Ksiądz Twardowski i kopirajty
Ponie Bócku, spraw, coby ksiądz Twardowski nie dowiedzioł sie, ze teroz między ludźmi wyryktowała sie jakosi straśno sarpacka o to, fto mo kopirajta do jego piknyk wiersy. No bo przecie kie on sie o tej sarpacce dowie, to sie zupełnie załamie! A fto to słysoł, coby cłek siedzący w niebie był załamany! Nifto! W takim rozie… chyba moge być spokojny, ze mojom prośbe, Ponie Bócku, piknie spełnis 🙂
Ale – na mój dusiu! – cy mozno se wyobrazić więksy absurd niz sarpacka o cłeka, ftóry był uosobieniem dobroci, skromności i cichości? Ftóry był zywym przeciwieństwem wselkik sarpacek? Eh, cego to wy, ludzie, nie wymyślicie!
Tak właściwie to komu kopirajt do dzieł Twardowskiego sie nalezy? Teoretycnie powinna to wyjaśnić Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, co to jom nas sejm cwortego lutego 1994 roku ukwalowoł, potem pare rozy zmienioł i teroz, jak ftoś fce se jom przecytać, musi chycić „Dziennik Ustaw” z 2006 rocku numer 90 i posukać pozycji numer 631. Na tym jesce nie koniec, bo potem tyz jakiesi drobne zmiany sejm wymyśloł, więc do paru późniejsyk „Dzienników” tyz trza zajrzeć. I tego syćkiego jest jaze na 129 artykułów! A jeden artykuł nudniejsy od drugiego! Krucafuks!!! Fto fce, niek cyto. Jo nie bede. Pare artykułów z tej ustawy przecytołek i… one mi do jegomościa Twardowskiego nie pasujom. Zwycajnie nie pasujom i telo.
Jo tam nic przeciwko Ustawie o prawie autorskim nimom. Niek se bedzie. Być moze trza w niej conieco poprawić, ale niek se bedzie. Ino ta ustawa pachnie zaduchem sali sejmowej, na ftórej jom przegłosowano, pachnie przepoconymi kosulami mędroli, ftórzy dniami i nocami mozolnie jom ryktowali, pachnie kurzem z akt sądowyk, sporządzanyk kie taki cy inksy artysta swoik praw dochodził… A wierse jegomościa Twardowskiego pachnom łąkom, wsiom, wodom, krzyzem przydroznym, słonkiem, lipcem, uśmiechem… Wierse jegomościa Twardowskiego som bardziej magicne niz śtucki cornoksięznika o tym samym nazwisku, co to wylądowoł na księzycu 400 roków przed ponem Armstrongiem. I jak takie wierse do Ustawy o prawie autorskim dopasować? No jak? Nimo sans krucafuks!
Skoro Twardowski był jegomościem, to moze rozwiązania problemu trza sukać w tekstak biblijnyk, nie prawnicyk? Przyboccie se choćby historie, jak przysły ku Poniezusowi jakiesi specjalisty od prawa podatkowego i pokazały mu monete z kufom cysorza, ale nie najjaśniejsego pona Franciska Józefa, ino jakiegoś inksego, duzo storsego cysorza. I co Poniezus wte pedzioł? Coby oddać cysorzowi co cysorskie i ślus. Widocnie uznoł, ze moneta nalezy do tego, cyjom kufe na niej widać. No to jo se myśle, ze do wiersy księdza trza podchodzić podobnie. Kie momy wiers Kukułka, to kopirajta do niego majom kukułki, do wiersa Gołębiu kopirajta majom gołębie, do wiersa Baranku wielkanocny – baranki (jeśli nie syćkie, to przynajmniej te wielkanocne), a do wiersa Mrówko ważko biedronko te maluśkie owady kopirajta majom. Kopirajta do wiersa W jarzębinach jak najbardziej majom jarzębiny. Wiadomo zreśtom, ze jegomość nie ino ze zwierzętami, ale z drzewami i inksymi roślinami ty godać umioł. No to jak z nimi godoł, to na pewno o róznyk rzecak, o prawak do swoik wiersy pewnie tyz, ino wy, ludzie, nic o tym nie wiecie.
Więc jo sie tutok zwracom do wydawców: jeśli fcecie publikować wierse księdza Twardowskiego, o zgode musicie pytać kukułki, gołębie, baranki, mrówki, wazki, biedronki i jarzębiny. A jak sie z nimi syćkimi dogodocie? To juz jest wase zmartwienie. Ksiądz Twardowski jakoś doł se rade. A to znacy, ze jak ftoś fce, to potrafi. Hau!
Komentarze
Masz po tysiąc razy rację! Na mój dusiu, kto by się spodziewał, że do takich niesmacznych przepychanek dojdzie?
Z drugiej strony, był to łatwowierny, otwarty, starszy człowiek, który nie potrafił odmówić. Bardzo byłam poruszona tymi artykułami o schedzie po księdzu. Wygląda na to, że teraz będzie ściśle reglamentowany, żeby sie nie zdewaluował.
Pani I. wynajeła prawników, którzy pilnują jej interesów. Ciekawe, co z wierszami w internecie, bo był ich tam bogaty wybór, może już nie ma. :(Owczareczku, a kto ma kopirajta na wiersz „Nie przyszedłem pana nawracać” ? Całkiem sporo tych kopirajtów mają różne niebieśniańskie (?) persony, różne janioły i inne święte. 😀
O matko, wytłuściło się wszystko zamiast jednego słowa.
Muszę skasować.
Sprawdzam.
Niby pilnuję zamykania, ale co ślepemu po oczach.
To bięgnę do muzycznych, bo nie doszłam do nich.
Aha, chciałam zapytać Alicji, gdzie Miś udaje się z misją i co ma sprawozdawać?
Owczarku prawisz bardzo slusznie. Niestety tyrpia ks. Twardowskiego po smierci z roznych stron. Pani redaktor zupelnie skandalicznie sobie poczyna.
Ale jak nazwac zachowanie przelozonych ksiedza, ktorzy nie uszanowali jego woli dotyczacej miejsca pochowku.
Niesmaczne to, Owcarku. Ale, niestety, nie pierwszy to raz następuje sarpacka po śmierci poety. Pamiętacie, co było choćby z Miłoszem, Herbertem? 🙁
A Ksiądz Jan powiedziałby napewno to samo,co kiedyś inny Jan napisał:
„Nikomu, albo raczej wszytkim, swoje księgi
Daję. By kto nie mniemał (strach to bowiem tęgi),
Że za to trzeba co dać, wszyscy darmo miejcie.
O drukarzu nie mówię, z tym się zrozumiejcie.”
(-)Jan Kochanowski
No tak, Janecek 33-ceci dobrze mówi, nawet ciałem po śmierci rozporządzono inaczej, żeby dodać splendoru budowli, nie uszanowano woli zmarłego i jego rodziny.
Dosyć to beznadziejne, Janecku, jedne trumny się wyrzuca, bo na tym etapie – niegodne, innych nie dopuszcza, zeby nie kalali świętości, a tu gwałtem na piedestały ustawiali. Co to jeszcze się wydarzy w naszej najlepszej z ojczyzn? 🙁
Też byłam wstrząśnięta tym artykułem. Jakież to ohydne i odrażające!
Cytat przytoczony przez Jędrzeja Uherskiego doskonale uzupełnia wpis Owczarka.
Do Jędrzejecka
A ja myślałam, że w tamtych czasach kopirajtów jeszcze nie było. 😯
A jak Owczarek mówi na „Jan33” ?
Janicek TrzydziestoCeci?
Prawie jak o papieżu. 🙂
To posłuchajcie,póki jeszcze można… 😉
http://michall.wrzuta.pl/audio/9zT7Nohmvp/ks._jan_twardowski_-_bliscy_i_oddaleni
Drogi Owczarku, drodzy Blogowicze!
Już nieraz chciałem zalać Was potokiem moich
nieprzemyślanych „wspomnień, spostrzeżeń i uwag”.
Na szczęście dla Was, zapamiętałem pytanie ks. Twardowskiego:
„czy umiesz przestać pisać
żeby zacząć czytać?”
No,to jeszcze na dobranoc…
http://uk.youtube.com/watch?v=biEZOu2-xV8&feature=related
Dzięki! Dobranoc! 🙂
Ja też dziękuję i dobrej nocy życzę. 🙂
Czekanie
Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem doi
oczami za nim biegnie i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę bo uczy jak na Boga czekać
*********************************************
Zobacz tylko Owcarecku, Ty tez masz kopirajta do wiersza Ksiedza Jana 🙂
Poszukam, moze o myszy tez wspomnial choc jednym slowem 😀
– Bóg zapłać Panie Boże bo podał mi łapę
pies co książek nie czyta i wierszy nie pisze
***********************************************
A to tez o psie, Owcarecku, ale nie o Tobie 😀 😀 😀
U Owcarka pan Twardowski
Wzbudził kopirajta troski
Kto chce skraść nam Twardowskiego
Będzie drżał przed duchem Jego!
Nie znalazlam nic o myszy 🙁 ale jest o zwierzetach, wiec jakby posrednio… 🙂 No co, musze sie jakos pocieszyc 😀
I o kotach tez nic nie znalazlam, za to widac, ze mrowki i biedronki ukochal Ksiadz Jan najbardziej 😀
O tym, ze wystepuja tez kaczki i kaczor, nawet nie wspomne 🙁
Owczarku,
Dziekuje za ten wpis. Ile jest znanych podobnych przykladow to az serce boli.
…niech zostanie dzieło, a nic o człowieku…
Dla naszej myszki 🙂
Optymizm
Ach ten optymizm co chodzi w kolko
i mowi lepiej bedzie
a ja chce wlasnie troche rozpaczy
takiej jak zawsze wiec bez tlumaczen
tego wciaz szczescia co jest nieszczesciem
chocby uroslo o jeden procent
milosci ktora czeka tak samo
z podbitym sercem noca dziurawa
jak mol co zostal znowu na zime
a ja juz nie chce niczego zmienic
kamien niech bedzie zawsze kamieniem
lza – stara myszka
buty – wspomnieniem.
Dla naszego kota 🙂
Smutek
Od malpy gorsza malpa ktora sie rozplacze
od kruka – taki co na ksiedza kracze
od rozpaczygorszy smutku cichy kotek
co nawet wszystkim swietym popsuje robote.
Cóż. Jeszcze jedna cwaniara mająca własny interes, naginająca dla tegoż prawo. Niestety obawiam się, że się dobrze zabezpieczyła. Powiem krótko: Bezczelnie wykorzystała dobroć i łatwowierność starszego człowieka. Ksiądz Jan nie tak wyobrażał sobie realia otaczającego Go świata.
Fto mo mieć kopirajta to jo ni wim .
Myślem sobie co i u Jegomościa Jana i co najwoznijse w Poniezusowym naucaniu :ŚPIESZMY SIE KOCHAĆ LUDZI.
Syćkie , ftóre tego nie robiom ni biblijnie ni poetycko (cy tyz prawno autorsko) kopirajta nie posiadajom.
Co komu przeszkadzo coby dzieciska o biedronce śpiewały – one sie doskonale rozumieją z biedronkami, mrówkami i innymi stworzeniami.
Jeszcze nie przeczytałam wpisów (zauważyłam tylko, ze Marysia podtłuściła 🙂 ), ale powiem, że byłam pewna, ze Owczarek na ten temat da głos. Czytałam artykuł na ten temat parę dni temu i oczy robiły mi się coraz okraglejsze w miarę czytania. No to idę teraz Was poczytać, bo pewnie wiecie więcej, a ja tylko ten jeden artykuł.
Mrrrał!
Coś bardzo złego dzieje się z tzw. Prawem Autorskim.
Powinno bronić interesów Twórców i Odbiorców.
A broni… no właśnie. Czyich?
(Ja wiem, ale nie będę tematu rozwijać, bo nie chcę bloga zaśmiecać)
W każdym razie efekty takiego prawa są paskudne.
Ot, taki przykładzik:
dlaczego nie mam żadnych szans,
aby kupić książkę pt. „Koty Św. Gertrudy”?
Pierwsze wydanie tej książki było z rysunkami, a drugie właśnie z moimi zdjęciami.
Księdzu Twardowskiemu podobał się pomysł, żeby ilustrować moimi zdjęciami tomik wierszyków, ponieważ ksiądz jest znanym miłośnikiem wszelkich stworzeń, cudownie opisuje przyrodę.
Bardzo lubi koty. Topcia, jak to kot lubiła leżeć na krzesełku stojącym przy kaloryferze. A tam, na tym krzesełku ks. Twardowski zawsze siadał i sprawdzał, czy aby kota nie było. A kotka, kiedy tylko zauważyła, że ksiądz wstawał natychmiast miejsce zajmowała. Ale ksiądz się na nią nie gniewał…
Cytat stąd
Cóż, po prostu książka jest chroniona 🙁
Przed kim?
Ano najwyraźniej przed kotami 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
owcarku,
prawo autorskie wcale nie jest nudne. Może to nie międzywojenna legislacja, ale wcale nie taka zła ustawa, momentami jest nawet fascynująca.
Mrrrał!
Jędrzeju!
A ludzie od Creative Commons narzekali, że w Polsce jakoś słabo się ten ruch rozwija 🙂
Pewnie nie wiedzieli, że już Jan z Czarnolasu tworzył w oparciu o licencję
Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska
Ale mamy TRRRADYCJĘ 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Wiecie co?
Ja chromolę. Norrrrrmalnie (kopirajt BlejKota) chromolę. A KTO MA PRAWO AUTORSKIE do naszych wpisów?!
Alicjo, podejrzewam że gospodarze, a w dalszej kolejności Polityka. Coprawda nie znalazłem regulaminu wypowiedzi na blogach, ale kto wie czy nie ma (pewnie jest). Ostatnio zdarzyło się, że mój post został opublikowany w papierowej Polityce i nawet nie dostałem maila informującego mnie o tym, choć nie powiem, było mi miło.
Ale by troche uporządkować kopirajty troszkę podstawowej terorii – są kopitajty osobiste, takie jak prawo do autorstwa, integralności itp, czyli żeby to co napisała Alicja, było wiadomo że od Alicji, i by niepoprzekręcać tego, nie przywłaszczyć sobie autorstwa. Te kopirajty nie wygasają nigdy i są nieprzenośne;
i są kopirajty majątkowe – czyli brzęczące lub szeleszczące grosiwo, albo miliony dolarów, w zależności od popularności. Tutaj wchodzi czerpanie korzyści z publikowania, dawania licencji innym na korzystanie w tej i innej formie. Takie kopirajty trwają ograniczony czas (70 lat od śmierci twórcy) i mogą być przenoszone, nawet wielokrotnie. Zakładam więc, że Polityka w jakimś czymś zastrzegła sobie prawa majątkowe do naszych wpisow, lub traktuje je jak list, do kótrego majątkowe prawa ma odbiorca, nie piszący (ten ma prawa osobiste).
O cholera… tak powiadasz, foma?! Polityka rości sobie prawo do naszych perełek myślowych i poetyckich?!
A poważnie, chciałby się człowiek uśmiechnąć, myśląc o księdzu Twardowskim, a jakoś tak mizernie wychodzi ten uśmiech na tle śtrasnej sarpacki. W połączeniu z poezją i tym, co ten Człowiek przez wysokie C sobą reprezentował.
Mrrrał!
@foma
Dodam jeszcze, że widziałem gdzieś opracowanie dowodzące, że optymalny okres ochrony praw majątkowych to kilkanaście lat.
70 lat zostało wymuszone przez lobbing spadkobierców, wydawców i tzw. organizacji zbiorowego zarządzania.
Oczywiście lobbyści zadbali wyłącznie o ochronę swoich własnych interesów, a nie interesów odbiorców, czy twórców.
Przykre, ale taki jest Dzisiejszy Świat.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
… czyli jak zwykle. Chodzi o kasiorę. Nie o dzieło i nie o Człowieka.
Blejku,
w pierwotnym tekście ustawy ochrona trwała 50 lat, ale została później „zharmonizowania” z unijnymi standardami… Sprawa jest delikatna i niejednoznaczna – czemu ma służyć tak długie trwanie praw majątkowych po oddzieleniu twórcy od utworu? Bo są wszak dwie drogi – dziedziczenie po śmierci i (umowne) przeniesienie prawa za życia, dodając do tego utwory pracownicze, które automatycznie służą pracodawcy.
I jak długo byłoby właściwie, biorąc pod uwagę wielość sprzecznych nieraz interesów. Skoro twórczość związana jest z osobą twórcy, chyba nie ma potrzeby, by z tantiem żyłu jeszcze jego/jej prawnuki, ale współmałzonek raczej tak. A prawnuki kogoś, kto nabył wyłączną licencję na „Light My Fire” czy inną „Odę do radości” to już zupełna myślowa abstrakcja.
Ojej!
Przez naszą-klasę odnalazł mi się mój ulubiony przyjaciel, wcale nie z mojej klasy, ale przyjaciel, który mi na pare lat zaginął w sieci, ale znam z realu także zarówno. Znalazł mnie! Ja go tu przyciągnę, bo jak nic, takie klimaty to cos w jego stylu 🙂
@foma
Wszystko się zgadza, natomiast z tą delikatnością to bym nie przesadzał 😕
Moim zdaniem to nie jest żadna „myślowa abstrakcja” lecz najczystszej wody paranoja.
Przykład „Ody do radości” jest tu znamienny.
Uczniowie śpiewający ją w szkołach na akademiach ku czci łamią prawo!
Fakt, że ta paranoja płynie z poziomu UE a nie PL jakoś wcale nie pociesza.
Oj, rrrozpisałem się nie na temat.
Wrrracam do pracy bo mi tu zaraz ktoś kota pogoni 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Rzeczywiście,paranoja absolutna! 😉 Gałczyńsk napisałby na pewno nową wersję „Skumbrii w tomacie”…
…chcieliście Europy,no to ją macie.! 😀
Blejku,
piszę tak delikatnie, bo nie chcę wylewać dziecka z kapielą, i pisać półprawd. Od kilku lat nie śledzę rozwoju prawa autorskiego, światowych koncepcji w tym zakresie, co oznacza, że większość z tego co zglębiłem, przeszperałem i przemyślałem uleciała.
Co do samej filozofii prawa autorskiego – powinny istnieć instrumenty ochrony i powinny istnieć instrumenty korzystania z upublicznionego dorobku, a co ważniejsze, przyjęty model powinien działać w duchu, dla którego został stworzony, a nie alienować się od niego. A takie działania widać, podobnie jak z literalną ochroną danych osobowych.
A „Odę do radości” możemy spiewać po niemiecku, a co!
Ja! Ja! Natürlich 😉
Chyba nie chcecie wiedziec co ja mysle o prawach autorskich. Ale mino to powiem nie wchodzac w szczegoly. Ktos kto umiera i zapisuje prawa autorskie osobie X, ma prawo oczekiwac, ze jego wola zostanie uszanowana. I nie rozni sie pod tym wzgledem od tego, kto zapisuje w spadku dobra materialne – antyczna szafe, cenny obraz czy bransolete.
Likwidowalam parenascie lat temu dom po ojcu E. I wtedy okazalo sie, ze np portret jej zamordowanego Dziadka wcale nie nalezy do niej, tylko do… Polski. Bo jest „dobrem kultury” i nie wolno go wywozic. I nie pomoglo nawet to, ze kilkadziesiat XVII i XVIII -wiecznych starodrukow uzbieranych przez tegoz Dziadka , jeden Smaglewicz i pare innych obrazow, spadkobierczyni przekazala nieodplatnie Zamkowi Krolewskiemu. Portret Dziadka musialam przeszmuglowac. Nigdy w zyciu swiadomie nie naruszylam prawa. Tylko w tym wypadku. Ale prawo okazalo sie byc oslem, jak mowil Dickens. Nie mialam wyboru.
Jesli ktos ma prawa autorskie, zaden czytelnik, zaden wydawca, zaden komitet Obrony Pamieci nie powinien miec do nich wiekszego prawa.
40 lat temu poznalam ks. Twardowskiego. Nie sprawial wrazenie czlowieka zamoznegp. Jedyne co mogl zostawic w spadku to prawa do swych wierszy. I nie wazne czy osoba byla tego „godna” czy nie. Jedna wola wyrazona w testamencie Zmarlego juz zostala pogwalcona – w sposob cyniczny i niegodziwy. Mysle o miejscu Jego pochowku. Myslalabym, ze juz dosyc tego.
Prawa własności mają na ogół różne podmioty prawne, nie osoby fizyczne, i to one są zainteresowane długotrwałym użytkowaniem tego prawa. Napisałam na ogół, bo wydaje mi się, że te prawa często są odsprzedawane instytucjom, ponieważ skuteczna obrona prawa jest możliwa tylko dla instytucji.
Z księdzem Twardowskim faktycznie dzieje się tak, że kto żyw wydaje Jego wiersze, trudno się połapać, bo występują te wydania w dowolnych konfiguracjach. Może więc jakiś porządek byłby potrzebny.
Głównie chodzi o sposób egzekwowania praw, podejrzenie, że się weszło w ich posiadanie (przez różne osoby) wykorzystując ufność i niezaradność autora.
A już okoliczności towarzyszące ostatnim chwilom księdza, przepychanki pośmiertne, wszystko to jest bardzo bolesne i żenujące. Do żenady dołączył kościół instytucjonalny, zawłaszczając osobę księdza Twardowskiego decyzją prymasa.
Poszukam później jakiegoś wiersza, bo teraz nie mam czasu.
Ok, już bez żartowania z „Ody…” spiewanej w oryginale, uważam że linka przycumowana przez Blejka niepotrzebnie straszy – można śpiewać hymn UE na akademii:
?Art. 31. Wolno nieodpłatnie wykonywać publicznie rozpowszechnione utwory podczas ceremonii religijnych, imprez szkolnych i akademickich lub oficjalnych uroczystości państwowych, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych i artyści wykonawcy nie otrzymują wynagrodzenia, z wyłączeniem imprez reklamowych, promocyjnych lub wyborczych”.
Heleno,
nasze zastrzeżenia nie dotyczą możliwość rozporządzenia prawami do swojej twórczości, bo to jest poza dyskusją, ale czasem kagańca dla szerszego upublicznienia nieżyjących twórców. Okres 70 lat wydaje się nieuprawniony i wynikający bardziej z interesów zorganizowanych podmiotów niż najbliższego, nieutulonego w żalu kręgu spadkobierców. Wszak po upływie ustawowego okresu nie ma wolnoamerykanki i pełnego pławienia się w łatwo zarobionych pieniądzach, co wyraźnie zapisano:
„Art. 40. 1. Producenci lub wydawcy egzemplarzy utworów literackich, muzycznych, plastycznych, fotograficznych i kartograficznych, niekorzystających z ochrony autorskich praw majątkowych, są obowiązani do przekazywania na rzecz Funduszu [Promocji Twórczości], wpłaty wynoszącej od 5 % do 8 % wpływów brutto ze sprzedaży egzemplarzy tych utworów. Dotyczy to wydań publikowanych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.
Do tego dochodzą wątpliwe etycznie zabiegi w celu uczynienia się spadkobierczynią i a w szczególności późniejsze rozporządzanie spóścizną w kontekście niekomercyjnego użytku. Piszę to tylko na podstawie przytoczonego przez owcarka tekstu.
Ja nie umiem wybrać. Każdy z tych wierszy wydaje mi się super ważny, albo przez wzruszenie, albo przez prostotę, albo przez celność, albo przez ból, albo przez zdziwienie, a wszystkie przez kojącą dobroć i wrażliwość.
Tu dwa:
„List do Matki Boskiej
W pierwszych słowach donoszę nic się nie zmieniło
żółta pliszka się cieszy swoim czarnym dziobem
łosoś wraca do rzeki w której się urodził
mrówki się oblizują jak na nie przystało
sarna leczy się ślazem więc mniej pokasłuje
las tak rzeczywisty że zdaje się zjawą
pszczoła nie zna Szopena ale jest muzyką
śmierć jak zwykle niziutko układa na ziemi
świętym można tu zostać nawet na podwórku
rzucając kurom ziarno staroświecką modą
znów najpiękniejszy w Polsce jest lipiec nad wodą
a piękno jest najbliżej gdy czas się oddala
żadna ryba nie traci nawet jednej łuski
sroka z wąskim ogonem powtarza dowcipy
rzeczy mają własną po umarłych pamięć
więc pamięta mą matkę czajniczek rozbity
dla słowika w czerwcu każda noc za mała
ponieważ wierzy w miłość nie boi się ciała
śpiewa że serce całe a już nieśmiertelne
bocian dalej podnosi tylko lewą nogę
piszę list bo Cię przecież zobaczyć nie mogę
myślę jednak że chyba czasem Ciebie słyszę
bo skąd się nagle bierze ten szept kiedy zasnę
Przebacz
Przebacz, Panie, że pisałem tak dużo
o pojedynczej kropli ? zielonym kółku deszczu
o listku ognia,
zdejmowałem kropki z biedronki
przechodziłem przez ucho igielne
obierałem wiśnie z kruchych żyłek ?
wyjmowałem gwizdki wiatru z szalika na szyi
podnosiłem śnieżynkę jak biały lichtarzyk
liczyłem ciche kroki krwi
strugałem włos na czworo ?
a Ty ?
krople łączyłeś w gardła deszczu żywe ?
pocałunki z dwóch listów ? w małżeństwo szczęśliwe ?
listonoszów torby ? w kołyskę.
Ja tak mogę całą noc. (Nie ma szczęśliwej kufy z oczami pełnymi łez)
Właśnie trochę sobie poczytałam i wzuszyłam się.
Ale te wiersze nie wszystkie były sielskie-anielskie, były pełne bólu, tęsknot rozmaitych, wspomnień.
Dobrze, że był, że trafił się taki dar. 😉
Ostatnia kufa głupia wyszła, miał być uśmiech 🙂
Chyba X. Jan oczko puścił dobrotliwie: tylko bez kadzideł, proszę.
Do EMTeSiódemecki
„Owczareczku, a kto ma kopirajta na wiersz ‚Nie przyszedłem pana nawracać’? Całkiem sporo tych kopirajtów mają różne niebieśniańskie (?) persony, różne janioły i inne święte.”
Ano, EMteSiódemecko, to kolejny wiers jegomościa, do ftórego nijak prawa autorskiego dopasować sie nie do.
„pszczoła nie zna Szopena ale jest muzyką”
Ciekawe co na to Poni Dorotecka 🙂
Do Janicka
„jak nazwac zachowanie przelozonych ksiedza, ktorzy nie uszanowali jego woli dotyczacej miejsca pochowku”
Podejrzewom, ze nie cytali wiersy jegomościa. Abo cytali, ale niedokładnie 🙂
Do Gosicki
„nie pierwszy to raz następuje sarpacka po śmierci poety”
No niestety, krucafuks… Właściwie niek kozdy uzdolniony poetycko młody cłek bedzie tego świadom, ze kiesik, po jego śmierzci dojdzie z jego powodu do sarpacki. Na mój dusiu! Jak juz majom być sarpacki o poetów, to niek juz lepiej bedom takie, jak w „Ferdydurke” ucniowsko-naucycielsko sarpacka o tego, co wielkim poetom był 🙂
Do Jędrzejecka
Pon Kochanowski, Jędrzejecku, jako cłek renesansu, znoł sie na syćkim, jak widać na prawie tyz, skoro zacytowanym przez Ciebie wiersem podwaliny pod polskie prawo autorskie ryktować zacął 🙂
Do TyzAlecki
„Cytat przytoczony przez Jędrzeja Uherskiego doskonale uzupełnia wpis Owczarka”
Widocnie Jan Kochanowski z Janem Twardowskim piknie dogodali sie jak Jan z Janem 🙂
Do Moguncjusecka
„czy umiesz przestać pisać
żeby zacząć czytać?”
Tyz piknie! Piknie i mądrze! 🙂
Do Mysecki
„Zobacz tylko Owcarecku, Ty tez masz kopirajta do wiersza Ksiedza Jana”
Jo nawet, Mysecko, tego kopirajta na swój sposób wykorzystołek jesce za zycia jegomościa, o tutok:
http://owcarek.blox.pl/2005/08/CEKANIE.html
„Poszukam, moze o myszy tez wspomnial choc jednym slowem”
Było! Było! Opróc tego, co Janicek przybocył, to jesce było takie coś nie boce dokładnie ka, ale zacytuje Ci, Mysecko, z pamięci: „Mała myszka siedzi sobie, konfesjonał ząbkiem skrobie”. Tak więc mysy tyz prawa do wiersy ks. Twardowskiego majom!
„I o kotach tez nic nie znalazlam”
Jest, Mysecko, cały tomik: „Koty świętej Gertrudy”. Zreśtom Blejkocicek tyz o nim pedzioł 🙂
Do Zeenecka
„Kto chce skraść nam Twardowskiego
Będzie drżał przed duchem Jego!”
Na mój dusiu! Zeenecku! Jegomość Twardowski to była tako chodząco pocciwość, ze zupełnie se nie wyobrazom, coby jego duch umioł kogokolwiek nastrasyć. No, ale na scynście mo on po swojej stronie całom mase zwierząt,
ftóre majom ostre ząbki i pazurki 🙂
Do Orecki
„niech zostanie dzieło, a nic o człowieku”
A w wypadku jegomościa Twardowskego som to WIELKIE dzieła w MAŁEJ w formie. Ale z jego kazaniami bywało podobnie: casem nawet trzek minut nie trwały, a jednak w tym trzyminutowym kazaniu Twardowski umioł pedzieć więcej niz inksy ksiądz w godzinnym 🙂
Do Wlodwozicka
Ha! Pewnie tak było, ze dobroć jegomościa Twardowskiego mozno było dość łatwo wykorzystać. Ale i tak ta dobroć wydała plon tysiąckrotny! I pewnie jesce wydo 🙂
Do Zbysecka
„Co komu przeszkadzo coby dzieciska o biedronce śpiewały”
Wiadomo, Zbysecku, ze nie przeskadzo to nom bywalcom budy, nie przeskadzo to biedronkom i nie przeskadzo księdzu Twardowskiemu, ftóry teroz w Niebieskim Wydawnictwie swoje najnowse wierse publikuje. Przeskadzajom nom za to ci, ftórym przeskadzo śpiewanie wiersy jegomościa przez dzieci 🙂
Do Alecki
„ale powiem, że byłam pewna, ze Owczarek na ten temat da głos”
Aaaaa! Wydało sie, fto jest w nasej budzie najlepsym jasnowidzem! To jo sie pare miesięcy temu męcyłek i męcyłek z przepowiadaniem wyników totolotka, a Ty, Alecko, pewnie te wyniki doskonale znałaś i nic nie pedziałaś! 🙂
Do Blejkocicka
A nie wies moze, Blejkocicku, jak sie potocyły losy kotów osieroconyk przez jegomościa Twardowskiego? Bo to, co wycytołek tutok
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,3158891.html
wesołe nie było. Twój link, Blejkocicku, zdecydowanie weselsy 🙂
Do Fomecka
A artykuł 29, punkt 1 prawa autorskiego godo tak:
„Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.”
I co? Nie nudne? Ale poza tym, ze nudne, to z tego artykułu wnioskuje, ze choć kopirajta do internetowyk komentorzy majom ik autorzy, to wolno je cytować jako drobne utwory. No chyba ze ftoś wyryktuje tak sakramencko długi komentorz, ze juz nie jest on drobnym utworem. Wte
wolno cytować ino jego urywki jako urywki rozpowszechnionych utworów. Zarozem z ww. artykułu 29 wynikałoby, ze jeśli ftoś pise cosi o księdzu Twardowskim i fce zacytować jakisi jego krótki wiers – moze to robić i ślus!
W międzywojennom legislacje nigdy sie nie wgłębiołek, ale słysołek, ze przedwojenne akty prawne cyto sie prawie jak „Pana Tadeusza” 🙂
Do Helenecki
„Portret Dziadka musialam przeszmuglowac.”
Kieby to Ci sie, Helenecko, nie udało, wystarcyłoby popytać o pomoc Janosika. On wroz ze swymi kompanami przesmuglowołby na Zachód cały ten Zamek Królewski, wte wzięłabyś se nalezny Ci portert, a Janosik odniósłby zamek z powrotem na miejsce 🙂
To moze Janosik moglby odebrac te pierwodruki Moliera, ktorych nie moge odzalowac, a ktore dzieki wielkodusznosci E znalazly sie w lapach prof. R., dyrektora Zamku – „bo Polska jest taka biedna i ministerstwo nie moze znalezc pieniedzy na zakup”?
Tak to juz jest, ze cwaniacy wykorzystuja dobroc i naiwnosc innych. A moze i delikatnosc. Bo przeciez Ksiadz Jan widzial i na pewno zdawal sobie sprawe z tego co sie wokol niego i jego tworczosci dzieje. Nie reagowal, nie interweniowal, a hieny tylko na tym skorzystaly. Pieniadz potrafi zrobic z czlowieka…… eee, szkoda mowic!
„Milena Kindziuk dostała z krakowskiego Wydawnictwa M propozycję wydania 15 tomów ?Utworów zebranych? Twardowskiego. Opracowała projekt, uwzględniwszy prośbę księdza, by pierwsze trzy były dla dzieci. Gdy pierwsze tomy były w księgarniach, zadzwonił do Mileny przestraszony, że Oleńka zrobiła mu awanturę, poprosił, żeby Milena przyszła, to porozmawiają. Rozmawiali, gdy pani Oleńka wybiegła z drugiego pokoiku, krzycząc. Bardzo krzycząc, że jest jedyną edytorką, że trzeba wstrzymać, zabronić, wycofać. Ksiądz milczał.”
No wlasnie KSIADZ MILCZAL
i jeszcze:
„Kilka tygodni wcześniej, gdy odwiedził księdza przy Banacha, na własne oczy widział, jak ta pani szarpała za klapy białostockiego wydawcę, który przywiózł projekt graficzny nowej antologii. Podczas szarpaniny z tą panią Twardowski przymknął oczy.
Ksiądz chętnie oglądał swoje nowe książki. I łatwo oddawał do nich prawa, odręcznie podpisując błogosławieństwo. W ten sposób wspomagał bankrutujących wydawców albo dziecięce zespoły, które chciały śpiewać jego wiersze. Był jak święty Franciszek. Nie przewidział, że ta jego lekkomyślność zderzy się kiedyś ze sztywnymi paragrafami prawa autorskiego.”
Pol biedy, ze zderzyla sie „ze sztywnymi paragrafami prawa autorskiego”, gorzej, ze z najblizsza, zdawaloby sie, osoba? To sie w glowie nie miesci 🙁
http://www.amazon.com/gp/product/images/1904556175/sr=1-1/qid=1196275251/ref=dp_image_0/105-4324164-7504439?ie=UTF8&n=283155&s=books&qid=1196275251&sr=1-1
A kto „trzyma” kopirajta od wierszy wydawanych w obcym jezyku?
No i skompromitowalam sie, jest i o myszy i o kocie. No to jak ja szukalam? Moze godzina poszukiwan nieco mnie usprawiedliwi? Szukalam widac po omacku 🙂
W kazdym razie dziekuje Tobie Janie33 i Tobie Owcarecku. Od razu zrobilo mi sie weselej na sercu 🙂
Do Helenecki
To jo, Helenecko, popytom Janosika, coby pod jednom pachom przyniósł Ci pierwodruki pona Moliera, a pod drugom profesora R. – niek osobiście usłysy od Ciebie, co o nim myślis 🙂
Do Mysecki
?W kazdym razie dziekuje Tobie Janie33 i Tobie Owcarecku?
Cało przyjemność po mojej stronie, Mysecko i jak mniemom, Janicka tyz. No i jegomościa Twardowskiego ocywiście 🙂
Do Janicka
To jo postanowiłek sprawdzić, kielo ksiązek jegomościa w Bibliotece Kongresu (na http://www.loc.gov) majom. No i majom 41. Tyz piknie 🙂
GLODNY
Moj Bog jest glodny
ma chude cialo i zebra
nie ma pieniedzy
wysokich katedr ze srebra
Nie pomagaja mu h
dlugie piesni i swiece
na piers zapadla
nie chce lekarstwa w aptece
Bezradni
rzad ministrowie zandarmi
tylko miloscia
moj Bog sie daje nakarmic
HUNGRY
My God is hungry
he’s just a bag of bones
he’s got no money
no lofty silver domes
Candles can’t help him
hymnms give him no rest
doctors have no cure
for his thin hollow chest
Gavernments patrols police
are powreless
love is the only food
his lips will bless
Chcialem umiescic tlumaczenie obok orginalu ale nie wychodzilo.
Witajcie,
nie jestem prawnikiem,ale na moj rozum wola czlowieka jest swieta!!
Szkoda,ze zawsze znajda sie ludziska,co zszargaja kazda rzecz dla pieniedzy 🙁
Zal,ze nad grobem tak wspanialego czlowieka kraza SEPY!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam.
Do Janicka
„Chcialem umiescic tlumaczenie obok orginalu ale nie wychodzilo”
Połozyłek, Janicku, swój monitor na boku i juz mom obok 🙂
Do Anecki
„Zal,ze nad grobem tak wspanialego czlowieka kraza SEPY”
Za to on sam – mom nadzieje – krązy nad nasom budom. No… a przynajmniej casami zaglądo 🙂
Mrrrał!
➡ Owczarku!
Odnośnie kotów x. Twardowskiego informacje mam optymistyczne
😀 😀 😀
Słyszałem o tym, ale wolałem się upewnić.
No więc rzucam sznurrrek z najbarrrdziej szanowanego źrrródła w sieci:
czyli forum miał.pl
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Owczarek napisał:
?pszczoła nie zna Szopena ale jest muzyką?
Ciekawe co na to Poni Dorotecka 🙂
Pani Dorotecka na to jak na lato. Pszczoła JEST muzyką, i to góralską! Przypominam o powiedzeniu bodaj Sabały, ja usłyszałam od Jana Karpiela-Bułecki), że góralskie granie to jak „pscoły brzęcące w drewnianej chałupie” 😀
Actually, Owczareczku, Prof R. byl nieslychanie milym Panem i wystosowal do E nadzwyczaj uprzejmy i wrecz serdeczny list z podziekowaniami za dary. Inne placowki, jak Muzeum Adwokatury i ZIH zadnych podziekowan nie przyslaly. Wiec niech juz ten Molier i inne ksiazki oraz obrazy zostana w kolekcji Zamku. Niestey nawet list od Prof R. nie pomogl mi w wywiezieniu portretu Dziadka. Musialam zostac przemytnikiem. Na szczescie obraz byl nieduzy i zmiescil sie w walizce.
Do Blejkocicka
Dzięki za optymistycne informacje, Blejkocicku! 🙂
Do Poni Dorotecki
Korci mnie, Poni Dorotecko, coby spytać, cy pscoły ryktujom jakiesi alikwoty, ale boje sie dostać po swoim kudłatym łbie 🙂
Do Helenecki
Oj, Helenecko! A jo juz posłołek Janosika ku Tobie z tym Molierem i z tym ponom profesorem R! Spróbuje hyrnego harnasia zawrócić, ale nie wiem cy mi sie udo. Jeśli do jutra Janosik nie zapuko ku Tobie, to bedzie znacyło, ze mi sie udało 🙂
Kwoty dla alika? Pszczoły? Chyba, że alik lubi miód lub inne pszczele mleczko. Ja myślę, że alik za swojego pana nie odpowiada i pewne kwoty mogą mu się należeć w miodzie, ale czy pszczoły podzielają mój pogląd, Owczareczku, to ja nie wiem. 😆
Wróciłam dzisiaj wcześniej, bo myślałam, że będę obiad jeść razem z moim starożytnym dzieckiem, a tu figa. 🙁
To ja sobie teraz pojem, a może ktoś jeszcze do budecki zajrzy.
Nara. 😀
Zdenerwowałam się, nie mogę czytać wiadomości internetowych, bo one mają ten sam poziom, co telewizja. Tydzień temu publikowali, że popularność temu i owemu spada, dzisiaj już rośnie, za trzy dni padną na kolana.
Ta medialna demokracja ośmiesza wszystko dookoła, łącznie z sobą.
Czy jest przed tym jakaś ucieczka? Czy to tylko ja mam tak, że widzę same przekazy dla niedorozwiniętych?
Przepraszam Was, ale przestrzeń zacieśnia się wokół i zaczynam się czuć jak eksponat z muzeum starożytności. 🙁
W Firefoxie widzę włączono autokorektę, pokazuje błędy w pisowni. Świetne!
Witaj, mt7!
Wydaje mi się, że obecnie media w większości są dla tych, co patrzą, ale nie myślą, czytają, ale nie zastanawiają się. Od razu Tuwim mi się przypomniał z „Mieszkańców”:
„Jak ciasto, biorą gazetę w palce
i żują, żują na papkę pulchną,
Aż, papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną…”
Niechętnie narzekam, Gosicku, bo nie lubię się nakręcać złymi emocjami. Pewnie jednak trochę tak jest, że z czasem człek coraz mniej przystaje do otaczającego świata. 🙁 🙁
Muszę to też brać pod uwagę. 🙂
Pozdrawiam Cię! 😀
Jakiś strajk ogłosili, czy co?
Dobra, idę sobie, zajrzę później.
Gdy rzeka narzekań
Wystąpi z koryta,
Zapłacze mężczyzna,
Zapłacze kobita!
A kiedy na blogu
znajdzie swe ujście,
od razu lepiej
i lżej jest na biuście! 😆
Albo się wścieknie
i da prztyczków parę
media do porządku
przywodząc wytrwale.
Hej,
witajcie dzisiaj troszke pozno zagladam,bo musialam nakrzyczec na siostre.Ta ostatnio mocno zaniedbuje swoje zdrowie,wiec uzylam mocnego slowa,moze poskutkuje 😉
Dzisiaj tez pozieralam na pierwsze skoki narciarskie w ramach kwalifikacji.Ciekawa jestem,jak w tym sezonie bedzie nasz A.Malysz skakal?
Trzeba bedzie przygotowac odpowiedni zapasik Smadego,bo wierze,ze sukcesy beda!!!!A jak nie,to i tak Smadny sie przyda,coby smutek zapic 😉
A marudze,pojde juz sobie…………..jak mnie do maszyny jeszcze dopuszcza,to wroce zeby Wam pomachac na dobranoc ma sie rozumiec
😀
A gdy cię dopadnie
Ta chandra niecnota
Lepiej siądź, weź piwko
I pogłaskaj kota 8)
Anecko, najlepiej mieć własną maszynę, bez łaski panie saski! A kto to był pan saski? 😀
Mocne słowo nie zawsze skutkuje, zwłaszcza kiedy dotyczy osób chorujących na depresję. Wiem coś o tym, bo mam koleżankę.
Blejk Kotecku, kto ma kogo pogłaskać, to głaszcze. Buuuuuu. Bzy kap, kap. 🙂
Hau!!! Hau!!! Hau!!!! – nascekołek na Siostre Anecki, ze o zdrowie nie dbo.
Ale moze – jako EMTeSiódemecka pado – lepiej nie krzyceć? W takim rozie zamiast krzyku zaskowyce ku Aneckowej Siostrze załośnie: Uuuuuuuuuuuuuuu…!!!!
🙂
Moi Mili,mam nadzieje,ze to poskutkuje!! Wasza dobre slowo i to zalosne
Uuuuuuuuuuuuuuuu 😉
Wlasciwie to ja moja siostre troszke rozumiem.Czlowiek nie raz ma dosc biegania po lekarzach i choc na chwile, chce sie poczuc zdrowym.Ale czasami ma sie pecha i co chwila spada na czlowieka kolejna „zaraza”.
Mam nadzieje,ze juz niedlugo wszystko bedzie Ok.Trzeba tylko uzbroic sie w cierpliwosc 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie i biegne pozierac na dokument w TV o ruskich gulagach.Ciekawa jestem,jak je opisza Holendrzy,tam wiezieni!!
Ana
mtSiodemeczko. Nie przejmuj sie sondazami. Nie pamietam ktory angielski powiedzial: bywaja klamstwa, bywaja wierutne klamstwa i bywaja jeszcze statystyki.
Ktos wie kto to powiedzial? Bo nie pamietam. Pewnie Owczarek wie, nasz madrala. On wszystko wie…….
Kiedy przekaziory
Humor ci zepsują
Wejdź na blog Owczarka
On jest zawsze górrrą 😀
B. D’Israeli, Heleno (lies, damn(ed) lies and statistics) 🙂
A Ty, Heleno, wróciłaś już do Królestwa, czy jeszcze w naszej demokracji przebywasz?
Ta Twoja E. to jakaś zacna osoba z szacownej rodziny, sądząc po pamiątkach rodzinnych. 😆
A, że będziesz namawiać Owczarka, coby pomógł ogołocić nas ubogi zamek z trudem odbudowany, tego bym się nie spodziewała. 🙁
Jo wiem, ze hyrny mediewista prof. Henryk Samsonowicz godoł, ze najpierw jest prowda, potem półprowda, potem kłamstwo i na koniec statystyka. A cy ftosi godoł tak przed nim – tego nie wiem 🙂
O!Pani Helena wróciła! 🙂 Podobno gościła gdzieś na naszym Wybrzeżu?
Jednak poczytałem Pana Kerna i on ma nieco inne zdanie na ten temat…
Hela na Helu
„Od dni paru, niewielu,
Siedzi Hela na Helu
(A konkretnie to na czym siedzi nazywa się plaża).
Przyjechała w niedzielę,
Przyjął słońcem Hel Helę
(takie coś rzadko, lecz jak widzimy, czasem się zdarza).
Dobrze z Helem jest Heli,
Piaskiem Hel się z nią dzieli
(bywają przecież w życiu także dobrane pary).
Przyciemniała na ciele,
Bo tak dba Hel o Helę
(nic dziwnego, ona młoda jest, a on jednak dosyć już stary).
Kwitnie Hela na helu,
Chociaż nie ma hotelu
(tylko w chatce nad morzem klitkę u bliskomorskiego rybaka).
W walizce ma manele,
Lecz tak urzekł Hel Helę
(że nie szkodzi jej bynajmniej drobiazga taka).
Co dzień szereg kąpieli
Oferuje Hel Heli
(a w kąpieli gdy siedzi, zawsze myśli Hela o raju).
Obchodzi ją niewiele,
Że Hel inne ma Hele
(które co roku do niego zjeżdżają z różnych zakątków kraju). (-)L.J.K 😀
To ma głęboki sens, Owczarku, bo istotnie statystyka bardzo zakłamuje rzeczywistość, ale trudno powiedzieć, że to kłamstwo.
Mnie nie chodzi o badania statystyczne, tylko o częstotliwość, po każdym kichnięciu byle kogo, podaje się sprzeczne informacje różnych ośrodków i to są wiodące wiadomości dnia. Świat się wali, a ty najważniejsze, że prezydent obraził się (wg. zasady, dzień bez obrazy, dzień stracony) dziesiąty raz w tym tygodniu. Same wirtualne rzeczywistości. Pan taki, pan śmaki, ble, ble, ble.
Lies, dumn lies and statistics – tak to bylo w oryginale. Czesto cytowane w prasie.
Samopoprawka: Lies, damned lies and staistics. Ale dalej nie wiem kto to powiedzial.
Hel też jest przedmiotem pożądania CBA,
może dlatego, że chce mieć oko na prezydenta. 😀
Lies, damned lies, and statistics
From Wikipedia, the free encyclopedia
This well-known saying is part of a phrase attributed to Benjamin Disraeli and popularized in the U.S. by Mark Twain: There are three kinds of lies: lies, damned lies, and statistics. The semi-ironic statement refers to the persuasive power of numbers, and succinctly describes how even accurate statistics can be used to bolster inaccurate arguments.
„This well-known saying is part of a phrase attributed to Benjamin Disraeli and popularized in the U.S. by Mark Twain: There are three kinds of lies: lies, damned lies, and statistics. The semi-ironic statement refers to the persuasive power of numbers, and succinctly describes how even accurate statistics can be used to bolster inaccurate arguments.”
(-)Wikipedia
Mrrrał!
Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki.
Autorrr:
Hrabia Beaconsfield
czyli
Benjamin Disraeli
czyli
Benjamin D’Israel
czyli
pierwszy i, jak do tej pory, jedyny premierem Wielkiej Brytanii pochodzenia żydowskiego.
Mówiąc wprost:
kawał cholery, ale jednocześnie wielki Mąż Stanu.
(jakoś tak to się często splata)
Szacun Panie Hrrrabio 😐
Pozdrrrawiam
I dobrrranoc
Marysiecko!Przepraszam,że jestem papugą! 😳
Ja też już dobranockę przekażę wszystkim, bo zmęczona bardzo jestem. 🙂
Jędrzejecku jesteśmy jednomyślni, prawie jak bliźniaki. 😆
Jędrzejecku, czy Ty jesteś jutrzejszy solenizant?
Jeżeli tak, to czemu nie występujesz w kalendarzu budeckowych świąt?
Mrrrał!
Jędrzeju!
Tać Jędrzej=Andrzej !
Mrrrał?
Jam jest Jędrzej,polski ale niebardzo święty,Tfu!Na psa urok!Bobola. 😉
A do kalendarza nikt mnie nie zapisał,maj,tuż za Zośką. 🙂
To proszę Alicję o uzupełnienie ważnej informacji.
A my Kocie mieliśmy już spać. 😆
MTSiodemeczko, E jest z zacnej rodziny – prawnikow i wydawcow ksiazek. Z tymi starodrukami przydarzyla mi sie najdziwniejsza historia zycia. Kiedy jechalam do Warszawy dwa dni po smierci jej Ojca, aby likwidowac mieszkanie (E czula sie bardzo zle i nie mogla jechac na pogrzeb), wiedzialam, ze musze pozbyc sie mebli, tysiecy ksiazek, obrazow, dywanow. Wszystko to pochodzilo z rodziny jej Babci po stronie Mamy. Dziadek znay przed wojna adwokat w Krakowie, juz dawno nie zyl (szczesliwie rozstrzelany w czasie jakiej lapanki w Warszawie, wiec uniknal Plaszowa. Matka nie zyla juz od 11 lat, Babcia od bodaj osmiu. Przyjechalam do Warszawy, gdzie mieszkal Ojciec ( na Jasnej, naprzeciwko Filharmonii), weszlam do pustego mieszkania, przyszli przyjaciele Rodziny doradzac gdzie mam dzwonic i komu oferowac meble i ksiazki. Ale tego dnia bylo juz za pozno cokolwiek zalatwiac, wiec wszystko mialam zaczac od jutra. POlozylam sie wczesnie, ale nie moglam spac. Mialam uczucie, ze w tym mieszkaniu jest jej Babcia (ktorej nie znalam) i ta Babcia chce mi cos powiedziec, przekazac. Przewracalam sie z boku na bok, probowalam czytac i sluchac radia, sen nie przychodzil. Znalazlam w domu koniak, wypilam prawie cala szklanke i dalej nic. I wtedy powiedzialam na glos: Pani Felicjo, od czego mam zaczac?
I nagle (bylo dobrze po polnocy) wstalam z lozka, podeszlam do etazerki z ksiazkami w sypialni (inne ksiazki byly w drugim pokoju i na polkach w korytarzu ) i zaczelam zdejmowac ksiazki z drugiej polki od podlogi. Ledwo zaczelam to dziwne nocne zajecie, kiedy zobaczylam, ze za tymi ksiazkami stoja stare woluminy, oprawne w stara skore – po francusku, niemiecku i po polsku. Nie umialam nawet odczytac roku wydania, gdyz daty podane byly rzymskimi cyframi. Bylo tego ponad 60 sztuk, wszystkie na tej drugiej polce od podlogi, za jakimis albumami..
Siedzialam wsrod tych ksiazek oszolomiona i plakalam. Plakalam ze zlosci, bo pamietalam kwaterunkowe wowczas mieszkanie E.. jej biede, jej liche, rozpadajace sie meble i to ze nie stac jej nawet na taksowke, kiedy ma atak SM, zeby dojechac do pracy. Bylam wsciekla na jej Ojca, ze nie probowal przywiezc do Londynu chocby paru z tych starodrukow, ktore mozna bylo dac na aukcje i podreperowac troche E, budzet i sytuacje materialna. Bylam wsciekla, ze nic mi nie powiedzial przed smiercia, co mam z tym zrobic. Pytalam go przeciez!
POtem, likwidujac papiery znalazlam kopie spisu rzeczy, ktore E. wywozila ze soba odjezdzajac z Polski (wypchnieta przez Rodzicow). Opis zawartosci walizki: Dwa swetry, spodnie, buty zimowe, palto zimowe, trzy pary bielizny osobistej, slowniki angielski i francuski, 6 (slownie szesc) srebrnych lyzeczek do herbaty. Wszystko trzeba bylo pokazac i wyliczyc w dokumencie, uzyskac dwie pieczatki, wtedy – w 1968 r..
Potem pamietam tlumy ludzi, ktorzy przewijali sie przez mieszkanie i wynosili sprzety i ksiazki. Nadety Apiecionek, ze nie zawolalam go pierwszego dnia ( a ja nie wiedzialam o jego istnieniu!) . Przyjaciele zorganizowali pogrzeb. E. nieustannie dzwonila i mowila: Oddaj to, oddaj tamto, nie sprzedawaj. A ja zapieralam sie nogami i rekami, krzyczac do sluchawki: To jest twoje, innego spadku nie bedziesz miala, musze sprzedac, to kupimy ci samochod, musisz miec samochod, nie mozesz zyc bez samochodu.
No i faktycznie. Udalo mi sie uzbierac na pol samochodu. Wywiozlam troche sreber (tez nielegalnie), portret Dziadka, oszalamiajaco piekny portret gwaszem mlodziutkiej Tacjanny Wysockiej – przyjaciolki rodziny, rodzinne dokumenty i fotografie, piekny list i podpisane zjecia od Vivien Leigh i Lawrence’a Oliviera (E. jako 14-latka napisala milosny list do Vivien Leigh po warszawskim spektaklu Tytusa Andronikusa, poslala jej takze przez znajomego wydawce kwiaty do Londynu i wydana w Polsce ksiazke „Olivierowie” . Vivien odpisala jej serdecznie z Londynu, na wlasnej papeterii, posylajac podpisane zdjecia swoje i meza) Ten list i te zjecia sa dzis w ramce i wisza u E w przedpokoju, wzbudzajac powszechne „och!” i „ach”.
POrtret Tacjanny wisi w moim mieszkaniu – podarowala mi go. Portret Dziadka w jej sypialni.
A Tytus Andronikus to zbyt krwawa sztuka dla nastolatki. Co tez jej rodzicom przyszlo do glowy aby zabrac ja na to do teatru?
Sorry, ze sie rozgadalam.
No prosze, a ja juz sie szykowalam skladac Jedrzejowi jak najserdeczniejsze zyczenia. Ale skoro to dopiero w maju, to ide sobie teraz spac. Jeszcze tylko sprawdze jak jest z tym Bobola, bo zawsze myslalam, ze Andrzej jest tylko jeden – ten listopadowy, od wszelkich wrozb i lania wosku 🙂
Owcarecku ostomiły, no jakze to, ja Ciebie po łbie? Pscoły ma się rozumieć ryktujom alikwoty. Jak każda rzecz, która wydaje z siebie tak bogate brzmienia 😆
„Tytus Andronikus” – małolaty właśnie takie krwawe rzeczy lubią! (co prawda raczej chłopaczyska) Zdaje się, że sam Szekspir był dość smarkaty, jak to pisał…
16 Maja jest Ubalda, Jedrzeja i Andrzeja (Boboli). A 15 maja Zofii, Nadziei i Berty.
Dobra wiadomosc dla spiochow, zla dla polowy budowiczow. W przyszlym miesiacy Swiatowa Organizacja Zdrowia wyda dokument o skutach pracy nocami. Wykazano wyraznie zwiekszona zachorowalnosc na nowotwora piersi i prostaty u ludzi pracujacych na nocnej zmianie.
Owczarku moze trzeba zamykac bude w pewnych porach 24-godzinnego cyklu.
Helena pisze: „Nadety Apiecionek, ze nie zawolalam go pierwszego dnia”
Jak ktoś nadęty, to trzeba go przekłuć, bo może pęc. 🙂
Witam wszystkich w ten smętny dzień. 🙂
Heleno, wspaniała opowieść!
Dzisiaj mam dzień ‚babciowy’, bo wnuczka przeziębiona i nie poszła do szkoły. Dobrego nastroju mimo pogody życzę. 🙂
Fajnie, że się rozgadałaś, Heleno. 🙂
Wydaje mi się, że po wojnie, zwłaszcza w Warszawie, mało co komu się uchowało. Po praskiej stronie, to tak, możliwe.
Nie wiem kiedy likwidowałaś to mieszkanie, bo teraz można różne rzeczy wystawiać na aukcje, porównywać oferty i uzyskać znaczące kwoty, kiedyś za starożytności płacono nędzne grosze.
Kłaniaj się od nas Pani E. i przekaż wyrazy życzliwości i wsparcia w chorobie.
Siemanko wszystkim.
Pospałam, a w nocy znowu będę markować i kto rano wstanie żeby ugotować obiady i zawieźć, hę?
Dobra, śniadanko zjem i pomyślę, jak tu ominąć niezbędne prace, na pewno coś zajmującego mi wpadnie w oko. 🙂
Pogoda ponura :(, ale wczoraj było piękne słońce :), więc może jutro też będzie 😀
Heleno piekna opowiesc!!
Kiedys przemycilam obraz do Holandii.Pewnie funta klakow nie warty,za to ile emocji na granicy………….
Pozdrawiam z chmurnej Krainy Wiatrakow 😀
Ana pisze: „Kiedys przemycilam obraz do Holandii.”
Komu trzeba doniesiemy
I podatek wnet ściągniemy!
TesTeq- „a figa z pasternakiem”wystarczy????????? 😉
Ich rzeczy uchowaly sie w Krakowie, ocalone przez najblizszych przyjaciol Dziadkow. Po smierci Babci czesc otrzymal Wawel, reszta przyjechala do Warszawy. E. nie miala pojecia co jest przechowywane w warszawskim mieszkaniu Rodzicow.
Zapomniałam napisać, że WSZYSTKIM ANDRZEJOM składam najserdeczniejsze życzenia dobrego, udanego życia, pełnego ciekawych wydarzeń.
Całuję WSZYSTKICH i znikam tymczasem.
http://pl.youtube.com/watch?v=ovhzZnaAl5A 🙂
Ojej! Marysiecka mnie ucałowała! 😳 Chyba zmienię datę imienin. 🙂
Jędruś,
nie bądz głupi, nic nie zmieniaj – 30 listopada będziesz miał „z rozpędu”, a 16 maja swoje 🙂
Wszystkiego dobrego!
To Jędrzejecek będzie obchodził imieniny z dniem przeglądu technicznego. 🙂
Czy to znaczy, że będzie musiał być po przeglądzie? I czy wszyscy będą musieli pokazać jakiś dowód przeglądu? 😆
A co to jest przegląd techniczny? W moim wieku? Już się boję! 😉
Ukwalowaliśmy obowiązkowy roczny przegląd techniczny, coby właśnie się nie bać, Jędrzejku.
Zdrówko Twoje i Andrzejecków. 🙂
Z podziękowaniem! Zapraszam na tradycyjny kufelek! 😀
Ana pisze: „TesTeq- ‚a figa z pasternakiem’ wystarczy?”
Nie. Musi być „figa z makiem, z pasternakiem” i to w naturze! 🙂
… a w TVN elfy odchodzą na Zachód,ale Arwena zostanie. 🙂
Akurat Powrót Króla oglądałam w kinie. 😀
Z przyjemnoscia popatrzę raz jeszcze.
Też oglądam! Właśnie przerwa na reklamy. Miłego wieczoru. 🙂
Jędrzejowi dzięki za kufelek. Dobrze, że wwirtualny, bo u mnie śnieżyca za oknem i w taką pogodę lepsza lampka wina 🙂 Przynajmniej dla starej reumatyczki, jak ja. Zdrowie Jędrka, nieustające zresztą! (Sam widzisz, że są benefity z obchodzenia tradycyjnego Andrzeja, jak i tego mniej popularnego majowego!).
Teraz pytanie, bo już mi się wszystko pomerdało – czy nasz Owczarek wrócił już z hal, czy dalej się tam ugania za owcami? Bo nie przypominam sobie, żeby nam składał sprawozdanie .
Tymczasem u mnie *śnieg wali taki, że światu nie widać*, jak mówiła moja Babcia.
Tak,to są plusy dodatnie… 🙂 Dzięki!
U nas chlapa,śnieg mokry,Bajka nie mogła się wyturlać a lubi to ogromnie…
Jest imię Jędrzej i jest imię Andrzej.
„Jędrzej ? imię męskie, pochodzenia greckiego, od słów andros (mąż, mężczyzna) lub andreios (męski). … Jędrzej imieniny obchodzi: 6 stycznia i 16 maja.” (wiki)
Czasami jakiś Andrzej mówi o sobie Jędrzej, dlatego pytałam.
Zaraz skończą się reklamy, mam nadzieję
Otóż to. Ja też zaczęłam obchodzić imieniny Alicji 21 czerwca, bo urodziłam się w tę wcześniejszą Alicję.
Moi rodzice byli cwani – Barbara urodziła się 4 grudnia.
Trzeba zbierać plusy dodatnie!
U mnie -2C, ale mają być wkrótce wielkie mrozy, bo do mnie zazwyczaj wszystko z Zachodu, a tam na preriach ZIMNO!!!
Znowu są reklamy. W tym filmie były niesamowite efekty specjalne, których na ekranie telewizora wcale nie widać.
Ale do otrzepania pamięci z kurzu nadaje się.
Idę. 🙂
Wierszyk z Kaziowego scierniska:
W Kaziowej szkole
czyli w blogowej stodole
za mlocenie slomy
wziely sie oszolomy.
RozPISuja nowe rzady
tworza patriotyczne prady
bija piane na calego
ja zas pytam: a do czego?
Boc wasza szarlotka czwarta
calkiem zostala pozarta!
No właśnie Sam zrobił kuku Szelobie! 😀
To nie Andrzeje nazywają się Jędrzejami,tak ich nazywają wśród…przyjaciół! Przykład:
„-Jędruś,ran twoich nie godnam całować!” 🙂
Owcarku, czy ten tu ponizszy jezyk goralski strasznie do niczego?
Miał odbyć się mecz bokserski USA – Polska w Zakopanem. Stany
wystawiły Tysona, a Polska oczywiście Gołotę. Jednak tuż przed samą
walką Gołota złamał rękę i na gwałt potrzebny był jakiś bokser aby
uniknąć kompromitacji. Trener wyskoczył na Krupówki i zobaczył
wielkiego górala. Podleciał i zapytał:
– Chcesz zarobić 100$?
– Noooo… fce – odparł góral.
Trener wziął go do szatni, dał spodenki i rękawice i mówi:
– Wyjdź na ring, zasłoń się rękawicami i stój. Jak przetrzymasz
pierwszą rundę dostaniesz kase. Góral wyszedł, Tyson go
poobijał, ale góral przetrzymał. No to trener mówi:
– Jak przetrzymasz drugą dostaniesz 1000$.
Góral wyszedł, Tyson go już teraz mocno poobijał, no ale i tę
rundę przetrzymał. Trener zachwycony mówi:
– Jak przetrzymasz trzecią dostaniesz 10 000$ !
Góral wyszedł, ale już ledwo zszedł po tej rundzie. A trener dalej swoje:
– Słuchaj jak wytrzymasz czwartą…
– Nie wytsymom!!!!!! Przywalę w końcu carnuchowi w kufe!!!
W rzecywistości to było racej na odwyrtke. Na krótko przed wojnom był cornoskóry hamerykański bokser pon Louis i niemiecki bokser pon Schmelling. No i pon Schmelling postanowił sprać pona Louisa na kwaśne jabłko, coby dowieść wyzsości rasy biołej – a zwłasca nadludzkiej germańskiej – nad cornom. Ku kwole firera i Trzeciej Rzesy ocywiście. No i co? Ponu Schmellingowi zupełnie, ale to zupełnie nie wysło 🙂
Alecce potwierdzom, ze jo juz z hol wróciłek, o cym napomkne zreśtom w następnym wpisie, ftóry powinien być za niedługo 🙂
O tak, o tym meczu (Joe Louis – Max Schmelling) pięknie napisał Feliks Stamm w swoich pamietnikach.
No witaj Owczarku, witaj z hal! Tak myślałam, że bez sprawozdania byś nas nie zostawił 🙂
Jędrka zdrowie nieustające!
A! Ocywiście, ze zdrowie Jędrzejecka!!!!!! 🙂
Dobrze ze przed północom zdązyłek.
A przed wojnom była we Lwowie śpiewana tako ulicno piosnka o tym jak pon Schmelling dostoł po rzyci od pona Louisa. Moze kieby w guglak posukać, to nolozłyby sie słowa? 🙂
Płaczecie Przyjaciele? Nie powiem nie płaczcie, nie każde łzy są złe. 🙂
A Owczarek tymczasem nowy wpis wyryktował. 🙂
Nie oglądałeś Piesku „Powrotu Króla”?
Tu jest archiwalny film z tej walki:
http://pl.youtube.com/watch?v=WjIBzP_-_Qg
Tu lepsza jakość:
http://pl.youtube.com/watch?v=VwPY5CzOGzw&feature=related
Widziołek „Powrót króla”. Film barzo dobry, ino… finał za dłuuuuuuuuuuuuugi 🙂
Owcarecku, ale z ciebie figlorz. Przeca Schmeling po goralsku nie umial! I jak tak dobrze popatrzec to ten caly Luis slabo corny byl. Cy Ty napewno wisz ze ‚W rzecywistości to było racej na odwyrtke’? Ja bym tam lepij gorala lubiol, nawet jakby on cornawy kiepecke byl.
Dla śmiechu:
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/01.Podbijamy_Koree.html