Strzezcie sie terrorystów zakońceniowyk!

Komisarz z trudem wepchnął się do przepełnionego wagonu metra. Co za tłok! Okropny ścisk. […] Dopiero po kilku stacjach, gdy wyjechali ze ścisłego centrum i z dzielnic sypialnianych, poluźniło sie na tyle, że Komisarz znalazł miejsce siedzące. Wyciągnął z teczki książkę i zagłębił się w lekturze. Lubił czytać kryminały, bezmyślnie, po to tylko, żeby zanurzyć się w ich atmosferze, albowiem sama intryga jest na ogół tak głupia i tak przeczy nie tylko regułom policyjnych śledztw, ale i zdrowemu rozsądkowi, że śledzenie jej byłoby nonsensem.
Nagle poczuł, że ktoś mu się przygląda. A właściwie nie jemu, tylko okładce książki. Przed nim stał młody delfin ze zbójecką twarzą o egzotycznych rysach butlonosa, ciemną cerą i czarnym zarostem.
– Dzień dobry – przedstawił się grzecznie – jestem terrorystą zakończeniowym. Jeżeli nie da mi pan w tej chwili kwoty trzydziestu afro, to zdradzę panu, kto jest mordercą.
– Co takiego? – Komisarz w pierwszej chwili nie zrozumiał.
– Zdradzę panu, jakie jest zakończenie – wskazał trzymaną przez Komisarza książkę. – Czytałem ten kryminał. No to jak? Mam mówić, czy zapłaci pan za milczenie?*

Wycytołek to w powieści pona Matkowskiego I Bóg stworzył delfina, czyli potrawka z człowieków. O cym w ogóle jest ta ksiązka – tego nieftórzy z wos, ludzi, woleliby pewnie nie wiedzieć. Więc na wselki wypadek nie powiem. Ba tak se myśle, ze tego fragmentu z terrorystom zakońceniowym nie moge tutok nie zbocyć. No bo krucafuks! To niby jest ino tako zwycajno fikcja literacko, ale… ta akurat fikcja moze być sakramencko niebezpiecno! Kie usłysy o niej jakosi przeciętno wereda – racej nic złego z tego nie wyniknie. Ale co bedzie, kie usłysy wereda ocytano? Wereda-erudyta? Na mój dusiu! Wyobrazocie se, co bedzie? Ocytano wereda zaroz pomyśli, ze scena z terrorem zakońceniowym to pikny pomysł na łatwy zarobek. A potem wsiądzie do autobusu abo inksego pociągu. Abo pódzie w jakiesi miejsce publicne, ka duzo ludzi siedzi i cyto ksiązki. Na przykład do parku cy inksej kawiarenki. I niek ino uwidzi jakiegosi pogrązonego w lekturze pasjonata kryminałów! Zaroz podejdzie do bidoka i zacnie go bezlitośnie santazować, tak jak ten fudament z ksiązki santazowoł pona Komisorza. I bidny sterroryzowany cytelnik stonie przed dramatycnym wyborem: abo dać dutki, abo juz w połowie lektury dowiedzieć sie, fto jest mordercom. Zgroza!!!

Fto wie? Moze nawet powstonie międzynarodowo siatka terrorystów zakońceniowyk? I moze ta siatka bedzie zatrudniać całom armie? A bojownicy tej armii cynść niegodziwie zdobytyk dutków bedom mieli dlo siebie, cynść zaś – bedom musieli przekazywać do centrali, kryjącej sie kasi w podziemiak British Library abo inksego Amazon.com. A policjanci i prokuratorzy całego świata bedom bezradni. No bo przecie chyba w zodnej ustawie nimo ukwalowanyk kar za terroryzm zakońceniowy? Co najwyzej urzędy skarbowe upomnom sie u tyk terrorystów o stosowny podatek. Ale dlo ofiar terroru bedzie to racej marne pociesenie. Haj.

Jo nie fce tutok cornowidztwa ryktować, ale lepiej przygotować sie na najgorse. A ze – jak wiadomo – w Owcarkówce miłośników dobryk kryminałów nie brakuje, to pomyślołek, ze moim owcarkowym obowiązkiem jest ostrzec przed niebezpiezpieceństwem, jakie moze tym miłośnikom grozić. Moi ostomili, kie bedziecie w jakimkolwiek miejscu publicnym cytać kryminał, to zróbcie syćko, coby zodno osoba postronno nie mogła uwidzieć, co cytocie. Najlepiej porządnie obłózcie ksiązke piknym papierem. Abo – dlo zmyłki – ubiercie okładki w obwolute z zupełnie inksej ksiązki. Moze zreśtom ftosi wymyśli jakomsi jesce lepsom metode ksiązkowego kamuflazu? W kozdym rozie strzezcie sie terrorystów zakońceniowyk! Bo nawet jeśli tacy jesce nie istniejom, to w kozdej kwili mogom zaistnieć. W kozdej kwili! Hau!

P.S. Pojawiła sie ostatnio dwójka nowyk gosci tutok: Lolecka i Lolilolecka. A moze to jeden gość, ino pod dwoma podobnymi nikami? Jak by to nie było – powitać piknie! 😀

* T. Matkowski, I Bóg stworzył delfina, czyli potrawka z człowieków, Warszawa 2008, s. 27-28.