Nowo nadzieja dlo koni
Niemało my juz w Owcarkówce ukwalowali o „końskiej wojnie” w Tatrak, wojnie, we ftórej jednom stronom som fiakrzy wiozący turystów z Palenicy do Morskiego Oka, drugom zaś ci, ftórym nie jest obojętny los koni, cięzko pracującyk na dutki dlo tyk fiakrów. No i teroz z frontu tej wojny mom dwie nowe wiadomości: złom i dobrom. Zło wiadomość jest tako, ze działająco na rzec zywiny Fundacja Viva! przejrzała dokumenty Tatrzańskiego Parku Narodowego i Polskiego Związku Hodowców Koni, a kie przejrzała, to odkryła, ze spośród koni, ftóre w 2012 roku woziły turystów do Morskiego Oka… co piąty juz nie zyje! Co piąty! Krucafuks! Oto cena, jakom ta pikno zywina płaci za wygode turystów, ftórym nie fce sie zbyt wiele chodzić na piechote… O syćkim mozecie se pocytać w tym oto artykule.Ba ten sam artykuł przynosi tyz dobrom wiadomość. Jakom? Ano takom, ze tak jak w „Gwiezdnyk wojnak” nastoł epizod zatytułowany „Nowo nadzieja”, to być moze w tatrzańskiej końskiej wojnie zacyno sie właśnie epizod, ftóry mozno by zatytułować podobnie. A syćko dzięki jednemu ponu inzynierowi, co to nazywo sie pon Jakub Bernatt. Ten pon inzynier postanowił sprawdzić, cy na trasie Palenica-Morskie Oko nie opłaciłoby sie zastąpić konia piknym ciągnikiem elektrycnym. Jak na sanujacego sie pona inzyniera przystało, siednął on spokojnie, syćko dokładnie policył i wysło mu, ze przy uzyciu ciągnika, zakładając cztery kursy nad Morskie Oko dziennie i 26 dni pracy w miesiącu, koszty energii wyniosłyby 208 zł. Za takie pieniądze nie damy rady utrzymać ciężko pracującego konia.
A jaki mógłby być tutok dochód? To pon inzynier tyz piknie policył:
Wóz z koniem: zakładając, że woźnica bierze średnio na furę 12 turystów do Morskiego Oka (kurs w górę kosztuje dziś turystę 40 zł) i ma tylko w połowie zapełnioną furę, wracając (zjazd jest tańszy – 30 zł), z jednego kursu wyciągnie 660 zł. Ciągnik elektryczny: zakładając cztery kursy nad Morskie Oko dziennie i 26 dni pracy w miesiącu, przez miesiąc kierowca ma 68,6 tys. zł utargu.
Ciągnik, o ftórym tutok mowa, kostuje podobno 80 tysięcy złotyk. A zatem… po miesiącu tako inwestycja prawie by sie zwróciła. W następnyk miesiącak zaś – ryktowałaby juz zyski. Moze nie jaz tak wielkie, jakie mo Felek znad młaki, ale tyz pikne. I w tym właśnie, ostomili, widze sanse na to, ze końsko niedola wreście sie tamok skońcy. No bo widok umęconyk zwierząt jakosi nie mógł przekonać ik właścicieli, coby przestali zmusać je do zbyt cięzkiej pracy. Argumenty róznyk dobryk ludzi tyz ik nie przekonywały. Nie przekonoł ik nawet punkt 2416 Katechizmu Kościoła Katolickiego (a przecie prowdopodobnie syćka ci woźnice som katolikami), ukwalowujący, ze Pon Bócek troscy sie o wselkom zywine, więc i cłowiek powinien być wobec niej piknie zycliwy. Natomiast dutki – heeej! – one, jak wiadomo, majom prowdziwie wielki dar przekonywania. Więc moze i tyk fiakrów przekonajom? Haj.
Inkso rzec, ze elektrycny wehikuł na tatrzańskim gościńcu na pewno nie bedzie wyglądoł tak piknie jak koń. Ale niekze ta. Juz w telu miejscak spaskudzono Tatry zupełnie bez sensu. Jeśli więc spaskudzi sie je w jesce jednym – ale tym rozem z powodów humanitarnyk – jakosi to przezyjemy. Bajako.
Nasuwo sie ino pytanie: cy taki elektrycny pojazd do rade dociągnąć do Morskiego Oka wóz z kilkunastoma turystami, ze ftóryk cynść w dodatku mo ze sobom cięzkie plecaki? W końcu do pokonania jest prawie ośmiokilometrowo trasa, ze śtyrystometrowom róznicom wzniesień. Pon inzynier Bernatt postanowił to sprawdzić: zabroł do Wisły-Malinki pikny elektrycny ciągnik i tamok przycepił do niego ważącego 1,3 tony forda mondeo (zbliżona waga do wozu wypełnionego turystami). Następnie rusył w strone Przełęcy Salmopolskiej. Pod względem długości i róznicy wzniesień droga z Malinki do tej przełęcy jest podobno do drogi z Palenicy do Morskiego Oka. A jakie pikne widocki na Beskid Śląski som stamtela! Jeśli bedziecie mieli kiesik okazje – sami sie przekonajcie.
I jak? Udało sie ponu inzynierowi do tej przełęcy dojechać? Na mój dusiu! Udało sie! Udało sie pikne! Syćko mozno uwidzieć na tym oto filmiku.
Chociaz… krucafuks! Pon inzynier nawet sie nie domyśloł, jak barzo jego eksperyment był zagrozony. Nie wiedzioł – i chyba nadal nie wie – ze cały jego wysiłek posełby precki, kieby nie cujność nasej starej dobrej znajomej – Maryny Krywaniec. Ale o tym opowiem wom w następnym wpisie. Hau!
Komentarze
„Czarne konie, czarne wichry dwa,
unoszą mnie, unoszą,
nie chcą wody pić, o jadło mnie nie proszą.
Czy powietrza tak mi mało,
czy mnie piekło zawołało,
że pomykam jak na skrzydłach, wilki płosząc?
Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie,
na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Cóż mi za konie los nadarzył,
jakby w nich palił ktoś,
a ja żyłam nie dość
i śpiewałam nie dość.
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać…
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać.
Będzie tak,
że gdzieś w pół drogi
byle wiatr mnie w końcu zmiecie
i zataszczą mnie na saniach,
i dopalą mnie jak świecę…
Ech, ty psie o diablej twarzy,
nie poganiaj moich koni,
daj mi chwilę, by pomarzyć,
dorzuć drugą, żeby zmądrzeć.
Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie,
na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Cóż mi za konie los nadarzył,
oba jak czarty złe,
a tu dożyć się chce
i dośpiewać się chce.
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać.
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać,
na wichurze by stać…
Jestem w porę, chwała Bogu,
kto by śmiał się spóźniać w raju?
Czy to anioły słychać już,
jak bezradośnie mi śpiewają?
Czy to może dzwonek dzwoni,
pół się śmieje i pół szlocha?
Czy to ja się drę i klnę,
ten zaprzęg mój, te bestie dwie…
Dajcie pożyć konie, dajcie,
dajcie dożyć konie,
na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Cóż mi za konie los nadarzył,
jakby w nich palił ktoś.
A ja żyłam nie dość
i śpiewałam nie dość.
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać.
Koniom wody by dać,
śpiew dośpiewać i trwać,
jeszcze dzień, jeszcze noc
na wichurze by stać,
na wichurze by stać…
(Włodzimierz Wysocki, tłumaczenie Agnieszki Osieckiej, piękne wykonanie Maryli Rodowicz)
Ponownie wraca temat zameczanych koni. Pomyslalam, czy taka „rozrywka” mialaby jakiekolwiek szanse w stanie WA. Po pierwsze grupy ochrony zwierzat nie dopuscilyby do wynajmowania koni w celu, w jakim sa wykorzystywane w zalaczonym opisie. Po drugie, nikt nie podjalby sie prowadzenia takiego biznesu, poniewaz predzej niz pozniej skonczyloby sie to w sądzie za maltretowanie zwierzat.
Moge liczyc tylko na to, ze turysci w Zakopanem zbojkotuja te „rozrywke” poniewaz na wniesienie sprawy do sądu za maltretowanie zwierzat chyba sie nie zanosi.
Bardzo podoba mi się walka i zabiegi Owczarka o poprawę losu „morskookich” koni, ale i innych stworzeń również. Bo przecież te konie to tylko maleńka kropla w oceanie zwierzęcych cierpień i przecież wszyscy wiemy, że wygrana bitwa o los koni nad Mosrkim Okiem to dużo, ale nie oznacza wygranej wojny o los zwierząt w ogóle.
Człowiek podzielił zwierzęta na dwie ogromne kategorie – zwierzęta „ładne”, o które dba, które kocha, które wpuścił do swoich domów i zwierzęta drugiej kategorii – z listy tzw. Przemysłu mięsnego, które człowiek upodobał sobie do zaspokajania głodu.
Każde z tych stworzeń ma tylko jedno życie, dla każdego z nich równie cenne.
Obchodzi mnie los wszystkich zwierząt – tych, które pracują dla nas, tych, które żyją w naszych domach, ale tak samo i tych, których krótkie życie ukryte jest za murami zakładów hodowlanych, bo tam dopiero dzieją się rzeczy dla nich straszne. Przypuszczam, że nawet w stanie WA, który wspomina Orca, los takich zwierząt niewiele różni się od pozostałych miejsc na naszej planecie. Tam policja z mandatami nie wkracza, tam wolno niemal wszystko. Niewiele możemy zmienić, ale przecież możemy nieustannie próbować. A nuż się uda, chociaż troche!
Nowy,
Wydaje mi sie, ze jest jeszcze jedna kategoria zwierzat obok domowych i hodowlanych. Zwierzeta, ktore zyja na wolnosci, na swoich drzewach, na stepach, w norach, pod krzakami, w jeziorach, rzekach i w oceanie. Nie zaklocone obecnoscia czlowieka.
Oczywiscie, ze masz racje piszac na temat losu zwierzat hodowlanych. Wiedzac, ze nie moge zmienic wszystkiego, robie to, co jest w zakresie moich mozliwosci. Nie karmie dzikich zwierzat, nie depcze po muszlach na plazy, nie zbieram muszli, nie zrywam jagod na dzikich terenach, nie smiece w domu zywiny, zachowuje sie cicho. Jestem tam gosciem.
Nie uczestnicze w zadnych „atrakcjach” z udzialem zwierzat.
Wydaje mi sie, ze w tym temacie, kazdy moze przedstawic swoje racje i wytknac innym niescislosci. Ja robie to, co moge zrobic.
Jeśli inwestycja miała by zwrócić się prawie w całości po miesiącu to jednak warto by górale pomyśleli o tym, aby przestać tak niemiłosiernie eksploatować konie. 🙂
A Towarzystwo szanowne chyba dzisiaj waruje przed telewizorami, bo cicho jakby makiem zasiał. 😉 😀
Hortensjo,
u mnie poranek. Ja nie waruję, a zazwyczaj warczę, jak widzę telewizor włączony w mojej obecności. W Polsce częsty przypadek, niestety, bo telewizor znajduje się zazwyczaj „na salonach”. No i jak tu pogadać? 🙄
A wpadam tylko raz na rok z racji odległości, i czasu też niewiele.
Marynie Krywaniec, wszystkim Mariom, Marysiom, Mańkom, Marysieńkom i mt7 – NAJLEPSZEGO!
p.s. A co takiego nadają dzisiaj w telewizji?
Alicjo,
niestety masz rację, ten telewizor w bawialni to straszny zwyczaj w Polsce. Ja gaszę pudło jeśli tylko gość zawita w dom, nawet gdyby mąż kręcił nosem, gdyż przy grającym telewizorze nie wyobrażam sobie rozmowy. Nawiasem mówiąc to program jest tak marny, że nie wiem czy w ogóle warto go otwierać, ale niestety „pan i władca” jest innego zdania. 😯 😀
Alicjo,
dzisiaj jest święto z okazji zwycięstwa Polaków w wojnie z bolszewikami w 1920 roku i w południe była zdaje się parada wojska, przelot samolotów i przemówienie pana prezydenta. Tak nawiasem, nareszcie czcimy zwycięstwo a nie klęskę.
Każda nadzieja dla zwierząt, na chociaż odrobinę lepsze życie jest wspaniała )
Koszty: Przy wjeździe na wzniesienie podobne do Morskiego Oka z ładunkiem dr Bernatt zużył energii za 2 zł. Zjazd z górki jest bezkosztowy. Zakładając cztery kursy nad Morskie Oko dziennie i 26 dni pracy w miesiącu, koszty energii wyniosłyby 208 zł. Za takie pieniądze nie damy rady utrzymać ciężko pracującego konia.
Gdyby dr Bernatt zainstalował sobie KERS, to podczas zjazdu z górki odzyskiwałby znaczną część energii i cała impreze byłaby jeszcze zyskowniejsza!
hortensja pisze: dzisiaj jest święto z okazji zwycięstwa Polaków w wojnie z bolszewikami w 1920 roku i w południe była zdaje się parada wojska, przelot samolotów i przemówienie pana prezydenta.
Naprawdę myślisz, że ktokolwiek oglądał to w telewizji? 😯
TesTeq’u
To dlaczego było tutaj tak cicho? No jeśli nie przed telewizorem to może w kościele? 😉 Dzisiaj chyba za chłodno na opalanie. 😀
Ja już się nie znam na polskich świętach narodowych. Te stare, co były za moich czasów (1 maja, 22 lipca) odwołano, wprowadzono jakieś nowe, dzisiaj politycznie słuszne.
Mam to w głębokim poważaniu – dzisiaj świętuję imieniny Marii!
A ze świąt to wolę te Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia, chociaż wcale religijna nie jestem, agnostyczka wręcz.
To są święta przyjazne, tradycyjne, rodzinne (jak się da) i mam nadzieję, że takimi pozostaną.
Do Alecki
„Włodzimierz Wysocki, tłumaczenie Agnieszki Osieckiej, piękne wykonanie Maryli Rodowicz”
I pon Wysocki piknie napisoł, i poni Osiecka piknie przetłumacyła, i poni Rodowicz piknie zaśpiewała. Cyli potrójnie piknie!
„Marynie Krywaniec, wszystkim Mariom, Marysiom, Mańkom, Marysieńkom i mt7 ? NAJLEPSZEGO!”
A naso EMteSiódemecka nimo przypadkiem imienin dopiero jesieniom? Ale ocywiście i tak zycymy jej najlepsego! 😀
Do Orecki
„Moge liczyc tylko na to, ze turysci w Zakopanem zbojkotuja te ‚rozrywke'”
Na rozie to bojkotowanie niestety nie za barzo wychodzi. Furt zbyt wielu turystów więcej myśli o własnyk rzyciak niz o końskiej niedoli. Ale jednak – świadomość społecno chyba mimo syćko rośnie. Więc moze na zasadzie kropli wody drązącej skałe – kiesik urośnie wystarcająco piknie, coby dało sie takie nieludzkie procedery ukrócić? 😀
Do Nowecka
„Obchodzi mnie los wszystkich zwierząt – tych, które pracują dla nas, tych, które żyją w naszych domach, ale tak samo i tych, których krótkie życie ukryte jest za murami zakładów hodowlanych, bo tam dopiero dzieją się rzeczy dla nich straszne.”
Niedowno kasi cytołek, ze niekany w Zachodniej Europie opinia publicno wymusiła umiescenie kamer w rzeźniak, coby mozliwo było kontrola, cy zywina jest tamok zabijano bez zadawania jej cierpień. To tyz pewnie drobny krocek ino, ale… na pewno lepiej iść do celu drobnymi krockami niz wcale 😀
Do Hortensjecki
„Jeśli inwestycja miała by zwrócić się prawie w całości po miesiącu to jednak warto by górale pomyśleli o tym, aby przestać tak niemiłosiernie eksploatować konie.”
Jo w kozdym rozie, Hortensjecko, trzymom kciuki, coby pomysł pona inzyniera Bernatta nolozł telu zwolenników, coby piknie weseł w zycie 😀
Do Wawrzecka
„Każda nadzieja dla zwierząt, na chociaż odrobinę lepsze życie jest wspaniała”
Bajuści. A wbrew pozorom – nie kozdo nadzieja jest matkom głupik. Z całom pewnościom nie kozdo 😀
Do TesTeqecka
„Gdyby dr Bernatt zainstalował sobie KERS, to podczas zjazdu z górki odzyskiwałby znaczną część energii i cała impreze byłaby jeszcze zyskowniejsza!”
Tym lepiej! Im więksy zysk z zamiany koni na ciągniki elektrycne, tym więkso sansa, ze do takiej zamiany wreście dojdzie 😀
hortensja pisze: To dlaczego było tutaj tak cicho? No jeśli nie przed telewizorem to może w kościele? 😉 Dzisiaj chyba za chłodno na opalanie.
Za chłodno na opalanie? Spociłem się jak ruda mysz na leżaku! Potem poszedłem na długi spacer z żoną. A defiladowe śmigłowce przeleciały nam „na żywo” nad głowami. Po co mi telewizja?
Defilad nie mamy,swieta tyz,a w TV ogladam mistrzostwa swiata w Moskwie.Jak zawsze wspieram „naszych i waszych”!!!
A wracajac do konikow-zal mi ich ogromnie.Jak czytam o ich tragedii,to robi mi sie mdlo.Jakos nie potrafimy temu zaradzic 🙁 Kazde zwierze powinno byc godnie traktowane.I te na wolnosci zyjace i te na uboj.To na prawde nie kosztuje wiele, tylko wiecej serca!!!!!!!!!!
Są konie tak traktowane:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8132.JPG
To ochotnicy z poznańskiej ochotniczej kawalerii, w każdą niedzielę w południe po brykaniu Koziołków wkraczaja na Rynek poznański i robią tradycyjny objazd Rynku. Konie są wypieszczone i zdaje mi się, nie narzekają na swój los, pełnia funkcję reprezentacyjną raz w tygodniu i…bo ja wiem…wyglądaja na dumne z tego! Takie odniosłam wrażenie.
🙄
Miało być – trykaniu Koziołków
U.S. ma swoje grzechy w dziedzinie ochrony zwierzat. Oto tylko jeden przyklad. W Miami na Florydzie miesci sie Seaquarium, „atrakcja” dla turystow. W tym Seaquarium od 1970 roku zyje orka. Orka, ktora jest czlonkiem rodziny L w Pacific Northwest, byla zlapana w 1970 roku na naszych terenach Pacyfiku i przewieziona na Floryde. Wtedy orki nie byly pod ochrona. Wszystkie rodziny orek sa nazwane od liter alfabetu. U nas zyja L, K, J.
O ile wiem, do dzisiaj orka zmuszona jest skakac w wodzie ku radosci turystow. Na dodatek nadano jej glupkowate imie „Lolita”.
Pomimo wiecznych staran, aby uwolnic orke z Seaquarium w Miami, do dzisiaj ta orka nadal tam przebywa.
Jesli ktos z tutejszych czytelnikow bedzie na Florydzie bardzo prosze nie placic biletu wstepu do Seaquarium.
Tak wygladaja szczesliwe orki. To miejsce nazywa sie Haro Strait, inaczej nazywane „Orcas Highway”.
http://www.youtube.com/watch?v=ItF-0CDMI54
Jak to kozy, najpierw muszą sobie pobrykać, by później się trykać. To po to, by pokazać sobie nawzajem, która jest ważniejsza ))
Ta ulica z ułanami jest chyba ul Paderewskiego, która wiedzie wprost do Starego Rynku w Poznaniu.
Do TesTeqecka
„A defiladowe śmigłowce przeleciały nam ‚na żywo’ nad głowami. Po co mi telewizja?”
Bo w telewizji mozno te śmigłowce piknie wyłącyć. A na zywo – nie mozno 😀
Do Anecki
„A wracajac do konikow-zal mi ich ogromnie.Jak czytam o ich tragedii,to robi mi sie mdlo.Jakos nie potrafimy temu zaradzic”
Coby pomóc wselkiej zywinie – niestety nie. Natomiast rózni ludzie na scynście próbujom robić rózne ślachetne rzecy. Kie idzie o zboconom we wpisie fundacje Viva, to mo ona strone http://ratujkonie.pl – tamok mozno kliknąć na napisie „Ratujmy konie z Morskiego Oka”. A stamtela jest link do petycji za likwidacjom transportu konnego do Morskiego Oka. Podpisało sie juz kilkanoście tysięcy osób. Mom nadzieje, ze prędzej cy później przyniesie to jakiesi dobre owoce 😀
Do Alecki
„Konie są wypieszczone i zdaje mi się, nie narzekają na swój los”
A woźnice znad Morskiego Oka niek słuchajom, co Alecka godo i niek sie ucom! 😀
Do Orecki
„To miejsce nazywa sie Haro Strait, inaczej nazywane ‚Orcas Highway’.”
Orcas Highway? Rozumiem, ze obowiązuje tamok Orkowy Kodeks Drogowy i fto sie do niego nie stosuje, ten musi zapłacić orkom mandat. I barzo dobrze! 😀
Do Wawrzecka
„Jak to kozy, najpierw muszą sobie pobrykać, by później się trykać. To po to, by pokazać sobie nawzajem, która jest ważniejsza”
Cóz… co te kozy ryktowały, to ryktowały. Ale teroz som z nik takie pikne celebrytki, ze fto był w Poznaniu, a ik nie uwidzioł, ten zwiedzania Poznania nie zalicył 😀
Woźnice z Zakopanego nie myślą o koniach tylko o dutkach, natomiast poznańska ochotnicza kawaleria to co innego. Oni o dutkach nie myślą, robią to darmo, sami z siebie, i z tego co słyszałam każdy z tych ochotniczych kawalerzystów jeździ na własnym koniu i widać, że dba o niego. Lśniąca sierść wyczesana i zadowolona „mina”, to widać!
Przypomniała mi się „Nasza szkapa” Gustawa Morcinka, ale to już tylko moje pokolenie chyba pamięta…
To w takim rozie nawet wiadomo, cego woźnice spod Morskiego Oka mogom sie naucyć od kawalerzystów z Poznania – myślenia o tym, co trza!
I… yyy… „Nasza szkapa” była poni Konopnickiej, a pona Morcinka to był „Łysek z pokładu Idy”. Ale niekze ta. Mnie samemu nie takie pomyłki zdarzało sie juz ryktować. A kieby nie cujność poni Owcarkowej – ryktowołbyk ik jesce więcej! 😀
Owczarku,
ja się nie obrażam o wytknięcie błędu. Mam tyle lat, że mogę je robić 😉
A może by tak robić specjalne szkolenia dla tych wszystkich, którzy chcą mieć jakieś zwierzę, włącznie z koniem.
Po takim szkoleniu trzeba by podpisać „cyrograf”, że jeśli skrzywdzę zwierzę, to kara będzie tak dotkliwa, że przez lata będzie taki delikwent żałował, że zachciało mu się zwierzątka w domu czy obejściu ! I wtedy bylibyśmy wszyscy szczęśliwsi )
Ostatnio czytałem, ze jakiś Duńczyk odkupił stadninę, przywiózł jeszcze dodatkowe konie z Danii i tylko dzięki pani, która opiekowała się tymi końmi, udało się uratować bardzo dużo zagłodzonych koni. A Duńczyk podobno zrobił wielkie oczy, bo on przecież karmi te konie aż za dobrze ((
Jak by to było, gdyby taki koń postanowił kopnąć takiego właściciela w odpowiednie miejsce, za to, że właściciel nie dba o niego i go nie szanuje. Wychodzi na to, że konie mają więcej rozumu niż ludzie – niektórzy (
Znalazłem ten link:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14420602,Konie_umieraly_z_glodu__Uratowal_je_film_umieszczony.html
Alicja pisze: ja się nie obrażam o wytknięcie błędu. Mam tyle lat, że mogę je robić
To ciekawe. Czy kwestia prawa do popełniania błędów jest jakoś uregulowana przez ustawodawstwo kanadyjskie? Czy jest jakiś próg wieku, przed którym popełnianie błędów jest niedozwolone? Coś jest na rzeczy – niektóre nauczycielki tak właśnie się zachowują, piętnując każdy błąd popełniany przez młodego człowieka…
@ Wawrzek: Ach ci Duńczycy! Też im nie ufam! 😀
Owczarku,
Z mandatami na Orcas Highway masz racje. Nalezy utrzymywac odleglosc od orek minimum 200 metrow. Ten przepis dotyczy calego regionu Puget Sound in British Columbia. Za zlamanie tego przepisu ludzie, nie orki, otrzymuja mandat w wysokosci do 100 tysiecy dolarow i 1 rok hereśtu.
Zalaczone wideo potwierdza, ze orki nie znaja tego przepisu. Ten przystojny chlopiec na poczatku filmu podplynal do naszej lodzi, zanurzyl sie i zadowolony wyplynal z drugiej strony lodzi.
Co do przewozu turystow zaprzegiem konnym w Tatrzanskim Parku Narodowym. Jestem bardzo zaskoczona, ze taka „atrakcja” jest oferowana na terenie parku narodowego.
I całe szczęście, że Maryna Krywaniec rękę trzymała na pulsie! Dzięki temu eksperyment, ku żalowi niedowiarków sie powiódł, i tylko patrzeć, jak będą cepry z górki na pazurki, wózkami zjeżdżać. Bo pod górę, to bym zarządziła bez nic chodzenie piechty, a co! ;-))))
Do Alecki
„Owczarku,
ja się nie obrażam o wytknięcie błędu.”
Jo tyz nie.Bo kiebyk sie obrazoł za kozdy wytknięty błąd – musiołbyk furt obrazony chodzić 😀
Do Wawrzecka
„Ostatnio czytałem, ze jakiś Duńczyk odkupił stadninę, przywiózł jeszcze dodatkowe konie z Danii i tylko dzięki pani, która opiekowała się tymi końmi, udało się uratować bardzo dużo zagłodzonych koni. A Duńczyk podobno zrobił wielkie oczy, bo on przecież karmi te konie aż za dobrze”
Właśnie! A powinien karmić dobrze, a nie za dobrze. Nie od dzisiok przecie wiadomo, ze lepse jest wrogiem dobrego.
„Jak by to było, gdyby taki koń postanowił kopnąć takiego właściciela w odpowiednie miejsce, za to, że właściciel nie dba o niego i go nie szanuje.”
Oooo! A moze trza wyryktować skolenia dlo koni? Jak kopać nieodpowiedzialnyk właścicieli? Instruktorem mogłaby być na przikład klac o imieniu Caryca z pewnej stadniny (pozdrawiom syćkik, co jom znali), ftóro tak piknie kopała i tak piknie gryzła, ze heeeej! No, ale skoro mo sie takie imie… Chociaz… jeździło sie na niej piknie. To był widocnie mniej carski aspekt jej osobowiści 😀
Do TesTeqecka
„Ach ci Duńczycy! Też im nie ufam!”
Cyli na przikład takie brzyćkie kacątko cy inkso księznicka na ziorku grochu, o ftóryk opowiadoł pewien hyrny Duńcyk, uwazos, TesTeqecku, ze to nie som prowdziwe historie, ino zmyślone? 😀
Do Orecki
„Za zlamanie tego przepisu ludzie, nie orki, otrzymuja mandat w wysokosci do 100 tysiecy dolarow i 1 rok hereśtu.”
Ale całom sume tyk 100 tysięcy powinny dostawać orki. Jak se ino pomyśle, kielo Smadnego Mnicha mogłyby se za to kupić…
„Jestem bardzo zaskoczona, ze taka ‚atrakcja’ jest oferowana na terenie parku narodowego.”
Bo na Podholu to som barzo osobliwe realia, na ftóre pewne światło rzuciły poni Młynarska i poni Sabała-Zielińska w ksiązce „Zakopane odkopane” (poświęciłek kiesik tej ksiązce jeden wpis). Ale one ino musnęły ten temat – bo coby go zgłębić, trza by to spisać nie w jednej ksiązecce, ino w baaaarzo wielu tomak 😀
Do Fusillecki
„I całe szczęście, że Maryna Krywaniec rękę trzymała na pulsie!”
Cały cas ryktuje z tego dokładniejsom relacje. Ale to dłuzso historia, więc kapecke jesce musi potrwać, zanim opowiem jom w następnym wpisie. Ba prędzej cy później – opowiem 😀
TesTequ,
nigdy nie byłam nauczycielką 🙄
Licho wie, czy jest jakiś próg, kiedy można popełniać błędy, ja sobie sama tak ustaliłam
A propos koni, co roku (parę lat z rzędu, oprócz tego roku) bywałam (i tu wspominałam wielokrotnie) w znanych Łasuchom miejscu Żabie Błota, to akurat sprzed paru lat, ale reprezentatywny dla miejsca album:
https://plus.google.com/u/0/photos/115054190595906771868/albums/5390748005763955297
Taka jedna Stara Żaba, pasjonatka, ma koni bez liku (ponad 50, Żaba sama nawet nie wie, ile ich jest). Poza tym ludzie oddają do niej konie, które są u schyłku życia, tam sobie godnie odchodzą na końskie niebiańskie polany. Byle więcej takich Starych Żab!
A do Morskiego Oka to ja zawsze na piechty, jak powiada fusilla 🙂
Wózki owszem, ale tylko dla tych, którzy z różnych względów nie mogą pokonać tego dystansu – myślę tu o dystansie od ostatniego parkingu do MO-ku.
No to jeszcze dołożę mały pe-esik, otóż rzeczona Stara Żaba wychowała się po troszę w Danii, bo jej ojciec był dyplomatą i akurat swego czasu na placówce w Danii, był tłumaczem na język polski znanej powieści Karen Blixen „Pożegnania z Afryką”.
http://books.google.ca/books/about/Pozegnanie_z_Afryka.html?id=jAApywAACAAJ&redir_esc=y
Jest też inne tłumaczenie, ale to jest mojemu sercu bliższe przez „znajomości” 😎
Konia kują, Stara Żaba nogę podstawia… 😀
TesTesqu 🙂
Drogi Owczarku… po twojej pisanej góralszczyźnie śmiem sądzić, że nie jesteś głosem podhala!
Ponadto nie wiem na czym opieraja sie Twoje wyliczenia?
Przecież fiakrzy nie pracują 26 d/msc?!?
Kłania sie tu brak podstawowej znajomości tematu!
Oj nieładnie nieadnie!
I po co tak ‚naganios’?
Do Alecki
„Wózki owszem, ale tylko dla tych, którzy z różnych względów nie mogą pokonać tego dystansu – myślę tu o dystansie od ostatniego parkingu do MO-ku.”
W sumie myśle podobnie. To znacy osoby starse, niepełnosprawne – niek jezdzom. W końcu niek i one majom przyjemność z pozirania na pikne widocki. Ale kie młodzi, silni wolom pojechać niz póść na piechote – to wstyd i telo.
„Jest też inne tłumaczenie, ale to jest mojemu sercu bliższe przez ‚znajomości'”
Ooo! To mojemu sercu tyz blizse! Chociaz nie cytołek. Widziołek ino film z poniom Streep i ponem Redfordem. Ale jeśli kiesik bede cytoł i bede mógł wybrać – to ocywiście wybiere wersje blizsom sercu 😀
Do TesTeqecka
„Konia kują, Stara Żaba nogę podstawia…”
Cóz, w sumie chyba nifto z nos nimo nic przeciwko temu, coby naso Zabecka była kuto na śtyry nogi 😀
Do Luki_Lukecka
„Ponadto nie wiem na czym opieraja sie Twoje wyliczenia?”
No przecie nie moje. Źródło podołek. I na rozie nie widze powodu, coby traktować to źródło jako niewiarygodne.
„I po co tak ‚naganios’?”
Choćby dlotego, ze jako juz zbocyłek, prawa Boskie głosom, ze o zywine trza dbać. A jo tam wole prawom Boskim sie nie prociwiać 😀
luki_luk pisze: Przecież fiakrzy nie pracują 26 d/msc?!?
Ładnie tak donosić na kolegów fiakrów? Może i nie pracują fizycznie, ale przez pozostałe 5 dni za pomocą Internetu wymieniają doświadczenia z fiakrami z innych krajów.
Jo w kozdym rozie w donosak udziału nie bede broł. I nawet kie wezwom mnie na świadka w sądzie i spytajom, cy wiem, kielo pracuje fiakr – jo bede kryncił łbem udając, ze nie wiem 😀
@ luki-luk- jesli chodzi o dobro zwierzat,to bedziemy donosic chocby do samego diabla!!!!!!!
Łowiecki z Nowej Zelandii donosza i protestuja.
http://www.youtube.com/watch?v=HLBH5Le0Q4o
Do Anecki
„jesli chodzi o dobro zwierzat,to bedziemy donosic chocby do samego diabla!!!!!!!”
A pewnie ze bedziemy. Przecie diask musi wiedzieć, dlo ftórej dusycki mo kotlik gorący ryktować, jeśli właściciel tej dusycki sie nie poprawi 😀
Do Orecki
„Łowiecki z Nowej Zelandii donosza i protestuja”
Pojawił mi sie, Orecko, napis: „Wystąpił błąd. Spróbuj ponownie później”. W takim rozie spróbuje 😀
E tam…ani nie donoszą, ani nie protestują 😉
Wczoraj widziałam to w dzienniku tv.
Po prostu dają głos na sygnał 😉
W kozdym rozie muse to wreście dać rade otworzyć, bo inacej owiecki mojego bacy spokoju mi nie dadzom 😀
Ja wyraznie slysze protesty. Baca pyta:
What do you want?
Beee
When do you want it?
Beee
Daddy?
Beee
Mom
Beee
Konie w Tatrzanskim Parku Narodowym
Beee
Bob Parker
Beee
John Kay
Beee
Me
Beeee
You suck
Tu protesty sa glosniejsze:
http://www.youtube.com/watch?v=QcE5aDTszrY
Pan inzynier to cwana bestia 😉
Chłe chłe chłe…
było we wczorajszym (i dzisiejszym porannym) dzienniku.
Mnie się wydaje, że te owce to raczej „meeeee….”
A pytajacy na koniec podsumowuje troszkę inaczej, niż Orca napisała, wydaje mi się 😉
Pewnie to ten akcent nowozelandzki.
Wreście otworzyło mi sie piknie. No więc, w tłumaceniu z jęzka owieckowego na ludzki, to te owce na kozde pytanie odpowiadajom: „No comment”. Więc sam nie wiem: mozno to uznać za protest cy nie mozno? 😀
„No comment” – slusznie! To najbezpieczniejsza odpowiedz w kazdych okolicznosciach. Nawet gdyby to byla transmisja z kampanii wyborczej.
To moze… te owiecki załozyły partie politycnom i zamierzajom startować do nowozelandzkiego parlamentu? 😀
„Elektrycznym Solarisem pojedziemy do Morskiego Oka?” – http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14601901,Elektrycznym_Solarisem_pojedziemy_do_Morskiego_Oka_.html#BoxSlotII3img