Pon profesor Narębski i lawy pukliste
Pare tyźni temu umieściłek tutok wpis o siumnym niedźwiedziu Wojtku, ftóry podcas II wojny światowej słuzył w armii pona generała Andersa. W armii tej był on piknom maskotkom 22. Kompanii Zaopatrzenia. No i kie jo o tym Wojtku napisołek, to Alecka od rozu zwróciła uwage na rzec, o ftórej jo potela nie wiedziołek. Otóz okazuje sie, ze Wojtków w tej Kompanii było dwók: Duzy i Mały. Niedźwiedź Wojtek był tym Duzym. A Małym w takim rozie był fto? Ano taki pon, ftóry obecnie mo prawie dziewięćdziesiont roków. Nazywo sie Wojciech Narębski i jest ostatnim zyjącym żołnirzem owej 22. Kompanii. Urodził sie we Włocławku, ba we wcesnym dzieciństwie przeniesł sie wroz z rodzinom do Wilna i tamok mieskoł jaz do wybuchu II wojny. Kie mioł zaledwie sesnoście roków – Ruscy chycili go i wsadzili do hereśtu. Po paru miesiącak na scynście wypuścili, dzięki cemy mógł on wstąpić do powstającej właśnie armii pona Andersa. I wroz z tom armiom wydostoł sie ze Związku Radzieckiego, a niedługo potem mioł scynście poznać swojego siumnego niedźwiedziego imiennika. Oba Wojtki powędrowały wkrótce na zachodni front i oba piknie walcyły przeciwko Miemcom. Haj.
Kie wojna sie skońcyła, Duzy Wojtek – jako juz wiecie – zamieskoł w Skocji, pon Narębski natomiast wrócił do Polski. Trafił do Torunia, ka piknie skońcył studia na Uniwersytecie Pona Kopernika. Następnie zatrudnił sie na tej ucelni jako pracownik naukowy. Długo jednak tamok nie popracowoł. Wartko przeniesł sie do Krakowa, ka zostoł ponem geologiem w hyrnej Akademii Górnico-Hutnicej. Pracując w tej Akademii, piknie zasłuzył sie dlo polskiej nauki. A za to, ze sie piknie zasłuzył, dostoł pikny tytuł pona profesora. Haj.
Tak więc teroz juz, ostomili, wiecie kapecke i o Duzym Wojtku, i o Małym. W nasej budzie zaś padła propozycja, coby im obu piknie nadać honorowe obywatelstwo Owcarkówki. Kandydatura Duzego Wojtka od rozu zyskała tutok pikne poparcie. A co z ponem profesorem Narębskim vel Małym Wojtkiem? Cóz… Jo widze trzy powody, coby jemu tyz to honorowe obywatelstwo nadać. Po pierwse – jego kandydature popiero Alecka, ftóro dobrze tego pona zno. Momy więc z piknie wiarygodnyk źródeł potwierdzenie, ze on na takie obywatelstwo zasługuje. Po drugie – kieby pon Narębski nie był porządnym cłowiekiem, to niedźwiedź Wojtek z pewnościom wyrzuciłby go ze swojej kompanii, bo na co mu nieporządny towarzys broni? Ale go nie wyrzucił. A więc musioł pona Narębskiego piknie cenić.
Trzeci powód… nieftórym moze sie widzieć dziwacnym. Ba dlo mnie tyz jest wozny. Otóz jo, chociaz do niedowna nawet nie wiedziołek o istnieniu pona profesora Narębskiego, mom teroz wobec niego pikny dług wdzięcności. Za co jestem mu wdzięcny? Ano za to, ze juz wkrótce bede kapecke mądrzejsy, niz jestem teroz. A to dzięki jego pracy habilitycyjnej, ftórej tytuł brzmi: Petrochemia law puklistych Gór Kaczawskich i niektóre ogólne problemy petrogenezy spilitów. Lawy pukliste, lawy pukliste… Krucafuks! Co to w ogóle jest? Hmm… Moze ik nazwa wzięła sie od… pukania? Tak se śpekuluje, ze lawa puklisto to moze być tako, ftóro juz wystygła, stwardniała i w związku z tym mozno w niom popukać. Jeśli dobrze rozumuje, to całkiem mozliwe, ze hyrne słowa pona Wysockiego w III cynści Dziadów pocątkowo miały być takie:
Rzecz to oczywista –
Nasz naród jest z wierzchu jak lawa puklista.
Ino potem pon Mickiewicz zabocył słowa „puklista”, bocył ino telo, ze zacyno sie na litere „p”, więc w końcu słowo „puklista” zastąpił słowem „plugawa”. Przy okazji kapecke zmienił cały fragment, coby mu sie rymowało. Haj.
Ale… moze jest inacej? Moze lawa puklisto to tako, ftóro po wypłynięciu z wulkanu robi sie pokryncono jak kosmyki włosów? I w związku z tym słowo „puklista” moze wzięło sie od skojarzenia z puklami? No krucafuks! Nie wiem. Po prostu nie wiem i ślus. Ale piknie sie dowiem. I bedzie to zasługa pona profesora Narębskiego, ftóry tematem swojej pracy zmobilizowoł mnie, cobyk przynajmniej kapecke rozsyrzył swojom wiedze z zakresu wulkanologii…
Heeej! Jo juz raduje sie piknie na to rozsyrzenie. Ba zanim to nastąpi, powitojmy tutok, ostomili, Duzego i Małego Wojtka jako nowyk Honorowyk Obywateli Owcarkówki. Witomy piknie! Hau!
P.S.1. Momy piknom sobote. Cemu piknom? Bo to dzień Mageckowyk urodzin. Heeeej! No to zdrowie Magecki! 😀
P.S.2. Momy tyz piknom niedziele 23 listopada. Bo to dzień urodzin Yanockowyk. Zdrowie Yanocka! 😀
P.S.3. I momy pikny wtorek 25 listopada, bo to dzień urodzin Borsuckowyk. Zdrowie Borsucka! 😀
Komentarze
Owcarku
Zaczna łod końca.
Sobota to piykny dzionek niy ino skuli urodzin Mag, a beztoż , że na drugi dziyń momy niedziela i mogymy pofikać po gorkach, abo przidom wnuki i pofultajom z nami.
Lawa puklisto może być tyż z tego, że jak wyleje sie z krateru, to dostanie pukla, bo na dole stwardła, a na wiyrchu jeszcze dopływo świyrzo. I robi sie pukel.
Mag, wszystkiego najlepszego z okazj osiemnastki.
Mam wrażenie, że Pan Profesor pracował w Krakowie w Muzeum Geologicznym ING PAN na Senackiej 3.
Na AG-H obronił pracę doktorską.
Nie wiem czy to był wybór własny Pana Profesora czy też wynik działań ówczesnych władz, które „osoby niepewne politycznie” tolerowały w PAN, ale nie dopuszczały do ich kontaktów ze studentami.
Dla porównania – ilość pracowników PAN i pracowników uczelni w strukturach KOR, ROPCiO itp.
A jeśli moje wrażenie odnośnie faktów jest mylne, to proszę o sprostowanie.
Lawa puklista może pochodzi od puklerza ? Kiedyś rycerze nosili coś takiego, więc może pan profesor, jako były wojskowy skojarzył sobie odpowiednio i stąd te lawy pukliste które swoja wierzchnią powłoką bronią swego wnętrza ? ! Tylko że taki puklerz nie był wielki, więc chyba stąd ta liczba mnoga w habilitacji. To by znaczyło, że pan profesor znalazł dużo tych puklerzy !
A może to irlandzka czarodziejska mgła była podstawą nazwania tak tych law ? Może pan profesor lubił św. Patryka, który uciekając zaintonował pieśń, po której on i zagrożeni śmiercią chrześcijanie stali się niewidoczni dla swoich prześladowców ?
Lawa puklista – pillow – poetyckie przetłumaczenie pojęcia lawy poduszkowej (bułowej – źle brzmi). Pukle – ot, przyjemne brzmienie.
Reszta – http://pl.wikipedia.org/wiki/Lawa_poduszkowa
Nie ma nic wspólnego ze śląskim „Skocz mi na pukiel!”.
Owcarecku umiłowany!
Mało tego, żeś o moich urodzinach pamiętał (95.! bo nie udaję że skończyłam np. 25), toś mi szczęście przyniósł.
Otóż system logowania, nie wiedzieć czemu, wypluł mnie kilkanaście dni temu. Próbowałam zmienić hasło i ciągle dupa, jakby się jakiś Belzebub, np. toruński na mnie uwziął. Dlatego też głosu nie dawałam i grzecznościom uchybiłam, nie winszując np. Anie.
Dopiero teraz mi się udało, mam nadzieję, „zaskoczyć”.
Mag,
Dużo szczęścia i zdrowia. 😀 Zdrowie po raz pierwszy! 😀
Jestem jak najbardziej za tym, aby Panu Profesorowi nadać honorowe obywatelstwo Owczarkówki. 😀
PS,
Łotrze, zlituj się i przywróć mi mojego nicka! Ja chcę być hortensją, a nie hortensją1. 🙁
hortensja1
Spoko kobito, pij mohito wraz ze mną (dzięki za życzenia!)- co to za dyshonor czy przykrość, że ci jakiś moderato „jedynkę” dołożył? Mnie całkiem zablokował na prawie dwa tygodnie na wszystkich blogach. Za jakie grzechy, nie wiem. Nic nie pomagało, zmiany nicka, nawet adresu e-mail i hasła.
Podjęłam jeszcze jedną dramatyczną próbę u Owcarka dzisiaj.
I odczarował, krucafiks!
Albo łun jakiś święty, albo przenika wredność i niepojętość komputra (niby przyjaciela, a wroga!) i wszystko naprostował.
MAG!
Życzę Ci urodzinowo, abyś nadal umiała się cieszyć tym, co masz. Aby niebo nad Toba było zawsze bezchmurne, a słońce żółte i promienne! Życzę Ci dalszej otwartości na świat i ludzi, i aby po każdej rozmowie z innym człowiekiem zostawało w Tobie ziarno wspomnień! Pielęgnuj je w sobie, by nie dojrzewało w samotności! Życzę Ci odwagi i szczęścia!
Nie wiem dlaczego, OWCZARKU, ale Twój tekst o lawach puklistych skojarzył mi się z piosenką Krzysi,która śpiewała panu Wołodyjowskiemu. Nie ma tam wprawdzie rzeczonych puklerzy, ale są rycerze, i bardzo dobrze mi to koresponduje ze wszystkim, co napisałeś w poście! :-))))
Akurat dzisiaj wyraz „puklisty” jest zdecydowanie na miejscu. Trzeba będzie puknąć w jakąś listę – wszak dziś wybory „samego-rządu” 😉
Zdrowie Jubilatki 🙂
Piknie nam sie lista honorowych budowniczych rozrasta.Przybylo dwoch Wojtkow: jeden od zbrojnej walki i miodziku,drugi tyz waleczny i jeszcze znawca puklistych skal!!!!
Ciekawa sprawa z tymi „puklami”,jakos tak mi sie z makaronem kojarza 😮 Sama nie wiem dlaczego?!
A co do Duzego Wojtka,to zaraz po opowiesci Owcarkowej,jakiez 2 tyznie pozniej, w BBC zamieszczono krotkii felietonik o Misku.Zobaczylam nawet jego pomnik……………i tak mi sie cieplo na sercu zrobilo. 😉
Mag-spoznione,ale szczere zyczenia zdrowka i czego sobie zapragniesz 🙂 🙂 🙂
Hej.
Dzięki, ludkowie spod budy owczarkowej, za życzenia.
Wróciłam z podkulonym ogonem pod budę, bo tu jakoś jaśniej , pogodniej, życzliwiej, czyli ku ludziom, a nie wbrew.
Howgh!
Mag-kulic sie nie trzeba,a wrecz przeciwnie ogon do gory,piers do przodu i ……………………”.atakowac” Jalowcowa i Smadnego 😆
Ana
A no! Rzekliście i tak trzymać!
Hortensjo – a mnie podoba się Twój nowy nick – Hortensja 1 )
Dlatego, że ten nowy to daje siłę i ważność )) Hortensja 1 to brzmi tak jak Hortensja Pierwsza i Najważniejsza )) Przecież pierwszym może być tylko najlepszy ))
A może te lawy pukliste są od pukli włosów ?? Czyżby pan profesor zapatrzył się na jakąś dziewczynę z bujnymi włosami całymi w puklach ??
I o cym tu łozprawiać. Takie łobywatelstwo lo Wojtków toć to honór lo Owcarkówki.
Pozbirołerk sie, zaś Wos cytuje. Coby napisać trza sie straśnie ucudować. Hej
oraz moje zdrowie poprosze….
http://bartniki.noip.me/news/WYPADKI.JPG
Alicjo,
więc wsadzili Cię do gipsu? Mam nadzieję, że to jednak nie jest złamanie?
W każdym bądź razie, życzę Ci szybkiego wykurowania się, bo gips na kończynie to nic przyjemnego, obojętne czy w zimie czy w lecie; znam to z własnego doświadczenia, bo miałam założony gips i lecie, i w zimie. Trzymaj się. Zdrowia!
Alicjo – zdrówka i niech ten gips szybko znika z Twojej ręki !
Mam nadzieję, że jesteś praworęczna.
Wawrzku,
dzięki Ci, chyba jednak się pogodzę z tą jedynką dzięki Tobie. 😀
Zobaczymy jak to teraz działa.
Hurra! udało się, jestem z powrotem hortensją! 😆
zlamanie, zlamanie. i to powyzej nadgarstka zaledwie.
Alicjo,
No tak, z Twojego zdjęcia wyglądało na to, że to jednak poważniejsza sprawa ale myślałam, że może… No nic to, trzymaj się!
Bojąc się właśnie tego co Cię spotkało /o kocich zabawkach mowa oczywiście/, zapalam nocną lampkę, gdy muszę wstać w nocy.
Alicjo-a to Cie polamalo 😮 Mam nadzieje,ze na dlugo nie zostalas unieruchomiona???
Trzymaj sie i chyba musisz sie podkurowac Jalowcowa 😉
ALICJO!
Szybkiej zdrowotności życzę, i odpowiedniej rehabilitacji też! 🙂
Wawrzek,
Twoja teoria, ze nazwa „lawy pukliste” moze miec zwiazek z puklami wlosow, na pewno jest zgodna z wygladem wlosow Pele, bogini ognia na Hawajach. Jej czarne wlosy wygladaja jak fale zaschnietej lawy.
http://www.hawaiipacificparks.org/store/media/catalog/product/cache/1/image/1200×1200/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/1/0/100033.jpg
Dom Pele to wulkan Kilauea polozony na wyspie Hawai’i (Big Island). Z wnetrza wulkanu caly czas plynie lawa, ktora przybiera forme wlosow Pele.
Niech piekna twarz Pele i jej piekne pukle nie zmyla Twojej czujnosci. Czasami Pele przybiera wyglad starej, zgarbionej kobiety. Wtedy stoi przy drodze z podniesiona reka, aby ktos ja podwiozl samochodem. Kierowca, ktory nie zatrzyma sie na widok starszej kobiety, bedzie na zawsze przeklety. Pele rowniez rzuci klatwe na kazdego turyste, ktory zabierze na pamiatke z Big Island kawalek zaschnietej lawy.
Turysci, ktorzy za pozno dowiedzieli sie o klatwach rzucanych przez Pele probuja naprawic swoj blad. Po powrocie do domu, do paczki wkladaja kawalki zabranej z wyspy lawy I wysylaja te lawe do wladz Hawaii. Czesto zalaczaja list skierowany do Pele z prosba o wybaczenie, a czasami do paczki oprocz czarnej lawy (nie czarnej kawy 🙂 ), wkladaja bizuterie w prezencie dla Pele. Wszystko po to, aby Pele uniewaznila klatwe rzucona na turyste.
Napisalam komentarz do Wawrzka na temat „law puklistych”. Moj komentarz czeka na moderacje. Problem w tym, ze nie wiem co w moim komentarzu wymaga moderacji.
wczoraj opisywalam jednym palcem prawej reki moją przygodę ze złamaną ręką, w roli głównej Mrusia, rozwlekająca po domu swoje pluszowe zabawki, reszte można sobie dośpiewać. napisalam slowo o – po- rne i łotr mi wszystko skasował, czujny skurczygnat.
Mam 4 tyźnie wolne od lewej rąsi, a może i 6, zależy, co pan ortopeda jutro stwierdzi.
wszystkie pluszaki wyrzucilam – a przeciez jeszcze w przeddzien o tym myślałam, ze podłoga śliska, a ona porzuca te zabawki zawsze gdzies na drodze. No, to mi się przypomniało, jak rąbnęłam na rybce…
Dobrze by bylo, gdyby gazeta opublikowala na swojej stronie wyrazy podlegajace moderacji. Zauwazylam, ze d..a i k..a przechodza bez problemu. Jakie wiec wyrazy sa wedlug gazety Polityka niecenzuralne? Znajac niecenzuralne wyrazy czytelnicy unikna problemow zwiazanych z publikowaniem komentarzy.
Po kolejnej probie zalozenia „new and improved account” otrzymalam serdeczne pozdrowienia od Zespolu Polityki Cyfrowej. Ponizej serdecznych pozdrowien jest adres Slupecka 6. Kiedy przeczytalam nazwe ulicy przypomnial mi sie tekst autorstwa Jerzego Pilcha w ksiazce „Upadek Czlowieka pod Dworcem Centralnym”, rozdzial pod tytulem „Slupecka 6”. Autor pisze, ze siedzi w fotelu i analizuje slowo „Slupecka” obserwujac jazde windy w gore i w dol. I tak w kolko.
Teraz prawdziwa historia, ktora moze miec zwiazek z przodkami bacy. Na tej samej wyspie, Big Island, gdzie mieszka Pele jest rowniez duzo dzikich swin. Podobno dzikich swin jest wiecej niz ludzi. Dzikie swinie byly sprowadzone na lodziach przez osadnikow z poludniowo zachodniego Pacyfiku. Na Big Island i wszystkich wyspach Hawajskich, swinie nie maja zadnych naturalnych wrogow i jest ich coraz wiecej.
Rowniez na Big Island sa duze plantacje orzechow macadamia. Zbior orzechow polega na tym, ze specjalne maszyny trzesa drzewami i orzechy opadaja na siatke umieszczona pod kazdym drzewem. Zbiory odbywaja sie w ten sposob we wschodniej czesci Big Island, szczegolnie na slynnej plantacji Mauna Loa niedaleko Hilo. Wschodnia czesc wyspy, Hilo, jest zielona i drzewa sa gleboko ukorzenione dlatego mozna nimi trzesc bez ryzyka uszkodzenia korzeni.
Po zachodniej stronie wyspy, Kona, nie ma ziemi uprawnej tylko jest lawa wulkaniczna. Aby cos posadzic, trzeba przywiezc ziemie. W Kona sa rowniez plantacje macadamia na terenach, gdzie lawe zasypano ziemia uprawna. Zbior orzechow macadamia odbywa sie inaczej niz w Hilo. Plantatorzy w Kona nie trzesa drzewami. Drzewa macadamia w Kona nie sa gleboko ukorzenione i trzesienie drzewem mogloby zniszczyc to drzewo. Zamiast potrzasac drzewami plantatorzy czekaja, az orzechy same spadna na ziemie. Wtedy wszyscy ruszaja do pracy i zbieraja orzechy z ziemi.
Problem jest w tym, ze orzechy nalezy zebrac jak najszybciej. W przeciwnym razie dzikie swinie w blyskawicznym tempie zjedza wszystkie orzechy macadamia. Tak wiec jest to wyscig dzikich swin i plantatorow.
Podobno mieso ze swin, ktore zywia sie orzechami macadamia jest bardzo smaczne.
p.s.DZięki za życzenia – to dopiero początek…
Orca
18 listopada o godz. 4:22
Niestety, ale Redakcja dowolnie dobiera komentatorów, sama nie przestrzega Regulaminu.
Mój przypadek.
Jako osoba prowadząca od 30 lat działalność gospodarczą udzielałem sie na blogu Pana Kasprowicza od początku istnienia.
Jakieś dwa lata temu zawitały na ten blog trzy trolle, i od razu stałem się (jak każdy prowadzący dzialalność piszący na tym blogu) obiektem niewybrednych ataków. Slowa takie jak „krwiopijca, oszust, czy wyzyskiwacz” należały do łagodnych.
Jak dowiedzieli się, że jestem Ślązakiem, stalem sie „piątą kolumną”.
Staralem sie ignorować zaczepki nie odpowadać na nie. trolle wycięły wszystkich blogowiczów, zostałem praktycznie sam z nimi.
Jakeś cztery miesiące temu, napisałem komentarz na temat programu gospodarczego PiS, a raczej jego braku.
po krótkim czasie zorientowalem sie, że mój komentarz zniknął a ja nie moge nic napisać. Równiez zniknęły WSZYSTKIE moje komentarze od początku istnienia blogu.
Interweniowalem u Gospodarza (z którym prowadzę korespondencję), był zdziwiony , nic nie wiedział. interweniował w tej sprawie w Redakcji, otrzymałem pismo, podpisane przez pewną panią z imienia i nazwiska, że bylo bardzo dużo skarg na mnie i jeśli obiecam poprawe, zostana moje prawa przywrócone.
odpisalem , że żadnej lojalki nie podpiszę, tym bardziej, że nie znam zarzutów i podziękowalem.
Ostatno wiiduje bardzo dużo wyciętych komentarzy pod artykułami, komentarzy, które moim skromnym zdaniem, nikomu ne powinny przeszkadzać.
Źle sie dzieje w Redakcji.
Andrzeju – cóż, wypada poczekać, aż trolle zaczną się nawzajem zjadać. Mnie też próbowano na jednym blogu Polityki „ustawiać”, a że nie dyskutuję z niezorientowanymi, pożegnałem się z tym blogiem – na zawsze.
Jeżeli w życiu mam jakieś „przygody” w których mam 1000 procentową rację, a ktoś wmawia mi, że jest inaczej, mam metodę: mówię, przepraszam ale proszę mnie zrozumieć, jestem ze wsi ) Działa to znakomicie )) Jedna pani wyjeżdżając z podporządkowanej rzuciła się prawie na mnie z pięściami, że jak ja mogę jeździć samochodem i nie uważać na znaki. Grzecznie jej wytłumaczyłem, że jednak znaki pokazują inaczej i że ją przepraszam, gdyż jestem ze wsi. W kobietę, jakby piorun uderzył, pobiegła do skrzyżowania i sprawdziła znak, a następnie mnie przepraszała ) Tutaj nie o to chodzi, tylko dlaczego jesteśmy dla siebie tak złośliwi i brutalni ? Czyżbyśmy odreagowywali swoje stresy i złości ??
Nie przejmuj się )) Dla mnie to że jesteś Ślązakiem to duży plus, gdyż lubię Ślązaków, tak jak zresztą wszystkich ludzi )))
Orca – dziękuję za wykład o Pele ) Jej podobizna tchnie powagą i majestatem a na dodatek te przenikliwe oczy. Faktycznie włosy Pele układają się w pukle )
Słyszałem że gdy turyści są w Australii i odwiedzają aborygeńską górę Uluru, nie zabierają już kamieni na pamiątkę i tak samo jak z Pele odsyłają wszystkie zabrane dotychczas „pamiątki”.
Coś w tym jest. Oglądałem jakiś czas temu program z Cejrowskim i mówił o Republice Południowej Afryki, w której sklepikarza okradała banda wyrostków. Sklepikarz w końcu się zdenerwował i zamówił szamana. Szaman został sam w sklepie a gdy wyszedł, sklepikarz odczuł, że coś jakby było w jego sklepie. Efekt szamana był taki, że jak dotychczas miał 4 – 5 kradzieży w tygodniu, tak obecnie ma 1-3 kradzieży w roku !!! Ciekawe był jeszcze to, że dotychczasowi złodzieje odesłali wszystkie ukradzione przedmioty !!! Wynika z tego, że są siły jeszcze nie poznane na tym świecie i warto żyć uczciwie ze wszystkim co nas otacza.
Andrzej52
To, co opisujesz musi byc bardzo frustrujace. Mnie tez intryguje fakt, ze nie ma zadnej dokladnej informacji na temat procesu, listy mozliwych problemow I rozwiazan tych problemow. Pozostaje Slupecka 6. 🙂
Byla tylko jedna krotka informacja umieszczona na blogach o zmianie kont. W tekscie podano, ze nowe konto mozna zalozyc ZA DARMO. Co za ulga!
To tyle na ten temat. 🙂
Wawrzek,
Ciekawe, ze w kilku miejscach na swiecie zabieranie naturalnych pamiatek wiaze sie z klatwa. Na temat Pele jest duzo piesni, piosenek I tancow. Pierwsi mieszkancy wysp znali tylko jezyk mowiony. Wszystkie opowiesci byly przekazywane przez pokolenia w formie opowiesci, piosenek lub tancow.
Historia o szamanie w Poludniowej Afryce jest bardzo ciekawa I okazuje sie skuteczna. 🙂
Witojcie! No to jesce roz zdrowie Magecki z okazji jej urodzi, ftóre były całkiem niedowno, ino mnie nie było wte w Owcarkówce 😀
Do Andrzejecka
„Lawa puklisto może być tyż z tego, że jak wyleje sie z krateru, to dostanie pukla, bo na dole stwardła, a na wiyrchu jeszcze dopływo świyrzo. I robi sie pukel.”
Moze być i tak. A to by znacyło, ze synonimem dlo „lawy puklistej” byłaby „lawa burchlisto”.
„Ostatno wiiduje bardzo dużo wyciętych komentarzy pod artykułami”
Mom nadzieje, ze nie w Owcarkówce. Chociaz Alecce, jak widać, komentorz zjadło. Ale to racej była wina Łotra. Bo Łoter w ogóle mo pare dziwnyk słów na swojej cornej liście. Boce jak w pocątkak tego bloga bywalcy budy odkryli, ze syćkie komentorze zawierające słowo „pozegnaliśmy” były usuwane (teroz juz na scynście tak sie nie dzieje). Ciekawe, we ftórym języku to słowo jest straśliwym wulgaryzmem? 😀
Do Original_Replikecka
„Lawa puklista – pillow – poetyckie przetłumaczenie pojęcia lawy poduszkowej”
O! Dzięki, Replikecku! Ino jak jest lawa poduskowo, to cy som tyz lawy kołdrowe i lawy prześcieradłowe? 😀
Do Wawrzecka
„A może to irlandzka czarodziejska mgła była podstawą nazwania tak tych law ? Może pan profesor lubił św. Patryka, który uciekając zaintonował pieśń, po której on i zagrożeni śmiercią chrześcijanie stali się niewidoczni dla swoich prześladowców ?”
Barzo lubie irlandzkie klimaty! Jeśli więc jest właśnie tak, jako Wawrzecku godos, to mom jesce jeden powód po temu, coby piknie lubić pona profesora .
„Dla mnie to że jesteś Ślązakiem to duży plus, gdyż lubię Ślązaków, tak jak zresztą wszystkich ludzi”
Cyli, Wawrzecku, rozumiem, ze lubis dwa rodzaje ludzi: Ślązaków i goroli. No to jo tak samo! Ino uwaga! – „gorol” to nie to samo co „górol”. Godom o tym na wselki wypadek bo oba słowa som tak podobne, ze o pomyłke tutok nietrudno 😀
Do Magecki
„Próbowałam zmienić hasło i ciągle dupa, jakby się jakiś Belzebub, np. toruński na mnie uwziął.”
Hmm… mozno było sprawdzić, Magecko, cy dałoby sie zalogować na hasło: „alleluja i do przodu”. Kieby sie dało – to faktycnie byłby dowód, ze to sprawka Belzebuba toruńskiego 😀
Do Hortensjecki
„Hurra! udało się, jestem z powrotem hortensją!”
A zatem – mozemy tyz piknie wypić zdrowie poni Aleksandry z politykowej redakcji, ftóro piknie pomogła przywrócić starodowny porządek rzecy 😀
Do Fusillecki
„Nie wiem dlaczego, OWCZARKU, ale Twój tekst o lawach puklistych skojarzył mi się z piosenką Krzysi,która śpiewała panu Wołodyjowskiemu.”
Cóz… pon Wołodyjowski był MAŁYM rycerzem, a prof. Narębski – MAŁYM Wojtkiem. Tak więc skojarzenie jest piknie uzasadnione 😀
Do Zbysecka
„Akurat dzisiaj wyraz ‚puklisty’ jest zdecydowanie na miejscu. Trzeba będzie puknąć w jakąś listę – wszak dziś wybory ‚samego-rządu'”
A jeśli sie dobrze puknie – to bedzie mozno spać spokojnie. Na wygodnej podusce rzec jasno. I tym samym wyjaśniło sie, cemu – jak zauwazył Replikecek – lawa pulkisto to to samo co lawa poduskowo 😀
Do Anecki
„Przybylo dwoch Wojtkow: jeden od zbrojnej walki i miodziku,drugi tyz waleczny i jeszcze znawca puklistych skal!!!!”
A mi w dodatku to imie barzo piknie sie kojarzy. No bo to właśnie w dzień Świętego Wojciecha owcarki wroz z owieckami, bacami i juhasami wyrusajom ze swoik wsi na pikne zielone hole 😀
Do Józeficka
„Takie łobywatelstwo lo Wojtków toć to honór lo Owcarkówki.
Pozbirołerk sie, zaś Wos cytuje. Coby napisać trza sie straśnie ucudować.”
Bajuści. Syćko przez te sakramenckie spamy, ftóre przez syćkie, choćby najmniejse wirtualne śparki, próbujom sie wciskać. Ale jak juz roz udało Ci sie, Józeficku, tutok wejść – to następnym rozem powinno być łatwiej 😀
Do Alecki
„oraz moje zdrowie poprosze…..
http://bartniki.noip.me/news/WYPADKI.JPG”
Na mój dusicku! Ładny gips – fciałoby sie zawołać, ale cało bida w tym, ze ten gips wcale nie jest ładny. No to ocywiście, ze Twoje zdrowie, Alecko!!!
„napisalam slowo o – po- rne i łotr mi wszystko skasował, czujny skurczygnat.”
O, kruca! I nawet w spamak tego nimo. No to faktycnie skurcygnat. Abo… skurcyłoter 😀
Do Orecki
„Pele, bogini ognia na Hawajach”
Na mój dusicku! Teroz dopiero mnie, Orecko, oświeciło! No, krucafuks! Od downa rózne sportowe komentatory zastanawiały sie, jak to mozliwe, ze Pele był jaz tak fenomenalnie grającym piłkorzem. A teroz juz wreście syćko jasne! Skoro to nie był cłowiek, ino bogini…
„Dobrze by bylo, gdyby gazeta opublikowala na swojej stronie wyrazy podlegajace moderacji”
Jak by co – mom te słowa na swojej stronie admina. Więc na zycenie – moge te wyrazy przesłać, kieby ftosi fcioł.
„Podobno mieso ze swin, ktore zywia sie orzechami macadamia jest bardzo smaczne.”
A kiełbasa z takiej świni byłaby kiełbasom orzechowom. Moze nie jaz tak dobrom jak jałowcowo, ale pewnie tyz piknom 😀
Mark Twain pisal, ze jezyk hawajski to sama slodycz. Moja proba poszukania brzyckich slow w jezyku hawajskim. Zaczelam od nazw ulic: Mamalahoa, Holualoa, Kalaola, Kipahoehoe. Uwaga Łoter : zblizamy sie do brzyckich slow: Honaunau-Napoopoo. Jest (!): Pupu.
Przeszlo! Mahalo!
Dalej jest imie krola: Kamehameha. Przez szacunek dla tego wielkiego krola i jego rodziny, zostawmy to w spokoju. Jest to jedyne krolestwo i krolewska rodzina w U.S.
I na koniec – kto to moze byc? – Captain Cook. Nazwa ulicy, nazwa miasteczka, nazwa wielu miejsc i chyba nazwisko pewnego podroznika. Nie jest to w jezyku hawajskim, sylaba nie konczy sie na samogloske. Hmmm. Dlaczego on ma pomnik na Big Island i wielu miejscach wzdluz brzegow Pacyfiku?
Alfabet jezyka hawajskiego ma 12 liter. 5 samoglosek i 7 spolglosek. Kazdy wyraz i kazda sylaba konczy sie na samogloske. Z tej przyczyny dla turysty wszystkie nazwy sa podobne.
Najpopularniejsze slowa uzywane przez turystow to „aloha” (witaj, zegnaj) i „mahalo” (dziekuje).
W skrocie orzechy macadamia sa nazywane Mac Nuts. Mam pomysl na nazwe jalowcowej zrobionej ze swinek objedzonych orzechami macadamia. MacKobasa.
Orca
Jak jesteśmy przy językach, czy ktoś z Was wie, co w języku śląskim znaczy „kucać”.
Wawrzek powinen wiedzieć.
Tak wiem, oficjalnie nie ma takiego języka.
Owcarku, żaden Ślonzok ne pomyli gorola z góralem.
Andrzej52,
Czy „kucać” to jest brzyćkie slowo? Jesli tak, to Łoter juz uzupelnia swoja szeroka znajomosc brzyćkich slow.
Czas spac.
Łoter zawsze czujny. 🙂
Orca
Nie , to nie jest brzydkie słowo, w języku ślaskim takich nie ma, jedynie można zapieronić.
Pieron = krucafuks
Czas pracować.
Kucać to bardzo nielubiane słowo przez wszystkich którzy KASZLĄ (( Przecież nikt nie lubi być chorym i przez to kaszleć ((
Co poniektórzy gorole też nie mylą tego wyrazu z góralami ))
Wawrzek
Ja nie dziele ludzi na Hanysów i Goroli, a na dobrych i złych.
W każdej nacji sa ludzie i ludziska.
Gorolami nazywamy przybyszów z kieleckiego (Sosnowiec), oraz innych wschodnich rejonów. nigdy nie spotkałem sie z określeniem Wielkopolanina Gorolem.
Do Orecki
„Najpopularniejsze slowa uzywane przez turystow to ‚aloha’ (witaj, zegnaj) i ‚mahalo’ (dziekuje).”
Piknie dziękuje… to znacy fciołek pedzieć: piknie mahalo, Orecko, za pikny kurs hawajskiego dlo baaaaaaaaaaaaaarzo pocątkującyk 😀
Do Andrzejecka
„Gorolami nazywamy przybyszów z kieleckiego (Sosnowiec), oraz innych wschodnich rejonów. nigdy nie spotkałem sie z określeniem Wielkopolanina Gorolem.”
Ooo! To jednak byłek źle poinformowany. Bo myślołek, ze gorol dlo Ślązaka to to samo co ceper dlo górola. A jednak… niezupełnie. Cóz… nie ino cłowiek ucy sie całe zycie, ale pies tyz 😀
Do Wawrzecka
„Kucać to bardzo nielubiane słowo przez wszystkich którzy KASZLĄ”
To juz jest jakosi wskazówka. Ba teroz… muse dojść, co to za słowo, ftórego nie lubiom kaslący 😀
Andrzeju
Wydaje mi się, że Wielkopolanie to tacy trochę Ślązacy )) Też maja swoja gwarę, która w wielu momentach przypomina o wspólnym źródłosłowie – niemieckim.
W Wielkopolsce jest np. antrejka, ryczka, gelenda, tytka, biglowanie itp. Czytając po raz pierwszy Ligonia, bardzo wiele wyrazów było dla mnie zrozumiałych a potem już pooooszło )), choć jeszcze niektóre wyrazy są dla mnie zagadką (( lecz staram się je poznać. Niestety, coraz mniej ludzi stara się mówić gwarą, jakby się jej wstydzili.
Lecz powiem Tobie, że uwielbiam jedno słowo z gwary śląskiej – zicherka )) Wspaniały wyraz ))
Dla zainteresowanych gwarą śląską piosenka „Na Abrahama”, z tłumaczeniem na polski )) Można poczuć się jak w kinie w latach 70-tych XX wieku ))
http://www.youtube.com/watch?v=Z-Lhi7Ss26k
Słuchajcie, jakiś chachor grasuje na stronach Polityki i powoduje, że otwieraja sie bardzo opornie.
U Was też, czy tylko u mnie ?.
Chachor = łotr
Wawrzek
Z kucaniem trafiłeś, ale czy wiesz co to jest „kiszka” ?.
Wawrzek
19 listopada o godz. 21:46
„antrejka, ryczka, gelenda, tytka, biglowanie”
A dyć to je gynau po naszymu.
Musze przejść na polski, bo moga sobie blogowicze języki (paple) polamać.
swojego jezyka używam wszedzie na terenie Śląska, w urzędach, sklepach td. Ja jestem u siebie, a przyjezdni niech sie nauczą
Znam Bawarczyków i Tyrolczyków, oni nie wstydza sie swojego języka.
Owcarku
A to dlatego, że jak przyłączono Śląsk do Polski, oraz po drugiej wojnie, zalała nas fala urzędników i wszelkiej maści cwaniaków zza Brynicy.
Przepis na bratkartofle.
Każdy zrobi.
http://gryfnie.com/kuchnia/warzymy-bratkartofle/
Andrzej52,
Podoba mi sie przepis na bratkartofle. 🙂 To jest wycieczka 🙂
Na zakonczenie porada: podowejcie z kiszkom 🙂
Po Owczarsku kartofle to o ile pamietam „grule”.
Orca
20 listopada o godz. 5:29
Ale kartofle muszom być łomaszczone fetym za szpyrkami.
Andrzeju – kiszka, nie wiem, chyba że to krupnioki ? ale jak kartofle są omaszczone smalcem ze skwarkami, to chyba krupniok jest już za tłusty.
W tym przepisie nie podano, czy można ten przepis uwarzyć w bratrurze ?
Mam pytanie do Wszystkich, a jakie Wy znacie wyrazy ze swojej młodości ? gdyż przecież jesteśmy narodem posiadającym wiele ciekawostek językowych.
Owczareczku miły
Mickiewicz, owszem, miał to inaczej w Dziadach napisać, ale tak:
„Hej, Polaku spod Kaczawy
Co nie boisz się ni lawy
Ni puklistej jej odmiany
Klęknij, szczerze przekonany
Iż profesor – Wojtek Mały
Jest w swej tezie mądry cały
I jest Polska jak kraj długi
I szeroki i głęboki
Pełna petrochemicznego złoża
Oprócz falistego morza
I obfita w cuda wszelkie
Petrogenetycznie wielkie
Splitów pełno po wsiach leży
Brać je trza i się bogacić
A nie obcym za gaz płacić! ”
Tekst miał zilustrować Andriolli.
Ale coś poszło nie tak, więc ostatecznie tekst, nieco zmodyfikowany, napisał Kornel Makuszyński, co ma muzeum w Zakopanem, a zilustrował pięknie pan Walentynowicz.
Wawrzek
Kiszka to po naszymu kwaśne mleko, czyli po nowoczesnemu – kefir.
Znakomity pomysł, żeby Szanowni Blogowicze pochwalili sie swoimi , nieznanymi szerzej wyrazami.
Przecież bogactwo kulturowe jest bardzo ważną cechą współczesnego państwa.
Podoba mi sie slowo „karbinadle”. Kiedys na innym blogu mielismy rozmowe na temat tego smakolyka. Mile to wspominam. 🙂
Mam pytanie do komentatorow na blogu.
Czy ktos publlikuje swoje komentarze przy pomocy recznego gadgetu (nie z komputra). Jesli tak, to czy ma lub mial problemy z logowaniem.
Orca- probowalam z mego smarta sie zalogowac,ale nic z tego nie wychodzi,bo stale otrzymuje odpowiedz,ze taki nick juz istnieje 😮 No pewnie, ze istnieje,czyba ze trzeba za kazdym razem wymyslac nowy,jesli sie korzysta z innego instrumentu?????
Wracajac do gwary-moja rodzina ze strony mamy pochodzi z Poznania,wiec w naszym domu zawsze „fruwaly”slowa,jak pyry,piernaty,pyzy(gdzie indziej zwane kluskami),czy bajzel 😉
Ana
Dziekuje za odpowiedz. Moj smart milczy, kiedy probuje sie zalogowac. Zglosilam ten problem na Slupecka 6. 🙂
Do Wawrzecka
„W Wielkopolsce jest np. antrejka, ryczka, gelenda, tytka, biglowanie itp.”
Ha! Kie idzie o wielkopolskom gware, to mistrzem podobno był Stary Marych (wiem o tym, od jednej z najdowniejsyk owcarkowyk znajomyk). Musioł być ten Stary Marych piknie hyrny, bo teroz na jednej z poznańskik ulic stoi jego pomnik.
„bo moga sobie blogowicze języki (paple) polamać.”
Języki to paple? A więc „paplać” to znacy… „językać” 😀
Do Andrzejecka
„Słuchajcie, jakiś chachor grasuje na stronach Polityki i powoduje, że otwieraja sie bardzo opornie.”
Na sprzęcie mojego bacy – racej w normie.
„Chachor = łotr”
Piknie! Od tej pory, kie jakiesi jagnie bedzie za oddalało sie od stada, to jo bede wołoł ku niemu: Ty chachorze! 😀
Do Orecki
„Po Owczarsku kartofle to o ile pamietam ‚grule’.”
Bajuści. Po góralsku to grule. Choć nie wiem skąd wzięła sie ta nazwa. A kie idzie o poznańskie pyry, to słowo podobno (pewności nimom) pochodzi od Peru. No bo kartofle do Europy z zachodniej półkuli przecie przybyły. I widocnie Wielkopolanom najbardziej zasmakowały te peruwiańskie 😀
Do Tanakecka
„Ale coś poszło nie tak, więc ostatecznie tekst, nieco zmodyfikowany, napisał Kornel Makuszyński, co ma muzeum w Zakopanem, a zilustrował pięknie pan Walentynowicz.”
Bajuści, Tanakecku. Worce przy tym zbocyć, ze duet Kornel Makuszyński-Marian Walentynowicz występowoł casem pod pseudonimem, z wykorzystaniem imienia tego pierwsego i nazwiska tego drugiego: Kornel Walentynowicz. Po pewnym casie – tak dlo śpasu – duet ten przeinacył swojom nazwe na: Konrad Wallenrodowicz. O tym duecie zreśtom tyz pon Mickiewicz pisoł, ba juz nie w „Dziadak”, ino w osobnym utworze 😀
Do Anecki
„Wracajac do gwary-moja rodzina ze strony mamy pochodzi z Poznania,wiec w naszym domu zawsze ‚fruwaly’slowa,jak pyry,piernaty,pyzy(gdzie indziej zwane kluskami),czy bajzel”
O! To słowo bajzel chyba zrobiło najpikniejsom kariere, bo teroz przecie zno je cało Polska. No chyba ze… w Poznaniu to słowo znacyło co inksego niz na pozostałym obsarze Rzecypospolitej Polskiej 😀
Piszesz Owczarku, ze pyry prawdopodobnie przyszly do Europy z Peru.
Tydzien temu zobaczylam na wlasne oczy, ze ogorki z koprem produkowane przez Wiejskie Wyroby dotarly z Europy na same Hawaje. Oto dowod
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/HIJedzenie#6083627800436848898
Jesli ktos ma ochote na wirtualna wycieczke na Hawaje, jest tam wiele wiecej zdjec i kilka krotkich filmow z wakacji.
Wlasciwie pomyslalam, ze wakacje nie musza byc wirtualne. Felek znad młaki ma dosyc pieniedzy schowanych w materacu, aby wyslac nas na kazde wakacje.
Orca,
ja bym na Felka nie liczyła. Tak szerokiej duszy to on nie ma – jak myślisz, skąd on ma te pieniądze? Bo wszystkie trzyma przy sobie!
Felek sknera!
Owczarku:
„Konrad Wallenrodowicz” – piękne !
Andrzeju – teraz już będę wiedział jak ktoś mnie poczęstuje kiszką, naturalnie w śląskim, tradycyjnym domu ) Dzięki za nowe słowo, którego się nauczyłem ))
Ale jak można porównywać kiszkę z jogurtem ((( Toć to przecież zupełnie coś innego dla mnie. Zsiadłe mleko to jest mleko prosto od krowy, wlane do garnka kamiennego, przykryte gazą i odstawione by zrobiło się zsiadłe. Takie kwaśne mleko można było kroić nożem )) a na wierzchu była „skórka” z masła )) Mniam, mniam. Jogurt dla mnie to nawet nie jest erzac takiego mleka ((( Jak ktoś pił, jadł kwaśne mleko to wie o czym piszę ) Niestety już nie mam dostępu do krowiego, świeżego mleka, mimo iż mieszkam na wsi ( Wszystkie krowy wyprowadziły się (((
Ano – a czy znasz poznańskie wyrażenia, takie jak bana, bimba, szkiyty, gzik, wymborek czy ćmiki ? Fajnie jest poprzypominać sobie przeróżne słowa z młodych lat ))
Owczarku – Stary Marych – czyli Marian Pogasz to była instytucja encyklopedyczna o poznańskiej gwarze ) Pomnik Jego stoi na Placu Wolności w Poznaniu, podpiera się rowerem ))
Jakbyś chciał posłuchać jak Stary Marych opowiada w gwarze to podsyłam link:
http://www.youtube.com/watch?v=i8PYXHxsnnA
Zresztą wszystkim polecam Marycha )))
Wawrzek
Napisalem, że kefir (nie jogurt, bo to co innego) to takie współczesne zsiadłe mleko.
Oczywiście pamiętam, jak kiszke można bylo pokroić nożem, nawet ze sklepowego mleka, oraz to, że domowym sposobem robiło sie później bialy ser.
A czy w Wielkopolsce robi se na wilijo makówki ?.
To taka mieszanka mielonego maku, bulki , rodzynek, przelana wrzącym , posłodzonym mlekiem. Pycha, ale moja wątroba juz m za wiele nie pozwala.
Bana, czyli dworzec kolejowy równiez u nas funkcjonuje. To samo źródlo, Bahnhof.
Orca
20 listopada o godz. 19:29
Karbinadle to nie smakołyk, a jedzenie biedoty. Robi sie je z mięsa ze zupy (przeważnie łowiynzi) , starej namoczonej bulki, cebuli i jajka.
Moje Panie, Mama i Pani małżonka roba je przeważnie hurtowo, zamęczając mnie jedzeniem karbinadli przez kilka dni z rzędu.
łowiynzina – wołowina
To z czeskiego – hovězí maso
Wawrzek- pamietam slowa „gzik”,”szkity”i „bana” 😆
Kiedys spedzalam wakacje w Poznaniu i okolicach.Znalam sporo slow z tej gwary ,ale juz mi niestety wyparowaly……………….
Ana, Wawrzek
Pamiętacie „wyje bana w lesie” z rubasznego niewątpliwie dialogu Smolenia i jego kumpla ( no, umkło mi nazwisko) z kabaretu Tej?
A „sznytka” czy „zaś ale” po warszawsku byłaby drożdżówka z „glancą” czyli lukrem, ale zapomniałam tę drożdżówkę po poznańsku. A rozczuliła mnie, gdy w stanie wojennym znalazłam się na dworcu poznańskim z samego rana. Podali mi w bufecie herbatę i właśnie to „coś” z glancem. Poczułam jakiś taki spokój, stabilność, jakże różne od rozchwianej, nerwowej Warszawy.
Acha, i jeszcze a propos Poznania możecie sobie ze mnie dworować, ale jestem fanką tzw. Jeżyciady Małgorzaty Musierowicz, czyli sagi poznańskiego rodu, która liczy sobie już 21 książek (wszystkie posiadam na stanie, niektóre nabyłam w antykwariacie) i ma swój początek jeszcze w końcówce latach 70.
Dla mnie to wprost nieocenione źródło wiedzy (i odświeżenie pamięci) o kolejnych dekadach codziennego życia w Polsce , jeszcze w PRL i ćwierćwieczu III TP. Powieści pełne ciepła, optymizmu (ale nie naiwnej dydaktyki, choć adresowane głównie do młodego czytelnika, raczej płci żeńskiej), inteligentnego humoru, świetnie „robiące” na deprechę. Polecam zwłaszcza na listopad.
Andrzej,
No dobrze. powinnam byla napisac „smakolyk” a nie smakolyk. 🙂
Z zup przypomina mi sie wodzianka.
Na zakonczenie dnia smutna wiadomosc. Winnnie the Pooh jest ekshibicjonista i nie nosi majtek. Z tej przyczyny wladze miasta Tuszyn nie wybraly Winnie the Pooh jako maskotki miejscowego placu zabaw.
Na dodatek płec Winnie the Pooh budzi zastrzezenia.
To nie koniec. Czlonkini zarzadu miasta imieniem Hanna Jachimska twierdzi, ze Alan Alexander Milne usunal (tego nie napisze, bo Łoter dostanie szalu) przy pomocy zyletki.
Czy to jest prawda?
http://www.usatoday.com/story/news/world/2014/11/21/globalpost-winnie-the-pooh-polish-town/19333551/
Obawiam sie, ze moj ulubiony Donald Duck nie ma szans, aby zostac maskotka placu zabaw w Tuszynie.
Orca
przepraszam, jeśli Ciebie uraziłem, ale współczesny karbinadel w którym znajdziesz surowe mieso lub boczek (dodawany przez moje Panie) ma sie nijak do oryginału.
Znów poprawie Ciebie, nie wodzianka, a wodzionka, czyli zupa ze starego (czerstwego) chleba i wody, omaszczona fetym, z dodatkiem czosnku.
Czerstwy to po czesku świeży, dejcie se pozor za nasza południowa granicą.
Andrzeju – kefir to też nie to (( chociaż już bliżej )
dlaczego napisałem „jogurt ” ??? nie mam pojęcia (( widać skleroza ((
Co do makówek, na wigilię w poznańskim robiono je z białego maku !! Było trudno go dostać, a gdy „rzucili” do sklepu, to gospodynie nawet pół roku wcześniej wykupywały ten mak ( ) Cóż, takie były czasy ((
Aha, jeszcze co do mleka, owszem dawało się zrobić kwaśne mleko ze sklepu, ale tylko wtedy gdy mleko nie było pasteryzowane, w przeciwnym razie robiła się z niego kaszka. Mleko musiało być surowe. Dzisiaj każde mleko jest pasteryzowane.
Mag – tych dwóch z Tey’a to Smoleń i Laskowik )
Co do drożdżówki z glancem to po poznańsku, mówiono na nią – szneka )) To też z niemieckiego „Schnecke”. Nie wiem czy pamiętasz, ale taka drożdżówka była zwijana w coś na kształt skorupy ślimaka i stąd ta nazwa )) Robiono ją z długiego paska ciasta który to pasek zwijano od środka na zewnątrz, a w czasie pieczenia środek wyrastał wyżej i stąd takie skojarzenie ))
Ana,
po poznańsku możesz sobie pogadać z poznańską Pyrą u łasuchów w sąsiedztwie. Mam rodzinę w Poznaniu, przeflancowani spod Krakowa, ale młodzi się urodzili już w Poznaniu. Kumam po poznańsku, bo jak jestem w Polsce, to zawsze mi po drodze do nich, ale nie wiem, co to szkity i bana 🙁
Ręka mi się zrasta, ale powoli… 🙁
Alicjo – jako poznańska pyra ) tłumaczę:
Szkiyty – to nogi a bana to pociąg. jest odmiana tego wyrazy gdy mówi się „idę na banę” – czyli idę na dworzec )) kolejowy naturalnie ))
Ja z Poznania przeflancowałem się w krakowskie )) czyli jak to mówią – nic w przyrodzie nie ginie i zostaje zachowana równowaga ))
Kochani-zycie porozrzucalo nas nie tylko po Polsce,ale i po swiecie………………ale dzieki Owcarkowce mozemy spotykac sie w jednym,cieplym pachnacym Jalowcowa i Smadnym miejscu!!!
W moim domu raczej „szkitami”nazywano paznokcie,zas drozdzowka- to byla bulka zawijana w slimaka,na srodku lezal twarozek i calos byla polana lukrem.Najlepsze drozdzoki jadlam na Zachodnim Pomorzu,robione przez pana Mikole!? Obawiam sie,ze nie bedzie mi juz dane takich cudownosci jesc 🙁
Salute amici.
Ps. Cala jestem w nerwach,bo nie moge sie doczekac pierwszego odcinka mojego ulubionego serialu angielskiego Downton Abbey.Dzisiaj cykl 5!!
Wawrzek, Ana
A jakie rogale marcińskie są pyszne! Można je kupić już też w Warszawie.
Pamiętam jak odżyła w Poznaniu tradycja tych rogali sprzedawanych na święto niepodległości. Akurat nawiedziłam wtedy poznańskich przyjaciół we wczesnych latach 90.
U nich też jadłam takie „coś” na parze gotowane, rodzaj bułki? Odmiana pyzy? Nie pamiętam jak się nazywa – może parzeniaki? Smakował mi też biały ser, celowo „przechodzony”, czyli zgliwiały, podsmażany.
Kojarzycie?
Zapamiętałam – na zasadzie anegdoty przytaczam – napis w sklepie poznańskiej sieci „Piotr i Paweł” na stoisku z warzywami. Podwójny (jakby dwujęzyczny): szabelek, a pod spodem, czy na odwrót – fasolka szparagowa. No wprost miodzio!
mag
Te bułki na gotowane na parze, to na Śląsku kluski na parze, gotowane w garnku położone na płótnie nad gotująca sie wodą i przykryte pokrywką. Najlepsze podają w schronisku na Soszowie w Wiśle, polane sosem jagodowym.
výpražany ser to smakołyk słowacki, prażony ze specjalnego sera. Najlepszy jadlem w schronisku na Javorovym Vrchu, w Beskidzie Śląsko-Morawskim.
Wawrzek
„Ja z Poznania przeflancowałem się w krakowskie”, kiedyś pisałeś o pograniczu śląsko-malopolskim, czyli chyba okolice Oświęcimia.
Mag-zgliwialy ser,to byl przysmak mojej mamy 😉 Nasza babcia zas,gdy rzadzila w kuchni, od czasu do czasu serwowala” eintopf”,czyli jednogarnkowe danie 😆
Ana
Kiedyś wpadłem na pomysł, żeby do mojego klienta w Gelderland zawieźć kawałek kołocza z serem, jaki został po urodzinach. Od tego czasu zawsze błagają mnie przywieź kawałek ciasta z domu. Niestety, w Holandii takiego smakołyku nie dostaniesz.
Ana
Eintopf na Śląsku nadal sie gotuje, bardzo pożywna, gęsta zupa, robiona często z tego, co wpadło pod rękę.
Kochani,
eintopfa to i w cyntrali, czyli np. w Warszawie gotują, tyle że tak go nie zwą.
„U nasz” to się mówiło za peerelu „zupa z wkładką”. Nawet nie wiem, jak się mówi dziś, ale czasem takie pożywne zupy gotuję.
Zwłaszcza jak przyjeżdżają do kraju „moje brukselczyki” czyli syn z rodziną.
Andrzej52-„Holindry” to wlasciwie kulinarne lenie!!
Bardzo lubia dobre rzeczy,i najlepiej,gdy nie trzeba samemu je przyrzadzac!!!
Mozna tutaj kupic dobre tory,czy ciasta,ale nie naleza one do najtanszych.Dla przecietnego Holindra wypieki zaczynaja sie i koncza na ciescie z jabkami 😉
oczywiscie z „jablkami” !!!
Andrzej52
Ech, te smaki i zapachy, których nic nie zastąpi…
Pamiętam jak byliśmy z mężem w ramach jego stypendium naukowego we Francji, krainy serów wszak, a mieszkaliśmy pod Paryżem w Coulommiers (słynne sery!) i ja marudziłam, że nie ma takiego twarogu/sera białego jak w Polsce. Jakaś sprzedawczyni w L’eclercu która okazała się być Polką i słyszała moja rozmowę z mężem, doradziła, jaki serek kupić smakowo najbliższy moich oczekiwań. A już z koperkiem, bez którego życia sobie nie wyobrażam, to wprost tragedia była. Raz udało mi się kupić świeży w Paryżu. Do „moich” w Brukseli wożę koperek z Warszawy.
.
Mag-koperek swiezy mozna kupic w sklepach,supermarketach AH,te chyba tez juz sa w Belgii.Jest koperek w peczkach,albo mozna kupic mala doniczke ze tym zielskiem.Mysle,ze i w Brukseli tez jest,ino trzeba sie lepiej rozejrzec!
Ana
zielsko i w dodatku suszone bez problemu kupisz w Amsterdamie.
Mag – „to” gotowane na parze, to w Poznaniu nazywa się pyza ) Jak moja Mama gotowała pyzy to była to cała celebracja. Do dość dużego garnka wlewało się wodę, a potem należało sznurkiem obwiązać położoną gazę i to tak, by ogień nie podpalił tej gazy (( a zdarzyło się kilka razy (( Po włożeniu trzech – czterech surowych pyz, nakrywało się wszystko drugim garnkiem by para zrobiła swoje ) Najlepsze dla mnie były pyzy polane sosem mięsnym lub sosem z kakao (masło i kakao zmieszane razem w garnuszku na gorąco ) Pychota )) Był jeszcze kiedyś za młodych lat sos grzybowy, lecz ja nie jadłem, gdyż bałem się zatrucia grzybami, choć nikomu nic się nie stało ( ) Umiem i dzisiaj ugotować takie pyzy ))
Faktycznie oznaczenie fasolki jako szabel – super. Dla autochtonów i przejezdnych ))
Ten zgliwiały ser, zresztą bardzo smaczny sprzedawano w sklepach pod nazwą „harceński”. Niektóre gospodynie umiały zrobić taki ser, dodawały do tego kminek, jak moja Mama, by organizm mógł go lepiej strawić )
Andrzej – ciepło, ciepło )))
Gdy do mnie przyjeżdżają Holendrzy to musi być ciasto ) Uwielbiają je.
Parę lat temu gdy do nas przyjechali zrobiliśmy dla nich tort ) z polewą marcepanową i z flagami polsko – holenderskimi, a wokół były tulipany )) zawieźli ten tort do siebie i sprosili całą rodzinę najpierw na oglądanie tortu a potem na degustację ))
Eintopf też jest znany w Poznaniu )) zresztą jak sama nazwa wskazuje „jeden garnek” i ma się w nim wszystko co najlepsze do zjedzenia na jednym talerzu ))
Pyzy-to moje najnajulubiensze jedzonko,zwlaszcza podawane z mieskiem w sosie wlasnym i do tego buraczki na goraco,palce lizac!!!!!!!!!!!!!!
W domu jadalo sie zas gzik ze szczypiorkiem,nigdy z koperkiem.Chociaz i z nim musi byc smakowity.Odkad mamy tutaj polski sklep,juz nie ma klopotu z zakupem twarogow.
Wczoraj bylismy w Hadze.Polska ambasada wziela sie wreszcie do roboty i „udekorowala sie” w piekne fotosy naszych narodowych parkow.Bardzo ciekawy pomysl,tak trzymac,nich tubylcy patrza i zazdroszcza,a jest czego!! 😉
Andrzej52
22 listopada o godz. 6:26
Jestem bardzo obrazona i ja sie tak nie bawie. 🙂
Piszecie o roznych smakolykach i „smakolykach” polanych sosem lub bez.
Wszystko bardzo ladnie pachnie.
Kilka lat temu bylam w Chicago na 4 dni. Znalazlam czas, aby zrobic troche zakupow w polskim sklepie. Oscypek, pudelko paczkow, kilka paczek mrozownych knedli ze sliwkami, mrozone pyzy i kilka innych mrozonych smakolykow, ktorych nazw juz nie pamietam. Mrozonych karbinodli nie znalazlam, ale przyznaje, ze nawet nie szukalam. Nie wykluczam, ze karbinodle sa do nabycia w Chicago.
Lot z Chicago do Seattle trwo tylko 4 godziny i juz sie cieszylam na te smakolyki w domu.
Tego popoludnia w Chicago nagle byla burza sniezna. Lotnisko zostalo zamkniete. Skroce te historie do faktu, ze cala noc spedzilam na lotnisku czekajac az minie burza sniezna i wsiade do pierwszego samolotu w kierunku Seattle. Wystartowalismy o 9 rano nastepnego dnia. W domu, z wielkim bolem musialam wyrzucic paczki z mrozonkami, ktore wtedy nie przypominaly ani knedli ani pyz. Ale dobra wiadomosc jest tak, ze oscypek szczesliwie przetrwal podroz i smakowal wysmienicie.
Chcecie sobie osłodzić życie ? Daje przepis:
http://www.slaskiesmaki.pl/pl-PL/Pokaz/141181/kolocz-weselny-slaski
Orca-a to pech,tyle dobra sie zmarnowalo.Nie pozostaje nic innego,jak samemu cos w domu upichcic 😉
Andrzejowy kolocz,przypomina mi jak nic babcinowy makowiec.Tez nadziewany makiem i w drozdzowym ciescie ino polany lukrem!!
Chyba musze sie bardziej zainteresowac kuchnia slaska,bo mnie zupelnie nieznana 😮
Ana
Kuchnia śląska jest dosyć tlusta, ciężka. Ma dużo wspólnego z kuchnia niemiecką i morawską. W końcu razem (i w zgodzie) żyliśmy przez setki lat.
Wawrzek
„Andrzej – ciepło, ciepło )))”
W moim mieście jest kopalnia, huta i elektrownia.
Może zgadniesz.
Ana
23 listopada o godz. 22:09
Przyjmuje to, jako wyzwanie. 🙂 Ktoregos dnia sprobuje.
OWCARKU, Wawrzek, Andrzej52, mag i pozostali PT Szanowni Dyskutanci !
Z ciekawością słuchałem komentarzy o gwarze poznańskiej i samkołykach poznańskich (ślepe ryby ? – było?).
W celu utrudnienia dyskusji podaję link do pracy obronionej w 2010 roku na UGA „PERCEPTION VERSUS PRODUCTION OF POLISH SPEECH: POZNAŃ” przez Paulinę Bounds PhD
http://athenaeum.libs.uga.edu/xmlui/handle/10724/26244?show=full
Jako przybysz do Wielkopolski od 45 lat mógłbym po kazdej wypowiedzi coś dodać, ale zamieniłoby sie to w festiwal O_R.
Natomiast mam inna ciekawostkę dla Owcarka – nie wiem czy masz świadomość, że codziennie chodzisz po płaszczowinie.
Też ładna nazwa, utworzona przez jednego z naszych malarzy Młodej Polski (nazwiska zapomniałem), ale lawa puklista brzmi bardziej tajemniczo.
Sprostowanie GPS
@ Wawrzek
21 listopada o godz. 21:08
Stary Marych se stoi oparty o rower u wylotu ul. Półwiejskiej, skrzyżowanie ze Strzelecką – naprzeciw „Kupca Poznańskiego”
Oj! Mało zaległość imprezowo nom sie zrobiła. W niedziele były Yanockowe urodziny. No to zdrowie Yanocka! 😀 A w ten wtorek – urodziny Borsuckowe momy. Zdrowie Borsucka! 😀
Do Orecki
„Tydzien temu zobaczylam na wlasne oczy, ze ogorki z koprem produkowane przez Wiejskie Wyroby dotarly z Europy na same Hawaje.”
Na mój dusicku! Jak one na te Hawaje trafiły? … Juz wiem! Bogini Pele musi być wielbicielkom polskik ogórków!
„Z tej przyczyny wladze miasta Tuszyn nie wybraly Winnie the Pooh jako maskotki miejscowego placu zabaw.”
W takim rozie władze miasta Tuszyn NIE som tym, co tygrysy lubiom najbardziej. Zreśtom mieskańcy Tuszyna chyba majom podobne zdanie, bo słysołek, ze radni, ftórzy przycepili sie do Kubusia Puchatka, nie zostali wybrani na następnom kadencje 😀
Do Alecki
„ja bym na Felka nie liczyła. Tak szerokiej duszy to on nie ma – jak myślisz, skąd on ma te pieniądze?”
Ostatnio… próbowoł je mieć od nasego sołtysa. Opowiem o tym w swoim casie… 😉
„Ręka mi się zrasta, ale powoli…”
To moze… Andrzejecek i Wawrzecek daliby rade podrzucić Ci kapecke tego starodownego zsiadłego mleka, o ftórym tutok piknie ukwalowujom? Takie mleko powinno zawierać duzo wapnia, a tym samym pikniej przyśpiesać zrost kości niz najpikniejse lekarstwo z apteki 😀
Do Tanakecka
„‚Konrad Wallenrodowicz’ – piękne !”
Ba worce bocyć, ze u wiesca był jesce jeden Konrad – taki co drzewiej był Gustawem. No i tutok… nijak nie moge odgadnąć, jakiego Gustawa pon Mickiewicz mógł mieć na myśli: Holoubka cy Morcinka? 😀
Do Wawrzecka
„Jakbyś chciał posłuchać jak Stary Marych opowiada w gwarze to podsyłam link:
http://www.youtube.com/watch?v=i8PYXHxsnnA ”
Dzięki Wawrzecku! Bo tak sie składo, ze pomnik Starego Marycha w Poznaniu kiesik nawet widziołek (byłek tamok na jednej naukowej konferencji dlo psów). Ale słyseć – to go jesce nie słysołek. Jaz do dzisiok 😀
Do Andrzejecka
„Oczywiście pamiętam, jak kiszke można bylo pokroić nożem, nawet ze sklepowego mleka”
A to moze jest tak, ze to noze sie pokiepściły, a nie mleko? 😀
Do Anecki
„Nasza babcia zas,gdy rzadzila w kuchni, od czasu do czasu serwowala ‚eintopf’,czyli jednogarnkowe danie”
No to jo od mojej gaździny dostoje „einmiska’, cyli danie jednomiskowe. Ale niekze ta. Jak trza mi cegosi więcej, to przecie wse moge sie zakraść do kuchni, kie gaździna nie widzi i piknie urozmaicić swój jadłospis.
„Polska ambasada wziela sie wreszcie do roboty i ‚udekorowala sie’ w piekne fotosy naszych narodowych parkow.”
Ooo! A Gorczański Park Narodowy był? Ten, na ftórego terenie mój Turbacz sie nojduje? Jak nie – to bede musioł stwierdzić, ze ambasada jednak nie do końca sie spisała 😀
Do Magecki
„możecie sobie ze mnie dworować, ale jestem fanką tzw. Jeżyciady Małgorzaty Musierowicz”
Jo sam – przynajmniej potela – nicego tej poni nie cytołek (no, moze poza paroma felietonami w Tygodniku Powsechnym), ale znom zbyt wielu powoznyk wielbicieli jej ksiązek, coby ośmielić sie śpasować z jej fanów.
„U nich też jadłam takie ‚coś’ na parze gotowane, rodzaj bułki? Odmiana pyzy? Nie pamiętam jak się nazywa – może parzeniaki?”
Magecko, podcas tej psiej konferencji naukowej w Poznaniu, o ftórej zbocyłek wyzej Wawrzeckowi, jedno rodowito poznanianka zafundowała mi cosi takiego. I na 99% jestem pewien, ze nazywała to pyzami wielkopolskimi. To znacy… teroz juz na 100%, bo widze, ze Wawrzecek potwierdził, ze to pyzy 😀
Do Original_Replikecka
„Natomiast mam inna ciekawostkę dla Owcarka – nie wiem czy masz świadomość, że codziennie chodzisz po płaszczowinie.”
Poźrełek do Wikipedii i uwidziołek, ze odmianom płascowiny jest flisz karpacki. A ze jo chodze po fiszu karpackim – to akurat wiedziołek. Cyli… wiedziołek, ze chodze po płascowinie, ino nie wiedziołek, ze to wiem 😀
Owcarku-jakos sobie Gorczanskiego Parku nie przypominam 🙁
Widac nasza ambasada musi jeszcze nad soba popracowac,coby wszystko w przyszlosci zagralo 😉
Dodam jeszcze,ze w ankiecie na najbardziej „zielone i zdrowe”miejsce wakacji,Biebrza zajela zaszczytne 6 miejsce!!! Nie wiem,czy powinnismy sie cieszyc,czy tyz martwic,bo za duzo turystow nigdy naturze na zdrowie nie wychodzi!!!
Ana,
cieszyć się można z tak zwanych turystów świadomych – idą w las czy góry, niczego ze sobą nie zabierają, a tym bardziej nie pozostawiają po sobie.
Oj biedny OWCARKU ! Nikdy nie jodłeś kacuchny z modrom kapustom i pyzami?
Jest tako restauracja w Poznaniu na Morasku, co to daje od 40 roków. Niektóre inkse tyz dajom, no nie som tak hyrne.
Jałowcowo w tym momencie idzie na bok.
Do Anecki
„Biebrza zajela zaszczytne 6 miejsce!!! Nie wiem,czy powinnismy sie cieszyc”
Na rozie… ciesyć, bo Biebrza póki co jest mało popularno. I niek tak zostonie 😀
Do Alecki
„cieszyć się można z tak zwanych turystów świadomych – idą w las czy góry, niczego ze sobą nie zabierają, a tym bardziej nie pozostawiają po sobie”
Opróc kanapek w moim brzuchu. Ocywiście 😀
Do Original_Replikecka
„Nikdy nie jodłeś kacuchny z modrom kapustom i pyzami?”
Z pyzami – w poznańskiej korcmie (nazwy i ulicy niestety nie boce) zaznajomiła mnie rodowito poznanianka, o ftórej wyzej zbocyłek Magecce. Ba one były z gulaszem, nie z kacuchnom. No chyba ze kacuchna to gulasz. Ale pewnie nie? 😀
Alicjo – dopiero czytając komentarze Owczarka o zsiadłym mleku doznałem olśnienia )
Na wszelkiego rodzaju złamania czy uszkodzenia kości jest taki preparat który można kupić w polskich aptekach – OSSOPAM. Jest to wyciąg z kości cielęcych, który to preparat w formie tabletek funkcjonuje w naszej rzeczywistości już co najmniej od 40 lat. Znakomite też są wszelkiego rodzaju galaretki np. z nóżek, karp w galarecie i inne naturalne „galarety”. Zawierają niewielkie ilości wapnia i innych minerałów potrzebnych do szybszego zrastania się kości. Popytaj w Twoich aptekach, czy oferują coś podobnego ?)
Kaczka z pyzami i z modrą kapustą (czerwona kapusta) to jest sztandarowe danie wielkopolskie. Na tej jednej potrawie egzystuje ponad 40 lat ta restauracja, o której wspomniałem.
W okolicach św. Marcina pojawia się gęś, czasem z pyzami, czasem z ziemniakami. Ta tradycja – gęś na św. Marcina – chyba pochodzi z Czech, bo tam podają to od XVI wieku. Teraz nawet pojawia się tam świętomarcińskie wino ze specjalnymi etykietami, sprzedawane przez tydzień. Ale w Czechach gęś jest podawana z houskowym knedlem, który przypomina wielkopolskie pyzy.
Ciekawe byłoby prześledzić jak bitwa pod Białą Górą i późniejsze wypędzenie kalwinów z Czech do m. inn. Leszna zmieniło jadłospis wielkopolski. A Komensky bywał u Górków na ul. Wodnej w Poznaniu, więc coś mogło być na rzeczy.
I tak oto od law puklistych przez pyzy parowe doszedłem do spraw z XVII wieku, o których można by popełnić zgrabny doktorat na Uniwersytecie Przyrodniczym czy Wyższej Szkole Hotelarstwa i Gastronomii.
Chętnym oddaję pomysł zdarma, jak mówią Czesi.
Tyz prawda,ze pyzy w Wielkopolsce jada sie z kaczka i czerwona kapusta.Takie danie goscilo czesto w naszym domu,ale ja nie jadam kaczki,dlatego wole gulasz.
Alicjo-z tymi swiadomymi turystami ciezka sprawa.Odnosze wrazenie,ze ich bedziemy coraz czesciej ze „swiczka”szukac!?
Pamietam przed paru laty wpadlam do Mielna nad morze.Myslalam,ze jestem w dyskotece.Od rana do nocy wyly rozne glosniki z halasliwa muzyka.Podobno tego wlasnie pragnie turysta 🙁
Teraz szerokim lukiem omijam to miejsce,ktore kiedys bylo oaza spokoju i pieknej natury.Tam sie wychowalam,ale teraz zal patrzec, co sie tam wyprawia!!!!
Wracając jeszcze do gastronomii Poznania i kaczki z modrą kapustą i pyzami, czy znacie coś takiego jak czernina )
Oczywiscie,ze wiemy,co to czernina-okropna zupa na kaczej krwi.Nasza babcia zmuszala nas do jej jedzenia.Obie z siostra nieznosilysmy jej,ze hej,zupy znaczy sie!!!
W domu uchodzila za przysmak,ale nie MOJ 😮
Czernina, czarna polewka; zupka słodko-kwaśna na kaczej krwi. Kto lubi, ten zamawia. Kto nie lubi, ten dostaje gratis.
Na Rynku Jeżyckim do dziś sprzedają kaczą krew na czerninę 🙁
Kaszanka jest na podobnym podłożu, a wielu klientów kupuje ją niby „dla pieska”. 🙂
Ja znam, bardzo lubiłam czerninę jako dziecko. Lekko kwaskowata zupa z krwi kaczki. Nie wiem dlaczego, kojarzę ją z rejonem kielecczyzny. Może dlatego, że moja Mama pochodzi z tamtych stron. Ciekawa jestem, czy takie zupy jeszcze się robi.
Mieliśmy kaczki przez krótki czas, ale Mama stwierdziła, że z całego drobiu one są bardzo nieporządne i skończyły na talerzu.
Wawrzku,
kłopot z tym, że do Polski mam kawał drogi, z czego znakomitą większość stanowi powietrze. Nie lubię latać, ale jak trzeba, to trza, ciekawość świata zwycięża.
Do Wawrzecka
„Znakomite też są wszelkiego rodzaju galaretki np. z nóżek”
A! Z nózek! No to…
http://www.youtube.com/watch?v=FiXh5hUsoGo
😀
Do Original_Replikecka
„Kaczka z pyzami i z modrą kapustą (czerwona kapusta) to jest sztandarowe danie wielkopolskie.”
W takim rozie… dane mi było zjeść ino 1/3 śtandarowego dania wielkopolskiego 😀
Do Anecki
„Teraz szerokim lukiem omijam to miejsce,ktore kiedys bylo oaza spokoju i pieknej natury.”
Na mój dusicku! Przydołby sie jakisi wehikuł casu, coby takie miejsca – kiesik spokojne, a teroz hałaśliwe – móc nazod uwidzieć w casak, kie były spokojne. Jak ino taki wehikuł pojawi sie we ftórymkolwiek z Felkowyk sklepów – zaroz go piknie wykrodne 😀
Do Alecki
„Mieliśmy kaczki przez krótki czas, ale Mama stwierdziła, że z całego drobiu one są bardzo nieporządne i skończyły na talerzu.”
No… jeśli zachowywały sie tak jak kacor Donald… to faktycnie mogły sie narazić 😀
Czernina, czarną polewką została nazwana dawnymi czasy. Poczęstowany nią konkurent panny na wydaniu wiedział, że niesytety, dostał rekuzę!
Śmieszny incydent z tą zupą zaliczył mój Ślubny, gdy pierwszy raz dowiedził mnie w domu moich Rodziców, a Mama zaserwowała ją na obiad. Ślubny tej zupy nie cierpi, więc nie jadł, a Mama strasznie go przepraszała, że to tylko przypadek był, i w ogóle nie ma nic przeciwko, abyśmy się związali! :-))) Do dzisiaj jest to jedna z naszych rodzinnych anegdot! :-))
Bardzo ciekawa wiadomosc przyniosla dzisiejsza prasa-w „Current Biology”opublikowano wyniki badan, dotyczace rozumienia mowy ludzkiej przez psy.Podobienstwo miedzy psem,a czlowiekiem jest zaskakujace.Okazalo sie,ze pies przetwarza dane w lewej czesci mozgu,podobnie jak my.Nie bede sie rozwodzic,bo przecie nam bylo juz to wszystko wiadome…………….wystarczylo zadzwonic do Owcarka i na badniach troche dudkow zaoszczedzic 😆
Czerninę uwielbiałem )) szczególnie zrobioną przez Babcię ) Coś wspaniałego, Nawet moje rodzeństwo próbowało babcinej czerniny )
Wiem, że były tam rodzynki, były pierniki toruńskie !! i na końcu Babcia do garnka wlewała całą butelkę piwa !! Być może to piwo mi tak smakowało ))
Moja Mama robiła taką samą czerninę jak Babcia lecz wyczuwałem różnicę na korzyść Babci ) naturalnie też ją zjadałem. Później już Mama nie robiła czerniny, bo okazywało się, że cały garnek tego przysmaku był dla mnie i Ojca, a reszta chodziła głodna i domagała się czegoś innego ((
Z okazji dzisiejszego swieta, Thanksgiving, dziekuje Owczarkowi i bywalcom Budy za rozmowy i mile spedzony czas.
Orca-tyle sie ostatnio dzialo na tym swiecie,ze nie zauwazylismy,ze w USA jest swieto???
Tak wiec, wszystkiego najlepszego i …………………….smacznego indyka 😉
Zajrzałam po jakimś czasie , a tu znowu o ciekawych jedzonkach regionalnych i nie tylko.
Fusila i Wawrzek wspominają o czerninie. Ech, pamiętam takie wakacje na wsi na Kujawach (niedaleko Lipna, skąd pochodziła Pola Negri czyli Apolonia Chalupiec). Mieszkaliśmy z mężem i małym synkiem u gospodarzy poleconych przez naszych znajomych (to była jakaś ich rodzina).
W niedzielę gospodyni podawała tradycyjnie czerninę z kluseczkami ziemniaczanymi. Dla mnie odlewała osobno czysty rosołek kaczy, bo ta mądra i wrażliwa kobieta wyczuła, że ja coś nie teges względem czerniny. Dziś żałuję, że wtedy nie spróbowałam. Potem już nigdy nie miałam okazji. Nigdy zresztą ani w Polsce, ani gdziekolwiek indziej nie trafiłam w żadnej restauracji na ten przysmak.
Nasza gospodyni na koniec pobytu ugotowała rosół na kogucie, który zawsze mnie gonił, gdy szłam do tzw. sławojki i chciał dziobać. Powiedziała mi to z satysfakcją i szerokim uśmiechem.
Od wielu lat doprowadzam niektórych przyjezdnych, którzy chcą spróbować czerniny i kaczki do restauracji http://www.hacjenda.poznan.pl/
Jeśli ta forma jest naruszeniem netykiety – proszę Gospodarza o wykasowanie wpisu. Nie mam tam żadnych znajomych ani krewnych, czerniny nie lubię; – ale może ktoś podczas pobytu w Poznaniu zaspokoi swą ciekawość smaku.
teścik…
Ana,
Dziekuje za zyczenia. Przed nami trzy dni leniuchowania. Lenistwo w pelni zasluzone 🙂
Czy mędrole kombinować przy tym logowaniu?
Bo dostanę oczopląsu 👿
Byłam w szpitalu na obadanie rączyny, jak się zrasta.Pani rentgenografka strzeliła mi trzy foty, jak przynajmniej do życiorysu. Sympatyczny oczywiście niewątpliwie pan dochtór obejrzał zdjęcia i stwierdził z uśmiechem, że on mi ją osobiście połamie w przyszłym tyźniu, bo nie chce mi psuć weekendu.
A było sobie smadnego kupić ze dwie flaszki, zamiast wykosztowywać się na zabawki dla Mrusi?! A było! 👿
O proszę, jaka opieka zdrowotna sprawna. Prawie wpół do dziesiątej wieczorem, a tu telefon z ortopedii szpitalnej, mam od północy nic nie jeść, rano zadzwonią do mnie, o której mam się zjawić na łamanie ręki 🙄
No i porządne jej poskładanie. Im szybciej tym lepiej mieć to za sobą!
Alicjo – wszystkiego najlepszego i zdrowiej jak najszybciej )))
Dzisiaj rano spadlo u nas kilka centymetrow sniegu. Jest to bardzo rzadkie zjawisko szczegolnie dla naszych koliberkow.
Przenieslismy pojemnik z nektarem z miejsca pod oknem pod zawieszona stara boje pod plotem. W ten sposob snieg nie bedzie sie akumulowal w otworach pojemnika i kolibry moga pic swoja ulubiona mieszanke cukru i wody.
To nie jest byle jaki cukier, bo importowany prosto z plantacji trzciny cukrowej na wyspie Maui na Hawajach. 🙂 Oczywiscie jest uprawiany organicznie. 🙂
Czego my nie zrobimy dla naszych kochanych koliberkow?
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/HummingbirdBreakfastInTheSnow#6087176047530614450
Andrzeju – wszystkiego najlepszego na imieniny )) Przede wszystkim zdrówka, optymizmu i niech się Tobie spełniają chociaż co drugie marzenia )))
Orca – no to faktycznie trzeba o te kolibry walczyć, by przetrwały te śniegi ( Przecież taki mokry opad śniegu może uszkodzić tak małą kruszynę ( Ważne, ze wiedzą gdzie stoi poidełko, z którego mogą spokojnie skorzystać, gdy kwiaty są przysypane śniegiem. Nie lubię zimy !!
Wawrzek,
Rzeczywiscie dbamy o nasze koliberki. Opad sniegu tutaj jest rzadkoscia. Snieg utrzymuje sie na ziemi tylko kilka godzin. To dotyczy terenow na poziomie wody. Wyzej polozone tereny maja wicej sniegu, a w gorach oczywscie jest tak, jak w gorach…
Teraz u nas snieg juz topnieje. Temperatura jest troche powyzej zera. Aby zapobiec zamarznieciu nektaru, do spodu pojemnika przyklejamy jedna opakowanie proszku, ktory po angielsku nazywa sie „hand warmer”. Jest to male opakowanie, ktore po potrzasnieciu ogrzewa sie. „Hand warmer” jest bardzo przydatny w gorach, aby ogrzac rece lub stopy.
Zachecona wczesniejszymi rozmowami o kuchni slaskiej, dzisiaj na obiad bedzie modro kapusta. Przez kilka dni bedziemy jeszcze jedli resztki indyka. Dzisiaj indyk bedzie z modra kapusta 🙂
No to smacnego syćkim jedzącym cernine, smacnego syćkim jedzącym indyka abo cokolwiek inksego z modrom kapustom i… smacnego syćkim kolibrom stołującym sie u Orecki bądź gdziekolwiek indziej 😀
Orca,
u was łagodny klimat, takie szaleństwo jak troszkę śniegu na chwilę to nie robi koliberkom specjalnej różnicy, zawsze mogą wziąć skrzydelka w troki i odlecieć bardziej na południe, albo gdzieś się schować.
U nas są dosyć srogie zimy, ale ornitolodzy od lat obserwują ekspansję koliberków na północ. Nie tylko to, ale zostają dłużej, niż kiedykolwiek przedtem. Albo one się przystosowują, albo klimat się jednak ociepla, u nas pojawiają się w czerwcu chyba.
No to teroz juz wiadomo, cemu klimat sie ocieplo. Przez koliberki! Bo kie one przenosom sie na północ, to klimat nie fce robić tym bidokom krziwdy, więc… łagodnieje 😀