Tego sie nalezało piknie spodziewać

Nieftórzy z wos na pewno juz wiedzom, ze niedzielny etap turnieju Tour de Ski wygrała najhyrniejso górolka z Beskidu Wyspowego, naso Justynka Kowalczyk. I to jak wygrała! Na mój dusiu! Syćkie rywalki ostawiła daleko z tyłu. Na mete wbiegła zupełnie sama. A potem… długo, długo nic. Mijo dziesięć sekund – a na mecie furt nimo nikogo opróc zwycięzcyni. Mijo dwajścia sekund – dalej nikogo. Mija trzydzieści – bez zmian. I dopiero kie śtyrdzieści sekund minęło, na mete dotarła zziajano poni Johaug, a za niom syćkie pozostałe zawodnicki.

Zwycięstwo pikne, chociaz… właściwie nie powinno być ono dlo nos zodnom niespodziankom. Cemu? Ano niekze przyboce swój wpis z 4 grudnia, poświęcony zmarłemu Władysławowi Trebuni-Tutce. Napisołek wte, ze teroz bedzie on se siedzioł w Niebieskik Wierchak i piknie groł i śpiewoł wroz z Sabałom, Bartusiem Obrochtom i inksymi siumnymi góralskimi muzykami. To dopiero granie bedzie! – pisołek dalej. – Nalezy sie spodziewać, ze po takim graniu Najwyzsy Baca bedzie mioł barzo dobry humor. I fto wie? Moze dzięki temu dobremu humorowi cosi piknego nom na te święta wyryktuje?

No i… sami widzicie – wyryktowoł. Telo ze nie w święta, bo wte akurat zodnyk woznyk zawodów nie było. Tour de Ski zacęło sie dopiero w ostatniom sobote. Z tym ze w sobote to był ino prolog. A prolog jak to prolog – to właściwie ino drobny dodatek do turnieju, więc fto by tam sie przejmowoł drobnymi dodatkami. Za to w niedziele – impreza zacęła sie juz na dobre. No i wte Pon Bócek od rozu doł Justynce telo sił, ze cało reśta nie miała z niom zodnyk sans. I ślus.

Ftosi, dlo kogo śklanka jest wse w połowie pusto, moze narzekać, ze zaledwie pare godzin po tym Tour de Ski zacął sie Turniej Śtyrek Skocni, a tamok – nasym juz tak dobrze nie posło. Więc skoro Pon Bócek po wysłuchaniu nasyk góralskik muzykantów mioł dobry humor, to cy nie mógł pomóc tyz polskim skockom?

Cóz, niby mógł. Ale widocnie tak pochłonęło go zapewnienie Justynce zwycięstwa, ze o skockak zabocył. I jo se myśle, ze nie mozno mieć o to pretensji. Przecie Pon Bócek jest juz barzo stary. Kiebyście mieli telo roków, co on, to tyz byście o wielu rzecak zabocowali. Haj.

Ba tak w ogóle to nimo co płakać, ze skockom sie nie udało. Justynkowo wygrana była wystarcająco pikno, coby uznać te niedziele za udanom. Bajako.

Ino tak se teroz myśle… Za rok momy zimowom olimpiade. No to jeśli za rok Trebunia-Tutka, Sabała i Obrochta znowu piknie po góralsku zagrajom, najpikniej jak umiom, tak, coby wprawić Pona Bócka w jesce lepsy humor, to… Na mój dusiu! Ale to bedzie dlo nos pikno olimpiada! Hauuuuuuuuuuuuu!