Western z Penkom w roli głównej

W łoński wtorkowy poranek wylegiwołek sie beztrosko na holi. Zapachu wilków nika nie było cuć, zodnej z owiecek nie przychodziło do głowy, coby oddalać sie od stada, więc piknie mozno se było na takie leniuchowanie pozwolić. Nagle… uwidziołek biegnącom ku mnie krowe mojej gaździny.

– Malina! – wykrzyknąłek, bo tak właśnie było tej zywinie na imie. – Krucafuks! Co ty tutok robis?
– Ratujcie, krzesny! Ratujcie! – zawołała Malina na mój widok.
– Kogo ratować? – Zerwołek sie na równe nogi. – Wos? Gaździne? Kogosi inksego we wsi?
– Trza ratować Penke! – usłysołek w odpowiedzi.
– Penke? A fto to taki? – spytołek.
– To wy nic nie wiecie? – zdumiała sie Malina. – Przecie nawet w telewizji o tym godali.
– Ale jo tutok nimom telewizora – zauwazyłek.
– Ba mocie internet – odparła Malina. – Dlotego myślałak, ze wiecie, ze Penka to bułgarsko krowa, zyjąco blisko granicy z Serbiom. No i ostatnio zdarzyło sie tak, ze bidocka zabłądziła i posła na serbskom strone. Kie wróciła do domu – okazało sie, ze bułgarskie słuzby sanitarne fcom jom zabić.
– Zabić? Za co? – nie barzo rozumiołek. – Za to, ze hipła se do kraju obok?
– Cało bida w tym – rzekła Malina. – ze kie jakosi zywina dostonie sie na teren Unii Europejskiej bez wymaganyk dokumentów – to zgodnie z unijnym prawem musi zostać uśpiono. A Penka, idąc do pozaunijnej Serbii, a potem wracając do Bułgarii – wkrocyła na teren Unii.
– Na mój dusiu! I to prawo obowiązuje nawet wte, kie zywina opuści Unie ino na małom kwilecke? – spytołek.
– Okazuje sie, ze tak – uświadomiła mnie Malina. – O, Jezusicku! Bidny właściciel Penki jest załamany. Ale nic nie moze poradzić, bo te sakramenckie urzędasy som nieubłagane. Godajom, ze przepisy to przepisy i ślus.

No krucafuks! Faktycnie, jako ten zbójnik – cułek, ze mom obowiązek pomóc. Wiem, wiem, tysiące krów furt ginie w róznyk rzeźniak, więc ftosi mógłby spytać, cemu akurat miołbyk ratować te jednom bułgarskom krasule? Ba jo wom powiem tak: jestem psem, jestem przedstawiecielem rzędu drapieznyk, no i niestety tak wyryktowany jest ten świat, ze my drapiezniki tyz zabijomy. Z róznyk powodów – casem dlo zdobycia jedzenia, casem w walce o tereny łowieckie, casem w sarpacce o śwarnom ponne… Ale zabijać tylko i wyłącnie po to, coby biurokracji stało sie zadość? Na mój dusiu! Cosi takiego to tylko u wos ludzi jest mozliwe.

Zacąłek myśleć, jakom by tutok wyryktować piknom zbójnickom akcje ratunkowom. W końcu pedziołek Malinie tak:
– Słuchojcie, krzesno. Pohybom w Tatry, ku Marynie Krywaniec i popytom jom, coby sprowadziła mi ze dwa abo trzy niedźwiedzie. Wroz z tymi niedźwiedziami udom sie do nasej wsi, tamok porwiemy Felka znad młaki i zabieremy go do samiućkiej Bułgarii.
– Felka do Bułgarii? – zdumiała sie Malina. – Ale po co? Na wcasy?
– Po całej akcji, to niek on se tamok ostoje na wcasak, jeśli zefce. – Oześmiołek sie. – Ale najpierw, kie juz sie tamok nojdziemy, to niedźwiedzie zachowajom sie tak, jakby postanowiły rozsarpać Felka na kawałecki i pozreć. Kie Felek juz bedzie myśloł, ze znikąd nimo ratunku, to nagle… Penka, ftórom zawcasu wtajemnice w swój plan, piknie przybędzie niby to z odsiecom. Niedźwiedzie udadzom, ze przestrasyły sie rozjusonej krowy i pouciekajom. A wte Felek bedzie Pence piknie wdzięcny, bo bedzie przekonany, ze ocaliła mu zycie. I zaroz uzyje swoik syrokik mozliwości, coby zapobiec zabiciu bidocki.

Malina wciągła powietrze w swe wielkie krówskie nozdrza, a zaroz potem wydmuchała je z takom siłom, jakiej sam holny by sie nie powstydził.

– Nie mocie inksyk pomysłów? – spytała.
– Pare jesce mom – pedziołek. – Ale ino w tym jednym nie widze zodnyk słabyk punktów.
– Cóz – pedziała Malina. – W takim razie trzymom kciuki… yyy… to znacy – trzymom swe przednie racice za powodzenie wasej akcji.
– Nie musicie nic trzymać – stwierdziłek. – Jako pedziołek, ten plan nimo zodnyk słabyk punktów, więc nimo prawa sie nie udać. Niekze ino wykrodne z bacówki laptopa, coby sprawdzić, jak do tej Penki trafić.

No i wykrodłek laptopa nalezącego do Staska Kowanieckiego, jednego z juhasów mojego bacy. Otworzyłek se Gugle i wpisołek: ‚krowa Penka”. Zacąłek przeglądać to, co mi sie tamok wyświetliło. I nagle zawołołek do Maliny:

– Krzesno! Naso akcja juz nie jest potrzebno.
– Jak to nie jest potrzebno? – spytała Malina, po kwili… zrobiło jej sie słabo. – O, Jezusicku! A więc jest juz za późno? Zabili bidnom Penke!
– Wręc przeciwnie – pedziołek. – Posłuchojcie ino.

I zacąłek cytać na głos to, co nolozłek w takim internetowym pisemku AgroFakt: Historia zwierzęcia błyskawicznie obiegła międzynarodowe media. Absurdalnemu prawu sprzeciwiają się politycy i dziennikarze z całej Europy. James Rothwell, redaktor brytyjskiego dziennika „The Telegraph”, zorganizował nawet specjalną petycję do Parlamentu Europejskiego.

– A teroz, krzesno – pedziołek – przecytom wom najwozniejse: W poniedziałek, 11 czerwca pojawiła się oficjalna informacja o ocaleniu życia ciężarnej Penki. Ostatecznie petycję podpisało niemal 31 tysięcy osób. Jej twórca, dziennikarz James Rothwell, oficjalnie podziękował wszystkim zaangażowanym – w tym Paulowi McCartneyowi z legendarnej grupy The Beatles.

Uff! Cyli syćko potocyło sie jak w klasycnym westernie: byli ludzie i były krowy (no, jedno krowa, ale mniejso z tym), była tyz dziko granica (wprowdzie nie hamerykańsko-meksykańsko, ino bułgarsko-serbsko, ale niby w cym ta drugo miałaby być gorso od tej pierwsej?), no a przede syćkim – była walka dobra ze złem, ka dobro pocątkowo zdawało sie być bez sans, ostatecnie jednak piknie zwycięzyło. Haj.

I cóz. Malina opuściła mnie wkrótce. Musiała pohybać w dół, bo pocuła, ze za niedługo bedzie potrzebowała popytać gaździne o wydojenie. A poza tym pilno jej było, coby przekazać krowom we wsi te barzo dobrom nowine w sprawie Penki. Następnego dnia jednak znów przysła ku mnie. I poinformowała, ze krówski ród ukwalowoł, coby tym syćkim 31 tysiącom ludzi, ftórzy podpisali te piknom petycje pona Rothwella, nadać tytuł honorowego kowboja. Cy faktycnie oni syćka na to zasłuzyli? Na mój dusiu! A ftóz bardziej niz krowa nadoje sie do orzekania, fto jest kowbojem, a fto nie? Jeśli więc znocie kogosi spośród tyk 31 tysięcy obronców siumnej bułgarskiej zywinki, to piknie dojcie mu znać o tym wielce zascytnym tytule. Ze to jest wielki zascyt – w to nie wątpie, bo przecie cłowiek to brzmi dumnie, ale kowboj – jesce dumniej. A to dlotego, ze kowboj to tyz cłowiek – ale dzielniejsy.

A jeśli podcas najblizsyk wakacji pojedziecie na wieś, napotkocie jakiesi krowy i odniesiecie dziwne wrazenie, ze one… tak jakby nuciły cosi w stylu Yellow Submarine abo Yesterday – nie myślcie, ze słuch płato wom figle i nie hybojcie do zodnyk laryngologów. Bo takie nucenie bedzie oznacało ino telo, ze krowy wyrazajom swoje uznanie dlo pona Paula McCartneya – współtwórcy tyk dwók piosnek, a zarozem współwybawcy sympatycnej Penki. Muuu i hau!

P.S.1. Jeśli ftosi fce uwidzieć hyrnom Penke na filmiku, to uwidzi na przikład tutok. Materiał, jak widać, powstoł, kie jesce nie było wiadomo, cy Penka ocaleje. Teroz na scynście mozno to juz oglądać na spokojnie 🙂

P.S.2. W najblizsy poniedziałek, 18 cerwca, piknie tutok świętujemy, bo bedom imieniny Misieckowe. Zdrowie Misiecka 🙂

P.S.3. A potem we cwortek – 21 cerwca – podwójnie świętujemy, bo momy wte i Aleckowe, i Alseckowe imieniny. Zdrowie Alecki i Alsecki! 🙂