Jakie narty autor mioł na myśli?

Fto wygroł ostatni etap Tour de Ski? Naso Justynka. Fto wygroł etap przedostatni? Naso Justynka. A trzeci od końca? Naso Justynka. A cworty? Na mój dusicku! Kie odpowiem na to pytanie, zarzucicie mi, ze furt sie powtarzom. Ale co jo poradze, ze odpowiedź na kozde z tyk pytań brzmi tak samo?

Kie gwarzyłek o nasej hyrnej górolce z Kasiny we wpisie z 31 grudnia, to Zbysecek w komentorzu pod tym wpisem zawołoł: „Vive le Tour de Justyna!” Tour de Justyna? Piknie to zabrzmiało. Wte po roz pierwsy usłysołek, ze tak mozno te zawody nazwać. Ale od niedzielnego wcesnego popołudnia… i w radiu, i w telewizji furt wielu tak właśnie godało: Tour de Justyna. Haj. Jo se myśle, ze słusnie. Bo to właściwso nazwa niz Tour de Ski. Cóz bowiem to Tour de Ski moze znacyć? Słowo „tour”, jak na pewno wielu z wos wie, znacy po francusku wieza, spacer abo obrót. Nalezy sie domyślać, ze słowo to pochodzi od zyjącego kiesik na polskik ziemiak tura, ftóry był wielki jak wieza, robił se spacery po puscy i umioł zaryceć jak silnik na wysokik obrotak. W nazwie omawianego tutok turnieju słowo „tour” nolazło sie pewnie dlotego, ze udział w tyk zawodak moze wziąć ino taki sportowiec, ftóry jest silny jak tur. No to w porządku. Ostowmy to słowo.

Ale co ze słowem „ski”? Ono, jak tyz pewnie wiecie, oznaco narty – po francusku i jesce w paru inksyk językak. Tak w ogóle ono chyba tyz pochodzi z Polski. A dokładnie z Podhola, ka od pocątku świata na narty godało sie: skije. Ino z nartami, ostomili, jest ten kłopot, ze one mogom być barzo rózne: na jednyk mozno biegać jak Justynka, na drugik mozno skakać jak Kamil Stoch, a wceśniej Adaś Małysz, na trzecik mozno zjezdzać jak siostry Tlałki, a na cwortyk – hybać po wodzie jak Bond, James Bond (w odcinku Licencja na zabijanie tak se hyboł). Zatem kie ftosi powie: „Tour de Ski”, to ftosi inksy moze spytać: Jakie „ski” autor mioł na myśli? Wodne, biegowe, zjazdowe cy Adasiowo-Małyszowe? Fto nie śledzi wiadomości sportowyk na co dzień – ten moze po prostu nie wiedzieć.

Natomiast kieby ta zakońcono w ostatniom niedziele impreza oficjalnie nazywała sie Tour de Justyna – syćko byłoby jasne, nawet dlo tego, fto wydarzeniami ze świata sportu interesuje sie ino od casu do casu. Wprowdzie Justyn tyz jest wiele: poni Steczkowska, poni Pochanke, a słysołek tyz, ze kasi za granicom zyje se tako piosenkarka, co to nazywo sie Justyna Biebera. Ba w sporcie – hyrno Justyna jest ino jedno. Haj.

Tak więc teroz, ostomili, kie ten pikny narciarski turniej momy juz za sobom i kie juz wiadomo, fto w tym turnieju wierchowoł, niekze wzorem Zbysecka zawołom piknie: Niek zyje Tour de Justyna! Niek zyje! Niek zyje i hau!

P.S. Pod ostatnim wpisem nowy gość do Owcarkówki przybył – Lorecka. No i ta Lorecka od rozu piknie powiadomiła nos, ze od ładnyk paru miesięcy gazdami schroniska pod Bereśnikiem nie som juz poni Świsterska i pon Duda-Chrzanowski, ino… jedni poństwo Chrzanowscy. Bajako. Bo oboje zaobrąckowali sie piknie nawzajem. Skoda ze wceśniej o tym nie wiedziołek, bo kiebyk wiedzioł, to mógłbyk wykraść cosi z Felkowej hurtowni na pikny ślubny prezent. No ale niekze ta. W kozdym rozie Lorecke witomy piknie w nasej budzie. Zaś siumnej Młodej Parze spod Bereśnika zycmy, coby piknie im sie rozem zyło i dalej piknie ryktowało nie ino sylwestry bis, ale tyz syćkie inkse przedsięwzięcia 😀