Sylwester ludzi gór
Nowy Rocek juz wkrótce. Baran mojego bacy juz trenuje dalekie skoki. Bo wiadomo – na Nowy Rok przybywo dnia na barani skok. Więc baran postanowił skocyć jak najdalej, coby tego dnia przybyło jak najwięcej. Haj.
A jak Nowy Rocek – to i pikne sylwestrowe saleństwo sie ryktuje. Ba nie kozdy bedzie mógł wziąć w nim udział. Oj, nie kozdy… Prowdopodobnie wśród tyk, co w te noc ani kapecke sie nie zabawiom, bedom gazdowie nadszczawnickiego schroniska pod Bereśnikiem – poni Anna Świsterska i pon Remigiusz Duda-Chrzanowski. Jakisi cas temu zbocowołek wom, ze w jednym z numerów „N.p.m.-u” ukazoł sie z nimi wywiad. Ba nie zbocyłek wte, ze w tym wywiadzie opowiadajom oni między inksymi o piknym „sylwestrze bis”, jakiego co roku w swoim schronisku ryktujom. Organizujom go zamiast sylwestra. Cemu? Wyjaśnio to pon Remigiusz: Ostatnie dwa tygodnie grudnia, to dla nas okres niebywale ciężkiej pracy. Sypiamy po trzy godziny dzienne, przygotowujemy schronisko, zaopatrujemy, odśnieżamy. W Nowy Rok padamy więc ze zmęczenia z nóg i zamiast radości, czujemy ulgę, że jest już po wszystkim.
Tak, tak, ostomili. Prowadzenie piknego górskiego schroniska to nie tylko przyjemności. Z wielu rzecy trza porezygnować. Na przykład z takiego sylwestra. Ale… para gazdów spod Bereśnika nolazła na to sposób – i tym sposobem jest właśnie sylwester bis.
Sylwestra bis – pado poni Anna – organizujemy zazwyczaj w drugi weekend stycznia, dla własnej przyjemności, ku uciesze przyjaciół i… konsternacji przypadkowych turystów. Zapraszamy znajomych, przebieramy się, jest grill, wspólny stół, szampan o północy i doskonała zabawa do rana. W tym roku, akurat wtedy, przyszły pod Bereśnik trzy zupełnie niewtajemniczone osoby. […] Ja miałam na sobie jakąś różową, balową sukienkę i zwariowaną kolorową perukę… Co tu się dzieje – pytają. „Jak to co – odpowiadam – mamy sylwestra!”
Uciekli do Szczawnicy? – zaciekawił sie pon redaktor z „N.p.m.-u”.
Wręcz przeciwnie – rzekła poni Anna – razem z nami witali nowy rok pod koniec stycznia.*
Na mój dusicku! Oto prowdziwi ludzie gór! Kie im sie cosi nie udoje, to sie nie poddajom, ino piknie próbujom cosi na to poradzić. A mogliby przecie ino biadolić: „O, Jezusicku! O, Jezusicku! Tak barzo marzy nom sie sylwestrowo zabawa! Z siampanami, balonikami i konfettiami… A tutok – nic z tego! Eh, do rzyci z takim zyciem! Buuuu!” Jaz do następnego sylwestra mogliby tak utyskiwać. Ale nie! Oni piknie wymyślili, co zrobić, kie akurat w noc z 31 grudnia na 1 stycnia zabawić sie nie mogom. I kwoła im za to! Haj.
W jednej rzecy sylwester bis nawet wierchuje nad sylwestrem. No bo kie nadchodzi pierwsy poranek nowego roku, to syćka imprezowice juz ino wzdychajom, ze zabawa była, ale sie skońcyła. Tymcasem poni Anna i pon Remigiusz – mogom sie piknie ciesyć, ze syćko jest jesce przed nimi.
A tak w ogóle jakoz to musi być radość dlo turystów, ftórzy przypadkiem trafiajom pod Bereśnik właśnie w porze spóźnionego sylwestra! Zupełnie nieocekiwanie mogom sie oddać noworocnej zabawie po roz drugi! Tak więc co by nie godać, ten cały sylwester bis mo swoje zalety. Mo i ślus.
A jo – i tym, co bedom świętowali sylwestra bis, i tym, co bedom świętowali sylwestra klasycnego – zyce piknej zabawy. W Nowym Rocku 2013 zaś zyce syćkim duzo scynścia i jak najmniej przeskód. Jeśli jednak na jakiesi przeskody natraficie – to zyce wom, cobyście piknie umieli se z nimi poradzić. Tak jak ci gazdowie spod Bereśnika umiom. Hau!
* A. Świsterska, R. Duda-Chrzanowski, Tajemnica pokoju nr 6, rozmowę przepr. J. Terakowski, „N.p.m. – magazyn turystyki górskiej” 2012, nr 3 (132), s. 64.
Komentarze
Najważniejsze to mieć pomysł )))
Taki drugi Sylwester to piękna sprawa. Na tym pierwszym Sylwestrze, wszyscy się bawią i w radosnych nastrojach oczekują, kiedy wybije ta „WŁAŚCIWA” godzina )) A ten drugi to z jednej strony piękne wspomnienie, oraz jak gdyby przypięczętowanie, że ten Nowy Rok, będzie takim Rokiem, jakiego byśmy sobie zapragnęli. No bo gdy życzenia wypowie się raz w takim tłumie tych wszystkich, którzy sobie składają życzenia, to mogą się gdzieś takie nasze życzenia w tej ciżbie zagubić ((, a życzenia wypowiedziane po raz drugi muszą się spełnić )) bo na pewno dojdą tam gdzie mają dotrzeć.
Warto by wszędzie wprowadzić taką coroczną „powtórkę” (dla spełnienia życzeń))))
By ten nadchodzący rok nie dawał nam sójek w bok 😉
Czego Nam wszystkim życzę 🙂
Hauuu! Nasz Owcarecek tak się nam ostatnio rozśpiewał 😉 że i dwa wpisy właściwie jednego dnia wrzucił!
Śpiewającego Nowego Roku Pieskowi i Budowiczom! 😀
Oj, tak, Zbysku, oj, tak, bez sójek, już nadużył tych kuksańców bez umiaru.
Dobrego, zdrowego, szczęśliwego Nowego Roku życzę wam kochana Owczarkowa Bando.
Niech Wam przyniesie wiele dobrego. 😀
Za Was, za Waszą pomyślność!
Zdrowego i pełnego wiary w dobre intencje Nowego 2013 Roku!
Bis?
No to jeszcze raz, jeszcze bardziej:
Bardzo zdrowego i bardzo pełnego wiary w dobre intencje Nowego 2013 Roku!
Mrrrał!
Barrrdzo zdrrrowego Nowego Roku!
(W imieniu zagrrrypionej po parrrasol na kominie Blejkkotówki)
Życzy
Blejk Kot
BTW: Pierrrwszy rrraz w historrrii perrrsonel wykazał się tak niezwykłą synchrrronizacją i solidarrrnością w chorrrobie. Wszystkie czterrry sztuki dokładnie w tym samym czasie i tak samo.
To ja solidarnie z Wami, Blejk Kocie. 😀
Co tam, przyszło, to i odejdzie.
Owcarku i Syćka Budowi,
niegze sie Wom darzy na tyn Nowy Rok
i sylwestrujcie az do rania!
Ojjjj jak piknie u nas leje!!
Moze nie beda tak dluuuuuuuuuugo strzelac i po polnocy „dadzom ludziom” pospac,bo ja, jak ci schroniskowi, na ostatnich nogach……………….czlapie 😉
Z Nowym Rokiem-oby choroby poszly precz, a na talerzu(zwlaszcza) kocim nie zabraklo bazanta i innych smakolykow!!! 🙂
Czego Wam życzyć już chyba wiem:
niech rok najbliższy będzie pod psem,
bo kiedy czuwa nad światem pies,
wszystko w najlepszym porządku jest. 😀
Not so fast! U nas jeszcze nie zaszlo słońce rocznik 2012.
Gorących Świąt i i upalnego Nowego Roku dla wszystkich Budowiczów 🙂 … Tu u mnie takie podwójne świętowanie jest praktykowane od lat, tyle że z pół rocznym późnieniem. Na przełomie czerwca i lipca organizuje się White Christmas etc ( ze wszelkimi atrybutami, jazdą na sankach, nartach, deskach i co kto tam ma do jeżdżenia…)
Gorąco pozdrawiam – Paffeu
No, jeszcze zdążyłam, bo to przecież wciąż Nowy Rok!
Mili moi, wszystkiego dobrego w 2013 – oby radości było więcej niż smutków! 😀
Śniadanie noworoczne u przyjaciół w stolicy kraju, który zamieszkuję od ponad 30 lat. Sercowo słabi i słabowici na cokolwiek lepiej niech nie oglądają.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4799.JPG
@Alicja: Tatar? Zdecydowanie nie dla mnie. Nie jadam surowego mięsa.
Pełna butelka? Może to tylko dekoracja?
Żadna dekoracja, do tatara to mus, dla trawienia i tradycji 😉
Tylko kierowca nie pił, a poza tym nie jadł tatara.
Tatar zdecydowanie dla mnie, ile razy jestem w Polsce, zawsze jem. W Kanadzie zdarzyło się po raz pierwszy, bo znajomi mają zaprzyjaźnionego rzeźnika i wcześniej ustaliliśmy, że na noworoczne śniadanie będzie tatar oraz coś do wyboru dla tego jednego, co tatara nie bardzo poważa.
W Polsce tatar i golonka jest dla mnie nie do ominięcia! Ciekawe, że to nie jest tradycja, którą wyniosłam z domu. Tatara jadałam na dancingach w „Klubowej”, bo do wyboru był albo swieży tatar, albo lekutko podeschnięta sałatka jarzynowa. Obsługa „Klubowej” znała bywalców i nigdy nie kryła, że sałatka jest w porządku, tylko od wtorku czy środy, a tatar świeżutki. Ale to trzeba lubić. Jak zwykle – kwestia smaku/gustu 🙄
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/WarszawaMaj2010#5477164580056613218
Alicjo-tatar rowniez pojadam od czasu do czasu.Na szczescie w naszej krainie mozna go kupic w kazdym supermarkecie i w sklepie miesnym, a kryje sie tutaj pod nazwa Amerykanski Filet 😮
Sprzedawany jest albo z cebulka,albo naturalny.Kazdy potem moze go sobie przyrzadzic wg gustu.Sama przyprawiam tylko sola, pieprzem,cebulka,odrobina maggi,oliwka i……………… ……..smakuje wybornie. 🙂
Hej.
Ana,
Dla północnych Amerykanów (z Kanadyjczykami włącznie) świętością jest stek wołowy, przyrządzany na grillu jako krwisty, średnio-krwisty oraz dobrze przysmażony.
Kurka siwa, w restauracjach tatara nie widziałam NIGDY w menu, ani w domach znajomych, chyba, że Polacy z pochodzenia.
To jest spisek – ukradli nam i wpisali do wiki!!!
Zdenerwowałam się 🙄
Niestety Alicjo-nie potrafimy swego bronic.Nie tylko tatara gwizneli,ale i inne kulinarne, polskie odkrycia figuruja w swiecie pod innym szyldem.Po prostu Hanba!!! 😉
No ale oscypki są nasze? Owczarku, Tyś spod Turbacza i blisko wiadomej stolicy…są nasze, czy nie?
Ana,
może założymy jakiś klub odzyskiwania tego i owego jadła narodowego?
Kładę łapę na kapuście z grochem 👿
Małe sprostowanie – od 13 października 2012 roku już nie ma Poni A. Świsterskiej ani Pona R. Duda – Chrzanowskie na własne oczy widziałam i ogłaszam wszem i wobec, że są już po słowie i są teraz choć dwoje to jedno Pon i Poni Chrzanowscy ;-).
A do zabawy przygrywała prawdziwa, góralska kapela.
Hej!!
Do Wawrzecka
„Warto by wszędzie wprowadzić taką coroczną ‚powtórkę'”
Bajuści, wawrzecku. Niek zyjom powtórki! To znacy, kie idzie o nieprzyjemne sprawy, to ocywiście precki z nimi. Ale kie idzie o sprawy przyjemne – to niek zyjom! 😀
Do Zbysecka
„By ten nadchodzący rok nie dawał nam sójek w bok”
Bajuści! Choć na rozie nom to nie grozi, bo sójki som teroz w ciepłyk krajak. Bajako, wbrew hyrnemu powiedzeniu – sójki jednak tyz odlatujom za morze 😀
Do Poni Dorotecki
„Nasz Owcarecek tak się nam ostatnio rozśpiewał że i dwa wpisy właściwie jednego dnia wrzucił!”
To syćko wina nasej ostomiłej Justynki, Poni Dorotecko. Kieby pobiegła ona choć kapecke gorzej – to jo nie bawiłbyk sie w 200% normy 😀
Do EMTeSiódemecki
„Dobrego, zdrowego, szczęśliwego Nowego Roku życzę wam kochana Owczarkowa Bando.”
Nawet słowo „banda” jest jak najbardziej właściwe. Bo my syćka tutok przecie zbójnikami jesteśmy 😀
Do TesTeqecka
„Zdrowego i pełnego wiary w dobre intencje Nowego 2013 Roku!
Bis?
No to jeszcze raz, jeszcze bardziej:
Bardzo zdrowego i bardzo pełnego wiary w dobre intencje Nowego 2013 Roku!”
O, Jezusicku! To po jesce jednym bisie to juz chyba byłby nadmiar scynścia, TesTeqecku! 😀
Do BlejkKocicka
„W imieniu zagrrrypionej po parrrasol na kominie Blejkkotówki”
Zagrypionej? O Jezusicku! No to niezdrowie tyk syćkik sakramenckik wirusów! 😀
Do Józeficka
„i sylwestrujcie az do rania!”
Dzięki, Józeficku. Rozumiem, ze to rano niekoniecnie musi być 1 stycnia, ba moze tyz być później 😀
Do Anecki
„ja, jak ci schroniskowi, na ostatnich nogach……….czlapie”
To jo, Aneck, jestem za tym, coby ci ze schroniska pod Bereśnikiem wynajęli pikny helikopter, coby Cie na sylwestra bis ku nim zabroł.
„Nie tylko tatara gwizneli,ale i inne kulinarne, polskie odkrycia figuruja w swiecie pod innym szyldem.”
Jesce nie syćko stracone, Anecko. Sprawdziłek, cy nie ukradli nom tego, co momy najcenniejsego i – nie ukradli! Kiełbasa jest naso! 😀
Do Bobicka
„bo kiedy czuwa nad światem pies,
wszystko w najlepszym porządku jest.”
O, yes! O, yes! O, yes!
Ocywiście godom tak, coby sie rymowało, Bobicku 😀
Do Orecki
„Not so fast! U nas jeszcze nie zaszlo słońce rocznik 2012.”
A bo na Dzikim Zachodzie, Orecko, słonko specjalnie zachodzi wolniej, coby syćka kowboje na koniec kozdego westernu zdązyli podązyć w jego strone 😀
Do Paffecka
„Na przełomie czerwca i lipca organizuje się White Christmas etc ( ze wszelkimi atrybutami, jazdą na sankach, nartach, deskach i co kto tam ma do jeżdżenia…)
A jako zywina jest w australijskiej stajence betlejemskiej? Wół i osioł? Cy racej koala i kangur? 😀
Do Alsecki
„Mili moi, wszystkiego dobrego w 2013 – oby radości było więcej niż smutków!”
Chyba ze pesymiści – to niekze majom oni kapecke smutków, coby oni tyz byli zadowoleni 😀
Do Alecki
„Tatar zdecydowanie dla mnie”
Oooo! Tatar jest pikny! Tak pikny, ze chyba mozemy wybacyć Tatarom te ik syćkie najazdy na Polske. No bo skoro przy okazji tyk najazdów cosi tak piknego ze sobom przywieźli… A! Podobno przywieźli tyz pierogi. No to jak najbardziej mozno im wybacyć.
„Kurka siwa, w restauracjach tatara nie widziałam NIGDY w menu, ani w domach znajomych”
Na mój dusiu! A jo myślołek, ze Kanada to bogaty kraj! Ba skoro tatara nie majom – to znacy, ze jednk bidny.
„No ale oscypki są nasze? Owczarku, Tyś spod Turbacza i blisko wiadomej stolicy…są nasze, czy nie?”
Ano nase. Nase i słowackie (tamok som osztiepoki dlo odmiany). Inkso rzec, ze te unijne przepisy miały oscypka piknie chronić, a tymcasem… paru naprowde porządnyk baców mo przez te przepisy kłopoty… Ale to juz jest chyba temat na osobny wpis 😀
A słynne polskie bigmaki znad Młaki?
A cisburgery popijane cisowianką?
A frydki nazwane tak na cześć Fryderyka Szopena?
Wszystko nam podkradli!
Sylwester ludzi gór? — Tylko na Turbaczu! 😀
…oczywiście z odpowiednio wczesnym zejściem w doliny
aby zbytnio nie przeszkadzać innym sylwestrującym wysoko
oraz obsłudze nie przeszkadzać… — dzienny/dzielny turysta najbardziej podziwia dekoracje – ich bogactwo i pracochłonność…
a tegoroczne sylwestrowanie trwało zarówno na Starych Wierchach jaki i na Turbaczu już od piątku! — będzie po czym odpoczywać, zwłaszcza, że stabilna pogoda, niewiele śniegu (lód niejaki!), lampa, etc. – skłaniały do masowego spalania świątecznego tłuszczyku… albo (czasem) do zastępowania go alkoholowymi nadkaloriami, które ponoć tuczą bardziej, niż sądzono ;))
Pomyślnego, radosnego i aktywnego Nowego Roku wszystkim, którzy po pomyślność ową pofatygują się sięgnąć!
😀 😀 😀
Ale łąckiej śliwowicy nam nie ukradli 😉
Frydki są belgijskie z pochodzenia, u nas się nazywają „french fries”. Francuzi z Belgami nie kłócą się o autorstwo – najważniejsze, żeby smakowały 🙂
W Grecji odkryłam niezły patent – oprócz soli posypać frytki suszonym oregano. Pycha!
Proponuje sprawdzic,czyje sa nalesniki,bo mi tu Holindry glosza,ze to ich specjal????
Polacy sa tez dumni z barszczu,ale tutaj zawsze figuruje pod nazwa „ruski barszcz” 😮
Czyzby naszego udzialu w tym wynalazku tyz nie bylo?!
U nas był (i jest) barszcz ukraiński, ale to nie to, co ja zakiszam na Wigilię i Sylwestra.
Mój barszcz wigilijny jest prosty – wielki słój (nie mam garnka kamiennego), do niego upycham obrane, pokrajane buraki (ma być ciasno bardzo, ścisk!), kilka ząbków czosnku (z pół główki jak dla mnie – minimum) i zalewam letnią, przegotowaną wodą.
Na wierzch piętka żytniego chleba, a najlepiej skórka razowca dla wszczęcia fermentacji. Stawiam w ciepłym, zacienionym miejscu, po paru dniach powinien być łagodnie, ale wyraźnie kwaśny.
U nas jemy to na ciepło z uszkami grzybowymi na Wigilię (nie gotować, bo straci kolor i część witamin !) lub na zimno, znakomity napój posylwestrowy do śniadania 😉
Barszcz ukraiński jest na wywarze z buraków i różnych warzyw, kości z mięsem (to u mnie, moze być bez mięsa), warzywa zostają w zupie. Osobno gotuje się fasolę (u mnie jasiek), którą rozkładam na talerzach przed podaniem zupy. Ten barszcz zabielam kwaśną śmietaną (tuż przed podaniem).
Szkoły robienia barszczu ukraińskiego są różne, jest to zupa, która znakomicie może robić za całe solidne danie.
Przepisy można sprawdzić googlając trochę, podstawa jest ta sama. Nie spotkałam się tutaj z określeniem „ruskij barszcz”, u nas mówi się barszcz ukraiński (ukrainian borstch).
Obok tego tatara wyżej na zdjęciu jest miseczka mojego barszczu czystego, na zimno 🙂
p.s.O naleśnikach nic nie wiem, skąd przywędrowały, ale pewnie Łasuchy z sąsiedztwa są w stanie poprowadzić ten temat 😉
U mnie w domu popularne były naleśniki z serem (twaróg) na słodko, albo z dżemem. Nie jadam ani jednych, ani drugich.
Ja lubię „wytrawne” i kiedyś wymyśliłam sobie ze szpinakiem i pieczarkami. Szpinak musi być młody i tylko sparzony, taki, żeby ledwie omdlał.
Matko jedyna, jak sobie przypomnę tę zagotowaną na smierć stołówkową zgniłozieloną bryję, to się nie dziwię, że sporo ludzi nie cierpi szpinaku 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/00.FOTO_PRZEPISY/Nalesniki/
Naleśniki pochodzą zawsze od mojej żony i są znakomite.
A co powiecie o plackach ziemniaczanych ?
Ja jeszcze niedawno uwielbiałem je z cebulą, czosnkiem i z ziołami )) Pycha ))
Niestety obecnie mogę sobie tylko popatrzeć na nie ((( Pełny zakaz smażonych potraw (((
O plackach ziemniaczanych nie mówimy nic, tylko je zajadamy 😉
Trzemy ziemniaki na wszystkich ściankach tarki (ja mam trzy), wtedy jest fajna tekstura.
Scieramy na przemian z cebulą, wtedy tarta masa ziemniaczana nie ciemnieje i placki są złociste.
Czosnek, ze dwa jaja, pieprz, sól, marianek lub tymianek – i na gorący olej nieduże placuszki z czubatej łyżki stołowej.
Wawrzku, też mi się trafił całkowity i ścisły zakaz smażonych potraw na rok, a potem ewentualnie unikać i nie przesadzać.
Wytrzymałam miesiąc z tym całkowitym zakazem, a potem wróciłam do rutyny. Z tym, że to było 40 lat temu i młody organizm omijał wszelkie zakazy, bo dawał radę.
Najgorsze jest to, że jak zakazują, to organizm, choćby wcześniej niespecjalnie coś lubił, natychmiast zakazanego pożąda 😯
Wracając do naleśników, pochodzą z mojej kuchni 🙂
A tak naprawdę to nikt nie wie, bo przyznają się do „wynalezienia” naleśnika Azjaci, Włosi zaś przysięgają, że to ich, TesTeq, ze jego żona – i bądź tu mądry 🙄
Pogooglałam i dałam sobie spokój z dochodzeniem. Ma smakować, jakiekolwiek nadzienie by sobie ktoś nie wybrał 🙂
Alicjo masz rację – ma smakować tak, by chciało się następny placek ziemniaczany czy naleśnik zjeść ))
Niestety, ten zakaz u mnie został ogłoszony jako dożywotnia kara ((((
Staram się )) i od lutego ubiegłego roku, mimo że pachnie i nęci, nie spróbowałem !
@ Wawrzek : A może zmień lekarza na mniej represyjnego? 😀
Cholerka, świat jest niesprawiedliwy 👿
Jak już człowiek nasłuchał się starszych za dziecięctwa i młodu, co mu wolno, a co nie, napracował się, wychował własne potomstwo i myślał, że teraz to wreszcie mu wszystko wolno…
To słyszy teraz, że nie wolno mu smażonego, marynowanego, alkoholowego, tytoniowego, brykać za bardzo też nie, bo nóżkę złamie, a kość na starszość zrasta się powoli, z seksem ostrożnie, nie te lata, serduszka nie przeciążać itd. itp.
…co jest, do licha?!
Umrzeć wolno, a nawet wskazane, o! 🙄
Ja urządzam protestujkę 👿
Otoz to Alicjo!!
Juz myslalam,ze mi sie upiecze,a dzisiaj przyszlo wezwanie na kontrolne badania i jak ja sie wytlumacze z tego i owego kg??? 😮
Alicjo no cóż, tak to w życiu bywa, że chyba każdy z nas ma jakąś „normę” do wykonania (( czy to w jedzeniu fajnych potraw, alkoholu, seksu, itd. „Norma” wykonana i nie ma zmiłuj (( można najwyżej popatrzeć na te wszystkie wspaniałości nas otaczające (( Ale dobrze, że jeszcze możemy chociaż popatrzeć i czasami pokręcić nosem na dobiegające nas zapachy przeróżnych wspaniałości kulinarnych.
To znaczy, ze jeszcze żyjemy i wspomnienia powracają )))
Ja prawie od roku mam zakaz spożywania wszelkich mięs, wędlin, masła i w ogóle wszelkich tłuszczów zwierzęcych (( gdyż mój organizm zastrajkował i moja „wewnętrzna fabryka” nie ma ochoty tych wspaniałości przetwarzać ( a np. tatar to było coś )) ale zdjęcia mogę oglądać ))))
Tutaj też muszę zmartwić TesTeq’a, że kilku lekarzy „umówiło się” i powtarzają mi to samo – nie wolno (((
Wygląda na to, że w tej „niesprawiedliwości” jest metoda, tylko, że nam jest to ciężko zrozumieć (())
Ale nadal jestem optymistą i powtarzam sobie i innym – byle do setki, a potem się zobaczy, czego i Wam w Nowym Roku życzę ))))
Wawrzek,
to jest spisek, powiadam Ci! Ale…nie takie my ze szwagrem 😉
Objadacie sie nalesnikami, plackami, oscypkami i popijacie barszczem to ja dodam do tego kałamarnice. Tak google przetlumaczyl nazwe zywiny „squid”. Teraz jest sezon na lapanie kałamarnicy. Polow odbywa sie w ciemnosci, po Dzikim Zachodzie slonca, przy pomocy specjalnych malych hakow. Kałamarnice sa bardzo smaczne. Najlepiej wiedza o tym wieloryby z gatunku „gray whale”. Grupa osob lapala kałamarnice z pomostu az podplynal do nich wieloryb z zamiarem przylaczenia sie do kolacji. Wieloryb mierzyl okolo 10 metrow dlugosci. Wszyscy szybko wyjeli swoj sprzet z wody i obserwowali wieloryba. Ahhh.
Orca poruszyła temat kałamarnic ) To bardzo pożyteczne zwierzątko morskie, na którym południowcy zrobili przed wiekami majątek.
Bez kałamarnic być może nie umielibyśmy dzisiaj pisać na papierze. Z ich wydzieliny, która służyła im do obrony, produkowany był już od starożytności aż do XX wieku tzw. inkaust – czyli atrament ) Zapisy naszych przodków w księgach metrykalnych to gęsie pióro i inkaust, który czasami bywał rozpuszczany w wodzie, by starczyło go na dłużej )) A poza tym nie był to tani produkt. I co ciekawe, te zapisy inkaustem, które mają już dzisiaj co najmniej kilkaset lat, wciąż można pięknie odczytać ))
Od kałamarnicy pochodzi nazwa – kałamarz )) Ale kto z młodych dzisiaj wie, co to było i jak wyglądało )))) no i naturalnie stalówka do pisania )))) A jakie piękne plamy z atramentu można było tworzyć ))) Mieliście kaligrafię w szkole ?
Alicja pisze: to jest spisek, powiadam Ci!
Zgadzam się w całej rozciągłości! Spisek lekarzy!
Wawrzku,
mieliście kaligrafię i pięknie pisaliście (o sobie piszę) do czasu, aż nastały komputry 😯
Teraz, po latach używania klawiatury piszę jak kura pazurem, jeśli już muszę użyć ręki i długopisa 🙄
Nastanie długopisów też zwichrowało nieco charakter pisma, bo długopis był wiadomo, bezkleksowy i kulkowy (kleks = plama z atramentu oraz Pan Kleks, który był bohaterem powieści Jana Brzechwy), a nie tak „zaostrzony”, jak stalówka.
Za czasów stalówek wszystkie zeszyty obowiazkowo były zaopatrzone w bibułę 😉
Kalmary, calmaries (ang.) są popularne w kuchni Ameryki północnej i nie tylko, ale ja za tym nie przepadam. Trzeba mieć wyczucie, ile czasu poświęcić na „obróbkę cieplną” (raczej krótki to proces!), bo będą za twarde albo za gumowate.
http://www.kwestiasmaku.com/ryby_i_owoce_morza/kalmary/przepisy.html
Takie kalamarskie „koleczka” sa bardzo smaczne,serwowane sa w naszej ulubionej knajpce Bazar.
Na jutro zaplanowalam kotlety pozarskie,tyz dobre 😉
Ana,
te „kółeczka” podsmażane na oleju, z dodatkiem ostrej papryki, jakichś przypraw i na koniec czosnku, podawane na małej, żeliwnej patelni, w której były smażone, baaaardzo mi smakują, ale w knajpie nieopodal.
Kiedyś się podjęłam dzieła i schrzaniłam, za długo smażyłam 🙄
Wawrzek,
Bardzo ciekawa historia. Dziekuje. I te piekne slowa: kalamarz, inkaust. Kazde z tych slow tworzy obrazy starych ksiag i skrybow opisujacych ciekawe historie.
Na zalaczonym zdjeciu jest „grey whale” wydrapany w skale przez Indian Makah. Mimo ze Indianie regularnie lapali kalamarnice, nie uzywali barwnika w celu pisania tekstow. Ich historia nie jest utrwalona na pismie. Wszystko bylo przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Mozliwe, ze Indianie wykorzystywali ten barwnik do tworczosci artystycznej. Tego nie wiem.
Wizerunek wieloryba na zdjeciu byl wykonany przez Makah okolo 400 lat temu. W tej samej grupie skal sa wizerunki ludzkich twarzy i orki. Skaly mieszcza sie na brzegu oceanu w okolicy miejsca o nazwie Cape Alava.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/WeddingRocks#5811978713018004722
Na tym video mozna zobaczyc „gray whales” w okolicach wyspy Whidbey Island.
Wedlug przepisow nalezy utrzymywac odleglosc od wielorybow minimum 200 metrow. Wieloryby o tym nie wiedza i przyplywaja blisko lodzi. W minucie 8:20 wieloryb podplywa do malej lodzi rybackiej.
Zanim wprowadzono przepis utrzymywania odleglosci (to jest dla bezpieczenstwa wielorybow) ludzie zabierali ze soba na lodzie duze miotly. Kiedy wieloryb (gray whale) podplywal do lodzi, ludzie „drapali” miotla szczesliwe zwierze. Wieloryb odwracal sie na wszystkie strony, jak kot, aby tylko go ktos podrapal po plecach i pod brzuchu.
Mimo ze wieloryb jest kilkakrotnie wiekszy od przecietnej lodzi rybackiej i moglby przewrocic lodz machnieciem ogona, takie przypadki nie sa znane.
http://www.youtube.com/watch?v=wyPCopbCn-o
A to chyba z tej szczęśliwości, że do ciał wielorybów przyssywają się różne morskie żyjątka – wieloryb płetwą tego nie zgarnie przecież, więc każda pomoc jest witana, niechby mietła 😉
Alicja,
Bardzo mozliwe, ze to jest glowna przyczyna dlaczego wieloryby (gray whales) lubia byc podrapane po grzbiecie i po brzuchu. „Barnacles” (barnakle?) najczesciej zamieszkuja na skorze tych wielorybow.
Na zakonczenie pokazow krotki film o orkach z miejsca o nazwie Haro Strait. Inaczej nazywany Orcas Highway.
Czas na kawe. Przyjemnego dnia.
http://www.youtube.com/watch?v=ItF-0CDMI54
A może tatar z wieloryba? Duży! Po czymś takim trochę sushi… Biez wodki nie razbieriosz… 🙂
Akurat wróciłam z zakupów szybkich i skusiło mnie sushi, do suszi jednak lepsze jest wino (jak dla mnie).
Jak się robi zakupy na głodniaka, to zawsze coś skusi, gotowiec jakiś.
Zgniłego rekina (harkl) jadłam – wyróżnia się szczególnym zapachem, ale w opowieściach jest to mocno przesadzone, przekonałam się. Jadłam stek z rekina, wielobryba a jakże, ale pod piwo (zmrożony kieliszeczek czegos białego byłby lepszy).
Mięso bardzo czerwone (fotka niżej), ale dość nijakie, na tatara nadawałoby się kolorystycznie, ale nie wiem, czy smakowo.
A może właśnie – podprawić po swojemu pieprzem, solą, żółtkiem i czym tam jeszcze. Jako wieloryb grillowany, średnie wrażenia kulinarne. Natomiast baranina to poezja, jak Islandia długa i szeroka!
A propos harkla, dostałam dopiero na lotnisku, zamrożonego, za jakieś spore pieniądze takie opakowanie plastikowe jak małe masło czy jakiś serek. Przywiozłam do domu i pożarłam sama, bo nikt nie wyrażał ochoty. W sklepach Reykiaviku nie mogłam znaleźć tego specjału, a na lotnisku wiadomo, turysta kupi 😉
No jakżesz – spróbować trzeba!
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IslandiaKwiecien2011#5600768635672124754
Ooooooooooooooo baranine,to ja bardzo,bardzo „lubiec”zwlaszcza kotlciki z kostka,opiekane na grilu!!!!!!!!!!!
Szkoda,ze w naszej krainie diablo droga 🙁
Salute amici.
Do Lorecki
„Małe sprostowanie – od 13 października 2012 roku już nie ma Poni A. Świsterskiej ani Pona R. Duda – Chrzanowskie na własne oczy widziałam i ogłaszam wszem i wobec, że są już po słowie i są teraz choć dwoje to jedno Pon i Poni Chrzanowscy .”
Dobrze wiedzieć. Dzięki za informacje! Zatem niek zyje Młodo Para! 😀
Do TesTeqecka
„A słynne polskie bigmaki znad Młaki?
A cisburgery popijane cisowianką?
A frydki nazwane tak na cześć Fryderyka Szopena?
Wszystko nam podkradli!”
No to teroz do Śtrasburga – i niek nom pikne odskodowania syćka bulom 😀
Do Basiecki
„skłaniały do masowego spalania świątecznego tłuszczyku”
Tutok chyba mogom być jaz trzy tłuscyki: wigilijny, bozonarodzeniowy i świętoscepanowy 😀
Do Alecki
„Francuzi z Belgami nie kłócą się o autorstwo”
Za to pokłócili sie o pona Gerarda Depardieu. A ze ka dwók sie kłóci, tam trzeci korzysto, to skorzystała… Rosja.
„Szkoły robienia barszczu ukraińskiego są różne”
I jak pedziała mi zaprzyjaźniono Ukrainka – zodno z nik nie jest na Ukrainie znano.
„A propos harkla, dostałam dopiero na lotnisku, zamrożonego, za jakieś spore pieniądze takie opakowanie plastikowe jak małe masło czy jakiś serek. Przywiozłam do domu i pożarłam sama, bo nikt nie wyrażał ochoty.”
Na rekina kozdy powinien mieć ochote, a potem gwarzyć, ze mu piknie smakowoł. To odstrasyłoby rekiny-ludojady od atakwoanie ludzi 😀
Do Anecki
„Proponuje sprawdzic,czyje sa nalesniki,bo mi tu Holindry glosza,ze to ich specjal????”
Jest ino jeden sposób, coby to sprawdzić: trza przejrzeć syćkie holenderskie nazwiska i spróbować noleźć wśród nik takie, ftóre brzmi: Van Naleśnik 😀
Do Wawrzecka
„A co powiecie o plackach ziemniaczanych ?”
Dlo mnie pikne! Nie fciołbyk być w skórze takiego doktora, ftóry mógłby spróbować mi ik zakazać. A w korcmak na Podholu jest cosi takiego jak placek po zbójnicku. I to jest placek ziemniacany z piknym gulasem. Mniam!!!!
„A jakie piękne plamy z atramentu można było tworzyć”
Bajuści! Właściwie kozdy kleks to było prowdziwe dzieło śtuki! 😀
Do Orecki
„Grupa osob lapala kałamarnice z pomostu az podplynal do nich wieloryb z zamiarem przylaczenia sie do kolacji. Wieloryb mierzyl okolo 10 metrow dlugosci. Wszyscy szybko wyjeli swoj sprzet z wody i obserwowali wieloryba.”
I zmarnowali takom okazje! Powinni byli spytać tego wieloryba, jaki jest jego ulubiony przepis na kałamarnice! Taki koneser kałamarnic na pewno doradziłby cosi piknego!
„Wedlug przepisow nalezy utrzymywac odleglosc od wielorybow minimum 200 metrow.”
Przepisy worce znać! Kapitan Aham z powieści „Moby Dick” tego przepisu nie znoł i źle to sie dlo niego skońcyło 😀
Ana,
u nas tez baranina droga w porównaniu z innym mięsiwem, nowozelandzka, zamrożona. Co mi akurat nie przeszkadza, bo zamrożona już skruszała i do jedzenia doskonała, tylko wcześniej ją trzeba przyprawić i zamarynować. Ja marynuję na dobę (po rozmrożeniu) w lodówce. Dużo ziół (tymianek, rozmaryn), dużo czosnku, butelka czerwonego, wytrawnego wina i oleju, ale olej już do pieczenia podlewam. Rzadko robi ę, bo na dwoje to jest sporo jedzenia, ale na 6-8 osób to całkiem spore żarełko 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Leg_of_lamb/
Alicjo-u nas to nawet mrozonej nie ma.A gdybym chciala kupic taka giczale barania,to mysle,ze musialabym miec wsparcie zyrantow 🙁
Nic tylko zalozyc wlasna hodowle owieczek.Na pewno wyjdzie taniej!!
No to… mój baca mo przecie owiecki! Chociaz bacy ik nie wykrodne, bo przecie jo jestem od tego, coby tyk owiecek pilnować, a nie coby je wykradać. Ale moge wykraść z Felkowej masarni. To co? Wykraść dwie śtuki baraniny, a potem wysłać jednom do Kanady i jednom do Holandii? 😀