Pikny łańcuch
Krucafuks! Groźnie było! Kany? Ano w Napier. To takie miastecko portowe w Nowej Zelandii. Niecałe dwa tyźnie temu na tamtejsej plazy odpocywali se ludzie korzystający z ostatnik dni lata. Jo wiem, ostomili, ze w tej kwili tutok w Polsce słowo „lato” brzmi kapecke bajkowo. Ale to, co u nos brzmi bajkowo, na półkuli południowej do wcora było najprowdziwsom prowdom. Bajako.
Jednym z najmłodsyk plazowiców w tym Napier był dwunastoletni Josh McQuiod. Bawił sie on piknie z jednym kolegom (w inksym miejscu wycytołek, ze z dwoma, ale to w sumie niewozne). Tuz obok pochlupywały fale Pacyfiku. I fciałoby sie pedzieć, ze niekze ta, niek se chlupiom, w końcu komu to skodzi? Ba nagle nadpłynęła jakosi więkso fala i… O, Jezusicku! Porwała Josha! Porwała i tak zacęła nim igrać, jakby to było leciutkie piórecko, a nie wazący ze śtyrdzieści kilo nastolatek! Ojciec chłopaka zaroz pohyboł mu na ratunek. Ale wartko zrozumioł, ze walka ze wzburzonom wodom wcale nie jest łatwo. Nojdujący sie w poblizu ludzie – jacysi policjanci i zwykli plazowice – zauwazyli, co sie dzieje i tyz pobiegli ratować poniewieranego przez fale dzieciaka. Policjanci próbowali go złapać, ale niestety – udawało im sie to tylko na kwile. Potęzne wody oceanu ryktowały tak straśnom kotłowanine, ze dzielni stróze prawa nie byli w stanie utrzymać Josha w rękak. Jakisi miemiecki turysta tyz spróbowoł wyrwać niescynśliwca z tej sakramenckiej kipieli – ale i on nie doł rady. Cy naprowde nie było sposobu, coby w starciu z tym wodnym zywiołem wygrać walke o zycie chłopca? Na to niestety wyglądało…
Krucafuks! Woda to jest na ogół barzo pozytecno rzec. Bez niej przecie zycia by nie było. Ale casami… wstępuje w niom taki diask, tako beskurcyja sie z niej robi, ze za ryktowane przez niom łoterstwa nalezałoby jej spuścić porządne manto. Jo tam wcale sie nie dziwie starozytnemu królowi Kserksesowi, ftóry roz tak straśnie sie zezłościł na niscycielskie morze, ze kazoł wymierzyć mu jaz 300 batów. Haj.
Ba jeden z tyk nowozelandzkik policjantów wpodł nagle na pikny pomysł. Zaproponowoł, coby kilkunastu ludzi podało sobie ręce i w ten sposób utworzyło zywy łańcuch, ciągnący sie od brzegu oceanu jaz w głąb lądu. Tak tyz zrobiono. A kie juz ten ludzki łańcuch wyryktowano, cłek stojący najblizej tonącego chłopaka chycił go mocno. Reśta trzymającyk sie za ręce ludzi zacęła z całej siły ciągnąć. Ciągli, ciągli i… Na mój dusicku! Udało sie! Piknie sie udało! Josh zostoł wreście wyciągnięty na plaze! Nieprzytomny wprowdzie, ale zywy! Wartko zabrano go do śpitala, a tamok doktory pedziały, ze z niedosłym topielcem syćko bedzie dobrze.
I tak oto kilkunastu ludzi, ftórzy posli se nad ocean poodpocywać jako najzwyklejsi w świecie plazowice, wrócili stamtela jako siumni ratownicy i bohaterowie. Krucafuks! Jakie to zycie ryktuje casem figle – zwykłego obywatela zupełnie nieocekiwanie przeinaco w bohatera. Ale jak widać – lubi ono takie figle ryktować. Haj.
A całom te spontanicnom akcje ratunkowom ftosi sfilmowoł. Teroz w wielu miejscak w internecie mozno jom uwidzieć. Na przykład tutok.
No i cóz. Momy pikny przykład, ze praca zespołowo naprowde potrafi przynieść barzo dobre rezultaty. Momy tyz kolejny dowód na to, ze choć w wiadomościak telewizyjnyk furt bombardujom nos doniesieniami o morderstwak, gwałtak, rozbojok i osustwak, to jednak ten świat wcale nie jest tak paskudny, jak by z tyk wiadomości wynikało. Bo opróc róznyk wered i beskurcyjej chodzom tyz po tej planecie ludzie piknie gotowi pomóc inksym.
A ten policjant, ftóry wymyślił to wyryktowanie zywego łańcucha, musi być potomkiem pona Tuwima. Bo cyz nie kojarzy sie wom to syćko z hyrnym wiersykiem Rzepka? Mi od rozu sie skojarzyło.
W kozdym rozie nie ino ludzkom ofiarność trza tutok kwolić, ale ludzki rozum tyz. No bo kieby nie rozum, kieby nie sprytny pomysł tego potomka Juliana Tuwima, koniec tej historii byłby tragicny. Choć ocywiście tyz kieby był rozum, ale nie było ofiarności – los Josha tyz byłby nie do pozazdroscenia. I ofiarność, i rozum okazały sie tamok piknie niezbędne. I ślus.
I to wom jesce powiem, ze kie dowiedziołek sie, jak to zywy ludzki łańcuch uratowoł dwunastolatkowi zycie – od rozu zmienił sie mój stosunek do słowa „łańcuch”. Bo potela – przyznom, ze nie za barzo to słowo lubiłek. Dlo nos psów ono kojarzy sie ze zniewoleniem, z mozliwościom odejścia od budy najwyzej o pare metrów, z cymsi, co z piknom ślebodom nimo nic wspólnego. Jo akurat mom to scynście, ze mnie baca z gaździnom prawie nigdy do łańcucha nie przywiązujom. Ale wiele inksyk psów w moik stronak – nimo tak dobrze jako jo. I dlotego myślołek nawet o tym, cy wos nie popytać, cobyście w ogóle nie uzywali tego słowa w komentorzak do moik wpisów. Teroz jednak syćko sie zmieniło. Teroz słowo „łańcuch” kojarzy mi sie z piknym ratowaniem zycia. Dlotego teroz, jeśli fcecie, to mozecie nawet pisać w swoik komentorzak: „łańcuch łańcuch łańcuch łańcuch łańcuch”. A mi wcale nie bedzie z tego powodu przykro, ino barzo przyjemnie. Hau!
P.S.1. Na mój dusiu! Myślołek, ze wceśniej ten wpis sie pojawi – ale pojawił sie dopiero teroz. I tym samym nie zdązyłek zapowiedzieć Józefickowyk imienin, ftóre były w ostatni wtorek. No cóz, to wypijemy z opóźnieniem, ale wypijmy piknie zdrowie Józeficka! D
P.S.2. Za to w ten piątek kolejne imieniny w Owcarkówce momy – Noboru Wataya Kotecki. No to piknie zdrowie Noboru Wataya Kotecki w tym dniu bedzie trza wypić! 😀
P.S.3. A pod ostatnim wpisem nowy gość do Owcarkówki przybył – Magecka. Zajrzała tutok i spytała, cy zagrzeje tu miejsca. Na mój dusiu! Ocywiście, ze zagrzeje! Powitojmy piknie Magecke! 😀
Komentarze
Śnieży okrutnie u mnie, wiosennego słoneczka już bardzo brakuje, ale przynajmniej u Ciebie Owczarku pokrzepiające wiadomości, bo zawsze to miło poczytać, że nie wszędzie ludzie są źli, małostkowi, zawistni, okrutni. :-))))
No nic, biegnę odśnieżać! ;-(
Ludzkość jeszcze trzyma się mocno )) Jeżeli potrafimy sobie pomagać bezinteresownie to chwała nam za to )) Życie ludzkie nie ma ceny a jeśli uda się jakieś uratować to tym ludziom którzy je uratowali musi być bardzo ciepło na sercu.
Nawet ci, którzy stali i przypatrywali się na początku, chyba nie zdawali sobie sprawy z tego co się dzieje, po chwili rzucili się na pomoc )) Piękna sprawa ))
Witamy serdecznie Panią Mag))) my też lubimy koty. Na moim łóżku leży teraz kocica w zaawansowanej ciąży i śpi ) Chyba ciepełko przyjdzie już niedługo, bo koty mają instynkt i wiedzą kiedy się mogą okocić )
Wszyscy się rzucili na pomoc? A kto film kręcił?
Nowozelandczycy to sprawni ludzie. Jeden z nich zdobył, jako pierwszy/drugi, Czomolungmę 🙂 Tak go tam ciągnęło jak pszczoły do miodu 😉
„Wszyscy się rzucili na pomoc? A kto film kręcił?” – napisał TesTeq.
No przecież ktoś musiał tym wszystkim zarządzać ))))
To święta prawda, że miło dowiedzieć się czegoś dobrego i krzepiącego w tym zalewie koszmarnych informacji. 🙂
Film kręcił pewnie nowozelandzki Słoneczny Patrol! 😉
Przyłączam się do serdecznych powitań Mag – owszem, znamy się od jakiegoś czasu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy poznali Ciebie, a ty nas. Chętnie dzielimy się jałowcową i smadnym, a miejsca w Owczarkówce duuużo. 😀
Ty 😳
Zapomniałam o imieninach Józefa! To wszystko przez papieża Franciszka! 😉
Józefie – spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia wszelkiej pomyślności i radości! 😀
Dzień dobry,
Bardzo ładny dzisiejszy komentarz Owczarka. I pokrzepiający, że z nami, ludzmi nie jest tak źle.
Z oceanem mam codzienny kontakt, będąc w pracy widzę go przez cały dzień. Czasami bywa bardzo groźny. Jego wielkość i moc najbardziej oczuwam w nocy – łapiąc ryby z plaży. Wokół kompletna pustka, nikogo – tylko ON, wielki, huczący i ja – jakiś drobny pyłek. Czasami walcząca ryba na haczyku.
Kidyś zrobiłem takie zdjęcie mojego synka
https://picasaweb.google.com/takrzy/Synek?authkey=Gv1sRgCOur8Niw6sP5_AE#slideshow/5858155836863145730
To tak jakoś śpiewał Czesław Niemen
,,…. Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim……(nutki) 🙂
Alsa i pozostali mili bywalcy Owczarówki!
Pojęcia nie macie (na szczęście), jak dobrze tu zawitać. Po odwiedzinach u sąsiedzkich Gazdów, gdzie nic tylko wrrr… wrrr…, a nie pogodne hau, hau! Owczarka Podhalańskiego i jego Gości.
Co by na początek nie przesłodzić, dedykuję Wam piosenkę trochę smutną, ale bardziej wesołą na temat ogólnoludzki
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=lubie%20smutek%20pustych%20plaz%20uotube&source=web&cd=1&cad=rja&ved=0CDYQtwIwAA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3D-y9Dq14jiwc&ei=KX1MUdXZO8fZPPP_gKgH&usg=AFQjCNFPZNs0LYQIDr33YJ0R3a3BDxbmzw&bvm=bv.44158598,d.ZWU
A propos „piknego łańcucha”.
Będąc bardzo malutką dziewczynką, musiałam chyba usłyszeć od dorosłych – nieświadomych, że dziecko „podsłuchuje”, a zresztą i tak nic nie zrozumie – o „psach łańcuchowych imperializmu”. Pamiętam tylko, że bardzo się śmiali.
Nie spytałam wtedy rodziców co to znaczy „imperializmu”, ale zafascynował mnie ten pies. Wyobrażałam go sobie bardzo plastycznie jako psa ZROBIONEGO z łańcucha (no, z takich metalowych ogniw jak w łańcuchu).
Podobno wśród moich niezdarnych rysunków zwierzaków pojawił się pies „łańcuchowy” i dopiero moja dużo starsza siostra jakoś mi wytłumaczyła, że takich psów nie ma. Ja tego nie pamiętam, ale weszło to do repertuaru rodzinnych legend .
Serdeczne życzenia Solenizantom, zdrowia i radości. 😀
Witaj Mag; faktycznie w Budzie prawie nie zdarza się, aby Bywalcy na siebie warczeli, raczej się uśmiechają do siebie. 😀 A Owczarek dwoi się i troi, aby swoim gościom dogodzić i opowiada piękne historie aby dodać nam ducha. 🙂
Witajcie,
„na sam przod” spoznione,ale baaaaaaaaaaaaardzo serdeczne zyczenia szczescia dla wszystkich swietujacych budowniczych.Niech im slonko swieci 😀 😀 😀
Witam tez nowych gosci w Owcarkowce.W kupie zawsze razniej 😉
Owcarku- takie akcje ciesza.I nie wazne kogo sie ratuje-czlowieka,czy psa,czy inna zwierzyne!!! Moze kiedys uda sie zmobilizowac wiecej ludzi dobrej woli,zeby uwolnic wszystkie Burki od paskudnych,ciezki,raniacych,i krepujacych lancuchow!!!!!!!!!!!!!!!!!
Hej.
Ps.Podobno Primawera namyslila sie i wraca,bedzie tuz przed Wielka Noca?! 😉
Nowy – fantastyczne zdjęcie! Na jakiś konkurs foto albo co…
Pies łańcuchowy mag – cudny! 😆
No i dzięki za piosenkę – kiedyś wybrałam się z przyjaciółkami nad nasze morze w zimie – pięknie było!
Ano – czy te wieści o Primawerze z wiarygodnego źródła? Niektórzy cieszyli się, że nareszcie będziemy mieć ‚białe święta’, ale ja wolałabym ‚zielone’ o tej porze roku.
Cztery razy dziś odśnieżałam. Ale teraz juz spokój! To nadrobic muszę zaległości, czyli powitać Mage i życzyć wszystkiego, co najlepsze, co dobre, co miłe – Józefom! Zaległe? Nie szkodzi. U nas się mówi, że trzydniówka obowiązuje! 🙂
Also-zrodlo jest wiarygodne,ino wszystko zalezy od humoru Primawery 😆
Hej.
Wawrzek
Jako poddany swoich kotów, bo przeciez nie ich pan, znasz kocią mentalność i obyczaje. Może mi wytłumaczysz, dlaczego mój kot (pytałam już owcarka, ale się wykręcił) odkąd na powrót nastała zima, co chwilę wychodzi z domu i wraca i tak w kółko. Jak by go coś ugryzło, albo czegoś szukał.
Ta primavera jest w dobrym humorze
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=primavera%20vivaldi%20youtube%20&source=web&cd=3&cad=rja&ved=0CDsQtwIwAg&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3Ds2lbGix2wtE&ei=zuJMUYabHsXMOevKgIgP&usg=AFQjCNGIPNv_6XJbvlHDraEjqkkjD0yxCw&bvm=bv.44158598,d.ZWU
Se wyobraźcie przeskok z +30C na 0, resztki śniegu i przeszywający wiatr północny 🙄
No ale niczego innego nie mogłam się spodziewać, chyba, że niespodziankowo, u mnie zima potrafi hulać i pod koniec kwietnia.
Wreszcie w domu od 3 godzin, popijam wino z Mendozy, ale kupione Za Rogiem, bo przecież nie będę targać przez pół świata, a w dodatku moja torba przepadła w podróży 👿
Pewnie się znajdzie, ale zawsze to nieprzyjemnie, torby ni ma, a nadałam 😯
Dzisiaj tylko na szybko, po 27 godzinach podróży z przygodami (samolot zepsuty, naprawiony po kilku godzinach, zmiany, chce mi się tylko na spokojnie przejrzeć parę zdjęć przy Santa Rosa i walnąć w kimonko.
Kot szuka wiosny, a ponieważ nie znajduje jej na polu, więc rozczarowany wraca do domu. 😉
Mag – z kotami to jest ciężka sprawa ) po pierwsze zawsze robią to na co mają ochotę i tylko jedzonko, które im dajemy, pozwala nam wierzyć, ze są to zwierzątka posłuszne ))
Z tym wychodzeniem i wracaniem to może być poważna sprawa. Mianowicie, Twój kot jak napisałaś jest wykastrowany. W związku, że obecnie już się skończył okres (pierwszy) na poszukiwania partnerki, wiec Twój kot wychodzi z domu, bo wzywa go instynkt, a po krótkim czasie wraca bo albo jest leniwy i nie chce wyjść na „trzydniówkę”, albo posiada świadomość, że jako wykastrowany nie ma po co wybierać się na „sąsiedzką wyprawę”, bo widzi bezsens tego, więc wraca. Ale instynkt jest silniejszy i jak przysłowiowy pijak ponownie wychodzi „do płotu”, by po chwili wrócić (( No cóż, złudzenia są przyjemną formą bytowania, lecz czasami wprowadzają nie tylko koty w silny, psychiczny dołek.
Może być też inna przyczyna, że boi się konfrontacji z innymi kocurami, które oznaczają piżmem „swój teren”. W przypadku spotkania „obcego” potrafią być bardzo agresywne, i pogonić intruza kilkaset metrów (( Wiec Twój kot tworzy sobie taką namiastkę i na wszelki wypadek nie oddala się od domu. Może liczy, że w ogródku znajdzie jakąś zagubioną kocicę i spędzi z nią mile czas )) No cóż, pomarzyć dobra rzecz ))
Ten kot to zupelnie jak ja, tez wracam do domu, siadam w fotelu i jem i pije
Nasze morze zima tez ladne, ale nie tak dlugo, gdy wychodze z domu wcale juz nie patrze w jego strone, musze zreszta patrzec pod nogi gdy brne przez kupy sniegu. Na swieta wybieram sie na poludnie Polski moze tam bedzie lepiej.
Alicjo, witamy z powrotem,z przyjemnoscia czytalam Twoje relacje z podrozy i ciesze sie na zdjecia.
Owczarkowi dzieki za sympatyczna i wzruszajaca i co wazne prawdziwa opowiesc z konca swiata.
Pozdrowienia z nadbaltyckiej Syberii!
Wawrzek
Dzięki za pochylenie się nad moim niewątpliwie sfrustrowanym kotem. Wszystkie Twoje hipotezy są prawdopodobne poza jedną. To właśnie Otello (kot europejski czarny jak smoła, bez jednego białego włosa, a to lekko pretensjonalne imię odziedziczyłam wraz z nim po zmarłej ciotce) pogonił wszystkie okoliczne koty i uważa się za panisko po „tej” stronie długiego domu. Są tu małe ogródki z wyjściami prosto z mieszkań.
Koty przeniosły się, chcąc niechcąc, na drugą stronę domu, od podwórka.
Chyba Hortensja (dzięki) jest najbliższa prawdy.
A w ogóle o kotach to ja mogę nieskończenie… Także w relacjach pies-kot.
Dopóki miałam mały domek z dużym ogrodem, zawsze był na stanie owczarek niemiecki i co najmniej jeden kot (w porywach do kilku).
Ale o tym innym razem
Pozdrawiam, mag.
Moi drodzy
Uczulam na bociany!
Z powodu nieoczekiwanego końca wiosny, zanim się rozpoczęła, powinniśmy je wesprzeć.
Podobno trzeba im podrzucać kawałki surowego mięsa.
Nie wiem, co o tym myśli Owcarek Podhalański, w którego stronach bociany raczej nie gniazdują.
Moja Kicia wróciła z poszukiwania wiosny mocno sfrustrowana. Dobrze, że przynajmniej słońce świeci.
Babciuję do jutra. 🙂
Alicjo – witaj po powrocie! Ależ podróż – nie zazdroszczę! A walizka to chyba nie po raz pierwszy Ci ginie. Miejmy nadzieję, że się odnajdzie, jak poprzednie. Czekam na zdjęcia, gdy już odpoczniesz po wakacjach i się jakoś z rozumem pozbierasz. 🙂
Miłego dnia wszystkim życzę (że tak tradycyjnie zaśmiecę). 🙂
Przetarłam okna /no bo wiadomo, że w taki mróz – minus 7 stopni – nie będę ich myła/, zawiesiłam czyste firanki i zasłony. Reszta porządków – jutro. I oznajmiam urbi et orbi, że nie cierpię sprzątać! 🙁 😉
Also,
torba bladym świtem wylądowała na lotnisku w Kingston, właśnie był telefon, zaraz ją ktoś dostarczy. Podróż rzeczywiście była męcząca przez te zepsucia, opóźnienia, zmiany w rozkładzie lotów, na nasz lot z Miami do Toronto załapaliśmy się w ostatniej chwili (torba już nie!), a według rozkładu powinniśmy mieć ponad 5 godzin czekania 🙄
Lato przez ostatnie 3 tygodnie było, ale się zbyło, ostatnie płatki skóry schodzą mi z nosa i czoła, pozostałości po czerwonym szopie – praczu. Zdjęcia będą, ale stopniowo. Za dużo tego zrobiłam 🙄
Hortensjo,
u mnie -5C. Od lat nie myjś okien na Wielkanoc, bo tu zwykle jeszcze zima się panoszy.
Zakładamy Klub Nienawidzących Sprzątania? Bo ja też nie znoszę tego zajęcia 🙄
ć – miało być 🙄
Hortensjo,
proszę bardzo, to są hortensje kolorowe, średnica kwiatu przynajmniej 20 cm. Olbrzymie! Te kolory pewnie uzyskuje się sztucznie, więc od razu pomyślałam, że kwiaty muszą być sztuczne, ale nie, były prawdziwe. Ja miałam kiedyś przepiękną ciemnoniebieską orchideę, ale następnym razem zakwitła na biało. Na kartce było zaznaczone, że tak będzie. Podobno można zabarwiać kwiaty jeszcze przed zakwitnięciem za pomocą na przykład farbek spożywczych.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6895.JPG
Alicjo,
Dzięki, hortensje faktycznie piękne. U nas rosła hortensja niebieska, ale wiosną trzeba było ją podlewać jakimś specjalnym roztworem gdyż nie podlana tym czymś kwitła na różowo. Nie wiem jak się to nazywało, tylko plącze mi się, że to zakwaszało ziemię i stąd ten piękny kolor. Gdy mąż przestanie gapić się w telewizor, zapytam co to było.
Alicjo,
jak najbardziej, wstępuję do Twojego klubu. Zresztą przypuszczam, że chętnych będzie więcej, gdyż chyba prawie nikt nie kocha porządków. To przecież prawdziwa katorga! 😀
To ja zakładam Klub Nawidzących Sprzątanie i robimy ustawkę z miotłami i odkurzaczami w ręcach.
Mówiłam już mojemu mężowi, żeby kupił mi odkurzacz, który sam potrafi sprzątać, cena nawet nie jest aż tak wygórowana – jakimś dodatku reklamowym widziałam toto, kosztowało chyba około 400 złotych, ale odmówił 😉 . A przecież sam by na tym skorzystał, bo nie prosiłabym go o odkurzenie mieszkania, czego on naprawdę nie cierpi. 😆
to ci dopiero, buźki mi się pomyliły! 😆
Haha- juz mam wszystkie okna pomyte i firany poprane.A to za sprawa spoznialskiej Primawery.Pogody nie bylo,to ja za miotly i hajda do roboty,inaczej bylabym w ogrodzie „urzedowala” 😉
Co do hortensji(kwiatow ma sie rozumiec) to istotnie, nalezy je podlewac jakims paskustwem.Ale Holindry wymyslily prostrzy sposob-podobno nalezy zakopac wokol korzeni zardzewiale gwozdzie,albo miedziane pieniazki??! 😮 Pieniazki nie musza byc zardzewiale 😀
Czy ta metoda jest skuteczna, dowiem sie latem,jak tylko zakwitna moje hortensje.
Wczoraj,nasza TV pokazala zdjecia sprzed roku,jak to ludziska 22-go marca opalali sie na tutejszych plazach!! Wierzyc sie nie chce????
Ciao amici.
Co Wy Kobiety w kółko z tym sprzątaniem?!
Bez obrazy, ale atawizmy jakieś , czy „cóś”?
W temacie odkurzacza, to chętnie podrzucę model amerykanski firmy Kirby. Dałam się wrobić zręcznemu akwizytorowi z tejże marki (światowej, ho, ho!) i spłacałam w małych ratach 2 lata.
I mój ci on jest! Ma mnóstwo „końcówek” pozwalającyh np. odkurzac kwiaty doniczkowe, prać dywany itp. oprócz funkcji powszechnie znanych.
No i ma dodatkową zaletę, praktycznie jest niezniszczalny (w razie co serwis Kirby przyjeżdża do domu, zaopatruje tez w worki, płyny itp). Dzieci i wnuki dostaną go w spadku!!!
@hortensja: Coś mi się nie widzi 400 zł za robota-odkurzacz. Raczej >2000. W MediaMarkt jest miniodkurzacz Sencor za 499 i Samsung za 2599. Chcesz kupić zabawkę czy odkurzacz? iRobot Roomba oferuje różne modele – od 1300 do 4500.
@mag: Och, przepraszam, że się wtrąciłem. Nie wiedziałem, że to wątek dla Kobiet. Już się oddalam zawstydzony…
Dzień dobry,
Kolor kwiatów hortensji zależy od kwasowości podłoża – im bardziej kwaśne tym kwiaty są ładniej wybarwione na niebiesko, gdy pH zbiża się do obojętnego (powyżej 5,5) kwiaty będą różowe. Koloru nie można zmienić z dnia na dzień, to nie czarodziejska róźdżka. Tutaj można przeczytać więcej.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,309,127093576,127712970,Re_Hortensja_czemu_zmienila_kolor_.html
Mag,
jakie tam znowu atawizmy? KTOŚ w końcu musi posprzątać, święta czy nie 🙄
Panowie się do tej roboty są niewyrywni, chociaż są wyjątki, znam dwóch facetów, którzy lubią i potrafią sprzątać – jak Roger czy Czesiek posprząta, to z podłogi można jeść. Jeden i drugi uważają, że nikt nie posprząta tak, jak oni sami, ich kobiety chętnie potakują (ja bym też!). Jerzor, wredota jedna, uważa, że „przecież jest czysto…”. No tak – samo się posprzatało 😯
A drobny bałagan wcale mu nie przeszkadza.
Co do odkurzacza – samosia, to dziecka swego czasu kupiły sobie takie dwa, tylko do odkurzania podłogi. Bo oczywiście odkurzenie 90m kwadratowych to wielka robota dla trzydziestoparolatków, którzy w dodatku mają siedzącą robotę, czyli stanowczo za dużo ruchu.
http://www.shop.ca/c/agama-rc530-aibot-robotic-bacuum-with-dock?cm_mmc=Paid_Listings-_-GOOGLE-_-Home-_-Products-Listings&zmam=42273100&zmas=1&zmac=1&zmap=RC530P&gclid=CICa__iOk7YCFe8WMgod7CUA1Q
Za czasów kiedy kupowali, te odkurzacze były nowością i kosztowały 300$ sztuka (ja mam odkurzacz za 60$ 😯 ).
Od długiego czasu stoją bezczynnie pod szafą. Zabawka, jak mówi TesTeq – przecież w rogach nie odkurzy, na dywany czy chodniczki sam nie wejdzie.
TesTeq,
ja proponuję ustawkę, ale bez sprzętu 😉
Nowy,
ale te kolory podejrzane mi się wydają mimo wszystko….
Mnie też bardzo podejrzane się wydają, nie wyglądają naturalnie, a z hortensjami mam co roku sporo do czynienia i mnóstwo kłopotu. Np. z tą cholerą namęczyłem się cały sezon, żeby utrzymać niebieski kolor, a to wciąż chciało mi różowieć. Ale co dostała ode mnie kwasu, to jej, aż się wreszcie niebieska ze złości robiła. 😉 https://picasaweb.google.com/takrzy/23Mar2013?authkey=Gv1sRgCN_m8ruK-5fjSw#slideshow/5858558215185188098
Alicjo,
Po Twoich opisach z podróży takiej chęci na Peru nabrałem, że chyba jesienią się tam wybiorę, chociaż na kilka dni. Z tych trzech krajów, które odwiedziliści Peru chyba wysuwa się na pierwsze mieejsce?
TesTeq’u,
pisałam przecież, że ja tego robota widziałam tylko na obrazku. Ale wydaje mi się, że taki za 1200 zł mógłby być, a wiadomo, że nie będę ciągnęła męża do sklepu tylko po to aby oglądnąć. Chcę i oglądnąć i kupić. 😀
Alicjo,
mój, tak samo jak Jerzor reaguje na sprzątanie – po co to robić, przecież odkurzałem 2 tygodnie temu, a ty /tzn. ja/ też niedawno sprzątałaś, więc jest czysto. 😀
Nowy,
zdecydowanie Peru. Nie ma rozwinietego przemysłu winiarskiego (oni winogrona przerabiaja na pisco!), ale w każdym sklepie dostaniesz malbec z Mendozy lub przeróżne wina chilijskie, znakomite.
Jeśli chodzi o atrakcje – Peru bardzo polecam. Na razie uporządkowałam trochę zdjęć z targu oraz z restauracji, gdzie pobierałam nauki w sprawie przyrządzania pisco sour i robienia bardzo popularnej tutaj potrawy z surowej ryby (sea bass do tego się nadaje i w ogóle tylko morska ryba), zwanej ceviche (wym. sewicze).
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/LimaMarzec2013Targ
ALICJA!
Dotąd cichutko czytałam Twoje relacje z wyprawy, nie powiem, że nie zawiszczyłam okrutnie, ale oniemiałam przy zdjęciach. Ja tez taki targ chcę kiedyś zobaczyć! Nikt by mnie z niego wołami nie wyciągnął! 🙂
@hortensja & Alicja: Moja Roomba jeździ po mieszkaniu, gdy mnie nie ma. Wychodzę, nie ma mnie, wracam, a tu… podłoga odkurzona! Tylko, skubana, sama nie chce wynosić do kubła na śmieci tego, co połyka z podłogi do swojego pojemnika.
Te farbowane hortensje i orchidee przypomnialy mi farbowane wroble, ktore sprzedawano w hali targowej w Katowicach, jako kanarki.
Żeby nie sprzątać cały rok to trzeba kupić jakieś bardzo duże mieszkanie lub pałac. Wtedy na tak dużej powierzchni nie widać bałaganu ) chociaż kurzu w takim wielgaśnym mieszkaniu jest dużo więcej ((
Do Fusillecki
„zawsze to miło poczytać, że nie wszędzie ludzie są źli, małostkowi, zawistni, okrutni.”
Jegomość Twardowski godoł nawet, ze dobra jest na tym świecie więcej niz zła, ino zło jest lepiej widocne, bo bardziej hałaśliwe. Fto wie? Moze pocciwy jegomość mioł racje?
„Cztery razy dziś odśnieżałam”
Na mój dusiu! Fusillecko! To 400 procent normy!!!!! 😀
Do Wawrzecka
„jeśli uda się jakieś uratować to tym ludziom którzy je uratowali musi być bardzo ciepło na sercu.”
To prowda! I to wcale nie dlotego, ze w Nowej Zelandii jest akurat ciepło.
„Chyba ciepełko przyjdzie już niedługo, bo koty mają instynkt i wiedzą kiedy się mogą okocić”
No to miejmy nadzieje, ze kocim prognozom pogody mozno piknie zaufać.
„Żeby nie sprzątać cały rok to trzeba kupić jakieś bardzo duże mieszkanie lub pałac”
Abo indiański wigwam 😀
Do TesTeqecka
„Wszyscy się rzucili na pomoc? A kto film kręcił?”
Nie jo! Nie jo! 😀
Do Zbysecka
„Nowozelandczycy to sprawni ludzie. Jeden z nich zdobył, jako pierwszy/drugi, Czomolungmę”
A moze… pon Hillary jako pierwsy zdobył Mount Everest, a pon Tenzig jako pierwsy zdobył Czomolungme? 😀
Do Alsecki
„Film kręcił pewnie nowozelandzki Słoneczny Patrol!”
No to trza sie ino dowiedzieć, jak jest po nowozelandzku Pamela Anderson i… bedziemy wiedzieli, jak sie nazywała osobo, ftóro filmowała.
„Niekktórzy cieszyli się, że nareszcie będziemy mieć ‚białe święta’, ale ja wolałabym ‚zielone’ o tej porze roku.”
Bajuści! Przecie nawet pon Elvis śpiewoł, ze marzą mu sie WHITE CHRISTMAS, a nie WHITE EASTER 😀
Do Nowecka
„Kidyś zrobiłem takie zdjęcie mojego synka”
Nowecku, zdjęcie pikne! I to nie pikne ot tak po prostu, ino artystycnie pikne!
„takiej chęci na Peru nabrałem, że chyba jesienią się tam wybiorę”
Jo tyz! Jak dojdzie wreście do skutku ta naso wspólno wyprawa na Hawaje, to w następnej kolejności mozemy sie syćka właśnie do tego Peru wybrać 😀
Do Wiecnościecki
„To tak jakoś śpiewał Czesław Niemen”
A to był przecie artysta, ftóry widzioł to, cego inksi nie widzieli. Więc na pewno wiedzioł, co śpiewo 😀
Do Magecki
„Podobno wśród moich niezdarnych rysunków zwierzaków pojawił się pies ‚łańcuchowy’ i dopiero moja dużo starsza siostra jakoś mi wytłumaczyła, że takich psów nie ma.”
Tito – łańcuchowy pies imperializmu! A zatem, Magecko, jeśli ftosi jesce zbiero pamiątki po towarzisu Ticie, mógłby ten Twój rysunek od Ciebie kupić. Bo to przecie tyz jest jakiesi nawiazanie do tego „łańcuchowego psa”.
„Nie wiem, co o tym myśli Owcarek Podhalański, w którego stronach bociany raczej nie gniazdują.”
Kiesik w Waksmundzie wyryktowały se barzo piknie gniazdo na słupie elektrycnym. Ale to kiesik. Jeśli jednak zdarzy sie, ze uwidze jakiegosi w okolicak Turbacza, to ocywiście, ze wespre takiego piknym kawałeckiem mięsa prosto z Felkowej masarnii 😀
Do Hortensjecki
„A Owczarek dwoi się i troi”
To znacy dwoić sie i troić nie umiem. Chyba. Ale jak casem pozostałe owcarki z holi ku mnie przychodzom, to wte… moge wyglądać tak, jakby mnie było więcej niz jedno śtuka 😀
Do Anecki
„Moze kiedys uda sie zmobilizowac wiecej ludzi dobrej woli,zeby uwolnic wszystkie Burki od paskudnych,ciezki,raniacych,i krepujacych lancuchow!!!!!!!!!!!!!!!!!”
Oby tak sie stało! To wte słowo „łańcuch” bedzie mi sie juz kojarzyć pozytywnie bez zodnyk wyjątków.
„Wczoraj,nasza TV pokazala zdjecia sprzed roku,jak to ludziska 22-go marca opalali sie na tutejszych plazach!!”
A jesteś pewno, Anecko, ze to był film dokumentalny, a nie zodne sajens-fikszyn? 😀
Do Alecki
„Se wyobraźcie przeskok z +30C na 0”
Zero? W tej kwili dlo więksości Polski zero stopni to – SAKRAMENCKI UPAŁ!
„znam dwóch facetów, którzy lubią i potrafią sprzątać – jak Roger czy Czesiek posprząta, to z podłogi można jeść.”
Roger to na pewno Moore, cyli Święty, cyli 007 – on faktycnie sprząto barzo dokładnie. Zwłasca kie idzie o sprzątanie cornyk charakterów.
„Na razie uporządkowałam trochę zdjęć z targu oraz z restauracji”
A pod jednym z tyk zdjęć napisałaś, Alecko, ze w tej ojcyźnie gruli je sie nie grule, ino ryz. No to fciałoby sie zawołać: cudze kwolicie, swego nie znocie! 😀
Do Evecki
„Pozdrowienia z nadbaltyckiej Syberii!”
Cóz, wielu mieskańców rejonów nadbałtyckik było drzewiej wywozonyk na Syberie, więc ta Syberia pewnie zaciekawiła sie w końcu, jak to jest nad tym Bałtykiem. No i przybyła nad Bałtyk i stela właśnie takom zime momy teroz 😀
Eva,
podobno barwnik spożywczy można wszczepiać zwykłą strzykawką w łodygę, ale to działa do czasu (jak to było z moją orchideą niebieską). O kanarkach farbowanych nie słyszałam, ale skłaniam się ku własnej teorii, że te tu są farbowane 😉
To ucięte już kwiaty do wazonów na dość długich łodygach. Hortensje giga-mega 😯
No właśnie Owczarku,
z tymi ziemniakami 🙄
Winogrona wykorzystują na pisco (mocarny trunek, potrafi być do 80%, prawie kuzyn śliwowicy łąckiej 😉 ), ziemniaki eksportują, nie nie robią zacieru itd. skoro do tego wykorzystują winogrona!
To jest kraj pisco, który to trunek ma swoje zalety, ale ja bym z winogron vino…
W którą łodygę powinienem sobie wstrzyknąć ten barwnik spożywczy?
TesTequ,
pogooglaj 😉
Do Alecki
„No właśnie Owczarku,
z tymi ziemniakami”
A moze trza ik nazod nawrócić na grule za pomocom frytek?
„To jest kraj pisco”
Brzmi prawie jak: psisko. I choćby z tego powodu chętnie byk skostowoł 😀
Do TesTeqecka
„W którą łodygę powinienem sobie wstrzyknąć ten barwnik spożywczy?”
Mozno go wstrzykiwać ino w organizmy ukorzenione. Więc pokiela, TesTeqecku, nie zapuścis kasi korzeni – to niestety nic z tego 😀
U nas tez mozna kupic niebieskie farbowane orchidee,mojej corce zafarbowala sie od nich firanka,nastepne kwiaty byly juz biale.
Eva,
noo właśnie!
Wrzucam naraziero też łańcuch, ale gór 🙂
Będzie wiecej, rzuciła mi się w oko ta kolorowa Atacama przy przegladaniu zdjęć. Atacama jest bardzo różna, tu akurat taka.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6293.JPG
No mówiłem: kamienie, piasek, kamienie, piasek, kamienie, piasek, kamienie, piasek, kamienie, piasek…
…plus góry i przepaście, przepaście! Było mi podpowiedzieć, TesTequ, to nie wyrywałabym się do piętrowego autobusu na siedzenie w pierwszym rzędzie, zeby mieć dobry widok na wszystko!
Niewiedząca – wyrwałam się i co przeżyłam, to moje. Założywszy, że kierowcy to nie samobójcy i wiedzą, co robią. Nie zawsze, co było widać po pozostawionych na zboczach wrakach samochodów 😯
To są jeszcze dość łagodne okoliczności…na szybie zewłoki insektów i moje trampki się odbijają, a za szybą widoki dech zapierąjace:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6007.JPG
Dla naprzykładu takie widoki, w dole płynie rzeka, więc natychmiast jakaś miejscowość, winiarnie, ogrody itd. Tu przynajmniej ogrodzone trochę, ale znajdę lepsze karkołomne spadzistości plus rzeczone wraki na zboczu, przeglądając foty.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6154.JPG
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6160.JPG
A tu się wzięło zbocze obsunęło, jeden pas zamkniety, ruch żółwiowy wahadłowy, ekipa usuwa szkody, co tam zapory 🙄
No, momęty były dla tych z przoda na pięterku….
Zasłużony peruwiański Smadny po trudach podróży z Arica do Araquipa, na przepięknym rynku. Z lewej bazylika. Miasto przepiękne. W cieniu wulkanu Misti. Warto było znieść trudy podróży dla widoków następnego dnia (o czem potem) 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6340.JPG
….i jeszcze jedno – rynek Arequipy z rana, w tle Misti. Śniadanie mistrzów 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6413.JPG
Idę dospać.
Alicjo-obejrzalam wsio!!!
Badrzo pieknie prezentuja sie te cuda owocowe na targu.W zestawieniu z bogactwem towaru,te nasze,tutaj,to jak targ biednego krewnego 🙂
Mam pytanie-jakos nie widac wielu kupujacych??? Czy ceny sa przystepne dla normalnego smiertelnika????
hej.
Alicja,
o rany! Obejrzalam wszystkie zdjecia, na pewno bylo wspaniale, sadzac po widokach. Ale strachu ktorego sie najadlas na 1 pietrze Ci nie zazdroszcze.
Powiedzialam mojej corce, ze podroze sa meczace, odpowiedziala mi:mamo, dawnie ludzie jezdzili dylizansami !!
U nas dalej sypie.
Ana,
jeśli nie wspominałam, że to targ „dla wyższej klasy”, to wspominam. Na zwykły targ (gdzie wolałabym być) nie zabrano mnie, bo ścisk, operujący doliniarze i tak dalej – mój przewodnik oświadczył. Nie byłby w stanie upilnować, żebym z tego targu nie wyszła goła i niewesoła.
Ceny – podejrzewam, że wyższe, niż na zwykłym targu dla gawiedzi, ale w duchu przeliczając na „swoje”, wychodziło mi to naprawdę tanio. Jak dla mnie, oczywiście.
Drogie są ryby, wychodziło mi porównywalnie z Kanadą, a tu ryby też nie są tanie. Nie dziwota więc, że ryby nie są popularne w kuchni peruwiańskiej czy chilijskiej, chociaż te kraje mają Pacyfik pod nosem. Ryb tam od zarąbania dzięki zimnemu prądowi Humboldtowi, a ryby lubią takie wody.
Tłumów też nie widziałam, przewodnik mówił, że nie jesteśmy o tej porze, co zwalaja się „tłumy”, było tuż przed południem, a to pora sjesty. Kupujący to bogate paniusie albo ich służba czy kucharze. Te pierwsze ponoć chętnie się targują, a służba i kucharze płacą tyle, ile cennik wskazuje.
Eva,
podróże są męczące, ale warto było 🙂
Myślałam o tych pierwszych, co to przecierali szlaki – że też im się chciało? Krwawe to zresztą były historie, wierzyć się nie chce, że malutkie grupki Europejczyków wyrżnęły w pień tysiące Inków. Mordowali się także między sobą (Pizarro – Almagro). Wszystko dla złota i władzy. Kuzynem Pizarro był Cortes, zdobywca Meksyku. Też tam nieźle mieszał między plemionami…
Jedno jest pewne – człowieka zawsze korciło, żeby sprawdzić, co jest za rogiem. Parę wieków później – penetrujemy przestrzeń kosmiczną.
Alicja
Falktycznie, strasznie dużo kamieni i piachu. Ale ile słońca!
Sympatycznie potem posiedzieć w knajpce nad zimnym (mniemam) piwkiem. Bardzo Ci z nim było to twarzy.
Dobre to Arequipena?
Przpraszam, ale nie znam historii Twojej podróży do Peru. Byłaś tam prywatnie, na wycieczce? Ile to kosztuje plus minus?
Strasznie mnie korci Ameryka Łacińska, ale pewnie nie mam szans.
mag,
prywatnie byliśmy. W Peru mamy znajomych w Limie, ale mieszkaliśmy na własny rachunek, bo Ricardostwo mieli na głowie ślub syna (ach, co to był za ślub!) i ich casa była okupowana przez liczna rodzinę, a my nie chcieliśmy im sprawiać kłopotu. Wybraliśmy hotel w centrum Miraflores (dzielnica Limy), skąd mogliśmy na piechotkę na plażę oraz połazić tu i tam. Hotel czterogwiazdkowy, za 6 dni zapłaciliśmy 606$ (śniadanie do wypęku!). Cena była wyższa, 130$ za dobę, ale okazało się, że i tu można się targować. Jerzor z głupia frant rzucił pytanie – a jak zostajemy cały tydzień, to nie dalibyście jakiejś zniżki? Dali natychmiast 😯
Taksówki są tanie (to też pojęcie względne) ale można się targować.
Na hotelach nie warto oszczędzać, bo chce się być w centrum i zwiedzić to, co najważniejsze, zwłaszcza jeśli ma się tylko kilka dni.
Jeść można w knajpach, ale można też kupić prowiant w sklepie, a nawet gotowe, niedrogie dania, które można podgrzać w mikrofalówce w pokoju hotelowym.
Wydaliśmy gdzieś pomiędzy 4-5 tys.$ na wszystko, dwie osoby, pamiętaj:
– 2000$ lot
– 1000$ hotele
– reszta to przyjemności
Przypominam – podziel to przez 2, bo dwie osoby.
Na pewno można to zrobić taniej. Trzeba też dodać w powyższe koszty wypożyczenie samochodu i eskapadę z Santiago do Mendozy i z powrotem.
Autobusy są tanie, o czym już pisałam. Można dużo zwiedzić tanim kosztem, podróżując autobusami, pomieszkując w tańszych od hoteli hostelach (różnica duża), żywiąc się własnym sumptem.
Rozglądasz sie w miejscach, w których popasasz, a poza tym podziwiasz okoliczności zza szyby autobusu. Najlepiej piętrowego 😉
@Alicja:
To, co się da,
Podziel na dwa,
Bez namyslu dziel.
Uciechy dnia,
Do pieca drwa,
Życia czerń i biel.
Jeśli Ci los
Nabije trzos,
Nie chowaj go w sienniku,
Tylko podziel, podziel,
Podziel, podziel,
Go na dwa!
Na razie peruwiańskie wesele, czyli skromne przyjątko dla najbliższej rodziny i przyjaciół (circa 270 osób).
Podzielić sie na dwa nie da 😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/PeruMarzec2013Wesele
p.s.Jak coś się powtarza i nie jest w chronologicznym porządku to dlatego, że zrzutka z dwóch aparatów.
Ponmożone przez dwa 😯
Alicjo – muszę przyznać, ze jak nie lubię wesel (hałasu) tak na takim, peruwiańskim weselu, chętnie bym pobył )) Piękna, duża przestrzeń i ciepło ) U mnie już minus 12 stopni ((
O cholera, Wawrzku… u mnie na razie zerowo, ale idzie noc i spadnie do jakichs -5C
Ja się zatroskałam, patrząc na tę weselna przestrzeń (było pochmurno!) i zapytałam, co będzie, jak zacznie padać deszcz?
Odpowiedź – tutaj NIGDY nie pada deszcz! Tu się wszystko podlewa, podobnie jak w Limie. Nie podlejesz, to uschnie.
Wesele było bardzo fajne, i jak napisałam w komentarzu do ostatniego zdjęcia – ważne aby? 😉
p.s. Chela nadała, że upiła się ponoc jedna z jej ponad 90-letnich ciotek, ale to tylko dlatego, że bedąc przywiązana do wózka inwalidzkiego nie mogła wytańczyć nadmiaru pisco. No to w którymś momencie usnęła i cześć 😉
Wesele ładne, ale relacja niepełna. Nie ma zdjęć z tradycyjnej, peruwiańskiej bójki na sztachety! 😀
A można było wyrwać sztachety choćby z ogrodzenia dla koni. Wyraziłam swoje wątpliwości, czy to aby ważne takie wesele – bez mordobicia, sztachet i paru „zasłabłych” pod stołem :I
Alicja
Jeszcze trochę, a uwierzę, że tylko u nas na weselu idą w ruch sztachety.
Ale może jest coś na rzeczy.
Dwa lata temu byłam na weselu na zachodniej Ukrainie (okolice dawnego Stanisławowa). Tak zwana „moja” Ukrainka (od kilku lat sprząta u mnie od czasu do czasu i zwyczajnie polubiłyśmy się) wydawała za mąż swoją córkę.
Przepiękny był ślub w cerkwii grekokatolickiej i bardzo kulturalne (nie znajduję lepszego słowa) samo wesele. Nikt się nie schlał, ani nie pobił. Naprawdę byłam pod wrażeniem.
Mag,
z tymi polskimi weselami to już też tylko mit o sztachetach i pod stołem 😉
Troszke uporządkowałam poczatkowe Santiago de Chile i Valparaiso, kto chce, niech zerknie.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/March23201304
Do Evecki
„Powiedzialam mojej corce, ze podroze sa meczace, odpowiedziala mi:mamo, dawnie ludzie jezdzili dylizansami !!”
To prowda. Mało tego. Na Dzikim Zachodzie nie syćka pasazerowie mieli scynście wsiednąć do środka – cynść musiała podrózować na dachu, choć nie przybocowuje se, coby w choć jednym westernie pokazano takie realia. No cóz – przynajmniej woźnicy było raźniej 😀
Do Alecki
„plus rzeczone wraki na zboczu”
Kie przybocowuje se taki jeden śpas góralski, to stwierdzom, ze to nie som zodne wraki, ino magazyn cynści zamiennyk dlo autobusów.
„Zasłużony peruwiański Smadny”
Dobrze wiedzieć, ze „Arequipena” to po peruwiańsku „Smadny Mnich”.
A o zdjęciak z wesela duzo mozno by godać, no to powiem ino jedno, ale za to najwozniejse: ponna młodo barzo śwarno 😀
Do TesTeqecka
„Wesele ładne, ale relacja niepełna. Nie ma zdjęć z tradycyjnej, peruwiańskiej bójki na sztachety!”
Racej peruwiańskiego chochoła śpiewającego „Miołeś, Inko, złoty róg” 😀
Do Anecki
„Mam pytanie-jakos nie widac wielu kupujacych??? Czy ceny sa przystepne dla normalnego smiertelnika????”
Jo se myśle, ze to syćka kupujący rozsunęli sie na boki, coby umozliwić Alecce fotografowanie tego piknego towaru 😀
Do Magecki
„Strasznie mnie korci Ameryka Łacińska, ale pewnie nie mam szans.”
Przybocowuje se, Magecko, jak to pare roków temu pon Michał Sumiński (tak, tak, ten ze starodownego „Zwierzyńca”), kwolił sie, ze zjeździł kawał świata i wse udawało mu sie to robić za barzo niewiele dutków. No to moze kruca uchyliłby rąka tajemnicy, jak on to robi? 😀
Do Wawrzecka
„muszę przyznać, ze jak nie lubię wesel (hałasu)”
Rozumiem, Wawrzecku, ze na ślub Harpo Marxa mógłbyś sie wybrać? 😀
Bardzo przyjemnie ogląda się te zdjęcia z wesela.( wszystkie inne też 🙂 )
Ta masa kolorów na targu, ciepło, słońce, trochę oddechu od tego co za oknem.
Owczarku właśnie skończyłam czytać książkę o kocie Deweyu. Wydawało mi się, że dopiero co o niej pisałeś, a to było w 2008 r 😯 co się dzieje z tym czasem 😉
http://owczarek.blog.polityka.pl/2008/10/14/gazda-dewey/
Widocnie, Emilecko, cas sie starzeje, a my – nie! 😀
Owcarku miły i objeżdżyświaty rozmaite!
Oj, trzeba dudków wiele, żeby do takiego Peru pojechać.
Wyliczyła mi dokładnie Alicja.
Europa to przy tym mały pikuś, albo malusieńki owcarek, więc ją trochę pozwiedzałam w te i w tamte stronę.
Gdybym chociaż miała z 10, 20 wiosen mniej, to bym się wybrała dalej, trochę na wariata, ale teraz już w namiocie „na polu”, jak to powiadają w w Krakowskiem i na Podhalu (u nas na dworze), raczej bym nie nocowała.
Pewnie będę sobie tylko różne filmiki oglądać. Tyz piknie.
P.S. A jak chodzi o koty, to polecam bardzo niesamowity komiks Joanna Stara „Kot rabina”.
No cóz, niedowno próbowołek dlo syćkik bywalców Owcarkówki zorganizować wyciecke na Hawaje. Niestety nie wysło, ale bede próbowoł dalej. A kie w końcu sie udo, to zaroz potem mozemy syćka rozem spróbować do Peru hipnąć 😀
Komiksu o kocie rabina nie znom, ale skoro pikny – to chętnie poznom 😀
Mag,
najwięcej kosztuje zawsze przelot, i to w różne okoliczności Globu. Resztę da się zorganizować różnymi sposobami. Maryna Krywaniec mogłaby się przydać w tym pierwszym względzie 😉
Mój kolega z koleżanką zwiedzili kiedyś Grecję, śpiąc pod chmurką w parkach i tym podobnych. Teraz by już tego nie zrobił – postarzeliśmy się kapkę i zrobiliśmy się wygodni 😉
Możliwości na tańsze spanie etc. jest dużo, trzeba tylko poszukać, pogooglać. Jedzenie jest najtańsze, bo wszystko można sobie kupić w sklepie, nikomu niepotrzebne gotowane obiadki dzień w dzień.
Czyli musiałabyś policzyć lot po pierwsze, no i „resztę”.
Zamiast kupować niepotrzebne rzeczy, można podróżować. Kwestia priorytetów.
Najwięcej kosztuje przelot? To chyba zależy od atrakcji, z jakich korzysta się na miejscu.
Przyłączam się do polecenia lektury, którą poleca mag – Kot rabina. Bardzo ciekawa i nietypowa opowieść ))
TesTequ,
koszt lotu zależy od odleg łości przede wszystkim. Loty są drogie i już, nie przeskoczysz. Od jakiegoś czasu staniała Islandia, która nie dopuszcza żadnych innych linii lotniczych i rządzi tam tykjo Islandair.
Bilety były bardzo drogie, ale jak zbankrutowali, to spuścili z tonu. Nie wiem, jak teraz, ale 2 lata temu zapłaciliśmy ok,1500$ na twarz, a nie zwyczajowe 2500 +
Ala (można skrótem?),TesTequ
Nie kupuję „niepotrzebnych rzeczy”, o ile wydatki na ksiązki można uznać za niepotrzebne. No bo papierosy to na pewno tak (nikt nie jest doskonały).
Ale i tak te wydatki nie przełożą się na bilet do np. Hawany czy Santiago.
Jasne, że w Europie lata się tanio, dlatego to robię.
Na przysłowiowej ławeczce to już się raczej nie prześpię, bo mi kręgosłup wysiada. A żeby szukać okazji nadzwyczajnych, trzeba nie tylko „polatać” po internecie, ale i „wziąć na klatę” różne zmyłki już na miejscu, jak szczęśliwie dolecisz. Tani hotelik np. zbankrutował albo okazał się burdelem na godziny itp.
Oczywiście, trochę żartuję.
Ale, jak to mówią starożytni Polacy – mierz siły na zamiary.
Odkrywam więc (pomijając wyskoki do starej, poczciwej Europy) rożne piękne zakątki kraju ojczystego, na co wcześniej nie miałam czasu. Samochodem dojadę wszędzie i zawsze jakiś nocleg się znajdzie, niekoniecznie po cenach zaporowych.
@mag: Nie palę papierosów, więc oświeć mnie – ile dni musiałabyś nie palić, żeby polecieć do Hawany czy Santiago?
mag – święta racja – cudze chwalicie, swego nie znacie – a Polska jest naprawdę piękna i dla każdego znajdzie się coś do podziwiania i wspominania przez lata.
Wawrzku,
jam podróżna dusza, a swoje zawsze chwalę, najbardziej Bartniki, na których się wychowałam przez prawie 20 lat.
Tamże, pasając krówkę, naczytałam się o swiecie i tak bardzo mi się chciało te wszystkie Valparaiso, o które każdy żeglarz się obijał, i wszystko inne zobaczyć i dotknąć.
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki-staw.jpg
Na stare lata mam okazję te tereny odwiedzić, , a swoje wierz mi – znam…Lepiej, niż niejeden obywatel Polski, bo u mnie dusza sie rusza i gdzieś ją zawsze gna 😉
TesTeq
Widzisz, problem w tym, że chciałbym mieć i jedno, i drugie. Jak z tym ciasteczkiem.
Może się zastanowię?… A wtedy może uzbieram dudków za rok, czy dwa…
Alicja, Wawrzek
Gdzie są te Twoje Bartniki, Alicjo?
Ja się wprawdzie na wsi nie chowałam, ale widocznie jakieś atawizmy we mnie tkwiły, po moich przodkach z Wileńszczyzny, którzy jeszcze w II RP mieli skromny już mająteczek, ale ziemski. Pracowali dziadek z babcią ostro, bo tzw. służby było tyle, co kot napłakał.
Jako dziecko spędzałam wakacje, a póki nie poszłam do szkoły, to czas od wiosny do jesieni, u wujostwa, którzy byli nauczycielami w wiejskich szkołach w dzisiejszym Świętokrzyskiem i na Podlasiu. Nigdy mi się na wsi nie nudziło, ani w ogóle w tzw. pięknych okolicznościach przyrody.
Oczywiście, przyszedł potem czas na dalsze podróże, ale wracam z chęcią na stare szlaki w Polsce i ciągle odkrywam nowe.
Zresztą „bedąc młodą dziennikarką” (kiedyś), zjechałam wzdłuż i wszerz Polskę, poznając z tej okazji mnóstwo ciekawych ludzie, niekiedy „egozotycznych”, jak na przeciętne standardy.
mag,
Bartniki to nie wieś, Bartniki to takie Bullerbyn 😉
Trzy domy i nic więcej, lasek stawy itd.
http://alicja.homelinux.com/news/ALBUM-1/
mag,
to ty masz moje w genach 🙄
Alicja
Nie mogę otworzyć żadnego zdjęcia z Twojego albumu. Nie mam takiego programu, czy co?
Alicjo – zobaczyłem kilka Twoich zdjęć z młodości i zaraz przypomniało mi się moje dzieciństwo i czar starych fotografii. Wtedy, przed laty takie zdjęcia to było wielkie przeżycie. Nie każdy posiadał aparat fotograficzny, a ja jeszcze umiałem wywoływać filmy, miałem powiększalnik i wywoływałem zdjęcia. Jak w alchemicznej pracowni czarodzieja )) Poza tym, zanim zrobiło się zdjęcie trzeba było przemyśleć każdy krok, by zdjęcie się udało oraz, by nie zmarnować cennej kliszy, która mogła pomieścić 36 zdjęć, jeśli był to aparat małoobrazkowy, lub 9 – 12 gdy był to film 6 x 6. To były czasy )) Dzisiaj komórka robi kolorowe zdjęcia, a wtedy tylko czarno – białe się robiło. Ale magia tych zdjęć pozostała ))
mag,
powinny się otworzyć wszystkie, niezależnie od programu, komputra i tak dalej. spróbuj raz jeszcze.
Wawrzek,
moim pierwszym aparatem był Druh, który wygrałam w podstawówce w konkursie „Płomyka” na najlepszy reportaż wakacyjny. Powaga!
W domu były przedwojenne lustrzanki, ale mnie do nich nie dopuszczano, i słusznie.
Stare zdjęcia zeskanowałam z rodzinnego albumu i każdemu to radzę, nie daj boże album się zapodzieje albo co, rodzina się rozrasta, każdy chciałby ten album mieć. U nas album jest w rodzinnym domu, a wszyscy mają dysk i kiedykolwiek mogą sobie zerknąć. Bardzo polecam skanowanie starych albumów, takie zabezpieczenie na wszelki wypadek.
Ja też umiałam wywoływać filmy, korzystałam z pracowni klubu fotografików w Złotym Stoku, sporo z tych starych tam wywołałam własnemi ręcami, to była zabawa!
A teraz klikasz…masz gotowe 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=IRGXslBmSTM
http://www.youtube.com/watch?v=xTIPbs7oOPc
@mag: Ach, jak Ci zazdroszczę tego palenia papierosów! Też chciałbym wyglądać jak dorosły… parowóz. 😀 Ale przegapiłem czas edukacji, a potem głupie media wbiły mi do głowy, że papierosy szkodzą. A ja wolałbym umrzeć zdrowszy!
Alicja pisze: powinny się otworzyć wszystkie, niezależnie od programu, komputra i tak dalej. spróbuj raz
Ja zawsze tak robię, kiedy coś nie działa (w komputerze, samochodzie, domu itp.): powtarzam czynność do skutku – aż zacznie działać! 😀
Alicja,
muzyka z Peru bardzo mi sie podobala.
Ja tez robilam zdjecia, mielismy w domu ciemnie fotograficzna.
Moj ojciec organizowal wycieczki dla gornikow z rodzinami na kopalni w ktorej pracowal (na gorze). Wyjazdy byly glownie zeglarskie na Mazury i narciarskie w Tatry i Karkonosze. Latem do Budapesztu i do Jugoslawii. Pstrykal wszystkim zdjecia (Yashica), ludzie zamawiali i ja potem musialam do ciemni.
Wiele lat pozniej fotografie studiowal moj syn,najpierw w Niemczech, potem poszedl konczyc studia do Wiednia i juz nie wrocil.
http://www.youtube.com/watch?v=uecDNhJXdfE
O właśnie….droga przez Andy….dokładnia taka:
http://www.youtube.com/watch?v=GIXE-5NrC3o&list=RD02uecDNhJXdfE
Alicjo i evo – jesteście pierwszymi dziewczynami, które same nie tylko zaglądały do ciemni ale i wiedziały co zrobić by na białym papierze pokazał się obraz ))) Niektóre papiery były lekko żółtawe, czyli bromowe, ale białe, to były chlorowe. Do tego odpowiedni wywoływacz, który można było kupić bez problemów w fotograficznym sklepie i na koniec utrwalacz. Do tego jeszcze koreks do wywoływania filmów i czerwona żarówka )))
Chylę czoło przed Waszymi umiejętnościami )))
Dzisiaj już nie ma tej aury tajemniczości i wewnętrznego głosu, który straszył, czy wyjdzie wszystko tak jak należy. Dzisiaj to już zupełnie inna epoka. Gdyby tak nasi rodzice tego dożyli, dopiero byłoby zdziwienie !
Z ciemnią i wywoływaniem to mi się tylko kojarzy inż. Kwaśniewski z filmu „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” Kto wie, o co chodzi, ten… wie.
Alicjo,
miałas rację. Zdjęcia MUSIAŁY się otworzyć, to ja niepotrzebnie klikałam na ikonki.
Ech, tych czarno-białych foto czar… Dobrze, że można je teraz „zabezpieczyć” w kompie.
Mam wśród rodzinnych albumów taki, który już nie jest chyba do uratowania, tak bardzo zdjęcia zblakły. Boję się go nawet otwierać, by do reszty nie „uciekły”.
A czego tam nie ma, jakie smaczki! Na przykład zdjęcia z Krymu z 1913 roku, z Zakopanego, Zoppott też sprzed I W.Ś., co widać choćby po modzie, jakieś pikniki na trawie z samowarem, pożegnania albo powitania na dworcu kolejowym, chyba w Wilnie (w tle dymiący parowóz).
P.S. Twój album obejrzałam z pewnym nostalgicznym wzruszeniem. Podobne klimaty, „didaskalia”, które pamiętam z dzieciństwa i wczesnej młodości.
A w ogóle to byłaś ładną dziewczynką i nastolatką. Ksiądz od Twojej komunii – bardzo przystojny facet. Rodzice, dziadkowie itp. ciekawe twarze, „charakterne”.
TesTeq
A czy nie myślisz czasem, że generalnie ŻYCIE jest niezdrowe?
Czy ten inżynier nie „wywoływał” przypadkiem bimbru?
Mag,
ja zeskanowałam zdjęcia nawet sprzed ubiegłego wieku, z tyłu była data 1898. Mój syn mi radził, żeby je podrasować, bo można, więc zaproponowałam mu, w końcu zna się na grafice komputerowej – ale „stara wersja” ma zostać taka, jaka jest.
Powierzyłam zadanie – i czekaj matka latka chyba 🙄
Piesek Cukruś (niezmiennie, każdy piesek Dziadka był Cukruś) i obok hoya carnosa, kwiat u mnie zawsze w chałupie
http://alicja.homelinux.com/news/ALBUM-1/Dziadek%20Stanislaw3.jpg
Trochę muzyki Andów:
http://www.youtube.com/watch?v=p9cAp0ySoQM&feature=fvwp&NR=1
mag – ja na Twoim miejscu zeskanował bym te „zblakłe zdjęcia”. Najlepiej gdy zeskanujesz je w dość dużej rozdzielczości np. 300 lub 600 dpi. Chodzi o to, ze takie zdjęcie można potem spokojnie „obrobić” w komputerze.
Ja ostatnio otrzymałem cztery dagerotypy, z XIX wieku, oryginalnie były zrobione w sepii – wyblakłej, ale po „przerobieniu na czarno – biały obraz i delikatnym podretuszowaniu cieniem i kontrastem, wyszły zupełnie eleganckie i wyraźne zdjęcia. Nie musisz do tego mieć Photoshopa, wystarczy dużo prostszy program graficzny.
Zdjęcia też warto zeskanować chociażby z takiego powodu, że z każdym rokiem bardziej mogą być nieczytelne. Czym prędzej to zrobisz tym lepiej ))) Na „poprawianie” masz czas )) Dobrze jest też nagrać takie zdjęcia na płytkę, zawsze masz zachowaną, bezpieczną kopię )) Jeszcze drobny szczegół – jeśli się nagrywa dane na płytkę, należy zawsze włączyć opcję jak najwolniejszego nagrywania. Wtedy masz pewność, ze nawet przy jakiejś awarii odtworzysz takie zdjęcie czy plik. Przy najwolniejszym nagrywaniu taka płytka zachowuje najdłużej swoje właściwości do odtworzenia )) Należy taką płytkę CD czy DVD włożyć do pochewki i trzymać gdzieś w zacienionym miejscu, gdzie nie będzie narażona na zmiany temperatury ! Najlepiej w kredensie, jeśli jest lub w szafie.
Wawrzek
Ja już skanowałam zdjęcia XIX-wieczne, ale pochodziły one z profesjonalnych atelieers i były w niezłym stanie. Te, o których pisałam, to zdjęcia amatorskie i może dlatego bardziej „uciekaja”.
Postaram się jednak skorzystac z Twojej rady. Dzięki.
A ja jestem stara tradycjonalistka i wole papierowe zdjecia. 😉
Pare lat temu przywiozlam cale pudlo babcinych zdjec.Mialam je opisac i do albumu powklejac.I jakos tak wyszlo,ze tego do dzisiaj nie zrobilam 🙁
Jakas niewidzialna sila mnie wstrzymuje????
Salute amici.
Ana,
ja też wolę papierowe, ale stary album rodzinny jest jeden i nie podzielisz go na rodzeństwo. Stary album jest w domu, a każdy ma swoje CD.
Alicja pisze: ja zeskanowałam zdjęcia nawet sprzed ubiegłego wieku, z tyłu była data 1898.
Zatkało mnie! Jaki jest Twój sekret długowieczności? Nie wiem, czy nie jest to zbyt wścibskie pytanie, ale muszę wiedzieć, czy gdy w sarajewskim zamachu zginął Franciszek Ferdynand Habsburg-Lotaryński d’Este byłaś jeszcze nastolatką? 😉
mag pisze A czy nie myślisz czasem, że generalnie ŻYCIE jest niezdrowe?
Zanussi twierdzi, że „życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”.
mag pisze Czy ten inżynier nie ?wywoływał? przypadkiem bimbru?
Obejrzyj film, a dowiesz się, do czego był zdolny inż. Henryk Kwaśniewski, którego grał Tadeusz Pluciński. I uważaj na lewe ucho… 😀
TesTequ
owszem, jestem starsza osoba ale się nie poczuwam, ani czuję. Zeskanowałam zdjęcia z albumu rodzinnego i to, co pokazałam (zeskanowałam), to było zdjęcie mojego Dziadka, który miał na imię Stanisław, nie Alicja. Jasne? No….
A to przepraszam, że pomyliłem Cię z Dziadkiem Stamisławem. :$
Wirtualna klawiatura spowodowała błąd w imieniu Dziadka. Przepraszam!
Alicjo-kiedys na pewno zabiore sie do roboty,ale mysle,ze opisze zdjecia wlasciwie dla siebie,bo mlode pokolenie………………….hmmmm…. zyje w innym swiecie!! Odnosze wrazenie,ze mlodych ludzi zdecydowanie mniej interesuja tamte czasy.Moze,jak sami beda „wapniakami”,zasiada w fotelu i zechca przyjrzec sie swojej praprababci 😆
Ty se jeszcze TesTequ nagrabisz 👿
Ana pisze Moze,jak sami beda ?wapniakami?,zasiada w fotelu i zechca przyjrzec sie swojej praprababci
Pamiętaj, że jeśli nie opiszesz tych zdjęć teraz, to mogą mieć wątpliwości, kto na fotografii jest prababcią Aną, a kto dziadkiem Zygmuntem! Warto z tym zrobić porządek wcześniej niż później.
TesTeq
Pomyliłam filmy. Ten facet od „wywoływania” bimbru to był w „Poszukiwany, poszukiwana”, gdzie gosposię grał Wojciech Pokora.
Tak to bywa ze skojarzeniami.
@mag: Miał całe laboratorium, w którym badał zawartość cukru w cukrze. 😀
TesTeq-problem w tym,ze tyle chcialoby sie jeszcze zrobic,ze te biedne zdjecia ciagle spycham na dalszy plan………………..ale co sie odwlecze,to i tak musi byc zrobione 🙂
A na Primawere,to jestem zla,ze hej!!! Gdzie ta dziolcha sie podziewa 😮
Ciao amici.
Ano – Primawera gdzieś zabalowała i stąd mamy wszyscy problem (((
U mnie też nie primaweruje, skubana 🙁
Witojcie! W budzie na Święta sprzątołek, poza tym opowieść wielkanocnom – ocywiście opartom na wiarygodnyk źródłak – ryktowołek, no i narobiło mi sie kapecke zaległości w lekturze komentorzy. Ale ocywiście ponadrabiom piknie 😀