Złoto pod Kotelnicom
Zanim opowiem wom, co mi sie ostatnio przydarzyło, niekze przyboce, co godołek we wpisie z 25 lutego. No więc godołek o tym, ze kie w 1842 rocku Ruscy zrezygnowali z Kalifornii – to po pewnym casie odkryto tamok złoto. Potem w rocku 1867 zrezygnowali z Alaski – i tamok tyz po pewnym casie złoto odkryto. No to skoro dwajścia pare roków temu zrezygnowali z Polski – to znacy, ze i u nos kasi to złoto musi być! Ino ka? Kany go sukać? Tutok na dobry pomysł wpadła Emilecka, ftóro 26 lutego o godzinie 12:02 zaproponowała, coby bacnie obserwować pocynania Felka znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi. Bajuści! Pies wprowdzie mo lepsy węch od cłowieka, ale kie idzie o bogactwo – to najlepsy psi nos nie wycuje tego bogactwa lepiej niz Felek! Więc sprawa powinna być prosto: trza sprawdzić, ka Felek ostatnio jakomsi działke kupił – i tamok właśnie trza ryktować posukiwania.
No i co sie okazało? Ano to, ze w łońskim roku nabył on kawałecek ziemi nad niewielkom wsiom Huba, co to rozciągo sie na dość stromym zbocu południowyk Gorców. Ponizej tej wsi jest Jezioro Czorsztyńskie, śtucne zreśtom, przez ftóre przepływajom wody Dunajca. Nad Hubom zaś – wznosi sie porośnięty zielonymi smreckami wierch Kotelnica.
No i na tym kawałecku ziemi, między Hubom a tym wierchem, Felek wybudowoł pikny pensjonat, ftóry nazwoł „Pod Kotelnicą”. W sumie nieźle se to wymyślił. Bo przy dobrej pogodzie jest stamtela tak pikny widok na Tatry i Spisz, ze fto roz go uwidzi – ten bedzie fcioł tamok wracać i wracać. A kieby wrócił – to byłaby pikno sansa, ze znowu w Felkowym pensjonacie zagości.
Zarozem niedaleko tego miejsca przechodzi cyrwony ślak z Turbacza na Lubań. No i Felek wpodł na pomysł, coby przy tym ślaku postawić drogowskaz do swego pensjonatu. Mioł nadzieje, ze ten drogowskaz bedzie turystów piknie kusił, coby przybywali do niego wroz ze swoimi dutkami. Haj.
To jesce nie koniec Felkowyk inwestycji w tej okolicy. Nad brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego wyryktowoł on wypozycalnie łodzi. A na przysłość planowoł wybudowanie kolejki linowej, ftóro łącyłaby jego pensjonat z tom wypozycalniom.
Heeeeej! Długo by wymieniać, co on tamok jesce planowoł. Ba dlo mnie wozne było jedno – skoro tak barzo zainteresowoł sie tym miejscem, to złoto musiało być właśnie tamok. Najpewniej pod samym pensjonatem – Felek pewnie specjalnie postawił go na piknyk złozak złota, coby postronnym posukiwacom trudniej było do nik dotrzeć. Bajako.
No to skoro juz wyśpekulowołek, kany lezy złoto, nalezało przystąpić do posukiwań. Pohybołek w Tatry i popytołek Maryne Krywaniec, coby przysłała mi do pomocy pare niedźwiedzi. Orlica nie zawiodła – wkrótce zgłosiło sie ku mnie jaz dwanoście wielkik, silnyk miśków z Tater i okolic. Choć zakwycone to one nie były.
– Maryna kazała nom do wos przyjść – pedziały. – Ino po co? Jesce my sie ze snu zimowego porządnie nie wybudzili, a wy, krzesny, juz podobno fcecie nos do jakiejsi roboty fizycnej zagonić.
– Ale jakiej roboty! – odpowiedziołek zakwycony. – Bedziecie sukać złota!
– A, wypchojcie sie – rzekły na to niedźwiedzie. – Na co nom złoto? Ani zjeść go sie nie do, ani wyścielić nim gawry.
– Krucafuks! Wy sie nic a nic, sietnioki, nie znocie na ekonomii! – zawołołek. – Kie nojdziemy barzo duzo złota, to bedzie oznacało wielkie bogactwo! Koniunktura gospodarco bedzie! Prosperity! Rozumiecie? Polska przeinacy sie w kraj mlekiem i miodem płynący!
– Miodem? – niedźwiedzie nagle sie ozywiły. – Trza było tak od rozu! Godocie, ze Polska bedzie krajem płynącym miodem?
– I mlekiem – przybocyłek.
– Mleko to se sami wypijcie, jak fcecie – odpowiedziały niedźwiedzie. – Ale mióóóóóód! O, Jezusicku! Miód! Miód! Na co my jesce cekomy? Biermy sie za sukanie tego złota!
I tym właśnie niedźwiedzie kapecke rózniom sie od wos ludzi: wy łatwo ulegocie gorącce złota, niedźwiedzie – gorącce złocistego miodu. Haj.
Posłek ze swoimi dwunastoma kudłatymi kompanami ku Felkowej hurtowni. Włamali my sie do środka i zabrali stamtela kilofy, latarki i rózne inkse ustrojstwa, ftóre mogły być przydatne do nasyk prac posukiwawcyk. No i udali my sie nad Hube, ku Felkowemu pensjonatowi, ftóry juz za niedługo mioł zostać otwarty.
– Ten teren to jest najnowsy nabytek Felka – pedziołek niedźwiedziom. – I kasi tutok musi być to złoto. Nojdźmy je, zanim ludzie je nojdom.
– Do roboty! – zawołały z zapałem niedźwiedzie. – Niek to złoto jak najsybciej sie nojdzie i niek dzięki niemu jak najsybciej po całej Polsce rozleje sie pikny miód!
Nieopodal zacynoł sie smrekowy las. Posli my do tego lasa i zacęli tamok ryktować podkop. Cierpliwie kopiąc wyryktowali my korytorz, ftóry sięgoł pod sam pensjonat. Potem – oświetlając se miejsce robót latarkami – zacęli my kopać w głąb, ba wartko natrafili na skały. Wte niedźwiedzie chyciły kilofy w swe potęzne łapy i zacęły piknie te skały rozkuwać.
I tak oto prace wykonywane były na dwók poziomak: na górze robotnicy końcyli Felkowy pensjonat, a pod ziemiom – niedźwiedzie sukały złota.
Pensjonat „Pod Kotelnicą” zostoł wreście piknie ukońcony. Tymcasem niedźwiedzie – choć zdołały całkiem sporo skał rozłupać – ciągle nie mogły natrafić na choćby najmniejsy ślad złota. Ba nie załamywały sie. Sukały dalej.
A wcora – do pensjonatu „Pod Kotelnicą” przyjęto pierwsyk gości. Nieftórzy przybyli z zagranicy! Felek uznoł, ze w celak promocyjnyk worce wyryktować dlo tyk pierwsyk gości urocysty obiad na kost firmy. Zaprosił nawet góralskom kapele. I jesce paru redaktorów, coby piknie pokwolili ten nowy obiekt w lokalnej prasie. Postanowiłek póść na te całom impreze, bo byłek ciekaw, jak ona bedzie wyglądała. Jak postanowiłek, tak zrobiłek. Felek, zajęty rozmowom z redaktorami, w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Goście z kolei uznali, ze kryncący sie pomiędzy nimi owcarek zostoł specjalnie tutok sprowadzony jako element miejscowego folkloru.
Heeej! Cego tamok nie było! Na przystawke – oscypek na ciepło z zurawinom, na zupe – kwaśnica, na drugie danie – pstrąg ze smazonymi grulami, a na deser – „lody po zbójnicku”. Swojom drogom to jo nigdy nie słysołek, coby zbójnicy jedli jakiesi lody, ale być moze Felek zno sie na historii podhalańskiego zbójnictwa lepiej niz jo. No a do posiłków podano była Łącko Śliwowica. Cało bida w tym, ze o ile udało mi sie wyłudzić od ludzi kapecke oscypka cy gruli – to nifto nie mógł zrozumieć, ze tej śliwowicki jo tyz byk chętnie skostowoł.
Natomiast kie ludzie juz se tej śliwowicy popili, to nagle uznali, ze musi być ona naprowde barzo mocno, bo poculi… jakby cały pensjonat zacął sie tak jakosi dziwnie kołysać. Ale na mój dusiu! Skoro jo nie wypiłek nic, to cemu jo tyz to kołysanie pocułek? O, krucafuks! Zaroz domyśliłek sie cemu. Wyskocyłek do pola. Pohybołek ku nasemu podkopowi. Pognołek przez podziemny korytorz i zaroz nolozłek sie przy pochłoniętyk pracom niedźwiedziak.
– Przerwijcie robote, krześni! – popytołek. – Musicie natychmiast przerwać!
– A to cemu? – spytały niedźwiedzie.
– Nie jestem pewien – pedziołek. – Ale tamok w górze fundamenty pensjonatu chyba zacęły pękać od tego wasego rozwalania skał!
– Ale jak przerwiemy robote, to co bedzie z miodem, ftóry dzięki złotu mioł popłynąć przez cały kraj? – zmartwiły sie niedźwiedzie.
– Pomyśle o tym – obiecołek. – Ba teroz, jako najwięksy przyjaciel cłowieka, muse przede syćkim zadbać, coby nie było tutok ofiar w ludziak.
– Krzesny! Krzesny! – odezwoł sie jeden z niedźwiedzi. – Ale jo cuje, ze tutok, pod tom skałom, nojduje sie prowdziwo zyła złota! Pozwólcie, ze jesce ino roz prasne kilofem.
– Dobrze – zgodziłek sie. – Jeden roz.
No i niedźwiedź prasnął kilofem z całej siły. Kawał skały piknie sie ukrusył. Ale pod tym, co sie ukrusyło, nie było zodnego złota.
– No to fajrant – pedziołek. – Pokiela nie bedzie pewności, ze pensjonat jest bezpiecny.
– Jesce jeden roz, krzesny, jesce jeden – jęknął niedźwiedź. – Piknie pytom. Jo naprowde cuje, ze właśnie tutok musi być pikne złoto.
– No, niekze ta – pedziołek. – Ale to juz naprowde mo być ostatni roz.
I niedźwiedź znowu kilofem prasnął. Pare okruchów skalnyk rozbryzgło sie wokoło.
– Au! – zawołoł niedźwiedź.
– Jest złoto?! – ozywiłek sie.
– Nie, nimo – odrzekł niedźwiedź. – A cemuście pomyśleli, ze jest?
– Bo przecie zawołaliście „Au”. A to jest symbol chemicny złota.
– Nie znom sie na wasyk symbolak chemicnyk – burknął niedźwiedź. – Zawołołek „Au”, bo jeden w odprysków z tej skały trafił mnie w nos. Ale pozwólcie mi jesce roz tym kilofem prasnąć. Tym rozem naprowde ostatni.
– Mowy nimo! – prociwiłek sie. – Wyście, krzesny, chyba w jakisi kilofoholizm popadli! Przerywomy robote i wychodzimy stela. Syćka.
– No przecie godom, ze to ostatni roz – odrzekł na to niedźwiedź i nie przejmując sie moim sprzeciwem uderzył w skałe po roz kolejny.
O, kruca! Jakiesi trzaski nagle rozległy sie nad nomi. Grudki ziemi i drobne kamyki posypały sie na nase głowy.
– Co sie dzieje? – spytały niedźwiedzie.
– Nie wiem – odpowiedziołek. – Ale lepiej hybojmy.
No i opuścili my nasom kopalnie najsybciej jako mogli. A potem wybiegli my z lasa, coby uwidzieć, co sie dzieje z pensjonatem. Poźreli my i… o, krucafuks!!! Okazało sie, ze fundamenty zupełnie popękały, pensjonat przestoł sie na nik trzymać i teroz… zsuwoł sie po górskim zbocu w strone Jeziora Czorsztyńskiego! Felkowo nieruchomość przeinacyła sie w ruchomość! I to ruchomość nabierającom coroz więksej prędkości!
– Gońmy ten pensjonat! – zawołołek do niedźwiedzi. – Moze domy rade go zatrzymać!
No i rusyli my syćka w pościg. Ale biec stromo w dół – to wcale nie było łatwe. Furt ftosi z nos potykoł sie na nierównym terenie i koziołkowoł, podcinając przy okazji nablizej biegnącyk.
Tymcasem cynść ludzi w zjezdzającym pensjonacie darła sie „Ratunku!” Inksi odmawiali głośno „Ojce nas”. Pojedyńcy głos – zgadnijcie, do kogo nalezoł – biadolił straśnie:
– O, Jezusicku! Telo dutków straconyk! Telo dutków!
Pensjonat „Pod Kotelnicą” pomknął przez Hube. Jakimsi cudem nie wpodł po drodze na zodnom z chałup, ino jakosi je syćkie ominął. Nifto we wsi na scynście tyz nie nolozł sie na jego trasie. Jeden ino chłop stanął z widłami zły jak diask i zawołoł:
– A co to za plugastwo fce przez moje pole przejechać? Nie pozwole!
Ale w końcu pozwolił. To znacy w ostatniej kwili odskocył w bok.
Pensjonat wyjechoł ze wsi i przejechoł przez biegnącom nad Dunajcem droge z Nowego Targu do Krościenka. O milimetry minął dwa jadące w przeciwnyk kierunkak autobusy. Jeden autobus jechoł do Szczawnicy, a drugi do Zakopanego. Oba były zreśtom spóźnione. Całe scynście jednak, ze nie spóźniły sie o ułamek sekundy więcej – bo wte tamok pod Hubom byłby dlo nik obu przystanek końcowy.
Jako juz wom pedziołek, nad brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego nojdowała sie Felkowo wypozycalnia łodzi. Teroz jednak była ona zamknięto i cekała na pocątek sezonu letniego. No i krucafuks! Rozpędzony pensjonat prasnął w róg tej wypozycalni! I zaroz jedno z jej ścian posła precki.
Pensjonat dojechoł do jeziora, a potem przez kwile sunął piknie po jego powierzchni. Z daleka ftosi mógłby pomyśleć, ze to jakisi pikny frachtowiec. Ba zaroz ten bidny Felkowy budynecek zacął nabierać wody i stało sie jasne, ze za kwile pódzie na dno.
– Krucafuks! – zawołały niedźwiedzie, a jo wroz z nimi, kie dobiegliśmy do brzegu jeziora.
Pozirali my oniemiali, jak Felkowo własność przestoje być pensjonatem „Pod Kotelnicą”, a zacyno być „Titanikiem”. Z tom róznicom, ze tonącemu „Titanicowi” śpiewała poni Celine Dion. No i jesce tom, ze tamten hyrny okręt mioł przynajmniej pare łodzi ratunkowyk….
Właśnie! Łodzie!
– Krześni! – zawołołek ku niedźwiedziom. – W tej rozwalonej Felkowej wypozycalni jest cało kupa pływającego plugastwa! Trza go stamtela wartko wyciągnąć i posłać ku tonącemu okrętowi… to znacy: pensjonatowi!
No i zaroz zacęli my chytać te łodzie i spychać na jezioro. I jo piknie pływom, i niedźwiedzie tyz – tak więc wskocyli my syćka do wody i własnymi nosami popchli łodzie w kierunku pensjonatu. Ludziom nojdującym sie w środku scynśliwie udało sie na te łodzie przedostać. Zanim Felkowo własność pogrązyła sie w odmętak jeziora – syćka byli uratowani. A po dopłynięciu do brzegu syćka byli sakramencko scynśliwi, ze zyjom. Zagranicni goście całe to zdarzenie podsumowali tak, ze wprowdzie stan usług turystycnyk w Polsce stoi na barzo kiepskim poziomie, ale za to polskie słuzby ratownice – działajom tak sprawnie jak nika indziej na świecie! Haj.
Ino niedźwiedzie były zawiedzione. Miało być złoto, mioł być kraj miodem płynący – a skońcyło sie ino powtórkom z grekozorbowej wspaniałej katastrofy. Ba kie pod osłonom nocy zabrołek je do Felkowego supermarketu i pokazołek im tamok regały ze słodycami – humor od rozu im sie piknie poprawił.
A co ze złotem? Cóz. Pod Kotelnicom go nimo. Ba nie nalezy sie załamywać. Trza dalej piknie Felka śledzić i pozirać, kany on grunty kupuje. Bo kasi w Polsce to złoto musi być! Udowodniłek ponad wselkom wątpliwość, ze musi! Hau!
P.S.1. Nowy tydzień piknie sie zacnie, bo Józefickowymi imieninami. A zatem… zdrowie Józeficka! 😀
P.S.2. A cwortek tyz pikny – bo som Noboru-Watayecki imieniny. Zdrowie Noboru-Watayceki! 😀
P.S.3. A pod ostatnim wpisem nowy gość do Owcarkowki przybył – Kayecek. Powitać piknie nowego gościa! 😀
Komentarze
W Polsce już tak jest, że nawet twój najlepszy przyjaciel kopie pod tobą dołki… 🙁
Na „samprzod” wczorajszym jubilatom i solenizantom wszystkiego najlepszego 😀 😀 😀
Owcarku-Felus nie bylby Felkiem, gdyby nie poszukiwal wszedzie zlota!!
Nelezy go bacznie obserwowac,byc czujnym,a byc moze ktoregos pieknego dnia doprowadzi nas,budowniczych do piknej zyly zlota 😉
Poki co, mnie wystarczyloby to „zloto”ze stolu, przygotowanego dla felkowych gosci,miaaaaaaaaaaaaam!!!
Salute amici.
Och, to i ja ślę serdeczne życzenia Hortensji, Małgosi, Zbyseckowi, Jędrusiowi i Józefkowi!
Haj, ale się uzbierało.
Stolatów kupka, to dopiero wieczorem.
A teraz ściskam Was serdecznie i przesyłam najlepsze myśli. 🙂
Ano
Mam do Ciebie prośbę, żebyś wytłumaczyła mi jak naprawdę wygląda ten domniemany wzrost niechęci Holendrów do Polaków.
Może już Cię o to pytano, ale ja tak w kratkę zaglądam, że nie zauważyłam.
Pytam u źródła, bo nie wierzę dziennikarzom szukającym sensacji, a widzę, że utwierdziła się ta wiadomość jako pewnik.
Będę Ci wdzięczna za wypowiedź. 🙂
Czuję się tak samo zawiedziona jak niedźwiedzie pomagające Owczarkowi. Bo też liczyłam na miód, za którym przepadam, a tu nici z tego wyszły. 😀 😉
Marysiu-rzeczywiscie cala sprawe w Polsce rozdmuchano do gigantycznych rozmiarow 😮
Moze powiem krotko,ze zaden Holender nigdy nie ma nic do nikogo,jesli ten sznuje jego przepisy,prawo itp- jednym slowem zachowuje sie przyzwoicie,jak na goscia przystalo.
W fali nowych przybyszow znalazla sie spora grupa bandytow i roznej masci cwaniakow.
Przestepczosc wsrod nich z kadym rokiem rosnie.Wywoluje to niepokoj u tubylcow.A ze policja czesto ignoruje wezwania i skargi mieszkancow,ich niezadowolenie rowniez przybiera na sile.
Postanowil to wykorzystac Wilders lider parii wspierajacej koalicje.Otworzyl strone dla tych,ktorzy czuja sie ignorowani przez policje a i rzad,ktory woli patrzec w inna strone,bagatelizujacy caly problem.
Wielu Holendrow generalnie nie zgadza sie z Wildersem i jego partia PVV.Uznaja oni jego wyczyn za moralnie podejrzany.Ale Holender bedzie zawsze bronil swej wolnosci slowa.Tak tez uczynil Wilders,jego prawo,jesli ta droga chcial poznac glebiej problem.
Zreszta on lubi prowokowac i czesto bez tego nie byloby potrzebnych dyskusji!!!
Domaganie sie od naszego premiera,zeby zdystansowal sie do poczynan Wildersa uwazam ze sa nie na miejscu. Partia PVV nie rzadzi i ma swoje metody dzialania!!!
Mnie nie spotkaly ze strony Holindrow nigdy zadne szykany.I smiem twierdzic,ze kazdy przyzwoity czlowiek moze liczyc na ich sympatie.
Marysiu,nie wiem,czy moja odpowiedz CIE zadowoli????
Wczesniej pisalam szerzej w blogu u p.Passenta. 😀
Salute a te.
Dzięki, Ano, mnie chodziło o Twój punkt widzenia, bo uważam go za wyważony i prawdziwy.
No cóż każdy sobie rzepkę skrobie )) Kto by nie chciał mieć i złoto w pończoszce i codziennie miodek spijać )) Poza tym jesteśmy „specjalistami” od tego co się dzieje u sąsiada )) a najlepiej u miłej sąsiadeczki ))
Drogi Owczarku – strasznie dobry ten Twój opis o tym kopaniu, a może to było rycie pod Felkową chałupą by mu zrobić na złość (( Niechcący ))) No bo przecież w naszej mentalności to jest tak, że jeżeli ja nic nie mam to i bogaty i zaradny sąsiad też nic nie powinien mieć. Jak równość to równość ((( Być może miało być poszukiwanie tego złota, a w rzeczywistości wyszło jak wyszło )))) Najlepiej gdy każdy będzie pilnował swojego gospodarstwa nie oglądając się na „Felkowy pensjonat”.
Wszystkim Józefowym Solenizantom – niech im gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie)))
Złoto, jak sama nazwa wskazuje, występuje (ciągle) w Złotym Stoku i w Złotoryi 🙂
http://www.zlotystok.net/kopalnia.php
Tyle, że jeżeli chodzi o Złoty Stok, wydobycie jest niezwykle kosztowne i nieopłacalne już. Jest to moje ukochane miasto, w którego cieniu mieszkałam kiedyś, a potem i w samym Złotym Stoku parę lat. Co roku tam bywam.
Opowieść Owczarka nadaje się na scenariusz filmowy typu „Złoto dla zuchwałych” 🙂
Alicja pisze: Złoto, jak sama nazwa wskazuje, występuje (ciągle) w Złotym Stoku i w Złotoryi
A ja znalazłem złoto w Warszawie ❗
W Złotych Tarasach ❗
Do TesTeqecka
„W Polsce już tak jest, że nawet twój najlepszy przyjaciel kopie pod tobą dołki”
Dlotego my z niedźwiedziami byli oryginalni i zamiast dołka – wyryktowali my podkop 😀
Do Anecki
„Nelezy go bacznie obserwowac,byc czujnym,a byc moze ktoregos pieknego dnia doprowadzi nas,budowniczych do piknej zyly zlota”
Cały cas bedziemy piknie cujni, Anecko!
„W fali nowych przybyszow znalazla sie spora grupa bandytow i roznej masci cwaniakow.”
Cóz, jo casem tyz, kie na Słowacje hipne i widze zachowania nieftóryk Polaków (nie syćkik!), to jaz wstydze sie przyznawać, ze jestem polskim owcarkiem. Na scynście ludzie słowaccy, podobnie jak ludzie polscy, psiego nic a nic nie rozumiom, więc ze swoim nieprzyznawaniem sie nimom najmniejsego problemu 😀
Do EMTeSiódemecki
„Och, to i ja ślę serdeczne życzenia Hortensji, Małgosi, Zbyseckowi, Jędrusiowi i Józefkowi!
Haj, ale się uzbierało.
Stolatów kupka, to dopiero wieczorem.”
Juz momy wiecór. No to coby Twojemu zyceniu, EMTeSiódemecko, stało sie zadość, juz przynose Smadnego Mnicha na kupke stolatów 😀
Do Hortensjecki
„Czuję się tak samo zawiedziona jak niedźwiedzie pomagające Owczarkowi. Bo też liczyłam na miód, za którym przepadam, a tu nici z tego wyszły.”
Hortensjecko, spróbuje cosi w tej sprawie zdziałać. Nie wiem ino, cy przed Wielkanocom cy juz po – ale spróbuje 😀
Do Wawrzecka
„Najlepiej gdy każdy będzie pilnował swojego gospodarstwa nie oglądając się na ‚Felkowy pensjonat’.”
Kie idzie o ludzkie prawa – duzo w tym racji. Natomiast kie idzie o prawa psie, to jest kapecke inacej, bo moje gospodarstwo to całe Gorce, a w porywak tyz cały Spisz, całe Podhole, cały Beskid Sądecki i cały Wyspowy. Ba jako pedziołek: psie i ludzkie prawo własności kapecke sie od siebie rózniom 😀
Do Alecki
„Tyle, że jeżeli chodzi o Złoty Stok, wydobycie jest niezwykle kosztowne i nieopłacalne już. Jest to moje ukochane miasto, w którego cieniu mieszkałam kiedyś”
Aaa, to jeśli miasto jest ukochone, to i wydobywanie złota musi być pikne – nawet kie kostowne i nieopłacalne.
„Opowieść Owczarka nadaje się na scenariusz filmowy typu ‚Złoto dla zuchwałych'”
Ino muse namówić pona Eastwooda i pona Sutherlanda, coby jesce roz fcieli w filmie o takim tytule wystąpić. Moze jakosi do sie to zrobić? Najtrudniej bedzie namówić pona Kojaka, coby zefcioł zmartwykwstać i tyz zagrać w tym filmie 😀
Hm…to moze przyłapiemy kogosi Kojakowo-podobnego i ogolimy albo cuś?
A wydobywanie tego złota nie było takie pikne…bo powiązane z rudą arsenu, potem wytapiane, przetapiane i tak dalej, a wiadomo, że arsen jest paskudny w wyziewach i wytopkach.
No, karsenogenny ci on jest. Wielu ludzi zmarło przedwcześnie z tego powodu, a i z okolic też tak jakoś po sąsiedzku. Dawno temu nikt o tym nie myślał. A teraz rzeczywiście wydobywanie rudy arsenu jest nieopłacalne, bo technologia pierońsko droga, odzyskiwanie złota z tego. Toteż jedna przedsiebiorcza kobita ze Złotego Stoku, koleżanka mojej dobrej koleżanki, zakupiła całą kopalnie i urządziła w niej muzeum.
Turyści walą drzwiami, oknami i sztolniami 🙂
Pomyśleć, że lata temu łaziłam tam za darmo i jak chciałam 🙄
Dzięki, Owczarku, za Smadnego. 🙂
Mam nadzieję, że wszystkie dobre życzenia nabrały mocy.
Zainteresowaly mnie „lody po zbójnicku” wiec poszukalam Pensjonatu pod Kotelnicą.
http://www.podkotelnica.pl/
Nie wiem, czy to jest pensjonat Felka, czy tez nie. Zajrzalam do menu. Sa tam wymienione tylko niektore dania, wiec lodów po zbójnicku nie znalazlam. Moze Felek nie chce ujawnic tajemnicy tych lodów. Trza tam pojechac i ślus. Przeczytalam, ze w Pensjonacie pod Kotelnicą serwuja rowniez „kotleciki z warchlaka”.
Znalazlam inne miejsce o nazwie Karczma Zbójnicka, w ktorej serwuja „Michę pierogów” i „Pieczen po zbójnicku”, a na koniec HERBATKA ZBÓJNICKA z taką dedykacją: „Kiej ześ pojodł, to sie napij! Jak zbójniki wszak robili, my wom tutoj przypomnili!!”
Moze pod Karczmą Zbójnicką jest zbójnickie zloto.
Orca pisze: poszukalam Pensjonatu pod Kotelnicą.
Owczarkowi chodziło o Górę Kotelnicę niedaleko Jeziora Czorsztyńskiego (N 49°29’29”, E 20°13’47”), a nie niedaleko Białki Tatrzańskiej (N 49°23’03”, E 20°04’49”).
Wyczytalam w sieci,ze dzisiejsze kocury,to pantoflarze,leniuchy,ktore poddaly sie calowicie czlowiekowi!? 😮 Chyba troche prawdy w tym jest.Ciekawa jestem,co na to kot Gazdziny?????
Hej.
TesTeq,
Dziekuje. Nic dziwnego, ze nie znalazlam „lodów po zbójnicku”.
Witojcie! Józefickowe imieniny nadal trwajom, więc nadal piknie mozemy pić zdrowie Józeficka! 😀
Do Alecki
„Hm…to moze przyłapiemy kogosi Kojakowo-podobnego i ogolimy albo cuś?”
Mozemy to zrobić. Ino umiejętnie, coby wyseł nom pon Kojak, a nie pon Brynner. Wprowdzie pon Brynner tyz pikny, ale wte trza by wyryktować „Siedmiu wspaniałych” zamiast „Złota dla zuchwałych”.
„arsen jest paskudny w wyziewach i wytopkach.”
Niekoniecnie. Jo sie wprowdzie na męskiej urodzie nie znom, ale pon Arsen Lupin podobno wcale paskudny nie jest 😀
Do EMTeSiódemecki
„Dzięki, Owczarku, za Smadnego.
Mam nadzieję, że wszystkie dobre życzenia nabrały mocy.”
Niek Moc Smadnego Mnicha bedzie z Tobom, EMTeSiódemecko! 😀
Do Orecki
„Nie wiem, czy to jest pensjonat Felka, czy tez nie.”
Wselko zbiezność z tym białcańskim pensjonatem jest przypadkowo. No chyba, ze kiesik Felek ten pensjonat kupi – to wte przypadek przeinacy sie w nieprzypadek.
„Moze pod Karczmą Zbójnicką jest zbójnickie zloto.”
To mozliwe. Zbójnicy przecie słynęli z tego, ze lubili ukrywać swoje skarby. A kany je ukrywali? Ha! Mozliwe, ze stosowali sie do zasady: pod korcmom zbójnickom najciemniej 😀
Do TesTeqecka
„Owczarkowi chodziło o Górę Kotelnicę niedaleko Jeziora Czorsztyńskiego (N 49°29?29?, E 20°13?47?), a nie niedaleko Białki Tatrzańskiej (N 49°23?03?, E 20°04?49?).”
No bo ta Kotelnica nad Jeziorem Czorsztyńskim nazywała sie kiesik Wisielnica – a nazwa była stela, ze w downyk casak grzebano tamok samobójców. Potem zupełnie niepotrzebnie przeinacono Wisielnice na Kotelnice i przez to myli sie z tom białcańskom 😀
Do Anecki
„Wyczytalam w sieci,ze dzisiejsze kocury,to pantoflarze,leniuchy,ktore poddaly sie calowicie czlowiekowi!? Chyba troche prawdy w tym jest.Ciekawa jestem,co na to kot Gazdziny?????”
Kot mojej gaździny na to: „A niek se tak ludzie myślom! Niek se myślom!” 😀
To ciekawe, ze Felek i konkurent nazwali swoje pensjonaty tak samo. „Lody po zbójnicku” sa jednak u Felka. Na pewno smaczne.
Moze Pon Pieter zno przepis? Jeśli nie – to spróbuje go zdobyć 😀
Owczarek pisal kiedys o herbacie góralskiej albo po góralsku. Jestem ciekawa czy lody po zbójnicku maja podobne skladniki. W zasadzie chodzi o jeden skladnik.
Teraz idziemy palic opony za domem. Moze to przyspieszy globalne ocieplenie. U nas jest 5C, a jutro, 20 marca, zaczyna sie wiosna.
Dzień dobry Wszystkim,
Jakoś dochodzę powoli do siebie po przyjeździe z Kraju, ale ciężko mi to idzie. Czas miałem tam zajęty do ostatniej sekundy, niewiele zobaczyłem, bo sprawy rodzinne na to nie pozwalały.
Zdążyłem jednak zauważyć, że w Kraju dzieje się coraz lepiej, chociaż wszyscy na wszystko narzekają. Owszem, często mają rację, bo tam do doskonałości jeszcze baaaaaardzo daleko, ale tak naprawdę, to gdzie ta doskonałość jest. Wszędzie są jakieś słabe punkty.
Znowu z przyjemnością przeczytałem wpis Owczarka. I znowu Owczarek wspomina Ruskich… i złoto. Co prawda złoto Kalifornii i Alaski przeszło im koło nosa, ale przecież swoje też znaleźli. Przywiozłem z Polski książkę „Dzienniki kołymskie” – reportaż napisany przez Jacka Hugo-Badera. Reporter z niego świetny, wszystkim tę książkę polecam. Oprócz wspaniałego spojrzenia na ziemię i ludzi krańca świata, gdzie działy się rzeczy straszne, jest również wątek tamtejszego złota. Należy ono teraz do jednego człowieka – Aleksandra Basanskiego. Nie śmiem powiedzieć, że to taki ruski Felek, bo Felek może się obrazić. W każdym razie A. Basanskiemu się udało zdobyć ogromną fortunę, ale pozostał takim, jakim był, dalej łyżkę trzyma całą garścią, pije ogromne ilości wódki i jeździ samochodem po pijanemu. Tacy oni tam są.
Książka (jestem dopiero w połowie) pozwala choć trochę zrozumieć tamtych ludzi, ich daleką od naszej mentalność, a może wcale nie tak daleką. Piękne jest np. zdanie mieszkającej we Francji Rosjanki, która przyjechała na Kołymę szukać korzeni – „Tu jest duch bez urody, a tam, we Francji, uroda bez ducha”.
Dopiero u schyłku życia dotarło do mnie zdanie, które znam z autopsji od wielu, wielu lat, choć przecież nie o Kołymę chodzi.
Dobranoc. 🙂
Witaj Nowy. Napisales ciekawe refleksje.
Orca: Teraz idziemy palic opony za domem.
Jeździsz w kółko na motocyklu czy driftujesz ( http://en.wikipedia.org/wiki/Drifting_%28motorsport%29 ) ?
Witojcie!
Kapecke casu mie tu nie było, bo siedziołek nad Bałtykiem. (ino nie nad flaskom, ba nad morzem – zebyście se nie myśleli…) Chałupy w który mieskołek pilnowoł nojprowdziwsy owcarek podhalański!
Z tom śliwowicom, to moze i dobrze ześ Owcarku nie popróbowoł, bo znając Felka, pewnikiem kupił na impreze takom, co jes ryktowano ze spryskiwaca do szyb…
TesTeq,
Ani jedno, ani drugie.
Nie po raz pierwszy (a mam nadzieję, że i nie ostatni) popłakałam się ze śmiechu przy czytaniu opowieści Owczarka. 😆
Orca – założyłaś związki zawodowe i protestujesz?! 😯
Do Orecki
„Owczarek pisal kiedys o herbacie góralskiej albo po góralsku. Jestem ciekawa czy lody po zbójnicku maja podobne skladniki. W zasadzie chodzi o jeden skladnik.”
Na mój owcarkowy nos – jest!
„Teraz idziemy palic opony za domem. Moze to przyspieszy globalne ocieplenie.”
Inksi gwrzom – ze globalne ochłodzenie. Bo z tego palenia powstonie gęsto chmurka, ftóro nie dopuści do Ziemi promieni słonka 😀
Do Nowecka
„Zdążyłem jednak zauważyć, że w Kraju dzieje się coraz lepiej, chociaż wszyscy na wszystko narzekają.”
Mozliwe, ze to narzekanie syćkik na syćko bedzie tematem przewodnim następnego wpisu. Choć pewności jesce nimom.
„Piękne jest np. zdanie mieszkającej we Francji Rosjanki, która przyjechała na Kołymę szukać korzeni ? ‚Tu jest duch bez urody, a tam, we Francji, uroda bez ducha’.”
Cyli trza przenieść Francje na Kołyme abo Kołyme do Francji – wte bedzie i duch, i uroda w jednym miejscu 😀
Do TesTeqecka
„Jeździsz w kółko na motocyklu czy driftujesz”
150 roków temu nie miołbyk wątpliwości, ze Orecka jedzie dylizansem. Ale momy dzisiok – a nie 150 roków temu 😀
Do Profesorecka
„Chałupy w który mieskołek pilnowoł nojprowdziwsy owcarek podhalański!”
Pewnie ten owcarek najlepiej nad tym morzem cuje sie podcas stormu – bo wte na morzu som bałwany, ftóre wyglądem przybocowujom owiecki na holi 😀
Do Alsecki
„Nie po raz pierwszy (a mam nadzieję, że i nie ostatni) popłakałam się ze śmiechu przy czytaniu opowieści Owczarka.”
Cóz, tako jest rzecywistość pod Turbaczem. Bo ocywiście, Alsecko, nicego nie zmyśliłek, ba jak zwykle opowiedziołek samom ino prowde 😀
Alsa,
Nie bardzo rozumiem. Czy chodzi o wiosenna pogode w ten pierwszy dzien wiosny? Przed chwila z nieba lecialy male kawalki lodów po zbójnicku.
Orca – palenie opon kojarzy mi się z protestami związków zawodowych u nas. 😉
Alsa,
Myslalam, ze juz poszlas spac.
Palenie opon jest oczywiscie bardzo toksyczne. Owczarek pisze o tym w swoim komentarzu. Opon nie wolno wyrzucac. Nalezy je zostawic w przeznaczonym do tego miejscu i oplacic zwiazane z tym koszty. Sa ludzie, ktorzy nie chca placic i pala opony, a przy okazji zatruwaja srodowisko.
Mamy tak zimna wiosne, ze wczoraj żart z paleniem opon przyszedl nam do glowy.
Dlatego nie zrozumialam związku ze związkami.
A u mnie lato 😯
+24C dzisiaj. No wiecie co?! Nie narzekam, ale się dziwuję, bo jak jestem tu 29 marców, to takiego nie pamiętam.
Dziekuje sąsiadko. 🙂 U nas tez bedzie 24C, ale nie dzisiaj ani jutro.
Profesorecku,
śliwowica, oczywiście łącka, co to daje krzepę, krasi lica – najlepsza od Mieteckowej, bo na pewno nie oszukana! No właśnie – Mieteckowa, gdzieżeś Ty?!
A moze by trza wielkom flaske Łąckiej w Owcarkówce postawić? Coby zwabić nasom Mietecke ku nom? 😀
U mnie wiosennie – kwitną krokusy i jest pięknie. 🙂 Do 24 brakuje tak z 10, ale kiedyś będzie przecież. 🙂
Żadne spać – Kicia nabiera wigoru w nocy i domaga się towarzystwa w harcach i swawolach! Personel karnie towarzyszy, ale nie ma odpowiedniej kondycji, niestety. 🙁
Dla Mietecki – koniecznie! 🙂
Chcialam Kici wyslac widok na orle gniazdo, ale orzel przed chwila wylecial.
Coś nie mogę trafić na tego orła, ale może kiedyś się uda.
Dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
Dobranoc Alsa
Oj, zapomniałam, że chciałam wyrazić głębokie ubolewanie, że Owczarek i niedźwiedzie nie szukali tej żyły złota w Karpaczu. 🙁
Dobranoc.
Kiedy jutro rano Alsa i jej Kicia wstana moga obserwowac orle gniazdo w stanie Iowa. Tamtejszy orzel juz zniosl jajka i pod koniec tego tygodnia powinny sie wykluc male orly.
W roku 2011 ta para orlow wychowala 3 orly.
http://www.farmyou.com/falcon_cams/index.html
Ta kamera ma audio. Jesli ktos nie slyszal glosu orlow, to jest okazja. Roznica czasu miedzy Polska i Iowa – 7 godzin.
Orly w WA jeszcze przygotowuja gniazdo i wkrotce mama zasiadzie w gniezdzie na kilka tygodni.
Orca 3:49,
Dzięki 🙂
Owczarku, 22:53
Ale jak się przeniesie wszystko do jednego miejsca, to w drugim już nic nie będzie, nic! Pamiętam, że tak w swoich słowach przedwyborczych (o tym nic) obiecywał kiedyś jeden z kandydatów na prezydenta. 🙂
Tutaj dzisiaj wiosna na całego, byłem w City – pięknie i ciepło, dziewczyny pozdejmowały płaszcze, ulica zrobiła się barwna i jakaś pełna życia.
Może się jednak jeszcze zupełnie nie zestarzałem 🙂
Rano to ja kiepsko obserwuję, a Kicia ma ‚w ogonie’ cały świat – popodglądałam sobie teraz i nawet widziałam trzy przyszłe orlątka! 🙂
Dzięki i chyba już naprawdę dobranoc. 🙂
Alsa,
Chyba w tym samym momencie oglądaliśmy, też widziałem. A mama jest niesamowita.
Orca, dzięki. Ty zawsze znajdziesz coś tak ciekawego. 🙂
Nowy,
Wroce na chwile do tego, co napisales wczesniej. Twoj opis ?Dziennikow kołymskich? jest interesujacy. Nie wiem jednak, czy moglabym czytac na ten temat. Kapuscinski pisal troche na temat Kolymy w ksiazce „Imperium”. To jest trudne.
Na temat o wiele lzejszy dotyczacy Rosjan, ktorzy wzbogacili sie dzieki surowcom naturalnym („commodities”) przypomniala mi sie pewna prawdziwa historia. Podczas pokazow lotniczych pod Moskwa do generala US Army podszedl tajemniczy Rosjanin i zapytal ile kosztuje B-52. General zaszokowany odpowiedzial, ze ten samolot nie jest na sprzedaz. Gdyby byl na sprzedaz kosztowalby ponad 500 mil dolarow. Rosjanin nawet nie mrugnal tylko odpowiedzial: This is not a problem. B-52 is such a cool machine.
Orca,
Wydaje mi się, że bez problemu mogłabys czytać „Dzienniki…”, to nie jest „Archipelag Gułąg”, to jest o współczesnych tam zyjących, dlaczego tam wciąż tkwią, dlaczego nie wyjadą itd.
Oczywiście u autora wciąz przewija się niewyraźny duch niedawnej historii, ale reportaż jest o ludziach dzisiaj tam żyjących lub odwiedzających te strony, jak wspomniana wyżej kobieta z Francji.
Tutaj możesz zerknąć do fragmentów, jeśli chcesz.
http://www.empik.com/dzienniki-kolymskie-hugo-bader-jacek,p1045713867,ksiazka-p?gclid=CMfyh6qL964CFYGo4Aodmmuixg
Muszę się kłaść, jutro znowu rano jadę do City.
Dobranoc 🙂
Owczarku, gdyby do ekipy dodać jakiegoś krecika – eksperta od robót podziemnych, pomyśleć o zabezpieczeniu podkopu, to kto wie, może misie miały jednak nosa i kilka uderzeń kilofa dzieliło was od sukcesu, a nas od życia w kraju mlekiem i miodem płynącym 😉
Mam nadzieję, że Felek szybko się pozbiera. A ta piękna katastrofa zamieni się w sukces i wspaniałą atrakcję turystyczną. Bardzo popularne stało się ostatnio zatapianie różnych rzeczy ( autobus, helikopter, statek) i tworzenie podwodnych ‚labiryntów’ dla amatorów nurkowania. O zatopieniu całego pensjonatu – w tym celu- jeszcze nie słyszałam, ale skoro już się stało… 😎 🙂
… … …
Orzeł śpi.
Wiosna przyszła, nic nie kwitnie.
Orca,
„Babuszka, kak pożywajesz?
-Dyszym…”
(„Imperium”)
U nas tyz wiosna-kwiatki kwitna, ptaszki spiewaja,a ja nie mam sil ruszac ani „renkom ani nogom”,bo zachcialo mnie sie porzadkow swiatecznych 🙁
I co najgorsze konca roboty nie widac!!!
Gdyby” skaplo” troche felkowego zlota,to ……………………swiat bylby naprawde piekny,ach pomarzyc dobra rzecz 😉
Hej.
Cytatow z „Imperium” mozna przytaczac wiele. „Pisarz rosyjski Jurij Boriew porownal historie ZSRR doj adacego pociagu:
„Pociag jedzie w swietlana przyszlosc. Prowadzi go Lenin. Nagle- stop, dalej nie ma torow. Lenin wezwal do dodatkowej pracy w soboty, polozono szyny i pociag pojechal dalej. Teraz poprowadzil go Stalin. Znow skonczyla sie droga. Stalin kazal rozstrzelac polowe konduktorow i pasazerow, a reszte zmusil do kladzenia nowych torow. Pociag ruszyl. Stalina zastapil Chruszczow, a kiedy skonczyly sie szyny, polecil rozbierac te, po ktorych pociag juz przejechal, i ukladac je przed parowozem. Chruszczowa zamienil Brezniew. Kiedy znowu skonczyl sie tor, Brezniew decyduje sie zaslonic okna i tak kolysac wagonami, zeby pasazerowie mysleli, iz pociag jedzie dalej.”
To nie jest smieszne
Nowy,
Przeczytalam fragment ksiazki. „Dzienniki Kolymskie”. Zastanowie sie, czy chce przeczytac cala ksiazke. Autor pisze, ze tam mial miejsce „największy koszmar dwudziestego wieku”. Ja nadal jestem pod wrazeniem opisow z „Imperium”.
emi,
Pomysl z kretem jest bardzo praktyczny. Informuje, ze moj kret, ktorego wywabili Owczarek i Maryna nie moze sluzyc pomoca. Kreta u mnie nie ma.
Ana pisze o wiosennych nastrojach wiec „witamy rzodkiewki, pierwsze witaminy wiosny”. To cytat z „Dzieciola”.
Orca,
nie sugeruję, że to jest śmieszne. Kapuściński spisywał, co usłyszał. A opisywał tak sugestywnie, że ja czytając ten fragment „Imperium” miałam obraz babuszki przed oczami, odgarniającej wszędobylskie błoto sprzed domu, i tę jej determinację – „jak trzeba, to trza i dam radę!”.
Kapuściński jest moim barrrrdzo, barrrrdzo ulubionym dziennikarzem i pisarzem. Miał rzadki dar w dwóch zdaniach (a czasem w jednym) przekazać tyle, ile innym potrzeba, by zapisać stronę albo trzy.
Zazdroszczę, bo ja jestem gaduła 🙄
U mnie lato na wiosnę 😯
Alicja,
Ja nie sugeruje, ze cytat o Babuszce jest smieszny. Raczej myslalam, ze opis budowania linii kolejowej moze okazac sie smieszny.
To jest autentyczna prognoza pogody nadana przez telewizje z rezerwatu Indian Sioux w stanie North Dakota. Jak widac (slychac) Indianie zawsze trzymaja sie tylko faktow.
Osoba zapowiada ostrzezenie podane przez centrum pogodowe w Crystal, North Dakota dotyczace pogody w Polnocnej Dakocie.
Jest #@% zimno. Siedz w domu idioto. Odmrozisz sobie #@%. To ostrzezenie uplynie w maju. Prosze sledzic nastepne ogloszenia.
http://www.youtube.com/watch?v=x8hGIF9FljM
„This is a North Dakota weather alert from the weather center in Crystal, North Dakota. It is f..ing cold outside. Stay inside damn a.s.s. You will freeze your b.a.l.l.s off. This alert will expire in May. Stay tuned for further updates.”
Moze ktos to lepiej przetlumaczy.
Orca – 😆
Kto mnie wołał czego chciał?
…
Oj, z chęcią odtrąbiłabym swój powrót na Budeckowe Łono, tylko niech to Licho Wredne zaśnie w końcu na dłużej!
Co załaduję plecak jałowcową i smadnym, wyskakuje z kąta jakieś dziadostwo, za nogę łapie i pod Turbacz wyjść nie pozwala 🙁
Owczarku przyjmiesz moje Poduszkowce na szkolenie? Może jak pogonią kota wilkom, to chętniej wezmą się za obronę rodzinnego domu?
Póki co: komputer naprawiłam, umowę na internet przedłużyłam i zabieram się (który to już raz??) za odrabianie zaległości..
Ponoś do trzech razy sztuka, więc może tym razem się uda 🙂
Ps. Alicjo, mówisz-masz! Daj znać jak będziesz po naszej stronie Kałuży, Łąckie spesjalite de la mezą zamówione!
Zimie mówimy dziś zdecydowane eee tam!
(Blejku tak to było?)
…i orła cień…
Oj, oj, a jutro do fabryki na siódmą rano…
Dobranoc 😀
Witaj mieciowa.
Orca,
Bardzo Ciebie rozumiem i nie namawiam.
Dopiero wróciłem z wielkigo miasta. Drzewa tam pięknie już kwitną, magnolie przykuwają wzrok. Niestety musiałem pracować, nawet na zdjęcia nie miałem czasu. Przez jakiś czas będę tam jeździł często.
Mieciowa, witaj, ja tutaj nowy, dopiero poznaję ludzi. Zaglądam w miarę możliwości.
🙂
Mieciowa!!!
Odezwała się! Chwilowo jestem w rozjazdach, znaczy = włóczę się po świecie, a w Polsce jak zwykle będę okołowrześniowo.
Dam znać, jasne!
Pozdrawiam wszystkich z 45 piętra szklanego domu u dziecka. Za parenaście godzin lecę dalej. Łoczywiście będę nadawać, jak się da i skąd się da.
Cyli jednak dobrze jest postawić Łąckom Śliwowicke na wierchu, coby nasom Mietecke przywołać ku nom? Dobrze wiedzieć na przysłość 😀
W ostatniej kwili – minute przed północom – zdązyłek dopisać postskriptuma o Noboru-Watayeckowyk imieninak. Komentorz niniejsy – juz niestety po północy powstoje. Przynajmniej w turbaczowskiej strefie casowej. Ale od cego som poprawiny? Zdrowie Noboru-Watayecki! 😀
Mom nadzieje, ze jutro dom rade bardziej scegółowo na komentorze poodpowiadać. A teroz syćkim zyce piknie dobrej nocki 😀
Noboru-Wataya – wszystkiego dobrego 😀
może Mieciowa zapoczątkuje falę wiosennych powrotów do Budy 😉
zajrzałam do orła – śpi, jakieś inne ptaszęta pohukują zachęcająco, a on nic nawet nie zachrapie 😉 (to jest pan orzeł, czy pani orlica?)
Oczywiscie,ze ZDROWIE Noboru i Jozefa!!!
Wszystkiego Najlepszego 😀
„Noboru Wataya”-jakos z japonska brzmi???
Tak mi sie skojarzylo,bo ostatnio tkwie w ksiazkach H.Murakami 😉
Hej.
emi,
Tez dzisiaj zajrzalam do orla. Chyba pierwsze dziecie juz sie przebija na swiat i moze dzisiaj je zobaczymy.
Trudno jest odroznic pana od pani, kiedy para jest oddzielnie. Kiedy sa razem mozna zauwazyc, ze jeden orzel z tej pary jest troche wiekszy od drugiego. Ten wiekszy to pani. Czasami mozna dostrzec roznice w ulozeniu bialych pior na glowie lub odmienne odcienie na czarnych piorach.
Kiedy male sie wykluja wtedy mama i tata na zmiane beda przynosili jedzenie do gniazda przez najblizsze 3 miesiace. Wtedy bedzie duzo okazji zobaczyc te pare razem. Przypuszczam, ze dostawy zaczna sie dzisiaj.
Dorosly orzel nie ma naturalnych wrogow. Sowa moze sobie hukac cala noc. Sowa czeka na mlode, a wlasciwie na blad jednego z doroslych orlow w pilnowaniu malych.
Złotom znalazła*, sliwowicki sie napiła (pod postacią ginesicka), wspaniałych katastrof ogólny dostatek…
…Ale mióóóóóód! O, Jezusicku! Miód! Miód! Na co my jesce cekomy? Biermy sie za sukanie tego złota!
Właśnie. Wszystkie koty uwielbiają miód a poza tym gdzie posmak (a nawet posmak posmaku) tego złota, tam powinien pojawić się też pewien Hoko!
Na co my jesce cekomy? Sprowadzić tu Hoko!
(Chyba żeby czytał właśnie najnowszego polskiego Joyce’a… w towarzystwie dopiero-co otwartego, litrowego słoika… :D)
____
*info na trzecim obrazku 😉
😳 O jezusicku, znów wspaniała katastrofa znacznikowa… 🙄
(plis, popraw Owczarku; doceń, jak ładnie poprawiłam całą interpunkcję po kopiowaniu… 😉 :D)
Do Orecki
„Przed chwila z nieba lecialy male kawalki lodów po zbójnicku.”
O! I to som chyba właśnie lody po zbójnicku! Co najwyzej doprawione gorzołkom. Ba Felek ocywiście zaserwowoł inkse, takie sprowadzone z Suchej Beskidzkiej. I sam se wymyślił, coby je nazwać lodami po zbójnicku.
„‚This is a North Dakota weather alert from the weather center in Crystal, North Dakota. It is f..ing cold outside. Stay inside damn a.s.s. You will freeze your b.a.l.l.s off. This alert will expire in May. Stay tuned for further updates.
Moze ktos to lepiej przetlumaczy.”
Nie wiem, cy umiem lepiej. Ba po góralsku to chyba by było jakosi tak: „To jest alarm pogodowy wyryktowany przez centrum meteorologicne w Kryształowie, w stanie Siuksowo Północne. Na polu jest sakramencko zimno. Zostoń ancykryście w chałupie. Bo na zewnątrz odmrozis se strybulicka. I ten pikny alarm jaz do maja bedzie. A teroz pockoj na nowe wieści. Haj.” 😀
Do Alsecki
„Żadne spać ? Kicia nabiera wigoru w nocy i domaga się towarzystwa w harcach i swawolach! Personel karnie towarzyszy, ale nie ma odpowiedniej kondycji, niestety.”
A nie pomago zaśpiewanie jej „A-a-a, kotki dwa”? No chyba ze w wypadku Kici nalezałoby racej zaśpiewać: „A-a-a, cłowieki dwa”.
„Oj, zapomniałam, że chciałam wyrazić głębokie ubolewanie, że Owczarek i niedźwiedzie nie szukali tej żyły złota w Karpaczu.”
Jeśli kiesik Felek wyryktuje w Karpaczu pensjonat. Abo inksy hotel… To fto wie…? 😀
Do Alecki
„A u mnie lato
+24C dzisiaj. No wiecie co?! Nie narzekam, ale się dziwuję, bo jak jestem tu 29 marców, to takiego nie pamiętam.”
Trza sprawdzić, cy najstarsi Idnianie w najblizsym dlo Kingstona rezerwacie pamiętajom.
„Kapuściński jest moim barrrrdzo, barrrrdzo ulubionym dziennikarzem i pisarzem. Miał rzadki dar w dwóch zdaniach (a czasem w jednym) przekazać tyle, ile innym potrzeba, by zapisać stronę albo trzy.”
Jako godajom: mądrej głowie dość dwie słowie. I widocnie mądremu dziennikorzowi/pisorzowi dość dwa napisane zdania.
„w Polsce jak zwykle będę okołowrześniowo.”
Cyli w abo w sierpniu, abo w październiku – bo właśnie te dwa miesiące som koło września 😀
Do Nowecka
„Ale jak się przeniesie wszystko do jednego miejsca, to w drugim już nic nie będzie, nic!”
No a Poniezusowi jakosi to sie udało, ze wziął kapecke chlyba, nakarmił nim tłum ludzi, a potem jesce uzbierało sie z tego straśnie duzo reśtek…
„Może się jednak jeszcze zupełnie nie zestarzałem”
To moge piknie potwierdzić. My tutok syćka piknie młodniejemy, a nie starzejemy sie! 😀
Do Emilecki
„Bardzo popularne stało się ostatnio zatapianie różnych rzeczy ( autobus, helikopter, statek) i tworzenie podwodnych ‚labiryntów’ dla amatorów nurkowania. O zatopieniu całego pensjonatu – w tym celu – jeszcze nie słyszałam, ale skoro już się stało…”
Bajuści! Jak znom Felka, zaroz – ocywiście za odpowiedniom opłatom – bedzie organizowoł płetwonurkom-amatorom pikne zwiedzanie zatopionego pensjonatu.
„Orzeł śpi.”
I to jest dowód na to, ze orzeł nie jest lichem. Bo licho – jak wiadomo – nie śpi 😀
Do Anecki
„U nas tyz wiosna-kwiatki kwitna, ptaszki spiewaja,a ja nie mam sil ruszac ani ‚renkom ani nogom’, bo zachcialo mnie sie porzadkow swiatecznych”
A nie dałoby sie, Anecko, zatrudnić do tyk porządków jakiegosi holenderskiego wiatraka? Taki to cały cas miołby siłe na to, coby sie porusać, bo furt wiater piknie by mu pomagoł.
„Gdyby ‚skaplo’ troche felkowego zlota,to ………….. swiat bylby naprawde piekny,ach pomarzyc dobra rzecz”
Wroz z niedźwiedziami – trzymom ręke na pulsie. Na Felkowym pulsie ocywiście 😀
Do Mietecki
„Kto mnie wołał czego chciał?”
My Cie wołali, Mietecko! I fcieli cobyś zajrzała ku nom.
„Owczarku przyjmiesz moje Poduszkowce na szkolenie? Może jak pogonią kota wilkom, to chętniej wezmą się za obronę rodzinnego domu?”
W kozdej kwili, Mietecko. Wroz z pozostałymi owcarkami na holi organizujemy zajęcia zarówno teoretycne, jak praktycne. A na koniec egzamin i dyplom ukońcenia kursu 😀
Do Basiecki
„Właśnie. Wszystkie koty uwielbiają miód”
A! Cyli po Hortensjecce jest to juz kolejny głos – a nawet multigłos (bo wszystkie koty zagłosowały) – za zrobieniem cegosi w kwestii miodu. No to bedzie trza cosi zrobić.
A co to jest najnowsy polski Joyce? Bo rozumiem, ze to nie idzie o ostatni przekład „Dublińcyków”, ino o cosi inksego? Nie wyklucom i takiej mozliwości, ze powinienek sie wstydzić, ze nie wiem 😀
I dobrze, że nie wykluczyłeś, bo musisz — Ty Wielbiciel przez bardzo duże WWWWW!… 😈 😀
A teraz pobiegnij na Turbacz (bez helikobactera, helikoptera, ginesicka i nawet bez smadnego), zawyj tam jakiś tren ofiarom kornika zbyt szybkiego drukarza, potem puszczy turbaczowskiej żałosny rapsod — i tym to sposobem, plus minus circa about powinieneś być z Panem Joyce’m oraz jego polskim, ‚benedyktyńskim’ tłumaczem kwita… 😉 🙂 😀
…A ja wreszcie byłam na Patrykowej Paradzie… nie w Dublinie lecz z wieloma Dublińczykami… niewątpliwie-naturalnie 😉 😀 …
Skoro już na nie-Dublin zeszło i jednocześnie na zaległości różne, w tym książkowe — całkiem niedawno ‚nadrobiłam’ kilkakrotnie tu przez Ciebie wspominane Życie Pi –
– owszem, zgrabne czytadełko (Bookera nie dają tak zupełnie za darmo ;)); nawet chciałam przez moment mieć oryginał, potem doszłam do wniosku, że to nonsens i dziecinada (takie zachcianki, by czytać ‚wszystko’ dwujęzycznie a tym gorzej – magazynować w domu każde przeczytane fiction).
…I w owym nie-Dublinie będąc, wchodzę ja ci do jednego charity shop (po zgrabne tea-bag holders, upamiętniające sześćdziesięcioletnią Osiemdziesięciosześciolatkę i życzące jej ‚Keep calm and carry on’) a tu na mnie zerka nowiutki egzemplarzyk Life of Pi. Kupiłam, potem pożałowałam (cabine luggage only)… aliści się okazało, że koleżanka spotkana dzień później, lecąca z USA na egipskie wywczasy… chce koniecznie, bo zaczęła czytać, zapomniała zapakować (a bagaż ma spory). Zatem paperback albo zostanie zapomniany pod piramidami, albo przyleci do Polski, albo z niej do USA… a gdyby czytelniczka się bardzo ociągała z lekturą – to do Kanady, dokąd rodzinka się przenosi.
Koty czyli tygryski, lwy do towarzystwa, koty Hortensji bo się zdeklarowały…
…A Richard Parker? Czy on też lubi miód?… Trzeba by jeszcze z Kanady do Meksyku…
😉 🙂 😀
Znamy juz dokladnie prognoze pogody na Siuksowo Północne do maja. Kiedy orly w Iowa sie wykluja prosze przy dzieciach nie przeklinac. Nawet gdyby na gniazdo spadaly lody po zbójnicku.
Do Basiecki
O, krucafuks! Telo jęcołek, coby wreście ftosi przetłumacył Finnegans Wake na polski, ze tymi jękami skutecnie zagłusyłek pojawienie sie Finneganów trenu 😀
Do Orecki
Ino w tej kwili przyznoje, ze nie wiem, jak jest Iowa po góralsku. Ba moze kiesik sie dowiem? 😀
😀
Nb, Owczareczku, wczoraj wrzuciłam do Twej skrzynki @ komentarz, będący kontynuacją tego o 21:03 — jakaś trefna zbitka zgłoskowa w nim być musiała bo się nim spam pożywił ze 4 razy 😎
Umieść go proszę (chyba, ze też będziesz musiał ocenzurować) z godziną powiedzmy 21:05 😀
Ruszam do mycia okien i wszystkiego porządkowego, co tylko kondycja wytrzyma a czas pozwoli (obowiązki zawodowe też majęcy)… —
— pięęękny dzionek na horyzoncie i trochę go szkoda na przyziemności, ale z nich też można czerpać przyjemności spore – zatem do dzieła i jeszcze (baśka) nie zginęła!!!
😀 😀 😀
Zrobione! A jeśli ten Łoter jesce roz spróbuje zaspamować komentorz mało ze wyryktowany przez jednego z owcarkowyk przyjaciół, to jesce zawierający pikny SwiętoPatrykowy akcent – to sam nie wiem, co straśnego mu zrobie!!!!! 😀