Przeziębiony Giewont
Kie momy Dzień Dziecka, to wiadomo, co w Owcarkówce musi być – wpis dlo dzieci. No to prose piknie. Haj.
Kiedyś ściągnęły nad Zakopane
Posępne i ciemne chmury.
Mżyło wieczorem, mżyło nad ranem…
Krajobraz stał się ponury.
Zwinnym kozicom futro przemiękło,
A orłom przemokło pierze.
Zaś stary Giewont żałośnie jęknął:
„Oj! Chyba katar mnie bierze…”
I jak nie kichnie! Jak armat trzysta
Huknęło po okolicy.
Niejeden struchlał w górach turysta,
Struchleli nawet leśnicy.
A w Zakopanem, u Tatr podnóża,
Ludzie wołali zdumieni:
„Co to takiego? To jakaś burza?
„Czy może trzęsienie ziemi?”
„Bardzo przepraszam!” – rzekł Giewont na to –
„Lecz nie mam swetra ni kapci,
„A chłodne mamy w tym roku lato…
„Oj, znowu kichnę… A… A PSIK!!!!!”
Strasznie przeziębił się poczciwina,
Kichał potężnie dzień cały,
Aż dookoła w górach, dolinach
Skały i głazy pękały.
Chałupy drżały w całym powiecie,
Gdy huk gromkiego kichania,
Jak wyczytałem w pewnej gazecie,
Dochodził aż do Poznania.
Owce zaczęły uciekać z hali,
Z lasów uciekał zwierz dziki,
Liczni górale zdecydowali,
Że jadą do Ameryki.
Także turystów tłumek niemały
Uciekał krzycząc: „Do licha!”
Schroniska w Tatrach opustoszały,
A Giewont… kichał i kichał.
Głos zabrał burmistrz Zakopanego:
„Najwyższa chyba już pora,
„By do biedaka tak cierpiącego
„Sprowadzić pana doktora.
„A jeszcze lepiej – armia lekarzy,
„Którzy się znają na rzeczy,
„Niech tu przyjedzie, problem rozważy
„I niech chorego wyleczy.”
Poprzyjeżdżali wkrótce lekarze
Niemalże z całego świata.
Gdy ktoś mi wszystkich wyliczyć każe –
Zajmie mi to ze dwa lata.
Niech zatem w skrócie to tylko powiem,
Że w gronie tych specjalistów
Byli wybitni profesorowie
I wielu słynnych noblistów.
Wnet ci uczeni wielcy, światowi,
Zebrani pod Gubałówką
Zaczęli radzić, jak Giewontowi
Przywrócić należy zdrówko.
Może dać syrop? Może tabletki?
A może krople na katar?
Może pomoże bulionik lekki?
A może z rumem herbata?
Może konieczne są inhalacje?
Może pomogłaby mięta?
A może trzeba na operację
Zabrać natychmiast pacjenta?
Ktoś proponował maść z witaminą,
Ktoś inny pastylek ssanie…
Co by nie gadać, przed medycyną
Stało nie lada wyzwanie.
Zza chmur tymczasem wyjrzało słońce.
Ogrzało tatrzańską ziemię,
Giewont promyki poczuł gorące
I… przeszło mu przeziębienie!
„Hura!” – wołały skaliste szczyty
Od Rysów aż po Wołowiec –
„Miał Giewont katar niesamowity,
„Lecz wreszcie odzyskał zdrowie!”
A podsumował wszystko Kasprowy:
„Popatrzcie – taki był kram,
„Tyle głowiły się tęgie głowy,
„A problem… rozwiązał się sam!”
Hau!
P.S.1. Heeej! Piknie bedzie w Owcarkówce równiutko za tydzień, 8 cerwca. Bo w tym dniu Oleckowe urodziny bedziemy świętowali. Zdrowie Olecki! 😀
P.S.2. Następnego dnia, we wtorek 10 cerwca, tyz bedzie piknie, bo tyz bedom urodziny. Tym rozem BlejkKocickowe. Zdrowie BlejkKocicka! 😀
P.S.3 A potem… przez caluśkom środe 11 cerwca świętujemy pocwórnie. Bo bedom imieniny Emileckowe, Gosickowe, Małgosieckowe i Margeckowe. Zdrowie Emilecki, Gosicki, Małgosiecki i Margecki 😀
Komentarze
Wreszcie wezwali Hajdukiewicz
bo doktor z niego zuchwały
By powyjmował z Giewonta Długiego
haki co w nim pozostały.
Bo prócz kataru co mu dokuczał
bolało go też pod żebrem
Każdy taternik coś mu dorzucał
jakby płacili mu śrebłem.
Strymał się doktor na same szczyty
wyjmując spity i friendy
Dał Giewontowi łyk okowity
do domu wrócił w te pędy.
Góruj Giewoncie nad Zakopanem
porzuć choroby i troski
Bo nad twym zdrowiem oraz twym stanem
będzie dbał lud twój TOPRowski 🙂
Niech nam żyje Dzień Dziecka )))
Bądźmy otwarci i ciekawi świata jak dzieci )))
A że deszcz może spaść i w tej chwili,
Sponsor dał deszczo-zasłonę.
Wielką plandeką Giewont przykryli
Z hasłem „Wspinaczka? Z Ajfonem!”.
Do Zbysecka
„Góruj Giewoncie nad Zakopanem
porzuć choroby i troski
Bo nad twym zdrowiem oraz twym stanem
będzie dbał lud twój TOPRowski”
A TOPR-owcy to chyba majom przynajmniej podstawowe przeskolenie medycne? No to do dbania o zdrowie Giewonta bedom sie nadawali 😀
Do Wawrzecka
„Bądźmy otwarci i ciekawi świata jak dzieci”
Abo jak owcarki podhalańskie. Owcarki tyz som ciekawe świata 😀
Do TesTeqecka
„A że deszcz może spaść i w tej chwili,
Sponsor dał deszczo-zasłonę.
Wielką plandeką Giewont przykryli
Z hasłem ‚Wspinaczka? Z Ajfonem!’.”
O, kruca! Skłamołbyk, kiebyk pedzioł, ze ten scenarius uwazom za niemozliwy…
A co do ostatniego wpisu na Twoim blogu… jaki bedzie, TesTeqecku, tytuł kolejnej Twojej ksiązki? „Teraz 2” cy „Następnie”? 😀
@owcarek podhalański: Moje następne dzieło? Może „6 liczb. Jak wygrać w Lotto i nie żałować!” 😀
Dzateczki poszly juz spac,wiec teraz mozna wrocic do powaznych tematow 😉
Co sie tyczy naszej tatrzanskiej gory,to kojarzy mnie sie dziwnie z polskim wyrobem tytoniowym-papierosmi „Giewont”.Ciekawe skad sie wziela ta nazwa???Czyzby po zapaleniu owego wyrobu palacz wznosil sie na niebotyczne wysokosci,czy moze doznawal wielich uniesien,czy moze …………………..zamiast wspinaczki mial wystarczyc papieros Giewont? 😉
Ano – papierosy Giewont były w sprzedaży tylko kilka lat. Być może dlatego, ze nasza góra Giewont była zła, że przedsiębiorstwo tytoniowe nie wykupiło u niego licencji ) a może te papierosy nie smakowały palaczom ? Mogło być i tak, że młody Felek znad Młaki postanowił opatentować tego górala na opakowaniu tych papierosów i stąd, być może, pochodzi ten pierwszy zarobiony lekko milion Felka ??))
Wawrzek-bardzo mozliwe,ze Felus polozyl „lape”na wyrobie tytoniowym marki Giewont i dorobil sie milionow 😆
Bylam dzisiaj w lesie, w ktorym sie czulam jak krasnoludek, paprocie byly wieksze ode mnie!
Zivot je cudo i swiat jest piekny!
Ja też jestem w lesie, ale z robotą… 😉
Praca nie zając… 😉
Idąc do lasu trzeba zabrać odpowiednie narzędzia lub GPS by szybko wyjść z tych zarośli ) a najlepiej nie wchodzić do lasu za głęboko ) Najlepiej wycinać wszystko po drodze, a potem sprzedać teren deweloperom )
Wawrzku,
ja mówię o lesie w pobliżu Portland, dzieciaki mają już te lasy nieźle obcykane. Tu gdzie mieszkają, określiłabym to jako „dzielnica w lesie na pagórach”. Pełno jest tu ścieżek turystycznych ale raczej się człowiek nie zgubi, bo trasy są bardzo dobrze oznakowane.
W Portland też można byłoby wyciąć te chaszcze i sprzedać teren deweloperom!
Wawrzek, jedziemy!
TesTequ,
drzew ci tu do zarąbania, toteż miałbyś co rąbać 🙂
Ale tych tutaj drzew okolicznych akurat nie wolno. Zwłaszcza deweloperom mówi się zdecydowane NIE, bo rządzi ten, kto ma pieniądze i akurat nie są to deweloperzy 😉
Ekwador też nie lubi deweloperów. Wycinają tam olbrzymie połacie lasów, lecz co ciekawe za drwalami idą leśnicy ze swoimi ludźmi i sadzą na wyciętym terenie nowe drzewa, by po kilku latach znów szumiał las ))
Co za wspaniala wiadomosc dzisiaj dotarla do naszej krainy-otoz Miss Piggy dostala nagrode od feministek,za swoja dzialalnosc na rzecz kobiet.Brawo Miss Piggy,zawsze na barykadach,tak trzymac!!!!!!!!!!!
😆
Wawrzku,
nie tylko Ekwador, ale Chile też prowadzi taką politykę leśną. Drzewa są wycinane na okrągło i od razu sadzone nowe. Przy głównej Pan-America Highway zostawia się rząd lub dwa drzew, żeby coś tam było jednak przy drodze. Oczywiście drzewa są sadzone jak od sznurka.
Do TesTeqecka
„Moje następne dzieło? Może ‚6 liczb. Jak wygrać w Lotto i nie żałować!'”
Ooo! Dochód z takiej ksiązki moze być więksy niz najwiękso w historii wygrano w totolotka! 😀
Do Anecki
„Co za wspaniala wiadomosc dzisiaj dotarla do naszej krainy-otoz Miss Piggy dostala nagrode od feministek,za swoja dzialalnosc na rzecz kobiet.”
Miss Piggy jest piknie hyrno! Poni Owcarkowa pokazała mi kiesik numer casopisma InStyle, ka Piggy miała piknom sesje zdjęciowom. A boce tyz króciutki filmik o tym, jak o mało co nie wystąpiła w tym cenionym takze w Owcarkówce serialu „Desperate Housewives”. Ta nagroda – to kolejny dowód na jej pikny hyr 😀
Do Wawrzecka
„Mogło być i tak, że młody Felek znad Młaki postanowił opatentować tego górala na opakowaniu tych papierosów i stąd, być może, pochodzi ten pierwszy zarobiony lekko milion Felka ??”
Nie wiem skąd o tym wiedziołeś, Wawrzecku, ale mos racje: papierosy Giewonty to był Felkowy biznes. Ba pewnego rozu mojo gaździna zagodnęła ku Felkowi: „Feluś, a nie bois sie, ze kie pewnego dnia ten śpiący rycerz Giewont sie obudzi, to bedzie na ciebie zły, ze jego imienia dlo swoik interesów uzywos?” Gaździna ocywiście śpasowała. Ba Felek sie przestrasył i wartko zamknął swój tytoniowy biznes 😀
Do Alecki
„Chile też prowadzi taką politykę leśną. Drzewa są wycinane na okrągło i od razu sadzone nowe.”
Telo ino, ze Chile, co łatwo zauwazyć na mapie, to barzo chudziutki kraj. Tak więc kie w Chile wyrośnie drzewko z dość rozłozystymi gałęziami – to te gałęzie wystajom juz za granice 😀
Oj tak, Owczarku!
Wąziutki ci on jest, zwłaszcza ten płaski teren, gdzie można sadzić lasy – niezbyt wysokiego lotu, są to sosenki, które biegiem rosną. Andy skutecznie nie pozwalają gałęziom wystawać poza nie 😉
Zresztą, jak to sosny – smukłe drzewa. Dzisiaj miałam okazję oglądać inne drzewa, owszem, wspaniałe Duglas Fir, czyli sosna oregońska.
Wspomnę też, że przywitałam się z daleka bo z daleka, ale z majestatycznymi chłopakami, Mt.Rainier, St.Helens (86km, od Portland), mt.Adams i Mt.Hood.
Ponieważ jutro jest weekend, dziecka zaplanowały jakieś wyjazdy po okolicy. Zapowiada się interesująco!
https://www.google.pl/maps/uv?hl=pl&pb=!1s0x54950a072296e291:0x65682a2adce3c8f7!2m5!2m2!1i80!2i80!3m1!2i100!3m1!7e1!4shttp://www.panoramio.com/photo/78949553!5sDan+%26+Louis+Oyster+Bar,+-+Szukaj+w+Google&sa=X&ei=219yVabTCMH2UOOOgKgI&ved=0CI4BEKIqMAo
Tam (fotka nie moja powyżej) zajadaliśmy małe conieco i popijaliśmy miejscowym Smadnym. Pilznerem, robionym w Oregonie 😎
Hohohoooo! Jo to akurat wiadomo, ze jestem zwolennikiem kiełbas jałowcowyk, ale kot mojej gaździny… kieby on był tutok ze mnom na holi i uwidzioł to zdjęcie – to ślinka pociekłaby mu piknie!
Skoda ino, Alecko, ze Orecka nie wiedziała, ze bedzies na te Góre Świętego Helena* pozirać. Bo wte pewnie wesłaby na ten wiersycek i byście se piknie pomachały 😀
* Jako juz jakisi cas temu my w Owcarkówce ukwalowali – St. Helens nalezy na polski tłumacyć nie: „Góra Świętej Heleny”, ino: „Góra Świętego Helena” 😀
Właśnie wróciłam z pięknej wycieczki, Orce pomachałam z oregońskiej strony Columbia river 🙂
Widzialam, ze ktos macha reka po drugiej stronie rzeki, a to byla Alicja. I nawet nie stalam na szczycie Swietego Helena 🙂
Bardzo mozliwe, ze w przyszlosci wulkan Swietego Helena bedzie sie nazywal Jezioro Swietego Helena. Kilka dni temu pokazywalam panoramiczne zdjecie zrobione z korony krateru Helena. Po wybuchu Swiety Helen powoli odbudowuje wnetrze krateru. Ale jest mozliwe, ze zanim Helen wypelni puste miejsce w kraterze, krater wypelni woda. Wtedy powstanie Jezioro Swietego Helena. Nie wiem, czy bedzie bardziej pikne niz Crater Lake w Oregon, ale na pewno bedzie pikne. Crater Lake w Oregon to krater wulkanu wypelniony woda.
Tu jest zdjecie Crater Lake, OR
http://parkerlab.bio.uci.edu/pictures/photography%20pictures/2011_09_03_OREGON_SELECT/Crater%20Lake%20PANO1.jpg
Dla Owczarka – losos
http://static.seattletimes.com/wp-content/uploads/2015/04/5ff161fc-b893-11e4-9c33-48d90d8812af-780×725.jpg
Do Alecki
„Orce pomachałam z oregońskiej strony Columbia river”
Ooo! Oregońsko strona jest barzo pikno! Tak pikno, ze moim zdaniem ta hyrno skądinąd przyprawa (nie wiem, cy Pon Pieter sie tutok ze mnom zgodzi) powinna sie nazywać nie „oregano”, ino „oregono” – właśnie na ceść tego piknego stanu 😀
Do Orecki
„mozliwe, ze zanim Helen wypelni puste miejsce w kraterze, krater wypelni woda. Wtedy powstanie Jezioro Swietego Helena. Nie wiem, czy bedzie bardziej pikne niz Crater Lake w Oregon, ale na pewno bedzie pikne.”
Ano bedzie! Jo byk nawet sam barzo chętnie tej wody tamok doloł, coby sybciej to pikne jezioro powstało.
I pikne podziękowania dlo tego pieska, co to tak piknego łososia dlo mnie chycił! 😀
Kiedy piszemy o rzece Columbia i o Oregon i Washington trzeba wspomniec wyprawe Lewisa i Clarka. Ekspedycja dotarla do Pacyfiku rzeka Columbia do miejsca, ktore nazywa sie Cape Disappointment. Obecnie jest to stan Washington. Po dotarciu Lewis i Clark wyslali kilku czlonkow ekspedycji na poludniowy brzeg rzeki, aby ustalic warunki zbudowania fortu i przetrwania zimy. Po rekonesansie poludniowego brzegu rzeki Columbia, Lewis i Clark postanowili przeprawic sie przez rzeke i zbudowac tam fort na obecnym terenie stanu Oregon. Glowna przyczyna bylo wieksza ilosc zywiny, co oznaczalo wiecej miesa. Fort nazwali Fort Clatsop od nazwy plemienia Indian mieszkajach na tamtym terenie.
W Seaside w Oregon na brzegu oceanu jest piekny pomnik upamietniajacy Lewis, Clarka i ich psa imieniem Seaman.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/LewisAndClarkStatueInSeasideOR?noredirect=1
Orca,
ja mam taki plan, żeby dzieckom nie przeszkadzać w tygodniowych zajęciach, wynająć samochód i prysnąć w tutejsze okolice dalsze, chciałabym widzieć i pustynię, jeszcze trochę wulkanów (Mt.st.Helens), wspomniane przez Ciebie Crater Lake, no i koniecznie udać się na Pacyfic West Coast. Jak nie pojedziemy tam samochodem, to nie będziemy widzieli, niestety. Po Portland to ja jeszcze mogę sobie pochodzić, ale zależy mi na zwiedzenie stanu, skoro już tu mam metę – z Młodymi nigdy nie wiadomo, co im wpadnie do głowy i gdzie za chwilę będą mieszkać. Chociaż wydaje się, że znaleźli niezłe miejsce 🙂
Alicja,
Jesli moge poradzic dosyc bliska od Portland wycieczke to polecam Astoria, OR. Piekne male miasteczko z bogata historia i wieloma atrakcjami. W Astorii Columbia River wplywa do Pacyfiku. Bedziesz miala rzeke i ocean za jednym razem.
Alicja,
Jesli planujesz wycieczki w dzikie tereny, to bardzo sa przydatne dobre tenisowki lub „hiking boots”, plecak i woda do picia. Wez pod uwage, ze na pobyt w St. Helens potrzebujesz caly dzien. Prawdopodobnie pojdziecie na przynajmniej jeden szlak. Zakladam, ze nie bedziecie tam spali. Mozesz nie zabrac jedzenia, ale musiz miec butelke pelna wody.
Orca,
woda zawsze w torbie. Nie będziemy się wybierać na dłuższe wędrówki, bo ja nie wyrobię, lata się ma, niestety, a i od środy nic nie robię, tyłko łażę, kilometry nabijając i każdego wieczora nóg nie czuję 🙄
Wczoraj przeszliśmy parę kilometrów i wystarczyło, ja jestem po przebytym przed wielu laty udarem cieplnym (heat stroke) i muszę się pilnować, przychodzi moment, że przestaję się pocić, mimo lanej w siebie wody i wtedy trzeba natychmiast znaleźć chłodne pomieszczenie.
Nie wiem, jak tam wygląda z Mt.Helens, ale bardzo mi pasowało to, co wczoraj było na Mt.Hood. Zanim dojechaliśmy do tego miejsca, gdzie najdalej można dojechać, przeszliśmy się gdzieś niżej po lesie parę km trasą leśną. Było gorąco, gdyby nie to, moglibysmy pójć dalej, ale ja staram się oceniać siły na zamiary, w przeciwnym razie kłopot mieliby moi towarzysze wędrówki. Zresztą, nastawialiśmy się na parę kilometrów, 5-7 najwyżej i tak wyszło.
Nie mam butów dla zaawansowanych wędrowców, ale całkiem wygodne i służące mi od paru lat „pepegi”, dla tych, co „per pedes” czasami potrzebują parę kilometrów 🙂
Wtedy, kiedy człowiek miał siły i zdrowie, to nie miał pieniędzy, by zatrzymać się gdzies na dłużej i uskuteczniać takie wycieczki, tym bardziej, że zawsze jeździliśmy z dzieckiem (po całej Ameryce jak długa i szeroka!).
Coś z tego dziecko załapało i teraz się odpłaca 🙂
Jeszcze coś, na Mt.Hood czułam płuca – nie jest to szalona wysokość, ale ja od zawsze mieszkam na poziomie morza i zanim złapię oddech, już wracam do siebie, na płaskie 🙄
Dzięki za podpowiedź o Astorii, zanotowałam 🙂
Alicja,
Jesli masz wrazliwe pluca to moze lepiej pominac Crater Lake. To jezioro jest na wysokosci (elevation) okolo 2000 metrow.
Z Astorii jest piekny most przez Columbia River. Most nazywa sie Astoria Megler Bridge, mierzy okolo 6 i pol kilometra dlugosci, prowadzi nad rzeka Columbia z Oregon to Washington. Ktokolwiek bedzie prowadzil samochod nie moze miec leku przestrzeni. Od strony Astorii ten most prowadzi wysoko ponad rzeka. Z Megler, WA jest blisko do Cape Disappointment i pieknych szerokich plaz.
Na tym zdjeciu jest tylko fragment mostu:
https://funbeach.com/wp-content/uploads/2010/08/bridge1.jpg
Seaside, OR jest rowniez blisko Astorii. Na poludnie od Astroii. Plaza w Seaside jest bardzo szeroka i piekna.
Szlaki wokol St. Helens sa zupelnie odkryte. Nie ma cienia. Wszystkie drzewa zmiotl wybuch wulkanu w 1980 roku.
Na tyle zniosę, żeby wyjechać samochodem tak wysoko, jak się da na Crater Lake i objechać dookoła, ja tylko nie nadaję się na dłuższe wycieczki piesze. I tak nie mieliśmy tego zaplanowanego, czasu brak.
To, że odczuwam wysokość to normalka, bo mieszkam „na płaskim” 🙂
Wymyśliłam, że jutro na południe do Crater Lake, a potem do wybrzeża i powrót do Portland na środowe popołudnie najpóźniej, bo w czwartek autobusem do Vancouver, (British Columbia) – i do domu fruuuu…
Szybko minęło 🙁
Alicja,
Przyjemnego zwiedzania 🙂
My, ludzie, w wyniku ewolucji strasznie się cofnęliśmy. Do tylu. 😯
Taki Owczarek potrzebuje do wędrówek tylko swoich czterech łap.
A my?
– tenisówki albo hajking buty;
– plecak;
– torebka;
– woda niegazowana;
– wiatrówka;
– czapka z daszkiem i napisem RedBull;
– banan;
– napój izotoniczny;
– baton energetyczny;
– chusteczki;
– papier toaletowy;
– pomadka do ust;
– krem z filtrem;
– papierosy;
– parasol;
– polar jak-by-co;
– komórka z nawigaacją i muzyką + słuchawki;
– samochód, żeby dojechać pod sam szczyt;
– grill, paliwo i jedzonko do smaku…
TesTeq,
gdzie, kiedy i na jakiej podstawie ustaliłeś tę listę?
Orca – Czytam Twoje propozycje do zwiedzania dla Alicji i mam pewną myśl – może napisałabyś jakiś przewodnik po przeróżnych ciekawych okolicach Stanowych, a Alicja będzie to wszystko testować na sobie )) i wydawać opinię, na ile punktów „Orcowych” (to takie nawiązanie do Michelin’a, wiem, to ten od jedzenia) zasługuje każdy z opisów )) Dla zwiedzających mogą być to bardzo cenne informacje )) Twoje opisy propozycji do zwiedzania, przeczytałem z zainteresowaniem ))
Wawrzek,
Dziekuje za mily komentarz i za mozliwosc zaproszenia Ciebie na wirtualne wycieczki. Duza przyjemnosc sprawia mi dokumentowanie miejsc w WA. Wolny czas spedzamy na terenach, o ktorych ja tu czesto pisze i zalaczam zdjecia. Wiele naszych wycieczek opublikowalam na youtube. Czesto czytam komentarze podobne do tego umieszczonego pod video Kalaloch – Washington State
https://www.youtube.com/watch?v=w_9AHvb9JP8
Kalaloch to jedna z naszych plaz i jednoczesnie jest to park narodowy. Wiekszosc naszych plaz wzdluz wybrzeza to park narodowy. Oznacza to, ze te tereny sa strzezone od wszelkiej ludzkiej ingerencji. Niektore tereny maja status ochrony pod nazwa „wilderness”. Jest to najwyzszy stopien ochrony srodowiska. Taki stopien ochrony ma na przyklad Hurricane Ridge w Olympic Mountains.
Publikowanie tych informacji ma dwa odmienne rezultaty. Jeden to informacja o tych terenach, drugi rezultat to ryzyko najazdu turystow. Na szczescie WA jest polozony w takim miejscu, gdzie najazdy turystow nie sa jeszcze plaga.
Pod video z Kalaloch ktos umiescil komentarz ze slowami, ze to video to najlepsza reklama dla miejscowego biura wynajmu domkow przy plazy Kalaloch (Lodge). Ale dalej autor zastrzega, ze wszelka reklama sprowadzi tlumy, a wtedy istnieje ryzyko, ze obecnosc mas zakloci piekno i cisze tego miejsca.
Komentarz
„The lodge should pay you for this video…it’s the best advertisement I’ve seen yet! (But hope it wouldn’t bring the masses…the solitude, peacefulness and beauty might be at risk if any more people knew about this place.) Thanks for sharing”.
Tak wiec drodzy turysci pamietajcie, ze tu caly czas pada deszcz i bedzie padal.
Alicja,
Jesli masz jakies pytania, to chetnie odpowiem. Nie chce zaklocac Twojego wczesniej ustalonego rozkladu pobytu w OR.
Orca,
nic mi nie zakłócasz, przeciwnie wręcz, podpowiadasz, gdzie warto pojechać. Plany ciągle się zmieniają, na przykład już dzisiaj za godzinę wypożyczamy samochód i jedziemy w świat. I myślę, że to będzie dyktatura proletariaru, czyli mnie – i ruszymy do Crater Lake według mojego planu, a potem wybrzeże. Bardzo mało czasu 🙁
Alicja,
Pamietaj, ze im bardziej na poludnie, tym cieplej 🙂
Woda, duzo wody do picia
Dzisiaj w Crater Lake bedzie sunny and hot.
http://www.accuweather.com/en/us/crescent-lake-or/97737/current-weather/2258496
91F
Dla ochlody noc w Crater Lake pokrytym sniegiem. Time lapse video.
https://www.youtube.com/watch?v=asI0IOOqwRo
Razem jedziemy na wirtualna wycieczke do Crater Lake.
Tu jest kilka kamer na zywo z widokiem jeziora i okolic.
http://www.craterlakelodges.com/webcam/
Jesli Alicja jest teraz niedaleko korony Crater Lake to jest mozliwe, ze podreczny gadget nie ma sygnalu na tej wysokosci. Przypuszczam, ze dopiero kiedy bedzie na nizszym terenie bedzie mogla cos napisac.
Oczywiscie zakladajac, ze ma reczny gadget.
U nas na tej wysokosci podreczne gadgety z reguly nie maja sygnalu.
Alicja,
Przy wjezdzie do Crater Lake National Park zaplacilas $15.00. Zatrzymaj paragon (receipt). Ta oplata jest wazna przez 7 dni do wszystkich parkow narodowych. Innymi slowy, jesli w ciagu najblizszych 7 dni bedziesz przejezdzala przez kolejny park narodowy lub bedzie chciala wrocic do Crater Lake, nie musisz placic za wjazd. Wystarczy pokazac paragon.
Zapomnialam dodac, ze oplata jest od samochodu, nie od osoby.
Za wjazd rowerem, motocyklem lub per pedes oplata wynosi $10.00 na 7 dni.
Mozna wykupic roczny wjazd (pass) do wszystkich parkow narodowych w kraju i wielu innych miejsc chronionych przepisami ochrony srodowiska. Taki „pass” kosztuje $80.00 rocznie.
TesTeq
8 czerwca o godz. 6:00 183098
My, ludzie, w wyniku ewolucji strasznie się cofnęliśmy. Do tylu. 😯
Widzę na własne oczy, że wszedłeś na wyższy poziom świadomości niż sławny prezydent.
Objaśnij mnie – jak się cofasz do przodu?
Tylko nie pisz, że wymieniając korespondencję ze mną.
orginal_replica
Nie wiem co Tobie napisze TesTeq, lecz ja popieram słowa TesTeq’a. Widzę naocznie jak cofamy się nie tylko ewolucyjnie lecz i umysłowo. Przed laty mieliśmy pewien „bezpiecznik” w głowie, który ostrzegał nas przed władzą, dzisiaj tego nie mamy. Liczy się tylko kasa i olbrzymia chęć posiadania, bez względu za jaką cenę, nawet za cenę własnej śmierci. )(bankowcy i nie tylko) Np. widzę, jak ostatnio po wyborach szarpią się ludziska, co to będzie jak władzę obejmie PIS. Przez ostatnie lata tę organizację przedstawiano jako kuglarza, głupca, idiotę i co tylko sobie możemy zamarzyć. I naraz wielki płacz i lament, że tacy ludzie będą rządzili nami. Należy uciekać – jak mówi Wojewódzki. Nic nie będzie, zmiana władzy może nam generalnie tylko zrobić dobrze, gdyż obecna straciła zupełnie kontakt z rzeczywistością, a to co obecnie robi jest nadrabianie na siłę zmarnowanych lat. Nie jestem fanem PIS-u lecz staram się być obiektywnym obserwatorem. Czyli nawet władza, nie ważne jaka, też głupieje, a to już jest cofanie się ewolucyjne i groźne dla ludzkości! Poza tym wszelkiego rodzaju uniwersytety, które wypuszczają z dyplomami ludzi, którzy nie powinni przez kilka lat pracować, tylko uczyć się dalej. Możesz zauważyć takie „prace” na naszych ulicach, rondach, w urzędach, wokół siebie. Poza tym nie umieją pisać po polsku, jest to jakiś „mieszaniec” polskiego, nowomowy, angielskiego, slangu i sam nie wiem jeszcze czego. Czyli ewolucja wsteczna ! Poza tym generalnie nie myślimy, tylko wierzymy w to, co nam media podadzą (( Mógłbym dalej, lecz nie warto.
@orginal_replica: Panie, ja umiem się cofać do tyłu, do przodu, w prawo, w lewo i po skosie. Krokiem posuwistym i podskakując. Jestem lepszy niż małpa w cyrku! 😛
@Alicja-Irena: Plecak, tenisówki, hajking buty i wodę wziąłem od Orcy, torbę od Ciebie, a resztę mam zawsze w swojej torebce i kosmetyczce. 😉
Poki co,to ja cofne sie do tylu i zloze zyczenia pomyslnosci Olecce!!!
I juz teraz cofne sie do przodu, skladajac wszystkim jubilatom/kom i solenizantom/kom wszystkiego najnajlepszego Wasze Zdrowie 😀 😆
Wawrzek
9 czerwca o godz. 7:57 183111
Jakoś tak sobie kojarzę, że jednym z pierwszych tekstów, odczytanych z tabliczek glinianych był traktat o złym wychowaniu/zachowaniu się młodzieży.
Grecy poświęcili temu zagadnieniu też sporo czasu.
A mój znajomy – duchotca z Morav rzika na to: -„Ja se ne boim, ja mam rakovinu.”
Trochę mnie zaniepokoiło zakończenie twojego wpisu „Mógłbym dalej, lecz nie warto.”
Poczułem się jak płatna panienka o trudnej urodzie, którą to panienkę klient zostawia w stanie niedokończonym, bo właśnie zauważył cechy jej urody. No i teraz nie wiem, czy mam zwrócić połowę stawki czy całą kolację?
Pomożecie?
TesTeq
9 czerwca o godz. 11:00 183112
Zapomniałem, że masz blisko na Wiejską 12 – stąd te samodoskonalące się umiejętności.:)
Chylę czoła.
@orginal_replica: Niestety nie starczyło mi tych umiejętniści, żeby obronić tytuł Mistrza Polski w piłce kopanej przed zaborem najeźdżców z Pyrlandii…
original_replika
Po Twoim wpisie i moim tak sobie pomyślałem, ze i ja cofnąłem się ewolucyjnie (( w stosunku do mojego Ojca. Dziwisz się, a jednak taka jest prawda. Np. Mój ojciec uczył się greki, łaciny, języków obcych w liceum. Znał w sumie 10 języków. Perfekt !! Fizykę i chemię miał w przysłowiowym „małym palcu”. Interesował się fotografią kolorową i ja jako młody chłopak po wojnie miałem jedyny w okolicy kolorowe zdjęcia ) Odczynniki chemiczne sam kupował (były takie czasy, ze każdy odczynnik chemiczny mogłeś kupić w wydzielonych drogeriach )) Jako humanista znał się jak mało kto na elektronice. Potrafił tłumaczyć a vista z każdego znanego sobie języka i nigdy nic nie poprawiał !! Wszystko było idealne ! Z jego tłumaczeń literatury fachowej korzystała bardzo często moja żona oraz jej szefowa na uniwersytecie. Do końca życia był aktywny i ciekawy wszelkich nowości dostępnych w Polsce. Chodził do Empiku w latach 60-tych i kupował gazety francuskie, amerykańskie, niemieckie czy angielskie. Co ciekawe były w tamtych czasach dostępne, gdyż władza chciała pokazywać przed światem jak to u nas jest dobrze. Niestety tamtejsza władza nie znała obcych języków, poza rosyjskim, więc nie wiedziała co piszą na Zachodzie )
A ja ? znam jeden obcy język, dwa inne tak sobie ( Fizyki i chemii nie lubię, chociaż ostatnio, na stare lata zainteresowałem się matematyką ! Interesuję się fotografią, elektronika – tylko praktyczne zastosowanie. Ojciec potrafił wszystko rozłożyć na części pierwsze by poznać budowę urządzenia ) Często zaglądał do moich zeszytów i stwierdzał, że po pierwszej wojnie światowej poziom nauczania był dużo wyższy !! Fakt, jakiś czas temu czytałem jak obecni nauczyciele matematyki przeglądali zadania maturalne z matematyki z 1936 roku i stwierdzili, że tamtejszy poziom jest obecnie nie do przeskoczenia dla obecnych maturzystów !! nie mówiąc o piśmie !! A więc nie ma o czym mówić ( Cofnąłem się w ewolucyjnym rozwoju ((( Naturalnie przykładając odpowiednie kryteria i tak jestem mimo swoich osiągnięć gorszy od Ojca ( W domu była olbrzymia biblioteka, tak na oko jakieś 5 -6 tysięcy tomów ! z tego większość w obcych językach od niemieckiego po jidysz. Sam kupował każdego miesiąca przeróżne książki – wszystkie przeczytał !! Z Mamą rozmawiali po niemiecku lub francusku, byśmy jako dzieciaki nie byli za ciekawi ))
Dzisiaj trochę żałuję, ze nie przyłożyłem się bardziej do poznania Jego znajomych i przyjaciół, którzy na wzór greckiej agory toczyli między sobą dysputy, których i tak w 70 procentach nie rozumiałem, gdyż przeskakiwali z niemieckiego na łacinę, grekę, by za chwilę podawać jakieś przykłady po angielsku lub francusku czy hiszpańsku a czasami puentowali to w jidysz )) Byłem za głupi na te rozmowy ((
I jak widzisz, mimo iż starałem się i staram, mimo swoich osiągnięć, jestem gorszy od mego śp Ojca !
A propos Greków – już wtedy w antyku pisali o rozwydrzonej młodzieży i zastanawiali się „co z nich wyrośnie”. Jak widać wyszumieli się i przyłożyli do rozwoju ))
@Wawrzek: Z całym szacunkiem, ale Twój Ojciec nie umiał tak śmigać po Internecie jakTy. Nie miał na wyciągnięcie linka milionów tekstów, artykułów i książek w setkach języków, tudzież wizerunków kobiet nieskromnie ubranych (a właściwie nieubranych wcale). Biologia, fizyka, chemia do życia w rodzinie – nie tylko w teorii, ale i w multimedialnej praktyce! MASZ LEPIEJ, WIĘCEJ I ROZKOSZNIEJ! 😀
Wawrzek
9 czerwca o godz. 19:27 183117
Nie płacz, dziecię, ja Cię uczyć nie każę; nie jestem Konopnicka.
# 1. Trochę więcej się genów dostaje po dziadkach niż po rodzicach, więc tam oczy zwróć.
# 2. Jeśli chcesz się utwierdzać w przekonaniu, że jesteś gorszy od Ojca – nikt Ci tego nie zabroni. TesTeq próbował Cię wyprowadzić poza to kaukaskie koło kredowe, ale jak się zaprzesz…
# 3. Na początku XX wieku były inne technologie – teraz 5-6 tys woluminów masz w Kindlu. Itd…
# 4 Wtedy jeszcze jako lingua franca dogorywał francuski. Teraz jest angielski i w zasadzie każdy inny to egzotyka.
# 5. Prowadzenie „uczonych” dysput to był często występ pawi na małej scenie. Nie jesteś w stanie ówczesnych ocenić, ale gdybyś dotarł do źródeł zapisanych, to byś się często śmiał.
# 6. Przerzucali się greką i łaciną jak to Polak z Polakiem, ale żeby zostawić potomkom wyraźne wskazówki gdzie zakopali złoto, to wyobraźni nie starczyło. 🙂
TesTeq
Uświadom mnie, komu KOLEJORZ nakopał? Legii?
Za brak Pendolino na trasie Wawa-Poz? Należy się !
TesTeq,
torby nigdy nikomu nie daję, no co Ty 🙄
W naszym stylu zobaczenia na szybko na Crater Lake mogłam wyjechać w szpilkach i też by się dało 😉
Na wyprawę chodzoną nie ma czasu, a ja uważam, że lepiej być tak jak ja, wyjechać i objechać, niż nie być wcale. Staje sobie człowiek na krawędzi krateru i ma go w całości do obejrzenia. Można się przejść w prawo czy w lewo, ale krater z każdej strony wygląda tak samo. Większe wycieczki piesze to już nie dla mnie, i tak już zostałam solidnie przegoniona w okolicach Portland oraz w samym mieście, w lesie pod Mt. Hood, więcej nie dam rady, nie ma się co oszukiwać, bo buty same za mnie nie pójdą, choćby najlepsze były.
Po wczorajszych okolicznościach Crater Lake (wstęp na teren parku za darmo!) zjechaliśmy w dół przepiękną zawijastą drogą górską do miasteczka Roseburg, gdzie zatrzymaliśmy się na popas w motelu – swojsko było, bo właściciele są z Białki Tatrzańskiej 🙂
Wystrój recepcji był góralski, nawet ciupagi!
Dzisiaj na wybrzeże – widzieliśmy trochę dzikiego zwierza (jelenie) oraz, już nad Pacyfikiem, morskie lwy. Z bezpiecznej odległości i z dość wysokiej skarpy.
Nad Pacyfikiem zimno (jakieś 10c i mocny wiatr), natomiast tu, gdzie zatrzymaliśmy się na jeszcze jeden popas (Woodburn) jest +34c 😯
Dystans od wybrzeża niewielki, a taka różnica. Idziemy poszukać jakiegoś wodopoju, gdzie z pewnością wzniosę zdrowie Blejkota 🙂
Alicja,
Brzmisz na zadowolona. To bardzo dobrze 🙂 Myslalam, z porwal Ciebie Sasquatch, a Ty juz zmierzasz w kierunku Pacyfiku. Go west Alicja, go west.
Przyznaje, ze jestem troche zaskoczona bezplatnym wjazdem do Crater National Park. Roznica temperatur nie jestem zaskoczona. 🙂
Jesli czas pozwoli sprobuj Copper River salmon w pobliskiej restauracji. Jeszcze sa w sezonie.
Przyjemnej podrozy 🙂
Orca pisze: Przyznaje, ze jestem troche zaskoczona bezplatnym wjazdem do Crater National Park.
Bo tam była taka brama, której nikt nie pilnował. Było napisane „Staff Only” i rzeczywiście droga prowadziła nad staw. Za darmo… 😀
@orginal_replica: Kolejorz podstępem zabrał tytuł Mistrza Polski – skubańcy zdobyli więcej punktów w lidze, nie pytając o pozwolenie! Pędolino już nigdy nie pojedzie do Poznania! 👿
A co do dysput naszych przodków, to nawet „odkrycia” Leonarda da Vinci robią wrażenie w kontekście jego czasów. Dawni dyskutanci nie mieliby dziś szansy – albo by im przerywano wywód, mówiąc „pan mi nie przerywał”, albo by dostali w papę – bez pojedynkowych formalności. 😉
TesTeq – mój Ojciec byłby zachwycony internetem ) Fat, żyłkę do nowości technicznych odziedziczyłem po Nim )
Czy mam „LEPIEJ, WIĘCEJ I ROZKOSZNIEJ!” nie wiem ? Na pewno mam inaczej, więcej – to na pewno, rozkosz już mnie nudzi (( Przeszedłem na „inne pozycje kontemplacji” ))
orginal_replica – Nie płaczę )
Co do genów ?? trudno mi powiedzieć, nie znałem swojego dziadka ( lecz podobno był bardzo sprawny manualnie, a ja potrafię wiele rzeczy naprawić czy zeszyć ))
Co do kredowego koła, to nigdy go nie widziałem i nie zauważam, jestem bardzo otwarty na wszelkie trendy i ludzi, nawet z marginesu )
Kindla proponował już mi kiedyś TesTeq, lecz jakoś nie potrafię czytać z tak małego urządzenia (( Musiałbym mieć specjalne okulary (( Poza tym sam dotyk książki jest niepowtarzalny dla każdego woluminu ) Zostałem wychowany „na starociach” ))
Co do języków to nie ważne jaki język, ważne by umieć się porozumieć a w sklepach nie kupować czekolady dla diabetyków uważając, ze jest to pełnomleczny wyrób )
Wiem, te dysputy było prowadzone dla samej idei. Oni pragnęli, by wiedza którą posiedli rozwijała się w nich samych, chociaż czasami mieli bardzo trafne uwagi i porady dla młodych ) Z kilku z nich skorzystałem w życiu )) Niestety złota kazali samemu szukać ((
Dzień dobry, u mnie świt blady.
Orca,
na budkach było napisane, że zamknięte, pewnie czasowo, bo jak wspomniałam, turystów prawie wcale, więc może wysłali obsługę na urlop 🙂
Jestem zadowolona – dwa dni, a w sumie dużo do obejrzenia.
Idę jeszcze dospać, bo kto by wstawał o 5-tej rano, zwłaszcza na wakacjach 🙄
Łososia spróbuję w Portland dzisiaj, jak się nadarzy, jutro już do Vancouver na lotnisko…
Dodam jeszcze, że fantastyczna jest ta droga wzdłuż wybrzeża Pacyfiku.
Wawrzek
„Co do kredowego koła, to nigdy go nie widziałem i nie zauważam, jestem bardzo otwarty na wszelkie trendy i ludzi, nawet z marginesu )
Dzięki serdeczne, wreszcie pojawił się ktoś, kto mnie wysłucha. 🙂
.
# A wracając do Dnia Dziecka – „Piękne fasady podparte kijem…”
– drobiazg do tematu http://atalanta.blox.pl/2015/06/MINISTERSTWO-POLITYKI-PRORODZINNEJ.html
Alicja prawdopodobnie pisze o drodze 101, potocznie nazywanej Highway 101. Jest to droga stanowa, ktora prowadzi wzdluz wybrzeza Pacyfiku, czasami doslownie wzdluz wybrzeza, od poludniowej Kalifornii do polwyspu Olympic Peninsula w stanie Washington. W WA prowadzi wokol polwyspu i zamyka kolko z powrotem na poludnie. Chetni moga obejrzec cala trase 101 na mapie.
Bardziej w glebi ladu jest autostrada I-5, ktora rowniez prowadzi wzdluz Zachodniego Wybrzeza od Kalifornii do granicy z Kanada w Blaine, WA.
Na tym video jest odcinek 101 wzdluz wybrzeza Oregon w kierunku poludniowym.
https://www.youtube.com/watch?v=FHSJYzJl_Ck
@Wawrzek: W Kindlu możesz ustawiać wielkość czcionki. Może być większa niż w elementarzu.
Hi, hi, hi… orginal_replica – być może nawet człowiek z marginesu… 😀
A tymczasem Pani Doktor Kopacz wycięła zwyrodniałą (?) tkankę rządu RP… 😉
Orca – czytając Twoje porady cały czas uważam, ze powinnaś przemyśleć pisanie przewodników )) Już jedna Alicja korzysta z Twoich podpowiedzi, a podpowiedzi są niezmiernie ważne, by nie zgubić się oraz by nie tracić niepotrzebnie czas na coś, co można załatwić momentalnie, gdy wie się jak postępować ))
Wawrzkowi nie chodzi o czcionkę w kindlu, tylko o to samo, co mnie – nie przeszkadza mi czytanie prasy, pisanie/czytanie na blogach, prowadzenie korespondencji, to jest dla mnie bardzo przydatne.
Czytać książki na kindlu – w żadnym wypadku, tym bardziej, że lubię z książką zasiąść w ulubionym miejscu i czytać ją dosłownie od dechy do dechy, prawie zawsze tak robię. Chyba, że książka jest bardzo grubaśna, to rozkładam czytanie na dwa dni.
Nie bez znaczenia jest przyzwyczajenie. Lubię książki na papierze, prawdopodobnie młoda generacja i młodsze kiedyś przejdą całkowicie na elektroniczne czytanie, ale ja pozostaję przy swoim.
Chodzą słuchy od jakiegoś czasu, że ci młodsi ode mnie i całkiem młodzi coraz mniej czytają.
No cóż, za czasów mojego dzieciństwa książka była niemal jedyną rozrywką, bo do tv. rodzice też „dopuszczali” tylko do filmów typu Znak Zorro, Złamana Strzała, Winnetou, program Adama Słodowego „Zrób to sam” oraz dobranocki 🙂
Okazjonalnie filmy typu „Lassie wróć” i parę innych.
Ja się wcale nie dziwię, że w dzisiejszych czasach można zgłupieć z nadmiaru wszelkiej rozrywki w elektronicznym wydaniu, i zwyczajna książka się w tym gubi.
Wawrzek,
Dziekuje za mile slowa. Wprawdzie nie planuje publikowania poradnikow turystycznych, ale bede pamietala Twoje porady.
Kilka lat temu Owczarek Podhalanski i Maryna Krywaniec przylecieli do stanu Washington ze specjalna misja. Oboje przekonali krety zamieszkale w naszym ogrodzie do przeprowadzki. Krety, zwabione muzyka Indian, przeprowadzily sie na tereny Indian. Pamietam z ktoregos opowiadania Owczarka, ze jeden z przodkow bacy byl wodzem indianskim imieniem Przeziebiony Losos. Tytul obecnego artykulu “Przeziebiony Giewont” moze potwierdzac pokrewienstwo miedzy baca mieszkajacym niedaleko Giewontu i wodzem Indianskim zamieszkalym na kontynencie amerykanskim.
Podczas pobytu Owczarek i Maryna posmakowali lososie pieczone przez Indian Makah, odwiedzili tereny Indian Quinault gdzie obserwowali tance na powitanie lososi wracajacych z migracji do rzeki i jeziora Quinault, zwiedzili okolice i na koniec posluchali muzyki w wykonaniu Indianki imieniem Rona Yellow Robe Walsh.
Tu jest nagranie z wizyty Owczarka i Maryny
https://www.youtube.com/watch?v=4zXcKBY_5wo&feature=youtu.be
Orca,
dzisiaj pożegnalna kolacja w jakiejś restauracji w centrum, dzieci zapraszają, a że są „filthy rich”, to łaskawie daliśmy się zaprosić, chociaż to ja chciałam ich dzisiaj zaprosić.
Jeśli będą te łososie, kelner na pewno zasugeruje, a jak nie zasugeruje, to zapytamy.
Jeśli chodzi o odcinek trasy nadoceanicznej, jechaliśmy od Reedsport do Lincoln i stamtąd odbiliśmy na Portland, aby ostatecznie zatrzymać się na popas w Woodburn.
Jak wspomniałam, trasa bajeczna, kojarzyła mi się z niektórymi trasami nadoceanicznymi w Chile, z jednym wielkim wyjątkiem – tam pagóry są pustynne 🙂
Ale równie interesujące, bo pustynia jest bardzo ciekawa, nawet przez okno autobusu.
Lasy tutaj macie przepiękne na Pacyfic West coast i nie tylko, bo przecież byliśmy też w głębi lądu.
Jutro do Vancouver znaną nam trasą, I-5, tak że już wiem, co mniej więcej będziemy widzieli.
W Vancouver (BC), będziemy ok. 17-tej, a lot dopiero po północy, zobaczymy, co będziemy robić do tego czasu, na lotnisku trzeba być ok.22-giej. Za wiele nie zdziałamy, bo mamy bagaż, co prawda podręczny, ale zawsze to coś – podręczny, ale nieporęczny 😉
p.s.Korekta!
Spojrzałam w papiery, w Vancouver będziemy o wiele później, to w Seattle będziemy mieli jedyny postój, 40 minut o 16-tej właśnie 🙂
Do Orecki
„W Seaside w Oregon na brzegu oceanu jest piekny pomnik upamietniajacy Lewis, Clarka i ich psa imieniem Seaman.”
Pon Przymanowski na widok tego pomnika pedziołby: „Dwaj nie-pancerni i pies”. A pon Jerome K. Jerome: „Dwóch panów na cokole (nie licząc psa)”.
„Kilka lat temu Owczarek Podhalanski i Maryna Krywaniec przylecieli do stanu Washington ze specjalna misja. Oboje przekonali krety zamieszkale w naszym ogrodzie do przeprowadzki. Krety, zwabione muzyka Indian, przeprowadzily sie na tereny Indian. Pamietam z ktoregos opowiadania Owczarka, ze jeden z przodkow bacy byl wodzem indianskim imieniem Przeziebiony Losos.”
Bajuści. To był wpis z 25 listopada 2011 rocku, zatytułowany „Napad Indian na kreta”, pod tym adresem:
http://owczarek.blog.polityka.pl/2011/11/25/napad-indian-na-kreta/ 😀
Do Alecki
„Szybko minęło 🙁 ”
Tak to jest kruca ze syćkimi piknymi podrózami – wartko mijajom. A cało bida biere sie z tego, ze – jak roz zauwazyła jedno poni profesor (i to przy okazji pobytu w Vancouverze właśnie!) – Pon Bócek straśnie niesprawiedliwie porozdzieloł krajobrazy na ziemi. Kieby rozdzielił je sprawiedliwie – nie byłoby nom zol, ze miejsce, ka przyjechali my podziwiać pikny krajobraz, prędzej cy później bedziemy musieli opuścić.
„swojsko było, bo właściciele są z Białki Tatrzańskiej”
Oooo! Fajnie, ze som na Dzikim Zachodzie górole, ftórzy krocom tamok ślakiem przetartym kiesik przez przodka mojego bacy 😀
Do TesTeqecka
„Taki Owczarek potrzebuje do wędrówek tylko swoich czterech łap.”
No, jesce nosa. To jest mojo mapa i mój kompas.
A kie cytołek, TesTeqecku, Twój wpis o dyscu maili, to jakosi tak samo – na starogóralskom nute „Idzie dysc, idzie dysc”, zacęło mi sie śpiewać: „Idzie mail, idzie mail, idzie spamowica” 😀
Do Wawrzecka
„Orca – Czytam Twoje propozycje do zwiedzania dla Alicji i mam pewną myśl – może napisałabyś jakiś przewodnik po przeróżnych ciekawych okolicach Stanowych, a Alicja będzie to wszystko testować na sobie )) i wydawać opinię, na ile punktów ‚Orcowych’ (to takie nawiązanie do Michelin’a, wiem, to ten od jedzenia)”
Bajuści! Inksi dajom restauracjom gwiozdki, a my zamiast gwiozdek – mozemy dawać atrakcjom turystycnym „orecki”!
„Czyli nawet władza, nie ważne jaka, też głupieje, a to już jest cofanie się”
A jeśli im dłuzej jest sie przy władzy, tym bardziej sie jest głupim, to… na mój dusiu! Z takiego pona Cyrankiewicza to dopiero musioł być sietniok! 😀
Do Original_Replikecka
„Jakoś tak sobie kojarzę, że jednym z pierwszych tekstów, odczytanych z tabliczek glinianych był traktat o złym wychowaniu/zachowaniu się młodzieży.
Grecy poświęcili temu zagadnieniu też sporo czasu.”
Na mój dusicku! Cosi se uświadomiłek! Po kiego diaska naukowcy próbujom odcytać pismo węzełkowe Inków? Przecie i tak wiadomo, jakie treści ono zawiero – ubolewanie na stanem inkaskiej młodziezy 😀
Do Anecki
„Poki co,to ja cofne sie do tylu i zloze zyczenia pomyslnosci Olecce!!!
I juz teraz cofne sie do przodu, skladajac wszystkim jubilatom/kom i solenizantom/kom wszystkiego najnajlepszego”
Jo tak samo z wielkom przyjemnościom sie cofne. Zdrowie Olecki! Zdrowie BlejkKocicka! Zdrowie Emilecki! Zdrowie Gosicki! Zdrowie Małgosiecki! Zdrowie Margecki! 😀
Alicja,
Jesli autobus zatrzymuje sie na 40 minut w okolicach centrum miasta to mozliwe, ze bedziesz miala czas na spacer do i po Pike Place Market. Jesli znasz miejsce na mapie, gdzie zatrzymuje sie autobus, opublikuj to miejsce tu na blogu. Ja napisze, co jest w okolicy.
O tej porze dnia jest duzy ruch samochodow zarowno w miescie jak i na I-5. Te 40 minut moze byc wygodne, aby nadrobic straty w czasie z powodu duzego ruchu.
Orca,
to jest Greyhound Station w okolicy Western Ave i Hwy 99.
Nie ryzykowałabym podejścia do Pike Place Market (znalazłam na sieci), chociaż istotnie jest w pobliżu. 40 minut to za mało, żeby się czuć swobodnie i nie bać się, że autobus odjedzie 😉
Jedziemy do miasta na kolację, nadam potem, co jedlismy.
Alicja,
Widze gdzie jest ta stacja.
https://www.google.com/maps/search/greyhound+near+Western+Avenue,+Seattle,+WA/@47.6049358,-122.3574585,13z
Niedaleko dwoch naszych stadionow, Century Link Field – the home of the Seahawks! i drugi stadion Safeco Field – the home of the Mariners (baseball). Mam nadzieje, ze nie musze pisac w co graja the Seahawks. 🙂
Przy 40 minutach czasu Pike Place Market jest rzeczywiscie za daleko.
Z autobusu bedziesz widziala po prawej stronie (wschodniej) w kolejnosci wulkany St. Helens, Mt. Rainier, na polnoc od Seattle Mt. Baker i w ogole Cascade Mountains. Po lewej stronie (zachodniej), the one and only range of the Olympic Mountains.
Odcinek drogi z granicy w Blaine, WA do Vancouver, B.C. jest przepiekny.
Jeszcze raz spojrzalam na mape i zauwazylam, ze ta stacja jest w miejscu gdzie zaczyna sie autostarada I-90. I-90 prowadzi z Seattle do Boston. I-5 ktora zaczyna sie (konczy, jak kto woli) w Seattle prowadzi z Blaine, WA do San Diego, CA. W Seattle mamy cos w rodzaju rozdroza (crossroads) miedzy polnoca i poludniem a zachodem i wschodem.
Na pozegnanie piknego stanu Oregon musze wspomiec jazzowa artystke urodzona w Portland, OR o pieknym imieniu Esperanza Spalding, ktorej muzyka jest rownie piekna jak jej imie.
Z Oregon jest rowniez grupa jazzowa o nazwie Pink Martini. Pink Martini przyprawilo jazzem Bolero Ravela, co dalo inspirujacy efekt. Autorka zdjec na tym video jest Lois Greenfield.
https://www.youtube.com/watch?v=KQh2kPkjKsw
Alicja-Irena pisze: Wawrzkowi nie chodzi o czcionkę w kindlu
No jasne, przecież napisał: jakoś nie potrafię czytać z tak małego urządzenia (( Musiałbym mieć specjalne okulary, więc nie chodzi mu o czcionkę, a o to, że nie może Kindla bez okularów znaleźć, gdy go na chwilę odłoży. 😯 Zapewniam Was, że to urządzenie jest widoczne bez okularów. I ma czcionkę odpowiedniej wielkości dla każdego.
Alicja-Irena pisze: Czytać książki na kindlu – w żadnym wypadku, tym bardziej, że lubię z książką zasiąść w ulubionym miejscu i czytać ją dosłownie od dechy do dechy, prawie zawsze tak robię. Chyba, że książka jest bardzo grubaśna, to rozkładam czytanie na dwa dni.
Kindle jest mniejszy i lżejszy od książek papierowych, więc zmieści się w każdym „ulubionym miejscu”. A bateria starcza na 3 tygodnie czytania po 24 godziny na dobę, więc możesz przeczytać wszystkie przygody „Tomka w krainie…” od dechy do dechy. Ten argument całkowicie nietrafiony.
Mógłbym dalej polemizować, ale to nie fair. Wiara nie kieruje się logiką, więc nie sposób przekonać wierzącego logicznymi, sprawdzalnymi argumentami. Po prostu wierzysz w papier i tyle. Czytasz książki papierowe, bo tak lubisz i nie ma co szukać innych usprawiedliwień. A ja czytam z Kindla, bo, nie wstając z fotela, mam w ręku kilkaset książek, a miliony następnych we wbudowanym sklepie – wystarczy jeden „klik”. Jadąc na urlop biorę ze sobą urządzenie wielkości zeszytu, które zawiera całą mądrość świata i które nie rozładuje mi się znienacka.
No i jeszcze jedno. Kindle nie ma przeglądarki internetowej z prawdziwego zdarzenia, więc można się skupić na czytaniu. W fotelu. Na leżaku. W łóżku. Przy kominku. W pociągu. W samolocie…
Kindle to nie aplikacja na laptopie albo zwykłym tablecie. To dedykowane urządzenie z super-czytelnym monochromatycznym wyświetlaczem i baterią, którą trzeba ładować raz na miesiąc. I nie zamyka się złośliwie jak papierowe książki..
Koniec przekonywania. Niech martwe drzewa będą z Wami! 😉
TesTeq,
weż-żesz się bujaj z tym sprzedawaniem kindla, płacą Ci za to?
Już pisałam niejeden raz, mnie tego nie sprzedasz, kindle nie jest dla mnie i koniec.
WIEM, co to jest kindle. Kupowałam dla młodej takiej jednej z rodziny w Polsce parę lat temu „bo u was ciociu tańsze”. Książek nie czyta, ale kindle był jej nagle potrzebny,
Sprawdzone argumenty schowaj dla siebie, ja kupuję książki drukowane, przy czym zaznaczam, kupuję corocznie w Polsce więcej książek, niż przeciętny Polak czyta. Ja je wszystkie cztyam, i nie kupuję bez pojęcia – wiem, co nowego wydano, czytam recenzje i wybieram to, co chcę na mojej półce mieć, bo prawdopodobnie będę do tego chciała wracać.
I nie szantażuj mnie drzewami biednymi itd.
Nie ma tak, że na papier zużywa się miliony drzew pierwszego gatunku. Pogooglaj, ja o tym uczyłam się dawno temu w szkole.
Książeczki (mniamniuśne) – moje bardzo spóźnione pożegnanie z książką papierową (bo dopiero z listopada zeszłego roku, po latach oczywisto-oczywistościowego przyjęcia elektroniki)…
(Nie mam kundla, mam czerwoną książeczkę samsunga 😉 …i mnóóóstwo biblosów w komputerze …i sieciowe repozytoria.
Po co zagracać mieszkanie gdy można elegancko i funkcjonalnie meblować głowę? A te kilka albumów rocznie tak czy owak przybędzie – w sumie znacznie szybciej-więcej, niż miejsca na półkach…)
E tam mnie tez zadne kindle nie pociagaja.Starej daty jestem.Ksiazke musze sobie powachac,pomacac i nic na to nie poradze,tak juz mam.Zreszta czy wszyscy musimy robic tak samo.Prikazu nie ma.Moze w chacie wiecej miejsca,ale z ksiazkami na polkach jakby cieplej 😉
holinder jasna na dodatek za duzo pogralam na maczce,to i mam.Noge nosze na temblaku,oj ta starosc 😮
TesTeq
Oj, dostało się Ci po kulach.
Za co? Spróbujemy ustalić. Ale zanim co, to:
– Przypomniała mi się scena z „Ziemi Obiecanej”, kiedy to Borowiecki pomaga przeprowadzić się swojej narzeczonej Ance i jej ojcu do Łodzi. Powóz zajechał, meble i książki wniesiono z pietyzmem, a dokoła krajobraz przemysłowy. Teść in spe pod wąsem, szable na kilimku, atmosfera o wiek wcześniejsza niż wokół.
A tu w komentach:
– Grzecznie Ci wytłumaczono ( „Sprawdzone argumenty schowaj dla siebie”) i z pozycji ponadprzeciętnego Polaka („kupuję corocznie w Polsce więcej książek, niż przeciętny Polak czyta”) wskazano miejsce w szeregu. Dodatkowo, inżynierku, nie dokształcasz się i nie wiesz, że „na papier nie używa się drzew pierwszego gatunku” (???). Co to jest drzewo pierwszego gatunku? Chyba takie, które wytrzyma powieszenie grubego kowboja. Lokalna kwalifikacja.
Dowiedziałeś się też, że z powodu niskiego współczynnika przenikalności cieplnej książki ocieplają mieszkanie.
No i w tym momencie ręce opadają z hukiem jak drzwi od namiotu.
Poległeś z kretesem. I z Kindlem.
Chyba łatwiej by Ci było przekonać Rodzinę Radia Maryja na zaproszenie Nergala do prowadzenia rekolekcji.
Abstrahując od humorystycznej warstwy tej wymiany poglądów wyraźnie widać jak długo w świadomości społecznej funkcjonują stereotypy. Popieprzony romantyzm i potem częściowo Młoda Polska wyniosły kawałki zadrukowanego papieru na piedestał westchnień nabożnych. W XX w. w Polsce swoje dołożył komunizm, bo z biedy nie stać było tego najlepszego ustroju na coroczne drukowanie podręczników. Stąd zakazy pisania, zaginania rogów, robienia notatek; okładanie byle jakich okładek szarym papierem itd.
Wmawianie, że nic nie zastąpi zapachu (pleśnie i rozpuszczalniki drukarskie) książki ani jej dotyku (byle jaki papier drzewny, gorszy od kiblowego). Po zmianie ustroju książki się zmieniły, wróciły do postaci produktu nietrwałego jednorazowego użytku, ale chór się dalej modli.
Pozostaje więc posłuchać tego chóru i zastanowić się, na jak długo mu starczy czystych tonów ?
@Alicja-Irena: Wierzę, że chcesz mojego dobra. Dziękuję Ci za miłe słowa i wyważone argumenty. Nie ma to jak konstruktywna dyskusja, która nas wzbogaca i dzięki której stajemy się mądrzejsi.
@orginal_replica: Dziewczyny są bardziej czule na zapachy niż faceci. Woń farby drukarskiej je oszałamia. Sprawdziłem – mam dezodorant domowej roboty z piwnicznej makulatury i gdy się popsikam, to nie mogę się opędzić! 😀
TesTeq,
A proszę bardzo 🙂
Nikogo do mojego podejścia do książek nie przekonuję, nie proponuję, że ma iść moim śladem, mówię, że kindl mi nie odpowiada, mimo Twoich wyważonych argumentów za. No, nie odpowiada mi – i co mi zrobisz? 😉
Nikomu domu ani głowy nie mebluję, wyznaję szeroko pojętą zasadę, że „wolnoć Tomku w swoim domku (oraz w głowie)”. Nikomu krzywdy nie czynię, tym bardziej, że domek mam wolno stojący 😉
@Alicja-Irena: Nie chcę zmieniać Twojego perfekcyjnego świata i samopoczucia, tylko czasami nieśmiało oponuję, gdy agresywnie naginasz fakty według swojego widzimisię.
Wawrzek napisał: „jakoś nie potrafię czytać z tak małego urządzenia (( Musiałbym mieć specjalne okulary”
A Ty na to: „Wawrzkowi nie chodzi o czcionkę w kindlu, tylko o to samo, co mnie”.
Bój się Boga, Alicjo-Ireno!
W Polsce właśnie dostaje w kuper rządząca partia Platforma Obywatelska. Wiesz dlaczego? Dlatego, że uważała, iż najlepiej wie, o co chodzi Wawrzkowi i całemu społeczeństwu.
@ TesTeq- wlasnie tak,sama zaliczam sie do „wachaczy pospolitych”!!! Nawet zastanawiam sie,czy nie zalozyc towarzystwa wachaczy,bo gdy odwiedzam okliczne antykwariaty,to spotykam za kazdym razem 100 takich ,jak ja.iIjak to w antykwariacie, mozna sobie poogladac stare przewodniki,mapy,czy inne starocie,czego w kundlach,o pardon w kindlach nie!
Nad to jak tylko mole nadgryza jakas ksiazke,czy okaze sie niestrawna(do czytania),to tapetujemy nimi sciany,ot takie wtorne zastosowanie papieru-kolejna wyzszosc drukowanego slowa,nad wyswietlanym-nieprawdaz 😆 😉
@ TesTeq-( kom.18.03)…………i teraz Polske z kaznodzieja -Duda czeka szczesliwosc wiekuista 😮
Jesli ktos ma ochote obserwowac przejscie graniczne ze stanu Washington w Blaine, WA do Kolumbii Brytyjskiej to tu jest kilka kamer. Pierwsza kamera pokazuje ruch przez granice z Kanady w kierunku poludniowym do przejscia granicznego w Blaine, WA.
Mozna pominac nastepna kamera ponizej i spojrzec na kamere „Travelling north to White Rock”. Ta kamera pokazuje ruch na polnoc z Blaine, WA do White Rock, BC.
Widze duzy ruch w kierunku poludniowym. Podroz na polnoc bedzie bez opoznien.
http://www.borderlineups.com/cam.php?BorderID=2
Tu jest przejscie (przejazd) promem z Port Angeles to Victorii, BC
Samochody czekaja na prom. Prom nazywa sie Coho od bardzo smacznego lososia.
http://webcam.portangeles.org/webcam/image.jpg
…Oczywiście w wolnym świecie równie dobre jest trzymanie zadrukowanej celulozy w celach dekoracyjnych, izolacyjnych czy odurzających, jak używanie treści z takiego bądź innego nośnika do pobudzania, klaryfikacji myślenia lub modyfikacji zachowań…
@Ana: To na wszelki wypadek nie będę zbliżał się do Twojej krainy po popsikaniu się moim makulaturowym dezodorantem… 😉
Jeszcze dwa-trzy komentarze i powstanie gotowy scenariusz do „Fahrenheit 451” cz. 2
@orginal_replica:
Kiedy przyjdą podpalić dom,
Ten, w którym mieszkasz – Budę,
Kiedy rzucą przed siebie grom,
Kiedy piwo zamienią w wódę,
pod drzwiami staną i nocą
Kindlami w drzwi załomocą –
Ty, ze snu podnosząc skroń,
Stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Panowie, Panowie, trochę ochłody w te gorące dni się każdemu przydadzą ) Idźcie do lodziarni, kupcie jakieś super lody, usiądźcie w cieniu parasola lub drzewa i zacznijcie podziwiać przyrodę ))
Każdy z nas jest inny i każdy posiada inne preferencje, więc dlaczego mamy uważać i pokazywać palcem, ze sąsiad dzisiaj ubrał nie tę koszulę co ja ! Jeden czyta papierową lekturę, drugi elektroniczną a inny nic nie czyta ) i wszyscy powinni być szczęśliwi )) gdyż każdy z nas wypracował sobie „własny świat” w którym czuje się bezpiecznie !
Pawłow już to przerabiał na psach !
Bądźmy dla siebie mili, taka piękna pogoda szykuje się za oknem ) Cieszmy się, bo już niedługo nadejdą szarugi jesienne i ślizgawki na ulicach ((
Miłego dnia dla wszystkich )))
orginal_replica – piszesz do TesTeq’a: „W XX w. w Polsce swoje dołożył komunizm, bo z biedy nie stać było tego najlepszego ustroju na coroczne drukowanie podręczników. Stąd zakazy pisania, zaginania rogów, robienia notatek; okładanie byle jakich okładek szarym papierem itd.”
Jako stary już człowiek odpowiem: komuniści nie drukowali corocznie nowych podręczników, gdyż nie trzeba było tego robić. Były niewielkie dodruki. Po pierwsze program nauczania był tak skonstruowany, że nauczyciele wiedzieli czego się trzymać w najbliższych latach ! Dzisiaj jest wolnoamerykanka i każda szkoła co roku zmienia swój profil nauczania, co jest idiotycznym pomysłem ! Książki oszczędzano, by biedni uczniowie mogli takie „znoszone” egzemplarze otrzymać ZA DARMO !! lub symboliczną złotówkę !
W tamtych czasach „zakazy pisania, zaginania rogów, robienia notatek” było formą uczenia szacunku dla książki )
Szary papier był wszechobecny ) dopiero w latach 60-tych XX wieku nadeszła nowość – plastikowe okładki, które były drogie i tak samo trwałe jak papier (( Rozsypywały się na łączeniach ((
Te siermiężne czasy komunizmu były dla młodych ludzi nie takie złe w dziedzinie nauczania; ukazywało się bardzo dużo periodyków popularno – naukowych, pisanych bardzo prostym i zrozumiałym językiem dla każdego ucznia podstawówki czy liceum. Każdy mógł wybrać coś dla siebie )
No i najważniejsza sprawa, komuniści wydawali całą literaturę światową za śmieszne pieniądze, w dużych nakładach, książka kosztowała 2.40 zł. (Dwa złote !! czterdzieści groszy !) co w latach 50-tych – 60-tych było ceną zakupu kilogramowego chleba i małej bułki !! Chleb i kilogram cukru kosztowały po 2 złote !!! Jeszcze w latach 70-tych XX wieku książka była tania i stać było każdego na zakup wielu książek w miesiącu, co nie rujnowało budżetu domowego. Jeżeli znało się rosyjski kupowało się za śmieszne pieniądze, ceny były dumpingowe, przepiękne książki poezji i literatury rosyjskiej, z wspaniałymi ilustracjami. O albumach już nie wspomnę – wtedy tamto edytorstwo to mistrzostwo świata !
TesTeq
Tak jest telu niku!
Wykonuję, a o trudnościach nie melduję!
Wolno palić?
Wawrzek
Do Twej pouczającej egzegezy dodałbym, że:
– Trybuna Ludu była po 50 groszy
– Podobnie kosztował „Zielony Sztandar”
Obie te gazety z udziałem „Żołnierza Wolności” informowały o wszystkich istotnych dla Polaków sprawach: o kolejnym udanym spuście surówki, o mln ton węgla, którego wredni kapitaliści nie chcieli kupować, o malejących cenach lokomotyw.
Zaprzeczały wrogim pogłoskom o nieistniejącej wiosce Smoleńsk i paru pomniejszych; wskazywały jak właściwie i po cichu dokończyć w Europie problem żydowski; czasem ogłaszały dwa tygodnie wcześniej, że do portu w Szczecinie wpłynie statek z pomarańczami z bratniej Kuby itp itd.
Rzeczywiście – sztuka edytorska sięgała wówczas zenitu. Sam kupiłem w 75 roku piękny album „Kolorystyka w malarstwie polskim” – wydanie krajowe, czarno-białe.
I komu to, przeszkadzało???
A na lody z TesTeq’iem chyba nie pójdziemy. Ja jako obleśny staruch na lody zapraszam wyłącznie mało przechodzone panienki. Kiedyś Ci opowiem dlaczego.
@Wawrzek: Jedna rzecz to przekonywać, a druga to bezlitośnie piętnować nieuczciwe argumenty typu: „nie będę używać kindle, bo lubię orzysiąść i czytać od dechy do dechy”.
Co ma piernik do wiatraka?
Na kindlu można czytać 3 tygodnie * 7 dni * 24 godziny = 504 godziny, zanim rozładuje się bateria.
Ja piszę o tym na czym się znam, a nie o tym, co mi kot wymruczał alfabetem Morse’a.
Nie piszę o robótkach ręcznych, kotach i pociągach w Japonii, bo te tematy są mi obce.
Ale Kindla używam i wyjaśniam uprzejmie, gdy widzę, że ktoś się grubo myli.
Problem z tymi, którzy są nieomylni z urodzenia.
@orginal_replica: Wawrzek poleca lody? 😯
TesTeq
No właśnie !
Nie wydaje Ci się, że on nas testuje? Czeka na jakiś coming-out?
Najpierw do mnie – „jestem bardzo otwarty na wszelkie trendy i ludzi, nawet z marginesu” – nie wiem jak mnie rozpoznał.
Potem zaleca nam pójście (wspólne) do lodziarni – ciekawe, co miał na myśli?
To się może ciekawie rozwinąć…
TesTeq
Może błądzę i będę za to ukarany, ale rysuje mi się taki ciąg przyczynowo-skutkowy.
Przywołany wcześniej dyskutant napisał był od siebie:
„ wszyscy powinni być szczęśliwi )) gdyż każdy z nas wypracował sobie “własny świat” w którym czuje się bezpiecznie !
Pawłow już to przerabiał na psach !”
Pawłow odkrył istnienie odruchu warunkowego -nie uczył psy jak mają być szczęśliwe.
Potem naszemu dyskutantowi otworzyła się zaślepka na komórce pamięci pt:”Najlepiej nam było przed wojną” – tu za komuny. Popłynęły książki po 2,40 zł, chleb i cukier po 2 zł i reszta rozkoszy realnego socjalizmu, prawie za friko.
I to są podręcznikowe efekty wmatrycowanego odruchu warunkowego; rzeczywiście w takim działaniu tamten ustrój był bardzo dobry. A jak przekazywał i utrwalał w głowach podatnych informacje z Ministerstwa Prawdy, to już były szczyty mistrzostwa.
Pozostaje tylko pytanie – na jaki to obojętny bodziec się to wszystko uruchamia naszemu dyskutantowi i czy jest to odruch instrumentalny czy wolicjonalny?
Pozostaję w nadziei, że obiekt dostarczy nam kolejnych danych, aby można było jednoznacznie udowodnić którąś z hipotez.
TesTeq,
boga się nie boję, bo w niego nie wierzę. Książki lubię na papierze i tak mi zostanie. Tyle na ten temat.
Orca,
wróciłam właśnie do domu jakieś 2 godziny temu. Pomachałam Ci z dworca autobusowego wczoraj, nie było 40 minut postoju, bo autobus już do Portland przyjechał spóźniony, chwila dla wysiadających, chwila dla wsiadających i chwila dla kierowcy. Twoje miasto z oglądu autobusowego wygląda nieźle, centrum wyrosło w górę, bardzo dawno temu jechałam tamtędy tą samą drogą i miasto jest nie do poznania. No ale przejechać przez miasto…koszmar dla kierowców, nawet dla autobusowych, a nawet tym bardziej! Nasz kierowca ogłosił, że niestety, dzisiaj (wczoraj) jest akurat paskudny tłok i tak żółwim tempem…
Miałam dobre miejsce w autobusie, Orca 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_7202.JPG
@Alicja-Irena: I bardzo się cieszę, bo najważniejsze, żebyśmy zdrowi byli.
Wybacz mi moje dociekanie prawdy stojącej za argumentami – jedyne, co mam na usprawiedliwienie, to fakt, że zajmuję się ostatnio ludzką racjonalnością w świetle teorii decyzji. Stąd moje zainteresowanie czynnikiem „lubię tak i tyle na ten temat” w procesie decyzyjnym, w którym obiektywna, oczekiwana użyteczność Kindla wydaje się przeważająca. To świetny przykład, który pozwolisz, że wykorzystam podczas poniedziałkowej dyskusji z bardzo miłym profesorem filozofii.
@: Skoro rozmowa zeszła na psy, to z dumą informuję, iż dzwonek w mojej komórce to „Psy Pawłowa” Republiki:
reaguję na impulsy (znak)
reaguję na kolory (znak)
oto ściany cztery to jest świat
oto światła które dają znak
oto sygnał abym spał
oto sygnał abym jadł
oto sygnał bym się śmiał
oto sygnał abym czekał czekał czekał na-aaa….
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak znak znak znak
stoję czekam na kolejny znak
nim postawię krok notuję znak
nim pokocham muszę przyjąć znak
nim zabiję otrzymuję znak
psy Pawłowa uczą się
psy Pawłowa nauczyły się
oto sygnał oto odruch: Płacz
oto sygnał abym czekał czekał czekał na-aaaa…
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak znak znak znak
znak znak znak znak znak…
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak
na-aaaa nowy nowy znak znak znak znak
znak znak znak znak znak…
czekam na kolejny znak
czekam na kolejny znak
czekam na kolejny znak
czekam na kolejny znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
i czekam na kolejny znak nowy znak
TesTeq,
wolałabym nie być pod szkiełkiem nauki. Na blogu opowiadam o tym, co się akurat dzieje w moim życiu. Znasz mnie blogowo od lat, zauważ, że ja niczyjego stylu życia nie krytykuję, piszę o sobie. Już kiedyś napisałam po jakimś Twoim komentarzu – może lepiej się zamknąć, nie pisać nic?
Chyba lepiej.
p.s. Ludzka racjonalność w świetle decyzji jest prosta jak świński ogon – chcę, stać mnie na, to czemu nie. Naukowców do tego nie potrzeba.
@Alicja-Irena: Nie zaglądam do Twojej prywatnej korespondencji. Dyskutujemy publicznie i mam prawo analizować naukowo lub amatorsko Twoje wypowiedzi, które udostępniasz całemu światu. Obudź się! To Internet – wielka scena, na której pokazujesz to, co chcesz, ale WSZYSTKIM. Żaden mój komentarz nie atakuje Ciebie personalnie. Polemizuję jedynie z Twoimi słowami, które otrzymuję od Ciebie w darze.
Jeszcze jedno. Każdy może wierzyć w cokolwiek chce. Ale jeśli podpiera swoją wiarę argumentami niezgodnymi ze sprawdzalnymi parametrami rzeczywistości, protestuję. I przytaczam te parametry. Tak rozumiem rzetelność w dyskusji.
Alicja-Irena pisze: Ludzka racjonalność w świetle decyzji jest prosta jak świński ogon – chcę, stać mnie na, to czemu nie. Naukowców do tego nie potrzeba.
Jeśli lubisz dobre książki, to polecam An Introduction to Decision Theory (Cambridge Introductions to Philosophy) Martina Petersona. Może nie jest o świńskim ogonie, ale też ciekawa.
Pan dr Andrzej Olechowski zwykł był mawiać od lat:
” Im wyżej małpa wchodzi na palmę, tym bardziej tyłek odsłania”.
Dla tych, którzy nie lubią naukowców i logiki drobne wyjaśnienie – to jest przenośnia.
Niestety, większość małp nie pamięta o konsekwencjach swojego działania.
TesTequ,
nie krzycz na mnie („Obudź się!”), doskonale wiem, że jestem w sieci i wypowiadam się publicznie, tutaj od jakichś 9 lat. Ty też.
Owczarkówkę uważam za wyjątkowe miejsce, gdzie od lat spotyka się niewielka grupa ludzi wzajemnie sobie życzliwych.
Okazuje się, że niekoniecznie. Przykro mi.
@Alicja-Irena: Uczciwa rozmowa to nieżyczliwość? Ja cenię uczciwość. A gdy nie mam racji, gdy zdarzy mi się popełnić błąd, staram się zobaczyć belkę w swoim oku, czyli wadę mojego rozumowania lub argumentacji, lub niedostatek mojej wiedzy i przyznaję rację rozmówcy, który to wykazał. Jestem mu wdzięczny, że nie lukruje, tylko chroni mnie przed wygłupianiem się gdzieindziej.
To jest prawdziwa, przyjacielska życzliwość.
Takie jest moje zdanie.
TesTeq
Uwaga na marginesie, trwale zajmowanym przeze mnie.
Kupiłem sobie drona, bo tu w TX sprzedają je na każdym rogu.
Poleciał w górę i wypluł z siebie sporo bitów informacji.
Co odczytałem – nie minął jeszcze miesiąc od przegranej PBK, a już większość zapomniała dlaczego przegrał. Nie dlatego, ze był niedobry, nie.
Dlatego, że się wygodnie ukokosił w ciepłym błotku i sądził, że wszystkim takie taplanie odpowiada.
Zapomniano też o opowieściach z drugiego kwadratu (Alicja w krainie czarów), że Alicja, chcąc się utrzymać na drugim kwadracie musiała biec tak szybko jak tylko potrafi.
A większości wydaje się, że miejscówka jest dożywotnia, a nowych biegnących wystarczy ofuknąć lub się nadąć.
Chyba Celiński ostatnio wspomniał zasadę, że zawsze przed upadkiem pojawia się pycha.
Pozdrawiam miłe PT Dyskutantki i Dyskutantów.
https://search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEVjOG23xV.ysA1qInnIlQ;_ylc=X1MDMTM1MTE5NTY4NwRfcgMyBGZyA3locy1tb3ppbGxhLTAwNARncHJpZAMzTDdMdlFQM1NrS2lXblg2bVpjV3VBBG5fcnNsdAMwBG5fc3VnZwMxMARvcmlnaW4Dc2VhcmNoLnlhaG9vLmNvbQRwb3MDMARwcXN0cgMEcHFzdHJsAwRxc3RybAM0NQRxdWVyeQN5b3V0dWJlICsgbXVzaWNhIGFuZGluYSArIGdyYW5kZXMgaW50ZXJwcmV0ZXMEdF9zdG1wAzE0MzQyNDYxNjc-?p=youtube+%2B+musica+andina+%2B+grandes+interpretes&fr2=sb-top-search&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
TesTeq,
uważasz, że ja jestem nieuczciwa, ściema jakaś wypowiadająca się tutaj od lat? Powinnam się wypowiadać w formach, które Ty określasz?
A niby dlaczego? Nie walczę o racje, piszę o tym, co u mnie. Zawsze tak pisałam.
https://www.youtube.com/watch?v=CbeiXcRxZ4c
Przykro. Ale jak masz ochotę, to rozkładaj moją wredną osobę na czynniki pierwsze. Mnie już nic nie ruszy.
I jeszcze jedno – jeżeli Ty robisz sobie z blogu Owczarka obserwacje na temat bywalców tego blogu, i jacy oni są, to…wstrzymam komentarz od siebie.
Bardzo przykro.
Be Ahavah Lekulam !!! Shabbat Shalom , Alekhem shalom !!!
https://www.youtube.com/watch?v=iSU0UG4VSEI
A może ? Bo znających języki jest sporo…
https://www.youtube.com/watch?v=RwUGSYDKUxU
@Alicja-Irena: Piszesz tylko o sobie. Nic na to nie poradzę. Każdy komentarz uważasz za atak. Nic na to nie poradzę. Uczciwość uważasz za nieżyczliwość. Nic na to nie poradzę. Naprawdę jestem bezradny.
Skąd wytrzasnęłaś pogląd, że uważam, iż jesteś nieuczciwa, doprawdy nie wiem. Napisałem tylko, że źle znosisz uczciwe, choć być może czasem uwierające, komentarze innych osób. To duża różnica, której pozwoliłaś sobie nie zauważyć. Bardzo przykro.
@orginal_replica: Upadek PO jest fascynujący. Muszę wrócić do „Tipping Point” Gladwella i pomyśleć o kropli, która przepełnia czarę goryczy. Nie zaszła bowiem żadna nagła zmiana parametrów społeczno-gospodarczych w Polsce, a tu bęc – z poparcia 60% zjazd poniżej 20%. W ciągu kilku miesięcy! Epidemia! 😉
Alicja-Irena pisze: jeszcze jedno – jeżeli Ty robisz sobie z blogu Owczarka obserwacje na temat bywalców tego blogu, i jacy oni są, to…wstrzymam komentarz od siebie.
1. Po pierwsze czytam wpisy Owczarka i do nich się odnoszę. Po drugie dyskutuję z innymi komentatorami.
2. Buda nie jest dla mnie serwerem udostępnianym przez Owczarka po to, żebym opisywał swoje życie i przemyślenia. Do tego służy mój blog: http://biz.blox.pl/html . Serdecznie zapraszam. 😉
Loooody! Lody, lody, loooody! Cęstujcie sie piknie, ostomili. Śmietankowe, truskowkowe, cekoladowe i rózne inkse. Sam przyniesłek. Skoro padła ze strony Wawrzecka propozycja skostowania lodów dlo ostudzenia nastrojów, to osobiście pohybołek do Nowego Targu i z nalezącej do Felka znad młaki lodziarni wykrodłek telo, coby wystarcyło dlo syćkik. Ino trza wartko zjadać, zanim sie rozpuscom, bo temperatury dzisiok kruca sami wiecie, jakie som 😀
Do Orecki
„I-90 prowadzi z Seattle do Boston. I-5 ktora zaczyna sie (konczy, jak kto woli) w Seattle prowadzi z Blaine, WA do San Diego, CA.”
Najwyzso pora, coby jakisi pon inzynier wziął sie do roboty i wyryktowoł autostrade z Seattle do Honolulu. Moze Felka znad młaki jakosi nakłonić, coby doł dutki na to przedsięwzięcie?
„Prom nazywa sie Coho od bardzo smacznego lososia.”
Mniam, mniam! No to ten prom tyz musi być barzo smacny!
A tak w ogóle, skoro zbocyłaś, Orecko, tyz o muzyce, to niekze jo zboce, ze 8 lipca w Woodinville (to chyba niedalek od Seatlle?) wystąpi śwarno poni Sheryl Crow. Skoda ze nie blizej Turbacza. Ale moze w inksym terminie? 😀
Do Alecki
„Nie ryzykowałabym podejścia do Pike Place Market (znalazłam na sieci), chociaż istotnie jest w pobliżu. 40 minut to za mało, żeby się czuć swobodnie i nie bać się, że autobus odjedzie”
Jest na to rada – zabrać ponu kierowcy klucyki do stacyjki. Pokiela, Alecko, nie wrócis – autobus nika nie pojedzie. I ślus.
„Miałam dobre miejsce w autobusie, Orca 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_7202.JPG”
Oooo! Z tej fotki to nawet piknie widać, Alecko, ze miałaś barzo dogodnom pozycje do przekwycenia tyk klucyków 😀
Do TesTeqecka
„Zapewniam Was, że to urządzenie jest widoczne bez okularów.”
Powiedz to dowolnemu kretowi, TesTeqecku.
A jesce a propos słów z Twojego bloga: „Umowa jest jak parasol – sięgasz po nią, kiedy pada deszcz, a nie wtedy, kiedy świeci słońce”, to akurat jo w cas dyscu parasola nie potrzebuje. Bo co jo? Z cukru jestem? Natomiast w cas upałów straśliwyk – o, wte byk parasolem nie pogardził 😀
Do Basiecki
„Po co zagracać mieszkanie gdy można elegancko i funkcjonalnie meblować głowę?”
Za to gatunków moli przybędzie. Bo do tej pory w tej dziedzinie był znany jeden ino gatunek – mól ksiązkowy. A teroz zanosi sie na to, ze bedzie mól kindlowy, mól kobowy, mól onyxowy… A w Twoim, Basiecko, wypadku – jeśli nic mi sie nie pokiełbasiło – mogłaby być mowa o molu galaxowym 😀
Do Anecki
„Ksiazke musze sobie powachac,pomacac”
O! To tak jak jo i kot mojej gaździny! Ino z podziałem na role – ja bardziej muse ksiązke obwąchać, a kot bardziej pomacać.
„Noge nosze na temblaku”
Ooooj! 🙁 No to Smadny Mnich za zdrowie Twojej nogi, Anecko! 😀
Do Original_Replikecka
„Pawłow odkrył istnienie odruchu warunkowego”
Co Pawłow odkrył, a cego nie odkrył, to chyba najłatwiej byłoby ustalić TesTeqeckowi, bo słysołek, ze jego wnucka zyje w Warsiawie (wnucka pona Pawłowa, nie TesTecka ocywiście).
„Kupiłem sobie drona, bo tu w TX sprzedają je na każdym rogu.”
W TX drony na kozdym rogu? No to wreście zrozumiołek, jakim cudem w owym TX, na potokiem San Jacinto, zbieranina pod wodzom Sama Houstona zdołała pokonać potęznom regularnom armie pona generała Santa Anny. Dzięki dronom! 😀
Do Wawrzecka
„Jeszcze w latach 70-tych XX wieku książka była tania”
Teroz tez mozno by uznać, ze ksiązka jest tanio, ale po jednym warunkiem – ze porówno sie jej cene z cenami publikacji Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Bo te syćkie publikowane przez PKN normy to som zwycajne drucki na dwajścia-trzydzieści stron (podejrzewom, ze wydrukowane na zwykłej laserówce), zsyte zwycajnym biurowym zsywacem, a kostuje to – o, Jezusicku! – po pare stówek! 😀
Owczarku! Kradzione lody? SUPER! Nie tuczą!
A z tym parasolem, to masz rację. Jakoś zafiksowałem się na deszczu. 🙂
Owczarku,
Piszesz, ze Cheryl Crow, swiarna Cheryl Crow, bedzie wystepowala w Woodinville. To na pewno bedzie pikny wystep. Bardzo mozliwe, ze ten wystep bedzie na terenie jednej ze znanych winnic. 🙂
Jesli chodzi o autostrade do (z) Honolulu to poczatek tej autostrady juz jest. Zgodnie z konwencja nazw autostrad, autostrada na wyspie Oahu nazywa sie I-1. „I” oznacza interstate. Przyznaje Owczarku, ze Twoja wizja przyszlych projektow nie zna granic. 🙂
Na zdjeciu znak I-1 na Hawajach.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/Signs?noredirect=1#5170014546967169666
Alicja,
Bardzo mozliwe, ze w czwartek po poludniu minelysmy sie na I-5. Wy na polnoc w kierunku Vancouver, my na poludnie do Lake Quinault. 🙂
Ostatnie kilka dni spedzilam nad jeziorem Quinault. Jest to miejsce Quinault Rain Forest. Jest to jeden a kilku „rain forest” na polwyspie Olympic Peninsula.
Zrobilam kilka zdjec drzew i dolaczylam muzyke. Muzyka jest w wykonaniu Rona Yellow Robe Walsh z albumu „Voice of the trees”.
Chcialam pokazac intensywne piekno tego terenu. Wedlug oficjalnych danych rosna tu najwyzsze i najwieksze cedry (Western Red Cedar, Yellow Cedar), Cykuta (taka polska nazwe podaje google), po angielsku hemlock, Mountain Hemlock i Western Hemlock. Najwiekszy swierk (Sitka Spruce) i najwieksze jodly (Douglas Fir).
Ten teren jest nazywany „Valley of the Rain Forest Giants”, czyli dolina lesnych (rain forest) olbrzymow.
Wilgotny i lagodny klimat bardzo odpowiada tym drzewom, ktore wyrastaja do monumentalnych rozmiarow.
Moja kamera nie oddaje wielkosci tych drzew, ale moze chociaz czesciowo moge sie podzielic bogactwem flory Quinault Rain Forest.
Na zdjeciach widac, ze przewrocone drzewa sa miejscem dla nowych mlodych drzew.
Drzewa z Olympic Peninsula „rain forests” ustepuje rozmiarem tylko sekwojom (redwoods i sequoias) z polnocnej Kalifornii.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/QuinaultRainForest#6160414269087679218
@Orca: Wygląda jak nasza Puszcza Białowieska, tylko drzewa trochę większe. Kto mieszka w Polsce, nie musi lecieć za ocean, żeby poczuć klimat dziewiczego lasu. A kto nie był w Białowieży, niech się wstydzi! http://biz.blox.pl/2013/06/Zubra-mozna-spotkac.html
Owczarku,
cytuję „GALAXY Tab3 Lite SM-T110” 😮 😉
Gospodarzu
chyba masz cichego wspólnika. Napisałem kilka zdań po kom TesTeq’a191, poczekałem aż pojawią się na ekranie i zamknąłem klapę.
Rano patrze, a tu cosik tego komenta zżarło i to bez musztardy.
Nie wiem, gdzie tego wspólnika szukać – W Arizonie czy koło młaki; z moim węchem nie poradzę.
Albo to wujek Gugiel mnie nie lubi, bo jak ostatnio wysyłam swoją pocztę z tlen’u, to najpierw każe mi zgadywać, który wyraz z czterech nie pasuje do reszty, a potem i tak nie zawsze wyśle (ekranik: „Coś długo się zastanawiałeś”).
Orca
Dzięki za właściwe tłumaczenie nazw drzew. Często gatunki pokrewne różnią się np pokrojem liści i już kłopot z rozpoznaniem.
Przy okazji – wokół Kanionu Colorado rożnie piękna brzoza, która się jesienią wybarwia na żółto, inaczej niż europejskie brzozy. Ma też większe liście, sercowate. Czy to brzoza aspen?
Thank You from the mountains.:)
orginal_replica
15 czerwca o godz. 21:53 183198
Nie znam odpowiedzi na Twoje pytania. Znam sie troche na drzewach, krzewach i roslinach ktore nas otaczaja, tak zwane „native plants”, czyli flora, ktora rosnie na tutejszych terenach.
Widze brzozy na terenach nisko polozych, przewaznie w okolicy rzeki, strumyka lub jeziora. Moze zalaczona strona bedzie pomocna. Jest to baza danych „northwest native plants”, czyli roslin rosnacych na terenie Pacific Northwest. Klimat jest lagodny i wilgotny.
Jesienia kolor lisci tej odmiany brzozy zamienia sie na zolty.
http://www.nwplants.com/business/catalog/bet_pap.html
Orca
Super! Dzięki !
To są właśnie drobne radości mojego życia.
Umieć coś nazwać natywnie. Nie urodziłem się tu, nie zamieszkam (ubezpieczenie), ale lubię bywać ze świadomością, że wiem , co mnie otacza.
Tę brzozę jeszcze obejrzę w 2016 roku, wtedy może mi pomogą koledzy dendrolodzy z Kórnika.
Teraz mam akurat możliwość obserwowania powodzi w TX – komu się to ostatnio przytrafiło? I le lat temu?
.
A teraz zdjątko ku wesołości;
https://pbs.twimg.com/media/CHkRFBqXAAAKk6W.jpg
Kto sobie potrafi wyobrazić POTUS klęczącego przed facetem w białej sukience i całującego go w rękę???
Tylko Polak!
Reszta ma w tym momencie wymioty.
Dla mnie jest to krepujacy widok osoby calujacej w reke kogokolwiek. Wystarczy podac reke.
Dobra wiadomosc jest taka, ze calowany ze zdjecia robi porzadki w domu. Dzisiaj przeczytalam artykul na stronie reuters.com o przestepstwach arcybiskupa Wesolowskiego. Mam nadzieje, ze to jest poczatek wysylania tych panow do wiezienia. Nie interesuje mnie, czy oni pojda do piekla. Do hereśtu to nie łaska?
http://www.reuters.com/article/2015/06/15/us-vatican-wesolowski-abuse-idUSKBN0OV19920150615
To na dzisiaj tyle.
Nie bardzo wierzę w te porządki, za dużo rzeczy zostaje po staremu.
Do TesTeqecka
„A kto nie był w Białowieży, niech się wstydzi!”
No to Orecka, jako widać – była. Ino, ze trza bocyć, ze Białowieża to po angielsku – Olympic Peninsula 😀
Do Orecki
„Na zdjeciu znak I-1 na Hawajach.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/Signs?noredirect=1#5170014546967169666 ”
I od rozu widać róznice między kontynentem a Hawajami. W kontynentalnej cynści USA wierchuje hasło GO WEST, a na Hawajak – TO WEST 😀
Do Basiecki
„cytuję “GALAXY Tab3 Lite SM-T110”
No… Gugiel mi podpowiadoł 😀
Do Original_Replikecka
„Albo to wujek Gugiel mnie nie lubi”
Sprawdziłek w spamak – nic nie nolozłek. Więc to racej Łotrpress zawinił, a wujka Gugla tym rozem mozno chyba ocyścić z zarzutów 😀
Do Hortensjecki
„Nie bardzo wierzę w te porządki, za dużo rzeczy zostaje po staremu.”
Polsko specjalizacja – bycie bardziej papieskim od papieza i robienie tego, cego nie wymago ani protokół dyplomatycny, ani zodne z dziesięciu przykazań Pona Bócka, ftóry – jak podejrzewom – piknie sie uśmioł na widok zestawienia tyk dwók fotek 😀
TesTeq
14 czerwca o godz. 12:48 183188
Alicja-Irena pisze: jeszcze jedno – jeżeli Ty robisz sobie z blogu Owczarka obserwacje na temat bywalców tego blogu, i jacy oni są, to…wstrzymam komentarz od siebie.
1. Po pierwsze czytam wpisy Owczarka i do nich się odnoszę. Po drugie dyskutuję z innymi komentatorami.
2. Buda nie jest dla mnie serwerem udostępnianym przez Owczarka po to, żebym opisywał swoje życie i przemyślenia. Do tego służy mój blog: http://biz.blox.pl/html . Serdecznie zapraszam. 😉
——————————————
Z tego wynika, że na blogu nie powinnam opisywać zdarzeń ze swojego życia, w ogóle niczego, powinnam mieć do tego własny blog. Tak próżna nie jestem, że mam aż tyle do powiedzenia, by mieć własny blog 🙄
Co nie znaczy, że jak ktoś ma własny blog, to jest próżny, Boże broń, tylko…ja tego nie potrzebuję i na blogu Owczarka od lat wypowiadam się tak samo o tym, co aktualnie się przewija w moim życiu. Nie przypominam też sobie, żeby Owczarek określał, co można, co nie można napisać w Budzie. Ja piszę to dla osób, które czytają moje marne wpisy.
To prowda. Nigdy nie określołek ani nie narzucołek ograniceń co do tematyki komentorzy. Jeśli juz jakiesi ogranicenia tutok som, to dotycom one nie doboru tematów, ba pewnego poziomu kultury w dyskusji. Ba jakosi mom to scynście, ze ci, co – na dłuzej lub krócej – do Owcarkówki zaglądajom, prawie wse trzymajom sie tego poziomu. No, roz zdarzyło sie, ze zlikwidowałek jeden komentorz dlotego, ze był wyjątkowo chamski i zawieroł paskudne pomówienia wobec jednego z gości mojej blogowej budy. Ale to sie zdarzyło jeden jedyny roz 😀
Owcarku !
A jakby ten postulat pewnego poziomu dyskusji rozszerzyć o podstawowe zasady logiki? Może za wysokie wymagania, ale…
Bo czytam u przedmówczyni :
„1. Z tego wynika, że na blogu nie powinnam opisywać zdarzeń ze swojego życia, w ogóle niczego, powinnam mieć do tego własny blog. 2. Tak próżna nie jestem, że mam aż tyle do powiedzenia, by mieć własny blog.
3. Co nie znaczy, że jak ktoś ma własny blog, to jest próżny, Boże broń…”
Zaczyna się przypisaniem TesTeq’owi wniosku, którego TesTeq nie wyraził ( zdanie 1.).
Zdanie 2. – to wystawienie negatywnej oceny osobom – autorom blogów – niejakiemu TesTeq’owi, Owcarkowi Podhalańskiemu i paru tysiącom innych – za to, że piszą swoje blogi. Ani słowa o ich treści. Wydaje mi się, że przymiotnik „próżny” nie daje się stopniować i pełni tu rolę kwantyfikatora dużego. Podobnie – nie można być „trochę próżnym” jak i „trochę w ciąży”.
Zdanie 3. – zaprzeczenie swojemu własnemu zdaniu nr 2. I jeszcze jakieś Boże ma bronić – nie wiadomo przed kim?
Muszę się przyznać, że przejście ze zrozumieniem przez taki tekst wywołuje u mnie olbrzymie wibracje umysłowe. Podstawówkę skończyłem, a nawet po trzecim przesylabizowaniu nie rozumiem o co biega.
Jest, co prawda, na końcu wypowiedzi bardzo prawdziwy element samooceny, ale nie ukrywajmy – w kontekście zdań poprzednich nie wnosi on odkrywczych treści lecz mógłby świetnie służyć jako streszczenie całej wypowiedzi.
@orginal_replica: Czyli co? Owczarek ma zająć stanowisko dotyczące logiki komentarzy? To znaczy ma powiedzieć, czy brak logiki znajduje się poniżej „pewnego poziomu kultury w dyskusji”, czy też ogórkowa z ryżem? 😀
TesTeq
Znowu trafiłeś w punkt.
Wymagania formalne trudno stawiać, może wystarczyłby apel o przeczytanie własnego tekstu przed naciśnięciem „opublikuj”?
I jako sprawa do przemyślenia – czy w PL kultura i logika wypowiedzi muszą często zajmować przeciwstawne pozycje?
Logika z założenia nie pogarsza kultury wypowiedzi.
Czy kultura wypowiedzi może dopuszczać gwałt na logice?
Ale to chyba jest zbyt uciążliwe do rozstrzygnięcia w gorące lato 🙂