Jak mojo gaździna pomogła ponu Tuskowi
Zatonie, zatonie piórecko na wodzie,
Ale nie zaginie nuta o ślebodzie.
Te ulubionom pieśń jegomościa Tischnera przybocyłek w poprzednim wpisie. Ba w łońskom niedziele… na mój dusicku!… ta nuta zagrała tak głośno, ze nie ino nie zaginęła, ale jesce sprawiła, ze to pikne ba delikatne piórecko polskiej demokracji nagle przestało tonąć i piknie wypłynęło na wierch! Tak więc teroz zycmy se ino, coby wartko nastały nom nudne casy z nudnym rządem. Bo jak to kiesik zauważył pon Konjo – dobry rząd to taki rząd, ftóry jest nudny.
Ale jak w ogóle do tego dosło, ze śleboda tak piknie zawierchowała? Ano… potela nic nie godołek, coby nie zapesyć. Ale teroz moge wom juz syćko piknie opowiedzieć.
No więc, moi ostomili, jakisi cas temu zajechało pod nasom chałupe auto, ftórego nigdy jesce u nos nie widziołek. A z tego auta wysiodł… o, Jezusicku! Pon Tusk! Pon Donald Tusk we własnej osobie! Co go sprowadzało ku nom? Nie musiołek długo cekać, coby się dowiedzieć.
Niespodziewany gość podeseł do drzwi chałupy i zapukoł. Otworzyła mu mojo gaździna.
– O, Jezusicku! Pon Tusk! Pon Donald Tusk we własnej osobie! Co wos sprowadzo ku nom, panocku? – spytała gaździna, nawet nie zdając se sprawy, ze właśnie mnie splagiatowała.
– Dzień dobry – przywitoł sie pon Tusk. – Nie dziwię się, że jest pani zaskoczona. Ale pewni moi współpracownicy podpowiedzieli mi, że właśnie w tym domu mieszka bardzo sprytna gaździna. Tak sprytna, że może szalę zwycięstwa w wyborach przechylić na korzyść demokratycznej opozycji. Czy to pani właśnie jest tą gaździną?
– Cy jo wiem? – odpowiedziała gaździna pytaniem na pytanie. – Spryciorek to jest w tej wsi wiele. I jesce jeden sprytny biznesmen, chociaz beskurcyja straśno. Ale…
Gaździna zamyśliła sie. A po kwilecce rzekła:
– Wiecie co, panocku? Jo chyba wiem, jak wom pomóc. Musicie ino wrócić do tej Warsiawy, siednąć tamok pod Urzędem Rady Ministrów i zacąć straśnie głośno płakać. A kie spytajom wos, cemu tak płacecie, to powiedzcie, ze przyjechaliście ku mnie po rade, jak wygrać wybory, ale jo nie fciałak wom pomóc, bo jestem za PiS-em.
Pon Tusk podrapoł sie po głowie.
– I to miałoby sprawić, że wygramy? – śpekulowoł. – Poza tym jest jeden problem. Obawiam się, że nie umiem zapłakać ot tak, na zawołanie.
– Jest na to rada – pedziała gaździna.
Pohybała do kuchni, ukroiła tamok plasterek oscypka wyryktowanego przez mojego bace i wręcyła ponu Tuskowi.
– Panocku – pedziała – kie nojdziecie sie pod tym URM-em, zjedzcie tego oscypka. I telo. Od rozu rozpłacecie sie piknie.
– Od zjedzenia oscypka miałbym się rozpłakać? – pon Tusk był zdziwiony coroz bardziej. – Czy mógłbym prosić o jakieś dodatkowe wyjaśnienia?
– Skoda na to casu, panocku. Rusojcie w droge i zróbcie ino to, o co wos pytom. A jo juz zajme sie całom reśtom – rzekła gaździna zdecydowanym tonem. A ponu Tuskowi cosi mówiło, ze ta staro górolka wie, co godo i ze worce jej zaufać.
No i wrócił sie do Warsiawy. Pohyboł pod Urząd Rady Ministrów i zjodł tego oscypka przywiezionego z mojej wsi. Heeeej! Alez to było smakowite! Jak kozdy serecek wyryktowany przez mojego bace. Pedzieć „niebo w gymbie” – to nic nie pedzieć. No ale – jako juz wiecie – to był ino jeden plasterek. I ponu Tuskowi tak sakramencko przikro sie zrobiło, ze nimo juz ani kapecki więcej tak cudnego przismaku… ze sie zwycajnie rozpłakoł. Płakoł jak bóbr! Bajuści.
Zaroz z tego Urzędu wyseł taki jeden barzo wozny pon. Znocie go na pewno, bo wiele rozy pojawioł sie on w róznyk telewizjak. No i ten pon tak rzekł:
– Panie Tusk. Nie często ze sobą rozmawiamy, ale zobaczyłem pana przez okno i… po prostu nie mogę się powstrzymać, żeby o to nie zapytać: dlaczego pan tak beczy?
Pon Tusk juz mioł pedzieć prowde… ba w ostatniej kwili przybocył se, co mu gaździna godała.
– Jak tu nie płakać! – załkoł. – Pojechałem do pewnej wsi pod Turbaczem, do takiej jednej gaździny, która wie, co trzeba zrobić, żeby wygrać wybory. Ale ona nie chciała mi pomóc, bo powiedziała, że jest za PiS-em. Chlip, chlip…
– Ach, tak! – wozny pon zachichotoł po cichutku i zatorł ręce. – Wie pan co? Nam ta gaździna nie jest do niczego potrzebna, bo my i tak te wybory wygramy. Ale tak z czystej ciekawości spytam – jaki jest adres tej gaździny?
Pon Tusk nie do końca był pewien, cy dobrze robi cy źle, ale podoł chłopu ten adres.
Krucafuks! Juz następnego dnia rano ten cłek nolozł sie w nasym obejściu. Przyznoje, ze zdziwiłek sie straśnie, kie go uwidziołek. Za to mojo gaździna – sprawiała wrazenie, ze nie zdziwiła sie ani kapecke.
– Witam, dobra kobito – pedzioł wozny pon. – Słyszałem, że był tu u was ten ryży Niemiec Tusk, ale odprawiliście go z kwitkiem, bo popieracie nas, a nie jego.
– To prowda – skłamała gaździna. – Niek zyje pon prezes! Niek zyje jego kot! I precki z tymi syćkimi zdradzieckimi mordami, co zamiast słuchać nasego prezesa, wolom słuchać Brukseli!
– Podobacie mi się – stwierdził wozny pon. – Przy następnej wypłacie trzynastej i czternastej emerytury osobiście dopilnuję, żeby wam te emerytury policzono podwójnie.
– O, jak piknie! – zawołała gaździna. – Bo jo syćkie swoje emerytury odddoje ojcu dyrektorowi. A jak bedom one wyzse – to i ojciec dyrektor bedzie mioł więcej dutków na te swoje syśkie wspaniałe dzieła.
– Naprawdę coraz bardziej mi się podobacie – pokwoilł gaździne wozny pon. – No ale przejdźmy do rzeczy. Czy to prawda, że wiecie, co trzeba zrobić, żeby wygrać wybory?
– Ano wiem – odparła gaździna. – To barzo proste. Musicie jak najwięcej gwarzyć o złym Tusku. Musicie furt godać, ze ten Tusk słuzy Berlinowi, ze jak dojdzie do władzy, to zabiere Polakom syćkie dutki, a na emeryture będzie pozwaloł przejść dopiero na pięć minut przed śmierzciom.
– Ale my to wszystko przecież robimy – zauwazył wozny pon. – Tak właśnie gadamy.
– Za mało! – odpowiedziała gaździna. – W wasyk wypowiedziak słowo Tusk pado ino dwanoście rozy na godzine. No, moze dwajścia. A to powinno być co najmniej dwieście rozy na godzine!
– Dwieście razy na godzinę musi u nas padać słowo „Tusk”?
– Co najmniej – odrzekła gaździna. – Im więcej, tym lepiej.
– No dobrze – pedzioł wozny pon. – Skoro dzięki temu mamy wygrać – postaramy się.
I wrócił ten cłek do Warsiawy. Co z tej jego wizyty wynikło? Ano to, ze kie przez stolice seł wielki Mars Miliona Serc, to w tym samym dniu w katowickim Spodku była konwencja partii rządzącej. I kielo rozy padło tamok słowo „Tusk” – tego nifto nie zlicy. Ba Tusk Tuska Tuskiem tamok poganioł. Tusk to, Tusk tamto, Tusk siamto, Tusk owamto… Po tej konwencji, jaz do dnia wyborów było tak samo – partyjni koledzy woznego pona furt godali ino o złym Tusku. A skutek był tego taki, ze ludzie mieli coroz bardziej dosyć takiego godania. Tak barzo dosyć, ze coroz mniej im sie fciało na te partie głosować. I kie wreście przyseł dzień wyborów – okazało sie, ze tym tuskowaniem zrazili juz do siebie zbyt wielu Polaków, coby móc wygrać. No i przegrali. I ślus. Za to pon Tusk – kie idzie o licbe zdobytyk głosów – pobił syćkie rekordy.
Krucafuks! Wozny pon… nie mógł sie darować, coby znów nie przyjechać do mojej gaździny i jej nie wygarnąć:
– Aleś nam doradziła, kobito! To gadanie w kółko na okrągło o Tusku miało nam pomóc – i co? Nie pomogło, tylko zaszkodziło!
– A, to jo wos straśnie przepytuje, panocku – pedziała gaździna udając wielkie zakłopotanie. – Jo juz staro jestem i nienajlepiej słyse. Jo zrozumiałak, ze mom pomóc wom te wybory przegrać, a nie wygrać.
– Co takiego? Przegrać? A niby dlaczego mielibyśmy chcieć je przegrać?
– No, pomyślałak, ze po ośmiu rokak to wy już mocie dosyć rządzenia i fcecie se odpocąć.
– Postradałaś zmysły, kobito? Naprawdę myślałaś, że nie chcemy kolejnego zwycięstwa?
Mówiąc to, chłop zrobił tak sakramencko głupiom mine, ze… kie jom uwidziołek, to zwycajnie zacąłek turlać sie po podwórku ze śmiechu. Hahahaha! Turlołek sie od chałupy do mojej budy i nazod od budy do chałupy.
– Eee… – wybąkoł wozny pon – nie znam się zbytnio na psach. Ale czy dobrze mi się wydaje, że ten wasz owczarek właśnie śmieje się ze mnie?
Tutok… gaździna nie wytrzymała i tyz parskła śmiechem. A wozny pon… chyba dopiero w tej kwilecce zrozumioł, ze on, wroz z całom swojom partiom, zostoł przez niom wyonacony.
No i bidok sie załamoł. Siednął na pieńku do rąbania drewna i skrył głowe w rękak.
– Wszystko straconeee! – zawył. – Miała być trzecia kadencja, miał być Budapeszt w Warszawie, kolejne posadki w radach nadzorczych dla żony, dla szwagra, dla wuja… A tu co? Osiągnąłem tyle, że teraz nie tylko ludzie, ale nawet psy się ze mnie śmieją!
Na mój dusiu! Fudament to straśny. Ani mojo gaździna, ani mój baca nigdy w zyciu by na niego nie zagłosowali. Jo – kieby psy miały prawa wyborce – tyz nie. Ale kie siedzioł teroz taki bidny, to gaździnie i mnie jakosi tak luto sie zrobiło.
Gaździna poklepała chłopa po plecak i przemówiła:
– Nie frasujcie sie, panocku, nie frasujcie. Nie samom politykom cłek zyje. Pockojcie, za kwilecke cosi wom przyniese.
Hipła do chałupy. I zaroz wysła z ksiązkom „Vademecum filatelisty” pona Goszczyńskiego.
– Mocie, panocku, to dlo wos – pedziała gaździna. – Gości u mnie casem taki jeden zapalony filatelista. I roz ostowił tutok te książke, bo pedzioł, ze on zno juz jom na pamięć, ba moze przydo sie komusi inksemu. No i tak se myśle, ze wom sie przydo.
Wozny pon poźreł na ksiązke i tak sie skrzywił, jakby na okładce uwidzioł osiem gwiozdek, a nie zwykły pocciwy filatelistycny tytuł.
– Że niby co? – spytoł. – Mam rzucić politykę i zostać zbieraczem jakichś tam zakichanych znaczków?
– Panocku – gaździna przybrała takom mine, ze jasne było, ze godo jak najbardziej serio. – Moge wom dać moje góralskie słowo honoru – nigdy nie uwidziałak polityka, ftóry byłby choć w połowie tak scynśliwym cłekiem jak ten filatelista.
– A, chyba że tak – pedzioł wozny pon.
No i przyjął ten skromny podarek, podziękowoł i wyjechoł. Co z nim dalej bedzie? Nie wiadomo. Ale jeśli stonie sie tak, ze juz go nifto w telewizji nie uwidzi i ze w ogóle zniknie z zycia publicnego, to wy, ostomili bedziecie wiedzieli cemu – bo całkowicie pochłonęło go jego nowe, podsunięte mu przez gaździne hobby. I ze jest z tym hobby scynśliwsy niz był jako polityk. Hau!
Komentarze
😆 😆 😆
Co prawda ja bym się obawiała sugerować im JAKIEKOLWIEK kolekcjonerskie hobby…
…ale gaździna wie, rzecz jasna, lepiej… 🙄
Akurat przechodziłem obok Waszej chaty (bez tragarzy) kiedy gaździna dawała rady „woznemu ponu (ponowi?)” ze stolicy. Namawiala, żeby to sam właściciel znamienitego kota wszystkie te peany na cześć Tuska opowiadał. 🙂
…sam właściciel znamienitego kota…
Witoldzie, tu się nie mawia „właściciel”… Pod tym blogiem mawia się od lat a nawet dekad „personel kota”… — Jakiegokolwiek, o znamienitych nawet nie wspominając… … … 🙄
😉
Kłaniaj się, proszę, Owczarku nisko Gaździnie w moim imieniu.
Dziękuję Jej bardzo za pomoc panu Tuskowi a tym samym polskiej demokracji.
Wielki kosz kwiatów dostarczy specjalny posłaniec.
Ba, prezesi partii politycznych są personelem obywateli. Dość dotkliwie to ostatnio pokazano…
https://joemonster.org/filmy/125927/Wyborcy_pokazuja_Kaczynskiemu_miejsce_w_kolejce
Wybacz Owczarku za mój komentarz.
Czytałem twoje poprzednie po „nibu” śląsku
felietony.
Twój ten niby śląski jest … okropny i nie zrozumiały.
Ja urodziłem się w Lipinach ( teraz Świętochłowice) i mówię ciągle płynnie po niemiecko/śląsku.
Twoja gwara jest ochydna
Jacyś dziwni górale, opowiadający się za PO? Chyba niezbyt prawdziwi…
@Jacek NH:
Jak jechaliśmy w czasie kampanii 2020 przez Podhale, to plakaty Trzaskowskiego wisiały. Fakt, że mniej liczne niż Dudy, ale wisiały.
Alleż proszę najuprzejmiej – PanaTischnerowa Łopuszna dla naprzykładu:
https://wybory.gov.pl/sejmsenat2023/pl/obkw/1156906:
PiS — 369 głosów,
KO — 328 głosów,
Trzecia Droga — 90 głosów
Lewica — 24 głosy
Pochodzi sobie po miejscach i wynikach, kto ciekaw szczegółów, zwłaszcza po małych miejscowościach… zwłaszcza jeśli znasz ludzi… 🙄
Do Basiecki
„tu się nie mawia ‚właściciel’… Pod tym blogiem mawia się od lat a nawet dekad ‚personel kota'”
Kopirajt – Alfredzicek. Ale jest jesce kopirajt BlejkKocicka – kolega. Z drugiej strony, Basiecko, tak se myśle… skoro pon prezes jest właścicielem i pona prezydenta, i pona (jesce) premiera i syćkik (jesce) ministrów (tutok z kolei: kopirajt – Tanakecek)… to jak jest z tym jego kotem? Jest jego właścicielem cy nie jest? 🙂
Do Witoldecka
„Akurat przechodziłem obok Waszej chaty (bez tragarzy) kiedy gaździna dawała rady ‚woznemu ponu (ponowi?)’ ze stolicy”
Boce, ze widziołek jednego przechodzącego turyste. Skoda, ze nie wiedziołek, ze to Ty, Witoldecku. Zaprosiłbyk Cie wte do nasej kuchni na wspólne wykradanie mojej gaździnie kiełbasy jałowcowej 🙂
Do Jagodecki
„Wielki kosz kwiatów dostarczy specjalny posłaniec.”
Jagodecko, potwierdzom, kosz piknie dotorł! Jo nawet postanowiłek wręcyć posłańcowi pikny napiwek. I kie juz mioł on wsiadać do auta, zeby odjechać, to jo wartko hipłek do kuchni, wykrodłek stamtela wielki kawał jałowcowej, pohybołek ku posłańcowi i połozyłek mu te kiełbase u jego stóp. Posłaniec sie oześmioł, pogłaskoł mnie po łbie, ale kiełbasy nie wziął, ino odjechoł. Nie wiem cemu nie wziął? Moze woloł krakowskom? 🙂
Do PAKecka
„Ba, prezesi partii politycznych są personelem obywateli. Dość dotkliwie to ostatnio pokazano”
Jakze to? Nie rozstąpili sie przed ponem prezesem i nie uklękli przed nim? Skandal!!!! 🙂
Do Somtammecka
„Twój ten niby śląski jest … okropny i nie zrozumiały.”
Ze okropny i niezrozumiały – Twoje prawo, Somtammecku, tak sądzić. Ale… śląski??? 🙂
Do Jacecka
„Jacyś dziwni górale, opowiadający się za PO? Chyba niezbyt prawdziwi”
Basiecka i PAKecek juz odpowiedzieli. Jo moge tutok dorzucić jesce cosi takiego 🙂
Owczarku Drogi, posłaniec jest wegetarianinem 😉
Twoja gwara jest ochydna
Jeżeli już – to przez samo ha…
(Bardzo rzadko koryguję „sieciową” ortografię; nigdy – interpunkcję, składnię, styl… leczczcz… waszą miarą odmierzą wam …oki, łagodniejszą miarą, bo jest tam jeszcze kilka obsuw, 19.10, 15:11… 🙄 )
Do Jagodecki
„Owczarku Drogi, posłaniec jest wegetarianinem”
Aaaa! Cyli trza było wykraść bacy oscypka, a nie od gaździnie jałowcowom. No chyba ze on jest tyz weganinem. Wte pozostałoby zabrać go do lasu na wspólne zbieranie słynącyk na całym Podholu ochotnickik prawdzików 🙂
Do Basiecki
„Jeżeli już – to przez samo ha…”
Bajuści. Samiusieńko. A tak w ogóle barzo mi sie podobo słysany niekany wariant tego słowa: „ohyzda”. Choć w zodnym słowniku jesce tego wariantu nie uwidziołek. Ale jeśli jakisi filolog polski właśnie ryktuje jakisi nowy słownik – to piknie pytom, coby sie i nad tom ohyzdom pochylił 🙂
Somtamm
19 PAŹDZIERNIKA 2023
15:11
Smutny człowieku, tu nie konkurs poprawności gwary śląskiej ani też jakiejkolwiek innej. Pan Owczarek Podhalański tworzy piękną, pogodną, optymistyczną literaturę w takim języku, w jakim mu się chce, Znajdź sobie twórcę, który tworzy w takim języku, w jakim mu się nie chce i na nim się wyżywaj, jak się ma jego chcenie do jego niechcenia. Zdrówka i pogody duszka.
Dokładam do plejlisty:
https://img.joemonster.org/upload/szh/204502632821274Jerzy_Kryszak_Szczes.mp4
Do Studniówecki
„Zdrówka i pogody duszka.”
Bajuści. I zdrówko, i pogoda duska piknie sie przydo. Zarówno Somtammeckowi, jak i nom syćkim 🙂
Do PAKecka
„Dokładam do plejlisty”
Ano… juz cas! I jest tako pikno sansa, ze ten cas wreście prziseł 🙂
No, ale Owczarku z plejlistą jest problem. Rozmawiam z Basią i OK, ustaliliśmy, że ma być triumfująco. „Judyta Triumfująca” Vivaldiego poszła na pierwszy strzał. Ale potem co? „Il Trionfo del Tempo e del Disinganno” Handla? Jakoś smutne przesłanie mimo triumfu w tytule… Co robić? Jak żyć?
—
https://www.youtube.com/watch?v=nYMiNuJJyYM&ab_channel=NCKultury
Basiecko i PAKecku, nie wolno tyz zabocować o najwięksej z najwięksyk pieśni opiewającyk wolność: Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdzie tak WOLNO diszit czieławiek 😀
P.S. Chociaz… nie wyklucołbyk, ze w kraju, ftórego władza tyz furt piknie dbo o wolność swoik obywateli, Korei Bynajmniej-Nie-Południowej, mogły powstać równie pikne utwory kwolące wolność 🙂
Coś w ten deseń?
https://www.youtube.com/watch?v=jYvcdhCbzJw&ab_channel=LarsvonRetriever
PS.
Ale tylko o wolności, która jest, czy o mówieniu „nie” kajdanom i wezwaniu na barykady?
https://www.youtube.com/watch?v=ZQEKf0PAXF8&ab_channel=StudioAccantus
Żeby było fur Deutschland 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=agKE1TuUOuM&ab_channel=MariusM%C3%BCller-Westernhagen
PS.
Choć w sumie nie wiem, czy z taką dawką patosu, to już nie kwalifikuję się na patostreamera?
Straszą w sieci, że skoro opcja niemiecka wygrała, to teraz wszystkie owczarki będą niemieckie O_O
Zastanawiałem się, czy trzeba inaczej szczekać. Jakby co, to jest ściąga:
https://languagepro.com.br/woof-woof-dog-barks-in-different-languages/
Naryktowołeś taki wybór, PAKecku, ze… osiołkowi w złobie dano 😀
„teraz wszystkie owczarki będą niemieckie”
Bajuści. Ba sierzć bedom miały rudom.
„Zastanawiałem się, czy trzeba inaczej szczekać. Jakby co, to jest ściąga”
No to jo zacąłek sie zastanawiać, cemu moi pobratymcy z Bali scekajom bardziej po king-kongowemu niz po psiemu. Zastanawiało mnie tyz scekanie psów irlandzkik. Ba wypiłek se Guinnessa i… zacąłek scekać tak samo 🙂
Poprosiłem AI by namalowała, jak tworzysz, Owczarku, swojego bloga. No ale AI nie zna się ani na rasach psów, ani na Gorcach…
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxKR9rZisT8I8v7VjvUIp3uSc7s1FjKLpXlJXVWylRLmjhEZc0Q8uJgcsBiDFfwlu6UGkne0G8LG1R4j42v3rLxmQXhi7e5co7Z4ZKrMP-XMLPT6K6j8O2E73b1FVssNlekfura0D3wS7oLuumnJ4X7Rv__CmtZsuYPBc-RUXVhLnYGPVoG0JNwP5Om_w/s1024/OIG%20(4).jpg
Poprosiłem ją jeszcze raz. Teraz zaznaczając, że owczarki podhalańskie są białe, no i że ma być w stylu filmu animowanego… Nosz…
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0PRkdWm9VbljDunGYmjqwugnuOuJidedmhjwv59bDFWDIF0ePa6MvUch5OuGiNIdoi0hLjrry5-OjuNffen9dx_7oBJwWAMSNDWwUwhP_Hx2YT33FSYeGV7EapPIil2_BMypEP_nUClWOkh8XSx5JEHJSxSz-wy0uJLk0mO8xdXGeDvh9G9YFlUMeAXU/s1024/OIG.e.jpeg
Deszczowa niedziela, więc jeszcze raz męczę generator AI. Tym razem proszę o wariant „malarstwo renesansowe”:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipev7RdCy8PhGosV4xx3R-Hs3Q5VgQptpUeug25Va_Pv4DDtYw6tyzQ9Vd0uOFowSUQhtI313Uh3-FXYxFqegGQ4z4ppTsWIWJdWTsaq4SoiJYWG3pE-Kk59imIISUWiFXeU09X_r_xBDU9heq6ACxuy1DLZRGfnRUcEKtL1U2iFAqE6-t6ijsDvxGzuQ/s1024/OIG.PpFYJ6I80vd5.jpeg
Ale… dodam jeszcze portret renesansowy, gdy AI odmówiło dodatku z pisaniem bloga:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhodrk4EitIW0PL3XJrTx0lFHdxDwkt2E-zOdFzhaN0jnr_m_J2ANdDDe_sfwvf-F3A9lduEyKs4c0FmWyJa0KdkB0KqEQlqHUXqbM-L8YYDi_XNZb16znta1NFooyo70uxXIHe5QnSSf34Pq9_2b_XudPFLd7Hfv1XoCHY7LX0Fk548mrJPzx2fsNgC1c/s1024/OIG.jpeg
Pikne! Jo se muse w jakimsi pikym albumie to syćko zachować. Dzięki, PAKecku! 🙂
Jak wygląda doroczne (dokładniej – odbywające się 2x w roku) liczenie kozic tatrzańskich ➡
https://portaltatrzanski.pl/aktualnosci/w-tatrach-odbylo-sie-jesienne-liczenie-kozic,5291
Wczoraj niczego w Tatrach nie zliczaliśmy, bo, choć dobrze widoczne – nasze ukochane góry skaliste rysowały się za przeszkodami (drzewnymi i nie tylko) fragmentarycznie jeno…
…lecz i tak wędróweczka była super!!!
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/10/listopad-bywa-idealny-dla-pieszych-wedrowek/
Kiesik, Basiecko, juz zbocowołek te starodownom góralskom piosnke:
Na zielonej perci
Kozica sie wierci.
Kozicko, nie kręćsa,
Strzele ci do serca.
Dzisiok, na scynście, mozno śpiewać inacej, cyli tak:
Nad zielonom perciom
Kozicki sie wiercom.
Spokojnie, kozice,
Bo wos źle police.
A cy listopad jest idealny dlo piesyk wędrówek? Jasne ze tak! Bo wte na ślakak jest puściej. A ze pogoda moze być brzyćko? Phi! Skoro
Franek Gąsienica mógł mieć w rzyci całom powódź, to my mozemy mieć w rzyci brzyćkom pogode 🙂
Nieszczęśnie wyglądają aresztowane kozice…
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifZ3TqZJlZXanYdWSuMQwZrwvc_XoeRJD_R4fwUks-RCrDyg8vBENCaGJoHptysHYLUoibah1UvnyYEXQbkrsXQMDORJ8KrxMp4juvYwk9ABNLvnG2B56bCCnx_pDgoE55_E8S-0jKxvNkIIwo5UAoz_2wnTPSU1Y8eKZGDjaX29-fMdjPrakltpV6xg8/s1024/OIG%20(6).jpeg
Nocheba że tylko do portretu:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBQDP34tkWLtGdSbUEwy0khtEPgRqKbOO0Mfgo_qGOykSfS7iUYdByyie9-0rwu4JrbzuzykDWAnevSi8m1Ez2bfFG1ml6C6SRAZI2JdOUhTQFX8ioRT8bASjIVxSQv_rIMPcNh05AxKiH0U9gIrDcX6WC4RfqmU9bv0yTtAMb5uMZ1FzwS5-LruG3CrI/s1024/OIG%20(1).jpeg
Zatonie, Zatonie — wzdychamy, ochamy i achamy od trzeciego października…
Także na wirtu-wspominki czas już nadszedł (właściwy) 😀
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/12/zaton-i-inne-zachwyty/
Nic więc dziwnego, że fajnie się nam zagląda do obu ostatnich Owczarkowych wpisów 😉 😀 😎
Nb, zaton ma po chorwacku bardzo ładne znaczenia a nawet konotacje… 😎
Do PAKecka
„Nocheba że tylko do portretu”
Bajuści, jeśli ta śtucno inteligencja nie zaklamuje rzecywistości – kozicka bardziej wyglądo na zadowolonom niz zafrasowanom 🙂
Do Basiecki
„zaton ma po chorwacku bardzo ładne znaczenia a nawet konotacje”
Scególnie dlo zatonbierców – co stwierdzom, wychodząc z załozenia, ze guglowy translator mnie nie wyonacył 🙂
Nasz klient, nasz pan — smutniejszej kozicy nie potrafiła wygenerować:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgusasRkoEqtboy_sEO7OSw5bhsDIC72TH8HLFIykHwg75zHl3XrzIVIyD7Mt_7Meyjf_pTXj5UNjLkcFztTSMvek0to1h8-enxGxwQn6Hjx6xaRGn0Yl_M0TgeMDO6B_Ib1YyTynMXwEWWBlqSWisHeNr-OaFoe3Q68FkgFn6f1yZjaCy-YxoUp4TkRi0/s1024/OIG%20(69).jpeg
Owczarku, nie wyonacył tem razem… 🙂
Nb, jako, że zaton to też zatoka – natychmiast się kojarzy ‚when my ship comes in’… 🙄 😀 😮
https://youtu.be/uwyTI0k2znQ 😉
Próbowałem poprosić AI o obrazek z gaździną, ale odmówiło. Tylko podejrzałem jak rozpisała temat, a ja zmieniłem swoje (no bo Ai nie zna wyrażenia „mojo gaździna”):
Wzmocniona (((kobieta-szef))), ubrana w polski góralski strój, udzielająca wskazówek i wsparcia (((mężczyźnie Donald Tusk))), ilustrująca dynamiczną relację interpersonalną między dwiema pozornie odmiennymi postaciami.
Ciekawe, co wygeneruje, jak już pozwoli 😀
Dwa podejścia do tego tematu innej AI. Tej, której nie można mówić „Donald Tusk” i trzeba obejść się słowem „polityk”. Czyli polskie stroje góralskie:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAA3fm059Z3ApNGd_D3-LZAdDdRy0p8FRvti_VNlDpz-NySnfXLhC_mXqBg2PBfMVwuVHzpcChDaZfJ14PtFfisV2Zd9wcLfsIEl2juXHZmnHjW7yorpuQLhHthNWzlB6iKLEytqJkUA0kRmF_nGv_phf1KfMKTBpBt072EEPrCHRF0Qt0GnY2oltOdII/s1024/OIG%20(14).jpeg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTymLupksWnNXVSmc4ZfCP17IYAuJCtADZxQoevXBO4-SS7xfd9e47N96yio4giTj_fUm3-d0qET3EgPOWuM8hj3fvKgaS-N4XbEAa2HEncoa2fuZnN5EtwSGo525_aRb6OvwefRVwwJQCMHBPPG51P0xD80VW01rz0f1cHV-IwNrFR2_JXajMlSUEre8/s1024/OIG%20(15).jpeg
Uff… w końcu wymusiłem. Ale straasznie postarza Tuska. Czy ona dla PiSu pracuje???
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeK0mnJ8zRXdU2qWnPt24thfG7jFsjOdjk9R0SqVmMdneNZSvXr7X4eh0aBoVx3vTnx3-d2gxZoyZ7Qd_srPc9kHGJFWTGLoVy2RumxovwTLVjDBErKUWSbnR-45FZtIJP84dd-AdvG00EwvZqNm4MLC4aLAP277O_cPatJIzB2RYNuOH4tgePrP7c6Zw/s1024/image0_0%20(2).jpg
Do Basiecki
No i hipłaś, Basiecko, z klimatów podhalańskik w szantowo-kantrowe. Ale one ocywiście tyz pikne 🙂
Do PAKecka
Nieźle ta śtucno inteligencja odmłodziła mojom gaździne. Ale moze ta śtucność wie o gaździnie cosi, cego jo nie wiem? 🙂
Góralskie szanty, prosz:
https://www.youtube.com/watch?v=qyM8PA1SMHM&ab_channel=MuzykaJanuszaPilnego-Topic
Cyli mioł racje jegomość Tischner, kie godoł, ze na pocątku wsędy byli ino górole. Bo, jak widać, nawet to całe „What Shall We Do With Drunken Sailor” pochodzi od nasyk góroli 🙂
Poprosiłem o odpowiednie „Stworzenie Adama”, ale AI się włączyły jakieś filtry politycznej poprawności i cała słabą jakość…
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic0vDbaqu2HegobxgFQVCihgiDSjC0ltvnr8-kkHkj4pskVsNcVtbJWu-brkJL2xDdLtWHihO5b46bqSaE1PeQCFlAQGi_NngeqfJLYJigDuX5Qoynu4y631T4wav5vDY04S6yI42wXFafuqzTF933gVvFhWzg1VjuRWsWw-jClkKIwMxGS4iRCaj5k2g/s270/OIG%20(4).jpeg
Ba tutok, PAKecku, zastanawiom sie, cy Michał Janioł nie mógłby oskarzyć tej śtucnej inteligencji o podebranie własności intelektualnej 🙂
Już głowa prawników Gatesa w tym, by nie mógł 😛 Gates ma więcej na prawników, niż Michał Anioł kiedykolwiek miał…
Mam jeszcze taką wersję, co się u Basi na blogu bawiłem:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSKO1idxTk_IolqtOsOE7pz6PSSH6WeEjM5li6AnvfcqWPbYmpyMXxEettMTmaZHWH44oEjkH-2yCvINCzjIxN1a8VeosK8hhsXCh7_Vo8-717cBvo6U9Vn0u0CgEi-kt-dAMfhq1YMx236IVePwkmzd-bkv9RomfDacFerPg4iMjfDOQbjSwHH2mEQxM/s1024/OIG%20(9).jpeg
😀 ❗ 😎