałam. 🙂
A może Sandalowemu Turyście śnilo się, że pokonal taką trasę w sandalach i w jeden dzień, a sen byl tak realistyczny, że weń uwierzyl i chwalil się potem jakiego to wyczynu dokonal? 😀 😉
Wszystkiego najlepszego Bobikowi z okazji Imienin, sto lat niech nam żyje! 🙂
Bobikowi stówę i raz jeszcze!
Toast w stosownym czasie, u mnie wczesne przedpołudnie, poza maślanką chyba nic nie pasuje?
🙂
Teza 6 i ostatnia-Sandalowy Turysta siedzial w domu w papuciach,palcem po mapie jezdzil,a ze slepy ciutke,to i do Doliny Chocholowskiej trafil 😉
Teza teza,a dzisiaj zywina ma swoje swieto,w tym Bobiczek!!
Przeto zyczenia skladam-michy pelnej,humoru i zdrowia i wszystkiego co dobre 😀
Hej.
Ps. u nas pikna, sloneczna pogoda.Wrocilo na chwile lato!
Hortensjo, Ano – tak, to prawda, wielu zmyśla, wielu śni…
Lecz są i tacy, którzy słyszą „wygodne obuwie”… – i dalejże! Nie mam tu na myśli twardych góralek liptowskich (może nie tylko) prących na ichni Krywań w dniu słowackiego święta narodowego (w sandałach na bosych stopach, naprawdę ❗ )… ale różnych bidnych mieszczuchów, stosujących swoistą logikę – np. ona nosi jakieś ciężkie buciory i podwójne skarpety (brrr, w środku lata, jeszcze przy ciężkim wysiłku! – głupota!)… ale ‚ona’ to kobitka krucha i nieduża a ja facet na schwał…
…metodą przechodniości relacji dochodzimy do wniosku, że facet na schwał (albo zwinny dwudziestolatek) dojdą bądź-gdzie w bądź-czym… 😉 😀
Pytanie kluczowe brzmi jednak – co ich tak ciągnie? dlaczego czasem popadają w takie zaślepienie?
Wszyscy marzymy-śnimy o sukcesach, zdobyczach, uwiecznianiu tego, chwaleniu się… Widzimy cudze „triumfy” nie tylko w albumach rodzinnych ale np. w sieci…
To prawda, że Beskidy opustoszały, że nie ma rajdów i innych form masowych (często dofinansowywanych) – ale jakże poszerzyło się pole rażenia polskiego wędrowca – gdziekolwiek się ruszyć (nie tylko w Alpy, Pireneje, jakiekielwiek wertepy europejskie… w malutkie wertepki typu Vychorlat, czy nasza Mała Fatra sprzed dwóch i pół tygodnia) — wszędzie Rodacy!
Tylko że jedni mają wieloletnią historię łazikowania – nie tylko uzależnienie, ale i doświadczenia (przygody, ‚porażki’, nauczki)… A inni – na razie zaledwie chęć ‚zrobienia czegoś’, ‚zmienienia czegoś’ w życiu.
…A turystyka piesza niby najprostsza jest. Niby.
/Nienaukowe obserwacje wędrowniczki z ponad ćwierćwiecznym stażem 😉 😀 / ;D
@basia: Jest taka gra „na fejsbuku” – FarmVille się nazywa – wirtualna wiocha z wirtualną trzodą i zbiorami. Szalenie popularna.
A gdyby tak zrobić TatraHike – wirtualną wędrówkę tatrzańskimi szlakami. Sandałowcy siedliby przy komputerach, mieli pełną satysfakcję ze zdobywania szczytów (odpowiednie wpisy „na fejsbuku” pojawiałyby się automatycznie i można byłoby się nimi chwalić przed przyjaciółmi), a na prawdziwych szlakach pozostaliby tylko ci, którzy lubią nosić po dwie skarpety w buciorach.
Żeby nie było – sandały to w dzisiejszych realiach metafora. Problem „przypadkowego turysty” nie polega (statystycznie rzecz ujmując) na nieodpowiednim się-obuciu – jeśli już, to raczej na nie-rozchodzonych butach.
Ale zagadnienie ‚pójścia na skróty’ pozostaje. Jak łatwo uzyskać satysfakcję, być pogłaskanym (od wewnątrz i z zewnątrz), a nie natrudzić się?…
Wirtualne wędrówki (jak wirtualne-wszystko) najpierw dają pewną namiastkę, wrażenie, że się jest tam, wie, o co biega, prawie dotyka, wącha, odczuwa powiew wiatru…
Tylko potem, z czasem – irytacja… wciąż to samo, co oni w tym widzą… a w ogóle raz próbowałem (-am) i za ciężko było, za zimno, nie dla mnie…
„Prawdziwe szlaki” pomieszczą jeszcze wielu naprawdę prawdziwych wytrwałych. Są – paradoksalnie – znacznie bardziej inkluzywne, nie tylko niż taniec czy chóry (co oczywiste), ale nawet opiniowanie po forach i blogach…
Zatem
nie
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz!
ale
Jeśli nie potrafisz dziś – dasz radę za tydzień, miesiąc, wiosną?
(Lecz na siłownię, rower czy pływalnię to jednak rusz cztery litery – będzie jak znalazł wiosną, a tak czy owak – nie zmarnuje się!)
😉 🙂 😀
A propos wirtualnych ‚odlotów’ – przedwczoraj kolega, zupełnie przypadkowo, był świadkiem, jak dalecy wspólni znajomi pokazywali (na wielkiej ‚plazmie’) moje ‚orlopercie’ fotki z 2008 jako ich własny urobek z tegorocznych Tatr. Nie mógł uwierzyć, w przerwie zerknął do lapka i wszystko się zgadzało (data, typ aparatu)…
W sumie mi to nawet pochlebia… 🙄 😉 😀
Wszystkie hipotezy dotyczące Sandałowego Turysty- chociaż tak różne – przemawiają do mnie, tzn. mojej wyobraźni. 😆
Ja nie wiem, czy to jest tylko taka legenda, czy prawda, Basia się włóczy po górach, więc proszę o ekspertyzę – widziałaś kiedy dziewczyny w szpilkach, łażące po górach? To jest powtarzane jak kawały o tzw. blondynkach od stu lat.
Nie, Alicjo – chodzenie niemożliwe. Wieeeele km, po baaardzo nierównym, wspinając się… (już samo narastające zmęczenie!… 😮 )
Raz widziałam laskę (neeeebeską! 😀 ), która założyła szpilki na Zawracie i zaczęła w nich schodzić ‚ceprostradą do Piątki… Ale wszyscy przypadkowi ‚widzowie’ (bijący zresztą brawo), milcząco rozumieli, że to happening jakiś – krótkotrwały wygłup 😀
Wspominałam o tym ‚incydencie’ pod wpisem o szpilkach na Giewoncie… (byłaś wówczas zdaje się w rozjazdach, wpisów a tym bardziej komciów nie czytajęcy 🙂 )
P.S. Owczarku /didaskaliuma metodologicznego wtrącę/:
obserwacja uczestnicząca może być badaniem naukowym tylko pod pewnymi warunkami, czyż nie? 😀
Wchodzić – to jeszcze sobie wyobrażam po schodach, na górę czy górkę w szpilkach (malutkie odległości!). Schodzić – mowy nie ma, to musi być mordęga!!! Nawet ze schodów, z górami nie miałam do czynienia w takich butach 🙄
Ostatnio miałam i owszem, chodzenie w szpilkach wygodnych zresztą, po bruku pewnego miasteczka dolnośląskiego, ale byłam na to przygotowana, i odległość była tyci-tyci i znałam te ścieżki.
Do Basiecki
„Baaaaardzo mi się podoba hipoteza 1 – o zgubieniu Rysów pomiędzy Gubałówką a Kirami!”
A moze ona być, Basiecko, jesce bardziej prowdopodobno, jeśli nasego turyste prowadził sam Józek Krzeptowski. Zbocowołek juz te anegdotke, ba niekze jom przyboce, ze kie roz Jóżek wjechoł z turystami na Gubałówke i zacął pokazywać im góry, to godoł między inksymi, kany widać Gerlach. A kie jakisi młodzieniec zwrócił „Ujkowi” uwage, ze przecie z Gubałówki Gerlacha nie widać, ten odpowiedzioł: „Panowie zapłacili – Gerlach mo być!” Jeśli zatem nas turysta zapłacił Józkowi, coby były Rysy…
„obserwacja uczestnicząca może być badaniem naukowym tylko pod pewnymi warunkami, czyż nie?”
Tak to chyba jest. Ale mozno tyz chyba, nawet po wielu rokak, całkiem nienaukowom obserwacje piknie unaukowić 😀
Do BlejkKocicka
„Gdy byłem młody i piękny?
(Bo terrraz już tylko piękny jestem)
…to potrrrafiłem teleporrrtować się z werrrsalki na stół tak, że nikt zauważyć tego nie miał prrrawa.
Może ten Sandałowy też tak potrrrafił?”
Jo se myśle, BlejkKocicku, ze potrafiłby, kieby był kotem. Ba jo to słysołek ino o kocie w butak. Natomiast o kocie w sandałak – jesce nigdy 😀
Do EMTeSiódemecki
” Kocham Was miłością nieustającą i uważam za szczęśliwy traf dzień, w którym tu zajrzałam.”
Z wzajemnościom, EMTeSiódemecko! A ten dzień, o ftórym pados, był scynśliwym dniem nie ino dlo Ciebie, ba tyz dlo caluśkiej Owcarkówki! 😀
Do TesTeqecka
„Śnił się kiedyś naszej Basi
Turysta w sandałach.
I choć trasy pokiełbasił –
Ona się nie śmiała.”
Na mój dusiu! TesTeqecek opisoł Basiecke słowami, ftóre dałoby sie na melodie nasego hymnu odśpiewać! 😀
Do Hortensjecki
„A może Sandalowemu Turyście śnilo się, że pokonal taką trasę w sandalach i w jeden dzień, a sen byl tak realistyczny, że weń uwierzyl i chwalil się potem jakiego to wyczynu dokonal?”
Mogło być i tak, Hortensjecko. A jeśli to był sen – to trza przyznać, ze sakramencko pikny 😀
Do Alecki
„idziałaś kiedy dziewczyny w szpilkach, łażące po górach?”
Choć to do Basiecki było pytonie, to jo tyz odpowiem. Dziewcyny w śpilkak nie widziołek. Za to chłopa w klapkak – owsem.
„Wchodzić – to jeszcze sobie wyobrażam po schodach, na górę czy górkę w szpilkach (malutkie odległości!). Schodzić – mowy nie ma, to musi być mordęga!!!
A kieby te śpilki załozyć na odwyrtke? Moze byłoby łatwiej? 😀
Do Anecki
„Teza 6 i ostatnia-Sandalowy Turysta siedzial w domu w papuciach,palcem po mapie jezdzil,a ze slepy ciutke,to i do Doliny Chocholowskiej trafil”
Ale w takim rozie, Anecko, mógł sie on przynajmniej do tyk papuci przyznać. W końcu przejść z Kasprowego na Rysy i do Chochołowskiej – to juz równie dobrze w tyk papuciak mógł zrobić 😀
Do Alsecki
„Wszystkie hipotezy dotyczące Sandałowego Turysty- chociaż tak różne – przemawiają do mnie, tzn. mojej wyobraźni.”
A bo to mogło być tak, Alsecko, ze ten turysta wiele roz ten Kasprowy, te Rysy i te Chochołowskom zdobywoł. I wte mogła mieć zastosowonie roz jedno hipoteza, a roz inkso 😀